pan na w¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · nr 101/102 styczeÑ – sierpieÑ 2017 •...

32
STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ NR 101/102 dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie na str. 2 Publiczna dzia³alnoœæ Waldemara JóŸwika rozpoczê³a siê wraz z og³oszeniem przez niego manifestu „Ratujmy talenty wsi”. By³o to w po³owie listopada 1982 roku, w czas znikomy, naznaczony depresj¹ i klêsk¹. Manifest – program, zapowiadaj¹cy og³oszenie konkursu poetyckiego, ukaza³ siê na szpalcie „M³odego Rolnika”. JóŸwik pisa³: „Zwracam siê z wielk¹ proœb¹ o opublikowanie na ³amach „M³odego Rolnika” mojego listu pt. „Ratujmy talenty wsi…”. Chodzi mi o kontakt ze skromnymi twórca- mi ludowymi, którzy nie ujawniaj¹ siê, a s¹ skarbami swoich wsi. Jestem przewodni- cz¹cym 53-osobowego ko³a ZMW w W¹glanach ko³o Opoczna. Interesujê siê wszystkim co cenne na wsi: rzeŸbiê, piszê, œpiewam i prowadzê ze- spó³ folklorystyczny ZMW”. Dalej kontynuowa³: „Poprzez ten list zwracam siê bez- poœrednio do Was, m³odych i starszych czytelników, co ma- cie silne rêce oraz czu³e i dobre serca. Zwracam siê do twórców spod znaku p³uga, spod przys³o- wiowych strzech, z zapad³ych zak¹tków, gdzie diabe³ mówi dobranoc, z bliska i daleka od szosy. Odezwijcie siê. Przenie- œcie na papier piêkno wsi, k³o- poty i radoœci, mi³oœæ do bli- skich, do kraju rodzinnego, do ziemi czarnej, która nas wszyst- kich ¿ywi”. Pan na W¹glanach Józef Pa³ac rzeŸbi od dzieciñstwa. Pierwsz¹ nagrodê otrzyma³ za Najpiêk- niejszy ogródek. By³ ni¹ zeszyt stukart- kowy w kratkê, w tamtych czasach ma- rzenie dziecka. Z wykszta³cenia elektryk, ale o swoim talencie, nagrodzie od Boga, nie zapomnia³ i kiedy przeszed³ na eme- ryturê mo¿e w pe³ni rozwijaæ swoj¹ pa- sjê. W kolekcji ma ponad 200 prac, nad kolejnymi nieustannie pracuje. Swoj¹ sztuk¹ dzieli siê z innymi. Struganie w drewnie pozwala Józefowi przenieœæ siê w œwiat, w którym dostrzega kszta³ty i barwy nieraz detali, obiektów, postaci. W ciszy bieszczadzkiej polany w Kremp- nej jego stukanie w d³utko by³o muzyk¹ sprzê¿on¹ z szumem jode³ i sosen. RzeŸby Józefa Pa³aca Deszcz i ni¿ w pierwsze dni wrzeœnia wita³ w tym roku wszystkich uczestni- ków XXIX Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ Kruszwica-Kobylniki 2017, tak ¿e niektórzy zje¿d¿ali do póŸ- nych godzin nocnych z Rzeszowa, czy te¿ z G³ucho³az. Jak sama nazwa mówi s¹ to spotkania ogólnopolskie, wiêc zje- cha³o trzydziestu siedmiu poetów od Bia³egostoku do Zawidowa i od Elbl¹ga do Krakowa, a w najwiêkszej obsadzie warszawka, chocia¿ ta na któr¹ czekali- œmy nie przyjecha³a. S³owna migawka z XXIX OLSP Kruszwica-Kobylniki 7–10 wrzeœnia 2017 RZESZÓW w poezji, malarstwie i rzeŸbie Rzeszowie... dotknê³am ciê pastelowo, gdy dzieñ przetapia³ siê ze zmierzchem, snu³am siê myœlami zau³kami by zapamiêtaæ wszystko przed noc¹ twoim œwiat³ocieniem – tej treœci sentencjê napisa³a Monika Mazur Mitrowska, poetka, malarka z Radomia i umieœci³a j¹, obok swoich obrazów, prezentowanych na wystawie malarstwa, rzeŸby w Klubie Kultury ZODIAK na gali ogólnopolskiego spotkania literacko- -artystycznego RZESZÓW w poezji, malarstwie i rzeŸbie. Zachêcamy do lektury W³asnym G³osem, gdzie o Rzeszowie, pasjach je- go mieszkañców pisz¹ sami rzeszowia- nie. Przepiêkne akwarele Wioletty Cie- leckiej, bohaterki GALERII JEDNE- GO AUTORA dope³niaj¹ reszty. dokoñczenie na str. 5

Upload: others

Post on 18-Mar-2021

4 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£NR 1

01/1

02

dokoñczenie na str. 10

dokoñczenie na str. 6

dokoñczenie na str. 2

Publiczna dzia³alnoœæ Waldemara JóŸwika rozpoczê³a siê wraz z og³oszeniemprzez niego manifestu „Ratujmy talenty wsi”. By³o to w po³owie listopada 1982 roku,w czas znikomy, naznaczony depresj¹ i klêsk¹. Manifest – program, zapowiadaj¹cyog³oszenie konkursu poetyckiego, ukaza³ siê na szpalcie „M³odego Rolnika”. JóŸwikpisa³: „Zwracam siê z wielk¹ proœb¹ o opublikowanie na ³amach „M³odego Rolnika”mojego listu pt. „Ratujmy talenty wsi…”. Chodzi mi o kontakt ze skromnymi twórca-mi ludowymi, którzy nie ujawniaj¹ siê, a s¹ skarbami swoich wsi. Jestem przewodni-cz¹cym 53-osobowego ko³a ZMW w W¹glanach ko³o Opoczna.

Interesujê siê wszystkim co cenne na wsi: rzeŸbiê, piszê, œpiewam i prowadzê ze-spó³ folklorystyczny ZMW”. Dalej kontynuowa³: „Poprzez ten list zwracam siê bez-

poœrednio do Was, m³odychi starszych czytelników, co ma-cie silne rêce oraz czu³e i dobreserca. Zwracam siê do twórcówspod znaku p³uga, spod przys³o-wiowych strzech, z zapad³ychzak¹tków, gdzie diabe³ mówidobranoc, z bliska i daleka odszosy. Odezwijcie siê. Przenie-œcie na papier piêkno wsi, k³o-poty i radoœci, mi³oœæ do bli-skich, do kraju rodzinnego, doziemi czarnej, która nas wszyst-kich ¿ywi”.

Pan na W¹glanach

Józef Pa³ac rzeŸbi od dzieciñstwa.Pierwsz¹ nagrodê otrzyma³ za Najpiêk-niejszy ogródek. By³ ni¹ zeszyt stukart-kowy w kratkê, w tamtych czasach ma-rzenie dziecka. Z wykszta³cenia elektryk,ale o swoim talencie, nagrodzie od Boga,nie zapomnia³ i kiedy przeszed³ na eme-ryturê mo¿e w pe³ni rozwijaæ swoj¹ pa-sjê. W kolekcji ma ponad 200 prac, nadkolejnymi nieustannie pracuje. Swoj¹sztuk¹ dzieli siê z innymi. Struganiew drewnie pozwala Józefowi przenieœæsiê w œwiat, w którym dostrzega kszta³tyi barwy nieraz detali, obiektów, postaci.W ciszy bieszczadzkiej polany w Kremp-nej jego stukanie w d³utko by³o muzyk¹sprzê¿on¹ z szumem jode³ i sosen.

RzeŸbyJózefa Pa³aca

Deszcz i ni¿ w pierwsze dni wrzeœniawita³ w tym roku wszystkich uczestni-ków XXIX Ogólnopolskich LiterackichSpotkañ Pokoleñ Kruszwica-Kobylniki2017, tak ¿e niektórzy zje¿d¿ali do póŸ-nych godzin nocnych z Rzeszowa, czyte¿ z G³ucho³az. Jak sama nazwa mówis¹ to spotkania ogólnopolskie, wiêc zje-cha³o trzydziestu siedmiu poetów odBia³egostoku do Zawidowa i od Elbl¹gado Krakowa, a w najwiêkszej obsadziewarszawka, chocia¿ ta na któr¹ czekali-œmy nie przyjecha³a.

S³owna migawka z XXIX OLSP

Kruszwica-Kobylniki 7–10 wrzeœnia 2017

RZESZÓWw poezji,

malarstwiei rzeŸbie

Rzeszowie... dotknê³am ciêpastelowo, gdy dzieñ przetapia³ siê zezmierzchem, snu³am siê myœlamizau³kami by zapamiêtaæ wszystko przednoc¹ twoim œwiat³ocieniem – tej treœcisentencjê napisa³a Monika MazurMitrowska, poetka, malarka z Radomia iumieœci³a j¹, obok swoich obrazów,prezentowanych na wystawie malarstwa,rzeŸby w Klubie Kultury ZODIAK nagali ogólnopolskiego spotkania literacko--artystycznego RZESZÓW w poezji,malarstwie i rzeŸbie.

Zachêcamy do lektury W³asnymG³osem, gdzie o Rzeszowie, pasjach je-go mieszkañców pisz¹ sami rzeszowia-nie. Przepiêkne akwarele Wioletty Cie-leckiej, bohaterki GALERII JEDNE-GO AUTORA dope³niaj¹ reszty.

dokoñczenie na str. 5

Page 2: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/1022 KRONIKA

Deszcz nie deszcz, ale punktualnieo 18-tej w piêknym pa³acu w Kobylni-kach nast¹pi³o uroczyste otwarcie Lite-rackich Spotkañ wspólnie przez ludzi ko-chaj¹cych poetów, a wiêc burmistrzaKruszwicy Dariusza Witczaka i dyrektorKujawsko-Pomorskiego Centrum Kulturyw Bydgoszczy Ewê Krupê. Ca³¹ galê pro-wadzi³a niezast¹piona Alina Rzepecka,która uœmiechem i dowcipem obdarza³anie tylko uczestników, ale tak¿e zaproszo-nych goœci z Gminy Kruszwica i nie tyl-ko. Pierwszym punktem by³o odczytanieprzez jurora Wojciecha Banacha protokó-³u konkursu poetyckiego i og³oszenie lau-reatów. Napiêcie wzros³o do zenitu. By³ydwie pierwsze nagrody: dla MateuszaBruckiego i Bo¿eny Kaczorowskiej. Dru-giej nagrody nie przyznano, ale trzecieby³y za to a¿ cztery: Dominika Lewicka--Klucznik, Inesa Kruszka, Anna Nawroc-ka i Janusz Taranienko, oraz trzy wyró¿-nienia: Maciej Michalski, AgnieszkaTomczyszyn-Harasymowicz i KrystynaWoŸniak, a inni znaleŸli siê wraz z laure-atami w piêknie wydanym przez Urz¹dMiejski w Kruszwicy almanachu pt. „W drodze”, ze s³owem wstêpnym El¿-biety Nowosielskiej. Natomiast w Miej-sko-Gminnym Konkursie Poetyckim dladzieci i m³odzie¿y (10–17 lat) „Strofyznad Gop³a”, który by³ organizowanyw ramach XXIX Ogólnopolskich Literac-kich Spotkañ Pokoleñ w Kruszwicy-K-obylnikach wyró¿nienie otrzyma³a Mar-tyna Woda z Kruszwicy. Wszyscy laure-aci otrzymali albumy darowane przezWojewodê Kujawsko-Pomorskiego Mi-ko³aja Bogdanowicza. Emocje niezmniejszy³y siê bo przed nami wyst¹pi³az recitalem piosenek poetyckich Ma³go-rzata ¯urañska-Wilkowska, która wszyst-kich wznios³a na wy¿yny prze¿yæ este-tycznych. Miêdzy punktami gali przewi-ja³y siê dwie osoby, które od lat organizu-j¹ i dopinaj¹ imprezê do koñca i czuwaj¹nad jej przebiegiem to jest: Krystyna Wu-lert i Magdalena Jagie³³owicz. Nastêpnympunktem wieczoru by³o otwarcie wysta-wy malarki Zofii Œwist z Inowroc³awiapt. „Dziecko”. Wystawy, która podoba³asiê wszystkim, bo patrzyliœmy w oczydzieciom, a dzieci patrzy³y w nasze. Roz-mowy o sztuce tego wieczoru skoñczy³ysiê przy kujawskim stole, gdzie królowa-³y regionalne dania z … Kobylnik.

Drugi dzieñ rozpoczêliœmy od spo-tkañ autorskich w placówkach oœwiato-wo-wychowawczych miasta i gminyKruszwica. Ja pisz¹cy te s³owa mia³emokazjê wraz z poetk¹ z Warszawy Iwon¹Œwierkul¹ byæ w wiejskiej NiepublicznejSzkole Podstawowej w Racicach, do któ-rej dzieci przyje¿d¿aj¹ tak¿e z innychoœciennych gmin. Tu nas czeka³a niespo-dzianka, bo okaza³o siê, ¿e w tej szkole

uczy siê m³oda poetka pisuj¹ca wierszena razie do szuflady. Niektóre dzieci mia-³y pierwsz¹ sposobnoœæ poznaæ i pos³u-chaæ na ¿ywo kogoœ, kogo mog¹ poczy-taæ w ksi¹¿kach. Po wyjœciu ze szko³ywreszcie zaœwieci³o upragnione s³oñce.Po obiedzie rozpoczê³y siê warsztaty,które w tym roku poprowadzi³ LeszekSzaruga poeta, krytyk literacki i t³umacz.Ci którzy czytali jego recenzje w perio-dykach literackich wiedzieli ju¿, ¿e trud-no bêdzie prowadz¹cego zadowoliæ. Dru-gim prowadz¹cym by³ poeta S³awomirMatusz ze swoim przyjacielem psem. Nieby³o tak Ÿle, a sami prowadz¹cy moglipoznaæ nasz¹ twórczoœæ i odnieœæ siê kry-

tycznie do niej. Czy wszyscy skorzysta-my z ich uwag, to czas najbli¿szy poka¿e.Musieliœmy przerwaæ warsztaty, bow pi¹tek impreza goni³a imprezê i prze-mieœciliœmy siê samochodami na Wzgó-rze Zamkowe pod Mysi¹ Wie¿ê, gdziegwiazda wieczoru zespó³ Trzeci OddechKaczuchy da³ wspania³y koncert dlamieszkañców Kruszwicy. Nareszcie ¿e-œmy siê rozgrzali, a rozmowy trwa³y dopóŸnych godzin nocnych.

Trzeci dzieñ rozpoczêliœmy warszta-tami poetyckimi, a ¿e krytycy dali siê po-znaæ z tej lepszej strony i nasze spostrze-¿enia na literaturê po nocnych dysputachz³agodnia³o to doœæ szybko doszliœmy dowspólnego mianownika, a mianowicie, ¿e

„wszystko jest poezja”. Tak w to uwierzy-liœmy, ¿e po po³udniu ruszyliœmy szukaæ„Skarbów Kruszwicy”. Od romañskiejkolegiaty œw. Piotra i Paw³a po Mysi¹Wie¿ê. I choæ kolegiata jest zabytkiemklasy zerowej to jednak w twórczoœci po-etów odwiedzaj¹cych Kruszwicê MysiaWie¿a wystêpuje jako motyw przewodni,miejsce westchnieñ i zawo³añ. Po powro-cie do umi³owanego pa³acu nast¹pi³a go-dzina prawdy. Bo rozpoczê³y siê warszta-ty recytatorskie pod nazw¹ „Sztuka mó-wienia w³asnych tekstów” prowadzonegoprzez aktora teatralnego i filmowego Mie-czys³awa Franaszka z Bydgoszczy. O ileradzimy sobie z pisaniem i widaæ to czar-no na bia³ym to z czytaniem w³asnych

wierszy na spotkaniach poetyckich ró¿niebywa, a nieraz katastrofalnie. Ale jak po-wiedzieæ piêædziesiêcioletniemu poecie,a tym bardziej poetce, która jest przeko-nana, ¿e mówi naj³adniej, o tym, ¿e swo-je wiersze maj¹ mówiæ do drugiej osoby,¿e recytacja tak jak poezja jest sztuk¹. A¿do godzin nocnych, do ogniska, mo¿naby³o s³yszeæ wiersze czytane g³oœno przezpoetów we w³asnych pokojach. Na szczê-œcie przyszed³ czas na ognisko, gdzieoprócz kie³basek by³a tak¿e uczta ducho-wa, gdzie królowa³a satyra i muzyka.Rozstrzygniêto konkurs na najlepsz¹fraszkê. I tutaj nast¹pi³o wielkie zasko-czenie, bo flaszkê za najlepsze fraszkizgarn¹³ powa¿ny poeta, a za takiego gomieliœmy, Mieczys³aw Szabaga z Prze-myœla. Gratulacje! Jak to dobrze, ¿e tejnocy deszcz omin¹³ nasz¹ polanê.

Nastêpny dzieñ to ju¿ niedziela. Zdzi-wiliœmy siê, ¿e tak szybko mija³y godzinyi dni, bo ju¿ od rana niektórzy poeciopuszczali pa³ac. Ci co zostali próbowaliprzekonaæ aktora Mieczys³awa Franasz-ka, ¿e przez noc zrobili postêpy w czyta-niu swoich wierszy. O jedenastej dyrektorMuzeum im. Jana Kasprowicza w Ino-wroc³awiu Janina Sikorska wyg³osi³a wy-k³ad na temat „Stanis³aw Przybyszewski– ¿ycie i twórczoœæ” o literacie, który jakmeteor zab³ys³ w literaturze, a teraz tylkonieliczni czytaj¹ jego dzie³a. Wiêkszoœæwoli jednak s³uchaæ ju¿ naros³ych legendo jego skandalicznym ¿yciu. Mo¿e bêdziedla nas inspiracj¹ do napisania wiersza?

W samo po³udnie przyszed³ czas po-¿egnañ. Z pa³acowych schodów w Ko-bylnikach ¿egna³y nas, miejmy nadziejê¿e do nastêpnego roku, dwie gospodynie,a mo¿e ju¿ panie na pa³acowych poko-jach: Krystyna Wulert i Magdalena Ja-gie³³owicz.

Grzegorz Maria Pozimka

Organizatorami XXIX OgólnopolskichLiterackich Spotkañ Pokoleñ Kruszwica--Kobylniki 2017 byli: Kujawsko-PomorskieCentrum Kultury w Bydgoszczy oraz Robot-nicze Stowarzyszenie Twórców Kulturyw Bydgoszczy. Wspó³organizatorzy to: Miej-sko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Stani-s³awa Przybyszewskiego w Kruszwicy, Cen-trum Kultury i Sportu „Ziemowit” w Krusz-wicy, PTTK Oddzia³ w Kruszwicy, Muzeumim. Jana Kasprowicza w Inowroc³awiu, a tak-¿e Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddzia³Bydgoszcz i Kwartalnik Artystyczny „Kuja-wy i Pomorze”.

Patronat medialny nad imprez¹ objêli:Polskie Radio PiK, Express Bydgoski, TVP3 Bydgoszcz, Panorama Kruszwicka, TVKPolanowice, oraz Moja Kruszwica. Ca³a im-preza zosta³a dofinansowana ze œrodków: Mi-nisterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowe-go, Województwa Kujawsko-Pomorskiegoi Gminy Kruszwica. Do zobaczenia za rok,a wczeœniej mo¿emy siê spotkaæ czytaj¹ckruszwicki almanach „W drodze”.

S³owna migawka z XXIX OLSP Kruszwica-Kobylniki 7–10 wrzeœnia 2017

dokoñczenie ze str. 1

Page 3: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

3W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 KRONIKA

W sobotê 22 lipca 2017 roku w nowej siedzibie Warszawskiego StowarzyszeniaTwórców Kultury w Warszawie przy ul. Emilii Plater 47 odby³o siê rozszerzone po-siedzenie Zarz¹du Rady Krajowej Robotniczych Stowarzyszeñ Twórców Kulturyz udzia³em przewodnicz¹cych i przedstawicieli poszczególnych stowarzyszeñ.

W trakcie posiedzenia przedstawiono informacjê o odbytych i planowanych ogól-nopolskich i regionalnych imprezach w ruchu RSTK. Wymieniono doœwiadczeniaz przeprowadzonych przez poszczególne stowarzyszenia dzia³añ i zaprezentowanoich dokonania. W koñcowej czêœci zebrania cz³onkowie redakcji czasopisma spo³ecz-no-kulturalnego RSTK „W³asnym G³osem” omówili funkcjonowanie redakcji i jejwspó³pracê z ogniwami terenowymi RSTK.

P. S.

Bliskie spotkania ze Sztuk¹

Rok czeka³o miasto na „Bliskie spotkania ze Sztuk¹” w Niepublicznej Szkole Pod-stawowej im. Jerzego Kozarzewskiego w Nysie. Organizatork¹ tego du¿ego przedsiê-wziêcia jest Danuta Koby³ecka, dyrektor tej placówki, poetka („Z szuflady” 2009,„Wpisane w moje trwanie” 2012), biograf („Jerzy Kozarzewski-œlad niezatarty” 2013,wydanie polsko-czeskie). Absolwentka kilku uczelni. Nagrodzona za upowszechnia-nie kultury.

Zaczê³o siê od spektaklu teatralnego „Nie ma jak dom”nastêpnie odby³ siê koncertuczniów Prywatnej Szko³y Muzyki Rozrywkowej „M³odzi dla starszych” i etiuda te-atralna „Wo ist mein Monster?”. Nastêpnie wernisa¿ Agnieszki Kamiñskiej – artystkii projektantki wnêtrz, absolwentki Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Zajmujesiê wnêtrzarstwem, wizualizacj¹, malarstwem, rysunkiem, rzeŸb¹, ceramik¹, fotogra-fi¹ i animacj¹. W 2013 r. otrzyma³a nagrodê specjaln¹ Artystycznej Podró¿y Hestiiw 2014 r., III miejsce w miêdzynarodowym konkursie „Wielokulturowoœæ nie dzia³a?”

Animacje pokazywane by³y na Short Wares Festiwal 2014 i Screny & Soud Festiwal2015. Zaprezentowa³a seriê zdjêæ – kobiety jak fili¿anki – wykonanych technik¹ po-cz¹tku fotografii.

Wisienk¹ na torcie spotkania ze sztuk¹ by³a promocja najnowszej ksi¹¿ki „Sycenienieznanym” Kazimierza Burnata – poety, autora szesnastu ksi¹¿ek poetyckich, prze-k³adów czterech tomów wierszy z ukraiñskiego i czeskiego, wspó³autora ponad dwu-stu antologii i monografii. T³umaczonego na 41 jêzyków. Mi³oœnika kobiecych wdziê-ków. Wielokrotnie nagradzanego za dzia³alnoœæ literack¹, translatorsk¹ oraz populary-zacjê literatury ukraiñskiej na œwiecie.

Autor znakomicie prezentowa³ swoje liryki wci¹gaj¹c w dyskusjê licznie zgroma-dzon¹ publicznoœæ. Ch³onn¹ poezji na wysokim poziomie. Mówi¹cej o wartoœciachuniwersalnych. Spotkanie przeplatane by³o koncertem fortepianowym w wykonaniu12-letniej Ani Urzêdowskiej laureatki konkursów miêdzynarodowych.

Uroczysta kolacja domknê³a ca³oœci. By³ czas na spokojn¹ rozmowê, omówieniebie¿¹cych publikacji. Pochwaleniem siê planami na przysz³oœæ.

Jerzy Stasiewicz

50 lat Unii PolskichPisarzy Lekarzy

Uroczysty jubileusz odby³ siê w Krakowie w dniach 6–8 paŸdziernika 2017 r.Czêœæ oficjalna obchodów odby³a siê w Muzeum Manggha. Uroczystoœæ prowadzi³prezes UPPL Waldemar H³adki, który w niezwykle zajmuj¹cy sposób przybli¿y³wszystkim zebranym dzieje Unii, której pocz¹tki, jako Unii Polskich Pisarzy Medy-ków, zapocz¹tkowa³ Za³o¿ycielski Zjazd obraduj¹cy w pa³acu w Radziejowicachw 1967 roku. Wœród za³o¿ycieli znalaz³y siê takie znane nazwiska jak Danuta Bieñ-kowska, Jerzy Pomianowski, Stanis³aw Lem czy Marcin £yskanowski.

Podczas obchodów 50-leciaglos zabrali cz³onkowie komitetuhonorowego obchodów: MarekWawrzkiewicz prezes ZG ZLP,Igor Goœciñski prezes TLK, szefkomisji kultury NIL Jaros³awWanecki, wiceprezes krakow-skiej OIL Mariusz Janikowskioraz by³a prezes UPPL BarbaraSzeffer-Marcinkowska. Spotka-nie by³o okazj¹ do przyznaniatytu³u Honorowego Cz³onkaUnii prof. Markowi Pawlikow-skiemu i Zbigniewowi Kostrze-wie. Z kolei, Medal im. Janaz Ludziska, przyznawany leka-rzom-pisarzom za propagowaniew swojej dzia³alnoœci i twórczo-œci idei humanizmu w medycy-nie, otrzymali Zbigniew Jab³oñ-ski i Jerzy Samusik.

Oficjaln¹ czêœæ obchodów zakoñczy³ stoj¹cy na niezwykle wysokim poziomie ar-tystycznym wystêp artystów z Piwnicy Œw. Norberta. Jubileusz sta³ siê okazj¹ do wy-dania Almanachu SPEKTRUM, który oprócz rysu historycznego prezentuje twórczoœæliterack¹ cz³onków UPPL. Organizatorom nale¿y pogratulowaæ tak dobrze przygoto-wanej i stoj¹cej na wysokim poziomie imprezy.

M.¯

Posiedzenie Rady Krajowej RSTK

Page 4: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/1024 KRONIKA

16 lutego 2017 roku w Domu Kultu-ry „Sokó³” w Strzy¿owie odby³ siê fini-sa¿ sekcji plastycznej Regionalnego Sto-warzyszenia Twórców Kultury w Rze-szowie z udzia³em nastêpuj¹cych cz³on-ków: Wioletta Cielecka, Mieczys³aw Ko-³odziej, Józef Pa³ac, Maria Rudnicka,Emilia Wo³oszyn. Wystawê zorganizo-wa³a Anna Furtek. Wystawa trwa³a od 16stycznia do 17 lutego 2017 roku.

Imprezê prowadzi³ kierownik DomuKultury Pawe³ Buka³a. Grupa wokalno--muzyczna RSTK w Rzeszowie pod kie-rownictwem Zygmunta Kie³bowicza,rozpoczê³a spotkanie piosenkami; „Cza-rodziejski flet”, „Na ziemi”, „Kraj ro-dzinny”. Prezes rzeszowskiego RSTKStanis³aw Dworak opowiedzia³ o dzia³al-noœci naszego Stowarzyszenia, któredzia³a ju¿ 37 lat. Wspomnia³ tak¿eo opracowanym przez Józefa Kawa³ka,almanachu „Przestrzenie wyobraŸni”i o wartoœci ca³ego opracowania. Alma-nach obejmuje nie tylko cz³onków RSTKale równie¿ wielu innych twórców. Na-

stêpnie prosi³, aby ka¿dy z twórców rê-kodzie³ opowiedzia³ o swojej pasji. Wio-letta Cielecka, Mieczys³aw Ko³odzieji Emilia Wo³oszyn – artyœci malarze,opowiadali o swojej pasji i organizowa-nych wystawach. Józef Pa³ac – rzeŸbiarz,który od kilku lat rzeŸbi, mia³ wiele wy-staw rzeŸb w drewnie, zarówno w czasiewieczorów autorskich organizowanychprzez cz³onków RSTK, jak równie¿ namiêdzynarodowym konkursie szopekw Przemyœlu. Jego szopka z czarnego dê-

bu wzbudzi³a najwiêksze zainteresowa-nie widzów. Mia³ okazjê udzieliæ wywia-du w telewizji. Otrzyma³ dyplom zaudzia³ w konkursie. Bra³ te¿ udzia³w I Plenerze Malarsko-RzeŸbiarskimw Oœrodku Kultury w Husowie. Aktual-nie wystawi³ swoje rzeŸby i p³askorzeŸbyw Domu Kultury w Strzy¿owie. MariaRudnicka – hafciarka opowiedzia³ao swojej pasji. Swoje zdolnoœci manual-ne wykorzystywa³a ju¿ jako ma³a dziew-czynka, ucz¹c siê szycia u sióstr zakon-

nych we Francji, gdzie spêdzi³a swojedzieciñstwo. Ju¿ jako mê¿atka wyszywa-³a ró¿ne serwetki o pe³nym hafcie. Do-piero na emeryturze zaczê³a poœwiêcaæwiêcej czasu haftowaniu. Wyczarowujenie tylko obrazy na kanwie, ale tak¿e ser-wetki richelieu z piêknymi kwiatamii wzorami. Mia³a wiele indywidualnychwystaw i wspólnych.

Po czêœci oficjalnej, kierownik Pa-we³ Buka³a, udzieli³ g³osu Marii Rud-nickiej, która uœwietni³a spotkanie jejwierszami: „Pasje i talenty”, „PrzyjaŸñ”oraz zaœpiewa³a dwie piosenki: „Niech¿yje ¿ycie” oraz „Fale Dunaju”. Na za-koñczenie kierownik zaprosi³ wszyst-kich na poczêstunek. Prezes Stanis³awDworak podziêkowa³ kierownikowi zazorganizowanie wystawy. Trzeba przy-znaæ, ¿e atmosfera spotkania by³a ciep³ai przyjemna. W powietrzu unosi³a siênutka tajemniczoœci z obrazów i rzeŸb.Na twarzach widzów widaæ by³ouœmiech i zadowolenie.

M. R.

Husów, miejscowoœæ w gminie Mar-kowa na Podkarpaciu, ze wzglêdu na cie-kawe po³o¿enie wœród wzgórz i dolin,starych sadów, pól i ³¹k wyz³oconych na-w³oci¹ póŸn¹, sta³ siê inspiracj¹ do pracytwórczej dla malarzy, rzeŸbiarzy, poetów.

Pochodz¹ca z Husowa, z dziada, pra-dziada Gra¿yna Sordyl poetka, malarka,która ukocha³a rodzinny zak¹tek, do któ-rego stale powraca, wysz³a z inicjatyw¹zorganizowania w Husowie pleneru, abyutrwaliæ na p³ótnie, w drewnie, a tak¿ew poezji, barwy husowskiego pejza¿uwiosn¹, latem, jesieni¹ i zim¹. Husów tokraina, która ma niecodzienne tradycjeludowe, gdzie w czasach pañszczyŸnia-nych pojawi³ siê cz³owiek Jan Rak, na-uczy³ siê pisaæ i czytaæ, spisa³ obyczaje,dzieñ codzienny Husowa, pisa³ wiersze.Jego prace znajduj¹ siê w Muzeum Etno-graficznym w Krakowie, a tutejszy Ze-spó³ Szkó³ nosi Jego imiê. Ju¿ w pierw-szym dniu pobytu na plenerze Józef Pa-³ac zafascynowany star¹ chat¹ Jana Raka,kryt¹ strzech¹, utrwali³ j¹ w rzeŸbie.

Wyj¹tkowo sprzyjaj¹ca pogoda wita-³a artystów Regionalnego Stowarzysze-nia Twórców Kultury w Rzeszowie, po-etów Grupy Inspiratio z £añcuta, a tak¿eprezesa Zwi¹zku Literatów PolskichMieczys³awa A. £ypa, którego wiersz pt.Lato w Husowie – zapis pleneru zatrzy-ma³ i utrwali³ gor¹ce s³oñce husowskiegolata. Na wernisa¿u deklamowa³a go Ewe-lina £opuszañska.

W starym urokliwym sadzie, u poetki,malarki Gra¿yny Sordyl, która by³a ko-misarzem pleneru, twórcy znaleŸli bazêi tematy do pracy.

W Centrum Kultury Gminy MarkowaOddzia³ w Husowie, w dniu 7 lutego

2017 r. odby³ siê wernisa¿ prac pt.CZTERY PORY ROKU w HUSOWIE,po³¹czony z poetycko-muzycznym pro-gramem, opracowanym i prowadzonymprzez Jadwigê Kupiszewsk¹, z udzia³emGrupy Wokalnej i Poetyckiej RSTK,wspomnieniowym, wizualnym pokazemWies³awa Cuprysia oraz wystêpem Ze-spo³u Œpiewaczego HUSOWIANIE.Wiosenne nutki Grupy Wokalnej, podkierunkiem Zygmunta Kie³bowicza,w zimowy wieczór, przenios³y uczestni-ków spotkania w kwitn¹cy sad Gra¿ynySordyl, a poetki Teresa Glazar i Stanis³a-wa Bylica autorskimi wierszami dekla-mowa³y o wioœnie, o szczêœciu, kwitn¹-cych sadach, ³¹kach i pachn¹cym podoknem bzie. W letnie i jesienne klimatywprowadzi³a Jolanta Michna wierszempt. Idê wrzeœniowym cieniem, opubliko-wanym w tomiku XXII Dorocznych Spo-tkañ Poetów w Przemyœlu.

Piosenka o zimie w wykonaniu Stani-s³awy Bylicy i Zofii Krawiec, wokalistekZespo³u Cantilena, po³¹czy³y cztery pory

roku z wierszem Barbary Œnie¿ek pt.Cieszmy siê chwil¹, który to wiersz de-klamowa³a Ewelina £opuszañska. Dziœczêsto powracam w rodzinne strony, tê-skniê, mi³oœæ rodzinnych stron to dzieñcodzienny, to ¿niwa, deszcz i wiatr, to za-pach Bo¿onarodzeniowej choinki, towrzeœniowy ch³ód i czerwieñ jarzêbiny –napisa³a w wierszach Gra¿yna Sordyl. Jejrodzinn¹ poezjê deklamowa³a ciep³o Ur-szula Panto³a z Grupy poetyckiej Inspira-tio z £añcuta.

Wiersze, piosenki komponowa³y siêniezwykle z prezentowanymi pracamitwórców uczestnicz¹cych w plenerach.Pogodne, odwa¿ne prace Moniki Sassyczprzyci¹ga³y barw¹ i tematyk¹, malarstwoGra¿yny Sordyl zamkniête w oryginalne„husowskie” ramy pachnia³o kwiatamii zaprasza³o pejza¿em na wêdrówki powzgórzach i dolinach, namalowany przezOliwiera Sordyla bocian, przypomina³letni plener, a prace Emilki Nowickiej,malowane kredk¹ przenosi³y w klimatyczterech pór roku. Najbardziej pracowi-

tym uczestnikiem plenerów by³ rzeŸbiarzJózef Pa³ac, który ka¿d¹ chwilê wykorzy-stywa³ na rzeŸbienie domu Jana Raka,kapliczek, studni. ZaprzyjaŸniona z twór-cami rzeszowskiego RSTK, poetka, ani-matorka kultury Maria Bednarek, wirtu-alnie by³a z uczestnikami wystawy, bo-wiem Jej portret by³ wœród prac.

Husów, ziemia ³añcucka, to nie tylkopejza¿e, to ludzie, mieszkañcy, którzypielêgnuj¹ tradycje ludowe, to tak¿e zdol-ni, wra¿liwi poeci, regionaliœci: MariaFleszar z Wysokiej, poeta Stanis³aw Bo-¿ek, który zaprezentowa³ na wernisa¿uswoj¹ poezjê w sposób wzruszaj¹cy,obecny by³ na spotkaniu dr EugeniuszSzal z Ma³¿onk¹, dyr. Centrum GminyMarkowa Jan Kilian i Jego Zespó³ Œpie-waczy Husowianie. Obecnoœci¹ zaszczy-ci³ otwarcie wystawy ks. Pawe³ Zaj¹c,a tak¿e so³tys wsi Husowa KazimierzKwolek.

Ekspozycjê prac przygotowa³a bar-dzo ciekawie pani Halina Choma, któraotworzy³a j¹ wraz z przedstawicielemWojewódzkiego Domu Kultury w Rze-szowie Stefanem Micha³em ¯arowem.Obecny na spotkaniu prezes rzeszow-skiego RSTK Stanis³aw Dworak uhono-rowa³ Gra¿ynê Sordyl okolicznoœcio-wym dyplomem i kwiatami. Zarównouczestnikom plenerów, jak i organizato-rom wernisa¿u by³o niezmiernie mi³o, ¿epomimo ch³odnego, zimowego wieczo-ru, przybyli mieszkañcy Husowa, ¿ewspólnie poœpiewano husowskie, ludo-we piosenki z nadziej¹, ¿e wystawa tajest jaskó³eczk¹ na nastêpne, tego typukulturalne wyzwania. Na plenerach by-³am, malowa³am wiosnê, lato, jesieñ i zi-mê, a wspomnienia, pozostan¹ w sercu,jak napisa³a w wierszu Stanis³awa Byli-ca: sny przemijaj¹ i troski te¿, marzeniapozostaj¹ w zapachu fio³ków, bzówi traw.

Jadwiga Kupiszewska

Finisa¿ sekcji plastycznej RSTK w Rzeszowie

Idê wrzeœniowym cieniem

Page 5: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

5W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 KRONIKA

W dniach 31 lipca do 3 sierpnia2017 r. Rzeszów goœci³ znakomitych po-etów, pisarzy, plastyków, ludzi, którzynie tworz¹ do szuflady, lecz pragn¹ siêspotykaæ, wymieniaæ doœwiadczenia,wzajemnie siê wspieraæ. Przyjechali donas twórcy z Kielc, Radomia, Warszawy,Ostrowca Œwiêtokrzyskiego, Górna, To-maszowa Mazowieckiego, Podkarpacia,Przemyœla, Baligrodu, Mielca, Marko-wej, Krzemienicy, Rzeszowa. Organiza-torem tego niezwyk³ego pleneru by³oRSTK w Rzeszowie. Podkreœliæ nale¿y,¿e projekt dofinansowany z bud¿etu gmi-ny miasta Rzeszów, pod patronatem pre-zydenta miasta Tadeusza Ferenca, orga-nizacyjnie by³ niecodziennym wyzwa-niem dla stowarzyszenia, ale tak¿e dowo-dem na to, ¿e zapisa³o siê ono sw¹ dzia-³alnoœci¹ na mapie przedsiêwziêæ kultu-ralnych Rzeszowa.

