umiłowane ostatnie miejsce

109

Upload: wydawnictwo-karmelitow-bosych

Post on 12-Mar-2016

224 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Postać Błogosławionego Karola de Foucauld z pewnością jest znana polskiemu czytelnikowi. Burzliwa młodość, nawrócenie u kratek konfesjonału, radykalne ubóstwo połączone z równie radykalnym braterstwem, wreszcie śmierć na piaskach Sahary, a wszystko po to by upodobnić się do Mistrza z Nazaretu, pokornego i cichego serca. Pomimo licznych biografii przybliżających postać Brata Karola i wyborów jego myśli, ciągle brakuje tłumaczeń na nasz ojczysty język licznych pism samego Błogosławionego. Niniejsza publikacja pragnie zapełnić tę lukę a zarazem utorować drogę kolejnym tomom pism Karola de Foucauld.

TRANSCRIPT

Page 1: Umiłowane ostatnie miejsce
Page 2: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 roku, toteż 4 li-stopada 1889 roku, gdy pisze pierwszy list zamieszczony w tymże wydaniu, ma 31 lat. Przebywa w Paryżu, ale nie jest z pochodze-nia paryżaninem. Jego rodzice pochodzą z Lotaryngii, a przodko-wie ze strony ojca z Périgord. Karol de Foucauld przychodzi na świat w Strasburgu, gdzie jego ojciec pracuje jako inspektor le-śnictwa w departamencie Dolnego Renu. Po włączeniu Alzacji do Niemiec w roku 1870, Karol opuszcza Alzację i osiada w Nancy. Krótka kariera wojskowa doprowadza go do Saumur, do Pont-à--Mousson, a potem do Algierii; następnie podróżuje do Maroka i przebywa w Algierze.

Po stracie ojca i matki w roku 1864, a w roku 1878 dziadka mat-czynego, który wychowa go wraz z jego siostrą Marią, jego najbliżsi krewni będą mieszkać głównie w Paryżu: jego ciocia Inès de Fou-cauld, małżonka pana Moitessier, i jego dwie kuzynki, Katarzyna de Flavigny i Maria de Bondy. Ze strony matki, która była jedy-naczką, ma on tylko dalekie kuzynostwo, a umiłowane kuzynostwo Latouche znalazło się w jego rodzinie jedynie dzięki ponownemu małżeństwu jego dziadka de Morlet. Jego siostra Mimi3 poślubia Raymonda de Blic i młode małżeństwo wyjeżdża do Burgundii.

W lutym 1886 roku, chcąc dołączyć do ukochanej paryskiej ro-dziny, wynajmie obok niej mieszkanie przy ulicy Miromesnil 50, w dzielnicy Saint-Augustin, o kilkaset metrów od ulicy d’Anjou,

3 Mimi to pieszczotliwe zdrobnienie od francuskiego imienia Marie (przyp. tłum.).

Page 3: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 roku, toteż 4 li-stopada 1889 roku, gdy pisze pierwszy list zamieszczony w tymże wydaniu, ma 31 lat. Przebywa w Paryżu, ale nie jest z pochodze-nia paryżaninem. Jego rodzice pochodzą z Lotaryngii, a przodko-wie ze strony ojca z Périgord. Karol de Foucauld przychodzi na świat w Strasburgu, gdzie jego ojciec pracuje jako inspektor le-śnictwa w departamencie Dolnego Renu. Po włączeniu Alzacji do Niemiec w roku 1870, Karol opuszcza Alzację i osiada w Nancy. Krótka kariera wojskowa doprowadza go do Saumur, do Pont-à--Mousson, a potem do Algierii; następnie podróżuje do Maroka i przebywa w Algierze.

Po stracie ojca i matki w roku 1864, a w roku 1878 dziadka mat-czynego, który wychowa go wraz z jego siostrą Marią, jego najbliżsi krewni będą mieszkać głównie w Paryżu: jego ciocia Inès de Fou-cauld, małżonka pana Moitessier, i jego dwie kuzynki, Katarzyna de Flavigny i Maria de Bondy. Ze strony matki, która była jedy-naczką, ma on tylko dalekie kuzynostwo, a umiłowane kuzynostwo Latouche znalazło się w jego rodzinie jedynie dzięki ponownemu małżeństwu jego dziadka de Morlet. Jego siostra Mimi3 poślubia Raymonda de Blic i młode małżeństwo wyjeżdża do Burgundii.

W lutym 1886 roku, chcąc dołączyć do ukochanej paryskiej ro-dziny, wynajmie obok niej mieszkanie przy ulicy Miromesnil 50, w dzielnicy Saint-Augustin, o kilkaset metrów od ulicy d’Anjou,

3 Mimi to pieszczotliwe zdrobnienie od francuskiego imienia Marie (przyp. tłum.).

Page 4: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 roku, toteż 4 li-stopada 1889 roku, gdy pisze pierwszy list zamieszczony w tymże wydaniu, ma 31 lat. Przebywa w Paryżu, ale nie jest z pochodze-nia paryżaninem. Jego rodzice pochodzą z Lotaryngii, a przodko-wie ze strony ojca z Périgord. Karol de Foucauld przychodzi na świat w Strasburgu, gdzie jego ojciec pracuje jako inspektor le-śnictwa w departamencie Dolnego Renu. Po włączeniu Alzacji do Niemiec w roku 1870, Karol opuszcza Alzację i osiada w Nancy. Krótka kariera wojskowa doprowadza go do Saumur, do Pont-à--Mousson, a potem do Algierii; następnie podróżuje do Maroka i przebywa w Algierze.

Po stracie ojca i matki w roku 1864, a w roku 1878 dziadka mat-czynego, który wychowa go wraz z jego siostrą Marią, jego najbliżsi krewni będą mieszkać głównie w Paryżu: jego ciocia Inès de Fou-cauld, małżonka pana Moitessier, i jego dwie kuzynki, Katarzyna de Flavigny i Maria de Bondy. Ze strony matki, która była jedy-naczką, ma on tylko dalekie kuzynostwo, a umiłowane kuzynostwo Latouche znalazło się w jego rodzinie jedynie dzięki ponownemu małżeństwu jego dziadka de Morlet. Jego siostra Mimi3 poślubia Raymonda de Blic i młode małżeństwo wyjeżdża do Burgundii.

W lutym 1886 roku, chcąc dołączyć do ukochanej paryskiej ro-dziny, wynajmie obok niej mieszkanie przy ulicy Miromesnil 50, w dzielnicy Saint-Augustin, o kilkaset metrów od ulicy d’Anjou,

3 Mimi to pieszczotliwe zdrobnienie od francuskiego imienia Marie (przyp. tłum.).

Page 5: Umiłowane ostatnie miejsce

10

Wstęp

gdzie często będą go gościć państwo Moitessier oraz ich córka Ma-ria, żona Oliviera de Bondy i matka czworga małych dzieci. Wtedy właśnie przyjeżdża z wyprawy po południowej Algierii i połu-dniowym Tunisie.

Mnich trapista?

Jesienią 1889 roku miną prawie cztery lata jego pobytu w Pa-ryżu, ale list z 4 listopada wskazuje na to, że już nie pozostanie tam zbyt długo. Listy do mnicha z opactwa Matki Bożej Śnieżnej wskazują dokładnie na to, co się z nim dzieje. Za radą księdza Hu-velina, wikarego parafii świętego Augustyna i od trzech lat jego kierownika duchowego, przybywa z tego klasztoru położonego w departamencie Ardèche, w którym próbował lepiej poznać ży-cie trapistów i zebrać informacje na temat przeoratu założonego przez opata Matki Bożej Śnieżnej, a zlokalizowanego na Wscho-dzie w Azji, niedaleko Akbès, na granicy Turcji i Syrii. Pod koniec października, przez dziesięć dni, gości go w opactwie i udziela mu rad ojciec Eugeniusz, ówczesny mistrz nowicjatu, odpowiedzialny za rozeznawanie powołań postulantów.

Od dwóch lat Karol de Foucauld zbiera informacje o życiu mo-nastycznym. 30 czerwca 1887 roku prosi swojego wydawcę, Challa-mela, z którym przygotowuje sprawozdanie z podróży do Maroka, o książkę Żywoty Ojców Pustyni przetłumaczoną przez Arnauda d’Andilly oraz siedem tomów Montalemberta Les Moines d’Occident (Mnisi Zachodu). To jego pierwszy kontakt z tradycją i stylem życia, które są mu obce, choć zaczyna się z nimi coraz bardziej utożsa-miać. Rok później, towarzysząc swojej kuzynce Marii de Bondy, po raz pierwszy odkrywa miejsce związane z monastycyzmem: opac-two trapistów w Fontgombault w departamencie Indre, gdzie mał-żeństwo Bondy ma letnią rezydencję. Zdaje się, że pewien nędznie ubrany brat trapista, którego widział i który z pewnością z nim nie rozmawiał, żyje według dojrzewającego w nim ideału.

Wróciwszy w 1888 roku do Paryża po wakacjach spędzonych na zamku w La Barre, zdaje sprawę ze swych poszukiwań swoje-mu duchowemu przewodnikowi.

Page 6: Umiłowane ostatnie miejsce

11W

stęp

Choć ksiądz Huvelin uważał początkowo, że Karol powinien zrobić w świecie wspaniałą karierę geografa lub badacza, to jed-nak uznał z czasem, iż winien on zmierzać nie do małżeństwa, lecz wstąpić do zakonu, i to kontemplacyjnego. Intuicje te potwierdzą się w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej, którą Foucauld odbywa za zachętą swojego kierownika od listopada 1888 do lutego 1889 roku. Ponieważ droga życiowa Karola staje się jasna, ksiądz Hu-velin kieruje go do benedyktyńskiego opactwa w Solesmes na kil-kudniową próbę, a później zachęca go do odwiedzenia trapistów z opactwa La Grande Trappe w Soligny w departamencie Orne. Pobyt w drugim z opactw wydaje się bardziej rozstrzygający. Ka-rol de Foucauld potrzebuje kilku miesięcy, żeby zgłębić usłyszane wezwanie, które wydaje się kierować go do całkowitego ogoło-cenia na śladach Mistrza, który w Nazaret wybrał „ostatnie miej-sce”, i do ostatecznej rezygnacji z najdroższych uczuć, aby złożyć „największą z możliwych ofiar” Bogu, który pierwszy i bezgra-nicznie umiłował.

Ksiądz Huvelin, wyczulony na pragnienia swojego podopiecz-nego zastanawia się dla niego nad małą wspólnotą monastyczną zagubioną w okolicach Aleksandretty, w Imperium Osmańskim, gdzie żyje się skrajnie trudno. Ów skromny klasztor trapistow-ski „Matki Bożej od Najświętszego Serca”, założony w osadzie Cheikhlé, oddalonej o półtorej godziny od Akbès, jest pomysłem dom Polikarpa, opata Matki Bożej Śnieżnej, oraz brata szkolnego kolegi księdza Huvelina z Rzymu. Ma on służyć za ewentualne schronienie dla jego mnichów, jeśli okoliczności polityczne zmu-siłyby zakonników francuskich do opuszczenia Turcji. Ponieważ opactwo w Ardèche, a zwłaszcza jego syryjska filia, są mało znane księdzu Huvelinowi, pobyt wydaje się bardzo wskazany, i Karol de Foucauld wyjeżdża do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pod ko-niec października 1889 roku.

Kierunek myśli Karola najlepiej oddaje jego list do kuzynki Marii dzień po pożegnaniu z La Barre i po spotkaniu w Pary-żu z księdzem Huvelinem, który radzi mu pozostać dziesięć dni w Burgundii u siostry, stamtąd zaś udać się na dziesięć dni do opac-twa Matki Bożej Śnieżnej i powrócić do Paryża.

Page 7: Umiłowane ostatnie miejsce

12

Wstęp

W opactwie Matki Bożej Śnieżnej – pisze – będę miał do zrobienia dwie rze-czy, muszę zobaczyć w pełni życie trapistów i zebrać najbardziej szczegółowe informacje na temat Aleksandretty. Opat jest zatrwożony małą liczbą zakon-ników w Aleksandretcie, ale jeszcze z niej nie rezygnuje.

Kilka dni później w podobny sposób referuje punkt widzenia swojego kierownika:

Przejrzeliśmy wszystkie reguły zakonne. Najpierw ksiądz odrzucił zakony czynne, może z wyjątkiem franciszkanów; odrzucił kartuzów; coraz mniej po-ciągają mnie benedyktyni i wydaje się coraz jaśniej, zarówno księdzu, jak i mnie, że mają to być trapiści (list do Marii de Bondy, 20 września 1889)4.

Żołnierz?

Aby lepiej nakreślić portret kandydata do życia u trapistów, trzeba również wspomnieć o jego sytuacji zawodowej.

Wicehrabia Karol de Foucauld, syn i wnuk urzędników admini-stracji lasów, nie obrał tej samej kariery, lecz raczej tę, którą wybra-ło wielu jego przodków, wielu kuzynów i jego dziadek, pułkownik de Morlet. Od najmłodszych lat chce być żołnierzem, a wydarze-nia, których jest świadkiem w roku 18705, we wczesnej młodości, z pewnością podsycają jego pragnienia. W wieku 16 lat postana-wia przygotować się do egzaminu wstępnego do szkoły wojsko-wej; wybiera szkołę w Saint-Cyr6 o bardziej humanistycznym, mniej naukowym programie, która bardziej mu odpowiada niż surowe matematyczne podejście politechniki, do której chce go nakłonić dziadek, oficer wojsk inżynieryjnych. Dostaje się do Saint-Cyr na 82. miejscu na 412 kandydatów i podpisuje swój angaż 25 październi-ka 1876 roku. Przyjęty po pierwszym roku nauki do kawalerii, po dwóch latach zostaje podporucznikiem-elewem w Szkole Kawa-lerii w Saumur. W październiku 1879 roku zaczyna czynną służbę oficerską w 4. Pułku Huzarów.

4 G. Gorrée, Lettres à Madame de Bondy, Desclée de Brouwer, Paris 1966. Na s. 22 w ostatnim paragrafi e należy czytać: „16 września 1889”, a nie „20 września 1888” oraz usunąć „później” i „znowu”.

5 Wojna francusko-pruska 19 lipca 1870 – 10 maja 1871 roku (przyp. tłum.).6 Saint-Cyr to wojskowa szkoła ofi cerska (przyp. tłum.).

Page 8: Umiłowane ostatnie miejsce

13W

stęp

Męczy go jednak zarówno życie szkolne, jak i garnizonowe; nie znajduje zadowolenia w służbie wojskowej i jak większość jego kolegów (być może nawet intensywniej niż oni, ponieważ w roku 1878 zostaje dziedzicem rodzinnej fortuny), szuka ucieczki w przy-godach i kosztownych rozrywkach.

Jako podporucznik w 4. Pułku Huzarów przebywa w Pont-à--Mousson przez rok, później przez kilka tygodni w Satif, w Algierii. Zanim jednak tam dotrze, jeszcze podczas pobytu w Bône w grud-niu 1880 roku zostaje ukarany za życie w związku miłosnym, który zarzucano mu już kilka miesięcy wcześniej jeszcze we Francji – od-mowa zerwania skutkuje wydanym 20 marca 1881 roku nakazem „tymczasowego przeniesienia w stan spoczynku za nieposłuszeń-stwo i notoryczne złe prowadzenie się”.

Kilka tygodni później, mieszkając w hotelu Evian, dowiaduje się, że jego oddział wyruszy na wyprawę do Tunisu. Natychmiast składa prośbę o ponowny angaż. Władze wojskowe przyjmują go z jego dotychczasowym stopniem, ale przydzielają go do innej jed-nostki, do 4. Pułku Strzelców Afrykańskich.

Po przybyciu do Oranu 22 czerwca 1881 roku zostaje skiero-wany na południe wilajetu Oran, gdzie przez sześć miesięcy słu-ży w oddziałach wysłanych przeciwko szejkowi Bu-Amamie. Aktywny udział w podobnych operacjach przedkłada nad życie w garnizonach. Gdy jednak dobiega końca podpisany w 1876 roku pięcioletni kontrakt i Karol może zrezygnować, Foucauld przyłą-cza się do oddziału wracającego do Mu’askar, aby złożyć dymisję. W marcu 1882 roku zostaje przeniesiony do „rezerwy” 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, a gdy siedem lat później spotykamy go w gościnnym opactwie Matki Bożej Śnieżnej, jego rocznikowi ko-ledzy zajmują stanowiska dowódcze we Francji lub w koloniach, a on sam karierę wojskową ma dawno za sobą.

A jednak Karol de Foucauld po powrocie do cywila nadal uważa, że jest częścią armii i w niczym nie rezygnuje z praw i obowiązków wojskowego: zawsze na wizytówce przywołuje swój stopień „podporucznika rezerwy”, z zapałem bierze udział w ćwiczeniach rezerwistów, a nawet podejmuje inicjatywę, która da mu odczuć stronniczość armii republikańskiej. We wrześniu

Page 9: Umiłowane ostatnie miejsce

14

Wstęp

1886 roku podczas ćwiczeń jego pułku w Tunisie, zostaje na niego nałożona surowa kara, zawieszenie na rok, za wysłanie w dniu 14 lipca listu do dowódcy 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w którym przedstawił mu swój plan złożenia wyrazów szacunku, w imieniu korpusu oficerskiego, Henrykowi Orleańskiemu, synowi ostatnie-go króla Francuzów, skazanemu na wygnanie przez prawo pięt-nujące rodziny pretendentów do tronu7.

Po roku zawieszenia podporucznik de Foucauld zostaje prze-niesiony do rezerwy 19. Pułku Strzelców w Lille. Będzie to jego trzeci i ostatni pułk, w którym, zanim uda się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w sierpniu i wrześniu 1888 roku odbędzie trzy-dziestodniowe ćwiczenia, które pozwolą mu poznać dowódcę 19. Pułku Strzelców i nawiązać z nim na tyle poufałe stosunki, że kiedy wstąpi do nowicjatu opactwa Matki Bożej Śnieżnej, jemu przedstawi swoją sytuację z prośbą o wyjaśnienie całej sprawy wojskowej administracji. Fragmenty nieopublikowanego listu do pułkownika de Coniaca zasługują na przytoczenie, ponie-waż wskazują na ostrożność w podejmowaniu decyzji o rychłym wyjeździe do trapistów z klasztoru Matki Bożej od Najświętsze-go Serca:

Opactwo Matki Bożej Śnieżnej30 stycznia 1890 roku

Panie Pułkowniku,

Pisząc do Pana ten list, zwracam się z prośbą o uzyskanie dla mnie zgody na dwuletnią podróż do azjatyckiej części Turcji oraz pragnę z ufnością przed-stawić powód mojej prośby.

Kilka dni temu otrzymałem habit nowicjusza w trapistowskim opactwie Matki Bożej Śnieżnej, skąd zostanę wysłany za pewien czas do klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca (niedaleko Aleksandretty w Syrii); w istocie rze-czy należę już do tego ostatniego klasztoru, będącego fundacją opactwa Matki

7 To niespodziewane przerwanie pobytu w Tunisie było być może owym „zaska-kującym wydarzeniem”, które sprowadziło go do Paryża, na początku październi-ka 1886, i które zakończyło się jego nawróceniem. Mówi o tym w czasie rekolekcji w Nazarecie, w listopadzie 1897 roku.

Page 10: Umiłowane ostatnie miejsce

15W

stęp

Bożej Śnieżnej. Mam nadzieję, iż za dwa lata złożę śluby wieczyste, jeśli wolą Boga jest, bym Mu służył jako trapista. Moi przełożeni pragną, abym zaczekał do tego czasu z podaniem się do dymisji ze stanowiska ofi cera rezerwy, i chcą, żebym zwrócił się teraz z prośbą o dwuletni urlop, by wyjechać do Turcji, gdzie niebawem zresztą będę.

Jest dla mnie szczęściem znać Pana Pułkownika…

Decyzją ministra, który przewidywał mobilizację rezerwistów na lato 1890 roku, Karol de Foucauld otrzyma pozwolenie na po-dróż, o które zabiegał, i wyjedzie 26 czerwca do azjatyckiej części Turcji; tam będzie kontynuował nowicjat i stamtąd wyśle swoją ostateczną dymisję:

Klasztor Matki Bożej od Najświętszego Serca, okolice Aleksandretty9 lipca 1891 roku

Podporucznik rezerwy de Foucauld z 19. Pułku Strzelców do Ministra Wojny w Paryżu.

Ja niżej podpisany, Karol-Eugeniusz de Foucauld, podporucznik rezerwy 19. Pułku Strzelców, składam rezygnację ze stanowiska, które było mi powierzone w wojskach lądowych; zgłaszam w konsekwencji dobrowolną i pełną rezygnację z przywilejów związanych z tym stanowiskiem oraz proszę o zgodę na pobyt we wspólnocie Matki Bożej od Najświętszego Serca, w Aleksandretcie (Syria).

K. de Foucauld

Przyjęta dymisja miała zamknąć służbę rozpoczętą w 1876 roku przez wstąpienie do Saint-Cyr… Mimo buntów i wybryków ofice-ra-elewa i młodego podporucznika można w nim dostrzec mate-riał na dobrego żołnierza, począwszy od dziecięcych zamiłowań aż do stosunków podtrzymywanych przez całe życie, a przechodząc przez żarliwy patriotyzm, szybkość działania i zmysł organizacyj-ny oraz zalety, które czynią go niezwykle uważnym na otoczenie, zdatnym do odrysowania go i dokładnym w raportowaniu. Mimo wszystko nie uczyni Karol z wojaczki swej prawdziwej profesji.

Page 11: Umiłowane ostatnie miejsce

16

Wstęp

Badacz?

Zrzucenie munduru wojskowego przez podporucznika de Fou-cauld na wiosnę 1882 w Mu’askarze nie oznacza jednakże, że wi-cehrabia Karol de Foucauld wybierze dobrze płatny zawód. Nie wynika to jednak z jego całkowitej swobody działania w dziedzi-nie finansów, jako że w tym okresie rodzina niepokoi się jego nad-miernymi wydatkami, a zwłaszcza hojnymi pożyczkami, których udziela wyzyskującym go przyjaciołom. Narzuca mu więc opieku-na sądowego w osobie Georges’a de Latouche’a, krewnego drugiej żony pułkownika de Morleta, szanowanego i w pełni akceptowane-go przez Karola, mimo iż decyzja ta w dosyć dużym stopniu uza-leżnia go. Zamiast zdecydować się na podjęcie jakiejś pracy, woli ulec swojemu upodobaniu do podróży; początkowo nosi się z za-miarem wyjazdu na Wschód, z czasem jednak zmienia plany, decydując się na podróż do Maroka.

Dzięki starannym przygotowaniom i kontaktom nawiązanym z wielkimi postaciami Towarzystwa Geograficznego oraz nieza-chwianej odwadze podczas rocznych przygód to, co mogło być jedynie turystyką lub przyjemną podróżą, staje się bohaterskim wyczynem i odkryciem. Jego zasługi zostały uznane przez Pary-skie Towarzystwo Geograficzne, które przyjmie młodego badacza na swego członka i przyzna mu złoty medal, wstrzymując się na kilka lat z oklaskami aż do ukazania się jego książki Reconnaissanceau Maroc (luty 1888). Czy Foucauld będzie zawodowo prowadził badania geograficzne? Rzeczywiście, po Maroku, po oazach połu-dniowej Algierii i południowego Tunisu planuje inne podróże, ale szybko zmienia plany i rezygnuje z kolejnych kroków w tej dzie-dzinie. I tak jak do końca zachowa wojskowy styl, tak i zawsze okazywać będzie niezmordowaną aktywność w zbieraniu danych naukowych i w ich ścisłym badaniu, ale tak jakby się przed nimi bronił: 25 tysięcy kilometrów pieszo na szlakach Sahary między 1904 a 1916 rokiem, tysiące stron słownika i tekstów do przetłu-maczenia zdradzają ten sam zapał i świadczą o tym samym geniu-szu jak podczas jedenastu marokańskich miesięcy, z notatnikiem w dłoni. Dokona jednak tych wyczynów zupełnie bezinteresownie i nie tu należy szukać jego życiowego powołania.

Page 12: Umiłowane ostatnie miejsce

17W

stęp

Szukający po omacku

Nadal musimy szukać sekretu tego człowieka i w tym celu trze-ba nam powrócić do punktu wyjścia.

Jeśli 4 listopada 1889 roku, w dniu świętego Karola, swego pa-trona, może mówić o swoim życiu w Paryżu, przywołując „spokój, który daje mu życie na uboczu”, to dlatego, że z dala od światowe-go życia, pogoni za karierą i sukcesem nic nie liczy się dla niego bardziej niż trwająca od co najmniej trzech lat przygoda duchowa. Za trudami życia wojskowego i planami podróżniczymi w istocie o wiele głębiej rozstrzygało się przeznaczenie człowieka i pełne po-wikłań dojrzewanie jego osobistego powołania.

Niełatwo mu przyszło odkryć to powołanie, owo miejsce, do którego był wezwany.

Wychowany po chrześcijańsku przez przedwcześnie zmarłą matkę, mógł liczyć tylko na daleką i nie zawsze światłą pomoc raczej formalistycznego środowiska chrześcijańskiego, na godne szacunku, ale mało porywające obyczaje przekazane przez jego zacnego dziadka, oraz na niekoniecznie napawające entuzjazmem lekcje religii wpisane do oficjalnego programu najpierw przez półtora roku w gimnazjum Saint-Arbogast w Strasburgu, a póź-niej w liceum cesarskim w Strasburgu oraz liceum państwowym w Nancy, gdzie uczył się od 1868 do 1874 roku od klasy szóstej aż do klasy retoryki.

W trzeciej klasie przystąpił do Pierwszej Komunii świętej w ka-tedrze w Nancy, a 28 kwietnia 1872 roku pozostanie dniem praw-dziwej gorliwości, zachowany jako punkt odniesienia w jego chrze-ścijańskim życiu.

Nie minie wiele czasu, a poeci, powieściopisarze i eseiści prezen-towani na lekcjach humanistyki, odkryci w bibliotekach, zakupieni u bukinistów staną się jedynym ciekawym źródłem kształtowania wyobraźni i wrażliwości młodzieńca, nadzwyczaj rozwiniętego in-telektualnie, jednakże kruchego w swej osobowości wskutek do-świadczeń dzieciństwa. W wieku trzech lat wyczuwa smutek swojej matki wynikający z oddalenia od męża, który po ciężkim udarze mózgu przebywa na rekonwalescencji u siostry Ines w Paryżu.

Page 13: Umiłowane ostatnie miejsce

18

Wstęp

Zostaje nagle porażony odejściem ukochanej matki, która umieraw wieku 35 lat na skutek poronienia. Po tym zranieniu dozna na-stępnych – najpierw gdy dowiaduje się o śmierci dawno niewi-dzianego ojca, potem kiedy jest świadkiem nagłej śmierci ojczystej babki, w końcu w wieku 12 lat odczuwa trwogę wojny i wygnania. Tyleż dramatów musiało go boleśnie doświadczyć. Do nich należy dołączyć przeżyty w wieku 16 lat szok uczuciowy, jakim bez wąt-pienia było dla niego w 1874 roku małżeństwo Marii Moitessier, kuzynki poznanej na wakacjach w 1869 roku, starszej co prawda o 8 lat, do której jednakże był głęboko przywiązany.

To właśnie w tym roku przyznał, że narodziły się jego wątpli-wości w wierze i zaczął nieuporządkowane życie. Nauka w szko-le Saint-Geneviève położonej w Paryżu przy ulicy Lhomond 18, słynne gimnazjum jezuitów przy ulicy Postes, gdzie przygotowuje się w latach 1874–1876 do egzaminu wstępnego do Saint-Cyr, nie przyczynią się mimo głęboko przez niego poważanych nauczycieli do jego lepszego usposobienia. Będąc już u trapistów, w liście do kuzynki, wspominając owe dwa lata, napomknie, że żył „w opła-kanym stanie ducha”. Gwałtowny temperament, naturalnie nasta-wiony na żądzę władzy, zbyt duża i źle ukierunkowana wolność ani trochę niekontrolowane wydawanie pieniędzy, wszystko to prowadzi nastolatka, a później młodego studenta i podporuczni-ka do niepohamowanego zachowania, czasami delirycznego, jak stwierdziłaby współczesna psychologia.

Ten okres, daleki od dobra i prawdy niegdyś szanowanych i praktykowanych, musiał trwać dwanaście lat, z ogromnym wstrzą-sem moralnym w 1881 roku, kiedy dana jest mu szansa przekrocze-nia samego siebie podczas działań wojskowych, gdy młody oficer zamiast alkoholem upaja się wielkimi przestrzeniami południowe-go Oranu. Eksploracja nieujarzmionego Maroka musiała mieć taki sam efekt jak samotny marsz do oaz Południa w 1885 roku. Wła-śnie po powrocie z dającego siłę spotkania z pustynią i z najlepszą częścią siebie samego Karol de Foucauld, na początku 1886 roku, wyznaje, że na nowo zasmakował dzięki kontaktowi z bliskimi, a zwłaszcza z kuzynką Marią, zawsze uczuciowo i dyskretnie obec-ną, w cnocie. Odnalezione światło wiary musiało zabłysnąć wkrót-ce potem. Już jako agnostykiem zachwiał nim widok wyznawców

Page 14: Umiłowane ostatnie miejsce

19W

stęp

islamu, świadków modlitwy i ufności do Najwyższego i Najmiło-sierniejszego, cisza samotności południowej Algierii, a następnie porwała go lektura Élévations sur les mystères, tej książki Bossueta, otrzymanej od Marii w prezencie komunijnym, oraz powtarzanie ułożonej przez siebie modlitwy: „Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, bym Cię poznał”, odmawianej w kościołach, do których coraz czę-ściej lubi wchodzić, aby dojść do siebie. Jednak, żeby przydać życia i żaru temu płomykowi, trzeba było łaski nawrócenia. Zdecydo-wawszy się pobierać lekcje religii u księdza Huvelina, wikariusza w parafii świętego Augustyna, spotyka go pewnego ranka obok konfesjonału i prosi o rozmowę. Rozmowę z księdzem Huvelinem oraz zaproponowane przez kapłana i pokornie przyjęte spowiedź i komunię uzna za decydujący zwrot w swoim życiu, nawet jeśli dokładna data spotkania w kościele umknęła mu, choć zachowy-wał w pamięci wspomnienie ważnych dni.

Bez wątpienia wydarzenie to, mające miejsce między 27 a 30 października, jest dla niego tylko początkiem kolejnych łask, któ-re w jego umyśle staną się wkrótce jednością. Doprowadzą go nie-mal bez przerwy do tej daty kapitalnej, przywoływanej później co roku i zapisanej w jego intymnym dzienniku, daty, która stała się momentem jego największej ofiary: dokładnie w środę 15 stycznia 1890 roku, o godzinie siódmej wieczorem, pożegnał się ze swo-ją drogą kuzynką i wyjechał na zawsze (ponieważ takie było jego pragnienie w tej godzinie) do najdalszego i najuboższego klaszto-ru, „aby dzielić ubóstwo naszego Pana i Jego uniżoną pracę”. Por. niżej, s. 36.

„Umiłowane ostatnie miejsce”

Prezentowane listy de Foucauld i te do niego napisane pozwala-ją nam zatem dzięki błyskotliwym sformułowaniom, jak chociażby temu wyżej wspomnianemu z 4 listopada 1889 roku, odsłonić nie-co wewnętrzną fizjonomię Karola de Foucauld i drogę, którą od-tąd podąża. Niedługo po ślubach zakonnych, złożonych 2 lutego 1892 roku, otrzyma list od ojca opata opactwa Matki Bożej Śnież-nej; odpowie na niego dopiero we wrześniu, jasno wyrażając swój plan na życie:

Page 15: Umiłowane ostatnie miejsce

20

Wstęp

Być dobrym zakonnikiem, pełnym pokory, ubóstwa, posłuszeństwa; tak, o to trzeba prosić dla mnie dobrego Boga; być przy Nim ubogim i pokornym robotnikiem, prowadzić w wierności, miłości, wdzięczności najbardziej uniżo-ne życie, być zawsze na ostatnim miejscu, tym umiłowanym ostatnim miejscu, które na ziemi należało do Niego. Och! Niech zawsze Wielebny Ojciec prosio to dla mnie, w ten sposób bowiem rozumiem życie, tego właśnie szukam (12 września 1892 roku, s. 101).

