"marionetki" - podaj dalej nr 31

20

Upload: podaj-dalej

Post on 31-Mar-2016

223 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

 

TRANSCRIPT

Page 1: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31
Page 2: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

StudenciNaleśnik 2.0 16 Myśli o konserwacji 17

Kawa raz?Warsztat 10 Kulturalnik 15

StudniaPokolenie JP2: Tak. Ale po co? 8 O miłości do siebie 14

Na TrasieLecę do Izraela 12

Fel-je-tąKwiecień-plecień... 18

FotorelacjaWarsztaty teatralne 19 Misterium Męki Pańskiej 20

Pod prądPobawmy się w zagładę 4 Bez domu 6 Apel 17

5. urodziny Podaj Dalej już za nami

zdjęcia możecie obejrzeć na:www.podaj-dalej .infopicasaweb.google.com/mariusz.slonina

W numerze:

Partnerzy medialni

Redakcja PD

Weź ten z przecinkami! (wystawa archiwum PD)

Legendarny tort (przepis jest tajny...)

www.e-studenci.pl

www.radar.up.lublin.pl

Page 3: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

Marionetki

Katarzyna Wiśniewska,red. naczelna

Podaj Dalej

Okazjonalnik Akademicki DA Studnia,

ISSN 1 732 – 9000

Marionetki [31 ], maj 2009

Wydawca:

Duszpasterstwo Akademickie Ojców Jezuitów

Adres:

ul . Piekary 24, 87-1 00 Toruńtel . 056 6554862 wew. 25e-mail : [email protected]

Redakcja:

Katarzyna Wiśniewska (redaktor naczelna),o. Krzysztof Dorosz (opiekun),Al icja Kaczmarek (korekta), Anna Wosiak(korekta), Aleksandra Zimmer (korekta), AnnaCaban (grafika), Mariusz Słonina (grafika,skład)

Stale współpracują:

Olga Mądrowska, Magdalena Jóźwiak, MartaLis, Paweł Lubrański, Tomasz Kul icki, MateuszŁapiński, o. Grzegorz Dobroczyński SJ

Logo/Koncepcja graficzna:

Mariusz Słonina, Anna CabanOkładka: Anna Caban

Pytania, propozycje i uwagi prosimy kierowaćna adres: [email protected]

Reklama:

Pytania i oferty prosimy kierowaćna adres: [email protected] cennik:www.podaj-dalej.info/reklama

Zastrzegamy sobie prawo do skracaniai adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów.Wykorzystane materiały są własnością ichautorów.

Podaj Dalej jest składane w Scribusie(www.scribus.net), z pomocą Gimp'a(www.gimp.org) i Inkscape'a(www.inkscape.org)

Ikonki: Liquidicity, Go Squared Ltd.,www.gosquared.com

Archiwalne numery:

www.podaj-dalej.info/archiwum

Czytaj i komentuj numer w Sieci:www.podaj-dalej.info/node/736

. . .bo warto!

Kurtyna unosi się, spada. Scena w świetle lamp. Na niej lu-dzie. Cienie. Zaplątani w sznurowanej pajęczynie. Zagubie-ni na przedmieściach słabości. Biegają w szaleńczym wirze.Unoszą się lekko tak, niczym w tańcu. Zapatrzeni w siebie.Zdaje im się, że robią, co chcą. Mają wszystko. Wyglądająna szczęśliwych. Piękni i efektowni. Pełni dumy. I pomyśleć,kto by tak nie chciał.. . hm... marzenie.. . W tłumie zgubić sie-bie? Ludzie jak liście – idą tam, gdzie wiatr ich ciska.. . Niepamiętają, skąd przyszli i po co.Wreszcie jedna przystaje – na granicy śmieszności. Lu-

krowana lalka. Patrzy wprost na mnie. Dotyka ręką. Nie,nie mnie, kryształowej tafli lustra. Wykonuje dziwne ruchy.Jakby szukała rysów swej twarzy. Idealnie wygładzona ma-ska, z retuszem komputerowym. Co kryje się za oczami,które patrzą na nią? Dwa ziarenka prawdy. Perły zamknię-te w muszli, w obawie przed roztoczami kurzu. Pieczoło-wicie skrywane za kotarą. Pod nią tylko przeszywający chłód.Unika spojrzenia. Ukradkiem dostrzec można jak z plasti-kowych rzęs płynie sztuczna łza. Przechyla głowę. Próbujerozpoznać. Wyciąga dłoń, lecz co ma uczynić pozostawio-na sama sobie? Ostatecznie zamiera. Powalona swym pięk-nem? Czy potrafi coś więcej? Znosi wszystko z uśmiechem.Wszystko przetrzyma. Nigdy się nie skarży. Zawsze na usłu-gach sznurków. Nigdy się nie poddaje. Musi grać. Przedsta-wienie musi trwać.Łatwo powiedzieć? Nie, mylisz się. Dobrze wiem, że są

takie chwile, kiedy chciałoby się być niewidzialnym, zało-żyć płaszcz ochronny, spuścić z tonu, ulecieć przez otwar-ty wentyl bezpieczeństwa... A jednak... myślenie boli?! Ja-kiś głos każe ci nie robić nic, w miejscu stać i czekać na znak?Zastanawiałeś się kiedyś, jaka będzie Twoja ostatnia rola?Czy zostanie coś po Tobie? Zdjęcie, sukienka, para butów,ślad szminki.. . Tak nie musi być. Jakie będzie jutro? Czyw kraju, w którym żyję, istnieje jeszcze jakieś poza kurty-ną? A może to tylko plotka? Tylko kto ją kupi? Skoro każdyz nas jest marionetką w ogromnym sklepie z zabawkami.Pytanie tylko: kto za tym stoi.

Jedynka

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 3

Page 4: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

NNa początek o pewnej kontrowersyj-nej, a zarazem genialnej pracy znane-go polskiego artysty. Powstała onaw roku 1996 i składa się z siedmiu pu-dełek różnej wielkości z klockami Le-go. Jest to zestaw podstawowy razemz dodatkami, które pozwalają zbudo-wać kompletny obóz koncentracyjny.W zestawie m.in. 2 baraki otoczonedrutem kolczastym, 2 wieże strażni-cze, brama, szubienica, budynek łaź-ni, krematorium, figurki więźniówi strażników oraz „sprzęt” do ekspe-rymentów medycznych z figurką na-ukowca. Oczywiście kompozycją niemożna się bawić, eksponowane są tyl-ko pudełka ze zdjęciami fragmentówzestawu. Praca została zatytułowana„Lego. Obóz koncentracyjny” („LegoConcentration Camp”), a jej autoremjest Zbigniew Libera, jeden z najwy-bitniejszych polskich artystów ostat-

Olga Mądrowska

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/684

Co sądzić o sztuce

odwołującej się do Zagłady,

zwłaszcza poprzez estetykę zabawki?Czy celem artystów tak naprawdę jesttylko szokowanie odbiorców? Czy dzia-łania tego typu faktycznie demoralizująspołeczeństwo, czy raczej otwierająoczy na pewne problemy? Czy Liberamiał rację, mówiąc, że bycie Polakiemoznacza bycie skażonym?

Pobawmy sięw zagładę

niej dekady. Jak należy się spodziewać,praca wywołała burzę, ataki na arty-stę, posądzanie o brak szacunku, o an-tysemityzm i propagowanie Zagłady.Liberę zapraszano na wystawy, z za-znaczeniem, by nie eksponować „Le-go”. Kompozycja ta dużo lepiej zosta-ła odebrana na Zachodzie niż wPolsce. Jednak nie jestem odosobnionaw twierdzeniu, że jest to jedna z naj-lepszych prac ostatnich lat.

Holocaust a sztukaSztuka opowiadająca o zjawisku Za-głady może nie jest zbyt nagłaśniana,ale jest obecna w twórczości różnychartystów, począwszy od końca wojny.W tej chwili odchodzi już pokoleniebezpośrednio dotknięte widmem obo-zów koncentracyjnych, a nadal po-wstają prace podejmujące tę proble-matykę. Istnieją trzy główne zasady

fot. www.raster.art.pl

4

Page 5: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

opowiadania o zjawisku Holocaustu,wyróżnione przez badacza Terrence'aDes Pres. Po pierwsze miało byćprzedstawiane jako przypadek total-ny, wyjątkowy, ponadhistoryczny;po drugie – przedstawienia mają byćadekwatne i wierne, a po trzecie nale-ży do tego podchodzić z należytą po-wagą i szacunkiem. Jest to aktualnezarówno w literaturze jak i właśniew sztuce, podejmującej tę problema-tykę. Jak ma się do tego praca Libery?

