goŁĘbnik #3 kwiecieŃ 2013
DESCRIPTION
http://www.facebook.com/golebnikTRANSCRIPT
Rozpoczął się kwiecień i wszyscy z niecierpliwością czekają na prawdziwą
i ciepłą wiosnę. W tym czasie oddajemy w Wasze ręce kolejny numer
„Gołębnika”. Znajdziecie w nim to, co zawsze ale również coś nowego…
Możecie przeczytać krótkie obserwacje Joanny Rataj z podróży do Turcji.
Polecamy oczywiście dział Na radarze z relacjami z ważnych wydarzeń
kulturalnych w Krakowie i na naszym Wydziale.
Czerwiec to intensywny miesiąc dla każdego studenta. Wtedy też ukaże się
ostatnie w tym roku akademickim wydanie „Gołębnika”. Zachęcamy Was do
przesyłania tekstów i wierszy, a także zdjęć.
Mamy nadzieję, że czasopismo, nad którego tworzeniem pracujemy, staje
się dla czytelników miejscem, w którym mogą zaprezentować swoją
twórczość i efekty pracy.
Agnieszka Dybaś
Szefowa redakcji czasopisma „Gołębnik”
04. POEZJA: MARTA RÓŻAŃSKA 08. POEZJA: KAROLINA GÓRNIAK 12. ESEIK PRZEWROTNY: KACPER OWIŃSKI
JAK ODNIEŚĆ SUKCES, GDY NIE MA PRACY 16. REPORTAŻ: BARTOSZ DYBAŁA
RAP NIE UMARŁ, RAP MA SIĘ DOBRZE 22. JOANNA RATAJ
NOTATKI Z TURCJI 36. WYJĄTKOWY WIECZÓR W PIWNICY POD BARANAMI
40. DRUGIE ŻYCIE W GOŁĘBNIKU
44. AGNIESZKA DYBAŚ
PKS FESTIWAL PO RAZ DZIESIĄTY
46. MARTYNA DZIUBAŁTOWSKA WASZEJ PAMIĘCI, ŻOŁNIERZE WYKLĘCI 48. AGA WESOŁOWSKA OKO NA BAŁKANY 50. WYDARZENIA PRZYSZŁE 52. FOTO: PATRYCJA WRÓBEL
Marta Różańska - studentka III roku
polonistyki, pochodzi z Czeskiego Cieszyna
na pograniczu polsko-czeskim. Jest autorką
zbioru Na tchnienie. W czasie wolnym lubi
pisać wiersze oraz dziennik. Uwielbia
czasopisma literackie, herbaty, cienko
piszące długopisy i zwierzęta.
MARTA RÓŻAŃSKA
JA TO KTOŚ INNY
kto inny pisze wiersze
nie ja
nie moja osoba
kto inny podpełza mi do gardła
kładzie zimny nożyk
kto inny rozognia długopis
jestem tylko wiązką słomy
porzuconą żagwią
odłamkiem wielkiej przeszłości
tylko głosem przechodnia
sznurówką buta
zapomnianą w drzwiach
kto inny pisze wiersze
nie ja
za mnie we mnie
wkłada słowa obłe i śliskie
kalorie drugiej świadomości
odkrywane w snach
i staję się pełna
ważona na wadze
by nie okazać się – słowami
zbyt lekka
MARTA RÓŻAŃSKA
BRODZĄCY PTAK
Czas to mijanie
samego siebie na uliczkach pełnych mgły
trwając w czasie tylko się przyglądasz
to tylko magia cielesności
dobrotliwość tego co ukryte w substancji
że nie dostrzegasz szlamu
nie wiesz że czas ma konsystencję błota i roztopionej świecy
a ty – brodzący ptak –
ukrywasz swoją ślepotę chwaląc się że widzisz za dnia
a to noc tak naprawdę jest rodzicielką czasu
poprawia go i odnawia
przygotowuje na spełnienie na ukończenie w tobie
który jesteś wyznacznikiem i zalążkiem
a ty – ptaku brodzący w nocy
ciemny jesteś przed i za powiekami
i wolisz zasnąć (a sen jest jak śmierć)
niż przyznać się do rozgrzebywania błota
KAROLINA GÓRNIAK – ur. 1990 r. w Kielcach,
studentka I roku SUM polonistyki-komparatystyki
na Uniwersytecie Jagiellońskim. Laureatka III
miejsca w XXXVII Ogólnopolskim Konkursie
Poetyckim "Jesienna Chryzantema" i III miejsca
w kategorii „poezja” w XII Ogólnopolskim
i Polonijnym Konkursie Literackim im. Leopolda
Staffa. Otrzymała wyróżnienia w XI Ogólnopolskim
Konkursie Poetyckim „O Złotą Wieżę Piastowską”
i w XIII Ogólnopolskim Konkursie o Srebrny Liść
Chmielu. Stypendystka Funduszu Stypendialnego
im. Stanisława Estreichera dla studentów UJ.
Autorka trzech tomików poezji, wydanych
w Kielcach: Ciernie słońca (2005), Hegemonia
liryki (2007) i Kryształowy dom (2009).
KAROLINA GÓRNIAK
ŁAGODNA
zostawił dwa papierosy
trochę czekolady
to za mało by napisać powieść
teraz jest tylko ciałem przez które
przechodzi świat
w postaci kobiecego ciepła
potem stanie się samą podróżą
biletem z miejscówką hotelową pościelą
mój drogi
rozpłynie się po drodze
droga nie zapamięta śladów
ja wciąż będę chować w płucach
jego powietrze
układać włosy posłusznie
według jego dłoni
aż do granic
łagodną stanę się
pamięcią
KAROLINA GÓRNIAK
NIEZBUDZONA
minęły dni wieki parę snów
miasto jak wówczas skulone pod lodem
zima kwitnie
ja leżę wciąż niezbudzona
na brzegu powietrza mętnej bańki
głaszczę ją w locie lecz nie pęka
świat jest zamknięty i wszelkie wyjścia są pełne
tych co byli tam przed tobą
i dziś żałują że kochali
KACPER OWIŃSKI
JAK ODNIEŚĆ SUKCES,
GDY NIE MA PRACY.