Uczestników powita³ serdecznie i ofi-cjalnie otworzy³ plenerowe spotkanieMarek Jastrzêbski – dyrektor WDKw Rzeszowie, w Klubie Turkus odby³osiê bowiem pierwsze spotkanie integra-cyjne. Uczestnik pleneru Stefan Jurkow-ski obchodzi³ 50-lecie debiutu prasowegoi to on rozpocz¹³ twórcze czytanie. Stani-s³aw Nyczaj – prezes oddzia³u kieleckie-go ZLP wrêczy³ organizatorom spotka-nia: Józefowi Pa³acowi i komisarzowipleneru Jadwidze Kupiszewskiej pami¹t-kowe laurki. Jan Rychner, prezes KlubuLiterackiego „Nasza Twórczoœæ” przyStowarzyszeniu Wspólnota Polska, od-dzia³ w Warszawie, przekaza³ jedynemuna plenerze rzeŸbiarzowi Józefowi Pa³a-cowi dyplom za zas³ugi dla Podkarpaciana niwie twórczej oraz podziêkowanie zainicjatywê zorganizowania pleneru.

Przez trzy dni uczestnicy pleneru nietylko zwiedzali miasto m.in. Podziemn¹Trasê Turystyczn¹ „Rzeszowskie Piwni-ce”, centrum Rzeszowa z przewodnikiemJackiem Œlusarzem i granice miasta auto-karem, ale te¿ malowali, szkicowali, pi-sali wiersze, a efekty pracy prezentowaneby³y na spotkaniach literackich. Na za-proszenie Barbary Chmury – dyrektorWojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Pu-blicznej uczestnicy pleneru odwiedzilibibliotekê, gdzie udostêpniono do obej-rzenia ciekawe rêkopisy, starodruki, in-kunabu³y oraz ksi¹¿ki wspó³czesne, któres¹ skarbem biblioteki. Spotkanie w bi-bliotece z twórczoœci¹ Jana Chruœliñskie-go, laureata nagrody literackiej im. Ste-fana ¯eromskiego za ksi¹¿kê Mi³oœæ

i wojna, wzbudzi³o zainteresowanie czy-telników. Na rzeszowskim rynku, gdziemieszkañcy mieli okazjê spotkaæ siêz twórcami, z rzeŸb¹ Józefa Pa³aca, ry-sunkami Emilii Wo³oszyn, AgnieszkiMa³ek z Mielca, Gra¿yny Lesiñskiejz Warszawy, porozmawiaæ z konsultant-k¹ plastyki, Anet¹ Martowsk¹-Topór, zo-baczyæ na ³aweczce poetów, a wœród nichEwê Danutê Bia³ek z Warszawy, Bo¿enêGniazdowsk¹ z Ostrowca Œwiêtokrzy-skiego, Kazimierê Szczykutowicz

z Kielc, Aleksandrê Pigu³ê z Mielca, Ire-nê Nyczaj z Kielc, Barbarê Œnie¿ek, Sta-nis³awê Bylicê, Ewelinê £opuszañsk¹,Teresê Glazar, Gra¿ynê Sordyl, Katarzy-nê B³aszczuk z Rzeszowa, zapytaæ, jakpisze siê wiersze. Poetów i malarzy od-wiedzili na Rynku Stanis³aw Sieñko – za-stêpca prezydenta miasta Rzeszowa orazAneta Radaczyñska – dyrektor Wydzia³uKultury, Sportu i Turystyki Urzêdu Mia-sta. Niektórzy malarze, uciekaj¹c przedsierpniowym upa³em malowali i pisali,a nawet zwiedzali Rzeszów popo³udnio-w¹ i wieczorow¹ por¹: w ogrodach ber-nardyñskich zatrzymam motyle, wieczo-rem alej¹ kasztanow¹ zab³¹dzê w muzycefontanny, w kolekcji dobranocek zasnê doœwitu – napisa³a Monika Mazur-Mitrow-ska. Krystyna Guranowska-Stolarzz Warszawy, malarka i poetka, w wierszuAnio³ Rzeszowa zachwyca siê... barwamifontanny... wieczór rzeszowski królemprzestrzeni... to wszystko graniczy z cu-dem... wraz z twym rysunkiem, gdy go od-

krywasz. Maria Bednarek z Warszawy,pisze opowiadanie, wêdruje wspomnie-niami po starym Rzeszowie, odwiedzaludzi, porównuje tamten czas... z trudemrozpoznajemy znane miejsca. ObecnyRzeszów jest wyj¹tkowo piêkny, rycerski,nieugiêty. Chwa³a miastu za to – tymis³owami koñczy opowiadanie. Niektórzyuczestnicy zwiedzali miasto indywidual-nie, ale wieczorem w klubie HoteluISKRA spotykali siê rozmawiaj¹c s³o-wem poetyckim, malarskim. Twórczoœæ

swoj¹ prezentowali równie¿: Felicja Bo-rzyszkowska-Sêkowska z Warszawy, Ha-lina Iwanowska z ¯yrardowa, KazimierzRyk z Radlina, Zofia Walas z OstrowcaŒwiêtokrzyskiego, Maria Rudnickaz Rzeszowa, Emilia Tesz z TomaszowaMazowieckiego, Andrzej Piskulak z Za-gnañska.

Co ci da³y dni spêdzone w Rzeszo-wie? – zadaje pytanie Ewa Danuta Bia³ek...dla mnie to byli ludzie... emanuj¹cez nich pasje... g³êbia duszy... i wra¿li-woœæ... dostrzeganie potrzeb innych. Bo-¿ena Gniazdowska podkreœla ...Rzeszówto piêkne miasto... by³ to wspania³y PLE-NER, bêdziemy wspominaæ go mile. Po-ezjê, malarstwo po³¹czy³a muzyka.W Klubie Turkus i na Gali w Klubie Zo-diak piosenki Grupy Wokalnej RSTKpod kierunkiem Zygmunta Kie³bowicza,przedziela³y strofy wierszy ciep³ymi nut-kami. Przyby³a z Kielc wokalistka poezjiœpiewanej Ma³gorzata Siemieniec wy-œpiewa³a piosenki Anny German, zaœ

Stefan Micha³ ¯arów deklamowa³ wierszMiriam, poœwiêcony pamiêci WojciechaKilara. Muzyczn¹ wizytówk¹ naszegomiasta jest Chór Cantilena i to on na ga-li, w Klubie Zodiak, pod batut¹ Bo¿enyS³owik i akompaniamencie PatrykaMoszkowicza, przy niezwyk³ym aplau-zie, zaprezentowa³ piosenki o Rzeszowie.

Prowadz¹ce spotkanie w Klubie Zo-diak Dorota Kwoka i Jadwiga Kupiszew-ska podkreœla³y wagê spotkania. Pozwo-li³o ono pokazaæ uczestnikom nasz nowy

Rzeszów, sta³o siê œwiadectwem, ¿ew œrodowisku twórców rodzi siê coœ in-nego, ciekawego, co jest pocz¹tkiem no-wej formu³y literackiej, artystycznej, in-tegruj¹cej œrodowiska twórcze naszegomiasta. Jako komisarz tego zdarzeniapragnê podziêkowaæ Prezydentowi Tade-uszowi Ferencowi za zaufanie jakim nasobdarzy³, za patronat i wsparcie. Na Panarêce sk³adam podziêkowanie wszystkimtym, którzy pomagali i wspierali. To nie-zwykle buduj¹ce otrzymaæ takie s³owa,jakimi obdarzy³ nas Stanis³aw Nyczaj:Tylko niespe³na cztery dni, a dorobekspotkania niema³y, starczy³by na alma-nach literacko-artystyczny kolumny po-k³osia w gazetach i audycje w radiu. Je-steœmy, poza stron¹ literacko-artysty-czn¹, usatysfakcjonowani goœcinnoœci¹,dobrymi warunkami zakwaterowaniaw hotelu, ciekawym w formie zaznajo-mieniem z zabytkami i walorami wspó³-czesnego wizerunku miasta.

Jadwiga Kupiszewska

RZESZÓWw poezji, malarstwie i rzeŸbie

dokoñczenie ze str. 1

Page 6: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/1026 KRONIKA

Maria Bednarek

Józef – rzeŸbiarz

Józefowi Pa³acowi

Józef - rzeŸbiarz mnie wystruga³p³askorzeŸb¹ zamkn¹³ w ramceto historia bardzo d³uga

tak drewniano patrzê, mrugami mam w³osy a¿ po krañceJózef - rzeŸbiarz mnie wystruga³

jeszcze siê do niego udamwolê oczy w przek³adañceto historia bardzo d³uga

sk¹d po twarzy biegnie strugaprzecie¿ œmiejê siê i tañczêJózef - rzeŸbiarz mnie wystruga³

jego d³uto czyni cudamam na sukni wzorków flanceto historia bardzo d³uga

pewnie jeszcze d³utko mu damniech dogodzi rzeszowianceJózef - rzeŸbiarz mnie wystruga³to historia bardzo d³uga

RzeŸby Józefa Pa³aca

Skupiona postaæ na zydelku stukam³oteczkiem jak dziêcio³. Kszta³ty cer-kiewki w Krempnej wy³aniaj¹ siê spodd³uta powoli, misternie, precyzyjnie.RzeŸbiarz zapomnia³ o obiedzie. Jeszczechwilkê, jeszcze tylko wyszlifujê desecz-ki przy daszku – usprawiedliwia siê ma-larce siedz¹cej obok.

W ubieg³ym roku, na plenerze po-etycko-malarsko-rzeŸbiarskim pt. Czterypory roku w Husowie, urokliwy sad Gra-¿yny Sordyl i jej rodzinny, stary dom, by³ciekaw¹ baz¹ inspiruj¹c¹ twórców: starastudnia, wóz drabiniasty, a nawet drzewodo rzeŸbienia. Ze spróchnia³ej, starejwierzby zrobi³ Józef przepiêkna kaplicz-kê z Chrystusem. W moim odczuciu jestto dzie³o jego ¿ycia. Ju¿ w pierwszymdniu na plenerze upodoba³ sobie 100-let-ni¹ cha³upê Jana Raka – ch³opa pañsz-czyŸnianego, który nauczy³ siê pisaæi czytaæ na pobliskiej plebanii. Jego wier-sze i opisy ludowych obrzêdów znajduj¹siê w Muzeum Etnograficznym w Krako-wie. Józef wyrzeŸbi³ tê chatê.

Wrêcz rozczuli³ mnie artysta, opo-wiadaj¹c, ¿e ju¿ jako dziecko struga³ pa-tyki, robi³ zabawki dzieciom, koniki, sa-renki, a nawet wystruga³ dla siebie i ko-legi narty. Teraz rzeŸbi œwi¹tki, anio³y,p³askorzeŸby z wizerunkiem œwiêtych.Te z wyrzeŸbionym ratuszem, cerkiewk¹w Krempnej, chat¹ Jana Raka, rzeszow-ski teatr s¹ niepowtarzalne. Nie dziwiêsiê, ¿e wiele jego rzeŸb powêdrowa³owraz z nabywcami za granicê, do W³och,do Stanów Zjednoczonych. Czêsto s¹ towytwory monumentalne i zastanawiamnie, sk¹d Józef czerpie si³y, aby nie tyl-

ko rzeŸbiæ, ale te¿ dŸwigaæ prace na wy-stawê.

Nie ma spotkania poetyckiego, wer-nisa¿u, a nawet uroczystoœci, aby niezdobi³y je prace Józefa. Wystawia³w Klubie Wojskowym 21 BSP w Rzeszo-wie, w Nosówce, w Trzcianie, w domachkultury i Hy¿nem, sk¹d pochodzi. Stoitam kapliczka, a w niej œwi¹tek – rzeŸbaJózia. Gdy odbywa³y siê w Hy¿nem uro-czystoœci z okazji 72 rocznicy œmierciGen. W³adys³awa Sikorskiego wyrzeŸbi³Genera³a. RzeŸbê podarowa³ OœrodkowiKultury.

Niezwyk³ym wydarzeniem by³o spo-tkanie w Domu Kultury „Karton” naOsiedlu Baranówka w Rzeszowie, gdzieJóziu wystawia³ swoje rzeŸby w asyœcieMarysi Rudnickiej, prezentuj¹cej swojewiersze. W spotkaniu uczestniczy³a samaPani Ewa Leniart – Wojewoda Podkar-packi. Józef Pa³ac dosta³ od niej pismogratulacyjne za przekazanie rzeŸb na na-grody w Konkursie Samorz¹dowiec bli-ski rodzinie. Nasz kolega wystawia³ pra-ce na Uniwersytecie Rzeszowskim,w Urzêdzie Marsza³kowskim i wielugminach Podkarpacia. Prezentacja szop-ki bo¿onarodzeniowej w Przemyœlu te¿odbi³a siê szerokim echem. By³ goœciemTelewizji i Radia Rzeszów.

Na ogólnopolskim spotkaniu pn.RZESZÓW w poezji, malarstwie i rzeŸbie,zorganizowanym przez Regionalne Sto-warzyszenie Twórców Kultury w Rzeszo-wie rzeŸby Józefa zdobi³y scenê podczasuroczystej gali. Prezentowane by³y rów-nie¿ w Klubie Kultury ZODIAK na wy-stawie malarstwa i rzeŸby.

Dla Józefa Pa³aca nie ma miejsca nanudê, ju¿ myœli o nastêpnej rzeŸbie, reali-zuje marzenia talentem, d³utem i praco-witoœci¹.

Barwy Kotanii

Poranne mg³ynad lasami siê œciel¹dzieñ wstaje jasnywœród traw i wrzosówmaluje pejza¿kroplami rosySamotnoœæ cisz¹otwiera paletêfiolety w be¿ezamienia soczystez³otem ikonyrozœwietla ³¹kiutkane kwieciem¿ó³tej rudbekii

Powiewem wiatrus³oñca rumieñcemrzeŸbiarz rysujed³utem cerkiewkiobraz z kapliczk¹zajaœnia³ b³êkitem

przeniós³ odcieniena œwierki i bukipêdzlem malarzaws³ucha³ siê w barwyczerwonej szatypisanej ikony

Jadwiga Kupiszewska

Stanis³awa Bylica

Os³awo! Os³awo!

Krêta rzeko do Sanuniczym w¹¿ zwinnie niesiesz troski,smak czeremchy,gdy p³yniesz.Radoœæ serca, têsknotêg³êbie uczuæ szemranieo praczkach, i o rakach,wierzbach rosochatych,o zazdroœci, o mi³oœcipo piêkno ¿ycia, po taniec.

Tam gdzie drzwi na oœcie¿,gdy kromka chlebadaje przetrwaniea przetrwanie nadziejê,¿e ktoœ obok, ¿e warto ¿yæ.

Parê chwil umykaniczym wiatrw tej codziennoœci,w tym przemijaniuw dokonaniu.

dokoñczenie ze str. 1

Page 7: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

7W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 KRONIKA

STUDNIA TERAZ I WCZORAJdo p³askorzeŸby Józefa Pa³aca – „STUDNIA”

Siedz¹c tutaj na ³awce przy studni tejrzeczywistej, realnej, obecnej na rynkumiasta w Rzeszowie, zauwa¿am oczamiduszy i cia³a dwa jej obrazy. Jeden – od-tworzony w materii tego miejsca i drugi– widziany w wyobraŸni Artysty-rzeŸ-biarza Józefa Pa³aca. Ten miejski obrazprezentuje powszechnie znany widokstarych studni, obecnych od zawszew strukturze rynku ka¿dego miasta. Tenwydobyty w wyobraŸni artysty, w jegop³askorzeŸbie tu¿ obok, jest unikalnyw swoim wyrazie przywo³ywania z g³êbiduszy tego, co „znaczy” w nim s³owoSTUDNIA.

Jako obserwatorka studni Józefa Pa³a-ca widzê, niczym w lustrze zawartejw niej wody ko³owrót z korb¹ oraz sznurz wiadrem do zaczerpywania z niej bez-cennego dla cz³owieka napoju. Ale jesz-cze jest w tym zawarte drugie dno – tow g³êbi znaczenia. Studnia – to symbol¿ycia, Ÿród³a jego istnienia, z którego maon czas, jeœli ma chêæ i ochotê czerpaæ to,co bezcenne. Sznur, ko³owrót i wiadro, tosymbole – narzêdzia do zaczerpywaniawody ze Ÿród³a ¿ycia – studni.

Jest jeszcze daszek – to niebiañskaochrona tego, co niepowtarzalne w ka¿-dym i dla ka¿dego, co ka¿dy cz³owiekjest w stanie znaleŸæ w ¿yciu, czerpi¹cz g³êbi siebie, wiadrem lub kroplami,u¿ywaj¹c sznura, którego d³ugoœæ regu-luje sam, gdy jest œwiadom sprawstwaswego ¿ycia, daj¹c wk³ad w ¿ycie ca³o-œci, korzystaj¹c z ochrony z Góry, gdyotwiera do niej drzwi – w sobie.

CHATA JANA RAKAdo p³askorzeŸby Józefa Pa³aca

– „CHATA JANA RAKA”

P³askorzeŸba Józefa Pa³aca, to opo-wieœæ o Domu. Wydawaæ by siê mog³o,¿e to zwyczajna wiejska chata, a onatymczasem ma w sobie swoist¹ magiê.Zwyk³oœci¹ sw¹ niezwyk³e s¹ np. oknawielo szybowe oraz drzwi. Te ostatniez wyraŸnie zaznaczon¹ klamk¹, zachêca-j¹ce do jej naciœniêcia, aby zaprosiæprzygodnych goœci. Ten Dom ma wielkieserce, bo stworzy³ w sobie przestrzeñ dlazwierz¹t, oraz drewutniê z drewnem dopaleniska, dla rozgrzania samotnych wê-drowców. Oczami wyobraŸni widzêprzyjazny ogieñ wewn¹trz, który odpro-wadza dym przez komin w dachu, krytymisternie wyrzeŸbionym w drewnie gon-tem lub s³om¹. Tylko wyobraŸnia artystypotrafi z tworzywa, na którym pracujewydobyæ subtelne elementy tego, cochce pokazaæ.

W swoim przekazie – Dom wtopionyjest w WIELKI DOM – KOSMOS, jakoDOM dla wszystkich istot ¿ywych i nie-o¿ywionych. Obrazuje to niebo z wy-brzuszonymi w drewnie chmurami, daj¹cdostêp do STWÓRCY, twórcy tego œwia-ta, OJCA wszystkich istnieñ po wszystkiedni. A On, stworzy³ swój wielki DOM.Dla odtwarzania tego Domu w ¿yciu ka¿-dego cz³owieka, wed³ug w³asnego wy-obra¿enia, tak¿e tej chaty Jana Raka.

Ewa Danuta Bia³ek

Dnia 22.10.2017 r. odby³ siê w GaleriiPiecowej w Warszawie uroczysty wieczórz okazji 20-lecia pracy twórczej JoannyJagie³³o, która jest cz³onkini¹ WSTKi Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

W czasie spotkania mogliœmy us³y-szeæ, jakie by³y pocz¹tki drogi twórczejautorki, która rozpoczê³a swoj¹ przygodêz pisaniem ju¿ w wieku lat siedmiu odma³ych tomików opisuj¹cych przygodypsa Pifa. Potem by³y g³ównie dziennikar-stwo i poezja, upragniony tomik... a do-piero po trzydziestce przysz³a decyzja,¿eby napisaæ pierwsz¹ powieœæ, Kawêz kardamonem (2011 rok).

Pisanie nie jest jedyn¹ pasj¹ Joanny,która w pracowni malarskiej – najpierwprzy Nowogrodzkiej a potem przy EmiliiPlater, obecnej siedzibie WSTK, malujeod kilku lat. Bra³a udzia³ w wystawachzbiorowych i indywidualnych. Interesujej¹ po³¹czenie realizmu i abstrakcji, ma-larstwo pe³ne emocji, opowiadaj¹ce o bo-l¹czkach wspó³czesnoœci: samotnoœci,wyobcowaniu, niemo¿noœci komunika-cji. W czasie spotkania mo¿na by³o obej-rzeæ wystawê, gdzie zgromadzono pracez ostatnich lat.

Oprócz literatury i malarstwa JoannaJagie³³o zajmuje siê gr¹ na gitarze. Œpie-wa piosenki z repertuaru wielu artystówa tak¿e utwory z w³asn¹ muzyk¹ i tek-stem, które równie¿ mogliœmy us³yszeæ.Ale prawdziw¹ „wisienk¹ na torcie” by-³y wspania³e akcenty muzyczne w wyko-naniu zaproszonych goœci. W repertu-arze operowo-musicalowym mogliœmyus³yszeæ niezwykle utalentowan¹ córkêpisarki, Juliê Jarmoszewicz (mezzoso-pran), studentkê Akademii Muzycznejw £odzi i s³uchaczkê Zespo³u Pañstwo-wych Szkó³ Muzycznych im. FryderykaSzopena w Warszawie i jej narzeczone-go S³awomira Naborczyka (tenor), ab-solwenta Akademii Muzycznej w Byd-goszczy i s³uchacza Akademii Operowejprzy Teatrze Wielkim. Przy niektórychpiosenkach m³odym artystom akompa-niowa³ wspania³y Jan Krzos, muzykzwi¹zany z Teatrem Wielkim w £odzi,który wykona³ równie¿ solowe kompo-zycje gitarowe. Program muzyczny do-pe³ni³ Jerzy Do³¿yk wykonuj¹c piosenkiz ostatnich p³yt Jacka Kaczmarskiego.Nie zabrak³o oczywiœcie poezji – zarów-no samej autorki, jak i zaproszonychprzez ni¹ goœci, w tym cz³onków WSTKi SAP. Wiele osób przygotowa³o na tenwieczór coœ specjalnie dla autorki, miê-dzy innymi Krysia Rejniak (wiersze doobrazów Joanny), Marysia Bednarek(wiersze do jej wierszy), Jerzy Borkow-ski (francuskie t³umaczenia jej poezji),Waldemar Jarmoszewicz (limeryki), i in-ni. Wyst¹pi³ te¿ jej ulubiony poetai przyjaciel, Zbyszek Mys³owiecki, JolaBogus³awska, Wanda Stañczak, Tomek

Rudnicki i wielu innych poetów. Nie za-brak³o cygañskich tañców, poczêstunkui wina, a przede wszystkim dobrej ener-gii, która sprawi³a, ¿e bawiliœmy siê dopóŸnych godzin nocnych. Pisarka dziê-kuje bardzo serdecznie wszystkim za-proszonym goœciom i wykonawcom,którzy sprawili, ¿e by³ to naprawdê wy-j¹tkowy wieczór!

Dok³adnie 20 lat temu, w 1997 r.,ukaza³ siê pierwszy tomik poetycki Joan-ny Jagie³³o: „Moje pierwsze donik¹d”wydany przez Fundacjê sztuki na rzecz„Integracji”. Joanna Jagie³³o jest autork¹powieœci dla doros³ych Hotel dla twoichrzeczy i Taki wstyd, m³odzie¿y Kawaz kardamonem, Czekolada z chili, Tira-misu z truskawkami, Zielone martensy,ksi¹¿ek dla dzieci: Oko w oko z diplodo-kiem, Babula Babalunga, Ró¿owe ba-beczki oraz Pamiêtnik Czachy (który zi-lustrowa³a), a tak¿e dwóch tomików po-

etyckich: Œlady oraz Perspektywa po-wietrzna. Jest równie¿ wspó³autork¹dwóch ksi¹¿ek biograficznych dla m³o-dych pasjonatów pi³ki no¿nej: Napastni-cy i Bramkarze. W przygotowaniu znaj-duj¹ siê jeszcze dwie ksi¹¿ki, które zosta-n¹ wydane w 2018 roku. Kawa z karda-monem nominowana by³a do nagrodyKsi¹¿ka Roku polskiej sekcji Ibby orazNagrody Donga, a tak¿e zosta³a wpisanana listê ksi¹¿ek Muzeum Ksi¹¿ki Dzie-ciêcej, podobnie jak Pamiêtnik Czachy,który zdoby³ wyró¿nienie w konkursieim. Hanny Skrobiszewskiej. Zielonemartensy otrzyma³y drug¹ nagrodêw konkursie im. Astrid Lindgren oraz no-minacjê do Nagrody Ibby. Ksi¹¿ki Joan-ny Jagie³³o (seria „kawowa” oraz Zielonemartensy) s¹ t³umaczone na ukraiñskii rosyjski i szczególnie na Ukrainie zy-ska³y spor¹ popularnoœæ.

M¯-L

20 lat pracy twórczej Joanny Jagie³³o

Page 8: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/1028 PREZENTACJE

Pasje Krzysztofa Stêpniaka zapocz¹t-kowa³a muzyka. W wieku 15 lat zafascy-nowa³ siê punkiem. Gra³ na perkusji,póŸniej by³o jeszcze kilka zespo³ów,z którymi wspó³pracowa³. Niespodzie-wanie zacz¹³ te¿ pisaæ wiersze, kieruj¹cw nich pytania o sens bytu, miêdzy inny-mi modlitwy, bo wiedzia³, ¿e mimo tegodziwnego porz¹dku jaki go otacza, toPan Bóg jest nad to… Mówi o sobie, ¿ejest poet¹ spod sto³u œwiata, poci¹gaj¹cyobrusem i czasem coœ na g³owê spad-nie…

Maluje twarze ludzi, których wspierana co dzieñ, jako opiekun BezdomnychMê¿czyzn w Przytulisku prowadzonymprzez Braci Albertynów w Krakowie.W poszukiwaniu w³asnej drogi wyra¿a-nia siê, czasem i sam bocznym torem su-nie Nici. /Mam/w d³onie wpl¹tane nici/toludzie/we mnie/wszyci. Maluje pejza¿e,w których odbijaj¹ siê obrazy zapamiêta-ne z dzieciñstwa. Maluj¹c je wskrzeszatamten czas, tamte lasu brzegi i linie ho-ryzontu bardzo mu bliskie, uzasadni tostwierdzeniem poniewa¿ przecinaj¹mnie, poszerzaj¹c pole twórczoœci. Fa-scynuje go las, przestrzeñ, którym nadajerangê magiczn¹ las by³ i jest dzisiaj do-mem moim, sto³em pod którym siedzêi z tej kryjówki obserwujê, bo obserwo-waæ wewnêtrzne i zewnêtrzne przestrze-nie jest moim drugim ja, a w³aœciwie to¿-samym, jednym z pierwszym, z tym ja,które majowym dniem po raz pierwszy uj-rza³o S³oñce… Obrazy i wiersze s¹ moimparawanem, za którym ¿yjê…

W swoich poczynaniach twórczychi wybranym stylu ¿ycia, autor czujeobecnoœæ mistrza – malarza Brata Alber-ta, w którego ¿yciu przegl¹da siê jakw lustrze. Maluje na papierze, stosuj¹colej i akryl nie u¿ywaj¹c pêdzla… a i pa-stele gdzieœ z lekka… Maluje p³aszczy-znami, z³amanej na wpó³ kredki pastelii jej powierzchni¹… Pisz¹c o trumnachi operuj¹c ciemnymi barwami, jestem po-strzegany jako desperat lub samobójca.Nie broniê ludziom opinii o mnie, im gor-sza, tym lepsza. Staram siê iœæ na koñcu(za s³owem Pana Jezusa). Wystarcz¹ miokruchy, które ze sto³u panów spadaj¹…Pan Krzysztof do ¿ycia podchodzi z po-

czuciem humoru i z dystansem do siebie.Zdarza siê, ¿e e-maila podpisze Krzysztofz psiej budy lub Krzysztof ostatni z ostat-nich. Poprzez swoj¹ skromnoœæ zjednujesobie ludzi, wzbudza w nich sympatiêi zainteresowanie. W 2013 roku, na Prze-gl¹dzie Twórczoœci Plastyków Nieprofe-sjonalnych w Kielcach wyró¿niony w ry-sunku, w 2014 zaj¹³ III miejsce, w 2016miejsce II za obraz S³oñce. Obecnie autorwielu wystaw. Mieliœmy przyjemnoœæw dniu 28 maja 2017 roku uczestniczyæw wernisa¿u jego prac, w ramach dzia³al-noœci Galerii Piecowej przy WSTK. Pre-zentacja spotka³a siê z wielkim uznaniemprzyby³ych na ni¹ goœci. Gratulujemy au-torowi ciekawej ekspozycji. Na ³amachniniejszego pisma w Mini Galerii pre-zentujemy jeden z wielu tryptykówKrzysztofa Stêpniaka.

Maria Bednarek

Poeta spod sto³u

Odznaczenia Ministerialne dla literatówWarszawskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury

Spod sto³uK. S.

spod sto³u dzieciñstwaŸród³o twórczoœci bije…p³aka³empod nim bo nikt do mnie nie przychodzi³,a kiedy ju¿ przyszed³p³aka³em by sobie poszed³,gdy¿ zmierzyæ siê z przyby³ymznaczy³o mniej wiêcej tyleco przy malowaniunag³a zmiana mentalnoœciw u³o¿eniu kartkiz pionowej do poziomej(niczym przestawienie góry)

w³aœnie ktoœ przyszed³jak przy nim stan¹æbez sto³u – nóg moichbez os³ony blatuczegoœ siê bojêpomó¿ mi mamopokazaæ mnie œwiatuzostaw drzwi otwarteniech siê coœ zadzieje…Spod sto³u dzieciñstwaŸród³o twórczoœci bije…

W dniu 31 sierpnia 2017 r. na spotkaniu literackim zosta³y wrêczone HonoroweOdznaki „Zas³u¿ony dla Kultury Polskiej” przyznane przez Piotra Gliñskiego Mini-stra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej.

Honorowe odznaki otrzymali: Izabela Zubko i Stanis³aw Dominiak – przewodni-cz¹cy WSTK. Odznaki wrêczyli przewodnicz¹cy Rady Krajowej prof. Pawe³ Sorokaoraz Maria Bednarek sekretarz stowarzyszenia. Laudacjê wyg³osili prof. Pawe³ So-roka i Stanis³aw Stanik krytyk literacki, redaktor dodatku literackiego gazety „MyœlPolska”.

Stanis³aw Dominiak

Œwiêtokrzyskie GustawyTradycyjnie ju¿ w dniu 7 kwietnia 2017 r. odby³a siê VI doroczna gala lite-

racka Œwiêtokrzyskie „Gustawy” – nagrody literackiej przyznawanej przez Kapitu³êFundacji Kultury Regionalnej „Radostowa” w Starachowicach za najlepsze ksi¹¿ki li-terackie roku, zwi¹zane tematycznie, b¹dŸ autorem z regionem œwiêtokrzyskim. Na-groda przyznawana jest w czterech dziedzinach: poezja, proza, krytyka literacka, ca-³okszta³t twórczoœci. Patronem Œwiêtokrzyskich „Gustawów” jest pisarz œwiatowejs³awy mocno zwi¹zany z regionem œwiêtokrzyskim – Gustaw Herling Grudziñski.Trofeum stanowi p³askorzeŸba patrona nagrody autorstwa wybitnej rzeŸbiarki z Biel-ska-Bia³ej – Lidii Sztwiertni.

Kapitu³a w sk³adzie: Antoni D¹browski – przewodnicz¹cy, Eligiusz Dymowskii Agnieszka Ziêba-D¹browska postanowi³a nagrodziæ twórców nominowanych do na-grody za rok 2016: Jerzego Stasiewicza z Nysy, Alinê Bielawsk¹ z Kielc, Jana Rych-nera z Warszawy, Mariê Olesiak z Kij, Krzysztofa Gêburê ze Starachowic i Rafa³aZiêtka z Krzy¿anowic.

Patronat medialny sprawowali m. in. TVP Kielce, miesiêcznik „Radostowa”,„Echo Dnia” oraz periodyki warszawskie „Myœl Polska” i „W³asnym G³osem”. Obec-ny na uroczystoœci prezes ZLP Oddzia³ Kielce – Stanis³aw Nyczaj wrêczy³ upominekJanowi Rychnerowi w postaci wielkiej pami¹tkowej ksiêgi „Kielce przez stulecia”czym da³ wyraz uznania dla laureata i w krótkiej wypowiedzi podkreœli³ istotê i zna-czenie nagrody literackiej Œwiêtokrzyskie „Gustawy”.

Gala wrêczenia nagród odby³a siê w Sali Kominkowej w Wojewódzkim DomuKultury w Kielcach.

J. R.

Page 9: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

9W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 KRONIKA

Tej iluzorycznej wiosny grupa cz³on-ków Ma³opolskiego StowarzyszeniaTwórców Kultury w Krakowie po raztrzeci uda³a siê do Zawoi na plener. Namiejscu zdziwiliœmy siê, ¿e wszystkieszczyty Babiej podesz³y jakby bli¿ej za-budowañ. Zaznaczone bia³ymi jêzoramiœniegu na zboczach, pora¿a³y majesta-tem. U szczytów ciê¿kie, o³owianechmury dope³nia³y ten „alpejski” krajo-braz. By³o zimno. Tym razem zaprosili-œmy te¿ malarzy z zaprzyjaŸnionego„Che³mka” oraz Jaworzna. Przyjechalipañstwo B. B. Fraszczyñscy, Danuta No-wak, Antoni Korycik. Z naszej strony –szefowa Longina Bujas, Halszka Podgór-ska-Dutka, Anna Kowalik, Lucja Góral-ska, Helena G¹siorowska. Marianna £o-paciuk oraz Bogus³aw Serczyk. I ca³kiemnowa Barbara Sroczyñska. I znów wie-czorami snuliœmy opowieœci, wymienialidoœwiadczenia. Najpierw nasi goœcie, po-tem my. Zauroczy³a nas swoj¹ historia¿yciow¹ Barbara, która spêdzi³a ponadsiedem lat w krajach afrykañskich – Ni-gerii, Ugandzie, na Dalekim Wschodzie,jako lekarz ogólny i pediatra. Przebojemkulinarnym sta³a siê codziennie serwo-

wana przez £ucjê, zupa z tutejszych, zie-lonych pokrzyw.

Nieraz podpatrywa³am swoich kole-gów malarzy przy pracy. Widzia³am ichpocz¹tkowe, gor¹czkowe rysowanie.Mo¿e ich strach pogania³, ¿e zarazwszystko ucieknie, zanim zd¹¿¹ utrwaliækszta³ty przedmiotów, zjawisk czy myœliim towarzysz¹ce. Potem dzie³o by³oprzedmiotem rzemieœlniczych, ¿mud-nych zabiegów. Jak to oni niestrudzenie³¹cza barwy podstawowe, by wydobyæpo¿¹dany odcieñ. A w³aœciwie nieskoñ-czon¹ iloœæ odcieni. Powoli stawa³o siêdla mnie zaskakuj¹cym prze¿yciem.

Ca³kiem niezamierzenie, tematykaobrazów siêgnê³a koloru, jako najwa¿-niejszego przecie¿ sk³adnika obrazu.Wiemy: uwypukla znaczenie, aran¿ujeprzestrzeñ, jest noœnikiem emocji. Bezniego obraz nie istnieje. A na wystawêuzbiera³o siê ich 40. Kolor atakowa³ ze-wsz¹d.

Do naszego oœrodka przyjecha³a gru-pa dzieci – uczniów Szko³y Specjalnejz Katowic, gimnazjum, podstawówki.Z defektami na ró¿nych poziomach, au-tystyczne, ze spektrum Aspergera. Nad-

zwyczaj wyciszone, spokojne, grzeczne.Nie by³o typowych zachowañ nastolat-ków, biegania po korytarzach itp. Zosta-³y zaproszone przez nasz¹ szefow¹ nawernisa¿. Wœród przyby³ych goœci zna-leŸli siê zaprzyjaŸnieni z nami w³aœcicie-le tutejszej Galerii „Na Uciechê”, turyœcioraz sam w³aœciciel oœrodka wypoczyn-kowego, który zaprosi³ nas na kolejnyraz. Sala wype³ni³a siê, s³uchano poezjiw skupieniu, a potem przestrzeñ wype³-ni³ narastaj¹cy gwar. Dok³adnie wymie-szali siê autorzy z dzieæmi. Otacza³y ma-

larzy wianuszkami, zadaj¹c pytania, py-taj¹c o szczegó³y, interpretuj¹c treœæw swój szczególny sposób, wywo³uj¹cniekiedy zak³opotanie i œmiech. niektó-rzy zastygali w milczeniu. To by³a zadzi-wiaj¹ca reakcja. Coœ w stylu performan-ce, zdumiewaj¹ce. Najcenniejsze by³oto, ¿e na pewno pomog³o dzieciom,i nam, dojrza³ym. Nas wyrwa³o z rutyny,innych zachêci³o do dalszego kontaktuze sztuk¹. A dzieci ¿egna³y nas piêknymiuœmiechami.

Marianna £opaciuk

Opowieœci spod Babiej Góry – maj 2017

W dniu 1 czerwca 2017 roku, w sie-dzibie WRSTK przy ul Emilii Plater 47uczestniczyliœmy w donios³ej chwili. Na-szej kole¿ance Marii Bednarek, d³ugolet-niej cz³onkini Warszawskiego Robotni-czego Stowarzyszenia Twórców Kulturyzosta³ wrêczony Br¹zowy Medal „Zas³u-¿ony Kulturze Gloria Artis” przyznanyprzez Ministra Kultury i Dziedzictwa Na-rodowego Piotra Gliñskiego. Maria Bed-narek wytypowana zosta³a do tej nagrodyprzez Radê Krajow¹ RSTK. Z³o¿onywniosek sk³adaj¹cy siê z ¿yciorysu arty-stycznego spe³nia³ kryteria wymaganeprzez Ministerstwo Kultury do przyzna-nia odznaczenia.

Od 1981 roku Maria Bednarekmieszka w Warszawie. Tu ukoñczy³aAkademiê Pedagogiki Specjalnej im.Marii Grzegorzewskiej Wydzia³ Rewali-dacji i Resocjalizacji na kierunku peda-gogika specjalna, w zakresie pedagogikiterapeutycznej. Posiada tytu³ magistra.Ma za sob¹ równie¿ kursy dokszta³caj¹-ce, organizowane przez Centrum Anima-cji Kultury. Redagowa³a Nasz¹ Gazetkêi tomiki autorskie pisz¹cych poezjêmieszkañców Domu Kombatanta przy ul.Sterniczej w Warszawie, w którym pra-cowa³a.

Jest autork¹ licznych wywiadów z se-niorami. Wspó³tworzy³a Izbê pamiêci naterenie Domu Kombatanta, prowadzi³azajêcia manualne, tañce na siedz¹co orazKronikê Wydarzeñ Domowych DPS, któ-re utrwali³a w szesnastu ksiêgo-albu-mach. Prowadzi³a biblioterapiê, imprezyi zabawy, by³a organizatorem wielu wy-cieczek, olimpiad, konkursów i wystaw.Wspó³organizowa³a Przegl¹dy Twórczo-œci Artystycznej dla mieszkañców Do-mów Pomocy Spo³ecznej m.st. Warsza-wy.

