który to numer? 8-9! traktorzysta...

16
PISMO SATYRYCZNO KULTURALNE, KONSERWATYWNO LIBERALNE Traktorzysta Pszczyński Który to numer?... ... 8-9! www.traktorzysta.prv.pl Są tacy którzy chcą, żeby naszej gazety nie było. CIEKAWE KOMUNA TYM ZALEŻY... Sierpień/Wrzesień 2003 • Cena wywoławcza kto mi to tu NAKŁADł ZAPRASZAMY DO ODWIEDZENIA NASZEJ STRONY OD ZŁYCH ZAMIARÓW ISSN 1730-7562 Nie ulega już najmniejszej wątpliwości: MAMY W POLSCE TYRANIE. Tzn. Trzeba tyrać, tyrać i jeszcze raz: ty...radź sobie sam (ale najpierw zapłać podatki). W NUMERZE M.IN.: Nasze propozycje dialogów filmowych: Luke Skywalker: Muszę lecieć na Ziemię. Mam tam do załatwienia bardzo ważną sprawę w Pszczyńskim Centrum Kultury. Rycerz Jedi: NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ! AFERY RYWINA CIĄG DALSZY: W Stolicy wybuchła panika. Podobno ma to związek z pojawieniem się na Stadionie Dziesięciolecia kaset magnetofonowych wykradzionych z prywatnego zbioru Adama Michnika. W NUMERZE M.IN.: „Ciąża”- kurs dla zaawansowanych W ŚRODKU: Magazyn kulturalny „Prosto z Iraku” czyli „Kabaret Niemoralnego Pokoju”- recenzja z próby, a właściwie próba recenzji Związek Bimbrowników Amerykańskich „Pędzeni” zwrócił się do rządu USA o zwrot bezprawnie zawłasz- czonego mienia w czasach prohibicji. Jednocześnie emigrandziarze z Polski wyszli z inicjatywą utworze- nia „Centrum Pędzenia” w ich rodzinym kraju – w mieszkaniu św. p. babci Chlapci

Upload: hoangtu

Post on 27-Feb-2019

217 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 1

PISMO SATYRYCZNO KULTURALNE, KONSERWATYWNO LIBERALNE

Traktorzysta Pszczyński

Który tonumer?... ... 8-9!

w w w . t r a k t o r z y s t a . p r v . p l

Są t

acy

któr

zy c

hcą,

żeb

y na

szej

gaz

ety

nie

było

. CIE

KAW

E K

OM

UN

A T

YM

ZA

LE

ŻY.

..

Sierpień/Wrzesień 2003 • Cena wywoławczakto mi to tu NAKŁADł

ZAPRASZAMY DO ODWIEDZENIA NASZEJ STRONY OD ZŁYCH ZAMIARÓW

ISSN 1730-7562

Nie ulega jużnajmniejszej wątpliwości:

MAMY W POLSCE TYRANIE.

Tzn. Trzeba tyrać,tyrać i jeszcze raz:

ty...radź sobie sam(ale najpierw zapłać podatki).

W NUMERZE M.IN.:

Nasze propozycje dialogów filmowych:

Luke Skywalker: Muszę lecieć na Ziemię. Mam tam do załatwienia bardzo ważną sprawęw Pszczyńskim Centrum Kultury.

Rycerz Jedi: NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ!

AFERY RYWINACIĄG DALSZY:

W Stolicy wybuchłapanika. Podobno ma tozwiązek z pojawieniem

się na StadionieDziesięciolecia kaset

magnetofonowychwykradzionych

z prywatnego zbioruAdama Michnika.

W NUMERZE M.IN.:

„Ciąża”- kursdla zaawansowanych

W ŚRODKU:Magazyn kulturalny

„Prosto z Iraku” czyli„Kabaret Niemoralnego

Pokoju”- recenzja zpróby, a właściwie

próba recenzji

Związek BimbrownikówAmerykańskich „Pędzeni”zwrócił się do rządu USA

o zwrot bezprawnie zawłasz-czonego mienia w czasach

prohibicji. Jednocześnieemigrandziarze z Polski

wyszli z inicjatywą utworze-nia „Centrum Pędzenia”w ich rodzinym kraju –

w mieszkaniuśw. p. babci Chlapci

2 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

W następnym numerze: ksero tolerancji dla przemocy w rodzinie.

Traktorzysta PszczyńskiNaczelny: wiadomoRedakcja: gonił po piwo: Łoś (Adaś Malarek)pili piwo: Pepan (Grzegorz Szczepańczyk), Richard (Ryszard Wojtyła), Sajmon (Szymon Szcze-pańczyk), Rosomak (Zdzisław Spyra), Smerdu Smerdu – Dominika i Krzysztof (Krzysztof i Do-minika), Wojtek Orlik (Orzeł), Darek Banasik (raDarek).parzyli kawę: Monika i Zeus (państwo Rozmus)• butelki sprzedał: Rosomak• zgasił światło:Buro (Przemysław Gburek) • Adres do korespondencji: 43-200 Pszczyna, ul. Bednorza 35/[email protected] [email protected] [email protected]

OŚWIADCZENIETRAKTORZYSTÓW:

Mianowanie pana TobraMinistrem Kultury może miećswoje dobre strony. Np rząd

zafunduje nam„O’K Tober Fest!”.

PODSTĘPNIAK

Przysłuchując się publicznej debacie natemat europejskiej spuścizny kulturalnej,do której powinna się odwoływać pream-buła unijnej konstytucji, dochodzę do wnio-sku, że Grecja dała nam tragedię, Rzym-loki (czy jak kto woli: kichę, a raczej-za sło-wem „loki”- skręt kiszek), a co do Chrze-ścijaństwa, to wielu się nim bżydzi (oczywi-ście przez „rz” i z bardzo głośno, w ramachwalki z antysemityzmem, brzmiącym „b”),jakby była to droga przez Mekkę. Dlategotym bardziej powinniśmy walczyć o wol-ność, równość braterstwo: niech ci, którzypoddani zostali aborcji, też mają szansę naeutanazję. Może wtedy, tak jak w starejeuropejskiej piosence, czeka nas „heili!high life!”. W międzyczasie zapraszam dolektury prowokacyj.... tj. prowakacyj... tj.powakacyjnego, podwójnego numeru„Traktorzysty Pszczyńskiego”.

Naczelny

PODSTĘPNIACZEK„Afera Lwa Rywina” jednoznacznie po-

kazała, że w Polsce nie rządzi żadna lewicatylko lwica. Tak to się dzieje, kiedy zabrakniejednej litery. Konserwatysta powie: litery pra-wa, lwicowiec powie: „e”ee tam! Przy okazjipozdrawiam w nowym roku szkolnym wszyst-kie uczennice (ze szczególnym wskazaniem naprzyszłoroczne maturzystki), no i uczniówoczywiście też. Naczelny

PosępniaczekUsłyszałem niedawno w radiu pewną

rozmowę prowadzoną przez wiceministra(członka SLD, nie zapamiętałem nazwiska)oraz posła PO (niestety i tego nazwiskanie zapamiętałem). Dotyczyła ona propo-zycji rządowej zwiększenia akcyzy na pali-wo. Uzyskane w ten sposób pieniądze rządmiałby przeznaczyć na budowę autostrad.Szkoda że rozmawiające ze sobą osoby niezgłosiły się do „Kabaretowej Ligi Dwójki”.Główną nagrodę miałyby murowaną. Frag-ment rozmowy cytuję z pamięci:

Poseł PO- Panie ministrze, mamy już wpaliwie podatek drogowy, wprowadzony wła-śnie w celu uzyskania funduszy na budowędróg.

Minister- Sam pan wie, panie pośle,że te pieniądze idą do budżetu i w większo-ści przekazywane są na inne cele.

Ciekawe na jakie cele rząd przeznaczypieniądze z nowego podatku? Jest przecieżtyle społecznych potrzeb...

Naczelny

PS Codziennie dojeżdżam samocho-dem do pracy kilkadziesiąt kilometrów. Jestto dla mnie dość duży koszt. Teraz najpew-niej zwiększy się on znowu. Mimo, że au-tostrada na tym odcinku nawet nie jest pla-nowana.

Wcięciabudżetowe

Cisza, jak makiem zasiał...

rys. KaMilka

rys. KaMilka

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 3

W następnym numerze: Jak kupić gitarę ze środków Phare.

„Jaką piękną szyję ma panażona!” tak na widok medalionuprzedstawiającą piękną Ellen bla-dy i przerażający graf Orlok zwró-cił się do Huttera. I wiedząc, żeOrlok gustuje w pobieraniu krwi zmłodych szyi, jest to bodaj jedynakwestia, po której nikły uśmiechpojawia się na ustach. Reszta tonarastająca groza.

Jak ja mam pisać o muzyce? Ito muzyce skomponowanej do fil-mu? Przecież ledwie chwytam C-Dur. Może zacznę od filmu - bę-dzie prościej.

„Nosfera-tu-symfoniagrozy” to sta-ry, niemyfilm, określa-ny mianem ar-cydzieła eks-presjonistycz-nego kina nie-m i e c k i e g o .Wyreżysero-wany był przezbardzo zasłu-żonego Frie-dricha Mur-naua (trochęwięcej o kinieekspresjoni-stycznym -patrz „W Ga-binecie Dr Ca-ligari”- „Trak-torzysta Psz-czyński” nr 2) . Film osnuty napowieści Bram Stokera opowiadahistorię grafa Orloka , czyli wam-pira Nosferatu, który wiedziony,czy to pożądaniem krwi, czy teżuczuciem ku pięknej Ellen, prze-bywa długą drogę ze swego zamczy-ska w Karpatach do jej rodzinnegomiasta. Wraz z Nosferatu przyby-wają szczury, zaraza i czarnaśmierć. Wkrótce Ellen zdaje so-bie sprawę, że ratunek dla jej mężai miasta jest jeden...

