dzieci stasi

24

Upload: muza-sa

Post on 07-Apr-2016

226 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

STASI – wschodnioniemiecka policja polityczna, zatrudniała w swoich szeregach blisko 250 tysięcy funkcjonariuszy. Podobna liczba osób przeszła przez jej więzienia. Pod koniec NRD w 1989 roku na usługach STASI było blisko 180 tysięcy tajnych donosicieli - IM. Tylko niektórzy zgłosili się dobrowolnie, w większości również i oni byli jej ofiarami – zmuszeni do współpracy szantażem, naciskiem, groźbą aresztowania. Ale była jeszcze jedna kategoria ofiar tajnej policji – dzieci jej funkcjonariuszy. I o nich jest ta książka. Jak byli wychowywani, co wiedzieli o pracy rodziców, jaka czekała ich przyszłość? Na ile stać się mieli przyszłą kadrą STASI? Jak radzili sobie między sobą i przede wszystkim poza własnym środowiskiem, które cechowały brak zaufania, strach, oportunizm, uległość, konformizm. Ale i przywileje, dość specyficzne zresztą, ponieważ związane z aparatem, który siał grozę i strach. Ruth Hoffmann, urodzona w Hamburgu, z dala od STASI, opowiada historię jej dzieci z wyczuciem

TRANSCRIPT

Dzieci Stasi.indd 2Dzieci Stasi.indd 2 2014-09-16 12:32:112014-09-16 12:32:11Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Dzieci Stasi.indd 3Dzieci Stasi.indd 3 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

Tytuł oryginału: Stasi-Kinder. Aufwachsen im Überwachungsstaat

Z niemieckiego przełożył: Viktor GrotowiczProjekt okładki: Redaktor prowadzący: Bożena ZasiecznaRedakcja techniczna: Sylwia Rogowska-KuszKorekta: Anna Gogut

Na okładce wykorzystano zdjęcie: © Jarek Blaminsky/Arcangel Images© copyright Ullstein Buchverlage GmbH, Berlin. Published in 2012 by Propyläen Verlag © for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone.Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana,przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiekformie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

ISBN 978-83-7758-800-0

MUZA SAWarszawa 2014

Dzieci Stasi.indd 4Dzieci Stasi.indd 4 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

5

Wprowadzenie

Właściwie miał to być reportaż pod tytułem: „Dzieci z Frankfurter Allee”. Miejsce akcji: Berlin Wschodni lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Poznałam Jörga Richtera. Pracownika opieki społecznej, który dorastał w tej części miasta, w dzielnicy Berlin-Lichtenberg. Opowiedział mi, że do jego klasy chodziły prawie wyłącznie dzieci, których rodzice należeli do nomenklatury NRD – byli funkcjonariuszami partyjnymi, dyplomatami, wysoko postawionymi osobami w Ministerstwie Bezpieczeństwa Pań-stwowego. On pochodził z innej rodziny. Ani matka, ani ojciec nie ukry-wali swojej niechęci do panującego ustroju. To, że w 1973 roku dostali przydział na mieszkanie w nowych, eleganckich wieżowcach przy Frank-furter Allee, graniczyło wręcz z cudem: dzielnica ta wybudowana została na zlecenie MfS* (Ministerium für Staatssicherheit), Ministerstwa Bezpie-czeństwa Państwowego, ponieważ tutaj, niedaleko centrali, miała za-mieszkać większość pracowników.

Zainteresowało mnie sąsiedztwo tych, tak przecież przeciwnych sobie, światów. Dlatego też zaczęłam robić wywiady z byłymi kolegami z klasy Jörga. Już w rozmowach z pierwszą czwórką – mężczyzną i trzema kobie-tami – okazało się, iż pochodzą z „rodzin STASI”: ich ojcowie, w przypad-ku dwójki także i matki, byli pracownikami MfS. Im więcej dowiadywałam się o tym, co przeżyły te „dzieci”, tym wyraźniej dostrzegałam, iż to właś-nie powinno być głównym tematem moich wywiadów. Tak więc udałam się na poszukiwanie kolejnych partnerów do tych rozmów.

* Spis skrótów niemieckich znajduje się na końcu książki (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 5Dzieci Stasi.indd 5 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

6

Nie było łatwo ich odnaleźć. Piętno STASI nosili także i ci, którzy ni-gdy nie zgadzali się na taką współpracę i zetknęli się z tą instytucją tylko poprzez swoich rodziców – z reguły ojców. Odpowiedzialność rodzinna. Nawet po dwudziestu trzech latach od upadku muru berlińskiego.

Podczas gdy byli pracownicy MfS od dawna już, na różnych konferen-cjach, spotkaniach dyskusyjnych oraz w filmach dokumentalnych, przed-stawiają swój punkt widzenia na własną przeszłość, ich córki i synowie milczą. Niewiele też istnieje materiałów na ich temat. Żadnych książek, żadnych badań socjologicznych czy też psychologicznych, nie istnieje na-wet odpowiednie forum w internecie.

Mimo wielu filmów, książek i relacji, jakie na przestrzeni lat powsta-ły na temat Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, obraz ten jest dziwnie jednowymiarowy: STASI – to jest albo aparat, monstrualny i w konsekwencji nadal nieprzenikniony, za pomocą którego nadzorowa-no i terroryzowano cały naród, albo sieć szpicli przenikająca wszystkie warstwy społeczne NRD. Jednakże ci, którzy stali za tym wszystkim, któ-rzy na zlecenie MfS codziennie wykonywali swoją pracę – w centrali ber-lińskiej lub w wielu zarządach powiatowych i okręgowych – pozostawali w cieniu, podobnie jak ich życie prywatne.

A przecież to właśnie ci pełnoetatowi pracownicy (hauptamtliche Mitarbeiter) byli właściwymi aktorami – a nie IM (Inoffiziele Mitarbeiter), tajni współpracownicy, na których nadal skupia się główne zainteresowa-nie opinii publicznej. Ci etatowi, w odróżnieniu od tych tajnych, znajdo-wali się w bezpośrednim stosunku służbowym i rozkazodawczym z Mini-sterstwem Bezpieczeństwa Państwowego, któremu złożyli dożywotnią przysięgę. Cieszyli się wieloma przywilejami i otrzymywali wynagrodze-nie, które wyraźnie przekraczało średnie zarobki w NRD. Jednocześnie jednak byli zobowiązani do przestrzegania całego katalogu zasad i naka-zów, które kształtowały także ich życie prywatne – oraz dotyczyły całego ich otoczenia.