Od 1985 roku zwi¹zana ze œrodowi-skiem Warszawskiego Robotniczego Sto-warzyszenia Twórców Kultury. W latach80. i 90., swój warsztat literacki doskona-li³a na Ogólnopolskich Interdyscyplinar-nych Warsztatach Artystycznych w Lub-niewicach, organizowanych przez Czes³a-wa Gandê, pod okiem znanych krytykówliterackich: Anny Kajtochowej, JaninyGraban, Józefa Lenarta, Jana Wieliñskie-go, Marcina Bajerowicza, Nikosa Chadzi-nikolau, Tomasza Agatowskiego, S³awo-mira Leonarda Wysockiego i innych. Pro-mowa³a swoj¹ twórczoœæ w Dar³owie ra-zem z ludŸmi Teatru Zwyczajnego, dzia-³aj¹cego przy WRSTK pod kierunkiemLecha Seremaka (1986 i 1987 r.).

Laureatka wielu nagród i wyró¿nieñ,autorka artystycznych pisanek (rysowa-nych no¿ykiem) z umieszczan¹ na nichwœród winiet kwiatowych poezj¹ w³asn¹,b¹dŸ znanych osób.

Maria Bednarek wyda³a cztery autor-skie tomiki poezji i dwie ksi¹¿ki wspo-mnieniowe, ma udzia³ w ponad trzydzie-stu zbiorowych publikacjach. Swojeutwory równie¿ œpiewa. Czêœæ z nichutrwali³a na p³ycie. Obecnie dzia³a w Za-rz¹dzie Warszawskiego StowarzyszeniaTwórców Kultury jako sekretarz, orazwspó³pracuje z redakcj¹ pisma W³asnymG³osem, publikuj¹c w nim recenzje i inneartyku³y. Wspó³pracuje te¿ z innymi po-krewnymi œrodowiskami twórczymi,a tak¿e z dzielnic¹ gminy Bemowo. Jest

autork¹ dwóch projektów do Bud¿etuPartycypacyjnego: £awka Krzysztofa G¹-siorowskiego (projekt z³o¿ony w 2014 r.)oraz literackiego projektu Bemowo nietylko z lotu ptaka.

Maria Bednarek wystêpuje ze swoj¹twórczoœci¹ nie tylko na scenach war-szawskich, równie¿ na terenie kraju,a tak¿e poza jego granicami. Wspó³pra-cuje z Oœrodkami Kultury, bibliotekami,szko³ami, Domami Pomocy Spo³ecznej,Œrodowiskowymi Domami Samopomo-cy, z regionem podkarpackim – gmin¹Hy¿ne, z której siê wywodzi, gdzie odwielu lat uczestniczy w Zlotach Szlakiemgen. W³adys³awa Sikorskiego, prezentu-j¹c swoj¹ twórczoœæ.

P. S.

GLORIA ARTISdla Marii Bednarek

Page 10: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10210 SYLWETKI

Dla regulaminu konkursowego wy-bra³ JóŸwik has³a pospolite, zwyk³e. Ty-mi s³owy zwraca³ siê do mistrzów pióra:„Spróbujcie u³o¿yæ wiersz z czystej mo-wy potocznej. Chodzi mi o wiersze pro-ste, p³yn¹ce z serca, od symbolicznychwide³ i kory. Wierzê, ¿e nie jest wamobojêtne, czy nasza mowa rodzima, mo-wa naszych pradziadów, zostanie zapo-minana”. M³ody dzia³acz uto¿samia³ jê-zyk ojczysty z jêzykiem pierwszym, po-chodz¹cym ze wsi, od ludzi p³uga i sier-pa, którzy uczyli siê nazywaæ rzecz poimieniu, a przy okazji uczyli tego ca³ynaród, zw³aszcza swoje pokolenie.

Waldemar JóŸwik okaza³ siê, jakz tych s³ów wynika, animatorem kulturypolskiej, aktywist¹ i jej organizatorem.Oparcie dla swojej postawy znajdowa³we wczeœnie zaczêtej twórczoœci, imaj¹-cej siê ró¿nych specjalnoœci i sztuk. Ju¿jako 13-latek uczeñ VI klasy Szko³y Pod-stawowej im. A. Mickiewicza w Bia³a-czowie, zacz¹³ na kartkach pamiêtnika(22.04.1967) zapisywaæ dzieñ po dniu to,czego dokona³ i to, co wokó³ niego siêdzia³o. To dzia³anie mo¿na nazwaæ pa-miêtnikarstwem, albo zapisem kronikar-skim. Jako 18-latek (17.07.1972) stwo-rzy³ swój pierwszy wierszyk i tak zaczê-³a siê przygoda JóŸwika z poezj¹. Trwaona po dziœ. Obydwie formy by³y wcze-sne, obydwie siê uzupe³nia³y. By³a jesz-cze trzecia – rozrywkowa, doraŸna – aleo niej niebawem.

Szukamy talentów wsiKonkurs „Szukamy talentów wsi”,

a potem nastêpne pod zmienion¹ nazw¹,zapisa³ siê do tradycji spo³ecznoœci w¹-glañskiej, któr¹ rozs³awi³ na ca³y kraj.Odbywa³ siê corocznie w maju, zmienia³swój ceremonia³, nabiera³ polotu, to jak-by przygasa³, a towarzyszy niezmienniezjawisku poezji polskiej, dla której JóŸ-wikowe W¹glany sta³y siê stolic¹. I tu po-jawia siê na widoku twórczoœæ okazjo-nalna. Na drugim konkursie, w roku1983, bardzo bogato reprezentowana by-³a sztuka satyryczna. Autor kalendarium,Waldemar JóŸwik, w „Per³owych godachw¹glañskiej mi³oœci do poezji” (2011) takto przedstawia: „Trzema gwoŸdziamiczêœci artystycznej, które rozbawi³y do³ez jesienn¹ [! ] widowniê, by³y wystêpysamorodnych artystów. Bronis³aw Pie-trak z Lublina swoimi gawêdami zahip-notyzowa³ swoj¹ wersj¹ – jak Bóg stwo-rzy³ Adama i Ewê i fantastycznie potrafi³,by nie uraziæ p³ci piêknej – umiejscowiærolê wspó³czesnej pani w ¿yciu ka¿degomê¿czyzny”. Staszek Wojtysiak, rolnikze wsi Bielki z Kujaw z w³oc³awskiego –

trafi³ w sam¹ 10-tkê swoim satyrycznymmonologiem, o konkursie puszczania b¹-ków, który oczywiœcie wygra³a baba! Ta-kiego wystrzeli³a, a¿ dzie¿a wylecia³az cha³upy! Jakby spinaj¹c wieczór klam-r¹ w jedn¹ ca³oœæ wyst¹pi³ Zespó³ W¥-GLINIACY. Jego solista, Waldemar, za-œpiewa³ swoj¹ piosenkê. Wykorzysta³ dotekstu znan¹ melodiê „Zabra³eœ sercemoje”, która sta³a siê hymnem powital-nym w¹glañskich konkursów! (…).

Dopóki serce bije(napisane 22.10.1983 r.)

Na dworze goœci jesieñ i wieje – wiejewiatr, / Na sali siedz¹ goœcie znad morzai znad Tatr. Ref: I tylko serca wasze, co wiersze z sie-bie œl¹, / potrafi¹ to doceniæ, choæ oczyzalœni¹ ³z¹.

K³aniam siê Wam jak umiem – radoœæwyciska ³zy, / Dostrzegam poetów w t³u-mie – które wyœni³y sny.

Ref:

Ju¿ dobrze jest nam razem – choæ salaciasna jest, / walczymy o wspóln¹ sprawê– poezja ni¹ dziœ jest.

Ref.

Dziêkujê Wam jak umiem – nie zawiedli-œcie nas, / za kilometry d³ugie – i za k³o-potów las.

Ref.

Szuka³em po wsiach ludzi – co w strofywieœ wplataj¹. / I z serca tak za darmo –kulturê jej wskrzeszaj¹.

Ref.

Odda³em serce swoje – odda³em swoje sny,/ Abyœmy tutaj mile spêdzili te dwa dni.

Ref. Dopóki serce bije – konkurs musi trwaæ ten, / Oddam dla niego wszystko – a¿ po gro-bowy sen.

Ref.

Repertuar zespo³u mia³ charakter u¿y-teczny i w te ciê¿kie majowe lata osiem-dziesi¹te ubieg³ego wieku wyœpiewywa³takie piosenki jak: „Witamy poetóww W¹glanach”, objawiaj¹c¹ skalê przy-gotowañ i zaanga¿owania w konkursie.JóŸwik, ze stowarzyszeniem ¿ony i synapodnosi³ tak kwestiê imprezy: „Kiedyzerkam na tê salê, Serce moje siê raduje!/ Uciekaj¹ gniewy, ¿ale, ja przed Wamitremê czujê”. Proste s³owa, a jak rozgrze-waj¹ do dzia³ania. Wiarê w sprawcz¹moc poezji za przyczyn¹ ch³opa objawi³JóŸwik i w innym okolicznoœciowymutworze, który wyœpiewywa³ z „W¹gli-

niakami” – „Wiejscy poeci”. Mo¿na by³ous³yszeæ w nich takie optymistyczne s³o-wa: „Bo¿e ³askawy z jasnego nieba – Oj-czyznê ocali³eœ od zguby” / Pod Tw¹opiek¹ nie braknie nam chleba, Rolnikznów stanie do próby”.

Z zami³owania do sztuki rodzi siê do-roczna impreza, której dusz¹ jest JóŸwik.Skupia w swoim rêku g³ówny ciê¿ar wy-si³ków celem prowadzenia konkursu„Szukamy talentów wsi”, poci¹gaj¹c dowspó³pracy regionalne stowarzyszenia(m.in. Towarzystwo Przyjació³ W¹glan)i zjednuj¹c si³ê podobnych sobie zapaleñ-ców i twórców kultury wiejskiej (Tade-usz Mocarski, Jerzy Kisson-Jaszczyñski,Rafa³ Orlewski). Na efekty nie przysz³od³ugo czekaæ: wieœæ o udanej, przebojo-wej inicjatywie otworzy³a JóŸwikowidrzwi najbardziej zdystansowanych in-stytucji. Kalendarium ¿ycia tego anima-tora kultury notuje: „W¹glany i dom JóŸ-wików – po raz pierwszy w ¿yciu, odwie-dzi³a 4-osobowa ekipa Telewizji PolskiejOddzia³ w £odzi z red. Ann¹ Orzechow-sk¹. Wypytali mieszkañców, porobili wy-wiady, Waldek przedstawi³ dzia³alnoœæko³a ZMW i zaprezentowa³ swoj¹ twór-czoœæ literack¹, recytowa³ swoje wierszei przed kamer¹ rzeŸbi³ w drewnie! W³a-œnie twórczoœæ rzeŸbiarska stanowi naj-wiêksz¹ tajemnicê, bo ma³o artysta o niejmówi³, a potem zarzuci³ tê dziedzinêsztuki.

Dorobek poetyckiNajwiêksz¹ si³ê przyci¹gaj¹c¹ mia³o

wierszopisarstwo. W 1988 roku debiutujew prasie, i to we Francji w piœmie „Voixde l'ain” utworem okolicznoœciowym„Moje wakacje we Francji”. Tak napraw-dê, czyli w wymagaj¹cym publikatorzepolskim, JóŸwik og³asza swój wiersz„Przy okr¹g³ym stole” w Zeszycie Po-etyckim, sumuj¹cym wyniki VIII edycji

konkursu „Szukamy talentów wsi”(1989). Debiutancki (w warunkach krajo-wych) wiersz nawi¹zywa³ do rozmów to-cz¹cych siê przy okr¹g³ym stole, postulu-j¹c: „Bez kantów! / przy okr¹g³ym stole /muszê!!! / opró¿niæ czary piwa. / Wykl¹æStalina? / banicj¹ z historii. / Utopiæ Ma-rzannê / w Wiœle zatrutej niepogod¹. /Wy-puœciæ z klatki „SOLIDARNOŒÆ”!!! /wymodlon¹ u Boga?”. W ten sposób ro-dzi³a siê twórczoœæ spontaniczna reaguj¹-ca na bie¿¹ce wydarzenia i zjawiska. Pisa³uporczywie i z szerokim odniesieniem dorzeczywistoœci wiejskiej. W Maju 1990roku w pierwszym almanachu wydanymz okazji przeprowadzenia IX edycji kon-kursu w¹glañskiego wysz³o drukiem 41wierszy i 10 fraszek JóŸwika. Na arenachwalki w innych konkursach stawa³ terazcoraz czêœciej ze swoimi wierszami,otrzymuj¹c nagrody i czêœciej wyró¿nie-nia. Odbywa³ spotkania autorskie. Poezjata – powtórzmy – wyrasta z potrzeb i obo-wi¹zków chwili, aktualnie, tu i teraz prze-¿ywanego czasu. Siêga korzeniami jed-nak prze¿yæ indywidualnych i rodzinnychcz³owieka polskiej prowincji, przestrzenidaleko oddalonej od centrum, gdzie obo-wi¹zuje ju¿ odgórny punkt widzenia.Z dala, znad samej ziemi proporcjei kszta³ty uk³adaj¹ siê inaczej. Ogólny s¹do tym poezjowaniu uku³ doœæ trafnie Ma-rek Barañski z „Gazety Olsztyñskiej”(2003): „Jego poezja to szlachetne ama-torstwo. Jeden z wierszy zadedykowa³Papie¿owi, inny Adamowi Ma³yszowi.Ale w jego dokonaniach odnajdujê tonsarmackiej goœcinnoœci, krzepê i radoœæ¿ycia, umi³owanie najbli¿szej okolicy,szlachetn¹ fantazjê, mo¿e trochê z wasze-cia, ale bez pretensji…”.

Twórczoœæ Waldemara JóŸwika sytu-uje siê w nurcie poezji ludowej. Mówio sprawach odwiecznych cz³owieka przy-wi¹zanego do roli i obowi¹zkach teraŸ-

Pan na W¹glanachdokoñczenie ze str. 1

Stanis³aw Stanik

Page 11: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

11W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 SYLWETKIniejszych, w tym obowi¹zkach moralnychi zwi¹zanych z etosem zawodu. Wzoremmistrza poczynaj¹c od Odrodzenia a¿ poczasy wspó³czesne kierowa³ swój za-chwyt dla przyrody, otoczenia domowe-go, pracy. W wierszu „Moja poezja”(1993) najpe³niej wyrazi³ credo swego pi-sarstwa: „Z pieœni skowronka wiosn¹zmartwychwsta³a / p³ugiem konnymz ziemi praojców wyorana. / W bocianimgnieŸdzie rodzinnym wyrasta³a, / prosta –jak miedza gêsim piórem zapisana //W rosie w¹glañskich ³¹k sk¹pana / pach-n¹ca bzem, majowym sianem i kwiatami /– w prostym cz³owieku zakochana / – podstrzech¹ têskni za wróblami”.

Czysty liryzm przemawia przez tê po-ezjê. Jej ojcami mogliby byæ Karpiñski,Lenartowicz i Czernik, a wspó³czeœnie –regionaliœci i autentyœci. Nie imaj¹ siê jejhas³a programowe Przybosia czy Peipe-ra, nawet II Awangarda jest dla niej nie-przystajna. Pytany, JóŸwik opowiada siêza poezj¹ tradycyjn¹, sylabiczn¹, tonicz-n¹. Jakaœ cz¹stka œwiadomoœci tego sp³y-nê³a do autora, który wiêcej, uwa¿a, ¿eœwiadomie nawi¹zuje do poezji tradycyj-nej, ale ma³o tego, nawi¹zuje do tradycjiludowej, co wyrazi³ w wierszu przedtemprzytaczanym: „Daj Bo¿e mi zdroweoczy, rozum i prawicê zdrow¹, / pozwólmi rozpaliæ ogieñ w kominku / a ja Cistworzê p o e z j ê l u d o w ¹”. W isto-cie, jeœli poezja siê rozwija, i ludowoœæprzechodzi przeobra¿enie, propozycjaJóŸwika mo¿e uchodziæ za nowe wciele-nie poezji ludowej. Przyjêty zosta³w 1992 roku w poczet cz³onków Stowa-rzyszenia Twórców Ludowych, organiza-cji o charakterze ogólnopolskim.

Tradycyjna poezja wymaga ekspozy-cji tradycyjnych wartoœci. Wie o tymWaldemar JóŸwik i stawia na triadê cnótcz³owieczych: wiarê, nadziejê, mi³oœæ.Gniazdem dla wykszta³cenia i wykonaniatych cnót jest rodzina. JóŸwik stawia j¹wysoko, pomn¹c w³asne doœwiadczenia,dziêki którym doczeka³ siê szczêœliwieoœmiorga dzieci. To tak na marginesie,w ka¿dym razie zdwojon¹ pochwa³ê ro-dziny zauwa¿a ju¿ jeden z krytykówwspó³czesnej literatury Andrzej Zaniew-ski pisz¹c (2000): „Dawne s³ynne rodytworzy³y swe legendy na polach w bi-twie, pracowa³y w s³u¿bie ojczyŸnie lubkróla na chwa³ê i s³awê nastêpnych poko-leñ nosz¹cych to samo nazwisko. Dzisiajprocesy te uleg³y przyspieszeniu i Walde-mar JóŸwik staje siê postaci¹ znan¹wœród wspó³czesnych poetów, a o tym cosiê dzieje za m³ynem na W¹glanach i nadzalewem w Miedznej Murowanej mówisiê w Wiedniu, Pary¿u, Nowym Jorkui Rio de Janeiro. I tak rodzi siê tradycjapracowitej, silnej, upartej polskiej rodzi-ny – rodu JóŸwików z W¹glan”. Osobnytrend w tej twórczoœci wyznacza poezjaz motywem religijnym. Stale obecnym,zdaje siê, ¿e by tworzywem dla wypo-wiedzi literackiej JóŸwika. Znamiennydla pojmowania przez niego wiary jest„Wiersz do Boga” (1994). Pragnieniempoety jest, aby z³o wycisn¹æ „w sercuskamienia³ym” i ¿yæ z Bogiem „w zgo-

dzie i w bojaŸni”. Nie ma tu przewrotno-œci Kasprowicza, który w „Hymnach”poddaje w w¹tpliwoœæ moc Najwy¿sze-go, jest jakby ch³opskie oddanie po nie-wolê i chêæ sprostania wszelkim wyma-ganiom. Pe³en poczucia winy i pragnie-nia ekspiracji jest wiersz motywem prze-wodnim Syna Boga Ojca Przedwieczne-go „Pod krzy¿em Chrystusa” (1994).Stwierdza z atawizmem do rodu ludzkie-go, ¿e „Nowe gwoŸdzie grzechy / Przybi-jaj¹ do dna œwiat”.

Równie¿ zwraca siê autor w chwilachpami¹tkowych do Matki Jezusa Chrystu-sa. Do bram Pani Jasnogórskiej lub dokapliczki, przy której wyœpiewywana jestmajówka, skierowany jest utwór „MatceBo¿ej Królowej Polski”. Prosi poeta, abypieœñ Maryjna w Polsce stale rozbrzmie-wa³a. Pe³en wiary, a jednoczeœnie proœbyo wstawiennictwo dla niego jest innywiersz „Panie pamiêtaj o mnie” (1997).Jakby nawi¹zuj¹c do s³ów, ¿e inny poetaczuje, ¿e „jest prochem i niczym”,stwierdza odnoœnie mojej osoby „KRÓ-LU jestem nikim – Pamiêtaj o mnie!...”Akcenty religijne spowija wiele wierszyJóŸwika, a jednoczeœnie ods³aniaj¹ natu-rê cz³owieka pragn¹cego byæ szlachet-nym i czystym.

Byæ mo¿e inspiracj¹ do zag³êbianiasiê w tematyce religijnej by³ pontyfikatPapie¿a Jana Paw³a II. Warto w tymmiejscu zwróciæ uwagê, ¿e polski ch³opby³ g³êboko katolicki od wieków. Nato-miast osoba i nauczanie Papie¿a-Polakaodcisnê³a swoiste piêtno duszy i podziwukierowanego do Karola Wojty³y, nie tyl-ko kap³ana, ale i poety. Wielkie wra¿eniewywar³ na JóŸwiku list z Watykanu odNajwybitniejszego Polaka Wszechcza-sów – jak go zwa³ – czyli Ojca ŒwiêtegoJana Paw³a II. Wtajemniczeni wiedz¹, ¿euzyska³ go dziêki siostrom dbaj¹cymo szaty duchowe papieskie. Ten faktwp³yn¹³ na tworzenie nowych i ambit-niejszych wierszy o naszym œwiêtym.

W Wierszu „Ojcu Œwiêtemu na 80urodziny” (2000) jak¿e d³ugo brzmi apo-strofa, a ma ona postaæ nastêpuj¹c¹: „Oj-cze Nasz, który jesteœ w Watykanie / b³o-gos³awiony miêdzy Papie¿ami / Apostolew Arce ostatniej szansy, / zjednoczeniawszystkich chrzeœcijan, / Sterniku walkiz piratami religii. / Kolumbie nowych za-k¹tków naszej wiary. / Super Turystodziewiêædziesiêciu Pielgrzymek / jeszczenieostatnich do Ziemi Œwiêtej? / Najwy-bitniejszy POLAKU Wszechczasów”.I to nie koniec tych wznios³ych epitetów,litania wielkich okreœleñ Papie¿a p³yniedalej. A pod koniec wiersza znajduje siêskryte wyznanie: „Na Twoje Urodzinyofiarujê serce, / sêkaty wiersz z bia³a-czowskiej ziemi”. Du¿o tu podziwu i pa-tosu w ka¿dym s³owie.

Za ten wiersz i za inne z tej samej to-nacji i tematu Waldemar JóŸwik dost¹pi³zaszczytu, o jakim marzy³. W kolegiacieœw. Bart³omieja w Opocznie zorganizo-wanym przez oddzia³ opoczyñski Stowa-rzyszeniu Autorów Polskich w I Miêdzy-narodowym Konkursie Poezji z okazji25-lecia pontyfikatu Jana Paw³a II zna-

laz³ siê w gronie 18 laureatów i za wiersz„Najwybitniejszemu Polakowi Wszech-czasów – Ojcu Œwiêtemu Janowi Paw³o-wi II” otrzyma³ nagrodê w postaci dost¹-pienia zaszczytu znalezienia siê z synamiDominikiem i Sylwestrem oraz synow¹Teres¹ w Auli Paw³a VI – przy OjcuŒwiêtym (2004).

W nastêpnym roku Waldemar JóŸwikzanotowa³ pierwsze w ¿yciu zwyciêstwow konkursie poetyckim. Otrzyma³ I na-grodê w Bia³ym Dunajcu w wojewódz-twie ma³opolskim na XII Festiwalu Pa-pieskim, poœwiêconym Papie¿owi Bene-dyktowi XVI i Papie¿owi Polakowi i Je-go dziejowemu pos³annictwu jako wyrazdziêkczynienia za 26 lat pontyfikatu.

Utworowi napisanemu na XXV rocz-nicê pontyfikatu przyœwieca jako mottodwuwiersz „Wszystko, co jest w sercuTwoim, / idŸ czyñ, bo Pan jest z Tob¹”.A g³ówn¹ ide¹ spinaj¹c¹ szczególne za-s³ugi Papie¿a okazuje siê m¹droœæ. Tenwiersz wyró¿nia siê misternoœci¹ s³ówi ciekaw¹ konstrukcj¹, widoczn¹ choæbyw takich s³owach jak: „Siwizna na Two-ich skroniach / jak go³êbica z zielonym li-œciem”.

Przeczytawszy ten wiersz, podziwia-j¹c go hrabina Helena z Platerów Myciel-ska napisa³a: „Wiesz, ¿e zawsze czu³amTwoje wiersze. Twój poemat dla Papie¿ana XXV-lecie Jego pontyfikatu zawieratreœci opisowe (bie¿¹ce dzieje Jego apo-stolskich trudów) i nawi¹zanie do trady-cji obu testamentów (Abraham, Noemii inni) i rekwizyty biblijne (mniejszao numerologiê, Chalcedon, to echo Apo-kalipsy) i Chalcedona – cena krwi; wy-raŸmy czas, w którym ten wiersz zosta³napisany (wojna w Iraku); Twój osobistypodziw do Cz³owieka i tematu i nieskazi-telna polszczyzna, masz ju¿ wydoskona-lony warsztat literacki”. Tutaj rzeczywi-œcie poeta rozniós³ siê na wy¿yny osi¹-gniêæ twórczych. W mniejszym stopniu,acz równie zrozumiale, na pochwa³ê za-s³u¿y³y takie wiersze o Papie¿u jak „Epi-tafium – œp. Najwybitniejszemu Polako-wi Wszechczasów” i „Podziêkowanie za26 lat pontyfikatu”. Ten ostatni s³awiwielki szmat czasu duszpasterzowania,które przynios³o niepomierny owoc.

Dorobek pamiêtnikarski i publicystyczny

Z czasem mia³o okazaæ siê, ¿e wier-sze stanowi¹ jeden, mo¿e obszerny, alenie jedyny fragment twórczoœci Walde-mara JóŸwika. Od lat prowadzi zapiski,notatki, uwagi ze swego ¿ycia, które u³o-¿y³y siê w obszern¹ kronikê. Nacechowa-na fragmentami indywidualnoœci¹ autoramog³a uchodziæ za pamiêtnik. W tej for-mie, wystêpuj¹c przed obcym forum, te¿odnosi³ spektakularne sukcesy. W 1982roku zadebiutowa³ na ³amach – jak pa-miêtamy – „M³odego Rolnika” jako autorprogramu do konkursu „Szukamy talen-tów wsi”. W nastêpnym roku zdoby³ wy-ró¿nienie za pamiêtnik w Górach Mo-krych w konkursie „Moje strony rodzin-ne dawniej a dziœ”. Znowu rok póŸniej

uzyska³ III nagrodê w tym samym kon-kursie za pamiêtnik pisany gwar¹. I jesz-cze rok dalej odniós³ swój kolejny suk-ces, bodaj najwiêkszy w pamiêtnikar-stwie, zdobywaj¹c I nagrodê w konkursiepisma „Zarzewie” pt. „Pierwsze kroki”.PóŸnej zaczê³a dominowaæ w jego ¿yciupoezja. Ale proz¹ pos³ugiwa³ siê czêsto,redaguj¹c tomiki z poezj¹ i informacjami(tak¿e autobiograficznymi) rok w rok ja-ko pok³osie ka¿dego numeru, organizo-wanych przez siebie konkursów.

W¹glany – jak wiadomo – le¿¹w gminie Bia³aczów w powiecie opo-czyñskim. Na ³amach swego „pisma”drukuje ostatnio wiadomoœci z dziejówi dnia dzisiejszego, zdaj¹c sprawê ze sta-nu pami¹tek i zabytków, w³aœnie z gminyBia³aczów, szczególnie z W¹glan. Znaæpo efektach jego pracy wielk¹ umiejêt-noœæ penetracji œrodowiska otaczaj¹cego(cmentarz, koœció³, domy, kapliczki itd.).Na tej niwie – bardzo obecnie modnej –JóŸwik wykonuje rolê pioniersk¹.

Sumuj¹c 40-letni dorobek JóŸwika,a zw³aszcza jego antologie z pracami na-grodzonymi i zapiskami ze swoich stron –przyszed³ czas by oddaæ mu ogromny sza-cunek. Stworzy³ on bowiem przez te latapracy tysi¹ce stron kronik i pamiêtników,kilkadziesi¹t artyku³ów prasowych jakospo³eczny korespondent m. in. „Dzienni-ka Ludowego”, „Zarzewia”, „NowejWsi”, „M³odego Rolnika”, „Gospodyni”,„Plonu”, „Zielonego Sztandaru”, „Tygo-dnika Piotrkowskiego”. Wspó³pracowa³i wspó³pracuje nadal z redakcjami czaso-pism i pism polonijnych a¿ w 33 krajachna ca³ym œwiecie, a o w¹glañskich kon-kursach poezji, o poecie i jego dzia³alno-œci pisa³o 230 redakcji czasopism. Podob-nie odnios³y siê do tematu radio i telewi-zja. Tak generalnie zainteresowanie prac¹JóŸwika wywodzi siê st¹d, ¿e odpowiadana oczekiwania i potrzebê czasów, w któ-rych ¿yjemy, pe³nych rywalizacji, chêcidostrze¿enia siê, uznania. JóŸwik z for-mu³¹ swego konkursu – otwartego, prze-biegaj¹cego w pomieszczeniach i w ple-nerze, pe³nym goœci, ciep³a, oddania – masi³ê przyci¹gaj¹c¹ jak gnejs w przyrodzie.To wielka wartoœæ posiadaæ takiego cz³o-wieka w swoim regionie!

Zgodnie z ide¹ samego JóŸwika, naj-wiêkszy sukces osi¹gn¹³ nie jako twórca,ale jako animator kultury. W 2017 rokupo raz 36 zorganizowa³ W¹glañski MajPoetycki (przedtem konkurs mia³ ró¿neinne nazwy) i nadal – co da³o siê zauwa-¿yæ – nie prze¿y³ siê, zadziwiaj¹c rozma-chem swego organizatora. Nic dziwnego,¿e za najwiêkszy dowód uznania dla sie-bie uwa¿a otrzymanie z r¹k prof. Jana Pa-kulskiego nagrody zwanej „Ma³ym No-blem” za organizowane konkursu „Szu-kamy talentów wsi”. Mia³o to miejscew Warszawie w Sali Kinowej w DomuPolonii. Jako dyrektor Niezale¿nej Fun-dacji Popierania Kultury Polskiej z Syd-ney z Australii wrêczy³ laureatowi PolculFoundation.

JóŸwik mimo pochwa³ i nagród pra-cuje niezmordowanie. Takiego animatorakultury mog¹ pozazdroœciæ inne regiony.

Page 12: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10212 SYLWETKI

Krzysztof Feliks Nawrockiw latach 1982-1985 by³ cz³on-kiem Wojskowego Ko³a Literac-kiego w Wy¿szej Szkole Oficer-skiej Wojsk £¹cznoœci w Zegrzuko³o Warszawy. Jego jedenz pierwszych wierszy pt: „Jesz-cze kilka chwil temu”, ukaza³ siêw wojskowej gazetce uczelnianej„Rezonans”, a nastêpnie w Nike– ówczesnym dodatku do czaso-pisma wojskowego – „¯o³nierzaPolskiego”. W 1986 roku ppor.Krzysztof Nawrocki za³o¿y³ WojskoweKo³o Literackie w klubie oficerskim6 Pomorskiego Pu³ku £¹cznoœci w Œre-mie – pod nazw¹ „Ikar”. W³aœnie w tymte¿ czasie opracowa³ swój pierwszy to-mik pt. „Poezja mi³oœci¹ malowana”,w którym znalaz³o siê jego pierwszych17 wierszy oraz pierwsze publikacje.

W latach 1986-1994 por. KrzysztofNawrocki by³ cz³onkiem Rady KrajowejWojskowych Kó³ Literackich (RKWKL) w Warszawie, powo³anej przy re-dakcji „¯o³nierza Polskiego”. W 1987roku, kiedy to trafi³ na warszawskieOkêcie, rozpocz¹³ kolejn¹ przygodêz poezj¹, wspó³pracuj¹c z tamtejszymklubem lotniczym „U Awiatorów”.W tym czasie autor zainteresowa³ siêtak¿e malarstwem. Dziêki tej dzia³alno-œci powsta³o kilkanaœcie obrazów natu-ralistycznych pod okiem AleksandraSobczaka.

W 1992 roku Krzysztof Nawrockiukoñczy³ Uniwersytet Warszawski,a w 1993 Akademiê Obrony Narodowej.W 1995 roku, po rocznym pobycie naCentralnym Stanowisku DowodzeniaWojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej(obecnie Si³ Powietrznych), trafi³ doWojskowej Akademii Technicznej,w której nie tylko wspó³pracowa³ z tam-tejszym ko³em literackim ale tak¿e sta³siê korespondentem oraz wspó³twórc¹popularnego wœród studentów i podcho-r¹¿ych czasopisma uczelnianego pod ty-tu³em „G³os Akademicki”. Na ³amachtego czasopisma ukaza³a siê jego propo-zycja hymnu Wojskowej AkademiiTechnicznej w Warszawie. Od pocz¹tkupowstania „G³osu Akademickiego”, najego stronach ukaza³o siê kilkanaœciewierszy Krzysztofa Nawrockiego. Kilkawierszy i publikacji ukaza³o siê tak¿ew ramach wspó³pracy z Rzecz¹ Kroto-szyñsk¹ w latach 1993–1997.

Poezja Krzysztofa Nawrockiego by-³a te¿ dwukrotnie recytowana w progra-mie I Polskiego Radia oraz podczas spo-tkania m³odzie¿y w klubie (1986), przyrondzie gen. de Gaulle`a w Warszawieprzez dwoje popularnych aktorów: Lau-rê £¹cz i Janusza Zakrzeñskiego.

PS

Dyrygent i magiczne d³onie

Z pocz¹tku tajemniczo zakochany w nutach,Tañcz¹cych w umyœle cichego tworzenia …Szuka poziomów i linii szczêœcia w Polihymnii,£¹cz¹c klucze i piêciolinie w jedno cudowne dzie³o.Mo¿e zrobiæ wszystko, co w sercu napisane,Majestatycznie uk³adaj¹c pionki z nut…Potrafi wtopiæ ideê w jednoœæ wykonania,A jego rêce i d³onie p³yn¹ jak morskie fale,W równym rytmie bicia serca, otwieraj¹c siêA potem zamykaj¹c, kreœl¹ z pietyzmemNiekoñcz¹ce siê wzory i zmyœlne figury…Ka¿dy ich ruch pobudza wyobraŸniê chóru,Ka¿dy pomys³ zjednuje sympatiê i wiarê w sukces.Ruch ten przypomina ber³o lub jab³ko na d³oni,A chwilê potem wachlowanie, czy zmianê pór roku…Lecz kiedy spokojny korowód ¿ywych dŸwiêkówZerwie siê znienacka, fale zmieniaj¹ siê w odmêty!D³onie dalej rzeŸbi¹ i wzmacniaj¹ wolê uniesienia, A usta pomagaj¹ jakoby odnaleŸæ zb³¹kane s³owa.Ruchem cia³a i r¹k, wtapia siê ukradkiem w otoczenie, Pe³ne wonnych, kolorowych zió³ i œwierszczy…Najpierw rzeŸbi w niewidocznym obrazie,Potem p³ynie po spokojnym morzu otch³ani…Nie jest potrzebna tu ¿adna martwa batuta,Bo d³onie wpadaj¹ w rytm skrzyde³ motyla, A czasem przypominaj¹ zwiewny puch kwiatowy, Porwany przez zazdrosny wiatr donik¹d...Niekiedy przypominaj¹ odg³os gwa³townej burzy,Raz po raz przyspieszaj¹c rytmiczne ruchy, Raz po raz zwalniaj¹c, bawi¹ siê tañcz¹cymi nutkami, RzeŸbi¹c figury z piêkna – ku Bo¿ej chwale!Na koñcu powstrzymuje ten korowód dŸwiêków,Jak woŸnica konie, ci¹gn¹ce tajemn¹ karocê, A brzmienie to unosi siê jak echo przez cudowny moment,A¿ do ca³kowitej ciszy, która jest niekoñcz¹c¹ siêSi³¹, natchnieniem i radoœci¹ dla mi³oœci tworzenia…

Krzysztof Feliks Nawrocki

Bohaterowie

Oni siê nigdy nie starzej¹…S¹ nieœmiertelni dla potomnychDla nas Polaków s¹ wieczni w chwale.Bo chcemy o nich pamiêtaæ stale.Chcemy ich dobre wspominaæ has³a,By ¿adna iskierka z ich nadziei nie zgas³a,Nie upad³a poni¿ej ludzkiej godnoœci istnienia.Ich honor jest nasz¹ i wasz¹ si³¹ tworzenia,Prawda ostoj¹, o któr¹ tak dzielnie walczyli.Zawsze upomnij siê o nich w z³ej chwili,A nawet w czasie, kiedy my ju¿ zw¹tpimy,Bêd¹ œwiecili œwiat³em z nieba, wskazuj¹c swe czyny.

Zofia Sofim Miku³a

dziewczyny z ósmej b wci¹¿ wisz¹ na trzepaku

Elce i Dance

nikt nie zna³ zabawy w s³oneczko. królowa³o niewinne

wirowanie butelki na pierwszy poca³unek gitara i ma³y bia³y

domek na osiedlowych ³awkach. lecia³y oczka w poñczochach

i dziewczyny w ramiona d³ugow³osych ch³opców.

od wytartych rajfli i bananowych spódnic ko³ysa³y siê

nadmorskie deptaki. szczup³y blondyn a la václav neckáø

wygra³ w pla¿owej solówce nastoletni¹ mi³oœæ warszawianki.

nios³a siê fama po sopockim molo.

z babim latem wpad³a do stolicy pocztówka na adapter

– only you. wrza³o w klasie i na trzepaku

gdy václav przyjecha³ ze srebrnym funtem na szyjê.

nosi³a go na rzemyku a wszystkie dziewczyny z ósmej b

zazdroœci³y jej ch³opaka znad morza i monety z dziurk¹.

dziewczyny z ósmej b wci¹¿ wisz¹ na trzepaku

gubi¹ oczka w poñczochach i nuc¹ only you.

Zbyszek Mys³owiecki

Bóg

przychodzi do mnie raz w tygodniu

w muzu³mañski pi¹tek w ¿ydowsk¹ sobotê

albo chrzeœcijañsk¹ niedzielê – zawsze rankiem po kieliszku

(jeœli mam) popatrujemy przez okno i rozmawiamy

o babach

nie wiadomo ile ma lat

wygl¹da wci¹¿ tak samo – wolê widzieæ w nim przeciêtnego faceta

szarego urzêdniczynê nie rzucaj¹cego siê w oczy

ni¿ wszechw³adnego karz¹cego za grzechy

w okrutny sposób

palimy zwykle moje papierosy

gadamy trochê patrzymy w okno – gdy siê podnosi i idzie do drzwi

mówiê – mi³o ¿e wpad³eœ BOGUŒ

mam nadziejê ¿e mnie nie opuœcisz

uœmiecha siê tajemniczo zamyœlony

z d³oni¹ na klamce potem

znika nagle

ca³y tydzieñ g³owiê siê czy wpadnie jeszcze

i co mu powiem jak wróci…

´

Page 13: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

13W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 SYLWETKI

Lata 80. ubieg³ego wieku. Przynale¿-noœæ do Warszawskiego RobotniczegoStowarzyszenia Twórców Kultury, Klu-bu Poetek Marii Przybory i innych œrodo-wisk twórczych, poszerza³y kr¹g moichznajomych. Na którymœ ze spotkañ po-zna³am dr Felicjê Borzyszkowsk¹-Sêko-wsk¹ i ju¿ nie by³o odwrotu, sta³am siêsympatyczk¹ Klubu Kobiet Twórczych,którego by³a prezesem. Szerokie znajo-moœci, elokwencja i umiejêtnoœci anima-torskie Felicji czyni³y Klub presti¿o-wym. Jako wyk³adowczyni potrafi³a za-interesowaæ wydarzeniami kulturalnymi,równie¿ swoich studentów.