Niewinne dzieciństwo?Kolorowa zabawka, a zwłaszcza kloc-ki Lego, to już ikona społeczeństwakonsumpcyjnego. Taka zabawka dajemożliwość swobodnej ingerencji i two-rzenia nieprawdy. A z czym w ogólekojarzy się zabawka? Oczywiściez dzieciństwem, niewinnością, bezkry-tycznością i bezpieczeństwem. Zabaw-ka ma uczyć poznawać świat, eduko-wać, rozwijać kreatywność i jedno-cześnie dawać przyjemność. Dzieckow społeczeństwie przecież jest chro-nione i izolowane od obrazów wojnyi przemocy, przynajmniej taka jest po-wszechna opinia. Jednak obecnie dzie-ci są tak naprawdę otoczone krwawy-mi grami i kreskówkami pełnymiprzemocy, bawią się żołnierzykami lubfigurkami robotów i superbohaterów,modelami niszczycieli, mają plastiko-we pistolety czy karabiny, aranżują so-bie zabawę w wojnę. Zauważmy, żejuż nawet nie walka dobra ze złem, alewojna i agresja stały się dla młodegopokolenia szczególnie atrakcyjne.Badając „Lego. Obóz koncentra-

cyjny” warto również zaznaczyć, żeklocki wykorzystane przez artystę to„Lego System”, czyli zestawy adreso-wane już dla starszych dzieci – w do-myśle – świadomych, w co się bawią.Klocki tego typu są obiektem pożąda-nia wielu dzieci, czymś zapraszającymdo stworzenia własnego świata, wła-snego porządku, czymś gwarantują-cym brak kontroli i ograniczeń. Pozatym, skoro możesz zbudować sobieposterunek policji, bazę wojskową lubwyspę piratów, czemu nie wolno Cisię pobawić w Zagładę? Przecież toi tak tylko zabawa, to tylko klocki i totylko „na niby”, więc co w tym złego?I tu właśnie kryje się cały dramatyzm!Zabawka to przecież coś, co ma wpro-wadzić dziecko w przyszłe życie, daćmu możliwość wypróbowania swoich

możliwości, rozwinięcia inwencji, wy-ćwiczenia się w czymś. Libera poszedłwięc o krok dalej i wywołał burzę. Czysłusznie? A może takie było zamierze-nie? A może przyszedł już odpowied-ni moment na taką pracę?

Zabawa w bogaSztuka mówiąca o Holocauście do tejpory miała przede wszystkim eduko-wać, zachowując przy tym złotą zasa-dę „odpowiedniości”. Sztuka ta jestbardzo estetyczna, spokojna, możnanawet powiedzieć, że jest romantycz-nie melancholijna (zdjęcia obozówo zachodzie słońca, widoki na pustepola fotografowane z perspektywydrutu kolczastego). Jest to sztuka nie-ma, milcząca. Prace miały przypomi-nać i oswajać ten kawałek historii, bynigdy się nie powtórzył. Holocausttraktowano jako zjawisko jedyne, nie-powtarzalne i zamknięte. Libera wy-rażając myśl poprzez formę stosunko-wo niewinnej zabawki, zdaje sięotwierać na nowo ten skończony jużtemat, zaprasza do odegrania, bądźtworzenia własnych wizji Zagłady. Sło-wem, zaprasza do zabawy w boga.„Lego” Libery to tylko matryca

myślowa. Poprzez atrakcyjną formęwywołuje w naszych umysłach wizjętworzenia własnego, co prawda zbu-dowanego z klocków, ale jednak obo-zu Zagłady. Co ciekawe, jest to jednaz tych prac, mówiących o Holocauście,w której widz odbiera problem z per-spektywy oprawcy, a nie ofiary. Budo-wa obozu, choćby z klocków, to wzię-cie odpowiedzialności za to, co tamzajdzie.

Zrób to samPraca Libery zdaje się powielać sche-mat myślowy wcześniejszej pracy Eu-geniusza Geta Stankiewicza, zatytuło-wanej „Zrób to sam/Do it yourself”.Jest to prosta kompozycja, składającasię z wyeksponowanych, jak w gablot-ce, elementów – figurki Jezusa z roz-łożonymi ramionami, prostego drew-nianego krzyża, młotka i trzechgwoździ. Uderzająca jest prostota tejpracy i celność jej wymowy. Każdyprzecież zastanowi się dwa razy, nimprzybije Jezusa do krzyża, choćby nie-winną figurkę. Również, podobnie jak„Lego”, choć w innym wymiarze, za-chęca widza do przejęcia roli oprawcy.Inną pracą, którą można odnieść

do „Lego”, jest „Eroica”, praca Liberystworzona w 1997 roku. Składa sięz 50 pudełek z ołowianymi postacia-mi kobiecymi, stylizowanymi na kla-syczne ołowiane żołnierzyki. Przed-stawione są w dramatycznych, pełnychekspresji i bólu pozach. Tu artystarównież zwraca uwagę na problemwojny, przemocy i edukacji. Przecieżżaden zabawkowy zestaw żołnierzy-ków nie zawierał nigdy postaci cywi-li, a przecież są oni potrzebni do stwo-rzenia realistycznej wizji wojny, nawetna niby. Dla współczesnego dzieckabardzo ważny jest realizm i wiarygod-ność zabawy. Poza tym, kto powie-dział, że nie wolno się bawić ofiaramiprzemocy?

„I am from Poland;I've been poisoned”G. Borkowski podkreśla, że w pracyLibery mimo wszystko „trzeba umiećdostrzec cudzysłów”. Libera jako je-den z pierwszych artystów nie próbu-je uświęcać Holocaustu, nie opakowu-je go w ramkę, by postawić na ho-norowym miejscu i rozpamiętywaćw chwilach uniesienia. On po prostujest świadom problemów, narosłychwokół Holocaustu. Wie, że temat wca-le nie został wyczerpany. Obnaża me-chanizmy obecne we współczesnejkulturze, ociera się, a może raczej ude-rza, w samo sedno tabu. Jak na ironię,praca zwracająca uwagę m.in. na pro-blem edukacji i myślenia o Zagładzie,zostaje w pierwszej kolejności posą-dzona o propagowanie systemu po-pierającego Holocaust!„Lego” to niewątpliwie jedna

z prac wyjątkowych. Wzbudziła licz-ne dyskusje, a poprzez kontrowersyj-ność i dwuznaczny charakter zostałazauważona i szeroko badana, artystaosiągnął więc swój cel. Z pewnościąwarto zastanowić się dłużej nad tąkompozycją, bo omówione powyżejproblemy nie są jedynymi, o jakichchciał powiedzieć Libera. Pracę osta-tecznie zakupiło Muzeum Żydowskiew Nowym Jorku. Paradoksalnie, kom-pozycja została dużo lepiej odebranai zrozumiana na Zachodzie niż w Pol-sce. Ma to bez wątpienia związekz faktem, że to właśnie Polska zostałaszczególnie napiętnowana widmemobozów koncentracyjnych i nie możedo dziś uporać się z tym problemem.Czy zatem wszyscy jesteśmy skażeni?

Pod prąd, Holocaust

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 5

Page 6: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

TMagdalena Jóźwiak

Bez domuDać rękawiczki, gdy zimą widzimy,

że mają skostniałe ręce.

Zainteresować się człowiekiem, leżą-cym na schodach czy chodniku, a nieczekać, że zrobi to ktoś inny.

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/727

Trudno pisać o bezdomności, gdy do-okoła wiosna. Wszędobylski śpiewptaków, młode liście na drzewach,trawniki pstrokate od kwiatów, „Zie-lono mi” i jakoś nie w głowie myśle-nie o tych, co bez domu. Temat bez-domności powraca późną jesienią, gdychwytają pierwsze przymrozki, a spi-kerzy programów informacyjnych po-dają, że schroniska dla bezdomnychstopniowo się zapełniają i słyszymypowiadomienia o pierwszych ofiarachmrozu.

Bez słówCzy bezdomni potrzebują wsparciatylko zimą, kiedy, jak ludzie z piosen-ki „Bez słów” Wolnej Grupy Bukowi-ny, kryją się w swych norach krecich, któ-re dla nich przybierają formę

poczekalni na dworcu, klatek schodo-wych, altan działkowych, bunkrów,rozsypujących się budynków lub in-nych miejsc, służących za tymczasoweschronienie? Budzą niesmak, a nie-rzadko odrazę, gdy wybierają odpad-ki ze śmietników miejskich czy dopi-jają resztki alkoholu z wyrzuconychdo koszy butelek. Często brudni i uza-leżnieni od alkoholu. Nierzadko cier-piący na różnorodne dolegliwości,a nawet poważne choroby, wloką całyswój dobytek w wypchanych po brze-gi reklamówkach.Ci, którzy decydują się na spędze-

nie nocy w noclegowni przy ul. Ko-ściuszki, muszą podporządkować siępewnym wymogom, np. nie wolnotam pić alkoholu. Te osoby, które ma-ją decyzję kierownika placówki, mo-

fot. P. Simoes, www.flickr.com, CC-BY

6

Page 7: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

gą tam przebywać nawet cały dzień.Pozostali między 19 i 7 rano, ale przyniekorzystnej pogodzie mogą częstopozostać dłużej. Pomocy nie odmawiasię też tym, którzy już są w stanie pospożyciu alkoholu, ale to uzależnionejest też od ich zachowania. W skraj-nych przypadkach trafiają do izby wy-trzeźwień.Sporo jest też jednak tych, którzy

od noclegowni stronią. Zbyt silne sąu nich niechęć do podporządkowaniasię np. zakazowi picia, obawa przedokradzeniem przez współtowarzyszyniedoli, nawyk włóczęgostwa, a w ko-ńcu potrzeba tego, by mieć własny kąt,choćby na ławce na dworcu i choć na-miastkę poczucia niezależności. Nie-którzy bezdomni robią rundkę pośmietnikach w poszukiwaniu puszekaluminiowych czy złomu. Zawszemożna w ten sposób uzbierać paręgroszy. Inni decydują się usiąść podkościołem, licząc na jałmużnę.