Ten film tylko na początkupotrafi być pogodny, beztroski. Imdłużej trwa, tym bardziej zamieniasię w wizję jak z koszmaru i nawetzakończenie nie daje ulgi. „Jakąpiękną szyję ma pana żona!” takna widok medalionu przedstawia-jącą piękną Ellen blady i przeraża-jący graf Orlok zwraca się do Hut-tera. I wiedząc, że Orlok gustuje wpobieraniu krwi z młodych szyi jestto bodaj jedyna kwestia, po którejnikły uśmiech pojawia się widzomna ustach. Reszta to narastającagroza. Wydawać by się mogło, żeczarno-biała taśma i brak efektówdźwiękowych skutecznie ogranicząwyrażenie stanów ducha bohate-rów i nie podkreślą dramaturgiiopowieści. A jednak... Murnau stałsię mistrzem w nastrojowej grze

Kąsanie w szyję i miód dla uszuo projekcji „Nosferatu - symfonii grozy” z muzyką na żywo

światło-cieniem czy przedstawie-niach surowego i bezwzględnegoświata przyrody. Z kolei brakdźwięku z założenia miał być uzu-pełniony wysiłkiem i fantazją ta-perów - muzyków towarzyszącychprezentacji filmu w kinie.

I tu koniec przydługawegowstępu. 22 sierpnia br. w kinieWenus godz. 20.30 - takie tłumypod kinem ostatni raz widzialemchyba w epoce „Parku Jurajskie-go” Za chwilę odbędzie się seans„Nosferatu-symfonii grozy” wraz

z muzykąs k o m p o n o -waną i graną nażywo przezpiątkę Pszczy-niaków. Im-preza ta towa-rzyszy DniomPszczyny, ofi-cjalnie zaczy-nającym siędzień później.Krótka zapo-wiedź i zaczy-na się seans.

Szok! Naj-pierw wcisnęłomnie w fotel zpowodu natę-żenia dźwię-ków, a zarazpotem orga-nizm zaczął siębronić przed

takim kolażem - rockowa estetykai stary czarno - biały film osadzo-ny w realiach XIX wieku. Ale jużpo chwili głośne, ostre granie zlałosię wraz z filmem w jedną harmo-nijną opowieść. Muzycy przygoto-wali kilkanaście, jeśli nie więcej, te-matów związanych czy to z osobąbohatera, czy to z sytuacjami w fil-mie i w zasadzie nie pozostawiliani minuty niezagospodarowanej,wolnej od dźwięków. Mimo za-mkniętej formy tematów uzyska-no wewnątrz nich przestrzeń dlaimprowizacyjnych działań. Unik-nięto też błędu efekciarstwa, ka-żącego na przykład naśladować tę-tent koni przy takowej scenie naekranie. Muzyka i dźwięki z dra-panych płyt podkreślały tylko, i conajwyżej, kojarzyły się ze zjawiska-mi pokazanymi w filmie.

Cały czas mam w pamięci sce-nę z filmu, w której Hutter domy-śliwszy się strasznej prawdy o gra-fie Orloku, biega chaotycznie pozamku, szukając swego upiornegogospodarza-co było podkreślonenerwowym rytmem perkusji- aż wkońcu odnajduje go śpiącego wtrumnie. I tu na rytm perkusji na-kłada się dostojna, powolna melo-dia rodem z domów pogrzebo-wych. Pomysłowo również podkre-

ślono fragment filmu pokazującysurową przyrodę gór- kobiecy za-śpiew kojarzył się z bałkańską mu-zyką ludową. I tak pomysłowo izaskakująco było aż do końca. Niedziwi więc owacja po dramatycz-nym finale obrazu i muzycznymtemacie końcowym.

A po wyjściu z kina - kolejnaniespodzianka! Okazało się, żezainteresowanie było na tyle duże,iż trzeba było przygotować drugiseans..

Muzykę skomponowali: RafałSzymczak (instrumenty klawiszo-we i perkusyjne) oraz AndrzejCyran (gitara) wraz z pomocą resz-ty muzyków-Wojciecha Jakubca(instrumenty perkusyjne), Dariu-sza Niedzieli (drapacz płyt) , Mar-cina Kaczorowskiego (bas) oraz To-masza Folka (lektor). Nad całymprojektem pracowali ponad mie-siąc i myślę, że nie był to czas stra-cony.

Nie wiem, czy autorem idei„zrobienia” muzyki i zagrania jejdo niemego arcydziela kina byłktóryś z muzyków, czy wpadli nato wszyscy - w każdym razie po-mysl to przedni. Coś dobrego dzie-je się z kulturą w Pszczynie - a jużmyślałem, że do końca życia słu-chać będę hejnalistów w naszymparku. Bardzo twórczy dialog zdziełem tak doskonałym jak „Nos-feratu” świadczy zarówno o talen-cie, jak i o odwadze muzyków. Iźle stałoby się, gdyby projekt za-prezentowany w kinie Wenus byłjednorazowy. O tym, że istniejepopyt na nieme filmy z nową mu-zyką niech świadczą podobne im-prezy w czasie festiwalu Nowe ho-ryzonty w Cieszynie. Więc - cieszęsię, że są ludzie w Pszczynie, którzymają pomysły i konsekwentnie jerealizują. Cieszę się, iż są takie oso-by, jak kierownictwo kina Wenusczy właściciel Bugsy’s Jazz Clubu,udostępniający salę i nagłośnienie.I aż boli, że na PCK w niczym niewspomógł projektu, i aż szkoda, zeseans „Nosferatu” z muzyką nażywo przeszedł praktycznie bez echaw lokalnych mediach. A być możebył to najjaśniejszy, najbardziej ory-ginalny punkt tegorocznych DniPszczyny.

Wojciech Orlik

P.S. Z dobrze poinformowa-nych źródeł wiem, że spektaklprzedstawiany w Wenus pokazanyi zagrany będzie też wkrótce wKatowicach, Czechowicach Dzie-dzicach , Bielsku Białej i Głub-czycach, a muzycy pracują nadnowym projektem złożonym ztrzech części: filmu wraz z muzyką,sztuki jednego aktora oraz kon-certu.

„NOSFERATU - SYMFONIAGROZY” F.W. Murnaua z1922 roku potrafi nie tylkoprzerażać widzów ale i inspi-rować filmowców. Scenariuszoparto na powieści „Dracu-la” Bram Stokera , ta z koleiczerpała z ludowych podań ookrutnym i krwawym hospo-darze wołoskim - Vladzie Dra-kuli, którego żądza krwi zmie-nia w końcu w nieśmiertelne-go upiora - wampira. FilmMurnaua, prócz kapitalnegoznaczenia dla rozwoju kina,niesie ze sobą tajemnicę. Ak-tor grający tytułową postać -Max Schreck - nigdy nie wy-stępował w rejestrze niemiec-kich aktorów zaś jego nazwi-sko oznacza...”przerażenie”.

DZIEŁO WERNERA HE-RZOGA „NOSFERATU -WAMPIR” („Nosferatu-Phan-tom der Nacht”) z 1978 rokuto na pierwszy rzut oka re-make filmu Murnaua. Pieczo-łowicie odtworzone ujęcia, jakw oryginale, ten sam rytmopowieści i wszelkie możliweszczegóły mogłyby świadczyćo wtórnym filmie. A jednak nie- różnice to nie tylko barwnataśma i dźwięk. Wampir (re-welacyjna interpretacja Klau-sa Kinski) jest nie tylkostraszny lecz także przygnę-biająco smutny w swej nie-możności śmierci, w inercji iwiecznie niespełnionej miłości.

„CIEŃ WAMPIRA” („Shadowof the Vampire”) z 2001 rokuw reżyserii E.Eliasa Merhige’a(również zdjęcia) jest filmemponownie odwołującym się doobrazu z 1922 roku i przywo-łuje tajemniczą postać MaxaSchrecka. Oto widzimy bo-wiem samego Murnaua ( w tejroli John Malkovich), którywraz z ekipą filmową przystę-puje do realizacji...”Nosfera-tu - symfonii grozy”. Głównąrolę odgrywa dziwny jegomośćo raczej przerażających zwy-czajach... Schrecka zagrał tuWillem Dafoe. Wyjątkowo in-teresujące są tutaj sceny z na-kręconego filmu, wiernie od-twarzające oryginał z lat 20-tych, a zagrane przez współ-czesnych aktorów. Jest to więcnie tylko film grozy ale i hołddla dawnych twórców i akto-rów, dla prekursorów kina zdreszczykiem.

4 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

W następnym numerze: „Jak chodzić z dziewczynami”- poradnik Roberta Korzeniowskiego.

Problem umożliwienia parom ho-moseksualnym zawierania zesobą związków małżeńskich, po-wraca w polskich mediach jakbumerang.

Ostatnio powrócił w programietelewizyjnym „Gość jedynki”(emi-sja: 20 sierpnia, godz. 17.20), wktórym red. Kamil Durczok, jakzwykle uśmiechnięty, zaprosił dorozmowy, jak zwykle poważnego,posła LPR Romana Giertycha.Powaga posła wynikała najpewniejz racji sprawowanego przez niegourzędu, ale w takim razie czy re-daktorowi Durczokowi wypadałosię przy takim gościu uśmiechać?Powiem: nie tyle wypadało, co na-leżało! Wcale nie z braku szacun-ku dla pana posła. Po prostu re-daktor Durczok nie odrobił zada-nia domowego, a niewinny, choćironiczny uśmiech na jego twarzydawał mu dużą szansę, by fakt tenzatuszować. W końcu to nie pierw-szyzna. Zawsze jakoś uchodziło.Zresztą, kto niby miałby dać dwó-ję tak sympatycznemu i lubiane-mu przez telewidzów redaktoro-wi, za to tylko, że ten nie odrobiłlekcji pt. „co to jest konserwa-tyzm?”? Prezes Kwiatkowski?Doszło więc do tego, że po jednejstronie stołu telewizyjnego studiasiedział przywódca konserwatyw-nej partii, mówiący swoim języ-kiem, a po drugiej pan redaktor,mówiący swoim. I coś nie mogli siędogadać. Jeden swoje, drugi swo-je. Piętnaście minut straty czasuoglądających program telewidzów,nie wspominając o kosztach czasuantenowego. Nie wiele to widocz-nie dla żyjącej z abonamentu elity.Gra nie warta była świeczki, żebyredaktor Durczok przyswoił sobiekilka podstawowych pojęć tzw.„myśli konserwatywnej” i mógł za-