Nie było rzeczą obojętną, w kim zakochała się córka, jakiemu klubowi piłki nożnej kibicował syn albo czy żona pisała listy do swojej ciotki w Mo-nachium: każde odstępstwo od socjalistycznych norm kończyło się odpo-wiednią notatką w aktach. Najmniejsze nawet przewinienia mogły pro-

Dzieci Stasi.indd 6Dzieci Stasi.indd 6 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

7

wadzić do nieprzyjemnych przesłuchań przez wydział dyscyplinarny, a syn, który chciał wyjechać na Zachód, córka, która obracała się w krę-gach kościelnych, mogli oznaczać nawet koniec kariery rodzica. Niezliczo-ne przepisy służbowe, regularnie wystawiane pełnoetatowym pracowni-kom oceny oraz przytaczanie cytatów z akt ich rodziców, a niekiedy nawet dzieci na ich temat, były dowodem na surowość i bezwzględność „aparatu”, dla którego więzi rodzinne po prostu się nie liczyły.

Zwyczajne w wielu, w tym naturalnie również i w zachodnich rodzi-nach spory dotyczące zachowania się, ubierania, dobierania przyjaciół czy słuchania określonej muzyki – w królestwie STASI zawsze miały znacze-nie wręcz egzystencjalne i z tego powodu były czymś więcej niż tylko zwykłym konfliktem międzypokoleniowym. Kto pracował na etacie w MfS, ten był zmuszony do trzymania własnej rodziny w ryzach ideolo-gicznych – albo przynajmniej do stwarzania takiego wrażenia. Nacisk od-czuwany z tego powodu przez wszystkich członków rodziny musiał być ogromny. Można się tego domyślać na podstawie opowiadań doros łych dzieci STASI, a w aktach personalnych rodziców widoczne jest to bardzo wyraźnie.

Głównym tematem tej książki są dzieci STASI oraz ich przeżycia. Aby ukazać zdominowany przez MfS świat rodziców, wprowadzone zostały niewielkie dygresje mające objaśnić rodzaj i zakres nacisków, jakim pod-legali ci ludzie w wyniku wziętych na siebie mocą przysięgi zobowiązań.

Przeprowadziłam ponad dwadzieścia długich wywiadów. Do książki tej włączyłam historie trzynaściorga dzieci, pięcioro z nich pozostało ano-nimowych: Frank Dohrmann, Martin Kramer, Stefan Herbrich, Silke Zieg-ler i Anna Warnke to fikcyjne nazwiska. Ich opowieści rzucają światło na świat, który tak naprawdę ocenić mogą tylko ci, którzy sami w nim żyli. Pokazują one, iż nie było czegoś takiego, jak „typowa rodzina STASI”, nie było też „typowego dziecka STASI”. Byli natomiast ojcowie, którzy ignoro-wali zakazy utrzymywania kontaktów z własnymi „wrogimi wobec pań-stwa” córkami i tym samym ryzykowali nieprzyjemności w pracy, ale byli także ojcowie, którzy stosowali się do tych zaleceń i z całą konsekwencją odżegnywali się od własnych dzieci. Byli też synowie, którzy załamywali się pod tym przekazywanym im przez rodziców brzemieniem, a także

Dzieci Stasi.indd 7Dzieci Stasi.indd 7 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

córki, które jako dorosłe osoby, i długo po upadku muru berlińskiego, na-dal funkcjonowały według wzorca swoich rodziców. Były również dzie-ci, które nagle, z dnia na dzień skonfrontowane zostały z agenturalną działalnością swoich ojców, i w których życiu dokonywał się z tego powo-du gwałtowny i dramatyczny przełom. Byli także młodzi ludzie, którzy wypalili się w walce przeciwko systemowi oraz własnym ojcom i mat-kom, walce, której sami nigdy nie chcieli.

Dzieci z tamtego czasu są już od dawna dorosłe, wiele z nich ma już własne dzieci i wnuki. Aparat, któremu służyli ich rodzice, należy od dwu-dziestu lat do przeszłości. Jednakże skutki jego ingerencji w najbardziej intymne stosunki rodzinne odczuwalne są do dzisiaj.

Dzieci Stasi.indd 8Dzieci Stasi.indd 8 2014-09-16 12:32:122014-09-16 12:32:12Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

9

Posłuszeństwo

Berlin, rok 1972. Plac zabaw w wyrwie po bombie między domami, oto-czony brunatnoszarymi ścianami. Jeżeli odchylić głowę odpowiednio da-leko do tyłu, to z piaskownicy można dojrzeć kawałek nieba, ale także i ono jest w najwcześniejszych wspomnieniach Franka Dohrmanna szare i przygnębiające. Podobnie jak i okoliczne ulice, które poprzez wysoką za-budowę domów robią wrażenie niebezpiecznych wąwozów. Każdego ran-ka matka odprowadza go do żłobka – położonego bardzo daleko od domu oraz od wszystkiego co znał i co mogło dawać mu poczucie bezpieczeń-stwa oraz ochrony, jak myśli wówczas ten trzylatek. Kiedy matka odbiera go wieczorem, ubrana w elegancki kostium, z włosami uczesanymi w kok, on jest wyczerpany długim płaczem.

Trudno mu dotrzymać jej kroku. Matka idzie szybko i zdecydowanie, obcasy jej wysokich butów stukają o chodnik. Frank uważa, że jest pięk-na, a jedno o czym marzy, to żeby pochyliła się do niego, uśmiechnęła, pogłaskała dłonią po ręce lub głowie. Ona jednak pozostaje nieobecna i milcząca. Rodzina Dohrmannów mieszka w oficynie w Friedrichshain*. Do ciasnego jednopokojowego mieszkania wpada bardzo niewiele światła dziennego, tak blisko stoją sąsiednie domy. Mieszkanie jest wilgotne i mimo grzejącego pieca, nigdy nie jest tak naprawdę ciepło. Na szczęście dziadkowie mieszkają tylko kilka ulic dalej. Frank zawsze cieszy się, kiedy tam idą. Lubi panującą u nich przytulną atmosferę: ogromną kanapę, kre-dens z wypucowanymi na błysk szybami, na oparciach foteli zrobione na

* Friedrichshain – do 2001 roku samodzielna dzielnica Berlina (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 9Dzieci Stasi.indd 9 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

10

szydełku serwetki, przez których wzór w kształcie gwiazdy można prze-tykać palce. Frank kocha też dziadka Heinricha, który pracuje jako mistrz w fabryce wyrobów metalowych – niski, cichy mężczyzna, którego dłonie zdradzają długoletnią harówkę. Czułość nie jest jego silną stroną, ale emanuje ciepłem i okazuje Frankowi zainteresowanie, czego chłopiec nie otrzymuje od rodziców.

