otwarte klatki biuletyn 3/2015
DESCRIPTION
Tematem przewodnim aktualnego numeru jest konferencja "Sprawiedliwość dla zwierząt", którą zorganizowaliśmy w maju w Warszawie. Wprawdzie od tego wydarzenia minęło trochę czasu, ale chcieliśmy się podzielić niezwykle inspirującymi wykładami. Pokazujemy też osoby, które w największym stopniu przyczyniły się do tego, że konferencja w ogóle się odbyła. Staramy się także udowodnić, że weganizm nie polega na tym, aby być perfekcyjnym. Miłej lektury.TRANSCRIPT
konferencja SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA ZWIERZĄT
Melanie Joy Martin Balluch
temat numeru
specjalnie dla WAS
FO
T. D
AVID
O
nr 9
ROZKWIT
OTWARTE KLATKI
polecamy
nieperfekcjonistycznego weganizmu
otwarte oczy
BIULETYN # 9
temat numeru konferencja
SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA ZWIERZĄT
str. 3-12 Do przodu. Pragmatyczne podejście do ruchu
praw zwierząt /s. 4/ Dziel się własnymi
doświadczeniami – wywiad z Melanie Joy /s. 11/
Sylwetki aktywistów /s. 14/ Veganmania
2015 /s. 16/ Rozkwit nieperfekcjonistycznego
weganizmu /s. 19/ Otwarte Klatki, otwarte
oczy, czyli o roli śledztw w ruchu prozwierzęcym
/s. 25/ Pay-per-view po raz pierwszy w Polsce
/s. 28/
www.facebook.com/otwarteklatki • [email protected]
Wydawca: Stowarzyszenie Otwarte Klatki ul. Fredry 5/3A 61-701 Poznań. Redaktor naczelna: Joanna Stiller, sekretarz redakcji: Agata Wojtowicz, korekta: Justyna Rządeczko, Joanna Stiller, opracowanie graficzne i skład numeru: Centralne Biuro Projektowe (w ramach wolontariatu pracowniczego)
WST ĘPNIAK
Joanna Stillerredaktor naczelna
Jeszcze parę lat temu, kiedy Otwarte Klatki
dopiero rozpoczynały działalność, spotykaliśmy się
na niewielkich zjazdach dla aktywistów prozwierzęcych.
Często organizowaliśmy je w dość surowych warunkach,
ale liczyła się dla nas możliwość porozmawiania
z osobami, które łączy z nami pasja i cel. Z czasem
jednak stwierdziliśmy, że tematowi praw zwierząt warto
nadać większa rangę, że warto wyjść do osób z różnych
środowisk, które być może nie odnalazłyby się na tych
naszych małych zjazdach.
Nie umniejszamy znaczenia takich spotkań, sami chętnie
w nich uczestniczyliśmy. Chcieliśmy jednak czegoś
nowego. Tak powstał pomysł zorganizowania poważnej
konferencji, otwartej także dla osób spoza środowiska
aktywistycznego. Marzyło nam się prestiżowe miejsce
i wykłady na wysokim poziomie, prowadzone zarówno
przez osoby działające w Otwartych Klatkach i innych
polskich organizacjach, jak i gości z zagranicy. Udało
się! W maju odbyła się konferencja „Sprawiedliwość dla
zwierząt”, której patronował PAN. Miejsca skończyły
się zaledwie po kilku dniach od momentu rozpoczęcia
zapisów.
Z takim doświadczeniem jeszcze wyżej stawiamy sobie
poprzeczkę. Nie chcemy zapeszać, ale prawdopodobnie
w przyszłym roku odbędzie się konferencja o jeszcze
większym zasięgu. Mamy nadzieję, że dzięki niej uda
się zintegrować środowiska prozwierzęce na szczeblu
międzynarodowym.
Jesteśmy też niezmiernie dumni z rozpoczęcia na tak
dużą skalę akcji pay-per-view, czy też w naszej
wersji cake-per-view. Wierzymy, że dla wielu prawda
o tym, w jakich warunkach naprawdę hodowane
są zwierzęta, może być szokująca, ale może też
prowadzić do zmian. Już dostajemy pozytywne sygnały
od osób, które wzięły udział w akcji. Oby tak dalej!
Joanna Stiller
W każdym człowieku tkwi uśpiona wrażliwość na cierpienie zwierząt. Śledztwa to sposób na jej obudzenie. Sposób na pokazanie tego, co się dzieje
za murami ferm. To jest pierwszy, czasem niezbędny krok do zmiany sytuacji zwierząt. Jeśli nie chcemy, aby debata na temat zwierząt prowadzona była pod dyktando hodowców, musimy pokazywać realia chowu i uboju zwierząt. W ten sposób wyrównujemy szanse w tej debacie i nadajemy zwierzętom podmiotowość w niej. Organizacje zajmujące się śledztwami są głosem opinii publicznej. A same śledztwa są impulsem do rozpoczęcia zmian społecznych, prawnych i instytucjonalnych.
PAWEŁ RAWICKI
roga Czytelniczko, drogi CzytelnikuD
ISSN 2391-4580
artin Balluch jest postacią niezwykle
ważną dla ruchu walczącego o prawa zwierząt.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jest on żywą
legendą, a osiągnięcia austriackiego ruchu (patrz
ramka) są i pewnie jeszcze przez długi czas będą
dla nas wzorcowym przykładem.
Martin Balluch z wykształcenia jest astronomem
i doktorem fizyki. Przez 12 lat był wykładowcą
akademickim na takich uczelniach jak Uniwersytet
Wiedeński, Uniwersytet w Heidelbergu i Cambridge.
Przede wszystkim jednak od wielu lat jest w pełni
oddanym sprawie aktywistą prozwierzęcym. Na co
dzień działa w organizacji VGT (Verein Gegen
Tierfabriken). Podczas konferencji „Sprawiedliwość
dla zwierząt” zorganizowanej przez Otwarte Klatki
i Polską Akademię Nauk wygłosił wykład pt. „Do
przodu. Pragmatyczne podejście do ruchu praw
zwierząt”.
Ogromna wiedza, logiczny i uporządkowany
tok myślenia, a przede wszystkim ogromne
doświadczenie w efektywnym działaniu na rzecz
zwierząt spowodowały, że sala słuchała
przedstawiciela austriackiego ruchu z zapartym
tchem. Każdy aktywista, który opuścił ten wykład,
powinien obejrzeć go na naszym kanale YouTube.
Możecie też poświęcić kilka chwil na przeczytanie
artykułu na podstawie wystąpienia Martina
Ballucha. Staraliśmy się wybrać najciekawsze
i najbardziej przydatne fragmenty dotyczące
strategii działań, a w szczególności tego, jak
należy prowadzić kampanie, jak wybierać cele i jak
przestawić się na polityczne myślenie o prawach
zwierząt.
Martin Balluch nie mówił wyłącznie
o teoretycznych podstawach działania, ale
przytaczał również przykłady kampanii ze
swojej wieloletniej działalności w organizacjach
prozwierzęcych, które w większości przypadków
kończyły się sukcesem, ale niestety także
represjami wobec aktywistów.
Nie będziemy przytaczać wszystkich szczegółów
– zainteresowane osoby odsyłamy do nagrania
z wykładu. W ramce obok podsumowaliśmy
ragmatyczne podejście do ruchu praw zwierzątPDo przodu.
Na podstawie wykładu
dr. Martina Ballucha – Marlena Kropidłowska
M
otwarteklatki.pl 4
zaledwie kilka sukcesów austriackiego ruchu, aby
pokazać Wam dowody na to, że naprawdę warto
zainteresować się strategicznymi przemyśleniami
Ballucha.
Przedstawiciel VGT swój wykład zaczął od
uświadomienia nam banalnej, ale często
ignorowanej przez aktywistów prawdy, że jesteśmy
istotami społecznymi – nie funkcjonujemy
w próżni, tylko w określonych grupach,
określonych środowiskach czy – szerzej – po
prostu w społeczeństwie.
I to, jakie normy i warunki
panują w naszym
otoczeniu, ma zasadniczy
wpływ na nasze działania.
Presja społeczna jest
tak silna, że większość
jednostek się do niej
dostosuje, nawet wbrew swoim wewnętrznym
przekonaniom. Dlatego też samo zmienianie
świadomości czy udowadnianie, że coś jest
moralnie bardziej uzasadnione, nie wystarczą.
Oczywiście, aby zainicjować proces wprowadzania
zmian, trzeba mieć ku temu dobre podstawy
i przygotowaną argumentację, ale samo to nie
wpłynie znacząco na społeczne zachowania.
Weganizm? Wiemy, że jest etyczny, zdrowy,
smaczny. Co więcej, wiele osób przyznaje nam
rację, ale dalej je mięso lub wraca do jego jedzenia
po jakimś czasie (statystki są nieubłagane – 75%
osób, które przechodzą na wegetarianizm, po
pewnym czasie wraca do jedzenia mięsa). Zamiast
się na to złościć, przyjrzyjmy się temu, co Balluch
mówi o naszych zachowaniach społecznych.
Wyobraźmy sobie, że plansza 1 to nasze
społeczeństwo (rysunek 1). Krzyżyki
na planszy to osoby, które zyskały świadomość
w jakimś temacie. Zostańmy przy przykładzie
wegetarianizmu. Krzyżyki to te osoby, które
poznały warunki hodowli przemysłowej i zyskały
świadomość co do tego, jak ich wybory żywieniowe
wpływają na życie i śmierć czujących istot.
Ale otacza je całe
społeczeństwo, w którym
hodowanie i zabijanie
jest czymś zupełnie
normalnym i zgodnym
z prawem powszechnym.
Naprawdę nie możemy
oczekiwać, że każda z tych
osób, które zyskały świadomość, będzie na tyle
silna i zdeterminowana, żeby przeciwstawić się
swoim najbliższym i całemu otaczającemu ich
społeczeństwu.
Wyobraźcie sobie najzwyklejszą z sytuacji.