Z pewnością nie zawsze będzie mówił w ten sposób, a pewnego dnia, po bolesnej konfrontacji z surową fizyczną i duchową rzeczy-wistością wrogiego Ahaggaru8, jego język będzie bardziej podatny na wezwania Ducha, bardziej skłonny do braterskich tonów wzglę-dem ludzkości, której chce być skromnym i ubogim członkiem, ale zawsze będzie świadczyć o tym samym wewnętrznym odkryciu, które daleko wyprzedzi wszelkie próby, wszelkie pragnienia mło-dego Foucauld, jak również błądzenia, będące tylko błędami na drodze głębokiego poszukiwania.

Na razie podąża w kierunku odtąd wybranym w całkowitej ja-sności i wolności; jeśli „kryzys” nie jest w pełni przezwyciężony wraz z wstąpieniem do zakonu, to wybór życia zakonnego jest już sposobem umożliwiającym mu wzrastanie. W liście napisanym 21 lutego 1892 roku do przyjaciela, badacza Henriego Duveyriera, pozostawia ślady, które pozwalają nam śledzić dojrzewanie jego pragnienia:

Tego życia, z którym jestem teraz związany [przez profesję monastyczną zło-żoną 2 lutego], pragnę od czterech i pół roku [to znaczy od połowy 1887 roku, kiedy kupuje książki o mnichach]; trzy lata temu zdecydowałem się je podjąć [to znaczy od czasu pielgrzymki do Ziemi Świętej, która zaprowadzi go do Na-zaretu w styczniu 1889 roku], a wiodę je od dwóch lat [to znaczy od 26 stycz-nia 1890 roku, kiedy dostaje habit zakonny i imię brata Marii Alberyka]... Ja również, będąc niegodny – dorzuca – chciałem z innymi kochać Boga całym swoim sercem i naśladować Go, na ile pozwoli mi na to moja nikczemność; oby Bóg pozwolił, żeby dokonywało się to coraz lepiej.

8 Masyw górski w środkowej Saharze, w południowej Algierii (przyp. tłum.).

Page 16: Umiłowane ostatnie miejsce

21W

stęp

Owo wyznanie uczynione przyjacielowi dowodzi, że o niczym jeszcze ostatecznie nie zadecydował, a jego pragnienie miłowania Tego, który pierwszy umiłował, i naśladowanie Go poprowadzi go do innych, jeszcze bardziej radykalnych wyborów.

Choć trzeba poczekać do końca jego ludzkiej drogi, to znaczy poczekać trzydzieści lat oddzielających go od spotkania z 1 grud-nia 1916 roku, żeby początkowe uniesienie z kościoła świętego Au-gustyna mogło osiągnąć spełnienie, to jednak można pomyśleć, że łaska nawrócenia długo będzie w nim działać i że zajmie mu dzie-sięć lat, żeby przyswoił sobie naprawdę to, co zostało mu podaro-wane w konfesjonale księdza Huvelina.

Mówiąc o upływie tych dziesięciu latach, oczywiście, licząc je z pewną nawiązką, wzorujemy się na trafnym ujęciu J.-F. Sixa z jego książki Itinéraire spirituel de Charles de Foucauld (Seuil, Paris 1958), w której dzieli życie Karola de Foucauld na dwa okresy. Pierwszy, podsumowany słowami Ewangelii „jeśli ziarno nie obumrze”, opi-suje trudną drogę młodego człowieka z jego błądzeniem, następnie zmartwienia związane z poszukiwaniami konwertyty i mnicha tra-pisty, zadającego pytanie świętego Pawła po nawróceniu (Dz 22, 10): „co mam czynić, Panie?”, aby dotrzeć w końcu w 1896 roku do ukształtowania się spokojniejszej osobowości, zdolnej do wy-rażenia swojego ideału.

Z końcem października 1896 roku nastąpi kolejny zwrot w ży-ciu Foucauld, ujęty w zdaniu „przynosi dużo owoców”. Właśnie w tym zwrocie, który dokonał się około 1896–1897 roku, krystali-zuje się szczególna misja, do której zostaje wezwany i którą trafnie udaje mu się oddać słowami „życie Nazaretu”. Karol de Foucauld buduje wokół tej wizji duchowej cały projekt życiowy, który wy-raża w formie Reguły „Małych Braci Jezusa” przedłożonej od razu księdzu Huvelinowi. Choć kierownik duchowy zabrania mu zdo-bywać uczniów, pozwala mu jednak porzucić Regułę cysterską, aby podążyć w innym kierunku, „ku wspólnocie, [ku życiu] w po-niżeniu, którego sobie życzysz”. Ta wstrzemięźliwa aprobata nie jest jednak akceptacją zarządzeń spisanych dla „Małych Braci Jezu-sa”, ale udzieleniem pozwolenia przez roztropnego męża Bożego

Page 17: Umiłowane ostatnie miejsce

22

Wstęp

na pójście w pokoju drogą życia zdecydowanie wyznaczoną przez Ducha Świętego, nawet jeśli trzeba ją rozpocząć po omacku.

Konkretnie owo nowe doświadczenie zaczyna się wraz z proś-bą przedłożoną Wielebnemu Ojcu Opatowi Generalnemu Zakonu o zwolnienie ze ślubów złożonych 2 lutego 1892 roku. W związku z tym zostaje wysłany list do Rzymu (12 lipca 1896, s. 126), a mie-siąc później Karol de Foucauld pisze do kuzynki:

Czas niepewności minął: w przyszłości z pewnością będę miał wiele krzy-ży, trudności, ale niepewności nie mam. (…) Moja droga jest wyznaczona, mu-szę tylko nią kroczyć (…) Widzę wolę Boga, pozostaje mi tylko podążać za nią z odwagą (14 sierpnia 1896).

Trzeba było zatem dziesięciu lat od jego „nawrócenia”, aby stał się pewnym woli Bożej; tak sprecyzuje wezwanie, które słyszy:

wolą Boga jest, abym podążał drogą uniżenia, ubóstwa, pokornej pracy fi -zycznej; drogą robotnika z Nazaretu, którą On sam wskazuje mi od dawna (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

Bez wątpienia ostatnie słowa – „od tak dawna” – odsyłają do pielgrzymki do Nazaretu w styczniu 1889 roku i do niezwykle waż-nych spotkań z księdzem Huvelinem, które nastąpiły po owym jakże istotnym z końca października 1886 roku. W trakcie jednego z tych szczególnych spotkań jedno zdanie kazania zostało „w nie-zatarty sposób wyryte w jego duszy”: „Nasz Pan wybrał tak ostat-nie miejsce, że nikt nigdy nie zdołał mu go wydrzeć!”.

Aby móc iść za swoim Ukochanym Bratem i Panem, brat Maria Alberyk prosi, po sześcioipółrocznej próbie w zakonie trapistów, o pozwolenie na kolejną, która zbliży go do „życia w Nazarecie”:

Od trzech i pół roku proszę – pisze dzień po udzieleniu mu tego pozwole-nia – abym przestał być bratem chórowym, a stał się bratem oblatem, czy to w zakonie cysterskim, czy to w innym zakonie osiadłym na Wschodzie; myślę,

Page 18: Umiłowane ostatnie miejsce

23W

stęp

że moim powołaniem jest się umniejszać (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

List do ojca Eugeniusza, który pozwolił nam się zetknąć z Karo-lem de Foucauld, jego przeszłością, aspiracjami i jego drogą, wska-zuje, że pierwszy kontakt z opactwem Matki Bożej Śnieżnej miał miejsce w listopadzie 1889 roku. Natomiast list do ojca Hieronima z 24 stycznia 1897 roku kończy okres spędzony u trapistów. Jed-nak relacje z braćmi trapistami nie przerwą się.

Z Palestyny

Ciąg dalszy jest znany: aby opuścić Dom Generalny w Rzymie, ten, którego w dalszym ciągu nazywają ojcem Marią Alberykiem lub Alberykiem, który jednak powróci do swego imienia i stanie się Bratem Karolem, czeka na oficjalne ogłoszenie dyspensy od ślu-bów. O dyspensie zostaje powiadomiony 14 lutego i natychmiast składa na ręce ojca Roberta, swojego spowiednika, dwa śluby pry-watne: wieczystej czystości i wieczystego ubóstwa, tym samym zobowiązując się nigdy nie posiadać na własność ani nie używać więcej, niż może mieć ubogi robotnik. To właśnie pod tym jarz-mem będzie żył od tej pory, w niczym nie podlegając jurysdykcji trapistów. 22 grudnia 1890 roku, przy święceniach subdiakona-tu, przyjmie kanoniczne zobowiązanie do celibatu kościelnego,a 9 czerwca roku następnego, przy święceniach kapłańskich, obie-ca posłuszeństwo biskupowi Viviers, któremu podlega. Ta sytu-acja w Kościele jest zupełnie jasna, ale jemu współcześni, którzy widzieli go przez rok (1900–1901) za klauzurą w habicie oblatai w towarzystwie opata Marcina w drodze na święcenia do Viviers, mogli słusznie mniemać, że ojciec Alberyk może być zakonnikiem opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Wygląda na to, że sam wielebny bi-skup Guérin nie zatroszczył się o to, żeby dogłębnie przestudio-wać curriculum vitae ojca Karola od Jezusa. Kiedy wyśle do Rzymu prośbę o zezwolenie na odprawianie Mszy bez ministranta dla ży-jącego w odosobnieniu na krańcach Prefektury apostolskiej misjo-narza, sposób, w jaki biskup Guérin przedstawi „Brata Alberyka”,

Page 19: Umiłowane ostatnie miejsce

24

Wstęp

wywoła zabawne i dość oryginalne śledztwo Kongregacji Rozkrze-wiania Wiary (s. 317–330).

Zanim nastąpią jednak przygotowania do święceń, miną trzy lata życia pustelniczego jako „domownik” w jednym z klaszto-rów na Wschodzie, a w rzeczywistości jako służący sióstr klarysek w Nazarecie i Jerozolimie; będą to lata bogate w odkrycia i jako takie zasługują na głębsze studium, ale w innym miejscu niż ni-niejszy Wstęp.

Należałoby teraz wspomnieć nieco o ważnej korespondencji z ojcem Hieronimem z Ustawali, z klasztoru z okolic Algieru, u któ-rego ojciec Maria Alberyk wezwany we wrześniu 1896 roku przez opata Ludwika de Gonzagę, nadzorującego przeorat Matki Bożej od Najświętszego Serca, spędza miesiąc, zanim uda się do Rzymu na „trzy lata wyższych studiów teologicznych w Kolegium Rzym-skim pod ojcowską opieką naszego przewielebnego ojca generała”, by posłużyć się słowami ojca opata (s. 133). Po raz pierwszy ojciec Maria Alberyk napisze do ojca Hieronima z Domu Generalnego w Rzymie, ale większość listów „do ojca Hieronima” przyjdzie z Pa-lestyny i będą włożone do koperty zaadresownej bez wątpienia do ojca opata. Siedemnaście z dwudziestu ośmiu zamieszczonych tu listów zostało napisanych podczas trzech lat pobytu w Ziemi Świę-tej; skoro pustelnik zdecydował się zachowywać względne milcze-nie korespondencyjne, to skąd bierze się to wyróżnienie w stosunku do owego osiemnastoletniego młodego profesa, spotkanego prze-lotem podczas miesięcznego pobytu w Ustawali?

Czy tenże ojciec Hieronim, który przybył z Paryża i który rów-nież miał na imię Karol, podzielił się z Karolem de Foucauld, któ-ry być może nie był mu nieznany, swoimi planami duchowymi? Wydaje się raczej, że to opat, dom Ludwik de Gonzaga, poznał ich ze sobą po to, żeby Maria Alberyk pomógł Hieronimowi.

Bardzo szybko Brat Karol ujrzał w przyjacielu brata, któremu może przedstawić ideał Nazaretu. Ponieważ ksiądz Huvelin zabro-nił wszelkiej rekrutacji i wszelkich pomysłów fundacyjnych, więc pustelnik z Nazaretu, również w swoich listach, pilnuje się, by nie złożyć swojemu korespondentowi propozycji dzielenia jego stylu życia. Ale czy nieświadomie nie pisze do niego jak do małego bra-

Page 20: Umiłowane ostatnie miejsce

25W

stęp

ta Jezusa? Liczne aluzje do duchowości, którą żył, dobrze ilustru-ją w każdym razie to, jak Brat Karol potrafił, z charakteryczną dla niego żarliwością i pragnieniem, by u innych dojrzało to, co go in-tensywnie ożywiało, wyrazić na zewnątrz swe osobiste powoła-nie… To powołanie, którego linie określi w nowej Regule, w 1899 roku. Bardzo prawdopodobne, że między przyszłymi „pustelnika-mi Najświętszego Serca Jezusa” widzi swojego „brata” z Ustawali. Kiedy 29 maja 1900 roku przedstawia swojemu kierownikowi du-chowemu trzy powody skłaniające go do podróży do Francji, dru-gi z nich formułuje w sposób następujący:

podróż do Francji miałaby wielką korzyść z innego punktu widzenia: pozwo-liłaby mi, poprzez opactwo Matki Bożej Śnieżnej, znależć jednego lub dwóch towarzyszy samotności (s. 216).

O jakim towarzyszu mógł myśleć w tym czasie? Nie znał niko-go z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcze-śniej, ani nikogo z klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca, do którego aspirował po powrocie do rodziny. Zatem jedynym możliwym miejscem było Ustawali…

Z diecezji Viviers

19 sierpnia 1900 roku Karol de Foucauld puka do drzwi opac-twa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcześniej, 26 czerwca 1890 roku, aby wyruszyć na Wschód. W porozumie-niu z księdzem Huvelinem i opatem podejmuje kanoniczne kro-ki, aby przyjąć święcenia, i kończy przygotowanie teologiczne. Po miesiącu spędzonym w Rzymie „w sprawach klarysek”, wchodzi za klauzurę 29 września. Trzy miesiące później zostaje wyświęco-ny na subdiakona i podczas rekolekcji, które poprzedzają święcenia otrzymane 22 grudnia w Viviers, myśli o ewentualnym zamiesz-kaniu na Saharze. Przy wyborze tego odosobnienia, pytając siebie, „gdzie” będzie żyć łaską owej „więzi małżeńskiej na zawsze łączą-cej go z Ukochanym Jezusem”, pisze:

Page 21: Umiłowane ostatnie miejsce

26

Wstęp

Obecnie w Viviers. Następnie tam, gdzie uzna za stosowne, mój kierownik duchowy, tłumacz Boga.

A między snutymi przypuszczeniami notuje:

W którym miejscu mógłbym osiedlić pustelników Najświętszego Serca w Zie-mi Świętej najpierw…

Później, jeśli Bóg da, na Saharze w Afryce, gdzie tak wiele dusz żyje bez ewa-gelizacji i gdzie mnisi, pustelnicy Najświętszego Serca, zrobiliby wiele dobrego (Écrits sp., Nouvelle Cité, X, Retraites à Notre Dame des Neiges, s. 21, 22).

Zamiarem tym będzie żył w okresie między subdiakonatem i święceniami kapłańskimi udzielonymi 9 czerwca 1901 roku. Za-stanawiając się nad wyborem pierwszego miejsca odosobnienia, pyta się, „gdzie” osiedlić małych braci Najświętszego Serca Jezusa i daje jasną odpowiedź:

Tam, dokąd udałby się Jezus: do „owieczki” najbardziej błądzącej, do „naj-bardziej chorego” „brata” Jezusowego, do najbardziej zaniedbanych, do tych, co mają najmniej pasterzy, do tych, co „siedzą w najgęstszych ciemnościach”, w „najgłębszym” cieniu śmierci, do najbardziej „więzionych” przez demona, do najbardziej „ślepych”, do najbardziej „zagubionych”. Najpierw: do niewier-nych (mahometan i pogan) Maroka i do stref granicznych Afryki Północnej (tamże, s. 80).

Jego ordynariusz, biskup Bonet, musiał być o wszystkim po-informowany od 9 czerwca i zgodzić się na prośbę kandydata do święceń, aby go przyjąć jako „wolnego kapłana”: „Jeśli zbyt późne i zbyt naglące powołanie nie gnałoby go do nawracania muzułma-nów, byłbym szczęśliwy, dając mu zajęcie w mojej diecezji” – napi-sze hierarcha do biskupa Livinhaca 5 września 1901 roku.

I tak od połowy czerwca gotowy jest do dwóch rodzajów dzia-łań; jedno wobec władz cywilnych i wojskowych, z którymi na-wiązał kontakt po uprzedniej prośbie przedstawionej Henrykowi

Page 22: Umiłowane ostatnie miejsce

27W

stęp

de Castriesowi (list z 23 czerwca 1901 roku, s. 232), drugie wobec ojców białych, którym powierzono misje w Afryce Północnej i na Saharze.

W następnych tygodniach dojdzie do wymiany wielu listów, niezwykle istotnych dla zrozumienia zamiarów neoprezbitera i po-znania myśli tych, którzy są uprzywilejowanymi świadkami jego codziennego życia: listy pokazują byłego kawalerzystę łatwo na-wiązującego kontakt z kręgami wojskowymi, nieustraszonego i wnikliwego badacza, który nie pozostawia niczego przypadko-wi, zakonnika całkiem zdanego na wolę Boga, który przemawia do niego przez wydarzenia i wskazówki przełożonych, misjonarza przemierzającego obszary, do których Ewangelia nie dotarła, brata wszystkich ludzi pałającego miłością do Maroka, do ubogich z Sa-hary oraz do żołnierzy żyjących w trudnych warunkach z dala od Francji. Wszystkie te cenne dokumenty znajdują się w tej książce na stronach od 233 do 256. Inne były wydane i są łatwo dostępne w biografiach Karola.

Z Sahary

Zaczyna się zatem piętnaście lat życia Karola de Foucauld na Saharze, najpierw w Beni-Abbès (październik 1901 – styczeń 1904), później na szlakach południa, w towarzystwie komendanta oaz, pułkownika Laperrine’a. Tenże zaprosi go na długą podróż, by poznać się z Tuaregami. Karol wahał się z opuszczeniem pustel-ni w Beni-Abbès, ale będąc jedynym kapłanem mogącym iść w te okolice nieznane ojcom białym, dostrzega w tym znak, aby udać się do najuboższych ze swych braci.

Na początku 1905 roku, po dość krótkim pobycie w Beni-Abbès, wyjeżdża tam, a gdy jego miejsce pobytu zostanie ustalone, zakłada w sierpniu 1905 roku nową pustelnię w Tamanrasset, gdzie będzie odtąd przebywał aż do swojej śmierci (1 grudnia 1916).

W latach 1906–1907 będzie jeszcze podróżować, dochodząc aż do Algieru, aby znaleźć towarzysza – ale podjęta próba nie przy-niesie efektu – a następnie uda się na najdalsze południe Algierii; w latach 1909, 1911 i 1913 nadal będzie w drodze, ale tym razem

Page 23: Umiłowane ostatnie miejsce

28

Wstęp

będzie myślał o Francji i swoich rodakach, których chce uwrażli-wić na problemy misyjne kolonii i stworzyć z nich bractwo, któ-re miał zamiar nazwać „Unią braci i sióstr Najświętszego Serca Jezusowego”.

Podczas piętnastu lat pobytu na Saharze nawiąże nowe wię-zi: ze swoim przełożonym kościelnym biskupem Guérinem, z za-konu ojców białych, któremu w 1901 roku, wraz z przyjazdem de Foucauld, została powierzona odpowiedzialność za prefekturę apo-stolską Ghardaja; z oficerami spotykanymi najpierw w garnizonach, a później w miarę ich przekształcania w Kompaniach saharyjskich; ze swoim przyjacielem Laperrinem, który będzie przebywał na po-sterunku na Saharze aż do 1910 roku, a informacje o małych i wiel-kich wydarzeniach z Ahaggaru będą regularnie do niego docierać. Jednakże były brat Maria Alberyk ma wierne serce i nie zapomni trapistowskiego opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Dwa razy złoży tam krótką, ale serdeczną wizytę, 27 lutego 1909 roku i 20 lutego1911 roku. Nie zobaczy już dom Marcina, zmarłego 11 grudnia 1908 roku.

Od czasu ich rozstania w 1901 roku nie ustała wymiana listów, nawet jeśli krótkie odpowiedzi opata u kresu jego życia wskazy-wały na jego zmęczenie. W niniejszym wydaniu następują po so-bie listy Karola i odpowiedzi opata, przedstawiając w ten sposób odzew adresata na to, co w poprzedniej edycji stanowiło jedynie monolog, a ich łączna lektura dobrze oddaje klimat relacji między misjonarzem w Afryce i wspólnotą monastyczną, która we Fran-cji pomaga mu moralnie i duchowo. Czyż dom Marcin nie obiecał mu uczynić wszystko, co w jego mocy?

A wysyłanie dzwonków i stypendiów mszalnych będzie tyl-ko dalszym ciągiem ośmiu paczek pełnych różnych przedmiotów i materiałów liturgicznych wyrabianych w pracowniach opactwa Matki Bożej Śnieżnej przed wyjazdem do Algierii.

Obok ojca opata, a później po jego śmierci, głównym korespon-dentem „drogiego ojca Karola od Jezusa” jest wierny sekretarz tego pierwszego, brat Augustyn. Przebywa w opactwie już od sze-ściu miesięcy, gdy Karol de Foucauld przybywa tu na rok w celu przygotowania się do święceń kapłańskich. Augustyn natychmiast

Page 24: Umiłowane ostatnie miejsce

29W

stęp

zostaje olśniony przez postać ubogiego pustelnika z Nazaretu, nie-gdyś znakomitego badacza Maroka. Często będzie zadawał mu pytania, żeby dowiedzieć się więcej na temat jego słynnej podró-ży. Pustelnik będzie milczał, ale czyż ciągle zadawane pytania nie zaowocowały u przyszłego kapłana pomysłem wyjazdu pewne-go dnia jako apostoł Jezusa? Służba wojskowa odbyta przez brata Augustyna u żuawów doprowadziła go, w tym samym czasie co podporucznika 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w okolice Géry-ville. Był to dodatkowy powód, aby podziwiać tego nieomal towa-rzysza broni, który stał się teraz bohaterem na drodze ku świętości. Mnich ten już na początku swojej obecności u trapistów będzie ogromnie pragnął dołączyć do brata Karola od Jezusa na obsza-rach granicznych algiersko-marokańskich, ale przez wzgląd na dom Marcina brat Augustyn zadowoli się modlitwą za Maroko i opo-wiadaniem aż do 1930 roku o czynach i zachowaniu swego wybit-nego przyjaciela.

Związek Karola de Foucauld z opactwem Matki Bożej Śnieżnej i jego krótki pobyt w klasztorze w 1911 roku przyniosły nam bar-dzo ważny list do jednego z zakonników, ojca Antoniego, który bez wątpienia był poruszony świadectwem tego „mnicha-misjona-rza” z Tamanrasset. Dla siebie samego i innych kandydatów prosi o szczegóły życia, jakie można tam prowadzić, u boku brata Ka-rola od Jezusa. Odpowiedź jest konkretna, przedstawiona prawie jak Reguła, ale bardziej niż konkretne życie – ten, który tak marzył o posiadaniu towarzyszy i który nie mówi już o nich od kilku lat – przedstawia w wielkim projekcie życie, które można by wieść, jeśli dano by mu braci.

W tym samym stopniu co z opactwem Matki Bożej Śnieżnej były brat Maria Alberyk pozostaje związany, choć przez krótszy okres, z Ustawali. Zna bardzo dobrze ów klasztor trapistów, w roku 1896 był tam przejazdem, a w 1901 będzie tam oczekiwał na zgodę ko-nieczną, żeby przybliżyć się do granicy marokańskiej, ku obszarom w dalszym ciągu niespokojnym i podlegającym armii. Spotyka tu ojca Hieronima i innych mnichów, w których chętnie będzie wi-dzieć ewentualnych towarzyszy.

Page 25: Umiłowane ostatnie miejsce

30

Wstęp

W tym opactwie położonym obok Algieru, obok siedziby Zarzą-du centralnego i Maison-Carrée, Domu generalnego ojców białych, wielkim korespondentem jest ojciec Henryk, przeor klasztoru, któ-ry nazywa siebie „opiekunem” „samotnika” z Beni-Abbès i czuwa nad zaopatrywaniem go w narzędzia, lekarstwa… i wino mszal-ne. Tę posługę będzie pełnił regularnie aż do poważnych decy-zji, które doprowadzą do przeniesienia opactwa do Włoch w 1904 roku. Prawdą jest więc, że pustelnia Najświętszego Serca w Beni--Abbès zostaje tymczasowo zamknięta… Biorąc pod uwagę znane listy, zdaje się, że po swoim powrocie z podróży w styczniu 1905 roku Karol de Foucauld nie podjął stałej korespondencji z trapi-stami z Ustawali, którzy uciekli do Magguzano (Włochy), podob-nie musiał przestać pisać do ojca Hieronima, który po zamknięciu opactwa wolał zostać duchownym diecezji Algieru. To tam w 1913 roku odnajduje go Karol de Foucauld i złoży mu propozycję przy-łączenia się do rodzącej się wspólnoty: imię ojca Karola Bouffela figuruje na 47. miejscu na liście braci i sióstr Serca Jezusowego9. Po śmierci ich byłego „brata” wielu mnichów z Ustawali przypomni sobie o dniach, kiedy żył z nimi ojciec de Foucauld, o jego boha-terskim życiu i dramatycznej śmierci.

Zatem między Karolem de Foucauld żyjącym samotnie w Beni--Abbès lub w Tamanrasset a jego byłymi braćmi lub przełożonymi ma miejsce bogata wymiana wiadomości, która pozwala przypatry-wać się z bliska zdrowiu jednych i drugich, ich studiom, osobistym niepokojom i wyznaniom niektórych z tych osób; opowiadają sobie także o codziennych drobiazgach i poważnych zmartwieniach da-nej chwili, bowiem lata 1901–1907 są dla zgromadzeń zakonnych i dla Kościoła we Francji generalnie ciężkim okresem. Nie brakuje wiadomości o dramatycznych wydarzeniach czy to z Francji, czy od wielebnego ojca generała z Rzymu. Dla brata Karola od Jezu-sa wszystkie te zmartwienia są jego zmartwieniami: jest zawsze skory do szukania rozwiązań – widać to w kwestii niewolnictwa,

9 Dzięki kartkom, na których K. de Foucauld zapisuje datę wysłania listu do swoich korespondentów, możemy doliczyć się, oprócz dwudziestu ośmiu znanych listów napisanych do ojca Hieronima i opublikowanych w niniejszym tomie, dziewięć listów, które nie dotarły do nas i które były wysyłane od 4 marca 1902 do 12 paźd-ziernika 1903 roku.

Page 26: Umiłowane ostatnie miejsce

31W

stęp

która bulwersuje go w styczniu–lutym 1902 roku; zabiega o zna-lezienie sposobu, dzięki któremu młodzi trapiści mogliby uniknąć niebezpiecznej służby wojskowej, oraz o ustalenie miejsc schronie-nia w przypadku wypędzenia…

Później po wybuchu wojny on sam i jego adresaci będą targani tymi samymi uczuciami i podzielać będą te same obawy. Czy trze-ba dodawać, że jeśli w wiadomościach, które wysyła do Francji, kładzie nacisk na „spokój” panujący na Saharze, przejawia dosta-tecznie dużo przenikliwości, by dostrzec powagę zabiegów poli-tyczno-religijnych pochodzących ze Wschodu i mających na celu destabilizację regionu i uwikłanie go wojnę światową? A zresztą czyż cios zadany 1 grudnia 1916 roku, kiedy musiał nagle zginąć z powodu szaleństwa swojego strażnika, nie wpisuje się, choćby w odległy sposób, w rozpętaną przemoc tych strasznych lat?

Podejście historyczne uczy, jak należy czytać wszystkie te listy, listy Karola de Foucauld i jego współczesnych, w których wspo-mina się o napięciach francusko-niemieckich, o wojnie w Europie i o śmiertelnym rajdzie na bordż w Tamanrasset.

** *

Tak więc opublikowana tu korespondencja ujawni również nie-które relacje, o których czytelnicy często nie myślą, a mianowicie relacje trapistów z ich krewnymi. Między mnichami z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, z Akbès, z Ustawali a kuzynkami oraz sio-strą Karola de Foucauld istniały dość silne więzi. Więzi te, jak to zobaczymy, przetrwają i śmierć Karola w 1916 roku, ponieważ bli-scy krewni zmarłego odznaczają się nadzwyczajną delikatnością, informując o rozmaitych wydarzeniach trapistów, ci zaś okażą się bardzo pomocni w szerzeniu promieniowania tego, który pozosta-wił im tak liczne wspomnienia.

Wydaje się, iż pani de Bondy miała częsty, a nawet zażyły kontakt ze wspólnotami z Francji i z Syrii: po wstąpieniu Karo-la do postulatu w styczniu 1890 roku ofiarowuje ornat do zakry-stii. Natychmiast nawiązuje korespondencję z mistrzem nowicjatu, a przełożeni brata Marii Alberyka zachęcają ją, aby pisała do swego

Page 27: Umiłowane ostatnie miejsce

32

Wstęp

kuzyna za każdym razem, gdy uzna to za stosowne. Często prosi o modlitwę tych ludzi oddanych kontemplacji, a w pierwszych la-tach Karol de Foucauld wstawia się z innymi za nią i jej dziećmi. Dla niej będzie interweniował u dom Ludwika de Gonzagi, prze-ora Matki Bożej od Najświętszego Serca, ażeby przy okazji pobytu w Rzymie uzyskał od Stolicy Apostolskiej zezwolenie na przecho-wywanie Najświętszego Sakramentu w kaplicy zamku La Barre.

Również Katarzyna de Flavigny ofiarowuje ornat opactwu Matki Bożej Śnieżnej, prosi o odprawianie Mszy za jej zmarłego męża, ale chce pozostać dyskretna, w pełni akceptując postawę kuzyna, który „wyjeżdżając, bronił się przed prowadzeniem korespondencji”.

Siostra Karola de Foucauld, Maria, oraz Rajmund de Blic, jej mąż, również są dobrze znani mnichom. Tak jak panią de Bondy, ich też odwiedzi ten czy inny przełożony, jednak wydaje się, iż ich re-lacje z trapistami nie osiągną tej samej głębi co relacje kuzynki brata Marii Alberyka. Pięć miesięcy po wstąpieniu szwagra do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pan de Blic pyta opata, czy może przyjechać porozmawiać z nim o szwagrze. Czy chciał wyjaśnić kwestie ma-terialne, gdyż w grudniu ubiegłego roku przyszły zakonnik przed opuszczeniem świata ofiarował siostrze wszystko, co posiadał? Nie złoży jednak opatowi tej wizyty, gdyż zakonnicy poproszą go, po-dobnie jak Karol w liście do swojej siostry, by zaoszczędził mu ko-lejnego trudnego pożegnania na kilka dni zresztą przed wyjazdem do dalekiej Syrii. Później 7 czerwca 1901 roku pani de Blic zapo-wiada przyjazd na trzy dni i przybywa, aby uczestniczyć w pierw-szej Mszy swego brata. Również ona prześle trapistom pierwsze listy zawiadamiające o śmierci ojca de Foucauld, tym bolesnym wydarzeniu, które wraz z niemal jednoczesnym zgonem jednego z jej synów bez wątpienia przyczyni się do poważnego uszczerb-ku na jej zdrowiu.

Niewątpliwie brakuje nam innych świadectw, które mówiły-by jeszcze bardziej o tym, jak bardzo od 1890 roku żywi i zmarli krewni ojca Alberyka zostali włączeni w ogromną sieć modlitwy i przyjaźni mnichów i trwali w niej długo po roku 1923, kiedy to zmarła pani de Blic. Tak czy inaczej korespondencja z trapistami dostarcza nam wielu oznak obopólnego szacunku.