U mamy i taty zawsze jest tak jakoś inaczej. Co to jest, to „inaczej”, Frank będzie mógł określić dopiero w dorosłym życiu. Kilkadziesiąt lat później. Już niedługo lęk przed rodzicami będzie kształtował jego życie. Na razie czuje tylko ich chłód. A także, gdzieś tam głęboko w trzewiach, cicho kiełkującą nieufność.

Ojciec Franka, Ernst Dohrmann, pracuje w Ministerstwie Bezpieczeń-stwa Państwowego NRD, w Głównym Wydziale VI zajmującym się kon-trolami granicznymi i turystyką. Na lotnisku Berlin-Schönefeld kontroluje paszporty wjeżdżających do kraju i wyjeżdżających. Początkowo miał trudności z dostosowaniem się do ostrych reguł postępowania nowych zwierzchników służbowych: już w trakcie pierwszych miesięcy musiał odbyć kilka „rozmów wyjaśniających”. Po zaledwie dwóch latach służby groziło mu nawet zwolnienie z pracy: towarzysz Dohrmann, jak ostrzegał kierownik tego punktu kontroli granicznej, stanowi „niepewny czynnik”, a jego „ogólne nastawienie” każe powątpiewać w to, że będzie mógł się stać „pełnowartościowym pracownikiem naszych organów”. W sposób „lekkomyślny” nawiązał na lotnisku „osobiste kontakty z jednym obywa-telem Bułgarii”, który „ciągle towarzyszy grupom podróżnych z Berlina Zachodniego”, jak napisano w aktach. Poza tym odkrył on „wprawdzie zachodnie kontakty” obywateli NRD, „ale określił je jako całkiem zwyczaj-ne”, a także nie wypracował „żadnych istotnych pod względem informa-cyjnym wyników dla naszych organów”.

Szczególnie podejrzany był, z punktu widzenia STASI, bardzo już wte-dy „silny związek” z jego przyjaciółką. W mieszkaniu jej rodziców „zda-rzało się już, […] że włączona była telewizja zachodnia, wzgl. słuchano zachodniej rozgłośni [radiowej]. Towarzysz D. nie zajął wobec tego faktu stanowiska, jako że wychodzi z założenia, iż jest tylko gościem w tym mieszkaniu. […] Tym samym był przez to nieustannie konfrontowany

Dzieci Stasi.indd 10Dzieci Stasi.indd 10 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

11

z wpływami telewizji zachodniej. Pomijając fakt, iż już to stanowi powód do zweryfikowania […] z jego strony tego związku, to akceptuje on cały szereg innych zachodnich kontaktów, jakie istnieją w tej rodzinie”. Mimo iż było mu „wiadome, że musi o tych swoich kontaktach poinformować wydział kadrowy, jest on zdania, że potrafi sam ocenić, kiedy nadejdzie właściwy moment”. Widoczne staje się tutaj, iż „w sposób arogancki ignoruje on kwestie bezpieczeństwa”.

Groźby te odniosły odpowiedni skutek: pół roku później przełożeni pochwalili jego wysiłki „likwidacji […] swojego fałszywego nastawie-nia”. Pozwolono mu zostać. Jednakże jego zachowanie musi być nadal umacniane „[…] poprzez planowe i ukierunkowane wychowanie”. Ernst Dohrmann – żonaty już w międzyczasie – przyrzekł, że się popra-wi. Od tego czasu bardzo się stara. Jednakże „aktywne kontakty za-chodnie” teściów bardzo ograniczają jego ambicje. Ojciec jego żony ma siostrę w Kolonii, a nawet brata w Kanadzie, który regularnie odwiedza rodzinę.

Dohrmann będzie musiał, w trakcie całej swojej służby, nieustannie tłumaczyć się z tego faktu. I zapewniać, że sam nie utrzymuje kontaktów z tą częścią rodziny żony. Dlatego też latem 1971 roku sumiennie zamel-dował o wizycie stryja z Kanady: jego żona „jeszcze raz odwiedziła wie-czorem swoich rodziców” i „podczas opuszczania mieszkania […] spotka-ła niespodziewanie gościa z Zachodu”. Była jednak przy tym sama i „doszło jedynie do przywitania się”. Po tym meldunku natychmiast „podjęto środki”: „Towarzysz D. zostanie wraz z żoną i dziećmi, na czas pobytu Kanadyjczyka, […], umieszczony w obiekcie sanatoryjnym HA VI*”. Czternaście dni kwarantanny rodzinnej.

Na tym jednak się nie skończyło. „Chodzi […] o to”, jak napisano w następnym raporcie, żeby „poprzez towarzysza Dohrmanna systema-tycznie oddziaływano na teściów, aby zlikwidowali oni swoje kontakty zachodnie”. Jednak władze jego jednostki nie czekały na to, czy mu się to uda, lecz na wszelki wypadek przeniesiono tego trzydziestojednolatka do oddziału kierowców – „z powodu problemów kadrowo-politycznych,

* HA IV (Hauptabteilung IV) – Wydział Główny VI (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 11Dzieci Stasi.indd 11 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

12

merytorycznie: w wyniku pokrewieństwa 2 stopnia w kapitalistycznym kraju”. Musiał to odebrać jako karę. I w rezultacie tak też było.

Latem 1973 roku STASI w końcu przyznało mu jednak tak wyczekiwa-ne mieszkanie: rodzina Dohrmannów wprowadziła się do wieżowca na Frankfurter Allee. W ich dwupokojowym mieszkaniu z wąskim przedpo-kojem pachnie jeszcze farbą i klejem do tapet – dom został właśnie odda-ny do użytku. Także tereny wokoło to nadal jedna wielka, niedająca się ogarnąć wzrokiem budowa: STASI buduje tutaj, w bezpośrednim sąsiedz-twie centrali, tak zwany obiekt służbowy (Dienstobjekt) Lichtenberg, jede-nasto- i trzynastopiętrowe bloki dla swoich pracowników. Również na sąsiednich ulicach administracja MfS przejmowała w ostatnich latach co-raz więcej mieszkań. Dla czteroletniego Franka dzielnica ta jest jednym wielkim placem zabaw i przygód. Na swojej czerwonej hulajnodze zwie-dza cały ten obszar, podskakuje na rozgrzebanych drogach, przejeżdża obok wykopanych dołów i gruzowisk oraz całymi godzinami przygląda się, jak oblepione błotem koparki robią miejsce pod fundamenty.

