fiodor dostojewski - comporecordeyros dostojewski... · idiota powieŚĆ w czterech czĘŚciach...

634
DZIEŁA WYBRANE Tom 2 FIODOR DOSTOJEWSKI IDIOTA PRZEŁOŻYŁ JERZY JĘDRZEJEWICZ SKRZYWDZENI I PONIŻENI PRZEŁOŻYŁ WŁADYSŁAW BRONIEWSKI Tytuły oryginałów: „IDIOT” „UNIŻONNYJE I OSKORBLONNYJE” IDIOTA POWIEŚĆ W CZTERECH CZĘŚCIACH CZĘŚĆ PIERWSZA I W końcu listopada, w odwilż, około dziewiątej rano, pociąg petersbursko-warszawskiej kolei żelaznej całą parą podjeżdżał do Petersburga. Było tak wilgotno i mglisto, że ledwie rozednia-ło; o dziesięć kroków od toru, na prawo i na lewo, trudno było cokolwiek dojrzeć z okien wagonu. Między pasażerami było też kilku takich, którzy wracali z zagranicy; ale największy ścisk panował w przedziałach trzeciej klasy, gdzie pełno było ludzi pospolitych, jadących za swoimi interesami nie bardzo z daleka. Wszyscy, jak zwykle w podróży, czuli się zmęczeni, wszystkim przez noc ociężały oczy, wszyscy porządnie zziębli, wszyscy mieli twarze bladożółte, koloru mgły. W jednym z wagonów trzeciej klasy od samego świtu znaleźli się naprzeciwko siebie tuż przy oknie dwaj pasażerowie - obaj młodzi, prawie bez bagażu i niezbyt strojnie przyodziani, obaj o

Upload: vulien

Post on 02-Nov-2018

223 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • DZIEA WYBRANETom 2

    FIODOR DOSTOJEWSKI

    IDIOTA

    PRZEOY JERZY JDRZEJEWICZ

    SKRZYWDZENI I PONIENI

    PRZEOY WADYSAW BRONIEWSKI

    Tytuy oryginaw:

    IDIOT UNIONNYJE I OSKORBLONNYJE

    IDIOTAPOWIE W CZTERECH CZCIACH

    CZ PIERWSZA

    IW kocu listopada, w odwil, okoo dziewitej rano, pocig petersbursko-warszawskiej kolei elaznej ca par podjeda do Petersburga. Byo tak wilgotno i mglisto, e ledwie rozednia-o; o dziesi krokw od toru, na prawo i na lewo, trudno byo cokolwiek dojrze z okien wagonu. Midzy pasaerami byo te kilku takich, ktrzy wracali z zagranicy; ale najwikszy cisk panowa w przedziaach trzeciej klasy, gdzie peno byo ludzi pospolitych, jadcych za swoimi interesami nie bardzo z daleka. Wszyscy, jak zwykle w podry, czuli si zmczeni, wszystkim przez noc ociay oczy, wszyscy porzdnie zzibli, wszyscy mieli twarze bladote, koloru mgy.

    W jednym z wagonw trzeciej klasy od samego witu znaleli si naprzeciwko siebie tu przy oknie dwaj pasaerowie - obaj modzi, prawie bez bagau i niezbyt strojnie przyodziani, obaj o

  • dosy ciekawych fizjonomiach i obaj pragncy wreszcie nawiza rozmow. Gdyby obaj wiedzieli nawzajem o sobie, co ich w tej chwili szczeglnie czyni godnymi uwagi, zdziwiliby si oczywicie, e przypadek tak dziwnie zrzdzi, sadzajc ich razem w wagonie trzeciej klasy petersbursko-warszawskiego pocigu. Jeden z nich by mczyzn niewielkiego wzrostu, moe dwudziestosiedmioletnim, kdzierzawym, niemal brunetem, o szarych, maych, ale ognistych oczach. Nos mia szeroki i nieco spaszczony, koci policzkowe wydatne; cienkie usta bez przerwy ukaday mu si w jaki bezczelny, ironiczny, a nawet zoliwy umiech; jednak wysokie i nader foremne czoo upikszao twarz, ktrej dolna cz bya tak nieszlachetnie

    rozwinita. W twarzy tej szczeglnie uderzaa miertelna blado, nadajca fizjonomii modzieca pozr wycieczenia mimo jego solidnej budowy, a zarazem jaki rys namitnoci, wielkiej, niemal bolesnej, nie harmonizujcej z aroganckim, ordynarnym umiechem i ostrym, pyszakowatym wzrokiem. Modzieniec by ubrany ciepo, w szeroki barani kouch kryty czarnym suknem, wic w cigu nocy nie zmarz, podczas gdy jego ssiad musia na swoich cierpych od zimna plecach przenie wszystkie rozkosze nocnej listopadowej soty rosyjskiej, do ktrej widocznie by nieprzygotowany. Mia na sobie do lun i grub opocz bez rkaww, z ogromnym kapiszonem, kubek w kubek tak, jak zazwyczaj nosz wdrowcy w zimie gdzie daleko za granic, w Szwajcarii albo na przykad w pnocnych Woszech, nie liczc, ma si rozumie, przy tym na takie odcinki drogi, jak od Ejkunw1 do Petersburga. Co jednak byo uyteczne i cakiem zadowalao we Woszech, to si okazao niezupenie przydatne w Rosji. Posiadaczem opoczy z kapiszonem by mody czowiek, te dwudziestoszecio-albo dwudziestosiedmioletni, wzrostu troch wicej ni redniego, o bardzo jasnych i gstych wosach, o zapadnitych policzkach i ze spiczast, nieznaczn, prawie cakiem bia brdk. Oczy mia due, niebieskie i badawcze; w spojrzeniu ich tai si jakby spokj, ale by te i jaki ciar, jaki dziwny wyraz, po ktrym pewni ludzie natychmiast odgaduj, e kto cierpi na epilepsj. Twarz modzieca bya zreszt przyjemna, subtelna, wychuda, ale bezbarwna, a teraz nawet zsiniaa od chodu. Pasaer w trzyma w rkach skromny tumoczek ze starego wypowiaego fularu, zawierajcy, zdaje si, cay jego podrny dobytek. Na nogach mia trzewiki o grubych podeszwach i getry - te nie po rosyjsku. Czarnowosy ssiad w kouchu wszystko to dostrzeg, po czci z nudw, i w kocu spyta z owym niedelikatnym umieszkiem, w ktrym tak bezceremonialnie i po chamsku wyraa si ludzka satysfakcja z kopotw bliniego:

    - Zimno, co?I wzruszy ramionami.- Bardzo - odpowiedzia ssiad z nadzwyczajn gotowoci - i niech pan wemie pod uwag, e to w dodatku odwil. - A co, gdyby wypad mrz? Nawet nie przypuszczaem, e u nas jest tak zimno. Odwykem.

    10

    - Pan z zagranicy?- Tak, ze Szwajcarii.- Fiuu! To niele!...Brunet z lekka gwizdn i parskn miechem.Zacza si rozmowa. Gotowo, z jak modzieniec w szwajcarskiej opoczy odpowiada na wszystkie pytania swego czarniawego ssiada, bya zadziwiajca i pozbawiona wszelkiego podejrzenia, mimo e niektre pytania byy bardzo lekcewace, najzupeniej niewaciwe i niepowane. Odpowiadajc wyjani midzy innymi, e istotnie dugo nie by w Rosji, przeszo cztery lata, e wysano go za granic z powodu choroby, jakiej dziwnej choroby nerww w rodzaju padaczki albo plsawicy, jakich drczek i konwulsji. Brunet, suchajc go, kilka razy si umiechn; a szczeglnie gono rozemia si, kiedy na pytanie: No i co, wyleczyli pana? - blondyn odpar: Nie, nie wyleczyli.

  • - Ha! Pienidzy pewnie sporo pan napaci po prnicy, bo my tutaj to im wierzymy - zauway zjadliwie brunet.

    - wita prawda! - wtrci si do rozmowy siedzcy obok i licho przyodziany jegomo, na wygld zaskorupiay w kancelaryjnej pracy urzdnik, w wieku lat czterdziestu, korpulentny, z czerwonym nosem i wgrowat twarz - wita prawda, prosz askawego pana, niepotrzebnie tylko wyciskaj z Rosjan tyle forsy!

    - O, jake si panowie myl w moim przypadku! - zawoa szwajcarski pacjent cichym i agodzcym gosem - oczywicie nie mog si spiera, bo wszystkiego nie wiem, ale mj doktor da mi ze swoich ostatnich pienidzy na drog tutaj, a prawie dwa lata trzyma mnie tam na swj rachunek.

    - Nie mia kto za pana paci czy co ? - spyta brunet.

    - Tak, pan Pawliszczew, ktry oy na mnie, umar dwa lata temu; pisaem potem do generaowej Jepanczyn, mojej dalekiej krewnej, ale nie dostaem odpowiedzi. Wiec przyjechaem.

    - Dokde pan przyjecha?- To znaczy, gdzie si zatrzymam?... Nie wiem jeszcze, doprawdy... w ogle...- Jeszcze si pan nie zdecydowa?I obaj suchacze znowu parsknli miechem.11

    - A w tym tlumoczku pewnie si mieci cay paski majtek? - spyta brunet.

    - Gotw jestem pj o zakad, e tak - podchwyci z nad wyraz zadowolon min czerwononosy urzdnik - i e innych poza tym pakunkw w wagonie bagaowym nie ma, chocia jak si to mwi, bieda nie habi.

    Okazao si, e tak wanie byo: jasnowosy modzieniec bezzwocznie i z niezwykym popiechem przyzna si do tego.

    - Tumoczek paski ma jednak pewne znaczenie - cign dalej urzdnik, kiedy namiano si do syta (a warto zaznaczy, e i sam waciciel tumoczka zacz wreszcie, patrzc na nich, mia si, co jeszcze zwikszyo ich wesoo) - i chocia mona si zaoy, e nie s w nim zapakowane zote zagraniczne rulony napoleondorw i friedrichsdorw ani te dukatw holenderskich, co atwo wywnioskowa chociaby z getrw opinajcych paskie cudzoziemskie trzewiki, ale... jeli do paskiego tumoczka wzi na dokadk tak niby krewn, jak na przykad generaowa Jepanczyn, to i tumoczek nabierze innej zupenie wagi, ma si rozumie, tylko o tyle, o ile generaowa Jepanczyn jest rzeczywicie pask krewn i pan si co do tego nie myli skutkiem roztargnienia... w ktre bardzo a bardzo atwo czowiekowi wpa, chociaby... z nadmiaru fantazji.

    - Ach, zgad pan znowu - podchwyci jasnowosy modzieniec - przecie istotnie prawie si myl, przecie to jest prawie nie krewna; tak dalece, e doprawdy wcale a wcale si nie zdziwiem, kiedy mi nie odpowiedziano. Spodziewaem si tego.

    - Niepotrzebnie si pan wykosztowa na ofrankowanie listu. Hm!... Przynajmniej jest pan dobroduszny i szczery, a to si chwali! Hm!... Generaa za Jepanczyna znamy waciwie dlatego, e to czowiek powszechnie znany; nieboszczyka pana Pawliszczewa znalimy tako, jeli tylko by to Mikoaj Andrie-jewicz Pawliszczew, bo jest rwnie stryjeczny brat jego, co mieszka dotychczas na Krymie; a nieboszczyk Mikoaj Andrie-jewicz by czowiekiem szanowanym i ustosunkowanym i posiada w swoim czasie, prosz askawego pana, cztery tysice dusz...

    - Tak, nazywa si Mikoaj Andriejewicz Pawliszczew. Udzieliwszy tej odpowiedzi mody czowiek badawczo i z zaciekawieniem przyjrza si wszystkowiedzcemu jegomociowi.

  • 12

    Takich wszystkowiedzcych jegomociw spotka mona czasami, nawet dosy czsto, w pewnej warstwie spoecznej. Wszystko wiedz, caa niespokojna ciekawo ich umysu, ich zdolnoci zwracaj si niepohamowanie w jedn stron, oczywicie z braku powaniejszych yciowych zainteresowa i pogldw, jak by to okreli wspczesny myliciel. Sowa wszystko wiedz naley zreszt rozumie bardzo ciasno: gdzie ten a ten pracuje, z kim si zna, ile ma pienidzy, gdzie by gubernatorem, z kim jest onaty, ile wzi w posagu, kto jest jego stryjecznym bratem, a kto ciotecznym itd., itd., i wszystko w tym rodzaju. Owi wszechwiedzcy przewanie chodz z dziurami na okciach i dostaj siedemnacie rubli miesicznej pensji. Ludziom, o ktrych wiedz wszystko, nawet najskrytsze ich tajemnice, oczywicie nawet by nie przyszo do gowy, jakie nimi kieruj pobudki, a tymczasem dla wielu z nich ta wiedza, rwnajca si caej nauce, stanowi istotn pociech, dziki niej sami nabieraj szacunku dla siebie, a nawet osigaj wysze rozkosze duchowe. No i nauka ta jest bardzo pocigajca. Widziaem uczonych, literatw, poetw, dziaaczy politycznych, ktrzy w tej nauce szukali i znaleli ukojenie i cel swoich de, a nawet wrcz porobili kariery tylko dziki temu. W cigu caej tej rozmowy czarniawy modzieniec ziewa, patrzy bez celu w okno i niecierpliwie czeka na koniec podry. By roztargniony, moe nawet za bardzo roztargniony, prawie wylky; robi si chwilami jaki dziwny: sucha i nie sucha, patrzy i nie patrzy, mia si, sam niekiedy nie wiedzc i nie rozumiejc, z czego si mieje.

    - A, za pozwoleniem, z kime mam honor?... -zwrci si nagle wgrowaty jegomo do modego blondyna z tumocz-kiem.

    - Jestem ksi Lew Nikoajewicz Myszkin - odrzek tamten z zupen i niezwoczn gotowoci.

    - Ksi Myszkin? Lew Nikoajewicz? Nie znam, prosz askawego pana. Nawet nie syszaem o takim - odpowiedzia w zamyleniu urzdnik - to znaczy nie mwi o nazwisku, bo nazwisko historyczne, mona i powinno si je znale w historii Karamzina2, ale mwi o osobie; nigdzie si jako nie spotyka ksit Myszkinw; nawet such o nich zagin.

    - Ba! - odpar natychmiast ksi - ksit Myszkinw ju nie ma teraz wcale oprcz mnie; jestem bodaje ostatni.