Page 28: Umiłowane ostatnie miejsce

33W

stęp

** *

Lettres à mes frères de la Trappe – pod takim tytułem ukazała się w 1969 roku książka, która prezentowała znaczną część listów Ka-rola de Foucauld do trapistów. Do tego dochodziła pewna liczba innych dokumentów o charakterze wyjaśniającym lub uzupełniają-cym. Aktualne wydanie wzbogaca naszą wiedzę, ponieważ przyno-si odpowiedzi na listy Karola de Foucauld i prezentuje różnorakie dodatkowe dokumenty.

Czytelnik, który zechce uzyskać pełny obraz lat cysterskich Ka-rola de Foucauld albo zechce przestudiować jego rozwój duchowy między rokiem 1890 a 1901, będzie mógł uzupełnić to źródło in-nymi pismami tego samego autora. Swojej kuzynce Marii de Bon-dy i księdzu Huvelinowi powierzał osobiste przemyślenia i plany,a u swego kierownika duchowego poszukiwał światła i potwier-dzenia. Listy do nich kierowane są zatem szczególnie ważne w tym aspekcie10.

Nie należy zapominać o jego pismach duchowych, w szcze-gólności o Méditations, których pierwsze strony zostały napisane w Akbès w 1896 roku (Méditations sur le Saint Evangile au sujet des principales vertus), oraz różnych Regułach, notatkach z rekolek-cji bądź innych pismach, które wyznaczają jego drogę duchową w okresie dwudziestu lat od 1896 do 1916 roku, a ponadto zostały umieszczone w kontekście, w którym zostały zredagowane11.

Publikacja zaprezentowanych tu czytelnikowi tekstów, jak się wydaje, pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie, aby spełnić wysokie wymagania, które stanowią podstawę aktualnych

10 Zob. Père de Foucauld, Abbé Huvelin. Correspondance inédite, red. J.-F. Six, Des-clée, Tournai 1957; Charles de Foucauld, Lettres à Mme de Bondy, de la Trappeà Tamanrasset, red. G. Gorrée, Desclée de Brouwer, Paris 1966; G. Gorrée, Sur les traces du Père de Foucauld, La Colombe, Paris 1953.

11 Por. zwłaszcza R. Bazin, Écrits spirituels de Charles de Foucauld, de Gigord, Pa-ris 1923; Charles de Foucauld, Nouveaux écrits spirituels, Plon, Paris 1950; Frère Charles de Jésus, Charles de Foucauld, Œuvres spirituelles. Anthologie, Seuil, Paris 1958; Charles de Foucauld, Lettres et carnets, Seuil, Paris 1966; Œuvres spirituelles du Père de Foucauld, Nouvelle Cité, Paris 1987–.

Page 29: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

badań nad postacią Karola de Foucauld prowadzonych przez hi-storyków pragnących ukazać człowieka, jego dzieła, jego wpływ kulturowy i „polityczny” lub badań mających ukazać wraz z Kon-gregacją do spraw świętych, jaki wzór świętości naszym czasom proponuje Duch Święty poprzez tego świadka. Uważna lektura tych stron pozwoli odkryć źródło, z którego tryskają, w całej spon-taniczności zwierzeń, wielkie tematy foucauldowskiej duchowości, przy czym stopniowo ukazywać się nam będą codzienne środowi-sko trapisty, pustelnika i misjonarza, chronologia jego burzliwego życia i nawiążemy kontakt z osobami, które zajmowały znaczące miejsce w jego uczuciach i do których lubił pisać z cudowną i wła-ściwą mu zawsze delikatnością.

P. SOURISSEAU

Page 30: Umiłowane ostatnie miejsce

Spis treści

Nota ................................................................................. 5

Przedmowa ...................................................................... 7

Wstęp ............................................................................... 9

1. Listy postulanta (1889–1890) ......................................... 35

2. Nowicjusz i młody profes: listy z Akbès (1890–1893) ..... 47

3. Nowy kierunek: listy z Akbès i z Rzymu

(1894–1897) ................................................................... 121

4. Eremita w Nazarecie (1897–1900) .................................. 157

5. Powrót do opactwa Matki Bożej Śnieżnej i kapłaństwo (1900–1901) ............................................. 215

6. Sahara, pierwszy okres: Beni-Abbès (1901–1905) ........... 244

7. Sahara, drugi okres: Tamanrasset (1905–1916) ............... 361

Aneksy ............................................................................. 407

Page 31: Umiłowane ostatnie miejsce

10

Wstęp

gdzie często będą go gościć państwo Moitessier oraz ich córka Ma-ria, żona Oliviera de Bondy i matka czworga małych dzieci. Wtedy właśnie przyjeżdża z wyprawy po południowej Algierii i połu-dniowym Tunisie.

Mnich trapista?

Jesienią 1889 roku miną prawie cztery lata jego pobytu w Pa-ryżu, ale list z 4 listopada wskazuje na to, że już nie pozostanie tam zbyt długo. Listy do mnicha z opactwa Matki Bożej Śnieżnej wskazują dokładnie na to, co się z nim dzieje. Za radą księdza Hu-velina, wikarego parafii świętego Augustyna i od trzech lat jego kierownika duchowego, przybywa z tego klasztoru położonego w departamencie Ardèche, w którym próbował lepiej poznać ży-cie trapistów i zebrać informacje na temat przeoratu założonego przez opata Matki Bożej Śnieżnej, a zlokalizowanego na Wscho-dzie w Azji, niedaleko Akbès, na granicy Turcji i Syrii. Pod koniec października, przez dziesięć dni, gości go w opactwie i udziela mu rad ojciec Eugeniusz, ówczesny mistrz nowicjatu, odpowiedzialny za rozeznawanie powołań postulantów.

Od dwóch lat Karol de Foucauld zbiera informacje o życiu mo-nastycznym. 30 czerwca 1887 roku prosi swojego wydawcę, Challa-mela, z którym przygotowuje sprawozdanie z podróży do Maroka, o książkę Żywoty Ojców Pustyni przetłumaczoną przez Arnauda d’Andilly oraz siedem tomów Montalemberta Les Moines d’Occident (Mnisi Zachodu). To jego pierwszy kontakt z tradycją i stylem życia, które są mu obce, choć zaczyna się z nimi coraz bardziej utożsa-miać. Rok później, towarzysząc swojej kuzynce Marii de Bondy, po raz pierwszy odkrywa miejsce związane z monastycyzmem: opac-two trapistów w Fontgombault w departamencie Indre, gdzie mał-żeństwo Bondy ma letnią rezydencję. Zdaje się, że pewien nędznie ubrany brat trapista, którego widział i który z pewnością z nim nie rozmawiał, żyje według dojrzewającego w nim ideału.

Wróciwszy w 1888 roku do Paryża po wakacjach spędzonych na zamku w La Barre, zdaje sprawę ze swych poszukiwań swoje-mu duchowemu przewodnikowi.

Page 32: Umiłowane ostatnie miejsce

11W

stęp

Choć ksiądz Huvelin uważał początkowo, że Karol powinien zrobić w świecie wspaniałą karierę geografa lub badacza, to jed-nak uznał z czasem, iż winien on zmierzać nie do małżeństwa, lecz wstąpić do zakonu, i to kontemplacyjnego. Intuicje te potwierdzą się w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej, którą Foucauld odbywa za zachętą swojego kierownika od listopada 1888 do lutego 1889 roku. Ponieważ droga życiowa Karola staje się jasna, ksiądz Hu-velin kieruje go do benedyktyńskiego opactwa w Solesmes na kil-kudniową próbę, a później zachęca go do odwiedzenia trapistów z opactwa La Grande Trappe w Soligny w departamencie Orne. Pobyt w drugim z opactw wydaje się bardziej rozstrzygający. Ka-rol de Foucauld potrzebuje kilku miesięcy, żeby zgłębić usłyszane wezwanie, które wydaje się kierować go do całkowitego ogoło-cenia na śladach Mistrza, który w Nazaret wybrał „ostatnie miej-sce”, i do ostatecznej rezygnacji z najdroższych uczuć, aby złożyć „największą z możliwych ofiar” Bogu, który pierwszy i bezgra-nicznie umiłował.

Ksiądz Huvelin, wyczulony na pragnienia swojego podopiecz-nego zastanawia się dla niego nad małą wspólnotą monastyczną zagubioną w okolicach Aleksandretty, w Imperium Osmańskim, gdzie żyje się skrajnie trudno. Ów skromny klasztor trapistow-ski „Matki Bożej od Najświętszego Serca”, założony w osadzie Cheikhlé, oddalonej o półtorej godziny od Akbès, jest pomysłem dom Polikarpa, opata Matki Bożej Śnieżnej, oraz brata szkolnego kolegi księdza Huvelina z Rzymu. Ma on służyć za ewentualne schronienie dla jego mnichów, jeśli okoliczności polityczne zmu-siłyby zakonników francuskich do opuszczenia Turcji. Ponieważ opactwo w Ardèche, a zwłaszcza jego syryjska filia, są mało znane księdzu Huvelinowi, pobyt wydaje się bardzo wskazany, i Karol de Foucauld wyjeżdża do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pod ko-niec października 1889 roku.

Kierunek myśli Karola najlepiej oddaje jego list do kuzynki Marii dzień po pożegnaniu z La Barre i po spotkaniu w Pary-żu z księdzem Huvelinem, który radzi mu pozostać dziesięć dni w Burgundii u siostry, stamtąd zaś udać się na dziesięć dni do opac-twa Matki Bożej Śnieżnej i powrócić do Paryża.

Page 33: Umiłowane ostatnie miejsce

12

Wstęp

W opactwie Matki Bożej Śnieżnej – pisze – będę miał do zrobienia dwie rze-czy, muszę zobaczyć w pełni życie trapistów i zebrać najbardziej szczegółowe informacje na temat Aleksandretty. Opat jest zatrwożony małą liczbą zakon-ników w Aleksandretcie, ale jeszcze z niej nie rezygnuje.

Kilka dni później w podobny sposób referuje punkt widzenia swojego kierownika:

Przejrzeliśmy wszystkie reguły zakonne. Najpierw ksiądz odrzucił zakony czynne, może z wyjątkiem franciszkanów; odrzucił kartuzów; coraz mniej po-ciągają mnie benedyktyni i wydaje się coraz jaśniej, zarówno księdzu, jak i mnie, że mają to być trapiści (list do Marii de Bondy, 20 września 1889)4.

Żołnierz?

Aby lepiej nakreślić portret kandydata do życia u trapistów, trzeba również wspomnieć o jego sytuacji zawodowej.

Wicehrabia Karol de Foucauld, syn i wnuk urzędników admini-stracji lasów, nie obrał tej samej kariery, lecz raczej tę, którą wybra-ło wielu jego przodków, wielu kuzynów i jego dziadek, pułkownik de Morlet. Od najmłodszych lat chce być żołnierzem, a wydarze-nia, których jest świadkiem w roku 18705, we wczesnej młodości, z pewnością podsycają jego pragnienia. W wieku 16 lat postana-wia przygotować się do egzaminu wstępnego do szkoły wojsko-wej; wybiera szkołę w Saint-Cyr6 o bardziej humanistycznym, mniej naukowym programie, która bardziej mu odpowiada niż surowe matematyczne podejście politechniki, do której chce go nakłonić dziadek, oficer wojsk inżynieryjnych. Dostaje się do Saint-Cyr na 82. miejscu na 412 kandydatów i podpisuje swój angaż 25 październi-ka 1876 roku. Przyjęty po pierwszym roku nauki do kawalerii, po dwóch latach zostaje podporucznikiem-elewem w Szkole Kawa-lerii w Saumur. W październiku 1879 roku zaczyna czynną służbę oficerską w 4. Pułku Huzarów.

4 G. Gorrée, Lettres à Madame de Bondy, Desclée de Brouwer, Paris 1966. Na s. 22 w ostatnim paragrafi e należy czytać: „16 września 1889”, a nie „20 września 1888” oraz usunąć „później” i „znowu”.

5 Wojna francusko-pruska 19 lipca 1870 – 10 maja 1871 roku (przyp. tłum.).6 Saint-Cyr to wojskowa szkoła ofi cerska (przyp. tłum.).

Page 34: Umiłowane ostatnie miejsce

13W

stęp

Męczy go jednak zarówno życie szkolne, jak i garnizonowe; nie znajduje zadowolenia w służbie wojskowej i jak większość jego kolegów (być może nawet intensywniej niż oni, ponieważ w roku 1878 zostaje dziedzicem rodzinnej fortuny), szuka ucieczki w przy-godach i kosztownych rozrywkach.

Jako podporucznik w 4. Pułku Huzarów przebywa w Pont-à--Mousson przez rok, później przez kilka tygodni w Satif, w Algierii. Zanim jednak tam dotrze, jeszcze podczas pobytu w Bône w grud-niu 1880 roku zostaje ukarany za życie w związku miłosnym, który zarzucano mu już kilka miesięcy wcześniej jeszcze we Francji – od-mowa zerwania skutkuje wydanym 20 marca 1881 roku nakazem „tymczasowego przeniesienia w stan spoczynku za nieposłuszeń-stwo i notoryczne złe prowadzenie się”.

Kilka tygodni później, mieszkając w hotelu Evian, dowiaduje się, że jego oddział wyruszy na wyprawę do Tunisu. Natychmiast składa prośbę o ponowny angaż. Władze wojskowe przyjmują go z jego dotychczasowym stopniem, ale przydzielają go do innej jed-nostki, do 4. Pułku Strzelców Afrykańskich.

Po przybyciu do Oranu 22 czerwca 1881 roku zostaje skiero-wany na południe wilajetu Oran, gdzie przez sześć miesięcy słu-ży w oddziałach wysłanych przeciwko szejkowi Bu-Amamie. Aktywny udział w podobnych operacjach przedkłada nad życie w garnizonach. Gdy jednak dobiega końca podpisany w 1876 roku pięcioletni kontrakt i Karol może zrezygnować, Foucauld przyłą-cza się do oddziału wracającego do Mu’askar, aby złożyć dymisję. W marcu 1882 roku zostaje przeniesiony do „rezerwy” 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, a gdy siedem lat później spotykamy go w gościnnym opactwie Matki Bożej Śnieżnej, jego rocznikowi ko-ledzy zajmują stanowiska dowódcze we Francji lub w koloniach, a on sam karierę wojskową ma dawno za sobą.

A jednak Karol de Foucauld po powrocie do cywila nadal uważa, że jest częścią armii i w niczym nie rezygnuje z praw i obowiązków wojskowego: zawsze na wizytówce przywołuje swój stopień „podporucznika rezerwy”, z zapałem bierze udział w ćwiczeniach rezerwistów, a nawet podejmuje inicjatywę, która da mu odczuć stronniczość armii republikańskiej. We wrześniu

Page 35: Umiłowane ostatnie miejsce

14

Wstęp

1886 roku podczas ćwiczeń jego pułku w Tunisie, zostaje na niego nałożona surowa kara, zawieszenie na rok, za wysłanie w dniu 14 lipca listu do dowódcy 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w którym przedstawił mu swój plan złożenia wyrazów szacunku, w imieniu korpusu oficerskiego, Henrykowi Orleańskiemu, synowi ostatnie-go króla Francuzów, skazanemu na wygnanie przez prawo pięt-nujące rodziny pretendentów do tronu7.

Po roku zawieszenia podporucznik de Foucauld zostaje prze-niesiony do rezerwy 19. Pułku Strzelców w Lille. Będzie to jego trzeci i ostatni pułk, w którym, zanim uda się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w sierpniu i wrześniu 1888 roku odbędzie trzy-dziestodniowe ćwiczenia, które pozwolą mu poznać dowódcę 19. Pułku Strzelców i nawiązać z nim na tyle poufałe stosunki, że kiedy wstąpi do nowicjatu opactwa Matki Bożej Śnieżnej, jemu przedstawi swoją sytuację z prośbą o wyjaśnienie całej sprawy wojskowej administracji. Fragmenty nieopublikowanego listu do pułkownika de Coniaca zasługują na przytoczenie, ponie-waż wskazują na ostrożność w podejmowaniu decyzji o rychłym wyjeździe do trapistów z klasztoru Matki Bożej od Najświętsze-go Serca:

Opactwo Matki Bożej Śnieżnej30 stycznia 1890 roku

Panie Pułkowniku,

Pisząc do Pana ten list, zwracam się z prośbą o uzyskanie dla mnie zgody na dwuletnią podróż do azjatyckiej części Turcji oraz pragnę z ufnością przed-stawić powód mojej prośby.

Kilka dni temu otrzymałem habit nowicjusza w trapistowskim opactwie Matki Bożej Śnieżnej, skąd zostanę wysłany za pewien czas do klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca (niedaleko Aleksandretty w Syrii); w istocie rze-czy należę już do tego ostatniego klasztoru, będącego fundacją opactwa Matki

7 To niespodziewane przerwanie pobytu w Tunisie było być może owym „zaska-kującym wydarzeniem”, które sprowadziło go do Paryża, na początku październi-ka 1886, i które zakończyło się jego nawróceniem. Mówi o tym w czasie rekolekcji w Nazarecie, w listopadzie 1897 roku.

Page 36: Umiłowane ostatnie miejsce

15W

stęp

Bożej Śnieżnej. Mam nadzieję, iż za dwa lata złożę śluby wieczyste, jeśli wolą Boga jest, bym Mu służył jako trapista. Moi przełożeni pragną, abym zaczekał do tego czasu z podaniem się do dymisji ze stanowiska ofi cera rezerwy, i chcą, żebym zwrócił się teraz z prośbą o dwuletni urlop, by wyjechać do Turcji, gdzie niebawem zresztą będę.

Jest dla mnie szczęściem znać Pana Pułkownika…

Decyzją ministra, który przewidywał mobilizację rezerwistów na lato 1890 roku, Karol de Foucauld otrzyma pozwolenie na po-dróż, o które zabiegał, i wyjedzie 26 czerwca do azjatyckiej części Turcji; tam będzie kontynuował nowicjat i stamtąd wyśle swoją ostateczną dymisję:

Klasztor Matki Bożej od Najświętszego Serca, okolice Aleksandretty9 lipca 1891 roku

Podporucznik rezerwy de Foucauld z 19. Pułku Strzelców do Ministra Wojny w Paryżu.

Ja niżej podpisany, Karol-Eugeniusz de Foucauld, podporucznik rezerwy 19. Pułku Strzelców, składam rezygnację ze stanowiska, które było mi powierzone w wojskach lądowych; zgłaszam w konsekwencji dobrowolną i pełną rezygnację z przywilejów związanych z tym stanowiskiem oraz proszę o zgodę na pobyt we wspólnocie Matki Bożej od Najświętszego Serca, w Aleksandretcie (Syria).

K. de Foucauld

Przyjęta dymisja miała zamknąć służbę rozpoczętą w 1876 roku przez wstąpienie do Saint-Cyr… Mimo buntów i wybryków ofice-ra-elewa i młodego podporucznika można w nim dostrzec mate-riał na dobrego żołnierza, począwszy od dziecięcych zamiłowań aż do stosunków podtrzymywanych przez całe życie, a przechodząc przez żarliwy patriotyzm, szybkość działania i zmysł organizacyj-ny oraz zalety, które czynią go niezwykle uważnym na otoczenie, zdatnym do odrysowania go i dokładnym w raportowaniu. Mimo wszystko nie uczyni Karol z wojaczki swej prawdziwej profesji.

Page 37: Umiłowane ostatnie miejsce

16

Wstęp

Badacz?

Zrzucenie munduru wojskowego przez podporucznika de Fou-cauld na wiosnę 1882 w Mu’askarze nie oznacza jednakże, że wi-cehrabia Karol de Foucauld wybierze dobrze płatny zawód. Nie wynika to jednak z jego całkowitej swobody działania w dziedzi-nie finansów, jako że w tym okresie rodzina niepokoi się jego nad-miernymi wydatkami, a zwłaszcza hojnymi pożyczkami, których udziela wyzyskującym go przyjaciołom. Narzuca mu więc opieku-na sądowego w osobie Georges’a de Latouche’a, krewnego drugiej żony pułkownika de Morleta, szanowanego i w pełni akceptowane-go przez Karola, mimo iż decyzja ta w dosyć dużym stopniu uza-leżnia go. Zamiast zdecydować się na podjęcie jakiejś pracy, woli ulec swojemu upodobaniu do podróży; początkowo nosi się z za-miarem wyjazdu na Wschód, z czasem jednak zmienia plany, decydując się na podróż do Maroka.

Dzięki starannym przygotowaniom i kontaktom nawiązanym z wielkimi postaciami Towarzystwa Geograficznego oraz nieza-chwianej odwadze podczas rocznych przygód to, co mogło być jedynie turystyką lub przyjemną podróżą, staje się bohaterskim wyczynem i odkryciem. Jego zasługi zostały uznane przez Pary-skie Towarzystwo Geograficzne, które przyjmie młodego badacza na swego członka i przyzna mu złoty medal, wstrzymując się na kilka lat z oklaskami aż do ukazania się jego książki Reconnaissanceau Maroc (luty 1888). Czy Foucauld będzie zawodowo prowadził badania geograficzne? Rzeczywiście, po Maroku, po oazach połu-dniowej Algierii i południowego Tunisu planuje inne podróże, ale szybko zmienia plany i rezygnuje z kolejnych kroków w tej dzie-dzinie. I tak jak do końca zachowa wojskowy styl, tak i zawsze okazywać będzie niezmordowaną aktywność w zbieraniu danych naukowych i w ich ścisłym badaniu, ale tak jakby się przed nimi bronił: 25 tysięcy kilometrów pieszo na szlakach Sahary między 1904 a 1916 rokiem, tysiące stron słownika i tekstów do przetłu-maczenia zdradzają ten sam zapał i świadczą o tym samym geniu-szu jak podczas jedenastu marokańskich miesięcy, z notatnikiem w dłoni. Dokona jednak tych wyczynów zupełnie bezinteresownie i nie tu należy szukać jego życiowego powołania.

Page 38: Umiłowane ostatnie miejsce

17W

stęp

Szukający po omacku

Nadal musimy szukać sekretu tego człowieka i w tym celu trze-ba nam powrócić do punktu wyjścia.

Jeśli 4 listopada 1889 roku, w dniu świętego Karola, swego pa-trona, może mówić o swoim życiu w Paryżu, przywołując „spokój, który daje mu życie na uboczu”, to dlatego, że z dala od światowe-go życia, pogoni za karierą i sukcesem nic nie liczy się dla niego bardziej niż trwająca od co najmniej trzech lat przygoda duchowa. Za trudami życia wojskowego i planami podróżniczymi w istocie o wiele głębiej rozstrzygało się przeznaczenie człowieka i pełne po-wikłań dojrzewanie jego osobistego powołania.

Niełatwo mu przyszło odkryć to powołanie, owo miejsce, do którego był wezwany.

Wychowany po chrześcijańsku przez przedwcześnie zmarłą matkę, mógł liczyć tylko na daleką i nie zawsze światłą pomoc raczej formalistycznego środowiska chrześcijańskiego, na godne szacunku, ale mało porywające obyczaje przekazane przez jego zacnego dziadka, oraz na niekoniecznie napawające entuzjazmem lekcje religii wpisane do oficjalnego programu najpierw przez półtora roku w gimnazjum Saint-Arbogast w Strasburgu, a póź-niej w liceum cesarskim w Strasburgu oraz liceum państwowym w Nancy, gdzie uczył się od 1868 do 1874 roku od klasy szóstej aż do klasy retoryki.

W trzeciej klasie przystąpił do Pierwszej Komunii świętej w ka-tedrze w Nancy, a 28 kwietnia 1872 roku pozostanie dniem praw-dziwej gorliwości, zachowany jako punkt odniesienia w jego chrze-ścijańskim życiu.

Nie minie wiele czasu, a poeci, powieściopisarze i eseiści prezen-towani na lekcjach humanistyki, odkryci w bibliotekach, zakupieni u bukinistów staną się jedynym ciekawym źródłem kształtowania wyobraźni i wrażliwości młodzieńca, nadzwyczaj rozwiniętego in-telektualnie, jednakże kruchego w swej osobowości wskutek do-świadczeń dzieciństwa. W wieku trzech lat wyczuwa smutek swojej matki wynikający z oddalenia od męża, który po ciężkim udarze mózgu przebywa na rekonwalescencji u siostry Ines w Paryżu.

Page 39: Umiłowane ostatnie miejsce

18

Wstęp

Zostaje nagle porażony odejściem ukochanej matki, która umieraw wieku 35 lat na skutek poronienia. Po tym zranieniu dozna na-stępnych – najpierw gdy dowiaduje się o śmierci dawno niewi-dzianego ojca, potem kiedy jest świadkiem nagłej śmierci ojczystej babki, w końcu w wieku 12 lat odczuwa trwogę wojny i wygnania. Tyleż dramatów musiało go boleśnie doświadczyć. Do nich należy dołączyć przeżyty w wieku 16 lat szok uczuciowy, jakim bez wąt-pienia było dla niego w 1874 roku małżeństwo Marii Moitessier, kuzynki poznanej na wakacjach w 1869 roku, starszej co prawda o 8 lat, do której jednakże był głęboko przywiązany.

To właśnie w tym roku przyznał, że narodziły się jego wątpli-wości w wierze i zaczął nieuporządkowane życie. Nauka w szko-le Saint-Geneviève położonej w Paryżu przy ulicy Lhomond 18, słynne gimnazjum jezuitów przy ulicy Postes, gdzie przygotowuje się w latach 1874–1876 do egzaminu wstępnego do Saint-Cyr, nie przyczynią się mimo głęboko przez niego poważanych nauczycieli do jego lepszego usposobienia. Będąc już u trapistów, w liście do kuzynki, wspominając owe dwa lata, napomknie, że żył „w opła-kanym stanie ducha”. Gwałtowny temperament, naturalnie nasta-wiony na żądzę władzy, zbyt duża i źle ukierunkowana wolność ani trochę niekontrolowane wydawanie pieniędzy, wszystko to prowadzi nastolatka, a później młodego studenta i podporuczni-ka do niepohamowanego zachowania, czasami delirycznego, jak stwierdziłaby współczesna psychologia.

Ten okres, daleki od dobra i prawdy niegdyś szanowanych i praktykowanych, musiał trwać dwanaście lat, z ogromnym wstrzą-sem moralnym w 1881 roku, kiedy dana jest mu szansa przekrocze-nia samego siebie podczas działań wojskowych, gdy młody oficer zamiast alkoholem upaja się wielkimi przestrzeniami południowe-go Oranu. Eksploracja nieujarzmionego Maroka musiała mieć taki sam efekt jak samotny marsz do oaz Południa w 1885 roku. Wła-śnie po powrocie z dającego siłę spotkania z pustynią i z najlepszą częścią siebie samego Karol de Foucauld, na początku 1886 roku, wyznaje, że na nowo zasmakował dzięki kontaktowi z bliskimi, a zwłaszcza z kuzynką Marią, zawsze uczuciowo i dyskretnie obec-ną, w cnocie. Odnalezione światło wiary musiało zabłysnąć wkrót-ce potem. Już jako agnostykiem zachwiał nim widok wyznawców

Page 40: Umiłowane ostatnie miejsce

19W

stęp

islamu, świadków modlitwy i ufności do Najwyższego i Najmiło-sierniejszego, cisza samotności południowej Algierii, a następnie porwała go lektura Élévations sur les mystères, tej książki Bossueta, otrzymanej od Marii w prezencie komunijnym, oraz powtarzanie ułożonej przez siebie modlitwy: „Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, bym Cię poznał”, odmawianej w kościołach, do których coraz czę-ściej lubi wchodzić, aby dojść do siebie. Jednak, żeby przydać życia i żaru temu płomykowi, trzeba było łaski nawrócenia. Zdecydo-wawszy się pobierać lekcje religii u księdza Huvelina, wikariusza w parafii świętego Augustyna, spotyka go pewnego ranka obok konfesjonału i prosi o rozmowę. Rozmowę z księdzem Huvelinem oraz zaproponowane przez kapłana i pokornie przyjęte spowiedź i komunię uzna za decydujący zwrot w swoim życiu, nawet jeśli dokładna data spotkania w kościele umknęła mu, choć zachowy-wał w pamięci wspomnienie ważnych dni.

Bez wątpienia wydarzenie to, mające miejsce między 27 a 30 października, jest dla niego tylko początkiem kolejnych łask, któ-re w jego umyśle staną się wkrótce jednością. Doprowadzą go nie-mal bez przerwy do tej daty kapitalnej, przywoływanej później co roku i zapisanej w jego intymnym dzienniku, daty, która stała się momentem jego największej ofiary: dokładnie w środę 15 stycznia 1890 roku, o godzinie siódmej wieczorem, pożegnał się ze swo-ją drogą kuzynką i wyjechał na zawsze (ponieważ takie było jego pragnienie w tej godzinie) do najdalszego i najuboższego klaszto-ru, „aby dzielić ubóstwo naszego Pana i Jego uniżoną pracę”. Por. niżej, s. 36.

„Umiłowane ostatnie miejsce”

Prezentowane listy de Foucauld i te do niego napisane pozwala-ją nam zatem dzięki błyskotliwym sformułowaniom, jak chociażby temu wyżej wspomnianemu z 4 listopada 1889 roku, odsłonić nie-co wewnętrzną fizjonomię Karola de Foucauld i drogę, którą od-tąd podąża. Niedługo po ślubach zakonnych, złożonych 2 lutego 1892 roku, otrzyma list od ojca opata opactwa Matki Bożej Śnież-nej; odpowie na niego dopiero we wrześniu, jasno wyrażając swój plan na życie:

Page 41: Umiłowane ostatnie miejsce

20

Wstęp

Być dobrym zakonnikiem, pełnym pokory, ubóstwa, posłuszeństwa; tak, o to trzeba prosić dla mnie dobrego Boga; być przy Nim ubogim i pokornym robotnikiem, prowadzić w wierności, miłości, wdzięczności najbardziej uniżo-ne życie, być zawsze na ostatnim miejscu, tym umiłowanym ostatnim miejscu, które na ziemi należało do Niego. Och! Niech zawsze Wielebny Ojciec prosio to dla mnie, w ten sposób bowiem rozumiem życie, tego właśnie szukam (12 września 1892 roku, s. 101).

Z pewnością nie zawsze będzie mówił w ten sposób, a pewnego dnia, po bolesnej konfrontacji z surową fizyczną i duchową rzeczy-wistością wrogiego Ahaggaru8, jego język będzie bardziej podatny na wezwania Ducha, bardziej skłonny do braterskich tonów wzglę-dem ludzkości, której chce być skromnym i ubogim członkiem, ale zawsze będzie świadczyć o tym samym wewnętrznym odkryciu, które daleko wyprzedzi wszelkie próby, wszelkie pragnienia mło-dego Foucauld, jak również błądzenia, będące tylko błędami na drodze głębokiego poszukiwania.

Na razie podąża w kierunku odtąd wybranym w całkowitej ja-sności i wolności; jeśli „kryzys” nie jest w pełni przezwyciężony wraz z wstąpieniem do zakonu, to wybór życia zakonnego jest już sposobem umożliwiającym mu wzrastanie. W liście napisanym 21 lutego 1892 roku do przyjaciela, badacza Henriego Duveyriera, pozostawia ślady, które pozwalają nam śledzić dojrzewanie jego pragnienia:

Tego życia, z którym jestem teraz związany [przez profesję monastyczną zło-żoną 2 lutego], pragnę od czterech i pół roku [to znaczy od połowy 1887 roku, kiedy kupuje książki o mnichach]; trzy lata temu zdecydowałem się je podjąć [to znaczy od czasu pielgrzymki do Ziemi Świętej, która zaprowadzi go do Na-zaretu w styczniu 1889 roku], a wiodę je od dwóch lat [to znaczy od 26 stycz-nia 1890 roku, kiedy dostaje habit zakonny i imię brata Marii Alberyka]... Ja również, będąc niegodny – dorzuca – chciałem z innymi kochać Boga całym swoim sercem i naśladować Go, na ile pozwoli mi na to moja nikczemność; oby Bóg pozwolił, żeby dokonywało się to coraz lepiej.

