patriotyczny ruch polski - wicipolskie.org filew naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych...

24
„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 4 49, 15 STYCZEŃ 2019 R. 1 PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI NR 449 15 I 2019 R . -------------------------------------------------------------------------------------- NOWY JORK, CHICAGO, TORONTO, BERLIN, WARSZAWA. PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI W INTERNECIE: www.wicipolskie.org Drodzy Czytelnicy i Sympatycy! W naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych problemach Polski i Świata. Kluczem doboru publikowanych treści, nie jest zgodność poglądów Autorów publikacji z poglądami redakcji lecz decyduje imperatyw ważnością tematu. Poglądy prezentowane przez Autorów tekstów, nie zawsze podzielamy. Uznając jednak że wszelka wymiana poglądów i wiedzy, jest pożyteczna dla życia publicznego - prezentujemy nawet kontrowersyjne opinie, pozostawiając naszym czytelnikom ich osąd. Redakcja ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Adres kontaktowy Redakcji PRP: PO Box 1612, Cranford NJ 07016 i internetowy: [email protected] 1) Wiadomości; 2) Kolonizacja Polski poprzez pozorowane manewry; 3) Korporacjom wojna kulturowa nie jest obojętna; 4) Likwidacja kopalń warunkiem pożyczki banku światowego na „restrukturyzację; 5) Rozmowa z Kudlińskim: świadomość Polaków i rolników; 6) Naród i nacjonalizm według św. JP II; 7) W ciągu trzech lat rząd PiS doprowadził do likwidacji ¼ polskich gospodarstw chlewnych - II; 8) Narodziny liberalnego klanu. Trzy dni, które wstrząsnęły Polską - I; 9) Jak Rózia i Tadeusz fabrykowali żydowskich obrońców Rzeczpospolitej; 10) Czy Polska nie popełniła pomyłki stulecia?; 11) Wywiad Józefa Becka dla polskiej prasy; 12) Obusieczny miecz imperium: globalny militaryzm i organizacje pozarządowe; Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar wykluczone z obchodów rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz {22.XII.2018} - Szanowni Państwo, z przykrością i niedowierzaniem informujemy że w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy oficjalne pismo z Muzeum Auschwitz, z którego wynika wykluczenie Rodzin Polskich Ofiar z uroczystości rocznicowych w dniu 27 stycznia 2019 r. Muzeum „ukarało” nas tą decyzją za jedną Biało-czerwoną flagę, która tak strasznie „przeszkadzała” na ubiegłorocznej uroczystości. Muzeum Auschwitz nie znosi głosu prawdy, bo PRAWDA OSKARŻA! Prosimy o należyte stanowisko w tej haniebnej dla Polaków sprawie odpowiedzialnych za dyskryminacje, poniżanie Rodzin Polskich Ofiar przez Muzeum Auschwitz - apeluje na Facebooku Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozow Koncentracyjnych. Na czele Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau jako dyrektor stoi historyk dr Piotr Cywiński [żyd - ad], który w roku 2017 został wybrany przewodniczącym Rady Programowej Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie. 27 stycznia 2018 r. podczas obchodów 73-ej rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz Birkenau, przedstawicielka Stowarzyszenia Rodzin Polskich Ofiar Obozow Koncentracyjnych, stanęła w sektorze przeznaczonym dla byłych więźniów i rozwinęła tam polską flagę. Muzeum oskarżyło ją o “skandaliczne zachowanie”, pisząc w oświadczeniu iż “przedstawicielka SPRONOK podczas odmawiania modlitwy przy Pomniku Ofiar w Birkenau stanęła w sektorze przeznaczonym wyłącznie dla byłych więźniów, między rzędami krzeseł, na których siedzieli byli więźniowie - i rozwinęła polską flagę. Ponieważ zasłaniało to widok byłym więźniom, poproszono ją o cofnięcie się by nie przeszkadzać starszym osobom siedzącym na krzesłach” a “pani zareagowała oskarżeniami iż osoba, która ją o to poprosiła, nie jest prawdziwą Polką”. Stowarzyszenie odpowiedziało swoim oświadczeniem, pisząc: - Wyrażamy swoje rozczarowanie organizacją oraz przebiegiem centralnych rocznicowych uroczystości. Marginalizacja polskich Ofiar, pomniejszanie Ich cierpienia i tłumienie głosu polskich świadków historii, czy rodzin Ofiar, to fakty - których doświadczyliśmy. Tragiczny los polskich Ofiar, to również dramat Ich rodzin, które musiały się upominać o uczestnictwo w tych uroczystościach. Oczekujemy również na wyjaśnienie dlaczego na tablicach opisujących miejsca kaźni [na trenie obozu] istnieje podział Ofiar na ” żydzi i nie żydzi “?! Gdzie informacja o polskich Ofiarach ? Dlaczego narażało się zaproszonych Gości na przeszkody wynikające z organizacji uroczystości w godzinach wieczornych? [Ciemności, brak informacji dokąd pójść, warunki atmosferyczne czy brak komunikacji w drodze powrotnej z uroczystości pod Pomnikiem Ofiar]. Dla osób starszych czy niepełnosprawnych to był koszmar! Dlaczego część Gości pozbawiona była możliwości udziału w całodniowych uroczystościach na terenie Muzeum? Dlaczego zabroniono nam wniesienia wiązanek ? Za: https://dzienniknarodowy.pl/stowarzyszenie-rodzin-polskich-ofiar-wyklu-czone-obchodow-rocznicy-wyzwolenia-kl-auschwitz/ # # # Jacek Wilk staje w obronie polskich rodzin! Ujawnia biznes, w którym zarabia się na odbieraniu dzieci rodzicom

Upload: buidan

Post on 01-Mar-2019

222 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 1

PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI

NR 449 15 I 2019 R. --------------------------------------------------------------------------------------

N O W Y J O R K , C H I C A G O , T O R O N T O , B E R L I N , W A R S Z A W A .

PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI W INTERNECIE: www.wicipolskie.org

Drodzy Czytelnicy i Sympatycy!

W naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

problemach Polski i Świata. Kluczem doboru publikowanych treści, nie jest zgodność poglądów Autorów publikacji z poglądami

redakcji lecz decyduje imperatyw ważnością tematu. Poglądy prezentowane przez Autorów tekstów, nie zawsze podzielamy.

Uznając jednak że wszelka wymiana poglądów i wiedzy, jest pożyteczna dla życia publicznego - prezentujemy nawet

kontrowersyjne opinie, pozostawiając naszym czytelnikom ich osąd. Redakcja

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Adres kontaktowy Redakcji PRP: PO Box 1612, Cranford NJ 07016 i internetowy: [email protected]

1) Wiadomości; 2) Kolonizacja Polski poprzez pozorowane manewry; 3) Korporacjom wojna kulturowa nie jest obojętna; 4) Likwidacja

kopalń warunkiem pożyczki banku światowego na „restrukturyzację; 5) Rozmowa z Kudlińskim: świadomość Polaków i rolników; 6) Naród i

nacjonalizm według św. JP II; 7) W ciągu trzech lat rząd PiS doprowadził do likwidacji ¼ polskich gospodarstw chlewnych - II; 8) Narodziny

liberalnego klanu. Trzy dni, które wstrząsnęły Polską - I; 9) Jak Rózia i Tadeusz fabrykowali żydowskich obrońców Rzeczpospolitej; 10) Czy

Polska nie popełniła pomyłki stulecia?; 11) Wywiad Józefa Becka dla polskiej prasy; 12) Obusieczny miecz imperium: globalny militaryzm i

organizacje pozarządowe;

Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar wykluczone z obchodów rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz {22.XII.2018}

- Szanowni Państwo, z przykrością i niedowierzaniem informujemy że w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy oficjalne pismo z Muzeum

Auschwitz, z którego wynika wykluczenie Rodzin Polskich Ofiar z uroczystości rocznicowych w dniu 27 stycznia 2019 r. Muzeum „ukarało”

nas tą decyzją za jedną Biało-czerwoną flagę, która tak strasznie „przeszkadzała” na ubiegłorocznej uroczystości. Muzeum Auschwitz nie

znosi głosu prawdy, bo PRAWDA OSKARŻA! Prosimy o należyte stanowisko w tej haniebnej dla Polaków sprawie odpowiedzialnych za

dyskryminacje, poniżanie Rodzin Polskich Ofiar przez Muzeum Auschwitz - apeluje na Facebooku Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar

Obozow Koncentracyjnych.

Na czele Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau jako dyrektor stoi historyk dr Piotr Cywiński [żyd - ad], który w roku 2017 został

wybrany przewodniczącym Rady Programowej Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie.

27 stycznia 2018 r. podczas obchodów 73-ej rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz Birkenau, przedstawicielka Stowarzyszenia Rodzin

Polskich Ofiar Obozow Koncentracyjnych, stanęła w sektorze przeznaczonym dla byłych więźniów i rozwinęła tam polską flagę. Muzeum

oskarżyło ją o “skandaliczne zachowanie”, pisząc w oświadczeniu iż “przedstawicielka SPRONOK podczas odmawiania modlitwy przy

Pomniku Ofiar w Birkenau stanęła w sektorze przeznaczonym wyłącznie dla byłych więźniów, między rzędami krzeseł, na których siedzieli

byli więźniowie - i rozwinęła polską flagę. Ponieważ zasłaniało to widok byłym więźniom, poproszono ją o cofnięcie się by nie przeszkadzać

starszym osobom siedzącym na krzesłach” a “pani zareagowała oskarżeniami iż osoba, która ją o to poprosiła, nie jest prawdziwą Polką”.

Stowarzyszenie odpowiedziało swoim oświadczeniem, pisząc: - Wyrażamy swoje rozczarowanie organizacją oraz przebiegiem centralnych rocznicowych uroczystości. Marginalizacja polskich Ofiar,

pomniejszanie Ich cierpienia i tłumienie głosu polskich świadków historii, czy rodzin Ofiar, to fakty - których doświadczyliśmy. Tragiczny los polskich Ofiar, to również dramat Ich rodzin, które musiały się upominać o uczestnictwo w tych uroczystościach. Oczekujemy również na wyjaśnienie dlaczego na tablicach opisujących miejsca kaźni [na trenie obozu] istnieje podział Ofiar na ” żydzi i

nie żydzi “?! Gdzie informacja o polskich Ofiarach ? Dlaczego narażało się zaproszonych Gości na przeszkody wynikające z organizacji uroczystości w godzinach wieczornych? [Ciemności, brak informacji dokąd pójść, warunki atmosferyczne czy brak komunikacji w drodze powrotnej z uroczystości pod Pomnikiem

Ofiar]. Dla osób starszych czy niepełnosprawnych to był koszmar! Dlaczego część Gości pozbawiona była możliwości udziału w całodniowych uroczystościach na terenie Muzeum? Dlaczego zabroniono nam wniesienia wiązanek ?

Za: https://dzienniknarodowy.pl/stowarzyszenie-rodzin-polskich-ofiar-wyklu-czone-obchodow-rocznicy-wyzwolenia-kl-auschwitz/ # # #

Jacek Wilk staje w obronie polskich rodzin! Ujawnia biznes, w którym zarabia się na odbieraniu dzieci rodzicom

Page 2: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 2

Poseł partii Wolność Jacek Wilk broni polskich rodzin w UK. Foto: Facebook

W końcu ktoś walczy o polskie rodzinny w Wielkiej Brytanii. Poseł partii Wolność poruszył na mównicy sejmowej temat odbierania dzieci polskim rodzinom przez Social Services. „Rokrocznie odbiera się Polakom, polskim rodzicom ogromną liczbę dzieci. Szacuje się, że ok. 300 dzieci rocznie jest odbieranych” - mówił.

„Mamy ogromny problem na Wyspach Brytyjskich polegający na tym, że rokrocznie odbiera się Polakom, polskim rodzicom ogromną liczbę dzieci. Szacuje się, że około 300 dzieci rocznie jest odbieranych pod różnymi pretekstami na terenie Zjednoczonego Królestwa” - tak swoje wystąpienie w sejmie zaczął poseł Jacek Wilk.

Jacek Wilk poruszył kwestię dotyczącą trudnej sytuacji wielu polskich rodzin żyjących w W. Brytanii. Wprost w swej przemowie stwierdził, że zaczyna to przypominać perfidny handel.

„Dzieci są odbierane pod byle pretekstem - właściwie bez powodu, a dzieje się to coraz częściej w sposób wręcz nawet sprzeczny z prawem [...]. Co najgorsze, Polacy, polscy obywatele tam mieszkający, są właściwie pozbawieni jakiejkolwiek ochrony polskich służb dyplomatycznych [...]. Sytuacja jest absolutnie tragiczna” - powiedział Jacek Wilk.

Zdaniem Jacka Wilka, proceder odbierania dzieci polskim rodzinom może posiadać znamiona handlu ludźmi. „Wygląda to, na coś w rodzaju handlu ludźmi, ponieważ za każde odebrane dziecko specjalne agencje otrzymują ok. 27 tys. funtów.

Krótko mówiąc, zrobił się z tego wielki proceder służący pobieraniu, uzyskiwaniu ogromnych pieniędzy za każde odebrane dziecko” - powiedział.

„To jest po prostu biznes i na tym biznesie zarabiają różne organizacje, różne nawet agendy publiczne, ze słynnym Social Serv ices, zwanym współczesnym SS, na czele” - stwierdził dobitnie.

Jacek Wilk zwrócił uwagę, że w Polsce szeroko nagłaśniane są praktyki, odbierania dzieci polskim rodzinom w Niemczech lub Norwegii, ale że nad Wisłą milczy się o podobnych praktykach ze strony brytyjskiej Social Services. A to tam jest najwięcej skandalicznych przypadków odbierania dzieci. VIDEO: https://www.facebook.com/JacekWilkPL/videos Źródło: Facebook: Jacek Wilk Za: https://nczas.com

# # # Egoistyczny filosemityzm Aleksandra Wielopolskiego {18.XII.2018}

W Królestwie Polskim [Kongresowym] wspierał mieszczaństwo żydowskie kosztem polskiego, zaś po upadku powstania styczniowego, z wszystkich jego reform przetrwało tylko równouprawnienie Żydów.

Z wielkim zainteresowaniem obejrzałem kolejne spotkanie zorganizowane przez Centrum Edukacyjne Powiśle. Agnieszka Piwar, prof. Adam Wielomski, Ronald Lasecki: "Zmarnowana Niepodległość" [Opcja na Prawo]: https://www.you-

tube.com/watch?v=cvAxai7i57I Polecam, bo jest to prawdziwa uczta intelektualna. Tu poruszę jedną tylko sprawę, a w zasadzie ciekawostkę poruszoną przez prof. Wielomskiego niejako mimochodem. Zawsze uważałem, że jedną z przyczyn upadku pierwszej Rzeczpospolitej było wykolejenie jej rozwoju spowodowane atrofią polskiego

mieszczaństwa i jego późniejszym niedorozwojem, przy jednoczesnym praktycznym monopolu finansowym i handlowym żydowskiego

Page 3: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 3

państwa w państwie. [Winna była tu, niefrasobliwa polska tolerancja nie tylko granicząca, ale zdecydowanie przekraczająca granice zdrowego rozsądku - w istocie jedyna taka w ówczesnym świecie].

Reprezentujący polskich konserwatystów Wielopolski obawiał się wzmocnienia polskiego mieszczaństwa, albowiem za jego pozycją ekonomiczną pojawiłyby się żądania polityczne, tak jak to miało miejsce we wszystkich krajach Europy Zachodniej, wolał więc kosztem mieszczaństwa polskiego wspierać Żydów, bo ci wówczas ambicji stricte politycznych nie przejawiali [podobną politykę prowadzili wówczas konserwatyści w Cesarstwie Austriackim].

Jedyną reformą Wielopolskiego, jaka przetrwała upadek powstania styczniowego, było równouprawnienie Żydów, które ułatwiło im walkę z polskim mieszczaństwem, szczególnie po napływie litwaków - wypędzanych z rosyjskiej strefy osiedlenia.

[Trzeba pamiętać, że skutki osiedlania się ich w polskich miastach i miasteczkach, porównywać można do współczesnej masowej migracji bisurmanów do Europy Zachodniej, w mgnieniu oka zmieniającej skład etniczny tych krajów. Nawiązując do czasów dzisiejszych - to dzięki polityce migracyjnej PiS, szczególnie po objęciu teki premiera przez Morawieckiego, Polska w błyskawiczym tempie nadrabia w tym zakresie zacofanie wobec Zachodu - i niestety jest to jedyne, w czym doganiamy Zachód].

Tak więc wszystkim admiratorom hrabiego Wielopolskiego [najczęściej proweniencji konserwatywno-„leberalnej” polecam puknięcie się w głowę klozetową deską i ponowne przemyślenie sprawy.

W historii Polski do dziś przewija się ten sposób myślenia: faworyzowanie Żydów kosztem polskiego mieszczaństwa ... przedwojenny wołyński eksperyment wojewody Józefskiego [ukrainizacja Wołynia kosztem mieszkających tam od wieków Polaków, zakończona rzezią wołyńską], dzisiejsze faworyzowanie szaulisów i banderowców - kosztem Polaków - na ziemiach bezprawnie Polsce odebranych, wypychanie Polaków za granicę i sprowadzanie w ich miejsce tanich pracowników z Ukrainy, Indii, Filipin i innych [a przede wszystkim żydów, o których osiedlaniu się w Polsce, ani rząd, ani media słowem nie wspomną - ad] czy wreszcie pisowski program „chanuka plus” kosztem adwentu Bożego Narodzenia. Sorry, ale takich mamy strategów. Za: http://macgregor.neon24.pl/post/146854,egoistyczny-filosemityzm-aleksa-ndra-wielopolskiego

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

KOLONIZACJA POLSKI POPRZEZ POZOROWANE MANEWRY „Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami” - słynny cytat jednego z najwybitniejszych strategów wojskowych Carla von

Clausewitza z jego opus magnum „O wojnie” jest w XXI wieku bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Już von Clausewitz pisał, że jednym z kluczowych elementów potrzebnych do zwycięstwa jest podporządkowanie sobie ludności cywilnej. O tym jak jest to trudne, przekonali się Amerykanie w Iraku, i to jest oczywiste również dla Rosji, która nie jest zainteresowana w inwazji na Polskę.

Lecz nie jest to tak oczywiste w trakcie prowadzenia wojny informacyjnej która jest ważnym elementem współczesnych konfliktów. Niestety Polska, UE i NATO nie są do niej przygotowane i tym się korzysta nasz „sojusznik” - USA. Obecna strategia Waszyngtonu, w odniesieniu do Polski, się zmieniła na przeniesienie wojsk, pod pozorem wzmocnienia wschodniej flanki NATO w umowach ewentualnego zagrożenia ze strony Rosji [w którym polityczni stratedzy USA bardzo fachowo zapewnili cały świat, w tym rusofobiczną Polskę].

O potencjalnym zagrożeniu wojennym ze strony wschodniego, dużego sąsiada, mówiło się głośno i na ostatnim Zgromadzeniu Parlamentu NATO. Określono również, że najlepsza wobec Rosji będzie polityka „obrony i odstraszania, włączając w to - odstraszanie jądrowe”. Ostatnie manewry NATO u wszchodniej granicy, w tym w Polsce, były z pewnością elementem realizacji obu przytoczonych metod.

Przygotowania NATO na wojnę w Polsce. Największe tegoroczne ćwiczenie pod kryptonimem „Anakonda” odbyło się na jesieni br., jego zasięg był zdecydowanie większy, niż w

poprzednich latach, a udział w nim wzięły kilkanaście tys. żołnierzy z Polski i dziesięciu innych państw. I chociaż manewry już teraz, uważano za pechowe [cały internet się śmieje z memów na temat polskiego treningu we mgle i ewakuacji cywilów], to za pośrednictwem takich manewrów, NATO regularnie wysyła jeden ze swoich komunikatów strategicznych w stronę Rosji - wieszczą analitycy agencji Stratfor. Według oficjalnych danych polskiego resortu obrony, uczestniczyło w nich 12,5 tys. żołnierzy, ale obserwatorzy wojskowi przekonują, że w

rzeczywistości, było co najmniej dwa razy więcej, a konflikt zbrojny z Rosją został jednym z podstawowych scenariuszy. Europe jscy eksperci wojskowi obawiali się że USA użyje manewrów w celu ustanowienia stałej obecności wojskowej w Polsce w odpowiedzi na umocnienie pozycji Rosji.

Jednocześnie, jak zauważają autorzy raportu agencji Stratfor - nawet jak USA powstrzymała się od agresywnych kroków podczas ćwiczeń, może wykorzystać je dla działań wojennych w przyszłości, np., pozostawiając swój sprzęt wojskowy i uzbrojenie w Polsce, albo utrzymanie szerokiej obecności wojskowej na terenie kraju. Podobnej „kolonizacji” sprzyja również polityka PiS, która bardzo aktywnie wzywa USA - do stworzenia „Fort Trump” za polskie pienądze.