    13

    A co si tyczy ojcw i dziadw, to wielu z nich byo jednodwor-cami3. Ojciec mj by zreszt podporucznikiem armii, awansowanym z junkra. Ale doprawdy nie wiem, w jaki sposb generaowa Jepanczyn okazaa si te jedn z ksinych, i te w swoim rodzaju ostatni...

    - H, h, h! Ostatnia w swoim rodzaju! H, h! Jak pan to dowcipnie wyrazi.

    Umiechn si rwnie brunet. Blondyn troch si zaziwi, e mu si udao powiedzie, do kiepski zreszt, kalambur.

    - Prosz sobie wyobrazi, e powiedziaem najzupeniej bezwiednie - wyjani wreszcie, zdziwiony.

    - Ale rozumiemy, rozumiemy, prosz askawego pana - przytakn wesoo urzdnik.- A czy ksi uczy si tam, u tego profesora ?- Owszem... uczyem si.- A ja si nigdy niczego nie uczyem.- Przecie i ja tak tylko co nieco - doda ksi nieomal tonem usprawiedliwienia. - Z powodu choroby nie uwaano za moliwe ksztaci mi systematycznie.

    - Zna pan Rogoynw? - spyta szybko brunet.

    - Nie, nie znam. Przecie w Rosji mao kogo znam. Czy to pan jest wanie Rogoyn?

  • - Tak, ja. Parfien Rogoyn.

    - Parfien? A czy przypadkiem nie z tych Rogoynw... - zacz ze zdwojon powag urzdnik.

    - Tak, tak, wanie z tych - przerwa mu szybko i z niegrzeczn niecierpliwoci brunet, ktry wcale zreszt ani razu nie zwraca si do wgrowatego urzdnika, lecz od samego pocztku rozmawia tylko z ksiciem.

    - Wic... jake to? - spyta osupiay urzdnik i oczy nieomal wylazy mu na wierzch, a twarz jego zacza od razu przybiera wyraz jakiej nabonej czci i graniczcej ze strachem przypochlebnoci. - Wic syn tego Siemiona Parfienowicza Rogoyna, dziedzicznego obywatela honorowego4, ktry z miesic temu umar zostawiajc dwa i p miliona rubli w ywej gotwce?

    - A skde si dowiedzia; e akurat dwa i p miliona rubli w ywej gotwce? - przerwa brunet, nie raczc i tym razem spojrze na urzdnika. - Patrz pan! - mrugn porozumiewawczo do ksicia - co im z tego przyjdzie, e si bd zaraz

    14

    tak podlizywa? To prawda, e mj rodzic pomar, a ja ze Pskowa w miesic pniej jad do domu prawie bez butw. Ani brat, podlec, ani matka, ani pienidzy, ani zawiadomienia - nic nie przysali! Jak psu! W gorczce przeleaem w Pskowie cay miesic!

    - A teraz wypada wzi milionik z czym albo i dwa, o Boe ! - zaama rce urzdnik.

    - Czego on chce, niech mi pan powie z aski swojej! - skin na niego znowu Rogoyn ze zoci i rozdranieniem - przecie ja ci nie dam ani kopiejki, eby tutaj nawet chodzi przede mn do gry nogami.

    - I bd, bd chodzi.

    - Widzicie go! A nie dam, nie dam, eby nawet cay tydzie skaka!

    - To nie dawaj! Dobrze mi i tak, nie dawaj! A ja bd skaka. Rzuc on, drobne dziatki, a przed tob bd skaka. Powiedz tylko swko!

    - A nieche ci, tfu! - splun czarniawy modzieniec. - Pi tygodni temu - zwrci si do ksicia - z jednym zawinitkiem uciekem od ojca do Pskowa, do ciotki; tam mnie gorczka z ng zwalia, a on pomar beze mnie. Krew go zalaa. Niech mu ziemia lekk bdzie, ale o mao mnie wtedy nie zabi! Czy ksi da wiar? Dalibg! ebym wtedy nie uciek, zabiby, i kwita.

    - Pan go czym rozgniewa? - rzek ksi, z pewnym szczeglnym zaciekawieniem przypatrujc si milionerowi w kouchu. Ale chocia i sam milion, i otrzymanie go w spadku mogo budzi pewnego rodzaju zainteresowanie, ksicia zdziwio i zainteresowao jeszcze co innego; a i sam Rogoyn dla-czego nader chtnie nawiza rozmow z ksiciem, chocia potrzeba rozmawiania, jak odczuwa, bya, zdaje si, raczej mechaniczna ni moralna; wypywaa raczej z roztargnienia ni z dobrodusznoci; z niepokoju, ze zdenerwowania; eby tylko patrze na kogokolwiek i o czymkolwiek mle jzykiem. Wydawao si, e dotd ma gorczk, a co najmniej dreszcze. Co za si tyczy urzdnika, to ten jakby zawisn nad Rogoy-nem; nie mia odetchn, owi i way kadziutkie sowo, jakby szukajc brylantu.

    - Rozgniewa si, to rozgniewa, a moe i mia czego - odrzek Rogoyn - ale mnie najwicej dopiek brat. O matce

    15

    nie mwi; kobieta stara, czyta Miniej5, siedzi ze staruchami, a co Sieka postanowi, to musi tak by, i koniec. Ale dlaczego on mi nie zawiadomi w swoim czasie ? Znamy si na tym, prosz pana! Prawda, e leaem wtedy bez przytomnoci. Telegram by pono wysany. No i telegram ten

  • przyszed do ciotki. A ona ju trzydzieci lat jest wdow i od rana do wieczora siedzi z boymi gupcami6. Mniszka nie mniszka, ale jeszcze co gorszego. Przestraszya si telegramu, zaniosa go do cyrkuu i telegram spoczywa w cyrkule do dzi dnia. Dopiero Koniew, Wasilij Wasilicz, znalaz si jak przyjaciel, o wszystkim mi donis. Brat w nocy obci z caunu lamowego na trumnie ojca zotolite frdzle: Ile one, powiada, kosztuj pienidzy! A przecie za to jedno tylko moe pj na Sybir, jeli ja zechc, bo to jest witokradztwo. Ej ty, strachu na wrble ! - zwrci si do urzdnika. - Jak wedle prawa: witokradztwo?

    - witokradztwo! witokradztwo! - przytakn natychmiast urzdnik.- Idzie si za to na Sybir?- Na Sybir, na Sybir! Z punktu na Sybir!- Oni wci jeszcze myl, em chory - cign dalej Rogoyn zwracajc si do ksicia - a ja nie mwic ani sowa, po cichutku, nie wyzdrowiawszy jeszcze cakiem, wsiadem do wagonu i jad - otwieraj wrota, Siemionie Siemionowiczu! Brat na mnie gada ojcu nieboszczykowi, to znana sprawa. A em ja wtedy rzeczywicie rozdrani ojca przez Nastasj Filipo-wn, to te prawda. To tylko sam zawiniem. Grzech mi odj rozum.

    - Przez Nastasj Filipown ? - odezwa si sualczym tonem urzdnik, jakby co rozwaajc.

    - Przecie nic nie wiesz! - krzykn na niego zniecierpliwiony Rogoyn.

    - Wanie e wiem! - odpar triumfujco urzdnik.

    - A juci! Jedna jest na wiecie Nastasja Filipowna? Ale z ciebie namolne, ci powiem, bydl! Z gry wiedziaem, e jakie takie bydl zaraz si przyczepi! - mwi dalej do ksicia.

    - A moe i wiem, prosz askawego pana! - upiera si urzdnik. - Lebiediew wie! Wasza wielmono raczy mi robi zarzuty, a co bdzie, jeli dowiod? Wanie to jest ta sama

    16

    Nastasja Filipowna, z powodu ktrej paski rodzic chcia pana upomnie kalinow pak; nazywa si Nastasja Filipowna Baraszkow; mona powiedzie nawet wielka pani, i te w swoim rodzaju ksina, a zna si z niejakim Tockim, Afanasijem Iwa-nowiczem, z jednym tylko wacicielem ziemskim i bogaczem, czonkiem kompanii i towarzystw, i oboje s na to konto w wielkiej przyjani z generaem Jepanczynem...

    - Ehe, to ty taki! - zdziwi si w kocu naprawd Rogoyn - tfu, do diaba, rzeczywicie wie.

    - Wszystko wie! Lebiediew wszystko wie! Ja, wasza wiel-mono, jedziem tak samo dwa miesice z Aleksaszk Licha-czowem, te po mierci ojca, i wszystko, to znaczy wszystkie kty i zaktki znam; doszo do tego, e bez Lebiediewa - nigdzie ani kroku. Obecnie urzduj w areszcie dla dunikw, wic i Armance, i Korali, i ksin Pack, i Nastasj Fili-pown miaem mono pozna; zreszt poznaem wiele innych osb.

    - Nastasj Filipown? A czy ona z Lichaczowem... - Rogoyn popatrzy na niego ze zoci, a mu wargi przyblady i zadray.

    - Nnie! Nnnic! Absolutnie! - poapawszy si odpowiedzia czym prdzej urzdnik. - Z adnymi, to znaczy, pienidzmi, Lichaczow nie mg nic zrobi! Nie, to nie Armance! Tu tylko jeden Tocki. A wieczorem w Teatrze Wielkim albo we Francuskim siedzi sobie we wasnej loy. Oficerowie mwi w swoim kku, co im lina na jzyk przyniesie, ale nic nie mog udowodni: O, powiadaj, to jest wanie owa Nastasja Filipowna - i tyle; a o czym wicej-nic! Bo i nic nie ma.

    - Tak te to wszystko si przedstawia - potwierdzi Rogoyn, pospnie zmarszczywszy brwi. - Tak samo wtedy mwi Zaloew. Przebiegaem wtedy w starej ojcowskiej bekieszy, prosz ksicia, przez Newski Prospekt, a ona wychodzi ze sklepu i wsiada do karety. Od razu jakbym w ogniu stan. Spotykam Zaloewa; gdzie mi si z nim rwna; chodzi ubrany jak subiekt od fryzjera,

  • szkieko w oku; a ja u ojca paradowaem w dziegciem smarowanych butach i arem chudy kapuniak. To, powiada, ksek nie dla ciebie, to, powiada, ksina, ktra ma na imi Nastasja, po ojcu Filipowna, a nazwisko Baraszkow; yje z Tockim. a Tocki nie wie teraz, jak si od niej odczepi,

    Gminna uciska Publicznaw Jar o c i u i e

    bo to niby doszed do solidnego wieku, ma lat pidziesit pi, i chce si eni z najwiksz, jaka jest, piknoci w caym Petersburgu. No i tu mi podsun myl, e zaraz dzisiaj mog zobaczy Nastasj Filipown w Teatrze Wielkim na balecie; bdzie siedziaa w swojej loy na parterze. U nas, u mojego ojca, niechby kto sprbowa i na balet - krtka sprawa - i koniec; zabiby! Ja jednak cichcem pobiegem na godzink i znowu zobaczyem Nastasj Filipown; pniej ca noc nie spaem. Rano nieboszczyk daje mi dwie picioprocentowe obligacje po pi tysicy kada, i mwi: Id, sprzedaj, siedem tysicy piset zanie do kantoru Andriejeww, zapa, a ca reszt z dziesiciu, nie wstpujc nigdzie, oddasz mnie; bd na ciebie czeka. Sprzedaem obligacje, wziem pienidze, a do kantoru Andriejeww nie wstpiem, tylko pobiegem, nie ogldajc si, do angielskiego magazynu i za wszystkie pienidze wybraem par kolczykw z dwoma brylancikami wielkoci, nie przymierzajc, orzecha: zostaem duny czterysta rubli, powiedziaem nazwisko, zaufali. Z kolczykami buch do Zalo-ewa: tak i tak, idziemy, bracie, do Nastasji Filipowny. Poszlimy. Co miaem wtedy pod nogami, co przed sob, co po bokach - nic nie wiem i nie pamitam. Weszlimy prosto do salonu; sama wysza do nas. Nie wyjawiem wtedy, kim jestem. A Zaloew powiada: Od Parfiena, mwi, Rogoyna, raczy pani przyj na pamitk wczorajszego spotkania. Otworzya pudeko, spojrzaa, umiechna si: Prosz podzikowa, mwi, paskiemu przyjacielowi panu Rogoynowi za askawe wzgldy. Skina gow i odesza. Dlaczego zaraz na miejscu nie umarem! Bo jeli nawet poszedem tam, to dlatego, e mylaem: I tak ywy nie wrc! Najgorzej ubodo mnie to, e ten bestia Zaloew wykorzysta wszystko dla siebie. Ja jestem i niski, i ubrany jak cham, i stoj, milcz, wytrzeszczam na ni oczy, wic wstyd mi; a on elegant jak si patrzy, wypomadowany, ufryzowany, rumiany, w kraciastym halsztuku - sypie komplimenty jak z rkawa, kania si i nk szasta; wic ani chybi wzia go za mnie! No - mwi, jakemy wyszli - eby mi si teraz nie omieli nawet pomyle, rozumiesz? mieje si: A jak ty si wyliczysz przed ojcem? Chciaem, co prawda, rzuci si od razu do wody, nie wstpujc nigdzie, ale myl: I tak ju wszystko jedno, i niby potpieniec wrciem do domu.

    18

    - Ach jej! - krzywi si urzdnik i nawet dreszcze go przechodziy. - Przecie nieboszczyk nawet nie za dziesi tysicy, ba, za dziesi rubli potrafi wyprawi czowieka na tamten wiat - rzek do ksicia. Ksi z zaciekawieniem przyglda si Rogoynowi, ktry w tej chwili by jakby jeszcze bledszy.

    - Na tamten wiat! - powtrzy Rogoyn. - Co ty tam wiesz? Od razu - mwi dalej do ksicia - dowiedzia si o wszystkim, bo i Zaloew papla kademu, kogo tylko spotka. Wzi mnie ojciec do siebie na gr, drzwi zamkn i poucza ca godzin. To ja ci, powiada, tylko tak przygotowuj, a przyjd jeszcze powiedzie ci dobranoc. No i co pan myli? Pojecha stary do Nastasji Filipowny, bil jej pokony do ziemi, baga i paka; wyniosa mu nareszcie pudeko, cisna: Masz, powiada, stary brodaczu, swoje kolczyki; s mi teraz dziesi razy drosze, kiedy wiem, spod jakiej grozy musia je Parfien wydosta. Kaniaj si, powiada, i podzikuj synowi. No, a ja tymczasem za rad matki poyczyem u Sierioki Protuszyna dwadziecia rubli i jazda pocigiem do Pskowa. Dojechaem z febr. Staruchy zaczy mnie tam leczy modlitwami, a ja siedz pijany; potem za ostatnie grosze chodziem od szynku do szynku i przeleaem ca noc w rynsztoku, bez przytomnoci. Rano ju miaem gorczk; a w nocy oprcz tego psy mnie pogryzy. Ledwom przyszed do siebie.