8 Masyw górski w środkowej Saharze, w południowej Algierii (przyp. tłum.).

Page 42: Umiłowane ostatnie miejsce

21W

stęp

Owo wyznanie uczynione przyjacielowi dowodzi, że o niczym jeszcze ostatecznie nie zadecydował, a jego pragnienie miłowania Tego, który pierwszy umiłował, i naśladowanie Go poprowadzi go do innych, jeszcze bardziej radykalnych wyborów.

Choć trzeba poczekać do końca jego ludzkiej drogi, to znaczy poczekać trzydzieści lat oddzielających go od spotkania z 1 grud-nia 1916 roku, żeby początkowe uniesienie z kościoła świętego Au-gustyna mogło osiągnąć spełnienie, to jednak można pomyśleć, że łaska nawrócenia długo będzie w nim działać i że zajmie mu dzie-sięć lat, żeby przyswoił sobie naprawdę to, co zostało mu podaro-wane w konfesjonale księdza Huvelina.

Mówiąc o upływie tych dziesięciu latach, oczywiście, licząc je z pewną nawiązką, wzorujemy się na trafnym ujęciu J.-F. Sixa z jego książki Itinéraire spirituel de Charles de Foucauld (Seuil, Paris 1958), w której dzieli życie Karola de Foucauld na dwa okresy. Pierwszy, podsumowany słowami Ewangelii „jeśli ziarno nie obumrze”, opi-suje trudną drogę młodego człowieka z jego błądzeniem, następnie zmartwienia związane z poszukiwaniami konwertyty i mnicha tra-pisty, zadającego pytanie świętego Pawła po nawróceniu (Dz 22, 10): „co mam czynić, Panie?”, aby dotrzeć w końcu w 1896 roku do ukształtowania się spokojniejszej osobowości, zdolnej do wy-rażenia swojego ideału.

Z końcem października 1896 roku nastąpi kolejny zwrot w ży-ciu Foucauld, ujęty w zdaniu „przynosi dużo owoców”. Właśnie w tym zwrocie, który dokonał się około 1896–1897 roku, krystali-zuje się szczególna misja, do której zostaje wezwany i którą trafnie udaje mu się oddać słowami „życie Nazaretu”. Karol de Foucauld buduje wokół tej wizji duchowej cały projekt życiowy, który wy-raża w formie Reguły „Małych Braci Jezusa” przedłożonej od razu księdzu Huvelinowi. Choć kierownik duchowy zabrania mu zdo-bywać uczniów, pozwala mu jednak porzucić Regułę cysterską, aby podążyć w innym kierunku, „ku wspólnocie, [ku życiu] w po-niżeniu, którego sobie życzysz”. Ta wstrzemięźliwa aprobata nie jest jednak akceptacją zarządzeń spisanych dla „Małych Braci Jezu-sa”, ale udzieleniem pozwolenia przez roztropnego męża Bożego

Page 43: Umiłowane ostatnie miejsce

22

Wstęp

na pójście w pokoju drogą życia zdecydowanie wyznaczoną przez Ducha Świętego, nawet jeśli trzeba ją rozpocząć po omacku.

Konkretnie owo nowe doświadczenie zaczyna się wraz z proś-bą przedłożoną Wielebnemu Ojcu Opatowi Generalnemu Zakonu o zwolnienie ze ślubów złożonych 2 lutego 1892 roku. W związku z tym zostaje wysłany list do Rzymu (12 lipca 1896, s. 126), a mie-siąc później Karol de Foucauld pisze do kuzynki:

Czas niepewności minął: w przyszłości z pewnością będę miał wiele krzy-ży, trudności, ale niepewności nie mam. (…) Moja droga jest wyznaczona, mu-szę tylko nią kroczyć (…) Widzę wolę Boga, pozostaje mi tylko podążać za nią z odwagą (14 sierpnia 1896).

Trzeba było zatem dziesięciu lat od jego „nawrócenia”, aby stał się pewnym woli Bożej; tak sprecyzuje wezwanie, które słyszy:

wolą Boga jest, abym podążał drogą uniżenia, ubóstwa, pokornej pracy fi -zycznej; drogą robotnika z Nazaretu, którą On sam wskazuje mi od dawna (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

Bez wątpienia ostatnie słowa – „od tak dawna” – odsyłają do pielgrzymki do Nazaretu w styczniu 1889 roku i do niezwykle waż-nych spotkań z księdzem Huvelinem, które nastąpiły po owym jakże istotnym z końca października 1886 roku. W trakcie jednego z tych szczególnych spotkań jedno zdanie kazania zostało „w nie-zatarty sposób wyryte w jego duszy”: „Nasz Pan wybrał tak ostat-nie miejsce, że nikt nigdy nie zdołał mu go wydrzeć!”.

Aby móc iść za swoim Ukochanym Bratem i Panem, brat Maria Alberyk prosi, po sześcioipółrocznej próbie w zakonie trapistów, o pozwolenie na kolejną, która zbliży go do „życia w Nazarecie”:

Od trzech i pół roku proszę – pisze dzień po udzieleniu mu tego pozwole-nia – abym przestał być bratem chórowym, a stał się bratem oblatem, czy to w zakonie cysterskim, czy to w innym zakonie osiadłym na Wschodzie; myślę,

Page 44: Umiłowane ostatnie miejsce

23W

stęp

że moim powołaniem jest się umniejszać (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

List do ojca Eugeniusza, który pozwolił nam się zetknąć z Karo-lem de Foucauld, jego przeszłością, aspiracjami i jego drogą, wska-zuje, że pierwszy kontakt z opactwem Matki Bożej Śnieżnej miał miejsce w listopadzie 1889 roku. Natomiast list do ojca Hieronima z 24 stycznia 1897 roku kończy okres spędzony u trapistów. Jed-nak relacje z braćmi trapistami nie przerwą się.

Z Palestyny

Ciąg dalszy jest znany: aby opuścić Dom Generalny w Rzymie, ten, którego w dalszym ciągu nazywają ojcem Marią Alberykiem lub Alberykiem, który jednak powróci do swego imienia i stanie się Bratem Karolem, czeka na oficjalne ogłoszenie dyspensy od ślu-bów. O dyspensie zostaje powiadomiony 14 lutego i natychmiast składa na ręce ojca Roberta, swojego spowiednika, dwa śluby pry-watne: wieczystej czystości i wieczystego ubóstwa, tym samym zobowiązując się nigdy nie posiadać na własność ani nie używać więcej, niż może mieć ubogi robotnik. To właśnie pod tym jarz-mem będzie żył od tej pory, w niczym nie podlegając jurysdykcji trapistów. 22 grudnia 1890 roku, przy święceniach subdiakona-tu, przyjmie kanoniczne zobowiązanie do celibatu kościelnego,a 9 czerwca roku następnego, przy święceniach kapłańskich, obie-ca posłuszeństwo biskupowi Viviers, któremu podlega. Ta sytu-acja w Kościele jest zupełnie jasna, ale jemu współcześni, którzy widzieli go przez rok (1900–1901) za klauzurą w habicie oblatai w towarzystwie opata Marcina w drodze na święcenia do Viviers, mogli słusznie mniemać, że ojciec Alberyk może być zakonnikiem opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Wygląda na to, że sam wielebny bi-skup Guérin nie zatroszczył się o to, żeby dogłębnie przestudio-wać curriculum vitae ojca Karola od Jezusa. Kiedy wyśle do Rzymu prośbę o zezwolenie na odprawianie Mszy bez ministranta dla ży-jącego w odosobnieniu na krańcach Prefektury apostolskiej misjo-narza, sposób, w jaki biskup Guérin przedstawi „Brata Alberyka”,

Page 45: Umiłowane ostatnie miejsce

24

Wstęp

wywoła zabawne i dość oryginalne śledztwo Kongregacji Rozkrze-wiania Wiary (s. 317–330).

Zanim nastąpią jednak przygotowania do święceń, miną trzy lata życia pustelniczego jako „domownik” w jednym z klaszto-rów na Wschodzie, a w rzeczywistości jako służący sióstr klarysek w Nazarecie i Jerozolimie; będą to lata bogate w odkrycia i jako takie zasługują na głębsze studium, ale w innym miejscu niż ni-niejszy Wstęp.

Należałoby teraz wspomnieć nieco o ważnej korespondencji z ojcem Hieronimem z Ustawali, z klasztoru z okolic Algieru, u któ-rego ojciec Maria Alberyk wezwany we wrześniu 1896 roku przez opata Ludwika de Gonzagę, nadzorującego przeorat Matki Bożej od Najświętszego Serca, spędza miesiąc, zanim uda się do Rzymu na „trzy lata wyższych studiów teologicznych w Kolegium Rzym-skim pod ojcowską opieką naszego przewielebnego ojca generała”, by posłużyć się słowami ojca opata (s. 133). Po raz pierwszy ojciec Maria Alberyk napisze do ojca Hieronima z Domu Generalnego w Rzymie, ale większość listów „do ojca Hieronima” przyjdzie z Pa-lestyny i będą włożone do koperty zaadresownej bez wątpienia do ojca opata. Siedemnaście z dwudziestu ośmiu zamieszczonych tu listów zostało napisanych podczas trzech lat pobytu w Ziemi Świę-tej; skoro pustelnik zdecydował się zachowywać względne milcze-nie korespondencyjne, to skąd bierze się to wyróżnienie w stosunku do owego osiemnastoletniego młodego profesa, spotkanego prze-lotem podczas miesięcznego pobytu w Ustawali?

Czy tenże ojciec Hieronim, który przybył z Paryża i który rów-nież miał na imię Karol, podzielił się z Karolem de Foucauld, któ-ry być może nie był mu nieznany, swoimi planami duchowymi? Wydaje się raczej, że to opat, dom Ludwik de Gonzaga, poznał ich ze sobą po to, żeby Maria Alberyk pomógł Hieronimowi.

Bardzo szybko Brat Karol ujrzał w przyjacielu brata, któremu może przedstawić ideał Nazaretu. Ponieważ ksiądz Huvelin zabro-nił wszelkiej rekrutacji i wszelkich pomysłów fundacyjnych, więc pustelnik z Nazaretu, również w swoich listach, pilnuje się, by nie złożyć swojemu korespondentowi propozycji dzielenia jego stylu życia. Ale czy nieświadomie nie pisze do niego jak do małego bra-

Page 46: Umiłowane ostatnie miejsce

25W

stęp

ta Jezusa? Liczne aluzje do duchowości, którą żył, dobrze ilustru-ją w każdym razie to, jak Brat Karol potrafił, z charakteryczną dla niego żarliwością i pragnieniem, by u innych dojrzało to, co go in-tensywnie ożywiało, wyrazić na zewnątrz swe osobiste powoła-nie… To powołanie, którego linie określi w nowej Regule, w 1899 roku. Bardzo prawdopodobne, że między przyszłymi „pustelnika-mi Najświętszego Serca Jezusa” widzi swojego „brata” z Ustawali. Kiedy 29 maja 1900 roku przedstawia swojemu kierownikowi du-chowemu trzy powody skłaniające go do podróży do Francji, dru-gi z nich formułuje w sposób następujący:

podróż do Francji miałaby wielką korzyść z innego punktu widzenia: pozwo-liłaby mi, poprzez opactwo Matki Bożej Śnieżnej, znależć jednego lub dwóch towarzyszy samotności (s. 216).

O jakim towarzyszu mógł myśleć w tym czasie? Nie znał niko-go z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcze-śniej, ani nikogo z klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca, do którego aspirował po powrocie do rodziny. Zatem jedynym możliwym miejscem było Ustawali…

Z diecezji Viviers

19 sierpnia 1900 roku Karol de Foucauld puka do drzwi opac-twa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcześniej, 26 czerwca 1890 roku, aby wyruszyć na Wschód. W porozumie-niu z księdzem Huvelinem i opatem podejmuje kanoniczne kro-ki, aby przyjąć święcenia, i kończy przygotowanie teologiczne. Po miesiącu spędzonym w Rzymie „w sprawach klarysek”, wchodzi za klauzurę 29 września. Trzy miesiące później zostaje wyświęco-ny na subdiakona i podczas rekolekcji, które poprzedzają święcenia otrzymane 22 grudnia w Viviers, myśli o ewentualnym zamiesz-kaniu na Saharze. Przy wyborze tego odosobnienia, pytając siebie, „gdzie” będzie żyć łaską owej „więzi małżeńskiej na zawsze łączą-cej go z Ukochanym Jezusem”, pisze:

Page 47: Umiłowane ostatnie miejsce

26

Wstęp

Obecnie w Viviers. Następnie tam, gdzie uzna za stosowne, mój kierownik duchowy, tłumacz Boga.

A między snutymi przypuszczeniami notuje:

W którym miejscu mógłbym osiedlić pustelników Najświętszego Serca w Zie-mi Świętej najpierw…

Później, jeśli Bóg da, na Saharze w Afryce, gdzie tak wiele dusz żyje bez ewa-gelizacji i gdzie mnisi, pustelnicy Najświętszego Serca, zrobiliby wiele dobrego (Écrits sp., Nouvelle Cité, X, Retraites à Notre Dame des Neiges, s. 21, 22).

Zamiarem tym będzie żył w okresie między subdiakonatem i święceniami kapłańskimi udzielonymi 9 czerwca 1901 roku. Za-stanawiając się nad wyborem pierwszego miejsca odosobnienia, pyta się, „gdzie” osiedlić małych braci Najświętszego Serca Jezusa i daje jasną odpowiedź:

Tam, dokąd udałby się Jezus: do „owieczki” najbardziej błądzącej, do „naj-bardziej chorego” „brata” Jezusowego, do najbardziej zaniedbanych, do tych, co mają najmniej pasterzy, do tych, co „siedzą w najgęstszych ciemnościach”, w „najgłębszym” cieniu śmierci, do najbardziej „więzionych” przez demona, do najbardziej „ślepych”, do najbardziej „zagubionych”. Najpierw: do niewier-nych (mahometan i pogan) Maroka i do stref granicznych Afryki Północnej (tamże, s. 80).

Jego ordynariusz, biskup Bonet, musiał być o wszystkim po-informowany od 9 czerwca i zgodzić się na prośbę kandydata do święceń, aby go przyjąć jako „wolnego kapłana”: „Jeśli zbyt późne i zbyt naglące powołanie nie gnałoby go do nawracania muzułma-nów, byłbym szczęśliwy, dając mu zajęcie w mojej diecezji” – napi-sze hierarcha do biskupa Livinhaca 5 września 1901 roku.

I tak od połowy czerwca gotowy jest do dwóch rodzajów dzia-łań; jedno wobec władz cywilnych i wojskowych, z którymi na-wiązał kontakt po uprzedniej prośbie przedstawionej Henrykowi

Page 48: Umiłowane ostatnie miejsce

27W

stęp

de Castriesowi (list z 23 czerwca 1901 roku, s. 232), drugie wobec ojców białych, którym powierzono misje w Afryce Północnej i na Saharze.

W następnych tygodniach dojdzie do wymiany wielu listów, niezwykle istotnych dla zrozumienia zamiarów neoprezbitera i po-znania myśli tych, którzy są uprzywilejowanymi świadkami jego codziennego życia: listy pokazują byłego kawalerzystę łatwo na-wiązującego kontakt z kręgami wojskowymi, nieustraszonego i wnikliwego badacza, który nie pozostawia niczego przypadko-wi, zakonnika całkiem zdanego na wolę Boga, który przemawia do niego przez wydarzenia i wskazówki przełożonych, misjonarza przemierzającego obszary, do których Ewangelia nie dotarła, brata wszystkich ludzi pałającego miłością do Maroka, do ubogich z Sa-hary oraz do żołnierzy żyjących w trudnych warunkach z dala od Francji. Wszystkie te cenne dokumenty znajdują się w tej książce na stronach od 233 do 256. Inne były wydane i są łatwo dostępne w biografiach Karola.

Z Sahary

Zaczyna się zatem piętnaście lat życia Karola de Foucauld na Saharze, najpierw w Beni-Abbès (październik 1901 – styczeń 1904), później na szlakach południa, w towarzystwie komendanta oaz, pułkownika Laperrine’a. Tenże zaprosi go na długą podróż, by poznać się z Tuaregami. Karol wahał się z opuszczeniem pustel-ni w Beni-Abbès, ale będąc jedynym kapłanem mogącym iść w te okolice nieznane ojcom białym, dostrzega w tym znak, aby udać się do najuboższych ze swych braci.

Na początku 1905 roku, po dość krótkim pobycie w Beni-Abbès, wyjeżdża tam, a gdy jego miejsce pobytu zostanie ustalone, zakłada w sierpniu 1905 roku nową pustelnię w Tamanrasset, gdzie będzie odtąd przebywał aż do swojej śmierci (1 grudnia 1916).

W latach 1906–1907 będzie jeszcze podróżować, dochodząc aż do Algieru, aby znaleźć towarzysza – ale podjęta próba nie przy-niesie efektu – a następnie uda się na najdalsze południe Algierii; w latach 1909, 1911 i 1913 nadal będzie w drodze, ale tym razem

Page 49: Umiłowane ostatnie miejsce

28

Wstęp

będzie myślał o Francji i swoich rodakach, których chce uwrażli-wić na problemy misyjne kolonii i stworzyć z nich bractwo, któ-re miał zamiar nazwać „Unią braci i sióstr Najświętszego Serca Jezusowego”.

Podczas piętnastu lat pobytu na Saharze nawiąże nowe wię-zi: ze swoim przełożonym kościelnym biskupem Guérinem, z za-konu ojców białych, któremu w 1901 roku, wraz z przyjazdem de Foucauld, została powierzona odpowiedzialność za prefekturę apo-stolską Ghardaja; z oficerami spotykanymi najpierw w garnizonach, a później w miarę ich przekształcania w Kompaniach saharyjskich; ze swoim przyjacielem Laperrinem, który będzie przebywał na po-sterunku na Saharze aż do 1910 roku, a informacje o małych i wiel-kich wydarzeniach z Ahaggaru będą regularnie do niego docierać. Jednakże były brat Maria Alberyk ma wierne serce i nie zapomni trapistowskiego opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Dwa razy złoży tam krótką, ale serdeczną wizytę, 27 lutego 1909 roku i 20 lutego1911 roku. Nie zobaczy już dom Marcina, zmarłego 11 grudnia 1908 roku.

Od czasu ich rozstania w 1901 roku nie ustała wymiana listów, nawet jeśli krótkie odpowiedzi opata u kresu jego życia wskazy-wały na jego zmęczenie. W niniejszym wydaniu następują po so-bie listy Karola i odpowiedzi opata, przedstawiając w ten sposób odzew adresata na to, co w poprzedniej edycji stanowiło jedynie monolog, a ich łączna lektura dobrze oddaje klimat relacji między misjonarzem w Afryce i wspólnotą monastyczną, która we Fran-cji pomaga mu moralnie i duchowo. Czyż dom Marcin nie obiecał mu uczynić wszystko, co w jego mocy?

A wysyłanie dzwonków i stypendiów mszalnych będzie tyl-ko dalszym ciągiem ośmiu paczek pełnych różnych przedmiotów i materiałów liturgicznych wyrabianych w pracowniach opactwa Matki Bożej Śnieżnej przed wyjazdem do Algierii.

Obok ojca opata, a później po jego śmierci, głównym korespon-dentem „drogiego ojca Karola od Jezusa” jest wierny sekretarz tego pierwszego, brat Augustyn. Przebywa w opactwie już od sze-ściu miesięcy, gdy Karol de Foucauld przybywa tu na rok w celu przygotowania się do święceń kapłańskich. Augustyn natychmiast

Page 50: Umiłowane ostatnie miejsce

29W

stęp

zostaje olśniony przez postać ubogiego pustelnika z Nazaretu, nie-gdyś znakomitego badacza Maroka. Często będzie zadawał mu pytania, żeby dowiedzieć się więcej na temat jego słynnej podró-ży. Pustelnik będzie milczał, ale czyż ciągle zadawane pytania nie zaowocowały u przyszłego kapłana pomysłem wyjazdu pewne-go dnia jako apostoł Jezusa? Służba wojskowa odbyta przez brata Augustyna u żuawów doprowadziła go, w tym samym czasie co podporucznika 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w okolice Géry-ville. Był to dodatkowy powód, aby podziwiać tego nieomal towa-rzysza broni, który stał się teraz bohaterem na drodze ku świętości. Mnich ten już na początku swojej obecności u trapistów będzie ogromnie pragnął dołączyć do brata Karola od Jezusa na obsza-rach granicznych algiersko-marokańskich, ale przez wzgląd na dom Marcina brat Augustyn zadowoli się modlitwą za Maroko i opo-wiadaniem aż do 1930 roku o czynach i zachowaniu swego wybit-nego przyjaciela.

Związek Karola de Foucauld z opactwem Matki Bożej Śnieżnej i jego krótki pobyt w klasztorze w 1911 roku przyniosły nam bar-dzo ważny list do jednego z zakonników, ojca Antoniego, który bez wątpienia był poruszony świadectwem tego „mnicha-misjona-rza” z Tamanrasset. Dla siebie samego i innych kandydatów prosi o szczegóły życia, jakie można tam prowadzić, u boku brata Ka-rola od Jezusa. Odpowiedź jest konkretna, przedstawiona prawie jak Reguła, ale bardziej niż konkretne życie – ten, który tak marzył o posiadaniu towarzyszy i który nie mówi już o nich od kilku lat – przedstawia w wielkim projekcie życie, które można by wieść, jeśli dano by mu braci.

W tym samym stopniu co z opactwem Matki Bożej Śnieżnej były brat Maria Alberyk pozostaje związany, choć przez krótszy okres, z Ustawali. Zna bardzo dobrze ów klasztor trapistów, w roku 1896 był tam przejazdem, a w 1901 będzie tam oczekiwał na zgodę ko-nieczną, żeby przybliżyć się do granicy marokańskiej, ku obszarom w dalszym ciągu niespokojnym i podlegającym armii. Spotyka tu ojca Hieronima i innych mnichów, w których chętnie będzie wi-dzieć ewentualnych towarzyszy.

Page 51: Umiłowane ostatnie miejsce

30

Wstęp

W tym opactwie położonym obok Algieru, obok siedziby Zarzą-du centralnego i Maison-Carrée, Domu generalnego ojców białych, wielkim korespondentem jest ojciec Henryk, przeor klasztoru, któ-ry nazywa siebie „opiekunem” „samotnika” z Beni-Abbès i czuwa nad zaopatrywaniem go w narzędzia, lekarstwa… i wino mszal-ne. Tę posługę będzie pełnił regularnie aż do poważnych decy-zji, które doprowadzą do przeniesienia opactwa do Włoch w 1904 roku. Prawdą jest więc, że pustelnia Najświętszego Serca w Beni--Abbès zostaje tymczasowo zamknięta… Biorąc pod uwagę znane listy, zdaje się, że po swoim powrocie z podróży w styczniu 1905 roku Karol de Foucauld nie podjął stałej korespondencji z trapi-stami z Ustawali, którzy uciekli do Magguzano (Włochy), podob-nie musiał przestać pisać do ojca Hieronima, który po zamknięciu opactwa wolał zostać duchownym diecezji Algieru. To tam w 1913 roku odnajduje go Karol de Foucauld i złoży mu propozycję przy-łączenia się do rodzącej się wspólnoty: imię ojca Karola Bouffela figuruje na 47. miejscu na liście braci i sióstr Serca Jezusowego9. Po śmierci ich byłego „brata” wielu mnichów z Ustawali przypomni sobie o dniach, kiedy żył z nimi ojciec de Foucauld, o jego boha-terskim życiu i dramatycznej śmierci.

Zatem między Karolem de Foucauld żyjącym samotnie w Beni--Abbès lub w Tamanrasset a jego byłymi braćmi lub przełożonymi ma miejsce bogata wymiana wiadomości, która pozwala przypatry-wać się z bliska zdrowiu jednych i drugich, ich studiom, osobistym niepokojom i wyznaniom niektórych z tych osób; opowiadają sobie także o codziennych drobiazgach i poważnych zmartwieniach da-nej chwili, bowiem lata 1901–1907 są dla zgromadzeń zakonnych i dla Kościoła we Francji generalnie ciężkim okresem. Nie brakuje wiadomości o dramatycznych wydarzeniach czy to z Francji, czy od wielebnego ojca generała z Rzymu. Dla brata Karola od Jezu-sa wszystkie te zmartwienia są jego zmartwieniami: jest zawsze skory do szukania rozwiązań – widać to w kwestii niewolnictwa,

9 Dzięki kartkom, na których K. de Foucauld zapisuje datę wysłania listu do swoich korespondentów, możemy doliczyć się, oprócz dwudziestu ośmiu znanych listów napisanych do ojca Hieronima i opublikowanych w niniejszym tomie, dziewięć listów, które nie dotarły do nas i które były wysyłane od 4 marca 1902 do 12 paźd-ziernika 1903 roku.

Page 52: Umiłowane ostatnie miejsce

31W

stęp

która bulwersuje go w styczniu–lutym 1902 roku; zabiega o zna-lezienie sposobu, dzięki któremu młodzi trapiści mogliby uniknąć niebezpiecznej służby wojskowej, oraz o ustalenie miejsc schronie-nia w przypadku wypędzenia…

Później po wybuchu wojny on sam i jego adresaci będą targani tymi samymi uczuciami i podzielać będą te same obawy. Czy trze-ba dodawać, że jeśli w wiadomościach, które wysyła do Francji, kładzie nacisk na „spokój” panujący na Saharze, przejawia dosta-tecznie dużo przenikliwości, by dostrzec powagę zabiegów poli-tyczno-religijnych pochodzących ze Wschodu i mających na celu destabilizację regionu i uwikłanie go wojnę światową? A zresztą czyż cios zadany 1 grudnia 1916 roku, kiedy musiał nagle zginąć z powodu szaleństwa swojego strażnika, nie wpisuje się, choćby w odległy sposób, w rozpętaną przemoc tych strasznych lat?

Podejście historyczne uczy, jak należy czytać wszystkie te listy, listy Karola de Foucauld i jego współczesnych, w których wspo-mina się o napięciach francusko-niemieckich, o wojnie w Europie i o śmiertelnym rajdzie na bordż w Tamanrasset.

** *

Tak więc opublikowana tu korespondencja ujawni również nie-które relacje, o których czytelnicy często nie myślą, a mianowicie relacje trapistów z ich krewnymi. Między mnichami z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, z Akbès, z Ustawali a kuzynkami oraz sio-strą Karola de Foucauld istniały dość silne więzi. Więzi te, jak to zobaczymy, przetrwają i śmierć Karola w 1916 roku, ponieważ bli-scy krewni zmarłego odznaczają się nadzwyczajną delikatnością, informując o rozmaitych wydarzeniach trapistów, ci zaś okażą się bardzo pomocni w szerzeniu promieniowania tego, który pozosta-wił im tak liczne wspomnienia.

Wydaje się, iż pani de Bondy miała częsty, a nawet zażyły kontakt ze wspólnotami z Francji i z Syrii: po wstąpieniu Karo-la do postulatu w styczniu 1890 roku ofiarowuje ornat do zakry-stii. Natychmiast nawiązuje korespondencję z mistrzem nowicjatu, a przełożeni brata Marii Alberyka zachęcają ją, aby pisała do swego

Page 53: Umiłowane ostatnie miejsce

32

Wstęp

kuzyna za każdym razem, gdy uzna to za stosowne. Często prosi o modlitwę tych ludzi oddanych kontemplacji, a w pierwszych la-tach Karol de Foucauld wstawia się z innymi za nią i jej dziećmi. Dla niej będzie interweniował u dom Ludwika de Gonzagi, prze-ora Matki Bożej od Najświętszego Serca, ażeby przy okazji pobytu w Rzymie uzyskał od Stolicy Apostolskiej zezwolenie na przecho-wywanie Najświętszego Sakramentu w kaplicy zamku La Barre.

Również Katarzyna de Flavigny ofiarowuje ornat opactwu Matki Bożej Śnieżnej, prosi o odprawianie Mszy za jej zmarłego męża, ale chce pozostać dyskretna, w pełni akceptując postawę kuzyna, który „wyjeżdżając, bronił się przed prowadzeniem korespondencji”.

Siostra Karola de Foucauld, Maria, oraz Rajmund de Blic, jej mąż, również są dobrze znani mnichom. Tak jak panią de Bondy, ich też odwiedzi ten czy inny przełożony, jednak wydaje się, iż ich re-lacje z trapistami nie osiągną tej samej głębi co relacje kuzynki brata Marii Alberyka. Pięć miesięcy po wstąpieniu szwagra do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pan de Blic pyta opata, czy może przyjechać porozmawiać z nim o szwagrze. Czy chciał wyjaśnić kwestie ma-terialne, gdyż w grudniu ubiegłego roku przyszły zakonnik przed opuszczeniem świata ofiarował siostrze wszystko, co posiadał? Nie złoży jednak opatowi tej wizyty, gdyż zakonnicy poproszą go, po-dobnie jak Karol w liście do swojej siostry, by zaoszczędził mu ko-lejnego trudnego pożegnania na kilka dni zresztą przed wyjazdem do dalekiej Syrii. Później 7 czerwca 1901 roku pani de Blic zapo-wiada przyjazd na trzy dni i przybywa, aby uczestniczyć w pierw-szej Mszy swego brata. Również ona prześle trapistom pierwsze listy zawiadamiające o śmierci ojca de Foucauld, tym bolesnym wydarzeniu, które wraz z niemal jednoczesnym zgonem jednego z jej synów bez wątpienia przyczyni się do poważnego uszczerb-ku na jej zdrowiu.

Niewątpliwie brakuje nam innych świadectw, które mówiły-by jeszcze bardziej o tym, jak bardzo od 1890 roku żywi i zmarli krewni ojca Alberyka zostali włączeni w ogromną sieć modlitwy i przyjaźni mnichów i trwali w niej długo po roku 1923, kiedy to zmarła pani de Blic. Tak czy inaczej korespondencja z trapistami dostarcza nam wielu oznak obopólnego szacunku.

Page 54: Umiłowane ostatnie miejsce

33W

stęp

** *

Lettres à mes frères de la Trappe – pod takim tytułem ukazała się w 1969 roku książka, która prezentowała znaczną część listów Ka-rola de Foucauld do trapistów. Do tego dochodziła pewna liczba innych dokumentów o charakterze wyjaśniającym lub uzupełniają-cym. Aktualne wydanie wzbogaca naszą wiedzę, ponieważ przyno-si odpowiedzi na listy Karola de Foucauld i prezentuje różnorakie dodatkowe dokumenty.

Czytelnik, który zechce uzyskać pełny obraz lat cysterskich Ka-rola de Foucauld albo zechce przestudiować jego rozwój duchowy między rokiem 1890 a 1901, będzie mógł uzupełnić to źródło in-nymi pismami tego samego autora. Swojej kuzynce Marii de Bon-dy i księdzu Huvelinowi powierzał osobiste przemyślenia i plany,a u swego kierownika duchowego poszukiwał światła i potwier-dzenia. Listy do nich kierowane są zatem szczególnie ważne w tym aspekcie10.

Nie należy zapominać o jego pismach duchowych, w szcze-gólności o Méditations, których pierwsze strony zostały napisane w Akbès w 1896 roku (Méditations sur le Saint Evangile au sujet des principales vertus), oraz różnych Regułach, notatkach z rekolek-cji bądź innych pismach, które wyznaczają jego drogę duchową w okresie dwudziestu lat od 1896 do 1916 roku, a ponadto zostały umieszczone w kontekście, w którym zostały zredagowane11.

Publikacja zaprezentowanych tu czytelnikowi tekstów, jak się wydaje, pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie, aby spełnić wysokie wymagania, które stanowią podstawę aktualnych

10 Zob. Père de Foucauld, Abbé Huvelin. Correspondance inédite, red. J.-F. Six, Des-clée, Tournai 1957; Charles de Foucauld, Lettres à Mme de Bondy, de la Trappeà Tamanrasset, red. G. Gorrée, Desclée de Brouwer, Paris 1966; G. Gorrée, Sur les traces du Père de Foucauld, La Colombe, Paris 1953.