Nowe mieszkanie jest, w porównaniu ze starym, luksusowe: nowo-czesne wyposażenie – z centralnym ogrzewaniem, wykładziną podło-gową i wanną – jest nawet jak na stosunki enerdowskie czymś wyjąt-kowym. Jednak na indywidualne urządzenie wnętrza nie pozwala znormalizowany rozkład mieszkań blokowych. Stąd też w tych pomiesz-czeniach spotyka się zwykle ten sam widok: w dużym pokoju obligatoryj-na meblościanka z ciemną sztuczną okleiną, do tego obity tkaniną kom-plet wypoczynkowy z regulowaną na wysokość ławą, duży stół przy kuchennym okienku – wszystko urządzone praktycznie, z oszczędnością miejsca i bez zbędnych ozdób, tak jak zaleca to popularny „Wohnraum-fibel”*: „Nasze mieszkanie powinno przecież przede wszystkim służyć naszemu życiu codziennemu” oraz łączyć „w najwyższym stopniu przydat-ność oraz racjonalny podział przestrzenny z oszczędnością pracy i kom-fortem”.**

* „Wohnraumfibel” – popularne w latach sześćdziesiątych w NRD czasopismo o wy-stroju wnętrz (przyp. tłum.).** Praca zbiorowa, Wohnraumfibel. Berlin 1963, s. 23.

Dzieci Stasi.indd 12Dzieci Stasi.indd 12 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

13

Ernst Dohrmann siada niekiedy na wykładzinie w dużym pokoju, kie-dy jego syn bawi się tam samochodzikami. Frank rozkoszuje się tymi rzadkimi chwilami bliskości, zdając sobie jednak sprawę z tego, jak bar-dzo są one kruche. Jeżeli bowiem, według ojca, „nie bawi się porządnie”, jest zbyt spontaniczny lub nieskoncentrowany, wówczas szybko odczuwa jego gniew, a zabawa kończy się w sposób natychmiastowy. Dziecięcą nieuwagą Frank ściąga na siebie trwające po kilka minut reprymendy, któ-rych musi wysłuchać ze spuszczoną głową. Podczas zabawy usiłuje cały czas obserwować wyraz twarzy ojca. Wie bowiem, że kiedy zniknie dobro-tliwy uśmiech, będzie już za późno. Oznaki tego musi rozpoznać dużo wcześniej.

Na dworze, w parku Frank zapomina niekiedy, że musi mieć się na baczności. Tak przyjemnie jest dokazywać z tatą i słyszeć, jak się śmieje. Frank nie chce po prostu przestać, kiedy ojciec mówi „Koniec!”. „Jeszcze trochę, tato”, błaga, mimo iż wie, że to nie ma żadnego sensu. Że ten niski mężczyzna z przerzedzonymi czarnymi włosami nie toleruje nieposłu-szeństwa. A zwłaszcza u niego. Mimo to nie jest w stanie się powstrzy-mać, jeszcze raz wdrapuje się na zjeżdżalnię, i jeszcze raz, śmiga kolejny raz po trawie zygzakiem, aż w końcu ojciec łapie go silny uściskiem za ramię. „Głuchy jesteś? Powiedziałem »koniec«!”.

Dobre sprawowanie i bycie uważnym – Frank wie, co jest najważniej-sze. Być możliwie cicho, być grzecznym i posłusznym, wtedy z reguły wszystko idzie dobrze. Ale pewnego dnia obudził się z popołudniowego spania w przedszkolu w kałuży – zmoczył się do łóżka. I nie był to ostatni raz. Poinformowano rodziców. Oni z kolei obwiniają wychowawczynię i obstają przy tym, aby Frank został przeniesiony do innej grupy. Kiedy i to nie pomaga, gniew i wstyd Marion i Ernsta Dohrmannów kieruje się na ich syna. „To wstyd! – słowa te słyszy nieustannie. – Masz już prawie pięć lat, a zachowujesz się jak niemowlak!”.

Podróż z Berlina do małego miasteczka Rathen w Saskiej Szwajcarii trwa ponad cztery godziny. Rodzina Dohrmannów wyrusza z samego rana wypakowanym po brzegi trabantem: przed nimi dwa tygodnie waka-cji. Przez opuszczone szyby wpada letni wiatr. Frank siedzi z tyłu, obok ko-szyka z prowiantem na drogę, i wyciąga szyję, aby nie przegapić żadnego

Dzieci Stasi.indd 13Dzieci Stasi.indd 13 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

14

nowego modelu samochodu. Zna je prawie wszystkie, samochody są po prostu najlepsze. A tato dzisiaj wcale się nie denerwuje, kiedy zasypuje go pytaniami. Robi nawet wrażenie, jakby sprawiało mu przyjemność objaś-nianie różnych rzeczy. W ogóle rodzice z każdym kilometrem, jaki oddala ich od Berlina, wydają się coraz bardziej odprężeni. Kiedy w południe do-jeżdżają do Rathen, atmosfera jest tak pogodna, że Frank nie może sobie nawet przypomnieć, kiedy była taka ostatni raz.

Rodzina zajmuje swoją kwaterę w wilii w stylu secesyjnym – domu wypoczynkowym MfS. Przed domem szumią grube buki, dalej rozciągają się pola, które kwitną, brzęczą i pachną. Frank jest zdumiony. Nigdy jesz-cze nie widział tak pięknego miejsca. Po raz pierwszy w życiu ma wła-sny pokój, a wieczorem może pójść z rodzicami do jadalni, gdzie kelnerki w białych fartuszkach podają jedzenie. Ojciec zamawia piwo dla siebie i żony, Frank dostaje oranżadę ze słomką. Pozwalają mu później pójść spać, a on czuje się jak dorosły.

W ciągu dnia Dohrmannowie chodzą na wycieczki i wędrówki w oko-licy, zwiedzają twierdzę Königstein, przepływają promem linowym Łabę i wchodzą wysoko na słynną basztę. Frank biegnie przodem, dostaje kol-ki, ale jej prawie nie zauważa, tak jest oczarowany: ścieżki poprzecinane korzeniami wiją się w zielonym półmroku skalnego wąwozu. Drogi są śli-skie od mchów i porostów. Niekiedy ścieżka się rozszerza, uwalniając wi-dok na ogromne bloki skalne, które wyglądają, jakby właśnie spadły z nie-ba, potem znowu robi się wąska, a pachnący stęchlizną wilgotny chłód bijący od skalnych ścian wywołuje gęsią skórkę na nagich ramionach Franka. Kontrast z szarą ciasnotą Berlina, sterylnym porządkiem w miesz-kaniu rodziców nie mógłby być większy. Tutaj chcę zostać, myśli Frank. Tutaj, tutaj, tutaj.