Wszyscy współpracownicy wychodzą z pracy
na lunch. Najbliżej znajduje się bistro, gdzie jedyną
bezmięsną opcją są frytki. Wszyscy zamawiają
jakieś zestawy obiadowe, a ta osoba będąca
krzyżykiem na naszym rysunku prosi o frytki,
bo zyskała świadomość, wie jakie są warunki
na fermach, itp. I nagle wszystkie oczy zwracają
się na nią i ktoś pyta: „A czemu ty tylko frytki? O,
nie jesz mięsa. A my tu wszyscy takiego dobrego
I duża część osób mimo tego, że jest przekonana o tym,
że dieta roślinna jest z wielu powodów korzystna,
nie wytrzyma tej presji grupy.
rysunek 1 • społeczeństwo a jednostki „świadome” rysunek 2 • tworzenie „ilinii wsparcia”
otwarteklatki.pl 5
kotlecika jemy. A to co ty w ogóle jesz? A moja
ciocia Zosia to nie jadła mięsa i się nabawiła
anemii”. Możliwe, że ktoś jeszcze rzuci jakimś
suchym żartem o jedzeniu trawy albo o tym, jaka
pyszna jest ta krówka.
I duża część osób mimo tego, że jest przekonana
o tym, że dieta roślinna jest z wielu powodów
korzystna, nie wytrzyma tej presji grupy. Tego
bycia w centrum uwagi, tłumaczenia się ze swoich
(skądinąd słusznych) wyborów, tego odstawania
od grupy. Albo po prostu nie wytrzyma tego, że
inni mają łatwo, idą do knajpy i bez zastanowienia
zamawiają to, co lubią, że idą do supermarketu
i łapią pierwsze z brzegu, tanie i łatwo dostępne
produkty. A do tego tak robią wszyscy, powszechnie
i legalnie – dlatego tak łatwo wrócić do tego stanu
rzeczy.
I tutaj pojawia się pole do działania dla nas –
aktywistów. Chcąc działać aktywnie i skutecznie
na rzecz zwierząt nie możemy spocząć
na laurach i musimy zwrócić uwagę na człowieka
i mechanizmy jego postępowania. Skoro wiemy,
że świadomość nie zawsze łączy się z działaniem,
to my musimy myśleć o stworzeniu takich struktur
wsparcia, żeby to działanie było prostsze i po prostu
realnie możliwe dla większej liczby osób (rysunek
2).
W kwestii rozbieżności pomiędzy świadomością
a postępowaniem Balluch przytacza bardzo
ciekawe badanie. VGT, przygotowując się w 2003
r. do kampanii mającej na celu wprowadzenie
zakazu hodowli klatkowej kur, zleciło
przeprowadzenie badania opinii społecznej.
Zgodnie z przeprowadzoną ankietą okazało się, że
86% Austriaków jest za zakazem hodowli klatkowej
kur. Jednocześnie 80% spośród tej samej grupy
przyznało, że je jajka z chowu klatkowego. Dziwne?
Niekoniecznie, jeżeli jeszcze raz zastanowimy
się nad tym, co zostało
napisane powyżej. Jaja
z chowu klatkowego były
tanie, łatwo dostępne
i wszyscy je kupowali.
Koniec kropka.
I teraz pojawia się pytanie. Jak można to zmienić?
Pierwszym etapem jest tworzenie struktur
wsparcia, czyli takich narzędzi, które pomogą
osobie, która zyskała świadomość, podejmować
działania zgodne z jej etycznymi przekonaniami.
Te struktury wsparcia mogą być naprawdę różne.
W przypadku weganizmu będą to wszystkie knajpy,
w których można zjeść roślinnie, grupy koleżeńskie,
z którymi można wyjść na burgera i powymieniać
się przepisami, czy nawet audycja radiowa, w której
usłyszymy o tych samych problemach, z którymi
my się zmagamy, i o tym, że istnieją gdzieś ludzie
o podobnych wartościach i ideałach. Dzięki którym
poczujemy zrozumienie i wsparcie. To naprawdę
bardzo ważne.
Dlatego budowanie takich struktur jest szalenie
istotne. Jeżeli prowadzisz wegańską knajpę,
przynosisz przepisy znajomym z pracy, działasz
w jakiejś organizacji, kupujesz mleko roślinne
i dzięki temu pobliskim spożywczakom opłaca się
je sprowadzać, to czynisz świat odrobinę bardziej
przyjaznym dla osób, które chcą żyć w zgodzie
z własnym sumieniem. Ale czy to wystarczy?
Niestety nie. Tak jak sama świadomość nie
wystarczy do zmian, tak jednostkowe działania
nie przyniosą zmiany na szeroką skalę. A to, czego
chcemy dla zwierząt, to długofalowe, realne zmiany
przypieczętowane zapisami w prawie.
Tylko jak jak je osiągnąć? Na pewno takie zmiany
nie są łatwe do przeforsowania, ale są możliwe.
Austriacki przykład świadczy o tym najlepiej.
Dzięki długiej i konsekwentnej walce nie można
tam hodować zwierząt na futra, wykorzystywać
dzikich zwierząt w cyrkach oraz prowadzić hodowli
klatkowych kur. Wprowadzony został też zakaz
używania kojców porodowych dla świń, który
wejdzie w życie w 2033 r. Zabronione jest również
przeprowadzanie doświadczeń na małpach.
A w 2014 r. zapis o prawach zwierząt został
wprowadzony do konstytucji!
Wow! Nie jest to jednak przypadek, a wynik
konsekwentnych, przemyślanych i niezwykle
intensywnych działań austriackiego ruchu. Wróćmy
otwarteklatki.pl 6
zatem do wykładu Martina Ballucha. Na samym
początku stawia on pytanie gnębiące ruch praw
zwierząt od bardzo dawna: abolicjonizm czy
reformizm? Okazuje się, że na to trudne pytanie
można odpowiedzieć prosto – pragmatyzm.
Nawet jeżeli w głębi serca czujesz, że jedyną
akceptowalną opcją jest wyzwolenie zwierząt,
czyli na tę chwilę dość abstrakcyjna idea, to musisz
pogodzić się z faktem, że zmiany będą stopniowe
i że ich wdrażanie będzie trwało długo. I musisz
się z tym pogodzić nie dla siebie, tylko właśnie
dla zwierząt! Jak mówi Balluch, dla niego różnica
pomiędzy abolicjonizmem a reformizmem jest
wyłącznie różnicą filozoficzną; na poziomie
działania, czyli od strony psychologicznej
i politycznej, te pojęcia tak naprawdę są w pewien
sposób kompatybilne. Myśląc politycznie, musisz
nastawić się na to, że zmienianie rzeczywistości
to krok za krokiem, od przedmiotowego
wykorzystywania zwierząt postrzeganych
w przeszłości jako bezosobowe maszyny, poprzez
nadawanie niektórym z nich pewnych praw, aż do
tego idealnego stanu, który będziemy mogli nazwać
“wyzwoleniem zwierząt”.
Balluch w bardzo ciekawy sposób obrazuje
przebieg tych zmian od bestialskiego traktowania
po całkowity szacunek wobec zwierząt oraz
wskazuje zagłębienie w pewnym punkcie tej
linii zmian, w które wpasowuje się większość
społeczeństwa. Ta większość, która nie ma
specjalnie sadystycznych zapędów względem
zwierząt, ale jednocześnie zadaje im pośrednią
krzywdę poprzez wybieranie produktów i usług,
które są powszechnie dostępne, tanie, legalne
i stosowane przez wszystkich dookoła. Zadaniem
aktywistów praw zwierząt jest przesuwanie tego
zagłębienia, do którego wpada statystyczny
Kowalski, jak najbardziej ku tej stronie linii, która
symbolizuje szacunek wobec zwierząt (rysunek 3).
Bez wątpienia jednym z najskuteczniejszych
sposobów zmiany istniejącego stanu rzeczy jest
zmiana prawa. Ale jak ją osiągnąć? Jak wybrać cel?
Jak prowadzić kampanię? Jeszcze raz spójrzmy
na przykład austriacki.
Po pierwsze trzeba zdecydować się na typ
organizacji – czy będzie to duża
formalna grupa działająca
na poziomie krajowym czy
rysunek 3 • zmiany postaw społeczeństwa wobec zwierząt
otwarteklatki.pl 7
może oddolna lokalna inicjatywa. I jeden, i drugi
rodzaj ma swoje wady i zalety, ale zdaje się, że
przy działaniu na szeroką skalę i przy chęciach
wprowadzania dużych zmian ogólnokrajowa,
rozpoznawalna organizacja jest dużo lepszym
wyborem. Taka organizacja przede wszystkim
wygląda poważniej i bardziej profesjonalnie
w oczach mediów i polityków, na dotarciu do
których nam zależy. Oczywiście ma też większy
dostęp do zasobów i to nie tylko dotyczących
finansowania, ale też wiedzy i umiejętności swoich
członków.
Następny krok to obranie celu. Wbrew pozorom
nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Cel musi być realny i mierzalny. Podnoszenie
świadomości nie jest celem, może być co najwyżej
środkiem do celu. Dodatkowo cel nie może być zbyt
ambitny (czyli innymi słowy nierealny w danym
czasie i okolicznościach), ale jednocześnie musi
być dość znaczący. Balluch jako przykład podaje
cel dla kampanii dotyczącej cyrków. Jeżeli celem
miałby być zakaz występów wszystkich zwierząt,
byłby to cel zbyt ambitny. Natomiast walka
o zakaz występów samych słoni byłaby celem zbyt
mało postępowym i w zasadzie niezrozumiałym.
Dlatego jako cel obrano zakaz występów dzikich
zwierząt, co było celem realnym i powszechnie
akceptowalnym. Taki zakaz udało się wprowadzić
w Austrii w 2002 roku.