11 Por. zwłaszcza R. Bazin, Écrits spirituels de Charles de Foucauld, de Gigord, Pa-ris 1923; Charles de Foucauld, Nouveaux écrits spirituels, Plon, Paris 1950; Frère Charles de Jésus, Charles de Foucauld, Œuvres spirituelles. Anthologie, Seuil, Paris 1958; Charles de Foucauld, Lettres et carnets, Seuil, Paris 1966; Œuvres spirituelles du Père de Foucauld, Nouvelle Cité, Paris 1987–.

Page 55: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

badań nad postacią Karola de Foucauld prowadzonych przez hi-storyków pragnących ukazać człowieka, jego dzieła, jego wpływ kulturowy i „polityczny” lub badań mających ukazać wraz z Kon-gregacją do spraw świętych, jaki wzór świętości naszym czasom proponuje Duch Święty poprzez tego świadka. Uważna lektura tych stron pozwoli odkryć źródło, z którego tryskają, w całej spon-taniczności zwierzeń, wielkie tematy foucauldowskiej duchowości, przy czym stopniowo ukazywać się nam będą codzienne środowi-sko trapisty, pustelnika i misjonarza, chronologia jego burzliwego życia i nawiążemy kontakt z osobami, które zajmowały znaczące miejsce w jego uczuciach i do których lubił pisać z cudowną i wła-ściwą mu zawsze delikatnością.

P. SOURISSEAU

Page 56: Umiłowane ostatnie miejsce

Spis treści

Nota ................................................................................. 5

Przedmowa ...................................................................... 7

Wstęp ............................................................................... 9

1. Listy postulanta (1889–1890) ......................................... 35

2. Nowicjusz i młody profes: listy z Akbès (1890–1893) ..... 47

3. Nowy kierunek: listy z Akbès i z Rzymu

(1894–1897) ................................................................... 121

4. Eremita w Nazarecie (1897–1900) .................................. 157

5. Powrót do opactwa Matki Bożej Śnieżnej i kapłaństwo (1900–1901) ............................................. 215

6. Sahara, pierwszy okres: Beni-Abbès (1901–1905) ........... 244

7. Sahara, drugi okres: Tamanrasset (1905–1916) ............... 361

Aneksy ............................................................................. 407

Page 57: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

Karol de Foucauld urodził się 15 września 1858 roku, toteż 4 li-stopada 1889 roku, gdy pisze pierwszy list zamieszczony w tymże wydaniu, ma 31 lat. Przebywa w Paryżu, ale nie jest z pochodze-nia paryżaninem. Jego rodzice pochodzą z Lotaryngii, a przodko-wie ze strony ojca z Périgord. Karol de Foucauld przychodzi na świat w Strasburgu, gdzie jego ojciec pracuje jako inspektor le-śnictwa w departamencie Dolnego Renu. Po włączeniu Alzacji do Niemiec w roku 1870, Karol opuszcza Alzację i osiada w Nancy. Krótka kariera wojskowa doprowadza go do Saumur, do Pont-à--Mousson, a potem do Algierii; następnie podróżuje do Maroka i przebywa w Algierze.

Po stracie ojca i matki w roku 1864, a w roku 1878 dziadka mat-czynego, który wychowa go wraz z jego siostrą Marią, jego najbliżsi krewni będą mieszkać głównie w Paryżu: jego ciocia Inès de Fou-cauld, małżonka pana Moitessier, i jego dwie kuzynki, Katarzyna de Flavigny i Maria de Bondy. Ze strony matki, która była jedy-naczką, ma on tylko dalekie kuzynostwo, a umiłowane kuzynostwo Latouche znalazło się w jego rodzinie jedynie dzięki ponownemu małżeństwu jego dziadka de Morlet. Jego siostra Mimi3 poślubia Raymonda de Blic i młode małżeństwo wyjeżdża do Burgundii.

W lutym 1886 roku, chcąc dołączyć do ukochanej paryskiej ro-dziny, wynajmie obok niej mieszkanie przy ulicy Miromesnil 50, w dzielnicy Saint-Augustin, o kilkaset metrów od ulicy d’Anjou,

3 Mimi to pieszczotliwe zdrobnienie od francuskiego imienia Marie (przyp. tłum.).

Page 58: Umiłowane ostatnie miejsce

10

Wstęp

gdzie często będą go gościć państwo Moitessier oraz ich córka Ma-ria, żona Oliviera de Bondy i matka czworga małych dzieci. Wtedy właśnie przyjeżdża z wyprawy po południowej Algierii i połu-dniowym Tunisie.

Mnich trapista?

Jesienią 1889 roku miną prawie cztery lata jego pobytu w Pa-ryżu, ale list z 4 listopada wskazuje na to, że już nie pozostanie tam zbyt długo. Listy do mnicha z opactwa Matki Bożej Śnieżnej wskazują dokładnie na to, co się z nim dzieje. Za radą księdza Hu-velina, wikarego parafii świętego Augustyna i od trzech lat jego kierownika duchowego, przybywa z tego klasztoru położonego w departamencie Ardèche, w którym próbował lepiej poznać ży-cie trapistów i zebrać informacje na temat przeoratu założonego przez opata Matki Bożej Śnieżnej, a zlokalizowanego na Wscho-dzie w Azji, niedaleko Akbès, na granicy Turcji i Syrii. Pod koniec października, przez dziesięć dni, gości go w opactwie i udziela mu rad ojciec Eugeniusz, ówczesny mistrz nowicjatu, odpowiedzialny za rozeznawanie powołań postulantów.

Od dwóch lat Karol de Foucauld zbiera informacje o życiu mo-nastycznym. 30 czerwca 1887 roku prosi swojego wydawcę, Challa-mela, z którym przygotowuje sprawozdanie z podróży do Maroka, o książkę Żywoty Ojców Pustyni przetłumaczoną przez Arnauda d’Andilly oraz siedem tomów Montalemberta Les Moines d’Occident (Mnisi Zachodu). To jego pierwszy kontakt z tradycją i stylem życia, które są mu obce, choć zaczyna się z nimi coraz bardziej utożsa-miać. Rok później, towarzysząc swojej kuzynce Marii de Bondy, po raz pierwszy odkrywa miejsce związane z monastycyzmem: opac-two trapistów w Fontgombault w departamencie Indre, gdzie mał-żeństwo Bondy ma letnią rezydencję. Zdaje się, że pewien nędznie ubrany brat trapista, którego widział i który z pewnością z nim nie rozmawiał, żyje według dojrzewającego w nim ideału.

Wróciwszy w 1888 roku do Paryża po wakacjach spędzonych na zamku w La Barre, zdaje sprawę ze swych poszukiwań swoje-mu duchowemu przewodnikowi.

Page 59: Umiłowane ostatnie miejsce

11W

stęp

Choć ksiądz Huvelin uważał początkowo, że Karol powinien zrobić w świecie wspaniałą karierę geografa lub badacza, to jed-nak uznał z czasem, iż winien on zmierzać nie do małżeństwa, lecz wstąpić do zakonu, i to kontemplacyjnego. Intuicje te potwierdzą się w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej, którą Foucauld odbywa za zachętą swojego kierownika od listopada 1888 do lutego 1889 roku. Ponieważ droga życiowa Karola staje się jasna, ksiądz Hu-velin kieruje go do benedyktyńskiego opactwa w Solesmes na kil-kudniową próbę, a później zachęca go do odwiedzenia trapistów z opactwa La Grande Trappe w Soligny w departamencie Orne. Pobyt w drugim z opactw wydaje się bardziej rozstrzygający. Ka-rol de Foucauld potrzebuje kilku miesięcy, żeby zgłębić usłyszane wezwanie, które wydaje się kierować go do całkowitego ogoło-cenia na śladach Mistrza, który w Nazaret wybrał „ostatnie miej-sce”, i do ostatecznej rezygnacji z najdroższych uczuć, aby złożyć „największą z możliwych ofiar” Bogu, który pierwszy i bezgra-nicznie umiłował.

Ksiądz Huvelin, wyczulony na pragnienia swojego podopiecz-nego zastanawia się dla niego nad małą wspólnotą monastyczną zagubioną w okolicach Aleksandretty, w Imperium Osmańskim, gdzie żyje się skrajnie trudno. Ów skromny klasztor trapistow-ski „Matki Bożej od Najświętszego Serca”, założony w osadzie Cheikhlé, oddalonej o półtorej godziny od Akbès, jest pomysłem dom Polikarpa, opata Matki Bożej Śnieżnej, oraz brata szkolnego kolegi księdza Huvelina z Rzymu. Ma on służyć za ewentualne schronienie dla jego mnichów, jeśli okoliczności polityczne zmu-siłyby zakonników francuskich do opuszczenia Turcji. Ponieważ opactwo w Ardèche, a zwłaszcza jego syryjska filia, są mało znane księdzu Huvelinowi, pobyt wydaje się bardzo wskazany, i Karol de Foucauld wyjeżdża do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pod ko-niec października 1889 roku.

Kierunek myśli Karola najlepiej oddaje jego list do kuzynki Marii dzień po pożegnaniu z La Barre i po spotkaniu w Pary-żu z księdzem Huvelinem, który radzi mu pozostać dziesięć dni w Burgundii u siostry, stamtąd zaś udać się na dziesięć dni do opac-twa Matki Bożej Śnieżnej i powrócić do Paryża.

Page 60: Umiłowane ostatnie miejsce

12

Wstęp

W opactwie Matki Bożej Śnieżnej – pisze – będę miał do zrobienia dwie rze-czy, muszę zobaczyć w pełni życie trapistów i zebrać najbardziej szczegółowe informacje na temat Aleksandretty. Opat jest zatrwożony małą liczbą zakon-ników w Aleksandretcie, ale jeszcze z niej nie rezygnuje.

Kilka dni później w podobny sposób referuje punkt widzenia swojego kierownika:

Przejrzeliśmy wszystkie reguły zakonne. Najpierw ksiądz odrzucił zakony czynne, może z wyjątkiem franciszkanów; odrzucił kartuzów; coraz mniej po-ciągają mnie benedyktyni i wydaje się coraz jaśniej, zarówno księdzu, jak i mnie, że mają to być trapiści (list do Marii de Bondy, 20 września 1889)4.

Żołnierz?

Aby lepiej nakreślić portret kandydata do życia u trapistów, trzeba również wspomnieć o jego sytuacji zawodowej.

Wicehrabia Karol de Foucauld, syn i wnuk urzędników admini-stracji lasów, nie obrał tej samej kariery, lecz raczej tę, którą wybra-ło wielu jego przodków, wielu kuzynów i jego dziadek, pułkownik de Morlet. Od najmłodszych lat chce być żołnierzem, a wydarze-nia, których jest świadkiem w roku 18705, we wczesnej młodości, z pewnością podsycają jego pragnienia. W wieku 16 lat postana-wia przygotować się do egzaminu wstępnego do szkoły wojsko-wej; wybiera szkołę w Saint-Cyr6 o bardziej humanistycznym, mniej naukowym programie, która bardziej mu odpowiada niż surowe matematyczne podejście politechniki, do której chce go nakłonić dziadek, oficer wojsk inżynieryjnych. Dostaje się do Saint-Cyr na 82. miejscu na 412 kandydatów i podpisuje swój angaż 25 październi-ka 1876 roku. Przyjęty po pierwszym roku nauki do kawalerii, po dwóch latach zostaje podporucznikiem-elewem w Szkole Kawa-lerii w Saumur. W październiku 1879 roku zaczyna czynną służbę oficerską w 4. Pułku Huzarów.

4 G. Gorrée, Lettres à Madame de Bondy, Desclée de Brouwer, Paris 1966. Na s. 22 w ostatnim paragrafi e należy czytać: „16 września 1889”, a nie „20 września 1888” oraz usunąć „później” i „znowu”.

5 Wojna francusko-pruska 19 lipca 1870 – 10 maja 1871 roku (przyp. tłum.).6 Saint-Cyr to wojskowa szkoła ofi cerska (przyp. tłum.).

Page 61: Umiłowane ostatnie miejsce

13W

stęp

Męczy go jednak zarówno życie szkolne, jak i garnizonowe; nie znajduje zadowolenia w służbie wojskowej i jak większość jego kolegów (być może nawet intensywniej niż oni, ponieważ w roku 1878 zostaje dziedzicem rodzinnej fortuny), szuka ucieczki w przy-godach i kosztownych rozrywkach.

Jako podporucznik w 4. Pułku Huzarów przebywa w Pont-à--Mousson przez rok, później przez kilka tygodni w Satif, w Algierii. Zanim jednak tam dotrze, jeszcze podczas pobytu w Bône w grud-niu 1880 roku zostaje ukarany za życie w związku miłosnym, który zarzucano mu już kilka miesięcy wcześniej jeszcze we Francji – od-mowa zerwania skutkuje wydanym 20 marca 1881 roku nakazem „tymczasowego przeniesienia w stan spoczynku za nieposłuszeń-stwo i notoryczne złe prowadzenie się”.

Kilka tygodni później, mieszkając w hotelu Evian, dowiaduje się, że jego oddział wyruszy na wyprawę do Tunisu. Natychmiast składa prośbę o ponowny angaż. Władze wojskowe przyjmują go z jego dotychczasowym stopniem, ale przydzielają go do innej jed-nostki, do 4. Pułku Strzelców Afrykańskich.

Po przybyciu do Oranu 22 czerwca 1881 roku zostaje skiero-wany na południe wilajetu Oran, gdzie przez sześć miesięcy słu-ży w oddziałach wysłanych przeciwko szejkowi Bu-Amamie. Aktywny udział w podobnych operacjach przedkłada nad życie w garnizonach. Gdy jednak dobiega końca podpisany w 1876 roku pięcioletni kontrakt i Karol może zrezygnować, Foucauld przyłą-cza się do oddziału wracającego do Mu’askar, aby złożyć dymisję. W marcu 1882 roku zostaje przeniesiony do „rezerwy” 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, a gdy siedem lat później spotykamy go w gościnnym opactwie Matki Bożej Śnieżnej, jego rocznikowi ko-ledzy zajmują stanowiska dowódcze we Francji lub w koloniach, a on sam karierę wojskową ma dawno za sobą.

A jednak Karol de Foucauld po powrocie do cywila nadal uważa, że jest częścią armii i w niczym nie rezygnuje z praw i obowiązków wojskowego: zawsze na wizytówce przywołuje swój stopień „podporucznika rezerwy”, z zapałem bierze udział w ćwiczeniach rezerwistów, a nawet podejmuje inicjatywę, która da mu odczuć stronniczość armii republikańskiej. We wrześniu

Page 62: Umiłowane ostatnie miejsce

14

Wstęp

1886 roku podczas ćwiczeń jego pułku w Tunisie, zostaje na niego nałożona surowa kara, zawieszenie na rok, za wysłanie w dniu 14 lipca listu do dowódcy 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w którym przedstawił mu swój plan złożenia wyrazów szacunku, w imieniu korpusu oficerskiego, Henrykowi Orleańskiemu, synowi ostatnie-go króla Francuzów, skazanemu na wygnanie przez prawo pięt-nujące rodziny pretendentów do tronu7.

Po roku zawieszenia podporucznik de Foucauld zostaje prze-niesiony do rezerwy 19. Pułku Strzelców w Lille. Będzie to jego trzeci i ostatni pułk, w którym, zanim uda się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w sierpniu i wrześniu 1888 roku odbędzie trzy-dziestodniowe ćwiczenia, które pozwolą mu poznać dowódcę 19. Pułku Strzelców i nawiązać z nim na tyle poufałe stosunki, że kiedy wstąpi do nowicjatu opactwa Matki Bożej Śnieżnej, jemu przedstawi swoją sytuację z prośbą o wyjaśnienie całej sprawy wojskowej administracji. Fragmenty nieopublikowanego listu do pułkownika de Coniaca zasługują na przytoczenie, ponie-waż wskazują na ostrożność w podejmowaniu decyzji o rychłym wyjeździe do trapistów z klasztoru Matki Bożej od Najświętsze-go Serca:

Opactwo Matki Bożej Śnieżnej30 stycznia 1890 roku

Panie Pułkowniku,

Pisząc do Pana ten list, zwracam się z prośbą o uzyskanie dla mnie zgody na dwuletnią podróż do azjatyckiej części Turcji oraz pragnę z ufnością przed-stawić powód mojej prośby.

Kilka dni temu otrzymałem habit nowicjusza w trapistowskim opactwie Matki Bożej Śnieżnej, skąd zostanę wysłany za pewien czas do klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca (niedaleko Aleksandretty w Syrii); w istocie rze-czy należę już do tego ostatniego klasztoru, będącego fundacją opactwa Matki

7 To niespodziewane przerwanie pobytu w Tunisie było być może owym „zaska-kującym wydarzeniem”, które sprowadziło go do Paryża, na początku październi-ka 1886, i które zakończyło się jego nawróceniem. Mówi o tym w czasie rekolekcji w Nazarecie, w listopadzie 1897 roku.

Page 63: Umiłowane ostatnie miejsce

15W

stęp

Bożej Śnieżnej. Mam nadzieję, iż za dwa lata złożę śluby wieczyste, jeśli wolą Boga jest, bym Mu służył jako trapista. Moi przełożeni pragną, abym zaczekał do tego czasu z podaniem się do dymisji ze stanowiska ofi cera rezerwy, i chcą, żebym zwrócił się teraz z prośbą o dwuletni urlop, by wyjechać do Turcji, gdzie niebawem zresztą będę.

Jest dla mnie szczęściem znać Pana Pułkownika…

Decyzją ministra, który przewidywał mobilizację rezerwistów na lato 1890 roku, Karol de Foucauld otrzyma pozwolenie na po-dróż, o które zabiegał, i wyjedzie 26 czerwca do azjatyckiej części Turcji; tam będzie kontynuował nowicjat i stamtąd wyśle swoją ostateczną dymisję:

Klasztor Matki Bożej od Najświętszego Serca, okolice Aleksandretty9 lipca 1891 roku

Podporucznik rezerwy de Foucauld z 19. Pułku Strzelców do Ministra Wojny w Paryżu.

Ja niżej podpisany, Karol-Eugeniusz de Foucauld, podporucznik rezerwy 19. Pułku Strzelców, składam rezygnację ze stanowiska, które było mi powierzone w wojskach lądowych; zgłaszam w konsekwencji dobrowolną i pełną rezygnację z przywilejów związanych z tym stanowiskiem oraz proszę o zgodę na pobyt we wspólnocie Matki Bożej od Najświętszego Serca, w Aleksandretcie (Syria).

K. de Foucauld

Przyjęta dymisja miała zamknąć służbę rozpoczętą w 1876 roku przez wstąpienie do Saint-Cyr… Mimo buntów i wybryków ofice-ra-elewa i młodego podporucznika można w nim dostrzec mate-riał na dobrego żołnierza, począwszy od dziecięcych zamiłowań aż do stosunków podtrzymywanych przez całe życie, a przechodząc przez żarliwy patriotyzm, szybkość działania i zmysł organizacyj-ny oraz zalety, które czynią go niezwykle uważnym na otoczenie, zdatnym do odrysowania go i dokładnym w raportowaniu. Mimo wszystko nie uczyni Karol z wojaczki swej prawdziwej profesji.

Page 64: Umiłowane ostatnie miejsce

16

Wstęp

Badacz?

Zrzucenie munduru wojskowego przez podporucznika de Fou-cauld na wiosnę 1882 w Mu’askarze nie oznacza jednakże, że wi-cehrabia Karol de Foucauld wybierze dobrze płatny zawód. Nie wynika to jednak z jego całkowitej swobody działania w dziedzi-nie finansów, jako że w tym okresie rodzina niepokoi się jego nad-miernymi wydatkami, a zwłaszcza hojnymi pożyczkami, których udziela wyzyskującym go przyjaciołom. Narzuca mu więc opieku-na sądowego w osobie Georges’a de Latouche’a, krewnego drugiej żony pułkownika de Morleta, szanowanego i w pełni akceptowane-go przez Karola, mimo iż decyzja ta w dosyć dużym stopniu uza-leżnia go. Zamiast zdecydować się na podjęcie jakiejś pracy, woli ulec swojemu upodobaniu do podróży; początkowo nosi się z za-miarem wyjazdu na Wschód, z czasem jednak zmienia plany, decydując się na podróż do Maroka.

Dzięki starannym przygotowaniom i kontaktom nawiązanym z wielkimi postaciami Towarzystwa Geograficznego oraz nieza-chwianej odwadze podczas rocznych przygód to, co mogło być jedynie turystyką lub przyjemną podróżą, staje się bohaterskim wyczynem i odkryciem. Jego zasługi zostały uznane przez Pary-skie Towarzystwo Geograficzne, które przyjmie młodego badacza na swego członka i przyzna mu złoty medal, wstrzymując się na kilka lat z oklaskami aż do ukazania się jego książki Reconnaissanceau Maroc (luty 1888). Czy Foucauld będzie zawodowo prowadził badania geograficzne? Rzeczywiście, po Maroku, po oazach połu-dniowej Algierii i południowego Tunisu planuje inne podróże, ale szybko zmienia plany i rezygnuje z kolejnych kroków w tej dzie-dzinie. I tak jak do końca zachowa wojskowy styl, tak i zawsze okazywać będzie niezmordowaną aktywność w zbieraniu danych naukowych i w ich ścisłym badaniu, ale tak jakby się przed nimi bronił: 25 tysięcy kilometrów pieszo na szlakach Sahary między 1904 a 1916 rokiem, tysiące stron słownika i tekstów do przetłu-maczenia zdradzają ten sam zapał i świadczą o tym samym geniu-szu jak podczas jedenastu marokańskich miesięcy, z notatnikiem w dłoni. Dokona jednak tych wyczynów zupełnie bezinteresownie i nie tu należy szukać jego życiowego powołania.

Page 65: Umiłowane ostatnie miejsce

17W

stęp

Szukający po omacku

Nadal musimy szukać sekretu tego człowieka i w tym celu trze-ba nam powrócić do punktu wyjścia.

Jeśli 4 listopada 1889 roku, w dniu świętego Karola, swego pa-trona, może mówić o swoim życiu w Paryżu, przywołując „spokój, który daje mu życie na uboczu”, to dlatego, że z dala od światowe-go życia, pogoni za karierą i sukcesem nic nie liczy się dla niego bardziej niż trwająca od co najmniej trzech lat przygoda duchowa. Za trudami życia wojskowego i planami podróżniczymi w istocie o wiele głębiej rozstrzygało się przeznaczenie człowieka i pełne po-wikłań dojrzewanie jego osobistego powołania.

Niełatwo mu przyszło odkryć to powołanie, owo miejsce, do którego był wezwany.

Wychowany po chrześcijańsku przez przedwcześnie zmarłą matkę, mógł liczyć tylko na daleką i nie zawsze światłą pomoc raczej formalistycznego środowiska chrześcijańskiego, na godne szacunku, ale mało porywające obyczaje przekazane przez jego zacnego dziadka, oraz na niekoniecznie napawające entuzjazmem lekcje religii wpisane do oficjalnego programu najpierw przez półtora roku w gimnazjum Saint-Arbogast w Strasburgu, a póź-niej w liceum cesarskim w Strasburgu oraz liceum państwowym w Nancy, gdzie uczył się od 1868 do 1874 roku od klasy szóstej aż do klasy retoryki.

W trzeciej klasie przystąpił do Pierwszej Komunii świętej w ka-tedrze w Nancy, a 28 kwietnia 1872 roku pozostanie dniem praw-dziwej gorliwości, zachowany jako punkt odniesienia w jego chrze-ścijańskim życiu.

Nie minie wiele czasu, a poeci, powieściopisarze i eseiści prezen-towani na lekcjach humanistyki, odkryci w bibliotekach, zakupieni u bukinistów staną się jedynym ciekawym źródłem kształtowania wyobraźni i wrażliwości młodzieńca, nadzwyczaj rozwiniętego in-telektualnie, jednakże kruchego w swej osobowości wskutek do-świadczeń dzieciństwa. W wieku trzech lat wyczuwa smutek swojej matki wynikający z oddalenia od męża, który po ciężkim udarze mózgu przebywa na rekonwalescencji u siostry Ines w Paryżu.

Page 66: Umiłowane ostatnie miejsce

18

Wstęp

Zostaje nagle porażony odejściem ukochanej matki, która umieraw wieku 35 lat na skutek poronienia. Po tym zranieniu dozna na-stępnych – najpierw gdy dowiaduje się o śmierci dawno niewi-dzianego ojca, potem kiedy jest świadkiem nagłej śmierci ojczystej babki, w końcu w wieku 12 lat odczuwa trwogę wojny i wygnania. Tyleż dramatów musiało go boleśnie doświadczyć. Do nich należy dołączyć przeżyty w wieku 16 lat szok uczuciowy, jakim bez wąt-pienia było dla niego w 1874 roku małżeństwo Marii Moitessier, kuzynki poznanej na wakacjach w 1869 roku, starszej co prawda o 8 lat, do której jednakże był głęboko przywiązany.

To właśnie w tym roku przyznał, że narodziły się jego wątpli-wości w wierze i zaczął nieuporządkowane życie. Nauka w szko-le Saint-Geneviève położonej w Paryżu przy ulicy Lhomond 18, słynne gimnazjum jezuitów przy ulicy Postes, gdzie przygotowuje się w latach 1874–1876 do egzaminu wstępnego do Saint-Cyr, nie przyczynią się mimo głęboko przez niego poważanych nauczycieli do jego lepszego usposobienia. Będąc już u trapistów, w liście do kuzynki, wspominając owe dwa lata, napomknie, że żył „w opła-kanym stanie ducha”. Gwałtowny temperament, naturalnie nasta-wiony na żądzę władzy, zbyt duża i źle ukierunkowana wolność ani trochę niekontrolowane wydawanie pieniędzy, wszystko to prowadzi nastolatka, a później młodego studenta i podporuczni-ka do niepohamowanego zachowania, czasami delirycznego, jak stwierdziłaby współczesna psychologia.

Ten okres, daleki od dobra i prawdy niegdyś szanowanych i praktykowanych, musiał trwać dwanaście lat, z ogromnym wstrzą-sem moralnym w 1881 roku, kiedy dana jest mu szansa przekrocze-nia samego siebie podczas działań wojskowych, gdy młody oficer zamiast alkoholem upaja się wielkimi przestrzeniami południowe-go Oranu. Eksploracja nieujarzmionego Maroka musiała mieć taki sam efekt jak samotny marsz do oaz Południa w 1885 roku. Wła-śnie po powrocie z dającego siłę spotkania z pustynią i z najlepszą częścią siebie samego Karol de Foucauld, na początku 1886 roku, wyznaje, że na nowo zasmakował dzięki kontaktowi z bliskimi, a zwłaszcza z kuzynką Marią, zawsze uczuciowo i dyskretnie obec-ną, w cnocie. Odnalezione światło wiary musiało zabłysnąć wkrót-ce potem. Już jako agnostykiem zachwiał nim widok wyznawców

Page 67: Umiłowane ostatnie miejsce

19W

stęp

islamu, świadków modlitwy i ufności do Najwyższego i Najmiło-sierniejszego, cisza samotności południowej Algierii, a następnie porwała go lektura Élévations sur les mystères, tej książki Bossueta, otrzymanej od Marii w prezencie komunijnym, oraz powtarzanie ułożonej przez siebie modlitwy: „Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, bym Cię poznał”, odmawianej w kościołach, do których coraz czę-ściej lubi wchodzić, aby dojść do siebie. Jednak, żeby przydać życia i żaru temu płomykowi, trzeba było łaski nawrócenia. Zdecydo-wawszy się pobierać lekcje religii u księdza Huvelina, wikariusza w parafii świętego Augustyna, spotyka go pewnego ranka obok konfesjonału i prosi o rozmowę. Rozmowę z księdzem Huvelinem oraz zaproponowane przez kapłana i pokornie przyjęte spowiedź i komunię uzna za decydujący zwrot w swoim życiu, nawet jeśli dokładna data spotkania w kościele umknęła mu, choć zachowy-wał w pamięci wspomnienie ważnych dni.

Bez wątpienia wydarzenie to, mające miejsce między 27 a 30 października, jest dla niego tylko początkiem kolejnych łask, któ-re w jego umyśle staną się wkrótce jednością. Doprowadzą go nie-mal bez przerwy do tej daty kapitalnej, przywoływanej później co roku i zapisanej w jego intymnym dzienniku, daty, która stała się momentem jego największej ofiary: dokładnie w środę 15 stycznia 1890 roku, o godzinie siódmej wieczorem, pożegnał się ze swo-ją drogą kuzynką i wyjechał na zawsze (ponieważ takie było jego pragnienie w tej godzinie) do najdalszego i najuboższego klaszto-ru, „aby dzielić ubóstwo naszego Pana i Jego uniżoną pracę”. Por. niżej, s. 36.

„Umiłowane ostatnie miejsce”

Prezentowane listy de Foucauld i te do niego napisane pozwala-ją nam zatem dzięki błyskotliwym sformułowaniom, jak chociażby temu wyżej wspomnianemu z 4 listopada 1889 roku, odsłonić nie-co wewnętrzną fizjonomię Karola de Foucauld i drogę, którą od-tąd podąża. Niedługo po ślubach zakonnych, złożonych 2 lutego 1892 roku, otrzyma list od ojca opata opactwa Matki Bożej Śnież-nej; odpowie na niego dopiero we wrześniu, jasno wyrażając swój plan na życie:

Page 68: Umiłowane ostatnie miejsce

20

Wstęp

Być dobrym zakonnikiem, pełnym pokory, ubóstwa, posłuszeństwa; tak, o to trzeba prosić dla mnie dobrego Boga; być przy Nim ubogim i pokornym robotnikiem, prowadzić w wierności, miłości, wdzięczności najbardziej uniżo-ne życie, być zawsze na ostatnim miejscu, tym umiłowanym ostatnim miejscu, które na ziemi należało do Niego. Och! Niech zawsze Wielebny Ojciec prosio to dla mnie, w ten sposób bowiem rozumiem życie, tego właśnie szukam (12 września 1892 roku, s. 101).

Z pewnością nie zawsze będzie mówił w ten sposób, a pewnego dnia, po bolesnej konfrontacji z surową fizyczną i duchową rzeczy-wistością wrogiego Ahaggaru8, jego język będzie bardziej podatny na wezwania Ducha, bardziej skłonny do braterskich tonów wzglę-dem ludzkości, której chce być skromnym i ubogim członkiem, ale zawsze będzie świadczyć o tym samym wewnętrznym odkryciu, które daleko wyprzedzi wszelkie próby, wszelkie pragnienia mło-dego Foucauld, jak również błądzenia, będące tylko błędami na drodze głębokiego poszukiwania.

Na razie podąża w kierunku odtąd wybranym w całkowitej ja-sności i wolności; jeśli „kryzys” nie jest w pełni przezwyciężony wraz z wstąpieniem do zakonu, to wybór życia zakonnego jest już sposobem umożliwiającym mu wzrastanie. W liście napisanym 21 lutego 1892 roku do przyjaciela, badacza Henriego Duveyriera, pozostawia ślady, które pozwalają nam śledzić dojrzewanie jego pragnienia:

Tego życia, z którym jestem teraz związany [przez profesję monastyczną zło-żoną 2 lutego], pragnę od czterech i pół roku [to znaczy od połowy 1887 roku, kiedy kupuje książki o mnichach]; trzy lata temu zdecydowałem się je podjąć [to znaczy od czasu pielgrzymki do Ziemi Świętej, która zaprowadzi go do Na-zaretu w styczniu 1889 roku], a wiodę je od dwóch lat [to znaczy od 26 stycz-nia 1890 roku, kiedy dostaje habit zakonny i imię brata Marii Alberyka]... Ja również, będąc niegodny – dorzuca – chciałem z innymi kochać Boga całym swoim sercem i naśladować Go, na ile pozwoli mi na to moja nikczemność; oby Bóg pozwolił, żeby dokonywało się to coraz lepiej.

8 Masyw górski w środkowej Saharze, w południowej Algierii (przyp. tłum.).

Page 69: Umiłowane ostatnie miejsce

21W

stęp

Owo wyznanie uczynione przyjacielowi dowodzi, że o niczym jeszcze ostatecznie nie zadecydował, a jego pragnienie miłowania Tego, który pierwszy umiłował, i naśladowanie Go poprowadzi go do innych, jeszcze bardziej radykalnych wyborów.