  • - No, no, prosz askawego pana, inaczej nam teraz zapiewa Nastasja Filipowna!-chichota urzdnik zacierajc rce - teraz, panie dobrodzieju, furda kolczyki! Teraz takie kolczyki sprawimy...

    - Jeli raz jeszcze powiesz cho swko o Nastasji Filipw -nie, Bg wiadkiem, spuszcz ci baty, mimo e jedzie z Li-chaczowem! - zawoa Rogoyn chwyciwszy go mocno za rk.

    - Spucisz baty, wic nie odepchniesz! Wal! Jak spucisz baty, to tak jakby przypiecztowa... No, przyjechalimy!

    Rzeczywicie pocig wjeda na stacj. Chocia Rogoyn mwi, e wyjecha po kryjomu, ju na niego czekao kilkunastu ludzi. Krzyczeli i machali do niego czapkami.

    - Patrzcie no, jest i Zaloew - wybka Rogoyn patrzc na nich z triumfujcym i nawet jakby zoliwym umiechem; potem nagle odwrci si do ksicia. - Nie wiem, ksi, za

    2- 19

    co ci polubiem. Moe dlatego e ci spotkaem w takiej chwili, ale przecie jego te spotkaem (wskaza na Lebiediewa), a nie polubiem. Przyjd do mnie, ksi. Zdejmiemy z ciebie te getrzyska, ubior ci w najlepsze futro z kuny, w bia kamizelk albo jak zechcesz, napcham ci pene kieszenie pienidzy i... pjdziemy do Nastasji Filipowny! Przyjdziesz?

    - Niech ksi uwaa! - podchwyci tonem sugestywnym i uroczystym Lebiediew. - Oj, niech pan nie przepuszcza okazji! Oj, niech pan nie przepuszcza okazji!...

    Ksi Myszkin wsta, grzecznie poda Rogoynowi rk i rzek do niego uprzejmie:

    - Z najwiksz przyjemnoci przyjd i bardzo panu dzikuj za to, e mi pan polubi. Moe jeszcze dzisiaj wpadn, jeli zd. Bo, powiem panu otwarcie, i pan bardzo mi si spodoba, zwaszcza kiedy pan opowiada o brylantowych kolczykach. Nawet ju przed tym opowiadaniem poczuem do pana sympati, chocia ma pan ponur twarz. Dzikuj panu rwnie za obiecane mi ubrania i futro, bo rzeczywicie ubranie i futro przydadz mi si wkrtce. Co za do pienidzy, to w obecnej chwili nie mam prawie ani grosza.

    - Pienidze bd, do wieczora bd, przychod!

    - Bd, bd - podchwyci urzdnik - bd wieczorem, jeszcze przed zachodem soca!

    - A czy pe pikn ksi bardzo lubi? Prosz mi zawczasu powiedzie.

    - Ale nie! Ja przecie... Pan moe nie wie... ja przecie wskutek mojej wrodzonej choroby wcale nawet nie znam kobiet.

    - Jeli tak - zawoa Rogoyn - to znaczy, e ksi jest cakiem jak ten gupiec boy, a takich Pan Bg lubi.

    - Takich Pan Bg wszechmogcy lubi - podchwyci urzdnik.

    - A ty, gryzipirku, chod ze mn - powiedzia Rogoyn do Lebiediewa i wszyscy wyszli z wagonu.

    Lebiediew na koniec dopi zamierzonego celu. Niebawem haaliwa gromada ruszya w stron Wozniesieskiego Prospektu. Ksi musia zawrci w stron Litiejnej. Byo zimno i mokro. Ksi rozpytywa przechodniw - okazao si, e mia przed sob jeszcze jakie trzy wiorsty, wic zdecydowa si wzi dorok.

    20

  • IIGeneral Jepanczyn mieszka we wasnym domu, troch w bok do Litiejnej, w stron cerkwi Przemienienia. Oprcz tego (wspaniaego) domu, ktrego pi szstych byo oddawane w najem, genera Jepanczyn mia jeszcze olbrzymi dom s Sadowej, przynoszcy rwnie nadzwyczajny dochd. Oprcz tych dwch domw posiada jeszcze pod samym Petersburgiem nader intratny i spory majtek, a w powiecie petersburskim jak fabryczk. W dawnych czasach genera Jepanczyn, jak o tym wszyscy wiedzieli, mia do czynienia z dzieraw dochodw pastwowych. Obecnie bra udzia - majc tam bardzo powany gos - w kilku solidnych towarzystwach akcyjnych. Uchodzi za czowieka posiadajcego due pienidze, due stanowisko i due znajomoci. W niektrych miejscach zdoa si sta po prostu niezastpionym, midzy innymi w swoim urzdzie. A tymczasem wszyscy rwnie dobrze wiedzieli, fe Iwan Fiodorowicz Jepanczyn jest czowiekiem bez wyksztacenia i pochodzi ze zwykej onierskiej rodziny; ostatnia okoliczno moga mu niewtpliwie przynie tylko zaszczyt, jednak genera, czowiek wprawdzie mdry, nie pozbawiony by te maych, cakiem wybaczalnych sabostek i nie lubi niektrych aluzji. Ale mdrym i sprytnym czowiekiem by bezsprzecznie. Trzyma si na przykad metody, eby si nie wysuwa na czoo tam, gdzie trzeba raczej pozostawa w cieniu, i wielu cenio go wanie za t prostot, wanie za to, e zawsze by na swoim miejscu. A tymczasem gdyby tylko ci ludzie wiedzieli, co si nieraz dziao w duszy Iwana Fiodorowicza, ktry tak dobrze zawsze potrafi si znale! Aczkolwiek rzeczywicie mia i praktyk, i dowiadczenie w sprawach yciowych, i pewne niepospolite zdolnoci, wola jednak uchodzi raczej za wykonawc cudzych pomysw ni za czowieka z gow, wola by uznawany za oddanego bez czoobitnoci7 i - zgodnie z duchem czasu - za Rosjanina i czowieka z sercem. Pod tym ostatnim wzgldem przydarzyo mu si nawet kilka zabawnych historyjek; ale genera nigdy nie traci animuszu nawet w najko-potliwszych sytuacjach; przy tym szczcie mu dopisywao nawet w kartach, a gra na bardzo wysokie stawki i nawet, jakby z rozmysem, nie tylko nie chcia skrywa tej swojej maej rzekomo sabostki do karcit, tak istotnie i w wielu wypadkach

    21

    przydajcej mu si, ale nawet si ni popisywa. Obraca si w towarzystwach mieszanych, w kadym razie, rzecz prosta, wrd grubych ryb. Ale wszystko byo w sferze przyszoci, na wszystko by jeszcze czas i wszystko musiao z czasem i swoj kolej przyj. Bo i pod wzgldem wieku genera Jepanczyn by, jak si to mwi, w penym rozkwicie, mia lat pidziesit sze, nie wicej, a to bd co bd stanowi pikny wiek, wiek, od ktrego dopiero zaczyna si prawdziwe ycie. Zdrowie, cera, mocne, chocia czarne zby, przysadzista, krzepka budowa ciaa, powany wyraz twarzy rano na subie, wesoy za pod wieczr przy kartach albo u ksicia - wszystko to przyczyniao si do obecnych i przyszych sukcesw i wycieao rami drog ycia jego ekscelencji.

    Rodzina generaa te kwita. Co prawda, nie byy tam same re, ale byo duo czego takiego, na czym od dawna zaczy si powanie i serdecznie skupia najwiksze nadzieje i plany dygniftrza. Bo istotnie jaki cel w yciu jest waniejszy i wit-szy od celw, jakie moe mie ojciec? W czym szuka oparcia, jeli nie w rodzinie? Rodzina ekscelencji skadaa si z maonki i trzech dorosych crek. Genera oeni si do wczenie, jeszcze bdc podporucznikiem, z pann prawie tego samego co i on wieku, nie posiadajc ani urody, ani wyksztacenia, za ktr wzi zaledwie pidziesit dusz - chocia one wanie stay si podstaw jego pniejszej fortuny. Jednak nigdy potem nie aowa swego wczesnego oenku, nigdy go nie uwaa za poryw nieszczsnej modoci, a maonk swoj tak dalece powaa i tak si jej ba czasami, e nawet j kocha. Generaowa pochodzia z ksicej rodziny Myszkinw, rodziny wprawdzie nie nazbyt wietnej, ale bardzo staroytnej, i bya z tego wielce dumna. Jedna z wczesnych wpywowych osobistoci, jeden z tych protektorw, co udzielaj protekcji, kiedy ich to nic nie kosztuje, zgodzi si zaj maestwem

  • modej ksiniczki. Otworzy furtk modemu oficerowi i popchn go do wyjcia; a jemu niepotrzebne byo adne popychanie, wystarczyo wskaza oczyma - i tak by sobie da rad! Z nielicznymi wyjtkami maonkowie zgodnie przeyli dugi szmat czasu a do srebrnego wesela. Jeszcze w bardzo modym wieku generaowa umiaa sobie znale, jako ksiniczka z pochodzenia i ostatnia w rodzie, a moe te dziki osobistym zaletom, pewne wysoko postawione protektorki. Pniej, w miar wzrastania zamonoci

    22

    i subowych awansw ma, zacza si po trosze w tych wyszych sferach aklimatyzowa.

    W cigu ostatnich lat podrosy i dojrzay wszystkie trzy generalskie crki - Aleksandra, Adelajda i Agaja. Co prawda, wszystkie trzy nosiy tylko nazwisko Jepanczyn, ale po matce byy z rodu ksicego, miay do znaczny posag tudzie ojca mogcego w przyszoci zaj bardzo wysokie stanowisko i - co rwnie jest do wane - wszystkie trzy janiay niezwyk urod, nie wyczajc najstarszej Aleksandry, ktra ju skoczya dwadziecia pi lat. rednia miaa dwadziecia trzy lata, a najmodsza Agaja wanie rozpocza dwudziesty pierwszy rok. Ta najmodsza bya nawet skoczon piknoci i w towarzystwie zwracaa ju na siebie powszechn uwag. Ale i na tym jeszcze nie koniec: wszystkie trzy odznaczay si wyksztaceniem, rozumem i zdolnociami. Byo rzecz oglnie wiadom, e siostry nadzwyczaj si kochay i nawzajem popieray. Mwiono nawet o jakich powiceniach ze strony dwch starszych sistr na rzecz domowego bstwa - najmodszej. W towarzystwie nie tylko nie lubiy brylowa, ale nawet byy zbyt skromne. Nikt im nie mg zarzuci pychy i wyniosoci, a tymczasem wiedziano, e s dumne i znaj swoj warto. Najstarsza bya muzykalna, rednia doskonale rysowaa; przez dugie lata jednak prawie nikt o tym nie wiedzia i wyszo to na jaw dopiero ostatnio, i to przypadkiem. Sowem, mwiono o nich wiele pochlebnych rzeczy. Byli jednak i nieyczliwi. Ze zgroz opowiadano, ile one przeczytay ksiek. Siostry nie pieszyy si z zampjciem; bywanie w pewnej sferze towarzyskiej ceniy, ale nie za bardzo. Byo to tym dziwniejsze, e wszyscy przecie znali kierunek myli, charakter, cele i denia ich ojca.

    Byo ju koo jedenastej, kiedy ksi zadzwoni do mieszkania generaa. Genera mieszka na drugim pitrze i zajmowa lokal moliwie skromny, chocia odpowiedni do jego stanowiska. Otworzy ksiciu lokaj w liberii i ksi dugo musia tumaczy si przed tym sugusem, ktry od pierwszej chwili patrzy podejrzliwie na niego i na jego toboek. Wreszcie po wielokrotnym i solennym zapewnieniu, e jest naprawd ksiciem Myszkinem i e musi koniecznie widzie si z generaem w nader wanej sprawie, osign tyle, e suga, wci zdziwiony, zaprowadzi go obok, do malutkiego przedpokoju, przed sam poczekalni koo gabinetu, i odda w rce drugiego sugi,

    23

    ktry dyurowa co rano w tym przedpokoju i meldowa generaowi interesantw. Ten drugi suga by we fraku, mia ponad czterdzieci lat i zatroskan fizjonomi; by to specjalny kamerdyner przy gabinecie ekscelencji i poniekd jego prawa rka, wic zna swoj warto.

    - Niech pan si zatrzyma w poczekalni, a tumoczek prosz zostawi tutaj - rzek sadowic si bez popiechu i z godnoci w fotelu i patrzc z surowym zdziwieniem na ksicia, ktry usiad obok niego na krzele z tobokiem w rku.

    - Jeli pan pozwoli - powiedzia ksi - wolabym zaczeka tutaj z panem, bo jake tam samemu?...

    - W przedpokoju panu nie wypada, bo jest pan interesantem, czyli gociem. Pan do samego generaa?

    Lokaj widocznie nie mg si pogodzi z myl wpuszczenia takiego interesanta i postanowi jeszcze raz go wybada.

  • - Tak, mam spraw... - zacz ksi.

    - Nie pytam, jak mianowicie spraw; moim obowizkiem jest tylko pana zaanonsowa. A bez sekretarza, jak powiedziaem, anonsowa nie pjd.

    Wydawao si, e podejrzliwo kamerdynera z minuty na minut rosa; bo te ksi cakiem si nie mieci w kategorii zwykych interesantw i chocia genera dosy czsto, niemal codziennie o pewnej porze, musia przyjmowa najrozmaitszych goci, zwaszcza takich, co mieli sprawy, jednak mimo praktyki i instrukcji, nader obszernej, kamerdyner by w duym kopocie; porednictwo sekretarza w zameldowaniu byo niezbdne.

    - Pan rzeczywicie... z zagranicy? - spyta w kocu jakby nieumylnie i stropi si; chcia moe spyta: Czy pan jest rzeczywicie ksi Myszkin?

    - Tak, wprost z pocigu. Zdaje mi si, e pan chcia spyta, czy jestem naprawd ksiciem Myszkinem, ale nie spyta pan przez grzeczno.

    - Hm... - mrukn zaskoczony lokaj. - Upewniam pana, e nie skamaem, i z mojego powodu nie bdzie pan mia przykroci. A e tak wygldam i przyszedem z tobokiem, nie ma si co dziwi; jestem ooecnie w trudnych warunkach.