Pewnego ranka po obudzeniu zauważa przestraszony, że jego piżama znowu jest mokra. Serce wali mu jak młotem. Tak więc szczęście się już skończyło? Znowu zostanie zbesztany, spoliczkowany? Czy też może wszystko będzie dobrze, tak po prostu? Może mama i tata zbesztają go tylko trochę, a potem pójdą wszyscy razem na lody?

Jednak później widzi, jak tężeje twarz jego matki, i już wie, że jego nadzieje się nie spełnią. Jeszcze w łóżku musi wysłuchiwać pierwszego

Dzieci Stasi.indd 14Dzieci Stasi.indd 14 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

15

kazania. Śniadanie przebiega w lodowatej atmosferze. Frank z trudem przełyka jedzenie. Potem marsz na górę, z powrotem do pokoju. Drzwi się zamykają, słychać odgłos oddalających się kroków ojca.

Przez małe okno słońce pada na twarz Franka, mokrą od smarków i łez. Na dworze zaczyna się nowy dzień lata, a on nie może tam być. Zwi-ja się w kłębek na łóżku, podciąga kolana pod brodę, robi się tak mały, jak tylko to możliwe. Wszystko co ładne, tego jest pewien, zostało bezpo-wrotnie stracone. Harmonia została rozbita, i to z jego winy.

Następnego dnia Frank usiłuje być szczególnie miły, uważa, aby nie pobrudzić sobie spodni i nie poplamić przy jedzeniu. Żeby tylko nie dać powodu do nowej awantury! Chce, żeby rodzice zauważyli, iż on ma za-miar wszystko naprawić. Ku jego uldze nie poruszają już tego tematu, a podczas następnej wędrówki ojciec proponuje nawet, że pójdzie razem z nim trudnym szlakiem przez strome wzniesienie. Kiedy Frank nagle się ześlizguje, obawia się, że znowu zrobił coś nie tak i spogląda z obawą na ojca. Jednak ten zatrzymuje się, a nawet lekko uśmiecha, ściąga pasek od spodni, przeciąga go przez szlufkę u spodni Franka i w ten sposób, krok po kroku, wciąga go na górę.

Trzy dni później wracają do Berlina. Frankowi jest ciężko na sercu, pożegnanie jest trudne. Czy kiedyś jeszcze zobaczy te skały i wąwozy, las i pachnące łąki? I czy kiedyś przeżyją jeszcze tak piękny czas we troje, zwłaszcza gdy wszystko sam tak zepsuł?

I rzeczywiście: od tego czasu moczenie się w łóżku stało się u nich głównym wyznacznikiem stosunków między rodzicami i dzieckiem. Nie działo się to każdej nocy, ale zdarzało się jednak od czasu do czasu. Matka za każdym razem reaguje na to jak na osobisty afront, dla ojca jest to kwestią braku dyscypliny: „Po prostu nie chcesz”, jak brzmiał jego wy-rzut, który Frank słyszał bardzo często. Własny syn okazuje się słabe-uszem – co za wstyd!

Leutnant* Dohrmann odpowiedzialny jest za wnioski wizowe nie-zbędne do wjazdu na teren NRD. Do jego obowiązków należy między innymi zdobywanie informacji na temat wnioskodawców i motywów

* Leutnant – odpowiednik polskiego podporucznika (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 15Dzieci Stasi.indd 15 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

16

ich przyjazdów. Jego wydział, HA IV, w krótkim czasie rozrósł się do naj-większego obszaru operacyjnego pod względem liczby pracowników – była to reakcja na rozpoczętą niedawno przez kanclerza federalnego Willy’ego Brandta politykę odprężenia: dzięki nowym porozumieniom ogromnie zwiększył się przepływ osób podróżujących z Zachodu na Wschód – a wraz z nim zagrożenie przedostaniem się na teren NRD „osób politycznie negatywnych” (politisch-negative) oraz ideologii wolnościo-wych. Wzrosła też liczba ucieczek obywateli NRD w bagażnikach zachod-nich samochodów do RFN.

Ernst Dohrmann zostaje zwolniony z dotychczasowej funkcji instruk-tora nauki jazdy. Posiada bowiem „niewystarczające umiejętności peda-gogiczne w kontaktach z ludźmi”, jak stwierdzono w jednej z jego ocen. Na „jego dominujące cyniczne i aroganckie zachowanie” skarżyły się zwłaszcza „towarzyszki, które przebywały na szkoleniu w celu uzyskania prawa jazdy”. Mimo to Dohrmann wykazywał jednak „pozytywny stosu-nek do partii i rządu oraz do samych organów”. Studiuje „samodzielnie i dogłębnie aktualne materiały partyjne” i uchodzi „za wzór realizacji de-cyzji partyjnych”. Poza tym „nieustannie oddziałuje pozytywnie” na „żonę i teściów”, „[…] tak, że ich zachodnie kontakty są coraz bardziej ograniczane”.

* * *Berlin-Hohenschönhausen, ponad dwadzieścia lat po upadku muru.

Martin Kramer stoi ze swoim dwunastoletnim synem Lukasem przed do-mem, w którym mieszkał jako dziecko. „Tam na górze, na trzecim piętrze, to okno właśnie, to był mój pokój. Fasada była raczej brązowa, nie taka biała, ale już wówczas było tutaj ładnie, porządnie i czysto”, mówi. Potem wskazuje na sięgający kolan żywopłot z bukszpanu, który otacza trawnik przed drzwiami wejściowymi. „A to jest drzewo, na którym wtedy wisiał klucz. Opowiadałem ci o tym, pamiętasz?”. Lukas przytakuje. Dobrze zna tę historię. Dla niego to epizod z bardzo dawnych czasów, dla Martina – kolejne przygnębiające wspomnienie z dzieciństwa.

„Która to była gałąź?”, chce wiedzieć Lukas i mruży oczy, wpatrując się w koronę lipy, która na wysokość przewyższa o kilka metrów tę pięcio-

Dzieci Stasi.indd 16Dzieci Stasi.indd 16 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

17

piętrową kamienicę. Martin wzrusza ramionami. „W każdym razie była tak wysoko, że nikt nie mógł jej dosięgnąć”.

