Transcript
  • Termin „homofobia”pierwszy ra został użytyprzez dziennikarzy Jac-ka Nicholsa i Lige'a Clar-ke'a w magazynie por-nograficznym „Screw” w 1969 r.Spopularyzował go amerykańskipsycholog i aktywista gejowskiGeorge Weinberg, który zresztąpoczątkowo nie był zdecydowany,w jakim znaczeniu chce go użyć.

    Ostatecznie w publikacji z 1972r. Weinberg określił homofobię ja-ko „lęk przed bliskim kontaktem zludźmi homoseksualnymi, a wprzypadku tych ostatnich wstrętdo samego siebie”. Koncept ten wtamtych latach nie został zweryfi-kowany żadnymi badaniami, nie-mniej zaczął robić szybką karieręusilnie lansowany przez środowi-ska gejowskie, zwłaszcza po uka-zaniu się w 1989 r. głośnej książkiKirka i Madsena „After the Ball:How America Will Conquer Its Fe-ar and Hatred of Gays in the ’90s.”,w której ci aktywiści gejowscy za-planowali strategie dla ruchuLGBT i socjotechniczne sposoby„oswajania” Ameryki z homosek-sualizmem.

    Z perspektywy czasu możnastwierdzić, że ich plan powiódł sięw całości, w tym duchu mieści sięlansowanie czarno-białego sto-sunku do homoseksualizmu. Albojesteś tolerancyjny, albo jesteś fa-szystą, albo współczesnym huma-nistą, albo homofobem z ciemno-grodu. Stereotypowo terminem„homofobia” zaczęto ujmowaćwszelkie opinie niechętne homo-seksualizmowi, pojęcie stopniowostawało się i staje się nadal częściąideologii politycznej poprawno-ści. Założenia politycznej popraw-ności oparte były skądinąd na

    szlachetnych przesłankach, abyjęzyk nie był narzędziem dyskry-minacji i represji, niemniej z cza-sem zostały one wyraźnie zdomi-nowane przez ideologię lewicową.Nie trzeba dodawać, że jest to dziśobowiązujący kanon w kulturzeZachodu.

    W tym nurcie mieści się uznaniehomoseksualizmu za pełnopraw-ną orientację seksualną, a każdy,kto myśli inaczej, określany jestmianem homofoba. Włoski kon-serwatysta Rocco Buttiglione niezostał europejskim komisarzempo tym, gdy nagłośniono jego po-glądy na temat homoseksualizmui uznano go za homofoba. W 2010r.oskarżono przed sądem nowegoprymasa Belgii Andre-JosephaLeonarda, bo ośmielił się twier-dzić, że AIDS jest naturalną konse-kwencją ryzykownych kontaktówseksualnych, w tym homoseksual-nych. W tym samym roku miałamiejsce głośna krytyka ministerRadziszewskiej za poparcie szkołykatolickiej, która nie chciała za-trudnić u siebie jako nauczycielkizdeklarowanej lesbijki. Za kry-tyczne wypowiedzi na temat ho-moseksualizmu mianem homofo-ba piętnowani byli w Polsce różnipublicyści i politycy, m.in. Kazi-mierz Marcinkiewicz, MichałUjazdowski czy Roman Giertych.

    Można zauważyć powstawaniebłędnego stereotypu. W mainstre-amowej publicystyce, a także naportalach i blogach gejowskich,wszystkich odmiennie myślących,bez względu na motywacje i kon-sekwencje takich postaw, opatrujesię etykietą homofoba, ich wypo-wiedzi się kataloguje i wydaje wspecjalnych opracowaniach,wrzucając wszystkich „do jednego

    worka”, począwszy od nazi-stów poprzez współczesnychpolityków,ana Janie Pawle II iBenedykcie XVI skończywszy.

    Mianem homofoba określasię po prostu każdego, kto niema afirmatywnego stosunkudo roli i miejsca homoseksu-alistów we współczesnymświecie. Samo pojęcie stałosię orężem walki ideologicz-nej, sugerującym przy tymoparcie na naukowych prze-słankach. W rzeczywistościjego stereotypowe używaniestoi w całkowitej sprzeczno-ści z psychiatrycznym kon-tekstem.