    - Hm! Nie tego si obawiam, widzi pan. Zameldowa musz i wyjdzie do pana sekretarz, chyba e pan... Wanie w tym

    24

    sk, e... Czy pan nie z powodu ubstwa idzie do generaa, pozwol sobie zapyta, jeli mona?

    - O nie, co do tego moe pan by zupenie spokojny. Mam inn spraw.

    - Prosz mi wybaczy, ja tak, patrzc na pana, zapytaem. Niech pan zaczeka na sekretarza; genera teraz jest zajty z pukownikiem; potem przyjdzie sekretarz... bardzo przyjemny czowiek.

    - Skoro wic trzeba czeka, mam do pana prob: czy nie mona by tu gdzie popali? Zabraem z sob tyto i fajk.

    - Po-pa-li? - z pogardliwym zdumieniem podnis na niego oczy kamerdyner, jakby wci jeszcze nie wierzc uszom - popali? Nie, tu nie wolno pali, a poza tym wstydziby si pan nawet myle o tym... H... dziwi si panu!

    - O, przecie ja nie prosiem, eby w tym pokoju; przecie wiem; wyszedbym gdzie, tam gdzie by mi pan wskaza, poniewa mam to przyzwyczajenie, a ju trzy godziny nie paliem. Zreszt jak pan sobie yczy; zna pan przysowie: kiedy wpade midzy wrony...

    - No, jake ja zamelduj takiego jak pan? - wymamrota prawie mimo woli kamerdyner. - Po pierwsze, pan nawet nie powinien znajdowa si tutaj, tylko w poczekalni, pan jest w charakterze interesanta, czyli gocia, i ja bd odpowiada... pan co niby, zamierza u nas mieszka czy jak? - doda jeszcze raz popatrzywszy z ukosa na toboek ksicia, najwidoczniej nie dajcy mu spokoju.

    - Nie, nie zamierzam. Nawet gdyby mi zaproszono, nie zostabym. Przyjechaem po prostu, eby si zaznajomi, i nic wicej.

    - Jak? Zaznajomi si? - spyta kamerdyner ze zdziwieniem i potrjn nieufnoci. - A dlaczeg mwi pan przedtem, e pan ma jak spraw?

    - O, to waciwie nie jest adna sprawa! cile biorc, jeli pan chce, mam tak spraw: chc si tylko poradzi, ale gwnie chodzi mi o to, eby si przedstawi, gdy jestem ksiciem Myszkinem, a generaowa Jepanczyn te jest ksin Myszkin i te ostatni, bo oprcz niej i mnie adnych wicej Myszkinw nie ma.

  • - Wic pan jest w dodatku krewniakiem? - zawoa, ju prawie cakiem wystraszony, lokaj.

    2 Dostojewski, t. II 25

    - Prawie e nie. Zreszt, jeli wzi z naciganiem, oczywicie jestem spokrewniony, ale to pokrewiestwo jest tak dalekie, e nie mona go powanie bra w rachub. Zwracaem si raz do generaowej listownie z zagranicy, jednak mi nie odpowiedziaa. Mimo to uwaaem za konieczne nawiza stosunki po powrocie. Panu za tumacz teraz to wszystko, eby pan nie mia wtpliwoci, gdy widz, e pan si wci niepokoi: prosz zameldowa, e przyszed ksi Myszkin, i ju z samego zameldowania wynika bdzie cel mojej wizyty. Przyjm - dobrze, a nie przyjm - moe nawet bardzo dobrze. Chocia nie przyj, zdaje si, nie mog; generaowa z pewnoci zechce zobaczy najstarszego i jedynego przedstawiciela swojego rodu, a ona ras swoj wysoko ceni, jak o tym syszaem z nader miarodajnych ust.

    Zdawao si, e to, co ksi mwi, byo zupenie proste; ale im byo prostsze, tym si stawao w danym wypadku nie-dorzeczniejsze, i dowiadczony kamerdyner nie mg nie odczu czego, co najzupeniej przystoi czowiekowi wzgldem czowieka i najzupeniej nie przystoi gociowi wzgldem czowieka. A poniewa taki czowiek zawsze jest o wiele mdrzejszy, ni sobie o nim wyobraaj jego wadcy, przeto i kamerdynerowi zawitao w gowie, e mog tu zachodzi dwa przypadki: albo ksi jest jakim wycirusem i z pewnoci przyszed prosi o wsparcie, albo jest zwyczajnym gupcem, bez ambicji, poniewa mdry ksi, majcy ambicj, nie siedziaby w przedpokoju i nie rozmawiaby z lokajem o swoich sprawach; czy wic i w jednym, i w drugim wypadku nie trzeba bdzie za niego odpowiada?

    - Powinien si pan jednak uda do poczekalni - zauway tonem jak najbardziej nalegajcym.

    - Ba, gdybym tam siedzia, tobym panu wszystkiego nie objani - rozemia si wesoo ksi - i pan wobec tego wci jeszcze niepokoiby si patrzc na mj paszcz i toboek. A teraz moe pan nawet nie bdzie czeka na sekretarza i pjdzie zameldowa sam.

    - Gocia takiego jak pan nie mog zameldowa bez sekretarza, a przy tym jego ekscelencja niedawno specjalnie nakaza, eby mu nie przeszkadza, kiedy tam jest pan pukownik, a Gawria Ardalionowicz wchodzi bez meldowania.

    - Urzdnik?26

    - Gawria Ardalinowicz? Nie. Pracuje sam dla siebie w Kompanii. Toboek nieche pan chocia tam postawi.

    - Ju o tym mylaem, jeli pan pozwoli. I, wie pan, zdejm chyba paszcz?

    - Naturalnie, przecie w paszczu pan nie wejdzie.

    Ksi wsta, popiesznie zdj opocz i zosta w dosy przyzwoitej i zgrabnie skrojonej, aczkolwiek ju znoszonej marynarce. Na kamizelce wisia stalowy acuszek, a do acuszka, jak si okazao, przyczepiony by srebrny genewski zegarek.

    Chocia ksi by przygupi - lokaj doszed ju do tego wniosku - jednak kamerdyner generaa pomyla w kocu, e nie wypada mu prowadzi dalej rozmowy z gociem, mimo i ksi dlaczego spodoba mu si, oczywicie pod niektrymi wzgldami. Z innego wszake punktu widzenia budzi w nim zdecydowan i ordynarn niech.

    - A generaowa kiedy przyjmuje? - spyta ksi siadajc znowu na poprzednim miejscu.

    - To ju nie moja sprawa. Przyjmuje rozmaicie, zalenie od osoby. Krawcow przyjmie i o jedenastej. Gawri Ardalio-nowicza te przyjmuje wczeniej ni innych, dopuszcza nawet do pierwszego niadania.

  • - Tu u was w pokojach zim cieplej ni za granic - zauway ksi - ale tam za to na ulicach cieplej, a w mieszkaniach zimow por trudno wytrzyma Rosjaninowi, ktry si nie zdy przyzwyczai.

    - Nie pal?- Tak. I domy urzdzone s inaczej, to jest piece i okna.- Hm! A czy dugo pan podrowa?- A cztery lata. Zreszt cay czas prawie siedziaem na jednym miejscu na wsi.- Odzwyczai si pan od wszystkiego, co nasze?- I to prawda. Niech mi pan wierzy, sam sobie si dziwi, e nie zapomniaem mwi po rosyjsku. Rozmawiam, ot, teraz z panem, a sam myl: Jak to jednak ja dobrze mwi. Moe dlatego jestem taki rozmowny. Doprawdy, od wczoraj wci mam ochot mwi po rosyjsku.

    - Hm! H! A czy pan przedtem zamieszkiwa w Petersburgu? (Pomimo wszelkich wysikw lokaj nie mg nie podtrzyma tak uprzejmej i grzecznej rozmowy.)

    27

    - W Petersburgu? Prawie e nie, tak tylko, przejazdem. I przedtem nic tu nie znaem, a teraz podobno tyle nowego e, jak powiadaj, nawet ten, kto cokolwiek zna, musi si uczy poznawa od pocztku. Mwi tu obecnie duo o sdach.8

    - Hm!... O sdach. Niby prawda, e mwi. A jak tam, sdy sprawiedliwsze s ni u nas ?

    - Nie wiem. O naszych syszaem duo dobrego. U nas na przykad nie ma kary mierci.9

    - A tam jest kara mierci?

    - Jest. Widziaem egzekucj we Francji, w Lyonie. Zabra mnie tam z sob Schneider.

    - Wieszaj?- Nie, we Francji nadal cinaj gowy.- No i co, krzyczy?- Gdzie tam! To si dzieje w okamgnieniu. Czowieka kad i w maszynie, co-si nazywa gilotyn, spada taki szeroki n, ciko, mocno... Gowa odskakuje tak szybko, e si nawet nie zdy mrugn. Przygotowania s nieprzyjemne. Kiedy ogaszaj wyrok, ubieraj, krpuj sznurami, prowadz na szafot, to wszystko jest okropne! Ludzie si zbiegaj, nawet kobiety, chocia tam nie lubi, eby kobiety patrzay.

    - Nie ich rzecz.

    - Oczywicie! Oczywicie! Patrze na tak mk!... Skazaniec by czowiekiem mdrym, nieustraszonym, silnym, niemodym. Nazywa si Legros. I mwi panu, niech pan wierzy albo nie wierzy: jak wchodzi na szafot - paka, blady by jak ciana. Czy to jest moliwe? Czy to nie straszne? No bo kt pacze ze strachu? Nie przypuszczaem, e moe paka ze strachu nie jakie tam dziecko, ale mczyzna, ktry nigdy nie paka, mczyzna czterdziestopicioletni. C si w takich momentach dzieje z dusz ludzk, do jakich spazmw si j doprowadza? Zncanie si nad dusz, i nic wicej! Powiedziane jest: Nie zabijaj, wic dlatego e zabi, jego si zabija? Nie, tak nie wolno. Widziaem to ju miesic temu, a dotychczas mam przed oczyma. Pi razy mi si nio.

    Ksi nawet oywi si mwic, lekki rumieniec wystpi na jego biaej twarzy, aczkolwiek sowa byy tak jak przedtem ciche. Kamerdyner obserwowa go z yczliwym zainteresowaniem i najwidoczniej nie chciao mu si przerywa tej rozmowy;

    28

    moe sam by czowiekiem nie pozbawionym wyobrani i usiujcym myle.

    - Dobrze jeszcze, e to krtka mczarnia, kiedy gowa odlatuje - zauway.

  • - Wie pan co ? - podchwyci gorco ksi. - Pan to zauway i wszyscy to tak samo widz jak pan, i po to wymylono gilotyn. A mnie zaraz wtedy przysza do gowy taka myl: czy to nie jest jeszcze gorzej? Pana to moe mieszy, panu si to wydaje nieprawdopodobne, ale przy pewnej wyobrani nawet taka myl do gowy wskoczy. Niech pan pomyli: wemy na przykad tortury; s przy tym cierpienia i rany, mka cielesna, i to wszystko odrywa od mki duchowej, tote czowiek mczy si tylko z powodu ran tak dugo, dopki nie umrze. A przecie najsilniejszy bl pochodzi moe nie od ran, ale od wiadomoci, e za godzin, potem za dziesi minut, potem za pl minuty, potem za chwil, zaraz - dusza wyleci z ciaa i e ju nie bdzie si czowiekiem; a najwaniejsze to, e na pewno. Wanie kiedy czowiek pooy gow pod sam n i usyszy, jak on z szelestem zaczyna spada - ta wier sekundy jest najstraszliwsza. Wie pan, e to nie tylko moja fantazja, e wielu tak mwio? I ja tak w to wierz, i powiem panu wprost, co o tym sdz. Zabi za moderstwo to kara niewspmiernie dua w stosunku do samej zbrodni. Zabjstwo na mocy wyroku jest bez porwnania okropniejsze ni zabjstwo dokonane przez bandyt. Ten, kogo bandyci zabijaj, morduj w nocy, w lesie, albo jako tam, niewtpliwie ma jeszcze nadziej wyratowania si, ma j do ostatniego momentu. Byway wypadki, e komu ju podernito gardo, a on jeszcze udzi si nadziej, prbowa ucieka albo baga o lito. A tu ca t ostatni nadziej, z ktr umiera jest dziesi razy lej, odbieraj czowiekowi na pewno; tu jest wyrok, i w tym, e na pewno si nie uniknie jego skutkw, tkwi caa ta okropna mka, od. ktrej nie ma nic na wiecie silniejszego. Niech pan przyprowadzi i postawi onierza naprzeciwko armaty w bitwie, i niech pan do niego strzela: wci bdzie mia nadziej. Ale niech pan temu samemu onierzowi przeczyta taki wyrok, a na pewno zwariuje albo si rozpacze. Kto powiedzia, e natura ludzka zdolna jest znie to bez obkania? Po co ten gwat ohydny, niepotrzebny, bezcelowy? Moe istnieje taki czowiek, ktremu przeczytano wyrok, dano si pomczy, a potem oznajmiono: Id, zostae uaskawio-

    29

    ny. Tylko taki czowiek mgby co nieco opowiedzie10. Chrystus te mwi o tej mce i o tym strachu. Nie, z czowiekiem nie wolno tak postpowa!

    Kamerdyner, chocia nie umiaby tak wyrazi wszystkiego jak ksi, zawsze jednak, wprawdzie nie wszystko, ale co waniejsze zrozumia. Wida to byo nawet z jego rozczulonej twarzy.

    - Jeeli ju pan tak bardzo chce - powiedzia - zapali, to ostatecznie mona, byle prdziutko. Bo nagle wezwie, a pana nie ma. O tu, pod schodami, widzi pan, s drzwi. Wejdzie pan w te drzwi; na prawo jest komrka; tam mona, tylko lufcik pan otworzy, bo to przecie nieporzdek...

    Ksi jednak nie zdy pj zapali. Do przedpokoju wszed znienacka mody czowiek niosc jakie papiery. Kamerdyner j z niego zdejmowa futro. Mody czowiek spojrza z ukosa na ksicia.

    - Ten pan, Gawrio Ardalionowiczu - zacz konfidencjonalnie i prawie poufale kamerdyner - melduje si, e jest ksiciem Myszkinem i krewnym pani generaowej, przyjecha pocigiem z zagranicy, z tumoczkiem w rku, ale...

    Dalszego cigu ksi nie usysza, gdy kamerdyner zacz mwi szeptem. Gawria Ardalionowicz ucha uwanie i spoglda na ksicia z wielkim zaciekawieniem, wreszcie przesta sucha i niecierpliwie podszed do niego.