Kiedy mamy już wyznaczony cel kampanii,
pierwszym naszym zadaniem jest zjednanie sobie
opinii większości lub przynajmniej pokaźnych
rozmiarów mniejszości. Zdeterminowana
i przekonana mniejszość może wystarczyć
do osiągnięcia celu. Żeby zdobyć to poparcie,
będziemy potrzebowali mediów. Zarówno tych
tworzonych przez nas samych, jak i mediów
mainstreamowych. Dlatego dobrze już przed
rozpoczęciem kampanii tworzyć bazę mediów,
utrzymywać kontakty z dziennikarzami, a wręcz
pytać ich o opinię o to, jaka akcja zainteresuje ich
wydawców.
Kiedy temat jest już szerzej znany opinii publicznej
i poparcie dla wyznaczonego celu jest duże
w społeczeństwie, można przejść do kolejnego
etapu – kampanii konfrontacyjnej. Zanim jednak
zacznie się ten etap, należy upewnić się, że
wszystkie znaczące organizacje prozwierzęce
w kraju mówią jednym głosem. Żeby przeforsować
znaczące zmiany, potrzebne jest zjednoczenie
ruchu prozwierzęcego. Jeżeli będzie istniała grupa
uważana za znaczącą grupę animalistyczną,
która nie będzie popierać naszego celu,
to może to pogrzebać całą naszą kampanię. Bo
przedstawiciele takiej grupy będą zapraszani do
mediów, które będą mówiły np. „Ten prawdziwy
obrońca zwierząt wcale nie jest za zakazem
hodowli zwierząt na futra”.
Gdy mamy stosunkowo duże poparcie społeczne,
a za nami stoją inne organizacje, możemy zacząć
kampanię konfrontacyjną, czyli kampanię
z naprawdę dużym natężeniem działań, zarówno
jeżeli chodzi o częstość, jak i skalę czy też
radykalizm. Balluch mówi o tym, że akcje powinny
się odbywać codziennie, dzień w dzień – choćby
miał to być mały protest. Trochę trudno jest
sobie wyobrazić to w polskich warunkach,
gdzie większość aktywistów nie ma możliwości
pracować w swojej organizacji ani nie ma
możliwości ograniczyć swojego zarobkowego życia
zawodowego. Należy jednak pamiętać, że chodzi
o to, aby te działania były ciągłe, w miarę regularne,
żeby po prostu nie dać innym zapomnieć o sobie ani
o celu, do którego dążymy.
Na tym etapie nie możemy bać się konfliktu.
Konflikt musimy postrzegać jako moment
dyskutowania pewnej umowy społecznej, w którym
chcemy zmienić ustaloną od lat równowagę
na bardziej sprawiedliwą. I ten konflikt nie jest
zły – przyciąga uwagę mediów i opinii publicznej.
Dziennikarze raczej nie będę skłonni pisać o tym,
jak źle jest zwierzętom w klatkach, ale kiedy
doprowadzimy do eskalacji konfliktu na linii
obrońcy zwierząt – przemysł, to będzie to temat
polityczny, chwytliwy i ciekawy dla mediów.
Jednocześnie należy pamiętać, że nie zależy
nam na stwarzaniu sobie wrogów. Ostatecznie
wszyscy żyjemy w jednym społeczeństwie i chcemy
otwarteklatki.pl 8
wypracować pewien kompromis, pewną nową,
bardziej sprawiedliwą, ale akceptowalną umowę
społeczną. Oczywiście na pewno będą osoby takie
jak na przykład PR-owiec Związku Hodowców,
z którym kompromis nie będzie możliwy, ale wtedy
warto skupić się na krytyce właśnie tych osób,
a z innymi istotnymi politycznie osobami tworzyć
sojusze, nawet jeżeli na wielu innych płaszczyznach
nie podzielamy ich poglądów.
I oczywiście musimy po prostu działać. Organizować
mniejsze i większe akcje. Jak sama nazwa wskazuje,
kampania konfrontacyjna musi zawierać elementy
radykalizmu. Jak bardzo radykalne mogą być
to akcje?
Oczywiście mówimy tu o pokojowych akcjach,
uzasadnionych przez wyższy interes społeczny.
Nie oznacza to, że wszystkie te akcje muszą
być legalne. W przypadku gdy walczymy
z cierpieniem czujących istot, akty obywatelskiego
nieposłuszeństwa są naszym obowiązkiem.
Przykładem takiej akcji było jawne uwolnienie
przez Martina Ballucha kur z fermy niosek
podczas kampanii przeciwko hodowli w systemie
klatkowym. Formalnie można byłoby uznać to za
kradzież, natomiast austriacki sąd uniewinnił
Ballucha, uzasadniając swoją decyzję tym, że
aktywista działał w ważnym interesie społecznym.
Ostatecznie Austria uznała, że warunki
panujące na fermach z systemem klatkowym
są nieakceptowalne i w 2009 roku zakazała takich
hodowli.
Wracając do pytania o poziom radykalizmu
działań, został on również zobrazowany
na wykresie. Mówiąc w dużym uproszczeniu –
im bardziej radykalne działania, tym większe
oddziaływanie akcji – aż do pewnego punktu
granicznego, w którym zbyt radykalne działanie
powoduje spadek oddziaływania lub wręcz
oddziaływanie negatywne. Ten punkt nie jest
stały i zależy od wielu czynników. Jeżeli opinia
publiczna z nami sympatyzuje, to punkt graniczny
przesuwa się w kierunku większego radykalizmu
i np. przeprowadzenie blokady czy okupacja
jakiegoś miejsca, w którym wykorzystuje się
zwierzęta, mogą spotkać się z dużym poparciem,
a jeżeli opinia publiczna jest przeciwko, to działania
muszą być stonowane i dalekie od radykalizmu.
Oczywiście rodzaj działań, jakie mogą być
podejmowane, zależy również od ogólnej sytuacji
społeczno-politycznej kraju, w którym żyjemy.
Podsumowując – kampanię należy dobrze
zaplanować, wyznaczyć realny i akceptowalny
cel, zebrać materiały i argumenty, zgromadzić
sojuszników i wziąć się do działania.
rysunek 4 • radykalizm efektywny, ale do pewnego momentu
W wykładzie Martina Ballucha z konferencji „Sprawiedliwość dla zwierząt” usłyszycie jeszcze więcej ważnych wskazówek dotyczących prowadzenia kampanii i działania na rzecz zwierząt. Będziecie też mogli zapoznać się z różnymi kampaniami prowadzonymi z sukcesem w Austrii, a także usłyszeć, jakie represje spotkały aktywistów.
otwarteklatki.pl 9
Sukcesy austriackiego ruchu prozwierzęcego:
1996 Wprowadzenie instytucji rzecznika praw zwierząt w każdej prowincji
1998 Zamknięcie wszystkich ferm futrzarskich w Austrii. Zakaz obowiązywał w 6 prowincjach na 9. W pozostałych trzech przepisy były tak restrykcyjne, że prowadzenie ferm było nieopłacalne.
2003 Wprowadzenie zakazu chowu kur niosek w systemie klatkowym
2004 Głosowanie w parlamencie na temat dodania zapisu o prawach zwierząt do konstytucji
2005 Wprowadzenie zakazu występów dzikich zwierząt w cyrkach
2005 Wprowadzenie zakazu chowu kur niosek w systemie klatek wzbogaconych
2005 Wprowadzenie zakazu chowu zwierząt na futra w całej Austrii
2006 Wprowadzenie zakazu prowadzenia eksperymentów na małpach
2012 Wprowadzenie zakazu chowu królików na mięso w systemie klatkowym
otwarteklatki.pl 10
odczas organizowanej przez nas konferencji
„Sprawiedliwość dla zwierząt” mieliśmy
przyjemność gościć Melanie Joy. Jej wykład
był niezwykle użyteczny dla nas – aktywistów
działających na rzecz weganizmu i praw zwierząt.
Otwarte Klatki: Melanie, może zacznijmy od tego, jaka jest główna idea twojej działalności. Ja znam twoją koncepcję karnizmu, ale zapewne wiele osób jeszcze o niej nie słyszało.
Melanie Joy: Jestem psycholożką i od wielu lat
prowadzę badania nad psychologią zjadania
zwierząt. W toku moich badań odkryłam, że istnieje
niewidzialny system przekonań, który warunkuje
ludzką akceptację dla zjadania pewnych zwierząt
– nazwałam go karnizmem. Jest to właściwie
przeciwieństwo weganizmu. Z reguły zakładamy,
że tylko wegetarianie i weganie kierują się
przekonaniami w wyborze diety. Ale jeśli zjadanie
zwierząt nie jest koniecznością – a nie jest nią
obecnie dla wielu ludzi na świecie – w takim
razie jest to wybór, a wybory zawsze wynikają
z przekonań. Karnizm jest ideologią dominującą,
więc jest niewidzialny, ludzie nie dostrzegają jego
wpływu na swoje wybory żywieniowe. Karnizm
jest zbudowany na systemie przekonań i praktyk,
które są sprzeczne z systemem wartości większości
ludzi: aby mięso mogło zostać wyprodukowane,
zwierzęta muszą zostać zabite, również przemysł
mleczarski i jajczarski są powodem ogromnego
cierpienia zwierząt – a jednak ludzie korzystający
z tego systemu często deklarują troskę o zwierzęta
i o sprawiedliwość. Tak właśnie działa karnizm
– zaburza percepcję ludzi tak, że postępują oni
wbrew swoim wartościom, nie zdając sobie z tego
sprawy. Karnizm uczy nas, jak nie czuć.
OK: Na wykładzie powiedziałaś, że dzielenie się osobistymi doświadczeniami wywiera na słuchaczy duże wrażenie i jest bardzo skutecznym sposobem promowania weganizmu. Jaka jest twoja historia?