cząć zadawać pytania, na które wjęzyku konserwatystów uzyskałbyodpowiedzi. Po coś przecież posłaGiertycha do programu zaprosił.Chyba, że chodziło o zaprezento-wanie telewidzom poglądów i racjiredaktora Durczoka. Takiewesołe „Kamil DurczokSolo Show”. Co w takimrazie robił tam poseł Gier-tych? Wystąpił jako ma-skotka? Jest jeszcze drugamożliwość wyjaśnienia za-chowania redaktora: dosko-nale zna on „myśl konser-watywną”, ale w imię jakiejśidei, za pomocą przekręca-nia pojęć, ironii oraz drwi-ny nie chce z nią zapoznaćopinii publicznej. Taki małysabotaż. Tylko czy ktośuwierzy, że wypełniającymisję telewizji publicznejsympatyczny redaktor Dur-czok, mógłby się dopuścić takiejniegodziwości? Najpewniej po pro-stu nie odrobił zadania domowe-go. Odróbmy go za pana redakto-ra teraz. Przyjrzyjmy się pojęciu,bez zrozumienia, którego poglądykonserwatystów na wiele tematów,w tym małżeństw homoseksual-nych, mogą się wydać niezbyt czy-telne. Chodzi mi o pojęcie przywi-lejów. Niby każdy z nas wie, co onoznaczy. No właśnie: niby. Redak-tor Durczok wydawał się nie wie-dzieć. Weźmy konkretny przykładosoby posiadającej przywileje: ry-cerza. Dzięki przywilejom czerpałpewne profity (zwolnienie z podat-ków, itp), ale w zamian król ocze-kiwał od niego obrony królestwa,nawet kosztem pójścia na śmierć.Gdyby przywileje rycerza jakiśwrażliwy społecznie król nadał chło-pom, nie wymagając od nich jed-nocześnie uzbrojenia się i obrony

królestwa, doszłoby do małego za-mieszania. Nie trwałoby onozresztą długo, gdyż wkrótce króle-stwo zostałoby podbite przez ob-cych najeźdźców, u których rycer-ski stan ciągle miałby sens. Wszy-

scy wtedy zdawali sobie z tego spra-wę i dlatego istnienie rycerskichprzywilejów miało społeczne przy-zwolenie. Powróćmy na chwilkę dosytuacji, w której król daje chło-pom rycerskie profity, nie żądającnic w zamian. Byłby to dar. I takajest właśnie różnica między darema przywilejami. Przywileje pocią-gają za sobą pewne obowiązki, aobdarowany nic nie musi dać wzamian. W dzisiejszych, demokra-tycznych czasach przywileje prak-tycznie znikły, za to rozpanoszyłosię polityczne rozdawnictwo. Naj-większe szanse podczas wyborówmają przede wszystkim ci polity-cy, którzy dużo obiecują, a potemrozdają- głównie z cudzej kieszeni- nic w zamian, oprócz głosu rzeczjasna, od wyborców nie żądając.Król dawno by zbankrutował (jeślioczywiście wcześniej nie podbiłbygo bardziej rozważny władca), gdy-

Przywileje dla homoseksualnych parczy dyskryminacja dla portfela?

by musiał z własnej kiesy zapewnićswym poddanym przeróżne daryzwane często „prawami człowieka”(jak prawo do zasiłku społeczne-go, bezpłatnej nauki itp.). Bez roz-różnienia między „przywilejem” a

„darem” bardzo łatwomyśl konserwatywną wy-paczyć, a konserwatystęoskarżyć o dyskryminacjęinnych ludzi. Dlatego tylenieporozumień chociaż-by ze sprawą małżeństwhomoseksualnych. Dlakonserwatysty małżeń-stwo to przywilej. Pań-stwo chroni tą instytucje,daje jej wiele uprawnień,ale w zamian żąda czegoś,bez czego naród zginie:wychowania nowego po-kolenia Polaków. Chybatylko rodzice wiedzą, ja-kie to trudne i ile wyma-

ga poświęcenia. W imię jakich ra-cji homoseksualne pary miałyby za-wierać ze sobą związki małżeńskiei czerpać z tego finansowane przezinnych podatników profity? Cóżtakiego daliby oni społeczeństwuw zamian. Szkoda, że redaktorDurczok nie pytał o to swojegogościa. Wolał za to w kółko po-wtarzać coś o jakiejś dyskrymina-cji. Może chodziło mu o dyskry-minację mojego portfela, z które-go szczupłej zawartości ciągle ktośchce kogoś obdarować?

Grzegorz SzczepańczykPS Artykuł ten wymaga małego wy-jaśnienia. Nie prezentuje on myślipolitycznej LPR (która w olbrzymiejmasie spraw- przede wszystkim go-spodarczych- jest mi obca), ale ogól-nie traktuje o konserwatyzmie, doktórego zalicza się wiele różnychopcji, jak choćby bardzo mi bliskikonserwatyzm liberalny.

Konkurs z cyklu gazeta-tele:Czy homoseksualista słuchającyreggae to:

a) reggae neratb) pede rasta

Ksenofobiczna, rasistowskai wulgarna bajka o gejzerze:

Gej zerem był.

Oczywiście autor tego tekstu to wał, awłaściwie żar to wał. Chyba trochę uniektórych z Państwa zawrzało, ale w końcuto bajka o gejzerze.

Japończycy, idąc z zaduchem czasu i jednocześnie chcąc uprzyjemnić mężczyzną wolny czas,usankcjonowali prawnie zawód gay-szy.

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 5

W następnym numerze: Bajka o wynalaskach: wy na laskach nie leżcie.

”Jagger’a z łóżka bymnie wyrzucił, chociażpedałem nie jestem...”

Są to słowa wypowiedzianew filmie „Hair” M. Formana,ale coraz bardzie pasujące dopolitycznej poprawności poli-tyków lewicy. Długo nie byłoczekać, „czekaliśmy do unijne-go referendum, dłużej nie mo-żemy” - przekonują postkomu-niści spod znaku SLD i już przy-gotowują projekt ustawy o re-jestracji związków homoseksu-alnych. Ciekawe czy jest to tyl-ko jawna prowokacja czy po-czątek wojny lewicy z Kościo-łem? „Największe imperia upa-dały wówczas, kiedy następo-wał rozkład moralny. Legaliza-cja związków homoseksual-nych jest szczytem rozkładu

moralnego”- uważa BogdanPęk(PSL). Unia Europejskana pewno nie jest mocarstwem,ale przy jej rozkładzie moral-nym pewnie już też długo niepociągnie:).

Legalizacja związków ho-moseksualnych to może byćdopiero początek występowa-nia grup partnerów o rejestra-cje swoich związków(np. związ-ki poligamiczne, pedofilie itp.),uważajmy abyśmy tylko nieotworzyli przysłowiowej pusz-ki Pandory. Za tymi żądaniamipewnie będą następne np. pra-wo do adopcji dzieci. Tyle po-tępienia i nienawiści wyrażamyw stosunku do pedofilii, tym-czasem ustawodawcy wyrażajązgodę na adopcje dzieci przezpary homoseksualistów. Czynie zasługuje to na kryminał?

Ustawodawstwo niektó-

Homoseksualiści w natarciu !rych krajów europejskich np.Danii, Norwegii, Węgier, Fran-cji czy Belgii umożliwia zareje-strowanie par o tej samej płci,a nawet dopuszczają adopcjędzieci. Uzyskują przez to takiesame prawa i obowiązki jak oso-by przeciwnej płci w małżeń-stwie. Czy nie jest to powodem,że tak bardzo zależy im na reje-stracji swoich związków, abyotrzymać dodatkowe upraw-nienia, głównie o charakterzeekonomicznym? Mieliby prawodo wspólnego opodatkowaniesię, prawo do korzystania zubezpieczenia zdrowotnegodla członków rodziny, czy eme-rytury. Czy potrzebne są, zatemustawy do normalnego funk-cjonowania rodziny w społe-czeństwie?, to dlatego musimy

legalizować zboczenia aby stałysię one normą?. Chyba nie i niebierzmy przykładów z innychkrajów, bo nie musimy kopio-wać chorych norm przyjętychw innych krajach. Nie dajmysobie wmówić, że jesteśmy spo-łeczeństwem nietolerancyjnym.Bo to, że nie zgadzamy się naprawne idiotyzmy świadczy tyl-ko o tym, że bronimy pewnychjasno określonych zasad i war-tości moralnych. A to, że Bógstworzył mężczyznę i kobietęjako podstawowe elementy ro-dziny świadczy tylko o tym, żehomoseksualizm nie jest nor-malny. Bo gdyby tak było, Bógstworzyłby tylko jedną płeć.

(r)ichard

Pytanie numeru: Czy baba-chłop lubiąca mężczyzn, to heteraseksualistka?

„Pamiętnik Ksenofoba”Dzień Pierwszy:• Przyszedł do mnie elegancko ubrany mężczyzna. Pokazał migruby plik banknotów i powiedział, że interesuje go kupnomojego domu. „Chcę adoptować go na salon sado-maso dlagayów” szepnął mi słodko do ucha, jakby pomylił mu się szeptz pocałunkiem. Oczywiście odmówiłem mu. Dziś chce adopto-wać mój dom, a jutro moje dzieci...

Ksenofob

W SKLEPIE ZOOLOGICZNYM:

- Jedna z moich modliszek dowiedziała się, ze jest lesbijką.- I co?- Jak to co?!! Postanowiła biedactwo żyć w celibacie!

6 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

W następnym numerze: Rozważania J.S.Bacha na temat remontowaniamieszkania, czyli „Jak fugi doprowadziły mnie do pasji”

Towarzysz BachJan Pietrzak zauważył kie-

dyś, że w Chinach wprowadzo-no pośmiertne wykluczanie zpartii i całe szczęście, że nie jestto jeszcze pośmiertne przyjmo-wanie do niej. To spostrzeże-nie towarzyszyło mi zawsze, gdyspotykałem się z iście heroicz-nymi próbami wszelkiej maścisocjalistycznych naukowcówdo przyporządkowania wybit-nych postaci z historii do „je-dynie słusznej” ideologii.

Jest faktem, że np. radziec-cy historycy literatury celowowymyślali historie wspaniałejprzyjaźni łączącej Puszkina zLermontowem, jednocześniesugerując, że gdyby była takamożliwość to z pewnością zo-stali by komunistami. A nie jestto przykład odosobniony i to

nie tylko w ZSRR, ale także wnaszym kraju.