Największym problemem tegorocznych międzynarodowych manewrów w Polsce jest to iż te manewry są naprawdę ambitne, ale wiedza na ich temat w państwach ościennych pozostała słaba. Wiadomo, że w trakcie był symulowany atak na kraje o wysokim potencjale militarnym, w tym Obwód kaliningradzki Rosji i Białoruś, a również południe Ukrainy jako dawne ziemie Polskie” - powiedział w wywiadzie dla „Deutsche Welle” gen. Bogusław Pacek, znany ekspert wojskowy NATO. „To nie jest obrona, jak przekonują w NATO, to wygląda jak symulacja ofensywy przeciwko wschodnim sąsiadom a zwłaszcza przeciwko Rosji i prawdopodobnie Białorusi. Takie mamy dane wywiadowcze” - oświadczył ekspert.

Page 4: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 4

Tak się stało, że NATO, które powstało w celu ograniczenia wpływów Związku Radzieckiego, nie tylko nie zniknęło razem z nim, ale przekształciło się w globalny organ USA służący kolonizacji. Tak było w Lewancie, Afryce, Ameryce Łacińskiej oraz na Pacyfiku. A teraz w Polsce? Marcin Szymański - 28.XII.2018 Za: http://ndp.neon24.pl/post/146978,kolonizacja-polski-poprzez-pozorowane-manewry

--------------------------------------------------------------------------------------------------

KORPORACJOM WOJNA KULTUROWA NIE JEST OBOJĘTNA. STAJĄ JEDNAK PO ZŁEJ STRONIE Szanowni Czytelnicy, do poniższego tekstu, należy się tu mała uwaga - wymienione w nim tzw. „korporacje”

czy organizacje „lewicowe” są niestety, niemalże wszystkie w rękach żydowskich ... i to nie korporacje czy lewicowcy, jak wynika z tekstu, decydują o tym co poniżej zamieszczone - a zorganizowane światowe żydostwo kierujące tymi korporacjami, organizacjami lewicowymi i innymi „jaczejkami” pod wabiącymi nazwami. Nadszedł czas by rzeczy nazywać po imieniu, a nie szukać im zastępczych nazw.

A że żydzi stoją za tymi wszystkimi przemianami, dla przykadu przytoczę wypowiedź znanej działaczki żydowskiej ze Szwecji - Barbary Spectre [to jeden z wielu takich przykładów]: Barbara Lerner Spectre, szefowa żydowskiej grupy badawczej w Szwecji, organizacji chroniącej mniejszości i promującej różnorodność powiedziała w video https://www.youtube.com/watch?v=MFE0qAiofMQ&bpctr=1538565029 - „Uważam, że my [Żydzi] będziemy częścią ferworu tej transformacji, która musi się wydarzyć. Europa nie będzie monolitycznym społeczeństwem jakim była w ubiegłym stuleciu. Żydzi, będą w centrum tego. Jest to ogromna transformacja dla Europy. Oni teraz wchodzą w model multikulti i do Żydów, będą mieli pretensje za naszą wiodącą rolę... Ale bez tej wiodącej roli i bez tej transformacji Europa nie przetrwa” - Barbara Lerner Spectre - ad.

Dochód czołowych globalnych korporacji przekracza niekiedy zarobki państw. Podobnie z ich wpływami. Coraz częściej bowiem największe firmy angażują się w tzw. wojnę kulturową. Ich wpływ, może w znaczący sposób wpłynąć na to, kto odniesie w niej sukces. Niestety wiele z nich opowiada się za aborcją, homozwiązkami, edukacją seksualną dzieci i innymi rewolucyjnymi wynalazkami.

O zaangażowaniu się niektórych największych korporacji w przemiany kulturowe wielu usłyszało w marcu 2013 r. Wtedy właśnie przedstawiciele ponad 200 przedsiębiorstw ze Stanów Zjednoczonych podpisali petycję wsparcia dla legalizacji małżeństw jednopłciowych skierowaną do Sądu Najwyższego USA - a wśród sygnatariuszy znalazły się czołowe firmy z branży IT: Microsoft Corp, Google Inc, Apple, Facebook, Intel, a też giganci świata finansowego np. Citigroup Inc., Morgan Stanley czy Goldman Sachs Group. Poparcia dla związków sprzecznych z naturą wyraziły także: Starbucks Corp., Pfizer Inc., Amazon.com, Levi Strauss, Panasonic, Xerox, Oracle, Office Depot, Cisco, a także Thompson Reuters Corp.

Firmy te wezwały do zniesienia w prawie federalnym przepisów definiujących małżeństwo, jako związek między mężczyzną a kobietą. Ich zdaniem bowiem brak legalizacji homomałżeństw utrudniał równe traktowanie pracowników - chociażby w kwestii świadczeń zdrowotnych i emerytalnych.

Obecnie, firmą wywołującą szczególne kontrowersje jest Google. Nic w tym dziwnego. Wszak niepodzielnie króluje on na rynku wyszukiwarek, gdzie zajmuje 92,74% [w Polsce aż 98,41%, a w USA 86,74%]. Wraz z tym pojawia się możliwość wywierania ogromnego wpływu na politykę. Przecież to właśnie w Google wyborcy szukają odpowiedzi na nurtujące ich kwestie polityczne. Oznacza to, że właśnie od podsuniętych przez wyszukiwarkę odpowiednich wyników odpowiedzi na zapytania zależy w znacznym stopniu to, czego wyborca dowie się o danej sprawie czy danym polityku. Następnie zaś - na kogo zagłosuje.

Lewicowe sympatie zwolenników Google ukazała także analiza przeprowadzona przez Gov Predict. Okazało się, że ponad 90% przekazanych w ramach darowizn na cele polityczne przez pracowników firmy Alphabet [do której należy Google i You Tube trafiła do lewicowej Partii Demokratycznej lub związanych z nią organizacji]. Ich pieniądze, ich sprawa, mógłby ktoś powiedzieć. Czy jednak ich poglądy pozostają bez wpływu na politykę firmy?

Kontrowersje wywołała też polityka Google w kwestii referendum aborcyjnego w Irlandii w maju 2018 r. Toczyła się wówczas debata między zwolennikami i przeciwnikami zniesienia chroniącej życie 8 poprawki do Konstytucji tego kraju zakazującej aborcji. W mediach głównego nurtu królowała propaganda zwolenników aborcji. Obrońcom życia pozostał Internet - na portalach czy też w serwisie YouTube umieszczali swe reklamy. Jednak zarząd Google ukrócił te praktyki - w wyszukiwarce i YouTube.

Podobnie postąpił Facebook, zabraniając publikacji treści nawołujących do pozostawienia 8 poprawki - o ile pochodziły one spoza Irlandii. Komentatorzy uznali, że działania te szkodzą przede wszystkim obrońcom życia. Niewykluczone iż decyzje wielkich firm przyczyniły się do odrzucenia zakazu aborcji.

Nie tylko Google i Facebook Czołowych firm oskarżanych o lewicowe sympatie jest zresztą więcej. W czerwcu 2018 r. media ujawniły że Facebook, Twitter, Amazon i

Google współpracują z lewacką organizacją Southern Poverty Law Center [SPLC]. Grupa ta zajmuje się monitorowaniem grup „szerzących nienawiść” i innych ekstremistów. W praktyce na cenzurowanym znajdują się nie tylko rasiści, lecz również grupy chrześcijańskie czy obrońcy życia i rodziny.

Page 5: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 5

Na czym dokładnie polega ta współpraca? Otóż Facebook korzysta z danych SPLC do ustalania polityki dotyczącej „mowy nienawiści” [choć firma Marka Zuckerberga zapewnia, że opiera się również na informacjach pochodzących od innych organizacji]. Natomiast Twitter, używał informacji pochodzących od SPLC do walki z treściami uznawanymi za szerzące nienawiść. Szczegóły współpracy nie są jednak znane. Z kolei należący do firmy Alfabet [właściciela Google] serwis YouTube posuwa(ł) się do wprowadzania danych uzyskanych od lewicowych aktywistów, do algorytmów kontrolujących treść pojawiającą się w serwisie. Automatycznym programom cenzorskim wgrywa się więc poniekąd lewicowe poglądy.

Z kolei firmę Amazon oskarżono o wykluczanie organizacji znajdujące się na czarnej liście SPLC z możliwości uczestnictwa w programie charytatywnym Amazon Smile [pozwalającego klientom przeznaczać część pieniędzy z zakupów na Amazonie na rzecz organizacji społecznych]. W maju, Amazon Smile uniemożliwił dokonywanie wpłat na rzecz broniącego wolności sumienia Alliance Defending Freedom [ADF]. Wykluczenia te stosowane są jednak wybiórczo. Wszak jak podaje Life Site News, amerykańska korporacja umożliwia przekazywanie darowizn na dwie organizacje islamskie. Dzieje się tak, mimo że nawet SPLC uznał jedną z nich za antysemicką [Nation of Islam], a personel drugiej [Council on American-Islamic Relations] podejrzewany jest o związki z terrorystami.

Oprzeć gospodarkę na etyce Jeden z ulubionych autorów Ronalda Reagana - George Gilder, na łamach książki „Wiedza i władza” podkreślał, że kapitalizm to system

oparty na wysokiej entropii a więc chaosie i znacznej niepewności. Dzięki temu zapewnia ogromną poprawę warunków życia. Wynalazki, przełomowe zastosowania technologii, nowatorskie produkty, oryginalne pomysły to dzieło twórczych umysłów przedsiębiorców. Gospodarka nie jest stanem statycznym, pełna jest niespodzianek. Stanowi bowiem dzieło kreatywnej inteligencji człowieka.

Jednak z drugiej strony, jak podkreślał George Gilder, ten kreatywny chaos zależy od istnienia uporządkowanych, przewidywalnych systemów „niskiej entropii” - stabilnego prawa, trwałego i „nudnego” systemu politycznego, a także silnej rodziny i moralności. Występując przeciw tym ostatnim, korporacje podcinają gałąź, na jakiej siedzą.

Kapitał na śmiałe przedsięwzięcia bierze się bowiem z oszczędności i inwestycji milionów osób. Ci zaś nawet nie dysponując geniuszem przedsiębiorczym ani wysoką skłonnością do ryzyka, umożliwiają jednak - za pośrednictwem banków czy giełdy - ich finansowanie. Ów stały dopływ oszczędności bierze się z samodyscypliny, skłonności od rezygnacji z natychmiastowej konsumpcji, z dalekowzroczności. Tej ostatniej sprzyja posiadanie potomstwa. Pozwala ono bowiem na spojrzenie poza horyzont własnego życia - też w kwestiach finansowych.

Popierając homoseksualizm, aborcję i opowiadając się po stronie rewolucji kulturowej przedsiębiorstwa torują drogę dla społeczeństwa krótkowzrocznych hedonistów. Tacy ludzie mogą napędzić krótkoterminową konsumpcję, jednak na dłuższą metę nie zapewnią dopływu oszczędności niezbędnego do stabilnego rozwoju gospodarki kapitalistycznej. System oparty na zadłużeniu prawdopodobnie zawali się prędzej lub później. Aby temu zapobiec, musimy ponownie oprzeć gospodarkę na zasadach etyki. Marcin Jendrzejczak - 17.XII.2018 Za: https://www.pch24.pl/korporacjom-wojna-kulturowa-nie-jest-obojetna--staja-jednak-po-zlej-stronie,64863,i.html

--------------------------------------------------------------------------------------------------

LIKWIDACJA KOPALŃ WARUNKIEM POŻYCZKI BANKU ŚWIATOWEGO NA „RESTRUKTURYZACJĘ” Rok 1990. Jak wiadomo rząd polski wystąpił do Banku Światowego o pomoc w opracowaniu programu restrukturyzacji górnictwa węgla

kamiennego oraz udzielenie pomocy finansowej związanej z realizacją tegoż programu. Na przełomie 1990 i 1991 r., bawiła w Polsce oficjalna misja Banku Światowego, która po dłuższym pobycie w naszym kraju, w styczniu 1991 r. przedstawiła naszym władzom swą perspektywiczną wizję programu restrukturyzacji polskiego podsektora węgla kamiennego.

Program ten zakładał w wariancie długoterminowym likwidację od 36 do 56 kopalń, redukcję zatrudnienia odpowiednio od 193 do 302 tys. pracowników oraz likwidację eksportu z równoczesnym sukcesywnym przejściem Polski na import węgla. Jakie były intencje Banku Światowego - potwierdziło to życie. Kolejne pożyczki Banku Światowego na tzw. „restrukturyzację przemysłu węgla kamiennego” uwarunkowane były zapisami: że środki te mają być przeznaczone głównie na likwidację kopalń i osłony socjalne dla zwalnianych górników. Jak powszechnie wiadomo, efektem restrukturyzacji winna być poprawa efektywności ekonomicznej sektora węgla kamiennego poprzez jego modernizację i unowocześnienie. Tego celu nie uda się osiągnąć wyłącznie drogą likwidacji kopalń, czyli trwałego zmniejszania zdolności wydobywczych górnictwa węglowego i zwalniania z pracy górników. Przeznaczenie środków z pożyczek Banku Światowego wyłącznie na te cele tworzy w efekcie nie „program restrukturyzacji” a „program likwidacji” polskiego górnictwa węglowego.

Nasuwa się też pytanie, dlaczego Bank Światowy w swojej wizji programu restrukturyzacji polskiego podsektora węgla kamiennego, tak wielką wagę przywiązywał do likwidacji przez nasz kraj eksportu węgla. Odpowiedź może być jedna. Rzeczywistym, a głęboko ukrywanym celem programu i zaleceń Banku Światowego było i jest nadal, trwałe ograniczenie zdolności wydobywczej polskiego górnictwa węglowego. To trwałe ograniczenie ma skutecznie wyeliminować polski węgiel z zagranicznych rynków zbytu. Za: Bogdan Gizoń - FB, 15 grudnia 2018.

# # # #

Polska ma ogromne zasoby, jeśli chodzi o energetykę, i to może rozwiązać nasze problemy związane z energią elektryczną, jak i z tzw. problemem smogu. Zasoby węgla, które są do granicy 1200m, czyli do tej granicy, w której obecnie opłaca się wydobywać, są na ok. 20-30 lat. Natomiast poniżej 1200m są zasoby węgla kamiennego które są szacowane nawet dziesięciokrotnie większe od tych, które są powyżej. Oczywiście problem polega na tym iż nie da się ich wydobywać tradycyjnymi metodami, bo tam, po prostu się nie da pracować, tam jest za gorąco, tam nie da się wpuścić maszyn itd., itd.

Page 6: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 6

Krótko mówiąc: tradycyjne metody są tutaj nieefektywne. Z pomocą przychodzi nam technologia która wychodzi naprzeciw tym możliwościom [w Polsce już sprawdzana] - TECHNOLOGIA PODZIEMNEGO ZGAZOWANIA WĘGLA. W 2015 r. w kopalni Wieczorek zainstalowano taką instalację próbną i raport zarówno Głównego Instytutu Górnictwa jak i Najwyższej Izby Kontroli wskazuje, iż instalacja ta - spełniła swoje oczekiwania. Za pomocą tej technologii, można produkować z węgla położonego bardzo nisko ogromne zasoby wodoru. Wodór może być wykorzystywany zarówno w elektromobilności czyli do produkcji paliw wodorowo-elektrycznych, jak i w energetyce rozproszonej, czyli w klastrach energetycznych. Mamy tak gigantyczne zasoby węgla kamiennego, że wodoru produkowanego taką metodą możemy mieć ogromne ilości.

Dziwię się, że w rządzie i mediach głównego nurtu nie ma dyskusji na ten temat mimo że ta instalacja działała i spełniła oczekiwania. Dlaczego nie idziemy w tym kierunku?

Odpowiadając na wiele próśb ze strony ekspertów górnictwa zdecydowałem się powołać specjalny Zespół Parlamentarny ds. kopalni Krupiński i technologii podziemnego zgazowania węgla. Najbliższe posiedzenie odbędzie się już 18 grudnia! Zapisy za pomocą formularza zgłoszeniowego - https://-goo.gl/forms/dSzJdHqaqpKkbSPq1 zapraszam wszystkich zainteresowanych! Jacek Wilk - polityk, poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji Kontakt: [email protected] Za: Jacek Wilk FB, 13 grudnia 2018.

# # # #

Ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w Polsce. 13 grudnia 2018 r., Prezydent Duda złożył podpis pod nowelizacją Ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w Polsce.

Dzięki tej Ustawie rząd Prawa i Sprawiedliwości może przedłużyć czas i zwiększyć środki na restrukturyzację górnictwa węgla kamiennego w Polsce.

Na czym polega ta restrukturyzacja? - Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości na naprawie przemysłu górniczego. Dzięki tej Ustawie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń [SRK] trafiły m.in. kopalnie Krupiński, Kazimierz Juliusz czy Makoszowy. Polakom wmawia się, że kopalnie dzięki tej Ustawie - są naprawiane.

Jak to wygląda naprawdę? Tak naprawdę rząd PiS skazał na zamknięcie kolejne polskie kopalnie. Postanowiono zlikwidować dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy, ograniczyć krajową produkcję węgla kamiennego kosztem kupowania gorszego surowca z USA i Rosji. Postanowiono ostatecznie zniszczyć suwerenność gospodarczą polskiego narodu. Już teraz, płacimy najwięcej za prąd w Europie. To jest właśnie efekt rządów PO i PiS przez ostatnie 11 lat. Śpimy na węglu, a kupujemy go od innych - sami niszcząc bezpowrotnie polskie złoża.

Kopalnia Krupiński miała być perełką restrukturyzacji wg PiS. I jest. Żadnej innej kopalni nie zniszczono tak szybko, w tak bandycki sposób nie odcięto nigdzie dostępu do złoża.

Dlaczego Polacy popierają niszczenie własnego przemysłu i odbieranie sobie niezależności gospodarczej? Tak wygląda restrukturyzacja wg Prawa i Sprawiedliwości. Platforma nie jest w tym lepsza a właściwie to niczym się nie różnią.

Adam Krupas Za: FB, 13 grudnia 2018.

# # # #

Środowiska patriotyczne wykupują czas antenowy - cel uwłaszczenie Polaków na zasobach naturalnych. Ze względu na brak dialogu rządu z patriotyczną częścią społeczeństwa i brakiem możliwości przedstawiania programu UWŁASZCZENIA

NARODU POLSKIEGO NA ZASOBACH NATURALNYCH - KOPALINACH [warte setki bilionów złotych] oraz dlaczego zniszczono kopalnię Krupiński - i czy powiedzie się akcja zbiórki pieniędzy, na wykupienie w TV publicznej czasu antenowego by z tym przekazem dotrzeć do społeczeństwa? Rządzący ciągle mówią o rzeczach nieważnych, nieistotnych, a gospodarką i realnymi zmianami w gospodarce NIKT się nie zajmuje! W ciągu 5-8 lat Polska może być bogatym krajem! Będąc w opozycji [październik 2015] min. prof. MO Jędrysek mówił tak jak na filmie. Będąc trzy lata u władzy, i mając cały aparat Państwa w rękach, nie zrobił NIC aby zinwentaryzować polskie zasoby naturalne i zacząć je wydobywać aby bogacić naród polski. Bogdan Gizdoń Za: http://www.polishclub.org/2018/12/16/likwidacja-kopaln-warunkiem-pozy-czki-banku-swiatowego-na-restrukturyzacje/

--------------------------------------------------------------------------------------------------

ROZMOWA Z KUDLIŃSKIM: ŚWIADOMOŚĆ POLAKÓW I ROLNIKÓW... Witam jak zwykle muszę wyręczać „prawdziwe polskie rodowite media” - {21.XI.2018} Otóż w związku z wprowadzeniem 01.01.2018 r. nowego prawa wodnego, i w związku z tą ustawą - zostało powołane przedsiębiorstwo

państwowe - „Polskie Wody”, które już z nowym prawem wodnym w Polsce stało się z mocy prawa właścicielem wszystkich zasobów wodnych w Polsce:

Wody gębinowe, wody podskórne, wody powierzchniowe - jeziora, stawy, rzeki oraz wody opadowe - deszcz i śnieg... Otóż, zakończyło się organizowanie wyżej wymienionego przedsiębiorstwa, etatyzacja, przepisy wykonawcze do rozporządzeń,

taryfikator kar i cennik poszczególnych wód według klasyfikacji ustawowej. I do tego, że media mają to „gdzieś” przypominam temat, nagraniem rozmowy z Panem Adolfem Kudlińskim, który jest rolnikiem i jako

rolnik jest zainteresowany tym tematem. W rozmowie poruszam szereg wątków dotyczących wyżej wywołanego dziś tematu - zapraszam do odsłuchania:

Page 7: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 7

https://www.youtube.com/watch?v=dqVzmhrrPg8 # # # #

Polska: zasoby wody prywatne, utworzenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, nakazem unijnym! Tylko w Polsce...

