kopia riviera - marzec 2012

16
bezplatna gazeta pomorska Rok VII Nr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz. str. 16 W dniach od 6 do 9 marca w Cannes odby³y siê 23 Miê- dzynarodowe Targi Inwestycyjne MIPIM, najwiêksze, najbardziej presti¿owe targi poœwiêcone inwestycjom i nieruchomoœciom w œwiecie. Doœæ powiedzieæ, ¿e do Cannes zjecha³o oko³o czterech tysiêcy inwestorów, oraz 19 tysiêcy wystawców. Miasto Gdynia wziê³o w nich udzia³, wraz z gminami tworz¹cymi Metropolitalne Forum Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów NORDA. Jako partnerzy komercyjni wyst¹pili Dalmor S.A./Grupa Polski Holding Nieruchomoœci S.A., Stocznia Remontowa Nauta S.A., Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna Sp. z o.o., Zarz¹d Morskiego Portu Gdynia S.A., Invest Komfort S.A., Allcon S.A., Nova Investment Sp. z o.o. Wszystkie te podmioty prezentowa³y siê na wspólnym stoisku z Gdañskiem, oraz gminami nale¿¹cymi do Gdañskiego Obszaru Metropolitalnego. (as) Gdynia. 23 Miêdzynarodowe Targi Inwestycyjne MIPIM NORDA w Cannes ieszkañcy Brod- wina, najwiêksze- Mgo sopockiego osiedla, zwrócili siê z proœb¹ do radnych o skierowanie ape- lu do prezydenta Sopotu w sprawie polepszenia warun- ków technicznych budynku przychodni na Brodwinie, w jakich udzielana jest im pod- stawowa opieka medyczna. Wychodz¹c naprzeciw tym proœbom, siedmioro rad- nych ruchu Kocham Sopot oraz Prawa i Sprawiedliwoœ- ci, zwróci³o siê do prezydenta miasta z apelem o prioryte- towe traktowanie sprawy ochrony zdrowia mieszkañ- ców Brodwina. Rajcy zaape- lowali do szefa w³adzy wy- konawczej, aby zwróci³ szczególn¹ uwagê na kwestie dotycz¹ce remontu przychod- ni przy ul. Kolberga 7. W piœmie skierowanym na rêce prezydenta Karnowskiego czytamy m.in.: „Sopoccy radni zwracaj¹ siê do Pana z gor¹cym apelem o wziêcie pod uwagê bezpieczeñstwa i Sopot to chyba jedyny w Europie kurort, nieposiadaj¹cy w³asnego szpitala miejskiego. I chyba tak¿e jedno z niewielu europejskich miast tej klasy, w którym od pó³wiecza, z braku oddzia³u po³o¿niczego, kobiety nie mog¹ rodziæ dzieci we w³asnej miejscowoœci. W trosce o zdrowie sopocian W trosce o zdrowie sopocian Coraz wiêcej sopocian zadaje sobie pytanie, dlaczego - pomimo wyborczych zapowiedzi - nie powsta³ dot¹d w Sopocie ani szpital miejski, ani przynajmniej oddzia³ po³o¿niczy? Radni z ruchu Kocham Sopot zebrali ponad tysi¹c podpisów mieszkañców popieraj¹cych ideê jego budowy. Og³osili równie¿ apel do prezydenta miasta w sprawie remontu przychodni na osiedlu Brodwino. zdrowia mieszkañców osiedla Brodwino, którym przychodnia pomaga w ratowaniu zdrowia, a czêsto tak¿e i ¿ycia”. Apel pod- pisali: Gra¿yna Czajkowska, Jaros³aw Kempa, Wojciech Fu³ek, Bartosz £apiñski, An- drzej Ka³u¿ny, Piotr Kurdziel oraz Anna Stasierska. Obietnice i pomys³y prezydenta Jeszcze wiêksze emocje bu- dzi sprawa budowy szpitala miejskiego i oddzia³u po³o¿- niczego – przypomnijmy, na po- cz¹tku listopada 2010 roku, kan- dyduj¹cy na urz¹d prezydenta Sopot, Jacek Karniowski obie- cywa³: „Moja kadencja siê koñ- czy, a budowa oddzia³u po³o¿- niczego, to mój pomys³ na ko- lejn¹”. Od tamtego czasu minê³a jedna trzecia kadencji, a po- rodówki jak nie by³o, tak nie ma. Szpitala równie¿. W tej sy- tuacji rozgoryczenie mieszkañ- ców nie powinno chyba nikogo dziwiæ… - Sopocianie pytaj¹ o szpital na ka¿dym dy¿urze radnych, dzwoni¹ do nas, mailuj¹. Dla- tego przygotowaliœmy ankiety, dziêki którym zorientowaliœmy siê, ilu mieszkañców tak napra- wdê popiera budowê szpitala – powiedzia³a nam Anna Stasier- ska, radna Kocham Sopot. Ankiety mo¿na by³o pobraæ w urzêdach i spó³dzielniach mie- szkaniowych. W ci¹gu zaledwie kilku tygodni wype³ni³o je ponad tysi¹c sopocian. Apel do mieszkañców w tej sprawie wy- stosowa³ tak¿e przewodnicz¹cy Rady Miasta Sopotu, Wojciech Fu³ek - jego treœæ publikowa- liœmy w poprzednim numerze „Riviery”. Radni Kocham Sopot za- stanawiaj¹ siê obecnie nad kwe- sti¹, czy, skoro miasta nie staæ na budowê szpitala z w³asnych œrodków, nie nale¿a³oby rozwa- ¿yæ opcji partnerstwa publi- czno-prywatnego, lub przynaj- mniej obni¿enia ceny dzia³ki pod szpital. Teraz potrzebny jest ca³y szpital Jacek Karnowski, który pomimo, ¿e cieszy siê z po- parcia dla idei budowy szpitala opozycyjnych wobec siebie radnych, nie chce obni¿ki ceny dzia³ki. Jego zdaniem inwestor, Krzysztof M. Za³uski którego nie staæ na dzia³kê, nie bêdzie mia³ równie¿ œrodków na sam szpital. W wypowiedzi dla jednego z lo- kalnych portali informacyj- nych, prezydent Sopotu po- wiedzia³, ¿e miasto prowadzi w³aœnie negocjacje z prywat- n¹ firm¹, która jest zainte- resowana budow¹ szpitala. Zapewni³ tak¿e, ¿e jakieœ roz- strzygniêcia powinny zapaœæ w ci¹gu najbli¿szych szeœciu miesiêcy. Jacek Karnowski do swo- jego pomys³u z okresu kam- panii wyborczej podchodzi dziœ z rezerw¹. Twierdzi, ¿e „Sopotowi potrzebny jest ca- ³y szpital, nie tylko porodów- ka. Je¿eli jednak nie znajdzie- my inwestora, to byæ mo¿e wrócimy do tego pomys³u”. Wygl¹da wiêc na to, ¿e przed letni¹ kaniku³¹ sprawa szpitala nadal nie ruszy z miejsca. Pozostaje mieæ tylko nadziejê, ¿e jesieni¹ wypo- czêci w³odarze miasta wróc¹ do tematu. Oby tylko nie skoñczy³o siê na dobrych pomys³ach… Mieszkañcy Brodwina narzekaj¹ na warunki, w jakich w oœrodku przy ulicy Kolberga udzielana jest im opieka medyczna i apeluj¹ do radnych o ich poprawê. Fot. kmz Mera Hotel & Spa bêdzie mia³ 145 pokoi dla goœci, 35 gabinetów zabiegowych, 4 baseny i sauny. Bêdzie to naj- wiêkszy hotel typu SPA na Po- morzu. Zbudowano go przy udziale kapita³u szwedzkich inwestorów. Jednak na tym nie koniec - w ci¹gu najbli¿szych kilku lat Sopot wzbogaci siê jeszcze o kilka hoteli o zró¿- nicowanym standardzie. Dwu lub trzygwiazdkowy hotel na oko³o 70 miejsc ma powstaæ na terenie Hipodromu. Podobny standard bêdzie mia³ hotel, któ- ry zostanie wybudowany przez Ba³tyck¹ Grupê Inwestycyjn¹ Sopot bêdzie mia³ najwiêksze SPA na Pomorzu Jeszcze jeden czterogwiazdkowiec Ju¿ w koñcu kwietnia br. swoje podwoje otworzy czterogwiazdkowy Mera Hotel & Spa. Hotel pow- staje w po³udniowym Sopocie, tu¿ obok pla¿y, przy ulicy Bitwy pod P³owcami. S.A. obok dworca kolejowego. Firma Polnord planuje zbudo- wanie hotelu przy ulicy Haff- nera, firma Polonia Ba³tyk na dzia³ce po dawnym Domu Tu- rysty Miramar, zaœ firma Elfeko na ty³ach Algi. Miasto przezna- czy³o równie¿ na hotel du¿¹ dzia³kê (3400 m. kw.) przy ulicy Bitwy pod P³owcami 54. Sopo- tem zainteresowana jest tak¿e powa¿na firma niemiecka, któ- ra szuka na terenie miasta miej- sca pod popularny hotel dwu lub trzygwiazdkowy. Aktualnie w Sopocie jest 14 hoteli, dys- ponuj¹cych 1848 miejscami. (bs) Najnowszy sopocki hotel, a zarazem najwiêksze SPA na Pomorzu, powstaje w bezpoœ- rednim s¹siedztwie morskiego brzegu przy ulicy Bitwy pod P³owcami. Jego otwarcie przewidziane jest pod koniec kwietnia br. Fot. kmz

Upload: krzysztof-maria-zaluski

Post on 15-Mar-2016

229 views

Category:

Documents


5 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: Kopia Riviera - Marzec 2012

bezplatna gazeta pomorska

Rok VII Nr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012 ISSN 1895-7080 Nak³ad 10 000 egz. str. 16

W dniach od 6 do 9 marca w Cannes odby³y siê 23 Miê-dzynarodowe Targi Inwestycyjne MIPIM, najwiêksze, najbardziej presti¿owe targi poœwiêcone inwestycjom i nieruchomoœciom w œwiecie. Doœæ powiedzieæ, ¿e do Cannes zjecha³o oko³o czterech tysiêcy inwestorów, oraz 19 tysiêcy wystawców. Miasto Gdynia wziê³o w nich udzia³, wraz z gminami tworz¹cymi Metropolitalne Forum Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów NORDA.

Jako partnerzy komercyjni wyst¹pili Dalmor S.A./Grupa Polski Holding Nieruchomoœci S.A., Stocznia Remontowa Nauta S.A., Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna Sp. z o.o., Zarz¹d Morskiego Portu Gdynia S.A., Invest Komfort S.A., Allcon S.A., Nova Investment Sp. z o.o. Wszystkie te podmioty prezentowa³y siê na wspólnym stoisku z Gdañskiem, oraz gminami nale¿¹cymi do Gdañskiego Obszaru Metropolitalnego.

(as)

Gdynia. 23 Miêdzynarodowe Targi Inwestycyjne MIPIM

NORDA w Cannes

ieszkañcy Brod-wina, najwiêksze-Mgo sopockiego

osiedla, zwrócili siê z proœb¹ do radnych o skierowanie ape-lu do prezydenta Sopotu w sprawie polepszenia warun-ków technicznych budynku przychodni na Brodwinie, w jakich udzielana jest im pod-stawowa opieka medyczna.

Wychodz¹c naprzeciw tym proœbom, siedmioro rad-nych ruchu Kocham Sopot oraz Prawa i Sprawiedliwoœ-ci, zwróci³o siê do prezydenta miasta z apelem o prioryte-towe traktowanie sprawy ochrony zdrowia mieszkañ-ców Brodwina. Rajcy zaape-lowali do szefa w³adzy wy-konawczej, aby zwróci³ szczególn¹ uwagê na kwestie dotycz¹ce remontu przychod-ni przy ul. Kolberga 7. W piœmie skierowanym na rêce prezydenta Karnowskiego czytamy m.in.: „Sopoccy radni zwracaj¹ siê do Pana z gor¹cym apelem o wziêcie pod uwagê bezpieczeñstwa i

Sopot to chyba jedyny w Europie kurort, nieposiadaj¹cy w³asnego szpitala miejskiego. I chyba tak¿e jedno z niewielu europejskich miast tej klasy, w którym od pó³wiecza, z braku oddzia³u po³o¿niczego, kobiety nie mog¹ rodziæ dzieci we w³asnej miejscowoœci.

W trosce o zdrowie sopocianW trosce o zdrowie sopocianCoraz wiêcej sopocian

zadaje sobie pytanie,

dlaczego - pomimo

wyborczych zapowiedzi

- nie powsta³ dot¹d

w Sopocie ani szpital

miejski, ani przynajmniej

oddzia³ po³o¿niczy? Radni

z ruchu Kocham Sopot

zebrali ponad tysi¹c

podpisów mieszkañców

popieraj¹cych ideê jego

budowy. Og³osili równie¿

apel do prezydenta miasta

w sprawie remontu

przychodni na osiedlu

Brodwino.

zdrowia mieszkañców osiedla Brodwino, którym przychodnia pomaga w ratowaniu zdrowia, a czêsto tak¿e i ¿ycia”. Apel pod-pisali: Gra¿yna Czajkowska, Jaros³aw Kempa, Wojciech Fu³ek, Bartosz £apiñski, An-drzej Ka³u¿ny, Piotr Kurdziel oraz Anna Stasierska.

Obietnice

i pomys³y prezydentaJeszcze wiêksze emocje bu-

dzi sprawa budowy szpitala miejskiego i oddzia³u po³o¿-niczego – przypomnijmy, na po-cz¹tku listopada 2010 roku, kan-dyduj¹cy na urz¹d prezydenta Sopot, Jacek Karniowski obie-cywa³: „Moja kadencja siê koñ-czy, a budowa oddzia³u po³o¿-niczego, to mój pomys³ na ko-lejn¹”.

Od tamtego czasu minê³a jedna trzecia kadencji, a po-rodówki jak nie by³o, tak nie ma. Szpitala równie¿. W tej sy-tuacji rozgoryczenie mieszkañ-ców nie powinno chyba nikogo dziwiæ…

- Sopocianie pytaj¹ o szpital na ka¿dym dy¿urze radnych, dzwoni¹ do nas, mailuj¹. Dla-tego przygotowaliœmy ankiety,

dziêki którym zorientowaliœmy siê, ilu mieszkañców tak napra-wdê popiera budowê szpitala – powiedzia³a nam Anna Stasier-ska, radna Kocham Sopot.

Ankiety mo¿na by³o pobraæ w urzêdach i spó³dzielniach mie-szkaniowych. W ci¹gu zaledwie kilku tygodni wype³ni³o je ponad tysi¹c sopocian. Apel do mieszkañców w tej sprawie wy-stosowa³ tak¿e przewodnicz¹cy Rady Miasta Sopotu, Wojciech Fu³ek - jego treœæ publikowa-liœmy w poprzednim numerze „Riviery”.

Radni Kocham Sopot za-stanawiaj¹ siê obecnie nad kwe-sti¹, czy, skoro miasta nie staæ na budowê szpitala z w³asnych œrodków, nie nale¿a³oby rozwa-¿yæ opcji partnerstwa publi-czno-prywatnego, lub przynaj-mniej obni¿enia ceny dzia³ki pod szpital.

Teraz potrzebny

jest ca³y szpitalJacek Karnowski, który

pomimo, ¿e cieszy siê z po-parcia dla idei budowy szpitala opozycyjnych wobec siebie radnych, nie chce obni¿ki ceny dzia³ki. Jego zdaniem inwestor,

Krzysztof M. Za³uskiktórego nie staæ na dzia³kê, nie bêdzie mia³ równie¿ œrodków na sam szpital. W wypowiedzi dla jednego z lo-kalnych portali informacyj-nych, prezydent Sopotu po-wiedzia³, ¿e miasto prowadzi w³aœnie negocjacje z prywat-n¹ firm¹, która jest zainte-resowana budow¹ szpitala. Zapewni³ tak¿e, ¿e jakieœ roz-strzygniêcia powinny zapaœæ w ci¹gu najbli¿szych szeœciu miesiêcy.

Jacek Karnowski do swo-jego pomys³u z okresu kam-panii wyborczej podchodzi dziœ z rezerw¹. Twierdzi, ¿e „Sopotowi potrzebny jest ca-³y szpital, nie tylko porodów-ka. Je¿eli jednak nie znajdzie-my inwestora, to byæ mo¿e wrócimy do tego pomys³u”.

Wygl¹da wiêc na to, ¿e przed letni¹ kaniku³¹ sprawa szpitala nadal nie ruszy z miejsca. Pozostaje mieæ tylko nadziejê, ¿e jesieni¹ wypo-czêci w³odarze miasta wróc¹ do tematu.

Oby tylko nie skoñczy³o siê na dobrych pomys³ach…

Mieszkañcy Brodwina narzekaj¹ na warunki, w jakich w oœrodku przy ulicy Kolberga udzielana jest im opieka medyczna i apeluj¹ do radnych o ich poprawê.

Fot.

kmz

Mera Hotel & Spa bêdzie mia³ 145 pokoi dla goœci, 35 gabinetów zabiegowych, 4 baseny i sauny. Bêdzie to naj-wiêkszy hotel typu SPA na Po-morzu. Zbudowano go przy udziale kapita³u szwedzkich inwestorów. Jednak na tym nie koniec - w ci¹gu najbli¿szych kilku lat Sopot wzbogaci siê jeszcze o kilka hoteli o zró¿-nicowanym standardzie. Dwu lub trzygwiazdkowy hotel na oko³o 70 miejsc ma powstaæ na terenie Hipodromu. Podobny standard bêdzie mia³ hotel, któ-ry zostanie wybudowany przez Ba³tyck¹ Grupê Inwestycyjn¹

Sopot bêdzie mia³ najwiêksze SPA na Pomorzu

Jeszcze jeden czterogwiazdkowiecJu¿ w koñcu kwietnia br. swoje podwoje otworzy czterogwiazdkowy Mera Hotel & Spa. Hotel pow-staje w po³udniowym Sopocie, tu¿ obok pla¿y, przy ulicy Bitwy pod P³owcami.

S.A. obok dworca kolejowego. Firma Polnord planuje zbudo-wanie hotelu przy ulicy Haff-nera, firma Polonia Ba³tyk na dzia³ce po dawnym Domu Tu-rysty Miramar, zaœ firma Elfeko na ty³ach Algi. Miasto przezna-czy³o równie¿ na hotel du¿¹ dzia³kê (3400 m. kw.) przy ulicy Bitwy pod P³owcami 54. Sopo-tem zainteresowana jest tak¿e powa¿na firma niemiecka, któ-ra szuka na terenie miasta miej-sca pod popularny hotel dwu lub trzygwiazdkowy. Aktualnie w Sopocie jest 14 hoteli, dys-ponuj¹cych 1848 miejscami.

(bs)

Najnowszy sopocki hotel, a zarazem najwiêksze SPA na Pomorzu, powstaje w bezpoœ-

rednim s¹siedztwie morskiego brzegu przy ulicy Bitwy pod P³owcami. Jego otwarcie

przewidziane jest pod koniec kwietnia br. Fot. kmz

Page 2: Kopia Riviera - Marzec 2012

2 SOPOT Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Wydawca:PPHU Riviera Sopot

81-838 Sopot, Al. Niepodleg³oœci 753

Redaktor naczelny:Krzysztof M. Za³uski, tel. 796-54-94-50

Adres do korespondencji:Riviera Literacka

80-833 Gdañsk, ul. Mariacka 50/52

Druk:Polskapresse sp. z o.o.

80-720 Gdañsk, ul. Po³ê¿e 3

Niezamówionych materia³ów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie tak¿e prawo do ich redagowania.

Za treœæ reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialnoœci.

Adres redakcji:81-838 Sopot, Al. Niepodleg³oœci 753

e-mail: [email protected]

Reklama: e-mail: [email protected]

bezplatna gazeta pomorska

Tego dnia osoby spaceru-

j¹ce po sopockim molo

zauwa¿y³y p³ywaj¹ce w wo-

dzie zw³oki dziecka, oraz ko-

bietê stoj¹c¹ po pas w wodzie.

Jak stwierdzili lekarze, dzie-

cko zosta³o utopione. Kobie-

ta, która okaza³a siê matk¹

dziewczynki, przyzna³a siê do

zbrodni. Po zbadaniu Ewy K.

przez psychiatrów wykryto u

niej ciê¿kie zaburzenia de-

presyjne z objawami psycho-

tycznymi. Zdaniem lekarzy

Fina³ tragedii - prokuratura umarza sprawê Ewy K. i kieruje j¹ na przymusowe leczenie psychiatryczne.

Matka utopionego dziecka

niepoczytalnaniepoczytalnaM³oda kobieta, która 15 listopada zesz³ego roku utopi³a w pobli¿u mola trzyletni¹ córeczkê okaza³a siê chora psychicznie. W zwi¹zku z tym prokuratura wyst¹pi³a o umorzenie œledztwa.

kobieta, w chwili pope³nienia

swego czynu by³a ca³kowicie

niepoczytalna. Zasugerowali

tak¿e umieszczenie jej w szpi-

talu psychiatrycznym, gdy¿ w

dalszym ci¹gu mo¿e byæ nie-

bezpieczna dla swego tocze-

nia.

W tej sytuacji prokuratura

wyst¹pi³a do s¹du z wnio-

skiem o umorzenie postêpo-

wania oraz przymusowe le-

czenie 35-letnej Ewy K.

(bs)

Choæ Sopot uwa¿any jest za jedno z najbogat-szych miast w Polsce, to prawie 700 mieszkañ ma zaleg³oœci czynszowe.

£¹czna kwota d³ugów wynosi 6,1 mln z³otych, co oznacza, ¿e przeciêtnie ka¿de z tych mieszkañ jest obci¹¿one sum¹ zbli¿aj¹c¹ siê do 9 tysiêcy z³. 1 kwietnia dla d³u¿ników skoñczy³ siê czas ochronny.