    - Pan jest ksi Myszkin? - zapyta nadzwyczaj uprzejmie i grzecznie. By to bardzo przystojny i mody mczyzna, te lat dwudziestu omiu, wysmuky blondyn, wzrostu rednio wysokiego, z ma hiszpask brdk, o twarzy rozumnej i piknej. Tylko umiech jego, aczkolwiek bardzo uprzejmy, wyglda jako zanadto subtelnie, odsania zby, jako za bardzo perowe i rwne; spojrzenie mimo caej wesooci i niewtpliwej prostodusznoci te byo jako zanadto przenikliwe i badawcze.

  • Kiedy jest sam, z pewnoci tak nie patrzy, i moe nawet nigdy si nie mieje - raczej wyczu, ni pomyla ksi. Objani wszystko, co mg naprdce, prawie to samo, co ju przedtem objania kamerdynerowi, a jeszcze przedtem Rogoynowi. Gawria Ardalionowicz tymczasem jakby co sobie przypomnia.

    - Czy to przypadkiem nie pan - zapyta - z rok temu

    30

    albo nawet mniej, by askaw przysa list, bodaje ze Szwajcarii, do Jelizawiety Prokofiewny?

    - Tak jest.

    - Wiec pana tu znaj i na pewno pamitaj. Pan do jego ekscelencji? Zaraz zamelduj... Zaraz bdzie wolny. Tylko nieche pan... powinien pan na razie wej do poczekalni... Dlaczego trzymasz pana tutaj ? - zwrci si surowo do kamerdynera.

    - Przecie mwi, e pan sam nie chcia...

    W tej chwili nagle otworzyy si drzwi gabinetu i jaki wojskowy z teczk w rku wyszed stamtd kaniajc sif i gono mwic.

    - Jeste tu, Gania? - zawoa gos z gabinetu - chod no, prosz!

    Gawria Ardalionowicz kiwn ksiciu gow i popiesznie wszed do gabinetu.

    Po jakich dwch minutach drzwi otworzyy si znowu i rozleg si dwiczny i przyjazny gos Gawriy Ardalionowicza:

    - Niech ksi pozwoli!

    IIIGenera Iwan Fiodorowicz Jepanczyn stal porodku swojego gabinetu i z nadzwyczajnym zaciekawieniem patrzy na wchodzcego ksicia, a nawet postpi ku niemu dwa kroki. Ksi podszed i przedstawi si.

    - Tak, prosz pana - odrzek genera - czyme mog suy?

    - adnego pilnego interesu nie mam, chciaem po prostu pozna pana. Nie chciabym przeszkadza, a nie znam paskiego porzdku dnia i paskich zarzdze... Ale jestem tu wprost z pocigu... przyjechaem ze Szwajcarii.

    Genera z lekka si umiechn, jednak pomyla i da spokj; potem jeszcze pomyla, przymruy oczy, jeszcze raz obejrza swojego gocia od stp do gowy, nastpnie szybko wskaza mu krzeso, sam usiad cokolwiek z boku i w niecierpliwym oczekiwaniu zwrci si do ksicia. Gania sta w kcie gabinetu, przy biurku, i przeglda papiery.

    - Na sprawy towarzyskie mao mam w ogle czasu - o-

    31

    wiadczy! genera - ale poniewa pan oczywicie przyszed tu w okrelonym celu...

    - Tak wanie czuem - przerwa ksi - i pan dopatrzy si w mojej wizycie jakiego specjalnego zamiaru. Jednak, daj sowo, prcz przyjemnoci zaznajomienia si nie kieruje mn aden szczeglny cel.

    - Przyjemno oczywicie i dla mnie nadzwyczajna, ale ycie skada si nie tylko z rozrywek, s te interesy... Przy tym ani rusz nie mog dotd stwierdzi, co nas waciwie czy... jaki jest, e si tak wyra, powd...

  • - Powodu naturalnie nie ma i wsplnego, rzecz prosta, midzy nami mao... gdy skoro nawet jestem ksiciem Myszki-nem i paska maonka pochodzi z naszej rodziny, nie daje to jeszcze adnego powodu... Bardzo dobrze to rozumiem. A jednak powd moich odwiedzin polega tylko na tym. Nie byem w Rosji cztery lata z okadem; no i w jakim stanie wyjechaem: prawie bez pitej klepki. I wtedy o niczym nie miaem pojcia, a teraz tym bardziej. Potrzebni mi s dobrzy ludzie; mam nawet pewien interes, a nie wiem, gdzie si z nim zwrci. Pomylaem jeszcze w Berlinie: To s niemal krewni, zaczn od nich; moe si sobie przydamy na co, oni mnie, a ja im - jeeli s dobrzy. A syszaem, e tak jest w istocie.

    - Bardzo dzikuj askawemu panu - zdziwi si genera. - A czy mog wiedzie, gdzie si pan zatrzyma?

    - Nigdzie si jeszcze nie zatrzymaem.

    - To znaczy - wprost z pocigu do mnie? I... z bagaem?

    - Ale caego bagau mam jeden may tumoczek z bielizn, i nic wicej; nosz go zazwyczaj w rku. Numer w hotelu zd wynaj nawet wieczorem.

    - Wic pan trwa w zamiarze wynajcia numeru?- O tak, naturalnie.- Sdzc z paskich sw pomylaem sobie, e pan po prostu zajecha do mnie.- Mogo si tak zdarzy, ale nie inaczej ni na skutek paskiego zaproszenia. Wyznam jednak, e nie zostabym, nawet bdc zaproszony; nie z jakiego okrelonego powodu, tylko... taki ju mam charakter.

    - A zatem dobrze si stao, e pana nie zaprosiem i nie zapraszani. Pozwoli pan, e od razu wyjanimy: poniewa wanie dogadalimy si, e o pokrewiestwie midzy nami

    32

    mowy by nie moe, chocia mnie oczywicie bardzo by to pochlebiao, wic...

    - Wic trzeba zabra si i i? - ksi wsta i nawet jako wesoo si rozemia mimo widoczn kopotliwo swojej sytuacji. - I dalibg, panie generale, mimo i waciwie nie znam tutejszych obyczajw ani w ogle nie wiem, jak tu ludzie yj, od razu przypuszczaem, e tak to wszystko midzy nami si uoy, jak teraz si uoyo. Ano, moe tak by powinno. Przecie wtedy rwnie nie dostaem odpowiedzi na swj list... No, do widzenia i przepraszam za najcie.

    Spojrzenie ksicia w tej chwili byo tak dobrotliwe, a umiech jego tak nie zdradza jakichkolwiek utajonych nieprzyjaznych uczu, e genera raptem zatrzyma si i jakby innym okiem spojrza na swojego gocia; caa ta zmiana spojrzenia odbya si byskawicznie.

    - A wie pan co - powiedzia prawie zupenie innym gosem - przecie ja pana waciwie nie znam, no i moe Jeliza-wieta Prokofiewna zechce zobaczy krewniaka noszcego to samo nazwisko, co i ona, nazwisko... Niech pan zaczeka, jeli aska, jeli panu czas pozwala.

    - O, czas mi pozwala, mj czas naley tylko do mnie (i ksi natychmiast pooy swj mikki, z okrgym rondem kapelusz na stole). Przyznam si, i liczyem na to, e Jeliza-wieta Prokofiewna przypomni sobie list, ktry do niej pisaem. Nie tak dawno suga paski, kiedy czekaem na przyjcie, podejrzewa, e bdc biedny przychodz prosi o wsparcie; zauwayem to, a zapewne wyda pan co do tego cise instrukcje; jednak ja naprawd nie po to, tylko eby pozna si z ludmi. Myl jednak, e panu przeszkodziem w pracy, i to mi niepokoi.

    - Prosz pana - rzek genera z wesoym umiechem - jeli pan istotnie jest taki, jakim si wydaje, to na pewno przyjemnie bdzie si z nim pozna; tylko, widzi pan, ja osobicie jestem wci zajty i zaraz sid znowu, eby co nieco przejrze i podpisa, a pniej udam si do jego ksicej moci, nastpnie za do biura, no i w rezultacie, chocia mile widz ludzi... dobrych, ale... jednak...

  • Zreszt tak jestem przekonany o paskich dobrych manierach, e... A ile pan ma lat?

    - Dwadziecia sze.- Uf! Sdziem, e o wiele mniej.33

    - Tak, podobno modo wygldam. A nie przeszkadza panu naucz si i prdko to zrozumiem, poniewa sam bardzo nie lubi przeszkadza... I wreszcie zdaje mi si, e jestemy ludmi rnego pokroju... z wielu wzgldw; e midzy nami chyba nie moe by wiele punktw wsplnych, chocia, wie pan, w to wanie nie bardzo wierz, gdy czsto tak si tylko zdaje, e ich nie ma, a one s, i jeszcze jakie... To lenistwo ludzkie sprawia, e ludzie tak si na oko sortuj i nic nie mog znale... Zreszt moe to pana nudzi? Pan jak gdyby...

    - Dwa sowa, prosz pana: czy ma pan jakikolwiek majtek? Albo moe ma pan w projekcie jakie zajcia? Przepraszam, e tak...

    - Ale co znowu, dobrze rozumiem i oceniam paskie pytanie. adnego majtku na razie nie mam i adnych zaj te, a przydayby mi si bardzo. Obecnie korzystaem z cudzych pienidzy, da mi je na drog pan Schneider, mj profesor, u ktrego leczyem si i studiowaem w Szwajcarii, da dokadnie tyle, eby wystarczyo, tak e teraz na przykad zostao mi wszystkiego kilka kopiejek. Mam, co prawda, napity jeden interes i potrzebuj rady, ale...

    - Nieche pan powie, z czego pan chce tymczasem y i jakie pan ma zamiary? - przerwa genera.

    - Chc pracowa.

    - O, to z pana filozof; zreszt... czy pan posiada jakie talenty lub zdolnoci chociaby przecitne, takie, ktre daj kawaek chleba powszedniego? Niech mi pan znw wybaczy...

    - O, niech si pan nie usprawiedliwia. Nie, prosz pana, sdz, e nie mam talentw ani specjalnych zdolnoci; nawet przeciwnie, gdy jestem czowiekiem chorym i regularnych studiw nie odbywaem. Co za tyczy si chleba, to zdaje mi si...

    Genera znw przerwa i znw zacz wypytywa. Ksi znw opowiedzia wszystko, o czym ju mwi przedtem. Okazao si, e genera sysza o nieboszczyku Pawliszczewie i nawet zna go osobicie. Z jakiej racji Pawliszczew interesowa si jego wychowaniem, ksi nie umia wytumaczy - moe zreszt byo to po prostu wynikiem starej przyjani z nieboszczykiem ojcem jego. Gdy rodzice umarli, ksi by jeszcze maym dzieckiem; potem przez dugie lata mieszka i wychowywa si po wsiach, przede wszystkim ze wzgldu na zdrowie,

    34

    ktre wymagao wiejskiego powietrza. Pawliszczew powierzy go pewnym starym obywatelkom ziemskim, swoim krewnym; zgodzono do dziecka najpierw guwernantk, pniej guwernera. Ksi wyzna zreszt, e aczkolwiek wszystko pamita, niewiele moe objani w sposb zadowalajcy, gdy z wielu rzeczy nie zdawa sobie sprawy. Czste ataki choroby uczyniy z niego prawie idiot (ksi tak si wyrazi: idiot). Opowiedzia w kocu, e Pawliszczew spotka si raz w Berlinie z profesorem Schneiderem, Szwajcarem, ktry jest specjalist wanie od tych chorb, ma sanatorium w Szwajcarii, w kantonie Le Yalais, kuruje swoim systemem - zimn wod i gimnastyk, leczy zarwno idiotyzm, jak i schizofreni, przy tym udziela lekcji i w ogle dba o rozwj umysowy pacjenta; e Pawliszczew wysa go tam do Szwajcarii mniej wicej przed piciu laty, a sam dwa lata temu nagle umar, nie wydawszy stosownych zarzdze; e Schneider utrzymywa go i prowadzi dalej kuracj jeszcze ze dwa lata; e go nie wyleczy, ale bardzo mu pomg i e wreszcie na jego wasne danie i wskutek pewnej okolicznoci, ktra niedawno wynika, odesa go teraz do Rosji. Genera bardzo si zdziwi.

  • - I pan w Rosji nie ma nikogo, absolutnie nikogo? - spyta.

    - Teraz nikogo... ale mam nadziej... przy tym dostaem list...

    - Dobrze chocia - przerwa genera nie dosyszawszy o licie - e pan si czego uczy, a paska choroba zapewne nie przeszkodzi panu zaj jakie na przykad nie wymagajce zbytniego natenia umysu stanowisko w ktrym z urzdw?

    - O, na pewno nie przeszkodzi. A co si tyczy posady, bardzo bym nawet pragn, dlatego e sam chc zobaczy, do czego jestem zdolny. Uczyem si cae cztery lata bez przerwy, jednak niezbyt prawidowo, tylko tak jako, wedug jego wasnej metody, a przy tym udao mi si przeczyta duo rosyjskich ksiek.

    - Rosyjskich ksiek? A wic umie pan czyta i moe pan pisa bez bdu?- O, w zupenoci mog.- Doskonale; a charakter pisma?- Charakter pisma mam bardzo adny. W tym jest chybaa* 35

    mj jedyny talent; mona mi nazwa kaligrafem. Niech pan pozwoli, zaraz napisz panu co na prb - rzeki z zapaem ksi.

    - Pan bdzie askaw. To nawet jest konieczne... I podoba mi si ta paska gotowo, doprawdy, jest pan bardzo sympatyczny.

    - Pan ma takie wspaniae przybory pimienne, tyle owkw, tyle pir, taki gruby, znakomity papier... I taki wspaniay gabinet! Ten pejza znam, to widok ze Szwajcarii. Jestem pewny, e artysta malowa z natury, i jestem pewny, e widziaem t miejscowo: to w kantonie Uri...

    - Bardzo moliwe, chocia kupiem to tutaj. Gania, papieru dla ksicia! Prosz, piro i papier, niech pan usidzie przy tym stoliku. C to takiego? - zwrci si genera do Gani, ktry tymczasem wyj ze swojej teczki i poda mu fotografi duego formatu. - Ba! Nastasja Filipowna! A co, sama, sama ci przysaa, sarna? - wypytywa Gani z oywieniem i wielk ciekawoci.

    - Teraz mi daa, kiedy byem winszowa. A prosiem ju dawno. Nie wiem, czy to czasem nie przymwka z jej strony, e sam przyjechaem z pustymi rkami, bez prezentu, w taki dzie - doda Gania z nieprzyjemnym umiechem.