ESEIK PRZEWROTNY
Chodzę sobie spokojnie ulicą Gołębią tam
i z powrotem. Nie nadużywam gościnności
krakowskich chodników, biorę dla siebie
tylko tyle przestrzeni, by zmieścić stopy
i się nie przewrócić. Powietrza też nie
potrzebuję wiele, zresztą krakowskim i tak
nie warto oddychać, tyle w nim trujących
gazów. Pod pachą dzierżę kilka książek,
w tym ulubionego świętego Augustyna.
Trwam w skupieniu, nie wypuszczając myśli
spod kontroli. Właśnie nad sobą pracuję.
Dzień jak co dzień, w morderczym trudzie
wykluwam się jako nowy człowiek. Słowa
przekuwam w postawy, a zdania formuję
w czyny. I z każdym dniem jestem lepszy.
O, ktoś się uśmiechnął. Odnoszę sukces.
Mój sukces.
W dzisiejszym świecie wszystko ciąży
ku mierzalności.
W dzisiejszym świecie wartość życia mierzy
się skalą sukcesu.
Skala sukcesu jest wypadkową materializmu,
głupoty i milczącego przyzwolenia.
Wierzę w skalę sukcesu, muszę jej sprostać.
Moje zadanie to odnieść sukces.
Ponoszę porażkę, moje życie nie znaczy nic.
Nie da się ukryć, że żyjemy
w czasach propagandy sukcesu. Naszą
wartość jako ludzi odmienia się przez
specyficzne przypadki: jakie przydatne
społeczeństwu kwalifikacje posiadamy, jakim
dyplomem z informatyki lub nanotechnologii
możemy się pochwalić, ile zagranicznych
staży odbyliśmy przed ukończeniem
osiemnastki i dlaczego tak bardzo upieramy
społeczeństwu kwalifikacje posiadamy, jakim
dyplomem z informatyki lub nanotechnologii
możemy się pochwalić, ile zagranicznych
staży odbyliśmy przed ukończeniem
osiemnastki i dlaczego tak bardzo upieramy
się przy życiu, skoro
i tak nie ma pracy? U progu dorosłości
obieramy drogę ku własnemu szczęściu.
Świat powinien stać przed nami otworem.
Może i stoi, może i czeka. Nie mogę
się jednak oprzeć wrażeniu, że jego
ogarniające całą ludzkość wyrozumiałe
ramiona są zablokowane przez to,
co określamy jako rzeczywistość medialną.
Prasa, radio, telewizja i król Internet działają
rzekomo dla naszego dobra. Z niepojętą
szybkością donoszą nam o każdym spadku
kursu franka, wybierają papieża,
a manipulacja wychodzi im coraz udatniej.
I tu zaczynają się schody. Media kreują
bowiem rzeczywistość rządzoną przez
swoiście rozumiane pojęcie sukcesu, które
zabrania mi niejako prawa do życia.
Na to nie zamierzam się godzić. Jestem
młody, mam zdrowy kręgosłup własnych
wartości i pełne pasji serce. Widzę dla siebie
miejsce na tym świecie, wypełniam lukę,
której nie mógłby wypełnić nikt inny. Sądzę,
że spełniam wszystkie warunki,
by się komuś do czegoś przydać, kogoś
czegoś nauczyć, czyjś świat zmienić.
Rozwijam się, choć po swojemu i w swoim
tempie, a efektów mojej pracy nie można
obiektywnie zmierzyć lub nawet zauważyć.
A tak w ogóle to przecież żyję, mam prawo
tu być.
Nie.
Jestem polonistą.
Jestem darmozjadem.
Nic nie robię.
A w szkole to nie ma etatów, łaskawy Panie.
Człowieku, dziś nigdzie nie ma pracy!
TESCO (kropka, wielokropek, pytajnik,
wykrzyknik, pytajnik i wykrzyknik – jak chcesz)
Sukces to prestiż i płaszcz ze skóry.
Sukces to znajomości i sportowe fury.
Sukces to wpływy i najnowsze komóry.
Wyliczaj dalej, na pewno wiesz, jak to idzie
A ja wierzę w swój świat. Dlatego
zamierzam bezczelnie siedzieć pod
rozłożystą czereśnią, czytać wiersze i liczyć
szanse, jakie oferuje los. Nie będę
się przejmował, że nie przyczynię się do
wzrostu PKB w danym roku. Uśmiechnę
się szeroko, kiedy zasłyszę gdzieś: „Tak
dobrze się zapowiadał, a nie odniósł
sukcesu”. Zapewne kosmiczne pieniądze
i wielki prestiż ominą mnie szerokim łukiem.
Co z tego! Mój sukces to moje
człowieczeństwo. Słodko niemierzalne,
bosko niematerialne i jak szalenie
satysfakcjonujące!
O każdy dzień pokory,
o każdą godzinę zrozumienia,
o każdą minutę ciszy,
o każdą sekundę miłości,
o każdą chwilę zawieszoną w czasie,
paradoksalnie nigdzie nie gnającą -
O taki sukces walczę.
A zatem, zanim znowu dojdziesz do
wniosku, że nigdzie nie ma pracy,
przypomnij sobie, że jest taka jedna,
absolutnie szczególna instytucja, w której
zawsze czeka na Ciebie wakat.
TY SAM.
Życzę samych sukcesów!
KACPER OWIŃSKI – rocznik 1992,
student polonistyki. Gdyby był lepszy
z matematyki, pewnie zostałby
kryptologiem. Ponieważ nie jest,
zadowala się wygrywaniem każdej partii
kalamburów podczas rodzinnych
podwieczorków Na co dzień zajmuje się
logicznym myśleniem, piciem kawy,
obserwacją ludzi i złorzeczeniem
na krakowską pogodę.
BARTOSZ DYBAŁA
RAP NIE UMARŁ,
RAP MA SIĘ DOBRZE
Obecnie rap znajduje się na wysokim
poziomie, ale media nie chcą go
promować. Wyławiają jedynie rzeczy,
które dobrze się sprzedają, a rap
uznali za chwilową modę.