    Definicyjna wolnoamerykankaCzytelników zainte-

    resowanych pogłębie-niem tematu zachęcamdo małego eksperymentu.Proszę poświęcić pół godziny nazebranie z różnych internetowychencyklopedii i słowników definicjihomofobii. Nie ma dwóch jedna-kowych. Takie samo zróżnicowa-nie obserwować można w słowiedrukowanym, niestety także wpublikacjach profesjonalistów.Uznany autorytet Zbigniew Lew--Starowicz w swoich publikacjachz lat 1999–2005 za każdym razeminaczej definiuje homofobię. Jed-no z tych ujęć wnikliwej krytycepoddała gdańska psycholog Kata-rzyna Bojarska-Nowaczyk – skąd-inąd znana z zaangażowania wobronę praw mniejszości seksual-nych. Z jej krytyką trudno się jed-nak nie zgodzić. Krakowska psy-cholog B. Pilecka definiuje homo-

    fobię, wliczając do tej postawybardzo szerokie spektrum emocjibez empirycznego uzasadnienia.Znany socjolog A. Giddens w swo-im podręczniku pt. „Socjologia” wdefinicji homofobii do lęku dodałpogardę dla homoseksualistów,lecz nie zadał sobie trudu jakiego-kolwiek uzasadnienia tego ujęcia.Określenie to jest często powta-rzane w opracowaniach socjolo-gicznych.

    Zarówno w Wikipedii (przypo-mnijmy, że w tej encyklopedii ha-sła redagują sami internauci), jak iw publikacjach środowisk gejow-skich ujmuje się homofobię w ka-tegorii postaw, wskazując na róż-ne negatywne przekonania, emo-

    cje i zachowania wobec homosek-sualistów, tyle że twierdzeń tychnie można odnosić do prawdziwejhomofobii. W odniesieniu do niejobserwujemy bowiem sytuacjęswobodnego i zróżnicowanego jejdefiniowania, wręcz można mó-wić o instrumentalnym „pompo-waniu” tego pojęcia – np. w ujęciudokonanym przez Radę Europy –przy czym zdecydowana więk-szość autorów ignoruje bądź niedostrzega faktu, iż homofobia jestjednostką per se psychiatryczną.

    Jeśli zgodnie z semantycznymźródłosłowem rozpatrujemy ho-mofobię jako rodzaj fobii, to trzebaodnieść się do tego, na czym pole-ga to zaburzenie psychiczne.

    Wtradycji psychiatrycznej poję-cie fobii zawsze było używane wdość wąskim znaczeniu, w celuokreślenia stanów polegającychna przeżywaniu silnego lęku w ze-tknięciu z lękotwórczym bodź-cem, któremu towarzyszy szeregobjawów wegetatywnych.

    Rzeczywista homofobia

    Innymi słowy – nie ma fobii bezlęku, zatem zgodnie z kryteriamidiagnostycznymi homofobia po-winna oznaczać „silny lęk przedhomoseksualistami i/lub związa-nymi z nimi przedmiotami czy sy-tuacjami”. Rzeczownik fobia (gr.phobos – strach, lęk) determinujeproces definiowania każdego po-jęcia, którego jest elementem skła-dowym. W dyskursie społecznymobserwuje się nader swobodneodchodzenie od tego semantycz-nego źródłosłowu (zauważmy, że

    nie dotyczy to tylko tytułowegoterminu, określenia takie jak ruso-fob, germanofob, etc. nader często

    są nieprawidłowo używane naokreślenie postaw wrogich, a

    nie lękowych). Amerykański psychiatra

    S. Breiner twierdzi, iż ho-mofobia jako zaburzeniepsychiczne istnieje jakoszczególna forma fobicz-nej reakcji. Decydują otym indywidualne re-akcje lękowe na przed-mioty lub sytuacje,które dla innych osóbmogą być całkowicieneutralne, nielubieniepająków nie jest rów-noznaczne z arach-nofobią, czyli parali-żującym strachem wzetknięciu z nimi.Analogicznie, nielu-bienie homoseksuali-stów czy odczuciepsychicznego dys-komfortu w ich

    obecności niemożna traktowaćjako homofobii.

    Koncepcja Breine-ra rozszerza stano-

    wisko National Asso-ciation for Research

    and Therapy of Homosexu-ality (NARTH) – prężnej organiza-cji zrzeszającej psychiatrów i psy-chologów zajmujących się terapiąhomoseksualistów. Wydaje się, żeanalizy Breinera zostały potwier-dzenie przez brytyjskiego autoraD. Murphy’ego, który opisuje pięćhospitalizowanych osób, u któ-rych rozpoznano psychozę para-noidalną, z dominującym moty-wem homofobii.

    Każdy z tych pacjentów podjąłpróbę ataku na homoseksualistówz intencją zabójstwa, co w dwóchprzypadkach okazało się niestetyskuteczne. Zatem homofobia jakojednostka chorobowa istnieje za-równo w aspekcie teoretycznym,jak i w praktyce terapeutycznej. Si-łą rzeczy termin ten powinien byćużywany tylko w kontekście kli-nicznej diagnozy fobii. Liczne ba-dania, także w Polsce, wykazały, iżw postawach wobec homoseksu-alistów dominującym emocjami sągniew i wstręt, a nie lęk – nie mauzasadnienia by do takich postawodnosić pojęcie homofobii.