Na razie do eksmisji przewidziano osiem rodzin. Piêæ zostanie przeniesionych do lokali socjalnych, a trzy do zastêpczych, które znajduj¹ siê w Straszynie. Tak wiêc najbardziej niewyp³a-calnym d³u¿nikom przyjdzie po¿egnaæ siê z kurortem.

Dziêki eksmisjom w ci¹gu zaledwie kilku miesiêcy urzêdnikom uda³o siê odzyskaæ ok. 170 tys. z³ d³ugów.

(bs)

Ratusz eksmituje sopocian do Straszyna

Kurort nie dla biedakówKurort nie dla biedaków

Eksmitowani sopocianie musz¹ po¿egnaæ siê ze swoim miastem, urzêdnicy przygotowali dla nich pomieszczenia tymczasowe. fot. bs

R E K L A M A

2,6 promila alkoholu mia³

we krwi pewien Anglik, ujêty

przez sopock¹ policjê. Zatrzy-

manie nast¹pi³o w momencie,

gdy mê¿czyzna po wyjœciu z

nocnego klubu, kopa³ zaparko-

wany przy ulicy Majkowskiego

samochód. Oczywiœcie nie

swój. W trakcie przes³uchania

pijany turysta przyzna³ siê, ¿e w

œmietniku przy al. Mamuszki

schowa³ torbê z rodzinnymi pa-

mi¹tkami. Policjanci torby w

œmietniku nie znaleŸli, znaleŸli

natomiast cz³owieka, który tor-

bê zd¹¿y³ ju¿ sobie przyw³asz-

czyæ. Rodzinne pami¹tki okaza-

³y siê z³ot¹ bi¿uteri¹, monetami,

starodrukami, oraz laptopem.

Policja bada obecnie, czy to

wszystko naprawdê stanowi³o

w³asnoœæ owego Anglika.

(as)

Laptop, bi¿uteria, monety i starodruki ukryte w œmietniku

Anglik z promilami

Policja odzyska³a schowane w œmietniku „pami¹tki rodzinne” 36-letniego pijanego Anglika, obecnie sopoccy policjanci

sprawdzaj¹, do kogo faktycznie nale¿a³y.

Fot.

mat

eria

³y p

olic

ji

W ubieg³ym roku bilet wstêpu kosztowa³ 5.50 z³otych, od 28 kwietnia bêdzie ju¿ równe 7 z³o-tych. Na tym samym poziomie pozostan¹ ceny biletów ulgowych – 3.50. Sopocianie, oraz malu-chy w wieku do trzech lat nadal bêd¹ mieli wstêp darmowy.

Kierownictwo K¹pieliska Morskiego Sopot t³umaczy, ¿e podwy¿ka ma zrekompensowaæ wy-

K¹pielisko Morskie Sopot podnosi ceny biletów

7 z³otych 7 z³otych za wstêp na moloSpacer po sopockim molo ju¿ w zesz³ym sezonie nie by³ tani. W tym

ma podro¿eæ jeszcze bardziej. Podwy¿ka cen biletów na pewno nie

jest dobr¹ wiadomoœci¹ – zw³aszcza dla turystów.

Od 28 kwietnia za bilet na molo trzeba bêdzie zap³aciæ 7 z³otych. Wielu mieszkañców Trójmiasta uwa¿a, ¿e jest to cena

zaporowa, na szczêœcie sopocianie nadal korzystaæ mog¹ z przywileju darmowego wstêpu.

Fot.

kmz

datki poniesione na remont mola, oraz fontanny na placu Zdrojowym. W ubieg³ym roku, kiedy bilety równie¿ podro¿a³y, molo odwiedzi³o 830 tysiêcy osób (nie licz¹c tych, którzy mieli prawo wejœæ bez biletów), czyli o 3 tysi¹ce mniej, ni¿ w roku 2010.

Czy tegoroczna podwy¿ka odbije siê na frek-wencji, przekonamy siê jesieni¹, po podliczeniu ca³ego sezonu.

Page 3: Kopia Riviera - Marzec 2012

3SOPOTNr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

Z ustaleñ inspektorów RIO wynika, ¿e wiele kontrolowa-nych czynnoœci by³o dokony-

Sopot. Regionalna Izba Obrachunkowa do prezydenta Jacka Karnowskiego: „Z dokonanych ustaleñ kontroli wynika, ¿e w kierowanej przez Pana jednostce czêœæ zadañ wykonywanych by³o z naruszeniem przepisów zawartych w aktach prawnych reguluj¹cych zasady gospodarki finansowej jednostek sektora finansów publicznych”.

Kontrola RIO Kontrola RIO wykaza³a liczne nieprawid³owoœciPrzez ponad cztery miesi¹ce, od 16 sierpnia do 28 grudnia 2011 roku, Wydzia³ Kontroli Go-spodarki Finansowej Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdañsku przeprowadza³ komplek-sow¹ kontrolê miasta Sopotu. Audyt dotyczy³ lat 2007 – 2010, a jego celem by³o sprawdzenie prawid³owoœci realizacji przez organ wykonawczy, czyli prezydenta miasta, uchwa³ Rady Miasta Sopotu i innych zadañ w zakresie gospodarki finansowej oraz zamówieñ publicznych.

wanych niezgodnie z obowi¹-zuj¹cymi przepisami. W pokon-trolnym protokole wypunkto-

wano kilkanaœcie najistot-niejszych mankamentów, które przedstawiono prezydentowi

miasta, prosz¹c o ich usuniêcie. Jacek Karnowski zosta³ miêdzy innymi zobowi¹zany do: • stworzenia dokumentacji opi-

suj¹cej przyjête zasady ra-chunkowoœci,

• terminowego regulowania zo-bowi¹zañ wobec kontrahentów,

• ewidencjonowania zdarzeñ go-spodarczych zgodnie z prze-pisami,

• prawid³owego dokonywania odpisów umorzeniowych,

• inwentaryzowania wszystkich sk³adników maj¹tkowych jed-nostki,

• terminowego odprowadzania sk³adek na Fundusz Ubezpieczeñ Spo³ecznych, oraz Fundusz Pracy,

• dorêczania decyzji podatko-wych, oraz podejmowania czynnoœci sprawdzaj¹cych sto-sownie do postanowieñ ustawy o ordynacji podatkowej,

• przestrzegania przepisów ustawy o wychowaniu w trzeŸ-woœci i przeciwdzia³aniu alko-holizmowi przy wydawaniu ze-zwoleñ na sprzeda¿ napojów alkoholowych,

• terminowego dokonywania od-pisów na Zak³adowy Fundusz Œwiadczeñ Socjalnych,

• zawierania umów z jednostka-mi sektora finansów publicz-nych posiadaj¹cymi osobo-woœæ prawn¹, którym udziela-ne s¹ dotacje celowe,

• przestrzegania Prawa zamó-wieñ publicznych przy udzie-laniu tych¿e zamówieñ.

Poza tym Izba za¿¹da³a wy-eliminowania wszystkich po-zosta³ych uchybieñ i nieprawi-d³owoœci wyszczególnionych w protokole kontroli.

Zgodnie z treœci¹ art. 9 ust. 3 Ustawy o regionalnych Izbach Obrachunkowych prezydent mia-sta ma obowi¹zek w terminie 30 dni od dnia dorêczenia wyst¹-pienia pokontrolnego zawiado-miæ Izbê o sposobie wykonania wniosków, lub przyczynach ich niewykonania. Termin up³yn¹³ pod koniec marca br.

(bs)

KarnowskiKarnowskipróbuje zaw³aszczyæ bud¿et obywatelskiPo ostatniej sesji Rady Miasta, otrzymaliœmy od rzecznika pra-sowego Urzêdu Miasta tekst sygnowany przez wiceprezydenta Sopotu i klub radnych PO i Samorz¹dnoœæ, którzy podczas sesji zbojkotowali powo³anie Komisji d/s Bud¿etu Obywatelskiego. Uwa¿amy za skandaliczn¹ powtarzaj¹c¹ siê niestety praktykê wykorzystywania urzêdowych struktur do dzia³añ o charakterze partyjnym i politycznym, a ewidentnie taki charakter mia³ prze-kazany nam tekst. Dlatego - dla równowagi - zamieszczamy po-ni¿ej oœwiadczenie w tej sprawie radnych Kocham Sopot.

(red.)

Klub Kocham Sopot nigdy nie zgodzi siê na lekcewa¿enie

g³osu mieszkañców Sopotu w przygotowaniu Bud¿etu Oby-

watelskiego. Do Rady Miasta przed sesj¹ wp³ynê³y poprawki

grupy mieszkañców, które wymagaj¹ szczegó³owego prze-

dyskutowania, po to aby g³osowanie sopocian by³o najdogod-

niejsze i transparentne.

W tym celu powo³ano na ostatniej sesji Komisjê ds. Bud¿etu

Obywatelskiego pomimo nieodpowiedzialnego zachowania

radnych PO i Samorz¹dnoœci Sopot, którzy nie wziêli udzia³u w

g³osowaniu. Udowodnili w ten sposób brak woli wspó³pracy i

swojego zainteresowania ide¹ bud¿etu obywatelskiego. Jesteœmy

jednak zdeterminowani, aby przeprowadziæ procedurê bud¿etu

obywatelskiego przy maksymalnym zaanga¿owaniu mieszkañ-

ców.

Mamy tak¿e przypuszczenie, ¿e w kolejnym roku wydatki na

bud¿et obywatelski ulegn¹ zmniejszeniu, na co nie mo¿emy siê

zgodziæ.

Wojciech Fu³ek i Jaros³aw Kempa – sygnatariusze oœwiadczenia ruchu

Kocham Sopot.

Fot.

kmz

Oœwiadczenie Klubu Kocham Sopot

Przewodnicz¹cy Ruchu Kocham Sopot

Wojciech Fu³ek

Przewodnicz¹cy Klubu Kocham Sopot

Jaros³aw Kempa

22 marca br., podczas prac ziemnych prowadzonych przy ulicy £okietka w Sopocie, robotnicy odnaleŸli niewypa³. Prace przerwano, policja zabezpieczy³a teren i wezwa³a saperów. Okaza³o siê, ¿e znalezisko to najprawdopodobniej pocisk moŸdzierzowy, pozosta³oœæ II wojny œwiatowej.

Ju¿ po czterech godzinach zosta³ on wywieziony z miasta. Saperzy sprawdzili równie¿ przyleg³y teren, ale wiêcej niewybuchów nie wykryto. By³ to czwarty pocisk unieszkodliwiony w bie¿¹cym roku w Trójmieœcie - dwa zosta³y znalezione w Gdañsku (obok rafinerii i na pla¿y w Sobieszewie), a jeden w Gdyni, przy ulicy Janka Wiœniewskiego. (bs)

Niewypa³y z II wojny œwiatowej ci¹gle groŸne

Pocisk na £okietka

ytu³ na pierwszej stronie g³osi³, ¿e Japonia utra-Tci³a ostatnio 14 okrêtów,

w tym dwa kr¹¿owniki. Gazeta pochodzi³a z 14 paŸdziernika 1942 roku i by³ to „Dziennik ¯o³nierza”, pismo wydawane przez I Korpus Pancerno-Motorowy Armii Polskiej na Zachodzie.

W worku znalaz³y siê równie¿ inne rarytasy history-czne – egzemplarze wydawa-nych podczas wojny w Lon-dynie takich pism jak „Dziennik Polski”, „Polska Walcz¹ca”, „Orze³ Bia³y”, oraz „Gazeta Pol-ska – Dziennik WychodŸstwa Polskiego Francji i Belgii”. By-³y te¿ rozmaite rêkopisy i ma-szynopisy.

Na przyk³ad protoko³y z zebrañ Ligi Niepodleg³oœci, or-ganizacji dzia³aj¹cej po wojnie na emigracji, oraz fragmenty powieœci i sztuki teatralnej o ¿yciu emigrantów polskich w Wielkiej Brytanii po II wojnie œwiatowej. Panowie Knoblauch

Dziennik ¯o³nierza: Japoñczycy stracili dwa kr¹¿owniki, Niemcy atakuj¹ pozycje 1-szej armii.

Sensacyjne odkrycie w worku z makulatur¹Zbigniew Okuniewski, cz³onek Sekcji Historyczno-Esploracyjnej Towarzystwa Przyjació³

Sopotu, oraz Marek Knoblauch, sopocki antykwariusz dokonali niezwyk³ego odkrycia. Podczas

spaceru po górnym Sopocie, zauwa¿yli wystaj¹ce z worka, wype³nionego przeznaczonymi na

makulaturê papierami, fragmenty starej gazety.

i Okuniewski zabezpieczyli znalezisko i postanowili prze-kazaæ je do Muzeum Emigracji, które powstaje w Gdyni. Dar

zosta³ przyjêty z entuzjazmem, natomiast brak dot¹d informacji na temat w³aœciciela archiwal-nych dokumentów. Nie wiado-

mo kto i w jaki sposób przy-wióz³ je do Sopotu i dlaczego po tylu latach zosta³y wyrzucone na œmietnik. (as)

Pasjonaci sopockiej historii Zbigniew Okuniewski i Marek Knoblauch znaleŸli egzemplarze gazet z okresu ostatniej wojny.

Swoje niezwyk³e odkrycie przekazali do gdyñskiego Muzeum Emigracji.

W grudniu ubieg³ego roku prokuratura apelacyjna w Gdañsku skierowa³a do s¹du w Sopocie akt oskar¿enia przeciwko prezydentowi kuro-rtu, Jackowi Karnowskiemu. Zarzucono mu pope³nienie czterech przestêpstw (wczeœ-niej by³o osiem zarzutów, z których jednak cztery sopocki s¹d umorzy³). W lutym br. ten sam s¹d umorzy³ kolejne trzy

Sopot. Prokuratura z³o¿y³a za¿alenie na decyzjê s¹du

Dalszy ci¹g afery sopockiejzarzuty, oraz odes³a³ prokura-turze do uzupe³nienia czwarty, dotycz¹cy domagania siê przez Karnowskiego od S³a-womira Julkego ³apówki w postaci dwóch mieszkañ. Od tej decyzji s¹du sopockiego prokuratura wnios³a za¿alenie do s¹du okrêgowego w Gdañ-sku. Apelacja zostanie rozpa-trzona 23 kwietnia.

(as)

Fot.

Ank

a B

adow

ska

Page 4: Kopia Riviera - Marzec 2012

4 ROZMAITOŒCI Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Sopockie co niecoSopockie co nieco

Wojciech Fu³ek

Czy w Sopocie powstanie szpital?Czy w Sopocie powstanie szpital?

Chcia³bym serdecznie po-dziêkowaæ wszystkim sopo-cianom za wsparcie mojego apelu o podjêcie aktywnych dzia³añ na rzecz powstania w Sopocie nowoczesnego szpi-tala. Pañstwa reakcja przesz³a moje najœmielsze oczekiwania. Podpisy zbierano, bowiem zarówno indywidualnie, wyci-naj¹c kwestionariusze z gazety, grupowo i akcyjnie, chodz¹c po domach. Jest ich ju¿ na pe-wno znacznie ponad tysi¹c, a wci¹¿ trafiaj¹ do mnie kolejne. Œwiadczy to na pewno o jed-nym: powstanie w Sopocie szpitala musi byæ priory-tetem samorz¹dowych w³adz i trzeba zrobiæ wszystko, ¿eby tê ideê w najbli¿szym czasie zrealizowaæ. Poza tym – uzdrowisko bez miejskiego

szpitala jest – w pewnym sensie – „niepe³nowartoœciowe”. Kla-syczne us³ugi rehabilitacyjne i pobyty sanatoryjne uzupe³nia siê bowiem w markowych miejscowoœciach uzdrowisko-wych specjalistyczn¹ ofert¹ medyczn¹. W Sopocie pow-staje w³aœnie nowoczesna ko-mercyjna prywatna baza za-biegowa w ramach kliniki rehabilitacyjnej „Reha-sport”. Szpital z salami operacyjnymi stanowi³by naturalne uzupe³-nienie takiej kompleksowej oferty uzdrowiskowej, oferuj¹c zarówno mieszkañcom, jak i kuracjuszom – szeroki zestaw zabiegów i mo¿liwoœci leczni-czych. Trzeba prze³amaæ nie-moc w tym zakresie i przyst¹piæ do energicznego dzia³ania. Ma-my ju¿ przecie¿ nawet zapla-nowane miejsce na taki szpital – przy ulicy Polnej. Jeœli siê nie mylê, odby³o siê a¿ 7 prze-targów na sprzeda¿ tego terenu z przeznaczeniem na szpital, do tej pory bez rezultatu. Ostatnio nie by³o chyba nawet w ogóle zainteresowanych. Wysoka, „deweloperska” cena skute-cznie odstrasza bowiem poten-cjalnych inwestorów. Poza tym – szpital dziœ to inwestycja niepewna, z du¿¹ doz¹ ryzyka – zw³aszcza przy wci¹¿ zmienia-j¹cych siê przepisach i nie-ustannych problemach naszej s³u¿by zdrowia.

Dlatego jestem przekonany, ¿e najwy¿szy czas zmieniæ po-dejœcie do sprawy szpitala i podj¹æ wyzwanie budowy ta-kiej placówki w ramach part-nerstwa publiczno-prywat-nego. Sopot ma ju¿ bogate doœwiadczenia w tej materii, zarówno te dobre jak i nega-tywne, a inwestycja w s³u¿bê zdrowia na pewno siê nam wszystkim op³aci. Podniesie bowiem presti¿ i atrakcyjnoœæ naszego miasta, jako uznanego kurortu oraz zdecydowanie u³atwi mieszkañcom dostêp do medycznej opieki szpitalnej. Zgadzam siê z pogl¹dem, ¿e Sopotu nie staæ na samo-dzielne sfinansowanie budo-wy takiego szpitala (choæ wiele samorz¹dów takiej drogi te¿ próbuje) i ¿e czeka nas teraz „zaciskanie pasa”. Mo¿emy jednak skorzystaæ z doœwiad-czeñ np. Poznania czy ¯ywca i poszukaæ partnera do takiej inwestycji w ramach przedsiê-wziêcia PPP. To z pewnoœci¹ najszybsza i sprawdzona ju¿ droga do powstania szpitala. Trzeba tylko daæ szansê poten-cjalnym inwestorom. Nie s¹-dzê, ¿eby taki pomys³ znalaz³ ja-kichœ zdeklarowanych przeci-wników, skoro jest korzystny chyba dla wszystkich. Dla mie-szkañców jest szans¹ na lepsz¹ i bardziej nowoczesn¹ opiekê medyczn¹ w rodzinnym mie-

œcie, miastu stwarza mo¿liwoœæ uzupe³nienia istniej¹cej bazy uzdrowiskowej i medycznej o now¹ placówkê bez uruchamia-nia w³asnych œrodków finanso-wych, a potencjalnemu inwe-storowi miejskie partnerstwo daje wiêksz¹ szansê realizacji swojej szpitalnej wizji. Jestem te¿ pewny, ¿e mo¿na takiemu partnerowi postawiæ dodatko-we warunki uzupe³niaj¹ce: np. organizacji oddzia³u po³o¿-niczego, aby kolejni sopocianie mogli siê rodziæ w swoim mie-œcie, a nie w Gdyni czy Gdañ-sku. Ja sam zaliczam siê bo-wiem do coraz mniejszego ju¿, niestety, grona osób, którzy w

dowodzie osobistym jako miej-sce urodzenia maj¹ wpisany Sopot. Jestem z tego dumny, ale chcia³bym te¿, aby prê¿nie dzia³aj¹cy „Klub Sopociaków” mogli zasilaæ nowi cz³onkowie, zw³aszcza ci najmniejsi. Do tych dodatkowych warunków zaliczy³bym te¿ np. stworzenie (przejêcie?) oddzia³u pogoto-wia ratunkowego, którego dzia³alnoœæ przy szpitalu jest nie tylko uzasadniona, ale wrêcz niezbêdna. Mo¿e warto te¿ pokusiæ siê o stworzenie takiego projektu rozwi¹zañ i u³atwieñ komunikacyjnych oraz ma³ej architektury towa-rzysz¹cej, do którego realizacji by³by zobowi¹zany inwestor szpitala?

Zbyt d³ugo ju¿ o sopockim szpitalu siê tylko mówi, zw³aszcza w kontekœcie mglis-tych, niesprecyzowanych o-bietnic, od których sopocianie,

jak mniemam czuj¹ siê coraz bardziej zmêczeni i zniecier-pliwieni. Tak wielka liczba pod-pisów osób popieraj¹cych mój apel o podjêcie konkretnych decyzji, które doprowadz¹ w koñcu do budowy takiej so-pockiej placówki, na któr¹ czekamy ju¿ wspólnie kilka-dziesi¹t lat, jest chyba tego wy-starczaj¹cym dowodem. Trze-ba dzia³aæ, a kwestia szpitala w naszym mieœcie niech bêdzie tak¹ ide¹, która potrafi ³¹czyæ, a nie dzieliæ.

Od redakcji: W ostatnim numerze „Riwiery” opublikowaliœmy apel Przewod-nicz¹cego Rady Miasta Sopotu, Wojciecha Fu³ka, dotycz¹cy sprawy sopockiego szpitala. Dziêkujemy naszym czytelnikom za tak ¿yw¹ i natychmiastow¹ reakcjê.

Page 5: Kopia Riviera - Marzec 2012

5GDAÑSKNr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

R E K L A M A

W obronie katolickich mediówW niedzielê 18 marca odby³a siê w Gdañsku jedna z naj-wiêkszych w ostatnich latach manifestacji ulicznych. Zdaniem policji wziê³o w niej udzia³ 7 tysiêcy osób, wed³ug organizatorów – ponad dwa razy wiêcej. Niektó-rzy jej uczestnicy mówi¹ nawet o 20 tysi¹cach.