Kiedy spotykamy się po raz drugi, Piotrek
wygląda na bardziej zmęczonego
niż ostatnio. Opowiada o urodzinach kolegi,
które zorganizował u siebie. Zaprosił wielu
zaufanych znajomych. Niestety, spolegliwi
okazali się jedynie z pozoru. Po tym, jak
goście opuścili mieszkanie, wyszło na jaw,
że zniknął twardy dysk z całą twórczością
Gargamela.
WKRĘCENI W RAP
„Dla was to chwila rozrywki, a dla mnie ten
rap po prostu jest wszystkim.
Rap jest całym moim życiem, bez niego
mnie nie ma, bez niego nie istnieje,
jestem jak duch niewidzialny.”
Piotrek miał zaledwie trzynaście lat, kiedy
ojciec porzucił rodzinę. Pamięta bardzo
dobre czasy, kiedy tata zarabiał duże
pieniądze jako kierownik na kolei. Później
forsa uderzyła mu do głowy i odszedł.
Zostawił żonę i dwóch synów, w tym Piotrka.
Rap okazał się odtrutką na życiowe
komplikacje chłopca.
Kiedy usłyszał pierwszą płytę Liroya,
zachwyciła go szczerość tej muzyki. Jak lubi
powtarzać, płynie ona z serca. Na początku
muzyka była moją ucieczką od problemów.
Z czasem stała się jak narkotyk.
Pierwszy tekst powstał na szkolnej ławce.
Gargamel (ksywa Piotrka) nie pamięta już
na jakiej lekcji, ale bardzo się wtedy nudził.
Wziął kartkę i długopis, zaczął pisać. Tekst
miał tytuł „Życie”. Niestety nie zachował się,
jedynie gdzieś w odległych zakątkach
pamięci zapisane ma niektóre fragmenty.
Mama Piotrka, która jest opiekunką
w fundacji im. Anieli Salawy, do dzisiaj nie
wierzy, że syn zdoła wyżyć z muzyki. Rynek
jest bezlitosny i nie łatwo się przebić,
a jeszcze trudniej na nim utrzymać.
To akurat słowa Piotrka, ale on nie traci
nadziei.
Na początku nikt Gargamelowi nie pomagał.
Sam dawał radę.
Parę lat później spotkałem na ulicy
znajomych z podstawówki. Okazało się,
że oni też wkręcili się w rap. Wtedy
ta muzyka robiła się popularna. I zaczęliśmy
razem tworzyć.
PRZEBIĆ SIĘ, ZNACZY
WYGRAĆ ŻYCIE
„Tak patrz brat ile lat ja robię ten rap,
bo taki jest fakt że podkładam te ładunki.
Podkładam pod serca, które mają w sercu
serce bo tam jest serca miejsce,
bawię się dziś w mordercę, co zabija
słowem, powoli i namiętnie.”
Gdynia liczy blisko dwieście pięćdziesiąt
tysięcy mieszkańców. W tym nadbałtyckim
mieście miejsce znalazł również znany raper
N
wykonawca dostaje marny tantiem. Z tego
co słyszałem, około czterech procent.
Śmiech na sali.
Ktoś w końcu pomyślał i zaczęto tworzyć
programy, które promują początkujących
wykonawców. Chociażby „Must be the
music”, w którym sam brałem udział.
Poniekąd również „Mam talent”. Wiele jest
również niezależnych rozgłośni radiowych.
Podobnie sytuacja ma się ze studiami
nagrań, które organizują konkursy na teksty
hip hopowe. Zwycięzca może nagrać utwór
w profesjonalnym studiu. Plus nakręcić
teledysk. Daje to wielką szansę na rozgłos.
Wykonawcy, którzy się przebili, również
próbują pomagać początkującym. Młodzi
wysyłają do nich nagrania, a oni spośród
nich wyławiają perełki. Świetną okazją są
również nagrody w postaci występów przed
znanymi gwiazdami. To znaczy artystami.
Gwiazdy są na niebie.
Tak naprawdę później wszystko zależy od
osoby, która dostanie szansę. Czy nadal
będzie zdeterminowana w dążeniu do celu.
Czy będzie walczyła i starała utrzymać się
na rynku. A może okaże się, że to chwilowa
przygoda i szybko się zakończy.
Konkursów, które pozwalają wybić się
młodym wykonawcom jest coraz więcej.
Wbrew temu, co mówią media, rap
nie umarł. Rap ma się dobrze. Rap
się rozwija. A jeśli na dobre wciągniesz się
w tę muzykę, już się od niej nie uwolnisz.
A czasami przebić się znaczy wygrać życie.
Rap to muzyka, która wielu ludziom
pomogła. Dzięki niej mnóstwo osób zamiast
dilować i kraść, spełnia się i gra koncerty.
z Kielc. Przygoda Gargamela z rapem
zaczęła się właśnie od jego płyty. Nie każdy
miał jednak tyle szczęścia, aby rozmawiać
z Liroyem na osobności. I to pod domem
muzyka.
Piotrek przyjechał do Gdyni, żeby odwiedzić
kuzyna. Pierwszy dzień pobytu okazał
się pozytywnym zaskoczeniem. Wieczorem
chłopak dowiedział się, że w okolicy mieszka
Liroy. Nie tracąc czasu, zaczął pisać tekst.
Nim wstał świt, kartkę zapełniały rymy. Pełen
zapału, ale również niepokoju, postanowił
pokazać tekst muzykowi. Nie miał zbyt
wielkich nadziei na to, że uda mu się
zasięgnąć rady doświadczonego artysty.
Liroy miał już wtedy kilka płyt na koncie
i wyrobioną renomę. Chłopak zebrał
się jednak na odwagę.
Kuzyn wskazał Piotrkowi ulicę, przy której
znajduje się dom rapera. Sam nie wiedział
dokładnie, który to, ale szczęście im
sprzyjało. Spotkali Liroya, kiedy wracał
z zakupów. Muzyk niósł siatkę, którą
wypełniały świeże bułki. Nic więcej w niej nie
było. Kiedy Piotrek wspomina o tym
szczególe, wybucha śmiechem. Jednak
w tamtej chwili wcale mu do śmiechu nie
było. Spodziewał się, że artysta skrytykuje
jego utwór. Jakież było jego zdziwienie,
kiedy raper tego nie zrobił. Poradził mu,
żeby nagrał demo na jamniku i rozsyłał po
wytwórniach.