PRLBezdomność to zjawisko społeczne,które zagościło w Polsce na dobrew ciągu ostatnich kilkunastu lat. Ile bybowiem zła nie przypisywać czasomkomuny, trzeba przyznać, że wtedy

praktycznie każdy miał gdzie miesz-kać. Choć na pewno czas PRL przy-czynił się w znacznym stopniu do roz-picia narodu i wpojenia ludziomprzekonania, że można utrzymać sie-bie i rodzinę nie przemęczając sięi kombinując. Skutki takiej postawypokutują u niektórych do dziś, m.in.przekonaniem, że nie opłaca się dbaćo to, co nie moje, a także, że państwonam da, bo nam się należy. Łapówkar-stwo, korupcja, brak inicjatywy i po-czucia osobistej odpowiedzialności czypostaw obywatelskich, a także wy-uczona bezradność to poniekąd spu-ścizna tamtych czasów. W tym teżw pewnym stopniu trzeba upatrywaćprzyczyn obecnej skali bezdomności.Nie można też pominąć takich przy-czyn, jak brak gospodarności i przed-siębiorczości, upadek wielu państwo-wych firm, zwolnienia i bezrobocie.Bezpośrednią przyczyną bezdomno-ści czasem staje się eksmisja, wynika-jąca z braku opłat za czynsz. Jeśli da-ny obywatel nie ma prawa do lokalusocjalnego, może wylądować na bru-ku. Wiele jest przypadków, gdy ktośzostaje bezdomnym, mając rodzinęw danym mieście. Często wpływająna to nałogi, głównie alkoholizm, alenie zawsze.Niektórzy bezdomni przyzwycza-

jają się na tyle mocno do bezdomnegotrybu życia, że nie przekonują ich ra-cjonalne argumenty, przemawiające zapostaraniem się o miejsce w domuspołecznym czy w noclegowni. Per-spektywa czystego łóżka, ubrania, re-gularnych posiłków i opieki lekarskiejna miejscu nie wystarcza w wieluprzypadkach do tego, by ich skutecz-nie namówić na zmianę trybu życia.Często ludzie ci nie potrafią już wy-obrazić sobie innego stylu życia.Nie czują się szczęśliwi, pędzącżywot wagabondy. Równocze-śnie jednak przemiana stylu ży-cia wydaje im się być zbyttrudna, a często niemożliwa.Niektórzy bardzo tęskniąza rodziną i domem, widząbłędy, które popełnili, ale nie

wierzą, że cokolwiek może sięzmienić na lepsze. Często są zre-zygnowani i w pewien sposób po-godzeni ze swoją walką o przetrwa-nie. Może boją się zaryzykować, bynie zawieść się po raz kolejny:na sobie, na rodzinie, na obcych lu-dziach?

Pomóc możesz i Ty!Czy można im pomóc? Tak, choć niezawsze w takim stopniu, w jakim bysię pragnęło. W pierwszej kolejnościwarto poinformować właściwe służby,np. gdy zauważymy osobę pomiesz-kującą w niebezpiecznych warunkachlub potrzebującą pomocy. Jest tona pewno lepsze od bezczynności. Sy-tuację takąmożna np. zgłosić StrażyMiejskiej lub pracownikom Miejskie-go Ośrodka Pomocy Rodzinie.Jeśli istnieje możliwość rozmowy

z daną osobą, warto się dowiedzieć,czy ma rentę lub jakiś inny stały do-chód oraz czy ma podstawowe doku-menty, takie jak np. dowód osobisty.Warto też wiedzieć, jak dana osoba sięnazywa i gdzie była ostatnio zameldo-wana. Kiedy już mamy te informacje,warto skontaktować się z MiejskimOśrodkiem Pomocy Rodzinie i któ-rymś z pracowników socjalnych, któ-rzy mogą udzielić cennych informa-cji, jak można konkretnej osobiepomóc. Jeśli mamy dość siły, wartowtedy towarzyszyć takiej osobiew drodze np. do pracownika socjalne-go lub lekarza, bo często brak im do-statecznej motywacji. Oczywiście da-na osoba musi też wykazać chęćwspółpracy.Nie każdy czuje się na siłach po-

magać bezdomnym w ten sposób. My-ślę jednak, że nie powinno im się nig-dy skąpić spojrzenia, które przywracagodność, a nie ją odbiera, czy też do-brego słowa. Można kupić herbatęw zimny dzień lub zupę w barze. Daćrękawiczki, gdy zimą widzimy, że ma-ją skostniałe ręce. Zadzwonić po StrażMiejską, gdy jest zimno, a widzimyśpiącego człowieka na przystanku czyławce. Zainteresować się człowiekiem,leżącym na schodach czy chodniku,a nie czekać, że zrobi to ktoś inny.Poza tym można wejść chociażby

na stronę www.bezdomni.pl, gdzieznajduje się wiele pożytecznych infor-macji o tym jak pomóc i gdzie. Zain-teresowanych bazą pomocy dla osóbbezdomnych w naszym regionie od-syłam też na stronę: www.torun.pl,na której trzeba kliknąć na link: Uzy-skać pomoc socjalną. Bardzo dużo cen-nych informacji zdobyć można dzwo-niąc do noclegowni dla bezdomnychprzy ul. Kościuszki w Toruniu. Zawszeteż warto pamiętać o tych, co bez do-mu w modlitwie, bez względu na to,czy dają sobie pomóc, czy nie.

Pod prąd, Bezdomność

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 7

Page 8: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

W

www.da.umk.pl

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/707

W kwietniu obchodziliśmy kolejną, jużczwartą rocznicę „odejścia do domuOjca” Jana Pawła II. To wydarzenie,będące zarówno zakończeniem pew-nej, bardzo wyrazistej epoki dla Ko-ścioła, świata a także dla Polski, za-owocowało pewnymi pojęciami, któreweszły do powszechnej frazeologii.Mam na myśli m. in. użyte w tytule„pokolenie JP2”, tudzież owo „odej-ście”. Czy jednak „pokolenie JP2” zna-czy coś więcej niż tylko zbiór ludziwychowanych lub urodzonych za pon-tyfikatu Karola Wojtyły? Wszak histo-ria najnowsza ma na swoim koncie już„Kolumbów rocznik 1920”, GenerationX, czy Y. Jak bardzo owo Pokolenie jestzwiązane z jego dziedzictwem?

Kolumbowie, rocznik 2005Powstają w naszym kraju pomniki,szkoły-pomniki, patronuje Katolickie-mu Uniwersytetowi Lubelskiemu, odjego imienia w wersji włoskiej zostałautworzona nazwa młodzieżowej orga-nizacji wolontariackiej w Bydgoszczy,zwana GPS-ami. Jacek Cygan piszeteksty dla Rubika, gdzie odkrywaukryty dotąd dla filologów związek,iż „w słowie pielgrzym – Rzym się za-wiera”. Ludzie spotykają się 02.04.o 21:37 na wspólnej modlitwie. Są, pa-miętają, czuwają. Na profilach na Na-szej Klasie wstawiają okolicznościowefoty z papieżem. Identyfikują się z je-go postacią, bo był jednym z nich, jed-

nym z nas. Nie prowadząc badań so-cjologicznych (choć podejrzewam, zetemat byłby wdzięczny), śmiem twier-dzić, iż postać Jana Pawła II staje siępowoli symbolem, aczkolwiek dośćjednostronnie postrzeganym.Nasuwa mi się tu skojarzenie z po-

stacią Piłsudskiego, którego działaniena rzecz niepodległości znamy, aleo jego pismach, poglądach na kwestieustrojowe, nie wspominając o kontro-wersyjnych działaniach typu przewrótmajowy czy Bereza Kartuska. Niemam zamiaru w tym miejscu insynu-ować, iż Jan Paweł II ma na swoim su-mieniu równie „interesujące” przygo-dy, ale poprzez zestawienie tychdwóch bohaterów narodowych, chciał-bym tylko wykazać powierzchownośćlwiej części Polaków w poznawaniunauczania Jana Pawła II. Bo wiemy, żejeździł, wiemy że nauczał, że mówiło zstąpieniu Ducha i odnowie ziemi,„tej ziemi” itp. Nasuwa się pytanie: ilez osób emocjonalnie podchodzącychdo postaci Wojtyły czytało/czyta jegoencykliki, listy, homilie i kazania? Jakwielu jest ludzi, pośród grona skan-dujących podczas jego pogrzebu „San-to subito”, którzy chcą stawać się świę-tymi za życia, do czego przecieżnawoływał? Jednak śledząc prasęi media czasem mam wrażenie, iż ca-łokształt tego, co dał światu Bóg po-przez postać tego papieża, zostajesprowadzany do strawestowanego ha-

Pokolenie JP2:Tak. Ale po co?Szukałem was, a wy przyszliście do mnie?

Czy to tylko pusty, nic nie znaczący slogan,wciąż dobrze sprzedające się logo?Czy Jan Paweł II stał się ikoną popkultury,a pokolenie JP2 modą na miarę czasów?

Mateusz Łapiński

8

Page 9: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot.M.D

ixon,w

ww.flickr.com,CC-BY-NC

BibliotekaDuszpasterstwa AkademickiegoOdczuwasz brak dobrego słowa? Szukasz dobrej lektury na wekeend?Przyjdź do naszej bibl ioteki! Poezja, fi lozofia, teologia i nie tylko!W każdy wtorek, czwartek i piątek, między 1 6.30 a 1 8 i w środy między1 0 a 1 2. Do poczytania!

Którędy Droga?Rozmawiamy o tym, co najważniejsze. W każdą środę na antenie RadiaSfera o 1 9. Audycję prowadzą: Dorota Kołodzicka, Natal ia Tetkowskaoraz duszpasterz akademicki o. Lesław Ptak SJ.www.sfera.umk.pl/sfera.m3u

Do usłyszenia!

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/707

sła: „Papież tak, Jezus nie”. Bo jakmożna inaczej wyjaśnić robienieświetnego interesu na dołączaniu bio-grafii, albumów, nagrań przez wydaw-nictwa promujące wartości sprzecznez nauką Kościoła.. . Przy tego typudziałaniach oklejanie wina zdjęciemi podpisem „Giovanni Paulo Secondo”(sic! – widziałem na stacji benzynowejpod Turynem we wrześniu 2005) czyteż kwiatki ale nie Jana Pawła II, a ra-czej jako wariacje na jego temat np.zapalniczka.