Choć trzeba poczekać do końca jego ludzkiej drogi, to znaczy poczekać trzydzieści lat oddzielających go od spotkania z 1 grud-nia 1916 roku, żeby początkowe uniesienie z kościoła świętego Au-gustyna mogło osiągnąć spełnienie, to jednak można pomyśleć, że łaska nawrócenia długo będzie w nim działać i że zajmie mu dzie-sięć lat, żeby przyswoił sobie naprawdę to, co zostało mu podaro-wane w konfesjonale księdza Huvelina.

Mówiąc o upływie tych dziesięciu latach, oczywiście, licząc je z pewną nawiązką, wzorujemy się na trafnym ujęciu J.-F. Sixa z jego książki Itinéraire spirituel de Charles de Foucauld (Seuil, Paris 1958), w której dzieli życie Karola de Foucauld na dwa okresy. Pierwszy, podsumowany słowami Ewangelii „jeśli ziarno nie obumrze”, opi-suje trudną drogę młodego człowieka z jego błądzeniem, następnie zmartwienia związane z poszukiwaniami konwertyty i mnicha tra-pisty, zadającego pytanie świętego Pawła po nawróceniu (Dz 22, 10): „co mam czynić, Panie?”, aby dotrzeć w końcu w 1896 roku do ukształtowania się spokojniejszej osobowości, zdolnej do wy-rażenia swojego ideału.

Z końcem października 1896 roku nastąpi kolejny zwrot w ży-ciu Foucauld, ujęty w zdaniu „przynosi dużo owoców”. Właśnie w tym zwrocie, który dokonał się około 1896–1897 roku, krystali-zuje się szczególna misja, do której zostaje wezwany i którą trafnie udaje mu się oddać słowami „życie Nazaretu”. Karol de Foucauld buduje wokół tej wizji duchowej cały projekt życiowy, który wy-raża w formie Reguły „Małych Braci Jezusa” przedłożonej od razu księdzu Huvelinowi. Choć kierownik duchowy zabrania mu zdo-bywać uczniów, pozwala mu jednak porzucić Regułę cysterską, aby podążyć w innym kierunku, „ku wspólnocie, [ku życiu] w po-niżeniu, którego sobie życzysz”. Ta wstrzemięźliwa aprobata nie jest jednak akceptacją zarządzeń spisanych dla „Małych Braci Jezu-sa”, ale udzieleniem pozwolenia przez roztropnego męża Bożego

Page 70: Umiłowane ostatnie miejsce

22

Wstęp

na pójście w pokoju drogą życia zdecydowanie wyznaczoną przez Ducha Świętego, nawet jeśli trzeba ją rozpocząć po omacku.

Konkretnie owo nowe doświadczenie zaczyna się wraz z proś-bą przedłożoną Wielebnemu Ojcu Opatowi Generalnemu Zakonu o zwolnienie ze ślubów złożonych 2 lutego 1892 roku. W związku z tym zostaje wysłany list do Rzymu (12 lipca 1896, s. 126), a mie-siąc później Karol de Foucauld pisze do kuzynki:

Czas niepewności minął: w przyszłości z pewnością będę miał wiele krzy-ży, trudności, ale niepewności nie mam. (…) Moja droga jest wyznaczona, mu-szę tylko nią kroczyć (…) Widzę wolę Boga, pozostaje mi tylko podążać za nią z odwagą (14 sierpnia 1896).

Trzeba było zatem dziesięciu lat od jego „nawrócenia”, aby stał się pewnym woli Bożej; tak sprecyzuje wezwanie, które słyszy:

wolą Boga jest, abym podążał drogą uniżenia, ubóstwa, pokornej pracy fi -zycznej; drogą robotnika z Nazaretu, którą On sam wskazuje mi od dawna (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

Bez wątpienia ostatnie słowa – „od tak dawna” – odsyłają do pielgrzymki do Nazaretu w styczniu 1889 roku i do niezwykle waż-nych spotkań z księdzem Huvelinem, które nastąpiły po owym jakże istotnym z końca października 1886 roku. W trakcie jednego z tych szczególnych spotkań jedno zdanie kazania zostało „w nie-zatarty sposób wyryte w jego duszy”: „Nasz Pan wybrał tak ostat-nie miejsce, że nikt nigdy nie zdołał mu go wydrzeć!”.

Aby móc iść za swoim Ukochanym Bratem i Panem, brat Maria Alberyk prosi, po sześcioipółrocznej próbie w zakonie trapistów, o pozwolenie na kolejną, która zbliży go do „życia w Nazarecie”:

Od trzech i pół roku proszę – pisze dzień po udzieleniu mu tego pozwole-nia – abym przestał być bratem chórowym, a stał się bratem oblatem, czy to w zakonie cysterskim, czy to w innym zakonie osiadłym na Wschodzie; myślę,

Page 71: Umiłowane ostatnie miejsce

23W

stęp

że moim powołaniem jest się umniejszać (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

List do ojca Eugeniusza, który pozwolił nam się zetknąć z Karo-lem de Foucauld, jego przeszłością, aspiracjami i jego drogą, wska-zuje, że pierwszy kontakt z opactwem Matki Bożej Śnieżnej miał miejsce w listopadzie 1889 roku. Natomiast list do ojca Hieronima z 24 stycznia 1897 roku kończy okres spędzony u trapistów. Jed-nak relacje z braćmi trapistami nie przerwą się.

Z Palestyny

Ciąg dalszy jest znany: aby opuścić Dom Generalny w Rzymie, ten, którego w dalszym ciągu nazywają ojcem Marią Alberykiem lub Alberykiem, który jednak powróci do swego imienia i stanie się Bratem Karolem, czeka na oficjalne ogłoszenie dyspensy od ślu-bów. O dyspensie zostaje powiadomiony 14 lutego i natychmiast składa na ręce ojca Roberta, swojego spowiednika, dwa śluby pry-watne: wieczystej czystości i wieczystego ubóstwa, tym samym zobowiązując się nigdy nie posiadać na własność ani nie używać więcej, niż może mieć ubogi robotnik. To właśnie pod tym jarz-mem będzie żył od tej pory, w niczym nie podlegając jurysdykcji trapistów. 22 grudnia 1890 roku, przy święceniach subdiakona-tu, przyjmie kanoniczne zobowiązanie do celibatu kościelnego,a 9 czerwca roku następnego, przy święceniach kapłańskich, obie-ca posłuszeństwo biskupowi Viviers, któremu podlega. Ta sytu-acja w Kościele jest zupełnie jasna, ale jemu współcześni, którzy widzieli go przez rok (1900–1901) za klauzurą w habicie oblatai w towarzystwie opata Marcina w drodze na święcenia do Viviers, mogli słusznie mniemać, że ojciec Alberyk może być zakonnikiem opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Wygląda na to, że sam wielebny bi-skup Guérin nie zatroszczył się o to, żeby dogłębnie przestudio-wać curriculum vitae ojca Karola od Jezusa. Kiedy wyśle do Rzymu prośbę o zezwolenie na odprawianie Mszy bez ministranta dla ży-jącego w odosobnieniu na krańcach Prefektury apostolskiej misjo-narza, sposób, w jaki biskup Guérin przedstawi „Brata Alberyka”,

Page 72: Umiłowane ostatnie miejsce

24

Wstęp

wywoła zabawne i dość oryginalne śledztwo Kongregacji Rozkrze-wiania Wiary (s. 317–330).

Zanim nastąpią jednak przygotowania do święceń, miną trzy lata życia pustelniczego jako „domownik” w jednym z klaszto-rów na Wschodzie, a w rzeczywistości jako służący sióstr klarysek w Nazarecie i Jerozolimie; będą to lata bogate w odkrycia i jako takie zasługują na głębsze studium, ale w innym miejscu niż ni-niejszy Wstęp.

Należałoby teraz wspomnieć nieco o ważnej korespondencji z ojcem Hieronimem z Ustawali, z klasztoru z okolic Algieru, u któ-rego ojciec Maria Alberyk wezwany we wrześniu 1896 roku przez opata Ludwika de Gonzagę, nadzorującego przeorat Matki Bożej od Najświętszego Serca, spędza miesiąc, zanim uda się do Rzymu na „trzy lata wyższych studiów teologicznych w Kolegium Rzym-skim pod ojcowską opieką naszego przewielebnego ojca generała”, by posłużyć się słowami ojca opata (s. 133). Po raz pierwszy ojciec Maria Alberyk napisze do ojca Hieronima z Domu Generalnego w Rzymie, ale większość listów „do ojca Hieronima” przyjdzie z Pa-lestyny i będą włożone do koperty zaadresownej bez wątpienia do ojca opata. Siedemnaście z dwudziestu ośmiu zamieszczonych tu listów zostało napisanych podczas trzech lat pobytu w Ziemi Świę-tej; skoro pustelnik zdecydował się zachowywać względne milcze-nie korespondencyjne, to skąd bierze się to wyróżnienie w stosunku do owego osiemnastoletniego młodego profesa, spotkanego prze-lotem podczas miesięcznego pobytu w Ustawali?

Czy tenże ojciec Hieronim, który przybył z Paryża i który rów-nież miał na imię Karol, podzielił się z Karolem de Foucauld, któ-ry być może nie był mu nieznany, swoimi planami duchowymi? Wydaje się raczej, że to opat, dom Ludwik de Gonzaga, poznał ich ze sobą po to, żeby Maria Alberyk pomógł Hieronimowi.

Bardzo szybko Brat Karol ujrzał w przyjacielu brata, któremu może przedstawić ideał Nazaretu. Ponieważ ksiądz Huvelin zabro-nił wszelkiej rekrutacji i wszelkich pomysłów fundacyjnych, więc pustelnik z Nazaretu, również w swoich listach, pilnuje się, by nie złożyć swojemu korespondentowi propozycji dzielenia jego stylu życia. Ale czy nieświadomie nie pisze do niego jak do małego bra-

Page 73: Umiłowane ostatnie miejsce

25W

stęp

ta Jezusa? Liczne aluzje do duchowości, którą żył, dobrze ilustru-ją w każdym razie to, jak Brat Karol potrafił, z charakteryczną dla niego żarliwością i pragnieniem, by u innych dojrzało to, co go in-tensywnie ożywiało, wyrazić na zewnątrz swe osobiste powoła-nie… To powołanie, którego linie określi w nowej Regule, w 1899 roku. Bardzo prawdopodobne, że między przyszłymi „pustelnika-mi Najświętszego Serca Jezusa” widzi swojego „brata” z Ustawali. Kiedy 29 maja 1900 roku przedstawia swojemu kierownikowi du-chowemu trzy powody skłaniające go do podróży do Francji, dru-gi z nich formułuje w sposób następujący:

podróż do Francji miałaby wielką korzyść z innego punktu widzenia: pozwo-liłaby mi, poprzez opactwo Matki Bożej Śnieżnej, znależć jednego lub dwóch towarzyszy samotności (s. 216).

O jakim towarzyszu mógł myśleć w tym czasie? Nie znał niko-go z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcze-śniej, ani nikogo z klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca, do którego aspirował po powrocie do rodziny. Zatem jedynym możliwym miejscem było Ustawali…

Z diecezji Viviers

19 sierpnia 1900 roku Karol de Foucauld puka do drzwi opac-twa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcześniej, 26 czerwca 1890 roku, aby wyruszyć na Wschód. W porozumie-niu z księdzem Huvelinem i opatem podejmuje kanoniczne kro-ki, aby przyjąć święcenia, i kończy przygotowanie teologiczne. Po miesiącu spędzonym w Rzymie „w sprawach klarysek”, wchodzi za klauzurę 29 września. Trzy miesiące później zostaje wyświęco-ny na subdiakona i podczas rekolekcji, które poprzedzają święcenia otrzymane 22 grudnia w Viviers, myśli o ewentualnym zamiesz-kaniu na Saharze. Przy wyborze tego odosobnienia, pytając siebie, „gdzie” będzie żyć łaską owej „więzi małżeńskiej na zawsze łączą-cej go z Ukochanym Jezusem”, pisze:

Page 74: Umiłowane ostatnie miejsce

26

Wstęp

Obecnie w Viviers. Następnie tam, gdzie uzna za stosowne, mój kierownik duchowy, tłumacz Boga.

A między snutymi przypuszczeniami notuje:

W którym miejscu mógłbym osiedlić pustelników Najświętszego Serca w Zie-mi Świętej najpierw…

Później, jeśli Bóg da, na Saharze w Afryce, gdzie tak wiele dusz żyje bez ewa-gelizacji i gdzie mnisi, pustelnicy Najświętszego Serca, zrobiliby wiele dobrego (Écrits sp., Nouvelle Cité, X, Retraites à Notre Dame des Neiges, s. 21, 22).

Zamiarem tym będzie żył w okresie między subdiakonatem i święceniami kapłańskimi udzielonymi 9 czerwca 1901 roku. Za-stanawiając się nad wyborem pierwszego miejsca odosobnienia, pyta się, „gdzie” osiedlić małych braci Najświętszego Serca Jezusa i daje jasną odpowiedź:

Tam, dokąd udałby się Jezus: do „owieczki” najbardziej błądzącej, do „naj-bardziej chorego” „brata” Jezusowego, do najbardziej zaniedbanych, do tych, co mają najmniej pasterzy, do tych, co „siedzą w najgęstszych ciemnościach”, w „najgłębszym” cieniu śmierci, do najbardziej „więzionych” przez demona, do najbardziej „ślepych”, do najbardziej „zagubionych”. Najpierw: do niewier-nych (mahometan i pogan) Maroka i do stref granicznych Afryki Północnej (tamże, s. 80).

Jego ordynariusz, biskup Bonet, musiał być o wszystkim po-informowany od 9 czerwca i zgodzić się na prośbę kandydata do święceń, aby go przyjąć jako „wolnego kapłana”: „Jeśli zbyt późne i zbyt naglące powołanie nie gnałoby go do nawracania muzułma-nów, byłbym szczęśliwy, dając mu zajęcie w mojej diecezji” – napi-sze hierarcha do biskupa Livinhaca 5 września 1901 roku.

I tak od połowy czerwca gotowy jest do dwóch rodzajów dzia-łań; jedno wobec władz cywilnych i wojskowych, z którymi na-wiązał kontakt po uprzedniej prośbie przedstawionej Henrykowi

Page 75: Umiłowane ostatnie miejsce

27W

stęp

de Castriesowi (list z 23 czerwca 1901 roku, s. 232), drugie wobec ojców białych, którym powierzono misje w Afryce Północnej i na Saharze.

W następnych tygodniach dojdzie do wymiany wielu listów, niezwykle istotnych dla zrozumienia zamiarów neoprezbitera i po-znania myśli tych, którzy są uprzywilejowanymi świadkami jego codziennego życia: listy pokazują byłego kawalerzystę łatwo na-wiązującego kontakt z kręgami wojskowymi, nieustraszonego i wnikliwego badacza, który nie pozostawia niczego przypadko-wi, zakonnika całkiem zdanego na wolę Boga, który przemawia do niego przez wydarzenia i wskazówki przełożonych, misjonarza przemierzającego obszary, do których Ewangelia nie dotarła, brata wszystkich ludzi pałającego miłością do Maroka, do ubogich z Sa-hary oraz do żołnierzy żyjących w trudnych warunkach z dala od Francji. Wszystkie te cenne dokumenty znajdują się w tej książce na stronach od 233 do 256. Inne były wydane i są łatwo dostępne w biografiach Karola.

Z Sahary

Zaczyna się zatem piętnaście lat życia Karola de Foucauld na Saharze, najpierw w Beni-Abbès (październik 1901 – styczeń 1904), później na szlakach południa, w towarzystwie komendanta oaz, pułkownika Laperrine’a. Tenże zaprosi go na długą podróż, by poznać się z Tuaregami. Karol wahał się z opuszczeniem pustel-ni w Beni-Abbès, ale będąc jedynym kapłanem mogącym iść w te okolice nieznane ojcom białym, dostrzega w tym znak, aby udać się do najuboższych ze swych braci.

Na początku 1905 roku, po dość krótkim pobycie w Beni-Abbès, wyjeżdża tam, a gdy jego miejsce pobytu zostanie ustalone, zakłada w sierpniu 1905 roku nową pustelnię w Tamanrasset, gdzie będzie odtąd przebywał aż do swojej śmierci (1 grudnia 1916).

W latach 1906–1907 będzie jeszcze podróżować, dochodząc aż do Algieru, aby znaleźć towarzysza – ale podjęta próba nie przy-niesie efektu – a następnie uda się na najdalsze południe Algierii; w latach 1909, 1911 i 1913 nadal będzie w drodze, ale tym razem

Page 76: Umiłowane ostatnie miejsce

28

Wstęp

będzie myślał o Francji i swoich rodakach, których chce uwrażli-wić na problemy misyjne kolonii i stworzyć z nich bractwo, któ-re miał zamiar nazwać „Unią braci i sióstr Najświętszego Serca Jezusowego”.

Podczas piętnastu lat pobytu na Saharze nawiąże nowe wię-zi: ze swoim przełożonym kościelnym biskupem Guérinem, z za-konu ojców białych, któremu w 1901 roku, wraz z przyjazdem de Foucauld, została powierzona odpowiedzialność za prefekturę apo-stolską Ghardaja; z oficerami spotykanymi najpierw w garnizonach, a później w miarę ich przekształcania w Kompaniach saharyjskich; ze swoim przyjacielem Laperrinem, który będzie przebywał na po-sterunku na Saharze aż do 1910 roku, a informacje o małych i wiel-kich wydarzeniach z Ahaggaru będą regularnie do niego docierać. Jednakże były brat Maria Alberyk ma wierne serce i nie zapomni trapistowskiego opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Dwa razy złoży tam krótką, ale serdeczną wizytę, 27 lutego 1909 roku i 20 lutego1911 roku. Nie zobaczy już dom Marcina, zmarłego 11 grudnia 1908 roku.

Od czasu ich rozstania w 1901 roku nie ustała wymiana listów, nawet jeśli krótkie odpowiedzi opata u kresu jego życia wskazy-wały na jego zmęczenie. W niniejszym wydaniu następują po so-bie listy Karola i odpowiedzi opata, przedstawiając w ten sposób odzew adresata na to, co w poprzedniej edycji stanowiło jedynie monolog, a ich łączna lektura dobrze oddaje klimat relacji między misjonarzem w Afryce i wspólnotą monastyczną, która we Fran-cji pomaga mu moralnie i duchowo. Czyż dom Marcin nie obiecał mu uczynić wszystko, co w jego mocy?

A wysyłanie dzwonków i stypendiów mszalnych będzie tyl-ko dalszym ciągiem ośmiu paczek pełnych różnych przedmiotów i materiałów liturgicznych wyrabianych w pracowniach opactwa Matki Bożej Śnieżnej przed wyjazdem do Algierii.

Obok ojca opata, a później po jego śmierci, głównym korespon-dentem „drogiego ojca Karola od Jezusa” jest wierny sekretarz tego pierwszego, brat Augustyn. Przebywa w opactwie już od sze-ściu miesięcy, gdy Karol de Foucauld przybywa tu na rok w celu przygotowania się do święceń kapłańskich. Augustyn natychmiast

Page 77: Umiłowane ostatnie miejsce

29W

stęp

zostaje olśniony przez postać ubogiego pustelnika z Nazaretu, nie-gdyś znakomitego badacza Maroka. Często będzie zadawał mu pytania, żeby dowiedzieć się więcej na temat jego słynnej podró-ży. Pustelnik będzie milczał, ale czyż ciągle zadawane pytania nie zaowocowały u przyszłego kapłana pomysłem wyjazdu pewne-go dnia jako apostoł Jezusa? Służba wojskowa odbyta przez brata Augustyna u żuawów doprowadziła go, w tym samym czasie co podporucznika 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w okolice Géry-ville. Był to dodatkowy powód, aby podziwiać tego nieomal towa-rzysza broni, który stał się teraz bohaterem na drodze ku świętości. Mnich ten już na początku swojej obecności u trapistów będzie ogromnie pragnął dołączyć do brata Karola od Jezusa na obsza-rach granicznych algiersko-marokańskich, ale przez wzgląd na dom Marcina brat Augustyn zadowoli się modlitwą za Maroko i opo-wiadaniem aż do 1930 roku o czynach i zachowaniu swego wybit-nego przyjaciela.

Związek Karola de Foucauld z opactwem Matki Bożej Śnieżnej i jego krótki pobyt w klasztorze w 1911 roku przyniosły nam bar-dzo ważny list do jednego z zakonników, ojca Antoniego, który bez wątpienia był poruszony świadectwem tego „mnicha-misjona-rza” z Tamanrasset. Dla siebie samego i innych kandydatów prosi o szczegóły życia, jakie można tam prowadzić, u boku brata Ka-rola od Jezusa. Odpowiedź jest konkretna, przedstawiona prawie jak Reguła, ale bardziej niż konkretne życie – ten, który tak marzył o posiadaniu towarzyszy i który nie mówi już o nich od kilku lat – przedstawia w wielkim projekcie życie, które można by wieść, jeśli dano by mu braci.

W tym samym stopniu co z opactwem Matki Bożej Śnieżnej były brat Maria Alberyk pozostaje związany, choć przez krótszy okres, z Ustawali. Zna bardzo dobrze ów klasztor trapistów, w roku 1896 był tam przejazdem, a w 1901 będzie tam oczekiwał na zgodę ko-nieczną, żeby przybliżyć się do granicy marokańskiej, ku obszarom w dalszym ciągu niespokojnym i podlegającym armii. Spotyka tu ojca Hieronima i innych mnichów, w których chętnie będzie wi-dzieć ewentualnych towarzyszy.

Page 78: Umiłowane ostatnie miejsce

30

Wstęp

W tym opactwie położonym obok Algieru, obok siedziby Zarzą-du centralnego i Maison-Carrée, Domu generalnego ojców białych, wielkim korespondentem jest ojciec Henryk, przeor klasztoru, któ-ry nazywa siebie „opiekunem” „samotnika” z Beni-Abbès i czuwa nad zaopatrywaniem go w narzędzia, lekarstwa… i wino mszal-ne. Tę posługę będzie pełnił regularnie aż do poważnych decy-zji, które doprowadzą do przeniesienia opactwa do Włoch w 1904 roku. Prawdą jest więc, że pustelnia Najświętszego Serca w Beni--Abbès zostaje tymczasowo zamknięta… Biorąc pod uwagę znane listy, zdaje się, że po swoim powrocie z podróży w styczniu 1905 roku Karol de Foucauld nie podjął stałej korespondencji z trapi-stami z Ustawali, którzy uciekli do Magguzano (Włochy), podob-nie musiał przestać pisać do ojca Hieronima, który po zamknięciu opactwa wolał zostać duchownym diecezji Algieru. To tam w 1913 roku odnajduje go Karol de Foucauld i złoży mu propozycję przy-łączenia się do rodzącej się wspólnoty: imię ojca Karola Bouffela figuruje na 47. miejscu na liście braci i sióstr Serca Jezusowego9. Po śmierci ich byłego „brata” wielu mnichów z Ustawali przypomni sobie o dniach, kiedy żył z nimi ojciec de Foucauld, o jego boha-terskim życiu i dramatycznej śmierci.

Zatem między Karolem de Foucauld żyjącym samotnie w Beni--Abbès lub w Tamanrasset a jego byłymi braćmi lub przełożonymi ma miejsce bogata wymiana wiadomości, która pozwala przypatry-wać się z bliska zdrowiu jednych i drugich, ich studiom, osobistym niepokojom i wyznaniom niektórych z tych osób; opowiadają sobie także o codziennych drobiazgach i poważnych zmartwieniach da-nej chwili, bowiem lata 1901–1907 są dla zgromadzeń zakonnych i dla Kościoła we Francji generalnie ciężkim okresem. Nie brakuje wiadomości o dramatycznych wydarzeniach czy to z Francji, czy od wielebnego ojca generała z Rzymu. Dla brata Karola od Jezu-sa wszystkie te zmartwienia są jego zmartwieniami: jest zawsze skory do szukania rozwiązań – widać to w kwestii niewolnictwa,

9 Dzięki kartkom, na których K. de Foucauld zapisuje datę wysłania listu do swoich korespondentów, możemy doliczyć się, oprócz dwudziestu ośmiu znanych listów napisanych do ojca Hieronima i opublikowanych w niniejszym tomie, dziewięć listów, które nie dotarły do nas i które były wysyłane od 4 marca 1902 do 12 paźd-ziernika 1903 roku.

Page 79: Umiłowane ostatnie miejsce

31W

stęp

która bulwersuje go w styczniu–lutym 1902 roku; zabiega o zna-lezienie sposobu, dzięki któremu młodzi trapiści mogliby uniknąć niebezpiecznej służby wojskowej, oraz o ustalenie miejsc schronie-nia w przypadku wypędzenia…

Później po wybuchu wojny on sam i jego adresaci będą targani tymi samymi uczuciami i podzielać będą te same obawy. Czy trze-ba dodawać, że jeśli w wiadomościach, które wysyła do Francji, kładzie nacisk na „spokój” panujący na Saharze, przejawia dosta-tecznie dużo przenikliwości, by dostrzec powagę zabiegów poli-tyczno-religijnych pochodzących ze Wschodu i mających na celu destabilizację regionu i uwikłanie go wojnę światową? A zresztą czyż cios zadany 1 grudnia 1916 roku, kiedy musiał nagle zginąć z powodu szaleństwa swojego strażnika, nie wpisuje się, choćby w odległy sposób, w rozpętaną przemoc tych strasznych lat?

Podejście historyczne uczy, jak należy czytać wszystkie te listy, listy Karola de Foucauld i jego współczesnych, w których wspo-mina się o napięciach francusko-niemieckich, o wojnie w Europie i o śmiertelnym rajdzie na bordż w Tamanrasset.

** *

Tak więc opublikowana tu korespondencja ujawni również nie-które relacje, o których czytelnicy często nie myślą, a mianowicie relacje trapistów z ich krewnymi. Między mnichami z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, z Akbès, z Ustawali a kuzynkami oraz sio-strą Karola de Foucauld istniały dość silne więzi. Więzi te, jak to zobaczymy, przetrwają i śmierć Karola w 1916 roku, ponieważ bli-scy krewni zmarłego odznaczają się nadzwyczajną delikatnością, informując o rozmaitych wydarzeniach trapistów, ci zaś okażą się bardzo pomocni w szerzeniu promieniowania tego, który pozosta-wił im tak liczne wspomnienia.

Wydaje się, iż pani de Bondy miała częsty, a nawet zażyły kontakt ze wspólnotami z Francji i z Syrii: po wstąpieniu Karo-la do postulatu w styczniu 1890 roku ofiarowuje ornat do zakry-stii. Natychmiast nawiązuje korespondencję z mistrzem nowicjatu, a przełożeni brata Marii Alberyka zachęcają ją, aby pisała do swego

Page 80: Umiłowane ostatnie miejsce

32

Wstęp

kuzyna za każdym razem, gdy uzna to za stosowne. Często prosi o modlitwę tych ludzi oddanych kontemplacji, a w pierwszych la-tach Karol de Foucauld wstawia się z innymi za nią i jej dziećmi. Dla niej będzie interweniował u dom Ludwika de Gonzagi, prze-ora Matki Bożej od Najświętszego Serca, ażeby przy okazji pobytu w Rzymie uzyskał od Stolicy Apostolskiej zezwolenie na przecho-wywanie Najświętszego Sakramentu w kaplicy zamku La Barre.

Również Katarzyna de Flavigny ofiarowuje ornat opactwu Matki Bożej Śnieżnej, prosi o odprawianie Mszy za jej zmarłego męża, ale chce pozostać dyskretna, w pełni akceptując postawę kuzyna, który „wyjeżdżając, bronił się przed prowadzeniem korespondencji”.

Siostra Karola de Foucauld, Maria, oraz Rajmund de Blic, jej mąż, również są dobrze znani mnichom. Tak jak panią de Bondy, ich też odwiedzi ten czy inny przełożony, jednak wydaje się, iż ich re-lacje z trapistami nie osiągną tej samej głębi co relacje kuzynki brata Marii Alberyka. Pięć miesięcy po wstąpieniu szwagra do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pan de Blic pyta opata, czy może przyjechać porozmawiać z nim o szwagrze. Czy chciał wyjaśnić kwestie ma-terialne, gdyż w grudniu ubiegłego roku przyszły zakonnik przed opuszczeniem świata ofiarował siostrze wszystko, co posiadał? Nie złoży jednak opatowi tej wizyty, gdyż zakonnicy poproszą go, po-dobnie jak Karol w liście do swojej siostry, by zaoszczędził mu ko-lejnego trudnego pożegnania na kilka dni zresztą przed wyjazdem do dalekiej Syrii. Później 7 czerwca 1901 roku pani de Blic zapo-wiada przyjazd na trzy dni i przybywa, aby uczestniczyć w pierw-szej Mszy swego brata. Również ona prześle trapistom pierwsze listy zawiadamiające o śmierci ojca de Foucauld, tym bolesnym wydarzeniu, które wraz z niemal jednoczesnym zgonem jednego z jej synów bez wątpienia przyczyni się do poważnego uszczerb-ku na jej zdrowiu.

Niewątpliwie brakuje nam innych świadectw, które mówiły-by jeszcze bardziej o tym, jak bardzo od 1890 roku żywi i zmarli krewni ojca Alberyka zostali włączeni w ogromną sieć modlitwy i przyjaźni mnichów i trwali w niej długo po roku 1923, kiedy to zmarła pani de Blic. Tak czy inaczej korespondencja z trapistami dostarcza nam wielu oznak obopólnego szacunku.

Page 81: Umiłowane ostatnie miejsce

33W

stęp

** *

Lettres à mes frères de la Trappe – pod takim tytułem ukazała się w 1969 roku książka, która prezentowała znaczną część listów Ka-rola de Foucauld do trapistów. Do tego dochodziła pewna liczba innych dokumentów o charakterze wyjaśniającym lub uzupełniają-cym. Aktualne wydanie wzbogaca naszą wiedzę, ponieważ przyno-si odpowiedzi na listy Karola de Foucauld i prezentuje różnorakie dodatkowe dokumenty.

Czytelnik, który zechce uzyskać pełny obraz lat cysterskich Ka-rola de Foucauld albo zechce przestudiować jego rozwój duchowy między rokiem 1890 a 1901, będzie mógł uzupełnić to źródło in-nymi pismami tego samego autora. Swojej kuzynce Marii de Bon-dy i księdzu Huvelinowi powierzał osobiste przemyślenia i plany,a u swego kierownika duchowego poszukiwał światła i potwier-dzenia. Listy do nich kierowane są zatem szczególnie ważne w tym aspekcie10.

Nie należy zapominać o jego pismach duchowych, w szcze-gólności o Méditations, których pierwsze strony zostały napisane w Akbès w 1896 roku (Méditations sur le Saint Evangile au sujet des principales vertus), oraz różnych Regułach, notatkach z rekolek-cji bądź innych pismach, które wyznaczają jego drogę duchową w okresie dwudziestu lat od 1896 do 1916 roku, a ponadto zostały umieszczone w kontekście, w którym zostały zredagowane11.

Publikacja zaprezentowanych tu czytelnikowi tekstów, jak się wydaje, pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie, aby spełnić wysokie wymagania, które stanowią podstawę aktualnych

10 Zob. Père de Foucauld, Abbé Huvelin. Correspondance inédite, red. J.-F. Six, Des-clée, Tournai 1957; Charles de Foucauld, Lettres à Mme de Bondy, de la Trappeà Tamanrasset, red. G. Gorrée, Desclée de Brouwer, Paris 1966; G. Gorrée, Sur les traces du Père de Foucauld, La Colombe, Paris 1953.

11 Por. zwłaszcza R. Bazin, Écrits spirituels de Charles de Foucauld, de Gigord, Pa-ris 1923; Charles de Foucauld, Nouveaux écrits spirituels, Plon, Paris 1950; Frère Charles de Jésus, Charles de Foucauld, Œuvres spirituelles. Anthologie, Seuil, Paris 1958; Charles de Foucauld, Lettres et carnets, Seuil, Paris 1966; Œuvres spirituelles du Père de Foucauld, Nouvelle Cité, Paris 1987–.