Tu cytat z projektu ustawy prywatyzującej Polskie zasoby wodne ! „Opłatami za pobór wody zostaną objęci m.in. rolnicy, branża energetyczna, hodowcy ryb czy przedsiębiorcy, którzy wykorzystują duże

ilości wody do swojej produkcji. Za niewdrożenie prawa unijnego - jak podkreśla MŚ - grożą kary, nawet 10 mld zł. Ministerstwo zwraca uwagę, że wprowadzenie opłat jest też warunkiem koniecznym do sięgnięcia po wspólnotowe finansowanie dla inwestycji przeciwpowodziowych” około 3,5 mld euro: https://miziaforum.wordpress.com/2016/10/17/jutro-glosowanie-nowe-prawo-wodne-powstanie-super-ministerstwo-ktore-bedzie-zawiadywalo-calymi-zasobami-wodnymi-w-polsce-info-tvn-24/#comment-287387

# # # #

A teraz przeczytajcie czym i jak zmuszono kraje Ameryki Południowej do prywatyzacji wody w ich krajach ... łudząco podobne jak powyżej, a nawet takie same...

Woda - czy to doskonały pomysł na biznes? Dwa atomy wodoru i jeden tlenu - dają życie. Cząsteczka którą możemy przedstawić za pomocą chemicznego wzoru - H2O, nie posiada

substytutu. Jest niezbędna do przetrwania i stanowi podstawowy budulec ludzkiego ciała - aż dwie trzecie naszego ciała składa się z wody. - Jesteśmy w stanie zapłacić za nią każdą cenę, nawet najbardziej absurdalną, przerażająco wysoką.

Już w XVIII w. Adam Smith, ojciec ekonomii, pisał o pewnym paradoksie - woda, która ma zasadnicze znaczenie dla naszego życia, uważana jest za dobro bez ekonomicznej wartości. Natomiast diament, którego nie potrzebujemy do przetrwania, ceni się bardzo wysoko. Tym tropem poszły transnarodowe korporacje - które zobaczyły w wodzie źródło potencjalnego zysku [przede wszystkim, są to cele polityczne - ad].

Komercjalizacja wody - argumenty zwolenników Cytując amerykański magazyn „Fortune”: woda „może być tym dla XXI wieku, czym ropa naftowa dla wieku XX”. Bank Światowy

oszacował wartość wody na bilion dol. rocznie. To właśnie ta instytucja, wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym oraz trzema największymi korporacjami posiadającymi sieci wodociągowe [Suarez, Vivendi, RWE Thames Water] prowadzą od wielu lat kampanię na rzecz prywatyzacji wody. Uchwalenie w 1992 r. przez ekspertów zajmujących się tematyką wodną Deklaracji Dublińskiej [The Dublin statement on water and sustainable development] przyczyniło się do umocnienia wśród tzw. „polityków”, idei komercjalizacji wody. Zgodnie z tym dokumentem wodę uznano za dobro ekonomiczne o określonej wartości które powinno być dostarczane według zasad gospodarki rynkowej ... od tego czasu zachodziła zmiana w międzynarodowej polityce dotyczącej tego podstawowego zasobu, a za najlepsze rozwiązanie problemu niedoborów coraz częściej uznawano komercjalizację.

Zwolennicy Deklaracji Dublińskiej głoszą, że w krajach słabo rozwiniętych, gdzie władza jest skorumpowana [czytaj krajach suwerennych - ad], jedynym rozwiązaniem zapewniającym dostawy wody do mieszkań oraz odpowiednie zarządzanie zasobami, jest oddanie ich w ręce szeroko pojętego biznesu. Zwolennicy zaangażowania sektora prywatnego [czyli: korporacje, prywatni przedsiębiorcy, agencje pomocowe, rządy i samorządy wielu państw] twierdzą, iż prywatyzacja zasobów wodnych przyczynia się do podniesienia ich wydajności, obniżenia cen, poprawy jakości zarządzania wodą oraz zwrotu poniesionych kosztów inwestycyjnych [mam nadzieję, że tym prywatnym „mafiom” - nie uda się przejąć na własność wody na świecie - ad]. Wielkie koncerny międzynarodowe przekonują, że dzięki zwiększeniu produktywności sektora, będą w stanie unowocześnić oraz rozwinąć sieć wodną. Ich zdaniem właśnie ten ostatni punkt powinien mieć decydujące znaczenie dla ponad miliarda ludzi, którzy nie posiadają dostępu do bezpiecznej, czystej wody...

A jak to wygląda w praktyce? O czym zapominają wspomnieć zwolennicy komercjalizacji wody? Korporacje międzynarodowe - jak wszystkie firmy - są nastawione na

osiąganie zysku, a nie na zaspokajanie potrzeb ludzkości [a przede wszystkim są to sprawy polityczne, aby mieć wpływ na życie ludzkości - ad]. Odpowiedzialność przed udziałowcami często zmusza je do zarządzania zasobami wodnymi w sposób mniej zrównoważony. Jak już pokazały przykłady z życia, po prywatyzacji jakość wody spada, a cena wzrasta, a obiecane inwestycje w sieci wodno-kanalizacyjnej prawie nigdy nie zostają spełnione. Szybkiego zysku na jakim zależy inwestorom, nie da się bowiem osiągnąć, inwestując w nową sieć wodociągową, ponieważ wymaga ona ogromnych nakładów kapitału.

Poza prywatyzacją publicznych wodociągów można wskazać wiele innych metod komercjalizacji wody jak: butelkowanie, monopol technologiczny na wydobycie surowca i jego oczyszczanie, budowa tam, zapór, zmiany kierunku rzek. Rynek butelkowanej wody rośnie w tempie 20 procent rocznie, przynosząc ogromne zyski korporacjom i przyzwyczajając nas do koncepcji wody jako towaru nieróżniącego się zasadniczo od innych. Reklamy starają się nas przekonać iż powinniśmy pić dwa litry wody dziennie nie więcej, by zdrowo i szczupło wyglądać. Symbolem zdrowego stylu życia stała się kupiona w sklepie i towarzysząca nam stale butelka wody.

Dla goniących za zyskiem korporacji transnarodowych nie ma rzeczy niemożliwych. Można przecież opodatkować, np. deszcz, zabronić zbierania deszczówki, zakazać kopania studni bez zezwolenia - Boliwia, Stany Zjednoczone - wystawić rachunek chilijskim kompaniom miedziowym i kolejom za korzystanie z rzeki - Boliwia i Chile - albo wypompować wodę, a przy tym osuszyć źródła oraz rzeki w celu produkcji markowego napoju Coca-Cola - Indie. Doświadczenie prywatyzacji wody mają już za sobą m.in. takie kraje jak Argentyna, Boliwia, Filipiny, Indonezja, Tanzania.

Prywatyzacja wody w Boliwii - została wymuszona przez Bank Światowy. W 1997 r. oznajmił on władzom, że jeśli nie sprywatyzują wodociągów w Cochabambie, La Paz i El Alto, nie udzieli im pożyczki na rozwój gospodarki wodnej. Celem miało być zapewnienie

Page 8: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 8

mieszkańcom Boliwii dostępu do wody pitnej i kanalizacji. Skutek był jednak odwrotny, w samym El Alto odcięto od wody prawie 208 tysięcy ludzi. W 1999 roku rząd Boliwii sprywatyzował wodociągi miasta Cochabamba. Po sprzedaniu firmie Bechtel [działającej w ramach konsurcjum Aguas del Tunari] publicznej elektrowni wodnej w mieście Cochabamba ceny wody natychmiast wzrosły o 200 procent. W kraju, gdzie pensja minimalna wynosiła mniej niż 60 dolarów wiele osób otrzymało rachunek za wodę opiewający na 20 dolarów. Firma pobierała nawet opłaty za wodę deszczową zbieraną w beczkach przy domu, za wodę w studniach. Wybuchła „wojna o wodę” [guerra del aqua], mieszkańcy miasta masowo wyszli na ulice, wielu zginęło i było rannych. Ogłoszono strajk generalny. Bechtel został zmuszony opuścić kraj. W 2000 roku prywatyzację wody unieważniono.

Co się dzieje na naszym podwórku? Unia Europejska zaczyna prowadzić zakulisowe gry o sprywatyzowanie wody pitnej, a kraje strefy euro, które objął kryzys gospodarczy,

zmusza się do sprzedaży i prywatyzacji państwowych firm dostarczających wodę. Komisja Europejska poprzez politykę koncesyjną otwiera drzwi prywatnemu biznesowi. Silne lobby francuskich i niemieckich [a przede wszyskim żydowskich - ad] potentatów zaczyna przynosić efekty.

Z drugiej strony, mamy do czynienia z wyraźnym oporem mieszkańców wobec prywatyzacji infrastruktury wodnej. Berlińczycy, niezadowoleni z cen i jakości usług zdecydowali w referendum w 2011 roku o powrocie wodociągów w ręce publiczne. Ze sprzeciwem spotkał się również pomysł sprywatyzowania firmy Canal de Isabel II, zarządzającej zasobami wodnymi Madrytu.

Dostęp do wody jest prawem człowieka W dyskusji o wodzie, w opozycji do korporacji transnarodowych stoją ludzie, którzy traktują wodę nie jako towar, lecz jako dobro

wspólne. W 2010 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję, według której dostęp do czystej wody i warunków sanitarnych należy do praw człowieka.

Głównym problemem na świecie nie jest bowiem brak wody, lecz dostęp do wody i jej dystrybucja. Np. w mieście Meksyk 3 proc. najbogatszych domów zużywa 60 proc. wody, a 50 procent najbiedniejszych - zaledwie 5 proc. Biedni muszą zadowolić się kilkoma godzinami wody w kranie lub, jak mieszkańcy biednej dzielnicy Iztapalapa, napełniać przydomowe zbiorniki z podstawianych przez miasto beczkowozów. Równocześnie bogata dzielnica San Ángel ma nieograniczony dostęp do wody, a tysiące litrów wody codziennie podlewa przystrzyżone równo trawniki. Prywatyzacja nie jest tu rozwiązaniem, czego dowiódł przykład borykającego się z podobnym problemem miasta Saltillo. Koncern przejął tam wodę, czego efektem był wyłącznie spektakularny wzrost rachunków.

Woda, staje się przedmiotem spekulacji i rynkowej walki, bo przedsiębiorstwa dostrzegły miliardowy zysk w czymś, co powinno być dostępne dla ogółu. Dla prywatnego podmiotu gospodarczego woda jest takim samym towarem jak diament, elektryczność czy chleb. Dla pojedynczego człowieka jest niezbędna do tego, by przetrwać. Jej komercjalizacja rzadko przynosi korzyści społecznościom lokalnym, za to zagraża realizacji podstawowych praw człowieka.

Justyna Adamiak # # # #

Projekt ustawy prawo wodne zakłada m.in. utworzenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, które w imieniu Skarbu Państwa będzie zarządzało wszystkimi wodami publicznymi.

Wiecie co to oznacza? Oznacza to co pisze, że będzie jeden urząd zarządzający absolutnie wszystkimi zasobami wody w Polsce! Oznacza to również: - wodami powierzchniowymi - rzeki, jeziora i stawy! - wodami podskórnymi i gruntowymi oraz głębinowymi! - wodami opadowymi [czyli deszczówką]! Następnie, oznacza to, że woda pitna, którą zarządzali do tej pory w samorządach miejskich i wiejskich: prezydenci, burmistrzowie i

wójtowie - nie będzie już wodą obywateli! Zbieranie wody opadowej deszczówki, czyli jej retencjonowanie w beczce stanie się złodziejstwem, wg nowego prawa! To samo tyczy się pobrania wody z rowu, stawu, jeziora, rzeki a nawet kałuży - pobierzesz staniesz się złodziejem!

Bo właścicielem, jak wyżej w cytacie, w artykule przytoczonym w całości, będzie przedsiębiorstwo „Wody Polskie”... Na razie będzie to państwowe przedsiębiorstwo ale docelowo będzie się nazywało „Wody Polskie” S.A. To nastąpi wtedy gdy znajdzie się bogaty i si lny inwestor [sponsorowany przez elity globalne], który wykupi na własność jakąś część przedsiębiorstwa państwowego „Wody Polskie” w formie pakietu akcji... Ja już nawet wiem, co kupią pierwsze ... nie stawy, nie rzeki - a wodociągi miejskie! Kupią, znaczy zainwestują ... i jesteście wszyscy skończeni...

PS. CETA informacja z źródła pewnego! CETA w Polsce obowiązuje od dnia głosowania w Sejmie! Za: https://miziaforum.wordpress.com/2018/11/21/nowe-prawo-wodne-wcho-dzi-01-01-2019-rozmowa-z-a-kudlinskim-swiadomosc-polakow-i-rolnikow/

--------------------------------------------------------------------------------------------------

NARÓD I NACJONALIZM WEDŁUG ŚW. JANA PAWŁA II. KRYPTONACJONALIZM W latach 1989-2018 kwestie rozwoju narodowego były skutecznie wygaszane, dopiero światowy kryzys ekonomiczny wyzwolił

olbrzymią falę krytycyzmu wobec nasilających się tendencji antynarodowych w tym tzw. globalizacji. Wspominamy o przemianach występujących w wielu krajach europejskich, w tym również w Polsce. Ważne wydaje się uchwycenie wspólnych elementów tych przemian, ogólnych przyczyn nasilającego się krytycyzmu wobec tzw. globalizacji a wreszcie wpływu na zjawiska społeczne, ekonomiczne

Page 9: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 9

i polityczne w poszczególnych krajach. Z pewnością ułatwi to odejście od powierzchownego, doraźnego lub emocjonalnego traktowania sporu wokół kwestii narodowych w Polsce, z którym mamy obecnie do czynienia.

Na wiele lat przed wybuchem światowego kryzysu ekonomicznego zauważono, iż globalizacja ogranicza suwerenność i stanowi zagrożenie bytu narodowego. Spostrzeżenia i obawy miały jednak ograniczony zakres oddziaływania. Fala krytyki tendencji antynarodowych i globalizacji została jednak dość skutecznie zneutralizowana, o czym można się dowiedzieć ze współczesnej historii gospodarczej. Z jednej strony - na arenie światowej zwiększały popularność poglądy skrajnie internacjonalistyczne, w tym doktryny o „zmierzchu państw narodowych” a także liczne dywagacje „filozoficzne” podważające znaczenie narodu w życiu społecznym i gospodarczym. Było to pokłosie celowych i konsekwentnie przeprowadzanych projektów politycznych. Z drugiej strony - uparcie przedstawiano fakty i argumenty wskazujące na bezzasadność i szkodliwość ograniczania aspiracji narodowych oraz na konieczność uwolnienia się od dominacji czynników międzynarodowych i zewnętrznych. To zaś spotykało się ze standardowym, nie powiązanym z sytuacją w danym kraju, zarzutem „nacjonalizmu”.

W tej złożonej sytuacji szczególnie ważne jest zrozumienie i przyjęcie głębokich, dojrzałych i dalekowzrocznych objaśnień dotyczących wspomnianych kwestii. Do takich należy nauczanie Jana Pawła II, toteż warto poświęcić mu więcej uwagi.

Zanim jednakże przejdziemy do głębokich, lecz niestety często spłycanych lub traktowanych instrumentalnie, przemyśleń Papieża potrzebne są wstępne wyjaśnienia dotyczące bezpośrednio sytuacji w Polsce. Na ogół spory polityczne są przyjmowane bez identyfikacji faktycznych [pozostających w sprzeczności z deklarowanymi] postaw politycznych. Sytuacja staje się niekomfortowa, jeżeli przeciwnej stronie sporu przypisuje się skrajnie negatywne cechy w celu poniżenia jej w oczach opinii społecznej, zaś sobie - równie skrajne i odległe od prawdy pozytywne cechy. Taka sytuacja zasadniczo zmienia charakter sporu. Spór bowiem przestaje być sporem merytorycznym, zaś staje się sporem obciążonym podstępnym i oszukańczym podejściem do adwersarzy. Wówczas potrzebna jest demistyfikacja sporu, ujawniająca prawdziwe oblicza i intencje.

„Nacjonalizm” nie jest jedynym określeniem, które zostało wplecione we współczesne spory polityczne, lecz nader często stosowanym w celu poniżenia przeciwników politycznych. Sprzyja temu wieloznaczność tego określenia, łatwość znalezienia ilustracji [preparowania „argumentów”] świadczących np. o polskim nacjonalizmie. Przede wszystkim sprzyja temu odwracanie uwagi od postawy osób, środowisk i organizacji, które walczą z rzekomym nacjonalizmem. Wygląda nawet na to że „walka z nacjonalizmem” wybiela te postawy lub stanowi ochronę przed ujawnieniem niegodziwości tych czy innych podmiotów politycznych.

Dlatego warto wiedzieć, po co i dlaczego „nacjonalizm” jest krytykowany, a nie tylko oburzać się na krzywdzącą krytykę. Na uwagę zasługuje więc następujące stwierdzenie. „Tropienie faktycznego czy często rzekomego nacjonalizmu nie jest wcale bezinteresowne. Najczęściej, są dwa istotne tego powody. Pierwszy, wynika z próby ukrycia własnej bezideowości, pustki moralnej, życiowego materializmu. Drugim powodem oskarżeń o nacjonalizm jest własny skrajny kryptonacjonalizm: niszcząc i wyszydzając idee narodu, oraz miłości ojczyzny «oczyszcza się» pole dla ekspansji [ideologicznej, ekonomicznej, kulturowej, itp.] własnego narodu”. Jest to fragment wypowiedzi ks. profesora Stanisława Kowalczyka, wybitnego filozofa z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego [„Naród, państwo, Europa”, wyd. Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2003].

Jeśli odwrócimy kolejność, zyskujemy możliwość zapoznania się z fenomenem kryptonacjonalizmu, który jest obecnie w Polsce nie tylko zauważalny, lecz również wpływowy. Ks. Kowalczyk bardzo trafnie zauważa, że jest to fenomen charakteryzujący niektórych przedstawicieli mniejszości etnicznych w wielu krajach i Polska nie stanowi pod tym względem wyjątku. Z jego rozważań wynika, że kryptonacjonalizm jest głównym źródłem antypolonizmu. Jeśli zgadzamy się z tymi spostrzeżeniami, to musimy bezwarunkowo uznać, że kryptonacjonalizm, stanowi istotne zagrożenie dla bytu narodowego, gdyż jest czynnikiem ekspansji wymierzonej przeciwko narodowi polskiemu, a zatem, czynnikiem bezwzględnie niebezpiecznym i wrogim. Logiczny wniosek narzuca się z żelazną konsekwencją: kryptonacjonaliści, niezależnie od pochodzenia [żydowscy, niemieccy, ukraińscy itp.] nie należą do narodu, lecz są jego skrytymi wrogami. Deklaracje kryptonacjonalistów w Polsce o przynależności do narodu i ich „polski patriotyzm” mają wartość złamanego szeląga.

Identyfikacja kryptonacjonalistów nie powinna nastręczać trudności. Są trzy solidne kryteria tej identyfikacji. Pierwsze, jest już podane w wypowiedzi ks. prof. Kowalczyka. Jest nim „tropienie nacjonalizmu”, które w Polsce ma szeroki i

„innowacyjny” charakter. Tego nie musimy szerzej tłumaczyć. Kryterium to, jest oczywiście niewystarczające. Jak zauważył ks. prof. Kowalczyk, tropienie nacjonalizmu wynika również z próby ukrycia własnej ideowości i pustki moralnej. O co w tym przypadku chodzi? Wstrzemięźliwość księdza profesora Stanisława zapewne nie pozwala mu posłużyć się bardziej dosadnym określeniem „głupcy”, a o to głównie chodzi. I nie jest to wcale dopowiedzenie, lecz wskazanie jednego z najważniejszych problemów: symbiozy kryptonacjona listów z głupcami [w sensie greckim - niezdolnymi do uczestnictwa w życiu społecznym]. Pod tym jednak kryje się bardziej niszczący czynnik: wrogość do kultury narodowej. Nie tylko w duchu Jakuba Szeli, co ciągle jest żywe. Także w duchu współczesnego liberalizmu.

Drugie kryterium identyfikacji kryptonacjonalistów jest powszechnie znane. Ponieważ cechuje ich głęboki rozdźwięk między deklaracjami i postępowaniem lub tanimi gestami mającymi wskazywać „patriotyzm”, a działaniami szkodliwymi dla rozwoju narodowego, rzecz sprowadza się do kryterium „po owocach ich poznacie”. Czasem, zwłaszcza wśród wspomnianych głupców, postawa ta powoduje schizofrenię. Jednak jest to najmocniejszy środek opamiętania. Szatan podpowiada, że naród to bydło z którym nie trzeba się liczyć, podpowiada też, że możliwości manipulacji medialnej są nieograniczone i gwarantują pewny sukces polityczny. Głupcy zatem łatwo się na takie podszepty nabierają czy raczej są odpowiednio pompowani. Jednak między głupcami a kryptonacjonalistami istnieje kolosalna różnica. Wielu z zagorzałych kryptonacjonalistów, to skryci wielbiciele szatana. Proporcje między działaniem na rzecz rozwoju narodu, a

Page 10: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 10

działaniem przeciwnym są podstawą identyfikacji kryptonacjonalistów. Jeśli pierwsze są słabe i nieskuteczne, a drugie silne i niszczące, to żadne usprawiedliwienia i wykręty nie mogą zaciemnić sytuacji.