Żeby wytwórnia zainteresowała
się wykonawcą, musi on mieć ciekawą
przeszłość artystyczną, kilka koncertów na
koncie i grono oddanej publiczności. Jego
nazwisko czy ksywa powinny być kojarzone
przez ludzi. Jeśli powiesz, że Gargamel
nagrał nowy kawałek, druga osoba już
powinna wykrzyknąć: a tego to ja znam!
Większe wytwórnie patrzą jedynie na to, aby
zarobić na artyście. Z wydania płyty
NIECHCĄCY MOŻNA PRZEKROCZYĆ
GRANICĘ
„Dlaczego tak trudno jest udowodnić swoją
wartość ?
Gdy masz kasę i sławę to ludzie do ciebie
garną,
jak muchy do gówna, dlatego muszę używać
takich porównań.”
Monotonia osiedlowego życia. Wypełnia się
ją z reguły spotkaniem z kumplami i kilkoma
puszkami piwa. Wraz z kolejnymi łykami
wlewanego w siebie trunku do głowy
napływają fascynujące pomysły. Czasami
przeradzają się w mniej lub bardziej
szkodliwe wybryki. Dla Piotrka, Michała
i Grześka podobne spotkanie zakończyło się
założeniem zespołu PMG. Totalna amatorka,
ale zaczęli nagrywać.
Niektórym wydawało się, że łatwo jest
się wybić w ciągu dwóch, góra trzech
miesięcy. Że wyślemy demo do wytwórni
i staniemy się artystami wielkiego formatu.
Że zaczniemy żyć z muzyki.
Jednak tak kolorowo i łatwo niestety nie jest.
Słomiany zapał kolegów Piotrka nie pozwolił
na długie istnienie zespołu. Rap okazał się
dla nich chwilową „zajawką”. Bardzo chcieli
nagrywać, tworzyć, ale zabrakło
i cierpliwości i asertywności.
Później jeszcze Reza, czyli Michał, poznał
dziewczynę, zakochał się i kompletnie
wycofał się z tego świata.
Gargamel znowu nagrywał sam, dopóki
nie założył z kolegą z Kazimierza
Krakowskich dusz. Hardkorowy, uliczny rap
im nie odpowiadał. Projekt opierał się
na łagodnej, spokojnej odmianie tej muzyki.
Piotrek zajął się tworzeniem podkładów.
Wykorzystał jeszcze umiejętności taneczne
zespołowego
Zespołowego partnera i w przerwach, kiedy
nie rapowali, a w tle leciała jedynie muzyka,
kolega tańczył elektro.
Z Krakowskimi duszami Gargamel nagrał
jedno demo. W Dworku Białoprądnickim,
w jeden z darmowych piątków. Zdążyli
dokończyć trzy utwory oraz intro.
Fatalna sytuacja finansowa motywowała
mnie do intensywnego tworzenia. Ale
w pewnym momencie już nie wyrabiałem
I uzależniłem się od amfetaminy. Chciałem
dużo pisać, nagrywać. Wydawać płyty i grać
koncerty, żeby zarabiać i pomagać mamie.
Pewnego poranka zdałem sobie sprawę,
że moje życie wygląda jak jedno wielkie
bagno i że dłużej być tak nie może.
Że trzeba skończyć z narkotykami. Moja
ciężka praca szła na marne, a sytuacja
w domu jeszcze bardziej się pogarszała.
Po amfetaminie człowiek jest rozdrażniony.
Zamiast pomagać, doprowadzałem
do niepotrzebnych awantur. Bogu dziękuję,
że udało mi się samemu wyrwać z nałogu.
I o tym piszę w tekstach. Że nikt nie jest
doskonały i każdy popełnia błędy. Jeden
większe, drugi mniejsze. Ktoś ich żałuje,
inny nie. Próbuję przekonać młodych ludzi,
żeby nie powtarzali moich potknięć. Teksty,
które piszę, są w pewnym sensie
ostrzeżeniem dla tych, którzy chcą szaleć,
bawić się, a nie zdają sobie przy tym sprawy,
że przychodzi w końcu taki moment w życiu,
że niechcący można przekroczyć granicę.
I trudno jest później zza niej wrócić. Wycofać
się z pewnych decyzji. Takim przykładem
są narkotyki.
N
JAK WAM SIĘ NIE PODOBA, TO MNIE
ZASTRZELCIE
„Zastrzel mnie, bo jestem niebezpieczny,
robię dobry rap, zamiast głupoty tutaj
pieprzyć.
Zastrzel mnie za zwrotki, zastrzel za pętlę,
zastrzel za sample i za każdą nową puentę.
Zastrzel mnie za prawdę, którą daję tutaj w
tekstach, zastrzel mnie za to, że pisać nie
mogę przestać.
Strzelaj, strzelaj i traf najlepiej w serce, tak
jak ja trafię publikę każdym nowym wersem.”
Nie można pisać za kogoś. Rap to są teksty,
które mają odzwierciedlać duszę osoby,
która tworzy.
W swoich tekstach Piotrek pisze o życiu,
po prostu.
Piszę o tym, co mnie drażni. O ludzkiej
głupocie, ciągłej pogoni za pieniędzmi.
Wiadomo, że są one potrzebne. Pomagają
spełniać marzenia, ubrać się, opłacić
czynsz. Ale żeby zdobywać je za wszelką
cenę?
Piszę o tym, co nie podoba mi się
w młodych ludziach. O tzw. szybkim,
niebezpiecznym życiu. Nie powiem, też
robiłem różne głupoty, ale historie, które
czasami słyszę od znajomych nie mieszczą
się w głowie. Przeraża mnie ich brak
odpowiedzialności. Szukają jedynie okazji,
żeby chwilę się zabawić. Nie zwracają uwagi
na konsekwencje. Wyobraź sobie: młoda
dziewczyna, piętnaście, góra szesnaście lat,
wychodzi na imprezę. Wleje w siebie za
dużo alkoholu, przygodny chłopak
to wykorzysta. Ona zachodzi w ciążę, a po
nim ślad ginie. Rodzina wypiera się córki,
a jej wali się cały świat.