Spotkania czêsto dotyczy³y promocjijej ksi¹¿ek, które ukazywa³y siê raz poraz. Pamiêtam podnios³¹ atmosferê tychspotkañ z mnóstwem kwiatów. Wœródgrona zapraszanych przez Felicjê osób,byli czêsto jej utalentowani przyjaciele:aktorzy, piosenkarze, tancerze, projektan-ci mody, podró¿nicy, pisarze, poeci, spon-sorzy i inni ludzie o bogatym potencjaletwórczym, o których rozpisywa³a siêw swoich ksi¹¿kach z serii „Byæ…”. Po-niek¹d i ja do nich nale¿a³am. Pozna³amwtedy z bliska wiele osób, którew peerelu by³y u szczytu s³awy. Przezwiele lat imprezy z ramienia KKT odby-wa³y siê w Pa³acu Radziwi³³ów (dawnymMuzeum Lenina). Felicja przedstawia³amnie jako poetkê i artystkê ludow¹.Wczeœniej opublikowa³a w „Rzeczywi-stoœci” przeprowadzony ze mn¹ wywiad(1988). Czêsto tworzy³am t³o dla organi-zowanych przez ni¹ spotkañ, przygoto-wuj¹c w³asne wystawy artystycznych pi-sanek z zamieszczon¹ na nich poezj¹.Otrzymywali je zwykle autorzy spotkañ,co najwy¿ej skromny z nich dochód zasi-la³ potrzeby Klubu. Felicja posiada z tam-tych czasów pami¹tkowe zdjêcie z Kalin¹Jêdrusik, która moj¹ na zawieszce wy-dmuszkê, niczym kolczyk przybli¿a doskroni. To by³a œwietna reklama.

Od czasu do czasu otrzymywa³am odFelicji przys³owiowe piêæ minut na pre-zentacjê s³own¹ lub œpiewan¹ acapellamoich utworów. Wystêpy te bardzo mipomaga³y w zdobyciu pierwszych szli-fów artystycznych. W taki to sposóbprzeciera³am szlaki warszawskich mniej-szych i wiêkszych scen. Przez dom Feli-cji przewija³o siê sporo goœci, ³¹cznie zestudentami. Panowa³ tu specyficzny kli-mat. Nie wiem jak obecnie, ale przeddziesi¹tkami lat, w jednym z jej pokoichodzi³o siê w¹skimi tunelami wœródwie¿yczek z ksi¹¿ek ustawionych napod³odze. Segment w salonie wype³nia³yszczelnie fioletowe szk³a nagromadzoneprzez lata. Z tym kolorem Felicja mental-nie i fizycznie uto¿samia siê do dziœ,choæ obecnie czasem od niego odbiegana rzecz niebieskoœci i bardzo twarzo-

wych oran¿y. Swego czasu lubi³a pod-kreœlaæ, ¿e Barbara Wachowicz te¿upodoba³a sobie fiolety (no to ju¿ wiemypo kim to Felicja ma).

Przypominam sobie równie¿ rozbitywazon – prezent od Kaliny Jêdrusik,oczywiœcie fioletowy. Felicja nie mia³asumienia go wyrzuciæ, bo nie mog³o nicujœæ historii. Czeka³ na sklejenie. Swoje-go mê¿a Eligiusza przywo³ywa³a skró-tem Ell! By³ uroczym, ugodowym spo-kojnym cz³owiekiem. Felicja wci¹¿ mi-mo up³ywu czasu nie traci na uroku oso-bistym. Zaskakuje dobrym gustemw ubiorze, tak¿e wdziêkiem, szykiemi erudycj¹. Posiada twarzowe kapelusze.Lubi dobr¹ zabawê. W ogóle jest bardzofotogeniczna i serdeczna. Bywa te¿skrajnie nieznoœna – krytyczna, kapryœnai w obronie swoich racji bezwzglêdna.Z wielkim kunsztem dywaguje, zawsty-dza i zra¿a do siebie innych patrzeniemna wszystko z góry w stylu: nikt mnie nieczyta, nikt mnie nie kocha, nikt mnie niedocenia, a ja tyle robiê dla innych.

Poni¿ej wiersz z tamtych czasów, po-œwiêcony Felicji Borzyszkowskiej-Sêko-wskiej:

Przystañ

Ustawiasz kryszta³yze st³uczek cierpliwiewznosisz piramidyby nie usz³o historiizawsze w œrodku zdarzeñ okreœlona fioletamiw przeŸroczystym szalu Patrycjiz Pe³ni niespe³nieniaz uk³adnym savoir vivrem

A jego imiê nios³aby wodajak wenê Twoje ramiêEll! wracaj do Ell –Twojej przystani

Maria Bednarek

Czar fioletówNa pocz¹tku paŸdziernika, w ra-

mach 46. Warszawskiej Jesieni Po-ezji, organizowanej przez Warszaw-ski ZLP, mia³am zaszczyt i przyjem-noœæ uczestniczyæ jako poetka,w lekcji jêzyka polskiego w Liceumim. Jana Œniadeckiego w Warszawie.

Klasa pod opiek¹ œwietnego pe-dagoga Jacka Biczyka przygotowa-³a siê na spotkanie w sposób niewia-rygodnie perfekcyjny. Nie zabrak³opytañ, ani te¿ ¿ywej dyskusji. Od-byliœmy wspólnie niejeden spacerpo literaturze. Bra³am udzia³ w wie-lu lekcjach szkolnych na tereniePolski, ale przyznam, ¿e w ¿adnejz nich nie spotka³am siê z tak ¿yw¹konwersacj¹ i zaanga¿owaniem, jakw tej w³aœnie klasie.

Wa¿nym elementem spotkaniaby³ pomys³ prowadzenia lekcjiprzez jednego z uczniów, DamianaRoszaka. To otwiera³o o wielewiêksze perspektywy dyskusji po-miêdzy mn¹ a uczniami. Panel dys-kusyjny odbywa³ siê pod czujnymokiem pana Jacka Biczyka. Z jed-nej lekcji zrobi³y siê nagle dwie.A tematy zdawa³y siê wci¹¿ nie wy-czerpane.

Nie mo¿na o tym spotkaniu po-wiedzieæ, ¿e „odklepano” lekcjê.Tam siê naprawdê „dzia³a” poezja.Wa¿nym i pocieszaj¹cym jest fakt,¿e wœród grupy m³odych ludzi zna-leŸli siê tak¿e pocz¹tkuj¹cy literaci.Mia³am zaszczyt przeczytaæ wierszjednej z uczennic i muszê przyznaæ,¿e zrobi³ on wra¿enie nie tylko namnie. Klasa nagrodzi³a j¹ gromki-mi brawami. Sam prowadz¹cy, Da-mian Roszak, tak¿e przyzna³ siêw trakcie spotkania, ¿e mierzy siêod jakiegoœ czasu z piórem i ma naswoim koncie kilka w³asnych wier-szy. Jest wiêc nadzieja dla polskiejliteratury. Trzymam kciuki za uta-lentowan¹ m³odzie¿.

Bo¿ena Kaczorowska

Wielkie halo dla poezji

Wiersze uczniów XXX LO im. Jana Œniadeckiego w Warszawie

Agata Pisarska

***

,,Moja droga'' tak mi mów, chocia¿ taniej bym ciê wysz³a ani¿elipaczka [poca³unków] i uwagi chwila. By³abym momentem w twoim szybkim¿yciu, Mgnieniem oka, tu¿ przed wschodemtego czego Ty nie chcia³eœ. £ykiem wina [gorzkim], które posmakzostawi³o i niedosyt jutra.

£ukasz Sajkiewicz

Liœcie

Powolny upadek, do grobu dziœ toczy, Nie zobacz¹ Ciê ju¿ wiêcej ¿adne oczy,

A ja wiem, ¿e zap³aczê nad Twym grobem, Gdy opadn¹ liœcie i staniesz tu¿ przed Bogiem.

Zosia Wochna

Pustka

Niech zamilknie serce, które ciebie siê domaga.

Niech wyschnie ka¿da ³za, co na m¹ twarz opada.

Niech wiosna ju¿ przemieni, ka¿dy p¹k w kwiat z³ocisty.

Niech ogieñ przesz³oœci spali, wszystkie niewys³ane listy.

Niech ma silna wola, powstrzyma utêsknienie.

Niech nigdy nie wo³a, twój g³os lekki jak westchnienie.

Niech twój wzroknie zdo³a, spojrzeæ na mniejeszcze.

Bo pustka któr¹zostawi³eœ, rozerwie mojekruche wnêtrze.

Page 14: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10214 PROZA

1.

Mówi¹, ¿e dawno ju¿ umar³. Mówi¹,¿e dŸgniêty jadem ¿mii powróci³ na sw¹asteroidê B-612 i, ¿e zabra³ ze sob¹ pu-de³ko z owieczk¹, któr¹ mu narysowano.

A przecie¿, kiedy tego ranka podsze-d³em do maleñkiego, szpitalnego ³ó¿ecz-ka i na tle œnie¿nobia³ej poœcieli ujrza³emrozrzucone kosmyki kêdzierzawej, z³oci-stej czuprynki, od razu pomyœla³emo Nim. Spa³, le¿¹c na boku ty³em dodrzwi, twarz¹ zwrócon¹ ku plastikowiokna, przez które do wnêtrza wpada³oblade œwiat³o budz¹cego siê œwitu. Sta-³em chwilê bez ruchu, wpatruj¹c siêw maleñk¹ postaæ, w piersi poruszaneurywanym oddechem, zaciœniêt¹ kurczo-wo pi¹stkê, z której wystawa³ motylekkroplówki. Po cichutku podszed³em bli-¿ej, usiad³em na metalowym krzese³ku,wpatruj¹c siê w Jego d³ugie rzêsy wieñ-cz¹ce nienaturalnie bia³e powieki. Siê-gn¹³em po kartê szpitaln¹ z wypisanymimieniem.

A wiêc ma imiê – pomyœla³em. – I te-raz ju¿ nigdy nie bêdzie ch³opcem, o któ-rym nikt nic nie wie – uœmiechn¹³em siêna myœl o tym, jakie to szczêœcie móc na-zwaæ kogoœ jego imieniem.

Czekaj¹c, a¿ siê przebudzi, spogl¹da-³em na te wszystkie m¹dre wykresy, któ-re maszyny nad g³ow¹, kreœli³y na swychmonitorach – dowód istnienia lub... prze-mijania.

Kiedy otworzy³ wreszcie oczy, wes-tchn¹³ g³êboko, jak wiêkszoœæ z nas poprzebudzeniu, gdy wdychamy g³êbiej dop³uc poranne przejawy ¿ycia, radoœni, ¿edano nam oto kolejny dzieñ.

– Witaj – zagadn¹³em. – Dzieñ dobry panie doktorze – odpo-

wiedzia³ s³abym g³osem. Potem ju¿ tradycyjnie – s³uchawki,

zlecenia, kolejne ³ó¿eczka i uporczywestawianie odporu œmierci. Przyby³ do nasz Domu Ma³ego Dziecka. Porzuconyprzez rodziców.

A wiêc jednak nie z asteroidy B-612? Ci w „Statystyce” rzadko maj¹

o czymkolwiek pojêcie. Zatem postano-wi³em nazwaæ go „Ma³ym Ksiêciem”. Toby³o dla mnie prawdziwe wyzwanie, bonigdy wczeœniej nie leczy³em ¿adnego

ksiêcia. I pomyœla³em, ¿e taka nobilitacjabêdzie dla mnie czymœ wielce mobilizu-j¹cym. Bo przecie¿ losami ksi¹¿¹t przej-muj¹ siê wszyscy. I wszyscy ¿ycz¹ ksi¹-¿êtom szybkiego powrotu do zdrowia, byjak najprêdzej nag³oœniæ w gazetach, gdywszystko pomyœlnie siê skoñczy.

Mój Ksi¹¿ê mia³ przerzuty miêsakado koœci....

2.

Nastêpnego dnia znalaz³em Ksiêciawpatruj¹cego siê w s³oñce. Jak zwyklety³em odwrócony do drzwi, lew¹ rêkêpod³o¿y³ pod g³owê, przez co kêdzierza-wa czupryna by³a jeszcze bardziej zwi-chrzona.

– Czy s³oñce zawsze by³o takie jak te-raz? – zapyta³.

– Kiedyœ by³o znacznie, znaczniewiêksze – odpar³em.

– Wiêc czemu zmala³o? – Bo kiedyœ na ziemi ¿y³y dinozaury.

A one by³y ogromne, wiêc potrzebowa³ydu¿o, du¿o ciep³a, ¿eby prze¿yæ.

– Wiêc ono teraz jest mniejsze, bo jajestem malutki?

– Jasne. Przyroda nie lubi trwoniæswych zasobów – odrzek³em. – Im mniejtraci energii, tym d³u¿ej bêdzie nam s³u-¿yæ.

– I dlatego czasem chowa siê zachmury. Wtedy te¿ mo¿e sobie trochê od-pocz¹æ.

– Przyroda potrafi byæ bardzo przewi-duj¹ca.

3.

Nastêpnego dnia zasta³em Go siedz¹-cego na ³ó¿ku. Twarz pokryta wypiekamii iskrz¹ce siê oczy œwiadczy³y o wielkichemocjach.

– Powiedz, czy to prawda, ¿e Ziemiasiê krêci wokó³ w³asnej osi? – zapyta³.

– Tak mówi¹ uczeni, ale my tegowcale nie odczuwamy. Choæ niektórymod tego podobno krêci siê w g³owach –za¿artowa³em.

– A czy to prawda, ¿e kiedy u nas jestnoc, po drugiej stronie œwieci s³oñce?

– To skutek tego wirowania. – Czyli, gdy my œpimy, to tamci lu-

dzie zajmuj¹ siê prac¹? – Naturalnie. Praca jest bardzo

wa¿na.

Umilk³ na chwilê, lecz przyspieszonyoddech odzwierciedla³ emocje.

– Czy to znaczy, ¿e teraz w jakimœ la-boratorium, ktoœ próbuje wynaleŸæ lekar-stwo na moj¹ chorobê? – zapyta³ zduszo-nym g³osem.

– W wielu laboratoriach – odrzek³em. – Kiedy ja œpiê, te¿? – Z pewnoœci¹! – To pewnie dlatego œwieci S³oñce –

doda³ po chwili. Usn¹³ zmêczony t¹ krótk¹ rozmow¹.

Przysiad³em na brzegu ³ó¿eczka. Patrzy-³em na uparcie pikaj¹ce tu¿ obok urz¹-dzenia – to na kroplówkê z lekarstwem,które – niczym jad tamtej ¿mii – s¹czy³osiê teraz w Jego ¿y³y, to na s³oñce zaoknem. I modli³em siê, by w³aœnie terazktoœ podskoczy³ nad szklan¹ próbówk¹z okrzykiem – „Mam! Mam ciê wresz-cie!”. – I ¿eby siê nie myli³. Póki jeszczeœwieci S³oñce...

4.

Po kilku dniach kêdzierzawych w³o-sów pozosta³o niewiele. To, co mia³o po-wstrzymaæ chorobê zaczê³o zbieraæ dani-nê. Na nieskazitelnie bia³ej poduszce od-cina³a siê maleñka ³epetynka z wci¹¿ roz-jarzonym wzrokiem.

Przysiad³em czekaj¹c, a¿ siê przebu-dzi. Uœmiechn¹³ siê z wysi³kiem.

– Popatrz pod ³ó¿ko – poprosi³ cicho. Schyli³em siê, próbuj¹c dostrzec to,

na co chcia³ zwróciæ moj¹ uwagê. Nic,tylko para maleñkich pantofelków.

– Nie na pod³odze… miêdzy sprê¿y-nami – doda³ zniecierpliwiony wyraŸnie.

W rogu ³ó¿ka niewielki paj¹k plót³swoj¹ sieæ.

– Myœlisz, ¿e móg³by upleœæ mi nowew³osy?

– Przecie¿ same kiedyœ odrosn¹ – sta-ra³em siê przybraæ beztroski ton.

– Kiedy? – zapyta³ z nadziej¹ w g³osie. – Wkrótce – odpowiedzia³em szybko,

w obawie, by nie spyta³ ponownie.

5.

Od kilku dni pada deszcz. S³oñce nadobre skry³o siê za chmurami.

– Czy ono kiedyœ jeszcze tu wróci? –spyta³ z nadziej¹.

– Jest tu ca³y czas. Przecie¿ za chmu-rami odpoczywa.

– Ty jesteœ moim S³oñcem – doda³jeszcze ciszej.

Zostajê z Nim do wieczora. I znówten miarowy dŸwiêk aparatury, znów ko-lejne kroplówki.

Kiedy wydaje siê, ¿e zasn¹³, wycho-dzê st¹paj¹c na palcach. Gdy jestem przydrzwiach, s³yszê

– Wzejdziesz dla mnie jutro? – Ja nigdy nie zachodzê – odpowie-

dzia³em z uœmiechem. Tej nocy nauczy³em siê po³ykaæ ³zy…I pokocha³em wschody s³oñca... Wracaj¹c do domu w po³owie ulicy

Wiœlnej uzmys³owi³em sobie to, ¿e prze-cie¿ mimo tylu dni nie narysowa³em Mujeszcze owieczki. I, ¿e to ca³kiem bezznaczenia, ¿e pewnie i ja umia³bym na-szkicowaæ jedynie wê¿a boa z po³kniê-tym s³oniem. Przystajê pod baranimi,„Piwnicznymi” g³owami. Jakbym s³ysza³ich beczenie, ¿wawe, pe³ne ¿ycia, opty-mizmu, którego coraz mniej we mnie.Przysiadam tu¿ obok Piotra Skrzyneckie-go, by w jego ciep³ym, choæ metalicznymspojrzeniu, znaleŸæ odsiecz.

– Z³ap to radosne beczenie do wnê-trza balonika. I wypuœæ przy ³ó¿ku Ksiê-cia – zdaje siê mówiæ.

– Myœlisz, ¿e siê ucieszy? – pytam. Ale Piotr milczy. I tylko zagadkowy

uœmiech b³¹ka siê wokó³ jego ust. Kupujê wiêc czerwony balonik, by

z³apaæ „Piwniczny” nastrój. Z Wie¿y Ma-riackiej p³ynie pó³nocny hejna³. Urywanysymbol przemijania. Przeciêta niæ ¿yciatego, który uratowa³ innych. I zdaje misiê, jakby ta strza³a tatarska nagle przebi-³a mój, pe³en nadziei, czerwony balonik.Pêk³ z trzaskiem, a zawartoœæ ulatuje roz-dziawionymi ustami maszkaronów, przezpuste czeluœcie ich oczodo³ów...

To nic, kupiê drugi i znów – nape³niênadziej¹, przecie¿ doroœli ludzie te¿ by-waj¹ bardzo uparci...

6.

Nastêpnego dnia przynoszê Ksiêciubalonik. Le¿y na wznak, z oczamiutkwionymi w sufit. Wydaje siê, ¿e poraz pierwszy od kilku dni uœmiecha siê.To pewnie dlatego, ¿e s³oñce wychyli³osiê zza chmur.

– Popatrz co Ci przynios³em – mówiêwyci¹gaj¹c balonik.

Powrót Ma³ego Ksiêcia„Dobrze widzi siê tylko wtedy, gdy siê patrzy sercem.

Najwa¿niejsze jest dla oczu niewidoczne”Antoine de Saint-Exupéry Ma³y Ksi¹¿ê

Stefan Trzos

Page 15: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

15W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 PROZA

– Mogê potrzymaæ? – pyta nieœmia³o. – Przecie¿ to dla Ciebie – odpowie-

dzia³em z uœmiechem. Chwyta za nie zapêtlony ustnik, pa-

trzy chwilkê i rozwiera palce. Balon z pi-skiem uchodz¹cego powietrza odbija siêod sufitu, od œcian, spada wreszcie na³ó¿ko. Potem znów kilka wydechów doœrodka i od nowa.

Gdy na czole Piotra sk³adam ca³uspodziêki, jeszcze s³yszê œmiech Ksiêcia.

7.

Ranek budzi mnie odg³osami dziecibawi¹cych siê na podwórzu. Podchodzêdo okna. Te same zabawy co dawniej.Kilka kwadratów narysowanych kred¹.Piek³o i Niebo. Rzut kamyczka i kilkapodskoków. – Ach, gdyby mieæ taki ka-mieñ przenosz¹cy do Nieba. Gdyby takmieæ moc przeskoczenia Piek³a umiera-nia.

Kamieniem Ksiêcia jest okrutna cho-roba...

Wspominam rozbite w trakcie dzie-ciêcych zabaw kolano, gdy otarty naskó-rek wydawa³ siê byæ g³êbok¹ ran¹, a ma-ma przyjaciela, polewa³a je wod¹ utle-nion¹ z wielkiej butli.

To by³ mój okup za wstêp do Nieba.Okup, po którym do dziœ zosta³a niewiel-ka blizna.

Na kolanie Ksiêcia pojawi³o siêpierwsze owrzodzenie...

8.

W przyszpitalnym ogródku nie rosn¹baobaby. Ale s¹ przecie¿ dorodne kaszta-ny. Dla kogoœ, kto naprawdê kocha swo-j¹ planetê, kasztany mog¹ byæ równiewa¿ne. Postanawiam, tu¿ obok nich, po-sadziæ ró¿ê. Przesadzam ju¿ kwitn¹c¹, boprzecie¿ mog³aby nie zd¹¿yæ rozwin¹æswych p³atków. Jest czerwona i du¿a. Ju-tro przywiozê tu Ksiêcia na spacer.

9.

Znów œwieci letnie s³oñce, sadzamKsiêcia na fotelu z kó³kami. Opatulonykocem, z ¿ó³tym szaliczkiem wko³o szyi,trzyma siê kurczowo porêczy. To jegopierwszy, od kilku tygodni, spacer.

– Popatrz jak tu wiele kasztanów –mówiê, ciesz¹c siê, ¿e nikt wczeœniej niepomyli³ ich z chwastami i bezpowrotnienie wyrwa³.

– W tym roku jest ich wyj¹tkowo du-¿o – cieszy siê. – Jesieni¹ przyjdziemyzbieraæ – dodaje.

– Bêdziemy robiæ z nich kasztanoweludziki?

– Naturalnie, muszê tylko kupiæ pu-de³ko wyka³aczek.

Czujê radoœæ, rozsadzaj¹c¹ radoœæ.Wreszcie jakaœ nutka optymizmu.

Podje¿d¿amy do ró¿y. Oczy Ksiêciaiskrz¹ siê jeszcze bardziej, blade policzkinabieraj¹ rumieñców.

– Jaka piêkna! – mówi z zachwytemw g³osie. – I ogromna. Nigdy takiej nie

widzia³em! Popatrz, s¹ na niej jeszczekrople rosy, a ile ma kolców!

– Dwanaœcie – przeliczam szybko. Tamta mia³a jedynie cztery. Ale prze-

cie¿ te¿ by³a Jego najwiêksz¹ przyjació³-k¹.

Poza tym od tego czasu minê³o wielelat. Musia³a podrosn¹æ.

10.

Kilka spokojniejszych dni. Ka¿degoranka Ksi¹¿ê wita mnie coraz to rado-œniej. Leki chyba dzia³aj¹. Obchód o tejsamej godzinie.

– Rozpoznajê ju¿ odg³os twoich cho-daków na korytarzu – dumnie stwierdzapewnego dnia.

– I nigdy siê nie mylê, bo jesteœ bar-dzo punktualny.

A wiêc czeka i cieszy siê, ¿e jestem,a wiêc oswoi³ siê ze mn¹, a mo¿e i zeswoj¹ chorob¹?

Kiedy przychodzi takie oswojenie, lu-dzie staj¹ siê sobie tak bardzo potrzebni,jakby byli tylko oni na ca³ym œwiecie.

Jest tyle innych sal szpitalnych.W ka¿dej ³ó¿eczko z maleñk¹ postaci¹.Ale oto uzmys³awiam sobie, ¿e w³aœnieKsi¹¿ê jest tym, który mnie oswoi³.

Postanawiam nigdy nie zmieniaæ cho-daków na inne...

PóŸnym popo³udniem zachodzê dosklepu z zabawkami.

Pora na kupno lisa. Nabiega³em siê po mieœcie, nim

wreszcie znalaz³em. Pluszowych misiówi lalek – ile chcesz. Na lisy nie ma popy-tu. By³ jeden, za to niepowtarzalny. Zu-pe³nie jak tamten, który w ³anach zbó¿znajdowa³ kolor kêdzierzawych, ksi¹¿ê-cych w³osów.

Nastêpnego dnia, zabra³em lisa ze so-b¹.

– To dla mnie? – pyta z niedowierza-niem. – To moja pierwsza w ¿yciu za-bawka – dodaje ciszej. Ale ju¿ za chwilê,radoœnie podrzuca lisa pod sufit.

– Pewnie, ¿e dla Ciebie. Takiego lisa,daje siê szczególnym osobom.

Patrzy na mnie pytaj¹co. – Czy to znaczy, ¿e jestem dla Ciebie

kimœ wa¿nym? – Bardzo wa¿nym – odpowiadam. Nie odwracam g³owy. Bo przecie¿

³zy wzruszenia bywaj¹ niewidoczne...

11.

Bêdziemy puszczaæ mydlane bañki.Ubranego w ciep³y szlafrok, w nieod-³¹cznym szaliku, wiozê nad sadzawkê,która jest w rogu szpitalnego ogródka.Wyci¹gam kubeczek z mydlinami i przezw¹ski pierœcieñ dmucham ile si³. Maleñ-kie bañki ulatuj¹ niesione wiatrem. Tê-czowy wir rozpryskuje siê nad sadzawk¹,a wtedy kolej na nastêpne, wci¹¿ nowe.

Ksi¹¿ê z rozdziawion¹ buzi¹ patrzyna nie i œmieje siê g³oœno, jak nigdy do-t¹d. Maleñk¹ r¹czkê wyci¹ga przed sie-bie z okrzykiem:

– Daj, daj spróbowaæ! Jakie one piêk-ne! – O! Jak szybko pêkaj¹.

Kiedy nabiera mydlin z kubeczkai puszcza bañki na wietrze, stojê z bokui patrzê – przecie¿ jest tak maleñki, ¿ehistoria Jego ¿ycia, swobodnie zmieœci-³aby siê w najmniejszej z baniek ulatuj¹-cych na drugi brzeg sadzawki. – Tak, jakteraz z Niego ulatuje ¿ycie. Nie chcêo tym myœleæ. Wolê ju¿ patrzeæ napierwsze, opad³e do sadzawki, liœciekasztanów. Delikatne okrêgi fal nios¹ jeteraz tak, jak On niesie cierpliwie brze-miê swej choroby…

12.

Wracaj¹c mijamy ró¿e i ogrodowekasztany.

– Zatrzymajmy siê na chwilkê – prosi. Przystajê. On tymczasem spogl¹da

na ró¿ê i na kasztanowce. Po chwili za-cz¹³ przygl¹daæ siê liœciom le¿¹cym naziemi.

– Spójrz, te liœcie maj¹ jakby kszta³tpalców – stwierdza powa¿nym g³osem.

– Masz racjê, nie myœla³em o tym ni-gdy wczeœniej.

– Opadaj¹, jakby obejmowa³y ziemiê– doda³ po chwili.

– Kto wie, mo¿e... – A jeœli one obejmuj¹ Ziemiê, to mo-

¿e ona popychana ich palcami, bêdzie siêszybciej obracaæ – wyrzuca z siebie corazszybciej kolejne s³owa.

– Chyba tak – mówiê próbuj¹c od-gadn¹æ Jego myœli.

– Czy jak Ziemia bêdzie siê szybciejobracaæ, to ludzie bêd¹ spaæ krócej?

– Z pewnoœci¹ – odpowiedzia³em,niezbyt uszczêœliwiony tak¹ perspektyw¹.

– I wtedy mo¿e szybciej wynajd¹ dlamnie lekarstwo? – koñczy z nadziej¹.

Tej nocy nie zmru¿y³em oka. Ran-kiem, nie czuj¹c zmêczenia, idê do pracy.Okazuje siê, ¿e mo¿na spêdziæ bezsenn¹noc, nie trac¹c celu ¿ycia...

13.

Jest coraz gorzej. Po przejœciowejremisji, choroba uderzy³a ze zdwojon¹si³¹. Ju¿ nie nas³uchuje moich kroków nakorytarzu. Przez wiêkszoœæ dnia œpi, odczasu do czasu wykrzykuj¹c coœ niezro-zumiale. I tylko ten nieznoœny, miarowydŸwiêk bezdusznej maszynerii pieczêtu-je Jego prawo do ¿ycia. I paj¹k, poœródsprê¿yn pod materacem, cierpliwie snujesw¹ sieæ. Metalowy sto³ek niemi³osier-nie wrzyna siê w duszê, która straci³a na-dziejê...

Kroplówka s¹czy siê monotonnie,a jej silikonowy ³¹cznik przybiera corazto bardziej postaæ jadowitego wê¿a,przed którym nie ma ucieczki. Wê¿a, któ-ry zdaje siê syczeæ: ju¿ nie bêdziesz –d³ugo cierpia³.

14.

Kolejna bezsenna noc pe³na koszma-rów. Rankiem zastajê puste ³ó¿eczko...

Nie, to nie mo¿e byæ prawda! – Myœlipanicznie przelatuj¹ przez g³owê. – Mo¿eto tylko chwilowy kryzys, mo¿e ratuj¹Go na Intensywnej Terapii...

Czysta poœciel na starannie zaœcielo-nym ³ó¿ku...

Na nocnej szafce lis. Jedyna zabawkajak¹ mia³ wy³¹cznie dla siebie. Lis, którymia³ nas oswoiæ, który uzmys³owi³ mi to,co w ¿yciu jest wa¿ne.

„Wracaj zawsze o tej samej porze” –zdaje siê mówiæ. – „Abym móg³ na kilkagodzin wczeœniej siê cieszyæ, ¿e bê-dziesz”.

A Ty czekaj na mnie, ¿ebym i ja móg³siê cieszyæ, ¿e jesteœ – odpowiadamw myœlach.

Powinieneœ czekaæ zawsze o tej sa-mej porze – bo, przez tych kilka godzinpotem, móg³bym siê cieszyæ, ¿e jesteœ...

15.

Po powrocie do domu, gdy przecho-dzi³em obok rega³u z ksi¹¿kami, mójwzrok pad³ na egzemplarz „Ma³egoKsiêcia”.

Przez ca³¹ noc czyta³em. Mo¿e napo-tka³ gdzieœ Zwrotniczego, który skiero-wa³ Go wreszcie na w³aœciwe tory? Mo-¿e dotar³ ju¿ na planetê Latarnika i terazmo¿e podziwiaæ 1444 zachody s³oñca nadobê, bez obaw, ¿e znów przepadniew objêciach chmur, a wtedy z powodumroku starszy, szpakowaty laborant po-rzuci swe próbówki z darem ¿ycia?

Nie powiem wam jak mia³ na imiê.Ju¿ zawsze bêdzie dla mnie Ma³ym Ksiê-ciem, przyby³ym z asteroidy B-612...

Og³aszam to, ubrany w lekarski kitel,a nie elegancki garnitur.

Lecz mo¿e mimo to uwierzycie? Ró¿a zniknê³a z przyszpitalnego

ogródka... Pewnie zabra³ j¹ razem ze sob¹. Bo przecie¿ ka¿dy w ¿yciu musi mieæ

przyjaciela. I ka¿dy w ¿yciu musi siê o kogoœ

troszczyæ. A On przyby³ tu pewnie po to, by

mnie ponownie oswoiæ... Rysujê zatem wnêtrze szpitalnego po-

koju. A gdybyœcie przypadkiem tam zawi-

tali, proszê – nie spieszcie siê. Przystañ-cie chwilkê pod oknem, przez które pa-daæ bêd¹ promienie s³oñca. A jeœli tu¿obok, na szpitalnym ³ó¿eczku bêdzie le-¿a³ maleñki ch³opczyk, uœmiechnie siê nawasz widok, bêdzie mia³ z³ote w³oskii bêdzie tak bardzo pragn¹³ waszej bli-skoœci, to bez w¹tpienia odgadniecie kimjest. A wtedy – nie pozwólcie Mu siêsmuciæ z powodu choroby.

A gdyby ktoœ z was spotka³ Gogdzieœ, kiedyœ na swej drodze – niech niepozwoli Mu odejœæ po raz trzeci...

I niech napisze do mnie, ¿e On wró-ci³... Proszê.

Page 16: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10216 POEZJA

Uczestnicy pleneru rzeszowskiego RSTK

Tomasz Jastrun Wyszed³ z siebie i nie wróci³

Bohater opowieœci Franciszek jestmalarzem i zmaga siê z frustracj¹twórcz¹. Boi siê wystawy, która popiêciu latach milczenia jest rodza-jem sprawdzianu. No i sprawdzianoblewa, co daje kolejny powód do

frustracji. Frustruje go prawie wszystko – od rzadkiegoseksu z ¿on¹, po nic nieznacz¹cy seks ze studentkami.A kobiety by³y zawsze dla Franciszka ciekawszym i lep-szym gatunkiem cz³owieka. Jakimœ rozwi¹zaniem stajesiê dla niego Puenta, czyli pastylka cyjanku zapropono-wana przez przyjaciela Wiktora. Ale i to okazuje siê u³u-d¹. Podobnie jak przed laty walka o wolnoœæ, bo Franci-szek by³ dzia³aczem. Siedzia³ jako polityczny na do³kui rzewnie o tych czasach wspomina. Rozp³ywa siê, gubi,wychodzi z siebie, a wszystko to w poetyckim i dobrymjêzyku charakterystycznym dla Tomasza Jastruna. Iro-nia, ¿art, momentami groteska, ale nade wszystko praw-da. Czyta siê jednym tchem..

Tomasz Jastrun, Wyszed³ z siebie i nie wróci³, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017

polecane ksi¹¿kiKsi¹¿ki do recenzji proszê przesy³aæ na adres redakcji, a wiersze na maila [email protected]

POCZYTALNIA!Leszek ¯uliñski, Moje podró¿e literackie

Zaprezentowane w ksi¹¿ce arty-ku³y to rodzaje gawêd, poniek¹d felie-tonów i wspomnieñ. S¹ tak ze sob¹skomponowane, ¿e czyta siê je jakopowieœæ dobrego wujka o jego barw-nym ¿yciu – tutaj ¿yciu rzecz jasna li-

terackim. ¯uliñski mówi o swoich pobytach w Rosji i tam-tejszych romansach rosyjskich, o pobycie w Nowym Yor-ku i zwi¹zan¹ z tym postaci¹ poety Tadeusza Chabrow-skiego, mówi te¿ o Chinach i choæby wchodzeniu na tam-tejszy mur. Te gawêdy przeplatane s¹ faktami, ¿yciorysa-mi, w³asnymi ocenami twórczoœci poszczególnych literac-kich przyjació³. Autor dywaguje, zastanawia siê, bawi ty-mi wspomnieniami. Jest to pisanie pe³ne anegdot, zabaw-nych historyjek i rzewnych opowiastek. Wszystko siê zesob¹ piêknie splata i wprowadza czytelnika w swoistyœwiat miêdzynarodowej bohemy artystycznej. Wiele oso-bistych wtrêtów ogromnie zaskakuje, opowiada du¿o o sa-mym autorze. Smaczne to i dobre do czytania.

Leszek ¯uliñski, Moje podró¿e literackie, Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Toruñ 2017

Irena Zieliñska, Córka wiatrów

Wiersze-piosenki (œpiewane przez Annê Mariê Adamiak z Piwnicy pod Baranami w akom-paniamencie Andrzeja Zaryckiego) dotykaj¹ samotnoœci, codziennoœci zmagania siê ze œwiatem,poczucia oddalenia od cia³a. Irena Zieliñska dotyka w poezji tego, co siedzi w ka¿dym z ludzi –strachu przed ciê¿kim ¿yciem i strachu przed jego utrat¹. Autorka analitycznie patrzy na kobietêw ró¿nych fazach jej ¿ycia. Przygl¹da siê uwa¿nie dziewczynce, kobiecie p³odnej w rozkwicie,kobiecie dojrza³ej i staruszce. W samej autorce wszystkie one siê spotykaj¹. Dla poetki œwiat maciemne barwy i tylko przyroda potrafi je oblec w przyjemne dla oka odcienie. Jesieñ to wiatr, je-

sieñ to kolorowe liœcie, jesieñ to stan cz³owieka, który ju¿ odpoczywa i przygotowuje siê do odejœcia. To rodzaj po-godzenia ze œwiatem, po³¹czenia w stan jednoœci przed odejœciem. Dobra poezja.

Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Toruñ

NA WARSZTACIE RECENZENTAU SIOSTRY KONSUMATY

NADES£ANE KSI¥¯KI

Ewelina Pilawa

***

Kim dla mnie jesteœjeszcze ci nie powiemniech ci powie rzekaobok mego domualbo s³oñcedeszczgwar twojego miasta

niech ci powie nocniech ci siê to przyœni

***

Stanê na palcach siêgaj¹c twych oczui siêgnê po œwiat³o

oddechem opowiem ci wszystkooddech – to alfabet

przylgnê do ciebie mokrym cia³emmokre – mo¿e siê zapaliæ

rêkoma poszuka³am twych ramionbêdziesz mi ko³ysk¹

Zbigniew Kostrzewa

***

Z mojej spowiedziwy³ania siêja grzesznik pisz¹cykilka prywatnych sekundwzruszenia¿eby dojœæ do samego siebiezmieœciæ siê za zakrêtem pychyprosto na koñcu jêzykado S³owabo tylko co we mniezd¹¿y siê nazwaæ

Agonia

Krew obmywa mi wargikrzepnie w lustrzeju¿ nie widzisz swojej twarzysta³eœ siê niewidzialnyzosta³a tylko ciemnoœæi zimna plama hemoglobinyby³eœa gdzie w³aœciwie jesteœterazbo œmieræ dopiero potem

***

„Pan mój i Bóg mój”Jak trzeba kochaæ¿eby tak powiedzieæNie do wiary niewierny Tomaszu

Page 17: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

17W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 POEZJA

Joanna Jagie³³o

Przezroczyste

Kiedy przestali na mnie patrzeæ? Niebieskie okoprzeœlizguje siê po moich ustach, szyi i piersiach. Dzie³o sztukinie istnieje bez odbiorcy. Opuszczone waginytêchn¹ jak drewniane domki na ogródkach dzia³kowych.