Trzecie kryterium jest bardzo jasne. Ornamentyka patriotycznych deklaracji, subtelności stosunków dyplomatycznych, poufności umów międzynarodowych itp. rozpływa się jak śniegowy bałwan wiosną. Dzieje się to wtedy, gdy między Polską a innymi państwami, ujawniają się ostre konflikty interesów. Wówczas kryptonacjonaliści bezwarunkowo i z pełnym zaangażowaniem stają po jedej stronie barykady: swojego nacjonalizmu. W tym przypadku zachowują się nadzwyczaj arogancko oraz agresywnie, odrzucając bezwiednie dotychczasowy kamuflaż.

Z tym właśnie mamy w Polsce do czynienia. Oczywiście kryptonacjonalizm nie jest oparty wyłącznie na więzach krwi lub więzach rodzinnych, ale też na innych czynnikach.

Prof. dr hab. Artur Śliwiński Za: http://www.polishclub.org/2018/11/21/narod-i-nacjonalizm-wedlug-sw-jana-pawla-ii-kryptonacjonalizm/

--------------------------------------------------------------------------------------------------

W CIĄGU TRZECH LAT RZĄD PIS DOPROWADZIŁ DO LIKWIDACJI 1/4 POLSKICH GOSPODARSTW CHLEWNYCH - CZĘŚĆ II (ostatnia)

Na wszystkie gospodarstwa położone w promieniu kolejnych 6-10 km od strefy zapowietrzonej [w zależności od uznania weterynarii] zostaje nałożony zakaz sprzedaży świń, co w praktyce oznacza olbrzymie straty, a często kończy się decyzją służb weterynaryjnych o wybiciu stada ze względu na dobrostan zwierząt które po prostu przestają się mieścić w chlewniach. Strefy nakładane są na 30 do 40 dni, ale w praktyce potrafią być utrzymywane miesiącami, gdyż rolnik znajdujący się w jednej strefie, w międzyczasie może znaleźć się w kolejnej a później jeszcze w jednej. Pan Zbigniew Kaczmarczyk z Brzeźna w powiecie chełmskim przebywał w kolejnych strefach przez 4 miesiące. Los takich rolników jest być może jeszcze gorszy niż hodowców, którym weterynaria wybiła stada. Koszt utrzymania 600 świń wynosi 2000 zł dziennie. Odszkodowanie nawet jeśli przyjdzie, a to bynajmniej nie jest pewne, może zostać znacząco pomniejszone pod pretekstem uchybień w bioasekuracji. Na koniec zdrowe świnie i tak są wybijane, a zamiast na stoły konsumentów trafiają do spalarni. Ten absurd kosztuje państwo polskie nawet 1500 zł od sztuki, podczas, gdy wykup świń po cenie rynkowej kosztowałby ok. 300 zł od sztuki. Nawet jeśli rolnikowi uda się sprzedać w końcu świnie, są one skupywane, jak mówią rolnicy „po cenie złomu”.

W lutym profesor Zygmunt Pejsak poinformował, że planowane jest zniesienie strefy niebieskiej. Jest to bardzo dobra wiadomość. Wymogi dla strefy niebieskiej, były zbyt restrykcyjne. Zwierzęta, które pochodziły ze zdrowych gospodarstw w strefie niebieskiej, były przed ubojem dwukrotnie badane, trafiały tylko do określonych rzeźni a w zakładzie, pomimo że były wolne od choroby, dostawały pięciokątną pieczątkę, co dosłownie, stygmatyzowało to mięso. Nie można było z tym nic zrobić, mimo że mięso pochodziło od zdrowych świń. Nie mogło wyjechać poza strefę i miało automatycznie niższą cenę - tłumaczył profesor. Wbrew zapowiedziom profesora do zniesienia strefy niebieskiej nie doszło.

Podwójne standardy weterynarii Co ciekawe, jedyną grupą zwolnioną z przestrzegania rygorystycznych zasad bioasekuracji, są natarczywie egzekwujące je od rolników

służby weterynaryjne. Udokumentowano mnóstwo przypadków ostentacyjnego lekceważenia przepisów przez weterynarię. Oprócz wspomnianej już praktyki wybijania i składowania zarżniętych zwierząt w gospodarstwach, należy wymienić tu, przewożenie padłych zwierząt w odsłoniętych samochodach, roznoszenie krwi i szczątków zarzynanych świń, brak odzieży ochronnej lub dokonywanie uboju w podartej odzieży, oraz brak przestrzegania, obowiązującej innych weterynarzy 72-godzinnej kwarantanny, pomiędzy odwiedzaniem kontrolowanych gospodarstw. - A skoro są to zwierzęta zarażone i zagrażające pozostałym zwierzętom - to coś tu jest nie tak z tą „bioasekuracją”.

Podczas wspomnianej już lipcowej blokady w Dawidach, Andrzej Waszczuk, hodowca ze wsi Gęś, zadał siedzącym po drugiej stronie stołu weterynarzom zasadnicze pytania:

Andrzej Waszczuk: Jakie konsekwencje grożą lekarzom i pracownikom zatrudnionym przez Inspekcję Weterynaryjną, jeśli nie zachowają zasad bioasekuracji? Jakie kary grożą?

Dariusz Suchodolski [Wojewódzki Inspektorat Weterynarii]: Nie są przewidziane jakieś kary administracyjne. Waszczuk: Jakie kary ponosi rolnik, który nie przestrzega zasad bioasekuracji? Suchodolski: No to począwszy od mandatowania, poprzez kary administracyjne.

Waszczuk: Jak duża jest kara administracyjna? Jaka to jest suma? Suchodolski: No różnie, w zależności od przewinienia, niedociągnięcia. Najmniejsza w tej chwili to jest ok. 800 zł. Głosy rolników z sali: Lub utrata odszkodowania! Służby weterynaryjne postępują też niefrasobliwie w przypadku padłych na ASF dzików, które leżą całymi dniami niezabezpieczone w

otwartych workach na leśnych parkingach. Przypadek taki został zadokumentowany przez dziennikarzy lokalnej gazety z Parczewa w marcu tego roku. Naliczono w sumie 12 worków z zarażonymi dzikami. Z kolei 25 lipca w Dawidach, wojewódzki lekarz weterynarii przyznał się rolnikom, że 9 innych zarażonych dzików, ktoś służbom weterynaryjnym po prostu ukradł:

Piotrowski: Ale czy wie Pan, że na przykład 9 dzików dodatnich [u których wykryto ASF], które myśmy zapakowali w worki, po pobraniu próbek, i miał przyjechać zakład, to nam ukradli? Wyobraża sobie Pan? 9 nam brakuje!

Krzysztof Gomółka: Ale drogi Panie, to kto ukradł, my? Piotrowski: Ci co wiedzieli.

Page 11: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 11

Gomółka: I ci mogą podrzucać. Piotrowski: Ja wcale tego nie wykluczam... „Nieznani sprawcy” roznoszą ASF? Ze względu na słowa wojewódzkiego lekarza weterynarii, trudno w tym miejscu pominąć pojawiające się czasem w mediach [i jak dotąd

wciąż niezweryfikowane] doniesienia o celowym rozprzestrzenianiu ASF przez tzw. „nieznanych sprawców”. Piotrowski nie jest bowiem jedynym wysokim urzędnikiem, który publicznie poruszył tę kwestię. W sposób jeszcze bardziej jednoznaczny do tematu odniósł się Jerzy Sądel, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie, w grudniu zeszłego roku [2017] na antenie TVP Lublin:

Jaki był przypadek niedawno? Znaleziono za Bugiem, po stronie polskiej [przy granicy ukraińskiej?] cztery dziki w szczerym polu. Jest to dziwne, bo dzik, gdy już dogorywa, można powiedzieć zdycha - to szuka schronienia w wodzie, albo w krzakach. Na szczerym polu cztery dziki znaleziono i okazało się, że były w środku zmrożone, co daje do myślenia że chyba ktoś podrzucił te dziki. Myślę że te pierwsze dziki znalezione jeszcze dwa lata temu, to kto wie, czy też nie były podrzucone, żeby wywołać panikę wśród rolników.

Również poprzedni minister rolnictwa wydawał się na poważnie traktować hipotezę celowego rozprzestrzeniania ASF. Oto co powiedział: W okolicach Warszawy pojawił się w związku z ASF wśród dzików - są tu dwie możliwości - albo celowe działanie, co badają odpowiednie organy, i druga - to żywność przywożona z Ukrainy. Wszystkie służby w Polsce są zaangażowane w zwalczanie ASF - mówił rok temu Krzysztof Jurgiel.

Państwo z dykty vs państwo w państwie Zarówno zwolennicy teorii o sztucznym rozprzestrzenianiu ASF, jak i naturalnej ekspansji tego wirusa, zgadzają się, co do tego, że

głównymi nosicielami choroby są dziki [zmrożone czy nie]. W oficjalnych dokumentach władze przyznają, że dzik jest głównym „wektorem ASF” i że bez radykalnego ograniczenia jego populacji, problemu ASF nie uda się opanować. Autorzy raportu Najwyższej Izby Kontroli twierdzą, że: W Polsce głównym źródłem zakażeń afrykańskim pomorem świń były dotychczas dziki. Działania zabezpieczające przed wystąpieniem zakażeń ASF nie doprowadziły do ograniczenia populacji tego gatunku. Pogłowie dzików w Polsce w okresie ostatnich 15 lat zwiększyło się prawie dwuipółkrotnie, z 118,3 tys. sztuk w 2000 r. do 284,6 tys. sztuk w 2014 r. Wzrastała także koncentracja tychże zwierząt w przeliczeniu na 1 km2 powierzchni lasów - z 1,3 w 2000 r. do 3,1 w 2014 r. Według niktórych źródeł, od roku 1978, pogłowie dzików w Polsce wzrosło o 400%. Zdaniem rolników państwo w żaden sposób nie kontroluje populacji dzików, które już dawno temu stały się gatunkiem inwazyjnym. Obecnie gatunek ten rozmnaża się wielokrotnie szybciej niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Przede wszystkim nie ma już prawdziwego dzika - mówi Adam Olszewski z OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych powiatu bialskiego. - To, co obecnie biega po polach to krzyżówka dzika i świni, posiadająca bardzo wiele cech tego ostatniego gatunku. Dziki dojrzałość płciową osiągały dawniej po kilku latach, dziś osiągają ją po kilku miesiącach, czyli tak jak świnie. Wcześniej dzik trzymał się lasów i jadł to, co tam znalazł, dziś dziki pasą się na wysokoenergetycznych, wysokobiałkowych uprawach, dlatego lochy prosiły się dawniej raz w roku, dziś proszą się dwa lub nawet trzy razy w roku, do tego w miocie mają więcej warchlaków niż we wcześniejszych latach. Populac ja dzika nie rośnie dziś, dwa czy nawet trzy razy szybciej, niż kiedyś - rośnie już w postępie geometrycznym. - Wielu rolników rezygnuje z upraw, albo w ogóle z pracy na roli, ponieważ, szkody, jakie wyrządzają dziki czynią pracę w gospodarstwie całkowicie nieopłacalną. Moi koledzy byli zmuszeni obsiewać to samo pole cztery razy z powodu dzików.

Słowa Adama Olszewskiego potwierdzają wszyscy rolnicy z którymi rozmawiałem. Wszyscy też za ten stan rzeczy obwiniają przede wszystkim rząd, który nie potrafi bądź nie chce przeciwstawić się lobby łowieckiemu. Gdy znajdą ASF u świni wybijają wszystkie stada w promieniu 3 km, albo i większym. Proszę mi pokazać jeden przypadek, gdy po znalezieniu padłego dzika, państwowe służby lub Po lski Związek Łowiecki zabrały się za wybijanie wszystkich dzików w okolicy. Coś takiego nigdy nie miało miejsca, bo łatwiej jest im znaleźć świnie w chlewie, niż dzika w lesie - mówi radny Marek Sulima. To potężne lobby, do którego należą wojskowi, wysocy urzędnicy, sędziowie i prokuratorzy, dlatego rząd nie chce narażać się swoim kolegom. Gdyby doprowadzili do skutecznego odstrzału sanitarnego, zarżnęli by kurę znoszącą złote jajka. Za jedną lochę ministerstwo płaci dziś myśliwym 650 zł - mówi Dawid Szypulski - hodowca z gminy Jabłoń. Jego słowa potwierdza dr Jarosław Sachajko, poseł klubu Kukiz’15. - Przyjęto już trzy specustawy, i nic z nich nie wynika. I do tej pory dziki hasają po polach jak hasały, nikogo nie ukarano za brak odstrzału. Z jakichś powodów lekarze powiatowi nie korzystają z narzędzi które otrzymali wraz z uchwalonymi specustawami. Poprzedni minister rolnictwa został zdymisjonowany wkrótce po tym, jak zaczął mówić o zmianie modelu łowiectwa w Polsce. Obecny nie robi nic więcej poza przekupywaniem myśliwych. Wcześniej dostawali 300 zł za odstrzelonego dzika, obecnie za zabitą lochę dostają już 650 zł.

Rolnicy skarżą się, że podczas, gdy rząd umywa ręce, myśliwi śmieją się im w twarz: Rozmawiałem z łowczym. Pytam - czy mamy się z wami spotkać w sądzie? Odpowiedział mi: “Fiu - wygrasz, bo prokurator i sędzia też myśliwy” - mówi na nagraniu Radia Biper Czesław Darecki, rolnik z Woskrzecnic Dużych w powiecie bialskim.

Zdaniem radnego powiatowego, Arkadiusza Maksymiuka, Polski Związek Łowiecki to państwo w państwie. Rząd ma narzędzia w rękach. Poprzez rozporządzenia może w ciągu kilku tygodni zrobić z tym porządek, ale najwidoczniej takie są polecenia dla rządu. Krótko i na temat. Zamiast tego spychane jest to na samorządy, gminy i powiaty. My, nie mamy żadnych narzędzi... Od trzech lat mamy problem z dzikami. Za własne pieniądze grodzimy pola. Nie pomagają nam w tym, ani koła łowieckie, ani Powiatowy Lekarz Weterynarii. Sami pilnujemy, nie śpimy po nocach.

Walka z dzikami jest dodatkowo utrudniana przez notoryczne zakłamywanie statystyk przez Polski Związek Łowiecki, który jest dla rządu i opinii publicznej głównym źródłem informacji na temat pogłowia dzików. W interesie Związku leży zaniżanie liczby, gdyż na

Page 12: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 12

podstawie własnych szacunków sporządzają następnie roczne plany łowieckie, które każde koło jest zobowiązane zrealizować. Dodatkowo w interesie PZŁ leży, by zwierzyny łownej było jak najwięcej.

O tym jak mało wiarygodnym źródłem potrafią być szacunki przedstawiane przez tę organizację, świadczą kompromitujące rozbieżności między liczbą dzików odstrzelonych w tym roku przez Związek, wynoszącą [rzekomo] 345 tys., a całkowitym pogłowiem tych zwierząt, które zaledwie dwa lata temu PZŁ oszacowało na 145 tys. Zaniżania liczby dzików dowodzi też sprawa koła łowieckiego „Diana” w gminie Międzyrzec Podlaski, prawdopodobnie jedynego koła łowieckiego któremu starosta powiatowy wymówił umowę dzierżawy, obwodu łowieckiego. Podczas, gdy koło „Diana” w ramach realizacji rocznego planu łowieckiego pozyskiwało 125 dzików, koło „Ogar” pozyskało ich 314. Koło łowieckie „Diana” podało starostę bielskiego do sądu.

Kto korzysta? Podczas gdy rolnicy i budżet państwa ponoszą olbrzymie nakłady w związku z przyjętą przez rząd polityką walki z ASF, ten gigantyczny

strumień pieniędzy trafia w pierwszej kolejności do służb weterynaryjnych, firm utylizacyjnych oraz do firm produkujących środki dezynfekcyjne.

Weterynaria Pod koniec czerwca 2018 r. w Chotowej koło Dębicy odbyły się Międzywojewódzkie Ćwiczenia w Zakresie Zwalczania Afrykańskiego

Pomoru Świń „Przelatek 2018”. W ćwiczeniach wzięli udział przedstawiciele służb weterynaryjnych i sanitarno-epidemiologicznych z dwóch województw: podkarpackiego i małopolskiego. Pragnący zachować anonimowość uczestnik ćwiczeń zwrócił moją uwagę na kwoty, jakie padały podczas odbywających się tam zajęć. O przesłanie szczegółowych danych zwróciłem się do Wojewódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej w Krośnie. Z informacji które następnie otrzymałem, wynika że o ile likwidacja ogniska w stadzie liczącym 980 szt. wyniosłaby ok 450 tys. PLN, to w tym samym czasie, wydatki poniesione przez skarb państwa na perlustrację gospodarstw w strefie zapowietrzonej i zagrożonej [łącznie ok 25 tys. szt. Świń] oraz na badania laboratoryjne, wyniosłyby 2.3 mln PLN z tego, aż 1,5 mln PLN pochłonęłyby badania laboratoryjne. Dodajmy także, że kwota 450 tys. PLN [która wydaje się zresztą mocno zaniżona], miałaby obejmować zarówno ubój, jak i utylizację, dezynfekcję i odszkodowania dla rolników, według pragnącego zachować anonimowość uczestnika ćwiczeń Przelatek 2018, podawano na nich inne dane. Powiedziano nam, że farmakologiczne wybicie stada liczącego 60 sztuk, to koszt ok. 2 tys. PLN za sztukę - twierdzi mój rozmówca. Dane te pokrywają się z oskarżeniami rolników którzy powszechnie wskazują na służby weterynaryjne jako głównego beneficjenta prowadzonej obecnie polityki i organ najbardziej zainteresowany w jej kontynuowaniu. Przypomnijmy również, że wyniki badań próbek przedstawianych przez te służby nie mogą być w żaden sposób weryfikowane.

Firmy utylizacyjne W 2015 r. według ekspertów z Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej z Puław, koszty działań związanych z likwidacją jednego ogniska

ASF w stadzie liczącym 40 świń, wynosiły ok. 720 000 zł, podczas gdy likwidacja ogniska w stadach liczących 20 000 świń - ok. 15 mln zł. W 2017 r. Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna z Białej Podlaskiej twierdziła że koszt utylizacji jednej świni na jej terenie mieścił się w przedziale 300-800 zł. za jedną sztukę [utylizacja + wartość rzeźna + koszty uboju i transportu]. W wyliczeniu tym zwraca uwagę brak kosztów badań weterynaryjnych które, jak wynika z wyżej przytoczonych źródeł, mogą stanowić lwią część kwoty ponoszonej przez polskiego podatnika w związku z walką z ASF.

Latem 2017 r., na jaw wyszło, że przychód tylko samych firm utylizacyjnych z tytułu utylizacji padłych świń wyniósł odpowiednio 60 mln w roku 2015, 63 mln w roku 2016 i niemal 27 mln w okresie styczeń maj 2017 r. Tyle według Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wyniosły dotacje skarbu państwa dla firm utylizacyjnych. Jeżeli - jak sugeruje Farmer.pl - dane ARiMR nie obejmują kosztów utylizacji świń wybijanych w ramach uboju sanitarnego, to przedstawione powyżej kwoty byłyby zaledwie ułamkiem całkowitych przychodów firm utylizacyjnych. Co ciekawe, we wrześniu 2018 r. ARiMR podała dane, które diametralnie [o około dwa zera] różnią się od podawanych wcześniej przez tę agencję informacji. Do tej pory nie przedstawiono powodów tak wielkich rozbieżności. Zupełnie inne liczby podało 27 listopada Ministerstwo Rolnictwa w odpowiedzi udzielonej portalowi Agro News. Koszty walki z ASF, poniesione w latach 2014-2018, oszacowało na 140 mln.

O tym, że sektor utylizacyjny został zdominowany przez zagraniczny, w większości niemiecki [czytaj; żydowski pod niemieckim sztandarem - ad], kapitał, wiadomo od co najmniej roku - kiedy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez UOKiK zgłosił do Centralnego Biura Antykorupcyjnego poseł, Robert Winnicki. Na zwołanej wówczas konferencji prasowej poseł Ruchu Narodowego informował m.in. o tym, że UOKiK wydał spółce Saria Polska, należącej do „niemieckiego” właściciela, pozwolenie na przejęcie kontroli w trzech firmach utylizacyjnych: Struga S.A., Kemos z siedzibą w Białym Stoku, Eko-Stok z siedzibą w Górskich Ponikłach.