Manifestacja zosta³a zorga-nizowana w proteœcie przeciwko nieprzyznaniu katolickiej Tele-wizji Trwam szerokiego pasma na multipleksie. Uczestnicy pro-testu spotkali siê w Bazylice œw. Brygidy, a nastêpnie, po wys³u-chaniu mszy œwiêtej, pochód przeszed³ pod Pomnik Poleg³ych Stoczniowców. Udzia³ w nim wziê³y ko³a „Radia Maryja”, kluby „Gazety Polskiej”, przedsta-wiciele stowarzyszeñ katolic-kich Archidiecezji Gdañskiej i Zarz¹du Regionu Gdañskiego NSZZ „Solidarnoœæ” oraz cz³on-kowie Obozu Narodowo-Radykalnego. Obecni byli

Przez ca³¹ Polskê przetoczy³a siê fala manifestacji w obronie TV Trwam i wolnych mediów. W Gdañsku na ulice wysz³o kilkanaœcie tysiêcy demonstrantów.

Fot.

arch

iwum

pos³owie – Anna Fotyga, An-drzej Jaworski, Antoni Macia-rewicz i Janusz Œniadek. Œpie-wano pieœni religijne i patrio-tyczne, w wietrze ³opota³y sztan-dary i transparenty, manifestanci skandowali znane z czasów PRL has³a: „Solidarnoœæ”, „Raz sier-pem, raz m³otem w czerwon¹ ho-³otê”, oraz „Nie oddamy Tele-wizji Trwam”.

Krajowa Rada Radia i Te-lewizji twierdzi, ¿e choæ Tele-wizja Trwam nie znajdzie siê na multipleksie, bêdzie j¹ mo¿na odbieraæ poprzez anteny sateli-tarne, lub w sieci telewizji kab-lowej. (kf)

W³adze Gdañska i Sopotu ju¿ dawno obiecywa³y, ¿e amatorzy jazdy na rowerze, bêd¹ mogli wypo¿yczaæ pojazdy w ró¿nych punk-tach miast. W Sopocie prawdopodobnie projekt ten zostanie zrea-lizowany ju¿ w nadchodz¹cym sezonie letnim. W Gdañsku miej-skich rowerów na razie nie bêdzie. Firma Trójmiejski Rower Miejski zapowiada³a wprowadzenie na ulice tysi¹ca rowerów, ale, jak mówi¹ jej przedstawiciele, skutkiem kryzysu zrezygnowa³a z tego pomys³u. W³adze miasta czekaj¹ na kolejn¹ propozycjê, ale jak do tej pory chêtnych na wypo¿yczanie jednoœladów jakoœ brak. (kf)

Trójmiejski Rower Miejski rezygnuje

Gdañsk na razie bez wypo¿yczalniMolo w BrzeŸnie, bêdzie

w kwietniu remontowane. Zi-mowe sztormy poczyni³y tam znaczne spustoszenia. Na wy-mianê czeka ponad dwieœcie metrów kwadratowych znisz-czonej drewnianej promenady, uszkodzone s¹ barierki i bo-czna odnoga, oraz rozmaite ele-menty metalowe. MOSiR

Miasto wy³o¿y 100 tysiêcy z³otych

BrzeŸnieñskie molo do remontuog³osi³ przetarg na remont, ko-perty z ofertami zostan¹ otwarte 4 kwietnia. Mimo remontu, mo-lo bêdzie dostêpne dla spacero-wiczów.

Prace, których wartoœæ sza-cuje siê na sto tysiêcy z³otych, maj¹ byæ zakoñczone przed mi-strzostwami Europy w pi³ce no¿nej. (kf)

Osiedla kontenerowe wybu-dowa³y ju¿ takie miasta jak Bia³ystok, Bydgoszcz i Poznañ. Teraz przymierza siê do nich Gdañsk. Urzêdnicy twierdz¹, ¿e do kontenerów trafi¹ wy³¹cznie osobnicy ze œrodowisk patolo-gicznych. Zdaniem dzia³aczy „Nic o nas bez nas”, oraz Fede-racji Anarchistycznej Trójmia-sto, znajd¹ siê tam równie¿ sa-motne matki z dzieæmi, ludzi sta-rzy, przewlekle chorzy – wszy-scy, których nie staæ na op³a-

Kontenerowe getta dla wykluczonych spo³ecznie

Akcja „Ludzie to nie œmieci”To has³o £ukasza Muzio³a z grupy inicjatywnej „Nic o nas bez nas”. Grupa ta ostro sprzeciwia siê pomys³owi w³adz Gdañska przesiedlania ludzi eksmitowanych za zaleg³oœci w op³atach czynszowych do kontenerów.

cenie czynszu. Wskazuj¹ te¿, ¿e budowa osiedli kontenerowych, to tworzenie gett zape³nionych ludŸmi wykluczonymi spo³ecz-nie, co tylko pog³êbi ich frustra-cjê, a w rezultacie prowadzi do ró¿nego rodzaju patologii. Tak jest ju¿ np. w Bia³ymstoku. Natomiast w Poznaniu protesty mieszkañców, którzy nie chc¹ s¹-siedztwa kontenerów, skutecz-nie jak dot¹d, uniemo¿liwiaj¹ ich lokalizacjê.

(kf)

Zdaniem spo³eczników z grupy „Nic o nas bez nas”, osiedla kontenerów mieszkalnych to rozsadnik patologii, zdaniem urzêdników – doskona³e rozwi¹zanie na pozbycie siê jej z miasta.

fot.

arch

iwum

Kilkunastotysiêczny t³um skandowa³ has³a jak za komuny

Page 6: Kopia Riviera - Marzec 2012

6 GDYNIA Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Projekt polega na zajêciach z zakresu ochrony œrodowiska. Jego uczestnicy bêd¹ mieli okazje zaznajomiæ siê z faun¹ i flor¹ Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. W programie udzia³ mog¹ wzi¹æ ca³e rodziny, w³¹cznie z dzieæmi powy¿ej pi¹tego roku ¿ycia. Organiza-torzy chc¹ zaprosiæ gdynian do uczestnictwa w dwóch spotka-niach.

EXPERYMENT dla œrodowiska naturalnego

Nowy projekt gdyñskiego Centrum Naukigdyñskiego Centrum NaukiCentrum Nauki w Gdyni wyst¹pi³o z now¹ inicjatyw¹, skierowan¹ do mieszkañców miasta. Nosi ona nazwê „Chroñmy œrodowisko, które znamy – szkolenie terenowe z Centrum Nauki EXPERYMENT”.

Pomorski Park Naukowo -Technologiczny mieœci siê w Gdyni przy Al. Zwyciêstwa 96/98, obecnie jest on rozbudowywany.

Wizualizacja przedstawia ostateczny kszta³t obiektu.

Wizualizacja: AEC Krymow & Rogoyska Architekci,

Gdyñskie Centrum Innowacji.

Pierwsze, to seminarium ma-j¹ce przygotowaæ uczestników do zajêæ terenowych, polegaj¹-cych na zapoznaniu ich z zasa-dami ochrony œrodowiska i roz-poznawaniu gatunków zwierz¹t i roœlin wystêpuj¹cych na tere-nie Parku Krajobrazowego.

Spotkanie drugie, to wycie-czka po Kêpie Red³owskiej i osobiste zetkniêcie siê z przy-rod¹ tego miejsca. Udzia³ za-

równo w seminarium, jak w wy-cieczce jest bezp³atny, projekt dotuje Wojewódzki Fundusz Ochrony Œrodowiska i Gospo-darki Wodnej w Gdañsku. Trze-ba jednak wczeœniej siê na nie zapisaæ, gdy¿ iloœæ miejsc jest ograniczona. Zapisy i informa-cje pod numerem 58 – 735-12-40, lub na stronie:www.experyment.gdynia.pl

(as)

Najstarszy uczestnik wypra-wy, pan Maciej Wagner liczy³ 67 lat, najm³odszy, czyli jego wnuczek – 12 lat. Wyruszyli w szeœcioro, na szczyt dotar³o tro-je. Niestety najm³odszy alpini-sta rozchorowa³ siê na wyso-koœci 3500 metrów i musia³ wraz z rodzicami zrezygnowaæ z dalszej wspinaczki.

Z rodzin¹ na Kilimand¿aro

Gdynianie na dachu AfrykiTrzy pokolenia

gdyñskiej rodziny

pañstwa Wagnerów

wziê³y udzia³ we

wspinaczce na

najwy¿szy szczyt

Afryki – Kilimand¿aro.

Kilimand¿aro jest najwy¿szym wzniesieniem w Afryce. Le¿y na granicy Tanzanii

i Kenii. Sk³ada siê z trzech szczytów pochodzenia wulkanicznego, najwy¿szy

z nich ma 5895 m n.p.m.

Fot.

arch

iwum

Szczyt osi¹gn¹³ pan Maciej, z córk¹ Maj¹, gdyñsk¹ radn¹, zarazem nauczycielk¹ jêzyka

angielskiego i synem Bartkiem. Wspinaczka zajê³a im cztery do-by, powrót tylko dwie. (as)

Globaltica 2012 rusza pod koniec lipca

Muzyka œwiata na KolibkachÓsma edycja festiwalu Glo-baltica World Cultures odbê-dzie siê w Gdyni w dniach 24 – 29 lipca br. Jak co roku, miej-scem Festiwalu bêdzie uroczy Park Kolibki.

Tegoroczna Globaltica bêdzie d³u¿sza, ni¿ w latach ubieg³ych. Jest to zwi¹zane z tym, ¿e prócz koncertów organizatorzy prze-widuj¹ dodatkowe atrakcje, takie jak warsztaty, dyskusje, wysta-wy, oraz cykl filmowy Cinema Globaltica. Wiadomo ju¿, ¿e na Festiwalu wyst¹pi grupa Blin-dnote, któr¹ tworz¹ tacy artyœci jak Karim Baggili, graj¹cy na afrykañskiej hoddu, Vardan Ho-vanissian z Armenii, pos³uguj¹cy siê instrumentem o nazwie duduk. Emre Gultekin mistrz saz, czyli tureckiej lutni d³ugoszyjnej, meksykañski perkusista Oswal-do Hernandez, Talika Gelle, wo-kalistka z Madagaskaru. Wkrót-ce nale¿y siê spodziewaæ kolej-nych zg³oszeñ artystów z Polski i œwiata. (as)

Dziêki niemu Klub móg³ rozszerzyæ ofertê filmow¹. Widaæ to po repertuarze marca, w którym, p³ac¹c tylko 10 z³otych za seans, mo¿na by³o obejrzeæ „Idy marcowe” George’a Clooneya, „¯elazn¹ damê” Phylllidy Loyd, „RzeŸ” Romana Polañskiego, „Sponsoring” Ma³gorzaty Szumowskiej.

Promuj¹c nowoœci, kierownictwo Klubu nie zapomina oczywiœcie o produkcji klasycznej pochodz¹cej z ca³ej ponad stuletniej historii kina. Obecna siedziba Klubu Filmowego to by³a sala BHP Stoczni „Nauta”. Przez czterdziestu mniej wiêcej laty znajdowa³o siê tutaj kino dla marynarzy z ZSRR i krajów tzw. demokracji ludowej, których statki by³y remontowane w „Naucie”. Nie mieli oni prawa wychodzenia poza obrêb stoczni, tote¿ kino w tym miejscu stanowi³o ich jedyn¹ rozrywkê.

Klub Filmowy, który gdynianie znaj¹ w obecnym kszta³cie, powsta³ w roku 2005, a jego otwarcia dokona³ Andrzej Wajda. Pierwszym wyœwietlonym filmem by³ „Cz³owiek z ¿elaza” tego¿ re¿ysera. (as)

Nowoœci i klasyka na Waszyngtona

Cyfra dla klubu filmowegoKlub Filmowy w Gdyni, mieszcz¹cy siê przy ulicy Waszyngtona 1 i bêd¹cy jednym z trzech trójmiej-skich kin studyjnych, otrzyma³ niedawno nowy projektor cyfrowy. Ma on najwy¿sz¹ z mo¿liwych rozdzielczoœæ, co zdecydowanie poprawi³o jakoœci dŸwiêku i wizji.

Zarówno w spocie, jak i w filmie pro-mocyjnym g³ówn¹ rolê gra œrodkowy pomocnik m³odzie¿owej dru¿yny „Arki” – Marcin Porêba. „Gdynia – niezwyk³e miasto, niezwykli ludzie, niezwyk³y klub” ma promowaæ sport, dowodz¹c, ¿e kibicowanie integruje ludzi niezale¿nie od wieku, p³ci, czy zawodu. Prócz scen ze stadionu, s¹ tu tak¿e kadry ukazuj¹ce najciekawsze miejsca Gdyni, takie jak ulica Œwiêtojañska, port, marina. Film kosztowa³ 50 tysiêcy z³otych i zosta³ przygotowany w dwóch wersjach: jednominutowej i 30-sekundowej. Wyemituj¹ go stacje sportowe: TVP Sport, Pol-

Promocyjny klip Gminy Miasta Gdynia

Niezwyk³e miasto, niezwykli ludzie, niezwyk³y klub

Niezwyk³e miasto, niezwykli ludzie, niezwyk³y klub

Pod tym tytu³em firma Kiwisport, na zle-cenie Gminy Miasta Gdynia, nakrêci³a film promocyjny. Nawi¹zuje on osob¹ ak-tora do spotu, wyprodukowanego wcze-œniej z okazji otwarcia nowego stadionu „Arki” - „Teraz tu gramy”.

sat Sport, Polsat Sport Extra, TVN Turbo, oraz lokalne pasmo TVP INFO. Kosztem zakupu czasu antenowego Miasto Gdynia podzieli³o siê z klubem „Arka”.

Urz¹d Miasta Gdynia sk³ada podziêkowanie Marcinowi Porêbie za jego udzia³ w filmie, oraz firmom, i organizacjom, które przy³o¿y³y siê do powstania dzie³a: Ba³tyckiemu Terminalowi Kontenerowemu, £u¿yckiej Office Park, SKM Trójmiasto, Gdyñskiemu Oœrodkowi Sportu i Rekreacji, klubowi „Arki”, Stowarzyszeniu Ki-biców tego¿ klubu, oraz Szkole Podstawowej nr 47 w Gdyni. (as)

Konkurs „Gdynia tradycyjnie nowoczesna” ju¿ po raz pi¹ty

Nagrody rozdaneNagrody rozdaneakoñczy³a siê pi¹ta ju¿ edycja konkursu fotograficznego „Gdynia tradycyjnie Znowoczesna”. Jest on organizowany

corocznie, oddzielnie dla profesjonalistów i dla amatorów. Jego celem jest przedstawienie rozwoju miasta, zachodz¹cych w nim przemian spo³ecznych, obrazów z ¿ycia codziennego, oraz architektura, pejza¿e i to coœ nieuchwyt-nego, trudnego do zdiagnozowania, a co nazywamy „duchem miasta”. W tym roku pula nagród wynosi³a 10 tysiêcy z³otych, a do kon-kursu mo¿na by³o zg³aszaæ zdjêcia wykonane w roku ubieg³ym. W jury zasiedli Anna Bia³ek, Dorota Nelke, Maciej Kosycarz i Witold Wêgrzyn.

W kategorii „Profesjonaliœci” jury przy-zna³o dwa równorzêdne wyró¿nienia. Otrzy-mali je Dominik Jagodziñski za zdjêcia „Gdynia 2” i „Gdynia 3”, oraz Bart³omiej Ponikiewski za dwie fotografie z cyklu „Architektura Gdyni”. W kategorii „Amatorzy” nagród by³o wiêcej. Pierwszej nie przyznano, dwie drugie otrzymali: Adam Borkowski za „Schody do

morza” i Pawe³ Matuszewski za trzy zdjêcia z cyklu „80-lecie Chóru Mêskiego – Dzwon Kaszubski”. Dwie trzecie nagrody przypad³y Agnieszce Janczyk za „Molo” i Robertowi Leœ-niewskiemu za „Gdyñskie impresje”. Wy-ró¿niona zosta³a tak¿e praca Grzegorza Ceza-rego Skwarliñskiego: „Teatralne lustro – ods³ona trzecia”.

Wszystkie wymienione prace, a tak¿e zdjêcia innych autorów, nie nagrodzone, ale wyró¿nione przez jury mo¿na ogl¹daæ do 4 kwietnia br. w Galerii Ratusz, znajduj¹cej siê na I piêtrze Urzêdu Miasta.

Wystawa czynna jest od poniedzia³ku do pi¹tku w godzinach od 8.00 do 16.00. Prócz pok³osia konkursowego w Galerii prezentowana jest równie¿ wystawa prac Przemka Napory „Moja Azja”, na której mo¿na obejrzeæ zdjêcia wykonane przez autora podczas jego ubie-g³orocznej podró¿y na Pó³wysep Malajski, do takich krajów jak Singapur, Malezja, Tajlandia.

(as)

Page 7: Kopia Riviera - Marzec 2012

7GDYNIANr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

Prezydent Wojciech Szczurek podczas parady ¿aglowców, która odby³a siê u wybrze¿y Gdyni z okazji zakoñczenia The Tall Ships' Races w roku 2009.

Prezydent Szczurek wyró¿niony przez Kaphornowców

Przyjaciel BractwaPrzyjaciel BractwaBractwo Kaphornowców, to

elitarne stowarzyszenie osób,

które op³ynê³y Przyl¹dek Horn.

Ma ono swoj¹ siedzibê na

„Darze Pomorza”, pierwszym

polskim jachcie, który w roku

1937 op³yn¹³ Przyl¹dek Horn.

Szefem Bractwa, czyli Grot-

masztem jest obecnie kadm.

Czes³aw Dyrcz. Z jego r¹k, 9

marca 2012 roku prezydent

Gdyni Wojciech Szczurek otrzy-

ma³ zaszczytny tytu³ „Przyjaciela

Bractwa”.

(as)

Fot.

kmz

„Packet” zwyciê¿a na XXXI Miêdzynarodowym Festiwalu Piosenki ¯eglarskiej w Krakowie

Najlepszy Shantoclip dla GdyniFo

t. km

z

W koñcu lutego, w Kra-kowie, zorganizowano XXXI Miêdzynarodowy Festiwal Pio-senki ¯eglarskiej, ”Shanties”. W jego ramach odby³a siê pierw-sza edycja konkursu Shantoclip,

stanowi¹cego przegl¹d wideo-klipów, nakrêconych do muzyki szantowej. Zwyciêzc¹ zosta³ ze-spó³ „Packet” z Gdyni. Teledysk zosta³ nakrêcony w Gdyni (czê-œciowo na pok³adzie jachtu „Po-

goria”) do utworu „Bia³a bar-kentyna”. Scenariusz klipu napisa³ Bohdan Sienkiewicz, re¿yserem by³ Miros³aw Ka-sprzyk, a operatorem zdjêæ Mi-cha³ Popczyk. (as)

Urodzi³ siê w Szubinie, ale ca³e swe doros³e ¿ycie zwi¹za³ z Gdyni¹. Podczas okupacji hitlerowskiej dzia³a³ wraz z trzema swymi braæmi w pod-ziemiu. Po wojnie zosta³ foto-reporterem „Dziennika Ba³-tyckiego”. W latach piêædzie-si¹tych ubieg³ego wieku, jako zawodnik klubu „Kolejarz”, reprezentowa³ Polskê na za-wodach lekkoatletycznych. Jego partnerami byli s³ynni sportowcy, tacy jak Jerzy Chromik, Zdzis³aw Krzyszko-wiak, Kazimierz Zimny. W roku 1955, maj¹c ju¿ 31 lat, zdoby³ mistrzostwo Polski w biegu na trzy tysi¹ce metrów z przeszkodami. Przez ca³y czas swojej kariery sportowej pra-cowa³ jako oœwietleniowiec w gdyñskim teatrze, prowa-

Gdyñskie po¿egnanie

Zmar³ Hipolit ŒmierzchalskiW wieku 86 lat zmar³ Hipolit Œmierzchalski, cz³owiek tak wszechstronny, ¿e nie wiadomo, jakiej z uprawianych prze niego profesji daæ pierwszeñstwo.

dzonym wtedy przez Danutê Baduszkow¹. Gra³ tak¿e na skrzypcach i na gitarze, upra-wia³ malarstwo. Jego przyja-ció³mi byli ludzie – legendy: Zbigniew Cybulski, W³ady-s³aw Hasior, Bogumi³ Kobie-la, Roman Polañski. Przez 20 lat, a¿ do roku 1998 by³ foto-grafem na ostatnim polskim statku pasa¿erskim „Stefanie Batorym”. Kiedy „Batory” przeszed³ do historii, zaj¹³ siê rysunkiem i grafik¹. Równo-czeœnie dzia³a³ na niwie spo-³ecznej, bêd¹c mentorem m³o-dych twórców - wylansowa³ wielu fotografików, malarzy i muzyków. 12 marca br. za-koñczy³ swój pracowity ¿y-wot i spocz¹³ na Cmentarzu Komunalnym Witomino.

(as)

27 marca aktorzy, re¿yserzy i pracownicy techniczni obchodzili œwiêto Miêdzynarodowego Dnia Teatru. Z tej okazji Teatr Muzyczny w Gdyni zaprosi³ swoich wielbicieli na przechadzkê za kulisy tej sceny.

By³a to niesamowita „podró¿” po miejscach nieznanych przeciêtnemu widzowi, daj¹ca za-razem pojêcie o tym, czym jest teatr „od kuchni”.

Zaproszenie do Muzycznego z okazji Miêdzynarodowego Dnia Teatru

Zagl¹danie za kulisyZagl¹danie za kulisy

Trwaj¹cy od pó³tora roku remont i modernizacja Teatru Muzycznego w Gdyni potrwa do koñca kwietnia 2013 r. Wizualizacja przedstawia supernowoczesny obiekt, który pomieœci Du¿¹ Scenê dla 1070 widzów, oraz wybudowan¹ od podstaw Now¹ Scenê z 300 miejscami na widowni. £¹czna powierzchnia Teatru wynosiæ bêdzie 19 000 m kw. Kosz inwestycji to oko³o 71,5 mln z³otych.