Piszę o szczerych uczuciach. O
wartościach, które ludzie dziś zatracili.
Piszę o szczerych uczuciach.
O wartościach, które ludzie dziś zatracili.
Piszę o tym, co chciałbym, żeby zmieniło
się w naszym kraju. O tym, co chciałbym
zmienić w swoim życiu.
Piszę o marzeniach.
Piszę o nadziei.
Piszę o sobie.
Spojrzenie na rap w Polsce zmieniło się,
aczkolwiek wciąż niektórzy postrzegają ludzi
tworzących tę muzykę jako wykolejeńców
losowych. Patrzą na nich, jakby robili coś
złego. Wydaje się, że paradoksalnie to
właśnie szczerość wyłaniająca się z ich
tekstów, jest tego przyczyną. Ale również
multum chamskiego rapu, w którym jest
niezliczona ilość wulgaryzmów, a tematy
krążą jedynie wokół narkotyków i alkoholu.
A ja nikomu nie szkodzę. Idę przez życie
swoim tempem, cicho i spokojnie. Spełniam
po prostu swoje marzenia, realizuję się.
To, co robię, daje mi satysfakcję. A jeśli
komuś przeszkadza to, że chodzę w nieco
luźniejszych ubraniach, to, że jestem
szczery i opisuję co w Polsce mi się nie
podoba, niech mnie zastrzeli.
NAPRAWIĆ SYSTEM
„Czasem mam wrażenie że to wszystko jest
bez sensu, że każdy nowy tekst trafi do
kredensu,
lub trafi do szuflady, bo ja nie dam rady.
Poddam się za szybko a szlag trafi
marzenia,
szlag trafi to wszystko czego może nie
doceniam.”
Marzy mi się budowa gigantycznego
kompleksu sportowo – muzycznego. Na jego
terenie powstałyby wielka sala do występów,
skatepark, a także muzeum poświęcone
Marzy mi się budowa gigantycznego
kompleksu sportowo – muzycznego. Na jego
terenie powstałyby wielka sala do występów,
skatepark, a także muzeum poświęcone
subkulturze hip hopowej. Ludzie mogliby
zobaczyć jak to wszystko się zaczęło
i w jakim kierunku zmierza.
Pytam Piotrka, jakie rady dałby
początkującym.
Nie słuchajcie ludzi, którzy nie znają się na
muzyce. Nie przejmujcie się drobnymi
porażkami. Próbujcie w muzycznych
programach. Żaden to obciach. Każda
szansa się liczy. Wierzcie w swoje marzenia.
Nie podoba mi się, że wielu młodych
Polaków wyjechało za granicę
w poszukiwaniu pracy. W naszym kraju nie
widzą warunków do życia. Żeby przeżyć
w Polsce, trzeba być silnym człowiekiem.
Przez muzykę chciałbym zmienić szarą
rzeczywistość. Naprawić system.
***
Sączymy piwo w jednym z krakowskich
pubów. Jednak zamiast Gargamela,
na wprost mnie siedzi GRG. Nowe,
udoskonalone wcielenie człowieka, który
przeszedł długą drogę i wciąż prze na przód.
W przeciągu tego czasu miał problemy
z amfą, kłopoty finansowe, trudności
ze znalezieniem pracy, zaliczył
przeprowadzkę, zmienił mieszkanie
na mniejsze i stracił dziewczynę. Poczynił
przy tym ogromny progres. Stąd nowa
ksywa. Ale to wciąż ten sam,
zdeterminowany i wkręcony w rap facet,
z którego oczu nadal emanuje chłopięca
fascynacja i wiara, że marzenia
się spełniają. Trzeba tylko umieć o nie
zawalczyć.
JOANNA RATAJ
NOTATKI Z TURCJI
Odkąd pamiętam, zawsze chciałam
pomieszkiwać w różnych zakątkach
świata. Przełomowe okazały się
zeszłoroczne wakacje, kiedy udałam
się na dwumiesięczny staż do
tureckiej miejscowości Izmit.
Pracowałam tam jako nauczycielka
języka angielskiego i wychowawca
grup przedszkolno-szkolnych. Oprócz
wypełniania codziennych obowiązków
znalazłam też czas na zwiedzenie
kilku miejsc w Turcji oraz
przeprowadzenie obserwacji
społeczeństwa kraju stojącego
w geograficznym rozkroku pomiędzy
Europą a Azją. Oto kilka wybranych
notatek przybliżających kulturę
i naturę Turków i Turczynek.
„Przewróciło się, niech leży, Allah jak
zechce, podniesie”, czyli preferowany
styl życia Turków
Zawody. Jak zauważyłam, każdy z nich
najchętniej byłby: sprzedawcą w sklepie
(najlepiej z jedzeniem), kelnerem,
pracownikiem lokanty z gastronomią albo
kierowcą – obojętnie czego. Turcy kochają
jeść i kochają jeździć samochodami, kiedy
siedzą za kółkiem, są w swoim żywiole.
Szaleją po dziurawych drogach,
zbudowanych chyba na wzór piramid,
uwielbiają używać klaksonu, aby się
pozdrowić, zwrócić na siebie uwagę albo
wyrazić swoje zdenerwowanie lub
zainteresowanie. Ścigają się tak,
jak kierowcy autobusów, którymi jechaliśmy
do Safranbolu – w każdym autokarze po 35
TRANJNFJENJE
osób, godzina 23, a oni urządzają sobie
zabawę, wyprzedzając się i trąbiąc
na siebie, gdy któryś w danej chwili prowadzi
w wyścigu.
Środowisko, otoczenie, brak porządku,
porozwalane drogi, walające się kartony,
gruz, kostka brukowa, kawałki chodników
lub elementy sprzętów domowych obok
sklepików, stoisk i domów. Nikt nie zadaje
sobie trudu, żeby to uporządkować, no bo
po co? Dobrze jest, jak jest, nie trzeba
niczego zmieniać. Prawdziwe życie toczy się
na ulicy, już od wczesnych godzin porannych
każdy chce się znaleźć bliżej innych ludzi,
na świeżym, zakurzonym powietrzu. Każdy
sklepikarz wystawia na zewnątrz swoje
bogactwa, siada na krzesełeczku obok
i, popijając czarną słodzoną herbatę,
rozmawia z sąsiadami i przekonuje
przechodniów do zostania jego klientami.