Zarówno Saria jak i Eko-Stok oraz Struga, znajdują się na liście podmiotów, którym to ARiMR zleciła utylizację padłych świń w województwie podlaskim w 2017 r. Oprócz wymienionych na liście znajdują się jeszcze PPH Hetman, Stans Sp. z.o.o., Energoutil Sp. z.o.o., oraz PPP Bacutil Sp. J. Ostatnia firma należy do holenderskiej Royal Agrifirm Group. Z opublikowanego na początku listopada 2018 r. dokumentu wynika, że około połowy firm utylizacyjnych czerpiących korzyści ze zwalczania ASF w Polsce stanowią firmy znajdujące się w rękach [oficjalnie] niemieckiego bądź holenderskiego kapitału. Ze względu na moce przerobowe jakimi dysponuje w Polsce obcy kapitał, nie jest wykluczone, że skonsumował on większość dotacji pochodzących z polskiego budżetu.

Koncerny chemiczne Beneficjentem zwalczania ASF na polskiej wsi są bez wątpienia producenci środków dezynfekujących, zwłaszcza środków do polewania

mat dezynfekcyjnych. Jak już wspomniano maty te muszą być polewane przez cały rok. Liczba mat oraz ich wielkość zależy od wie lu czynników, np. od ilości wjazdów, ich szerokości, ilości wejść do chlewni, i ilości samych chlewni. Z tego też powodu, niezwykle trudno

Page 13: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 13

oszacować średni koszt ponoszony przez jedno gospodarstwo. Najwyższa Izba Kontroli w styczniu tego roku szacowała średni koszt dostosowania gospodarstwa do wymogów biuoasekuracji na ok. 33 tys. zł. Izba przyznaje przy tym, że jedynie 6% gospodarstw było stać na poniesienie tak wysokich nakładów. A rolnicy, z którymi rozmawiałem twierdzą z kolei, że gdyby chcieli literalnie przestrzegać przepisów, to roczny koszt utrzymania jednego metra kwadratowego maty dezynfekcyjnej wyniósłby ok. 650 zł. Kwotę tę - należałoby pomnożyć przez liczbę gospodarstw, czyli ok. 177 tys. co daje 115 mln złotych. Tę sumę, trzeba by było pomnożyć dodatkowo przez 30, bo w każdym gospodarstwie powinna znaleźć się conajmniej jedna mata o powierzchni 30 metrów kwadratowych. W rezultacie otrzymalibyśmy kwotę 3,45 mld zł. - conajmniej tyle powinny zarobić koncerny chemiczne na samych preparatach tylko do mat leżących przed wjazdami do gospodarstw.

W rzeczywistości jednak większość rolników kupuje jedno 5-kilogramowe opakowanie środka dezynfekcyjnego, by móc je po kazać w razie kontroli. Koszt takiego opakowania to około 320 zł. Jeżeli pomnożymy tę kwotę przez liczbę gospodarstw, otrzymamy kwotę 57,5 mln zł. która jest zaledwie dolną granicą zysków koncernów chemicznych z tytułu wprowadzania zasad bioasekuracji do polskich gospodarstw. Rzeczywistą kwotę należy jednak liczyć w setkach milionów zł.

We wrześniu Ministerstwo Rolnictwa poinformowało że będzie refundować 75% kosztów poniesionych na bioasekurację, co oznacza iż pieniądze do chemicznych koncernów popłyną o wiele szerszym strumieniem. Zdecydowana większość z nich trafi do dwóch firm: niemieckiego Bayer AG, producenta środka Virkon oraz belgijskiego Cid Lines, producenta środka Virocid. Są to jedyne środki znane większości rolników. Jedyne, jak twierdzą, zalecane im wprost przez służby weterynaryjne. Większość innych środków dostępnych na polskim rynku to również produkty zachodnich przedsiębiorstw.

Przede wszystkim: międzynarodowe koncerny żywnościowe Firmy utylizacyjne i koncerny chemiczne bez wątpienia bogacą się na walce z ASF - ale to międzynarodowe koncerny żywnościowe są

największymi beneficjentami polityki polskiego rządu. Podczas gdy inni, inkasują jedynie doraźne zyski, koncerny spożywcze w szybkim tempie budują swój oligopol przejmując kontrolę, zarówno nad polskim rynkiem wieprzowinym, jak i procesem jej produkcji.

Mimo masowego wybijania zdrowych świń przez państwowe służby oraz zamykania dziesiątek tysięcy rodzinnych gospodarstw, pogłowie świń w Polsce nie tylko nie maleje, ale wręcz rośnie. Według danych GUS, w czerwcu 2018 r. pogłowie świń liczyło 11 827,5 tys. sztuk, wykazując w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku wzrost o 4,2%. W tym samym okresie, likwidacji uległo między 20 a 30 tys. rodzinnych gospodarstw. Te pozorne sprzeczności wytłumaczyć dają się jedynie zastępowaniem gospodarstw rodzinnych przez wielkopowierzchniowe fermy, hodujące świnie na skalę przemysłową.

Proces ten dość dobrze odzwierciedlają cytowane wcześniej rządowe statystki - już w 2017 r. ponad połowę polskiego pogłowia [ok 7 mln] stanowiły świnie przywożone na ubój z zagranicy, w okresie od stycznia do sierpnia 2018, w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku import żywca był większy o 10%, z tego import prosiąt był wyższy o 19,4%.

Oznacza to, że polskie hodowle świń, są masowo i w zastraszającym tempie zastępowane przez tak zwany tucz nakładczy zwany niekiedy tuczem farmerskim, bądź tuczem kontraktowym. W rozwiązaniu tym rolnik przestaje być hodowcą - producentem wieprzowiny, zamieniając się w pracownika zachodniego koncernu, gdzie koncern wstawia do chlewni polskich rolników swoje, importowane pros iaki, dostarcza swoją paszę, lekarstwa, antybiotyki, witaminy i wszelkiego rodzaju ulepszacze, w zamian gwarantując odbiór prosiaków za określoną cenę.

W Polsce nie są gromadzone dane statystyczne dotyczące liczby gospodarstw prowadzących chów trzody w systemie nakładczym oraz skali produkcji w tym systemie - pisał w listopadzie w imieniu Ministra Rolnictwa, sekretarz stanu Szymon Giżyński. - Można jedynie stwierdzić, że od 2004 r. bardzo dynamicznie rozwija się import prosiąt i warchlaków, a system nakładczy stosowany jest przede wszystkim przez firmy przetwórcze z kapitałem zagranicznym, w tym udziałowców Animexu i Sokołowa. To właśnie owi udziałowcy czyli WH Group i Danish Crown są największymi beneficjentami sposobu, w jaki Prawo i Sprawiedliwość zwalcza ASF na polskiej wsi.

W programie „Wieś to też Polska” wyemitowanym w połowie listopada na antenie telewizji „Trwam”, Dawid Szypulski tłumaczył, w jaki sposób wielkie koncerny bogacą się na wybijaniu zdrowych świń przez polskie służby weterynaryjne: Na miejsce tych ubitych stad musi wejść coś innego. I to są przypadki z naszych najbliższych okolic, gdzie rolnicy mieli swoje hodowle zarodowe, czyli w cyklu zamkniętym, produkcja mięsa na własnych lochach. Stado zostaje zutylizowane, no i taki hodowca staje przed sporym wyzwaniem. Musi podjąć decyzję: albo rezygnuje całkowicie, albo stara się odbudować stado zarodowe, czyli kupno loszek, knura i odczeka ten czas od wyprodukowania pierwszego prosięcia do jego sprzedania, albo rozwiązanie, które jest najczęściej spotykane: kupić prosiaka do utuczenia, czyli to, co się dzieje i jest promowane bardzo szeroko czyli ten tucz nakładczy, który zbiera coraz większe żniwo, jest coraz bardziej popularny. Jestem ciekaw jak to się potoczy dalej, bo z tego co wiem, w Hiszpanii, gdzie ASF panuje już 30 lat, gdzie sobie z nim poradzono albo nie poradzono, rolnicy, którzy tam zostali, funkcjonują właśnie w takim systemie nakładczym i na ten moment oni sprzedają zwierzęta za 1 euro. I takie realia, być może, będą czekać nas i taką właśnie cenę narzucają wielkie korporacje i oni na tym robią największe pieniądze.

Prowadzący: No ten tucz nakładczy, to wiemy, jak wygląda. Rolnik tylko chodzi wokół tego, jak chłop w czworakach. D.Sz.: Jak to mówią starsi i mądrzy ludzie u nas na wsi: są niewolnikami na swoim terenie. Prowadzący: No i też nie mają wpływu na to, jak karmią i czym karmią, bo pasza przychodzi gotowa. Nie ma swojej paszy tylko albo soja

lub antybiotyki, albo inne rodzaje wspomagaczy. Czy chodzi nam o takie rolnictwo? Nikt nie patrzy na patriotyzm

Page 14: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 14

Tucz nakładczy bierze się z ekonomii. Ludzie decydują się na taki chów, ponieważ jest gwarancja ceny. Nikt nie patrzy na patr iotyzm - bo musi utrzymać rodzinę. A firmy, żerują na drobnych polskich hodowcach trzody. Dają im zaniżoną cenę za tuczniki - mówił Janusz Walczak z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Województwa Kujawsko-Pomorskiego na sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poświęconej temu zagadnieniu.

O tuczu nakładczym, rozmawiałem również z Andrzejem Waszczukiem, hodowcą ze wsi Gęś w gminie Jabłoń: Na początku oferowali 55 zł. za sztukę, teraz zeszli już do 30 zł. za sztukę. Gdy rolnicy zaczynają kręcić nosem, proponują im, by wybudowali kolejną chlewnię: jeśli hodowałeś 2000 świń, to teraz hoduj 4000 i wyjdziesz na swoje. Jeśli rolnik powie, że nie ma pieniędzy, załatwiają mu kredyt i tak z każdym kolejnym krokiem pętla się zaciska. W Hiszpanii ASF został wykorzystany przez wielkie koncerny właśnie do likwidacji samodzielnych gospodarstw i niezależnych hodowli.

W powiecie parczewskim tuczem nakładczym zajmuje się należąca do „chińskiego” WH Group firma Agri Plus - największy hodowca świń w Polsce i razem z Sokołowem największy importer żywca [który w 90% stanowią prosiaki sprowadzane na tucz], jak informują miejscowi rolnicy, Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna w Parczewie, korzysta z usług pracowników Agri Plus, wynajmując ich do przeprowadzania kontroli w strefach zapowietrzonych. Jednego z nich, Macieja W… [nazwisko do wiadomości redakcji] - rolnicy oskarżają o roznoszenie ASF. Wyciągnął z kieszeni termometr i zmierzył świni temperaturę - opowiada Dawid Szypulski - po dwóch tygodniach właśnie ta sztuka padła na ASF. - Gdy to wyszło na jaw, ten sam lekarz przyjechał na kolejne kontrole do Jabłonia, ale tam już żaden z rolników go do gospodarstwa nie wpuścił, bo dzięki coraz lepszej rolniczej samoorganizacji, tamtejsi hodowcy byli już dobrze poinformowani. Weterynaria musiała ustąpić, bo ludzie byli zdeterminowani, mimo to na jednego z rolników i tak nasłała policję, pod pretekstem uniemożliwienia przeprowadzenia badań.

Do oskarżeń o roznoszenie ASF przez pracowników firmy Agri Plus odniósł się też minister rolnictwa. W cytowanym już wyżej dokumencie, w którym Krzysztof Ardanowski oskarżał protestujących rolników o roznoszenie wirusa ASF, minister wykluczył jednocześnie możliwość roznoszenia choroby przez pracowników Agri Plus, ale żadnych dowodów na to nie przedstawił. Jest to o tyle dziwne, że nikt go o to nie pytał. W interpelacji posła Sachajki, na którą odpowiadał Ardanowski próżno szukać pytania o Agri Plus.

Fikcyjna repolonizacja Repolonizacja to słowo często odmieniane przez polityków partii rządzącej, jak się jednak wydaje, nie obejmuje ono przynoszącej

wielomiliardowe zyski branży przetwórstwa mięsnego - największej gałęzi przemysłu żywnościowego. Tylko w tym roku UOKiK wydał zgodę na przejęcie przez Danish Crown zakładów mięsnych Gzella. Zakłady Gzelli są w stanie

przetwarzać ponad 6000 ton mięsa miesięcznie. Firma posiada sieć ponad 200 własnych sklepów sygnowanych marką „Delikatesy Mięsne”. Z kolei kilka tygodni temu ten sam urząd, wydał pozwolenie na przejęcie przez Smithfield Foods zakładów Pini Polonia [własność włoskiej Pini Group]. Na swojej stronie internetowej firma twierdzi, że Produkcja Pini Polonia stanowi ok. 30% całościowego wytwórstwa na rynku polskim oraz - zajmuje trzecie miejsce spośród wszystkich firm produkcyjnych w Europie w branży mięsa wieprzowego. Potencjał firmy umożliwia ubój i rozbiór 16 000 sztuk trzody chlewnej dziennie, 80 000 sztuk tygodniowo co daje 4 000 000 sztuk rocznie. Mimo to UOKiK pozwolił największemu graczowi na polskim rynku mięsnym i hodowlanym na przejęcie trzeciej w kolejności firmy w branży mięsnej. Jak zadeklarował Kenneth Sullivan, prezes Smithfield Foods, firma liczy na to, że dzięki przejęciu polskich zakładów, WH Group będzie mogło podwoić a może nawet potroić swoje zyski w Europie.

Analizując jedynie oficjalne rządowe dokumenty, trudno oprzeć się wrażeniu, że likwidacja małych rodzinnych gospodarstw od czasu wstąpienia do Unii Europejskiej była priorytetem każdego polskiego rządu - bez względu na barwy partyjne. Według danych Powszechnego Spisu Rolnego jeszcze w 2002 r. gospodarstw zajmujących się chowem i hodowlą świń było 760,6 tys. w 2010 już tylko 397,7 tys. Dziś, jak już wiemy, jest ich zaledwie 177 tys. a liczba ta z każdym dniem topnieje. W ciągu 15 lat zredukowaliśmy liczbę naszych gospodarstw o niemal 80%. Rząd Prawa i Sprawiedliwości, który w oficjalnych dokumentach twierdzi, że Priorytetem powinno być utrzymanie gospodarstw rodzinnych, które mogłyby prowadzić chów rodzimych ras świń i produkcję wysokiej jakości wieprzowiny z przeznaczeniem do sprzedaży, w krótkich łańcuchach dostaw, ma na tym polu największe „osiągnięcia”. Tempo zwijania sektora wieprzowego i przejmowania przez obcy kapitał, rodzimego rynku - jeszcze nigdy w historii III RP nie było tak szybkie jak w ciągu ostatnich 3 lat rządów „dobrej zmiany”.

Obecne władze w publicznych wystąpieniach krytykują neokolonialny model rozwojowy, w którym polska gospodarka zamiast produkować zostaje sprowadzona do roli podwykonawcy gospodarek zachodnich: dostarczyciela części dla zagranicznych wytwórców finalnego produktu. Jak się jednak okazuje, taki właśnie model jest wprowadzany w życie nie tylko w branżach związanych z zaawansowanymi technologiami, finansami czy wielkim przemysłem, ale już nawet w rolnictwie. W ciągu kilku lat, z producenta wieprzowiny staliśmy się „montownią” międzynarodowych koncernów spożywczych a polski rolnik z pozycji niezależnego gospodarza i hodowcy został zdegradowany do roli wyrobnika doglądającego cudzych świń. Tomasz Kwaśnicki Za: https://kresy.pl/publicystyka/w-ciagu-trzech-lat-rzad-pis-doprowadzil-do-likwidacji-1-4-polskich-gospodarstw-chlewnych/

------------------------------------------------------------------------------

NARODZINY LIBERALNEGO KLANU. TRZY DNI, KTÓRE WSTRZĄSNĘŁY POLSKĄ – CZĘŚĆ I W 1990 r. niepostrzeżenie pojawił się w Polsce trudny do wyjaśnienia fantom, który zaważył na blisko trzydziestu latach życia

politycznego i gospodarczego. Teraz dopiero jesteśmy świadkami rozwiewania się tego fantomu; czegoś, co od początku było

Page 15: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 15

ukryte przed wzrokiem osób zainteresowanych sytuacją w Polsce i sprawiające wrażenie siły politycznej, a zarazem ośrodka monopolizującego władzę. Ten fantom nazywamy klanem liberałów.

Pierwsze pytanie nigdy jasno nie zostało postawione, chociaż ma ono podstawowe znaczenie: skąd pojawił się w Polsce wspomniany klan liberałów?

Otóż warto przypomnieć, że po II Wojnie Światowej w Polsce nie istniał żaden liberalny nurt polityczny, nie było skromnego choćby środowiska zwolenników liberalizmu, nie powstało ani jedno dzieło naukowe z zakresu liberalnej myśli filozoficznej lub ekonomicznej. I oto zaledwie w ciągu kilku miesięcy urosła siła polityczna demonstrująca bezgraniczne przywiązanie do liberalizmu, która postanowiła dokonać rewolucyjnych przeobrażeń ustrojowych, społecznych i gospodarczych w Polsce. Jeśli komuś wydaje się to czymś nadzwyczajnym, to powinien zapoznać się z historią o zaplombowanym wagonie, w którym Władimir Ulianow [Lenin] wraz z garstką wspólników dotarł na dworzec w Petersburgu, aby niebawem przeprowadzić rewolucję komunistyczną. Lenin, wykorzystując nastroje rewolucyjne zdołał zdobyć władzę i zmienić ustrój społeczno-gospodarczy.

Jednak analogie nie są odpowiedzią na pytanie. W 1990 r. nie ujawnił się w Polsce przywódca polityczny podobnego formatu; osoby, zmieniające się u steru władzy, nie odznaczały się oryginalną umysłowością i charyzmą, lecz tworzyły dziwaczny konglomerat postaci o zagmatwanych rodowodach. Obok siebie znajdziemy pozbawionych ogłady i słabo wykształconych robotników przemysłowych, wykładowców z uczelni państwowych, adwokatów zasłużonych w obronie opozycjonistów, ale także członków komitetu Centralnego PZPR oraz wysokich funkcjonariuszy komunistycznej informacji wojskowej. Znajdziemy też agentów wywiadów zagranicznych i zwykłych kryminalistów. Trudno o bardziej różnorodne połączenie. Trudno także uwierzyć, że wszyscy oni przeszli zbiorową metamorfozę - przeistaczając się w liberałów i demokratów. Mamy raczej do czynienia z jakąś sztuczką kuglarską.

Odpowiedź na pytanie o pochodzenie klanu liberalnego w Polsce częściowo kryje się w wieloznaczności pojęcia „liberalizm”. Liberalizm został entuzjastycznie przyjęty jako oferta szybkiego awansu w nowej rzeczywistości, lecz był różnie rozumiany. Ponieważ uwalniał członków rodzącej się „elity politycznej” od rygorów systemu komunistycznego, ale także od dotychczasowych przestępstw wobec narodu polskiego, umożliwiał nadanie słowu „Liberty” praktycznego znaczenia: wolności od przeszłości. Z perspektywy dwudziestu kilku lat możemy domyślić się, że adepci postkomunistycznej „elity politycznej” nie mieli zielonego pojęcia, jak niebezpieczna - również dla nich - jest tak pojmowana wolność, najdobitniej wyrażona, w wielokrotnie później powtarzanym sloganie Tadeusza Mazowieckiego: „Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania”. W tekście expose Mazowieckiego nie ma jeszcze wzmianki o liberalizmie, przeciwnie - zaznacza on, że Polski nie stać już na ideologiczne eksperymenty.

Mazowiecki nie przedstawia nawet ogólnego zarysu programu społeczno-gospodarczego, a poprzestając na efektownych ogólnikach. Dwa zdania jednak, zasługują na uwagę: „Długofalowym strategicznym celem poczynań rządu będzie przywrócenie Polsce instytucji gospodarczych od dawna znanych i sprawdzonych. Rozumiem przez to powrót do gospodarki rynkowej oraz roli państwa zbliżonej do rozwiniętych gospodarczo krajów”. Jest to idea naśladownictwa, czyli czerpania z wzorów „rozwiniętych gospodarczo krajów”. Zarówno premier, jak i słuchający go posłowie zapewne nie wiedzieli, co kryje się za brakiem konkretnego programu społeczno-gospodarczego i oparciem się na biernym naśladownictwie, które okazało się opcją najgorszą z możliwych. Otóż nowa „elita polityczna” ustawiła się w pozycji mało rozgarniętych uczniów zachodnich mentorów i mocodawców. I można to było ciągnąć długo, świecąc księżycowym blask iem, dopóki gwiazda protestanckiego liberalizmu nie zaczęła gwałtownie wirować i ostatecznie nie zgasła [jeszcze nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę...].

Powstały w 2007 roku globalny kryzys ekonomiczny zgasił protestancki liberalizm. O polskim nurcie ekonomii liberalnej, włączonym w obieg narodowej myśli ekonomicznej skierowanej na rozwój społeczno-gospodarczy Polski, jaskrawo różnej od protestanckiego liberalizmu, nowi adepci ekonomii liberalnej prawdopodobnie nic nie wiedzieli. Daje znać o sobie brak wiedzy ekonomicznej.