Historia ta rozgrywa się na początku lat siedemdziesiątych w jedną z jesiennych sobót. Martin ma sześć lat i od kilku tygodni chodzi do szko-ły. Trochę za wcześnie, jak uważa jego matka, ale ojciec jest zdania, że „im wcześniej chłopak przyzwyczai się do poważnego życia, tym lepiej”. To, że Martin upiera się, aby zabrać ze sobą swojego misia, ojciec uważa za głupie. Jednak matka wstawia się za nim i miś idzie też do szkoły. „Właściwie to byłem jeszcze za mały, matka miała tutaj zupełną rację – mówi Martin. – Wtedy całkowicie żyłem jeszcze w świecie mojego dzie-ciństwa ze zwierzakami i postaciami z bajek, a na lekcjach w ogóle nie rozumiałem, czego oni ode mnie chcą”.

Tego dnia Martin idzie po prostu do domu, nie zwracając na nic uwagi. Trochę się ociąga i podrzuca klucz od drzwi wejściowych, który wisi na długiej tasiemce. Od czasu do czasu przystaje, wyrzuca klucz tak wysoko, jak tylko potrafi i łapie go dwa kroki dalej. Rzuca go coraz wyżej, raz robi nawet trzy kroki, zanim klucz wraz z tasiemką spada na dół. Kiedy wyrzu-ca go tuż przed drzwiami, klucz zaplątuje się w gałęziach drzewa i już nie spada na dół. Jest nieosiągalny, bardzo wysoko.

Martin jest przestraszony. Jego pierwszy odruch to uciec, gdziekol-wiek. Chociaż raz dookoła bloku. Ale co będzie, jeżeli w międzyczasie klucz spadnie i ktoś go zabierze? Martin zbiera patyki i kamienie, usiłuje trafić gałąź, na której zaczepiła się tasiemka, jednak nie trafia nawet w jej pobliże. Nie ma rady, musi zadzwonić do domu.

Oboje rodzice już są, Martin trochę ociąga się, zanim opowie, co się naprawdę stało. Ojciec, nie zastanawiając się długo, wymierza mu poli-czek i wpycha do pokoju dziecięcego. „Tu będziesz teraz siedział! A o za-bawach na podwórku możesz na razie zapomnieć!”.

Martin stoi na palcach przy oknie i ostrożnie wygląda na zewnątrz, gdzie zawołana na pomoc wspólnota sąsiedzka próbuje zdjąć klucz z drzewa. Kamień w jego żołądku nie znika. Ma uczucie, jakby zrobił coś wyjątkowo złego. Na dole ktoś przynosi drabinę, pani Koepke z mieszka-nia obok dostarcza linę. W końcu usiłują użyć nawet piły. Wszystko na darmo.

Dzieci Stasi.indd 17Dzieci Stasi.indd 17 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

18

„Myślę, że ta sprawa była tak dramatyczna, ponieważ nasze mieszka-nie należało do MfS i nie można było tak łatwo dorobić do niego kluczy. Prawdopodobnie nadal wisi gdzieś tam na górze” – mówi dorosły już Martin i szczerzy zęby. Ale małemu Martinowi wcale nie jest do śmiechu w domowym areszcie. Wstydzi się i przysięga sobie w cichości, że od te-raz zawsze będzie już grzeczny. Uczucie bycia w zamknięciu i pod nie-ustanną obserwacją będzie mu towarzyszyło aż do dorosłości.

Także ojciec Martina, Gerd Kramer, tak jak większość mieszkańców tej dzielnicy, pracuje dla Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego. Jego matka jest nauczycielką w szkole podstawowej. Starzy mieszkańcy Hohenschönhausen nazywają okolice zamieszkane przez pracowników STASI „miasteczkiem” – robią bowiem wrażenie odseparowanych.

Gerd Kramer jest ambitnym funkcjonariuszem MfS z wzorcowym ży-ciorysem: już w 1956 roku – nie miał wtedy jeszcze osiemnastu lat i był uczniem w Lipsku – STASI zwerbowało go jako „młodą kadrę” i wysłało na dwuletnie szkolenie do Wyższej Szkoły MfS w Poczdamie-Eiche. W tym czasie służy ona, jako „szkoła specjalna o zamkniętym charakterze”, przy-gotowaniu dobrze zapowiadających się nowicjuszy oraz „kadry średniego poziomu dowodzenia” do awansu na wyższe szczeble. W rozkładzie zajęć znajdują się między innymi: „Podstawowe problemy pracy operacyjnej”, „Działalność destrukcyjna”, „Psychologia operacyjna” oraz kodeks postę-powania karnego.

Po zdaniu egzaminu końcowego Gerd Kramer zostaje zatrudniony w Wydziale Głównym II (Hauptabteilung II). To kontrwywiad. Jest to ob-szar, który w samoświadomości STASI tworzy sedno działalności wy-wiadowczej: walka z wrogami. Ci jednak nie pochodzą tylko z zewnątrz: zgodnie z doktryną „polityczno-ideologiczej dywersji”, „PID”, wyznawa-ną przez szefa tej instytucji Ericha Mielkego, zasadniczo każdy obywatel NRD, nawet ten najbardziej lojalny, jest potencjalnie podatny na podszep-ty obcych sił. Z tego powodu Wydział Główny II jest nie tylko odpowie-dzialny za „operacyjne rozpracowywanie” zachodnich służb specjalnych, lecz także bierze udział w zwalczaniu politycznych odszczepieńców we własnym kraju, a według logiki STASI każde odbiegające od normy zacho-wanie jest wynikiem wpływów Zachodu. Świat dzieli się na przyjaciół

Dzieci Stasi.indd 18Dzieci Stasi.indd 18 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

19

i wrogów, nie ma nic pomiędzy. Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam, jak brzmiała maksyma. A Gerd Kramer siedzi w samym środku tego wszystkiego.

„Ślubuję uroczyście – jak napisał ten dwudziestolatek w odręcznie zło-żonym zobowiązaniu – że z cały zdecydowaniem będę prowadził walkę przeciwko wrogom Niemieckiej Republiki Demokratycznej i żył zgodnie z podstawowymi zasadami moralności i etyki socjalistycznej wymagany-mi od świadomego człowieka socjalistycznego”.

Gerd Kramer, tak jak cała nowa kadra, otrzymuje czas na dopasowanie się do obyczajów panujących w „firmie”, na przejęcie jej norm myślenia i działania. W ocenie końcowej Szkoły Wyższej MfS znajduje się jednak reprymenda: „Mimo iż towarzysz Gerd Kramer dyskutuje zgodnie z linią par-tyjną, to niekiedy formułuje jednak oceny niezgodne z teorią klas”. Tak więc ten młody człowiek nie jest politycznie tak całkowicie bez zarzutu. Także po półtorarocznej służbie Wydział Główny II kieruje pod jego adresem za-rzut, iż nie stara się już o „rozpracowywanie i werbowanie nowych nieofi-cjalnych współpracowników”. Zaleca jeszcze „przyswojenie sobie wiedzy na temat kontaktów z ludźmi oraz wyzbycie się pewnych zahamowań”.