Mê¿czyŸni na Tinderze nie ods³aniaj¹ twarzy ani przyrodzenia. Pokazuj¹ siê na motorach i le¿akach przeciêci czarnymi okularamiz fallusami gór w tle. I zawsze w lewo. Tinder. Tender. Nie mapocieszenia. Kiedyœ chcieli p³aciæ, teraz ja musia³abym zap³aciæ.

Marzê o tym, by ¿yæ wœród ludu Nama, który upodoba³ sobieobwis³e wargi sromowe. Albo byæ bakteri¹ i wymieniaægeny bez namys³u, w bezczasie. Zazdroszczê kanapce odwijanej z g³odu. Kupujê na kredyt a w koñcu og³aszam upad³oœæ mi³osn¹.

A co jeœli rozbior¹ mnie dopiero w kostnicy? Czyje rêce zdejm¹ moj¹ koronkow¹ bieliznê, zmyj¹ g¹bk¹ pozosta³oœci ¿ycia? Pewniejakiejœ staruchy, albo m³odzieñca, który pomyœli, ¿e dawno nie dzwoni³ do babki. W lustrze znajdzie odroczenie.

Liczba pojedyncza zawsze krótsza. Dumne „Jesteœmy”. A „Jestem” – jak nazwa wyschniêtego jeziora. W liczbie mnogiej demaskuj¹ce „³”. Dlatego przesta³am opowiadaæ ¿ycie. Potem kupi³am psa. Poszliœmydo parku i na kawê, spaliœmy razem, jedliœmy ze wspólnej miski.

Zakonnica odziana w sukna malowane rêk¹ flamandzkiego mistrzawrêcza mi obrazek z matk¹ Bosk¹ Ró¿anostock¹. Mog³aby powiedzieæ: kobieto, to ty zosta³aœ oszukana. Zawierzy³aœ mu, a on ciê porzuci³. Lepiej by³o, jak ja, zaufaæ Bogu. Ale pyta tylko, jak czêsto chodzê do koœcio³a.

A ja – czy gorzej ma œlepy od urodzenia, czy ten, który straci³ wzrok w wyniku strasznej choroby? Lata rosn¹ jak rak. Wyci¹gnê³amCzarnego Piotrusia pod sam koniec gry. Koœciotrupa, potwora, Murzyna. Rozgrywka siê koñczy. A ja wychodzêz przyjêcia po angielsku, cicho zamykaj¹c drzwi.

Grzegorz Trochimczuk

Dystans

My inaczej –

na starcie nie widzieliœmy celu.

Inaczej ni¿ Nurmi – na stadionie

podobnym do pêtli, wielokrotnie kr¹¿y³

po ten sam koniec.

Inaczej ni¿ ksiê¿yc

dosiê¿ny tylko oku.

Inaczej ni¿ naznaczeni piêt¹

oddalaj¹ siê i ods³aniaj¹.

Pod¹¿amy nieznan¹ drog¹,

odgadujemy kamienie milowe,

co dalej – nikt nie wie.

I nikt nie odró¿ni twojej pustyni

od mojej.

Czy to daleko? Czujê twoje ramiê

tak bliskie – tylko dogoniæ.

Ewa Nowakowska

Inne na ka

maria jest doros³a, æwiczy pamiêæ, rozwi¹zujekrzy¿ówkis³owo romans wpisuje w kratki, dzieli literypatrzywyjœcie do – to z³e has³opójdziemy do – mnie – wpisuje siê w kratki romansuna dobre s³owa pan unosi powiekimówimoj¹ królow¹ jesteœmaria nie wie czy w kratki wpisaæs³owo królowa czy inne na ka

Siê pani dziwi

Teraz kurwa ja. krzycza³am daj mi wiêcej ni¿ dwa s³owapotrzebowa³am s³ów, ciep³a

co ojciec? bi³ albo milcza³taki przekazmatka? pi³a, p³aka³ataka tradycjaz dziadów na dziadów

posz³am na drogê wzi¹³ mnie jak psada³am jak suka

odt¹d rosn¹ we mnie niechciane dziecisiê pani dziwi

taka tradycjaz dziadów na dziadów

pêpowina zaciska szyjê

Eugeniusz J. Kucharz

***

Wszyscy idziemy do tej nocy bez œwitu,która nas cicho wo³a.

Idziemy, chocia¿ nam nie po drodze,czasem œmiechem rozœwietlaj¹c drogê,wcale nie prost¹.

Odziani w codziennoœæ,przystajemy na chwilê,udaj¹c, ¿e jest ona wyj¹tkowa.

Próg tajemny przekraczamy,zawsze za wczeœnie.

XXIX OLSP Kruszwica-Kobylniki 2017

Page 18: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10218 PREZENTACJE

Siedzê na ³awce nad zalewem w Cie-kotach. Jest wczesne majowe popo³udnie2017 roku. Za mn¹ dworek Stefana ¯e-romskiego i Szklany Dom – CentrumEdukacyjne. Nad g³ow¹ æwierkaj¹ce pta-ki, anonsuj¹ce swoje istnienie w prze-strzeni miêdzy niebem a ziemi¹.

Moj¹ uwagê i wra¿liwoœæ badaczarozprasza odg³os pi³owania drzewaw bliskiej odleg³oœci. Gdyby nie on, by-³abym absolutnie szczêœliwa. Wydawa³o-by siê, ¿e w tej spokojnej okolicy ciszajest czêœci¹ ¿ycia, jego istot¹.

Potrzebujê ciszy, niczym spragnionypielgrzym wody. Kilka dni spêdzonychz ludŸmi, wype³ni³o mnie gwarem roz-mów. Jestem w tej chwili przesycona.Potrzebujê to wyciszyæ, zintegrowaæw sobie, aby tworzyæ.

Uwielbiam ciszê, z której wychodzêdo œwiata, gdy jestem gotowa, aby potemzanurzyæ siê z powrotem w mój we-wnêtrzny, przebogaty œwiat. W taki w³a-œnie sposób utrzymuje wewnêtrzn¹ rów-nowagê, jako introwertyk. Wtedy ¿yjêpe³ni¹ – doœwiadczam siebie i œwiataw ca³ej ich okaza³oœci, ale jednoczeœnieharmonizujê „mnie ze mn¹” i „mniez nim”. Mogê potem wyra¿aæ tê harmoniêw swój wyj¹tkowy, wra¿liwy sposób –kobiety czuj¹cej, odbieraj¹cej œwiat w ca-³ej jego ró¿norodnoœci i doskona³oœci.

Po mojej lewej stronie – pomost pro-wadz¹cy w g³¹b zalewu; po prawej – bia-³a kapliczka, ozdobiona kwiatami. Przedemn¹ faluj¹ca powierzchnia wody. Jej w³a-œnie teraz dedykujê moj¹ uwagê. Jaka¿jest inna od bij¹cych o brzeg morskich falw Rewalu, które niedawno ogl¹da³am. Toodmienna forma natury. Tam s³ychaæ je-dynie szum morza i przebijaj¹cy siê mo-mentami przeraŸliwy krzyk mew.

Dzisiejsze pytania, które sobie sta-wiam, dotycz¹ form wyra¿ania natury,w tym tak¿e w³asnej. Czy i jak jest towa¿ne, aby pokazywaæ siebie? Czy przy-roda potrzebuje tak¿e ró¿norodnychœrodków wyrazu do pokazania siebie, jejwa¿noœci, poprzez swoje przejawy „by-cia”? Czego uczê siê od niej, w jej ema-nacji „bytu”? Czy ona tak¿e cierpi z po-wodu braku widocznoœci – bycia widzia-n¹? Mo¿e byæ bowiem albo dostrzeganai chroniona, jak te¿ niszczona. A wiêc –czy przyroda ma takie same problemy jakcz³owiek, a szczególnie introwertyk, którynie potrafi „krzyczeæ g³oœno” i to nie tyl-ko o sobie, aby byæ dostrze¿onym, aletak¿e o ni¹, o zadbanie o jej dobro i tro-skê? Czy ona potrafi „krzyczeæ” w swo-jej obronie, w potrzebie dostrze¿enia bo-

gactwa jej walorów: piêkna, ró¿norodno-œci barw, form, œrodków wyrazu?

W mojej bliskoœci odezwa³ siê ptak.On tak¿e chcia³ zaznaczyæ swoj¹ obec-noœæ w³asnym g³osem.

W tej chwili zalew mieni siê ró¿nymibarwami i wydaje siê, ¿e stale p³ynie. Za-stanawiam siê, sk¹d wziê³a siê w nimczerwieñ, jedno szerokie pasmo czegoœ,co tak¿e wydaje siê w ruchu. Przygl¹damsiê z ciekawoœci¹ i dostrzegam, ¿e to pa-smo stoi jednak w miejscu.

Gdy spogl¹dam w g³¹b zalewu, wi-dzê, ¿e ta czerwonoœæ to odbicie w wo-dzie dachu pobliskiego domu. Ale do-strzegam jedynie dach. Jednak chwilêpotem, bêd¹c ci¹gle w kontemplacji tegowidoku, zauwa¿am w wodzie tak¿e bielœcian domu i czerñ okien.

W tym momencie dostrzegam odbiciew lustrze wody ca³ego domu wraz z po-dwórkiem, a nawet jak¹œ postaæ, prze-chodz¹c¹ wzd³u¿, choæ z mojej ³awki zu-pe³nie jej nie widzê na prawdziwym po-dwórku.

Teraz te¿ coraz bardziej dostrzegamca³y otaczaj¹cy mnie krajobraz, odbityw wodzie, jakbym w³¹czy³a kolejne –dwuogniskowe soczewki lub otworzy³aoczy dwa razy szerzej. Poprzednio wi-dzia³am jedynie wszystkie obiekty nabrzegu – dom, drzewa – oraz wodê, jak-by oddzielone od siebie. W tej chwili za-uwa¿am wszystko po³¹czone w ca³oœæ –jakby przed³u¿enie w wodzie tego, cojest nad jej powierzchni¹.

To jest ciekawe, a wrêcz fascynuj¹cedla mnie, jako wnikliwej obserwatorki¿ycia, a jednoczeœnie badacza g³êbi jegoemanacji – naukowca duszy. Siedzê stalew ten sam sposób, na tej samej ³awce.Raz widzê wszystko oddzielone – osob-ne, a potem, momentami, wszystko two-rz¹ce jedn¹ ca³oœæ. Teraz np. znik³ z wo-dy bia³y dom, a pozosta³a tylko czerwo-noœæ na wodzie.

Podobnie jest z drzewami: zagubi³asiê ich ci¹g³oœæ z wod¹, a mo¿e precyzyj-niej – powsta³a przerwa pomiêdzy wod¹a pniami drzew i ich w niej odbiciu.

Tym razem znowu wszystko powracado wody. Czy¿by punkt widzenia zale¿a³od punktu skupiania uwagi – bo przecie¿nie tylko od „punktu siedzenia”? To cie-kawe dla mnie pytanie.

Teraz jednak chcia³abym wróciæ dopocz¹tku i po³¹czyæ pierwszy opisywanyw¹tek – wyra¿ania siê przyrody i cz³owie-ka – z tym drugim – odbiciem wszystkie-go w wodzie. Czy moja ostatnia opowieœæo ci¹g³oœci, ma coœ z tym wspólnego?

Zale¿y mi na odnalezieniu odpowie-dzi w sobie, bo przecie¿ s¹ to moje pyta-nia do mnie. Jeœli powsta³o we mnie py-tanie, tam tak¿e musi znajdowaæ siê od-powiedŸ. Skoro wiêc jestem czêœci¹przyrody, to powinnam w niej znaleŸækorelacje do siebie i swojego odbiciaw innych formach w ludziach. A wiêc:Czy muszê „wo³aæ g³oœno”, jak te mewy?A mo¿e tylko „odbijaæ siê” w innych,tych, co s¹ blisko mnie, w zasiêgu moje-go wzroku czy oddzia³ywania? Czyw nich mogê znaleŸæ rezonans tego,o czym piszê i mówiê, tak po prostu, nor-malnie, bez fanfar i nag³oœnienia?

Ju¿ wiem: to w³aœnie w nich znajdujêswoje odbicie i vice versa. Oni odbijaj¹w sobie swoj¹ prawdê, przygl¹daj¹c siêsobie i s³ysz¹c moj¹ prawdê.

W tym miejscu dodam jeszcze ma³ewyjaœnienie. Dwa dni wczeœniej obser-wowa³am Basiê Obara, jak utrwala³a nap³ótnie stoj¹ce przed ni¹ zebrane polnekwiaty, u³o¿one w bukiet, postawionew wodzie. Powiedzia³a coœ takiego: janie robiê zdjêcia kwiatów, maluj¹c je nap³ótnie. Ja odczytujê w sobie to, co onewywo³uj¹ we mnie – zachwyt dla cuduœwiata.

Tym cudem jesteœmy te¿ my, cuda na-tury i ich wspania³e emanacje. Szukamytylko œrodka wyrazu, aby je poprzez sie-bie pokazaæ innym ludziom. Jesteœmy dlanich ich lustrem, niczym to opisanewczeœniej odbicie w wodzie. Jedynymwarunkiem jest uchwycenie istoty tegoprzekazu i znalezienie jej wyrazu w so-bie. A wtedy obiekt i jego obraz staj¹ siêto¿same, zjednoczone w ca³oœæ, odebra-n¹ dziêki indywidualnej wra¿liwoœcitwórcy, niezale¿nie od œrodka wyrazu,którego u¿ywa.

I jeszcze na zakoñczenie jedna, wa¿-na dla mnie refleksja. Czy mia³ w tymmoim doœwiadczeniu „tu i teraz” swójudzia³ Stefan ¯eromski i jego „odbicie”na tej zamojskiej ziemi? Czy by³a toemanacja jego ducha we mnie – na me-tafizycznym planie, na subtelnych,kwantowych poziomach informacji? Toodbicie, jego „œlad” informacyjny jestprzecie¿ czêœci¹ œwiata w nieograniczo-nej jednoœci tego, co by³o, jest i bêdzie,poza czasem i przestrzeni¹. Jest wiêcczêœci¹ tego miejsca i mnie – teraz,w tej w³aœnie chwili, siedz¹cej na ³aw-ce, graj¹cej „melodie” na strunachswojej duszy.

Wszyscy wra¿liwi „do potêgi” czuj¹te po³¹czenia poprzez siebie – jednoœæsiebie z ¯YCIEM, jako ca³oœci¹.

Ewa Danuta Bia³ek

Czego nauczy³am siê w Ciekotach, nieopodal dworku Stefana ¯eromskiego?

Olga Teresa Banaszek

Cebula

Pachnie Cebula pachnie echemNaszych rozmówO ¿yciu z minuty na minutêZa oknemPrzep³ywa chmura za chmur¹

NiewzruszonyNiczym pomnikNad cebul¹ naszego ¿yciaZamyœlonyPrzed obiadem, sensem, zwi¹zkiemKomputerowym zadaniem

Skrzy siêCebula niczym s³oñcePieczo³owiciePrzetwarza w nasWarstwa po warstwieMyœl po myœliS³owo po s³owie

Tomasz Koœciñski

Proœba lekarza

Panie, Ty, który Synaw cz³owiecze ongiœ przyoblek³eœ szaty,czynisz rzeczy wielkie,scenariusz ¿ycia piszesz przebogaty,rozsypujesz dary wszelakie.

Dopomó¿, by wystêpkiem nie obraziæ Ciebie,skrusz skorupê obojêtnoœci,pancerz zmazy zniwecz.

Œwietlistym promieniem prowadŸ.Daj rêkê pewn¹, oko bystre,serce czu³e, niestrudzone,myœl przejrzyst¹,by w trudzie codziennymnieœæ mi³osierdzie Twoje.

Uczyñ, bym rozpad³ siê na cz¹stkidla potrzebuj¹cych Ciebie,spali³ do reszty.I z popio³u tegowoni¹ kadzieln¹ uniós³ siêdo niebios.

Stanis³aw Dominiak

Twoim œladem(Tobie...)

Chodzi³em za Tob¹œcie¿kamiwydeptanymiw wyobraŸni

wczoraj doszed³em tamgdzie ciebie nie by³o

zdrêtwia³em

Page 19: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

19W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 RECENZJE

Wyznacznikiem twórczoœci poetyc-kiej Joanny K³aczyñskiej jest spostrzega-nie zastanych zjawisk, sytuacji czy co-dziennych zdarzeñ tak „oczywistych” dlawiêkszoœci ludzi. Utrwalone w zapisie,jakim jest wiersz w swej klasycznej kon-strukcji wywo³uj¹ kolejne pytania – dyle-maty tym razem w czytelniku. Taka jestpoezja powstaj¹ca na wewnêtrznej wra¿-liwoœci opartej na podbudowie antropo-logiczno-filozoficznej. Powstaje jednakwe mnie dylemat, czym mo¿na jeszczezaskoczyæ wspó³czesnego czytelnika?Czy wystarczaj¹cym atutem jest podej-mowanie problematyki codziennoœci?Czy autorka wykonuj¹ca profesjê lekarzamedycyny, która w swej d³ugoletniejpraktyce zawodowej boryka³a siê z ca-³ym spektrum dotycz¹cym stanu fizycz-nego swoich pacjentów jest w stanie po-konaæ obudowane w potocznej opinii ste-reotypy o zaniku wra¿liwoœci? Przekonu-je siê jednak po lekturze wierszy, ¿e poet-ka przy swoim profesjonalizmie obdarzo-na jest du¿¹ doz¹ empatii. Zarazem niezaskakuje mnie w poruszanej przez au-torkê problematyce, kosmologiczne od-niesienie do problematyki ¿ycia jako by-tu i jego czasoprzestrzeni np. w wierszupt. Z py³u:

Z py³u gwiazd zrodzeni. umar³ych s³oñc dzieciw album nieba wpatrzeni, gdzie blask wygas³y œwieci.

To stare fotografie, dzieje dawno minionei tylko myœl siê b³¹ka, czy dla wêgla, wodoru i tlenujest ta kosmiczna udrêka, czy dlatego ginie gwiazda, by narodzi³ siê cz³owiek.

A serca gwiazd umar³ychco siê diamentem sta³y, czy to ten sam wêgiel, co nas stworzy³ taki doskona³y.

Po drugiej stronie bieguna tej twór-czoœci w wierszu pt. Sen ci opowiem, od-najdujemy têsknotê za tym, co stanowi³onasz¹ to¿samoœæ, co jest zapisane w indy-widualnej historii ka¿dej jednostki. Taniemo¿noœæ powrotu determinuje biolo-gicznoœæ cz³owieka w wpisanym w naskodzie nieuchronnoœci przemijania. Au-torka odwo³uje siê w podœwiadomoœci dotych zdarzeñ, które zapisa³y siê w sa-mych superlatywach na kartach ¿ycia, zeœwiadomoœci¹, ¿e m³odoœæ i nak³adaj¹ce

siê wspomnienia tamtych dni mog¹ siêjeszcze zdarzyæ tylko w snach.

Rzeki nurt zielonyZ³oty ¿wir na dnieJestem taki m³odyWe œnie we œnie (…)

by spuentowaæ:

I oczy mam zamkniêteNie budŸcie dzisiaj mniechcê zostaæ w dawnym œwieciew moim œnie

¯ycie w swej nieodgadnionej naturzewielopostaciowoœci jest najwiêkszym cu-dem œwiata, który jest urzeczywistnionypotwierdzeniem istnienia si³y sprawczejbez wzglêdu, do jakich przyczyn orazzjawisk odwo³uj¹ siê kosmolodzy. Pisa³o tym m.in. ks. prof. Micha³ Hellerw swej Kosmologii relatywistycznej zna-ny równie¿, jako specjalista kosmologiikwantowej. Wspomnê tak¿e w tym miej-scu wczeœniejsze prace badawcze nieod-¿a³owanego ks. prof. W³odzimierza Se-dlaka, który by³ twórc¹ teorii œwiat³a,a któremu autorka dedykowa³a jeden zeswoich wierszy. Jednak po lekturze nie-których utworów upewniamy siê, ¿e Jo-anna K³aczyñska umiejêtnie, z lekka sta-wiaj¹c siê w roli obserwatora, potrafi jed-nak ironizowaæ z wielkich naukowcówtego œwiata, czego adekwatnym przyk³a-dem jest wiersz pt. Kosmologia:

Ten Mocarz, który w balon dmuchanape³niony gwiazdami, co galaktyki rozpêdzai osobliwoœci¹jak petard¹ rzuca, Ten, który ¿ycie koduje, by chroniæ je przed nami, bawi siê jak harcerzw podchodyi z mêdrców ¿artuje.

Mamy w tej twórczoœci potwierdze-nie p³ynnoœci zachodz¹cych zjawisk,a zarazem egzystencjalnych dylematówdotycz¹cych nieodkrytych tajemnic ludz-kiego istnienia i poszukiwania punktówodniesienia w codziennym funkcjonowa-niu z ca³a sfer¹ ludzkiej natury, a szcze-gólnie z potrzeb¹ czu³oœci i zachowaniaintymnoœci. W twórczoœci odnajdujemypiêkne przepe³nione estetyczn¹ wra¿li-woœci¹ opisy zwiedzanych miejsc np.wiersze: Sandomierz czy Barcelona. Po-etka odwo³uje siê tak¿e w swoich wier-

szach do trudnej historii jednostek i naro-dów i przypomina o patologii ekstermi-nacji np. wiersz Tor do Workuty:

W salonce kawior i wódka, dzieñ zda siê nie mieæ koñca, miarowo stukaj¹ ko³a, noc odpoczynku za krótka.

Za oknem kosmiczna pustka, mróz tnie jak no¿em, og³usza, czas i pustoœæ na wieki zamarz³y, nawet œwiat³o siê nie porusza.

Ta bry³a zmarzniêta na granit, zapis bólu mêki Golgoty, ten tor œwiêty cmentarny bez koñca, to szeroki tor do Workuty

Na zakoñczenie swojej próby przed-stawienia zagadnieñ twórczoœci JoannyK³aczyñskiej powo³am siê na wyj¹tkowowymowny ze wzglêdu na zawart¹ treœæwiersz, który jest ukierunkowany na stro-nê etyczn¹ naszej egzystencji. Wiersz pt.Je¿eli:

Je¿eli nie wieszjak siê zachowaæ, zachowaj siê przyzwoicie.

Je¿eli nie wieszjak czyniæ, czyñ tak jakbyœ chcia³, by czyniono tobie.

Je¿eli nie wiesz, któr¹ wybraæ drogê, wybierz najprostsz¹.

Je¿eli nie wieszjak dojœæ do celu, idŸ ostro¿nie.

Je¿eli nie wieszgdzie twój cel, zapytaj sumienia.

Odwo³am siê tutaj do potwierdzeniaznaczenia prawa naturalnego, tej od-wiecznej prawdy, na któr¹ powo³ywa³ siêrównie¿ wielki filozof Leszek Ko³akow-ski – artyku³ z 1965 roku „Jezus Chrystus– Prorok i reformator” czy opublikowanypoœmiertnie esej z lat 80. XX wieku „Je-zus oœmieszony. Esej apologetycznyi sceptyczny”, w których przestrzega

przed wyzbyciem siê zasad i praw, któreukszta³towa³y nasz¹ kulturê. W innymprzypadku doprowadzi to do jej degrada-cji i unicestwienia. Obyœmy nie stali siêbezwiednymi œwiadkami pocz¹tku za-chodz¹cych negatywnych zjawisk w na-szej kulturze. Rozró¿nienie dobra i z³ajest realne i zakorzenione w porz¹dku,który nas przekracza i nie jest zale¿ne odustaleñ wiêkszoœci, rz¹dów, organizacjiczy co wa¿ne ka¿dego z nas. Kiedy pra-wo naturalne zniknie, jako podstawowyfundament ludzkiej egzystencji determi-nuj¹cy istnienie wartoœci niezmiennych,wówczas nast¹pi œmieræ cywilizacji, któ-rej spadkobiercami jesteœmy.

Polecam Pañstwu poezjê Joanny K³a-czyñskiej, cz³onkini prê¿nego Mieleckie-go Towarzystwa Literackiego, która póŸ-no odkrywszy w sobie g³os muz poezjiz orszaku Apollina w stosunkowo krót-kim czasie zosta³a autork¹ trzech tomi-ków poetyckich. A s¹ to: Przed zmierz-chem (2014), Melancholia elegancka sio-stra smutku (2015) i Sen ci opowiem(2016). Niew¹tpliwie atutem dojrza³oœcitej poezji jest fakt, ¿e autorka od lat mastycznoœæ ze szeroko pojêtym œrodowi-skiem literackim, jako ¿ona W³odzimie-rza uznanego powieœciopisarza – autoramiêdzy innymi zekranizowanej powieœciPopielec. Przy lekturze tych wierszy, ¿y-czê wielu doznañ estetycznych, zadumyi refleksji, któr¹ ta poezja wywo³uje. Jestona pozbawiona nowomodnych udziw-nieñ, pe³na pokory oraz odpowiedzialno-œci za s³owo, wyj¹tkowo jak na wspó³-czesne uwarunkowania klasyczna w for-mie, mocno osadzona w otaczaj¹c¹ nascodziennoœci z ca³ym spektrum inwenta-rza. Poetka œwiadomie przekazuje nampoprzez s³owa nie tylko spostrzegane tre-œci, ale tak¿e emocje i krajobrazy.

Stefan M. ¯arów

Bibliografia: Przed zmierzchem

Wydawnictwo. Sowello Rzeszów 2014Melancholia elegancka siostra smutku. Wydawnictwo Sowello Rzeszów 2015

Sen ci opowiem. Wydawnictwo Sowello Rzeszów 2016

Artefakty Nr 3 Mielecki Rocznik Literacko-Kulturalny. Mielec 2014

Artefakty Nr 4 Mielecki Rocznik Literacko-Kulturalny. Mielec 2015

Artefakty Nr 5 Mielecki Rocznik Literacko-Kulturalny. Mielec 2016

Uchwycenie zamyœlenia w poezji Joanny K³aczyñskiej

Stefan M. ¯arów

SprostowanieUprzejmie informujemy, i¿ w numerze 99/100 W³asnym G³osem, pod artyku³em

Ikarowe Strofy (s. 5) zamiast Maria Bednarek, ma byæ Jadwiga Piliñska. Autorkêwymienionego tytu³u bardzo przepraszamy.

Page 20: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10220 RECENZJE

Ró¿ne œcie¿ki ¿yciaAlicja Kuberska

Ukaza³ siê kolejny, trzeci tom wierszyAlicji Kuberskiej „Na granicy snu” De-biutowa³a tonikiem „Szklanka rzeczywi-stoœci” w 2011 roku, rok póŸniej wyda³a„Analizê uczuæ”.

Czytaj¹c obecny tomik poznaje siêautorkê jako wra¿liw¹ i ciep³¹ osobêo nie obojêtnym spojrzeniu na wydarze-nia na Ziemi i wokó³ jej. Na samym po-cz¹tku w wierszu „Wygrany los” za-chwyca siê ¿yciem na ziemi:

Przytrafi³o mi siê ¿yciez darem poznania dobrego i z³egomogê uchwyciæ ulotne myœlizatrzymaæ czas s³owem

W twórczoœci Alicji Kuberskiej prze-wija siê wiara, mi³oœæ, szlachetnoœæi otwartoœæ na otoczenie. W jej wierszachodnajdujemy wyobra¿enie miejsc, doktórych siê wybiera lub opis miejsc, któ-rych nie widzia³a, ale chce zobaczyæ.

Autorka mówi o up³ywie czasu, wej-œciu w dojrza³y wiek. Ociera siê te¿ o po-litykê, pyta kim ona jest dla ogó³u?

Przewodnim tematem tego tomikujest mi³oœæ, obecna m.in. w wierszach:Zgubiony klucz, Pot³uczone lustro, Nie –ex, Inna mi³oœæ. Nie jest jej obcy wszech-œwiat, w niektórych wierszach siêga dogwiazd, a jednoczeœnie spogl¹da z góryna ziemiê (Wœród gwiazd, ¯eglowanie poniebie).

Autorka interesuj¹co przeprowadzaczytelnika po czterech porach roku.W wierszu Wiosna w ogrodzie spotyka-my wiosnê kwitn¹c¹, wyzwalaj¹c¹ mi-³oœæ zaœ w utworze Jesienny spokój mówio nostalgicznym czasie gdy nadchodz¹coraz bardziej krótsze dni roku. W tomi-ku znalaz³y siê tak¿e dwa wiersze po-œwiêcone wyj¹tkowemu wydarzeniuw roku, jak¹ jest Wigilia, niezwyklewzruszaj¹co wyrazi³a oczekiwanie na jejprzyjœcie.

Tomik wierszy „Na granicy snu” Ali-cji Kuberskiej zawiera wiersze, w któ-rych czytelnik mo¿e odnaleŸæ siebie sa-mego. Zawarte w nich zdarzenia mog¹wydarzyæ siê w naszym œrodowisku lub¿yciu.

Ksi¹¿ka zosta³a bardzo staranie wy-dana, zwraca uwagê jej sztywna ok³adka,a wewn¹trz, grafiki Agnieszki Herman.

Krystyna Rejniak

Alicja Kuberska, Na granicy snu, Wydawnic-two Miniatura, Kraków 2014 (stron 112)

Dwug³os o ksi¹¿ceNie goñ mnie Alafufu

Zofia Sofim Miku³a

Nie goñ mnie Alafufu to kolejny jesz-cze ciep³y, w twardej ok³adce, 50 stroni-cowy tomik poezji Zofii Sofim Miku³y,poœwiêcony synom. Znajdziemy w nimwiele utworów dedykowanych poszcze-gólnym osobom: bliskim, przyjacio³om,tak¿e tym, którzy odeszli, natkniemy siêna ciekawe ekfrazy inspirowane obraza-mi. Zadziwi¹ nas wiersze kobiece, pe³neobycia towarzyskiego, z uwik³aniamidamsko-mêskimi, filuternoœci¹ i zabaw-n¹ kokieteri¹. Damy siê w³¹czyæ w goni-twê za prawdziw¹ mi³oœci¹.

Id¹c tropem enigmatycznego tytu³u,zajrzyjmy do œrodka, gdzie Autorkazmierzy siê z tytu³owym wierszem (przy-pominaj¹cym tryptyk). Tym razem poja-wi siê w tytule zamiast nie goñ mnie, niegoñ nas Alafufu, co naprowadza nie tyl-ko na osobiste, ale i zbiorowe doœwiad-czenia pisz¹cej. Alafufu zaznacza swójœlad w kilku wierszach, wci¹¿ powracajak zmora, b¹dŸ wcielenie diab³a. Mo¿nadomniemywaæ, i¿ Autorka ostateczniechce siê rozprawiæ z przesz³oœci¹, demo-nami, lêkami, do koñca nie nazwanymi,które rzutuj¹ na jej jakoœæ ¿ycia. Potwier-dz¹ to wersy: jeœli zamknê za sob¹ wczo-raj/dziœ wstanie mniej rozdarte. Bowiem,wy³aniaj¹ siê z przesz³oœci cienie narzu-canych ról, ³¹cznie z degradacj¹ emocjo-naln¹, co uwidoczniaj¹ niektóre wiersze.Taki stan rzeczy wprowadza dysonans,potêguj¹c w wierszach, a mo¿e i w ¿yciuAutorki rangê fizycznej atrakcyjnoœci.

Niestety, zabawa w kotka i myszkênie mo¿e trwaæ wiecznie. Poetka œwiado-ma potrzeby zmian, na pewno siêgnie ponowe priorytety odkrywaj¹c siebie dot¹dnie znan¹. W tym momencie chcia³obysiê przywo³aæ spojrzenie naukowe drEwy Danuty Bia³ek (miêdzy innymi tre-nera psychosyntezy), gdzie k³adzie siê

nacisk na potrzebê ³¹czenia w rozwojuw³asnym fizycznoœci z duchowoœci¹, za-chowania pomiêdzy nimi w³aœciwychproporcji. Bo ¿ycie nie jest jedynie po-wierzchowne, lecz toczy siê na wielu po-ziomach, które maj¹ g³êboki sens. Defi-cyt tak jednego jak i drugiego czynnikaw samorealizacji rodzi wewnêtrzne fru-stracje; to tak, jak podczas ruchu musimysprzêgn¹æ obydwie nogi, gdy¿ jedn¹ niezajdziemy daleko, czyli nie posmakuje-my pe³ni ¿ycia, ani ono nie posmakujenas. Trzeba wiêc d¹¿yæ do z³otego œrod-ka, który oznacza szczêœcie – wewnêtrz-n¹ harmoniê – dobrostan.

Zapraszam do interesuj¹cej lektury,godnej wysokiej pó³ki.

Maria Bednarek

Zofia Sofim Miku³a, Nie goñ mnie Alafufu, Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda 2017

***

¯ycie jest interesuj¹ce i zabawne podwarunkiem, ¿e nie próbuje siê byæ szczê-œliwym.

Tom wierszy Zofii Sofim Miku³y „Niegoñ mnie Alafufu” zabra³em w podró¿poci¹giem. Cztery godziny w ka¿d¹ stro-nê. Podró¿ zawsze nastraja szczególnie:za oknami zmienia siê krajobraz i pogo-da, w przedziale przygodni towarzyszedrogi coœ robi¹, o czymœ mówi¹, czytaj¹,pracuj¹ na laptopach. Nic nas nie ³¹czy,ale wszystko pobudza do myœlenia, wy-wo³uje jakieœ skojarzenia, uruchamia wy-obraŸniê. Podobnie krajobraz za oknem.To wyj¹tkowe warunki by smakowaæ po-ezjê, która pada na szczególnie nastrojo-n¹ wyobraŸniê, w œwiat skojarzeñ,uczuæ… Niewielki tomik mo¿na prze-czytaæ kilka razy, wracaæ do wierszy, ko-jarzyæ je lub przeciwstawiaæ, s³uchaæ,niekiedy z zadziwieniem, jak odpowiadana nie w³asny umys³.

Z³ota myœl Ko³akowskiego ¿ycie jestinteresuj¹ce i zabawne pod warunkiem, ¿enie próbuje siê byæ szczêœliwym, patronu-j¹ca wierszowi „niedaleko bajek filozo-fów” powinna byæ mottem ca³ego tomu.Bo chyba go jakoœ domyka i streszcza.Pe³no tam, jak w ¿yciu, postaci, któreszczêœcie próbuj¹ uszyæ sobie z byle ja-kiego materia³u, jak kostium w prowin-cjonalnym teatrze, intuicyjnie i podœwia-domie czuj¹c, ¿e to kiepski substytut nie-dosiêgnionego orygina³u. Potem na sce-nie ¿ycia potykaj¹ siê o jego po³y. P³aszczrozdziera siê, spada i patrz¹ nadzy nazmiêt¹ szmatê. Za oknami zmienia siêkrajobraz. Zmiête resztki p³aszcza odp³y-nê³y w przesz³oœæ wra¿eñ. Bajki filozo-fów. Filozofia? I przydomek Poetki: So-fim. Sapienti satis.

Erotyki Sofim. Lewituj¹, zawieszoneponad czasem, jak jej most Poniatow-skiego nad Wis³¹. Ale te¿ nieco inaczej:Nie spinaj¹ brzegów, jak most, ale wisz¹niejako wzd³u¿ nurtu, w ich w³asnym,pi¹tym wymiarze (zwykle mamy cztery:trzy przestrzenne i jeden czasowy). Jed-

nym ogl¹dem ogarniaj¹ to, co rzeka my-œli, ¿e jest czasem. A dla nich to jednachwila. Te¿ tak czasem patrzê na prze-sz³oœæ. Zwija siê do jednego, bezczaso-wego punktu. Trwa? Mo¿e jakoœ... Napewno... Dziêki temu zabiegowi. Kto znamatematykê, ten zrozumie. Cz³owiekszuka szczêœcia… A to rol¹ szczêœcia jestszukaæ cz³owieka. Czasem siê spotykaj¹.Starszy cz³owiek, zbli¿aj¹cy siê do mety,powie niekiedy: mia³em szczêœliwe ¿ycie.I jedn¹ myœl¹ ogarnie – dziesi¹t lat swo-jej historii. Patrzê na swoje 63 lata.Szczêœliwe. Bardzo. Choæ nie wolne odtrudnych doœwiadczeñ. Bywaj¹ zdarzeniabez przyczyny. Ale nigdy bez sensu. Takuczy³ nieod¿a³owany Tischner. Potwier-dzam. Mo¿e to doœwiadczenie WielkiegoSensu Wszystkiego, mo¿e ono w³aœnienazywa siê szczêœciem?

„Szczêœcie szuka cz³owieka” to skrótmyœlowy. Otó¿ jestem przekonany, ¿eprzeznaczeniem cz³owieka jest szczêœcie(choæ ró¿nie rozumiane w ró¿nych œwia-topogl¹dach, religiach, kulturach). Cz³o-wiek nie jest w stanie stworzyæ sobieszczêœcia, ot choæby dlatego, ¿e nie panu-je nad wszystkimi jego elementami, np.nad myœlami, pragnieniami, uczuciamidrugiej osoby; nad swoim losem wresz-cie. Wiêc w tym moim skrócie myœlo-wym szczêœcie, które jest naszym prze-znaczeniem, nas szuka. Poza tym, jeœliodwo³aæ siê do myœli chrzeœcijañskiej,zw³aszcza w jej protestanckiej, surowej,„wydestylowanej” czystoœci, to Bóg i tyl-ko On jest zarówno szczêœciem, jak jegodawc¹, jak i tym, który ka¿dego poszuku-je (przypowieœæ o zgubionej owcy,o drachmie, scena z prostytutk¹, scenaw domu celnika, Zacheusz, i wiele, wieleinnych miejsc). Psujemy czêsto ten prze-kaz, w³¹czaj¹c doktrynê o „zarabianiu so-bie” na niebo, która jest ca³kowicie fa³-szywa, niebiblijna i pachnie intencjamikontrreformacyjnymi. St¹d te¿ (acz niewy³¹cznie, oczywiœcie) bierze siê nasze(przynajmniej nasze, POLSKIE) wyobra-¿enie o szczêœciu, które jakoby mo¿naosi¹gn¹æ wy³¹cznie w³asnymi si³ami.