MJ: Zachęcam do dzielenia się własnymi
doświadczeniami nie w celu manipulowania ludźmi,
aby zmienili swoje poglądy, ale raczej po to, żeby
pomóc im otworzyć się na informacje, którymi
chcemy się z nimi podzielić, a wobec których
automatycznie przybierają postawę defensywną
ziel sięD własnymi doświadczeniami
Z Melanie Joy rozmawiała Magdalena Dudzik
P
otwarteklatki.pl 11
(ponieważ tak właśnie działa karnizm). Moja
historia nie różni się bardzo od doświadczeń innych
ludzi: dorastałam z psem, którego kochałam jak
członka rodziny, dorastałam też jednak jedząc
mięso, nabiał i jajka – równocześnie żyłam
w przekonaniu, że ważne są dla mnie troska
o zwierzęta i sprawiedliwość. Po prostu nie
dostrzegałam zależności – nie widziałam tego, że
jedząc mięso, nabiał i jajka za każdym razem jem
część istoty, która kiedyś żyła, której życie miało
dla niej takie samo znaczenie jak życie mojego psa
dla mojego psa, a moje życie dla mnie. Dopiero
w momencie, gdy rozchorowałam się po zjedzeniu
hamburgera zakażonego bakterią Campylobacter,
przestałam jeść mięso, a później także jajka
i nabiał. Myślę, że to zdarzenie otworzyło mnie
na informacje o produkcji mięsa, które zawsze
gdzieś tam istniały, ale których wcześniej nie
przyjmowałam do wiadomości. To, czego się
dowiedziałam, zaszokowało mnie i po prostu
zdecydowałam, że nie chcę być częścią systemu,
który powoduje tak ogromne cierpienie zwierząt.
Przestało mi smakować życie kurczaka na obiad.
I natychmiast zauważyłam, że poprawia się moje
zdrowie. Więc teraz robię to dla zwierząt, dla
własnego organizmu i oczywiście dla środowiska.
OK: Jak długo już jesteś weganką?
MJ: Przestałam jeść mięso i jajka, kiedy miałam
23 lata, a teraz mam prawie 49… nie jestem orłem
w matematyce, ale to wiele lat. A jakieś pięć lat
później odstawiłam też nabiał.
OK: W takim razie jesteś wspaniałym przykładem tego, jak korzystnie weganizm wpływa na wygląd i zdrowie!
MJ: Dziękuję!
OK: Głównym tematem twojego wykładu było to, jak być skutecznym adwokatem weganizmu – o czym przede wszystkim powinniśmy pamiętać jako aktywiści. Czy mogłabyś krótko powtórzyć te najistotniejsze rady?
MJ: Oczywiście. Jak już mówiłyśmy – ważne jest
dzielenie się własnymi doświadczeniami. Kiedy
ludzie pytają, czemu jesteś weganinem/weganką,
zamiast wymieniać długą listę powodów, dla
których warto wybrać weganizm, lepiej podzielić
się osobistą historią. To jest dobry sposób, żeby
uwrażliwić ludzi na ten temat – nikt nie może
zanegować twojego osobistego doświadczenia.
To otwarty i uczciwy sposób dzielenia się
informacjami. Zawsze też radzę nauczyć się
wywiad z Melanie Joy
Melanie Joy - konferencja „Sprawiedliwość dla zwierząt”
Czy można jeść mięso i jednocześnie troszczyć się o zwierzęta?
Źródło: Wikipedia
otwarteklatki.pl 12
podstaw efektywnej komunikacji – prawie nikt
z nas nie był szkolony w tym zakresie. Uczymy się
komunikacji od naszych krewnych i z telewizji, a nie
zawsze są to właściwe wzorce. Polecam źródła
zamieszczone na mojej stronie www.carnism.
org. Ucząc się efektywnej komunikacji, naprawdę
zwiększamy szanse na to, żeby nasz przekaz został
usłyszany – można się tego nauczyć!
Doradzam też aktywistom, a nawet weganom
niebędącym aktywistami, zapoznanie się ze
zjawiskiem wtórnego zespołu stresu pourazowego
(STSD) – jest to zaburzenie podobne do zespołu
stresu pourazowego, ale charakteryzujące się
tym, że dotyka nie bezpośrednio ofiary przemocy,
ale tych, którzy są jej świadkami. Tzw. produkcja
zwierzęca to okrucieństwo, to masowa trauma,
która ma miejsce wszędzie wokół nas. Jeśli
patrzysz na świat oczami weganina, to wychodzisz
z domu i widzisz szczątki ciał dosłownie wszędzie;
musisz żyć w świecie, który jest zorganizowany
w sposób sprzeczny z ważnymi dla ciebie
wartościami – ten stan rzeczy wywiera znaczący
wpływ na twoje emocje. Dlatego radzę aktywistom,
żeby dowiedzieli się, na czym polega wtórny
zespół stresu pourazowego i nauczyli się, jak sobie
z tym radzić, jak zadbać o siebie, jak wypracować
odporność, żeby nie poddawać się tej traumie.
Jedną z kluczowych rzeczy jest nauczenie się
i praktykowanie współczucia dla samego siebie –
my także jesteśmy zwierzętami i mamy prawo do
satysfakcjonującego, zdrowego, pełnego radości
życia. Jeśli wdrożymy to w życie, także nasz
aktywizm stanie się bardziej skuteczny, będziemy
bardziej odporni. Bo podstawowym prawem każdej
istoty jest spokojne, zrównoważone życie.
OK: Dziękuję za rozmowę! Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję częściej cię gościć.
MJ: Też mam taką nadzieję! Mój pobyt w Warszawie
jest bardzo udany i cieszę się na spędzenie
tu jeszcze jednego dnia. Dziękuję!
wywiad z Melanie Joy
Zjadanie zwierząt to też wybór
Autor: Lori Greig
otwarteklatki.pl 13
Nad organizacją konferencji SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA ZWIERZĄT czuwała:
Dlaczego Otwarte Klatki? Dlaczego weganizm
i działania na rzecz zwierząt?
Historia być może podobna do wielu innych. Już
jako dziecko nie potrafiłam zrozumieć „różnicy”
pomiędzy zwierzętami do kochania a tymi do
jedzenia. Miałam okazję spędzać wakacje na wsi,
gdzie poza psami i kotami spotykałam również
kury i krowy. W ciepłe letnie dni towarzyszyły mi
zwierzęta, które nie podlegały, w mojej ocenie,
klasyfikacji na gatunki lepsze i gorsze; te, którym
można odebrać życie i te, które się głaszcze.
Jako pierwsza osoba w rodzinie i najbliższym
otoczeniu przestałam jeść mięso. Na szczęście
moja decyzja została zaakceptowana bez prób
wybicia mi „młodzieńczego pomysłu” z głowy.
Z biegiem lat, im więcej dowiadywałam się
na temat hodowli zwierząt, tym większy budziła
ona mój sprzeciw. Dowiedziałam się, że produkcja
mleka i jaj również niesie za sobą ogrom cierpienia
i sprowadza zwierzęta do roli materiału, z którego
należy wycisnąć jak najwięcej, a kiedy zwierzę nie
jest już w stanie sprostać wysokim wymaganiom
produkcji, zostaje zwyczajnie wysłane do rzeźni
i zabite. Naturalną koleją rzeczy było dla mnie
aktywne zaangażowanie się w działania mające
na celu zmianę sytuacji zwierząt hodowlanych
i uświadamianie innych o tym, co dzieje się za
murami oddalonych od miast i ludzkiego wzroku
miejsc gehenny milionów zwierząt.
Przez jakiś czas obserwowałam działania
Stowarzyszenia Otwarte Klatki i byłam pod dużym
wrażeniem tego, jak działa pierwsza w Polsce
organizacja zajmująca się wyłącznie problemem
wykorzystywania zwierząt tzw. gospodarskich.
Początkowo okazjonalnie wspierałam Otwarte
Klatki, a po jakimś czasie dołączyłam do
Stowarzyszenia. Minął ponad rok. Przez ten
czas poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi,
nauczyłam się wielu nowych rzeczy i utwierdziłam
w przekonaniu, że nasze działania są efektywne,
ważne i niezbędne. Zwierzęta nie mogą same
sobie pomóc. Naszym obowiązkiem jest wyrażanie
głębokiego sprzeciwu wobec tego, co ludzkość
robi ze zwierzętami, i uczynienie wszystkiego, by
wprowadzić realne zmiany w ich traktowaniu.
Marta Gregorczyk
aktywistek ktywistów
Sylwetki
Fot.
: Mon
ika
Mał
ek
otwarteklatki.pl 14
Od najmłodszych lat kochałam zwierzęta, choć
w dzieciństwie otaczały mnie głównie te pluszowe
oraz te będące bohaterami licznych książek. Gdy
zdałam sobie sprawę z tego, że te same zwierzęta,
które tak mnie interesowały, lądują na talerzu,
szybko przestałam jeść mięso. Pamiętam,
jak na lekcjach środowiska w podstawówce
odmawiałam robienia ćwiczeń, w których zwierzę
łączone było z produktem, jaki z niego powstaje (co
skończyło się wezwaniem mamy do szkoły).
Przez wiele lat wegetarianizm był jednak sprawą
prywatną (choć część rodziny poszła moim śladem).
Dopiero na pierwszym roku studiów poszłam
na swoją pierwszą demonstrację pod cyrkiem
i tak zaczął się mój aktywizm. Najpierw działałam
przez dłuższy czas w Stowarzyszeniu Empatia,
następne kilka lat spędziłam w Fundacji Viva
(w tym jako redaktorka Magazynu Vege), aż rok
temu postanowiłam przyłączyć się do Otwartych
Klatek, gdzie znalazłam swoje miejsce. Dla mnie
aktywizm prozwierzęcy to ta rzecz, która nadaje
życiu sens, a mnie poczucie przydatności, dlatego
cieszę się, że mogę uczestniczyć w działaniach
Stowarzyszenia.
Zawodowo także zawsze chciałam wspierać
prawa zwierząt, stworzyłam więc sklep,
którego mnie samej brakowało – z kosmetykami
i suplementami w 100% wegańskimi – Sweet
Piggy. Współprowadzę też portal VeganWorkout,
ponieważ uważam, że promocja diety roślinnej
poprzez sport jest świetnym rozwiązaniem
obalającym wiele mitów narosłych wokół
weganizmu.