Biblia pauperum,„licheńszczyzna”czy radosny folklor religijnyá la sacro polo made in PRC?Można obok tego przejść obojętnie,można się uśmiechnąć lub też obu-rzyć. Ale moim zdaniem poważniej-sze zadanie stoi przed tzw. pokole-niem JP2, a właściwie przed tymi,którzy naprawdę identyfikują sięz tym co on głosił, czego nauczał. Otóżtym zadaniem jest zrozumienie a po-tem poparcie dla działań obecnego pa-pieża, którego osoba w ostatnich cza-sach jest narażona na, rzec by możnazmasowane ataki ze względu na to comówi, do czego nawołuję. Wystarczyprzypomnieć kwestię muzułmańskąz przemówienia w Ratyzbonie w 2006roku czy zdjęcie ekskomuniki z lefe-brystów. Papież stał się dzięki nimwdzięcznym obiektem ataku, dziękijednoznacznie ukierunkowanym dzia-łaniom wiekszości mediów, dążącymdo jego zdyskredytowania, a przez to,

jak ośmielam się twierdzić, pars pro to-

to nauczania Kościoła. Ledwo zniknę-ła sprawa lefebrystów, a pojawił się te-mat „Prezerwatywa a sprawa afry-kańska”. „Dzięki” temu, BenedyktaXVI nie po raz pierwszy monitowaliprzedstawiciele władz państwowycha rozliczne akcje miały na celu poka-zać, że to co mówi, nie jest miłe uszomwspółczesnych. Wystarczy wspomniećtu propozycję akcji na Facebook'u, po-legającej na wysyłaniu do Watykanuprezerwatyw tudzież happening Act-Up pod katedrą Notre Dame, gdzieaktywiści tej organizacji, ubrani w ko-szulki z napisem „Benedykt XVI mor-derca”, skandowali „Gumka życie ra-tuje, papież jej zakazuje”.. . Abyuzmysłowić Czytelnikom, jak postaćobecnego papieża jest przez niektó-rych traktowana, wspomnę tylkoo sprzedawanych swego czasu w Pa-ryżu kondomach z jego podobiznąi napisem: „Mówię nie!”. Nasuwa sięzatem pytanie. Nie tyle o granice wol-ności wypowiedzi, dobrego smaku czytonu, bo to komentuje się samo przezsię, ale o gotowość. Nie chodzi tyleo rozwiązania siłowe, jakie zostałyprzeprowadzone przez kontrmanife-stujących jako odpowiedź na happe-ning grupy Act-Up, tyle co o zamani-festowanie swojego poparcia w sieci(www.tak-dla-benedykta.pl) czy teżodważna obrona jego działań w roz-mowach z ludźmi o letnim czy wręczwrogim nastawieniu do niego. Ale czywspółcześni katolicy są w stanie po-przeć swojego papieża?

Pod prąd, JP2, Studnia

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 9

Page 10: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

W kalendarzu...1 1 maja

Przegląd Filmów Studentów

Wydziału Filologicznego UMKwww.odnowa.umk.pl

1 2-1 4 maja

Arch FilmFest, Kino Centrumwww.csw.torun.pl

1 2-1 7 maja

Juwenaliawww.juwenal ia.umk.pl

1 3-1 4 maja

X Majowy Buum Poetycki 2009www.odnowa.umk.plwww.buumpoetycki.umk.pl

1 4 maja

Raz Dwa Trzy, Lizard Kingwww.l izardking.plwww.kulturalnytorun.pl

1 5-1 6 maja

Dni MeksykańskieMuzeum Podróżników

1 6 maja

„Słowiańska dusza”

wieczór kabaretowy Aloszy AwdiejewaDwór Artusawww.artus.torun.pl

1 8 maja

Krzysztof Ingarden – Matryca przestrzeniGaleria Wozowniahttp://wozownia.pl/

20 maja

Slam Poetyckiwww.odnowa.umk.pl

21 maja

Teatr SLUTSPIL (Dania)

„Końcówka” (Samuel Becket), reż. Uta Motzwww.odnowa.umk.pl

22-30 maja

Międzynarodowy Festiwal Teatralny

Kontakt 2009www.odnowa.umk.plwww.teatr.torun.pl

23-24 maja

Media Student, Warszawawww.mediastudent.org

26-31 maja

XIII Dni Kultury JapońskiejKamienica pod Gwiazdą

Tak teraz

tak terazsiedzimy w nowych klasachprzy komputerachprzy nowych czystych ławkachw wygodnych fotelach

tak terazuczymy się o wypchanych portfelachpapierowych marzeniachprzyjaźniach w kieszeniachtrzymamy broństrzałem w skrońzbawiamy świat

tak teraznie ma nas jesteśmy nierazprzysypani propozycjamizagrania głównych rólw telenowelach

tak teraztelewizja beton śmiecito nasze dziecibawią się zapałkamipodpalają domstrzałem w skrońzbawiają świat

tak terazwierzymy w technokracjęwyznajemy automatyzacjęnaszych życiowych ról

na oczach widzówrzutem na taśmęw telewizorachz bronią w dłoniachzbawiamy świat

w telewizorachz bronią w dłoniachzbawiony światzbawiony świat

Mariusz SłoninaPróba Słowa (2009)

10 Kalendarium

Page 11: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot.Lagiuspo,w

ww.flickr.com,CC-BY-SA

Obsługa

każdego dniaodczytujęizapisuję instrukcję obsługi człowieka

i tak się nie sprawdzi

jaka ulga

Katarzyna Wiśniewska

Przedsmak

Przestraszonym pisklakom

otępiałym słuchemłowię dźwięki

w siatkę na motyle

z godziny na godzinęz dnia na dzień

taniecboleśniejszyipiękniejszyjeszcze

w wielkiej hali światanie słychać jak płacze Człowiek

małypokurczonyzamknięty w skorupie

w zaplątanej sieciw supłach i pętelkachniczym w fałdach kory

planujeprojektujebuduje

swój mały intymny bezpieczny światnudy

życie zamieniając na makietęludzi w pionki

Katarzyna Wiśniewska

Z Herberta

i dzbanek rozbityi świtanie tapetpopatrz –

uginam się pod ciężaremtanich klawiatur

myślałem –płacz kochanków może być pięknynawet w przypadkowej kombinacjiklawiszy

a tymczasemprzegrywam dwa - zerojak niejeden Wojaczekw brudnym hotelu Sieci

Mariusz SłoninaPróba Słowa (2009)

Wypowiedz się!Wyraź swoją opinię o wierszachwww.podaj-dalej .info/czytelnia/warsztat

Warsztat

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 11

Page 12: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot. Y. Golan, www.flickr.com, CC-BY-SA, obok: Autor

TTo było latem 2007 roku. Byłem jesz-cze wtedy na wymianie studenckiejw Niemczech w ramach programu So-crates – Erasmus i nie wyobrażałemsobie niczego, co mogłoby przyćmićten wspaniały czas. Pewnego majowe-go dnia dostałem e-maila o świetnymstypendium Muzeum Historii ŻydówPolskich w Warszawie i wymianiemłodzieżowej Polska – Izrael 2007. Jużpo krótkiej chwili, gdy zaznajomiłemsię z jej programem, wiedziałem, że tocoś dla mnie! Trzymiesięczny pobyt(październik 2007 – styczeń 2008) miałupłynąć pod znakiem studiowaniana uniwersytecie w Tel Aviv'ie, akli-matyzacji u izraelskich rodzin, różno-rodnych wycieczek, spotkań promują-cych Polskę… Lista opcji i zalet tegostypendium zdawała się nie mieć koń-ca! Ponadto, Muzeum pokrywało kosz-ty przelotu i opłacało czesne, a nawetfundowało skromne kieszonkowe. Ide-alnie – pomyślałem i postanowiłemwysłać swoją aplikację zwłaszcza, żejuż w czasach liceum i pierwszych latstudiów szczególnie interesowały mniewszelkie aspekty historii i kultury Bli-skiego Wschodu.

DialogPrzed wylotem Muzeum poprosiło nas(razem ze mnąmiała lecieć 10-ka stu-dentów) o towarzyszenie grupie stu-dentów z Izraela (starszych ze wzglę-du na 2-3 letnie szkolenie militarne,

odbywane zaraz po ich maturze), któ-ra zawitała do nas we wrześniu. Pro-gram tej krótkiej wizyty obejmowałpokazanie im najciekawszych miejscw Warszawie i w Krakowie ze wzglę-du na historię i dialog polsko-żydow-ski. Jednak prawdziwym celem byłachęć pokazania im Polski właśnie z na-szej perspektywy – ludzi śmiało pa-trzących w przyszłość, a nie z gazetczy wiadomości, kształtujących wize-runek Polski jako wielkiego cmenta-rza (wiele wycieczek z Izraela odwie-dza bowiem tylko tereny obozowe,zupełnie zapominając o najwarto-ściowszych zakątkach naszego kraju).Izraelscy przyjaciele odwdzięczyli sięnam z nawiązką, towarzysząc nami pomagając przez cały czas naszej 3-miesięcznej wizyty w ich niezwykłymkraju.