To dlatego centrum miasta sprawia wrażenie
takiego zatłoczonego i przesyconego
kolorami, wzorami i zapachami.
Ignorancja i zupełny brak społeczeństwa
obywatelskiego. O cokolwiek związanego
z życiem kulturalnym czy gospodarczych
miasta nie zapytasz, jest jedna odpowiedź
i niedowierzanie. Nigdy nikt nic nie wie!
Naprawdę w naszym mieście, w którym
żyjemy od 20 lat, jest aquapark? Naprawdę
jest bezpłatny koncert Tarkana w Izmicie?
Naprawdę istnieje autobus kursujący
do tamtej czy owej dzielnicy spod mojego
okna?
Ochrona środowiska. A co to takiego?
Spożywcze foliowe siatki rozmiaru torebki
dają ci nawet przy zakupie spinki do włosów,
odpadki ze śmietników wołają: posegreguj
mnie!
Dzieci z przedszkola po zjedzeniu cukierka
wyrzucają papierki za płot albo prosto
na ulicę, mimo wszędzie widocznych
cgfvbhjnmfgvbhjnm
prowizorycznych napisów „Dbajmy o nasze
otoczenie” oraz „Proszę nie rzucać śmieci
na ziemię”.
Dzieci i ich wychowanie. Można je określić
jednym słowem: bezstresowe. Albo trzema:
bezstresowe, ludzkie i naturalne. Dzieci
każdego dnia uśmiechają się, cieszą,
uwielbiają się przytulać, zagadywać i mówić
ciepłe słowa, są uczuciowe i takie radosne
od środka.
Oczywiście też krzyczą, niektóre zapłaczą,
a czasami im się oberwie od nauczycieli
za zachowanie. Nie złoszczą się wtedy
znacząco, a co mnie najbardziej zaskoczyło,
przy porażkach czy przegranych grach, jak
przy kręglach czy zwykłych zawodach
komputerowych w czasie lekcji angielskiego,
Fot.1 W Turcji tradycja miesza się
w nowoczesnością – obok grona zakrytych
od stóp do głów nastolatek na tej samej
ławeczce randkuje para młodych ludzi.
znacząco, a co mnie najbardziej zaskoczyło,
przy porażkach czy przegranych grach,
jak przy kręglach czy zwykłych zawodach
komputerowych w czasie lekcji angielskiego,
nie ma smutnych minek czy płaczu.
Przyjmują to z życiową mądrością,
nie przejmując się kompletnie. Znajdują
za to przyjemność w jedzeniu słodyczy,
których pochłaniają naprawdę mnóstwo.
Cukier nie jest z UE, więc ceny słodkości
są (zatrważająco ze względu na nadwagę)
niskie.
U dorosłych widać efekty metod
wychowawczych w postaci totalnego braku
stresu, żadnych europejskich spięć typu
„Uuups, przepraszam! Tak bardzo
nie chciałem”. Najlepszy przykład
to zachowanie dyrektora podczas spotkania
z nauczycielami. Piliśmy wszyscy herbatkę
w tradycyjnych tureckich szklaneczkach,
które mają metalowe podstawki. W pewnym
momencie talerzyk od herbaty dyrektora
przykleił się do szklanki i wydał głośny
dźwięk upadając na stół. Niewzruszony
dyrektor pociągnął łyk napoju, po czym
zupełnie swobodnie rzucił pojedyncze
„pardon” i kontynuował przemowę.
Szalone zabawy nauczycieli przy stole
z jedzeniem, słoiczkami z papryką chili
i solniczką również zaskoczyły mnie swoją
frywolnością i swobodą: spontanicznie
zaczęli rzucać do siebie stojącymi na blacie
szklanymi pojemniczkami, kompletnie
nie przejmując się, gdy coś upadło. W końcu
to takie śmieszne, a życie trzeba sobie
urozmaicać, czyż nie?
Narodowe cechy charakteru. Wszyscy
Turcy są bardzo pomocni i mili, wręcz
bezproblemowi. Gdy weszłam do sklepiku
ze starymi urządzeniami. chcąc kupić
telefon. i próbowałam dogadać
się ze sprzedawcą, on starał się jak mógł,
żeby podana mu przeze mnie karta SIM
zadziałała w tej komórce. Nie zastanawiając
się nad niczym, zamknął sklep, wyszedł
ze mną do punktu obsługi i poprosił
serwisanta, żeby sprawdził, co jest nie tak.
Do tego dołożył nową baterię i ładowarkę
oraz obniżył ostatecznie cenę do 20 lirów.
Szukając polecanej przez znajomą Finkę
herbatki o smaku kiwi, wstąpiłam, zgodnie
z jej radami, do sklepiku z nargilami (fajkami
wodnymi). Sklepikarz, niestety, nie posiadał
tego smaku, więc zawołał od razu kolegę,
aby popilnował mu sklepu, i obszedł ze mną
po kolei wszystkie stoiska, pytając, kto ma
tę herbatę w sprzedaży.
„Kısmet, czyli przeznaczenie.
Vakit, czyli czas”
Doskonale dałoby się te dwa pojęcia
w tureckim myśleniu zamknąć
w powiedzeniu: „Ne olursa, olsun”.
Co ma być, to będzie. To dlatego, mimo
że Turek bardzo chce pojechać
na stypendium Erasmus za granicę,
odwiedzić Moskwę czy znaleźć lepszą
pracę, nie mówi „Zrobię to”, tylko
„Zobaczymy, wszystko zależy. Kısmet
zadecyduje”. Jeśli coś ma się wydarzyć,
to się wydarzy. Jest w tym sposobie
myślenia pogodzenie się z losem
i całkowite oddanie mu się, powierzenie
swojej przyszłości. Przyszłość jest
nieznana, przyszłość jest niewiadoma,
chwile które mają znaczenie, właśnie
spokojnie się toczą, płyną
w nieokreślonym kierunku. To dlatego
nigdy nie usłyszy się od Turka,
zapytawszy o jego wiek, liczby liczonej
rocznikowo. Co z tego, że za trzy dni ma
urodziny, w chwili odpowiadania
na pytanie jest młodszy o rok.