    Postawy wobec homoseksualizmuPaleta postaw wobec homo-

    seksualizmu nie jest czarno-biała,

    Uwazamrze.pl39(86)/2012 24-30 IX 2012

    opin

    ie

    strony

    56-65

    >

    s. 56 s. 57

    NOWOMOWA

    Stosowanie terminu „homofobia” do oznaczeniawszystkich postaw krytycznych wobec zachowańhomoseksualnych i podkultury gejowskiej jest bezpodstawne

    andrzej margasiński

    Homofobia. Co to znaczy?

    56-58 opinie HOMOFOBIA MARGASINSKI 26-09-12 14:52 Page 56

  • opinie

    s. 58 39(86)/2012 24-30 IX 2012

    co szerzej przedstawiłem w kilkutekstach naukowych. Homosek-sualizm ujmowany jako zbocze-nie, degeneracja, brak moralno-ści, stereotypowe postrzeganiewszystkich gejów i lesbijek jako„pedałów”, „ciot” itd. to cechy po-stawy dyskryminacyjnej (homo-uprzedzenie). Jak pokazują ba-dania, emocjonalnymi kompo-nentami homouprzedzeń sąwstręt, złość, gniew, obrzydzenie,poczucie dyskomfortu, chęć izo-lacji. Na poziomie zachowaniamogą być podejmowane aktyagresywne, zarówno werbalne,jak i niewerbalne.

    Mogą one mieć charakter trwa-łych tendencji, osoby homouprze-dzone mogą być bardziej zaintere-sowane dyskryminacyjnymi za-chowaniami wobec homoseksu-alistów niż próbami porozumieniai lepszego ich zrozumienia. Wielezachowań określanych stereoty-powo mianem homofobii fachowonależałoby określić mianem ho-mouprzedzeń. Osoby o postawielękowej cechują się wysokim po-ziomem lęku wobec homoseksu-alistów, czemu towarzyszyć będzieszeroka gama objawów wegeta-tywnych. W tej postawie homosek-sualizm również postrzegany bę-dzie bardzo krytycznie, jako zbo-czenie seksualne, a geje i lesbijkibudzić będą lęk i zachowania uni-kowo-ucieczkowe.

    Mogą również pojawiać się aktywrogości, bardziej jako forma od-reagowania niż trwała tendencjazachowania. Jeśli lęk nasili się dopoziomu niekontrolowanego, nie-rzadko na poziomie ataku panikimożna mówić o homofobii jako ozaburzeniu psychicznym. Trakto-wanie homoseksualizmu jakorównoprawnej orientacji seksual-nej w stosunku do heteroseksuali-zmu to cechy postawy wspierają-cej (homofilnej). Dominującymiemocjami są sympatia, życzliwość,współczującerozumienie.

    Równoprawne ujmowanieobydwu orientacji seksualnychpołączone będzie z deklaracjamio przyznaniu homoseksualistompełni praw społecznych w zakre-sie legalizacji związków, ulg po-datkowych, dziedziczenia, prawado adopcji dzieci. Można przyjąć,iż postawa ta koreluje zasadniczoze światopoglądem liberalno-le-wicowym. Postawą neutralną ce-chują się osoby o raczej małymzasobie wiadomości na temat ho-moseksualizmu i przez to bra-kiem sprecyzowanych poglądów.Losy homoseksualistów byłybyim w zasadzie obojętne, z niewiel-kimi odchyleniami w kierunku

    sympatii lub antypatii. Opróczjednostek reagujących chorobli-wą fobią lub homouprzedzenia-mi jest jeszcze miejsce na inny wa-riant postaw, być może społecz-nie najbardziej licznych.

    Homosceptycyzm to nie homofobia

    Mowa tu o osobach, które nieakceptują homoseksualizmu jakosposobu na życie, uważają go zaaberrację od norm ukształtowa-nych przez naturę, z dystansemprzyjmują afirmatywne deklara-

    cje gejów i lesbijek, ale nie ozna-cza to, że osoby te podejmują wo-bec homoseksualistów działaniadyskryminacyjne i przemocowe.

    Zapytałem w chwili pisania te-go tekstu pewnego 20-letniego,heteroseksualnego studenta filo-zofii, nastawionego do homosek-sualizmu sceptycznie: – Znasz ja-kiegoś homoseksualistę? – Tak, toktoś, kto wręcz emanuje swojąhomoseksualnością, ale zwyczaj-nie go lubię. Lektura wspomnieńbyłych homoseksualistów, którzydokonali zmiany swych preferen-cji na heteroseksualne (np. wswoich publikacjach relacje takiezamieszcza holenderski psycho-terapeuta van der Aardweg), niepozostawia wątpliwości, że są toosoby dalekie od jakichkolwiekform dyskryminacji wobec swo-ich byłych towarzyszy.