Page 82: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

badań nad postacią Karola de Foucauld prowadzonych przez hi-storyków pragnących ukazać człowieka, jego dzieła, jego wpływ kulturowy i „polityczny” lub badań mających ukazać wraz z Kon-gregacją do spraw świętych, jaki wzór świętości naszym czasom proponuje Duch Święty poprzez tego świadka. Uważna lektura tych stron pozwoli odkryć źródło, z którego tryskają, w całej spon-taniczności zwierzeń, wielkie tematy foucauldowskiej duchowości, przy czym stopniowo ukazywać się nam będą codzienne środowi-sko trapisty, pustelnika i misjonarza, chronologia jego burzliwego życia i nawiążemy kontakt z osobami, które zajmowały znaczące miejsce w jego uczuciach i do których lubił pisać z cudowną i wła-ściwą mu zawsze delikatnością.

P. SOURISSEAU

Page 83: Umiłowane ostatnie miejsce

Spis treści

Nota ................................................................................. 5

Przedmowa ...................................................................... 7

Wstęp ............................................................................... 9

1. Listy postulanta (1889–1890) ......................................... 35

2. Nowicjusz i młody profes: listy z Akbès (1890–1893) ..... 47

3. Nowy kierunek: listy z Akbès i z Rzymu

(1894–1897) ................................................................... 121

4. Eremita w Nazarecie (1897–1900) .................................. 157

5. Powrót do opactwa Matki Bożej Śnieżnej i kapłaństwo (1900–1901) ............................................. 215

6. Sahara, pierwszy okres: Beni-Abbès (1901–1905) ........... 244

7. Sahara, drugi okres: Tamanrasset (1905–1916) ............... 361

Aneksy ............................................................................. 407

Page 84: Umiłowane ostatnie miejsce

10

Wstęp

gdzie często będą go gościć państwo Moitessier oraz ich córka Ma-ria, żona Oliviera de Bondy i matka czworga małych dzieci. Wtedy właśnie przyjeżdża z wyprawy po południowej Algierii i połu-dniowym Tunisie.

Mnich trapista?

Jesienią 1889 roku miną prawie cztery lata jego pobytu w Pa-ryżu, ale list z 4 listopada wskazuje na to, że już nie pozostanie tam zbyt długo. Listy do mnicha z opactwa Matki Bożej Śnieżnej wskazują dokładnie na to, co się z nim dzieje. Za radą księdza Hu-velina, wikarego parafii świętego Augustyna i od trzech lat jego kierownika duchowego, przybywa z tego klasztoru położonego w departamencie Ardèche, w którym próbował lepiej poznać ży-cie trapistów i zebrać informacje na temat przeoratu założonego przez opata Matki Bożej Śnieżnej, a zlokalizowanego na Wscho-dzie w Azji, niedaleko Akbès, na granicy Turcji i Syrii. Pod koniec października, przez dziesięć dni, gości go w opactwie i udziela mu rad ojciec Eugeniusz, ówczesny mistrz nowicjatu, odpowiedzialny za rozeznawanie powołań postulantów.

Od dwóch lat Karol de Foucauld zbiera informacje o życiu mo-nastycznym. 30 czerwca 1887 roku prosi swojego wydawcę, Challa-mela, z którym przygotowuje sprawozdanie z podróży do Maroka, o książkę Żywoty Ojców Pustyni przetłumaczoną przez Arnauda d’Andilly oraz siedem tomów Montalemberta Les Moines d’Occident (Mnisi Zachodu). To jego pierwszy kontakt z tradycją i stylem życia, które są mu obce, choć zaczyna się z nimi coraz bardziej utożsa-miać. Rok później, towarzysząc swojej kuzynce Marii de Bondy, po raz pierwszy odkrywa miejsce związane z monastycyzmem: opac-two trapistów w Fontgombault w departamencie Indre, gdzie mał-żeństwo Bondy ma letnią rezydencję. Zdaje się, że pewien nędznie ubrany brat trapista, którego widział i który z pewnością z nim nie rozmawiał, żyje według dojrzewającego w nim ideału.

Wróciwszy w 1888 roku do Paryża po wakacjach spędzonych na zamku w La Barre, zdaje sprawę ze swych poszukiwań swoje-mu duchowemu przewodnikowi.

Page 85: Umiłowane ostatnie miejsce

11W

stęp

Choć ksiądz Huvelin uważał początkowo, że Karol powinien zrobić w świecie wspaniałą karierę geografa lub badacza, to jed-nak uznał z czasem, iż winien on zmierzać nie do małżeństwa, lecz wstąpić do zakonu, i to kontemplacyjnego. Intuicje te potwierdzą się w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej, którą Foucauld odbywa za zachętą swojego kierownika od listopada 1888 do lutego 1889 roku. Ponieważ droga życiowa Karola staje się jasna, ksiądz Hu-velin kieruje go do benedyktyńskiego opactwa w Solesmes na kil-kudniową próbę, a później zachęca go do odwiedzenia trapistów z opactwa La Grande Trappe w Soligny w departamencie Orne. Pobyt w drugim z opactw wydaje się bardziej rozstrzygający. Ka-rol de Foucauld potrzebuje kilku miesięcy, żeby zgłębić usłyszane wezwanie, które wydaje się kierować go do całkowitego ogoło-cenia na śladach Mistrza, który w Nazaret wybrał „ostatnie miej-sce”, i do ostatecznej rezygnacji z najdroższych uczuć, aby złożyć „największą z możliwych ofiar” Bogu, który pierwszy i bezgra-nicznie umiłował.

Ksiądz Huvelin, wyczulony na pragnienia swojego podopiecz-nego zastanawia się dla niego nad małą wspólnotą monastyczną zagubioną w okolicach Aleksandretty, w Imperium Osmańskim, gdzie żyje się skrajnie trudno. Ów skromny klasztor trapistow-ski „Matki Bożej od Najświętszego Serca”, założony w osadzie Cheikhlé, oddalonej o półtorej godziny od Akbès, jest pomysłem dom Polikarpa, opata Matki Bożej Śnieżnej, oraz brata szkolnego kolegi księdza Huvelina z Rzymu. Ma on służyć za ewentualne schronienie dla jego mnichów, jeśli okoliczności polityczne zmu-siłyby zakonników francuskich do opuszczenia Turcji. Ponieważ opactwo w Ardèche, a zwłaszcza jego syryjska filia, są mało znane księdzu Huvelinowi, pobyt wydaje się bardzo wskazany, i Karol de Foucauld wyjeżdża do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pod ko-niec października 1889 roku.

Kierunek myśli Karola najlepiej oddaje jego list do kuzynki Marii dzień po pożegnaniu z La Barre i po spotkaniu w Pary-żu z księdzem Huvelinem, który radzi mu pozostać dziesięć dni w Burgundii u siostry, stamtąd zaś udać się na dziesięć dni do opac-twa Matki Bożej Śnieżnej i powrócić do Paryża.

Page 86: Umiłowane ostatnie miejsce

12

Wstęp

W opactwie Matki Bożej Śnieżnej – pisze – będę miał do zrobienia dwie rze-czy, muszę zobaczyć w pełni życie trapistów i zebrać najbardziej szczegółowe informacje na temat Aleksandretty. Opat jest zatrwożony małą liczbą zakon-ników w Aleksandretcie, ale jeszcze z niej nie rezygnuje.

Kilka dni później w podobny sposób referuje punkt widzenia swojego kierownika:

Przejrzeliśmy wszystkie reguły zakonne. Najpierw ksiądz odrzucił zakony czynne, może z wyjątkiem franciszkanów; odrzucił kartuzów; coraz mniej po-ciągają mnie benedyktyni i wydaje się coraz jaśniej, zarówno księdzu, jak i mnie, że mają to być trapiści (list do Marii de Bondy, 20 września 1889)4.

Żołnierz?

Aby lepiej nakreślić portret kandydata do życia u trapistów, trzeba również wspomnieć o jego sytuacji zawodowej.

Wicehrabia Karol de Foucauld, syn i wnuk urzędników admini-stracji lasów, nie obrał tej samej kariery, lecz raczej tę, którą wybra-ło wielu jego przodków, wielu kuzynów i jego dziadek, pułkownik de Morlet. Od najmłodszych lat chce być żołnierzem, a wydarze-nia, których jest świadkiem w roku 18705, we wczesnej młodości, z pewnością podsycają jego pragnienia. W wieku 16 lat postana-wia przygotować się do egzaminu wstępnego do szkoły wojsko-wej; wybiera szkołę w Saint-Cyr6 o bardziej humanistycznym, mniej naukowym programie, która bardziej mu odpowiada niż surowe matematyczne podejście politechniki, do której chce go nakłonić dziadek, oficer wojsk inżynieryjnych. Dostaje się do Saint-Cyr na 82. miejscu na 412 kandydatów i podpisuje swój angaż 25 październi-ka 1876 roku. Przyjęty po pierwszym roku nauki do kawalerii, po dwóch latach zostaje podporucznikiem-elewem w Szkole Kawa-lerii w Saumur. W październiku 1879 roku zaczyna czynną służbę oficerską w 4. Pułku Huzarów.

4 G. Gorrée, Lettres à Madame de Bondy, Desclée de Brouwer, Paris 1966. Na s. 22 w ostatnim paragrafi e należy czytać: „16 września 1889”, a nie „20 września 1888” oraz usunąć „później” i „znowu”.

5 Wojna francusko-pruska 19 lipca 1870 – 10 maja 1871 roku (przyp. tłum.).6 Saint-Cyr to wojskowa szkoła ofi cerska (przyp. tłum.).

Page 87: Umiłowane ostatnie miejsce

13W

stęp

Męczy go jednak zarówno życie szkolne, jak i garnizonowe; nie znajduje zadowolenia w służbie wojskowej i jak większość jego kolegów (być może nawet intensywniej niż oni, ponieważ w roku 1878 zostaje dziedzicem rodzinnej fortuny), szuka ucieczki w przy-godach i kosztownych rozrywkach.

Jako podporucznik w 4. Pułku Huzarów przebywa w Pont-à--Mousson przez rok, później przez kilka tygodni w Satif, w Algierii. Zanim jednak tam dotrze, jeszcze podczas pobytu w Bône w grud-niu 1880 roku zostaje ukarany za życie w związku miłosnym, który zarzucano mu już kilka miesięcy wcześniej jeszcze we Francji – od-mowa zerwania skutkuje wydanym 20 marca 1881 roku nakazem „tymczasowego przeniesienia w stan spoczynku za nieposłuszeń-stwo i notoryczne złe prowadzenie się”.

Kilka tygodni później, mieszkając w hotelu Evian, dowiaduje się, że jego oddział wyruszy na wyprawę do Tunisu. Natychmiast składa prośbę o ponowny angaż. Władze wojskowe przyjmują go z jego dotychczasowym stopniem, ale przydzielają go do innej jed-nostki, do 4. Pułku Strzelców Afrykańskich.

Po przybyciu do Oranu 22 czerwca 1881 roku zostaje skiero-wany na południe wilajetu Oran, gdzie przez sześć miesięcy słu-ży w oddziałach wysłanych przeciwko szejkowi Bu-Amamie. Aktywny udział w podobnych operacjach przedkłada nad życie w garnizonach. Gdy jednak dobiega końca podpisany w 1876 roku pięcioletni kontrakt i Karol może zrezygnować, Foucauld przyłą-cza się do oddziału wracającego do Mu’askar, aby złożyć dymisję. W marcu 1882 roku zostaje przeniesiony do „rezerwy” 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, a gdy siedem lat później spotykamy go w gościnnym opactwie Matki Bożej Śnieżnej, jego rocznikowi ko-ledzy zajmują stanowiska dowódcze we Francji lub w koloniach, a on sam karierę wojskową ma dawno za sobą.

A jednak Karol de Foucauld po powrocie do cywila nadal uważa, że jest częścią armii i w niczym nie rezygnuje z praw i obowiązków wojskowego: zawsze na wizytówce przywołuje swój stopień „podporucznika rezerwy”, z zapałem bierze udział w ćwiczeniach rezerwistów, a nawet podejmuje inicjatywę, która da mu odczuć stronniczość armii republikańskiej. We wrześniu

Page 88: Umiłowane ostatnie miejsce

14

Wstęp

1886 roku podczas ćwiczeń jego pułku w Tunisie, zostaje na niego nałożona surowa kara, zawieszenie na rok, za wysłanie w dniu 14 lipca listu do dowódcy 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w którym przedstawił mu swój plan złożenia wyrazów szacunku, w imieniu korpusu oficerskiego, Henrykowi Orleańskiemu, synowi ostatnie-go króla Francuzów, skazanemu na wygnanie przez prawo pięt-nujące rodziny pretendentów do tronu7.

Po roku zawieszenia podporucznik de Foucauld zostaje prze-niesiony do rezerwy 19. Pułku Strzelców w Lille. Będzie to jego trzeci i ostatni pułk, w którym, zanim uda się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, w sierpniu i wrześniu 1888 roku odbędzie trzy-dziestodniowe ćwiczenia, które pozwolą mu poznać dowódcę 19. Pułku Strzelców i nawiązać z nim na tyle poufałe stosunki, że kiedy wstąpi do nowicjatu opactwa Matki Bożej Śnieżnej, jemu przedstawi swoją sytuację z prośbą o wyjaśnienie całej sprawy wojskowej administracji. Fragmenty nieopublikowanego listu do pułkownika de Coniaca zasługują na przytoczenie, ponie-waż wskazują na ostrożność w podejmowaniu decyzji o rychłym wyjeździe do trapistów z klasztoru Matki Bożej od Najświętsze-go Serca:

Opactwo Matki Bożej Śnieżnej30 stycznia 1890 roku

Panie Pułkowniku,

Pisząc do Pana ten list, zwracam się z prośbą o uzyskanie dla mnie zgody na dwuletnią podróż do azjatyckiej części Turcji oraz pragnę z ufnością przed-stawić powód mojej prośby.

Kilka dni temu otrzymałem habit nowicjusza w trapistowskim opactwie Matki Bożej Śnieżnej, skąd zostanę wysłany za pewien czas do klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca (niedaleko Aleksandretty w Syrii); w istocie rze-czy należę już do tego ostatniego klasztoru, będącego fundacją opactwa Matki

7 To niespodziewane przerwanie pobytu w Tunisie było być może owym „zaska-kującym wydarzeniem”, które sprowadziło go do Paryża, na początku październi-ka 1886, i które zakończyło się jego nawróceniem. Mówi o tym w czasie rekolekcji w Nazarecie, w listopadzie 1897 roku.

Page 89: Umiłowane ostatnie miejsce

15W

stęp

Bożej Śnieżnej. Mam nadzieję, iż za dwa lata złożę śluby wieczyste, jeśli wolą Boga jest, bym Mu służył jako trapista. Moi przełożeni pragną, abym zaczekał do tego czasu z podaniem się do dymisji ze stanowiska ofi cera rezerwy, i chcą, żebym zwrócił się teraz z prośbą o dwuletni urlop, by wyjechać do Turcji, gdzie niebawem zresztą będę.

Jest dla mnie szczęściem znać Pana Pułkownika…

Decyzją ministra, który przewidywał mobilizację rezerwistów na lato 1890 roku, Karol de Foucauld otrzyma pozwolenie na po-dróż, o które zabiegał, i wyjedzie 26 czerwca do azjatyckiej części Turcji; tam będzie kontynuował nowicjat i stamtąd wyśle swoją ostateczną dymisję:

Klasztor Matki Bożej od Najświętszego Serca, okolice Aleksandretty9 lipca 1891 roku

Podporucznik rezerwy de Foucauld z 19. Pułku Strzelców do Ministra Wojny w Paryżu.

Ja niżej podpisany, Karol-Eugeniusz de Foucauld, podporucznik rezerwy 19. Pułku Strzelców, składam rezygnację ze stanowiska, które było mi powierzone w wojskach lądowych; zgłaszam w konsekwencji dobrowolną i pełną rezygnację z przywilejów związanych z tym stanowiskiem oraz proszę o zgodę na pobyt we wspólnocie Matki Bożej od Najświętszego Serca, w Aleksandretcie (Syria).

K. de Foucauld

Przyjęta dymisja miała zamknąć służbę rozpoczętą w 1876 roku przez wstąpienie do Saint-Cyr… Mimo buntów i wybryków ofice-ra-elewa i młodego podporucznika można w nim dostrzec mate-riał na dobrego żołnierza, począwszy od dziecięcych zamiłowań aż do stosunków podtrzymywanych przez całe życie, a przechodząc przez żarliwy patriotyzm, szybkość działania i zmysł organizacyj-ny oraz zalety, które czynią go niezwykle uważnym na otoczenie, zdatnym do odrysowania go i dokładnym w raportowaniu. Mimo wszystko nie uczyni Karol z wojaczki swej prawdziwej profesji.

Page 90: Umiłowane ostatnie miejsce

16

Wstęp

Badacz?

Zrzucenie munduru wojskowego przez podporucznika de Fou-cauld na wiosnę 1882 w Mu’askarze nie oznacza jednakże, że wi-cehrabia Karol de Foucauld wybierze dobrze płatny zawód. Nie wynika to jednak z jego całkowitej swobody działania w dziedzi-nie finansów, jako że w tym okresie rodzina niepokoi się jego nad-miernymi wydatkami, a zwłaszcza hojnymi pożyczkami, których udziela wyzyskującym go przyjaciołom. Narzuca mu więc opieku-na sądowego w osobie Georges’a de Latouche’a, krewnego drugiej żony pułkownika de Morleta, szanowanego i w pełni akceptowane-go przez Karola, mimo iż decyzja ta w dosyć dużym stopniu uza-leżnia go. Zamiast zdecydować się na podjęcie jakiejś pracy, woli ulec swojemu upodobaniu do podróży; początkowo nosi się z za-miarem wyjazdu na Wschód, z czasem jednak zmienia plany, decydując się na podróż do Maroka.

Dzięki starannym przygotowaniom i kontaktom nawiązanym z wielkimi postaciami Towarzystwa Geograficznego oraz nieza-chwianej odwadze podczas rocznych przygód to, co mogło być jedynie turystyką lub przyjemną podróżą, staje się bohaterskim wyczynem i odkryciem. Jego zasługi zostały uznane przez Pary-skie Towarzystwo Geograficzne, które przyjmie młodego badacza na swego członka i przyzna mu złoty medal, wstrzymując się na kilka lat z oklaskami aż do ukazania się jego książki Reconnaissanceau Maroc (luty 1888). Czy Foucauld będzie zawodowo prowadził badania geograficzne? Rzeczywiście, po Maroku, po oazach połu-dniowej Algierii i południowego Tunisu planuje inne podróże, ale szybko zmienia plany i rezygnuje z kolejnych kroków w tej dzie-dzinie. I tak jak do końca zachowa wojskowy styl, tak i zawsze okazywać będzie niezmordowaną aktywność w zbieraniu danych naukowych i w ich ścisłym badaniu, ale tak jakby się przed nimi bronił: 25 tysięcy kilometrów pieszo na szlakach Sahary między 1904 a 1916 rokiem, tysiące stron słownika i tekstów do przetłu-maczenia zdradzają ten sam zapał i świadczą o tym samym geniu-szu jak podczas jedenastu marokańskich miesięcy, z notatnikiem w dłoni. Dokona jednak tych wyczynów zupełnie bezinteresownie i nie tu należy szukać jego życiowego powołania.

Page 91: Umiłowane ostatnie miejsce

17W

stęp

Szukający po omacku

Nadal musimy szukać sekretu tego człowieka i w tym celu trze-ba nam powrócić do punktu wyjścia.

Jeśli 4 listopada 1889 roku, w dniu świętego Karola, swego pa-trona, może mówić o swoim życiu w Paryżu, przywołując „spokój, który daje mu życie na uboczu”, to dlatego, że z dala od światowe-go życia, pogoni za karierą i sukcesem nic nie liczy się dla niego bardziej niż trwająca od co najmniej trzech lat przygoda duchowa. Za trudami życia wojskowego i planami podróżniczymi w istocie o wiele głębiej rozstrzygało się przeznaczenie człowieka i pełne po-wikłań dojrzewanie jego osobistego powołania.

Niełatwo mu przyszło odkryć to powołanie, owo miejsce, do którego był wezwany.

Wychowany po chrześcijańsku przez przedwcześnie zmarłą matkę, mógł liczyć tylko na daleką i nie zawsze światłą pomoc raczej formalistycznego środowiska chrześcijańskiego, na godne szacunku, ale mało porywające obyczaje przekazane przez jego zacnego dziadka, oraz na niekoniecznie napawające entuzjazmem lekcje religii wpisane do oficjalnego programu najpierw przez półtora roku w gimnazjum Saint-Arbogast w Strasburgu, a póź-niej w liceum cesarskim w Strasburgu oraz liceum państwowym w Nancy, gdzie uczył się od 1868 do 1874 roku od klasy szóstej aż do klasy retoryki.

W trzeciej klasie przystąpił do Pierwszej Komunii świętej w ka-tedrze w Nancy, a 28 kwietnia 1872 roku pozostanie dniem praw-dziwej gorliwości, zachowany jako punkt odniesienia w jego chrze-ścijańskim życiu.

Nie minie wiele czasu, a poeci, powieściopisarze i eseiści prezen-towani na lekcjach humanistyki, odkryci w bibliotekach, zakupieni u bukinistów staną się jedynym ciekawym źródłem kształtowania wyobraźni i wrażliwości młodzieńca, nadzwyczaj rozwiniętego in-telektualnie, jednakże kruchego w swej osobowości wskutek do-świadczeń dzieciństwa. W wieku trzech lat wyczuwa smutek swojej matki wynikający z oddalenia od męża, który po ciężkim udarze mózgu przebywa na rekonwalescencji u siostry Ines w Paryżu.

Page 92: Umiłowane ostatnie miejsce

18

Wstęp

Zostaje nagle porażony odejściem ukochanej matki, która umieraw wieku 35 lat na skutek poronienia. Po tym zranieniu dozna na-stępnych – najpierw gdy dowiaduje się o śmierci dawno niewi-dzianego ojca, potem kiedy jest świadkiem nagłej śmierci ojczystej babki, w końcu w wieku 12 lat odczuwa trwogę wojny i wygnania. Tyleż dramatów musiało go boleśnie doświadczyć. Do nich należy dołączyć przeżyty w wieku 16 lat szok uczuciowy, jakim bez wąt-pienia było dla niego w 1874 roku małżeństwo Marii Moitessier, kuzynki poznanej na wakacjach w 1869 roku, starszej co prawda o 8 lat, do której jednakże był głęboko przywiązany.

To właśnie w tym roku przyznał, że narodziły się jego wątpli-wości w wierze i zaczął nieuporządkowane życie. Nauka w szko-le Saint-Geneviève położonej w Paryżu przy ulicy Lhomond 18, słynne gimnazjum jezuitów przy ulicy Postes, gdzie przygotowuje się w latach 1874–1876 do egzaminu wstępnego do Saint-Cyr, nie przyczynią się mimo głęboko przez niego poważanych nauczycieli do jego lepszego usposobienia. Będąc już u trapistów, w liście do kuzynki, wspominając owe dwa lata, napomknie, że żył „w opła-kanym stanie ducha”. Gwałtowny temperament, naturalnie nasta-wiony na żądzę władzy, zbyt duża i źle ukierunkowana wolność ani trochę niekontrolowane wydawanie pieniędzy, wszystko to prowadzi nastolatka, a później młodego studenta i podporuczni-ka do niepohamowanego zachowania, czasami delirycznego, jak stwierdziłaby współczesna psychologia.

Ten okres, daleki od dobra i prawdy niegdyś szanowanych i praktykowanych, musiał trwać dwanaście lat, z ogromnym wstrzą-sem moralnym w 1881 roku, kiedy dana jest mu szansa przekrocze-nia samego siebie podczas działań wojskowych, gdy młody oficer zamiast alkoholem upaja się wielkimi przestrzeniami południowe-go Oranu. Eksploracja nieujarzmionego Maroka musiała mieć taki sam efekt jak samotny marsz do oaz Południa w 1885 roku. Wła-śnie po powrocie z dającego siłę spotkania z pustynią i z najlepszą częścią siebie samego Karol de Foucauld, na początku 1886 roku, wyznaje, że na nowo zasmakował dzięki kontaktowi z bliskimi, a zwłaszcza z kuzynką Marią, zawsze uczuciowo i dyskretnie obec-ną, w cnocie. Odnalezione światło wiary musiało zabłysnąć wkrót-ce potem. Już jako agnostykiem zachwiał nim widok wyznawców

Page 93: Umiłowane ostatnie miejsce

19W

stęp

islamu, świadków modlitwy i ufności do Najwyższego i Najmiło-sierniejszego, cisza samotności południowej Algierii, a następnie porwała go lektura Élévations sur les mystères, tej książki Bossueta, otrzymanej od Marii w prezencie komunijnym, oraz powtarzanie ułożonej przez siebie modlitwy: „Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, bym Cię poznał”, odmawianej w kościołach, do których coraz czę-ściej lubi wchodzić, aby dojść do siebie. Jednak, żeby przydać życia i żaru temu płomykowi, trzeba było łaski nawrócenia. Zdecydo-wawszy się pobierać lekcje religii u księdza Huvelina, wikariusza w parafii świętego Augustyna, spotyka go pewnego ranka obok konfesjonału i prosi o rozmowę. Rozmowę z księdzem Huvelinem oraz zaproponowane przez kapłana i pokornie przyjęte spowiedź i komunię uzna za decydujący zwrot w swoim życiu, nawet jeśli dokładna data spotkania w kościele umknęła mu, choć zachowy-wał w pamięci wspomnienie ważnych dni.

Bez wątpienia wydarzenie to, mające miejsce między 27 a 30 października, jest dla niego tylko początkiem kolejnych łask, któ-re w jego umyśle staną się wkrótce jednością. Doprowadzą go nie-mal bez przerwy do tej daty kapitalnej, przywoływanej później co roku i zapisanej w jego intymnym dzienniku, daty, która stała się momentem jego największej ofiary: dokładnie w środę 15 stycznia 1890 roku, o godzinie siódmej wieczorem, pożegnał się ze swo-ją drogą kuzynką i wyjechał na zawsze (ponieważ takie było jego pragnienie w tej godzinie) do najdalszego i najuboższego klaszto-ru, „aby dzielić ubóstwo naszego Pana i Jego uniżoną pracę”. Por. niżej, s. 36.

„Umiłowane ostatnie miejsce”

Prezentowane listy de Foucauld i te do niego napisane pozwala-ją nam zatem dzięki błyskotliwym sformułowaniom, jak chociażby temu wyżej wspomnianemu z 4 listopada 1889 roku, odsłonić nie-co wewnętrzną fizjonomię Karola de Foucauld i drogę, którą od-tąd podąża. Niedługo po ślubach zakonnych, złożonych 2 lutego 1892 roku, otrzyma list od ojca opata opactwa Matki Bożej Śnież-nej; odpowie na niego dopiero we wrześniu, jasno wyrażając swój plan na życie:

Page 94: Umiłowane ostatnie miejsce

20

Wstęp

Być dobrym zakonnikiem, pełnym pokory, ubóstwa, posłuszeństwa; tak, o to trzeba prosić dla mnie dobrego Boga; być przy Nim ubogim i pokornym robotnikiem, prowadzić w wierności, miłości, wdzięczności najbardziej uniżo-ne życie, być zawsze na ostatnim miejscu, tym umiłowanym ostatnim miejscu, które na ziemi należało do Niego. Och! Niech zawsze Wielebny Ojciec prosio to dla mnie, w ten sposób bowiem rozumiem życie, tego właśnie szukam (12 września 1892 roku, s. 101).

Z pewnością nie zawsze będzie mówił w ten sposób, a pewnego dnia, po bolesnej konfrontacji z surową fizyczną i duchową rzeczy-wistością wrogiego Ahaggaru8, jego język będzie bardziej podatny na wezwania Ducha, bardziej skłonny do braterskich tonów wzglę-dem ludzkości, której chce być skromnym i ubogim członkiem, ale zawsze będzie świadczyć o tym samym wewnętrznym odkryciu, które daleko wyprzedzi wszelkie próby, wszelkie pragnienia mło-dego Foucauld, jak również błądzenia, będące tylko błędami na drodze głębokiego poszukiwania.

Na razie podąża w kierunku odtąd wybranym w całkowitej ja-sności i wolności; jeśli „kryzys” nie jest w pełni przezwyciężony wraz z wstąpieniem do zakonu, to wybór życia zakonnego jest już sposobem umożliwiającym mu wzrastanie. W liście napisanym 21 lutego 1892 roku do przyjaciela, badacza Henriego Duveyriera, pozostawia ślady, które pozwalają nam śledzić dojrzewanie jego pragnienia:

Tego życia, z którym jestem teraz związany [przez profesję monastyczną zło-żoną 2 lutego], pragnę od czterech i pół roku [to znaczy od połowy 1887 roku, kiedy kupuje książki o mnichach]; trzy lata temu zdecydowałem się je podjąć [to znaczy od czasu pielgrzymki do Ziemi Świętej, która zaprowadzi go do Na-zaretu w styczniu 1889 roku], a wiodę je od dwóch lat [to znaczy od 26 stycz-nia 1890 roku, kiedy dostaje habit zakonny i imię brata Marii Alberyka]... Ja również, będąc niegodny – dorzuca – chciałem z innymi kochać Boga całym swoim sercem i naśladować Go, na ile pozwoli mi na to moja nikczemność; oby Bóg pozwolił, żeby dokonywało się to coraz lepiej.

8 Masyw górski w środkowej Saharze, w południowej Algierii (przyp. tłum.).

Page 95: Umiłowane ostatnie miejsce

21W

stęp

Owo wyznanie uczynione przyjacielowi dowodzi, że o niczym jeszcze ostatecznie nie zadecydował, a jego pragnienie miłowania Tego, który pierwszy umiłował, i naśladowanie Go poprowadzi go do innych, jeszcze bardziej radykalnych wyborów.

Choć trzeba poczekać do końca jego ludzkiej drogi, to znaczy poczekać trzydzieści lat oddzielających go od spotkania z 1 grud-nia 1916 roku, żeby początkowe uniesienie z kościoła świętego Au-gustyna mogło osiągnąć spełnienie, to jednak można pomyśleć, że łaska nawrócenia długo będzie w nim działać i że zajmie mu dzie-sięć lat, żeby przyswoił sobie naprawdę to, co zostało mu podaro-wane w konfesjonale księdza Huvelina.

Mówiąc o upływie tych dziesięciu latach, oczywiście, licząc je z pewną nawiązką, wzorujemy się na trafnym ujęciu J.-F. Sixa z jego książki Itinéraire spirituel de Charles de Foucauld (Seuil, Paris 1958), w której dzieli życie Karola de Foucauld na dwa okresy. Pierwszy, podsumowany słowami Ewangelii „jeśli ziarno nie obumrze”, opi-suje trudną drogę młodego człowieka z jego błądzeniem, następnie zmartwienia związane z poszukiwaniami konwertyty i mnicha tra-pisty, zadającego pytanie świętego Pawła po nawróceniu (Dz 22, 10): „co mam czynić, Panie?”, aby dotrzeć w końcu w 1896 roku do ukształtowania się spokojniejszej osobowości, zdolnej do wy-rażenia swojego ideału.

Z końcem października 1896 roku nastąpi kolejny zwrot w ży-ciu Foucauld, ujęty w zdaniu „przynosi dużo owoców”. Właśnie w tym zwrocie, który dokonał się około 1896–1897 roku, krystali-zuje się szczególna misja, do której zostaje wezwany i którą trafnie udaje mu się oddać słowami „życie Nazaretu”. Karol de Foucauld buduje wokół tej wizji duchowej cały projekt życiowy, który wy-raża w formie Reguły „Małych Braci Jezusa” przedłożonej od razu księdzu Huvelinowi. Choć kierownik duchowy zabrania mu zdo-bywać uczniów, pozwala mu jednak porzucić Regułę cysterską, aby podążyć w innym kierunku, „ku wspólnocie, [ku życiu] w po-niżeniu, którego sobie życzysz”. Ta wstrzemięźliwa aprobata nie jest jednak akceptacją zarządzeń spisanych dla „Małych Braci Jezu-sa”, ale udzieleniem pozwolenia przez roztropnego męża Bożego

Page 96: Umiłowane ostatnie miejsce

22

Wstęp

na pójście w pokoju drogą życia zdecydowanie wyznaczoną przez Ducha Świętego, nawet jeśli trzeba ją rozpocząć po omacku.