Ostatnio przeczytałem kró-ciutką broszurkę JarosławaIwaszkiewicza pt. „Bach”. JanSebastian jest dla mnie tymtwórcą, który jest mi szczegól-nie bliski, toteż z wielkim zain-teresowaniem pochłaniamwszelkie opracowania dotyczą-ce tej postaci. Niezmiernie cie-kawy byłem, w jaki to sposóbnieogarnioną twórczośćskromnego Kantora od św.Tomasza, przybliży nam wybit-ny (ponoć) pisarz. Jakież byłowięc moje zdumienie gdy już napierwszych stronach znalazłemopinie jakoby np. Chorał Ba-cha był „pieśnią rewolucyjnej,reformatorskiej walki ( Marsy-lianką XVII - nazywał go En-

gels), albo echem ciężkiej de-presji, którą przeżywał naródniemiecki.” No cóż...lecz to byłdopiero początek. Parę kartekdalej dowiaduję się że „ Z wy-jątkiem kilku nielicznych kom-pozytorów, burżuazja niemiec-ka nigdy Bacha nie rozumia-ła...- powiada odezwa kierow-nictwa partii SED”. O zaczynabyć ciekawie. Oto twórca któ-rego głęboka religijność stano-wiła impuls do tworzenia swo-ich dzieł, w opinii Iwaszkiewi-cza staje się forpocztą socjali-zmu. Jednak szczytem swoistejkrętackiej maestrii była inter-pretacja Bachowskiego arcy-dzieła „Pasji podług św. Mate-usza”. Ten genialny pomnikgłębokiej religijności wyrażonejnajbardziej uduchowioną mu-

zyką jaką kiedykolwiek stwo-rzono, dla Iwaszkiewicza „wy-chodzi z ram mistycyzmu, po-rzuca szranki czysto kościelnei w całej swojej skomplikowa-nej formie jest opowiadaniemo ofierze człowieka, który po-święca się dla ludzkości.” Cie-kawe tylko dlaczego Bach niestworzył podobnego dzieła np.o Prometeuszu? A tak na ko-niec powiem tylko, że wszelkieswoje dzieła Jan Sebastian od-powiednią inskrypcją dedyko-wał Stwórcy. I bez świadomo-ści jego głębokiej wiary nie spo-sób wejść głębiej w cudowny(bezpartyjny) Bachowski świat.A naprawdę warto.

Szymon Szczepańczyke-mail:[email protected]

Z cyklu „wywiady z politykami”: wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Traktorzysta: Jaki jest Pana ulubiony kompozytor?J. Kaczyński: Oczywiście John Lennon. To w końcu on pierwszy zaśpiewał „Give PIS a chance”

Czy są różnice w Biblii?Jest zastanawiające, iżod samego zarania swo-ich dziejów migracja jestorganicznie wpisana whistorie narodu Żydow-skiego.

Już w okresie hellenizmunastępuje sytuacja, iż więk-szość narodu wybranego za-mieszkuje tereny poza Pale-styną. Co więcej powoli językHebrajski staje się językiem in-tegralnie związanym z kultemreligijnym , natomiast w życiucodziennym zostaje wypartyprzez język arameński (terenPalestyny) lub grekę. Jest towidoczne szczególnie w miej-scu, w którym już w II wiekuprzed Chrystusem znajduje sięnajwiększa żydowska diaspora,mianowicie w Aleksandrii. Wpewnym momencie Żydzi stają

przed dylematem w jaki spo-sób zachować swoją wiarę i tra-dycję, skoro większość współ-wyznawców nie rozumie he-brajskiego. W odpowiedzi nazapotrzebowanie greckiegoprzekładu Biblii diaspora alek-sandryjska, przy pomocy królaEgipty Ptolemeusza II Filadel-fa sprowadza z Jerozolimy nawyspę Faros koło Aleksandri72 uczonych. Mieli oni na za-danie w ciągu 72 dni dokonaćprzekładu Pięcioksiągu Mojże-szowego na Grekę. Legendapodaje, że gdy potem porów-nano owe przekłady, to w ni-czym się one nie różniły. Osta-tecznie całą Biblię przetłuma-czono na grekę około 150 rokuprzed Chrystusem. Septuagin-ta, gdyż tak ten przekład nazy-wa się do dzisiaj (od łacińskie-go siedemdziesiąt) obejmowa-ła także księgo historyczne ni-

gdy przez judaizm nie uznaneza kanoniczne mianowicie Mą-drość Syracha, czy Księgi Ma-chabejskie, a także Eklezjasty-ka, Księgi Tobiasza, Judyty,Barucha oraz uzupełnienia doKsiąg Daniela i Estery. Niemniej jednak, ten to właśnieprzekład był prawdziwą bramąw poznaniu Starego Testamen-tu przez narody z poza hebra-iskiego kręgu kulturowego. Ztekstu Septuaginty korzystałchociażby najwybitniejszy helle-nistyczny filozof żydowski Filonz Aleksandrii, czy wybitny histo-ryk Józef Flawiusz. Takżepierwsi Chrześcijanie uznalicałą Septuaginte za swoją księ-gę kanoniczną, a późniejszyłaciński przekład Biblii zwanyWulgatą zachował księgi tamsię znajdujące. Dopiero wokresie reformacji większośćzgromadzeń protestanckich

przyjęła Stary Testament w po-staci ksiąg uznanych przez Ju-daizm za kanoniczne. Tak todoszło do nieznacznej, w zasa-dzie w niczym nie przeszkadza-jącej, ale jednak różnicy w jegozawartości w stosunku do Ka-tolików. Wiedzmy jednak, żewynika to de facto tylko z tra-dycji nie natomiast z jakiś wy-bitnych różnic ideowych po-między Kościołami Chrześci-jańskimi. I jeszcze na koniec.Musimy mieć też świadomość,że Kościół Katolicki uznaje zapisma natchnione tylko tekstBiblii w językach oryginalnych!Wszelkie natomiast tłumacze-nia są (jeżeli mogę użyć tegosłowa) pewnym „złem koniecz-nym”. Pamiętajmy więc o tym,chociażby w dyskusjach zeŚwiadkami Jehowy.

Szymon Szczepańczyke-mail: [email protected]

Chcieliśmy uspokoić wszystkich słuchaczy Radia Maryja.– Nie jest planowane wprowadzenie ambonamentu.

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 7

Nie wiem, co Mick Jagger zażył, ale niktnie ma tak pięknaj twarzy, czyli

ROLLING STONES W PRADZEŻeby nie zamęczać Państwa za bardzo, wybraliśmy tylko kilka frag-mentów z naszej kroniki wyjazdu na koncert Rolling Stones. Otoone:

1. 25.07.2003 - noc pierwsza godz. 21.55 STARTStacja I : Jezus jedzie na Rolling Stones.Obecni: Richard, Pepan, Ania, Justyna, Monika

2. Przygoda pierwsza - zabraliśmy atlas Polski zamiast Europy, wtej sytuacji jedziemy na czuja.

3. 26.07.03 - dzień drugi.Pierwsza pokuta - 500Kc (czeskie gorole żerują na turystach);godz. 11.25 dotarliśmy do hotelu Liben (od tego momentu całyczas degustujemy czeskie piwka, wiec nie będziemy tego ciągleprzypominać.)

4. Nasz rebus, czyli kim naprawdę są rolling stonesi.

(rozwiązanie rebusu na dole strony)5. A teraz z innej beczki

6. 27.07.2003 - dzień trzeci KONCERT Dobrze, że mamy jaggerowskie koszulki z językami, bo się niezgubimy. Jak to mówią: koniec języka za przewodnika.

7. Przychodzi Charlie Watts do psychiatry. - Watts the trouble ???

8. Przyjechoł ślonzok na koncert Black Sabbath: Ślązok- łoziłozborn? Anglik - yes, he was!

9. Godz. 18.35 zbieramy się z trawki, idziemy na koncert.

10. Godz. 19.20 skończył Brainstorm - w tłumie zapoznaliśmykumpli z Chorwacji (www.muzika.hr- gazeta do której piszą).Dowiedzieliśmy się od nich, że fryzura zwana u nas „czeski metal”nazywa się u nich „futbalerka”. Chcieli też się dowiedzieć jak jestpo polsku coś, co po chorwacku pisze się „Jebl se”. Oczywiściepowiedzieliśmy im.

11. Po koncercie Brainstorm wystąpiła czeska kultowa kapelaOlympic - śpiewał z nią cały stadion za wyjątkiem 15.000 Polaków.

12. O koncercie Rolling Stones nie będziemy pisać bo wiadomo,że był świetny.

13. (Dla dociekliwych)Brown SugarStart Me UpYou Got Me RockingDon’t StopWild HorsesYou Can’t Always Get What You WantMidnight RamblerTumbling DiceThe Nearness Of You

Rozwiązanie rebusu: Szarp i druty

HappySympathy For The DevilNeighbours (B-stage)Little Red Rooster (B-stage)Street Fighting Man (B-stage)Gimme ShelterIt’s Only Rock’n RollHonky Tonk WomenJumping Jack FlashSatisfaction

14. 28.07.03 dzień 4. Chwaląc się widzieliśmy Stonesów (tj Ri-chard i Pepan) na żywo już drugi raz. Pierwszy raz na stadionieŚląskim w Chorzowie w 1998.

15. Z cyklu „Czeskie seriale”: co mówi mąż do żony, jak chcezapultać? Żena zapultom?

16. Każda dziewczyna żula, ma co jakiś czas depresję.

17. 29.07.03 - dzień V. 21.50 jesteśmy w domu.Spisali: Richard, Pepan, Ania

Pokoncercieczeskaprasapisała:

8 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

Krótka historia „toczących się kamieni”

Aleśmysię stoczyli

rys. KaMilka

Tatusiu, nie płacz!To nic, że wyginiemy.

Najważniejsze, że będąnas mylić z Rolling

Stonesami

O pierwszym koncercie Rolling Rolling w Polsce (1967r): „Onipo prostu dostali od organizatorów koncertu walizkę pieniędzy,z którymi za bardzo nie wiedzieli, co zrobić. Wywieźć nie wolno-celnicy z pewnością by na to nie pozwolili, kupić funty czy dola-ry- ale gdzie i jak, w związku z tym oni zażyczyli sobie, aby pra-cownicy PAGARU kupili dla nich, za ich pieniądze, polską wód-kę. Mimo, że obecny dyrektor tej instytucji twierdzi, że to nieprawda, wiem, że tak było. Mało, sam te wódkę piłem. Kupionoją w Warszawskich Zakładach Spirytusowych na Ząbkowskiej,wszystko zapakowano, urzędowo oplombowano, odprawiono iwysłano wagon polskiej wódki do Londynu. Oczywiście władzebrytyjskie nałożyły na tą wódkę cło i nikt tego nie odebrał, caływagon wrócił do PAGARTU. Także Rolling Stonesi zagrali tenkoncert zadarmo...” (Marek Karewicz w wywiadzie dla „Maga-zyn Muzyczny Selles”)

Dziennikarz do Jaggera:– w co Pan inwestuje?