Prawdziwy Turek nigdy nie wyprzedzi
czasu.
Z tego samego powodu rozkładów jazdy
autobusów w Turcji nie szukajmy, bo
i tak nie znajdziemy. Autobusy jeżdżą o
której przyjadą, jeśli Allah pozwoli, ale jest
ich tyle, że sznurki „ogórów” rozciągają się
po całym mieście, nadając mu rytmiczny
gwar.
bo i tak nie znajdziemy. Autobusy jeżdżą
o której przyjadą, jeśli Allah pozwoli, ale jest
ich tyle, że sznurki „ogórów” rozciągają się
po całym mieście, nadając mu rytmiczny
gwar.
Fot. 2 Autorka tekstu ze swoimi
podopiecznymi z izbickiej szkoły letniej
Bilgiküpü
„witajcie”, „cześć”, „jak się masz?”, „co
słychać?”, „jak leci?”, „czuj się pozdrowiony”,
„miło spotkać”, „dobrze, że przyszedłeś”,
„dziękuję”, „dzięki”, krótkie „dziękuję”, długie
„dziękuję”. W tym prościutkim sposobie jest
metoda: powtarzanie po kilkanaście razy
dziennie „mam się dobrze, wszystko
świetnie” kieruje psychikę na pozytywne
myślenie, a wraz z wypowiadanymi na głos
słowami zaklina się rzeczywistość. Dlatego
nikt nawet nie wpadnie na to, by zejść
z drogi i pomyśleć innymi, pesymistycznymi
torami. Nieustanny kontakt ze słońcem
dodatkowo sprzyja afirmacji i pozytywnym
schematom postrzegania świata. My,
Polacy-Ponuracy, uczmy się radości życia
od Turków ;)
JOANNA RATAJ – studentka turkologii
oraz kulturoznawstwa na UJ. Pasjonatka
szeroko pojętej różnorodności
kulturowej, języków obcych oraz podróży
małych i dużych. Lubi zieloną herbatę,
truskawki i książki.
„Tykanie zegara i chlupot
fontanny – dźwięki
pozwalające dojrzeć nasz
wewnętrzny świat, nie tylko
to, co doczesne.
Czasomierz, rozkład jazdy –
pośredniczy w drodze do
Allaha a nie jest – jak na
Zachodzie – narzędziem
pomagającym nadążyć za
światem.”
Orhan Pamuk „Nowe życie”
Do tego wszystkiego dodać można również
brak jakichkolwiek planów B. Takowe nie
istnieją, po co coś z góry rozliczać, lepiej
poczekać, aż samo się zrobi. Tak jak
w przypadku szkolnego piątkowego pikniku,
który nie odbył się, gdyż cały dzień
intensywnie lało. A wydawało mi się, że tylko
w Polsce pogoda zawsze wszystkich
zaskakuje…
Tytułowanie się. Szalenie ważne dla
Turków, wpisane w gadatliwą naturę
poszanowania drugiego człowieka. Zależnie
od sytuacji do nieznanej kobiety można
powiedzieć Bayan lub Hanim (tur.‘kobieta,
pani’), do starszej Teyze (tur.‘ciotka’),
do starszej od siebie, znanej
Abla(tur.‘starsza siostra’), natomiast
do mężczyzny Hoca lubBey (tur.‘pan’), a gdy
jest starszy wiekiem – Amca (tur. ‘wujek’) lub
Abi (tur.‘starszy brat, znajomy’). Podobnie
zwroty grzecznościowe mające na celu
zainicjowanie rozmowy, otworzenie ust
w celu zagajenia, uprzejmego
zainteresowania się i poznania. W języku
tureckim istnieje miliard sposobów
na powiedzenie tego samego: „dzień dobry”,
6 kwietnia odbyły się jawne obrady jury i już wiemy,
kto został laureatem konkursu fotograficznego IKON
2012/2013, czyje prace zawisną na wystawie
w Galerii 3 Okna, które z nich zostaną opublikowane
w albumie pokonkursowym oraz kto dostanie
wyróżnienie od Fundacji Babel Images!
Tego wszystkiego dowiemy się na oficjalnym
wernisażu wystawy, który odbędzie się:
28 kwietnia 2013 roku o godzinie 19.00
w Galerii 3 Okna (Artefakt Cafe, ul. Dajwór 3).
Do zobaczenia!
STRONA WWW:
www.konkurs-ikon.blogspot.com
FACEBOOK:
www.facebook.com/konkurs.ikon
LINK DO WYDARZENIA:
www.facebook.com/events/372980882796729
A TY ODWIEDZIŁEŚ NAS JUŻ NA FACEBOOKU?
WYJĄTKOWY WIECZÓR
W PIWNICY POD BARANAMI
Znane przeboje wielkich polskich artystek zabrzmiały w Piwnicy pod Baranami. Występujące na scenie studentki naszego Wydziału i towarzyszący im pianista zaczarowali obecną publiczność i przypomnieli słynne i lubiane piosenki. 24 marca w Piwnicy pod Baranami odbył się koncert zatytułowany Wielkie damy polskiej piosenki. Studentki Wydziału Polonistyki – Regina Bogacz, Anna Jankowska, Halina Stawarz, Karolina Mytkowska i Agnieszka Dybaś – wykonały utwory z repertuaru m.in. Anny Jantar, Hanny Banaszak, Grażyny Łobaszewskiej i Ewa Demarczyk. Przy fortepianie towarzyszył im Janusz Wierzgacz. Odmienne głosy wokalistek oraz ich interpretacje znanych piosenek oczarowały przybyłą publiczność. Magia Piwnicy pod Baranami i dźwięki muzyki zrobiły swoje… W tle uśmiech Piotra Skrzyneckiego Piwnica pod Baranami obrosła w legendę. To historyczna już krakowska grupa artystyczna, z którą związanych było wielu wybitnych artystów. Atmosfera tego wyjątkowego miejsca udzieliła się chyba wszystkim, zarówno występującym, jak i słuchającym. Towarzyszył im roześmiany Piotr Skrzynecki, którego zdjęcie znajdowało się w tle. Podczas trwającego niecałą godzinę koncertu publiczność usłyszała 11 utworów, m.in. Czas nas uczy pogody Grażyny Łobaszewskiej, Groszki i róże Ewy Demarczyk, Na pierwszy znak Hanny Ordonówny czy Modlitwę o miłość prawdziwą Krystyny Prońko. Zwieńczeniem wieczoru było wspólne wykonanie przez wszystkie wokalistki piosenki z repertuaru Anny Jantar Radość najpiękniejszych lat. I rzeczywiście – radości nie było końca… Uśmiech gościł na twarzach zarówno występujących, jak i przybyłych gości.