By³y spotkania z „duchami”, byli aktorzy uka-zuj¹cy siê i znikaj¹cy w ró¿nych miejscach, boha-terowie musicali.

Zwiedzaj¹cy, podczas wêdrówki, musieli po-konaæ siedem kondygnacji budynku i przejœæ w sumie blisko trzy kilometry korytarzy. To chyba najlepiej œwiadczy o ogromie Muzycznego.

(as)

Fot.

mat

eria

³y p

raso

we

W pierwszych dniach mar-ca br. ju¿ po raz 24 odby³y siê w Warszawie Targi Spor-tów Wodnych i Rekreacji „Wiatr i Woda”.

Do Centrum EXPO XXI przyby³o oko³o czterystu wy-stawców z Polski, Australii, Brazylii, Estonii, Hiszpanii, Chorwacji, Litwy, £otwy, Norwegii, Szwecji, Wêgier i Wielkiej Brytanii. Mi³oœnicy sportów wodnych i rekreacji mieli co do ogl¹dania, wiele z prezentowanych tu jachtów mogli zobaczyæ po raz pierw-szy w ¿yciu. Ze zrozumia³ych wzglêdów na Targach nie mog³o zabrakn¹æ Gdyni, jak-by nie by³o – morskiej stolicy Polski. I to w³aœnie tutaj – w Gdyni, w dniach od 2 do 5 sierpnia br., odbêdzie siê let-nia edycja tej interesuj¹cej wszystkich ludzi morza im-prezy. (as)

24 Targi „Wiatr i Woda” zakoñczone sukcesem

Morska stolica Polski promuje siê w Warszawie

Na realizacjê projektów zg³oszonych w tych konkur-sach przewidzianych jest 650 tysiêcy z³otych. Wysokoœæ nagród w kategorii „Piêkna dzielnica” wynosi 400 tysiêcy z³otych, na dwie pozosta³e kategorie przeznaczono po 125 tysiêcy. Pojedyncze na-grody „Bezpiecznej Dzielni-cy” i „Gdyni po godzinach” wynosz¹ w przypadku wnio-sku z³o¿onego przez jedn¹ radê dzielnicy – 25 tysiêcy z³otych, przez dwie rady – 40 tysiêcy i przez trzy lub wiêcej – 50 tysiêcy. W konkursie „Piêkna Dzielnica” projekty maj¹ byæ samodzielne, w tym wypadku nagroda nie mo¿e przekroczyæ 60 tysiêcy.

Miasto ma 650 tysiêcy z³otych do rozdysponowania

Konkurs dla Rad DzielnicowychDo 31 maja przyjmowane bêd¹ zg³oszenia kolejnej edycji konkursu dla Rad Dzielnicowych i mieszkañców Gdyni. Konkurs jest organizowany w trzech kategoriach: „Piêkna Dzielnica”, „Bezpieczna Dzielnica” i „Gdynia po godzinach”.

Jaki jest cel konkursów? W przypadku „Piêknej dzielnicy” chodzi o przedsiêwziêcia pod-nosz¹ce jakoœæ ¿ycia mieszkañ-ców i buduj¹ce przyjazny wi-zerunek danego miejsca. Mog¹ to byæ pomys³y dotycz¹ce ma³ej architektury, urz¹dzania skwe-rów i parków dzielnicowych. Maj¹ one tworzyæ i rozwijaæ miejsca dla spotkañ i wypo-czynku mieszkañców. W kon-kursie „Bezpieczna dzielnica” nie chodzi o dzia³ania œciœle po-licyjne, lecz przede wszystkim o integracjê mieszkañców, zachêcanie ich do wspólnego dzia³ania, wskazywania i zagos-podarowywania miejsce uzna-nych za niebezpieczne, edu-kacjê, profilaktykê.

„Gdynia po godzinach” skierowana jest ku najm³od-szym mieszkañcom. Projekty kierowane s¹ do œrodowisk m³odzie¿owych, organizacji pozarz¹dowych, samorz¹dów szkolnych, nauczycieli.

Przede wszystkim chodzi tu o zajêcie siê osobami wy-kluczonymi spo³ecznie, nie-pe³nosprawnymi. Mo¿na to osi¹gn¹æ poprzez kluby m³o-dzie¿owe, organizuj¹c turnie-je sportowe, spotkania tema-tyczne, zajêcia rekreacyjno-ruchowe itp.

Wyniki konkursu we wszy-stkich trzech kategoriach zo-stan¹ og³oszone w czerwcu br.

(as)

Podczas prelekcji zaprezen-towane zosta³y fragmenty archiwalnych filmów fabular-nych, dokumentalnych, odcinki przedwojennej Kroniki Filmo-wej, oraz filmy amatorskie. Okaza³o siê, ¿e przed wojn¹ na-krêcono ca³kiem du¿o fabu³, których akcja osadzona jest w Gdyni. S¹ to jednak w wiêkszo-œci obrazy nieco naiwne, idyll-iczno-romantyczne. Miasto by³o w nich przedstawiane jako idealne miejsce do ¿ycia, bardzo nowoczesne w obyczajach, oraz stanowi¹ce furtkê wiod¹c¹ do

Gdynia na du¿ym ekranie

Prelekcje i projekcje Prelekcje i projekcje Wyk³adowcy Gdyñskiej Szko³y Filmowej, re¿yser i scenarzysta Marcin Borchardt i filmoznawca Krzysztof Kornacki, postanowili zorganizowaæ cykl spotkañ pod nazw¹ „Gdynia filmowa”. Pierwsze z nich odby³o siê 28 lutego br.

Ameryki. Tak¹ tendencjê wyra-¿aj¹ takie filmy jak „Rapsodia Ba³-tyku” Leonarda Buczkowskiego, „Sygna³y” Jerzego Lejtesa, „Ma³y marynarz” Konrada Toma, Jana Nowina-Przybylskiego i Jana £owicza, „Jude³ gra na skrzy-pcach” Józefa Greena i Nowina-Przybylskiego, „Szlakiem mew” Mieczys³awa Bila Bila¿ewskiego.

Gdyni¹, jej rozwojem i przed-miotem dumy ka¿dego Polaka interesowali siê tak¿e realizatorzy Kroniki Filmowej. Niestety z oko³o 600 odcinków kronik nakrê-conych przez Polsk¹ Agencjê Te-

legraficzn¹ do dziœ przetrwa³a zaledwie jedna setka. Wiêkszoœæ uleg³a zniszczeniu podczas Pow-stania Warszawskiego. M³odym widzom warto w tym miejscu przypomnieæ, ¿e w erze przed-telewizyjnej Kronika Filmowa by³a skrótem informacji z ubieg-³ego tygodnia, prezentowanym widzom w kinie przed zasadni-czym seansem. Gdy niemal w ka¿dym domu zagoœci³ szklany ekran, ten rodzaj przekazu sta³ siê anachroniczny i ust¹pi³ z kin na korzyœæ reklam.

(as)

Page 8: Kopia Riviera - Marzec 2012

8 ROZMOWA RIVIERY Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Wystarczy chcieæ Wystarczy chcieæ

Lidia Popiel - fotograf, dziennikarka, by³a modelka i ¿ona Bogus³awa Lindy - opowiada o modzie, sztuce i technikach fotograficznych. Zdradza tak¿e receptê na szczêœliwy zwi¹zek ma³¿eñski.

Riviera: Jesteœ fotografem,

czy fotografikiem? Czym to

w³aœciwie siê ró¿ni?

Lidia Popiel: Pojêcie fotogra-

fik zosta³o wymyœlone jeszcze

przed wojn¹, najczêœciej u¿y-

wane w okolicach Zwi¹zku

Artystów Fotografików, jest

nieco przestarza³e i mia³o

oznaczaæ nierozerwalny zwi¹-

zek fotografii ze sztuk¹, a œci-

œlej grafik¹. Mia³o ono od-

ró¿niæ rzemieœlników od arty-

stów. A ja? Ja jestem foto-

grafk¹-agrafk¹… (œmiech).

Agrafk¹, bo zaczyna³aœ jako

modelka… Powiedz, w jaki

sposób trafi³aœ do œwiata

mody?

Mia³am szczêœcie, bo zna³am

paru fotografów, a raczej fo-

tografików, bo to byli cz³on-

kowie Zwi¹zku - uznani

artyœci. I oni zabierali mnie

czasami, jako tak¹ swoist¹

„zapchaj dziurê” na ró¿ne sesje

zdjêciowe. A póŸniej to ju¿

jakoœ posz³o. Mia³am coraz

wiêcej pokazów, zdjêæ, wy-

jazdów, wreszcie dosta³am an-

ga¿, jako modelka… Zaczê³am

te¿ projektowaæ w³asne ciuchy,

wspó³pracowa³am miêdzy in-

nymi z Galeri¹ Gra¿yny Hasse.

A nastêpnie te swoje projekty

fotografowa³am. I tak to siê

zaczê³o…

Od momentu, kiedy rozpo-

czê³aœ karierê modelki parê lat

ju¿ minê³o…

Parê dobrych lat (œmiech)… I

to zarówno od pocz¹tku jak i od

koñca…

…Czy od tamtego czasu mo-

cno zmieni³ siê styl pracy w

modelingu? Podobno wspó³-

czesne modelki wa¿¹ nawet 26

kilogramów mniej od prze-

ciêtnej kobiety.

W moich czasach modelki by³y

dosyæ grube. Ale nie wszystkie

(œmiech). To zale¿a³o gdzie

odbywa³y siê pokazy. Im g³êb-

sza prowincja, tym waga mo-

delek mog³a byæ wiêksza. Ale

w warszawskiej Modzie Pol-

skiej dziewczyny musia³y byæ

szczup³e. I niektóre by³y wrêcz

bardzo szczup³e – na przyk³ad

moja kole¿anka Ewa Weinert

mia³a w tali 56 centymetrów…

mieœci³a siê dos³ownie w d³o-

niach. O tak siê j¹ obejmowa³o.

Widaæ to? (œmiech).

Widaæ, oczywiœcie, ¿e widaæ…

Podobno w „twoich” czasach

modelki dba³y o zdrowie, nie

g³odzi³y siê, nie popada³y w

anoreksjê. A teraz jedz¹ nawet

watê i ligninê, ¿eby sprostaæ

wymaganiom bran¿y.

Pierwszy raz s³yszê, ¿eby ktoœ

jad³ watê…

Mówi³a mi o tym ca³kiem nie-

dawno pani Ma³gorzata Niemen.

Tak Ma³gosia mówi³a? No pro-

szê, a ja o tym nic nie wiem…

(œmiech). Ale powa¿nie, daw-

niej te¿ siê zdarza³o, ¿e dziew-

czyny stosowa³y drakoñsk¹

dietê, na pewno jednak nie tak¹.

Mo¿e nie op³aca³o siê ruj-

nowaæ sobie zdrowia, bo staw-

ki by³y zbyt niskie?

Modeling by³ zawsze na tyle

wci¹gaj¹cym i atrakcyjnym

zajêciem, ¿e pieni¹dze, które

dziewczyny wówczas dosta-

wa³y, nawet jeœli nie by³y to

zbyt wielkie sumy, mo¿na by³o

potraktowaæ jako dodatek do

fantastycznej zabawy. Akurat ja

i kilka innych dziewczyn

zarabia³yœmy tyle, ¿e starcza³o

nam na bie¿¹ce wydatki. Zdajê

sobie jednak sprawê, ¿e by³y

wówczas, i pewnie nadal s¹

takie dziewczyny, które, ¿eby

siê dostaæ na wybieg, zrobi³yby

wszystko. Niestety wielkie

poœwiêcenie nie wiele daje,

poniewa¿ tak naprawdê, to czy

kandydatka na modelkê bêdzie

w stanie sprostaæ wymogom

bran¿y, czy nie, zale¿y g³ównie

od natury. To ona bowiem ma

decyduj¹cy g³os. Jeœli ktoœ nie

uroœnie do minimum metra

siedemdziesiêciu iluœ tam, to po

prostu nie uroœnie i nic siê na to

nie da poradziæ. Oczywiœcie

sam wzrost i wygl¹d to nie

wszystko. Potrzebna jest jesz-

cze praca nad sob¹, pielêgna-

cja, odpowiednia dieta, tre-

ningi…

A mo¿e tak zmieni³ siê kanon

piêkna, ¿e obecnie trzeba

wiêcej poœwiêceñ?

Jak patrzê na zdjêcia dzisiaj i te

sprzed dwudziestu, czy nawet

trzydziestu lat, to wydaje mi

siê, ¿e dziewczyny zawsze by³y

takie same. Czasami czêœciej

wybierane by³y te z wê¿szymi

ustami, ostrzejszymi rysami

twarzy, czasami modny by³

bardziej lalkowaty typ urody.

Kwestia noszenia siê, styliza-

cji, fryzury i makija¿u te¿ wiele

znaczy. Wszystko zale¿y od

trendów i potrzeb firm, które

szukaj¹ twarzy do swoich

produktów.

PrzejdŸmy, jeœli pozwolisz, na

drug¹ stronê obiektywu… Jak

ta przemiana odby³a siê u

ciebie?

To by³o dosyæ p³ynne przejœcie.

Podczas jednej z sesji zdjê-

ciowych, do której pomaga³am

robiæ stylizacjê i makija¿

Bognie Sworowskiej - a Bogna

mia³a wtedy 16 lat - zrobi³am

jej parê portretów. W tym

czasie bra³am jeszcze udzia³ w

pokazach, ale jeŸdzi³am ju¿ ze

swoimi kolekcjami do Medio-

lanu. Wchodz¹c na wybieg, ja-

ko stara dwudziestosiedmio-

letnia kobieta… (œmiech), po-

wtarza³am sobie, ¿e to ju¿

ostatni raz, ¿e nie chcê po-

zowaæ do ¿adnych zdjêæ, ¿e ju¿

mnie to wszystko nie intere-

suje. Tak sobie mówi³am, ale

modeling ci¹gn¹³ siê za mn¹

jeszcze do urodzenia dziecka, a

nawet jeszcze trochê d³u¿ej.

Jak cz³owiek, taki jak ty, znosi

popularnoϾ, to bycie celebryt-

k¹?

Ja nie jestem celebrytk¹. Abso-

lutnie. Wprawdzie niektórzy

ludzie rozpoznaj¹ mnie na

ulicy, zaczepiaj¹ i uœmiechaj¹

siê, co na swój sposób jest na

pewno przyjemne. Ale zauwa-

¿y³am równie¿, ¿e jeœli pu-

blicznie wyra¿ê swoj¹ z³oœæ,

czy niezadowolenie, to moje

reakcje oceniane s¹ zupe³nie

inaczej ni¿ identyczne zacho-

wanie ludzi, którzy nie s¹ w

najmniejszym nawet stopniu

osobami publicznymi.

A jak zmieni³ siê do ciebie

stosunek ludzi, odk¹d zaczê³aœ

pokazywaæ siê w towarzystwie

Bogus³awa Lindy?

W ogóle siê nie zmieni³. Przy-

najmniej ja nie zauwa¿y³am

jakiegoœ wzmo¿onego zainte-

resowania moj¹ osob¹. Kiedy

pozna³am Bogusia, nie by³o

jeszcze w zwyczaju, aby media

zajmowa³y siê ¿yciem pry-

watnym aktorów, piosenkarzy,

sportowców i temu podobnych

ludzi.

Kiedy siê poznaliœcie?

Po raz pierwszy spotka³am go

na przyjêciu w ambasadzie

indyjskiej. Boguœ udawa³, ¿e

mnie nie zna, ale to nie by³a

prawda. Zna³ mnie ze zdjêæ, tak

ja go zna³am z filmów. Ju¿

wtedy mnie oczarowa³, ale to

by³o wszystko. Po bankiecie

ka¿de posz³o w swoj¹ stronê.

Kolejny raz spotkaliœmy siê

dopiero podczas zdjêæ do filmu

„Kroll”. W³adys³aw Pasikow-

ski poprosi³ mnie wówczas,

abym przespacerowa³a siê na

planie, jako (pierwsza) Angela.

I tak siê to zaczê³o…

I trwa ju¿ 22 lata. Trudno siê

¿yje z „pierwszym macho III

RP”?

Nie wiem, trudno mi to oceniæ.

Boguœ ma wdziêk i jest nie-

zwykle inteligentny, ale ³atwo

na pewno nie jest… Potrafiê

doceniæ, ¿e w naszym domu

jest na ogó³ zwyczajnie i nor-

malnie. Boguœ potrafi feno-

menalnie gotowaæ, nie stroni

te¿ od zwyk³ych zajêæ do-

mowych.

Czy mog³abyœ zdradziæ na-

szym czytelnikom przepis na

d³ugi, udany zwi¹zek?

Mój przepis na zwi¹zek, to…

brak przepisu. Mo¿e to bana³,

ale naprawdê ¿ycie pod jednym

dachem z drugim cz³owiekiem

nie jest proste, nawet jeœli jest

to Bogus³aw Linda… (œmiech).

Myœlê, ¿e najwa¿niejsza jest

akceptacja odmiennoœci tej

drugiej osoby. Na pewno

wa¿ne jest tak¿e dbanie o

wspólne zainteresowania. Nie

mniej istotna sprawa, to

uk³adanie swoich zajêæ w taki

sposób, aby mo¿na by³o jak

najwiêcej czasu poœwiêcaæ

rodzinie i sobie nawzajem.

Dobrze jest te¿ daæ tej drugiej

stronie du¿o wolnoœci, tak, aby

mia³a w³asne miejsce, w

którym mog³aby swobodnie

oddawaæ siê swoim ulubionym

sprawom. Trzeba po prostu

nauczyæ siê siebie nawzajem,

zaprzyjaŸniæ siê ze sob¹,

polubiæ, pokochaæ i zaakcep-

towaæ. I to jest chyba ca³a ta-

jemnica sukcesu.

Jakie s¹ wasze wspólne pa-

sje?

Krzysztof M. Za³uski

Fot.

kmz

Fot.

kmz

Page 9: Kopia Riviera - Marzec 2012

9ROZMOWA RIVIERYNr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

Film, ksi¹¿ki, podró¿e. Oboje

lubimy te¿ dobrze zjeœæ…

(œmieje siê).

Wróæmy wiêc do fotografii…

Co lubisz fotografowaæ naj-

bardziej?

Najbardziej odpowiada mi

robienie portretów. WyobraŸ

sobie ile interesuj¹cych historii

otwiera siê przed tob¹, kiedy

celujesz w kogoœ obiektywem

aparatu. Nie ma dwóch jedna-

kowych ludzi, dwóch jedna-

kowych historii, dwóch jed-

nakowych twarzy ani nawet

sylwetek. Wiêc ci¹gle od-

krywam ludzi na nowo. Ro-

bienie komuœ portretu rozpo-

czynam od rozmowy. Nie biorê

od razu aparatu do rêki, bo

cz³owieka trzeba poznaæ,

skomunikowaæ siê z nim,

trochê siê z nim oswoiæ. Bez

poznania nie ma mowy o

portrecie.

Czy poszukuj¹c modeli zawsze

trafiasz na cz³owieka, którego

chcesz fotografowaæ? Czy mu-

si to byæ koniecznie „nazwi-

sko”?

Absolutnie nie musi. Fotogra-

fujê równie¿ znajomych i

nieznajomych nie maj¹cych nic

wspólnego ze sztuk¹, filmem

etc. Ale nie ze wszystkimi udaje

mi siê wejœæ na satysfakcjonuj¹cy

mnie poziom komunikacji.

Ostatnio fotografujesz zgni³e

owoce…

… i warzywa. Jest to mój wyraz

protestu przeciwko marnotraw-

stwu jedzenia. Nie wiem czy

wszyscy s¹ œwiadomi, ¿e w

Polsce rocznie wyrzucamy ty-

si¹ce ton jedzenia. A w innych

krajach Europy i Ameryki

Pó³nocnej to marnotrawstwo

jest jeszcze wiêksze. Marnu-

jemy prawie po³owê produ-

kowanej ¿ywnoœci. A przecie¿

79 milionów Europejczyków

¿yje poni¿ej granicy ubóstwa.

To jest jakaœ paranoja, na któr¹

postanowi³am zwróciæ uwagê.

Fotografowanie zepsu tych

warzyw i owoców jest równie¿

protestem przeciwko przemy-

s³owej produkcji po¿ywienia.

Metody, jakie s¹ obecnie

stosowane, krzywdz¹ nie tylko

zwierzêta hodowlane, lecz

tak¿e ludzi, którzy produkuj¹

¿ywnoœæ tradycyjnymi meto-

dami w przydomowych ogród-

kach czy niewielkich gospodar-

stwach rolnych, bez u¿ywania

sztucznych nawozów, pesty-

cydów, genetycznych mody-

fikacji i tego wszystkiego, co

rujnuje nam zdrowie.

Na koniec kilka pytañ do pani

profesor Warszawskiej Szko³y

Filmowej. Jak zrobiæ dobre

zdjêcie?

Po pierwsze trzeba dobrze po-

znaæ swój sprzêt. Zorientowaæ

siê, co mo¿na zrobiæ z aparatem

fotograficznym. Po drugie na-

uczyæ siê obserwowaæ œwiat³o.

Bo fotografia to w³aœnie œwia-

t³o. Trzeci wa¿ny aspekt to

kompozycja, no i oczywiœcie

baczne obserwowanie ma-

larstwa.

Czy w dobie fotografii cyfrowej

ka¿dy mo¿e byæ fotografem?

Czy jednak nieodzowny jest

talent?

W zasadzie fotografowaæ z

niez³ym skutkiem mo¿e ka¿dy,

pod warunkiem oczywiœcie, ¿e

powa¿nie zainteresuje siê te-

matem, poœwiêci mu trochê

czasu, bêdzie dobrym obser-

watorem i bêdzie po prostu

chcia³ robiæ wartoœciowe obra-

zy, a nie jedynie pstrykaæ fotki.