Właściwie to już na powyższe pytanie mamy odpowiedź. Bezkrytyczne naśladownictwo „rozwiniętych gospodarczo krajów” było tym co powstające „elity polityczne” uznały za liberalizm ekonomiczny. Trzeba zastrzec, że owo naśladownictwo pojawiło się wcześniej, już w czasach przywództwa Edwarda Gierka i przyniosło skutki dokładnie takie, jakie przynosi naśladowanie innych bez zrozumienia ich motywów i zachowań - a także bez chęci zgłębienia własnych problemów.

Trzeba wiedzieć, że naśladownictwo - nie rozwiązuje żadnych problemów społecznych i gospodarczych, natomiast automatycznie stawia polityków w pozycji podrzędnej, wobec mentorów i mocodawców. Nawet wtedy, gdy ci ostatni są cyniczni i głupi, ciągle w powietrzu wisi pytanie, kim konkretnie są mentorzy i mocodawcy?. Naśladownictwo rodzi przywiązanie i posłuszeństwo. Najgorzej dzieje się wówczas, gdy naśladowcy, prześcigają swoich mentorów i mocodawców pod względem cynizmu i głupoty. Większego nieszczęścia trudno sobie wyobrazić. Rok 1989 upływał pod znakiem głębokiego kryzysu ekonomicznego, którego najbardziej widocznym przejawem była wysoka inflacja wywołana głównie przez odejście od cen urzędowych. Czy było to zjawisko nie mające precedensu w historii gospodarczej? Nic podobnego.

Problem był bardzo poważny i wymagał rzetelnej i wszechstronnej analizy. Należało dobrze poznać jego przyczyny i zdać sobie sprawę z konsekwencji zaistniałej sytuacji. CDN Prof. dr hab. Artur Śliwiński Za: http://www.polishclub.org/2018/03/30/narodziny-liberalnego-klanu-dni-ktore-wstrzasnely-polska-cz-1/

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Page 16: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 16

Katarzyna TS {22.VIII.2018}:

JAK RÓZIA I TADEUSZ FABRYKOWALI ŻYDOWSKICH OBROŃCÓW RZECZPOSPOLITEJ Czytanie przedwojennych gazet, to kapitalna odtrutka na serwowane nam dziś opowieści dziwnej treści. Szczególnie interesujące są

zamieszczane w tych gazetach informacje o procesach sądowych, które demaskują obecną, zakłamaną narrację o relacjach polsko-żydowskich. Dzięki przedwojennej prasie a konkretnie dzięki „Gońcowi Częstochowskiemu”, mogłam napisać felieton odkłamujący żydowskie bajki o tzw. pogromie w Przytyku w 1936 roku. Teraz pora na żydowskich obrońców Rzeczpospolitej których dziś lansuje prezydent Duda. Czytając „Gońca Częstochowskiego” uśmiałam się do łez, gdy zobaczyłam skąd się wzięli. Okazuje się, że część z nich sfabrykowali Rózia Gut i Tadeusz Dolleczek wraz z kilkoma żydowskimi naganiaczami oraz polskimi urzędnikami-łapówkarzami. Ale zanim to opiszę - rzućmy okiem na dzisiejszą propagandę.

„Polacy żydowskiego pochodzenia walczyli o wolność Rzeczpospolitej. Walczyli, żeby była państwem niepodległym, dlatego wstępowali do Legionów, dlatego walczyli o wolność Polski w wojnie 1920 r. Chciałbym, by to święto 100-lecia odzyskania niepodległości było świętem wspólnym, naszym, nas wszystkich razem, wszystkich tych dla których Polska jest drogą, Polska niepodległa, Rzeczpospolita którą ja nazywam i zawsze chciałbym nazywać Rzeczpospolitą Przyjaciół, w której razem mieszkamy i razem możemy się nią cieszyć” - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości zapalenia świec chanukowych, w Pałacu Prezydenckim, w grudniu 2017 roku.

„Polacy i Żydzi na tych ziemiach - to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów [...] 1000 lat historii, w której Polacy, polscy obywatele narodowości żydowskiej stawali w obronie Rzeczypospolitej: w powstaniach, wojnach 1920 i 1939 r., całej II wojnie światowej. Na różnych frontach: wschodnim i zachodnim - w Polskim Wojsku. W kampanii wrześniowej, w Powstaniu Warszawskim. Wszędzie tam byli, ramię w ramię walczono za wolność Polski. Razem przelewano krew” - to fragment przemówienia prezydenta podczas rocznicy tzw. pogromu w Kielcach wygłoszone w 2016 r. Czy po takich przemówieniach dziwi kogoś, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało dotację w wysokości 130 tys. zł. na wystawienie spektaklu „Pamiętnik Żyda Legionisty”?

A teraz spójrzmy, co w sprawie żydowskich obrońców Rzeczpospolitej robi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. W dniach 3-5 sierpnia w Dukli odbyła się konferencja naukowa „Niepodległa wielokulturowa” zorganizowana przez Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Żydów Ziemi Dukielskiej „Sztetl Dukla”. Muzeum POLIN objęło tę imprezę swoim patronatem. Celem konferencji było „przypomnienie o udziale mniejszości w walce o niepodległość oraz w budowaniu nowej, wolnej Polski”. Projekt został dofinansowany ze środków Marszałka Województwa Podkarpackiego.

Jaki przekaz dociera do nieznających historii osób po wysłuchaniu przemówień prez. Dudy, wspartych spektaklem o Żydzie-legioniście i informacją o konferencji „Niepodległa wielokulturowa”? Jest to przekaz następujący: gdyby nie żydowscy obrońcy Rzeczpospolitej, to Polska nie odzyskałaby niepodległości.

Czy tak było naprawdę? Oczywiście, że nie. Większość Żydów nie była zainteresowana niepodległą Rzeczpospolitą. A wprost przeciwnie. Nie będę tu opisywać żydowskich działań mających na celu storpedowanie powstania niepodległego państwa polskiego, bo to temat na osobny felieton. Skupmy się na wątku Żydów, którzy postanowili walczyć o niepodległość Polski.

Ilu Żydów wstąpiło do Legionów? Według informacji, które znalazłam na stronie Forum Żydów Polskich, w ocalałym [niekompletnym] zespole Centralnego Biura Werbunkowego Naczelnego Komitetu Narodowego w Krakowie, znajdującym się w Centralnym Archiwum Wojskowym i zawierającym informacje z lat 1915-1916, od maja 1915 do końca października 1916 znajduje się 128 zgłoszeń osób wyznania mojżeszowego oraz 2 karty ochotników wyznania izraelickiego. Kolejne [niekompletne] dane dotyczą strat osobowych Legionów [72 Żydów] oraz odznaczeń za waleczność. Wśród żołnierzy II i III Brygady Legionów Krzyżem lub Medalem Niepodległości odznaczono 222 Żydów-legionistów. Ogółem w Legionach służyło „co najmniej 378 Żydów” [Anka Grupińska i Bogna Burska: Żydzi Warszawy 1861-1943. Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2003]. I chociaż nikt przy zdrowych zmysłach nie może negować bohaterstwa i poświęcenia tych ludzi dla odzyskania niepodległości Polski, to przecież przy trzech milionach Żydów zamieszkujących tereny Rzeczpospolitej jest to kropla w morzu. Tymczasem obraz, jaki dziś nam się maluje, wygląda tak: WIĘKSZOŚĆ Żydów walczyła o niepodległość Polski.

Skąd wzięło się to mrowie żydowskich obrońców Rzeczpospolitej? Odpowiedź znajdujemy w „Gońcu Częstochowskim” z 9 marca 1938 r. w artykule pt. „Jak lwowska Esterka fabrykowała legię żydowskich „inwalidów wojennych” którzy nigdy w wojsku nie służyli”:

„Ze Lwowa donoszą: Przed sądem okręgowym odbędzie się niebawem jedna z najbardziej sensacyjnych spraw karnych o wybitnym posmaku kryminalistyki semickiej. Akt oskarżenia w tej sprawie obejmuje 172 strony pisma maszynowego. Na ławie oskarżonych zasiądzie 58 osób, m.in. 5-ciu urzędników lwowskiego starostwa powiatowego: Józef Fabry, Eugeniusz Strzelbicki, Tadeusz Dolleczek, Stanisław Damm i Jan Spychała. Oprócz urzędników zasiądzie na ławie oskarżonych 53 żydów, oskarżonych o nakłanianie urzędników do zbrodni” - informuje „Goniec Częstochowski”.

O co chodzi? Chodzi o biznes, który zainicjowali urzędnik starostwa Tadeusz Dolleczek i jego żydowska przyjaciółka Rózia Gut, a polegający na wyrabianiu papierów dla rzekomych wojskowych inwalidów wojennych, którzy z tego tytułu otrzymywali od państwa polskiego odszkodowanie i comiesięczną rentę. Rzekomi inwalidzi rekrutowali się „z niższych i najniższych warstw żydowskich”. W proceder ten włączyli się żydowscy naganiacze i polscy urzędnicy referatu inwalidzkiego. - Jak wyglądała ta zabawa?

„Naganiacz łapał, np. żyda, który podczas wojny nigdy w wojsku nie był ale przy przechodzeniu przez podwórze raniła go w nogę zabłąkana kula. Urzędnicy, otrzymawszy łapówkę [200 do 700 złotych], wklejali do protokołu nową kartę i wpisywali podanie Izaaka, a potem powoływali go do komisji lekarskiej. Lekarz orzekał, że niezdolność do pracy wynosi „0 proc.”, ale przekupni urzędnicy przed zerem

Page 17: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 17

wpisywali „10” i Izaak stawał się 100-procentowym inwalidą. Wreszcie dopisywali, że stan jego zdrowia uległ pogorszeniu podczas służby w wojsku polskim, i Izaak dostawał 5.000 zł zaległości i comiesięczną rentę, która mu dopomagała w prowadzeniu handlu” - czytamy w artykule.

Analogiczna sytuacja miała miejsce w starostwie w Nadwórnej. „Jest pewne, że Rzplita dołożyła do tego interesu żydowskich inwalidów wojennych setki tysięcy złotych” - pisze autor artykułu. Proceder trwał kilka lat, w końcu żydowskich „inwalidów” namnożyło się tak wielu, że „sprawa się rypła”.

„Goniec Częstochowski” zwraca także uwagę na to, w jaki sposób rzekomi żydowscy inwalidzi wojenni byli wykorzystywani do budowania propagandowego przekazu, który dziś pobrzmiewa w słowach prez. Dudy. Żydowscy oszuści, którym wydano sfałszowane papiery, „byli otaczani przez prasę żydowską nimbem bohaterstwa ... całe żydostwo polskie, wysuwające tych inwalidów żydów jako widomy znak „ofiarnej krwi żydów w obronie niepodległości Polski” starało się im o wszelkie możliwe koncesje i pomoc, oczywiście na koszt skarbu” - pisze „Goniec Częstochowski”.

Przyznacie, że obraz wyłaniający się z artykułu zamieszczonego w przedwojennej prasie nie pasuje do ckliwych laurek prez. Dudy i konferencji przypominającej „o udziale mniejszości w walce o niepodległość oraz w budowaniu nowej, wolnej Polski”. Znaną proporcją, mocium panie. Nikt nie neguje, że ułamek procenta polskich Żydów walczył o niepodległość Rzeczpospolitej. Ale budowanie narracji w stylu „obywatele narodowości żydowskiej stawali w obronie Rzeczypospolitej” sugeruje, że była to zasada a nie wyjątek. Jest to poważne nadużycie które wywołuje sprzeciw. Każda manipulacja wywołuje sprzeciw. Trzeba ten sprzeciw nie tylko wyrazić, ale też uzasadnić odwołując się do faktów. I wtedy jest inna rozmowa. Lansowane dziś opowieści dziwnej treści o relacjach polsko-żydowskich to po prostu ordynarne kłamstwo. Walenie pałką antysemityzmu

tych, którzy to pokazują, jest żałosną próbą obrony łgarstw sprzedawanych opinii publicznej. Ale na kłamstwach daleko zajechać się nie da. Zawsze w końcu ktoś powie że „król jest nagi”. I wtedy kłamca zostaje z gołą d..ą. Dlatego czytajmy prasę przedwojenną, tam są perełki o których nie śniło się prezydentowi Dudzie i aktywistom z Muzeum POLIN.

-------------------------------------- Katarzyna TS@katarzyna_ts Skąd wzięli się wychwalani przez @prezydent.pl żydowscy obrońcy niepodległości Rzeczpospolitej? Wyprodukowała ich Rózia Gut i jej

żydowscy koledzy oraz polscy urzędnicy-łapówkarze. [“Goniec Częstochowski”, 1938] - 15:11 - 19 sierpień 2018 Twitter Ads - informacje i Polityka prywatności Za: http://wprawo.pl/2018/08/21/katarzyna-ts-jak-rozia-i-tadeusz-fabrykowali-zydowskich-obroncow-rzeczpospolitej/

------------------------------------------------------------------------------

CZY POLSKA NIE POPEŁNIŁA POMYŁKI STULECIA? Książka Jana Engelgarda pt. Klątwa generała Denikina! Czy Polska nie popełniła pomyłki stulecia nie udzielając w 1919 r. wsparcia wojskom gen. Antona Denikina, w walce z bolszewikami?

Jakie były kulisy decyzji podjęcia przez Józefa Piłsudskiego tajnych rokowań z bolszewikami? Kto w Moskwie sprzyjał Piłsudskiemu? Czy Denikin był rzeczywiście wrogo nastawiony do Polski? Wydarzenia historyczne śledzimy razem z bohaterami powieści - rosyjskim oficerem wywiadu Sił Zbrojnych Południowej Rosji Piotrem Goremkinem i współpracującą z nim Marią Biełozierską, Rosjanką mieszkającą w Polsce. Czy uda się im przekonać Polaków, do zmiany samobójczej polityki? Akcja powieści toczy się w Warszawie, Poznaniu, Paryżu, Noworosyjsku, Taganrogu, Moskwie, Mińsku Litewskim i Bobrujsku. Obok postaci fikcyjnych przez karty powieści przewijają się postaci historyczne: - gen. Anton Denikin, Józef Piłsudski, Roman Dmowski, gen. Józef Dowbor-Muśnicki, płk Stanisław Haller.

Czy klątwa gen. Denikina spełniła się? Czy miał on rację przewidując, że Polska ciężko zapłaci za to, że w 1919 r. nie pomogła Rosji? Książka jest także głosem w dyskusji na temat polsko-rosyjskich relacji w wieku XIX i XX.

PONIŻEJ JEDEN Z FRAGMENTÓW POWIEŚCI: Warszawa, 24 lipca 1919 Samochód przydzielony do wojskowej misji brytyjskiej w Warszawie wjechał w Aleje Ujazdowskie i kierował się ku Belwederowi. Gen.

Tom Briggs siedział na tylnym siedzeniu i ciekawie rozglądał się naokoło. Nie znał dobrze Warszawy, ale już po kilku dniach bardzo mu się podobała. Nie myślał jednak o tym - koncentrował się na czekającej go za kilka minut rozmowie z Naczelnikiem Państwa, Józefem Piłsudskim. Siedzący obok gen. Carton de Wiart udzielił mu kilku rad, sporo mówił o tym, jakim człowiekiem jest Piłsudski. Briggs był zaskoczony tym czego się dowiedział. Socjalista, przed laty biorący udział w napadach na pociągi, w czasie wojny pozostający, de facto - na służbie Niemiec - staje na czele państwa polskiego? Jak to w ogóle było możliwe?

- Jak mam tytułować Piłsudskiego? - zapytał Briggs. - Najlepiej niech mówi pan per „Panie Naczelniku”, niektórzy mówią do niego „panie generale”, ale to jest niezręczne - odpowiedział de

Wiart. Te rozważania przerwał towarzyszący obu generałom kpt. John Nichols, który miał jednocześnie notować przebieg spotkania z

Piłsudskim. - Panie generale, dojeżdżamy do Belwederu. Samochód skręcił w lewo w bramę i wjechał na dziedziniec przed wejściem do niezbyt dużego pałacyku. Drzwiczki do samochodu,

otworzył czekający już na gościa młody polski oficer w mundurze porucznika.

Page 18: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 18

- Panowie generałowie, melduje się por. Mączyński. Proszę za mną. Weszli po schodkach do wejścia gdzie czekał kolejny oficer. - Melduje się kpt. Stanaszek. Proszę chwileczkę poczekać Naczelnik Państwa za chwilę wyjdzie. De Wiart był w Belwederze już kilka razy więc raczej nie intrygował go wystrój pałacyku. Za to Briggs rozglądał się wokoło. Był znawcą

sztuki i architektury więc ocenił od razu wartość obiektu, w którym się znajdowali, choć nie był w stanie ocenić znaczenia wszystkich obrazów i mebli, które widział. Nagle otworzyły się drzwi i wyszedł przez nie człowiek średniego wzrostu w szaro-niebieskim mundurze. Briggsowi od razu rzuciły się jego oczy, pełne iskier i jakiejś tajemniczości. Patrzyły na niego spod krzaczastych brwi.

- Witam pana, generale - zwrócił się po francusku do de Wiarta Piłsudski. - Dzień dobry Panie Naczelniku, dziękuję, że zgodził się pan nas przyjąć. Przedstawiam panu gen. Toma Briggsa, do niedawna naszego

oficjalnego przedstawiciela Brytanii przy wojskach gen. Denikina. - Ależ nie ma za co dziękować Zawsze ceniłem Anglię i jej armię. Poza tym, teraz jesteście naszymi sojusznikami. Briggs uznał, że początek jest dobry. Przyjrzał się bliżej Piłsudskiemu. Nie mógł sobie jakoś wyobrazić, że ten człowiek napadał kiedyś

na pociągi. Po wejściu do gabinetu, Piłsudski poprosił gości by usiedli. Poprosił o herbatę i spytał: - Co pana generała sprowadza do Polski? - zwrócił się do Briggsa. - Panie Naczelniku, byłem przez kilka miesięcy przedstawicielem Brytanii przy Siłach Zbrojnych Południowej Rosji, moja misja dobiegła

końca, zastąpił mnie gen. Holman. A przed powrotem do Londynu chciałem przyjechać do Warszawy i przekazać panu garść informacji i spostrzeżeń. W tej chwili toczy się w Rosji walka na śmierć i życie między bolszewizmem a prawdziwą Rosją. W moim przekonaniu ten rok jest decydujący. Jak pan zapewne wie, mój kraj udziela wojskom Denikina wszechstronnej pomocy w zaopatrzeniu. Dzięki temu może on nie tylko się bronić, ale i atakować. Kiedy wyjeżdżałem z Noworosyjska wojska Denikina kontynuowały natarcie na Kursk i Kijów. Mam do pana pytanie i prośbę, mówię w imieniu Brytanii, czy dla dobra Europy, w tym i Polski, nie zgodziłby się pan na nawiązanie kontaktu operacyjnego z dowództwem Sił Zbrojnych Południowej Rosji i omówienie kwestii współdziałania armii polskiej i rosyjskiej? Tam, powiem jasno, wszyscy tego oczekują.

Piłsudski przez cały czas, kiedy mówił Briggs siedział nieporuszony. Jego twarz nie zdradzała emocji, nie można było też odczytać co myśli o tym wszystkim i jakie są jego odczucia. A kiedy Brigss skończył, Piłsudski westchnął i odpowiedział:

- Panie generale, Polska jest młodym państwem, istniejemy ledwie kilka miesięcy, próbujemy budować wszystko od nowa. Nie mieliśmy niepodległości od ponad 100 lat, a to są trzy pokolenia! Zaczynamy praktycznie od zera. W takiej sytuacji nie możemy zbyt pochopnie szafować siłami, których i tak nie mamy zbyt wiele. Ja coś o tym wiem. Nasza historia w XIX wieku to pasmo walk bez nadziei na zwycięstwo – traciliśmy najlepszych ludzi, potem ci, co ocaleli szli na zesłanie albo na emigrację. Tutaj, w tym pałacu mieszkał rosyjski namiestnik, który na początku XIX wieku czuwał nad tym, żebyśmy jako naród nie zerwali się ze smyczy. I jak skończył...? Pewnej nocy musiał uciekać tajnym przejściem przed patriotami którzy podnieśli bunt. Mogę panu pokazać, gdzie to było. Tak my mamy bardzo wiele smutnych doświadczeń. Mało kto nas rozumie.

Briggs słuchał z coraz większym zdenerwowaniem. Piłsudski wyraźnie unikał zajęcia stanowiska. Postanowił jednak wytrwać do końca jego wypowiedzi, aż do chwili, kiedy sformułuje jakąś odpowiedź.

- Moje życie było znaczone tymi wszystkimi tragediami jakich doświadczał naród. Byłem konspiratorem, siedziałem w twierdzy, potem zesłano mnie na Syberię. Powstać z kolan - to był mój program. Nie powiem, abym miał wtedy poparcie. Naród żyjący w niewoli karleje, przystosowuje się do sytuacji, przestaje marzyć. My byliśmy niczym budziciele, a to właśnie sprawiało, że traktowano nas wrogo. Nikt nie lubi, kiedy chce się go zbudzić z letargu. Bo i po co? - pyta. Jakoś przeżyje się, doczeka się lepszych czasów... Ja nie chciałem czekać, chciałem czynu, ale czynu, który miałby szansę na zwycięstwo.