    O swej dramatycznej drodze ży-ciowej obrazowo pisze RichardCohen, były gej, a obecnie tera-peuta zaangażowany w pomoc te-rapeutyczną innym homoseksu-alistom. Nie ma żadnego uzasad-nienia, by osoby takie określaćmianem homofobów czy homo-uprzedzonych. Wyrażają one swójkrytycyzm wobec homoseksual-nego stylu życia, ale nie wobecosób. Na ich określenie zapropo-nowałem termin „homosceptycy”określający postawę krytyczną.Homosceptyk to ktoś cechującysię negatywnymi przekonaniamina temat homoseksualnego stylu

    życia, ale neutralnymi lub pozy-tywnymi emocjami i zachowania-mi wobec osób homoseksualnych.

    Podkreślić trzeba rozróżnieniepomiędzy brakiem akceptacji dlahomoseksualnych zachowań, alenie dla osoby. Homosceptykamibyłyby więc osoby przekonane,że homoseksualizm to wybór gor-szej drogi życiowej niż heterosek-sualizm, czemu towarzyszy raczejwspółczucie niż potępienie.

    W tym duchu można interpre-tować znaną wypowiedź Richar-da Cohena: „Homoseksualizm niejest wesoły (gay) ani zły (bad), alesmutny (sad)”. Można założyć, żepostawa krytyczna jest powiąza-na z konserwatywno-religijnymświatopoglądem jednostki. Więk-szość piętnowanych osób przyto-czonych wcześniej jawi się jakojednostki homosceptyczne.

    Stosowanie terminu „homofo-bia”na oznaczenie wszystkich po-staw krytycznych wobec zacho-wań homoseksualnych i podkul-tury gejowskiej jest bezpodstaw-ne. Pojęcie to winno być używanenaokreślenie psychiatrycznej jed-nostki chorobowej zaklasyfikowa-nej do grupy fobii zgodnie z klasy-fikacjami chorób i zaburzeń psy-chicznych. Dlaczego więc wieluautorów, w tym psychiatrów i psy-chologów, nie rezygnuje ze stoso-wania pojęcia homofobia na okre-ślenie postaw niechętnych wobechomoseksualistów? Wydaje się, żemożna wskazać kilka przyczyn.

    Dialog czy epitety?Pierwsza z nich to pewna pa-

    sywność intelektualna, terminzdobył już określoną popular-ność i jest często używany w pu-blicystyce zarówno w polskiej, jaki zagranicznej, jest on wręczwszechobecny w mediach. W na-szym kraju jest niewiele facho-wych publikacji na ten temat iwszędzie do tej pory określenie tobyło stosowane, więc w grę możewchodzić inercyjny czynnik „sko-ro używają go inni, mogę i ja”.Wreszcie trzeba dopuścić świa-dome działanie homofilne, służą-ce wspieraniu mniejszości seksu-alnych w realizacji ich celów. Ste-reotypowe operowanie termina-mi takimi jak homofobia i homo-fob w gruncie rzeczy spłaszcza iprymitywizuje dyskurs społecz-ny, wywołuje naturalne odruchyprotestu u osób nastawionychbardziej konserwatywnie.

    Stosowanie tego pojęcia w pole-mikach społecznych na określenieosób wypowiadających się kry-tycznie o homoseksualizmie jestmedycznie nieuprawnione, wgruncie rzeczy to obraźliwa i agre-sywna sugestia, bo przecież ktoś,kto „jest dotknięty” taką czy innąfobią nie do końca kontroluje swo-je zachowanie, powinien poddaćsię leczeniu, zatem nie może byćpełnoprawnym partnerem dysku-sji… Operowanie taką etykietą, nie-rzadkojak przysłowiowym cepem,nie przysłuży się burzeniu murów itworzeniu klimatu do porozumie-nia między heteroseksualną więk-szością a homoseksualną mniej-szością, wręcz odwrotnie. A prze-cież chyba nie o to chodzi…

    Wdialogu społecznym stosowa-nie adekwatnych terminów naokreślanie różnych postawwobechomoseksualizmu wydaje się po-trzebą chwili.

    —Andrzej Margasiński

    >

    Arcybiskup Andre Joseph Leonard

    AF

    P/

    KA

    TR

    IJN

    VA

    NG

    IEL

    56-58 opinie HOMOFOBIA MARGASINSKI 26-09-12 14:52 Page 58


Top Related