Za oknami pendolino znów zmieniasiê sceneria. Zachód S³oñca. Jasna tarczawisi niziutko nad horyzontem. Przywo³u-je myœli o czasie. O czasie w poezji,o czasie w fizyce, o poczuciu czasu w cy-klicznych zjawiskach przyrody i ludzkichlosów. W rêkach mam „Alafufu”. A pa-miêæ o¿ywia siê nagle cudown¹ pieœni¹ze Skrzypka na dachu Sunrise, sunset…Rytm pór dnia, roku (jest i Vivaldi w tymtomie, ale nie o tym jest ten list). Za pó³roku znów dok³adnie o tej porze i dok³ad-nie w tym miejscu zajdzie S³oñce.A w uszach Sunrise, sunset… Za parê--parênaœcie lat nasze/moje ¿ycie bêdzieju¿ ¿y³o wy³¹cznie w ¿yciu naszych/mo-ich dzieci. I tak dalej, i tak dalej… ¯yciebêdzie trwaæ do koñca œwiata, przecho-dz¹c z jednego osobnika na drugiego. ¯y-cie jak szczêœcie, jest ponad nami. My je-steœmy tylko jego czasowym mieszka-

Page 21: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

niem. I moje dzieci, i ich dzieci i wnukibêd¹, jak ja, kochaæ, cieszyæ siê, p³akaæ.Znów w n-tym pokoleniu czyjeœ 24 gu-ziczki wyœlizn¹ siê z pêtelek… Znówktoœ komuœ bêdzie rozpuszcza³ w³osy…Poezja Zofii Miku³y jest zawieszona po-nad czasem, lewituje wzd³u¿ nurtu rzekiczasu, ogarniaj¹c jednym spojrzeniemprzesz³oœæ, teraŸniejszoœæ i przysz³oœæ.¯yje w pi¹tym wymiarze ponad cztero-przestrzeni¹. Tworzenie tego rodzaju li-ryki wymaga nie tylko talentu, ale te¿specyficznej wra¿liwoœci i swoistej po-kory, jak¹ spotykam prawie wy³¹czniewœród aktywnych naukowców.

Wiêc kiedy jest szczêœcie? Kiedy sie-dzisz w fotelu i œpiewasz: Sunrise, sunsetSwiftly fly the yearsOne season following anotherLaden with happiness and tearsWhat words of wisdom can I give them? How can I help to ease their way? Now they must learn from one anotherDay by day. Wschód s³oñca, zachód s³oñcaWschód s³oñca, zachód s³oñcaDni prêdko p³yn¹Pora roku przechodzi w kolejn¹Pe³n¹ szczêœcia i ³ezCó¿ m¹drego mogê im powiedzieæ? Jak mogê u³atwiæ im drogê? Teraz musz¹ uczyæ siê od siebieDzieñ po dniu

Wtedy jest szczêœcie. W tej pieœni,w tym przekazywaniu ¿ycia i szczêœcia: How can I help to ease their way? Now they must learn from one anotherDay by day.

W tym Now they must siedzi ca³e tomisterium sztafety ¿ycia, szczêœcia, mi³o-œci, ³ez… Wszystkiego. Wielki SensWszystkiego, o jakim mawia³ niezapo-mniany ks. prof. Józef Tischner.

Jeœli takie w³aœnie skojarzenie po-wsta³o u mnie, gdy przenosi³em wzrokznad wierszy w przestrzeñ za oknem pê-dz¹cego poci¹gu, i znów na tomik „Ala-fufu”, to mo¿e w³aœnie o tym jest poezjaSofim? Nie pytam, sztuka ma ¿yæ w du-szy odbiorcy jej w³asnym ¿yciem.

…Mam te¿ inne skojarzenie zwi¹zane

z czasem w poezji Sofim. To jakby czasdwóch nurtów, dwóch wymiarów. W jed-nym zamro¿one i jakoœ trwaj¹ce chwile,czasem d³u¿sze okresy, uniesieñ, szczê-œcia; w drugim wartki nurt ¿ycia. W jed-nym trwaj¹: dotyk, pieszczota, poca³un-ki, bliskoœæ bez ograniczenia, choæ mo¿eju¿ niekiedy trochê symboliczna (szklan-ka w d³oni, która niedawno tak samo uj-mowa³a mê¿czyznê). W drugim mê¿czy-zna, ten „prosty mechanizm”, niesionywartkim nurtem czasu, rozchyla ju¿ inne,m³odsze uda („zdarzy³am siê tobie”). Ko-bieta z jej poezji przyjmuje to, jak prawaprzyrody. ¯e „prosty mechanizm” dzia³a,jak dzia³a i ¿e w kobiecie wci¹¿ trwaj¹

minione chwile i mo¿e nawet te chwilejeszcze ¿yj¹, mo¿e nawet pod bluzk¹…Zadziwiaj¹ca jest ta pogoda kobietyz wierszy Sofim, ta zgoda na to, ¿e wy-starcz¹ owe zatrzymane w kadrze pamiê-ci chwile. Nawet mo¿e z lekk¹ domiesz-k¹ poczucia wy¿szoœci (bêdzie pieœci³m³odsz¹, ale to jêdrnoœæ mojego cia³a po-czuje, nie jej). Nie wiem, czy mê¿czyzna,to zawsze taki prosty mechanizm.W mê¿czyznach te¿ d³ugo ¿yj¹ niezwy-k³e chwile, niekiedy przez kilkadziesi¹tlat. Mê¿czyŸni te¿ czasem wyobra¿aj¹sobie, co by zrobili w powtórce swojego¿ycia. Mê¿czyzna w poezji Sofim jestjednak doœæ prymitywny. Nie palê, rzad-ko pijê piwo, a nie przysz³a by mi do g³o-wy kropelka piwa na dnie szklanki zaraz„po”. To zwierzêce jakieœ. Ale, hola ho-la… Zna³em „zwierzêc¹” kobietê, ¿onêznajomego. Nie potrafi³a ani trochê zapa-nowaæ ani nad po¿¹daniem, ani nad cho-rob¹ alkoholow¹.

Autorka nosi baga¿ ludzkich losów.Trudnych, popl¹tanych jak konary jejdrzew, tragicznych. Dla mnie to niekiedyopowieœæ z innego œwiata. Nie zetkn¹³emsiê z tym w moim w³asnym ¿yciu. Niemam takiego doœwiadczenia. S³ysza³em,czyta³em… I co z tego? Nie wyobra¿amsobie. Nie mogê siê wstawiæ w po³o¿eniekogoœ, kto potrafi uderzyæ kobietê;wspó³czujê, ale nie potrafiê „wspó³od-czuwaæ” z bit¹ kobiet¹, bo to dla mnieegzotyka. Jest w wierszu Zofii Miku³y„porz¹dna kobieta”. Takiej nic trudnegoi powik³anego siê nie zdarza. Porz¹dnymkobietom siê nie zdarza. Porz¹dne kobie-ty nie mówi¹ brzydkich s³ów, nie mówi¹o swoim ciele, ani o seksie, ani w ogóleo „takich” sprawach. Nie ubieraj¹ siêswobodnie, nie pokazuj¹, ¿e s¹ dumne zeswojej kobiecoœci. Porz¹dna kobieta niepomo¿e w ucieczce bitej kobieciez dzieæmi, bo porz¹dnej kobiecie coœ ta-kiego siê nie zdarza. Porz¹dne kobietynie wpadaj¹ w takie sytuacje. A jeœli ja-kaœ wpad³a, to widaæ, mo¿e nie taka po-rz¹dna.

Mia³bym ochotê popolemizowaæ nie-co z Leszkiem ¯uliñskim, który w swojejrecenzji …Alafufu „Rekonstrukcja emo-cji” zamieszczonej 4 lipca 2017 na stro-nie pomorskiego magazynu literacko--artystycznego „Latarnia Morska”, tak³adnie napisa³ o poezji Sofim jako retro-spektywnej. Tymczasem to odniesieniedo czasów dzieciñstwa w poezji Miku³y,to jest coœ du¿o, du¿o g³êbszego. To takiena³o¿enie wspomnieñ, szczypty senty-mentu, na w³asne doœwiadczenie ¿ycio-we i swoiste ich przetworzenie, „przepra-cowanie”, jak siê mówi w ¿argonie psy-chologii. Wydaje mi siê, ¿e chyba dobrzeto rozumiem. To jakbyœmy do starych (wsensie lat, dobrze znanych, ale niezu¿y-tych) naczyñ wlewali inny, szlachetniej-szy, dojrza³y napój. To jakbyœmy zawija-li do portu o dobrze znanych liniach na-brze¿y, ale ju¿ innym statkiem – wci¹¿jednak do tego samego portu. Bo port

macierzysty jest jeden. Pod warunkiem,¿e istnieje, ¿e nie zniós³ go sztorm ani in-ny kataklizm. Bo i czasy dzieciêce nie za-wsze s¹ „czyste i œwiête jak pierwsze ko-chanie” (nie ma dok¹d uciec biedne sie-dem lat z wiersza „bajki”. Buduje dziew-czynka z pude³ek swoje kolejne… 80–90(?) lat. z Alafufu znamy siê od dziecka –niesamowity obraz. Patrzy Poetka na tenœwiat z pude³ek oczami dojrza³ymi… Niewie dziewczynka, ile razy jeszcze w swo-im ¿yciu bêdzie taki œwiat z pude³ek bu-dowaæ. Jak w myœli o szczêœciu Ko³a-kowskiego… Powtórzê: niesamowity ob-raz.

Zofia Sofim Miku³a swoj¹ poezj¹wkrêci³a mnie w myœlenie o sztafecie ¿y-cia, szczêœcia, uniesieñ, cierpienia,szczytów i dolin… A czy to Ÿle, gdy cz³o-wiek czasem pozwoli sobie na chwiletranscendencji (w znaczeniu pierwot-nym: transcendere), kiedy sobie pomyœlio szczêœciu? A czy to Ÿle, gdy pozwolisobie na chwile wzruszenia i nie wstydzisiê tego? Nawet wtedy, kiedy ten cz³o-wiek nie jest poet¹, tylko zwyczajnym fi-zykiem? Nihil humanum a me alienumesse puto.

Piotr Laser

Zofia Sofim Miku³a: Nie goñ mnie Alafufu, Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda 2017, str. 50

Wesele w HusowieGra¿yna Sordyl

Gra¿yna Sordyl – poetka, malarkai mecenas sztuki. Pochodzi z Husowa.Kultywuje tradycje kulturalne. W rodzin-nym domu w Husowie mieszcz¹ siê jejobrazy i pami¹tki z przesz³oœci. Autorkabierze udzia³ w miêdzynarodowych wy-stawach obrazów. Co roku przekazujeswoje prace na aukcje charytatywne narzecz chorych dzieci. Wyda³a dwa tomikipoezji Moja poezja (2012), Smak dzikichmalin (2017). Jej wiersze opublikowanezosta³y w wielu almanachach i antolo-giach. Nale¿y do wielu œrodowisk twór-czych.

Wesele w Husowie – œladami twórcyludowego, autorstwa Gra¿yny Sordyl, topozycja ksi¹¿kowa, nad któr¹ pochyli³am

siê ze szczególn¹ estym¹ z uwagi na jejwartoœæ dokumentaln¹. Autorka przez la-ta gromadzi³a informacje o dzia³alnoœciartystycznej jej dziadka W³adys³awa Le-niara. Ostatecznie postanowi³a wydaæ ca-³¹ spuœciznê po nim.

W³adys³aw Leniar – bohater ksi¹¿kiws³awi³ siê dzia³alnoœci¹ spo³eczno-kul-turaln¹ w Husowie. By³ za³o¿ycielem ka-peli, gra³ na wielu instrumentach, uczy³chêtnych gry na skrzypcach i akordeonie,przygotowywa³ jase³ka, pisa³ role dla ko-lêdników, organizowa³ wystêpy arty-styczne na do¿ynkach wiejskich i zabawykotylionowe. Zbiera³ przyœpiewki z weseli sam je tworzy³, wszystko skrzêtnie zapi-sywa³, dziêki czemu powsta³o opracowa-nie obrzêdu wesela husowskiego jego au-torstwa. Jego misjê mo¿na porównaæ (wpewnym sensie) do misji Oskara Kolber-ga – polskiego etnografa, folklorystyi kompozytora XVIII wieku, wêdruj¹cegood wsi do wsi w celu utrwalenia polskichpowiedzeñ i pieœni regionalnych.

Autorka siêga do korzeni, bo tak¹czuje powinnoœæ wobec dziadka i swojejma³ej Ojczyzny. Za poœrednictwem tejksi¹¿ki przybli¿a nam jego poczynania;pe³no w niej rodzinnych fotografii, zdjêæstrojów, zachowanych rêkopisów i pieœniwyra¿onych tamtejsz¹ gwar¹: Mortwiy-³aœ siy Kasiu/¿e Jasiu ubogi/ kupio³ on ciwelon/ do samy pod³ogi.

Maria Bednarek

Gra¿yna Sordyl, Wesele w Husowie – œladamitwórcy ludowego, £añcut 2017

Dwug³os o ksi¹¿ce

Przedsiêbiorczoœæ z dusz¹

Ewa Danuta Bia³ek

Psychosynteza w oparciu o teatr we-wnêtrzny, czyli gracze, którymi rozgry-wamy, albo nieœwiadomie gracze rozgry-waj¹ nami. To role spo³eczne, które pe³-nimy mniej lub bardziej œwiadomie; toscena, na której toczymy nasze ¿ycie.I jeœli chcemy siê zaanga¿owaæ w tenspektakl psychosyntezy, niezbêdnie bê-dziemy potrzebowaæ sporych umiejêtno-œci wgl¹du w siebie czyli paradoksalnieumiejêtnoœci autoanalitycznych. Autorka

21W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 RECENZJE

Page 22: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

Ewa Danuta Bia³ek przybli¿a w ksi¹¿cejedn¹ z technik psychosyntezy, opraco-wan¹ przez Amerykankê Vivian King.

W Polsce Teatr nasz wewnêtrzny.Wstêp do kursu psychosyntezy, wydanyprzez CODN w 1999 roku, jest rzeczywi-œcie wstêpem, którego myœl Ewa D. Bia-³ek kontynuuje jako pod³o¿e teoretycznejednego z nowszych nurtów terapii –transpersonalnej. Autorka ods³ania faktistnienia pomostu miêdzy œwiatem we-wnêtrznym a zewnêtrznym g³ównego re-¿ysera, jakim jest ka¿dy z nas. Zwracauwagê na mo¿liwoœci, jakie ka¿dy posia-da, odkryte b¹dŸ jeszcze nie, dziêki któ-rym jesteœmy w stanie stworzyæ po¿¹da-n¹ jakoœæ ¿ycia w ró¿nych jego dziedzi-nach. Buduje pytania, na które, jeœli ze-chcesz sobie na nie odpowiedzieæ DrogiCzytelniku lub przynajmniej siê zatrzy-masz, bêd¹ stanowi³y przyczynek do szu-kania czegoœ wiêcej, byæ mo¿e w sferzeumiejêtnoœci praktycznych, warsztato-wych. Na przyk³ad: co chcê osi¹gn¹æ mo-im spektaklem? Jakie jest przes³anie mo-jego ¿ycia?

W optymistycznej wersji Autorka za-k³ada, ¿e liderzy jutra, wykreuj¹ takiedzia³ania, które bêd¹ s³u¿y³y przedsiê-biorczoœci innych ludzi. Wierzy, ¿e takiewyzwania zostan¹ podjête i na poziomierzeczywistym i duchowym, co sprzyjaæbêdzie rozwojowi cz³owieka w kontek-œcie syntezy ze œwiatem.

Mira Umiastowska

***Najnowsza publikacja dr Ewy Danuty

Bia³ek pt. Przedsiêbiorczoœæ z dusz¹ jestkontynuacj¹ misji autorki, przedstawiaj¹-cej filozofiê ¿ycia, któr¹ jest dochodzeniedo harmonii i dobrostanu w sobie i œwie-cie, który nas otacza.

Obok tej ksi¹¿ki nie mo¿na przejœæobojêtnie. Porusza najczulsze struny du-szy, zmusza do refleksji, pochylenia siênad sob¹, zatrzymania siê na chwilêi spojrzenia z innej perspektywy na swo-je ¿ycie. Motywuje do nieustannej pracynad sob¹, pokonywania ograniczaj¹cychnas lêków, przekonañ, obaw przed zmia-nami.

Autorka przypomina o tak wa¿nej –a zapomnianej – cnocie, któr¹ jestwdziêcznoœæ za ¿ycie, za istnienie, zaka¿dy dzieñ. Zaczynaj¹c dzieñ odwdziêcznoœci, trzeba uœwiadomiæ sobieg³êbiê tego doœwiadczenia, istotê siebie,dziêki czemu bêdziemy siê stawaæ bar-dziej œwiadomi, ¿e uczestniczymy w ¿y-ciu, które jest doœwiadczaniem zdarzeñ,poznawaniem ludzi, uczeniem siê go.Dziêki temu œwiat bêdzie siê stawa³ lep-szym miejscem do ¿ycia.

Ka¿de doœwiadczenie, a szczególnietrudne zdarzenia czy relacje, kszta³tuj¹nas, a bez nich nie stalibyœmy siê tymiludŸmi, którymi teraz jesteœmy. B¹dŸmywiêc wdziêczni za udzia³ w tych prze¿y-ciach i budujmy swoje ¿ycie na funda-

mencie wdziêcznoœci i bezwarunkowejmi³oœci.

Autorka przekazuje nam swoj¹ m¹-droœæ w s³owach: „Nic w przyrodzie nieginie. Najwy¿ej odracza czas zaistnieniaczegoœ w Twoim istnieniu”. Z pe³n¹ od-powiedzialnoœci¹, z otwartym sercem po-lecam Pañstwu tê unikaln¹ publikacjê.

Bogumi³a Walicka

Ewa Danuta Bia³ek. Przedsiêbiorczoœæ z dusz¹.Wyzwanie dla nowych czasów, Instytut Psychosyn-tezy, Warszawa 2017.

Œwiat wygas³ych lampIzabela Zubko

Trzy razy „nie” chcia³oby siê wykrzy-czeæ na widok mrocznej ok³adki tomikuwierszy Œwiat wygas³ych lamp IzabeliZubko – m³odej poetki, w codziennym¿yciu swobodnej, promiennej, pe³nejotwartoœci w relacjach z ludŸmi, pe³nejciekawych osi¹gniêæ na niwie poetyckiej.Co nam czytelnikom ma uzmys³owiæ ówprzekaz sk³adaj¹cy siê na pierwsze wra-¿enie? Ksi¹¿ka w ka¿dym calu solidnieopracowana – technicznie i literacko,opatrzona wstêpem Jerzego Jankowskie-go i przet³umaczona na jêzyk angielskiprzez Annê Mazur. Ca³oœæ, niczym twier-dza. Na pewno tu nic nie pojawi³o siêprzypadkowo. No w³aœnie, dlaczego takaok³adka, dlaczego taki tytu³. Ale to oczy-wiœcie tylko mój subiektywny odbiór.W wierszach odpowiedzi dos³ownej nanurtuj¹ce mnie pytania nie znajdziemy.Autorka poprzez utwory czêœciowo tylkopomo¿e nam zrozumieæ ow¹ mrocznoœæœwiata. Z wiersza tytu³owego wyzierautkana na rzêsach/ pajêczyna, kolczastes³owa, zawirusowana dusza z wolnoœci¹usidlon¹ w spojrzeniu, z chêci¹ odbloko-wania wartoœci przeznaczenia. Z ró¿nychaspektów codziennego ¿ycia Autorkapróbuje wychwyciæ obecnoœæ œwiat³a –jako nadziejê. Nawet po nieznanej stro-nie trawy zauwa¿y œlimaka i „przyklêk-nie na prawe oko” i uwa¿nie bêdzie œle-dziæ jak obarczony domem/zdobywa po-szarpany brzeg/wyznaczonego celu.W wierszu Spacer przez ¿ycie powieo porozumieniu dusz – drogowskaziep³yn¹cym z jego oczu wpatrzonych w jejsen. W przyszed³eœ, w ogrodzie jego do-tyku, mo¿e swobodnie p³yn¹æ/w zatoce

s³ów/s³odkich jak czereœnie/zatañczyæw ³zie… Powie te¿: przyszed³eœ jak dobryogieñ/który rozpuszcza ciemnoœæ/jak ¿arktóry trawi. Autorka równie¿ w Noc i ja,w wygaszonym domu/ poszuka œladów¿ycia /ws³uchujê siê w jej muzykê/wœródnieobecnoœci nut/chowam odkryt¹ nogê/pod ko³drê bezpieczeñstwa.

Moje krótkie dywagacje zakoñczêciekawym poetyckim stwierdzeniem Au-torki z wiersza Lolitta: ja/istota pozba-wiona poca³unków/ju¿ wiêcej nie p³a-czê/od dziœ/moje grzechy tworz¹ tylkomnie/szukam mi³oœci/by wyrównaæ rytmserca.

Niech mi bêdzie wolno na podsumo-wanie przytoczyæ jeszcze cytat JerzegoJankowskiego ze wstêpu niniejszego to-miku: „Ile w podmiocie lirycznym samejIzy Zubko, a ile przeciêtnego cz³owieka,ka¿dego z nas? Na to pytanie musimy so-bie odpowiedzieæ sami. Jedna z prawd li-terackich g³osi, ¿e co by autor nie robi³i jakby nie myli³ tropów, to zawsze prze-cie¿ pisze… o sobie”

Maria Bednarek

Halo… Proszê…! S³ucham…?Jolanta Maria Grotte

Nowa powieœæ pod powy¿szym tytu-³em autorstwa Jolanty Marii Grotte, wy-dana staraniem Studia GraficznegoAGAT Warszawa 2017 r. (ponad 200stron w miêkkiej ok³adce), to szerokiespektrum relacji i stosunków panuj¹cychw rodzinie wielopokoleniowej, mocnoosadzonej w tradycji. G³ówna jej akcjarozgrywa siê na obrze¿ach po³udniowejPolski, ale jej pocz¹tek nabiera dynamikiw zderzeniu Agaty – g³ównej bohaterkiz pobytem u krewnych w stolicy, którzyw moim mniemaniu razem z ni¹, wiod¹równorzêdny prym w tej powieœci. Spo-tkanie w Warszawie, dla obu stron zró¿-nicowanych kulturowo i obyczajowo, re-zonuje umocnieniem wiêzi, pe³nej tole-rancji i szacunku. Agatê przeroœnie do-broæ krewnych, a mo¿e ogrom w³asnychkompleksów, które widaæ go³ym okiem.Przylgnie do krewnych ca³ym sercem.Zach³ystuj¹c siê „wielkim œwiatem”, poj-mie, ¿e mo¿na ¿yæ inaczej, uœwiadomi

sobie te¿, ¿e w jej ¿yciu choæby ma³¿eñ-skim, niewiele od niej zale¿y. Rzewne³zy przy rozstaniu z krewnymi, to byæmo¿e zapowiedŸ szykuj¹cych siêzmian... Druga zaœ strona – krewni Aga-ty – Ewa i Marek przez perypetie z ku-zynk¹ odkryj¹, ¿e bêd¹c komuœ potrzeb-ni, mog¹ zmieniaæ rzeczywistoœæ na lep-sz¹. Poczuj¹ misjê do spe³nienia i zaan-ga¿uj¹ siê w pog³êbianie relacji rodzin-nych. Jako letnicy wyjad¹ do wujostwaw rodzinne strony Ewy i ju¿ nie bêdziekoñca sielanki. Oj zabawisz tu Goœciu za-bawisz: nie jeden placuszek, szarlotka,nie jedna nalewka i utoczona ³za. A po-nadto piêkne opisy przyrody, wspó³brz-mi¹cej z dope³nianiem siê mi³oœci tej,z wo³ania duszy. Powieœæ pe³na zaskaku-j¹cych, dramatycznych przygód, ¿e a¿chwilami komiczna. Pozycja œwietna nawakacje, s³uchowisko, b¹dŸ wakacyjnyfilmowy serial. Wraz z Autork¹ zapra-szam do lektury.

Maria Bednarek

Jolanta Maria Grotte, Halo… Proszê…! S³u-cham…?, Studio Graficzne AGAT, Warszawa2017 r.

Liderzy jutra Ewa Danuta Bia³ek

Œwi¹teczno-metafizycznaniespodzianka

Jeszcze tak niedawno cytowa³em wy-powiedŸ francuskiego lekarza specjalistyw dziedzinie jungowskiej psychoterapii –Lionel Corbett'a, na temat niemo¿noœcipoddania syntezie naszej wiedzy o natu-rze ludzkiej i jej szczególnym aspekciejakim jest œwiadomoœæ. A tu nieoczeki-wanie pod œwi¹teczn¹ choink¹ za spraw¹Œwiêtego Miko³aja, pojawi³a siê poœródkilku ksi¹¿ek, chyba najnowsza pracamojej znajomej Ewy Danuty Bia³ek „Li-derzy Jutra”. Œw. Miko³aj musia³ chybasiêgn¹æ po informacje do noosfery, doktórej wiadomoœæ wys³a³ mój najstarszywnuk – Jaœku. Od dawna nosi³em siêz zamiarem siêgniêcia po ksi¹¿ki paniEwy – twórczyni Instytutu Psychosynte-zy i pionierki Psychosyntezy w Polsce.Jaœku, nie móg³ wiedzieæ, ¿e znam Pani¹Ewê Bia³ek i ¿e bywa³a na naszych spo-

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10222 RECENZJE

Page 23: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

23W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 RECENZJEtkaniach w Integral Cafe, co potwierdzi³to póŸniej. To jakiœ cud, albo…? Polemorfogenetyczne (Ruperta Sheldrake'a),albo pole torsyjne (Genadija Szypowa)spe³ni³o moje ¿yczenie.

I có¿ siê sta³o? – No, sporo nowego.Nie spodziewa³em siê, ¿e zetknê siêz wiedz¹, która przeros³a moje najœmiel-sze oczekiwania. Ani dotychczasoweŸród³a mojej wiedzy, ani ostatnio zg³êbia-na przeze mnie filozofia integralna KenaWilbera, mimo jej nowatorskiego podej-œcia nie zdo³a³a we mnie wypracowaæklarownej, zsyntetyzowanej wiedzyo cz³owieku, jego naturze, jego sensu ist-nienia na tej ziemi i we wszechœwiecie.Stanowi³a jednak ogromny postêpw dziedzinie myœli filozoficznej zak³ada-j¹c, ¿e rozwój cz³owieka mierzony skal¹jego œwiadomoœci, poszerzanej przezuwzglêdnianie wszystkich mo¿liwychpunktów widzenia (perspektyw), nadaje(w domyœle…?) sens jego istnieniu.

Niepozorny, bo doœæ konkretny tytu³ksi¹¿ki Ewy Danuty Bia³ek – „LiderzyJutra” wskazywa³ na kolejn¹ charaktery-stykê rozwijaj¹cego siê menageryzmu.Ku mojemu zaskoczeniu, otrzyma³emdog³êbn¹, oryginaln¹ i spójn¹ analizê sta-nu wiedzy o cz³owieku, wynikaj¹cejz bogatego doœwiadczenia autorkiw dziedzinie badañ nad subteln¹ sfer¹ je-go natury w zderzeniu ze wspó³czesnymiosi¹gniêciami w dziedzinie fizyki kwan-towej, biologii molekularnej, psychoneu-roimmunologii, genetyki i epigenetykioraz w innych dziedzinach opisywanychw literaturze œwiatowej. Psychoenerge-tyczna koncepcja natury cz³owieka, wy-daje siê byæ znacznie bardziej przekony-wuj¹ca w porównaniu z mechanistycz-nym podejœciem wspó³czesnej nauki,w której zasada redukcjonizmu, szcze-gólnie w medycynie traktuje cz³owiekajak maszynê w wysokim stopniu z³o¿o-noœci, któr¹ teoretycznie bez ograniczeñ,mo¿na naprawiaæ za pomoc¹ odpowied-nio zaawansowanej technologii. Ducho-wy (subtelny) aspekt natury cz³owiekawykracza³, do tej pory, poza obszar zain-teresowania oficjalnej nauki. Obecnie,coraz wiêksza iloœæ naukowców ró¿nychdziedzin podejmuje badania w sferach,do tej pory stygmatyzowanych, jak meta-fizyka, psychoenergetyka, psychokineza,prekognicja, czy intuicja.

Obok ciekawej i oryginalnej analizyosobistych doœwiadczeñ i zdobytej wie-dzy przez autorkê, przedstawiona zosta³aspójna i klarowna wizja strategii tworze-nia nowego, lepszego œwiata, a w nimcz³owieka wolnego od paradygmatuwszechobecnego racjonalizmu redukuj¹-cego cz³owieka jedynie do organizmu na-pêdzanego biochemiczn¹ energi¹ natury,posiadaj¹cego jedynie mózg, który nie-podzielnie kieruje jego ¿yciem. Energe-tyczna koncepcja wszechœwiata i zasadauniwersalnych praw nim rz¹dz¹cych tofundamenty filozofii zaprezentowanejw ksi¹¿ce Ewy Bia³kowskiej, a psycho-

synteza, to najbardziej skuteczna (wg Ro-berta Assagioli) naukowa metoda formu-³owania strategii indywidualnego rozwo-ju nowego cz³owieka, który osi¹gaj¹cwy¿szy poziomi œwiadomoœci w ko--kreacji z pozosta³ymi ludzkimi istotamina tej planecie, ma wielki potencja³ i jestw stanie zbudowaæ nowy œwiat wolny odkonfliktów i przemocy, œwiat rozwijaj¹cysiê w harmonii i mi³oœci, œwiat dobrosta-nu, radosny i szczêœliwy.

Czy to jest mo¿liwe? Wed³ug autorki,z któr¹ siê zgadzam, jest to jedynie kwe-stia naszego wyboru, czyli decyzji, czytrwaæ w ob³êdnym cyklu powtarzaj¹cychsiê stale i samowyniszczaj¹cych efektówrywalizacji (walka o przetrwanie), czyzaakceptowaæ nowy paradygmat indywi-dualnego i zbiorowego rozwoju opartegona empatii, zrozumieniu, akceptacji i ko--kreacji w spo³eczeñstwie ludzkim trak-towanym jako jeden po³¹czony ze sob¹organizm bêd¹cy integraln¹ czêœci¹ natu-ry jako ca³oœci.

Krzysztof Górecki

Ewa Danuta Bia³ek, Liderzy jutra, Warszawa 2016

Wycieczka œladami przesz³oœciMaria Bednarek

Kilka lat temu zafascynowa³ mnie to-mik Marii Bednarek, który sk³ada³ siêz cyklu haiku „Piórka na wietrze” 2014.Uj¹³ mnie wyj¹tkowym przeniesieniempolskiego klimatu do formy literackiejwywodz¹cej siê z Japonii. Tym razem ze-tknê³am siê z proz¹ wspomnieniow¹, za-tytu³owan¹ „Dziewczêta ze Starej Dro-gi”. Na pewno nie jest to publikacja roz-liczeniowa, choæ dotyczy ¿ycia. Osobyznane, do których mogê zaliczyæ autorkê,czêsto siêgaj¹ do przesz³oœci, by na jej tleprzedstawiæ i wypromowaæ samych sie-bie. Jednak w tym przypadku nie mamydo czynienia z autokreacj¹. Ksi¹¿ka zo-sta³a napisana z myœl¹ o rodzinie i œrodo-wisku, w których autorka siê wychowa³a,a przede wszystkim o ukochanej wsiHy¿ne. Za poœrednictwem relacji pozna-jemy wspania³ych ludzi z okresu jej m³o-doœci, których ju¿ w wiêkszoœci nie mawœród nas. Na tej p³aszczyŸnie wartoœæniniejszej pozycji ksi¹¿kowej jest czystosentymentalna.

Maria Bednarek pisze jêzykiem kla-rownym, bez zbêdnych zawi³oœci czydrugiego dna. WyraŸnie daje odczuæ, ¿enie ma nic do ukrycia. Jej celem jestprzedstawienie historii takiej jaka jest,bo jest ona wystarczaj¹co barwna i nienale¿y jej dodatkowo koloryzowaæ. Od-daje klimat minionych stu lat i opisujeœrodowisko, z którego siê wywodzi. Au-torka jest wnikliw¹ obserwatork¹ ¿yciai ludzi, staj¹c siê tym samym przewodni-kiem po rodzinnym Hy¿nem i okolicach.W ksi¹¿ce zosta³y poruszone liczne hi-storie, które s¹ œciœle powi¹zane z jejw³asn¹. Opisywane sytuacje wzruszaj¹a wprowadzone elementy humorystycz-ne sprawiaj¹, ¿e czujemy siê komforto-wo w roli goœcia zaproszonego do przy-jaznego domu.

Maria Bednarek nie banalizuje prze-sz³oœci. Z wielk¹ estym¹ oprowadza naspo swoich ulubionych miejscach i przed-stawia osoby, które wp³ynê³y na jej oso-bowoœæ. Dla wielu mo¿e to byæ wêdrów-ka œladami w³asnej babci, mamy, cioci –dla mnie to by³a osobista wêdrówka. Opi-sy przyrody pozwoli³y mi cofn¹æ siê dowczesnych lat prze¿ytych na Podlasiu.Uto¿sami³am swoje dzieciñstwo z dzie-ciñstwem autorki, choæ spêdzi³yœmy jew odleg³ych czêœciach Polski i w ró¿nymokresie. Autorka pobudzi³a w mojej wy-obraŸni obrazy, do których z radoœci¹ po-wróci³am. Znowu poczu³am siê ma³¹dziewczynk¹ beztrosko biegaj¹c¹ po ³¹-kach i zbieraj¹c¹ kwiatki na bukiet dlababci.

Afirmacja ¿ycia i têsknota za latami,które nigdy nie powróc¹, sk³aniaj¹ czy-telnika do zadumy nad w³asn¹ przesz³o-œci¹. Autorka opisuje silne wiêzi rodzin-ne, ³¹cz¹ce wszystkich na dobre i na z³e.Doskonale oddaje atmosferê panuj¹c¹w domu i miêdzy s¹siadami. Pogodne,pe³ne optymizmu wspomnienia zwi¹zanez dzieciñstwem, dojrzewaniem, m³odo-œci¹ oraz ¿yciem doros³ym (ma³¿eñskim)zachwyci ka¿de pokolenie, nie tylko te,które wyros³o w czasach powojennychPolski czy w PRL-u. W tej literaturzemo¿na odnaleŸæ siebie i pokazaæ dzie-ciom jak by³o kiedyœ. Mo¿na te¿ odna-leŸæ uniwersalizm, który sprawia, ¿e te-mat staje jeszcze ciekawszy i bli¿szy ser-cu ka¿dego, kto siêgn¹³ po ksi¹¿kê.

Poza walorem autobiograficznym za-let¹ ksi¹¿ki jest to, ¿e za kilka czy kilka-naœcie lat historyk na jej podstawie mo¿eprzeœledziæ i odtworzyæ opisany czas podk¹tem obyczajowym, kulturowym, histo-rycznym i jêzykowym. Obok wspó³cze-snej polszczyzny zosta³a u¿yta miejsco-wa gwara. Poza tym autorka do³¹czy³aopracowany przez siebie s³owniczeks³ów i wyra¿eñ gwarowych, wystêpuj¹-cych na RzeszowszczyŸnie, a dziœ zacie-ranych przez czas. Zdjêcia z dawnych latdodatkowo nadaj¹ dokumentalny wyrazpublikacji.

Lektura wspomnieñ Marii Bednarekotwiera przed czytelnikiem now¹ kartê

historii. Wi¹¿e siê ona z innym odbioremup³ywu czasu ni¿ ten, w którym ¿yjemy.WyraŸnie wyczuwamy z jak¹ staranno-œci¹, szacunkiem i odpowiedzialnoœci¹autorka zwraca siê do nas. Doskonalezdaje sobie sprawê, ¿e oddaje w nasze rê-ce bardzo cenn¹ rzecz – swoje wspo-mnienia, które mog¹ wp³yn¹æ na ¿yciewielu pokoleñ. Zwraca w nich uwagê napowagê i konsekwencjê dokonywanychwyborów bez wzglêdu na miejsce, w któ-rym siê urodziliœmy. Opowiadaj¹c o Hy¿-nem, autorka siêgnê³a te¿ do Ÿróde³ mo-nograficznych, co mo¿e byæ zachêt¹ dlainnych do kontynuowania kroniki.

Izabela Zubko

Maria Bednarek, Dziewczêta ze Starej Drogi,Wyd. 2, Studio Graficzne AGAT, Warszawa, 2016,ss. 214.

Nareszcie autentyczna ty – kobieta po 60-tceEwa Danuta Bia³ek

Dr Ewa Danuta Bia³ek jako nauko-wiec z pasji, szuka³a przez lata odpowie-dzi na pytanie dlaczego cz³owiek chorujei w jaki sposób mo¿na wspieraæ zawartew nim czynniki zdrowia i wewnêtrznejharmonii. Zmagania te odzwierciedli³ytomy 33 ksi¹¿ek i ponad 120 artyku³ównaukowych. Jako, ¿e sama wiele w ¿yciuprzesz³a, prze¿yte przez ni¹ doœwiadcze-nia – zrozumienie ich znaczenia, dopierooœmieli³y j¹, by doradzaæ innym. Pomo-g³y jej w tym d³ugoletnie doœwiadczenianaukowe i medyczne, a tak¿e praktycznena bazie psychosyntezy, z której wysnu³asyntezê swojego ¿ycia.

Dlatego w niniejszej publikacji Au-torka daje wyraz tego, i¿ zale¿y jej naka¿dej z nas – kobiecie. Chce nam zaosz-czêdziæ cierpienia. Swój czas daruje nam,by nasz czas nie zosta³ stracony. Krok pokroku kusi gam¹ kolorów ¿ycia jeszczeprzez nas nie poznanego, przewodnicz¹cw oswajaniu – wydobywaniu nowychmo¿liwoœci, sk³adaj¹cych siê na dobro-stan – pe³niê zdrowia. Otrzymujemy tyl-ko przys³owiow¹ wêdkê (a nie rybê), bowszystko co potrzebne, jest w nas goto-we. Wystarczy odkryæ – odkopaæ swojejeszcze nie znane poziomy, wykazaæ do-br¹ wolê – zrobiæ pierwszy krok, a przedewszystkim pokonaæ opór przed zmian¹.