W wolnych chwilach czytam, ćwiczę, głaszczę psy
i uprawiam gastroturystykę.
Nad organizacją konferencji SPRAWIEDLIWOŚĆ DLA ZWIERZĄT czuwała:
Marta Mikita
aktywistek ktywistów
Sylwetki
Fot.: Monika Małek
otwarteklatki.pl 15
20 czerwca W przededniu lata zorganizowaliśmy drugą edycję Ve-ganmanii we Wrocławiu. Tegoroczna Veganmania skupi-ła w jednym miejscu ponad trzydziestu wystawców, zaj-mujących się na co dzień prowadzeniem restauracji, ca-teringów czy sklepów sprzedających roślinne produkty. W scenerii starego Browaru Mieszczańskiego można było nie tylko spróbować pysznego jedzenia, ale i skorzy-stać z ciekawych atrakcji – wykładu o zastosowa-niu diety wegańskiej w sporcie, warsztatu kulinar-nego „Niezbędnik Roślinożercy”, spotkania autor-skiego na temat „wegerodzicielstwa”, a także ini-cjatywy „Vegan INK”, czyli wegańskiego tatuowania. Nie zabrakło też znanych nazwisk – o „Priorytetowych problemach obrony zwierząt” opowiedział prof. An-drzej Elżanowski. Veganmania zintegrowała środo-wisko wrocławskich wegan i wegetarian oraz dotar-
ła z ideą weganizmu i praw zwierząt do tej części społeczeństwa, która nie zetknęła się jeszcze z tym tematem. Wśród wystawców znaleźli się zarówno znani wrocławianom restauratorzy, jak i inicjatywy spoza Dolnego Śląska.
eganmaniaV 2015Wrocław
Fot. Monika M
ałek
otwarteklatki.pl 16
17 maja To była druga edycja naszego festiwalu w Krakowie. Choć poprzednia była sukcesem, to bieżąca pozytywnie zaskoczyła nas jeszcze większą, rekordową frekwencją! Szacujemy liczbę gości na nawet 4 tysiące.
Chcieliśmy, by każdy z gości mógł przekonać się, jak smaczna i bogata jest roślinna kuchnia. Zadbali o to wy-stawcy z całej Polski, dzięki czemu każdy znalazł coś dla siebie – amatorzy kuchni orientalnej, tradycjonaliści szukający dań bardziej klasycznych oraz miłośnicy sło-dyczy i deserów. Dość powiedzieć, że skosztować moż-na było sushi, potraw kuchni koreańskiej, hot-dogów, „śledzi” i burgerów, a także baklavy i lodów.
Dużą atrakcją tej edycji był pokaz gotowania poprowa-dzony przez Alicję Rokicką, autorkę bloga Wegan Nerd (kulinarny Bloga Roku 2014). W myśl zasady „w zdrowym ciele zdrowy duch” odbył się wykład Szymona Urbana, znanego jako Muły i Brokuły, który jak mało kto potrafi zainspirować swoich słuchaczy do działania.
Szczególne podziękowania należą się naszym tatuato-rom, którzy dochód uzyskany w czasie festiwalu przeka-zali na działalność Otwartych Klatek.
veganmania2015
Kraków
31 maja 31 maja w Wirydarzu Centrum Kultury w Lublinie odbyła się pierwsza edycja festiwalu Veganmania w tym mie-ście.
Nie wyobrażaliśmy sobie imprezy bez wegańskich lo-dów i roślinnych burgerów. Dla fanów lekkich smaków dostępne były ekologiczne warzywa i owoce sprowa-dzane ze słonecznej Sycylii, świeże pieczywo oraz soki. Nie zabrakło też przepysznych ciast i szybkich przekąsek wypiekanych na naszych oczach! Zaprosi-liśmy również naszą lokalną, pierwszą w pełni wegań-ską restaurację Umeå, która częstowała nas pralin-kami, galaretą na agarze czy seitanowymi wędlinami. Weganmania to jednak nie tylko jedzenie i zakupy, ale też okazja do wysłuchania inspirujących wykładów. Swoją obecnością zaszczyciła nas ekipa Vege Runners, o wegańskiej masie krytycznej opowiedziała Dobrusia Karbowiak, a Emil Stanisławski z Vegan Workout rozwiał wątpliwości dotyczące sportu na diecie roślinnej. Moni-
ka Kuźniewska odpowiedziała natomiast na pytanie „Ja-kie życie miał Twój obiad?”.
Atmosfera była wspaniała. Czujemy się zmotywowani i liczymy na to, że wspólnymi siłami uda nam się zorga-nizować kolejną edycję lubelskiej Veganmanii.
Lublin
otwarteklatki.pl 17
veganmania2015
7 czerwca Tegoroczna sopocka Veganmania była pierwszą edycją festiwalu organizowaną w Trójmieście. Do uczestnictwa zaproszono blisko 20 wystawców, wśród których zna-lazły się wegańskie restauracje, sklepy z roślinną żyw-nością oraz z kosmetykami, a także kilkoro wystawców oferujących desery. Odwiedzający mogli zaopatrzyć się w roślinne produkty i skosztować dań pozbawionych składników odzwierzęcych oraz wysłuchać prezentacji przygotowanych przez członków i członkinie Stowarzy-szenia Otwarte Klatki oraz zaproszonych gości. Nie za-brakło też atrakcji dla najmłodszych odwiedzających, dla których zorganizowano warsztaty gotowania.
Veganmania cieszyła się dużym zainteresowaniem i przyciągnęła licznych gości, którzy mieli okazję spo-tkać się i porozmawiać przy pysznych daniach kuchni roślinnej, a także skorzystać z wiedzy i doświadczenia zaproszonych gości.
Liczymy na to, że kolejne edycje Veganmanii organizowa-ne na terenie Trójmiasta także okażą się sukcesem.
Trójmiasto
Poznań 14 czerwca Veganmania zatacza coraz szersze kręgi! II edycja Festi-walu Wegańskich Inicjatyw w Poznaniu przyciągnęła nie tylko wegan. W Klubokawiarni Meskalina gościli także „mięsożercy”, którzy mogli przekonać się, jak pyszne są wegańskie burgery czy hot dogi oraz że sorbet wca-le nie smakuje jak woda z sokiem (to zasługa lodziarni Giovanni Volpe). Na festiwalu było nie tylko smacznie, ale też merytorycznie. Autorka bloga „Alicja w krainie warzyw” udowodniła, że wegańskie kanapki wcale nie są nudne i podzieliła się śniadaniowymi inspiracjami. Wspólnie z dietetyczką Weroniką Szarafin rozprawiliśmy się z mitami na temat diety roślinnej i rozmawialiśmy o jej plusach. Ekipa z Vegan Shooters pokazała nam, jak kadrować, żeby nasz instagramowy #foodporn zachęcał innych do weganizmu. Vegenerat Biegowy mówił z kolei o weganizmie w kontekście uprawiania sportu.
Na miejscu można było porozmawiać z naszymi gośćmi, zaopatrzyć się w wegańskie kosmetyki i zakosztować wegańskich smakołyków. Te ostatnie cieszyły się naj-większą popularnością, czemu oczywiście trudno się dziwić.
otwarteklatki.pl 18
Po tym, jak w 2006 r. wydawnictwo Lantern
Books opublikowało moją książkę zatytułowaną
The Lifelong Activist, przeprowadziłam liczne
prelekcje dla grup wegan i miałam okazję
porozmawiać z wieloma weganami oraz
wegańskimi aktywistami. Ilekroć wspominałam,
że moim zdaniem to oczywiste, iż część osób
jedzących mięso automatycznie zniechęca się do
weganizmu, gdy spotyka wegan, którzy oceniają
innych lub są nachalni, zawsze mnie poprawiano.
Mówiono mi, że osoby jedzące mięso reagują
wrogością, bo wstydzą się swoich wyborów
i ten wstyd powoduje u nich reakcję obronną.
Wprawdzie jestem pewna, że założenie to nie jest
całkowicie bezzasadne – twierdzisz, że na co dzień
świadomie uczestniczysz w procesie, który wiąże
się z masowym okrucieństwem, tylko dlatego,
że pięć lat temu wkurzył cię jakiś weganin? – nigdy
nie miało to dla mnie sensu, bo wielu mięsożerców
rzeczywiście potrafi w takiej sytuacji wymieniać
prawdziwe przykłady nieznośnego zachowania
wegan.
Z uwagi na to, że jako weganom i wegańskim aktywistom przyświecają nam następujące cele:
1) w jak najkrótszym czasie skłonić jak największą liczbę osób do przejścia na weganizm,
2) sprawić, by pozostały one weganami,
warto przyjrzeć się skłonności do oceniania
i innym zachowaniom, które przynoszą skutek
odwrotny do zamierzonego, i znaleźć sposób
na ograniczenie ich do minimum – zarówno
dzięki działaniom poszczególnych osób, jak
i działaniom podejmowanym w ramach ruchu.
Dobrym punktem wyjścia dla tych działań
jest konfrontacja z widmem perfekcjonizmu,
czyli zespołu surowych postaw i wymaganych
ozkwit nieperfekcjonistycznegoweganizmu:R
perfekcjonizm jako przeszkoda dla wegańskiego stylu życia i weganizmu na świecie
Hillary Rettig
Tłumaczenie: Anna Kozłowska
otwarteklatki.pl 19
zachowań, który u wielu ludzi stanowi ogromną
przeszkodę na drodze do sukcesu i szczęścia.
W poniższym artykule przedstawiono ogólny zarys
postawy perfekcjonistycznej wraz z przykładami
ilustrującymi skutki, do jakich prowadzi ona
w przypadku weganizmu i aktywizmu wegan.
Przedstawiono również techniki umożliwiające
przezwyciężenie tej postawy.