Jaki sprzêt poleci³abyœ kan-

dydatom na fotografa?

Najpierw trzeba siê zasta-

nowiæ, co chcemy fotogra-

fowaæ. I jak ju¿ wiemy, dopiero

wówczas dobieramy sprzêt. Bo

jeœli ktoœ zamierza na przyk³ad

zajmowaæ siê fotografia spor-

tow¹, to bêdzie potrzebowa³

d³u¿szych obiektywów. Jeœli

maj¹ to byæ wiêksze plany np.

pejza¿e, to ten obiektyw musi

byæ krótszy. Je¿eli mo¿na

zrobiæ zdjêcie z bliska to rów-

nie¿ wystarczy krótki obiek-

tyw. Takiego samego obiek-

tywu u¿ywamy, je¿eli chcemy,

aby zdjêcia by³y bardziej dy-

namiczne. D³ugoogniskowe

obiektywy daj¹ bowiem zu-

pe³nie inn¹ ekspresjê. Jaki

sprzêt jest dla nas optymalny, z

czasem podpowie nam do-

œwiadczenie. Najwa¿niejsza w

fotografii jest jednak idea,

pomys³, znalezienie odpowied-

zi na pytanie, co chcê osi¹gn¹æ,

jako fotograf.

Lidia PopielFotografka, modelka,

dziennikarka, dzia³aczka

spo³eczna.

Wspó³pracowa³a m.in. z takimi

pismami jak Zwierciad³o, Pani,

Sukces, prowadzi swój program

w Polsat Cafe, redaguje magazyn FineLIFE.pl, wyk³ada tak¿e na

wydziale fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej i udziela siê

spo³ecznie w fundacji Polska jest kobiet¹ i Partii Kobiet.

W 2007 prezydent miasta Gdañsk nada³ Lidii Popiel tytu³ Ambasa-

dora Bursztynu. W 2009 roku zosta³a umieszczona w 12. rankingu

Najbardziej Wp³ywowych Kobiet w Polsce. Ranking og³osi³ magazyn

ekonomiczny Home&Market. Prywatnie ¿ona Bogus³awa Lindy.

Andrzej Stanis³awski

Gdynia. XIV Ogólnopolskie Spotkanie Podró¿ników, ¯eglarzy i Alpinistów

Kolosy wrêczoneKolosy wrêczone12 marca br. zakoñczy³o siê w Gdyni XIV Ogólnopolskie Spotkanie Podró¿ników, ¯eglarzy i Alpinistów. Jego uczestnicy mieli okazjê wys³uchania ponad 80 prelekcji, poœwiêconych niemal wszystkim zak¹tkom œwiata, wszystkim miejscom, gdzie mo¿na zobaczyæ coœ ciekawego, prze¿yæ egzotyczn¹ przygodê.

Na stoiskach w Hali Sportowo-Widowiskowej w Gdyni prezentowano sprzêt ¿eglarski i pod-ró¿niczy. Mo¿na te¿ by³o kupiæ ksi¹¿ki najbardziej znanych polskich globtroterów oraz otrzymaæ ich autografy.

Najwa¿niejszym momentem, wieñcz¹cym Spotkania, by³o wrêczenie Kolosów, czyli nagród za najwybitniejsze dokonania podró¿ników w roku ubieg³ym. Super Kolosa za ca³okszta³t osi¹gniêæ otrzyma³ kajakarz, Aleksander Doba - jego pierwszym wyczynem by³o przep³yniêcie Polski kajakiem z Przemyœla do Œwinoujœcia. By³o to w roku 1989. Rejs zaj¹³ Dobie 13 dni, a jego trasa wynosi³a 1149 kilometrów. W dwa lata póŸniej pop³yn¹³ wzd³u¿ morskiej granicy Polski, z Polic do Elbl¹ga. Trzecim wyczynem sta³o siê, w roku 1999, okr¹¿enie brzegów Ba³tyku. Oczywiœcie równie¿ samotnie, na kajaku. Ten rejs trwa³ 80 dni, trasa liczy³a 4227 kilometrów. Rok milenijny Doba uczci³ kajakow¹ wypraw¹ poza ko³o podbiegu-nowe. Wtedy po raz pierwszy zosta³ wyró¿niony Kolosem w kategorii „Wyczyn roku”. Podobna nagroda przypad³a mu w roku 2009, kiedy w podobny sposób, w ci¹gu 41, jako pierwszy Polak, op³yn¹³ jezioro Bajka³. Maj¹c ju¿ 64 lata, póŸn¹ jesieni¹ 2010 roku, Aleksander Doba wyruszy³ w kolejn¹ podró¿, dokonuj¹c rzeczy niewyobra¿alnej dla przeciêtnego cz³owieka. W ci¹gu 99 dni (bez 18 minut), na licz¹cym 7 metrów d³ugoœci kajaku „Olo”, bez jakiegokolwiek wsparcia, przep³yn¹³ Atlantyk, 2 lutego 2011 roku docieraj¹c do Acarau w Brazylii. Przed nim wyczynu tego dokona³y zaledwie trzy osoby, ale tylko jedna, podobnie jak on, nie korzysta³a z ¿agla. Poza tym tamte rejsy dokonane zosta³y na krótszych trasach. Bêd¹c w Brazylii Doba chcia³ sp³yn¹æ najwiêksz¹ rzek¹ œwiata – Amazonk¹. Tym razem na przeszkodzie stanê³a mu jednak nie przyroda, lecz ludzie. Dwukrotnie napadniêty i obrabowany musia³ poniechaæ rejsu.

Nagrodê w kategorii „¯eglarstwo” otrzyma³ Bronis³aw Radliñski za rejs „Morskim szlakiem Polonii 2010 – 2011”. Rejs ten, odbyty na jachcie „Solanus” trwa³ 502 dni. W tym czasie ¿eglarze (w tym trzech, jako za³oga sta³a, prócz Radliñskiego: Roman Nowak i Witold Kantak – inni marynarze wymieniali siê w trakcie rejsu) op³ynêli obie Ameryki, Po³udniow¹ wokó³ Hornu i Pó³nocn¹ przez przejœcie Pó³nocno-Zachodnie, odwiedzili 20 krajów, 59 portów, pokonali 29.786 mil morskich, a w sztormach spêdzili 713 godzin.

W tej samej kategorii wyró¿nienia zdobyli Aleksander Hanusz i Filip Su³kowski za rejs „Flotylli Œledziowej” do Skanii, oraz Monika Wit-kowska i Börje Ivarsson za rejs na Czukotkê i Wyspê Wrangla.

Nagroda w kategorii „Wyczyn roku” przypad³a Piotrowi Kuryle za „Bieg dla Pokoju” dooko³a œwiata. Kury³o wystartowa³ z Augustowa i przebieg³ przez ca³¹ Europê do Lizbony. Nastêpnie samolotem dotar³ do Nowego Jorku, przemierzy³ wszerz USA, z San Francisco – znów samolotem – dolecia³ do Azji i z W³adywostoku, przez Syberiê, Kazachstan i europejsk¹ czêœæ Rosji, po 365 dniach, powróci³ do Augustowa. Ca³y swój ekwipunek ci¹gn¹³ na wózku, a w³aœciwie na kilku kolejnych wózkach, bo nogi podró¿nika okaza³y siê trwalsze od materia³u, z jakiego by³y wykonane jego pojazdy.

Wyró¿nienia w tej kategorii otrzymali Zbigniew Florecki za zdobycie letniej i zimowej Korony Gór Polskich, Krzysztof Paul za „Zimowe zajêcia dla panów po siedemdziesi¹tce” i Krzysztof Starnawski za rekord œwiata w nurkowaniu na obiegu zamkniêtym – 283 metry.

Kolejna kategoria Ko³osów, to „Eksploracja Jaskiñ”. Tu nagroda by³a zespo³owa. Otrzyma³o j¹

Super Kolos 2011

¯eglarstwo

Wyczyn roku

Eksploracja Jaskiñ

22 cz³onków Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego, którzy odbyli wyprawê w Salsbur-skie Alpy Wapienne w rejon szczytu Hoher Göll. Zeszli oni na g³êbokoœæ 1264 metrów poni¿ej otworu jaskiñ, docieraj¹c do syfonu w jaskini Unvollendeterschacht. Groto³azi odkryli te¿ pó³ kilometra nowych korytarzy w Hochscharte Höh-lensystem. Wyró¿nieni zostali: wyprawa Hagen-gebirge 2011 za eksploracjê Interessante Hoehle i Speleoklub „Bobry” za eksploracjê Jack Daniel's Höhle w masywie Tennengebirge.

Kolejna kategoria Kolosów, to „Podró¿e”. Tu laureatem zosta³ Pawe³ Kilen za piêcioletni¹ wêdrówkê przez cztery kontynenty. Porusza³ siê pie-szo, rowerem, tratw¹, autostopem, jachtostopem. Na pocz¹tku wyprawy towarzyszy³a mu dziewczy-na, potem wêdrowa³ ju¿ sam. Podczas tej piêcio-letniej wyprawy przeby³ ponad 220 tysiêcy kilo-metrów. To tak jakby piêæ i pó³ razy okr¹¿y³ kulê ziemsk¹ po równiku.

Wyró¿nienia w tej kategorii przypad³y Paw³owi Baszanowskiemu, Sebastianowi Królikiewiczowi, Arturowi Niewiadomemu i Paw³owi Pietrzyñskie-mu za „No Experience Expedition”, oraz Annie i Jakubowi Urbañskim za wyprawê etnograficzn¹ na terytorium Papui.

W kategorii Kolosy 2011 – Alpinizm jury nie przyzna³o nagrody g³ównej. Wyró¿nienia otrzymali: Tomasz Kowalski za zdobycie w rekordowym czasie czterech siedmiotysiêczników, Dariusz Za³uski za wejœcie pó³nocnym filarem na K2 w Himalajach, oraz Micha³ Król i Andrzej Soko³owski za now¹ drogê na œcianie Kizyl Asker w Kirgizji.

Nagrod¹ Specjaln¹ uhonorowana zosta³a sztafeta „Afryka Nowaka”. Zorganizowana zosta³a dla upamiêtnienia wyczynu Kazimierza Nowaka, który w latach 1931 - 1935 przemierzy³ Afrykê od Morza Œródziemnego a¿ po Kraj Przyl¹dkowy i z powrotem. W sztafecie udzia³ wziê³o 117 wêdrow-ców z Polski i z zagranicy. Start honorowy nast¹pi³ 4 listopada 2009 roku w miejscowoœci Boruszyn w Wielkopolsce, sk¹d pochodzi³ Nowak. Start w³aœciwy w Trypolisie. Trasa by³a podzielona na prawie 30 etapów, z których ka¿dy pokonywano w czasie mniej wiêcej jednego miesi¹ca, a uczest-niczy³o w nim od dwóch do szeœciu osób. Na mecie etapu przekazywali oni pa³eczkê kolejnej ekipie. W sumie uczestnicy sztafety pokonali 33,5 tysi¹ca kilometrów, pos³uguj¹c siê tymi samymi œrodkami lokomocji, jakich u¿ywa³ Nowak. Po dotarciu do Kapsztadu, sztafeta zawróci³a na pó³noc, aby po 799 dniach dotrzeæ do Algieru. Podczas wêdrówki uda³o siê odnaleŸæ szeœæ osób, z którymi zetkn¹³ siê Kazimierz Nowak w latach trzydziestych ubieg³ego wieku. Najstarszy uczestnik sztafety mia³ prawie 80 lat, najm³odszy 7 miesiêcy.

W Muzeum Miasta Gdyni przy ul. Zawiszy Czarnego 1 do 31 marca br. eksponowana by³a wystawa „Rowerem i pieszo przez Czarny L¹d – niezwyk³a podró¿ Kazimierza Nowaka przez Afrykê w latach 1931 – 1936”. Mo¿na by³o na niej obejrzeæ prawie sto unikatowych zdjêæ dokonanych przez ubieg³owiecznego podró¿nika. Kto nie zd¹¿y³ jej obejrzeæ, bêdzie móg³ to sobie powetowaæ w lipcu br. Wtedy na gdyñskim Dworcu Kolejowym zostanie zaprezentowana wystawa zdjêæ dokonanych przez uczestników sztafety. Znajd¹ siê na niej tak¿e wybrane zdjêcia Nowaka.

Prócz Kolosów przyznane zosta³y tak¿e inne nagrody. I tak nagrodê im. Andrzeja Zawady otrzyma³a Aleksandra Dzik za projekt pierwszego kobiecego wejœcia zim¹ na drugi co do wysokoœci szczyt Hindukuszu – siedmiotysiêcznik Noszak. Nagroda ta, w wysokoœci 15 tysiêcy z³otych, przyznawana jest przez prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka jako grant podró¿niczy dla m³odego globtrotera. Piotra Kloczowskiego uhonorowano Grand Prix Wystawy Fotoglob za „Ofiary w Tana Toraja”, a Miros³awa Wlek³ego za najlepsze zdjêcie tej wystawy „U rzeŸnika”.

Podró¿e

Alpinizm

Nagroda Specjalna

…i inne

Fot.

kmz

Page 10: Kopia Riviera - Marzec 2012

10 HISTORIA Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

uracjuszy przyje¿d¿a-j¹cych do Sopotu na Kpocz¹tku XX wieku

oczekiwa³a dobrze rozbudowa-na baza noclegowa. Sk³ada³o siê na ni¹ siedem hoteli i ponad 100 pensjonatów. Goœcie mogli spodziewaæ siê tutaj wielu atrakcji, takich jak codzienne koncerty orkiestry zdrojowej, rejsy parowymi statkami po Zatoce Gdañskiej, czy krótkie wycieczki wzd³u¿ linii brzego-wej wynajêtymi od miejsco-wych rybaków ³odziami.

Jednak najpopularniejsz¹ form¹ spêdzania czasu przez przyjezdnych by³y spacery po usytuowanych na wysoczyŸnie gdañskiej okolicznych lasach. Morenowe wzgórza poprzeci-nane malowniczymi dolinami i sp³ywaj¹cymi po nich licznymi potokami, poroœniête miesza-nym lasem by³y idealnym ce-lem pieszych wêdrówek. Naj-wiêksz¹ atrakcj¹ spacerów by³y niew¹tpliwie mieszcz¹ce siê na okolicznych wzgórzach punkty widokowe, z których rozci¹ga³a siê przepiêkna panorama na rozbudowuj¹c¹ siê wieœ. Do najczêœciej odwiedzanych na-le¿a³y te, na których prócz

Dawno temu w Sopocie

Grzegorz Krzy¿owski

widokowe widokowe Drugie piêædziesiêciolecie XIX wieku to dla Sopotu istny boom gospo-

darczy. Niewielka wioska w szybkim czasie przekszta³ci³a siê wówczas

w modny kurort. Doœæ powiedzieæ, ¿e w ci¹gu 45 lat liczba sta³ych miesz-

kañców wsi zwiêkszy³a siê ponad dziesiêciokrotnie, zaœ osób korzysta-

j¹cych z leczniczych w³aœciwoœci kurortu blisko piêtnastokrotnie.

doznañ estetycznych, czeka³y wêdrowca goœcinne progi re-stauracji lub kawiarni. Id¹c pla¿¹ w kierunku Or³owa, do-chodzi³o siê do trzech restau-racji posiadaj¹cych tarasy, sk¹d jedz¹c obiad, mo¿na siê by³o napawaæ widokiem na ca³¹ Zatokê Gdañsk¹. Kolejno by³y to: Stolzenfels (u zbiegu dzisiej-szych ulic Haffnera i Powstañ-ców Warszawy), Brauershöhe w miejscu dzisiejszego Aqua-Parku oraz Bergschloss stoj¹cy do dziœ, popadaj¹cy w ruinê bu-dynek na koñcu ulicy Zamkowa Góra. Tu¿ ko³o Grodziska, w miejscu gdzie przep³ywa potok Babidolski, na wafle zaprasza³a restauracja Talmühle (Dolinny M³yn), której czêœæ zabudowañ stoi do dziœ.

Pozosta³e punkty widokowe znajdowa³y siê na wzgórzach w czêœci leœnej. Wœród tych wio-d³a prym panorama sopocka, widziana z Konigshöhe (Wzgó-rze Królewskie). O popular-noœci tego wzniesienia mo¿e œwiadczyæ mnogoœæ widokó-wek (z których pierwsze pocho-dz¹ jeszcze z XIX stulecia), produkowanych przez najbar-dziej licz¹cych siê wydawców. W tej materii mog³y konkuro-waæ z Królewskim Wzgórzem – Grosser i Kleiner Gaisberg

(Glinna Góra i Zajêcze Wzgó-rze) oraz Erdbeerberg (Poziom-kowe Wzgórze) – wzniesienia zamykaj¹ce Dolinê Owcz¹, a tak¿e Kaiserhöhe usytuowane tu¿ przy ul. Conrada.

Widziane z Warszawy

Mariusz Patey

Najbardziej konkurencyjna Najbardziej konkurencyjna gospodarka œwiata

Wróci³em w³aœnie z Hongkongu. Ten skrawek

Chin od lat przewodzi w rankingach wolnoœci

gospodarczej najbardziej konkurencyjnych

gospodarek œwiata.

Jest tak¿e jednym z najwa¿niejszych centrów

handlowo-finansowych.

1 lipca 1997 roku Hong-kong powróci³ administra-cyjnie do komunistycznych Chin. Nadal cieszy siê jednak szerok¹ autonomi¹, posuniêt¹

do tego stopnia, ¿e (to do nie-dawna brytyjskie terytorium) mo¿e prowadziæ samodzieln¹ politykê migracyjn¹, dla nas Polaków przyjazn¹, bo nie musimy posiadaæ wiz na pobyt do dziewiêædziesiêciu dni. Doœæ

restrykcyjnie traktowani s¹ natomiast rodacy z Chin Lu-dowych...

System podatkowy Hong-kongu jest doœæ prosty, chocia¿ niepozbawiony pu³apek. Niskie podatki od zysku i niewielkie

narzuty na p³ace odró¿niaj¹ to terytorium od etatystycznych systemów europejskich. Kata-ster, mobilizuje do efektywnego gospodarowania nieruchomoœ-ciami. Neutralnoœæ systemu podatkowego w stosunku do rodzaju sprzedawanych dóbr równie¿ odró¿nia Hongkong od wiêkszoœci ordynacji podatko-wych - brak akcyzy, ce³ i po-datku VAT, podatek od dochodu utrzymuje siê na poziomie 15% - 16,5% od zysków korporacji. W oczy rzuca siê niezwyk³a funkcjonalnoœæ obiektów w przestrzeni publicznej, dba³oœæ o komfort i wygodê obywateli - konsumentów.

Miasto robi wra¿enie ju¿ w chwili l¹dowania - bardzo sprawna odprawa i dojazd szybk¹ kolej¹ do centrum. Podziw wzbudza tak¿e sposób po³¹czenia kolei z metrem, bardzo przejrzysty system op³at

za przejazd, œwietne oznakowa-nie (napisy w jêzyku chiñskim i angielskim), czystoœæ, przywi¹-zanie do detalu, estetyki rozwi¹-zañ i ergonomii.

Najbardziej zaskakuj¹ce s¹ jednak wskaŸniki ekonomiczne: PKB na mieszkañca wynosi rocznie ok. 43 tys. USD, wskaŸ-nik Giniego (mierz¹cy przy-chód na rodzinê) ponad 55 %, czyli jest wiêkszy ni¿ w Rosji i na Ukrainie, a rozwój spo³eczny ponad 43%! Jednoczeœnie po-ziom ¿ycia w tej czêœci Chin nie odbiega zasadniczo od standar-dów europejskich. Jak to mo-¿liwe? A no w³aœnie dziêki przyjaznemu systemowi po-datkowemu, który nie tylko sprawia, i¿ kumulowany pry-watny kapita³ nie ucieka w spo-sób niekontrolowany zagranicê i jest reinwestowany w gospo-darkê Hongkongu, lecz równie¿ przyci¹ga kapita³ zagraniczny

tworz¹c nowe miejsca pracy i infrastrukturê. I jeszcze jedna uwaga - pomimo niezwykle sprawnego sektora us³ug pub-licznych, procentowo ten sektor w ogólnym PKB kraju, nale¿y do jednego z najni¿-szych wœród pañstw uprzemy-s³owionych. Tak wysoka jakoœæ us³ug jest zas³ug¹ od-dania kompetencji sektorowi prywatnemu. Rz¹d ustala standardy i kontroluje ich przestrzeganie, a firmy pry-watne wykonuj¹ us³ugi na rzecz obywateli.

Wnioski dla Polski? Nie bójmy siê wolnego rynku. Brak regulacji na ogó³ jest lepszy ni¿ ich nadmiar. Hongkong twórczo skorzysta³ z doœwiadczeñ brytyjskich. A jak to wygl¹da w Chinach Ludowych? To ju¿ temat na osobny felieton.

Wymieniæ tak¿e trzeba po-zosta³e punkty widokowe: Schützenhöhe (Wzgórze Strze-lec kie), Dreidamenkuppe (Wzgórze Trzech Gracji), Mar-gotshöhe (Wzgórze Ma³-gorzaty) oraz Wzgórze Olim-pijskie. Miejsca by³y zadbane, w ka¿dym z nich na spacero-wiczów czeka³y ³awki, a w nie-których lunety lub lornetki. Zarz¹d miejski kierowa³ pra-cowników, którzy panoramy przeœwietlali (przycinali ga³ê-zie, usuwali krzewy), aby widok by³ jak najlepszy.

Po 1945 roku nast¹pi³a powolna degradacja punktów widokowych. Wiêkszoœæ z nich zaros³a drzewostanem, inne zo-sta³y zas³oniête przez wybudo-wane domy. Na miejsk¹ pano-ramê popatrzeæ dziœ mo¿emy ze Wzgórza Strzeleckiego, placu zabaw przy ulicy Okrê¿nej czy dziedziñca Koœcio³a pw. Ze-s³ania Ducha Œwiêtego na ul. Ku-jawskiej, do czego serdecznie Pañstwa zachêcam.