Jagger do dziennikarza:– Ja nie inwestuję, ja wydaję

(konferencja prasowa z lat 60tych)

Traktorzyści czekając na Stonesów, jeździli po Pradze metrem(choć częściej litrem)

rys. KaMilka

JAGGER DO CÓRKI:

– wychodzę!

CÓRKA DO JAGGERA:

– ale nie wróć tatusiu zdziewczyną młodszą odemnie

(z filmu dok. 0 nagrywaniuostatniej solowej płyty

M. JaggeraGodessinthedoorway).

rys. KaMilka

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 9

Mick, jak mam cisię zwierzyć? Ty

w ogóle niepotrafisz

trzymać językaza zębami!

Keith Richardswygląda jak mumia

swojej babki

(powiedzenie ludowe)

Z cyklu „nieznanahistoria RollingStones”: w/g naj-nowszych donie-sień naukowychtytuł utworu I canget no satisfactionzostał zaczerpniętyz ostatnich słówHitlera „I can getno sfastic action

(dr paleontologii)

rys. KaMilka

BabaJaga

BabaJagger

„Do kółka foto-graficznego wswojej szkolewstąpili (Jagger zkolegami - przyp.Traktorzysta) tyl-ko po to, żeby nadoroczną zabawętaneczną mieć klu-cze do ciemni!” (D.Wyszogrodzki „Sa-tysfakcja”) rys. KaMilka

10 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

Z czeskich wojaży przywieźli-

śmy dla Państwa troszkę rysun-

ków z Traktorzysty Praskiego

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 11

W następnym numerze: zawody w przychodzeniu do pracy na czas.

ASCETYCZNI CZARODZIEJE Z BOSTONU: MORPHINE cz.VReakcja krytyki na czwarty al-

bum Morphine pt. „Like Swim-ming” (1997) była, delikatnie mó-wiąc, chłodna. Niech świadczą choć-by o tym niskie noty, jakie płytaotrzymała w cieszących się wielkimprestiżem w branży muzycznej ma-gazynach „Q” oraz „Rolling Sto-ne” (tylko 3 gwiazdki na pięć moż-liwych). Kryteria wg których oce-niono ten album na dostateczny,pozostaną słodką tajemnicą ocenia-jących- trudno więc z tymi notamipolemizować-, ale kiedy czytam, cowtedy pisano w prasie- nie tylko wwymienionych wcześniej pismach-na temat tego albumu ( kilka z bar-dziej charakterystycznych wypowie-dzi: „The bad news is, this formulais getting really tired. While theband’s earlier albums gathered mo-mentum, each one sounding bol-der and sexier then last, „Like Swim-ming” makes you wish the bandcould mold their sound into newforms-and for just one song, kicktheir noir habit” -Lori Leibovich,„Four albums in, the band is ridingthe same sound like a slot car. ...toomany song swaggeer in place, pum-ping a single line or riff with static

electricity”- Ira Robbins(RollingStone), „With this fourth album,Morphine have quite sensibly resi-sted the urge to dangerously tam-per with a possibly unique formu-la”-Tom Doyle(Q)*), zastanawiamsię, czy aby rzeczywiście chodzi o„Like Swimming” zespołu Morphi-ne. Dziś minęło już sześć lat odopublikowania tego wydawnictwa,pewnie niezbyt wiele jeśli chodzi omuzykę, ale już z tej krótkiej per-spektywy widać, jak bardzo kryty-ka się myliła co do „Like swimming”zarzucając mu wtórność. Zespółciągle nagrywał używając jedynie 2-strunowego basu, saksofonu i ma-luteńkiego zestawu perkusyjnego(nie licząc głosu Sandmana i kilkusporadycznie użytych podczas sesjiinstrumentów jak keyboard, mel-lotron, gitara(!), tritar-jeden z wie-lu wynalazków Sandmana), więckiedy zrobił to po raz kolejny naswoim czwartym już albumie, naj-prościej było napisać: ta formuła sięskończyła, to już jest nudne. Rze-czywiście, album po pierwszych kil-ku przesłuchaniach (tak było przynajmniej ze mną) jakby rozczaro-wywał. Zdawał się być monotonny i

nie tak magiczny jak poprzedniedokonania zespołu. Trudno mi po-wiedzieć, dlaczego takie są pierw-sze wrażenia przy zetknięciu z tąpłytą. Może znajomość wcześniej-szych utworów grupy- granych zemocjami tak intensywnymi, jakichmuzyka rockowa prawie w ogóle niezna- jest jak narkotyk, który nie po-zwala cieszyć się niczym innym, pozanim samym. A na „Like Swimming”wszystko brzmi tak zimno, jakbyzespół nie włożył w nagrania żadne-go cieplejszego uczucia.. Ale to tyl-ko pozory. Płyta zawiera olbrzymiepokłady żaru, ale nie w tych miej-scach, gdzie można je było znaleźćna poprzednich albumach. Dlate-go pewnie to zagubienie krytyki,która po prostu nie mogła sobieporadzić z nowym wcieleniem Mor-phine. Była ślepa i głucha. Ciąglewidziała zespół w miejscu, w któ-rym już dawno go nie było. Gdzie wtakim razie Morphine wtedy sięznajdował? „Jestem dokładnie tam,gdzie chcę właśnie teraz być” za-śpiewał Sandman w piosence „Wi-shing Well”. Zastanawiając się jakmożna by to miejsce określić, na-sunęła mi się maksyma Milesa Da-

Opowieści z Canterbury cz. VI

Caravan cz.3Wraz z nastaniem ery punk

rocka (1976) skończyły się złotelata muzyki progresywnej. Zasta-nawiające jest, że zdecydowanawiększość grup, które jeszcze paręlat temu tworzyły kanon ambitne-go rocka, teraz albo zawieszaładziałalność (np. King Crimson),albo coraz bardziej zmierzała wstronę komercji (np. Genesis). Nie-stety nie ominęło to także Carava-nu. Zauważmy wszakże, że od po-czątku funkcjonowania tej forma-cji jej muzyka oscylowała gdzieśpomiędzy jazzowymi „odlotami”,a melodyjnym rockiem. Jednak doczasu zachowania równych propor-cji między tymi trendami, powsta-wała całkiem nowa i na swój spo-sób oryginalna mieszanka.

Pierwsze symptomy kryzysuartystycznego grupy dostrzegamywraz z odejściem w 1975 roku kla-wiszowca Davida Sinclaira. Jegomiejsce zajmuje Jan Schelhaas(późniejszy muzyk grupy Camel).W tym składzie zostaje nagranapłyta „Blind Dog At St. Dustan’s”(1976) którą, pomimo pewnychbraków mogę uznać za ostatnieklasyczne dzieło formacji. Nieste-

ty potem grupa znalazła się już narówni pochyłej. Po nagraniu nie-udanego albumu „Better by Far”zespół de facto zawiesił działalnośći pomimo licznych jego później-szych reaktywacji nigdy już na stałenie odzyskał swojej formy z po-czątku lat siedemdziesiątych. Tym-czasem dyskografia zespołu stalesię powiększa. Dzieje się to zasprawą całej masy ciągle wydawa-nych koncertów Caravanu. I całeszczęście, ponieważ była to grupawybitnie koncertowa, a każde nowewykonanie kompozycji pokroju„For Richard” czy „Love In YourEye” pokazuje nam prawdziwą kla-sę Caravanu, zespołu, który wyda-jąc kilka wybitnych i niezwykleoryginalnych albumów nigdy niedoczekał się powszechnego uzna-nia, na które niewątpliwie zasługi-wał. Ale to także cecha charakte-rystyczna „Sceny Canterbury”.

P.SPewną ciekawostką związaną z

Caravanem jest grupa Mirage skła-dająca się z byłych członków grupCamel i Caravan (Pete Bardens,Andy Ward, Dave Sinclair, Jimmi

Hastings, Pye Hastings, SteveAdams i Rick Biddulph). Zespółten na płycie „Live 14th Decem-ber 1994” przedstawił nowe wer-sje klasycznych już tematów z re-pertuary obu wyżej wymienionychgrup. Jest to kolejny już przykładrodzinnych wręcz powiązań pomię-dzy członkami zespołów z Canter-bury.Caravan - 1968If I Could Do It All Over Again,I’d Do Tt All Over You - 1970In the Land of Grey and Pink -1971Waterloo Lily - 1972For Girls Who Grow Plump in theNight - 1973Caravan & The New Symphonia -1974Cunning Stunts - 1975Canterbury Tales - The Best ofCaravan - 1976Blind Dog at St. Dustans - 1976Better by Far - 1977The Best of Caravan „Live” - 1980Caravan - The Album - 1980Show of Our Lives - 1981Back to Front - 1982The Canterbury Collection - 1984BBC Radio 1 Live in Concert -

1991Live 1990 - 1992The Best Of Caravan - 1993Canterbury Tales: The Best OfCaravan 1968-1975 - 1994Cool Water - 1994Battle of Hastings - 1995All Over You - 1996Live: Canterbury Comes to Lon-don - 1997Travelling Man - 1998Live In Holland - Back Of TheTracks - 1998Songs For Oblivion Fishermen -1998Ether Way - 1998Surprise Supplies - 1999All Over You ... Too - 1999Headloss - 1999Where But For Caravan Would I?- 2000Green Bottles For Marjorie - 2002Live At Fairfield Halls - 1974 -2002Travelling Ways - 2002Live UK Tour 1975 - 2003

Caravan 2003 rok

Pye Hastings i Richard Sinclair1990 rok

visa- muzycznego guru MarkaSandmana: (cytuje z pamięci) „Niema potrzeby grać dźwięków oczy-wistych”. Skoro Morphine grał „sur-realistyczną, egzystencjalną (itp)muzykę pełną emocji” (definicjaautora na potrzeby tego tekstu), to„surrealistyczne, egzystencjalne(itp)dźwięki pełne emocji” stają się dozagrania tego rodzaju muzykidźwiękami „oczywistymi”. Nie mapotrzeby ich zagrania. Tak też zro-bił Sandman. Do nagrania „LikeSwimming” użył sterylnych, wypra-nych z wszelkich uczuć dźwięków(to samo dotyczy zresztą tekstów).I między innymi dlatego płyta ta dodziś pozostaje najbardziej kontro-wersyjnym i niedocenionym wydaw-nictwem grupy. Dla niektórych jestzupełnie zimna i wyprana z wszel-kich uczuć. A dla innych to naj-piękniejszy i najcieplejszy prezent,jaki Morphine mógł kiedykolwiekpodarować swym słuchaczom. Atak naprawdę, to Morphine byłwtedy w miejscu.... (ale o tym wnastępnym odcinku)

Pepan* Naczelny: dlaczego ten tekst niejest przetłumaczony!!!