Page 24: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10224 RECENZJEA wtedy wzroœnie poczucie w³asnej war-toœci i przyjd¹ od losu nagrody.

Proces dochodzenia do pe³ni zdrowiamo¿e zbytnio siê wyd³u¿aæ lub w ogólesiê nie rozpocz¹æ, jeœli w porê nie siê-gniemy po odpowiednie wskazówki. DrEwa Danuta Bia³ek podaje nam ten darwytycznych na tacy. Nie obiecuje leczgwarantuje narodziny ka¿dej z nas na no-wo, a¿ po zakwitanie. Jak¿e nie doceniæjej misji.

Masz co najmniej dwa wymiary sie-bie. Musisz je odnaleŸæ i po³¹czyæ w ca-³oœæ. Potrzebujesz je znaleŸæ w sobie,w swojej historii, z tego sk¹d przycho-dzisz, kim jesteœ i dok¹d zmierzasz.…Trzeba zawierzyæ sobie i swojemu wo-³aniu duszy… – przekonuje.

Nie sposób wyraziæ w skrócie, tegoco Autorka ma nam do powiedzenia. Za-g³êbiaj¹c siê w lekturê, na pewno mo¿naodczuæ dobr¹ aurê, jak równie¿ bliskoœæAutorki, wiarê w Ciebie – Nas, p³yn¹c¹z dobrych oczu, rozumiej¹cych Twoje –Nasze têsknoty i gotowoœæ na zmiany.

Ksi¹¿ki dr Ewy Danuty Bia³ek, nieja-ko koresponduj¹ ze sob¹. Jest w nichwiele odniesieñ do innych tytu³ów jej pu-blikacji, wiele celowych powtórzeñw zmieniaj¹cych siê kontekstach, wielezapadaj¹cych w pamiêæ podsumowañ –regu³. Niekiedy opatrzone s¹ g³êbi¹ sen-tencji znanych myœlicieli, zas³uguj¹cychna uwa¿noœæ.

Aktualna pozycja zawiera cenne wy-powiedzi czytelniczek. Autorka podkre-œla w niej: …Kobiety mog¹ znaleŸæ w mo-ich ksi¹¿kach, podobnie jak i warsztatachi coachingu bezcenn¹ wartoœæ siebie.Jest to tym cenniejsze, ¿e pochodziz „pierwszej rêki”, a wiêc kobiety, któraprze¿y³a, zrozumiawszy swoje doœwiad-czenia i nauczy³a siê „¿yciowych lekcji”,a obecnie dzieli siê swoj¹ ¿yciow¹ m¹-droœci¹ z innymi kobietami, bêd¹c ichstarsz¹ kole¿ank¹... autorka wszystkieaspekty dotycz¹ce zdrowia i jego brakuodpowiednio nazwa³a i hierarchicznieuporz¹dkowa³a, z matematyczn¹ precy-zj¹, jak dwa razy dwa równa siê cztery.

W polecanych treœciach lektur autor-ki, ja (bêd¹c po kryzysie psychicznymw latach 70.) przejrza³am siê jak w lu-strze, uznaj¹c prawdziwoœæ i wyj¹tko-woœæ przewodnictwa. Podobn¹ drog¹wtedy sz³am ku wzrastaniu – zdrowieniuale po omacku, czerpi¹c fragmentaryczn¹wiedzê z ró¿nych Ÿróde³ i czytade³.

Ksi¹¿ki dr Ewy Danuty Bia³ek prze-znaczone na wiek prze³omowy 50–60,tak naprawdê w moim mniemaniu s¹ naka¿d¹ porê doros³ego ¿ycia. W czasie,gdy ja szuka³am pomocy, du¿o by mi wy-jaœni³y.

W swojej ksi¹¿ce wspomnieniowejDziewczêta ze Starej Drogi, tylko zasy-gnalizowa³am w kilku zdaniach o zawa-leniu siê mojego œwiata duchowego.Dziêki zaproszeniu mnie do niniejszejpublikacji, mogê wyznaæ wiêcej i tuwielki uk³on w stronê autorki za ksi¹¿kêS³owo jako energia, bowiem moja trauma

pojawi³a siê w³aœnie od zranienia s³o-wem, skierowanym do mnie w dzieciñ-stwie. S³owo to zakopa³am. W moims³ownictwie nigdy siê nie pojawia³o. By-³o swoistym piêtnem, mia³am przed nimlêk, uraz na nie. Pewnego razu, po latach,w ¿artach, przypadkiem, „obdarowano”mnie nim i porazi³o mnie na ³adne parêlat. Nie potrafi³am go odbiæ jak pi³eczki,¿y³o we mnie – bezradnym dziecku, któ-remu ja, doros³a, na tamt¹ chwilê nie po-trafi³am niczego wyperswadowaæ – wy-biæ z g³owy. ¯aden ówczesny lekarz niewyjaœni³ mi tego zjawiska – sprawczoœcis³owa, które zdegradowa³o mnie do nie-opisanego smutku. Ze swoim proble-mem, przed majestatem lekarskim, czu-³am siê „urwana z choinki”. Na tamtenczas i wiedzê mia³am na pociechê jedy-nie Biblijny cytat: A s³owo cia³em siê sta-³o i mieszka³o miêdzy nami. Ten cytatuœwiadomi³ mi, jak wa¿na jest jakoœæs³ów, które mog¹ ucieleœniaæ obwiesz-czanie dobrej nowiny, ale i mog¹ byæ te¿niszczycielskie. Na szczêœcie nie ma tegoz³ego…, w spustoszeniu jakie przynios³omi to doœwiadczenie, odnalaz³am g³êbszerozumienie ¿ycia i drogê dalszego moje-go rozwoju. Minê³y dziesi¹tki lat. Po lek-turze S³owo jako energia, która cal po ca-lu wszystko mi wyjaœni³a, poczu³am siêostatecznie u „siebie w domu”.

Dziêkujê Autorce za mo¿liwoœæ wy-powiedzenia zdania na temat Jej cennejmisji w s³u¿bie dla drugiego cz³owieka.

Maria Bednarek – pedagog terapeuta

Zamiast poematuLeszek Dembek

Polifonia poezji, któr¹ Leszek Dem-bek nazywa te¿ Nad-Widzeniem, to wie-log³osowoœæ, swoista fuga wierszowane-go utworu. Termin ten na pe³nych pra-wach funkcjonuje najczêœciej w muzyce,ale zosta³ rozci¹gniêty te¿ na inne gatun-ki wypowiedzi artystycznej. U nas znanes¹ szczególnie rozwa¿ania o polifonicz-noœci prozy Fiodora Dostojewskiego(Michai³ Bachtin). A poezja szuka defini-cji tego terminu od lat kilkudziesiêciu.

W ksi¹¿ce „Polifonia poezji”, mono-tematycznej a zarazem spójnej, ostatniowydanej pod przewodnictwem LeszkaDembka, definicja polifonii jest zawarta

w tekœcie programowym j¹ otwieraj¹-cym. Poeta i teoretyk poezji w jednejosobie nazywa polifoniê wiersza swoist¹interferencj¹ miêdzy stylami (widzenia-mi) rozchodzenia siê poetyckich tonóww odczuwaniu, myœleniu, rozumieniui s³yszeniu z ró¿nych Ÿróde³ zapisu. Mo¿-na dodaæ: polifoniê tworz¹ ró¿ne warian-ty utworu, ich wersje, transpozycje, prze-inaczenia.

Polifoniê, to jest wielowymiarowoœæ,uzyskuje siê przez na³o¿enie wizji orygi-na³u (tekstu wyjœciowego), który bywadope³niany, rozwarstwiany, b¹dŸ reinter-pretowany. Inspiracjê do podjêcia nowegoeksperymentu ksi¹¿ki polifonicznej przezszczeciñskiego poetê, który zachêci³ doeksperymentu œrodowisko poetów regionuzachodniopomorskiego, da³y æwiczeniaamerykañskiego poety Mc Clatche’gooraz japoñskiego „renga”, których zasad¹jest wspólne pisanie wierszy. Dodatkowowykorzystano pomys³y z ksi¹¿ki Ray-monda Queneau „Sto tysiêcy milionówwierszy”. Koncepcjê zbioru stanowi¹wszak teoretyczne ustalenia Dembkai u³o¿ony na jego pocz¹tku manifest.

O rodzaju wzoru, jakim okazuje siêRaymond Queneau, wspó³twórca ekspe-rymentalnej grupy literackiej QulPo, za-³o¿onej 24 listopada 1960 roku, orazo matematyku François Le Lionnais,mo¿na w Wikipedii przeczytaæ: „Ekpery-mentalny tom poetycki sk³ada siê z dzie-siêciu sonetów. Ka¿dy wiersz umieszczo-ny jest na kartce pociêtej na czternaœciepoziomych pasków, zawieraj¹cych poje-dyncze wersy. Dziêki takiemu uk³adowitekstu czytelnik mo¿e dowolnie manew-rowaæ fragmentami utworów Queneau,uzyskuj¹c w ten sposób za ka¿dym razeminny, w³asny sonet. Queneau obliczy³, ¿ew ten sposób mo¿na uzyskaæ sto tysiêcymiliardów ró¿nych sonetów”.

Oczywiœcie, polifonicznoœæ inaczejuzyskuje siê w jêzyku francuskim, chiñ-skim czy polskim, który ma w³asn¹sk³adniê, deklinacjê i w³aœciwoœci jêzy-ka. Nad upostaciowieniem polifoniczno-œci w naszym s³ownictwie pracowa³ w³a-œnie teoretycznie Leszek Dembek,a wzorca do inwariantnoœci tekstów do-starczy³y wiersze Barbary T. Dominiczak„Zielone œwiat³o” oraz tego¿ LeszkaDembka wiersz „O ¿urawiach”, w któ-rych gra s³ów i ca³ych zwrotów dostarczamateria³u do Dwu-widzenia, Trój-widze-nia i Kwadro-widzenia.

Eksperyment poetycki w rodzaju po-lifonicznoœci mo¿liwy jest do osi¹gniêciaw naszej literaturze dziêki oryginalnymuk³adom wiersza osi¹gniêtym przez Ta-deusza Peipera (z jego poematem roz-kwitaj¹cym) i Juliana Przybosia. Dal-szym posuniêciem na drodze nowator-stwa w sztuce by³o wspólne tworzenie, tj.pisanie wierszy inspirowanych jedn¹ my-œl¹ przez wielu autorów. W literaturze taidea znalaz³a urealnienie na pocz¹tku lat60., ale wczeœniejsze chyba by³o „wspól-ne malowanie”. Uprawiali je artyœciz grupy „Œwiat”, której przewodzi³ Euge-niusz Geno Ma³kowski.

W eksperymencie Leszka Dembkawziêli udzia³ poeci ze Szczecina i Polic,a wœród nich: Leszek Dembek, Katarzy-na Chabowska, Barbara T. Dominiczak,Robert A. Florczyk, Ma³gorzata Goluda,Zbigniew Zahnz, Wojciech Kral, ZenonLach-Cerañski, Stanis³aw Rapior, AdamW. Siedlecki, Edward Sielkierzyñski,Anna S³owiñska, Magdalena Sowiñska,Zbigniew Szyowiel, Edyta Rauchut. Po-³¹czy³o ich miejsce zamieszkania, bo-wiem wiek maj¹ zró¿nicowany, podobnie– rodzaj wykszta³cenia. Leszek Dembek– autor czterech tomików, jest poet¹, po-litologiem, prezesem szczeciñskiego od-dzia³u ZLP, emerytowanym oficeremWojska Polskiego. S¹dz¹c po tej ksi¹¿ce,literatura oznacza rozwój przez przyrostformy, czyli przez mno¿enie struktur, coodbija siê zawoalowaniem i utrat¹ jejczytelnoœci w treœci jako œrodku wyrazu.Zdawa³o siê, ¿e dynamika wiersza bia³e-go, peiperowskiego, zmierzaæ bêdzie kustworzeniu wy¿szych gatunków ni¿ je-den liryk jak wyb³ysk œwiadomoœci. Ma-rzy siê niektórym poemat, nawet epopeja,a tymczasem powsta³ zwielokrotnionywiersz polifoniczny, powtarzalny w po-dobnych b¹dŸ pokrewnych wersjach.

Lektura tej ksi¹¿ki poch³ania uwagêi budzi zaciekawienie. Jest to novum nagie³dzie czytelniczej, st¹d inspiruje do ta-kich czy podobnych eksperymentów. Pog³êbszym wnikniêciu w tê pracê, rodzisiê do niej dystans i rezerwa. Uk³adankis³ów czy zwroty skojarzone mechanicz-nie nie daj¹ tej satysfakcji, co wierszspontaniczny. Mo¿na osi¹gn¹æ przezuk³adanki i kojarzenia wyrazów orazzwrotów wspania³e wyniki iloœciowe,lecz nie zast¹pi¹ one myœlenia autentycz-nego (na ¿ywo). Zasiêg i charakter eks-perymentu jest wiêc ograniczony, choæbyz uwagi na podobieñstwo operacji umy-s³owych.

Poezja polifoniczna jest w treœci jak-by ubo¿sza ni¿ o wolnym toku wypowie-dzi. Dodatkowo musi towarzyszyæ jejteoria, sformu³owana do ka¿dego okresudzia³ania. I tu powstaje problem: nie ka¿-dy poeta jest dobrym teoretykiem. Dem-bek wysuwa w tej ksi¹¿ce teorematy licz-ne, zwiêz³e i bliskie semantycznie, niezawsze przecie¿ wykazuje jasnoœæ wy-wodu, niekoniecznie wyra¿a siê konse-kwentnie i w toku mowy postêpuj¹cejbudzi zastrze¿enia ju¿ jego termin Nad--Widzenie. W kontekœcie tych s³ów cho-dzi raczej o „wyobra¿enie” ni¿ o „widze-nie”. Podobnie pogubiæ siê mo¿na w in-nych terminach, przyjêtych na u¿ytekoperacji budowania wiersza.

Ksi¹¿ka zatytu³owana ogólnie „Poli-fonia poezji” obejmuje ogromny zakreszagadnieñ. O polifonicznoœci w poezjimo¿na by pisaæ równie dobrze dziesi¹tkiinnych ksi¹¿ek, te¿ oryginalnych. Napewno nie wyczerpuje zagadnienia.

Stanis³aw Stanik

Leszek Dembek, Polifonia poezji, Zwi¹zek Li-teratów Polskich, Szczecin 2016

Page 25: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

Moja ziemiaStanis³aw Stanik

„Moja ziemia” to tytu³ najnowszejksi¹¿ki Stanis³awa Stanika, poety, pisa-rza, autora 21 ksi¹¿ek. Wiersze Stanis³a-wa Stanika zachêcaj¹ do spojrzeniaw przesz³oœæ, do wspomnieñ rodzinnychstron, do zastanowienia siê nad minionymczasem. Myœli autora siêgaj¹ dalekow minione ¿ycie. Przywracaj¹ wspomnie-nia. To pamiêtnik œcie¿ki ¿ycia. G³êbiacia³a i duszy natury i psychiki cz³owieka.

Ksi¹¿kê wydano w jêzyku rosyjskimw Inowroc³awiu 2017 r. Wydawca: AlicjaMaria Kuberska. Wiersze przet³umaczy³aIzabela Zubko. Korektê i konsultacjê jê-zykow¹ przeprowadzi³a Elena Dubrow-ska. Projekt ok³adki i grafiki wykona³aAgnieszka Herman. Stron 70.

Jolanta Maria Grotte

Zmierzch ŒwituMira Umiastowska

Na granicy zmierzchu i œwitu

Po zbiorze ekfraz Miry Umiastow-skiej „Czerwona sukienka” (2016)z ogromnym zainteresowaniem siêgnê-³am po jej kolejn¹ publikacjê z tego cy-klu. Pokrewieñstwo dwóch sztuk: poezjii malarstwa ponownie sta³o siê dla niejpretekstem do wypowiedzi wierszem.Symbolikê obrazów, tym razem autor-stwa Jerzego Do³¿yka, poetka prze³o¿y³ana jêzyk literacki, który ³¹czy w sobieprzenikliwoœæ myœli oraz zwiêz³oœæ prze-kazu. Refleksyjne i urzekaj¹ce swoistymklimatem utwory zawarte w najnowszym

tomiku Zmierzch Œwitu, odwo³uj¹ siê douczuæ, myœli i emocji. Podmiot lirycznybuduje klimat w ten sposób, ¿e nawet niewiemy, kiedy przenikniêcie w g³¹b pro-blemów miêdzyludzkich, a zw³aszczatych intymnych, zaczyna byæ dla nas bo-lesne. Dlaczego? Poniewa¿ autorka bar-dzo dyskretnie dotyka sfery naszych do-œwiadczeñ, a przede wszystkim niedoœci-gnionego pragnienia uczucia bliskoœciz drugim cz³owiekiem. Zagubienie, brakzrozumienia czy ukrywanie siê pod ma-sk¹, nie pozwalaj¹ na czerpanie radoœciz zasobów posiadanych przez ka¿degoz nas, a daj¹cych mo¿liwoœæ spe³nieniajedynie poprzez bliskoœæ.

Nasycone spor¹ doz¹ zmys³owoœciwiersze, charakteryzuje nostalgia i ulot-noœæ chwili. Mira Umiastowska ods³aniaokruchy dnia, sk³adaj¹ce siê na ca³o-kszta³t naszego ¿ycia. Niekiedy zaczyna-my zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e nie-które pragnienia ju¿ na zawsze pozostan¹tylko marzeniami, jest ju¿ zbyt póŸno, bycofn¹æ czas. Wówczas ¿ycie widzianez tej perspektywy tworzy schemat egzy-stowania w pró¿ni, gdzie Miêdzy dniema noc¹… / Noc¹… a dniem / Jest miejscena zmierzch… na… œwit / Na œwit… na…zmierzch, gdzie nasze zagubienie pomiê-dzy granicami rzeczywistoœci i marzeñ,przesz³oœci i teraŸniejszoœci oraz jawyi snu.

Mira Umiastowska umiejêtnie trzymaemocje czytelnika na wodzy. Wypowiadasiê w imieniu têsknoty za mi³oœci¹, któranie szczêdz¹c silnych doznañ, ³¹czy dwaró¿ne œwiaty, jednoczeœnie je dziel¹c.Ka¿dy wiersz w pewnym sensie stanowigrê wstêpn¹ dla kolejnego i ka¿dym mo-¿emy delektowaæ siê oddzielnie. Tu naszeniespe³nione oczekiwania uruchamiaj¹wyobraŸniê i zaczynamy uwa¿nie ws³u-chiwaæ siê w siebie. Pe³ne uniesieñ eroty-ki mog¹ byæ odczytywane w ró¿ny spo-sób, bowiem z ogromnym taktem podjêtyprzez Mirê Umiastowsk¹ temat na to po-zwala. I tylko od Czytelnika zale¿y czypomiêdzy tytu³owym Zmierzchem a Œwi-tem rozegra siê coœ metafizycznego.

Zarówno tytu³ tomiku jak i zbiórwierszy w nim zawarty nie s¹ przypadko-we i nosz¹ w sobie znamiona dualizmu.Przestawione œwiaty z¿y³y siê ze sob¹,ocieraj¹ siê o siebie, przyci¹gaj¹ jednakwci¹¿ tkwi¹ w odczuciu wyobcowaniai oddalenia. Z nawi¹zanego miêdzy nimipoetyckiego dialogu wynika, ¿e poszuku-j¹ siê na wzajem, lecz nie mog¹ odnaleŸæwspólnej drogi. Dzieli je chwila, którastanowi barierê nie do pokonania. Byæmo¿e jest to ta sama chwila, która nie po-zwala na dotarcie do samego siebie?

Spotkanie z twórczoœci¹ Miry Umia-stowskiej wymaga skupienia, dojrza³oœciliterackiej i pe³nego zaanga¿owania zestrony Czytelnika. Z wiêkszoœci wierszyemanuje spokój i afirmacja uczucia.Z wyp³ywaj¹cej z nich refleksji o niespe³-nieniu i przemijaniu mo¿na dotrzeæ dowielu wartoœci, o których we wspó³cze-snym œwiecie zapomina siê, a które tkwi¹

w nas. Myœlê jednak, ¿e sztuka przebywa-nia z drug¹ osob¹ wcale nie musi wi¹zaæsiê z cierpieniem. To doœwiadczenie mo¿ewzbogaciæ nasze ¿ycie, tworz¹c je piêk-niejszym, pozbawionym bólu i strachu.Czy jest to ta sama sztuka, która czerpiez umiejêtnoœci bycia z samym sob¹?A mo¿e z obcowania z symbolem? W¹t-pliwoœci i ich rozwi¹zanie pozostawiamCzytelnikowi do rozstrzygniêcia.

Izabela Zubko

Mira Umiastowska, Zmierzch Œwitu Ekfrazy,Wydawnictwo Autorskie, Warszawa 2017, ss. 67.Druk i oprawa: Wydawnictwo Diecezjalne, Sando-mierz.

PozytywkaAgnieszka Lis

Powieœæ Agnieszki Lis „Pozytywka”przedstawia czytelnikowi dramat spo-³eczny, z którym g³ówna bohaterka musisiê zmierzyæ. Autorka pokazuje próbêwydobycia siê z traumy cichej i skromnejkobiety, ¿yj¹cej ju¿ od wczesnego dzie-ciñstwa w ci¹g³ym strachu i poczuciu wi-ny. Ojciec alkoholik i niespe³niona w mi-³oœci matka stanowi¹ pocz¹tek jej trud-nych prze¿yæ. Wkraczaj¹c w doros³oœæMonika mia³a nadziejê, ¿e wszystko siêzmieni na lepsze. Niestety decyzja o za-m¹¿pójœciu nie przerwa³a z³ej passy.

Jak siê okazuje œlub Kopciuszka z bo-gatym ksiêciem nie zawsze przepowiadadobrze koñcz¹c¹ siê bajkê a uroczystoœæ,nawi¹zuj¹ca do zaœlubin ksiê¿nej Diany,nie gwarantuje szczêœcia nowo¿eñcom. Odpocz¹tku g³ówna bohaterka czu³a siê nie-swojo w tym wydarzeniu, nie maj¹c na je-go oprawê ¿adnego wp³ywu. Wiedzia³a, ¿eto tylko show dla mieszkañców nadmor-skiej wsi, w której siê wychowa³a. Zle siêczu³a w centrum uwagi. Szum, powsta³yw dniu jej œlubu, przyt³oczy³ j¹. Jednakmyœl, ¿e wyrwie siê domu, dodawa³a jej si³.

Po przyjeŸdzie do Warszawy, gdzie za-mieszka³a u teœciów, z wielk¹ nadziej¹ (amo¿e naiwnoœci¹) patrzy³a w przysz³oœæ.Wszystko by³o dla niej nowe, piêkne i pe³-ne niespodzianek. Jednak doœæ szybko po-zna³a prozê ¿ycia. Wielka mi³oœæ i po¿¹da-nie wygas³y, pozostawiaj¹c marzenieo dziecku, które mog³oby przyczyniæ siêdo uratowania ma³¿eñstwa.

Gdy jej m¹¿, Robert, stawa³ siê corazbardziej apodyktyczny, z pomoc¹ przy-sz³a teœciowa, znajduj¹ca w m³odziutkiej

synowej siebie sprzed lat. Nie chcia³a, byta pope³ni³a jej b³êdy i pomog³a w pozna-niu innego œwiata. Œwiata, o którymdziewczyna nie œmia³a pomarzyæ, a którystan¹³ teraz przed ni¹ otworem.

Dziêki teœciowej rozpoczê³a studia nawydziale zarz¹dzania, zapisa³a siê nakurs jêzyka angielskiego, podjê³a pracê,pozna³a tajniki mody oraz dobre maniery.Gdy zaczê³a wierzyæ w siebie, zapocz¹t-kowa³ siê w niej powolny proces we-wnêtrznych i zewnêtrznych przemian.Z brzydkiego kacz¹tka przeistoczy³a siêw piêkn¹ ³abêdzicê, za któr¹ z po¿¹da-niem wodzili oczami inni mê¿czyŸni.Doskonale zdaj¹c sobie z tego sprawê,bawi³a siê uczuciami innych.

Zazdrosny m¹¿, dla którego mia³a byætylko potuln¹ kochank¹ i przys³owiow¹kur¹ domow¹, buntowa³ siê. Nie o takiejmatce dla swoich dzieci marzy³. Ten „pani w³adca” traktowa³ j¹ jak rzecz, przez cobezpowrotnie oddalali siê od siebie. Czu³,¿e przestaje mieæ swoj¹ ¿onê na w³asnoœæ,¿e wymknê³a siê spod jego kontroli. Ko-bieta maj¹ca w³asne zdanie i pieni¹dzesta³a siê dla niego zagro¿eniem. Nie zbli-¿y³a ich nawet tragedia utraty dziecka.

Ból, zwi¹zany ze œmierci¹ Adasia, po-g³êbi³ z³y stan zdrowia psychicznego Mo-niki. Depresja negatywnie wp³ynê³a na jejrelacje miêdzyludzkie oraz samoocenê.Pozostawiona sam na sam z problemem,zdecydowa³a siê rozpocz¹æ ¿ycie od no-wa. Boryka³a siê z wieloma przeciwno-œciami losu, ale szybko odnajdowa³a siêw nowej rzeczywistoœci. Praca pozwala³azapomnieæ jej o przesz³oœci. Wci¹¿ od-krywa³a w sobie wielkie pok³ady si³yi poczucie w³adzy nad innymi. Nie by³alubiana przez otoczenie, ale nie to stano-wi³o jej cel w nieœwiadomej terapii. Niezatrudni³a siê, by nawi¹zaæ przyjaŸñ b¹dŸdla pieniêdzy. Pokonywanie kolejnychszczebli kariery wydawa³o siê dla niej je-dynym wyjœciem z sytuacji. Robi³awszystko, by nie myœleæ, by nie mieæ dlasiebie czasu. Samotnoœæ i cisza wywo³y-wa³a ból, od którego przecie¿ ucieka³a.Praca ponad si³y w korporacji sta³a siê dlaniej lekarstwem na z³o tego œwiata. Wci¹¿udowadnia³a innym, a przede wszystkimsama sobie, ¿e jest kimœ. Zdeterminowanasiêgnê³a szczytu hierarchii zawodowej,lecz… nadal nie czu³a wewnêtrznego spo-koju. Z³udzenie, w którym funkcjonowa-³a przez kilka lat, okaza³o siê tylko znie-kszta³con¹ interpretacj¹ szczêœcia.

Powieœæ Agnieszki Lis o silnej kobie-cie sukcesu i odnajdowaniu sensu ¿yciajest œwietn¹ lektur¹ dla tych, którzyw ksi¹¿kach szukaj¹ prawdziwych histo-rii. Zak³adanie masek staje siê corazczêstszym zjawiskiem we wspó³czesnymœwiecie pe³nym bólu, niezrozumieniai wyobcowania. Szukanie w³asnej to¿sa-moœci jest doœæ powolnym procesem i niezawsze koñczy siê sukcesem. A jaki sce-nariusz dla Moniki przygotowa³o ¿ycie?

Izabela Zubko

Agnieszka Lis, Pozytywka, Czwarta Strona,Poznañ 2016, ss. 263.

25W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 RECENZJE

´

Page 26: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10226 RECENZJE

Z p ó ³ k i R S T K

Nasza Ojczyzna KochanaAlmanach

We wrzeœniu 1997 roku zosta³ og³o-szony Konkurs na poezjê patriotyczn¹.Projektodawc¹ i organizatorem ogólno-œwiatowego konkursu poezji patriotycznejw latach 1998–2000 by³ Józef Stanis³awMikosz.

Przedstawiany almanach to drugie wy-danie pokonkursowe, wydane w 2015 ro-ku. W s³owie wstêpnym czytamy, ¿e po-ezja narodowa „wyra¿a to, co najg³êbsze,a jednoczeœnie niewyra¿alne w ¿aden innysposób; która koi ludzkie serca, a jeœli trze-ba ch³oszcze z³o, zdradê i k³amstwo; którawreszcie, w momentach granicznych, stajesiê skuteczniejsz¹ ni¿ karabiny”.

W almanachu zebrano wiersze 112 au-torów z Polski, Ukrainy, Australii, Kana-dy, Szwecji, Czech, Belgii, Litwy, £otwy,Bia³orusi, Niemiec, Argentyny. Zajrzyjciedo tego almanachu i skonfrontujcie w³a-sne wyobra¿enia o patriotyzmie z tymi,jak widz¹ to nasi rodacy zarówno z Polskijak i rozrzuceni po ca³ym œwiecie.

¯egnaj¹c w oknie pszczo³ê s³oñca

Almanach

Powy¿szy Almanach jest pok³osiemXXVI Miêdzynarodowej Galicyjskiej Je-sieni Literackiej 2016 r. Twórc¹ i wielolet-nim organizatorem „Miêdzynarodowej

Galijskiej Jesieni Literackiej” jest AndrzejGrabowski. Impreza jest organizowanarokrocznie od 16 lat na terenie Ma³opol-ski, Podkarpacia i Zachodniej Ukrainy.

„Jesieñ” promuje przede wszystkimpoetów polskich. Zapraszani s¹ równie¿goœcie zagraniczni: poeci pisz¹cy w jêzy-ku polskim i osoby zwi¹zane z poezj¹polsk¹ poprzez krytykê literack¹ czy t³u-maczenia. Goœciny uczestnikom udzielaDworek Paderewskiego w K¹œnej Dol-nej. St¹d autorzy, podzieleni na ma³e gru-py, wyje¿d¿aj¹ na spotkania do szkó³w ma³ych wioskach i wiêkszych mia-stach. Jest to jeden z ewenementów „Je-sieni”. Bo jak napisa³ we wstêpie HenrykCyganik: „Prawdziwy poeta dzieli siêwierszem (a wiêc sob¹) jak chlebem.Chce byæ czytany, rozumiany, akcepto-wany. Bo jego misj¹ i powo³aniem jesttworzenie dobra i piêkna. Tak, naprawia-nia œwiata! (…) Nie wystarczy jednakwiersz napisaæ. Trzeba z nim wyjœæ dobliŸniego, do drugiego cz³owieka, prze-mówiæ wierszem”.

W XXVI edycji Jesieni wziê³o udzia³26 uczestników, w tym goœcie z Ukrainy,W³och, Wêgier, Australii, Bia³orusi, S³o-wacji, Wietnamu, Rosji i Szkocji. W Al-manachu znalaz³y siê próbki twórczoœcii ¿yciorysy 24 z nich. Na uwagê zas³ugu-je opracowanie plastyczne i grafiki Artu-ra Grabowskiego – grafika i poety.

Tego rodzaju inicjatywa jest godnanaœladowania. Zgadzam siê ze s³owamiHenryka Cyganika, ¿e „W czasach po-wszechnej skamieliny intelektualneji uczuciowej tego rodzaju poetyckie œwiê-ta s³u¿¹ budzeniu poœpionych. MistrzGrabowski nie mia³by nic przeciwko te-mu, gdyby poza Jesieni¹ na Pogórzu po-dobne szala³y w s³owach i kolorach naMazurach, Podlasiu czy Pomorzu.”

MrówySzczepan Kropaczewski

Mrówy to pi¹ty tomik poezji autora,wydany w 2016 r. Jest to publikacja niety-powa, bo jak pisze sam autor w s³owie doczytelnika: „niektóre teksty maj¹ bardzofrywolny charakter i u osób o szczególnej

wra¿liwoœci mog¹ one wywo³aæ pewiendyskomfort moralny lub estetyczny. (…)Tomik jednak (…) nie zawiera wulgary-zmów i nie powinien uchodziæ za Ÿród³ozgorszenia, tylko za lekturê lekk¹, ³atw¹i przyjemn¹.”

Jest to jednym s³owem sympatyczna,uœmiechniêta frywolnia. Ta forma poezjiniestety ju¿ zanika i dominuj¹ wiersze bezrymów, „bia³e”, a szkoda.

Wydanie zosta³o zaopatrzone grafik¹Doroty Wilczyñskiej.

¯yczê dobrej zabawy przy czytaniuo perypetiach Telimeny, Zosi i Tadeusza.

Szczepan Kropaczewski mieszka w Czernieje-wie. Jest ju¿ na emeryturze. Polowa³ jako myœliwyponad 30 lat, ale ze wzglêdu na chorobê zrezygno-wa³ w 2001 r. z czynnego uprawiania ³owiectwa.Wtedy zaczê³a siê jego przygoda z pisaniem. Piszewiersze i felietony (publikowane w prasie elektro-nicznej). Zaj¹³ siê równie¿ spisywaniem wspo-mnieñ mieszkañców gminy Czerniejewo. Jest te¿tradycyjnym poet¹, wierny poezji rymowanej.

Antologia Sekcji LiterackiejRSTK w Rzeszowie

W tym roku ukaza³a siê AntologiaSekcji Literackiej Regionalnego Stowa-rzyszenia Twórców Kultury w Rzeszo-wie. Stowarzyszenie jest organizacj¹ po-zarz¹dow¹ i w 2015 r. obchodzi³o 35--lecie swojej dzia³alnoœci, kontynuj¹cdzia³alnoœæ Robotniczego Stowarzysze-nia Twórców Kultury. Obecnie prezesemRSTK jest Stanis³aw Dworak.

Do Stowarzyszenia nale¿y ponad 50osób dzia³aj¹cych w sekcji Wokalnej,Plastycznej, Literackiej, Fotograficzno--Filmowej, Pedagogiczno-Dydaktyczno-Naukowej, Folklorystycznej, Wspó³pra-cy z Mediami i Zagranic¹ oraz CentrumPrzep³ywu Informacji.

Dzia³alnoœæ Stowarzyszenia zosta³adoceniona przez nadanie Nagrody Zarz¹-du Województwa Podkarpackiego za ca-³okszta³t dzia³alnoœci w dziedzinie twór-czoœci artystycznej, upowszechnianiai ochrony kultury (2013 r.), przyznaniedrugiego miejsca w konkursie o NagrodyMarsza³ka Województwa Podkarpackie-go dla najlepszych organizacji pozarz¹-dowych w kategorii Ochrona dziedzictwa

Kulturowego (2015 r.) oraz wyró¿nienieodznak¹ Zas³u¿ony Dla Kultury Polskiejprzyznawan¹ przez Ministra Kulturyi Dziedzictwa Narodowego.

Sekcja Literacka, kierowana przezBarbarê Œnie¿ek, liczy 22 cz³onków,z których a¿ 20 osób znalaz³o siê w An-tologii. Jadwiga Kapiszewska, wielolet-nia cz³onkini RSTK, tak wyjaœnia moty-wy powstania Antologii: „Pomys³ zebra-nia i wydania wierszy oraz fragmentuprozy, stworzonych wy³¹cznie przezcz³onków Regionalnego StowarzyszeniaTwórców Kultury w Rzeszowie, pozwo-li³ na uruchomienie poczucia jednoœci,wspólnego celu organizacyjnego orazwzajemnego wsparcia na niwie twórczej.

Ka¿dy z autorów mia³ do dyspozycji16 stron. W notkach biograficznychtwórcy mogli siê pochwaliæ osobistymiosi¹gniêciami, zdobytymi nagrodamiw konkursach literackich i publikacjami.

Na ok³adce zosta³y umieszczonezdjêcia obrazów Wioletty Cieleckiej,cz³onkini Sekcji Plastycznej.

Serdecznie zapraszam do zapoznaniasiê z twórczoœci¹ cz³onków Sekcji Lite-rackiej, z poezj¹ tak ró¿norodn¹ zarównotematycznie jak i zró¿nicowan¹ podwzglêdem formy stylu i rymów.

¯ycie przemija, pamiêæpozostaje

El¿bieta Grabosz

Ksi¹¿ka „¯ycie przemija, pamiêæ po-zostaje” to pozycja zbiorowa wydanaw 2017 r. W podtytule znajduje siê wyja-œnienie tego co zawiera, a zawiera miano-wicie: „Wspomnienia seniorów gminyCzerniejewo”.

G³ówny realizator tego przedsiêwziê-cia – Szczepan Kropaczewski, tak napi-sa³ o ksi¹¿ce we wprowadzeniu do wyda-nia: „Mo¿na j¹ po prostu nazwaæ zbioremsubiektywnych wspomnieñ o sprawachi czasach, które przeminê³y, ale które po-zostawi³y po sobie w ludzkiej pamiêciniezatarty œlad.”

I rzeczywiœcie w publikacji mo¿naznaleŸæ spisane wspomnienia prawie trzy-

Page 27: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

27W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 RECENZJE

Stanis³aw Dominiakdziestu autorów, którzy s¹ lub byli przezjakiœ czas mieszkañcami Ziemi Czernie-jewskiej.

G³ównym celem zebrania i wydaniawspomnieñ przez w³adze gminy Czernie-jewo i dzia³aj¹cej przy nich Rady Senio-rów by³o pozostawienie œladu dla potom-nych. Kolejny wk³ad w historiê „ma³ejojczyzny”.

Publikacja zosta³a wzbogacona, w fo-tografie z archiwum gminy Czerniejewo.Warto do tej ksi¹¿ki zajrzeæ by zobaczyæ,jak mo¿na broniæ siê przed zapomnieniemi zatrzymaæ uciekaj¹ce chwile, czêsto bar-dzo wa¿ne chwile. Byæ mo¿e pozycja tazaowocuje kolejn¹ inicjatyw¹ siêgniêciado historii innej „ma³ej ojczyzny”.

S³oñce wêdruj¹ceJanina Parzy

S³oñce wêdruj¹ce jest dziewi¹tymzbiorem poezji autorki. Wierszom zebra-nym w tym tomiku przyœwieca mottoKarla Rahnera: „¯yæ z uœmiechemi ¿yczliwym wyci¹gniêciem d³oni”. I takijest ka¿dy z 57 wierszy Janiny Parzy, pe-³en ¿yciowego i duchowego doœwiadcze-nia, bo jak pisze poetka w wierszu „¿y-cie”, to ono gromadzi radoœæ zapisuje du-mê/ (...) /krople czasu wyp³ukuj¹ ¿ale.W wierszu mozaika, zamykaj¹cym to-mik, autorka zachêca: bez obawy otwórzokno/poczuj oddech dnia.

Oprócz poezji Janina Parzy zajmujesiê malarstwem i hafciarstwem. Jej g³ów-nym tematem s¹ pejza¿e i kwiaty. Siê-gnijmy po jej tomik S³oñce wêdruj¹ceaby przekonaæ siê, ¿e mo¿na patrzeæ na¿ycie z radoœci¹ i „s³onecznym” oczeki-waniem.