Konkretnie owo nowe doświadczenie zaczyna się wraz z proś-bą przedłożoną Wielebnemu Ojcu Opatowi Generalnemu Zakonu o zwolnienie ze ślubów złożonych 2 lutego 1892 roku. W związku z tym zostaje wysłany list do Rzymu (12 lipca 1896, s. 126), a mie-siąc później Karol de Foucauld pisze do kuzynki:

Czas niepewności minął: w przyszłości z pewnością będę miał wiele krzy-ży, trudności, ale niepewności nie mam. (…) Moja droga jest wyznaczona, mu-szę tylko nią kroczyć (…) Widzę wolę Boga, pozostaje mi tylko podążać za nią z odwagą (14 sierpnia 1896).

Trzeba było zatem dziesięciu lat od jego „nawrócenia”, aby stał się pewnym woli Bożej; tak sprecyzuje wezwanie, które słyszy:

wolą Boga jest, abym podążał drogą uniżenia, ubóstwa, pokornej pracy fi -zycznej; drogą robotnika z Nazaretu, którą On sam wskazuje mi od dawna (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

Bez wątpienia ostatnie słowa – „od tak dawna” – odsyłają do pielgrzymki do Nazaretu w styczniu 1889 roku i do niezwykle waż-nych spotkań z księdzem Huvelinem, które nastąpiły po owym jakże istotnym z końca października 1886 roku. W trakcie jednego z tych szczególnych spotkań jedno zdanie kazania zostało „w nie-zatarty sposób wyryte w jego duszy”: „Nasz Pan wybrał tak ostat-nie miejsce, że nikt nigdy nie zdołał mu go wydrzeć!”.

Aby móc iść za swoim Ukochanym Bratem i Panem, brat Maria Alberyk prosi, po sześcioipółrocznej próbie w zakonie trapistów, o pozwolenie na kolejną, która zbliży go do „życia w Nazarecie”:

Od trzech i pół roku proszę – pisze dzień po udzieleniu mu tego pozwole-nia – abym przestał być bratem chórowym, a stał się bratem oblatem, czy to w zakonie cysterskim, czy to w innym zakonie osiadłym na Wschodzie; myślę,

Page 97: Umiłowane ostatnie miejsce

23W

stęp

że moim powołaniem jest się umniejszać (list do ojca Hieronima, 24 stycznia 1897 roku, s. 148).

List do ojca Eugeniusza, który pozwolił nam się zetknąć z Karo-lem de Foucauld, jego przeszłością, aspiracjami i jego drogą, wska-zuje, że pierwszy kontakt z opactwem Matki Bożej Śnieżnej miał miejsce w listopadzie 1889 roku. Natomiast list do ojca Hieronima z 24 stycznia 1897 roku kończy okres spędzony u trapistów. Jed-nak relacje z braćmi trapistami nie przerwą się.

Z Palestyny

Ciąg dalszy jest znany: aby opuścić Dom Generalny w Rzymie, ten, którego w dalszym ciągu nazywają ojcem Marią Alberykiem lub Alberykiem, który jednak powróci do swego imienia i stanie się Bratem Karolem, czeka na oficjalne ogłoszenie dyspensy od ślu-bów. O dyspensie zostaje powiadomiony 14 lutego i natychmiast składa na ręce ojca Roberta, swojego spowiednika, dwa śluby pry-watne: wieczystej czystości i wieczystego ubóstwa, tym samym zobowiązując się nigdy nie posiadać na własność ani nie używać więcej, niż może mieć ubogi robotnik. To właśnie pod tym jarz-mem będzie żył od tej pory, w niczym nie podlegając jurysdykcji trapistów. 22 grudnia 1890 roku, przy święceniach subdiakona-tu, przyjmie kanoniczne zobowiązanie do celibatu kościelnego,a 9 czerwca roku następnego, przy święceniach kapłańskich, obie-ca posłuszeństwo biskupowi Viviers, któremu podlega. Ta sytu-acja w Kościele jest zupełnie jasna, ale jemu współcześni, którzy widzieli go przez rok (1900–1901) za klauzurą w habicie oblatai w towarzystwie opata Marcina w drodze na święcenia do Viviers, mogli słusznie mniemać, że ojciec Alberyk może być zakonnikiem opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Wygląda na to, że sam wielebny bi-skup Guérin nie zatroszczył się o to, żeby dogłębnie przestudio-wać curriculum vitae ojca Karola od Jezusa. Kiedy wyśle do Rzymu prośbę o zezwolenie na odprawianie Mszy bez ministranta dla ży-jącego w odosobnieniu na krańcach Prefektury apostolskiej misjo-narza, sposób, w jaki biskup Guérin przedstawi „Brata Alberyka”,

Page 98: Umiłowane ostatnie miejsce

24

Wstęp

wywoła zabawne i dość oryginalne śledztwo Kongregacji Rozkrze-wiania Wiary (s. 317–330).

Zanim nastąpią jednak przygotowania do święceń, miną trzy lata życia pustelniczego jako „domownik” w jednym z klaszto-rów na Wschodzie, a w rzeczywistości jako służący sióstr klarysek w Nazarecie i Jerozolimie; będą to lata bogate w odkrycia i jako takie zasługują na głębsze studium, ale w innym miejscu niż ni-niejszy Wstęp.

Należałoby teraz wspomnieć nieco o ważnej korespondencji z ojcem Hieronimem z Ustawali, z klasztoru z okolic Algieru, u któ-rego ojciec Maria Alberyk wezwany we wrześniu 1896 roku przez opata Ludwika de Gonzagę, nadzorującego przeorat Matki Bożej od Najświętszego Serca, spędza miesiąc, zanim uda się do Rzymu na „trzy lata wyższych studiów teologicznych w Kolegium Rzym-skim pod ojcowską opieką naszego przewielebnego ojca generała”, by posłużyć się słowami ojca opata (s. 133). Po raz pierwszy ojciec Maria Alberyk napisze do ojca Hieronima z Domu Generalnego w Rzymie, ale większość listów „do ojca Hieronima” przyjdzie z Pa-lestyny i będą włożone do koperty zaadresownej bez wątpienia do ojca opata. Siedemnaście z dwudziestu ośmiu zamieszczonych tu listów zostało napisanych podczas trzech lat pobytu w Ziemi Świę-tej; skoro pustelnik zdecydował się zachowywać względne milcze-nie korespondencyjne, to skąd bierze się to wyróżnienie w stosunku do owego osiemnastoletniego młodego profesa, spotkanego prze-lotem podczas miesięcznego pobytu w Ustawali?

Czy tenże ojciec Hieronim, który przybył z Paryża i który rów-nież miał na imię Karol, podzielił się z Karolem de Foucauld, któ-ry być może nie był mu nieznany, swoimi planami duchowymi? Wydaje się raczej, że to opat, dom Ludwik de Gonzaga, poznał ich ze sobą po to, żeby Maria Alberyk pomógł Hieronimowi.

Bardzo szybko Brat Karol ujrzał w przyjacielu brata, któremu może przedstawić ideał Nazaretu. Ponieważ ksiądz Huvelin zabro-nił wszelkiej rekrutacji i wszelkich pomysłów fundacyjnych, więc pustelnik z Nazaretu, również w swoich listach, pilnuje się, by nie złożyć swojemu korespondentowi propozycji dzielenia jego stylu życia. Ale czy nieświadomie nie pisze do niego jak do małego bra-

Page 99: Umiłowane ostatnie miejsce

25W

stęp

ta Jezusa? Liczne aluzje do duchowości, którą żył, dobrze ilustru-ją w każdym razie to, jak Brat Karol potrafił, z charakteryczną dla niego żarliwością i pragnieniem, by u innych dojrzało to, co go in-tensywnie ożywiało, wyrazić na zewnątrz swe osobiste powoła-nie… To powołanie, którego linie określi w nowej Regule, w 1899 roku. Bardzo prawdopodobne, że między przyszłymi „pustelnika-mi Najświętszego Serca Jezusa” widzi swojego „brata” z Ustawali. Kiedy 29 maja 1900 roku przedstawia swojemu kierownikowi du-chowemu trzy powody skłaniające go do podróży do Francji, dru-gi z nich formułuje w sposób następujący:

podróż do Francji miałaby wielką korzyść z innego punktu widzenia: pozwo-liłaby mi, poprzez opactwo Matki Bożej Śnieżnej, znależć jednego lub dwóch towarzyszy samotności (s. 216).

O jakim towarzyszu mógł myśleć w tym czasie? Nie znał niko-go z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcze-śniej, ani nikogo z klasztoru Matki Bożej od Najświętszego Serca, do którego aspirował po powrocie do rodziny. Zatem jedynym możliwym miejscem było Ustawali…

Z diecezji Viviers

19 sierpnia 1900 roku Karol de Foucauld puka do drzwi opac-twa Matki Bożej Śnieżnej, które opuścił dziesięć lat wcześniej, 26 czerwca 1890 roku, aby wyruszyć na Wschód. W porozumie-niu z księdzem Huvelinem i opatem podejmuje kanoniczne kro-ki, aby przyjąć święcenia, i kończy przygotowanie teologiczne. Po miesiącu spędzonym w Rzymie „w sprawach klarysek”, wchodzi za klauzurę 29 września. Trzy miesiące później zostaje wyświęco-ny na subdiakona i podczas rekolekcji, które poprzedzają święcenia otrzymane 22 grudnia w Viviers, myśli o ewentualnym zamiesz-kaniu na Saharze. Przy wyborze tego odosobnienia, pytając siebie, „gdzie” będzie żyć łaską owej „więzi małżeńskiej na zawsze łączą-cej go z Ukochanym Jezusem”, pisze:

Page 100: Umiłowane ostatnie miejsce

26

Wstęp

Obecnie w Viviers. Następnie tam, gdzie uzna za stosowne, mój kierownik duchowy, tłumacz Boga.

A między snutymi przypuszczeniami notuje:

W którym miejscu mógłbym osiedlić pustelników Najświętszego Serca w Zie-mi Świętej najpierw…

Później, jeśli Bóg da, na Saharze w Afryce, gdzie tak wiele dusz żyje bez ewa-gelizacji i gdzie mnisi, pustelnicy Najświętszego Serca, zrobiliby wiele dobrego (Écrits sp., Nouvelle Cité, X, Retraites à Notre Dame des Neiges, s. 21, 22).

Zamiarem tym będzie żył w okresie między subdiakonatem i święceniami kapłańskimi udzielonymi 9 czerwca 1901 roku. Za-stanawiając się nad wyborem pierwszego miejsca odosobnienia, pyta się, „gdzie” osiedlić małych braci Najświętszego Serca Jezusa i daje jasną odpowiedź:

Tam, dokąd udałby się Jezus: do „owieczki” najbardziej błądzącej, do „naj-bardziej chorego” „brata” Jezusowego, do najbardziej zaniedbanych, do tych, co mają najmniej pasterzy, do tych, co „siedzą w najgęstszych ciemnościach”, w „najgłębszym” cieniu śmierci, do najbardziej „więzionych” przez demona, do najbardziej „ślepych”, do najbardziej „zagubionych”. Najpierw: do niewier-nych (mahometan i pogan) Maroka i do stref granicznych Afryki Północnej (tamże, s. 80).

Jego ordynariusz, biskup Bonet, musiał być o wszystkim po-informowany od 9 czerwca i zgodzić się na prośbę kandydata do święceń, aby go przyjąć jako „wolnego kapłana”: „Jeśli zbyt późne i zbyt naglące powołanie nie gnałoby go do nawracania muzułma-nów, byłbym szczęśliwy, dając mu zajęcie w mojej diecezji” – napi-sze hierarcha do biskupa Livinhaca 5 września 1901 roku.

I tak od połowy czerwca gotowy jest do dwóch rodzajów dzia-łań; jedno wobec władz cywilnych i wojskowych, z którymi na-wiązał kontakt po uprzedniej prośbie przedstawionej Henrykowi

Page 101: Umiłowane ostatnie miejsce

27W

stęp

de Castriesowi (list z 23 czerwca 1901 roku, s. 232), drugie wobec ojców białych, którym powierzono misje w Afryce Północnej i na Saharze.

W następnych tygodniach dojdzie do wymiany wielu listów, niezwykle istotnych dla zrozumienia zamiarów neoprezbitera i po-znania myśli tych, którzy są uprzywilejowanymi świadkami jego codziennego życia: listy pokazują byłego kawalerzystę łatwo na-wiązującego kontakt z kręgami wojskowymi, nieustraszonego i wnikliwego badacza, który nie pozostawia niczego przypadko-wi, zakonnika całkiem zdanego na wolę Boga, który przemawia do niego przez wydarzenia i wskazówki przełożonych, misjonarza przemierzającego obszary, do których Ewangelia nie dotarła, brata wszystkich ludzi pałającego miłością do Maroka, do ubogich z Sa-hary oraz do żołnierzy żyjących w trudnych warunkach z dala od Francji. Wszystkie te cenne dokumenty znajdują się w tej książce na stronach od 233 do 256. Inne były wydane i są łatwo dostępne w biografiach Karola.

Z Sahary

Zaczyna się zatem piętnaście lat życia Karola de Foucauld na Saharze, najpierw w Beni-Abbès (październik 1901 – styczeń 1904), później na szlakach południa, w towarzystwie komendanta oaz, pułkownika Laperrine’a. Tenże zaprosi go na długą podróż, by poznać się z Tuaregami. Karol wahał się z opuszczeniem pustel-ni w Beni-Abbès, ale będąc jedynym kapłanem mogącym iść w te okolice nieznane ojcom białym, dostrzega w tym znak, aby udać się do najuboższych ze swych braci.

Na początku 1905 roku, po dość krótkim pobycie w Beni-Abbès, wyjeżdża tam, a gdy jego miejsce pobytu zostanie ustalone, zakłada w sierpniu 1905 roku nową pustelnię w Tamanrasset, gdzie będzie odtąd przebywał aż do swojej śmierci (1 grudnia 1916).

W latach 1906–1907 będzie jeszcze podróżować, dochodząc aż do Algieru, aby znaleźć towarzysza – ale podjęta próba nie przy-niesie efektu – a następnie uda się na najdalsze południe Algierii; w latach 1909, 1911 i 1913 nadal będzie w drodze, ale tym razem

Page 102: Umiłowane ostatnie miejsce

28

Wstęp

będzie myślał o Francji i swoich rodakach, których chce uwrażli-wić na problemy misyjne kolonii i stworzyć z nich bractwo, któ-re miał zamiar nazwać „Unią braci i sióstr Najświętszego Serca Jezusowego”.

Podczas piętnastu lat pobytu na Saharze nawiąże nowe wię-zi: ze swoim przełożonym kościelnym biskupem Guérinem, z za-konu ojców białych, któremu w 1901 roku, wraz z przyjazdem de Foucauld, została powierzona odpowiedzialność za prefekturę apo-stolską Ghardaja; z oficerami spotykanymi najpierw w garnizonach, a później w miarę ich przekształcania w Kompaniach saharyjskich; ze swoim przyjacielem Laperrinem, który będzie przebywał na po-sterunku na Saharze aż do 1910 roku, a informacje o małych i wiel-kich wydarzeniach z Ahaggaru będą regularnie do niego docierać. Jednakże były brat Maria Alberyk ma wierne serce i nie zapomni trapistowskiego opactwa Matki Bożej Śnieżnej. Dwa razy złoży tam krótką, ale serdeczną wizytę, 27 lutego 1909 roku i 20 lutego1911 roku. Nie zobaczy już dom Marcina, zmarłego 11 grudnia 1908 roku.

Od czasu ich rozstania w 1901 roku nie ustała wymiana listów, nawet jeśli krótkie odpowiedzi opata u kresu jego życia wskazy-wały na jego zmęczenie. W niniejszym wydaniu następują po so-bie listy Karola i odpowiedzi opata, przedstawiając w ten sposób odzew adresata na to, co w poprzedniej edycji stanowiło jedynie monolog, a ich łączna lektura dobrze oddaje klimat relacji między misjonarzem w Afryce i wspólnotą monastyczną, która we Fran-cji pomaga mu moralnie i duchowo. Czyż dom Marcin nie obiecał mu uczynić wszystko, co w jego mocy?

A wysyłanie dzwonków i stypendiów mszalnych będzie tyl-ko dalszym ciągiem ośmiu paczek pełnych różnych przedmiotów i materiałów liturgicznych wyrabianych w pracowniach opactwa Matki Bożej Śnieżnej przed wyjazdem do Algierii.

Obok ojca opata, a później po jego śmierci, głównym korespon-dentem „drogiego ojca Karola od Jezusa” jest wierny sekretarz tego pierwszego, brat Augustyn. Przebywa w opactwie już od sze-ściu miesięcy, gdy Karol de Foucauld przybywa tu na rok w celu przygotowania się do święceń kapłańskich. Augustyn natychmiast

Page 103: Umiłowane ostatnie miejsce

29W

stęp

zostaje olśniony przez postać ubogiego pustelnika z Nazaretu, nie-gdyś znakomitego badacza Maroka. Często będzie zadawał mu pytania, żeby dowiedzieć się więcej na temat jego słynnej podró-ży. Pustelnik będzie milczał, ale czyż ciągle zadawane pytania nie zaowocowały u przyszłego kapłana pomysłem wyjazdu pewne-go dnia jako apostoł Jezusa? Służba wojskowa odbyta przez brata Augustyna u żuawów doprowadziła go, w tym samym czasie co podporucznika 4. Pułku Strzelców Afrykańskich, w okolice Géry-ville. Był to dodatkowy powód, aby podziwiać tego nieomal towa-rzysza broni, który stał się teraz bohaterem na drodze ku świętości. Mnich ten już na początku swojej obecności u trapistów będzie ogromnie pragnął dołączyć do brata Karola od Jezusa na obsza-rach granicznych algiersko-marokańskich, ale przez wzgląd na dom Marcina brat Augustyn zadowoli się modlitwą za Maroko i opo-wiadaniem aż do 1930 roku o czynach i zachowaniu swego wybit-nego przyjaciela.

Związek Karola de Foucauld z opactwem Matki Bożej Śnieżnej i jego krótki pobyt w klasztorze w 1911 roku przyniosły nam bar-dzo ważny list do jednego z zakonników, ojca Antoniego, który bez wątpienia był poruszony świadectwem tego „mnicha-misjona-rza” z Tamanrasset. Dla siebie samego i innych kandydatów prosi o szczegóły życia, jakie można tam prowadzić, u boku brata Ka-rola od Jezusa. Odpowiedź jest konkretna, przedstawiona prawie jak Reguła, ale bardziej niż konkretne życie – ten, który tak marzył o posiadaniu towarzyszy i który nie mówi już o nich od kilku lat – przedstawia w wielkim projekcie życie, które można by wieść, jeśli dano by mu braci.

W tym samym stopniu co z opactwem Matki Bożej Śnieżnej były brat Maria Alberyk pozostaje związany, choć przez krótszy okres, z Ustawali. Zna bardzo dobrze ów klasztor trapistów, w roku 1896 był tam przejazdem, a w 1901 będzie tam oczekiwał na zgodę ko-nieczną, żeby przybliżyć się do granicy marokańskiej, ku obszarom w dalszym ciągu niespokojnym i podlegającym armii. Spotyka tu ojca Hieronima i innych mnichów, w których chętnie będzie wi-dzieć ewentualnych towarzyszy.

Page 104: Umiłowane ostatnie miejsce

30

Wstęp

W tym opactwie położonym obok Algieru, obok siedziby Zarzą-du centralnego i Maison-Carrée, Domu generalnego ojców białych, wielkim korespondentem jest ojciec Henryk, przeor klasztoru, któ-ry nazywa siebie „opiekunem” „samotnika” z Beni-Abbès i czuwa nad zaopatrywaniem go w narzędzia, lekarstwa… i wino mszal-ne. Tę posługę będzie pełnił regularnie aż do poważnych decy-zji, które doprowadzą do przeniesienia opactwa do Włoch w 1904 roku. Prawdą jest więc, że pustelnia Najświętszego Serca w Beni--Abbès zostaje tymczasowo zamknięta… Biorąc pod uwagę znane listy, zdaje się, że po swoim powrocie z podróży w styczniu 1905 roku Karol de Foucauld nie podjął stałej korespondencji z trapi-stami z Ustawali, którzy uciekli do Magguzano (Włochy), podob-nie musiał przestać pisać do ojca Hieronima, który po zamknięciu opactwa wolał zostać duchownym diecezji Algieru. To tam w 1913 roku odnajduje go Karol de Foucauld i złoży mu propozycję przy-łączenia się do rodzącej się wspólnoty: imię ojca Karola Bouffela figuruje na 47. miejscu na liście braci i sióstr Serca Jezusowego9. Po śmierci ich byłego „brata” wielu mnichów z Ustawali przypomni sobie o dniach, kiedy żył z nimi ojciec de Foucauld, o jego boha-terskim życiu i dramatycznej śmierci.

Zatem między Karolem de Foucauld żyjącym samotnie w Beni--Abbès lub w Tamanrasset a jego byłymi braćmi lub przełożonymi ma miejsce bogata wymiana wiadomości, która pozwala przypatry-wać się z bliska zdrowiu jednych i drugich, ich studiom, osobistym niepokojom i wyznaniom niektórych z tych osób; opowiadają sobie także o codziennych drobiazgach i poważnych zmartwieniach da-nej chwili, bowiem lata 1901–1907 są dla zgromadzeń zakonnych i dla Kościoła we Francji generalnie ciężkim okresem. Nie brakuje wiadomości o dramatycznych wydarzeniach czy to z Francji, czy od wielebnego ojca generała z Rzymu. Dla brata Karola od Jezu-sa wszystkie te zmartwienia są jego zmartwieniami: jest zawsze skory do szukania rozwiązań – widać to w kwestii niewolnictwa,

9 Dzięki kartkom, na których K. de Foucauld zapisuje datę wysłania listu do swoich korespondentów, możemy doliczyć się, oprócz dwudziestu ośmiu znanych listów napisanych do ojca Hieronima i opublikowanych w niniejszym tomie, dziewięć listów, które nie dotarły do nas i które były wysyłane od 4 marca 1902 do 12 paźd-ziernika 1903 roku.

Page 105: Umiłowane ostatnie miejsce

31W

stęp

która bulwersuje go w styczniu–lutym 1902 roku; zabiega o zna-lezienie sposobu, dzięki któremu młodzi trapiści mogliby uniknąć niebezpiecznej służby wojskowej, oraz o ustalenie miejsc schronie-nia w przypadku wypędzenia…

Później po wybuchu wojny on sam i jego adresaci będą targani tymi samymi uczuciami i podzielać będą te same obawy. Czy trze-ba dodawać, że jeśli w wiadomościach, które wysyła do Francji, kładzie nacisk na „spokój” panujący na Saharze, przejawia dosta-tecznie dużo przenikliwości, by dostrzec powagę zabiegów poli-tyczno-religijnych pochodzących ze Wschodu i mających na celu destabilizację regionu i uwikłanie go wojnę światową? A zresztą czyż cios zadany 1 grudnia 1916 roku, kiedy musiał nagle zginąć z powodu szaleństwa swojego strażnika, nie wpisuje się, choćby w odległy sposób, w rozpętaną przemoc tych strasznych lat?

Podejście historyczne uczy, jak należy czytać wszystkie te listy, listy Karola de Foucauld i jego współczesnych, w których wspo-mina się o napięciach francusko-niemieckich, o wojnie w Europie i o śmiertelnym rajdzie na bordż w Tamanrasset.

** *

Tak więc opublikowana tu korespondencja ujawni również nie-które relacje, o których czytelnicy często nie myślą, a mianowicie relacje trapistów z ich krewnymi. Między mnichami z opactwa Matki Bożej Śnieżnej, z Akbès, z Ustawali a kuzynkami oraz sio-strą Karola de Foucauld istniały dość silne więzi. Więzi te, jak to zobaczymy, przetrwają i śmierć Karola w 1916 roku, ponieważ bli-scy krewni zmarłego odznaczają się nadzwyczajną delikatnością, informując o rozmaitych wydarzeniach trapistów, ci zaś okażą się bardzo pomocni w szerzeniu promieniowania tego, który pozosta-wił im tak liczne wspomnienia.

Wydaje się, iż pani de Bondy miała częsty, a nawet zażyły kontakt ze wspólnotami z Francji i z Syrii: po wstąpieniu Karo-la do postulatu w styczniu 1890 roku ofiarowuje ornat do zakry-stii. Natychmiast nawiązuje korespondencję z mistrzem nowicjatu, a przełożeni brata Marii Alberyka zachęcają ją, aby pisała do swego

Page 106: Umiłowane ostatnie miejsce

32

Wstęp

kuzyna za każdym razem, gdy uzna to za stosowne. Często prosi o modlitwę tych ludzi oddanych kontemplacji, a w pierwszych la-tach Karol de Foucauld wstawia się z innymi za nią i jej dziećmi. Dla niej będzie interweniował u dom Ludwika de Gonzagi, prze-ora Matki Bożej od Najświętszego Serca, ażeby przy okazji pobytu w Rzymie uzyskał od Stolicy Apostolskiej zezwolenie na przecho-wywanie Najświętszego Sakramentu w kaplicy zamku La Barre.

Również Katarzyna de Flavigny ofiarowuje ornat opactwu Matki Bożej Śnieżnej, prosi o odprawianie Mszy za jej zmarłego męża, ale chce pozostać dyskretna, w pełni akceptując postawę kuzyna, który „wyjeżdżając, bronił się przed prowadzeniem korespondencji”.

Siostra Karola de Foucauld, Maria, oraz Rajmund de Blic, jej mąż, również są dobrze znani mnichom. Tak jak panią de Bondy, ich też odwiedzi ten czy inny przełożony, jednak wydaje się, iż ich re-lacje z trapistami nie osiągną tej samej głębi co relacje kuzynki brata Marii Alberyka. Pięć miesięcy po wstąpieniu szwagra do opactwa Matki Bożej Śnieżnej pan de Blic pyta opata, czy może przyjechać porozmawiać z nim o szwagrze. Czy chciał wyjaśnić kwestie ma-terialne, gdyż w grudniu ubiegłego roku przyszły zakonnik przed opuszczeniem świata ofiarował siostrze wszystko, co posiadał? Nie złoży jednak opatowi tej wizyty, gdyż zakonnicy poproszą go, po-dobnie jak Karol w liście do swojej siostry, by zaoszczędził mu ko-lejnego trudnego pożegnania na kilka dni zresztą przed wyjazdem do dalekiej Syrii. Później 7 czerwca 1901 roku pani de Blic zapo-wiada przyjazd na trzy dni i przybywa, aby uczestniczyć w pierw-szej Mszy swego brata. Również ona prześle trapistom pierwsze listy zawiadamiające o śmierci ojca de Foucauld, tym bolesnym wydarzeniu, które wraz z niemal jednoczesnym zgonem jednego z jej synów bez wątpienia przyczyni się do poważnego uszczerb-ku na jej zdrowiu.

Niewątpliwie brakuje nam innych świadectw, które mówiły-by jeszcze bardziej o tym, jak bardzo od 1890 roku żywi i zmarli krewni ojca Alberyka zostali włączeni w ogromną sieć modlitwy i przyjaźni mnichów i trwali w niej długo po roku 1923, kiedy to zmarła pani de Blic. Tak czy inaczej korespondencja z trapistami dostarcza nam wielu oznak obopólnego szacunku.

Page 107: Umiłowane ostatnie miejsce

33W

stęp

** *

Lettres à mes frères de la Trappe – pod takim tytułem ukazała się w 1969 roku książka, która prezentowała znaczną część listów Ka-rola de Foucauld do trapistów. Do tego dochodziła pewna liczba innych dokumentów o charakterze wyjaśniającym lub uzupełniają-cym. Aktualne wydanie wzbogaca naszą wiedzę, ponieważ przyno-si odpowiedzi na listy Karola de Foucauld i prezentuje różnorakie dodatkowe dokumenty.

Czytelnik, który zechce uzyskać pełny obraz lat cysterskich Ka-rola de Foucauld albo zechce przestudiować jego rozwój duchowy między rokiem 1890 a 1901, będzie mógł uzupełnić to źródło in-nymi pismami tego samego autora. Swojej kuzynce Marii de Bon-dy i księdzu Huvelinowi powierzał osobiste przemyślenia i plany,a u swego kierownika duchowego poszukiwał światła i potwier-dzenia. Listy do nich kierowane są zatem szczególnie ważne w tym aspekcie10.

Nie należy zapominać o jego pismach duchowych, w szcze-gólności o Méditations, których pierwsze strony zostały napisane w Akbès w 1896 roku (Méditations sur le Saint Evangile au sujet des principales vertus), oraz różnych Regułach, notatkach z rekolek-cji bądź innych pismach, które wyznaczają jego drogę duchową w okresie dwudziestu lat od 1896 do 1916 roku, a ponadto zostały umieszczone w kontekście, w którym zostały zredagowane11.

Publikacja zaprezentowanych tu czytelnikowi tekstów, jak się wydaje, pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie, aby spełnić wysokie wymagania, które stanowią podstawę aktualnych

10 Zob. Père de Foucauld, Abbé Huvelin. Correspondance inédite, red. J.-F. Six, Des-clée, Tournai 1957; Charles de Foucauld, Lettres à Mme de Bondy, de la Trappeà Tamanrasset, red. G. Gorrée, Desclée de Brouwer, Paris 1966; G. Gorrée, Sur les traces du Père de Foucauld, La Colombe, Paris 1953.

11 Por. zwłaszcza R. Bazin, Écrits spirituels de Charles de Foucauld, de Gigord, Pa-ris 1923; Charles de Foucauld, Nouveaux écrits spirituels, Plon, Paris 1950; Frère Charles de Jésus, Charles de Foucauld, Œuvres spirituelles. Anthologie, Seuil, Paris 1958; Charles de Foucauld, Lettres et carnets, Seuil, Paris 1966; Œuvres spirituelles du Père de Foucauld, Nouvelle Cité, Paris 1987–.

Page 108: Umiłowane ostatnie miejsce

Wstęp

badań nad postacią Karola de Foucauld prowadzonych przez hi-storyków pragnących ukazać człowieka, jego dzieła, jego wpływ kulturowy i „polityczny” lub badań mających ukazać wraz z Kon-gregacją do spraw świętych, jaki wzór świętości naszym czasom proponuje Duch Święty poprzez tego świadka. Uważna lektura tych stron pozwoli odkryć źródło, z którego tryskają, w całej spon-taniczności zwierzeń, wielkie tematy foucauldowskiej duchowości, przy czym stopniowo ukazywać się nam będą codzienne środowi-sko trapisty, pustelnika i misjonarza, chronologia jego burzliwego życia i nawiążemy kontakt z osobami, które zajmowały znaczące miejsce w jego uczuciach i do których lubił pisać z cudowną i wła-ściwą mu zawsze delikatnością.

P. SOURISSEAU

Page 109: Umiłowane ostatnie miejsce

Spis treści

Nota ................................................................................. 5

Przedmowa ...................................................................... 7

Wstęp ............................................................................... 9

1. Listy postulanta (1889–1890) ......................................... 35

2. Nowicjusz i młody profes: listy z Akbès (1890–1893) ..... 47

3. Nowy kierunek: listy z Akbès i z Rzymu

(1894–1897) ................................................................... 121

4. Eremita w Nazarecie (1897–1900) .................................. 157

5. Powrót do opactwa Matki Bożej Śnieżnej i kapłaństwo (1900–1901) ............................................. 215

6. Sahara, pierwszy okres: Beni-Abbès (1901–1905) ........... 244

7. Sahara, drugi okres: Tamanrasset (1905–1916) ............... 361

Aneksy ............................................................................. 407