Erec, erec!Już na lotnisku w Tel Aviv'ie miałemokazję poczuć klimat tego miejsca, gdyto dwóch funkcjonariuszy zaczęłomnie przepytywać o cel mojej wizytyw Izraelu, po tym jak zrobiłem kilkaujęć słońca nad terminalem... Środkówostrożności w tym kraju nigdy za wie-le – każde miejsce publiczne ma przywejściu wykrywacz metali, a zgubio-ny plecak czy torba mogą wywołaćprawdziwy alarm bombowy (przeko-nałem się o tym niebawem, gdy spie-sząc na poranny lektorat z hebrajskie-

go, byłem świadkiem, jak policyjny ro-bot „rozbroił” czarną plastikową tor-bę, oddając do niej kilka strzałów).Na lotnisku przywitała nas nasza opie-kunka Tsipy (Zipi, Cipi, „Mamuśka”)i od razu zabrała na obfite śniadaniedo dawnego portu w Tel Aviv'ie. Za-mieszkałem u pana Andrzeja, nieopo-dal centrum Tel Aviv'u. Pan Andrzej(psycholog, urodził się w Łodzi, w la-tach 50-tych wyemigrował z całą ro-dziną do Izraela) okazał się być bar-dzo dobrym i lubiącym żartowaćtowarzyszem wieczornych posiedzeńprzy stole, gdy to po całym dniu zajęćpróbowałem wyciągnąć od niego taj-niki hebrajskiej mowy i alfabetu, cooboje wspominamy z rozrzewnieniemdo dziś. Ma wspaniałą córeczkę imie-niem Yael, której słodycz i niesfornośćzarazem najlepiej oddają chyba duchatej ziemi. Dzień mojego przylotu oka-zał się dniem jej dziewiątych urodzini zdobyłem jej dozgonną miłość pacz-ką Toruńskich Pierników w czekola-dzie. Minęły długie tygodnie, zanimprzestała mnie wypytywać o „szoko-łat”. Razem chodziliśmy na wielki targ(szuk) Karmel, szukając najlepszychserów i oliwek u arabskich tragarzy.

Humus i falafelReszta moich znajomych z Polski za-mieszkała w okolicach miasta i paręrazy mieliśmy okazję spotkać się wszy-scy razem. Dużym zaskoczeniem by-

Lecę do Izraela!

Wojciech Laskowski

Nieustające konflikty zbrojne —

tak jawi nam się Izrael i państwa Bliskiego Wschodu.Okazuje się jednak, że w tym bliskowschodnim tyglumożemy odnaleźć przyjaciół,a nawet przeżyć wspaniałą przygodę!

Autor był stypendystą I I edycji stypendium Muzeum HistoriiŻydów Polskich w Warszawie X 2007 – I 2008,więcej: www.jewishmuseum.org.pl

12

Page 13: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

ło dla nas to, że słońce zachodzi tamo wiele szybciej niż w Polsce i już po17-ej zapada zmrok, co pozwalało dłu-go spacerować w ciepły wieczór ulica-mi miasta otulanego przyjemną bryząznad morza. Cudowna pogoda pozwa-lała praktycznie każdego dnia korzy-stać z piaszczystej plaży (nawetw grudniu!), którą można było dojśćdo bardzo starego miasta Jaffo, szczy-cącego się wielowiekową arabską tra-dycją. Tam ja i mój żołądek wypatry-waliśmy miejsc, gdzie podają najlepszyhumus i falafel (pasta i kotleciki z cie-cierzycy), o thinie nie wspominając(przysmak z sezamu). Tam też znaleź-liśmy urokliwy Kościół, dokąd chodzi-liśmy na mszę w języku polskim.

Lomedet ivritNasz tydzień zajęć, z racji piątkowegoszabatu, miał tylko 4 dni. Studiowali-śmy razem z ludźmi z całego świata –najczęściej byli to młodzi Żydzi z USAi Europy, więc nasza polska grupa sta-nowiła zwartą nie-żydowską enklawę.Sama tematyka zajęć cechowała sięróżnorodnością – historia, społeczeń-stwo, ekonomia a nawet zajęcia o Ho-locauście. Nauczyciele często skłania-li nas, wręcz wywierajac presję, dodyskusji i patrzenia na różne zagad-nienia z całkiem nowej perspektywy,a rzeczą wprost niepojętą dla mnie by-ło to, że na pierwszych zajęciach po-dali nam swoje numery telefonów oraz

dokładne godziny dyżurowania, da-jąc tym samym do zrozumienia, że za-wsze jesteśmy mile widziani. Nierzad-ko człowiek wychodził z klasyzmęczony po długim wykładzie, alejakże zadowolony z wszystkiego, cotam usłyszał i doświadczył. Każdydzień na uniwersytecie zaczynał sięod lektoratu języka hebrajskiego, costanowiło atrakcję samąw sobie. Po-ranne wstawanie, co zrozumiałe, byłomniejszą przyjemnością. Oprócz nasuczęszczali tam słuchacze z Czech,Hiszpanii, a także Chin (drogi BangFu). Nasza nauczycielka Hava dziel-nie zachęcała nas do nauki i jeszczedzielniej żegnała z zapasem pracy do-mowej na drogę… po takim wysiłkui okresach zniechęcenia wiem, że by-ło warto i nawet dziś, od czasu do cza-su, zaglądam do moich hebrajskich no-tatek, aby lomedet ivrit.

Już tylko Kiler!Dzięki pomocy różnych miłych osóbudało nam się przeprowadzić wieczor-ki promujące Polskę, gdzie zaproszo-nym studentom prezentowaliśmy na-sze ukochane miasta, czyli Łódź,Kraków, Lublin, Częstochowę, noi oczywiście Toruń! Jednak prawdzi-wa prezentacja Polski miała miejscew pierwszy dzień świąt Bożego Naro-dzenia, gdy kilkudziesięcioosobowytłum zajadał się naszymi specjałamiz wigilijnego stołu. Na deser zaserwo-

waliśmy projekcję polskiej komedii„Kiler”… okazała się tak niezrozumia-ła, że, pomimo angielskich napisów,pozostało ledwie 6 osób i nawet naszszaleńczy śmiech z ostatnich rzędównie był w stanie dopomóc izraelskimstudentom w jej przełknięciu! Innymnaszym ważnym zadaniem było prze-prowadzenie wywiadu z Żydami pol-skiego pochodzenia, którzy ocaleliz Holocaustu i opracowanie go na po-trzeby Muzeum Historii Żydów Pol-skich w Warszawie. Wymagało to odnas dużej dozy delikatności i cierpli-wości, gdyż osoby te opowiadały namhistorię swojej rodziny i dzieliły sięz nami osobistymi przeżyciami z tam-tych tragicznych lat. Okazało się, że ciludzie, mimo podeszłego wieku, czę-sto tryskają zdrowiem i nadal ciesząsię słońcem, plażą, morzem, czyli poprostu życiem! To było i pozostaje bar-dzo cennym doświadczeniem.Dzień powrotu do Polski jest chy-

ba jedynym, którego nie pamiętamz tamtych dni spędzonych w ZiemiŚwiętej – jej piękno, cudowni ludzie,magia pradawnych dziejów i wciążniepewna przyszłość tworzą niezapo-mnianąmozaikę fascynujących obra-zów i przeżyć, które powracają domnie z różnym natężeniem, ale zawszepowodują, że chce się wrócić. Wszyst-kim, którzy przyczynili się do realiza-cji tego snu – toda raba (hebr. – bardzodziękuję)!

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuł w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/728

Studenci, Na trasie

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 13

Page 14: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot.L.M.G

onzales,www.flickr.com,CC-BY-NC

O miłości do siebie

Magdalena Jóźwiak

www.podaj-dalej.info/node/299

Czy kocham siebie? Dla niektórychz nas to jedno z najtrudniejszychpytań. Jak odróżnić miłość do samegosiebie od egoizmu, samolubstwa, ego-centryzmu i narcyzmu? Z tymi bo-wiem słowami często kojarzy się po-jęcie miłości do samego siebie.Kiedy dokucza przygnębienie, do-

świadcza się porażki, plany się po-krzyżowały czy skrytykowano nas,najczęściej pierwszą reakcją jest doszu-kiwanie się winy w sobie i chęć dodat-kowego samoukarania. Czujemy siębeznadziejnie i pognębiamy jeszczebardziej, tak jakbyśmy próbowali trak-tować ranę, zamiast oliwą miłości,solą, pieprzem i octem. Nie szczędzi-my sobie gorzkich słów, wypominamysobie wypowiedziane słowa lub ichbrak, żałujemy swoich działań, rozli-czamy się szczegółowo i rygorystycz-nie z przeszłością, kolekcjonujemybłędy, rozpamiętujemy potknięciai ubolewamy nad upadkami. W czasiechandry, nielubienia swego życia i sie-bie niczym kpina brzmi w naszychuszach czyjaś zachęta, by „pokochaćsiebie”. Czy ta osoba wie, o czymmówi? Czy wie, czego żąda? Zachęta,by zadbać o siebie, zainwestowaćw siebie, sprawić samemu sobie nie-spodziankę czy zrobić coś miłego dlasiebie spotyka się z grymasem ogrom-nej dezaprobaty na twarzy, tak jakbyproponowano pójście na karuzelękomuś, kto cierpi na zawroty głowy.Zrobić coś tylko dla siebie same-

go? Po co? Najczęściej pragniemy robićcoś dla kogoś i w ten sposób też dlasiebie. Od przygotowania potrawy, po-darowania upominku po podzieleniesię radością z osiągniętego sukcesu,efektów pracy czy codziennymi mniej-szymi i większymi radościami oraztrudami dnia. Stąd, gdy ktoś propo-nuje skupienie się na jakiś czas na mi-łości do siebie samego i wyrażenie jej