Janina Parzy urodzi³a siê w 1943 r. w Puszczy-kowie (Poznañskie). Debiutowa³a w 1986 r. w mie-siêczniku „Bez przys³ony”. Bra³a udzia³ w wielukonkursach. Otrzyma³a wiele nagród i wyró¿nieñ.Wyda³a indywidualnie kilka tomików wierszy. Jejpoezja znalaz³a siê równie¿ w wielu almanachach.Piêciokrotnie goœci³a na antenie Radia Maryjaw audycji „K¹cik literacki”. Za swoj¹ dzia³alnoœæna polu kultury zosta³a wyró¿niona m. in. MedalemHonorowym im. Jakuba Wojciechowskiego, nada-nym przez Spo³eczn¹ Kapitu³ê RSTK (Bydgoszcz2005) oraz dyplomem Ministra Kultury i Dziedzic-twa Narodowego (Warszawa 2007).

PoezjeMaria Ciechanowicz-Sulima

W wierszach zebranych w tomiku Po-ezje autorka dzieli siê swoj¹ trosk¹ o te-raŸniejszoœæ i przysz³oœæ Polski. Przyja-ció³ wielu pogubi³am/Na skrzy¿owaniudróg, /Lecz memu sercu wci¹¿ by³ mi-³y/Ojczysty próg. (SpowiedŸ)

Poetka potrafi jednak oderwaæ siê odcodziennoœci i zachwyciæ siê tym co nasotacza. Ukojenie daje jej przyroda. Jesteœmoim przyjacielem/Drzewo piêkne, tkli-we, /Burz za sob¹ mamy wiele, /Leczi chwil szczêœliwych. (Iwa) I co wa¿ne,Maria Ciechanowicz-Sulima przekazujes³owami poezji zasadnicze wartoœci takbardzo potrzebne nam wszystkim. Jejcredo zawarte w wierszu pod tym samymtytu³em Credo to: Czuwaj cz³owiekuprzez ¿ycie swe ca³e/By serce twoje nieskamienia³o, /By mi³oœæ plony obfite da-wa³a.

W ostatniej czêœci tomiku znajdujesiê rozdzia³ Poleskie motywy. Znajdzie-my tu szesnaœcie wierszy w jêzyku rosyj-skim. Ciekawe ile zosta³o nam znajomo-œci tego jêzyka z czasów szkolnych. War-to skonfrontowaæ w³asne pogl¹dy i uczu-cia z punktem widzenia autorki mieszka-j¹cej poza granicami Polski w Brzeœciuna Bia³orusi.

Maria Ciechanowicz-Sulima urodzi³a siêw Grodnie w rodzinie oficera. W szkole œrednieji na studiach jêzykiem wyk³adowym by³ jêzyk ro-syjski. Dopiero dziesiêæ lat temu opanowa³a jêzykpolski. Zrobi³a to tak dobrze, ¿e mo¿emy podziwiaæjego perfekcjê w jej poezji. Autorka wydala czterytomiki poezji. Jest trzykrotn¹ laureatk¹ Miêdzyna-rodowych Konkursów Poezji oraz zosta³a uhonoro-wana nagrod¹ im. Witolda Hulewicza. Maria Cie-chanowicz-Sulima prowadzi równie¿ o¿ywion¹dzia³alnoœæ polonijn¹. Pe³ni funkcjê prezesa Pol-skiej Macierzy Szkolnej „Polesie”, wiceprezesaStowarzyszenia International Brest „Polka-Allia-nce”, organizuje Miêdzynarodowe Konferencje Na-ukowe poœwiêcone wybitnym ludziom Polesia,opiekuje siê chórem „Polesie”. Za swoj¹ dzia³al-noœæ zosta³a odznaczona Z³otym Krzy¿em Zas³ugi.

Irena Choroszko– emerytowana nauczycielka z ¯ydowak. Gniezna. W latach osiemdziesi¹tych swoje wier-sze i felietony publikowa³a w drugimobiegu wspó³pracuj¹c m.in. ze StefanemPastuszewskim. Nagrodzona w konkur-sach literackich: „Apetyt na ksi¹¿kê”i „O ziemi z której jemy chleb”. Debiutpoetycki we „W³asnym G³osem” nr 77w 2009 r. Nale¿y do Ko³a Plastyczno-Li-terackiego przy Klubie Nauczycielaw GnieŸnie, gdzie prezentuje swoj¹twórczoœæ, tak¿e w wydawanych przeznie almanachach.

Bia³a ró¿a

jedna z wielujeszcze daleka od d³oni i ustw oczekiwaniu na tê odpowiedni¹przytulnie jej w ramionachtej niew³aœciwej

wolna od pamiêcibia³a plamawœród bukietu

Przebudzenie

szarzeje brudktoœradoœci¹ usuwa zatrwo¿ony lêkwybaczenie niweczy snu niepokój

budzê siê z pogr¹¿eniachaosu wnêtrzaprzez mroki zatraceniaœwitciep³y w bieli ch³odujeszcze

jaœnieje smutekzapowiedzi¹ dreszczunie ponuregoju¿

przez bielmo otch³ani widzêjak umys³u zaæmienie otwierapogodê jutra

Twoja

mrozi mnie dalobejmuje zimasamotne ³ó¿ko pustka œcianmilcz¹ zgodniechwyta za nogi zi¹bserce zastyga nieprzytulone

i tylko matka g³upichmówi¿e zjawisz siê

wiosn¹

krew zapulsuje w policzkachbêdê cieszyæ siê s³onkiem

dla ciebiejeœli nie zgaœnietworzyæ magiczne s³owa o mi³oœcituliæ przestrzeñ

twoja

Irena Sitarz – emerytowana nauczycielka muzyki.Mieszka w Ostródzie. Komponuje piosenki o ró¿nej tematyce.Wyda³a sporo œpiewników i kilka p³yt vi-deo. W ZAiKS zarejestrowano ponad150 piosenek, do których napisa³a muzy-kê, do niektórych – tekst. Do chwiliobecnej prowadzi chór seniorów przyUTW w Ostródzie – „Z³ota Jesieñ”. Po-siada stronê internetow¹ i wiele nagrañjej piosenek znajduje siê na You Tube.Wiersze powstaj¹ rzadziej.

Jestem na emeryturze

Przygl¹da siê pianinoCzekaj¹c na dŸwiêkSkrzypce naprê¿y³y strunyAby jak zawsze„Elektric Pencil” myœli ¿eJu¿ ju¿Wyszczerbiona gumka mo¿eW ka¿dej chwiliStosy o³ówkówD³ugopisówTysi¹ce nutCzekaj¹A jaNicJestem na emeryturze

6.11.2011 r.

Ireland, Irena, itd…Mojej mamie zmar³ej w 2005 roku

Dlaczego nie chcesz Mamo do nieba? Ja tam by³am: pod chmurami, w chmu-rach i nad nimi. Jest bajkowo piêknie! Patrzy³abyœ z wysokoœciNa b³yszcz¹ce drobiny piasku, które s¹domami. Na nitki jakichœ celów, którymi zd¹¿aj¹mrówki samochodów…A cz³owiek? Cz³owieka nie widaæ z tej wysokoœci. A mo¿e go nie ma…

***A jednak Ciê namówi³am. Jesteœ tam. Teraz ju¿ zawsze mo¿esz obni¿yæ swójlotI zajrzeæ w nasze jakieœ tam drobne,nieistotne sprawy.

Wiersze z ¿yciorysem

Page 28: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10228 PREZENTACJE

Wieczór Literacki poœwiêcony œp. TadeuszowiMaryniakowi z okazji rocznicy œmierci

W Oœrodku Kultury ARSUS w Ursusie dnia 22marca 2017 r., mia³ miejsce Wieczór Literacki po-œwiêcony naszemu zmar³emu koledze TadeuszowiMaryniakowi ps. Tamar, który by³ prezesem KlubuLiterackiego „Metafora” dzia³aj¹cego przy OK AR-SUS, i jego twórczoœci. Na spotkaniu byli obecnicz³onkowie rodziny Tadeusza Maryniaka oraz kole-¿anki i koledzy z zaprzyjaŸnionych klubów literac-kich. Uroczystoœæ rozpocz¹³ dyrektor OK ARSUSBogus³aw £opuszyñski. W czasie spotkania recyto-wano i œpiewano utwory poœwiêcone TadeuszowiMaryniakowi, prowadzono rozmowy wspomnieniowe, wyœwietlane by³y okazjonalnezdjêcia z Tadeuszem Maryniakiem z ró¿nych uroczystoœci i spotkañ literackich.

Z tej te¿ okazji OK ARSUS wyda³ ksi¹¿kê pt. „TWÓRCZOŒÆ POZOSTANIE”,poœwiêcon¹ pamiêci Tadeusza Maryniaka pod redakcj¹: Bogus³awa £opuszyñskiego,Anny Rykowskiej i Zbigniewa Kurzyñskiego, ze wstêpem Izy Zubko i opraw¹ graficz-n¹ autorstwa Piotra Sza³kowskiego. Jest to wyj¹tkowo udana pozycja pokazuj¹ca bar-dzo ludzki i ciep³y stosunek ludzi ze œrodowiska literackiego do prezesa TadeuszaMaryniaka.

W ksi¹¿ce znalaz³y siê wiersze poœwiêcone Tadeuszowi Maryniakowi, recytowa-ne przez autorów na spotkaniu. Autorami ich byli cz³onkowie Klubu Literackiego„Metafora”, Klubu Literackiego „Wena” – dzia³aj¹cego przy WRSTK (obecnieWSTK), cz³onkiem którego by³ Tadeusz Maryniak, oraz SAP oddzia³u II w Warsza-wie. Autorzy wystêpuj¹cy w ksi¹¿ce to: Jolanta Bogus³awska, Andrzej Dêbkowski,Aurelia ES, Marianna Godawa, Jolanta Maria Grotte, Zdzis³aw Kamiñski, Wies³awKo³tuski, Zbigniew Kurzyñski, Jadwiga Piliñska, Krystyna Rejniak, Anna Rykowska,Marek S³yk, Mira Umiastowska i Janina Wielogurska.

Stanis³aw Dominiak

Trzy AGApityPoniewa¿ piszê aktualnie o poezji

Krzysztofa G¹siorowskiego i jego obse-sji pokoleniowej, pomyœla³am, ¿e odnio-sê siê do wiersza Bogus³awa Olczaka pt.gwiazda pielgrzym z tomiku obrastamdniami (Autorskie Galerie Sztuki 2016,nie podano miejscowoœci wydania).

gwiazda pielgrzym

gdy zgas³eœ w przytu³kua dym z ostatnich wierszyuniós³ siê w paryskie niebociœniêto ciê z popio³em w b³oto

¿ar twoich s³ów jak klucz ¿urawizbudzi³ krzykiem nastêpne pokolenieby opisa³o Polskêw szatach przez ciebie utkanych

¿yczy³eœ jej zdrowia lecz ona w maligniewiêc bêdê pielgrzymem do doliny wy-œnionej

Wiersz zdradza dwie tajemnice.Pierwsza ukazuje sytuacjê Kamila Cy-priana Norwida po œmierci w podpary-skim przytu³ku – jego dzie³a ostatniespalone zosta³y przez zakonnice, on sam

„wtr¹cony” do zbiorowego grobu. Drugaodkrywa prawdê o „nieobecnym pokole-niu”, które skazane na tragizm, nie mia³ow³adnoœci ochroniæ siebie i w³asnej Oj-czyzny. Niby oczywistoœci. Otó¿ nie!Podmiot sytuuje przesz³oœæ w obecnoœcii udowadnia, ¿e gor¹czka ojczyŸniananie minê³a, dlatego on woli pielgrzymo-waæ „do doliny wyœnionej”.

Jak¿e mocne s¹ tu pog³osy G¹sio-rowskiego, panie Bogus³awie, czegoPan z pewnoœci¹ nawet nie podejrzewa³.Oniryczne bezpieczeñstwo to trochê jakizolacja albo rodzaj zmêczenia walk¹z wiatrakami. Có¿ mo¿e zdzia³aæ poje-dynczy poeta z ogóln¹ gor¹czk¹? Có¿mo¿e? Mo¿e zag³êbiæ siê we w³asnym„kosmosie wewnêtrznym” jak czyni³ tow³aœnie Krzysztof G¹siorowski albo za-szyæ siê w gara¿u i sklejaæ modele sa-molotów.

Olczyk nie pisze, ¿e bêdzie zmienia³œwiat – jak chcia³by pewnie Norwid – onpisze, ¿e bêdzie pokonywa³ w³asn¹ dro-gê do miejsca wyœnionego. I niech Pannie zdradza, Panie Bogus³awie, co to zamiejsce, bo zlec¹ siê tam wszyscy zde-sperowani poeci.

Aga Thomba

Œladami wierszyumar³ych poetów

Noc¹B³êkit mych oczu zgas³ tej nocy,Czerwone z³oto mojego serca. O, jak cicho pali siê

œwiat³o!Twój b³êkitny p³aszcz opina ton¹cego;Twoje czerwone usta przypieczêtowa³yzamroczenie

kochanka.

Prze³o¿y³ Leopold Lewin

Georg Trakl 1887-1914

austriacki poeta – nurt ekspresjonistyczno-symboliczny

Patryk Jagliñski

Labirynt Myœli I

Samotne drzewo we mgle wydajê swe owoceNa po¿arcie w ramiona ciemnych Anio³ówGwiazdy upadaj¹ za³amuj¹c ga³êzieTo moje odleg³e marzenieBy œwiat w którym jestem odszed³ beze mnie.Moja ma³a ksiê¿niczko z ksiê¿ycaGdzie by³aœ gdy nasze korzenie owiewa³ wiatrZimny dreszcz i oddech ró¿y spowija³ twe w³osyOdesz³aœ w sen bez swej koronyBez serca i odbicia, którego mnie pozbawi³aœ

Labirynt Myœli IV

Bia³a kobiecoœæJej usta pe³ne dotyku œmierciDaj¹ nowy pocz¹tekKu modlitwie zamkniêtej w d³oniachDla kolejnych oddechów wiatruUnosi on duszê tak ¿yw¹Ni¿ nie jedna chwila narodzinDziecka z p³ótna malarza czasuNa zimnej pó³nocnej skórzeSka¿onej milcz¹cym palcem BogaTransformacja myœli przemienia umys³W planety narodzin anio³ówA¿ po kres w³asnej duszyNie wiedzia³em kim by³aœJak tylko milcz¹cym skrawkiem tajemniczabranym do grobuNie by³aœ w³asnoœci¹ œwiata, który ciê stworzy³Lecz czu³aœ ból gdy umar³o Twe nieboPoczu³aœ ulgê gdy zabra³a ciê ciemnoœæ

Page 29: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

29W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 PREZENTACJE

Nasi na ParnasieW dniu 21 paŸdziernika 2017 r. pod-

czas Festiwalu Wielkiego Formatu odby-waj¹cego siê w Warszawie w siedzibiePROM Kultury Saska Kêpa odby³o siêspotkanie z laureatami 5. Ogólnopolskie-go Konkursu na Tomik Wierszy Du¿yFormat. Laureatk¹ konkursu w kategoriipo debiucie zosta³a Agnieszka Tomczy-szyn-Harasymowicz („PóŸnia”), a w ka-tegorii przed debiutem Julia Niedziejko(„niebieska godzina”). Spotkanie promo-cyjne prowadzili Rafa³ T. Czachorowskii Jaros³aw Jabrzemski. Agnieszka Tom-czyszyn-Harasymowicz i Kystyna WoŸ-niak zdoby³y równie¿ nagrody w konkur-sie XXIX Ogólnopolskich LiterackichSpotkañ Pokoleñ Kruszwica-Kobylniki.

Podczas 46. Warszawskiej Jesieni Po-ezji w konkursie jednego wiersza pierw-sze miejsce zdoby³a Joanna Jagie³³o(„Przezroczyste”), Zbigniew Mys³owiec-ki zadowoli³ siê drugim miejscem, a trze-cie, równie zaszczytne, przypad³o Grze-gorzowi Trochimczukowi.

Nasza redakcyjna kole¿anka ZofiaSofim Miku³a zdoby³a nagrody w trzechogólnopolskich konkursach: wyró¿nienieII stopnia w 48. Ogólnopolskim Konkur-sie Poetyckim im. J. Œpiewaka i A. Ka-mieñskiej w Œwidwinie, trzecie miejsceex aequo (pierwszego miejsca nie przy-znano) w III Ogólnopolskim Konkursie

Poetyckim im. Zygmunta Krukowskiegow Nowej Rudzie oraz trzecie miejscew I Ogólnopolskim Konkursie Literac-kim Wielorzecze w Elbl¹gu.

Bo¿ena Kaczorowska równie¿ zdo-by³a nagrody w trzech ogólnopolskichkonkursach: wyró¿nienie (I – III miejscanie przyznano) w 26. Konkursie Literac-kim o Z³oty Syfon Stowarzyszenia ¯y-wych Poetów w Brzegu, pierwsze miej-sce ex aequo w konkursie XXIX Ogólno-polskich Literackich Spotkañ PokoleñKruszwica-Kobylniki, drugie miejsce exaequo w konkursie Chmielaki Krasno-stawskie 2017 oraz wyró¿nieniew XXXVII Ogólnopolskim KonkursiePoetyckim „O Laur Jab³oni 2017”.

Gratulujemy!

Grajewska Biesiada Literacka W dniu 22 wrzeœnia odby³a siê w Muzeum Mleka w Grajewie III Grajewska Bie-

siada Literacka „KULTURY niezale¿nej”, na któr¹ zosta³em zaproszony przez organi-zatora Antoniego Dudziñskiego w ramach rozwijaj¹cej siê wspó³pracy. Podczas Bie-siady swoj¹ twórczoœæ prezentowa³a Bo¿ena Kuczyñska – nauczycielka, recytuj¹cwiersze z tomiku pt. „Z dna szuflady” i wszechstronnie utalentowana licealistka Ma-rysia Orzechowska, do której tomiku wierszy zatytu³owanego „Moje ma³e rozterki”napisa³em krótki wstêp:

„…Nie spodziewa³em siê, ¿e m³o-da, 17-letnia licealistka mo¿e tworzyæna takim poziomie, u¿ywaj¹c dojrza-³ych metafor, przenoœni i porównañ.Wiersze jej to krótka nieprzegadanaforma, w której w niewielu s³owachznajdujemy sporo treœci, co jest bar-dzo cenne, bo pozwala na uruchomie-

nie wyobraŸni czytelnika. Niema w nich zbêdnych dopowie-dzeñ, co czêsto siê zdarza u po-cz¹tkuj¹cych poetów…

Po prezentacji obu poetekodby³ siê koncert skrzypcowyw wykonaniu Marysi Orze-chowskiej przy udziale EwyChomicz – klaviola oraz Kon-rada Boszko – gitara klasyczna.

W dalszej czêœci Biesiady by³a degustacja regionalnych potraw i dyskusja przylampce wina.

Stanis³aw Dominiak

Plener STK Jaworznow Wiœle Jaworniku

W dniach 2–4 czerwca w Wiœle Jaworniku odby³ siêplener artystyczny Stowarzyszenia Twórców Kulturyz Jaworzna. Nasz¹ baz¹ by³ fantastyczny pensjonat „U Fojta”. Pogoda dopisa³a, dobry nastrój tak¿e. W wy-jeŸdzie uczestniczy³o 16 osób.

W pi¹tek rano wyruszyliœmy z Jaworzna. Pierw-szym przystankiem by³o Bielsko-Bia³a. ZwiedziliœmyZamek ksi¹¿¹t Su³kowskich. Ka¿dy znalaz³ coœ intere-suj¹cego – zbiory historyczne, archeologiczne, etnograficzne, wystawa malarstwa,grafiki. Kolejny dzieñ – sobota, równie¿ zapowiada³ siê atrakcyjnie. Po œniadaniu uda-liœmy siê na spacer po Wiœle i zwiedzanie pa³acyku Prezydenckiego. Pe³ni wra¿eñprzyst¹piliœmy do dzia³añ twórczych. Powsta³y malowane obrazy, tworzy³y siê haftya nawet bi¿uteria. Gor¹cy czas umilaliœmy zabawami w basenie, spacerami po piêk-nej okolicy. Sobotni wieczór zakoñczy³ siê kolacj¹ regionaln¹ serwowan¹ przez mi³e-go gospodarza. Niedziela to równie¿ czas tworzenia i wypoczynku. Po pysznym obie-dzie z ¿alem udaliœmy siê w drogê powrotn¹ do domu. Wszyscy zadowoleni, wypo-czêci, z nowymi si³ami twórczymi.

Ju¿ myœlimy o przysz³orocznym plenerze. Chcemy aby by³ równie udany. Anna K³osowicz

Wernisa¿ Stanis³awy Wojtyny13 stycznia 2017 roku w Centrum

Kultury i Rekreacji Seniorów w Krako-wie Na Osiedlu Szkolnym odby³ siê wer-nisa¿ obrazów Stanis³awy Wojtyny „Re-trospekcja”, na którym oprawê muzyczn¹zapewni³ Jan Miga³a, on równie¿ prze-czyta³ krótk¹ notkê biograficzn¹ artystki.

Na temat obrazów komisarz wystawyS³awa Habdank-Wojewódzka powiedzia-³a: Retrospektywna wystawa malarstwapani Wojtyny przedstawia d³ugi, bo pra-wie 40-letni proces twórczych przemian

artystki. Rozpoznawalna w ka¿dym obrazie de-koracyjnoœæ linii, jest jak misterna koronka ukry-waj¹ca prawdziwe nastroje duszy. Zawoalowanetwarze kobiece spogl¹daj¹ z drugiego planu obra-zu, delikatnie ods³aniaj¹c ca³¹ skalê uczuæ; ra-doœæ, smutek, rozpacz, przera¿enie, spokój, za-ciekawienie œwiatem. Patrz¹ce tajemnicze kobie-ty przemawiaj¹ subtelnoœci¹ malarskiego warsz-tatu portretowego, który jest uzale¿niony od do-minuj¹cych, abstrakcyjnych form linearnych. Ba-jeczne ogrody stworzone przez faliste linie zacie-kawiaj¹ kszta³tem, by poci¹gn¹æ wyobraŸniê kudrugiemu planowi obrazu, który przemawia bar-

w¹ ukrytych postaci. Ca³oœæ kompozycji wystawy jest przekrojem lat ¿ycia i twórczo-œci artystki, by jak na berberyjskim kilimie przekazaæ nam opowieœæ o niej.

Maria Maœlankowska

Page 30: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10230 PREZENTACJE

Rodzinny Piknik Integracyjny 2017W dniu 16 wrzeœnia

w Parku SzczêœliwieckimUrz¹d Dzielnicy ochota zor-ganizowa³ w ramach TargówOchockich Organizacji Po-zarz¹dowych Rodzinny Pik-nik Integracyjny, w którymbra³o udzia³ nasze Stowarzy-szenie. Na scenie wyst¹pilipoeci: Maria Bednarek, MiraUmiastowska, Jan Rychner oraz Krzysztof Zdunek. Swoje prace malarskie wystawilioraz prowadzili zajêcia dla dzieci z rysunku i szkicowania: Kasia Puczy³owska, Ry-szard Materka, Jan Dil, Jerzy Do³¿yk.

Ca³oœæ imprezy w ramach naszego Stowarzyszenia zorganizowa³, przy wsparciug³ównych organizatorów z Urzêdu Dzielnicy Ochota, Stanis³aw Dominiak. Dziêkuje-my Organizatorom Urzêdu Dzielnicy Ochota, Pani Hannie Wojciechowskiej i SylwiiWo³czak za zaproszenie do udzia³u w tej wielkiej warszawskiej imprezie i umo¿liwie-nie zaprezentowania naszej artystycznej twórczoœci.

Stanis³aw Dominiak

Z „Bitw¹ w tle” w ogrodach Stasiewiczówki

Tegoroczne spotkanie pisarzy mia³o nieco inny przebieg ni¿ w latach poprzednich.Rozpoczê³o siê oczywiœcie od ³yka kawy z ciastem w altanie gospodarzy pañstwa Vio-letty i Jerzego Stasiewiczów. By³ przemarsz do Fortu II. Obejrzenie inscenizacji star-cia armii pruskiej z wojskami Napoleona. Poczucie dreszczu wystrza³ów na w³asnymciele, posmakowanie zapachu prochu, koñskiego potu. Literaci przyjrzeli siê ¿yciuobozowemu ¿o³nierzy, zwiedzili fort.

Goœciem specjalnym tegorocznego spotkania by³ Dariusz Pawlicki prozaik i ese-ista z Wroc³awia. Omówi³ swoja ksi¹¿kê „Fragmentaria” zawieraj¹c¹ szkice i eseje.Zapozna³ uczestników pleneru z nowopowsta³¹ ksi¹¿k¹ „Glosariuszem” zanurzonymw filozofii.

W czêœci drugiej poeta z £¹cz-nika Jan Szczurek prezentowa³ li-ryki z debiutanckiego tomu „Wposzukiwaniu panaceum”, do któ-rego Jerzy Stasiewicz napisa³wstêp.

W spotkaniu uczestniczyli li-teraci: Edmund Borzemski, Wi-told Hreczaniuk, Danuta Koby-³ecka, Anna Zieliñska.

Jerzy Stasiewicz

Wieczór autorski Stanis³awa StanikaW dniu 1 lutego 2017 r. w Domu Literatury w Warszawie, w piêknej, zabytkowej

kamienicy, przy ul. Krakowskie Przedmieœcie 87/89, tu¿ przy Zamku Królewskim, od-by³ siê wieczór autorski Stanis³awa Stanika, cz³onka ZLP. Spotkanie to by³o promocj¹jego najnowszej ksi¹¿ki pt. ¯ywoty psycholi – artystów o têskni¹cych duszach, wyda-nej przez wydawnictwo Komograf.

Przyby³ych na spotkanie goœci przywita³ Grzegorz Trochimczuk z zarz¹du oddzia-³u warszawskiego ZLP. Spotkanie prowadzi³ prof. Pawe³ Soroka. Wprowadzenie dotematu spotkania przedstawili krytycy: Zdzis³aw Koryœ i Jan Zdzis³aw Brudnicki.

Autor ciekawie opowiada³, jak powstawa³a ksi¹¿ka i czym siê kierowa³ pisz¹c j¹.Tytu³ ¯ywoty psycholi – artystów o têskni¹cych duszach mówi jasno o tematyce i tre-œci utworu. W ksi¹¿ce znajduj¹ siê równie¿ wiersze autora, które wi¹¿¹ siê z jej treœci¹.

Po czêœci oficjalnej, w programie artystycznym, wiersze autora recytowa³y cz³onkinieWarszawskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury – Izabela Zubko i Jolanta Maria Grot-te. Z kolei Joanna Jagie³³o do wiersza bohatera wieczoru „Sonet wewnêtrzny” skompo-nowa³a muzykê i zaœpiewa³a akompaniuj¹c na gitarze. Maria Bednarek przedstawi³awiersze Edwarda Stachury, do których napisa³a muzykê. Zaœpiewa³a je a cappella.

Po programie artystycznym i dyskusji zaproszono przyby³ych goœci na poczêstu-nek. Przy lampce wina i ciasteczkach toczy³y siê interesuj¹ce rozmowy o promowanej

ksi¹¿ce a¿ do póŸnych godzin wieczornych. Za oknem przepiêkne Stare Miasto b³ysz-cza³o karnawa³owo w œwietle tysiêcy œwi¹tecznych lampek, a Król Zygmunt ze swo-jej kolumny zagl¹da³ do okien naszej sali.

Stanis³aw Stanik: pisarz, redaktor, spo³ecznik kulturalny ukoñczy³ specjalnoœæ te-atraln¹ na filologii polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wyda³ 8 zbiorówwierszy i tyle samo ksi¹¿ek krytyczno-literackich. Za swoj¹ twórczoœæ literack¹ otrzy-ma³ Nagrodê Rektora KUL, Nagrodê im. Hulewicza i Nagrodê im. Herlinga Grudziñ-skiego. Jego dzie³a by³y t³umaczone na jêzyki: angielski, bia³oruski, bu³garski, czeski,litewski, rosyjski. Za dzia³alnoœæ spo³eczn¹ uhonorowano go medalem „Zas³u¿ony dlaKultury Polskiej”.

Jolanta Maria Grotte

Galeria Fundacji Metamorfozy, 4 sierpnia 2017 r.

Wernisa¿ wystawy malarzy WSTK

Malarze z Warszawskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury goœcili z wystaw¹zbiorow¹, prezentuj¹c swoje prace, w siedzibie Galerii Fundacji Metamorfozy miesz-cz¹cej siê przy ul. Marsza³kowskiej 81 w lokalu 20. Wystawa potrwa oko³o miesi¹ca.Prace swoje wystawili: Jan Dil, Ryszard Materka, Jerzy Do³¿yk, Joanna Jagie³³o, Kon-rad Papis, Laura Costa, Lidia Dworak, Kamila Kuna, Barbara Jedliñska, Zofia Jako-wiecka, Weronika Szczepkowska, El¿bieta Wichrowska i Katarzyna Puczy³owska.Wernisa¿ rozpoczê³a pani Gra¿yna Kucharska, reprezentuj¹ca Galeriê Metamorfozy,i Kasia Puczy³owska, kuratorka wystaw z ramienia WSTK. W trakcie trwania wysta-wy nawi¹zaliœmy kontakty z nowymi osobami, zainteresowanymi pracami naszychmalarzy, by³ poczêstunek z lampk¹ wina a muzycznie ozdobi³a wernisa¿ Joasia Jagie³-³o, graj¹c na gitarze i œpiewaj¹c piosenki. Wszystko odby³o siê w uroczej artystycznejatmosferze za co dziêkujemy organizatorom i Fundacji Metamorfozy.

Stanis³aw Dominiak

Page 31: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

31W£ASNYM G£OSEM NR 101/102 GALERIA JEDNEGO AUTORA

Urodzi³a siê w Przemyœlu. Po studiachekonomicznych pracowa³a kilkanaœcie latw dzia³ach marketingu, prowadzi³a dzia-³alnoœæ gospodarcz¹. Kiedy w 2012 rokuzrezygnowa³a z dalszego prowadzeniabiznesu, znalaz³ siê czas na powrót do ma-rzeñ. Zawsze pragnê³a malowaæ, pomimobraku wykszta³cenia plastycznego.

Malarstwo sta³o siê pasj¹ jej ¿ycia. Odpocz¹tku odnalaz³a swój œrodek wyrazuw akwareli. Na swoim blogu pisze: „Napiedestale stawiam akwarelê – w tymwodnym œwiecie nic dwa razy siê nie zda-rza. W akwareli nie ma kopii, falsyfika-tów, ka¿dy obraz jest jeden, jedyny… jak¿ycie.”

Jest cz³onkiem Regionalnego Stowa-rzyszenia Twórców Kultury w Rzeszowieoraz Klubu Plastycznego przy WDK. VI 2012 r. – wyró¿nienie podczas XIVMiêdzywojewódzkiej Wystawy Akwareliim. M. Stroñskiego „Œciana Wschodnia”.VI 2014 r. – II miejsce podczas XVI Miê-dzywojewódzkiej Wystawy Akwareli im.M. Stroñskiego „Œciana Wschodnia”. XII 2014 r. – Nagroda im. FerdynandaBrzêka w Wystawie Zbiorowej Twórczo-œci Amatorskiego Klubu Plastycznego –Podsumowanie XI. VI 2016 r. – Grand Prix podczas XVIIIMiêdzywojewódzkiej Wystawy Akwareliim. M. Stroñskiego „Œciana Wschodnia”. VIII 2017 r. – zaproszenie do reprezenta-cji Polski w konkursie International Wa-tercolor Society (IWS) India Biennal – napodstawie konkursu przes³anych prac.X 2017 r. – zaproszenie do reprezentacjiPolski w konkursie International Waterco-lor Society (IWS) Bolivia Biennal – napodstawie konkursu przes³anych prac.

Najczêœciej uprawia akwarelê, ale ma-luje te¿ obrazy akrylowe, rysuje hiperre-alistyczne portrety o³ówkiem, wykonujemalowid³a œcienne. Jest wspó³redaktoremAlmanachu RSTK w Rzeszowie „Prze-strzenie wyobraŸni”, autork¹ ilustracjiwierszy, publikacji, antologii poezji itp.Uczestniczy w warsztatach, wystawachi plenerach malarskich w kraju i za grani-c¹. Od kilku lat jej akwarele bior¹ udzia³w Aukcji Charytatywnej na rzecz Podkar-packiego Hospicjum. W br. obie podaro-wane akwarele uzyska³y prawie 6-krotneprzebicie ceny wywo³awczej.

Wioletta Cielecka

Page 32: Pan na W¹glanach - wlasnymglosem · 2017. 11. 26. · NR 101/102 STYCZEÑ – SIERPIEÑ 2017 • ISSN 1232-6559 • CENA 4 Z£ dokoñczenie na str. 10 dokoñczenie na str. 6 dokoñczenie

W£ASNYM G£OSEM NR 101/10232

spot s³onia

W³asnym G³osem – Pismo Robotniczych Stowarzyszeñ Twórców Kultury.REDAGUJ¥: Pawe³ Soroka – redaktor naczelny – [email protected] ¯ywicka-Luckner – z-ca redaktora naczelnego, e-mail: [email protected]³aw Stanik – kierownik dzia³u krytyki literackiejREDAKCJA: Maria Bednarek, Stanis³aw Dominiak, Zofia Miku³a. Redakcja prosi o nadsy³anie materia³ów na adres poczty elektronicznej lub na adres redakcji nanoœnikach elektronicznych (CD, dyskietka).Redakcja nie zwraca materia³ów niezamówionych, oraz zastrzega sobie prawo zmiany tytu³ów,skrótów i adiustacji.WYDAWCA: Rada Krajowa Robotniczych Stowarzyszeñ Twórców Kultury00-118 Warszawa, ul. Emilii Plater 47 paw. 15, tel. 22 629 15 17. Korekta: El¿bieta Antuchow

DTP: El¿bieta Zawadzka, druk: Relex s.c., ul. Borsucza 13, [email protected]

e-mail: [email protected]

www.wlasnymglosem.pl

Pod adresem internetowymwww.rstk-warszawa.bloog.pl

dzia³a BLOOG WARSZAWSKIEGO RSTKBloog prowadzi Stanis³aw Dominiak i do niego nale¿y

kierowaæ opinie i uwagi: [email protected]

Mini GaleriaKrzysztof Stêpniak

Lucyna BorkowskaWiersz dla dzieci

Fraszki

Stanis³aw Dominiak

IntymnoϾ

Zim¹ ze swoj¹ dam¹uciekam w górywypoczywaæ na ³onie

Niekoniecznie natury

Wolny wybór

By³ na filozofiihistoriê studiowa³wybra³ wolny zawódna szpadlu wyl¹dowa³.

£akomy k¹sek

W³adza dobrobytu drabinaniejeden choæ ju¿ sapiedalej siê wspina.

Zakompleksiony

Przed wszystkim siê ukrywa za kufelkiem piwa.

Bywa i tak

Nie zawsze Alicja z krainy czarów spe³ni swoj¹ misjê w kuchni pe³nej garów.

Przemiany ze œciany

Bo¿e drogi po œlubnym portrecie zosta³y tylko rogi.

Praktyki kiwacza

Wykrêci³ kolegêwykrêci³ s¹siadateraz z wolnej stopybêdzie odpowiada³.

Korepetycje

Po³¹czy³a ich wiedzai zabiegi Janka i tak g³adko posz³o od s³ówka do wianka.

Z ringu

Ten tego ten tego ups trafili sêdziego.

Inny punkt widzenia

Golizn¹ œwieci ca³y kraj góra na to – raj.

Na jubilata

Ogranicza swoje hucie do ruszania palcem w bucie.

Fraszka samorz¹dowa

Gdy siê gmina samorz¹dzi dostatnio jest panie gorzej bêdzie kiedy w rêce nierz¹dnic siê dostanie.

Zabiegi upiêkszaj¹ce

Zanim zasiad³ w ratuszu odda³ ¿yciorys do retuszu.

Przemijanie wed³ug zaj¹ca

Uf!!jak ten czas leci ju¿ ze mnie pasztecik.

Skarga

W planach by³am wielka krêta marzeñ droga widaæ i Panu Bogu powinie siê noga.

Wies³awa Ludwikowska

Sezonowe k³opoty

Przez jesieñ zimê wiosnêw poprzek rosnêa kiedy lato ma nadchodziænie mam co na dupê w³o¿yæ

Mota kota?

Mojemu Przyjacielowi – Lolkowi

Pamiêtam zdarzenie to smutno-radosne.Przed laty to by³o, tak jakoœ na wiosnê.Znienacka stanê³a w progu mego domuStaruszka w ³achmanach, nieznana nikomu.

Coœ piszcz¹cego pod chust¹ trzyma³a.Widaæ, ¿e bardzo siê o to troska³a.I mia³a w dodatku niepewn¹ minê,Tak jakby waha³a siê jeszcze krzynê.

Na chwilê w dziwnym bezruchu zamar³a,Ukradkiem ³zê na policzku otar³aI zza pazuchy swej cosik wyjê³a.Chrz¹knê³a, kaszlnê³a i wyj¹knê³a:

Mota kota? Nie? No to mota kota!Rzek³a te s³owa i posz³a, niecnota...Zawini¹teczko w sieni zostawi³a, I w wielkie zdumienie wszystkich wprawi³a.

Wkrótce brzozowy sta³ krzy¿ na jej grobie.Zmar³a samotna w nêdzy i chorobie.Nim jednak na tamten œwiat siê wybra³a,Kociêciu przysz³¹ rodzinê wskaza³a.

Co by³o potem? S³ów trzeba niewiele!Kot by³ pupilem naszym, przyjacielem,Maskotk¹, kumplem, tak¿e przytulank¹!Warto go by³o przygarn¹æ! Oj, warto!

Nieznana Staruszko! Zacna Niecnoto!Radoœæ sprawi³aœ, daj¹c nam toto!Mam wielk¹ nadziejê, ¿e tam – w zaœwiatachSpêdzasz nareszcie swe szczêœliwe lata...

Uparcie snuje siê myœl jeszcze jedna:Choæ niegramotna Ty by³aœ i biedna,A ¿ycie, mniemam, skrzywdzi³o Ciê wielce,To zachowa³aœ dobro, wra¿liwoœæ i serce...

£ódŸ, lato 2016 r.