Z cyklu tłumaczeń tekstów Morphine: (piosenka „eleven o`clock”:every night about 11 o`clock I go out) kiedy na zegarze piźnie jedenoście,

pożurzyć wyłaże, a potem mnie noście.

Pieśń zoofilów ekstremistów:„Orka, orka pamietosz, jak jo ci przoł”

12 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

O DWÓCH TAKICH, CO CHCIELI ZALICZENIE Z HISTORIIczyli jak rekonstruowaliśmy wygląd gotyckiego zamku w Pszczynie.

PROLOGTo było tak.Adrian i ja studiowaliśmy

już drugi semestr w Gliwicach.Zaliczenie z historii architektu-ry u mgr inż. arch. Rdzawskiej imgr inż. arch. Nakoniecznegopolegało na sporządzeniu opra-cowania dotyczącego jakiejś za-bytkowej budowli. Gro studen-tów traktowało ten temat bar-dzo oczywiście - zdjęcia znane-go zabytku plus opis. My jed-nak postanowiliśmy zrobić cośambitniejszego - przedstawićobiekt, który już nie istnieje.Pokusiliśmy się o próbę zrekon-struowania wyglądu pszczyń-skiego zamku z czasów XV w.,czyli o gotycką warownię księż-nej Heleny Korybutówny.

WEDŁUG CZEGO I JAKTrudno było oprzeć się o ja-

kiekolwiek materiały ikonogra-ficzne z epoki czy opis, bo tako-wych brak. O obwarowaniachzamku jak i miasta pisał niecoL. Musioł na podstawie wła-snych badań w archiwach. W1969 roku jeden z założycieliWydziału Architektury Poli-techniki Śląskiej - prof. Maurerpodjął się przeprowadzeniaprac archeologicznych na tere-nie bezpośrednio przylegają-cym do naszego pałacu. Ich wy-niki rzuciły nieco światła na bu-dowlaną przeszłość zamku psz-czyńskiego. Przeprowadzonorównież badania i pomiary wiel-kości cegieł w poszczególnychczęściach zamku, co pozwala naustalenie kolejności wznoszeniamurów.

I wreszcie pewne przypusz-czenia co do rzutu, wyglądu iwyposażenia XV-wiecznej wa-rowni pszczyńskiej można wy-snuć z analizy najstarszego opi-su zamku, ocalałych rzutówdrugiej kondygnacji i z wizerun-ku z mapy Hindenberga (ryc. 2)-wszystkie z czasów renesanso-wego zamku. Na takich pod-stawach opublikowano kilkaprac precyzujących tytułowyproblem autorstwa I. Płazaka iA. Obornego. Rzut gotyckiegozamku (ryc. 3) proponowanyprzez I. Płazaka posłużył namza materiał wyjściowy do naszejinterpretacji wyglądu gotyckie-go zamku w Pszczynie.

NO WIĘC, JAK TO MOGŁOWYGLĄDAĆ?

Aby ułatwić czytelnikomorientację rzut gotyckiegozamku nałożyłem na teraźniej-szy plan pałacu. I tu jedna dy-gresja, myślę, że istotna. Wszy-scy wiemy, że dziedziniec zam-kowy ma dwa poziomy - niższydostępny od Rynku przez Bra-mę Wybrańców i wyższy, z ta-rasów. Otóż do połowy XIX w.istniał jeden poziom - niższy, a

nadsypano go, aby wzmocnićpękające dolne partie murów.Toteż zwiedzając dzisiaj piwni-ce w zachodnim skrzydle musi-my pamiętać, że pierwotnie byłato kondygnacja przyziemia.

Zamek wg Płazaka składałsię z kilku zasadniczych części.Skrzydło zachodnie A było nie-co dłuższe niż obecne, a dobrzezachowane jego ceglane muryi sklepienia są dzisiaj widocznedoskonale we wspomnianychpiwnicach. Istnienie drugiegoskrzydła jest hipotetyczne (nieznaleziono bowiem analogicz-nych śladów gotyckich jak wskrzydle zachodnim) acz wiel-ce prawdopodobne. Płazakkaże nam widzieć go jako nie-co krótsze i lekko nierównole-głe. Istotnie - to odchylenie odkąta prostego możemy zauwa-żyć do dziś, przyglądając się fa-sadzie z niższego dziedzińca.

Gdyby skrzydło to powstało wepoce renesansowej, myślę, żewykonano by go równolegle doistniejącego A, brak bowiemjakichkolwiek funkcjonalnychczy kompozycyjnych argumen-tów do takiego odchylenia.Wydaje się więc, że odchyleniejest wynikiem nieudolności bu-downiczych wcześniejszychepok a zatem staje się argu-mentem za istnieniem w gotyc-kim zamku.

Te dwa skrzydła połączono

murem kurtynowym od półno-cy C i odpowiadającym mumurem D - którego relikty ar-cheologiczne odnaleziono - odpołudnia. Jak widać I. Płazakproponuje połączyć skrzydłowschodnie z murem odcinkiemkurtynowej ściany E wraz zbramą F. Jednak najosobliw-szym fragmentem założeniazamku była wieża G, której fun-damenty również odkryto w1969 roku. Wykonana była niez cegły, jak reszta zamku, ale zkamienia łamanego na zapra-wie wapiennej. To świadczyprawdopodobnie o jej znacz-nie starszym pochodzeniu niżzamek, niż nawet miasto. Byćmoże była częścią grodziska -strażnicy pilnującego targowi-ska i drogi handlowej na długoprzed lokacją Pszczyny. Wieżata istniała jeszcze w czasach re-nesansowej przebudowy, o

czym świadczy jej wizerunek namapie Hindenberga. (rys. 2) -to ta niska budowla z dużą ar-kadową bramą. Do opisu rzu-tu należy dodać jeszcze drugąwieżę - schodową H, leżącąmniej więcej w tym samym miej-scu co dzisiejsze okrągłe scho-dy do piwnicy.

Na takiej podstawie „wycią-gnęliśmy” trzeci wymiar i takpowstał rysunek (ryc. 1). Jestto szkic z dość hipotetycznymizałożeniami - brakowało nam

nawet informacjio ilości kondygna-cji zamku gotyc-kiego (przyjęliśmytrzy). Starą wieżęumieściliśmy pozamurem zamku irysowaliśmy jąjako stołp (don-żon), czyli wieżęostatecznej obro-ny. Miała więcwejście wysokonad terenem imałe okienkostrzelnicze, do-stępne z drabinywciąganej dośrodka. Obrońcymogli skryć się wniej i razić prze-ciwnika, w raziegdy atakującyzdobywaliby całyzamek. Mury kur-tynowe mają wy-

sokość ok. 7 m, pozbawione sąblank (używano już wówczasbroni palnej i blanki zastępo-wane były przez otwory strzel-nicze); bramę wjazdową nawewnętrzny dziedziniec zgod-nie z rzutem Płazaka, umieści-liśmy w murze.

Jeszcze parę słów o urzą-dzeniu obronnym zamku -zgodnie z opisem z 1629 rokustrzegł go rów, wał i mur (rów,czyli fosę do dziś świetnie wi-dać przed Bramą Wybrańców iw obniżeniu terenu wzdłuż bu-dynków dworskich oficyn).Przejazd odbywał się przezmost zwodzony i budynekbramny - opisany we wspo-mnianym dokumencie jako„stary, drewniany budynek”

Budynek był już stary w1629 roku, więc założyć możnajego istnienie za czasów księż-nej Heleny. Później, w latach

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 13

1680-89 powstała na jego miej-scu znana wszystkim BramaWybrańców. Mur wyposażonybył w zadaszony chodnik (chro-niący przed zamoczeniemproch) lub drewniane hurdy-cje, czyli nadwieszoną kon-strukcję pozwalającą razić prze-ciwnika będącego tuż pod mu-rem. Zamek miał prawdopo-dobnie murowane pierwszeumocnienia a całe miasto -drewniane.

Historia pokazała, że gotyc-ka warownia w Pszczynie byłasilnym zamkiem - księżna He-lena skutecznie broniła się wnim przed Husytami w 1433roku.

NAJSTARSZY FRAGMENTPSZCZYNY

Z powyższych rozważańwynika, że gotyckie mury mo-żemy zobaczyć w piwnicachzamkowych skrzydła zachod-niego, udostępnianych, zdajesię, w czasie koncertów jazzo-wych. Być może uda się namprzepędzić tam jakiś czas -spójrzmy wówczas z większymzainteresowaniem i estymą nastare cegły - wszak to najstar-szy murowany fragmentPszczyny...

EPILOGDr Nakonieczny pokiwał

głową i lekko się uśmiechając

rzekł: „Tak, tak, ciekawy po-mysł... tyle że te szczyty są typo-we dla zamków warmińskich!Ale kto wie, kto wie...”