wobec siebie samego, nie mamy na toochoty. Zawodzi nawet nasza pomy-słowość na to, czym to wyrazić. Dlasiebie samych mamy się stroić? Dla sie-bie rozwijać? Czy nie po to czytamy,oglądamy, poznajemy, by dzielić toz innymi? A często też, by szukać po-twierdzenia poczucia swej wartościw ich oczach? By odbijać się w wyra-zie ich aprobaty i na tym budowaćswój pozytywny wizerunek?Potrzebujemy, oczywiście, uzna-

nia i docenienia bez wyjątku. Pragnie-my czuć się potrzebni i kochani. Chce-my, by cały trud, który wkładamyw pracę, życie rodzinne, budowanierelacji miłości i przyjaźni, służbęinnym, w jakikolwiek sposób by onasię nie przejawiała, dawały owoce. Pra-gniemy dostrzegać sens swych wysił-ków i starań. Szczera pochwała, nie-wynikająca niejako z obowiązku czydobrych manier lub nawet litości, mo-tywuje często dużo bardziej niż kry-tyka. Docenienie czyjegoś wysiłkui pracy dodaje danej osobie skrzydełi zachęca ją do jeszcze lepszej pracy.Zachęca, ale nie powinno stanowićgłównej motywacji do działania. Tokażdy z nas sam w środku powinienbyć przekonany do słuszności tego, coczyni i powinien umieć bronić swychracji również wtedy, gdy spotka gokrytyka i niezrozumienie.A może zacząć być trochę lepszym

dla siebie? Nie oskarżać się nieustan-nie. Przygarnąć siebie samego jakdziecko, spragnione zainteresowaniai czułości. Zapytać swoje serce, czegomu potrzeba i jak można mu pomóc.Przyznać sobie prawo do błędów, za-równo tych z przeszłości, jak i pogo-dzić się ze świadomością, że mogęwbrew najlepszym chęciom popełnićkolejne. Zdjąć z siebie jarzmo perfek-cjonizmu i odetchnąć powietrzem zeświadomością, że mam do niego

prawo. Dostrzec własne piękno i wy-jątkowość. Uznać, że ma się pełneprawo do życia, tak jak i wszyscy do-okoła.Nie warto też czekać, że polubi się

siebie i zaakceptuje dopiero wtedy,gdy ktoś nas pokocha i zaakceptuje.Może to być, oczywiście, bardzo po-mocne, ale niekoniecznie skuteczneczy też budujące dla relacji. Jak możnabowiem kochać kogoś bez zniewala-nia, jeśli wpierw nie pokocha się sie-bie, a spojrzenie na własną osobę uza-leżnione będzie od sposobu, w jaki bę-dzie nas postrzegać ktoś drugi? Czyda nam szczęście inny człowiek, jeślinie odnajdziemy szczęścia najpierww sobie samych i fakcie, że żyjemy?Prawdy tego typu zazwyczaj wy-

powiada się i pisze dużo łatwiej niżwprowadza w życie. Czy potrzebuje-my do poczucia osobistego szczęściainnych? Czy wystarczymy sami sobie?Obawiam się, że nie. Nie jesteśmystworzeniami przystosowanymi dożycia w całkowitej izolacji od innych.Potrzebujemy siebie nawzajem, bezwzględu na stan, wiek, pochodzenie,wykształcenie, zawód czy aspiracje ży-ciowe. „Jeden drugiego brzemiona no-ście i tak wypełniajcie prawo Chrystu-sowe.” (Gal. 6, 2) Możemy służyć sobienawzajem słowem, wsparciem mate-rialnym i duchowym. Największymjednak darem jest dar obecności. Świa-domość bliskości emocjonalnej i du-chowej oraz pamięci, nawet pomimodzielących nas kilometrów. Często Bógprzychodzi do człowieka przez dru-giego człowieka. Ceńmy ten dar towa-rzyszenia sobie nawzajem w drodzeku przyszłości. Drugi człowiek to teżzachęta do służby, do twórczej wymia-ny. To dar i zadanie. Aby umieć jednakprzyjąć ten dar i wykonać zadanie,trzeba się wytrwale uczyć miłości dosiebie.

Pragniemy czuć się potrzebni i kochani.

Pragniemy dostrzegać sens swych starań.Gdy jednak napotykamy problemy,tracimy nie tylko wiarę w siebie.Przestajemy siebie kochać

14 Studnia

Page 15: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

„Wyśnione życie aniołów” to świetnytytuł. Przyciąga. Film o kobietach.Zdawałoby się, że idealny na babskiwieczór. Zapowiedź wskazywała nagłęboką, poruszającą historię dwóchkobiet: Marie i Isy (w tych rolach bar-dzo dobrze sprawdziły się Natacha Re-gnier i Elodie Bouchez), które przyj-mują zupełnie odmienne, skrajne po-stawy – agresji i optymizmu – byochronić się przed zranieniem. Banal-na historia o upadku kobiety – anioła?A może o upadku miłości? Przeszywaszaleńczo pesymistycznym obrazemświata i natury ludzkiej. To kino albodla masochistów, albo dla mega opty-mistów, którzy wszędzie, nawet w naj-tragiczniejszej sytuacji, potrafią odna-leźć cień słońca. Czy tego ma uczyć taopowieść? Mimo wszystko, film mało

„Łzy Słońca” reklamowało hasło:Uczono go, by wykonywał rozkazy. Został

bohaterem, ignorując je. Bo czasem sątakie momenty, kiedy nieposłuszeń-stwo staje się obowiązkiem.Film wojenno-przygodowy, będą-

cy powieleniem, starego jak Afryka,schematu, ukazuje infantylny obrazNigerii. Czy wojsko bowiem (nie tylkoamerykańskie) zachowuje się jak przy-stało na żołnierzy, ratujących ludzkośćprzed zagładą? To opowieść o konflik-cie między zasadą profesjonalisty a su-mieniem twardziela (w tej roli Bruce

Wyśnione życie aniołów

odkrywczy. Przytłaczający. Szarościobrazu nie ratują nawet dobre ujęcia(chociażby w scenie końcowej), któreudały się twórcom może przez przy-padek? Film wywołuje skojarzenie zlekcją, na której nikt nie ma ochoty być,choć wszyscy zdają sobie sprawę zkonsekwencji, jakie niesie absencja.Przypomina o tym, że życie to niebajka, że nie każdy cukierek słodki jest. Amoże film wydaje się frustrujący, boza trudny? Zbyt wymagający dla prze-ciętnego widza, który pod wpływemchociażby popkultury, wyraził ponie-kąd zgodę na ograbienie siebie zezdolności do wchodzenia na poziomwyższych uczuć? A może to spotka-nie drugiego człowieka sprawia, że za-czynamy dostrzegać inną perspekty-wę, inaczej patrzeć na siebie i świat

wokół? Czy zdecydujemy się na walkęo siebie? A może upuścimy nić pomo-cy i… prysną nasze relacje inter- i in-trapersonalne? A stąd już tylko krokdo… upadku. To choć mroczne stu-dium psychologiczne pozwala spoj-rzeć na różne typy osobowości, na roz-maite wybory i odmienne zakończe-nia buntu wobec twardej rzeczywisto-ści. „Wyśnione życie aniołów” poka-zuje codzienność, aniołów nie upa-dłych, a słabych, którym zdarza się po-tykać o kamienie losu. Niepokojąca to-nacja, barwa filmu pokazuje skutkibraku pragnień, marzeń. Jakie sąowoce życia bez celu? I czym wobectego jest życie? Przekonacie się oglą-dając film Ericka Zonca.

reż. Erick Zonca, Francja 1 998

Willis). Czy „machanie” karabinem,w imię posłuszeństwa dowódcy, sta-nie się ślepym nakazem? Na szczęście,w przewidywalnym do granic możli-wości scenariuszu zabrakło miejscana rozbudowany ckliwy, miłosnywątek (brawo, bo pokusa musiała byćduża – wszak u boku komandosa wy-stępuje Monica Belluci). Niemniej jed-nak pozostaje pytanie: jak długo jesz-cze będziemy godzić się na przebiera-nie poważnych, dramatycznych histo-rii życia ludzi w hollywodzką propa-gandę? Cóż po pięknej, lecz patetycz-

nej papce nie do przełknięcia?Zdjęcia afrykańskiej przyrody

i wschodzącego nad stepem czerwo-nego słońca mogą (muszą!) zauroczyć.Podobnie jak muzyka (Hans Zimmer),oddająca klimat Czarnego Lądu (do-brze zaaranżowana, dynamiczna grana bębnach to największy atut filmu!).Mam tylko jeszcze jedną wątpliwość:ile w tym stereotypowego myśleniabiałego, cywilizowanego człowiekao Afryce?