Briggs, ledwie się powstrzymywał, ten wykład stawał się nie do zniesienia. Przybył tu z konkretną sprawą, a jego interlokutor uciekał we wspomnienia.

- Tak, panie generale, losy narodów są wielką areną, na której ciągle trwa walka o przetrwanie. My przetrwaliśmy i powstaliśmy z kolan. Mówi pan że Rosja walczy o przetrwanie. Która Rosja? - pytam pana. Ja znałem tę Rosję, która zakuła mnie w kajdany i odebrała godność. Teraz walczy, niech walczy, zobaczymy co z tego wyniknie.

- Czy mam z tego wnosić że Polska nie zechce współdziałać z Denikinem? Panie Naczelniku, sam Denikin i jego najbliższe otoczenie jest do was bardzo przychylnie nastawione. Oni na was liczą. Ta walka nie jest, jak pan twierdzi, tylko wewnętrzną walką w Rosji. To jest walka o kształt naszej cywilizacji na dziesiątki lat... Nie może pan kierować się tylko złymi wspomnieniami.

Piłsudski spojrzał chmurnie na Briggsa. - Tu nie idzie o wspomnienia. Ja nie mogę decydować o rzuceniu na szalę naszych sił w imię nie wiadomo czego. Ja naprawdę nie mam

możliwości do takich operacji. Walczymy teraz z bolszewikami i Ukraińcami. Na zachodzie także muszę trzymać wojsko, bo nie wiadomo co zrobią Niemcy.

- Czyli mam przekazać w Londynie, że Polska odmawia współdziałania z Denikinem? Piłsudski zmarszczył brwi i popatrzył na Briggsa. - Na razie nie ma z kim współdziałać. Nasze wojska są daleko od Denikina. Ale dobrze, postaram się wysłać do niego swojego

przedstawiciela w celu nawiązania kontaktu. - To już by było coś! Panie Naczelniku o ile mi wiadomo Denikin chciałby się za panem spotkać w dogodnym miejscu.

- Ja z Denikinem? Panie generale, to nie będzie łatwe gdzie miałoby to nastąpić? - Piłsudski był wyraźnie zaskoczony.

Page 19: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 19

- Choćby w Kijowie. Wojska Denikina zajmą to miasto za kilka tygodni, a wy też zbliżacie się do niego. - W Kijowie? A jak pan sądzi, generale, czy Denikin przyjmie mnie tam jako poddanego jednej niepodzielnej Rosji czy jako przywódcę

niepodległego państwa? - sarkastycznie zapytał Piłsudski. - I czy tereny, które teraz zajmują moi żołnierze, Denikin uznaje za rosyjskie czy łaskawie uznałby je za nasze?

- Panie Naczelniku ja znam obawy Polaków, ale naprawdę musicie wznieść się ponad to, bo są sprawy ważniejsze. Tak nie można rozumować!

- Pan wie swoje, a my tu wiemy swoje, bo pan traktuje Rosję jak jedną z kart na stoliku do gry w brydża, dla nas to nie jest układanka, tylko ponad 200 lat upokorzeń i klęsk.

- Ta Rosja wam już nie zagraża, a bolszewicy, jeśli wygrają, przyniosą wam zagładę - mówi Briggs. - Doprawdy? - pyta Piłsudski. Proszę mi wierzyć, damy sobie z nimi radę. - Czyli co mam przekazać rządowi w Londynie? - zagrał jeszcze va banque Briggs. - Proszę powiedzieć, że wyślę w najbliższym czasie mojego przedstawiciela do Denikina, i nawiążę z nim kontakt, ale mówiąc szczerze

nie bardzo chce mi się wierzyć w jego zwycięstwo, ale któż to wie. Piłsudski powstał dając do zrozumienia, że audiencja jest skończona. Briggs i de Wiart zerwali się z krzeseł. - Mimo wszystko liczę, panie Naczelniku że Polska nie popełni błędu. Macie wielką szansę na odegranie doniosłej roli w Europie -

odezwał się Briggs. - Tak, zgadzam się, mamy wielką szansę, na pewno jej nie zmarnujemy.

Podał rękę Briggsowi i de Wiartowi przy samych drzwiach. - Do widzenia panowie. Myślę, że historia osądzi, kto miał rację - powiedział na pożegnanie Piłsudski.

De Wiart który wysłuchał całej rozmowy z niepokojem zatrzymał się na chwilę, odwrócił się i dobitnie powiedział: - Panie Naczelniku, o naszej rozmowie poinformuję drogą służbową nasz rząd, który oczekuje od Polski współdziałania z Denikinem,

niech pan tego nie lekceważy. Znamy się dobrze, Anglia pana ceni i popiera. Jednak oczekiwalibyśmy od pana współpracy i otwartości na nasze propozycje. Sprawa jest bardzo poważna, nie możecie kierować się tylko resentymentami historycznymi, to jest droga donikąd.

Piłsudski nic nie odpowiedział, spojrzał jedynie na de Wiarta spod krzaczastych brwi, pokiwał głową i wycofał się do swojego gabinetu. Kiedy zamknęły się drzwi, Naczelnik Państwa podszedł do biurka, podniósł słuchawkę telefonu i poczekał na zgłoszenie się centrali.

- Proszę natychmiast do mnie Becka. Józef Beck był wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie Ignacego Jana Paderewskiego. Był zaufanym Piłsudskiego i ojcem

późniejszego ministra spraw zagranicznych Polski też Józefa Becka. Wszedł do gabinetu po dwóch minutach. - Melduję się, panie Komendancie. - Niech pan siada. Wie pan kto u mnie był? Gen. Briggs, przyprowadził go tutaj do mnie de Wiart. Namawiał mnie, w imieniu rządu

angielskiego, do udzielenia pomocy Denikinowi. Pan sobie wyobraża, ja miałbym udzielać pomocy Denikinowi! On chyba nie wie na jakim świecie żyje. Musiałem go rzecz jasna potraktować dyplomatycznie, obiecałem wysłanie do Denikina naszego przedstawiciela, jednak z tym będę zwlekał jak tylko się da. Poza tym, jak mi się zdaje, w Anglii opinia jest bardzo podzielona na temat dalszej pomocy dla białych. Ale dość o tym, niech pan referuje jak nasze rozmowy w wiadomej sprawie.

- Panie Komendancie Julian Marchlewski przejechał przez Warszawę, jadąc z Berlina do Moskwy. Nasi z PPS gadali z nim, jest skłonny do daleko posuniętych rozmów. Teraz Kossakowski i kpt. Boerner rozmawiają z nim w Białowieży. Myślę, że za parę dni będziemy mieli pełny raport.

- To dobrze, na razie to wstępna gra. On pojedzie do Moskwy i przekaże wszystko Leninowi i Dzierżyńskiemu. Jak sądzę oni nie odrzucą propozycji. Nie mają wyjścia, Denikin dobiera się im do skóry a my możemy być dla nich jedynym ratunkiem. Druga runda nastąpi za parę tygodni, tylko jedno musi być przestrzegane jak nigdy dotąd: nikt, absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć.

- Ależ panie Komendancie, oczywiście, mamy w tej sprawie doświadczenie. - Ten Kossakowski pewny? - Pewny, to nie nasz człowiek, ale on wierzy że pan Komendant działa w najlepszych intencjach. Jestem jego pewien. - A, i jeszcze jedno. Chcę mieć wszystkie dane na temat działających w Warszawie Rosjan. Sprawdźcie czy nie mają jakichś kontaktów

z endekami i oficerami z dawnej armii rosyjskiej. Muszę wiedzieć kto się z kim kontaktuje, co robi ten Frołow, który chce się ze mną koniecznie widzieć. No, i dostarczać mi odszyfrowane depesze radiostacji Denikina. Codziennie muszę mieć meldunki o tym, jak wygląda sytuacja na froncie. Powiedzcie też tym z PPS, żeby nasilili atak na endecję, mają ich dyskredytować jako wysługujących się Rosji. Opinia publiczna musi być zniechęcona do jakichkolwiek myśli o naszej solidarności z białymi. Piłsudski zamilkł jakby zastanawiając się czy wszystko powiedział, po czym stwierdził jedynie:

- Mnie namawiać do pomagania Moskalom, coś takiego. Za: http://www.konserwatyzm.pl/artykul/2065/czy-polska-nie-popelnila-pomylki-stulecia-nie-udzielajac-w-1

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WYWIAD JÓZEFA BECKA DLA POLSKIEJ PRASY - „Nowy Swiat” 9 marzec 1940 - Nowy Jork. Pół roku po klęsce wześniowej Polski na łamach wydawanej w Nowym Jorku gazety „Nowy Świat” ukazał się 9 marca 1940 r. wywiad z

Page 20: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 20

byłym polskim ministrem spraw zagranicznych, Józefem Beckiem, który w tym czasie internowany był w Rumunii. Autorem tego wywiadu był Artur Leonard Waldo - wybitny dziennikarz „polonijny” ze Stanów Zjednoczonych, którego wybuch wojny zastał w Polsce na stanowisku radcy do spraw polsko-amerykańskich, jako tzw. diplomatic special ...

20 stycznia 1940 r. będąc w Rumunii zdołał ustalić miejsce internowania, b. ministra Józefa Becka. Było to górskie miasto Braszow, gdzie w najlepszym hotelu „Arco Palace” internowany był Beck z żoną i dwoma sekretarzami - Romanem Rogoyskim i Ludwikiem Lubienskim. Waldo pojechał tam i po „usilnych” naleganiach uzyskał zgodę byłego ministra na przeprowadzenie z nim wywiadu. Wywiad ten opublikowany z dużym opóźnieniem w nowojorskim Nowym Świecie stał się dużą sensacją, ponieważ milczący do tej pory Józef Beck przerwał długie milczenie i po raz pierwszy mówił o Polsce i swej roli w okresie ostatnich tragicznych miesięcy.

Zadając ministrowi wiele pytań, zadał między innymi bardzo ważne dwa pytania: - Czy Polska mogła uniknąć wojny z Niemcami? - Wojny uniknąć mogła - odpowiada Beck - Ale Hitlerowi trzeba było pójść na ustępstwa. Hitler pragnął odzyskać dla Niemiec ziemie

stracone na rzecz Polski po wojnie światowej - od zadań zwrócenia Gdańska i Pomorza nigdy nie odstępował. Niemcy zaś, otrzymawszy Gdańsk i autostradę przez Pomorze, mieli zamiar wprowadzić do Polski swoje wojska i domagać się ograniczenia polskich sił zbrojnych. Czy na to zgodzilibyśmy się? Chyba nie. I trzeba by było dalej ulegać, oddając skrawek po skrawku ziemi bez walki.

Sama sprawa Gdańska, była wielką grą dyplomatyczną. Trzeba było te grę tak prowadzić, aby sprawa Gdańska stała się nie kwestią polską, ale problemem Europy - ażeby za sprawy polskie w Gdańsku mogli się bić alianci, jak za sprawę własną bo to leżało w interesie dobra międzynarodowego.

[W tym miejscu należy się dać małe sprostowanie do wypowiedzi ministra Becka. Nawiązując do zadań Hitlera, Beck miał zapewne na myśli „słynne” 16 punktów, jakie Hitler wystosował do rządu polskiego. Z tym, że Beck przedstawił je w innym świetle, tym samym wypaczając prawdę o zadaniach Hitlera. Oto 16 punktów, jakie Hitler wystosował do rządu polskiego rządając ich przyjęcia, jak też ich realizacji w zamian za uniknięcie wojny [i przyłączenie się do koalicji: Niemcy, Japonia, Włochy w wojnie z bolszewizmem].

16 punkty Adolfa Hitlera wystosowane do rządu Rzeczypospolitej 29 sierpnia 1939 roku. Poniższy tekst został przetłumaczony z następującej publikacji: „Niemieccy zdrajcy przed i podczas II wojny światowej” - autorstwa

Fredricha Lenza. II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 r., kiedy to niemieckie wojska przekroczyły granice Polski.

29 VIII Adolf Hitler przedłożył pokojowe rozwiązanie rządowi Rzeczypospolitej, które zostało kategorycznie odrzucone. 1) Wolne miasto Gdańsk, powinno być poddane plebiscytowi i powrócić do Polski, lub przyłączone zostać do Niemiec [zależnie od

wyników głosowania]. 2) Region tzw. „Korytarza” powinien być szczegółowo rozpatrzony przez stronę polską i niemiecką. 3) Na Kaszubach powinien odbyć się plebiscyt, aby tamtejsza ludność, opowiedziała się za przynależnością do Niemiec lub do Polski. Referendum musi być nadzorowane przez obie zainteresowane strony. 4) Polski port Gdynia, bezdyskusyjnie powinien pozostać częścią Rzeczypospolitej. 5) Plebiscyt taki powinien być dobrze przygotowany i rozłożony czasowo, aby uniknąć wszelkich pomyłek. 6) Należy zagwarantować swobodny dostęp do Wschodnich Prus zarówno Niemcom jak i Polsce. Większość głosów zadecyduje o wyniku referendum. 7) My ze swej strony, czyli Rzesza Niemiecka, zobowiązujemy się do modernizacji polskiego taboru kolejowego i rozbudowy torów itd. 8) Należy zagwarantować swobodną wymianę towarów pomiędzy Gdańskiem i Prusami Wschodnimi. Strona Polska jak i Niemiecka,

będą posiadać równe prawa. 9) W przypadku powrotu „Korytarza” do Rzeszy Niemieckiej, rząd nasz gwarantuje swobodę kontaktów pomiędzy ludzkich i wymianę

informacji. 10) Będą obowiązywały równe prawa z obu stron, i odpowiednie służby dopilnują, aby nie zostały one naruszone. 11) W celu wyeliminowania ewentualnego zagrożenia Gdynia i Gdańsk pozostaną miastami wybitnie handlowymi, bez militarnych

instalacji i fortyfikacji. 12) Półwysep Helski przywrócony do Polski lub pod protektoratem Niemiec, zależnie od głosowania. Powinien być strefą

zdemilitaryzowaną. 13) Obie zainteresowane strony powinny wytypować swoich obserwatorów, aby uniknąć niedociągnięć i pomyłek. 14) Niemcy mieszkający w Polsce oraz Polacy osiedleni w Niemczech powinny mieć zagwarantowane równe prawa i bezpieczeństwo. 15) Rzesza Niemiecka zobowiązuje się do całkowitego wyposażenia armii polskiej, w pancerny sprzęt, i instruktorów. Rzesza

Niemiecka, gotowa jest traktować Państwo Polskie, jako swojego sojusznika. 16) Wyżej wymienione punkty powinny być starannie przenegocjowane przez obie strony i mogą być uwzględnione „ewentualne

poprawki. [Niestety, rząd polski odrzucił ten traktat, który nie był satysfakcjonujący dla Polski, ale czy w sytuacji w jakiej się Polska

znalazła, nie lepiej było pójść częściowo na ustępsta Rzeszy Niemieckiej - by zaoszczędzić tyle ofiar narodu polskiego i takiego zniszczenia Polski...? - Bieg wypadków potoczył się zupełnie inaczej, niż to planował Adolf Hitler i najwyższe niemieckie dowództwo.

I tu widać, że wypowiedź ministra Becka a tym, co wystosował Hitler różnią się zasadniczo].

Page 21: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 21

Oto dalsze wypowiedzi ministra Becka, dotyczące już przelewu krwi i składanych ofiar przez nasz naród: - Dwa wielkie mocarstwa, tj. Anglia i Francja, chwyciły za broń. Najwidoczniej byliśmy godni tego, by być jednym narodem - w imieniu

którego Anglia i Francja stanęły do krwawej rozprawy. - Ale trzeba było nam stworzyć podstawy do tego, ażeby obce narody mogły zdecydować się na większe ofiary - mienia i życia. Bo czyż

mógłby rząd Angli nakłonić swego żołnierza do walki, do przelewania drogiej mu krwi własnej - za leżący gdzieś tam daleko kraj Europy, gdyby nie powstały rzeczywiste potrzeby, zbliżające interesy obu narodów?

Polska przyjęła to wyzwanie w imię interesów nie tylko swoich, ale i obcych. Polska przyjęła wyzwanie też w interesach Anglii i Francji - stała się orendowniczką ogólnie zagrożonych interesów, uciśnionych narodów i światowej demokracji.

Polska do aliansu z aliantami wniosła największy kapitał - wniosła najdalej idące ofiary - krwi i swego mienia. Polska uratowała traktowany brutalnie honor Europy! Ktoś musiał pierwszy stanąć do walki. Stanęła Polska!

A więc Beck wyraźnie dał do zrozumienia, że polskie ofiary II wojny światowej były potrzebne dla zwycięstwa międzynarodowych interesów i międzynarodowej demokracji.

Komentarz w tym miejscu jest zbyteczny - Tomasz Koziej --------------------------------------------------------------------------------------------------

OBUSIECZNY MIECZ IMPERIUM: GLOBALNY MILITARYZM I ORGANIZACJE POZARZĄDOWE

Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu Część 1: Imperializm żyje i ma się dobrze 18 II 2012 r. Imperium brytyjskie nie posiadało po prostu floty dzięki której zdobyło światową hegemonię; posiadało finansową sieć

dzięki której skonsolidowało światowe finanse i administratorów do zapewnienia stałego przepływu bogactw i zasobów z odległych ziem do kieszeni majętnej elity londyńskiej. Była to dobrze naoliwiona maszyna, naoliwiona setkami lat doświadczeń.

Podczas, gdy niemalże każde dziecko, uczy się o brytyjskim imperium, bolączką jest że dorosłym wydaje się iż rzeczywistość jest zorganizowana, i jak ich uczono w szkołach - jak w dobrze napisanych rozdziałach. Prowadzi nas to do błędnego rozumowania, jakoby wiek imperializmu jest rozdziałem zamkniętym w historii powszechnej. Niestety, jest to dalekie od prawdy. Imperializm nie zaniknął, tylko ewoluował.

Imperializm żyje i ma się dobrze Istnieje kilka dobrych przykładów ilustrujących jak imperializm dobrze funkcjonuje, zręcznie zmieniwszy tylko swoją nazwę. To co dziś

znamy po pojęciem „wolnego handlu” w rzeczywistości pochodzi od ekonomicznych koncesji brytyjskich często wymuszanych od narodów „dyplomacją kanonierek” - okrętu kotwiczącego przy stolicy i terroryzującego bombardowaniami oraz zbrojnego podboju jeśli określone żądania nie były spełniane.

W połowie XIX w. Tajlandia, wtedy Królestwo Syjamu, była otoczona ze wszech stron przez kolonizatorów; zdecydowała się podpisać układ Bowringa [gubernator Hongkongu - Ussus] w 1855 r. Zobacz ile z tej „dyplomacji kanonierek” wymuszającej koncesje brzmi jak dzisiejsza „ekonomiczna liberalizacja”:

1. Syjam gwarantuje eksterytorialność brytyjskim obiektom. 2. Brytyjczycy mają wolność handlu we wszystkich portach i mogą stale rezydować w Bangkoku. 3. Brytyjczycy mogą kupować i wynajmować posiadłości w Bangkoku. 4. Brytyjscy poddani mogą swobodnie podróżować po kraju z przepustkami wydanymi przez konsula. 5. Nakłada się 3% podatek na wwożone i wywożone towary z wyjątkiem opium i kruszców. 6. Brytyjscy kupcy mogą bezpośrednio handlować z Syjamczykami. Bardziej współczesny przykład - to podbój Iraku i ekonomiczne reformy Paula Bremera z CFR, tego zniszczonego kraju. Ecomomist

podaje neokolonialną „ekonomiczną liberalizację” Iraku w artykule „Let’s all go to the yard sale: If it all works out, Iraq will be a capitalist’s dream” [chodźmy na wyprzedaż: jeśli to wszystko zadziała to Irak zostanie kapitalistycznym rajem]:

1. Pełne przejęcie irackich aktywów. 2. Zupełna „repatriacja” zysków. 3. Pełne równouprawnienie firm zagranicznych z przedsiębiorstwami lokalnymi. 4. Banki zagraniczne, mogą operować w kraju, kupować banki lokalne. 5. Podatek dla osób fizycznych i korporacji na poziomie 15%. 6. Taryfy na poziomie 5%. To tylko nazewnictwo, nic się nie zmieniło od 1855 r. Economist dowodzi, jak każde w XVIII-XIX w. imperium, że Irak potrzebuje

zagranicznych ekspertyz usprawiedliwiających przycinanie niepodległości, zagranicznego zarządzania [złodziejstwa] zasobami. W przeciwieństwie do Syjamu, Irak odmówił poddaniu się „kanonierkom” Wall Street i City of London; i tak jak to Brytyjczycy robili w „chwalebnych czasach” imperium, spełnili swoje złowieszcze obietnice.

Kiedy Brytyjczycy znaleźli diamenty na ziemiach Zulusów pod koniec XIX w. - wynaleźli casus belli, by zniszczyć królestwo Zulusów - nowoczesny imperializm kopiuje schemat działania w podobnie wątpliwy sposób, najeżdżając Irak i rozpoczynając jego grabież.