Fot. archiwum autora + KC

Sopockie punkty Sopockie punkty

Panorama Sopotu ze Wzgórza Strzeleckiego (zabudowania cegielni, na drugim planie budynek s¹du).

Widok ze Wzgórza Królewskiego.

Park Pó³nocny widziany z restauracji Stolzenfels.

Na pierwszym planie kamienice przy ulicach Kopernika i Krótkiej.

Panorama z restauracji „Dolinny M³yn”.

Braeurshöhe, st¹d rozpoœciera³ siê jeden z piêkniejszych widoków na Zatokê Gdañsk¹.

Page 11: Kopia Riviera - Marzec 2012

11KULTURANr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

Apele czytelników w Apele czytelników w Apele czytelników w Apele czytelników

Proœba o pomoc Ratujmy ma³ego HipolitaMaciej Szarafiñski - starszy inspektor Stra¿y Miejskiej

Sopotu, jest wspania³ym cz³owiekiem, który ma w sobie pe³no ciep³a, energii. Wszyscy znamy go, jako przyjaciela, na którym zawsze mo¿na polegaæ. Niestety, ciê¿ka choroba, jak¹ jest stwardnienie rozsiane dotknê³a w³aœnie Macieja. Jego leczenie, rehabilitacja i specjalistyczny sprzêt poch³aniaj¹ spore sumy pieniêdzy. Maciej nie jest w stanie udŸwign¹æ takiego ciê¿aru wydatków. Dlatego zwracamy siê do wszystkich ludzi dobrej woli, o pomoc finansow¹ dla naszego kolegi. Za ka¿d¹ przekazan¹ z³otówkê bêdziemy bardzo wdziêczni.

Je¿eli jesteœcie Pañstwo zainteresowani pomoc¹ dla Maæka, prosimy o kontakt z zastêpc¹ komendanta Stra¿y Miejskiej Sopotu, Tomaszem Dusz¹, tel. 58-521-38-54.

Stra¿nicy Miejscy z Sopotu

Hipolit urodzi³ siê bardzo chory. Jego schorzenie jest z³o¿on¹, wrodzon¹ wad¹ serca, zwan¹ zespo³em Fallota. Choroba wystêpuje w ok. 3 – 5 % przypadków wrodzonych wad serca. Na zespó³ Fallota sk³adaj¹ siê cztery elementy, tj. zwê¿enie drogi odp³ywu prawej komory, du¿y ubytek w przegrodzie miêdzykomorowej, przesuniêcie w prawo aorty oraz przerost prawej komory serca.

Malec jest ju¿ po pierwszej paliatywnej operacji wykonanej w drugim tygodniu ¿ycia (operacja zespolenia). Jeszcze w tym roku czeka go kolejny bardzo powa¿ny zabieg (korekcja serca).

Wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc i przesy³anie wsparcia finansowego na nr konta: Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwi³³owej, ul. Narbutta 27 lok.1, 02-536 Warszawa.

?Nr konta na wp³aty z³otowe: PL 57 1160 2202 0000 0002 0905 3111,

?Nr konta na wp³aty w euro: PL 09 1160 2202 0000 0001 2152 1272,

?SWIFT BIGBPLPW koniecznie z dopiskiem: Hipolit Boroñ

Mo¿ecie Pañstwo równie¿ na leczenie Hipolita przeznaczyæ 1% ze swojego podatku. W tym przypadku w rozliczeniu rocznym PIT nale¿y podaæ:

KRS 0000266644, a w polu informacji dodatkowych: Hipolit Boroñ.

Pieni¹dze potrzebne bêd¹ na zapewnienie opieki dziecku w szpitalu, dalsze leczenie, sprzêt rehabilitacyjny, dojazdy na kontrole i wizyty lekarskie.

Z góry wszystkim Pañstwu dziêkujemy Lucyna Kujawa i Piotr Boroñ

ak przed wielu laty

œpiewa³ Mieczys³aw TFogg. Ja oczywiœcie

tych czasów nie pamiêtam, z

prostej przyczyny – po prostu

nie by³o mnie wówczas na tym

œwiecie…

Pierwsze nieme filmy o nie-

skomplikowanej fabule ilu-

strowane by³y muzyk¹ gran¹ na

pianinie przez tzw. tapera, sie-

dz¹cego w czasie seansu tu¿

przed ekranem. Jego zadaniem

by³o tworzenie nastroju i atmo-

sfery do zmieniaj¹cych siê

obrazów. W czasach Blue-Ray,

Dolby Surround, 3D i innych

niesamowitoœci trudno wprost

uwierzyæ, ¿e coœ takiego jak nie-

me kino w ogóle mog³o istnieæ.

A jednak istnia³o, i mia³o siê

ca³kiem dobrze.

Œwiat w zupe³nie starym stylu

Moje najwczeœniejsze wspo-

mnienia, dotycz¹ce tego ma-

gicznego œwiata, to lata 60.

ubieg³ego wieku - choæ nie by³o

to ju¿ nieme kino. Z X Muz¹

poznaliœmy siê w Gdyni, gdzie

przyszed³em na œwiat i miesz-

ka³em przez trzy dekady. Do-

skonale pamiêtam, jak podnio-

s³ym wydarzeniem by³o wybraæ

Maciej Szemelowski

Szanujmy wspomnienia…

By³o kino…By³o kino…Ma³e kino,Czy pamiêtasz ma³e nieme kino?Na ekranie Rudolf Valentino,A w zacisznej lo¿y Ty i ja.Na ekranie,On j¹ kocha i umiera dla niej,My wierzymy boœmy zakochani,Dla nas to jest prawda, a nie gra.

siê ze starszym bratem na nie-

dzielny seans filmowy. A do wy-

boru mieliœmy piêæ kin: „Go-

plana”, „Ba³tyk”, „Warszawa”,

„Mimoza” i „Studyjne”. Wszy-

stkie mia³y swoj¹ indywidualn¹

atmosferê, na któr¹ sk³ada³ siê

zazwyczaj skromny wystrój

wnêtrza, specyficzny zapaszek,

gdy¿ nie by³o wentylacji, oraz

trzaskaj¹ce fotele.

Owoc zakazany

Do kasy biletowej sta³y

d³ugie kolejki, czêsto wij¹ce siê

na mrozie niczym œwie¿o

z³owiony wêgorz. A by³ to okres

kolejek po wszystko - jedna z

wielu atrakcji socjalistycznej

rzeczywistoœci. Stanie w kolej-

ce bywa³o mocno stresuj¹ce,

gdy¿ przed kas¹ mo¿na by³o

dowiedzieæ siê, ¿e bilety zosta³y

wysprzedane. Gorzej, gdy po

zdobyciu upragnionego biletu

na film od 14 lat, starszy brat

wchodzi³ do kina bez problemu,

a ja, mimo stawania na palcach,

musia³em pozostaæ na zew-

n¹trz. Tak w³adza ludowa dba³a

o moralnoœæ m³odzie¿y…

Po latach, czytaj¹c jakiœ

wywiad z Romanem Polañskim

dowiedzia³em siê, ¿e jego rów-

nie¿, ze wzglêdu na smarkaty

wygl¹d, nie wpuszczono do

kina na film w³asnego autor-

stwa. Kto wie, mo¿e to by³ „Nó¿

w wodzie”…

Pod latarnia najciemniej

Moim ulubionym kinem by-

³a „Mimoza”. By³o to specy-

ficzne miejsce, gdy¿ dziêki swo-

jemu po³o¿eniu wzbudza³o

dodatkowy dreszczyk emocji.

Mieœci³o siê w budynku ko-

mendy Milicji Obywatelskiej

na ul. Portowej. By³a to dziel-

nica, gdzie w okolicznych knaj-

pach urzêdowali cinkciarze,

alfonsi i panie lekkich obycza-

jów, czyli „mewki”. Ca³e to to-

warzystwo kontrolowane by³o

przez tajniaków. Nastrój

grozy potêgowali s³ynni

bracia W., którzy bez-

karnie terroryzowali

widzów podczas

seansów. O efekty

specjalne dba³a z

kolei babcia kloze-

towa, posiadaj¹ca

swoje królestwo

pod scen¹, sk¹d pod-

czas seansu g³oœno ko-

mentowa³a akcjê filmu.

Samotny Szeryf

Pierwszymi filmami, które

dociera³y do nas zza „¿elaznej

kurtyny” by³y westerny. Mia³y

prosty schemat i tak banalny

przekaz, ¿e cenzorom nie

chcia³o siê nawet siêgaæ po

no¿yce - samotny, szlachetny

Szeryf, walcz¹cy ze z³em i prze-

œladowani tubylcy – Indianie.

Dla komunistycznych w³adców

PRL by³ to wprost idealny obraz

zgni³ego Zachodu…

Wypalona s³oñcem bezkre-

sna preria, gdzie tylko hula

wiatr i rosn¹ z rzadka rozsiane

kaktusy. Nagle na horyzoncie,

wraz ze wschodz¹cym s³oñcem,

wy³ania siê ma³y punkcik – to

On, Szeryf na swym bia³ym

koniu zbli¿a siê do drewnianej

osady, gdzie ¿yj¹ proœci i ucz-

ciwi mieszkañcy. Ich egzysten-

cji zagra¿a grupa zbirów, którzy

po napadzie na Bank

terroryzuj¹ ca³e mia-

steczko. Ich baz¹

wypadow¹ jest „Sa-

loon”, w którym

gasz¹ pragnie-

nie wlewa-

j¹c w sie-

bie hekto-

litry whi-

sky i zaba-

wiaj¹ siê z

panienkami o

wielkich ser-

cach. I w tych

rozpaczliwych

warunkach do

akcji wkracza

On i postana-

wia zaprowa-

dziæ porz¹dek i

prawo. Pocz¹t-

kowo nieufnie

przyjmowany

przez miesz-

kañców, stop-

niowo zdoby-

wa ich zau-

fanie. W tle pojawia siê samotna

i piêkna Lady, która dyskretnie

obserwuje supermena, wspiera

go myœl¹ i czynem. Kulmina-

cyjnym punktem jest zbiorowe

wyst¹pienie mieszkañców osa-

dy (pod wodz¹ Szeryfa oczy-

wiœcie) przeciw czar-

nym charak-

t e r o m ,

k t ó r z y

zdziesi¹t-

kowani w

pop³ochu u-

ciekaj¹ gdzie

pieprz roœnie.

Po dobrze wy-

konanej pracy

urzêdowej,

czas pomyœleæ o w³asnym

szczêœciu. Szeryf i piêkna Lady

w mi³osnym poca³unku, na tle

zachodz¹cego s³oñca, rozp³y-

waj¹ siê w gor¹cej kuli, niczym

fatamorgana… Czy¿ mo¿e byæ

coœ bardziej ckliwego?

Najg³oœniejszymi filmami

tamtego okresu by³y „Dyli¿ans”,

„W samo po³udnie”, „Bia³y

Kanion”, „Rio Brawo”…

Happy end

Ale to ju¿ by³o i nie wróci.

Nie ma ju¿ takich filmów i nie

ma tamtych kin. Zast¹pi³y je

bezduszne multipleksy… A

jednak uda³o mi siê niedawno

znaleŸæ miejsce, w którym choæ

na chwilê mo¿na przenieœæ siê

w œwiat kina z dawnych lat.

Myœlê o gdañskim „Kameral-

nym”, mieszcz¹cym siê przy

ulicy D³ugiej 57.

Tu czas jakby siê zatrzyma³

w okresie przaœnego socja-

lizmu. Ekran swoimi wymiara-

mi przypomina przeœcierad³o, a

trzeszcz¹ce fotele sprawiaj¹

wra¿enie, jakby mia³y siê za

moment rozpaϾ. Nad widzami

unosi siê ten sam specyficzny

zapach, jaki pamiêtam z

dzieciñstwa.

A jednak mo¿na tu zoba-

czyæ, ambitne filmy, które w

tzw. normalnej dystrybucji, z

braku szerszego zainteresowa-

nia, przelatuj¹ przez multiplek-

sy niczym kometa Halleya. Co

istotne, koneserzy kina nie s¹ tu

nara¿eni na rozgrzewkê w po-

staci pó³godzinnej dawki ró¿no-

rakich filmowych zwiastunów,

pe³nych agresji, krwi, mor-

derstw i wyuzdanego seksu,

czyli wszystkiego tego, czym

karmi siê tzw. „masowego” wi-

dza.

Naprawdê gor¹co polecam,

zw³aszcza, ¿e nie wiadomo jak

d³ugo jeszcze „Kameralne”

po¿yje.

Page 12: Kopia Riviera - Marzec 2012

12 TRÓJMIASTO CZYTA Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Krzysztof Maria Za³uski

ie wiem, od czego to zale¿y. Mo¿e od konsystencji œwiat³a, mo¿e od temperatury powietrza, a mo¿e od stê¿enia zab³¹kanych zapachów, dŸwiêków i myœli, które przecie¿ unosz¹ siê wszêdzie i zawsze, niby bakterie. I mo¿e to w³aœnie jakieœ zupe³nie realne, choæ nie do koñca sobie uœwia-damiane, mikroby podsuwaj¹ nam skojarzenia, determinuj¹ nastroje, podpowiadaj¹ w¹tki naszym snom? Mo¿e to one decyduj¹ o tym, czy coœ jest piêkne i podnios³e, czy jedynie upiornie patetyczne?

Mo¿e… Lecz przecie¿ równie dobrze

wszystko mo¿e zale¿eæ od iloœci wypitego alkoholu albo od kwadry ksiê¿yca – nie bez powodu pacjen-tom szpitali psychiatrycznych do reszty odbija podczas pe³ni: w czasie jej trwania liczba prób sa-

mobójczych na oddzia³ach zam-kniêtych wzrasta trzykrotnie. No, chyba, ¿e racjê maj¹ ci, którzy twierdz¹, i¿ ludzkie istnienie jest jedynie kwesti¹ przypadku, i ¿e teraz, po ostatecznej œmierci Boga, los gatunku homo sapiens zale¿y wy³¹cznie od jego w³asnej woli – wszak cz³owiek, jako jedyny, posiad³ umiejêtnoœæ odsiewania plew od nasion.

Ale tamta noc by³a czarna, bezgwiezdna i nie wia³ nawet najl¿ejszy wiatr. Okna w pokoju by³y otwarte, a mimo to powietrze sta³o w bezruchu. Mo¿e dlatego myœli œpi¹cych ludzi tak swo-bodnie, niczym duchy zmar³ych bohaterów, przep³ywa³y pomiêdzy piêtrowymi pryczami; mo¿e dla-tego miesza³y siê ze sob¹, przenika³y, stapia³y i rozsypywa³y

Sen elizejskiSen elizejskiWypêdzeni do raju (12)Wypêdzeni do raju (12)

w ca³kiem nowe sensy; podobnie jak oddechy i jak g³osy, które ju¿ jakiœ czas temu wyrwa³y siê z pijanych garde³, odbi³y od granicy przebiegaj¹cej pomiêdzy istnie-niem a niebytem i dopiero teraz do³¹czy³y do g³osów tych wszyst-kich nieszczêœników, którzy mie-szkali w tym baraku przede mn¹, do tych dziesi¹tek, setek, tysiêcy ludzi, z których wielu byæ mo¿e spêdzi³o w tym ³ó¿ku ostatni¹ w ¿yciu noc.

Lecz potem wszystko ucich³o i s³ychaæ by³o jedynie pochrapy-wanie, gdzieœ za œcian¹. Le¿¹c w ciemnoœciach próbowa³em wyo-braziæ sobie tamtych ludzi: te legiony brudnych, g³odnych, wy-cieñczonych, obdartych Über-menschów, tych wszystkich „szkopów”, „fryców” i „hitlersy-nów”, którym uda³o siê uciec przed rosyjskimi ³odziami pod-wodnymi, tych, którzy prze¿yli amerykañskie naloty dywanowe, gwa³ty, rabunki i transport na Zachód.

Próbowa³em litowaæ siê nad nimi. Naprawdê próbowa³em – a jednak nie potrafi³em siê przemóc. Umia³em wspó³czuæ jedynie ko-bietom, dzieciom i starcom, którzy piêæ lat wczeœniej uciekali na Wschód: pieszo albo na ci¹g-niêtych przez konie wozach, wprost w objêcia NKWD. I nie musia³em wytê¿aæ wyobraŸni, by zobaczyæ bydlêce wagony, który-mi jechali w niekoñcz¹ce siê stepy Kazachstanu, w wieczne œniegi Komi, w tajgê i tundrê Syberii. I widzia³em te¿ tych, którzy nie mieli dok¹d uciekaæ: za drutami, palonych ¿ywcem we w³asnych domach, rozstrzeliwanych i zaga-zowywanych; widzia³em stosy ¿ywych jeszcze szkieletów w wy-sypanych wapnem grobach i dymy nad budynkami krematoriów.

Brak wspó³czucia to objaw tchórzostwa, to wspó³uczestnic-two w zbrodni. Ka¿demu przecie¿ nale¿y siê wspó³czucie i przeba-czenie – nawo³ywanie do niena-wiœci, do zemsty, stosowanie odpowiedzialnoœci zbiorowej, podobnie jak rozpamiêtywanie w nieskoñczonoœæ cudzych, auten-tycznych czy domniemanych win, stawia ofiary na równi z opraw-cami… Grzech nie posiada bo-wiem narodowoœci. Narodowoœci nie maj¹ tak¿e ci wszyscy zbrod-niarze w krawatach, którzy w imiê krzewienia cywilizacji, postêpu, wolnoœci, demokracji, zdobywa-nia Lebensraumu, dostêpu do ropy i temu podobnych niedorzeczno-œci, pod¿egaj¹ do wojen i ludo-bójstwa… Narodowoœæ w mo-mencie œmierci trac¹ równie¿ ofiary – poczynaj¹c od dwustu piêædziesiêciu oœmiu tysiêcy cel-tyckich Helwetów wymordowa-nych w przeci¹gu jednego dnia pod Bibracte przez legiony boskiego Cezara, i na pewno nie

koñcz¹c na tysi¹cu kilkuset Amerykanach, którzy jedenastego wrzeœnia 2001 roku otworzyli listê ofiar nakrêcanej na naszych oczach nieludzkiej histerii, zwanej przez zachodnich polityków „anty-terrorystyczn¹ krucjat¹”, „zderze-niem kultur” albo „wojn¹ cywi-lizacji”.

Tak, tej nocy nie potrafi³em wczuæ siê w ból ludzi, którzy musieli odejœæ ze swoich domów, którzy zostali wypêdzeni bez wzglêdu na to, z czyjej winy wy-buch³a tamta wojna. Nie po-trafi³em i chyba nadal nie potrafiê do koñca im wybaczyæ.

A przecie¿ powinienem, bo tamta hekatomba zniszczy³a nie-odwracalnie równie¿ œwiat moich dziadków i moich rodziców, a mnie samego, ju¿ w momencie

przyjœcia na œwiat, uczyni³a emi-grantem…

Moja rodzina ze strony matki pochodzi ze Lwowa, a ze strony ojca – z pó³nocnego Mazowsza, gdzie posiadaliœmy dwa maj¹tki ziemskie. Jedni i drudzy dziad-kowie zostali ze swoich domostw nie tylko wypêdzeni, lecz tak¿e doszczêtnie, kolejno przez Niem-ców, Rosjan i polskich komu-nistów, ograbieni. Wiêkszoœæ rodziny matki zmar³a z g³odu za ko³em podbiegunowym, o czym ju¿ wspomina³em. Rodzina ojca mia³a wiêcej szczêœcia: zginê³a tylko jedna osoba.

Ja urodzi³em siê w Gdañsku, a wiêc te¿ nie do koñca u siebie – wówczas, osiemnaœcie lat po zakoñczeniu wojny, Niemcy nie tylko nie chcieli pogodziæ siê z faktem, ¿e ich Danzig jest czêœci¹ Polski, ale w ogóle nie uznawali granicy na Odrze i Nysie – st¹d za-pewne to dziwne pe³nomocnictwo Ralfa Kirschberga…

W niemieckich encyklope-diach niemal do koñca ubieg³ego stulecia widnia³ zapis, ¿e Gdañsk, od roku 1945 do 1990, znajdowa³ siê jedynie pod polsk¹ administra-cj¹ i dopiero po zawarciu w czerwcu 1990 roku polsko-niemieckiego traktatu miasto znalaz³o siê w Polsce (dos³ownie: Danzig kam 1945 unter polnische Verwaltung; seine Zugehörigkeit zu Polen wurde 1990 durch den Deutsch-Polnischen Grenzvertrag anerkannt. – Bibliographisches Institut & F. A. Brockhaus AG, 2001).

Tak wiêc ju¿ w chwili uro-dzenia by³em naznaczony, je¿eli nawet nie piêtnem emigracji i wy-pêdzenia, to na pewno znamieniem obcoœci. Po raz pierwszy odczu³em to bardzo boleœnie, kiedy komu-nistyczni pedagodzy wyrzucili mnie ze szko³y i przez dwa lata nie wolno mi by³o kontynuowaæ nauki. Potem to uczucie towa-rzyszy³o mi ju¿ zawsze: i w Lon-dynie, i w pó³nocnej Anglii, i pod-czas podró¿y po Europie, i tu, w Niemczech… I mo¿e w³aœnie dlatego nie potrafiê wi¹zaæ siê z miejscami. Mo¿e dlatego wszêdzie czujê siê tak samo obco, a jed-noczeœnie tak samo u siebie. Kiedy siê obudzi³em, pokój by³ pusty.

Przy stole siedzia³a tylko staruszka w kraciastej chuœcie. Przywita³em siê z ni¹, ale ona nawet tego nie zauwa¿y³a. Patrzy³a w otwarte okno i uœmiecha³a siê do w³asnych myœli. Zebra³em swoje rzeczy i wolnym krokiem ruszy³em w stronê budynku, w którym odby-wa³a siê rejestracja „wypêdzonych do raju”.