Zaliczenie dostaliśmy.Wojciech Orlik

Pracę na zaliczenie: ”Jakwyglądała średniowieczna Psz-czyna?- opis grodu i próba re-konstrukcji zamku gotyckiego.”sporządzili: Wojciech Orlik iAdrian Poznachowski

Ludwik Musioł „Drewnia-na warownia średniowiecznana Górnym Śląsku ( na przy-kładzie miasta Pszczyny )” -„Zaranie Śląskie’ r. VIII,zesz.2, Cieszyn 1932. Patrz też:„Zofia Wartołowska „Śre-dniowieczna warownia w Psz-czynie”

2 Alojzy Oborny „Pałac wPszczynie. Dzieje budowlane iartystyczne.” Pszczyna 1972;Alojzy Oborny, Ignacy Płazak„Zespół pałacowo-ogrodowyw Pszczynie” Pszczyna 1977

3 patrz np.: L. Musioł „Psz-czyna. Monografja historycz-na” str. 72, Katowice 1936

PE ES CZYLI JAK TOTERAZ OCENIAM

Cóż, mam uwagi...Historycy zajmujący się

poszczególnymi fazami budo-wy zamku pszczyńskiego ( Pła-

zak, Oborny a także Kruczek)są raczej zgodni w interpreta-cji rysunku z mapy Hindenber-

ga (ryc.2), z czasów renesan-sowej przebudowy. Wyraźnieprzedstawiono tam zamek zbramę wjazdową umieszczonąw starej wieży, zaś owa wieżawciągnięta jest w mury zamko-we. Obecnie skłaniam się raczejdo przyjęcia założenia, że byłotak i w gotyckiej fazie, w cza-sach wcześniejszych, za księż-nej Heleny. Myślę, że stołp byłjuż wtedy częścią murów zam-kowych i stanowił jednocześniejego bramę wjazdową. Płazakwięc nieprawidłowo umieszczastarą wieżę poza murami go-tyckiej warowni. Jest kilka ar-gumentów za moim obecnymstanowiskiem.

Po pierwsze: stołp, żebyspełniać swoją rolę wieży osta-tecznej obrony, powinien raczejznajdować się WEWNĄTRZdrugich obwarowań, a nie nazewnątrz. Inaczej byłoby bardzokłopotliwe przedostanie się zoblężonego zewsząd zamku nastojący poza nim donżon.

Po drugie: tak umieszczo-na wieża skutecznie ograniczapole rażenie obrońców w stra-tegicznie bardzo ważnym, na-rożnym punkcie murów, zasła-niając widok na bramę głównąpierwszych murów. Poza tymnarożnik murów bez wzmoc-nienia basztą czy wieżą jest miej-scem newralgicznym, słabym,narażonym na zniszczenia.

Po trzecie: nie odnalezionoreliktów muru ani budynkubramy w miejscu, gdzie umiesz-

cza ją Płazak - a że taki budy-nek musiał by istnieć, chyba niema wątpliwości. W przeciwnym

wypadku brama główna pozba-wiona wzmocnienia murówobronnych stałaby się bardzołatwym łupem dla napastni-ków.

Po czwarte: Gdyby bramaistniała tam, gdzie chce Płazak,myślę, że renesansowy archi-tekt skorzystałby z okazji i skrzy-dło wschodnie rozbudowałbyjako symetryczne odbicie istnie-jącego skrzydła B względem osibramy. Powstałoby wówczaseleganckie założenie z bramą„wciśniętą” pośrodku międzydwoma symetrycznymi budyn-kami a wszak renesans ceniłsobie symetrię. Skoro tak niezrobiono, więc możliwe, że bra-my tam nie było

. Niemniej jednak na rysun-ku stołp i brama są umieszczo-ne jak na rzucie Płazaka.

Aha - warto jeszcze wspo-mnieć dr Jana Kruczka z na-szego zamku. Dzięki niemumogliśmy zrobić zdjęcia w go-tyckich piwnicach bo nie dość,że osobiście nas tam wpuścił tojeszcze zapewnił porządneoświetlenie fotograficzne.Udzielił nam też wielu cennychuwag i gdyby nie dr Kruczeknaszego zaliczenia mogłoby niebyć...Dzięki.

14 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

Największą ułomnością systemu demokratycznego jest....Myśl, że demokracja to najlep-

szy z możliwych do sprawowania sys-temów władzy, jaki jesteśmy w sta-nie sobie wyobrazić, jest w Zachod-nim Świecie tak mocno zakorzenio-na, że każda próba dyskusji nad tympoglądem, traktowana jest tam conajmniej jako niegroźna ekstrawa-gancja. A przecież system, który po-trafi do szczytów władzy dopuścićdemagogów, złodziei, czy nawet- wskrajnym przypadku- Hitlera (dowładzy doszedł właśnie dzięki demo-kratycznym wyborom), wymaga,choćby tylko dla zwykłej uczciwo-ści, krytycznej analizy. Poniżej przed-stawiamy Państwu jedną z takichprób. Są to fragmanty wypowiedziprof. Jana Hermana Hoppe (socjo-loga, filozofa i ekonomisty, pracow-nika naukowego wydziału ekonomiiUniwersytetu Newada w Las Vegasoraz Instytutu Ludwika von Misesajaki i wieloletniego współpracowni-ka wybitnego teoretyka anarchoka-pitalizmu, nieżyjącego już prof. Mur-raya Rothbarda), które w obszerniej-szej formie ukazały się w konserwa-tywno-liberalnym tygodniku „Naj-wyższy Czas” (nr 31-32, 2-9 sierp-nia 2003). Zdaję sobie sprawę, żeproblemy poruszone przez prof.Hoppe, zostały potraktowane bar-dzo ogólnikowo i niekiedy w zbytuproszczony sposób (choćby kon-trowersyjna sprawa egzekwowania„podstawowych praw człowieka” bezudziału państwa). Ale, ze względuna ograniczoną ilość miejsca nałamach gazety, należy je potrakto-wać przede wszystkim jako zapro-szenie do dyskusji.

NaczelnyProf .Jan Herman Hoppe:

„Największą ułomnością syste-mu demokratycznego jest brakgwarancji dla poszanowania praw

własności. Człowiek jest posiada-czem siebie i owoców swojej pra-cy. Brak respektowania prawa wła-sności, podstawowego prawa czło-wieka, determinuje łamanie wieluinnych praw i wolności jednostki.Instytucje związane z monopolemwładzy mogą robić praktyczniewszystko z obywatelem oraz jegowłasnością. Z tą różnicą, że stoso-wanie przemocy instytucjonalnejwobec jednostki nazywa się egze-kwowaniem prawa, natomiastobronę jednostki przed nadużycia-mi ze strony państwa- terrory-zmem. Monopol władzy prowadzido szeregu nadużyć. To niedopusz-czalne.”

„Demokracja jest niemoralna.Weźmy dla przykładu system spra-wiedliwości. Popełniono przestęp-stwo. Ofiara, zamiast liczyć na fi-nansową rekompensatę ze stronybandyty, jest pozostawiona prak-tycznie sama sobie. Mało tego, prze-stępca idzie do więzienia, a ofiara,jako podatnik, musi od tej pory pła-cić za pobyt bandyty w więzieniu!Natomiast przestępcy mają do dys-pozycji siłownie i sale gimnastycz-ne, w których ćwiczą swoje mięśnie,aby po wyjściu z więzienia popeł-niać kolejne zbrodnie. Wielu z nichma jeszcze czelność narzekać na złewarunki w aresztach.”

„...to co zachowało się obec-nie w Wielkiej Brytanii, Hiszpaniiczy Szwecji, nie ma nic wspólnego zklasyczną monarchią, za którą sięopowiadam. W monarchii klasycz-nej parlament miał tylko rolę do-radczą. Król był posiadaczem dóbri stanowił prawo. Właścicielem zie-mi, którą rządził, a więc kapitału.Dlatego monarchia była efektyw-nym systemem sprawowania władzy.Jaka jest różnica między monarchią

a demokracją? Monarcha trakto-wał swój kraj jak własność daną muna całe życie. Podobnie jak właści-ciel domu. Co robi właściciel domu?Remontuje go, inwestuje, aby pod-nieść jakość życia jego mieszkań-ców, sprawdza jego wartość na ryn-ku i dąży do tego, aby była jak naj-większa. Natomiast demokracjaprzypomina wynajmowanie domuna kilka lat. Co robi wynajmującydom? Stara się go maksymalnie wy-eksploatować! Jeśli jest nieuczciwy,niszczy go demontuje i wynosi naj-bardziej cenne elementy wyposaże-nia. A potem przychodzi kolejnynajemca... Za monarchii sukcesjawładzy była dziedziczna. Zmianawładzy odbywała się naturalnie: dy-nastię, która rządziła źle, wycinanow pień. A co zrobić z politykami?Obecnie jedynym miejscem na zie-mi, gdzie zachowały się szczątkimonarchii klasycznej, jest Liech-tenstein. Książę sprawuje faktycznąwładzę, parlament zachowuje funk-cję doradczą.”

„....To jeden (Liechtenstein) znajbardziej wolnorynkowych syste-mów gospodarczych, a pod wzglę-dem dochodu na mieszkańca- naj-bogatszy kraj świata. Monarchia iwolny rynek uzupełniają się dosko-nale. Nie widzę jednak konieczno-ści przywrócenia monarchii.”„Ewolucję naturalnego porządkunajłatwiej obserwować, rozpoczyna-jąc od najmniejszych społeczności.W rodzinie nie ma demokracji.Opinia ojca ma większą wagę odgłosu dziecka. To naturalne i łączysię z odmiennymi funkcjami peł-nionymi w rodzinie. Przyjrzyjmy sięspołecznością wiejskim. Na wsi niedostrzega się potrzeby demokracji.Naturalny porządek kształtuje siębez udziału państwa. Liderzy spo-

Kącik geograficzny: Podsumowując rządy Leszka Millera, możemy stwierdzić, że Polska to kraj pięknie położony.

łeczności wyłaniają się samoistnie.Sołtysem zostaje największy posia-dacz ziemski lub najbardziej przed-siębiorczy gospodarz. Ale sołtys niejest jedynym autorytetem na wsi.Wielu mieszkańców poddaje sięwładzy proboszcza. Dla jednychnajwiększym autorytetem jest na-uczyciel, dla innych- lekarz. Małotego, owe „ośrodki władzy” współ-działają ze sobą i kontrolują się na-wzajem. Stają się rozjemcami, do-radcami. Nikt z wymienionych niema monopolu decyzyjnego, które-go nie można usprawiedliwiać. Gdypojawia się monopol, rodzą się kon-flikty. Monopol władzy jest naj-większym złem, tak jak monarchiaabsolutna była złem absolutnym.”

„Państwo stara się zachowywaćmonopole, aby nie stracić racji bytu.Monopol na druk pieniądza nie maprzecież uzasadnienia ekonomicz-nego. Podobnie system ubezpie-czeń społecznych może być z po-wodzeniem zastępowany przez fir-my prywatne. Obecnie towarzystwaubezpieczeniowe mogą sprawowaćwszystkie funkcje przypisane współ-czesnemu państwu, z tą różnicą, żeprzystępowanie do ubezpieczeniajest dobrowolne. W przypadku in-stytucji państwowych łamane są pra-wa własności jednostki, bowiemprzymusowo zatrzymywana jestczęść dochodów, która zostaje prze-znaczana na finansowanie nieefek-tywnych przedsiębiorstw państwo-wych.”