Page 22: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 22

Wojna Anglików z Zulusami. Misja zakończona. Miasto Ulandi płonie - Brytyjczycy podzielili królestwo na czternaście szczepów rządzonych przez uległych i posłusznych. Następnie przywiązywali wielką uwagę do utrzymywania nieprzyjaźni między czternastoma „książątkami”, aby mieć pewność, że nigdy się nie zjednoczą i nie rzucą wyzwania brytyjskiej hegemonii w regionie.

A na koniec wojny Brytyjczycy zniszczyli ziemie Zulusów dzieląc je na czternaście oddzielnych szczepów, każdy rządzony przez człowieka uległego wobec imperium, upewniając się, że szczepy będą nawzajem siebie nienawidzić; popierali wzajemne animozje między nimi, aby mieć pewność iż nigdy się nie zjednoczą w celu zagrożenia brytyjskim [a właściwie syjonistycznym] interesom. Dziś widzimy coś co wygląda podobnie „przypadkowo”; konsekwencje interwencji militarnych prowadzą do podobnych skutków - ciągłych walk, czasem wojen domowych w Iraku, teraz w Libii, która też ma zainstalowanego „swojego człowieka” jako premiera np. w Pakistanie, co do którego istnieją plany dosłownego pokrojenia na wzór zuluski oraz w Syrii. To nie są przypadki, to wszystko zostało celowo zaplanowane. Dziel i rządź - jest klasyczną wojenną strategią Wall Street i City of London.

Gdyby ludzie uczyli się historii i widzieli, że dzisiejsze wydarzenia opisuje się tylko odmiennymi słowami choć są one tylko tym co imperia robią od stuleci, opinia publiczna nie popierałaby tego wyzysku i licznych zbrodni na globalną skalę - będących jedynie usprawiedliwianiem różnych inwazji. Wystarczy spojrzeć jak Irak został zniszczony a zyski z tego zagarnęło Top 500 Forbsa, a tymczasem zarówno żołnierze jak i Irakijczycy płacili swoimi ciałami, krwią, przyszłością i życiem.

Część 2: Brytyjska administracja imperialna Wartościową książką dla zrozumienia brytyjskiej imperialnej administracji jest „Colonial Georgia: A Study in British Imperial Policy in the

Eighteenth Century”. [Kolonia Georgia: studium brytyjskiej polityki imperialnej w XVIII w. - Ussus] Wydana przez University of Georgia Press, napisana przez Trevora Reese, doskonale ilustruje „praktycznie każdy aspekt brytyjskiej polityki kolonialnej” na przykładzie Georgii.

Kolonia Georgia, obecnie stan na południu USA, została założona przez to, co w zasadzie można by nazwać pierwocinami organizacji pozarządowych - w tym przypadku organizacji mającej na celu „reformę więziennictwa”. Jednak w rzeczywistości dokonano wyboru odpowiednich więźniów w Londynie i wysłano ich do Georgii, aby zaspokoić potrzeby Korony. Początkowo „Associates of Dr. Bray”, następnie „Trustees for the Establishment of the Colony of Georgia in America” lub po prostu Georgia Trustes to esencja skutecznego użycia świątobliwych intencji w celu wykorzystywania ludzkich tragedii dla zysków elit.

Pieczęć Georgia Trustes. Łacińskie motto znaczy „Nie dla siebie lecz dla innych”. Naprawdę hasło protoorganizacji pozarządowe j, „administratora systemu”. Liść morwy, jedwabnik, kokon? Brytyjska nowa kolonia miała eksportować do Londynu, aby wzbogacić imperium. Rzeczywiście - „dla innych”.

Oczywiście wielu może dowodzić, że lepiej było wysłać londyńskich więźniów do Georgii - jednak podstawową kwestią jest ich los dla innych; bez względu na to, czy to wykorzystywanie poskutkuje rozkwitem nowego życia w Georgii czy też śmiercią, w obronie brytyjskiej ekspansji w Nowym Świecie. Ta sama analiza kosztów/zysków może być przeprowadzona wobec niewolnictwa, funkcjonującego pomimo niemoralności tego procederu.

Protestantyzm był dla Anglii też prekursorem nowoczesnych organizacji pozarządowych. Religijne ciągoty szły wprost z linią polityczną osiemnastowiecznej Europy, a skoro statki z protestantami płynęły do Georgii, prądy te rozprzestrzeniały się też w Nowym Świecie. Ponownie, szlachetne intencje były i są do dzisiaj, na ustach wielu oddanych politycznych funkcjonariuszy; wiele dobra uczyniono, ale ostatecznie, celem każdego imperialnego kościoła było konstruowanie stowarzyszeń ludzi wierzących w to że działają dla wyższych celów, podczas gdy w rzeczywistości po prostu służą elicie i imperium. Niestety, mimo nobliwych intencji i ogromu pracy wielu tych ludzi, gdy dla Korony nadchodził czas na wykorzystanie ich do prozaicznych celów, organizacyjna indoktrynacja skłaniała do nienobliwych już działań. I tak jak w dzisiejszych organizacjach pozarządowych, tak protestanckie organizacje stawały u boku i wspierały lokalne organy administracji, w przypadku Georgii, Georgia Trustes.

W swojej książce, na 21 stronie Reese napisał: „rząd brytyjski, sankcjonując projekt Georgii, nie był motywowany żadnymi wyższymi intencjami jak Trusty. Władza, nie była zainteresowana dolą lub niedolą dłużników, ale martwiła się o obronę imperium”. Podobnie jest dzisiaj. Organizacje pozarządowe mają prawdziwie oddanych, „inspirowanych” jak Trusty, ludzi; jednak ostatecznie są oni wołami pociągowymi swoich sponsorów - różnych Sorosów [zresztą, jest on tylko dostarczycielem pieniędzy przekazywanych mu od finansjery z Rotschildami na czele], OECD, US State Department’s National Endowment for Democracy i innych odgałęzień światowego imperializmu korporacyjnego.

Interesy brytyjskiego imperium w Georgii były ekonomiczne, choć przy administrowaniu kolonią - epatowano altruizmem. Kolejną ważną cechą imperializmu jest czynienie z obywateli ludzi zależnych. Reese na stronie 27: „niebezpieczeństwo tych [prywatnych lub wynajmowanych prowincji] istniało w ich możliwości wytworzenia niezależnej władzy, co stało w zupełnej sprzeczności z całą ideą kolonizacji”.

To, w kontekście merkantylizmu - opierającego się głównie na eksporcie „surowych” materiałów z kolonii, będących następnie przetwarzanymi w Europie i wtedy z powrotem transportowanych do kolonii jako przetworzone dobra - oznacza niewolniczą zależność, zarówno polityczną jak i ekonomiczną - pomijając fakt iż nawet wtedy wiele cech „demokracji” można było wskazać w samych koloniach. Dzisiejszy koncept „wolnego handlu” zakłada, że surowce, produkcja, obróbka i konsumpcja są tak samo współzależne na globalną skalę, mimo że obecna technologia pozwala każdemu państwu, prowincji, narodowi być zupełnie niezależnym ekonomicznie.

Jak dzisiejsze organizacje pozarządowe, administracyjne sieci budujące brytyjskie imperium były w wielu przypadkach zupełnie zależne od finansowego wsparcia Londynu, a lokalne wsparcie było prawie zawsze zupełnie nieadekwatne. Reese na stronie 39: „nieustanna potrzeba pieniędzy czyniła Trusty stale zależnymi od parlamentu, bez którego wsparcia kolonie nie mogły być zarządzane”. Imperium

Page 23: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 23

brytyjskie przywiązywało wielką uwagę do tego, aby sieci otrzymywały wystarczająco dużo zasobów by spełniać wyznaczoną rolę, lecz nigdy na tyle by stać się niezależnymi. Polityka finansowa zatwierdzana według imperialnych standardów, a polityka lokalna ustanawiana przez lokalnych administratorów - wszystko zamyka się w „Kupieckim stole” i wraca do Londynu. Tak jak dzisiaj organizacje pozarządowe zamykają się w interesach międzynarodowych organizacji - w zgodzie z zasadami i normami definiowanymi przez te międzynarodowe organizacje.

Reese w epilogu cytuje Vincenta Harlowa, który o końcowej niezależności Georgii od Wielkiej Brytanii powiedział: „ludzki umysł rzeczywiście - pojmuje nowe myśli i układa nowe projekty - ale pod wpływem wcześniejszych myśli i poprzednich, silnych, długotrwałych cech”.

Część 3 Przystosowanie imperializmu do warunków XXI w. Zobaczyliśmy już kilka przykładów na to, jak imperializm funkcjonuje obecnie i że jest w doskonałej kondycji. Zauważyliśmy także jak

imperializm był implementowany przez Brytyjczyków, tak jak to dokładnie dzieje się dzisiaj? Dlaczego ludzie zgadzają się na to? Termin „administratorzy systemu” został użyty przez amerykańskiego stratega wojskowego Thomasa Barnetta na seminarium TED Talk

2008 „The Pentagon’s New Map for War & Peace” [wojna i pokój, nowa mapa Pentagonu]. Ok. 18 minuty zaczyna wyjaśniać pomysł zreformowania wojska na dwie oddzielne siły, „amerykańskie siły o możliwościach Lewiatana” i „administratorów systemu”.

Jedna, biorąc na cel istniejące sieci, narody - niszczy je nalotami powietrznymi, operacjami specjalnymi, inwazjami; składa się z wojskowych zasobów tj. zbrojnych sił lądowych, samolotów, bombowców. Druga składa się z administratorów systemu, którzy budują na gruzach pozostawionych przez „siły Lewiatana” lub chaosie podsycanym przez celową destabilizację wspieraną z zagranicy. Administratorzy składają się ze wszystkiego - od organizacji pozarządowych, organizacji międzynarodowych i najemników, po urzędników służby cywilnej [wojna psychologiczna], a gdy jest to konieczne - także z żołnierzy.

Barnett ostrzega że jeśli ktokolwiek będzie ingerował w zachodnią konstrukcję sieci „administratorów systemu”, to „przybędą żołnierze i cię zabiją”. Być może tak jak brytyjski garnizon stłumił niezadowolenie wśród kolonistów.

Wykład wygłoszono w 2008 r. Już widzimy poważne przedsięwzięcia w celu wprowadzenia tych rozwiązań. Barnett powiedział że operacje specjalne „ściągną spust”, ponieważ chcą działać „tak swobodnie jak to tylko możliwe”. Właśnie ostatnio The Corbett Report i Media Monarchy poinformowały o planowanym wzroście roli elitarnych sił wojskowych. Admirał William McRaven z Dowództwa Operacji Specjalnych powiedział, że będzie starał się o „bardziej autonomiczną pozycję dla swoich wojsk i ich zasobów, ponieważ raporty wywiadowcze i ostatnie wydarzenia na świecie wskazują na taką potrzebę”.

Dodatkowo, między 2008 a 2011 r., przed tzw. arabską wiosną, amerykański departament stanu, i jego globalna siatka rozpoczął kampanię wspierania dosłownej armii - organizacji pozarządowych i opozycyjnych grup w celu obalania rządów i budowy wielkiej światowej sieci administracyjnej, którą Barnett opisywał na TED. Niedawno informowano - „Soros Big-Business Accountability Project Funded by Big-Business”, że podobna armia organizacji pozarządowych jest mobilizowana do utworzenia systemu zarządzania skupionego na zasobach narodów „będących na muszce”. Called Revenue Watch, skupiający się głównie na Afryce i Południowo-Wschodniej Azji, reprezentuje „systemową administrację”, podobnie jak intensywnie promowany AFRICOM w Afryce i Pacific Century w Azji.

Jest oczywiste, że propozycja Barnetta nie wymaga „amerykańskich wojsk Lewiatana”, aby zetrzeć namierzone sieci, jak to obserwowaliśmy podczas arabskiej wiosny fundowanej z Ameryki - wzniecanie niepokojów, aż do zbrojnych powstań bez jawnej interwencji, wykorzystywanie zasobów opisywanych przez Barnetta takich jak operacje specjalne, służba cywilna, organizacje pozarządowe, najemnicy ze strony rządowej.

Np. w Libii organizacje pozarządowe i cywilni doradcy rozpoczęli „rozruchy” w lutym 2011 r., kiedy to broń była skrycie przemycana by uzbrajać bojowników mających obalić rząd Kaddafiego. Organizacje międzynarodowe jak ICC, napuszczały opinię publiczną przeciwko Kaddafiemu, używając informacji od organizacji pozarządowych; tymczasem NATO rozpoczynało przygotowania do kampanii na pełną skalę. Gdy rozpoczęły się bombardowania - jedynie formalnością pozostało - dzięki strumieniowi operacji specjalnych, zbrojeń i innych katalizatorów, wypełnienie pozostawionego przez NATO - dzięki nieustającym nalotom - pustkowia. Otóż wojska Lewiatana i administratorzy systemu działają w tandemie, jedni czyszczą drogę drugim, ci z kolei budują nowe sieci by ułatwiać instalowanie długookresowego amerykańskiego rezydenta i przewodniczącego Petroleum Institute, Abdurrahima el-Keiba, jako premiera.

W krajach w których przeprowadzenie tego typu operacji wojskowych byłoby bardzo trudne lub w ogóle niemożliwe do usprawiedliwienia, np. w Tajlandii, całe wsparcie Wall Street i Londynu jest kierowane do administratorów systemu i odpowiednich ruchów opozycyjnych, które działają jako ich przedstawiciele i burzą sieci suwerennych narodów.

W przypadku Tajlandii, pełnomocnikiem jest Thaksin Shinawatra, były doradca Carlyle Group i odbiorca dużego amerykańskiego wsparcia, James Baker i jego firma Baker Botts, osobisty wysłannik Busha w Iraku Robert Blackwill z Barbour Griffith & Rogers sygnatariusz PNAC Kenneth Adelman z Edelman. W czasie kadencji Thaksina od 2001 do 2006 r., kiedy to został obalony, donosił Radzie Stosunków Zagranicznych w Nowym Yorku, nakłonił tajskie wojsko do wzięcia udziału w inwazji na Irak i pozwalał CIA wykorzystywać Tajlandię na każdy sposób.

Obecnie przewodzi wojskom „kolorowej rewolucji”, stacjonującym wojskom okupacyjnym. Tutaj udokumentowano użycie przez niego zbrojnych oddziałów w 2010 r. podczas próby powstania. Zwano ich „czerwonymi koszulami” lub Zjednoczonym Frontem Demokracji Przeciwko Dyktaturze [United Front for Democracy Against Dictatorship [UDD]; mają powiązania z organizacjami fundowanymi przez Sorosa - Human Rights Watch, National Democratic Institute for International Affairs [NDI], National Endowment for Democracy [NED].

Page 24: PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI - wicipolskie.org fileW naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych

„ PATRIOTY C ZN Y RU CH P OLSKI” N R 4 4 9 , 1 5 STYCZEŃ 2 0 1 9 R. 24

Jest jasne, że wielu uważa iż organizacje pozarządowe i ruchy opozycyjne są spontaniczne, tubylcze i niezależne. W rzeczywistości są częścią większej sieci tworzonej w celu narzucania, kierowania globalnym systemem administracji. Ta sieć nie jest skomplikowana, czy mętna. W każdym przypadku znajdziemy prostą ścieżkę do sponsorującej organizacji zachodniej lub thinktanku ustalającego politykę; a każdy donator i kierownik, znajduje się na liście Top 500 Forbsa Wall Street i Londynu.

Istnieją też kręgi akademickie wspierające podminowywanie i eliminowanie tajlandzkich niepodległych, autochtonicznych sieci, a w szczególności „Nitirat” i „Enlightened Jurists”, których słuchacze, składają się niemal wyłącznie z „czerwonych koszul”, a nawet z Roberta Amsterdama, zarejestrowanego amerykańskiego lobbystę, siedzącego na samym przedzie.

Wreszcie istnieją organizacje pozarządowe jak propagandowa Prachatai, otrzymujące setki tysięcy dolarów rocznie z amerykańskiego departamentu stanu za pośrednictwem National Endowment for Democracy, Open Society Georga Sorosa i USAID. NED także funduje Campaign Committee for Human Rights, Cross Cultural Foundation [CrCF] i Environmental Litigation and Advocacy for the Wants. Prócz posiadania tych samych sponsorów, wszystkie tego typu organizacje działają tak samo, same sobie nawzajem podpisują petycje poparcia i każda posiada taki sam program. Zdają się promować „wolność”, „demokrację”, „prawa człowieka” lecz w gruncie rzeczy są realizatorami zleceń ich sponsorów i „międzynarodowych organizacji” z którymi współpracują...

Oto „sznurki” Prachatai do National Endowment for Democracy i Freedom House które regularnie zamieszczają swoje teksty, wspierają i nagradzają tajskich „niezależnych dziennikarzy”. Jest też jasne, że te same interesy są zaangażowane we wspieranie Thaksina Shinawatry, pełnomocnika imperium wybranego dla Tajlandii...

Ława dyrektorów National Endowment for Democracy i jej filii Freedom House przypomina obrotowe drzwi - obecnych i byłych członków Kongresu, amerykańskiego departamentu stanu, firm lobbystycznych, członków zarządów największych korporacji na ziemi w tym Exxon, Boeing, Ford i Goldman Sachs; ciągle się zmienia, to twarz rządów, wielkiego biznesu i organizacji pozarządowych. Oni jak Brytyjczycy [których łączą więzy braterstwa], „nie mają żadnych wzniosłych intencji”, jak bywa np. w przypadku ludzi wciąganych do organizacji pozarządowych [nazywajmy rzeczy po imieniu: pożytecznych idiotów] jak np. Prachatai, sponsorowanych przez tychże.

Mają nadzieję w końcu zmniejszyć władzę, wpływ tajlandzkich sieci, poprzez stopniowe budowanie obecności administratorów systemu Wall Street i City of London, tak jak w przypadku Georgii, ignorancja i pobożne życzenia są wykorzystywane do zasilania szeregów tych sieci - podobnie jak w Georgii, są oni całkiem zależni od stałego wsparcia Wall Street & London, a lokalne wkłady nigdy nie są wystarczające. I chociaż wielu z tych ludzi wierzy że działa dla „wyższej sprawy”, w rzeczywistości są oni tylko żołnierzami innego rodzaju których imperium udoskonala od wieków.

Aktywiści mogą być pełni dobrych intencji, ale na pewno są i tacy co zdają sobie sprawę z konfliktu ich oficjalnej „misji” i nieszczerych intencji sponsorów zagranicznych. Tak jak armia - ten system organizacji pozarządowych sam się nakręca a to dzięki ignorancji ogółu ludzi - przekonanych iż ich pobożne życzenia są wykładnią ich wiary, przekonań w szlachetne ideały oraz tych, co widząc jak te organizacje rozprzestrzeniają się po całej planecie - nie mają pojęcia co do ich rzeczywistych celów.

Reese ukazuje nam jeszcze bardziej odpowiednią obserwację co do imperializmu XVIII w., lecz i dzisiaj aktualną: „W XVIII w. sprawy kolonii były w Anglii drugorzędne; powiedzenie sir Johna Seeleya iż Brytyjczycy założyli imperium bez pomocy

rozumu jest prawdziwe w tym sensie że imperialna ekspansja rzadko zwracała uwagę ludzi. Chociaż zawsze było kilku krytyków, wyrażających sprzeciw wobec podbojów, obawiających się że imperium wymknie się spod kontroli krajumatki, reprezentowali oni mniejszość. Ogólnie, gdy ludzie myśleli o koloniach, co zdarzało się rzadko, akceptowali je z pewną rezerwą lecz byli przekonani o korzyściach dla imperium, nawet gdy niewiele o tym wiedzieli”.

Tak samo jest dzisiaj - mnóstwo ludzi nie ma pojęcia co Wall Street i City of London robią za morzem. Wojskowe interwencje przedstawiane są na pierwszych stronach gazet, ale te wiadomości są tylko dywersją. Ludzie są nieświadomi prawdziwych celów organizacji pozarządowych, nie wiedzą że działają one w tandemie z pełzająca machiną wojenną torującą sobie drogę z Tunezji do Tajlandii i w każdym innym kierunku.

Dzisiaj media pokazują obrazki uśmiechniętych Afrykańczyków z paczkami ryżu USAID, rozkwitającą naturę, itp. - ma to być działalność organizacji pozarządowych, „harytatywnych”. W rzeczywistości jest to scentralizowana operacja mająca na celu zburzenie starego porządku, a na jego gruzach zbudowanie nowego świata, świata nie dla zwykłych ludzi, który nie odpowiada ich podstawowym potrzebom; zbudowany świat, ma odpowiadać rządzącym - majętnej [koszernej] elicie, jak zawsze, pożerającej wszystko ze stołu. Źródło: Tony Cartalucci, Land Destroyer Za: http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2018/10/obusieczny-miecz-imperium-globalny-militaryzm-i-organizacje-pozarzadowe/

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------