OBJAWY PERFEKCJONISTYCZNEgO WEgANIZMU I AKTYWIZMU WEgAN
Poniżej przedstawiono cztery najważniejsze
objawy perfekcjonizmu wraz z przykładami
odnoszącymi się do weganizmu i prowegańskiego
aktywizmu:
1. Wąskie i nierealistyczne definiowanie sukcesu przy jednoczesnym szerokim definiowaniu porażki i surowe karanie się za niepowodzenia
Na przykład: „Jeżeli nie jestem stuprocentowym
weganinem, ponieważ zdarzają mi się wpadki,
jestem beznadziejną osobą i zdrajcą własnych
ideałów!”. Należy przy tym zauważyć, że nie
mówimy o racjonalnych zasadach – nie ma
w nich nic złego! – a o normach niemożliwych do
spełnienia. Nie ma wegan, którym nie zdarzyła się
wpadka - nie tylko ze względu na wszechobecność
produktów odzwierzęcych czy fakt, że nawet
rolnictwo w największym stopniu nastawione
na produkcję roślinną powoduje szkody w świecie
dzikiej przyrody, ale także dlatego, że jesteśmy
ludźmi i zdarza nam się nawalić.
Nie zapominajmy także o drugiej stronie równania,
czyli surowej karze: „beznadziejna osoba i zdrajca
własnych ideałów”. Kiedy dobre chęci zaczynają
sprawiać przykrość lub obracają się przeciwko
nam, oznacza to, że granica perfekcjonizmu
została przekroczona.
2. Megalomania, czyli wrażenie, że rzeczy trudne dla innych ludzi nam nie powinny sprawiać problemu
Na przykład: „Mimo że całe dnie i noce
poświęcam na walkę z cierpieniem zwierząt, nie
powinienem potrzebować uwagi ani czasu dla
siebie. Nie powinienem potrzebować odpoczynku. Oznaczałoby to, że sobie pobłażam i że nie
jestem dość twardy, by sobie z tym poradzić”.
Megalomania pojawia się także wtedy, kiedy
wydaje nam się, że możemy podejmować ogromne
wyzwania – takie jak aktywizm i drastyczna
zmiana diety – samodzielnie, z małą pomocą
lub w ogóle nie uzyskując pomocy, przy czym
z uwagi na to, że perfekcjoniści mają skłonność
do odczuwania wstydu z powodu tego, co uznają
za własne niepowodzenia, z założenia wykazują
tendencję do izolowania się, co megalomania
dodatkowo wzmaga.
3. Nadmierne utożsamianie się ze swoją „pracą” (w tym przypadku – z weganizmem)
Przykładem może być opieranie poczucia
własnej wartości na tym, jak dobrym weganinem
dzisiaj byłem (zwróć uwagę, że mówimy
o dniu dzisiejszym i zobacz punkt piąty
„wąska perspektywa”). Na przykład: „zjadłem
właśnie niewegańskiego batonika, jestem
okropny!”. Taki nadmierny samokrytycyzm
w połączeniu z nieracjonalnymi normami,
które zostały dokładnie opisane w pierwszym
punkcie, a do których pośrednio odnosi się
większość z opisanych objawów, prowadzi do
perfekcjonistycznego horroru porażki. Swoją
drogą, nadmierne utożsamianie się z weganizmem
w pozytywnym sensie także nie jest dobre,
np. „miałem dziś idealny wegański dzień – jestem
najlepszy!”. Nie ma nic złego w odczuwaniu dumy
z powodu swojego weganizmu, jednak opieranie
na tym swojej wartości może być ryzykowne
Rozk
wit
nie
perf
ekcj
onis
tycz
nego
weg
aniz
mu
otwarteklatki.pl 20
i najprawdopodobniej następnym razem, kiedy
nie wszystko pójdzie tak dobrze, doprowadzi do
załamania nerwowego.
4. Nadmierny nacisk na wynik i bagatelizowanie prawdziwego procesu prowadzącego do osiągnięcia sukcesu
Wśród przykładów wymienić można: 1) przejście
na weganizm lub zaangażowanie się w aktywizm
w tej dziedzinie bez wymaganej wiedzy
lub niezbędnego planowania i 2) oczekiwanie
powodzenia bez poczynienia niezbędnego
wkładu lub wyrzeczeń. Osoby, które mówią innym
„Przejście na weganizm jest łatwe, po prostu
to zrób!”, popełniają błąd numer jeden (więcej
informacji na ten temat poniżej), natomiast
„pastaterianie” i inni weganie, których roślinna
dieta nie jest zbilansowana, popełniają błąd
numer dwa.
I KILKA POMNIEJSZYCh OBJAWóW:
5. Krótkowzroczność
Perfekcjoniści wykazują tendencję do wynoszenia
chwili obecnej ponad wszystko inne. Na przykład
„Co z tego, że jesteś weganinem od wielu lat i że
bardzo uważnie dobierasz dietę. Jeżeli kupiłeś tę
parę skórzanych butów, oznacza to, że nie zależy
ci aż tak bardzo na zwierzętach”.
6. Nadawanie etykiet
Na przykład „zły weganin”, „zdrajca ideałów”,
„niezaangażowany” itp. Nawet ewentualne
przypisywanie komuś pozytywnej etykiety
„dobrego weganina” lub „osoby zdolnej do
współczucia” może stanowić problem, jeżeli
powoduje, że odczuwasz presję. Etykiety są co
do zasady złe; nie ma nic złego w obiektywnym
nazwaniu działania lub zachowania jako pełnego
współczucia, niemniej należy unikać opatrywania
siebie etykietą. (Tak, zdaję sobie sprawę z tego,
że używam w tym artykule słowa „perfekcjonista”
jako etykiety. Czasami gdy piszę, używam
go dla wygody - staraj się jednak unikać go
w rozmowach.)
7. Hiperbola
Na przykład „jestem okropną osobą”
lub „to najgorszy dzień w moim życiu”.
8. Obsesje lub nieustanna, powtarzająca się autokrytyka
Jednym z przykładów może być 0bsesja na punkcie
sera, z którego po prostu nie możesz zrezygnować.
To oczywiste, że lepiej byłoby się powstrzymać,
ale ciągłe karanie się za wpadki wcale nie pomaga
(to samo dotyczy sera, od zjedzenia którego nie
powstrzymuje się ktoś inny). W rzeczywistości,
jak się przekonasz, najszybszym sposobem
Rozk
wit
nie
perf
ekcj
onis
tycz
nego
weg
aniz
mu
otwarteklatki.pl 21
na rezygnację z niego jest wykazanie zrozumienia
dla własnych wyborów, jako że to umożliwia
ci dokonanie zmiany.
9. Negatywizm
Na przykład, „Co z tego, że nie jesz mięsa
w poniedziałki. Wielka rzecz. A co z resztą
tygodnia?” lub „Co z tego, że jesteś weganinem.
Wielka rzecz. I tak nic nie zmienisz; tak czy
inaczej jesteśmy straceni”. Tylko mały krok dzieli
podobne wypowiedzi od bezradności, niezwykle
demotywującego uczucia, które odbiera siłę do
działania.
10. Krzywdzące porównania
Porównania mogą służyć jako istotne narzędzie
analityczne, niemniej kiedy perfekcjonista
dokonuje porównania, głównym celem jest
zawsze nie analiza, a ukaranie samego siebie.
Jednym z przykładów jest: „Dlaczego nie mogę
zaangażować się w aktywizm tak bardzo jak Joe?
I czemu nie potrafię robić akcji bezpośrednich tak
samo jak on? Moje działania sprowadzają się do
wysyłania pism i wpłacania dotacji. Jestem taki
słaby…”. To kolejny przypadek, gdy obserwujemy,
jak użyteczna myśl („stać mnie na więcej”)
przekracza granicę perfekcjonizmu, stanowiąc siłę
napędową wstydu i użalania się nad sobą.
11. Podejście redukcjonistyczne
Perfekcjonistyczne historie są zazwyczaj
nadmiernie upraszczane i spektakularne, dlatego
tak często możemy obserwować je w mediach.
Do klasycznych przykładów należą historie
sukcesu osiągniętego z dnia na dzień, historie
sukcesu jednostek, w których pomija się rolę,
jaką w powodzeniu danej osoby odegrała
społeczność, oraz historie, które upiększają
ubóstwo i cierpienie (wiele historii typu „od
zera do milionera”). Wiele, a może nawet
większość historii o „natychmiastowym przejściu”
na weganizm jest prawdopodobnie w podobny
sposób redukcjonistycznych. Osobiście przeszłam
na weganizm od razu po obejrzeniu „Królestwa
spokoju” podczas konferencji FARM Animal Rights
National Conference, jednak nazwanie tej zmiany
natychmiastową oznaczałoby zlekceważenie
trwającego całe życie zaangażowania na rzecz
sprawiedliwości społecznej i trwającej tak samo
długo głębokiej miłości do zwierząt. Te czynniki
sprawiły, że w ogóle pojawiłam się na tej
konferencji i przygotowały mnie na tak zwaną
natychmiastową przemianę, która dokonała się za
sprawą tego wspaniałego filmu.
Wiara w jakiekolwiek perfekcjonistyczne historie
wzbudzi u ciebie nierealistyczne oczekiwania co
do powodzenia twojego weganizmu, wegańskiego
aktywizmu i innych wysiłków.
12. Brak elastyczności
Którego przykładem jest ciągłe usiłowanie
zastosowania tego samego rozwiązania trudnej
kwestii pomimo tego, że najwyraźniej jest ono
bezskuteczne. Na przykład ciągłe pouczanie
Rozk
wit
nie
perf
ekcj
onis
tycz
nego
weg
aniz
mu
Fot.: Wikimedia
otwarteklatki.pl 22
rodziny w kwestii tego, że jedzenie mięsa jest złe,
mimo że do tej pory nie doprowadziło ich to do
zmiany diety. Aktywista wegański niebędący
perfekcjonistą spróbowałby innych, nowych
strategii, na przykład ugotowałby smaczny,
wegański posiłek, a może nawet zrezygnowałby,
przynajmniej tymczasowo, z usiłowania wpłynięcia
na swoją rodzinę i skupił swoją aktywność
na czymś innym.