Łzy Słońcareż. Antoine Fuqua, USA 2003

Katarzyna Wiśniewska

Katarzyna Wiśniewska

www.podaj-dalej .info/node/482

www.podaj-dalej.info/node/680

Kulturalnik

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 15

Page 16: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot. M. Stimpson, www.flickr.com, CC-BY-NC

Wyciąg z książki kucharskiej dla informatyków ( tu tylkoskrót) :

W życiu każdego informatyka przychodzą takie chwile,w których ogarnia go wielki, niezdefiniowany bliżej nie-pokój . Przychodzi rozdrażnienie, palce nie trafiaj ąw klawiaturę, generalnie wszystko się wali i nic nieidzie. Ale spokoj nie, natura wynalazła specj alne lekar-stwo na tę dolegliwość, więcej – każdy informatyk j estw stanie j ą skutecznie zaaplikować. Lekarstwem tymj est N. A. L. E. Ś. N. I. K 2. 0. A oto i procedura działania:

Krok 1. Ściągnij paczkęPolega to na zwołaniu znaj omych, kumpli, kumpeli, przyj a-ciół, kolegów z boiska, słowem – kogo tylko dusza zapra-gnie. Tak! Informatyk to w gruncie rzeczy istota społecz-na, więc na pewno ktoś się znaj dzie. Uwaga! Z gronapaczki wyłączeni są, podkreślam, wyłączeni są „znaj omiwirtualni”!

polecenie: . /ściągnij paczkę

Krok 2. Rozpakuj paczkę

polecenie: . /rozpakuj paczkę na kanapę ( fotel)

Krok 3. Sprawdź zależnościTu należy sprawdzić, czy posiadamy wszystkie narzędzianiezbędne do skompilowania N. A. L. E. Ś. N. I. K. - A ( ten etapzwyczaj owo nazywamy konfiguracj ą) :

polecenie: . /skonfiguruj naleśnik [opcj e]

Opcj e niezbędne:– platforma: pokój /kuchnia – JEST! [architektura nale-śnika: Akademik, Stancj a]– preprocesor: mikser – BRAK! [należy razem z paczkąściągnąć mikser]– procesor: kuchenka gazowa/elektryczna – JEST!– kompilator/linker: patelnia/łopatka/garnki – JEST!– środowisko docelowe: talerze/kubki/sztućce/żołądek –CZĘŚCIOWO SĄ [zaleca się ściągnięcie ich razemz paczką]

Opcj e opcj onalne ( dodatki zwiększaj ące funkcj onalnośćN. A. L. E. Ś. N. I. K. - A – możemy skompilować N. A. L. E. Ś. N. I-. K. - A, tak by odpowiadał naszym naj bardziej wyszukanymwymaganiom) :– opcj e zwiększaj ące wydaj ność energetyczną: nadzienie –BRAK! [zaleca się ściągnięcie razem z paczką]– opcj e zwiększaj ące przemianę materii: napoj e – BRAK![zaleca sięściągnięcie razem z paczką]– opcj e poprawiaj ące humor: gitara/dj embe/youtube – SĄ!– opcj e użytkownika – Tak! Użytkownik może sam sobie cośdodać – WEDLE UZNANIA

Krok 4. Skompiluj N. A. L. E. Ś. N. I. K.Ten etap polega na połączeniu wszystkich składników ( wy-maganych i opcj onalnych) oraz zlinkowaniu poszczególnychmodułów

polecenie: . /upiecz naleśnikuwaga: zaleca się, by ten etap przeprowadzać wspólniez paczką!

Krok 5. Zainstaluj N. A. L. E. Ś. N. I. K.Ten etap polega na instalacj i naleśnika w odpowiednimmiej scu na dysku ( zazwyczaj w katalogu paczka/żołądek)

Potem j uż tylko czuć niebo w gębie : D

Pliki po nieudanej kompilacj i trafiaj ą do katalogu$HOME/sedes

4-5 kwietnia studenci zainteresowani dziennikarstwemzgromadzili się na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lu-blinie. Po raz drugi odbywały się tam warsztaty zorga-nizowane przez Magazyn Studencki UP w Lublinie „Ra-dar” i Akademicką Grupę Medialną UMCS. W ramachwarsztatów słowo głosili: Adam Kulik („Film dokumen-talny jako forma dzienniarskiej wypowiedzi”), DariuszBugalski („Dziennikarstwo społeczne”), Rafał Ziemkie-wicz („Publicystyka – granice dziennikarskiej przyzwo-itości”), Andrzej Koziara („Poza obiektywem – korespon-dent wojenny”), ks. Mieczysław Puzewicz („Wspieraniewolnej myśli w krajach reżimowych”), Hirek Wrona(„Zmiana roli dziennikarza muzycznego”), Paweł No-wak („Target w dziennikarstwie – kierunki rozwoju me-diów studenckich”) oraz Radosław Guz („Media elek-troniczne”). Uczestnicy mieli okazję gościć w „RadiuCentrum”. Wybór prelegentów był bardzo dobry: cie-kawe osobowości, znający się na rzeczy ludzie, otwarcii gotowi na konfrontację z poglądami adeptów sztukidziennikarskiej i ich szalonymi, studenckimi pomysła-mi. Inicjatywa warta uwagi! Dlatego mam nadzieję, żewiosenne spotkania środowisk mediów studenckich sta-ną się tradycją – czekamy na zaproszenie za rok!

[varia] [qlinaria] $> N. A. L. E. Ś. N. I. K. 2. 0

[varia] [qlinaria] $> Mariusz Słonina

[varia] [qlinaria] $> www. podaj - dalej . info/node/714

IIPressmaniak

16

Page 17: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

Wiosna przyszła nagle. Rozbuchana, bezczelna, inten-sywna w kolorach i zapachach, jakby miała być pierw-szą i ostatnią w naszym życiu. O ile łatwiej nam terazzachłysnąć się tym, co w życiu pierwsze, nowe, jedyne,o ile trudniej pochylić się nad kategorią spraw ostatnichi ostatecznych. Wszystkie nasze winy leżą pokotem, jakwiosenna, zdeptana jeszcze trawa. I ta największa, naj-cięższa, jak kamień, którego nie należy obracać, że jestKtoś, kto pokochał mnie aż do ostatniego gwoździa, doostatniej deski.Z perspektywy kolejnej wiosny, wstem-plowanej w legitymację, nasze pierwsze życiowe wybo-ry oceniamy albo z sentymentem i pobłażaniem, albogorzko, w zależności od konsekwencji, jakie za sobąprzyniosły. I tak, wybieramy bądź odrzucamy wiarę, de-cydujemy się na określony kierunek studiów, deklaru-jemy, że gdzieś przynależymy, bo chcemy być choć tro-chę biali lub choć trochę czarni, nigdy pośrodku.Studenci konserwacji stanowią dość specyficzną grupę.O swoim kierunku mówimy dużo, wyliczamy ilość go-dzin spędzanych na uczelni, licytujemy się co do warto-ści i wyjątkowości konserwowanych w ramach zajęćobiektów, dumni ze swoich umiejętności i zmęczenia,jakim zostały one okupione, jeszcze bardziej niż inniuciekamy od tych półtonów i odcieni szarości. I choć ka-tegoria wiary jest u nas, jak wszędzie, kwestią tylkoi wyłącznie osobistej decyzji, to religia jest wpisanaw tok studiów zarówno tych do Kościoła przynależą-cych, jak i tych od Niego uciekających. Począwszy odpierwszego roku studiów, umiejętność rozpoznawaniaikonografii tematów biblijnych jest jedną z ważniejszych,jakie egzekwuje się od studentów. Stopniowo jesteśmywprowadzani do poszczególnych pracowni, gdzie pię-trzą się obrazy i rzeźby sakralne, pochodzące z kościo-łów detale architektoniczne i sprzęt liturgiczny. Ukoro-nowaniem roku akademickiego są letnie praktykistudenckie, które w większości przypadków odbywająsię właśnie w świątyniach, przy malowidłach ściennychi epitafiach, gdzie z wysokości drewnianych rusztowań,z wiarą bądź niewiarą, spoglądamy w kierunku taber-nakulum. Wierzymy nie tylko w biblijne Zmartwych-wstanie, ale przede wszystkim w zmartwychwstanieprzedmiotu, który przywracamy do życia na wszystkichpłaszczyznach, na których wieki temu został do niegopowołany. Każdego dnia obserwujemy, jak ponowniezaczyna istnieć w swojej warstwie materialnej i seman-tycznej, z całą odzyskiwaną stopniowo mocą oddziały-wania na widza wierzącego i niewierzącego. I kiedy wy-schnie już ostatnia warstwa werniksu, gdy ostatnia deskarusztowania zostanie wyniesiona z kościoła, pozostaje-my sam na sam z dźwięczącym w uszach pytaniem: czywierzę? Ja, Herbertowska liczba najbardziej pojedyncza.Za rok wiosna też przyjdzie nagle, z dnia na dzień, gło-śna, jaskrawa, zachłanna. Co wtedy powiemy o naszychpierwszych decyzjach, co zechcemy położyć na szali,gdy przyjdzie nam się z nich rozliczyć? Ostatni akt jest

krwawy, choćby cała sztuka była i najpiękniejsza – gruda zie-

mi na głowę i oto koniec (Blaise Pascal). Na zawsze?Na trzy dni, jeśli uwierzę.

Całe pokłady intelektu należy dziś włożyć w poprawęsytuacji biednych tego świata. Wśród przepychu i nad-miaru dóbr, charakterystycznych dla wielu środowisk,niewyobrażalne, a jednak możliwe i aktualne pozostająniewiarygodne dysproporcje między krajami rozwinię-tymi i tymi, które klasyfikuje się jako Trzeci Świat. Zresz-tą, trzeci świat można często znaleźć na własnym po-dwórku, za ścianą, na swojej ulicy, we wsi czy mieście.Tymczasem w zalewie informacji, słów, obrazów

i wydarzeń gubi się podstawowąwrażliwość i świado-mość tego, co najważniejsze. Jesteśmy nierzadko oślepliod blasku i krzyku tandety, chaosu, wojny informacyj-nej, rywalizacji o władzę, oglądalność i klienta wszelki-mi środkami. Coraz dalej przesuwa się granica tego, do-kąd można się w tym celu posunąć. Często wydaje się,że granicy już nie ma. Żadnej.Daliśmy sobie wmówić, że nic się nie da zrobić i nie