Aleja pomiêdzy barakami by³a pusta. Puste by³y ³awki, puste krawê¿niki, nikt nie siedzia³ na zas³anych puszkami i petami schodach. Matowe s³oñce nie rzu-ca³o cieni. Kobiety, mê¿czyŸni, dzieci i starcy, wszyscy zdolni do poruszania siê o w³asnych si³ach, stali ju¿ od paru godzin pod biurem meldunkowym. Stali jak Henryk IV pod murami Canossy: cisi, malutcy, d¿insowi, przyk³adnie poni¿eni przez historiê.

Patrzy³em na te ich w¹sate, s³owiañskie, skatowane gorza³¹ i prac¹ gêby. Patrzy³em na szero-kopienne, pozbawione jakiej-kolwiek refleksji, utapirowane baby. Patrzy³em na d³ugorêkich, krêpych ch³opo-robotników, na pomiêtych starców i wystrojone, niby bo¿onarodzeniowe choinki, dzieci. Patrzy³em na nich wszy-stkich, jakbym ich widzia³ pierw-szy raz, albo jakbym zapomnia³ o istnieniu tego kuriozalnego pod-gatunku homo sapiens, zamiesz-kuj¹cego miêdzyrzecze Odry, Wis³y i Bugu, podgatunku, który nosi krawat w kwiaty do ró¿owej koszuli i d¿insowej marynarki, a do tego mokasyny, bia³e skarpetki i czapkê bejsbolówkê, który pije koniak z col¹, wódkê z piwem i mielon¹ kawê zalan¹ wrz¹tkiem w blaszanym kubku… Jeszcze tego samego dnia mia³em przekonaæ siê, ¿e ludkowie ci zdolni s¹ do wszystkiego: do zaparcia siê w³asnej krwi, w³asnej historii, w³asnej to¿samoœci narodowej, do zaparcia siê samych siebie – i ¿eby to by³o jasne: zaparcia siê z w³asnej woli, bez najmniejszego przymusu, jedynie z pobudek materialnych… I zrobi³o mi siê g³upio, bo w koñcu by³em jednym z nich, obojêtnie jak ¿arliwie bym temu zaprzecza³.

Ko³o po³udnia w t³umie po-jawi³y siê rozespane, piersiaste blondynki. Dziewczyny kiwa³y siê

na wysokich obcasach, klê³y i piszcza³y, jakby za wszelk¹ cenê chcia³y zwróciæ na siebie uwagê. Czuæ by³o od nich marnymi per-fumami, aldehydem i papiero-sowym dymem. Towarzyszyli im faceci o fizjonomiach lisków-chytrusków: czarne i rude skóry, narzucone wprost na dresy adidasa zgrabnie wymija³y d¿insowe marynarki. Z³ote sygnety i kilka niemieckich „ferdamtych szaj-sów” te¿ robi³o wra¿enie – zreszt¹ ci w d¿insach nigdzie siê nie spieszyli, kiwali tylko g³owami i mówili: bitte, bitte… Nastêpnego dnia widzia³em, jak te same dziewczyny ustawiaj¹ siê w kolejce do Czerwonego Krzy¿a po „dary” i walcz¹ o torby z bielizn¹, o myde³ka fa, o rêczniki i wodê toaletow¹ – rude skóry zagrzewa³y je do walki ochryp³ym rechotem.

Przyjmowanie „darów” we Friedlandzie by³o obowi¹zkowe. Bez parafki na karcie obiegowej, potwierdzaj¹cej odbiór paczki, niemieccy urzêdnicy nie chcieli zwracaæ kosztów podró¿y, nie wspominaj¹c o wyp³acie „powi-talnego”. No wiêc nastêpnego dnia ja te¿ stan¹³em pod Niemieckim Czerwonym Krzy¿em, i te¿ coœ dosta³em. Dali mi ortalionowe dresy, parê tenisówek, w³óczkowy sweterek, „Pismo œwiête Nowego Testamentu” i karton budyniu czekoladowego.

Oko³o drugiej przekroczy³em próg biura meldunkowego, oder-wa³em numerek i wype³niwszy wszystkie formularze, zacz¹³em ws³uchiwaæ siê w przyciszone roz-mowy, w szepty, w oddechy i po-kaszliwania… Nie stara³em siê myœleæ. Chcia³em byæ jedynie wzrokiem: kalekim, niedoskona-³ym organem, który niczym ka-mera w supermarkecie przesuwa siê po twarzach, rejestruj¹c ich seledynow¹, nierzeczywist¹ obec-noœæ. Nu¿y³ mnie sen. Nu¿y³o gor¹co. Obrzydzeniem napawa³ smród potu, bij¹cy od tych pozbawionych charakteru cia³.

W pewnej chwili ktoœ mnie potr¹ci³…

(cdn.)

Ksi¹¿ka do nabycia w wybra-nych ksiêgarniach i na portalu www.merlin.pl

fot.

arch

iwum

fot.

arch

iwum

fot.

arch

iwum

N

Page 13: Kopia Riviera - Marzec 2012

13PROMOCJANr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

Kwiaty Fortuny

Magda Masny

kulturach tra-dycyjnych okres Wpostu poprzedza

najwa¿niejsze œwiêta, koniec roku lub pocz¹tek nowego

Wielkanoc w pastelachZima w³aœnie siê skoñczy³a i trwa czas postu, po którym nast¹pi Niedziela Palmowa, a póŸniej, z pocz¹tkiem kwietnia, Wielkanoc.

czasu, odrodzenia i powrotu do ¿ycia. Powrót ptaków, wy³ania-j¹ce siê z ziemi gdzieniegdzie pêdy ¿onkili i krokusów, prze-biœniegi i pastelowo kwitn¹ce ciemierniki zwiastuj¹ prze³om i wnosz¹ nadziejê.

W kwiaciarniach króluj¹ roœliny cebulowe, zakompo-nowane w doniczkach i mniej tradycyjnych pojemnikach, fi-li¿ankach, dzbankach, wszy-stko zaœ pulsuje kolorami. Na tegoroczn¹ Wielkanoc flo-ryœci proponuj¹ zaskakuj¹ce barwy. Stroiki na sto³y i wian-ki na drzwi oraz okna utrzy-mane s¹ w kolorystyce paste-lowej, lila, miêty, zgaszonego

pomarañczu. Wielobarwne jajeczka, ukryte miêdzy mchem w naczyniach, ozdo-bione kawa³kami kory, ople-cione s¹ wst¹¿kami w subteln¹ lub weso³¹ kratkê. Tradycyjne kurczaczki za-st¹piono piórkami w ko-lorach ¿ó³tym, zielonym lub kremowym, tu i ówdzie „pasie siê” ceramiczna g¹ska lub nieœmia³o zerka zaj¹-czek. Stroiki z ¿onkilami kwitn¹ dodatkowo wst¹¿ka-mi a w naczyniach wyeks-ponowane s¹ ich cebulki.

Wiosna coraz bli¿ej, œmia³o wiêc siêgajmy po bra-tki, które dobrze znosz¹ lek-kie przymrozki a równie¿ piêknie prezentuj¹ siê na wielkanocnym stole.

Czytelnikom ¿yczymy piêknych i kolorowych Œwi¹t Wielkanocnych!

Page 14: Kopia Riviera - Marzec 2012

14 LITERATURA Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Zazwyczaj zach³annie rzu-cam siê na wszystkie nowe ksi¹¿ki dotycz¹ce Sopotu. Cza-sami, jak siê okazuje, zbyt za-ch³annie, gdy¿ mo¿e to groziæ czytelnicz¹ niestrawnoœci¹. Tak tez siê sta³o ostatnio w zwi¹zku z ksi¹¿k¹ „Sopockie festiwale”. I nie do koñca winny jest temu sam autor, Mieczys³aw Paw³ów, na pewno zaliczaj¹cy siê do grona pasjonatów i zbieraczy pami¹tek, zwi¹zanych z histori¹ sopockiego festiwalu. Ta legen-darna ju¿ impreza, która w roku ubieg³ym obchodzi³a swoje (zupe³nie, niestety, przemilczane i niewykorzystane) 50-lecie, niestety nigdy nie doczeka³a siê odpowiedniego dla swojej rangi opracowania. By³y podejmowa-ne próby monografii czy albu-mów, ale trudno je uznaæ za udane. Z tym wiêksz¹ ciekawo-œci¹ kupi³em, za poœrednictwem internetu, bo jakoœ nie mog³em znaleŸæ tej pozycji w ksiêgar-

Piosenka nie zna granic?Wojciech Fu³ek

niach (co ju¿ powinno stanowiæ dla mnie ostrze¿enie) wspomnia-n¹ ksi¹¿kê, maj¹c¹ – jak mog³em wyczytaæ z krótkiej notki – am-bicjê opisu historii sopockiej im-prezy od jej pierwszej edycji w roku 1961 po jej ostatni¹ – przy-najmniej do tej pory – ods³onê w wersji TVN-owskiej z roku 2009.

„Je¿eli jest ktoœ zaintereso-wany fenomenem, jakim by³y te wydarzenia artystyczne, kto œpiewa³, jakiego rodzaju piosenki by³y prezentowane, jakie utwory by³by nagradzane i jaki by³ ich los.

Kim byli uczestnicy, jak za-prezentowali siê na festiwalach w Sopocie, z pewnoœci¹ znajdzie odpowiedŸ na te pytania w tej ksi¹¿ce. Bêdzie móg³ powróciæ do lat minionego ju¿ wieku!” – prze-czyta³em i – niepomny na trochê nieporadn¹ gramatycznie formê tego zaproszenia – niecierpliwie czeka³em na zamówion¹ przesy³-kê, licz¹c na kompendium festi-walowej wiedzy i profesjonalny przewodnik po pó³wiecznej hi-storii sopockiej imprezy.

Szok, jaki prze¿y³em, otrzy-muj¹c w koñcu to wydawnictwo, w miarê „wczytywania siê” w to dzie³o zacz¹³ ustêpowaæ zdumie-niu. Nieprzypadkowo opatrzy³em s³owo „wczytywaæ” cudzys³o-wem, okaza³o siê bowiem, ¿e naj-bardziej rozbudowane zdania umieszczone zosta³y na ok³adce. Natomiast samo wnêtrze tego wydawnictwa sk³ada siê z fatalnej jakoœci amatorskich zdjêæ i „wycinanek” (dos³ownie!) foto-graficznych z prasy, czasami tak zamazanych, ¿e praktycznie nieczytelnych. To po prostu coœ w rodzaju pami¹tkowego zeszytu, do którego niew¹tpliwy i szczery fan sopockiego festiwalu wkleja³ przypadkowe zdjêcia wykonaw-ców, opatruj¹c je lakonicznymi najczêœciej podpisami typu: „Irena Dziedzic zwi¹zana od pocz¹tku z sopock¹ estrad¹”.

Wydaje mi siê, ¿e edytor „Sopockich festiwali”, wyrz¹dzi³ autorowi ksi¹¿ki ewidentn¹ krzywdê, publikuj¹c jego zbiory bez wiêkszej ingerencji – redak-cyjnej, merytorycznej i niezbêd-

nej w tym przypadku selekcji oraz „obróbki graficznej”. Z tak¹, mówi¹c delikatnie, nonszalancj¹ edytorsk¹, dawno siê nie spotka-³em i na pewno bêdê z daleka omija³ wszystkie kolejne publi-kacje Warszawskiej Firmy Wy-dawniczej, która okaza³a siê g³ównym sprawc¹ tej katastrofy. Otrzymaliœmy bowiem bubel wydawniczy, nie tylko pozbawio-ny atrybutów prawdziwej ksi¹¿ki – np. stron tytu³owych czy nie-zbêdnego – moim zdaniem - wstêpu, ale i przyk³ad zmarno-wania benedyktyñskiej pracy au-tora, który rok po roku systema-tycznie zbiera³ wycinki i infor-macje na temat festiwalowych wy-konawców. Przy rzetelnym opra-

cowaniu redaktorskim i profesjo-nalnym podejœciu jego praca nie posz³aby na marne. W ksi¹¿ce brak jest jednak nawet œladu ingerencji czy próby selekcji zgromadzonego materia³u foto-graficznego i zaproponowanych podpisów pod zdjêciami. Dlatego strasz¹ w ksi¹¿ce œlady no¿yczek, którymi topornie wycinano ze zdjêæ prasowych czy katalogo-wych poszczególne sylwetki oraz wszystkie inne „brudy”, których nie starano siê nawet maskowaæ. Brak korekty widaæ nawet na ok³adce, gdzie anonsuje siê „so-pockie festiwale 1961-2008” – w sytuacji, kiedy autor relacjonuje je swoimi wpisami i zdjêciami do ostatniego festiwalu w roku 2009. Nie piszê ju¿ nawet o tym, ¿e z³amano z pewnoœci¹ wszelkie prawa autorskie, nie podaj¹c ani jednego nazwiska autora zdjêæ. Mo¿e sk¹din¹d zreszt¹ s³usznie, bo nie s¹dzê, aby jakikolwiek fotoreporter czy fotografik chcia³-by siê chwaliæ tak¹ publikacj¹. Sporo te¿ w tym wydawnictwie ewidentnych b³êdów i potkniêæ choæby w Ÿle przywo³anych nazwach (np. laureata Bursztyno-wego S³owika z roku 2006, bry-tyjskiej grupy Mattafix) czy te¿ nieprecyzyjnych informacjach (dotycz¹cej zerwania dachu

Opery Leœnej przez burzê pod-czas festiwalu w roku 1964, kie-dy w rzeczywistoœci mia³o to miejsce ponad tydzieñ przed roz-poczêciem koncertów, dziêki czemu ekipy remontowe zd¹¿y-³y z napraw¹).

Jednak, mimo tych wszyst-kich mankamentów, autorowi uda³o siê zebraæ trochê cieka-wostek z ¿ycia festiwalu i jego uczestników, które – nie preten-duj¹c do rangi skarbnicy wiedzy – mog³yby zainteresowaæ za-przysiêg³ych fanów sopockiej imprezy i wszystkich, którzy chcieliby odkurzyæ swoje wspo-mnienia z Opery Leœnej.

Z pewnoœci¹, gdyby wy-dawca podszed³ profesjonalnie do swoich obowi¹zków, otrzy-malibyœmy pozycjê, która uzu-pe³ni³aby nie tylko moj¹ pó³kê festiwalow¹. Ta ksi¹¿ka i tak oczywiœcie na ni¹ trafi, ale z przestrog¹ dla wszystkich ewen-tualnych jej nabywców, aby nie oczekiwali od niej zbyt wiele.

A szkoda…

Mieczys³aw Paw³ów, Sopockie festiwale 1061-2008, Warszaw-ska Firma Wydawnicza, 2011, brak informacji o nak³adzie.

o ponad 30 latach, z twórców wówczas pre-Pzentowanych wœród ¿y-

j¹cych pozosta³o niewiele po-nad dwadzieœcia osób. Obie dzia³aj¹ce na Pomorzu organi-zacje pisarskie: Zwi¹zek Lite-ratów Polskich, oraz Stowa-rzyszenie Pisarzy Polskich licz¹ obecnie ponad 60 osób. Po-nadto wielu ludzi pióra nie na-le¿y ani do jednej, ani do drugiej organizacji. Jak z tego widaæ sk³ad personalny pomorskich twórców uleg³ ogromnym prze-mianom, a poniewa¿ starsi sta¿em pisarze tak¿e nie pró¿-nowali przez te lata, pisz¹c i wydaj¹c ksi¹¿ki, informacje zawarte w biuletynie Biblioteki Wojewódzkiej przesta³y byæ aktualne.

Manna z niebaPomys³ wydania kolejnego

informatora podj¹³ d³ugoletni prezes Gdañskiego Oddzia³u ZLP, Kazimierz Radowicz. Je-go staraniem na prze³omie wie-ków zosta³y wydane dwie ksi¹¿ki pod wspólnym tytu³em „Ksiêga Pisarzy Gdañskich”. Czêœæ pierwsz¹, obejmuj¹c¹ okres, w którym Gdañsk wcho-dzi³ w sk³ad pañstwa Zakonu Krzy¿ackiego, a potem nale¿a³ do I Rzeczpospolitej, napisa³

Stanis³aw Za³uski

Recenzja. Anna Flisikowska „Gdañsk Literacki 1945 – 2005”.

Doktorancki gniotDoktorancki gniotOstatni informator dotycz¹cy œrodowiska literackiego Pomorza ukaza³ siê w roku 1981. Wyda³a go Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Gdañsku. Zatytu³owany by³ „Dorobek twórczy pisarzy Wybrze¿a Gdañskiego 1945 – 1980”. Znalaz³y siê w nim szczegó³owe noty biograficzne 68 pisarzy, g³ównie (ale nie tylko) cz³onków Zwi¹zku Literatów Polskich.

profesor Edmund Kotarski, drug¹ – od 1793 do 1945 roku – badacz niemiecki, Peter Oliver Loew. Obie ukaza³y siê nak³a-dem wydawnictwa „Mestwin”, maj¹cego sw¹ siedzibê w prywatnym domu Kazimierza Radowicza.

Trzecia czêœæ mia³a obj¹æ literaturê gdañsk¹ od roku 1945 do dnia dzisiejszego. I tu wy-nik³y problemy. ¯aden z licz¹-cych siê na Wybrze¿u literaturo-znawców i krytyków literackich nie chcia³ podj¹æ siê tego za-dania. By³y te¿ k³opoty ze sfi-nansowaniem publikacji. Kiedy wreszcie pieni¹dze siê znalaz³y (trzeci tom „Ksiêgi” podjê³a siê sfinansowaæ Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdañsku wraz z Urzêdem Mar-sza³kowskim Województwa Pomorskiego), Radowicz zleci³ napisanie jej m³odej doktorant-ce Wydzia³u Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdañskiego, An-nie Flisikowskiej. Akurat przy-mierza³a siê ona do pracy do-ktorskiej na temat literatury Pomorza Gdañskiego po roku 1945, tak wiêc okazja wydania swej pracy w formie ksi¹¿kowej spad³a na ni¹ niczym manna z nieba.

Z archiwum PZPRAutorka mog³a oczywiœcie

pójœæ œladem informatora z roku 1981, rozszerzaj¹c go i uzupe³-

niaj¹c. Jej obowi¹zkiem winno byæ zebranie pe³nego dorobku twórczego ka¿dego pisarza, oraz przeprowadzenie rozmów z osobami, których biogramy mia³y zostaæ pomieszczone w ksi¹¿ce. Ale Flisikowska tego nie zrobi³a. Zamiast rozmów z pisarzami, którzy karierê lite-rack¹ rozpoczynali ju¿ w latach piêædziesi¹tych ubieg³ego wie-ku (w Trójmieœcie ¿yje jeszcze paru takich), autorka wola³a oprzeæ swoj¹ ksi¹¿kê na mate-ria³ach archiwalnych komitetu wojewódzkiego PZPR, proto-ko³ach z zebrañ podstawowej organizacji partyjnej PZPR przy Zwi¹zku Literatów Polskich, oraz tym podobnych Ÿród³ach, w których znajdowa³o siê du¿o propagandy i polityki, ale niewiele literatury. W rezultacie ksi¹¿ka pe³na jest nieœcis³oœci, pó³prawd, pospolitych plotek. Twórczoœæ jednych pisarzy jest nadmiernie rozdêta, innych autorka pomija ca³kowitym milczeniem - i tak siê jakoœ dziwnie sk³ada, ¿e ci drudzy to osoby, które w³aœciciel wydaw-nictwa „Mestwin” darzy nie-skrywana antypati¹.

Nie wiadomo dlaczego Zbi-gniew ¯akiewicz, pisarz mani-festacyjnie katolicki i opozycyj-ny wobec ówczesnych w³adz, zosta³ tu „wpisany” w poczet cz³onków PZPR. Mog³a Flisi-kowska nie mieæ wiedzy na

temat zapatrywañ politycznych ¯akiewicza, ale nie móg³ ich nie znaæ Radowicz. Dlaczego nie skorygowa³ ewidentnego b³êdu – nie wiadomo.

Zdaniem autorki Mieczy-s³aw Czychowski by³ z PZPR wyrzucony za pijañstwo. Znów nieprawda! Czychowski zosta³, na polecenie Komitetu Woje-wódzkiego, skreœlony z listy cz³onków partii za rzuceniem ka³amarzem w klubie Rudy Kot w kierunku prominentnego dzia³acza tej¿e partii. A czy by³ w tym momencie po kieliszku, czy przed, nie ma nic wspól-nego z jego wspania³¹, choæ nie zawsze docenion¹ twórczoœci¹ poetyck¹. Ale Flisikowska woli miern¹ sensacyjkê od rzetelnej analizy twórczoœci poety. O prezesie Gdañskiego Od-dzia³u ZLP na prze³omie lat osiemdziesi¹tych i dziewiêæ-dziesi¹tych, prof. dr hab. An-drzeju Piskozubie, wspomina tylko, ¿e zosta³ wybrany, nie wymieniaj¹c ani jednej jego publikacji i pomijaj¹c tytu³y naukowe. Zreszt¹ dotyczy to nie tylko jego. Autorzy kilkunastu lub kilkudziesiêciu ksi¹¿ek s¹ ledwie wspomniani, ¿e gdzieœ tam, w któryœ roku zadebiu-towali.

Nic niewn¹sz¹ce

rewelacjeSposób w jaki Flisikowska

ocenia pomorskich pisarzy najlepiej zilustrowaæ na jednym przypadku, odnosz¹cym siê do twórczoœci Ró¿y Ostrowskiej. Oto co autorka „Gdañska Li-terackiego” ma do powiedzenia na jej temat: „W zestawie tekstów portretuj¹cych now¹ rzeczywistoœæ odnajdujemy tak¿e reporta¿ Ró¿y Ostrow-skiej „Odcinek „C” zwyciê¿y³ zimê”, zamieszczony w „Rej-sach” – dodatku do „Dziennika Ba³tyckiego” – w 1951 roku. Pokazywa³ on nie tylko wspó³-zawodnictwo ukierunkowane

na bezpieczeñstwo i oszczêd-noœæ materia³ów przy odbudo-wie kamienic wzd³u¿ ulicy D³ugiej, Garbary i Ogarnej, zainicjowane przez przodow-nika pracy Stanis³awa Talaœkê, ale tak¿e awans spo³eczny ro-botników, którzy te nowo od-budowane domy zasiedl¹”.