    - No nie! - przerwa tonem pewnoci genera - i doprawdy dziwnie rozumujesz! Miaaby si przy mawia... Kiedy wcale nie jest interesowna. A poza tym c by jej podarowa: przecie tu potrzeba tysicy! Moe fotografi? Czy przypadkiem nie prosia ci ju o ni?

    - Nie, jeszcze nie prosia; i moe nigdy nie poprosi. Pan, panie generale, pamita niewtpliwie o dzisiejszym przyjciu wieczornym? Pan jest jednym ze specjalnie zaproszonych goci.

    - Pamitam, pamitam, oczywicie bd. No, bo jake: urodziny, dwadziecia pi lat! Hm!... Wiesz, Gania, byo nie byo, co ci wyznam. Posuchaj. Afanasij Iwanowicz i ja dostalimy od niej obietnic, e dzi wieczorem u siebie powie ostatnie sowo: tak albo nie! Wic eby wiedzia, uwaaj!

    Gania zmiesza si nagle do tego stopnia, e a troch przyblad.- Na pewno to powiedziaa? - spyta i gos jego jakby zadra.36- Onegdaj przyrzeka. Tak nalegalimy obaj, e wymoglimy. Prosia tylko, eby tobie na razie o tym nie wspomina.

    Genera badawczo przyglda si Gani; jego skonfundowana mina widocznie mu si nie podobaa.

  • - Niech pan sobie przypomni, generale - powiedzia Gania lkliwie i niepewnie - e przecie daa mi zupen swobod decyzji do chwili, kiedy sama nie rozstrzygnie sprawy, a i wwczas jeszcze ostatnie sowo naley do mnie...

    - Czyby... czyby ty... - przestraszy si nagle genera.- Ja nic.- Daj spokj, co chcesz z nami zrobi?- Przecie nie odmawiam. Moe nie tak si wyraziem...- Tego by tylko brakowao! Ty by odmwi! - rzek ze zoci genera, nie pragnc nawet jej ukrywa. - Tu, mj kochany, nie o to ju chodzi, e ty nie odmawiasz, ale chodzi o twoj gotowo, zadowolenie, rado, z jak przyjmiesz jej sowa... Co si tam dzieje u ciebie w domu?

    - W domu? W domu wszystko tak taczy, jak ja zagram, tylko ojciec, wedug zwyczaju, swawoli; zrobi si z niego zupeny szkaradnik; nawet z nim ju nie rozmawiam, ale jednak trzymam go w ryzach; gdyby nie matka, doprawdy wskazabym mu drzwi. Matka oczywicie bez ustanku pacze, siostra zoci si, a ja im na koniec powiedziaem prosto w oczy, e jestem panem swego losu i chc, eby mnie w domu... suchano. Przynajmniej siostrze wyrbaem to wszystko w obecnoci matki.

    - A ja, mj drogi, wci nie mog tego poj - odezwa si zamylony genera, wzruszywszy lekko ramionami i nieco rozkadajc rce. - Nina Aleksandrowna te przed paroma dniami - wtedy, kiedy tu bya, pamitasz? - jczaa i wzdychaa. Co pani jest? - pytam. Okazuje si, e one w tym widz hab. Jaka tu haba, za pozwoleniem? Kt moe Nastasji Filipownie cokolwiek zarzuci albo co zego jej wytkn? e bya z Tockim? Ale to wierutna bzdura, zwaszcza wobec wiadomych okolicznoci! Pan - mwi - nie dopuciby jej do swoich crek! Patrzcie no! Ach, ta Nina Aleksandrowna! Jak mona tego nie rozumie, jak mona nie rozumie...

    - Swojej sytuacji? - podpowiedzia Gania zakopotanemu generaowi. - Ona wszystko rozumie, niech si pan na ni nie

    37

    gniewa. Ja zreszt od razu zmyem jej gow, eby nie wtrcaa si do cudzych spraw. Jednak dotd wszystko si u nas w domu trzyma tylko dlatego, e jeszcze nie pado ostatnie sowo; ale burza wybuchnie. Jeeli dzisiaj bdzie powiedziane ostatnie sowo, no to bdzie powiedziane wszystko.

    Ksi sysza ca t rozmow siedzc w kcie nad swoj prb kaligrafii. Skoczy, podszed do stou i poda arkusik papieru.

    - Wic to jest Nastasja Filipowna? - powiedzia z ciekawoci, uwanie obejrzawszy fotografi - zadziwiajco pikna! - doda natychmiast z zapaem. Fotografia przedstawiaa kobiet rzeczywicie niezwykej urody. Kobieta owa bya w czarnej jedwabnej sukni, nadzwyczaj prostego i wykwintnego kroju; wosy, prawdopodobnie ciemnoblond, miaa uczesane zwyczajnie, po domowemu; oczy - ciemne, gbokie; czoo zamylone; wyraz twarzy namitny i jakby wyniosy. Twarz jej bya nieco mizerna i zapewne blada... Gania i genera ze zdumieniem spojrzeli na ksicia...

    - Jak to - Nastasja Filipowna! Wic pan ju zna i Na-stasj Filipown? - spyta genera.

    - Tak, jestem w Rosji dopiero dob, a ju znam tak niezwyk pikno - odrzek ksi i zaraz opowiedzia o swoim spotkaniu z Rogoynem tudzie o wszystkim, co mu tamten zakomunikowa.

    - Masz ci los! - zaniepokoi si znw genera, z nadzwyczajn uwag wysuchawszy relacji ksicia, i spojrza badawczo na Gani.

    - Skandal, nic wicej - wymamrota te troch zmieszany Gania - kupiecki synek si bawi. Co nieco o nim ju syszaem.

  • - Ja te syszaem, bratku - podchwyci genera. - Od razu po tej hecy z kolczykami Nastasja Filipowna opowiedziaa nam wszystko szczegowo. Ale teraz jest cakiem inna sprawa. Moe tkwi w tym rzeczywicie milion i... namitno; powiedzmy, obrzydliwa namitno; zawsze jednak pachnie mi to namitnoci, a przecie wiadomo, do czego ci panowie zdolni s pod wpywem alkoholu!... Hm!... eby tylko nie wynika jaka historia! - zakoczy w zamyleniu genera.

    - Pan si obawia miliona? - Gania rozchyli wargi w szerokim umiechu.

    38

    - A ty si oczywicie nie obawiasz ?

    - Jakie ksi odnis wraenie? - zwrci si nagle do niego Gania. - Czy to jaki powany czowiek, czy tylko zwyky sobie wartogw? Co pan o nim sdzi?

    Z Gani dziao si co osobliwego w chwili, gdy wymawia te sowa. Niby nowy jaki i szczeglny pomys zapali si w jego mzgu i niecierpliwie zabysn w oczach. Genera za, ktry niepokoi si prostodusznie i bez obsonek, te spojrza na ksicia z ukosa, jakby nie spodziewajc si wiele po jego odpowiedzi.

    - Nie wiem, co panu rzec - odpar ksi - ale wydawao mi si, e jest w nim duo namitnoci, nawet jakiej chorobliwej namitnoci. Zreszt sam on jeszcze wyglda na chorego. Bardzo moliwe, e od razu po powrocie do Petersburga znw si pooy, zwaszcza jeli zacznie pi.

    - Tak? Tak si panu wydao? - uczepi si tej myli genera.

    - Tak mi si wydao.

    - A swoj drog takie historie mog si zdarzy nawet nie za kilka dni; moe jeszcze dzisiaj przed wieczorem co si okae - umiechn si do generaa Gania.

    - Hm!... Oczywicie... Bardzo moliwe. A wtedy wszystko bdzie zaleao od tego, co jej wpadnie na myl - odrzek genera.

    - Wie pan przecie, jaka ona czasem bywa!

    - To znaczyjjaka?- obruszy si genera, rozdraniony do najwyszego stopnia. Suchaj, Gania, tylko si tam bardzo dzi z ni nie k, postaraj si by... no, e tak powiem... miy... Hm!... I czego si krzywisz? Suchaj, Gawrio Ardalionowiczu, przy sposobnoci, i to przy takiej sposobnoci jak obecna, warto bdzie ustali, jaki jest cel naszych zabiegw. Rozumiesz, e co si tyczy mojego interesu, ktry tu mam na wzgldzie, dawno si ju zabezpieczyem; tak czy inaczej, rozstrzygn spraw na swoj korzy. Tocki powzi decyzj niewzruszon, a wic i ja jestem zupenie spokojny. Dlatego te jeli czego obecnie pragn, to tylko i wycznie twojej korzyci. Osd sam; nie dowierzasz mi czy co? Przy tym jeste czowiekiem... czowiekiem... krtko mwic, mdrym; zbudowaem na tobie pewne nadzieje... a w danym wypadku to... to...

    39

    - Rzecz najwaniejsza - dokoczy Gania, znw pomagajc zakopotanemu generaowi, i zoy usta do najbardziej jadowitego umiechu, ktrego ju nie chcia ukrywa. Patrzy rozpomienionym wzrokiem prosto w oczy generaowi, jakby nawet pragnc, eby tamten wyczyta w jego wzroku ca jego myl. Genera zaczerwieni si i wybuchn.

    - No tak, rozum jest najwaniejszy! - stwierdzi patrzc ostro na Gani. - Ale z ciebie mieszny czowiek, Gawrio Ardalionowiczu!... Wygldasz, widz, jakby by rad, e ten kupczyk niejako wybawi ci z kopotu. To tu wanie rozumem trzeba byo doj od samego pocztku: tu wanie trzeba zrozumie i... postpi z obydwch stron uczciwie i otwarcie albo... uprzedzi z gry, eby nie kompromitowa innych, tym bardziej e i czasu na to byo dosy, i nawet jeszcze teraz mamy

  • go a nadto duo (genera podnis znaczco brwi), chocia w istocie tylko par godzin... Zrozumiae? Zrozumiae? Czy ty naprawd chcesz, czy nie chcesz? Jeli nie - to powiedz i... wolna droga. Nikt ci nie trzyma, nikt gwatem nie pcha w zasadzk, jeli rzecz prosta widzisz tu jak zasadzk.

    - Chc - pgosem, ale stanowczo wymwi Gania, spuci oczy i ponuro zamilk.

    Generaowi wystarczyo to w zupenoci. Genera unis si, ale ju najwidoczniej aowa, e za daleko zaszed. Zwrci si raptem do ksicia i po twarzy jego jak gdyby przemkna niepokojca myl, e przecie ksi by tutaj i wszystko sysza. Ale natychmiast si uspokoi: do byo raz tylko spojrze na ksicia, aby si cakiem uspokoi.

    - Oho! - zawoa genera patrzc na prbk pisma, podan mu przez ksicia. - To to dukt dopiero! I to rzadki dukt! Popatrz no, Gania, co za talent.

    Na arkuszu grubego welinowego papieru ksi napisa redniowiecznymi literami rosyjskimi zdanie:

    ,pokorny igumen Pafnutij rk przyoy.

    - To - wyjani ksi z nadzwyczajn radoci i oywieniem- wasnorczny podpis igumena Pafnutija11 wedug odbitki z czternastego wieku. Wszyscy nasi dawni igumeni i metropolici pysznie si podpisywali; i z jakim nieraz wykwintem, z jak starannoci! Czy nie ma pan chociaby pogodinow-skiego wydania12, generale? Potem napisaem tutaj innymi literami : jest to due, okrge pismo francuskie z ubiegego stu-

    40

    lecia (niektre litery nawet inaczej stawiano), pismo zwyczajne, pismo ulicznych przepisywaczy, zapoyczone z ich wzorw (miaem jeden) - przyzna pan, e nie jest ono bez zalet. Niech pan rzuci okiem na te okrge d, a. Nadaem francuski charakter pisma rosyjskim literom, co jest bardzo trudne, a wyszo niele. I jeszcze jedno pikne i oryginalne pismo, te sowa: Gorliwoci mona wszystko przezwyciy. To pismo rosyjskich pisarczykw albo, jeli pan woli, wojskowych pisarczykw. Tak pisze si urzdowy papier do wanej osobistoci; pismo te okrge, znakomite czarne pismo; litery grubo pisane, ale z nadzwyczajnym smakiem. Kaligraf nie pozwoliby sobie na te zakrtasy albo, cilej mwic, prby zakrtasw, o, tych niedokoczonych ogonkw - widzi pan - ale w oglnoci, niech pan spojrzy, to doprawdy ma charakter, wyziera std cala dusza pisarza wojskowego: i rozmachn by si chciao, i talent si domaga uzewntrznienia, ale wojskowy konierz ciasno zapity na haftk, wic dyscyplina odbija si na ksztacie liter; liczna rzecz! Niedawno wanie uderzy mnie taki jeden wzorek, znalazem go przypadkiem, i to gdzie? - w Szwajcarii! A to znw proste, zwyczajne, najczystsze pismo angielskie: dalej ju wykwint i nie moe, wszystko tu jest urocze, kada literka to istny paciorek, pera; wszystko idealnie wykoczone. A tu ma pan odmian znowu francusk; zapoyczyem j od pewnego francuskiego komiwojaera: to samo angielskie pismo, ale czarna linia odrobink czarniejsza i grubsza ni w angielskim, no i - proporcja wiata naruszona. Niech si pan przyjrzy: owal zmieniony, troszk okrglejszy, i w dodatku - peno zakrtasw, a zakrtasy to najniebezpieczniejsza rzecz! Zakrtas wymaga niezwykego smaku; jeli jednak uda si, jeli nie naruszono proporcji, to pismo takie jest czym niezrwnanym, tak dalece, e mona si w nim zakocha.

    - Oho! w jakie subtelnoci pan wnika - mia si genera - ale kochany pan jest artyst, nie za zwyczajnym kaligrafem! Co, Gania?

    - Dziwna zdolno - powiedzia Gania. - I nawet jakby wiadoma swojego posannictwa - doda miejc si drwico.