warto walczyć o zmiany czy reagować na niepokojącezjawiska, obserwowane na co dzień. Gdy zza ściany do-biegają okrzyki, płacz, odgłos regularnych uderzeń tłu-maczymy, że wiele dzieci chowa się wśród pijaństwai przemocy, bo taki już ten świat. Kolejny dealer narko-tykowy bezkarnie rozprowadza po mieście dawki wy-niszczających środków odurzających, ale nie zgłaszamytego nigdzie, tłumacząc się przekonaniem, że policjai tak nic z tym nie zrobi. Ktoś jest kozłem ofiarnymw swojej klasie i nikomu niespieszno stawać w jego obro-nie, bo a nuż narazi się wtedy na podobny los. Organaodpowiedzialne za bezpieczeństwo nie reagują na prze-moc, której dopuszcza się młodzież w małym miastecz-ku. Na ławce lub schodach przy frontonie kamienicyw mroźną noc zasypia podpity mężczyzna, a w szpita-lu chorzy leżą pokotem, nieprzebrani i nie umyci, pod-czas gdy odpowiedzialne za ich opiekę osoby twierdzą,że nie ma sensu ich zbyt często myć, bo i tak się zarazwybrudzą. Zaniedbuje się przeprowadzenia podstawo-wych badań pacjentom szpitala, a badania przewleklechorych ogranicza do absolutnego minimum lub wy-znacza się im terminy wizyt, których zapewne nie do-czekają. I co? „Takie jest życie.” – kwitujemy, wzrusza-my ramionami i idziemy dalej.Czy wierzysz, że tak musi być? Czy rzeczywiście po-

zostaje nam jedynie twierdzenie, że to część krajobrazunaszej rzeczywistości i niech naprawianiem świata zaj-mą się inni? Niech odczepią się ode mnie, niech ciebienie wkurzają. Bo my mamy swoje życie, swoje sprawyi to nie w naszym interesie leży nadstawianie karku zakogoś i narażanie się w najlepszym przypadku na posą-dzenie o nadgorliwość?W tym wszystkim tonie pojedyncze cierpienie. Dra-

mat jednostek, które przeżywają życie w półśnie, półbie-gu, pośpiechu. W natłoku obowiązków bez znaczenia,pieniędzy, które wyda się na bzdury. Zerwanych, nie-pielęgnowanych relacji. Późnych lub szybkich małżeństw.Prędkich rozwodów. Przyjść i odejść. Nie-pokoju.Nie chcę tak żyć. A Ty?

Ostatni.Myśliokonserw

acji

Apel

Adam Nóżka Magdalena Jóźwiak

www.podaj-dalej.info/node/690

www.podaj-dalej.info/node/501

Studenci, Pod prąd

Podaj Dalej 31: Marionetki , www.podaj-dalej .info 17

Page 18: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

fot. practicalowl, www.flickr.com, CC-BY-NC

Wstałem rano. Świtające słońce po-smagało mnie po twarzy, co było sku-teczniejsze od budzika tradycyjnegoi trzech alarmów w telefonie. Nie czu-łem się jednak najlepiej tego kwietnio-wego poranka. Smak chipsów cebulo-wo-serowych na zmianę z jogurtembrzoskwinia-maracuja przypominało wczorajszej imprezie, dedykowanejwyrobom nabiałowo-ziemniaczanym.Poczucie tzw. „papcia” pogłębiało za-równo owo doznanie, jak i wczesnapora. Mechanicznym ruchem włączy-łem radio. Usłyszałem coś tylko, że bę-dzie słonecznie aż do końca miesiąca.Pomyślałem: co za debil może takstwierdzić? Usłyszałem w gościnnympokoju rozentuzjazmowany głos ko-mentatora w telewizji, obwieszczają-cy rozgromienie przez naszą reprezen-tację dotychczasowej potęgi futboluwynikiem 10:0.Co się dzieje? – zapytałem się, sta-

jąc zadumiony „przed oczyma duszymojej”. Ding, dong – zadzwonił dzwo-nek u drzwi. Otwieram, patrzę: niko-go nie ma, ale za to jest na wycieracz-ce gazeta. Przypomniałem sobie film„Zdarzyło się jutro”. Ktoś chce mniewkręcić do jakiejś „Ukrytej kamery”?Patrzę na datę – dzisiejsza – uff, czy-tam już spokojniej. Swoją drogą miło,że ktoś się pofatygował, by ją podrzu-cić. Mój wzrok przykuwa, napisanywielkimi „wołamij”, krzykliwy nagłó-wek: Mamy Autorytet! ! ! Czytam za-ciekawiony. Okazuje się, że znalazłasię taka postać – ba, co więcej, dotych-czasowe autorytety nie dość, że przyTym bladną, to jeszcze same dobro-wolnie i bez przymusu mediów uzna-ją Go za Prawdziwy Autorytet. Świad-

czą o tym liczne laudacje na cześć orazgratulacje od przywódców G-8. Na-reszcie Polska ma Autorytet. Wy-dźwięk komentarza Redaktora Naczel-nego jest znamienny: teraz wszyscymogą nam naskoczyć, ot co.Z niedowierzaniem śledzę dalsze

tytuły doniesień prasowych: „PrzezKryzys do gwiazd – Polska aprowizu-je załogę stacji kosmicznej”, „Gwiaz-dy zostały na lodzie – czas antenowydla filmów Bergmana”, „Słowacja eks-portuje ropę do Rosji” itd., itp. Niesa-mowite. Poszedłem do kuchni, abyspożyć codzienne śniadanie: kuleczkiczekoladowe z pasztetem firmowym.Przełykam strawę w niepokoju: co teżjeszcze przyniesie dzień? Ogolony ty-le o ile, za to w niedoczasie, wybiegamna autobus ostatniej szansy, aby zdą-żyć do pracy na czas. Ale oto katastro-fa: arterią, którą miałbym pojechać dofirmy przechodzi barwna paradauśmiechniętych heteroseksualistów,dumnych ze swojej orientacji, wzno-szących okrzyki, domagających się odrządu tego, czego jeszcze nie mają.Na czele, moi znajomi ze Stolicy: Jo-asia i Robert. Po prostu niewiarygod-ne – ale ja ich widzę, oni mi kiwają,uśmiechem przepraszają, że nie mogązatrzymać się i pogadać. Ja ich rozu-miem. Mimo pokoju w sensie militar-nym, udało im się zjednoczyć ok. 10milionów Polaków (tak wzmiankowa-li chwilę potem w radio w warzywnia-ku, dokąd poszedłem) i razem doma-gali się poszanowania praw od rządu.„Niech żyje Konstanty i jego żona Kon-stytucja!” – krzyknął ktoś na cześćprzywódcy opozycji. I wszyscy pod-chwycili, skandując po chwili ową fra-

zę. Oszołomiony do cna, wszedłem dorzeczonego warzywniaka, aby czasoczekiwania na przejście pochodu za-bić konsumpcją kiszonych ogórków.Gdy po godzinie tłum przelewał sięciągle, a nawet bardziej, machnąłemręką i trzymając w niej ogórka wróci-łem do domu.Może zapytacie, czy się szczypa-

łem? A jakże – wielokrotnie nawet.I nic. Nie spałem. Usiadłem wygodniena fotelu, włączyłem program infor-macyjny: same dobre wieści – dzieciz ubogich rodzin otrzymały wysokiedofinansowanie na dożywianie, bez-robotni zostali zatrudnieni masowoprzy budowie autostrad, obcięto wy-sokość diet dla parlamentarzystów,a pozyskane środki przeznaczono nastypendia dla studentów itp., itd. Mi-mo zajmującego głosu bardzo sympa-tycznej i atrakcyjnej prezenterki, za-snąłem. Chyba od nadmiaru wrażeń.Obudziłem się chwilę po 24, gdy

nadawano program publicystyczny„Dla Dorosłych” – i oto słyszę, że sy-tuacja jakby zmieniła swój obrót o 180stopni. Miało być tak pięknie.. . Chwy-tam dostarczoną rano gazetę, patrzędokładnie na zegarek – wskazuje nie-zbicie, że dziś już jest drugi kwietnia.W tej chwili, tylko ogórek, podczas snuzakrzepły w mej dłoni i do cna wyci-śnięty z soku, wydawał mi się realny.

Kwiecień-plecień,czyli dlaczego ogórek nie śpiewa

Mateusz Łapiński

Wypowiedz się!Czytaj i komentuj artykuły w Sieci :www.podaj-dalej .info/node/683

18 Fel-je-tą

Page 19: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

Sztuka latania

Warsztaty integracji ruchowej (fot. grupowa)

Podstawy reżyseriiPantomima

W dniach 27-29 marca odbyły się Warsztaty Teatralne zorganizowane przez nowopowstałe Stowarzyszenie Teatrów Studenckich. Uczestnicy warsztatów (głów-nie młodzież l icealna i studenci) miel i okazję spróbować swoich sił podczas zajęć z reżyserii (prow. A. Słociński) , emisji głosu (M. Cysewska), wyobraźni aktorskiej(A. Nowak), teatru ruchu (E. Adamiszyn, A. Kędzia) i pantomimy (A. Balcerzak). Warsztaty były również okazją do poznania tajników sztuki latania (A. Nowak),a na koniec uczestnicy mogli pobawić się w trakcie zajęć z integracji ruchowej (E. Chrulska, M. i M. Chmielak). Warsztaty odbywały się w Dworze Artusa, OdNowie,klubie eNeRDe oraz w SP1 . Więcej informacji: www.podaj-dalej.info. Fot. Mariusz Słonina, www.picasaweb.google.com/mariusz.slonina. W tle „bawienie” dzieckaw trakcie treningu wyobraźni aktorskiej.

Warsztaty teatralne

Page 20: "Marionetki" - Podaj Dalej nr 31

TeatrZasłuchani–MisteriumMękiPańskiej

Park

MiejskinaBydgoskim

,5/04/2009

fot.Mariusz

Słonina

więcej:www.podaj-dalej.info,w

ww.picasaweb.google.com/m

ariusz.slonina