Co ten be³kot ma wspólnego z „Ksiêg¹ Pisarzy Gdañskich” wiadomo chyba tylko pani Flisikowskiej i osobie, która do-konywa³a redakcji tej ksi¹¿ki. W innym miejscu, poœwiêco-nym poecie Zbigniewowi Szy-mañskiemu Flisikowska znów wspomina o Ostrowskiej: „Za-przyjaŸniony ze Zbigniewem Herbertem, wówczas jeszcze nieznanym nikomu m³odym po-et¹ mieszkaj¹cym w Sopocie, spêdza³ d³ugie godziny z paczk¹ przyjació³ – Lechem B¹dkow-skim, Franciszkiem Fenikow-skim, Ró¿¹ Ostrowsk¹, czasem z Mieczys³awem Czychow-skim”. Nazwisko Ostrowskiej pojawia siê jeszcze wielokrot-nie, gdy mowa o wiecach stu-dentów na Politechnice Gdañ-skiej w roku 1956 i 1968, na któ-rych pisarka wyg³asza³a „p³o-mienne, odwa¿ne w treœci przemówienia” (tu ca³a szpalta z tekstem przemówienia, dziœ niewnosz¹cym absolutnie ni-czego zarówno do literatury, jak i do polityki). I jeszcze infor-macja TW „Maria”, którego Fli-sikowska rozszyfrowuje jako Jana Mariê Gisgesa, nazywaj¹-cego: „Ró¿ê Ostrowsk¹ i Lecha B¹dkowskiego terenowymi roz-rabiaczami, ¿e podczas lutowe-go zebrania (…) domagali siê uniewa¿nienia pomarcowego Zjazdu ZLP w Bydgoszczy, na który nie dopuszczono opo-zycji”.

O ksi¹¿kach Ró¿y Os-trowskiej, takich jak znakomita „Wyspa”, czy rewelacyjny, choæ niedokoñczony skutkiem œmierci autorki „Mój czas osobny” – g³ucha cisza.

Bubel za pieni¹dze

podatników Byæ mo¿e ksi¹¿ka mia³aby

jakiœ sens, gdyby nosi³a tytu³ „Postawa literatów gdañskich wobec komunizmu”. Wtedy au-torka mog³aby opisywaæ ze-brania partyjne, manifesty wy-dawane przez pisarzy, cytowaæ ówczesn¹ prasê. „Gdañsk Lite-racki” Flisikowskiej, jako trzeci tom „Ksiêgi Pisarzy Gdañ-skich” jest absolutnym nieporo-zumieniem. Nie wnosi kom-pletnie niczego do wiedzy na temat twórczoœci pisarzy Pomo-rza, nie mo¿e te¿ byæ pomocny nauczycielowi, czy biblioteka-rzowi, który tê twórczoœæ chcia³by przybli¿yæ m³odzie¿y.

Oczywiœcie Anna Flisikow-ska mog³a napisaæ to, co na-pisa³a, prywatne wydawnictwo „Mestwin” mog³o to wydaæ w formie ksi¹¿ki, dlaczego jednak za ów bubel zap³acili podatnicy, czyli my wszyscy?

Anna Flisikowska, „Gdañsk Literacki - od kontrolowane-go do wolnego s³owa (1945 – 2005)”, Wyd. Mestwin, Woje-wódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Josepha Conrada Korzeniowskiego – Gdañsk 2011, s. 187 , ISDN 978-83-89285-62-1.

Recenzja: „Sopockie festiwale” – zawiedzione nadzieje.

Page 15: Kopia Riviera - Marzec 2012

wyj¹tkowo szerokim spektrum zainteresowañ muzycznych. Wykonanie utworu Bronis³awa Broka i W³adys³awa Szpilmana „Nie wierzê piosence” zapew-ni³o jej nagrodê prasy zagra-

nicznej i Ekspresu Wieczornego na I Miêdzynarodowym Festi-walu Piosenki w Sopocie. Nie zosta³a zapomniana i 24 czerw-ca 2011 r. Wies³awa Drojecka otrzyma³a Nagrodê Wroc³awia za ca³okszta³t pracy artystyczne.

Ludmi³a Jakubczak sta³a siê legend¹ polskiej piosenki, maj¹c na swoim koncie bardzo niewiele wystêpów i nagrañ. Urodzona w 1939 roku w Tokio (trudno uwierzyæ!) wykazywa³a predyspozycje do piosenek swinguj¹cych i poetyckich. Nie-stety kilka miesiêcy po wystêpie na festiwalu zginê³a w wypadku samochodowym. Paradoksalnie ta krótka kariera zostawi³a najmocniejszy wpis do historii polskiej muzyki rozrywkowej, a jej charakterystyczne utwory s¹ nagrywane do dziœ, staj¹c siê klasyk¹ tego gatunku.

Jerzy Po³omski to osoba wy-j¹tkowo ³atwo rozpoznawalna na rynku muzyki rozrywkowej. Urodzony w Radomiu, absol-went warszawskiej Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Teatralnej, sta³

ak wspomniano w po-przednim odcinku – g³ównym pomys³odaw-

c¹ i organizatorem Miêdzynaro-dowego Festiwalu Piosenki by³ W³adys³aw Szpilman - dyrektor dzia³u muzycznego Polskiego Radia i kierownik dzia³u mu-zyki rozrywkowej. Rzeczywis-tym organizatorem imprezy by-³a natomiast przez wiele lata Ba³tycka Agencja Artystyczna BART (wczeœniej funkcjonu-j¹ca jako Wojewódzka Agencja Imprez Artystycznych WAIA).

Kultura i produkcjaPierwszy festiwal zosta³

zaplanowany na trzy dni 25, 26 i 27 sierpnia 1961 roku. Pomyœ-lany zosta³ jako zwieñczenie i kulminacja sezonu letniego w Sopocie. Artyœci mieli zamie-szkaæ w Grand Hotelu, a na kon-certy wymarzono najbardziej

celebrowany w Trójmieœcie obiekt – sopock¹ Operê Leœn¹. Entuzjazm organizacyjny by³ tak du¿y, ¿e dopiero przed sa-mym koncertem okaza³o siê, i¿ przeprowadzenie Festiwalu pod go³ym niebem by³ob nierealne i grozi³o kompromitacj¹. Opera Leœna nie mia³a ¿adnego zada-szenia, zaplecza ani profesjo-nalnej aparatury. Jak to by³o w czasach PRL – na pomoc przy-sz³a klasa robotnicza i stocz-niowcy udostêpnili na potrzeby festiwalu halê stoczni.

Mo¿na powiedzieæ, ¿e nie-chc¹cy zapocz¹tkowano wów-czas niezwyk³y precedens – ha-la fabryczna sta³a siê na kilka-dziesi¹t lat g³ówn¹ hala wido-wiskow¹ Trójmiasta. ¯aden kraj socjalistyczny nie móg³ siê poszczyciæ takim zbli¿eniem kultury i produkcji. I gdyby nie spali³a siê w trakcie jednej z imprez w 1994 roku, mog³a mieæ szansê na modernizacjê przed EURO 2012.

15KULTURANr 3/4 (67/68) Kwiecieñ 2012

apitu³a liczy 19 cz³on-ków i s¹ to przede Kwszystkim przedsta-

wiciele zwi¹zków i stowarzy-szeñ twórczych, oraz uczelni artystycznych. Mieli oni przed sob¹ trudne zadanie, gdy¿ do nagrody by³o zg³oszonych po-nad 190 osób. Po wielogo-dzinnych obradach (w niektó-rych wypadkach konieczne okaza³y siê bara¿e) Kapitu³a nominowa³a do nagrody 10 osób. Wœród nich znalaz³o siê dwoje pisarzy: Anna Czerwiñ-ska-Rydel, autorka ksi¹¿ek dla dzieci oraz Tadeusz D¹brow-ski, poeta i eseista. Przepad³ na-tomiast zwi¹zany z nasz¹ re-dakcj¹ Wojciech Fu³ek, autor wydanej niedawno znakomitej ksi¹¿ki dla dzieci „Od koñca do pocz¹tku albo odwrotnie”.

KreacjaNajwiêksz¹ grupê nomi-

nowanych stanowi¹ muzycy. Kapitu³a zaproponowa³a do nagrody El¿bietê Sikorê, autorkê muzyki do wystawio-nej w Operze Ba³tyckiej „Ma-dame Curie”, oraz Annê Miko-³ajczyk, wykonuj¹ca tytu³ow¹ partiê w tej¿e operze. Nomi-nacjê otrzymali tak¿e Woj-ciech Mazolewski za p³ytê „Smells Like Tape Spirit”, S³awomir Jasku³ke za projekt „Chopin na 5 fortepianów”, prof. dr Alina Kowalska-Piñczak za znakomite wyko-nanie cyklu koncertów w ra-mach obchodów trzydziesto-lecia Cappelli Gedanensis, oraz trio: Renata Gos³awska, Agnieszka Pawlak i Magda-lena Smuk – aktorki mistrzow-sko wykonuj¹ce spektakl „Tango Nuevo” w Teatrze Mu-zycznym w Gdyni.

Nominowany zosta³ rów-nie¿ Adam Nalepa za re¿yseriê „Nie-boskiej komedii” Zyg-munta Krasiñskiego w Teatrze Wybrze¿e i Alicja Gruca-Florczak, wraz z Robertem Florczakiem za spektakle mul-timedialne „Triumf ognia cia³ i maszyn”, oraz „Œwi¹tynia sztuk wszelkich”.

Z tej dziesi¹tki zostan¹ wybrani trzej laureaci, którzy 11 maja br. otrzymaj¹ Po-

Nazwiska laureatów Pomorskiej Nagrody Artystycz-nej za rok 2011 og³oszone zostan¹ 11 maja 2012 r.

Obradowa³a Kapitu³a

Pomorskiej Nagrody Artystycznej

Pomorskiej Nagrody Artystycznej21 marca w Ratuszu Staromiejskim w Gdañsku obra-dowa³a Kapitu³a Pomorskiej Nagrody Artystycznej. Jej zadaniem by³o wy³onienie kandydatów do tej¿e nagrody, których osi¹gniêcia twórcze z roku 2011 wydaj¹ siê najbardziej spektakularne.

morsk¹ Nagrodê Artystyczn¹ za rok 2011. Kapitu³a wy³oni³a tak¿e trzech kandydatów do nagrody – Pomorska Nadzieja Artystyczna. S¹ nimi m³odzi artyœci: Filip Jacobson – fil-mowiec, Anna Wypych – ma-larka, oraz kwartet smycz-kowy „NeonQuartet” w sk³adzie Karolina Pi¹tkowska-Nowicka, Pawe³ Kapica, Mi-cha³ Markiewicz i Krzysztof Paw³owski.

MecenatNominowani do honoro-

wej nagrody za mecenat w dziedzinie kultury zostali: Grupa Lotos S.A. za wsparcie finansowe 36. Festiwalu Pol-skich Filmów Fabularnych w Gdyni, XI Festiwalu „Dwa Teatry – Sopot 2011”, XV Festiwalu Szekspirowskiego, XV Festiwalu Gospel, Festi-walu Solidarity of Arts, a tak¿e za zakup i przekazanie Mu-zeum Narodowemu w Gdañ-sku obrazu, bêd¹cego czêœci¹ kolekcji portretów Peetera Danckersa De Rij, Wega S.A. Zak³ad Pracy Chronionej za sta³¹ opiekê udzielan¹ grupie baletowej Rapsodia z ¯ukowa (przekazano ³¹cznie ponad 200 kostiumów scenicznych) oraz Marian Zieliñski za osobiste sponsorowanie S³up-skich Koncertów Kameral-nych i koncertów odbywaj¹-cych siê w ramach Estrady M³odych podczas 45. Festi-walu Pianistyki Polskiej w S³upsku, a tak¿e za wspie-ranie dzia³añ Muzeum Po-morza Œrodkowego w S³u-psku, w tym za przekazanie w darze zbioru zdjêæ, dokumen-tów, bi¿uterii, strojów i ksi¹-¿ek zwi¹zanych z histori¹ S³upska.

Nagroda specjalna Prócz powy¿szych nagród,

podczas uroczystej gali w dniu 11 maja, marsza³ek woje-wództwa pomorskiego Mie-czys³aw Struk wrêczy, wybra-nemu przez siebie artyœcie, nagrodê za ca³okszta³t osi¹g-niêæ artystycznych, lub doko-nañ na rzecz kultury.

(as)

Sopocki Pogrzebacz

Wstydliwa rocznicaWstydliwa rocznica (2)Min¹³ rok 2011, a wraz z nim szansa na fetowanie wyj¹tkowej rocznicy w historii Sopotu. Z wielkim

hukiem obchodziliœmy co prawda 50-lecie powstania Non-Stopu, ale o 50-leciu Sopockiego

Festiwalu Piosenki - cisza! W powojennej historii miasta w³aœnie ta impreza sta³a siê jego

wizytówk¹ i nada³a nowy muzyczno-rozrywkowy charakter Sopotowi. To dziêki niej przez kurort

przewinê³a siê ca³a plejada gwiazd, ludzi show-biznesu i t³umy wspania³ej publicznoœci.

50 lat minê³o…Pierwszy Miêdzynarodowy

Festiwal Piosenki sk³ada³ siê z trzech dni koncertowych: dnia polskiego, zagranicznego i kon-kursu laureatów. Wystêpy oce-niane by³y przez miêdzyna-rodowe jury, powo³ane z 13 najlepszych dostêpnych dla organizatorów fachowców. Doœæ intryguj¹cym z dzisiejszej perspektywy jest nieobecnoœæ fachowca z ZSRR, podczas gdy zarówno NRF i NRD posiada³y pe³n¹ reprezentacjê! Po g³êbo-kiej analizie pierwszego festi-walu sytuacjê naprawiono i to ze znaczn¹ rekompensat¹.

W dniu polskim wyst¹pi³o dziesiêciu krajowych wyko-nawców wyselekcjonowanych wstêpnie na antenie Polskiego Radia w specjalnym plebiscy-cie. W tym odcinku przypom-nijmy w kolejnoœci alfabetycz-nej pierwszych piêciu wyko-nawców. Byli nimi: Regina Bielska, Wies³awa Drojecka, Ludmi³a Jakubczak, Jerzy Po-³omski i S³awa Przybylska. W materia³ach prasowych festiwa-lu znalaz³y siê oczywiœcie ich zdjêcia.

Ju¿ na pierwszy rzut oka widaæ, ¿e 50 lat minê³o i sty-listyka siê mocno zmieni³a. Zre-szt¹ wed³ug tego samego wzor-ca, czyli rynku amerykañskiego.

Gwiazdy z tamtych latRegina Bielska, urodzona

wilnianka, by³a w ówczesnym czasie gwiazd¹ wokaln¹ roz-g³oœni gdañskiej, a zespó³ jej mê-¿a, pianisty Romualda Millera „Albatros” by³ sta³ym elemen-tem wybrze¿owej estrady. Po

festiwalu stali siê równie¿ obec-ni w TVP i na rynku europej-skim. To artystyczne ma³¿eñ-stwo nadal mieszka w Gdañsku i warto o nich pamiêtaæ.

Wies³awa Drojecka, uro-dzona w Grodnie – to prawdzi-wa gwiazda lat szeœædziesi¹-tych. Nagrywa³a z najlepszymi polskimi orkiestrami przeboje polskie i zagraniczne. Osoba o

Wies³awa Drojecka.

Regina Bielska z gdañskim zespo³em muzycznym Albatros.

Ludmi³a Jakubczak.

siê klasykiem profesjonalnej in-terpretacji piosenek o charakte-rze nawi¹zuj¹cym do polskiej muzyki przedwojennej. W roku 2007 sam zosta³ cz³onkiem jury Sopot Festiwal. Ku uciesze swoich zwolenników jest dalej obecny na rynku muzycznym.

S³awa Przybylska, pocho-dz¹ca z Podlasia, by³a bardzo indywidualnym odkryciem w kategorii muzyki popularnej. Najwiêkszym jej sukcesem w okresie debiutanckim by³a pio-senka „Pamiêtasz by³a jesieñ” do filmu „Po¿egnania” Woj-ciecha Hasa. Film ten pamiêta ju¿ niewielu, ale piosenka jest ci¹gle nagrywana i chêtnie s³uchana. Po festiwalu S³awa Przybylska sta³a siê jedn¹ g³ów-nych gwiazd polskiej estrady. Nagra³a wiele piosenek przed-wojennych i do dziœ jest bo¿ysz-czem estrad polonijnych w Sta-nach i Kanadzie. Prezydent RP odznaczy³ j¹ Krzy¿em Oficer-skim Orderu Odrodzenia Polski.

Jak na po³owê polskiego sk³adu I Miêdzynarodowego Fe-stiwalu Piosenki – to ca³kiem udany zestaw…

Jerzy Po³omski.

S³awa Przybylska.

J

Page 16: Kopia Riviera - Marzec 2012

16 REKLAMA Nr 3/4 (65/66) Kwiecieñ 2012

Nawet prawid³owo zaolejo-

wany taras wraz z up³ywem czasu

zaczyna ulegaæ zniszczeniu pod

wp³ywem niekorzystnych warun-

ków atmosferycznych. Naturalny

kolor drewna p³owieje, a na jego

strukturze pojawiaj¹ siê mchy i

porosty. Chc¹c odœwie¿yæ kolor

pod³o¿a nale¿y zastosowaæ sku-

teczne œrodki czyszcz¹ce. Pomo-

cny przy renowacji tarasów na zew-

n¹trz bêdzie zasadowy Flügger

Œrodek do drewna A. P³yn dosko-

nale czyœci powierzchniê drewna

sosnowego, œwierkowego usuwa-

j¹c przy tym przebarwienia i resztki

starego oleju. Po aplikacji prepa-

ratu nale¿y odczekaæ 10 minut i

zanim œrodek wyschnie, wyszoro-

waæ dan¹ powierzchniê tward¹

szczotk¹ a nastêpnie sp³ukaæ

obficie czyst¹ wod¹. Produkt o

wysokiej wydajnoœci siêgaj¹cej 15-

20 m2/l. Przy mocnych przebar-

wieniach mycie nale¿y powtórzyæ.

Ostatnio coraz czêœciej tarasy

wykonywane s¹ z egzotycznych ga-

tunków drewna. Poddaj¹c reno-

wacji taras z drewna egzotycznego

lub liœciastego, zniszczonego

przez czynniki klimatyczne wska-

zane jest zastosowane kwaœnego

œrodka Flügger œrodek do drewna

B. Przed u¿yciem taras nale¿y

zwil¿yæ wod¹. Œrodek najlepiej

aplikowaæ pêdzlem, wcieraj¹c go w

strukturê pod³o¿a tym samym

wymywaj¹c zanieczyszczenia. Po

15 minutach powierzchniê nale¿y

wyszorowaæ tward¹ szczotk¹ i

obficie zmyæ czyst¹ wod¹.

Oprócz tarasów œrodki Flügger

A i B do czyszczenia drewna

mo¿emy wykorzystaæ do przepro-

wadzenia renowacji p³otu, elewa-

cji, bramy drewnianej, mebli ogro-

dowych itp.

Po wyschniêciu pod³o¿a mo¿e-

my przyst¹piæ do ponownego ole-

jowania tarasu. Flügger Olej Aqua

doskonale zabezpieczy drewno

przed wnikaniem wilgoci. Mniej wil-

goci w strukturze drewna to d³u¿-

szy czas zabezpieczenia pod³o¿a

przed ponownym porastaniem.

Zwiêkszona zawartoœæ œrodków

przeciwporostowych dodatkowo

wyd³u¿a okres po którym koniecz-

Micha³ Martuzalski

ne bêdzie przeprowadzenie reno-

wacji. Prawid³owe zabezpieczenie

Flügger Olejem Aqua oraz stoso-

wanie odpowiednich œrodków pie-

lêgnuj¹cych umo¿liwi nam d³ugo-

trwa³e u¿ytkowanie tarasów i in-

nych powierzchni drewnianych.

Mo¿ecie Pañstwo zwróciæ siê

równie¿ po poradê do handlowców

z sieci Flügger farby:

w Sopot, ul. Al. Niepodleg³oœci

692/694, tel. 58 550 75 79

Gdañsk, ul. Kartuska 218A,

tel. 58 322 38 77

Gdañsk, ul. Przywidzka 7,

tel. 58 302 01 44

w

w

w

w

w

w

w

w

w

Gdañsk Zaspa, ul. ¯wirki

i Wigury 8, tel. 58 340 98 13

Gdañsk Matarnia,

ul. Z³ota Karczma 26,

tel. 58 522 34 32

Gdañsk Wrzeszcz, ul. Grun-

waldzka 18, tel. 551 32 91

Gdynia Karwiny,

ul. Chwaszczyñska 21,

tel. 58 629 47 47

Gdynia, ul. Morska 123/125,

tel. 58 667 01 33

Gdynia, ul. W³adys³awa IV 53,

tel. 58 551 23 72

Rumia, ul. Grunwaldzka 18,

tel. 58 679 32 23

Na pytania odpowiada ekspert firmy Flügger Wraz z nadchodz¹ca wiosn¹ chcia³abym odnowiæ

taras w swoim ogrodzie. Jego stan znacznie siê

pogorszy³ od momentu zakupu - straci³ kolor i na

jego powierzchni zaczê³y pojawiaæ siê jakieœ

porosty. Chcia³abym przywróciæ mu dawny

wygl¹d, jak siê za to zabraæ?

Renowacja tarasu