* * *Na łamach „Najwyższego Cza-

su” regularnie pisują m.in. JanuszKorwin-Mikke, Stanisław Michal-kiewicz i Rafał Ziemkiewicz. Tygo-dnik ten dostępny jest w Pszczyniew każą środę w dobrych punktachsprzedaży prasy.

W następnym numerze: Harmonogram eksmisji z bloku przy ul. Korfantegow związku z przedłużeniem toru kręgielni pod Bajaderą w kierunku ronda.

nr 8/9 Traktorzysta Pszczyński 15

W następnym numerze: 100 krzyżówek paranoicznych

Prof. Hanys wyjaśnia:„Skąd pochodzi słowo Hanys?”

Dawno, dawno temu, przed wiekami, w dziką śląską krainęzawędrował nikomu nieznany w tych stronach rycerz. Pięknotej ziemi zachwyciło go tak bardzo, że rozkochał się w niej bezpamięci i postanowił pozostać tu na zawsze. Tak też zrobił.Założył rodzinę, a że był mądry, uczciwy, pracowity i waleczny,potrafił zapewnić jej wszelkie możliwe dostatki. Bogactwo jegorodu rosło każdego roku tak bardzo, że wkrótce i cały Śląsk stałsię mlekiem i miodem płynącą krainą, a z wdzięczności Śląza-cy nazwali rycerza Miodkiem. Opowieści o tutejszym bogac-twie, o tajemniczym rycerzu, o miodzie wypełniającym po brze-gi śląskie rzeki, rozbiegły się wnet po całym świecie i nikt ni-gdzie o niczym innym nie chciał słuchać. Każdy też marzył, abyzobaczyć te cuda na własne oczy. Tłumy podróżnych z najdal-szych zakątków świata, nie bacząc na śmiertelne niebezpie-czeństwa czyhające po drodze, zaczęły docierać na Śląsk. Naj-liczniejszą grupę wśród nich stanowili Brytyjczycy. To oni pierw-si, zachwyceni płynącym zewsząd miodem, uklękli przed ryce-rzem Miodkiem, wołając: Honey! Honey! Inni podróżni, czu-jąc w tych słowach niezrozumiałego im języka olbrzymią moc,przyłączyli się do chóru i jak jeden mąż wołali: Hanys! Hanys!I tak oto- zgodnie z naukowymi badaniami- rycerza Miodka, az czasem i każdego Ślązaka, zaczęto nazywać Hanysem. A ja,przyznam się Państwu w sekrecie, pochodzę- o czym zaświad-czyć może moje nazwisko- z rodu samego rycerza Miodka.

Prof. Hanys

Rzucam słowamiw biel materiału,uczuciem,dotykam tej płachty.W snop światła wkładam meserca bicie,dla Ciebie ma drogadla Ciebie

Ty siedzisz wygodnie,po drugiej stornie.Po drugiej stronie ekranu.

kapi

Jestem osłemi tak mi wygodnie.głowę mą cięgnie,nieustanna grawitacja,z uporem moim własnym.Patrzę na świat i myślę- dlaczego do mniedo takiego zwykłego osła,porównują wielkich?Wplątują mnie w historie,że żłoby- że owies.A ja chcę by dali mi spokój,bym mógł spokojnie pochodzićpo łącepowozić, poleżeć.Nie mam wielkich oczekiwańod świata.By woda czysta była, by trawazielona,i może jeszcze jedno:chcę pozostać osłem.

kapi

KapiKapiPłynąŁzy...

Na pytanie „Ile twały Dni Pszczyny?” odpowiadamy: Dni Pszczyny trwały dokładnie trzy dni. Tym samym Dni Pszczyny zostały policzone.

Podstawowy zasób leksykalny (słownictwo)mieszkańców Starej Wsi jest wspólny dla gwary ijęzyka ogólnego i różni się od tago ostatniegojedynie wymową, np. trowa, gumjoki,djoboł lubbudową słowotwórczą, np. łoświycić, ceglasty,maszkietnik, wózyk. Dość licznie jednak są tuprezentowane wyrazy nie mające odpowiednika wpolszczyźnie ogólnej. Są to nazwy, w którychutrwaliły się ślady kultury materialnej i duchowejregionu, a więc nazwy potraw, np. wodzionka,moczka, makówki, żymloki, nazwy elementówstroju ludowego, np. jakla, kiecka, lajbik, czynazwy obyczajów i zwyczajów, np. fyjderbol,łoszkubiny. Wiele z tych wyrazów wyszło z użyciai zachowało się jedynie w pamięci najstarszychmieszkańców, dotyczą one bowiem takich realiówżycia gospodarczego i kulturalnego, które już za-niknęły. Młodsze pokolenie zachowało słownic-two gwarowe nazywające części garderoby, np.galoty, spodek, kiecka jakla, sprzęty gospodar-

Na pytanie: „Co najbardziejpodobało się Trakorzystom podczas

Dni Pszczyny”, odpowiadamy:Najbardziej podobał nam się Zespół

Słoni w składzie: Porcelany-perkusja.

stwa domowego, np. ryczka, szrank, byfyj, potrawy, np. smażonka, wo-dzionka, moczka, nudle, kreple, żymloki.

Żywe jest tu jeszcze słownictwo gwarowe z zakresu budownictwa,np. izba, antryj, góra (strych), czynności gospodarskich takich jak: łod-bywać, futrować, chować, choć powoli zanika w zw. ze zmianami cywili-zacyjnymi, podobnie jak wychodzą z użycia nazwy narzędzi gospodar-skich (z powodu mechanizacji), np.gypel, bonclok i nazwy zawodów,takie jak: wyndzok, rymorz, druciorz, króliczorz.

Zachowują się te wyrazy, które pozwalają ściślej i zwięźlej niż wyra-zy ogólnopolskie przekazywać znaczenia, np. maszkiecić „jeść coś slod-kiego”, sebuwać „zdejmować buty”, ulyc „być obłożnie chorym”, sztry-kować „robić na drutach”.

W gwarze Starej Wsi występują również wyrazy równobrzmiące zwyrazami ogólnopolskimi, ale różniące się od nich znaczeniem. Należądo nich: koło „rower”, sam „tutaj”, synek „chłópiec”, wydać sie „wyjść zamąż”, cera „córka”. Wiele jest tu również wyrazów, które mają w gwarzeinne znaczenie niż w polszczyźnie ogólnej, ale o nich, a także o archa-izmach i zapożyczeniach- w następnym odcinku.

IreDy

GWARA STAREJ WSI cz.VI- SŁOWNICTWO

16 Traktorzysta Pszczyński nr 8/9

Taniei wygodnezakupy

Taniei wygodnezakupy

0 503 022 319

Na ulicy I- Idę zobaczyć, co też ciekawe-go dzieje się w PszczyńskimCentrum Kultury- To zaczekam na ciebie. Mamakurat pięć minut czasu.

Na ulicy II-Zauważyłeś, że jak się od Ka-towic wjeżdża do naszej Pszczy-ny, to strasznie cuchnie jakimiśekstrementami?-Aleś ty głupi! Powinieneś byćdumny z naszego miasta!Wiesz jakie ważne i drogie nor-my one musiały spełnić!

Na ulicy III- Godajom, że Kołodko sięhabilitowoł.- Ciekawe, kiedy się bedzie re-habilitiować.

Na ulicy IV- Wiesz, jest mi już wszystkojedno czy rządzi prawica, czylewica, Miller czy Tusk, Lepperczy Kalinowski. Naprawdę,wszystko jedno. Chce po pro-stu tylko, zeby rządy były mą-dre.-No Józik, takiej postawy aspo-łecznej to sie u ciebie nie spo-dziewałem.

Na ulicy V- Słyszałeś, zgodnie z dyrekty-wami Strasburga mają zacząć

powstawać związki zawodowewięźniów.- No i całe szczęście! Przynaj-mniej nie będziemy się musieliobawiać zwolnień grupowych.

Na ulicy VI-Wytłumacz mi, bo już zgłupia-łem. Z tym homoseksualizmemto chodzi o równouprawnienieczy o równouprawianie?

Przy kościele- Znołech księdza, który strasz-nie dużo lubił wypić. Więcej niżjo!- To nie możliwe!- Ja, możliwe! Godoł „pija, bosię za tobą wstawiam”

Po meczuPolska-Szwecja

- Podobno mamy jeszcze szan-sę zagrać w Mistrzostwach Eu-ropy w piłkę nożną!- A co? Tam też jest paraolim-piada?

Na stacji benzynowej-Pierunie, nie idzie teraz spo-kojnie zatankować benzyny.Pełno ćpunów tu się kręci-To dlatego, że w ustawieo biopaliwach ktoś dopisał „...ikonopi”

U lekarza- Wiesz, że jeśli nie chcesz, żebypo twojej śmierci twoje organyzostały przeszczepione komuśinnemu, to musisz napisać spe-cjalne oświadczenie.- A jak ktoś zapomniał? Ja naprzykład nie chciałbym, żebyktoś korzystał z mojego ciała!...kurcze, nie napisałem jeszczeżadnego oświadczenia! A jeśliza chwilę zginę? Powiedz mo-jej rodzinie, żeby jak najszyb-ciej mnie skremowali!- Nic ci to ni da. Musiałbyś wcze-śniej napisać, że nie zgadzaszsię na wykorzystanieprochów w farmacji.

Po udanejoperacji

-Panie doktorze, mia-łem śmierć kliniczną!-I jak było?-Uff! Kamień spadłmi z serca. Wisi flagaUnii Europejskiej.

Przed sklepem- Wiecie, w tej War-szawie to też som za-mieszki z górnikami.Mój synek Francikposzeł teroz do woj-ska i kazali mu tam najednej kopalni pilno-wać porządku.

- Przeca w Warszawie ni makopalni!- Jak to ni ma. Som mi Francikgodoł, że trzymo w Warszawiestraż na jakiejś grubie Niezno-nego Żołnierza.

U sąsiadów- Mamusiu, czy nasz tatuś nieogląda reklam?- A dlaczego pytasz moje dziec-ko?- Bo zupa jest codziennie za-słona, a ani razu mi nie przy-walił.

Z cyklu „Rozmowy Pszczyniaków przez Pepana spisane”

www.sklep-it.pl