    - miej si, miej si, a przecie na tym mona zrobi karier - rzek genera. - Wie pan, drogi

  • ksi, do kogo panu teraz damy pisa listy? Ale panu od razu, na pocztek, mona zaofiarowa trzydzieci pi rubli miesicznie. O, ju pl do

    41

    pierwszej - stwierdzi spojrzawszy na zegarek - wic do rzeczy, ksi, bo mi spieszno, a dzisiaj moe si nie zobaczymy! Niech pan spocznie chwilk; wytumaczyem si ju, e przyjmowa pana czsto nie mog; mam jednak szczere chci, aby panu troszk dopomc; troszk oczywicie, to znaczy tyle, ile koniecznie potrzeba; potem bdzie pan sobie radzi, jak sam zechce. Znajd panu ma posadk w kancelarii, niezbyt uciliw, ale musi pan pracowa starannie. Teraz co do innych spraw: w domu, czyli w rodzinie Gawriy Ardaliono-wicza Iwogina, tego oto mojego modego przyjaciela, z ktrym prosz si pozna, jego mama i siostrzyczka wydzieliy z mieszkania dwa czy trzy umeblowane pokoje i odnajmuj je dobrze rekomendowanym lokatorom z yciem i usug. Jestem pewny, e Nina Aleksandrowna przyjmie moj rekomendacj. Dla pana za, drogi ksi, to wicej ni skarb, po pierwsze, dlatego e bdzie pan nie sam, lecz, e tak powiem, na onie rodziny, a, wedug mnie, pan nie powinien od pierwszej chwili znale si osamotniony w takiej stolicy jak Petersburg. Nina Aleksandrowna, mama, i Warwara Ardalionowna, siostrzyczka Gawriy Adralionowicza - to panie, dla ktrych ywi niezmierny szacunek. Nina Aleksandrowna jest maonk Ardaliona Alek-sandrowicza, dymisjonowanego generaa, mojego byego kolegi z pocztkw mojej suby, z ktrym jednakowo na skutek pewnych okolicznoci przerwaem stosunki, co mi zreszt nie przeszkadza powaa go w pewnym sensie. Wszystko to panu tumacz, aby pan zrozumia, e ja, e tak powiem, osobicie pana rekomenduj, czyli tym samym rcz za pana. Cena wcale niewysoka; pensja paska, mam nadziej, wkrtce na to zupenie wystarczy. Co prawda, czowiekowi potrzebne s jeszcze drobne pienidze, chociaby niewielkie, ale pan si nie pogniewa, jeli doradz, eby pan unika noszenia pienidzy przy sobie i w ogle pienidzy w kieszeni. Mwi tak zgodnie z moim zapatrywaniem co do pana osoby. Poniewa portmonetka paska jednak jest teraz cakiem pusta, wic na pocztek pozwoli pan zaofiarowa sobie dwadziecia pi rubli. Policzymy si oczywicie i jeeli jest pan takim szczerym i prostodusznym czowiekiem, na jakiego wyglda pan ze swoich sw, to adne nieporozumienia midzy nami nie zajd. Jeeli za tak si panem interesuj, to dlatego, e mam co do pana pewne zamiary; dowie si pan o nich pniej. Mwi z panem, jak pan widzi,

    42

    zupenie otwarcie. Sdz, Gania, e nic nie masz przeciwko umieszczeniu ksicia w waszym domu?

    - O, przeciwnie! I mama bdzie bardzo rada... -uprzedzajco grzecznie potwierdzi Gania.

    - Pastwo przecie wynajli dopiero jeden pokj. Ten, jake si nazywa, Ferd... Fer...

    - Ferdyszczenko.

    - No tak; nie podoba mi si ten wasz Ferdyszczenko: jaki ordynarny bazen. I nie rozumiem, dlaczego Nastasja Filipow-na tak go popiera? Czy to fzeczywicie jej krewny?

    - O nie, to tylko arty! Nie ma midzy nimi nawet cienia pokrewiestwa.

    - A niech go diabli! Wic jak, mj drogi ksi, zadowolony pan czy nie?

    - Dzikuj panu, panie generale, postpi pan ze mn jak niezwykle dobry czowiek, tym bardziej e nawet o nic nie prosiem; nie mwi tego z pychy; naprawd nie wiedziaem, dokd si uda. Wprawdzie niedawno zaprosi mi Rogoyn.

    - Rogoyn? No, nie; radzibym panu po ojcowsku albo, jeli pan woli, po przyjacielsku zapomnie o panu Rogoynie. I w ogle radzibym panu trzyma si rodziny, u ktrej pan zamieszka.

    - Jeeli pan ju tak askaw - zacz ksi - to mam jeszcze jedn spraw. Dostaem

  • zawiadomienie...

    - Bardzo przepraszam - przerwa genera - nie mam ju wicej ani chwili czasu. Zaraz powiem o panu Jelizawiecie Prokofiewnie: jeeli zechce przyj pana ju teraz (bd si stara odpowiednio go przedstawi), radz wykorzysta okazj i zrobi dobre wraenie, gdy Jelizawieta Prokofiewna moe si panu bardzo przyda, jestecie przecie z jednej rodziny. Jeeli za nie zechce, to niech pan nie ma alu; zaatwi si to innym razem. A ty, Gania, przejrzyj tymczasem te rachunki; dopiero co mczylimy si z Fiedisiejewem. Trzeba pamita, by wczy je...

    Genera wyszed i ksi nie zdy opowiedzie o swojej sprawie, o ktrej zaczyna mwi chyba ze cztery razy. Gania zapali papierosa i poczstowa ksicia; ksi wzi, lecz wcale si nie odzywa, nie chcc przeszkadza, i zacz oglda gabinet. Gania jednak ledwo rzuci okiem na zapisany cyframi arkusz papieru wskazany przez generaa. By roztargniony;

    43

    umiech, spojrzenie, zaduma Gani stay si, jak to czu ksi, jeszcze bardziej cikie, gdy zostali sam na sam. Nagle podszed do ksicia, ktry wanie sta znowu nad fotografi Nastasji Filipowny i przyglda si.

    - Wic podoba si panu ta kobieta ? - spyta znienacka i przenikliwie spojrza na ksicia z tak min, jakby powzi jaki nadzwyczajny zamiar.

    - Niezwyke rysy! - odpowiedzia ksi. - Jestem pewny, e losy jej s niezwyke. Twarz wesoa, a przecie ona cierpiaa okropnie, prawda? Mwi o tym oczy, o, te dwie kosteczki, dwa punkty pod oczami, tu gdzie si zaczynaj policzki. Ta twarz jest dumna, straszliwie dumna, ale doprawdy nie wiem, czy ona jest dobra. Ach, gdyby bya dobra! Wszystko byoby uratowane!

    - A czy pan oeniby si z tak kobiet? - cign dalej Gania wpatrujc si w ksicia rozgorczkowanym wzrokiem.

    - Nie mog si z nikim oeni, poniewa jestem niezdrw - powiedzia ksi.

    - A Rogoyn oeniby si? Jak pan myli?

    - Myl, e oeni by si mg, bodaj nawet jutro; oeniby si, a po tygodniu, kto wie, czyby jej nie zamordowa.

    Ledwo ksi wymwi te sowa, Gania tak raptownie drgn, e ksi o mao nie krzykn.

    - Co panu jest? - zapyta chwytajc go za rk.

    - Wasza ksica mo! Jego ekscelencja prosi pana do janie wielmonej pani - oznajmi lokaj ukazujc si w drzwiach. Ksi poszed za lokajem.

    IVWszystkie trzy panny Jepanczyn byy postawne, o kwitncym zdrowiu, wspaniaych ramionach, bujnych piersiach, mocnych prawie jak u mczyzn rkach, no i oczywicie, majc tyle energii i zdrowia, lubiy czasem dobrze zje, czego bynajmniej nie pragny ukrywa. Ich mateczka, generaowa Jelizawieta Prokofiewna, krzywo nieraz patrzya na ten bezceremonialny apetyt, poniewa jednak inne jej pogldy mimo cay zewntrzny szacunek, z jakim przyjmowane byy przez crki, w istocie dawno ju utraciy dla nich pierwotn i bezsporn wag do

    44

    tego nawet stopnia, e zgodnie dziaajce konklawe trzech panien zaczynao bra gr, wic generaowa dla podtrzymania wasnej godnoci uznaa za stosowne nie spiera si i ustpowa. Wprawdzie charakter jej a nadto czsto by nieposuszny i nie poddawa si decyzjom rozsdku.

  • Jelizawieta Prokofiewna z kadym rokiem stawaa si coraz kapryniejsza i niecierpliw-sza, zrobia si z niej nawet jaka dziwaczka; poniewa pod rk by zawsze ulegy wytresowany m, cay wic nadmiar dsw i kwasw spada zazwyczaj na jego gow, potem za wsplnymi siami przywracano harmoni w rodzinie i wszystko szo jak najlepiej.

    Zreszt sama generaowa te nie tracia apetytu i zwykle o wp do pierwszej zasiadaa razem z crkami do niadania prawie tak obfitego jak obiad. Panny wypijay po filiance kawy jeszcze przedtem, punktualnie o dziesitej, w kach, zaraz po przebudzeniu. Ten system bardzo im si spodoba i ustanowiy go raz na zawsze. O wp do pierwszej za nakrywano do stou w niewielkiej jadalni, blisko pokojw mamy, i na tym familijnym, intymnym niadaniu zjawia si niekiedy sam genera, jeli tylko mia czas. Oprcz herbaty, kawy, sera, miodu, masa, specjalnych oadkw, ulubionych przez generaow, kotletw i in. podawano rwnie gorcy, treciwy bulion. Tego ranka, od ktrego zaczo si nasze opowiadanie, caa rodzina zebraa si w jadalni, czekajc na generaa, ktry obieca przyj o wp do pierwszej. Gdyby si spni chocia minut, natychmiast posano by po niego; ale przyszed punktualnie. Podchodzc do maonki, by si przywita i ucaowa rczk, zauway na jej twarzy tym razem co zbyt osobliwego. I chocia jeszcze w przeddzie spodziewa si, e dzisiaj tak wanie bdzie z powodu pewnej historyjki (jak si, swoim zwyczajem, wyraa), i ju wczoraj zasypiajc niepokoi si tym, teraz jednak znowu si przelk. Crki podeszy, eby go ucaowa; i one te, cho nie gnieway si na niego, miay jakie niewyrane miny. Wprawdzie genera na skutek pewnych okolicznoci sta si zanadto podejrzliwy, poniewa jednak by ojcem i maonkiem nie tylko dowiadczonym, ale i sprytnym, wic od razu przedsiwzi odpowiednie rodki.

    Moe nie zaszkodzimy zbytnio gwnemu nurtowi powieci, jeeli zatrzymamy si tutaj i uciekniemy do pewnjch wyjanie celem bezporedniego i bardziej dokadnego przedstawienia

    45

    tych stosunkw i okolicznoci, w jakich znajdujemy rodzin generaa Jepanczyna na pocztku naszego opowiadania. Powiedzielimy ju wanie, e genera, chocia by czowiekiem niezbyt wyksztaconym, a nawet, jak sam o sobie mwi, samo-ucznym, by jednak dowiadczonym mem i sprytnym ojcem. Midzy innymi przyj zasad, eby nie nagli swoich crek do zampjcia, to znaczy nie sta nad nimi jak diabe nad dobr dusz i nie drczy ich zbytnio napadami rodzicielskiej troski o ich szczcie, jak to si mimo woli i naturalnie dzieje czsto-gsto w najrozumniej szych rodzinach, w ktrych jest duo dorosych crek. Osign nawet to, e nakoni Jeliza-wiet Prokofiewn do respektowania swojej zasady, cho nie przyszo mu to atwo. Sprawa bya tym trudniejsza, e jakby przeciwna naturze; jednak argumenty generaa byy niezwykle powane, oparte na oczywistych faktach. No i panny, pozostawione cakiem swojej wasnej woli i swoim decyzjom, bd musiay, rzecz prosta, sign same po rozum do gowy i wtedy sprawa ruszy z miejsca, gdy wezm si do niej z ochot, odkadajc na bok kaprysy i zbyteczne wybredzanie; rodzicom pozostawaoby wtedy tylko jak najgorliwiej i jak naj dyskretnie j obserwowa, eby nie nastpi jaki dziwny wybr albo nienaturalne odchylenie, a potem, wybrawszy odpowiedni moment, od razu pomc wszelkimi siami i pokierowa spraw przy uyciu wszystkich wpyww. Wreszcie miao tu znaczenie ju choby i to, e z kadym rokiem na przykad rosy w geometrycznym postpie ich majtek i pooenie towarzyskie: a wic, w miar jak czas schodzi, crki zyskiway na tym, nawet bdc zaledwie narzeczonymi. Ale wrd tych wszystkich nieodpartych faktw nastpi jeszcze jeden fakt: najstarsza crka, Aleksandra, nagle i prawie cakiem niespodziewanie (jak to zwykle bywa) skoczya dwadziecia pi lat. Niemal jednoczenie Afanasij Iwanowicz Tocki, czowiek z wyszej sfery, wysoko ustosunkowany i niezmiernie bogaty, znw objawi swoj dawniejsz ch oenku. By to mczyzna lat pidziesiciu piciu, wytworny i majcy nader subtelne gusta. Chcia si oeni dobrze; znawc urody by nadzwyczajnym. Poniewa od pewnego czasu by z generaem Jepanczynem w wielkiej przyjani, wzmocnionej zwaszcza oboplnym udziaem w pewnych przedsiwziciach

  • finansowych, przeto zwierzy mu si, proszc niejako o przyjacielsk rad i wskazwki: czy jest

    46

    moliwy do urzeczywistnienia jego projekt maestwa z jedn z jego crek. W spokojnym i harmonijnym nurcie rodzinnego ycia generaa Jepanczyna zaznacza si widoczny przeom.

    Bezsporn piknoci w rodzinie, jak ju wspomniano, bya najmodsza, Agaja. Ale nawet sam Tocki, niezwyky egoista, zrozumia, e nie ma tu czego szuka i e Agaja jest nie dla niego. Moliwe, i nieco lepa mio i nazbyt gorca przyja sistr ujmoway spraw przesadnie, jednak los Agai by przez nie z gry i jak najszczerzej przesdzony: mia to by nie jaki zwyky los, tylko idealny raj na ziemi. Przyszy m Agai musia by wzorem wszelakich doskonaoci i sukcesw, no i oczywicie posiadaczem wielkiej fortuny. Siostry nawet u-zgodniy midzy sob, i to bez jakich zbytecznych uroczystych sw, e w razie potrzeby zo ofiar na rzecz Agai: posag dla Agai przeznaczono wyjtkowo duy, po prostu kolosalny. Rodzice wiedzieli o tej umowie dwch starszych crek, wic kiedy Tocki poprosi o rad, nie mieli prawie adnych wtpliwoci, i jedna ze starszych sistr na pewno zgodzi si uwieczy ich pragnienie, tym bardziej e Afanasij Iwanowicz nie musia si liczy z kwesti posagu. Propozycj za Tockiego sam genera oceni natychmiast z waciw sobie znajomoci ycia bardzo wysoko. Poniewa Tocki tak samo zachowywa na razie dla pewnych szczeglnych wzgldw nadzwyczajn ostrono w swoich poczynaniach i waciwie dopiero sondowa spraw, wic i rodzice przedstawili crkom na pozr jak najbardziej oglnikowe przypuszczenia. W odpowiedzi na to otrzymali od nich, te co prawda niezupenie okrelone, ale przynajmniej uspokajajce owiadczenie, e najstarsza, Aleksandra, zapewne nie odmwi. Bya to dziewczyna o twardym charakterze, ale dobra, rozumna i nadzwyczaj zgodna; moga, nawet chtnie, wyj za Tockiego i gdyby daa sowo, dotrzymaaby go uczciwie. Przepychu nie lubia i nie tylko nie grozia kopotami czy raptown zmian, ale zdolna byaby nawet uprzyjemni ycie. Urod odznaczaa si wybitn, chocia nie tak efektown. Czy mg Tocki znale lepsz on?