13. Dychotomiczne myślenie
Znane też jako myślenie czarno-białe
lub spolaryzowane. Na przykład „Albo jesteś
stuprocentowym weganinem, albo nie jesteś nim
w ogóle. Nie ma półśrodków”. Lub: „Jeżeli nie
jesteś gotów patrzeć na ten obraz przedstawiający
cierpiące zwierzę, jesteś złą, nieczułą osobą”.
Lub: „Sieć Whole Foods, mimo wszystkich
humanitarnych działań, jakie podejmuje, jest
zła, bo sprzedaje mięso” (uwielbiam słyszeć
to z ust osób, które robią zakupy w sieci Target
lub w innych sklepach, które nie mogą pochwalić
się nawet ułamkiem działań, jakie Whole
Foods podejmuje na rzecz praw zwierząt i praw
człowieka).
Innym rodzajem dychotomicznego myślenia jest
czynienie sztywnego rozróżnienia między osobami,
które wybierają weganizm z „właściwych”
powodów (np. poparta względami etycznymi
troska o zwierzęta lub środowisko) a tymi,
które kierują się „niewłaściwymi” pobudkami
(np. własnym zdrowiem). Weganie, którzy
dokonują takiego podziału, często powołują się
na badania, w których wykazano, że osoby, które
wybierają weganizm z pobudek „egoistycznych”,
często wracają do jedzenia mięsa lub po prostu
rezygnują z wołowiny na rzecz kurczaka lub ryb.
Nawet jeśli to prawda, to i tak warto cieszyć się
każdym powodem, dla którego ktoś staje się
bardziej świadomy i zyskuje większą kontrolę nad
tym, co je. Może to bowiem stanowić podstawę
dla zachęcenia tej osoby do podjęcia dalszych
kroków, a także do rozwinięcia u niej rozumienia
związanych z tym kwestii etycznych.
Ponadto rzeczywistość jest bardziej
skomplikowana, niż sugerowałby to dychotomiczny
podział „etyka kontra egoizm”. Oczywiście ludzie
mogą mieć wiele powodów, by zmienić dietę.
Faktem jest, że wielu ludzi na stałe zrezygnowało
przynajmniej z niektórych produktów
odzwierzęcych wyłącznie z przyczyn zdrowotnych.
Na przykład rosnąca świadomość zagrożeń
zdrowotnych związanych z wysoką zawartością
cholesterolu w jajkach doprowadziła w Stanach
Zjednoczonych do gwałtownego, wynoszącego
37%, spadku spożycia jajek w przeliczeniu
na mieszkańca w latach 1950–1990 (następnie
wskaźnik ten ponownie wzrósł o kilka punktów
procentowych, a obecnie znowu spada – być może
dzięki działaniom informacyjnym realizowanym
przez wegan). W wydanym niedawno raporcie
instytutu Earth Policy Institute zatytułowanym
„Peak Meat: U.S. Meat Consumption Falling”
(„Spożycie mięsa osiągnęło szczyt: spożycie
mięsa w USA spada”) przypisano stały spadek
konsumpcji wołowiny i wieprzowiny w USA
obawom konsumentów dotyczącym zdrowia
i cen (czyż nie cudownie brzmi zwrot „spożycie
mięsa osiągnęło szczyt”?!) W Europie, gdzie ceny
jaj wzrosły głównie z uwagi na bardziej surowe
regulacje dotyczące humanitarnego chowu,
spada liczba sprzedawanych jaj: „Europejskie
Stowarzyszenie Przetwórców Jaj twierdzi, że od
chwili wprowadzenia zmian w prawie w dniu 1
stycznia 2012 r. produkcja jaj w Unii Europejskiej
spadła o 10 do 15%, czyli o ok. 200 mld jaj
tygodniowo”.
Kwestie przyczyn, które skłaniają ludzi do
weganizmu, mogą ostatecznie okazać się
znacznie mniej istotne niż to, dlaczego ludzie
podejmują nieudane próby, np. wracając do
starych zwyczajów żywieniowych. Erik Marcus
Rozk
wit
nie
perf
ekcj
onis
tycz
nego
weg
aniz
mu
otwarteklatki.pl 23
omówił pewne niewielkie badanie na temat
odchodzenia od weganizmu na swoim świetnym
blogu Vegan.com, niemniej powrót do starych
zwyczajów stanowi ogromny problem w przypadku
wszystkich rodzajów diet. Podczas wyszukiwania
informacji na temat „powrotu do starych nawyków
żywieniowych” natrafić można na wypowiedzi
wielu specjalistów, którzy twierdzą, że dzieje
się tak, gdy ludzie nie mają dobrego planu
lub dostatecznego wsparcia lub gdy sama
dieta jest zbyt surowa, ekstremalna albo gdy
nie zapewnia odpowiednich mikroelementów.
Innymi słowy – gdy ludzie mają do niej podejście
perfekcjonistyczne.
14. Piętnowanie zwykłych wydarzeń i niepowodzeń
„Zjadłem wczoraj trochę sera, więc jestem
okropną osobą i beznadziejnym weganinem”.
Wszystkim nam zdarzają się słabsze chwile,
ale perfekcjonista będzie interpretował je,
stwierdzając, że jest zasadniczo niezdolny
do osiągnięcia swojego celu. Z kolei osoba
o nieperfekcjonistycznym podejściu wyciągnie
wnioski ze swojego błędu, postanowi nie
popełniać go w przyszłości i przejdzie nad nim do
porządku dziennego.
Jak widzimy, perfekcjonizm to stosunkowo
złożone i nieprzyjemne zjawisko! Dodatkowo
piętrzy on przeszkody na drodze do powodzenia,
przede wszystkim w postaci poczucia wstydu,
przytłoczenia i bezskuteczności, które mogą
być powodem, dla którego przeciwnicy stosują
odnoszące się do perfekcjonizmu argumenty,
aby umniejszyć znaczenie naszych działań. Przy
okazji ostatniego konkursu New York Times
na esej na temat etyki niejedzenia mięsa pojawił
się następujący, wymowny komentarz: „Weganie
twierdzą, że są bardziej etyczni, ale czemu nie
mogą stać się najbardziej etyczni i żywić się
tylko kamieniami i żwirem?”. Niedościgniony cel,
są jacyś chętni?
Zatem następnym razem, gdy ktoś zakwestionuje
twoje zaangażowanie tylko dlatego, że wziąłeś
tabletkę przeciwbólową, która była testowana
na zwierzętach, lub wspomni, że „wiesz o tym, że
aby cała ta soja mogła wyrosnąć, zginęło wiele
dzikich zwierząt”, będziesz wiedział, do czego
zmierza. Jeżeli chcesz wiedzieć, jak odpowiedzieć,
niezłym rozwiązaniem byłoby pójście w ślady
Jacqueline Frasca, autorki bloga Vegpocalypse
Now, która w następujący sposób odpowiedziała
innemu blogerowi oskarżającemu fotografów
będących weganami o hipokryzję, ponieważ
używają kliszy zawierającej żelatynę: „Przestań się
puszyć – jestem fotografem i korzystam z kliszy,
jednak jako weganka aktywnie walczę, żeby
ratować życie, które ty każdego dnia niszczysz,
nie będąc weganinem”. Podoba mi się też myśl
przewodnia jej bloga „Robię, co mogę, ale nic
więcej”.
Oryginał artykułu można przeczytać tutaj.
Rozk
wit
nie
perf
ekcj
onis
tycz
nego
weg
aniz
mu
otwarteklatki.pl 24
Lizzy Lind af Hageby i Leisa Katherine Schartau
były dwiema szwedzkimi feministkami
z zamożnych i prestiżowych rodzin. Choć ich
nazwiska mało komu coś mówią, kobiety
te zrobiły coś, co z punktu widzenia dzisiejszego
ruchu ochrony zwierząt było niezwykle ważnym
momentem w jego historii. Lizzy i Leisa zapisały
się w 1902 roku do London School of Medicine
for Women, aby móc bezpośrednio uczestniczyć
w procesach wiwisekcji przeprowadzanych
na uczelniach w Londynie. W tym czasie
uczestniczyły w pięćdziesięciu eksperymentach
na zwierzętach, a wszystko zapisywały
w dzienniku zatytułowanym „Eye-Witnesses”.
Później ich zapiski zebrane zostały pod tytułem
„The Shambles of Science: Extracts from the
Diary of Two Students of Physiology”. Lizzy i Leisa
przeprowadziły pierwsze w historii tego ruchu
śledztwo dokumentujące okrucieństwo wobec
zwierząt.
Jeden z rozdziałów tego dziennika nosił tytuł
„Fun”, co miało nawiązywać do wesołej atmosfery
panującej przy wiwisekcji. Rozdział ten opisywał
cierpienia brązowego psa, który dwukrotnie
poddany był wiwisekcji, a w międzyczasie żył
zamknięty w niewielkiej klatce. Kiedy przestał być
użyteczny, Henry Dale, przyszły laureat nagrody
Nobla, uśmiercił go za pomocą noża. Ernest
Starling zaś został oskarżony o okrucieństwo
wobec zwierząt (ostatecznie uniewinniono go).
Opis tego procederu tak bardzo przemówił
do czytelników, że poruszył cały kraj. Temat
wiwisekcji musiał zostać poruszony przez rząd
brytyjski, a w Londynie stanął pomnik Brązowego
Psa, którego odsłonięcia dokonał m.in. George
twarte Klatki twarte oczyczyli o roli śledztw w ruchu prozwierzęcym
Paweł RawickiO Pomnik Brązowego Psa w Londynie
Żródło: Wikipedia
otwarteklatki.pl 25
Bernard Shaw. W późniejszych latach pomnik był
atakowany (za pomocą młotów i łomów) przez
studentów medycyny, wokół pomnika odbywały
się prawdziwe bitwy o wiwisekcję. Co ważne
jednak, wszystko zaczęło się od Lizzy i Leisy, które
ujawniły szokującą prawdę.