Także jego życie prywatne nie było tajemnicą dla zwierzchników: „Od czasu, kiedy towarzysz Kramer poznał swoją obecną narzeczoną, jego fa-chowe umiejętności nieco osłabły”, jak stwierdzono rok później w jednej z ocen tego unterleutnanta*. „Ten związek jest prawdopodobnie także po-wodem tego, że teraz kwestie osobiste wysuwa coraz częściej na pierw-szy plan i nie wykazuje niekiedy zrozumienia dla określonych twardych zachowań, jakie związane są z naszą służbą”. Poza tym „pod względem charakteru […] należy go zaliczyć do nieco niedojrzałych i miękkich”.

Z biegiem czasu jednak towarzysz Kramer poprawił się i spełnił wiąza-ne z nim oczekiwania – z gorliwego, ale niedoświadczonego pomocnicze-go referenta stał się przykładnym czekistą. Tak z dumą nazywają się peł-noetatowi pracownicy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD, odwołując się do wzorca sowieckiej tajnej służby Czeka, na którym wzo-rowano się, powołując do życia MfS. „Osobowość czekisty” składa się,

* Unterleutnant – w armii NRD najniższy stopień oficerski (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 19Dzieci Stasi.indd 19 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

20

zgodnie z wewnętrzną definicją MfS, z bezwarunkowej gotowości do dzia-łania i ofiarności, bezwzględności, nieugiętości oraz odwagi. Do „głównej podstawy zaangażowanej, nieugiętej walki z wrogiem” przynależą także „głębokie uczucie nienawiści, pogardy, odrazy i nieprzejednania”.*

Wszelkie reguły postępowania i sama praca powinny przyczyniać się do wykształcenia i wyostrzenia osobowości czekisty. Koncepcja ta spraw-dziła się w przypadku Gerda Kramera: już po pięciu latach służby napi-sano w uzasadnieniu awansu w 1961 roku, z okazji dwunastej rocznicy powstania NRD, że próbuje on „nieustannie werbować nowe osoby do współpracy z MfS”. A rok później, po ponownym awansie: „Tow. Kramer jest pewny pod względem politycznym i związany z partią. Jest nieustan-nie gotowy do działania i zawsze swoje osobiste sprawy stawia na dru-gim miejscu”. Kierownik wydziału dodaje jeszcze z uznaniem: „Poprzez pracę operacyjną nastąpiła w jego charakterze pewna przemiana. Jest bardziej energiczny i bojowy niż wcześniej”.

Jego rozwój przebiegał więc całkowicie zgodnie z zamiarami MfS – ten przedstawiciel „kadry perspektywicznej” okazał się dobrym wybo-rem. „W ostatnim czasie aktywnie przyczynił się do likwidacji wielu groźnych szpiegów”, jak napisano w 1963 roku we wniosku o kolejny awans. Poza tym jest on „główną osobą odpowiedzialną za opracowanie ważnego ZOV” (Zentraler operativer Vorgang)**, „centralnego postępowa-nia operacyjnego”, „na podstawie którego dokonywane zostają bieżące aresztowania”.

Kiedy Martin ma osiem lat, jego rodzina przeprowadza się z Hohen-schönhausen do Lichtenbergu przy Frankfurter Allee. Gerd Kramer jest już hauptmannem*** i zastępcą kierownika referatu w Wydziale Głów-nym II. Martin chodzi do trzeciej klasy Politechnicznej Szkoły Średniej imienia Hilde Coppi. Prawie wszyscy jego koledzy z klasy są nowi w tej dzielnicy, a kiedy nauczyciele pytają o zawód rodziców, wielu odpowiada:

* Siegfried Suckut (wydawca), Wörterbuch der Staatssicherheit. Berlin 1996, s. 291. ** Centralne postępowanie operacyjne (Zentraler operativer Vorgang) – w MfS procedura operacyjna służąca do walki z wrogami wewnętrznymi (przyp. tłum.). *** Hauptmann – odpowiednik polskiego kapitana (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 20Dzieci Stasi.indd 20 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

21

„Mój ojciec pracuje w MdI”. Także Martinowi wpajano w domu, aby tak mówił. Skrót ten oznacza Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (Ministerium des Innern) i jest typową przykrywką mającą kamuflować pracę dla STASI. Na tyle typową, że większość nauczycieli doskonale wie, o co chodzi.

Mieszkańcy tej dzielnicy mają świadomość, że spora liczba ich sąsia-dów to pracownicy MfS. Długi wysoki wieżowiec, do którego wprowadza-ją się Kramerowie, uważany jest powszechnie za „blok STASI” – zwłasz-cza że położony jest w bezpośrednim sąsiedztwie centrali: Martin widzi z balkonu posterunki wartownicze.

W miarę upływu lat MfS wżarło się jak wrzód w drobnomieszczańską niegdyś dzielnicę Lichtenberg: tam gdzie jeszcze przed kilku laty były ogrody z altankami, domki jednorodzinne i małe warsztaty rzemieślnicze, dominują teraz potężne budynki służbowe tej instytucji. Całe ulice włą-czane są do nowej strefy zamkniętej i na zawsze znikają z planu Berlina – jak na przykład wyłożona kocimi łbami Müllerstrasse, przy której jesz-cze na początku lat siedemdziesiątych panowała wręcz wiejska idylla. Prace budowlane wykonywane są za płotami i specjalnymi osłonami, fir-my biorące w tym udział zobowiązane są do zachowania milczenia. MfS, także podczas ewakuacji domów przeznaczonych do wyburzenia, stara się o utrzymanie wszystkiego w tajemnicy. Mimo to każdy w dzielnicy wie, kto jest tym potężnym zleceniodawcą budowy. Do 1989 roku ten ściśle strzeżony areał rozrośnie się do prawie dwóch kilometrów kwa-dratowych.