    Z tym wszystkim caa sprawa nadal sza jakby po omacku. Afanasij Iwanowicz i genera ustalili midzy sob po przyjacielsku, e do czasu bd unika oficjalnego i ostatecznego kroku. Nawet rodzice wci jeszcze nie zaczynali z crkami zupenie otwartej rozmowy; powstawa te jakby dysonans:

    47

    generaowa Jepanczyn, matka rodziny, stawaa si dlaczego niezadowolona, a to byo bardzo wane. Wszystkiemu przeszkadzaa pewna okoliczno, pewien zawikany i kopotliwy przypadek, z powodu ktrego caa sprawa moga si bezpowrotnie popsu.

    Ten zawikany i kopotliwy przypadek (jak go nazywasam Tocki) zacz si jeszcze bardzo dawno, mniej wicej przed( osiemnastu laty. W ssiedztwie jednego z wikszych majtkwAfanasija Iwanowicza, w jednej z centralnych guberni, wege-i towa na maym skrawku ziemi bardzo biedny obywatel ziem-( ski. By to czowiek niezwyky ze wzgldu na swoje bezustannei wprost anegdotyczne niepowodzenia, dymisjonowany oficer z drobnej szlacheckiej rodziny, majcy nawet czystszy rodowd ni Afanasij Iwanowicz - niejaki Filip Aleksandrowicz Baraszkow. Robic dugi na prawo i na lewo, zastawiajc, co si tylko dao, doszed nareszcie dziki katorniczej, niemal chopskiej pracy do tego, e urzdzi jako tako swoje mae gospodarstwo. Najmniejszy sukces dodawa mu wiele otuchy. W dobrym humorze, peen rowych nadziei, wyjecha na kilka dni do powiatowego miasteczka, eby si zobaczy i, o ile to bdzie moliwe, uoy ostatecznie z jednym z najgwniejszych swoich wierzycieli. Na trzeci dzie po jego przybyciu do miasta zjawi si u niego sotys z jego wsi, wierzchem, z poparzonym

  • policzkiem i opalon brod, i oznajmi mu, e ojcowizna zgorzaa wczoraj w samo poudnie, a przy tym raczya si spali maonka, a dziateczki ocalay. Tej niespodzianki nawet Baraszkow, przyzwyczajony do guzw, nie mg znie; zwariowa i po miesicu umar w gorczce. Spalon posiado z chopami, ktrzy rozleli si na ebranin, sprzedano za dugi;

    A dwie za mae dziewczynki, szecio- i siedmioletni, dzieci Baraszkowa, wzi wspaniaomylnie na utrzymanie i wychowanie Afanasij Iwanowicz Tocki. Wychowyway si razem z dziemi rzdcy Afanasija Iwanowicza, dymisjonowanego urzdnika, obarczonego liczn rodzin i w dodatku Niemca.

    Wkrtce zostaa tylko jedna dziewczynka, Nastia; druga umara na koklusz; Tocki za niebawem doszcztnie zapomnia o nich obydwch, mieszkajc za granic. Jako w pi lat potem Afanasij Iwanowicz przejeda obok swego majtku i zachciao mu si tam zajrze. W drewnianym dworku, w rodzinie

    swojego Niemca, zauway nagle przeliczne dziecko, dwunastoletni

    48

    dziewczynk, yw, mi, rezolutn i zapowiadajc si na niezwyk pikno; Afanasij Iwanowicz by pod wzgldem znawc nieomylnym. Tym razem spdzi majtku zaledwie kilka dni, ale zdy wyda odpowiednie zarzdzenia. W wychowaniu dziewczynki nastpia wielka zmiana: przyjto starsz, powan guwernantk, znajc si na wyszej edukacji panien, Szwajcark, wyksztacon i wykadajc poza francuskim jzykiem rne inne umiejtnoci, guwernantka zamieszkaa w wiejskiej rezydencji i wychowanie maej Nastasji przybrao niezwyke rozmiary. Po czterech latach wychowanie to skoczyo si; guwernantka wyjechaa, po Nasti przybya pewna pani, rwnie jaka obywatelka ziemska i ssiadka Tockiego, ale ju z innej, odlegej guberni, wzia Nasti z sob w wyniku instrukcji i upowanienia, ktre otrzymaa od Afanasija Iwanowicza. W tym nieduym majteczku by, wprawdzie te niewielki, wieo zbudowany drewniany dom, bardzo wykwintnie wewntrz urzdzony; a wie przy nim, jakby umylnie, nazywaa si Rozkosz. Obywatelka ziemska przywioza Nasti wprost do tego zacisznego domku, a poniewa sama bya bezdzietn wdow i mieszkaa zaledwie o wiorst, wic przeniosa si do Nasti. Zjawia si suba: staruszka-klucznica i moda, dowiadczona pokojwka. Znalazy si w domu instrumenty muzyczne, wytworna panieska biblioteczka, obrazy, sztychy, owki, pdzle, farby, wspaniaa charciczka, a po dwch tygodniach zawita sam Afanasij Iwanowicz... Odtd jako szczeglnie polubi t swoj zapad stepow wiosk, przyjeda tu co lato, bawi po dwa, a nawet trzy miesice. Tak upyno sporo czasu, cae cztery lata, w spokoju i szczliwoci, wykwintnie i ze smakiem.

    Pewnego razu zdarzyo si, e jako na pocztku zimy, w cztery miesice po jednym z letnich przyjazdw Afanasija Iwanowicza do Rozkoszy, majcego bawi tym razem zaledwie par tygodni, rozesza si pogoska albo, cilej mwic, dosza do Nastasji Filipowny pogoska, e Afanasij Iwanowicz eni si w Petersburgu z pann pikn, bogat, ze znakomitej rodziny - sowem, robi korzystn i wietn parti. Pogoska ta okazaa si potem nie we wszystkich szczegach prawdziwa: maestwo byo wtedy jeszcze w projekcie i wszystko byo bardzo mgliste, jednak w losach Nastasji Filipowny mimo to nastpi od tej chwili zasadniczy zwrot. Wykazaa nagle niezwyk stanowczo

    49

    i ujawnia takie cechy charakteru, jakich najmniej mona si byo po niej spodziewa. Niewiele mylc porzucia swj wiejski domek i zjawia si nagle w Petersburgu u Tockiego, samiuteka jedna. Ten zdziwi si, zacz co mwi; ale raptem okazao si, niemal przy pierwszych sowach, e trzeba zupenie zmieni ton gosu, dawne tematy przyjemnych i wytwornych rozmw uywane dotychczas z takim powodzeniem, logik - wszystko, wszystko, wszystko! Przed nim siedziaa

  • zupenie inna kobieta, w niczym niepodobna do tej, ktr zna dotychczas i ktr zostawi nie dalej jak pod koniec lipca we wsi Rozkosz.

    Ta nowa kobieta, jak si okazao, po pierwsze, niezwykle duo wiedziaa i rozumiaa - tak duo, i trzeba byo gboko dziwi si, skd moga zdoby takie wiadomoci i wypracowa sobie takie dokadne pojcia. (Czyby ze swojej panieskiej biblioteki ?) Nie do na tym; orientowaa si rwnie doskonale w zagadnieniach prawnych i miaa duo praktycznej wiedzy jeli nie o wiecie, to przynajmniej o tym, jak si tocz niektre sprawy tego wiata; po drugie, by to zupenie inny charakter ni przedtem, to znaczy, nie co niemiaego, pensjonarsko nieokrelonego, niekiedy czarujcego swoj oryginaln ywoci i naiwnoci, a niekiedy smutnego i zamylonego, penego zdziwienia i nieufnoci, paczcego i niespokojnego.

    Nie: tu miaa si przed nim i kua go najbardziej jadowitymi sarkazmami niezwyka i nieoczekiwana istota, mwica mu wprost, e nigdy w swym sercu nie miaa dla niego nic prcz najgbszej pogardy, mdlcej pogardy, ktra obudzia si w niej zaraz po pierwszym zdziwieniu. Ta nowa kobieta owiadczaa, e nie sprawioby jej to absolutnie jakiejkolwiek rnicy, gdyby on si zaraz z kimkolwiek oeni, ale e przyjechaa, by mu nie pozwoli na to maestwo, nie pozwoli ze zoci, jedynie dla-dlatego, e jej si tak podoba i e zatem tak musi by - chociaby po to, ebym si z ciebie moga pomia do woli, bo teraz i ja nareszcie mam ch si mia.

    Tak przynajmniej na gos twierdzia; wszystkiego, co miaa na celu, moe nie powiedziaa. Ale gdy nowa Nastasja Fili-powna miaa si i wszystko to wykadaa, Afanasij Iwanowicz rozwaa t rzecz w duchu i usiowa w miar monoci uporzdkowa troch swoje rozpierzche myli. To rozwaanie cigno si do dugo; zastanawia si i szuka ostatecznej

    50

    decyzji prawie dwa tygodnie; ale po dwch tygodniach wreszcie j powzi. Trzeba pamita, e Afanasij Iwanowicz mia ju wtedy okoo pidziesiciu lat i by czowiekiem ze wszech miar solidnym i statecznym. Jego pozycja spoeczna i towarzyska dawno ju opara si na jak najtrwalszych podstawach. Siebie, swj spokj i komfort ceni wicej ni wszystko na wiecie, tak jak przystao wysoce porzdnemu czowiekowi. Najmniejszym odchyleniom, najmniejszym wahaniom nie mogo ulega to, co w cigu caego ycia zostao ustanowione i przybrao tak pikn form. Z drugiej strony dowiadczenie i gboki pogld na rzeczy podszepny Tookiemu bardzo prdko i nad wyraz trafnie, e ma teraz do czynienia z istot zgoa niepospolit, e to jest wanie taka istota, ktra nie tylko grozi, ale i niechybnie- speni kad grob i, co najwaniejsze, przed niczym na pewno si nie cofnie, tym bardziej i waciwie do niczego na wiecie nie przywizuje wagi, wic nawet nie mona jej przekupi. Tu najwidoczniej zachodzio co innego, trzeba si byo domyla jakich fermentw duchowych i sercowych - czego w rodzaju niby romantycznego oburzenia Bg wie na kogo i za co, jakiego nienasyconego uczucia pogardy, wykraczajcego poza wszelkie granice - sowem, czego w najwyszym stopniu miesznego i niedozwolonego w przyzwoitym towarzystwie, z czym mie do czynienia jest prawdziw kar bosk dla kadego porzdnego czowieka. Oczywicie przy majtku i stosunkach Tockiego mona byo od razu popeni jakie mae, cakiem niewinne wistwo, aeby uwolni si od nieprzyjemnoci. Z drugiej strony byo jasne, e i sama Nastasja Filipowna nie moe waciwie zrobi nic szkodliwego w sensie chociaby na przykad prawnym; nie mogaby nawet wywoa jakiego wikszego skandalu, poniewa bardzo atwo mona by j byo w kadym wypadku unieszkodliwi. Ale to wszystko tylko wwczas, kiedy Nastasja Filipowna zdecydowaaby si dziaa tak jak wszyscy i jak w ogle dziaa si w podobnych wypadkach, nie przekraczajc w sposb zbyt ekscentryczny przyjtych w takich ramach granic. I tu wanie przydaa si Tockiemu jego zdolno trafnego oceniania ludzi: potrafi odgadn, e Nastasja Filipowna sama doskonale rozumie, jak dalece jest nieszkodliwa w znaczeniu prawnym, e ma jednak inne plany w gowie i... co innego zdradzaj jej byszczce oczy. Nie dbajc o nic na wiecie,

  • 4* 51

    a najmniej o siebie (trzeba byo duo rozumu i przenikliwoci, eby si domyli w tej chwili, e ju od dawna przestaa dba o siebie, i eby on, sceptyk i cyniczny wiatowiec, uwierzy w powag tego uczucia), Nastasja Filipowna gotowa bya sama siebie zgubi bezpowrotnie i bezsensownie, narazi si na Sybir i katorg, eby tylko dokuczy czowiekowi, do ktrego czua taki nieludzki wstrt. Afanasij Iwanowicz nigdy nie ukrywa tego, e by troch tchrzliwy albo, inaczej mwic, w wysokim stopniu konserwatywny. Gdyby na przykad wiedzia, e go zabij przed otarzem albo te, e stanie si co w tym rodzaju, co bardzo nieprzyzwoitego, miesznego i nieprzyjtego w towarzystwie, to oczywicie przestraszyby si, jednak nie tego, i go zabij i pokalecz do krwi albo napluj publicznie w twarz itp., itp., tylko e mu si to przytrafi w takiej nienaturalnej i niestosownej formie. A przecie Nastasja Filipowna to wanie zapowiadaa, chocia nic o tym jeszcze nie mwia. Wiedzia, e ona dokadnie go poznaa i pojmowaa, a zatem wiedziaa, czym go uderzy. A poniewa maestwo byo rzeczywicie dopiero w projekcie, Afanasij Iwanowicz ukorzy si i ustpi Nastasji Filipownie.

    Do tego postanowienia pomoga mu jeszcze jedna okoliczno: trudno byo sobie wyobrazi, jak dalece ta nowa Nastasja Filipowna nie bya podobna z twarzy do poprzedniej. Przedtem bya to tylko adna dzieweczka, a teraz... Tocki dugo nje mg sobie darowa, e cztery lata patrzy i nie dojrza. Co prawda, wiele znaczy i to, kiedy obydwie strony przechodz raptownie wewntrzne przemiany. Przypomnia sobie zreszt, e i dawniej zdarzay si chwile, kiedy dziwne myli przychodziy mu do gowy przy wpatrywaniu si na przykad w te oczy: wyczuwao si w nich jakby jaki gboki