Ponad sto lat później śledztwa są jednym
z najważniejszych narzędzi w rękach organizacji
ochrony praw zwierząt. Obrazy z laboratoriów,
ferm czy rzeźni trafiają do nas, ponieważ ktoś
wykonuje ogromną pracę, często z narażeniem
siebie, aby takie nagrania zdobyć. Przemysł oparty
na eksploatacji zwierząt nie boi się zniszczeń,
podpaleń itp. To, czego ten przemysł boi się
najbardziej to to, że prawda dotrze do opinii
publicznej. Organizacje ochrony zwierząt rzadko
dysponują dużymi budżetami, ale stoją po stronie
prawdy i w tym tkwi ich siła.
Rajmund Gąsiorek, hodowca czasem nazywany
„królem norek”, oskarżył Stowarzyszenie Otwarte
Klatki o kłamstwa na jego temat. Tak naprawdę
cała sprawa rozgrywa się o to, że pokazaliśmy
zdjęcia i film z jego fermy w Pawłowie, na których
widać okaleczone zwierzęta. Rajmund Gąsiorek
twierdzi, że takie rzeczy nie zdarzają się na jego
fermie. Oczywiście jego twierdzenia są niezgodne
z wiedzą naukową – pogryzienia czy kanibalizm
zdarzają się regularnie na każdej fermie norek. My
po prostu pokazaliśmy, jak to dokładnie wygląda.
I to zabolało Rajmunda Gąsiorka. To, że prawda
na temat tej hodowli ujrzała światło dzienne.
Nie podpaliliśmy tej fermy, nie ukradliśmy z niej
nic, nic na niej nie zniszczyliśmy. Jedyne, co się
wydarzyło, to zrobienie kilku zdjęć i filmów. Brzmi
niegroźnie, a jednak...
W każdym człowieku tkwi uśpiona wrażliwość
na cierpienie zwierząt. Śledztwa to sposób na jej
obudzenie. Sposób na pokazanie tego, co się
dzieje za murami ferm. To jest pierwszy, czasem
niezbędny krok do zmiany sytuacji zwierząt.
Jeśli nie chcemy, aby debata na temat zwierząt
prowadzona była pod dyktando hodowców,
musimy pokazywać realia chowu i uboju zwierząt.
W ten sposób wyrównujemy szanse w tej debacie
i nadajemy zwierzętom podmiotowość w niej.
Organizacje zajmujące się śledztwami są głosem
opinii publicznej. A same śledztwa są impulsem
do rozpoczęcia zmian społecznych, prawnych
i instytucjonalnych.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki powstało
z zamysłem prowadzenia organizacji bazującej
na śledztwach. Dzięki temu w ciągu zaledwie
trzech lat udało się stworzyć prężnie działającą
Otwarte Klatki, otwarte oczy
Akcja Open Rescue na fermie kur
Protest przeciwko usunięciu Pomnika Brązowego Psa
Żródło: Wikipedia
otwarteklatki.pl 26
grupę widoczną w przestrzeni publicznej
i mediach. Dzięki śledztwom nasz przekaz trafia
do polityki. Dzięki śledztwom możemy obnażać
kłamstwa hodowców, którzy bez końca wciskają
społeczeństwu sielankowy obraz życia zwierząt
gospodarskich.
W Polsce zwierzęta są chronione przez Ustawę
o Ochronie Zwierząt. Na jej straży mają stać
policja i Inspekcja Weterynaryjna. Jakie jednak
są szanse, aby policjanci czy inspektorzy trafili
na przypadki zaniedbywania zwierząt, jeżeli
mówimy o fermach gdzie hoduje się od kilkuset do
kilku milionów zwierząt? Wydaje się miejscami,
że Ustawa o ochronie zwierząt dotyczy właściwie
wyłącznie zwierząt domowych, ponieważ prawie
niemożliwe jest w praktyce jej egzekwowanie
wobec ferm przemysłowych. Jednak tam,
gdzie nie dociera Inspekcja Weterynaryjna,
docierają aktywiści śledczy. Np. pod Ostrowem
Wielkopolskim, dzięki aktywistom śledczym
Otwartych Klatek, Powiatowa Inspekcja
Weterynaryjna namierzyła nielegalną fermę
lisów, która była ukryta tuż za ścianą legalnie
działającej i co roku kontrolowanej fermy tych
samych zwierząt. Choć metody aktywistów
śledczych czasem muszą być ryzykowne
i niekonwencjonalne, to ich celem jest zawsze
ochrona zwierząt.
Organizacje ochrony zwierząt prowadzące
śledztwa na fermach przemysłowych
są nieustannie narażone na ataki ze strony
hodowców zwierząt. W kilku stanach w USA
próbowano wprowadzić prawo zwane potocznie
„ag-gag”, które miało na celu uniemożliwienie
upubliczniania nagrań z ferm czy ubojni,
a także wyjątkowo surowe traktowanie osób
odpowiedzialnych za to. Za pokazywanie prawdy
stanęli przed sądem również aktywiści w Hiszpanii
czy Finlandii. Na szczęście w większości
przypadków sądy stają ich w obronie. Niemniej
jednak nie możemy zapominać, jak trudna jest
to praca – zarówno dla organizacji, jak i samych,
zazwyczaj anonimowych, aktywistów śledczych.
Musimy ich wspierać, jeśli pojawiają się trudne
sytuacje i musimy zawsze podkreślać, że
śledztwa na fermach przemysłowych prowadzone
są zawsze w interesie publicznym. Tak też było
w przypadku śledztwa na fermie norek Rajmunda
Gąsiorka. Nasz proces jeszcze się nie skończył, ale
Wasze wsparcie czujemy za każdym razem, gdy
wchodzimy na salę rozpraw.
Otwarte Klatki, otwarte oczy
Aktywiści Otwartych Klatek po jednej z rozpraw
otwarteklatki.pl 27
Jak wyobrażacie sobie rzeźnię? Jaki obraz staje
wam przed oczami, kiedy wypowiadacie słowa
kurnik albo obora? Czy właśnie tak mówi się
o miejscach, w których obecnie na masową
skalę produkuje się mięso, mleko i jaja? Kiedy
my, aktywiści, podchodzimy do kogoś z ulotką i
zaczynamy rozmawiać, zazwyczaj mamy wtedy
w głowie inne niż dyskutant obrazy przemysłu
wykorzystującego zwierzęta. To nie jest nadludzka
zdolność. Większość z nas też kiedyś myślała, że
mleko pochodzi od krowy, która pasie się na łące,
a jaja od kury grzebiącej codziennie w ziemi i
wygrzewającej się na słońcu.
Słowa, którymi opisujemy warunki, w jakich
trzymane i zabijane są zwierzęta, nie mają
jednak mocy dostatecznie oddać realiów. Dlatego
zanim zaczniemy rozmawiać, staramy się znaleźć
wspólną płaszczyznę i zachęcamy do obejrzenia
trwającego cztery minuty filmu: http://bit.
ly/1Nj5ZqI .
Ideę akcji pay-per-view, w której chętne osoby
mogą skonfrontować swoje wyobrażenia z
rzeczywistością pokazaną w krótkim filmiku
„Farm To Fridge”, spopularyzowała amerykańska
organizacja Mercy For Animals. Przechodnie
lub uczestnicy festiwali muzycznych zostają
symbolicznym dolarem lub wegańskim
ciastkiem zachęceni do poznania rzeczywistości
przemysłowego chowu zwierząt.
po raz pierwszy w Polsce
Marcin Niesyt
ay-per-viewP
Widok zwierząt cierpiących na fermach przemysłowych budzi emocje
Fot. Davido
otwarteklatki.pl 28
W tej chwili podobne inicjatywy odbywają się
regularnie przy okazji imprez masowych w wielu
krajach. My postanowiliśmy zainaugurować ten
projekt na 21. edycji Przystanku Woodstock. Osoby
odwiedzające nasze stoisko mogły dowiedzieć
się więcej o działaniach Stowarzyszenia, wziąć
udziału w quizach i podpisać apel w sprawie kur
niosek. W zamian za roślinnego batona Zmiany
Zmiany mogły też po raz pierwszy na taką skalę w
Polsce obejrzeć „Farm to Fridge”. Filmik pokazuje,
jak na liniach produkcyjnych żywe, czujące
i myślące istoty przerabia się na mięso. Jak
wyglądają warunki, w których funkcjonują kury
produkujące jaja w chowie wielkotowarowym, oraz
jak wygląda życie krowy mlecznej i jak zamyka się
cykl produkcyjny jej i jej dzieci. Prawdziwe obrazy
przedstawione w nagraniach z zakładów oraz ferm
przemysłowych są drastyczne i w związku z tym
dość często spotykaliśmy się z silnymi reakcjami
odbiorców. W rozmowie można było usłyszeć
głębokie przejęcie i szok wywołany poznaniem
prawdy. Prawdy, która nie jest wygodna dla
machiny przemysłu.
Najważniejszą rzeczą, jaką chcieliśmy im
przekazać, jest fakt, że nie muszą w tym
uczestniczyć. Pierwszych kroków nie muszą
stawiać sami i pomoże im w tym chociażby nasz
starter „Dobre Decyzje”. Gratulujemy wszystkim,
którzy chcieli poznać rzeczywistość. Świadomość
jest bardzo istotna. Dostajemy już sygnały, że
udział w wydarzeniu zmienił wasze myślenie
i czasami nawet pomógł podjąć decyzję. I o to
chodzi!
Po raz pierwszy na taką skalę akcja pay-per-view została przeprowadzona przez Otwarte Klatki w czasie festiwalu Przystanek Woodstock.
otwarteklatki.pl 29
Twój głosw obronie zwierząt
Lepsza ochrona zwierząt wymaga nowych rozwiązań prawnych i politycznych. To właśnie od decyzji polityków zależy los milionów zwierząt hodowanych w Polsce. Jeżeli oczekujesz poprawy losu zwierząt, podpisz poniższy apel
skierowany do partii zabiegających o Twój głos.
Adres: http://www.otwarteklatki.pl/apel-o-ochrone-zwierzat/