Martin chętnie chodzi do szkoły i szybko znajduje nowych przyjaciół. Nie może tylko poradzić sobie z reakcjami ojca, dla którego jego średnie wyniki w nauce są powodem nieustannej złości. „Kto chce dołożyć swoją cegiełkę do budowy tego państwa, musi czegoś dokonać” – brzmi jego powtarzane w nieskończoność kazanie. Martin bardzo się stara, aby spro-stać jego wymaganiom. Chciałby przyczynić się do rozkwitu socjali-zmu. Jako dziewięciolatek z dumą nosi niebieską chustę Młodych Pio-nierów (Jungpioniere)*, a dziesięć ich głównych zasad potrafi płynnie

* Młodzi Pionierzy (Jungpioniere) – komunistyczna organizacja młodzieżowa w NRD. Istniała w latach 1948–1990, należały do niej dzieci w wieku od sześciu do trzynastu lat (przyp. tłum.).

Dzieci Stasi.indd 21Dzieci Stasi.indd 21 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

22

wyrecytować z pamięci: „My, młodzi pionierzy, kochamy naszą Niemiec-ką Republikę Demokratyczną”, „Kochamy naszych rodziców”, „My, młodzi pionierzy, uczymy się pilnie, utrzymujemy porządek i dyscyplinę”. Jednak dobre oceny Martin przynosi do domu tylko z niemieckiego i historii, ma spore problemy z matematyką i rosyjskim, co znacznie obniża mu średnią – a to gniewa ojca.

Martin boi się zawsze momentów, kiedy musi pokazać mu swoje ze-szyty. Wie bowiem, że głowa odmawia mu posłuszeństwa zawsze wtedy, gdy musi odpowiedzieć na szybko zadane pytania i każdym ociąganiem się, każdym popełnionym błędem wzmaga tylko zniecierpliwienie ojca. „Dlaczego nie możesz tego wbić sobie do głowy? To przecież nie jest takie trudne! Po prostu jesteś zbytnim marzycielem!”. Zwykle po chwili ojciec rzuca z hukiem zeszytem o stół. „To jest beznadziejne!”.

„Kiedyś wreszcie zaprzestał tego i w zasadzie w ogóle już się o mnie nie troszczył” – opowiada Martin. To matka siada razem z nim, wyjaśnia mu regułę trzech i ćwiczy rosyjską gramatykę. Kiedy Martin ma czterna-ście lat, matka zostaje nawet przez rok w domu, aby mu pomóc w nauce. Mimo to chłopiec ciągle nie zaspokaja wymagań ojca. On w jego wieku był, jak ciągle podkreśla, najlepszy w klasie. Jak to więc się stało, że jego własny potomek jest takim nieudacznikiem i marzycielem?

I rzeczywiście – STASI było dociekliwe – akta potwierdzają zapał do nauki ucznia Gerda Kramera. „Raport dochodzeniowy” właściwego zarzą-du okręgu (Bezirksverwaltung) wymienia w 1956 roku pod adresem bardzo obiecującego przedstawiciela przyszłej kadry wiele odznaczeń z jego do-tychczasowego okresu nauki, w tym odznakę „Za dobrą pracę w szkole”, „Za dobrą wiedzę” oraz srebrną „Szpilkę Żniwną” (Erntenadel). Jego umie-jętności, jak napisano dalej w tym dokumencie, „są ponadprzeciętne”. „W wyniku proletariackiego wychowania swoich rodziców posiada wy-jątkowo klarowną linię polityczną”.

Prowadzący tę sprawę towarzysze uznali wprawdzie za „punkty nega-tywne” dwie mieszkające w Niemczech Zachodnich siostry jego matki, jednakże stwierdzili także, iż „kandydat, jak również jego rodzice nie mają z nimi żadnego kontaktu”. Od swojego dziadka domagał się nawet, jak podkreślono to z uznaniem w raporcie, aby ten „zaprzestał luźnych

Dzieci Stasi.indd 22Dzieci Stasi.indd 22 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny

23

kontaktów listownych ze swoimi dwiema córkami”, mimo iż ten osiem-dziesięciosześciolatek pisze do nich „prawie o niczym i rzadko”.

Niekiedy ojciec i syn idą razem na ryby. Wyjeżdżają rano w niedzielę trabantem do Köpenick nad kanał w Gosen albo nad Müggelsee i zazwy-czaj kilka godzin później mają już wiadro pełne okoni i płoci. Martin uwielbia te wycieczki. Rozkoszuje się rozmowami z „tatusiem” na temat wyboru odpowiedniej przynęty. A kiedy robi wszystko sprawnie, to zosta-je niekiedy z uznaniem poklepany przez ojca po plecach.

Jednak prawdziwa bliskość między nimi nie zawiązuje się podczas tych wypadów. W ich stosunkach zbyt mocno dominują respekt i posłu-szeństwo. „Podczas łowienia ryb chodziło o łowienie ryb, o nic więcej – przypomina sobie Martin. – Nigdy nie zapytał, jak się czuję albo o czym myślę. Sądzę, że go to w ogóle nie interesowało. Ja miałem tylko dobrze funkcjonować, zawsze trzymać się wyznaczonej linii i nie robić mu żad-nych szkód. W domu nie prowadziliśmy prawdziwych rozmów. To było jak w jakiejś próżni”.

Uczucie próżni powiększyło się w szkole, gdzie Martin widział wiele rzeczy, których mu absolutnie zakazywano: „Inni mieli lewisy, podczas gdy ja musiałem nosić te durne enerdowskie spodnie z nitami. No i oczy-wiście wszyscy oglądali zachodnią telewizję i ciągle o tym rozmawiali”. Jeden z uczniów przynosił niekiedy gumę do żucia Hubba-Bubba i zawsze zwracał na siebie uwagę pękającymi różowymi balonami. Ten lepko-słod-kawy zapach Martin czuje do dzisiaj. „Dla mnie było rzeczą oczywistą: tak pachnie Zachód! I strasznie tego zazdrościłem, ponieważ wiedziałem, że ja nigdy czegoś takiego nie dostanę”.

Także przyjaciele Martina znajdowali się pod obserwacją ojca. Od czasu do czasu mówił: „Z tym już się nie bawisz – rodzice mają kontak-ty zachodnie”. Skąd ojciec miał te informacje i co to wszystko miało wspólnego z nim i jego kumplami, Martin nigdy się nie dowiedział. Ni-gdy też nie przyszło mu do głowy, aby o to zapytać. „Tak już było. Czło-wiek nie wiedział, że może być inaczej” – mówi dzisiaj, zmieniając przy tym, jak robił to już wcześniej, pierwszą osobę na trzecią, neutralną „człowiek”, jakby potrzebował także dystansu słownego wobec tamtych wydarzeń.

Dzieci Stasi.indd 23Dzieci Stasi.indd 23 2014-09-16 12:32:132014-09-16 12:32:13Podstawowy czarnyPodstawowy czarny