prawdziwą Krystyny Prońko. Zwieńczeniem wieczoru było wspólne wykonanie przez wszystkie wokalistki piosenki z repertuaru Anny Jantar Radość najpiękniejszych lat. I rzeczywiście – radości nie było końca… Uśmiech gościł na twarzach zarówno występujących, jak i przybyłych gości. Publiczność oklaskami domagała się bisu. I tak też się stało. Studentki i pianista po raz kolejny pojawili się na scenie. Po koncercie można było usłyszeć wiele ciepłych i miłych słów, które padały w kierunku organizatorów. Wiele osób chwaliło wspaniałą organizację oraz ciepłą, rodzinną atmosferę, która panowała w Piwnicy. Z miłości do polskiej muzyki Pomysłodawczynią i organizatorką wydarzenia z ramienia Wydziałowej Rady Samorządu Studentów była Agnieszka Dybaś. Pomysł koncertu zrodził się z miłości do muzyki. Wieczór spędzony w Piwnicy pod Baranami miał na celu przypomnienie znanych i lubianych utworów wielkich artystek, które na stałe zapisały się w historii polskiej muzyki. Cel został osiągnięty. A być może za rok odbędzie się kolejny koncert… Więcej zdjęć zobaczysz tutaj: https://www.facebook.com/Samorzad.Polonistyki?ref=hl awień z całego kraju, opartych na tekstach klasycznych (w tym roku świetne realizacje Szekspira), ale i nowych, podejmujących nierzadko kontrowersyjne tematy. Dziewięć dni wypełnionych różnorodnym programem
DRUGIE ŻYCIE KSIĄŻKI
W GOŁĘBNIKU
Za nami druga w tym roku wymiana
książek, zorganizowana w Gołębniku
(Wydział Polonistyki UJ) w ramach
akcji Drugie Życie Książki. Akcja
trwała 20 marca 2013 od godziny
10.00 do 20.00. Jak zwykle nie
zawiedli uczestnicy – tłumnie stawili
się nie tylko studenci Uniwersytetu
Jagiellońskiego, ale także z innych
uczelni, uczniowie liceów oraz –
co szczególnie cieszy – mieszkańcy
Krakowa i turyści. Nowego
właściciela znalazło ponad 300
książek. Na następną wymianę
zapraszamy 15 maja!
Czytajcie nas na bieżąco: http://www.facebook.com/events/292534490851526/?fref=ts
AGNIESZKA DYBAŚ
PKS FESTIWAL PO RAZ DZIESIĄTY
Kolejna edycja Przeglądu Kapel
Studenckich przeszła do historii.
Podczas trzech dni trwania imprezy
odwiedzający Klub Rotunda
posłuchać mogli kilku dobrych
i ciekawych zespołów, z których
każdy zaprezentował coś innego.
W niedzielę wieczorem ogłoszono
wyniki. Jury, w którego skład wchodzili
m.in. z Piotr Maślanka oraz dziennikarz
radiowy Rafał Żagiel, zdecydowało
o przyznaniu Nagrody Głównej
metalowemu zespołowi Inverted Mind.
Tworzy go zaledwie trzech chłopaków.
Jak jednak się okazuje, nie liczba
muzyków świadczy o poziomie kapeli.
Zwycięzcy otrzymali pamiątkową
statuetkę. Ale to oczywiście nie
wszystko. Wygrana oznacza także
możliwość dwutygodniowej współpracy
ze studiem nagraniowym Katofonia.
Krakowscy fani zespołu będą mieli
szansę zobaczyć go podczas
tegorocznych Juwenaliów.
Niespodziankę nagrodzonym chłopakom
sprawiła członkini jury Ilona
Wronkowska, która jako manager słynnej
warszawskiej Stodoły zaprosiła ich do
zagrania w klubie. Dla zespołu Inverted
Mind zwycięstwo w Festiwalu stwarza
warunki do rozwoju i zaprezentowania
się szerszej publiczności.
Do finału przeszło siedem zespołów,
m.in. Dżindżer Projekt, Duch, Black
Jack, czy Tape Reels. W dwóch
pierwszych występują studentki naszego
Wydziału. Jury przyznało nie tylko
pierwsze miejsce. Niespodziewanie
wyróżniono także Studium Instrumentów
Muzycznych. Liczna grupa muzyków
pierwsze miejsce. Niespodziewanie
wyróżniono także Studium Instrumentów
Muzycznych. Liczna grupa muzyków
została zaproszona ponownie
do Krakowa. Wystąpi ona w Klubie
Rotunda podczas cyklu koncertów Złota
Karrota. Również widzowie wybrali
swojego faworyta. Nagroda Publiczności
powędrowała do zespołu Duch. Po
ogłoszeniu wyników dwaj laureaci
Festiwalu zaprezentowali się na scenie.
Całość imprezy zamknął koncert Kapeli
ze Wsi Warszawa. W ciągu dwóch
poprzednich dni także można było
posłuchać gwiazd. W piątek bawiono się
przy muzyce Power of Trinity. W sobotę
zaś zagrały dwa zespoły: KaCeZet
& Fundamenty oraz słowacka grupa
Polemic.
PKS – czyli Przegląd Kapel Studenckich
– powstał w 2003 roku. Od tego
momentu rozwijał się intensywnie.
Obecnie jest już projektem
międzynarodowym. Organizatorzy
kierują swoją ofertę do kapel
studenckich. Za cel stawiają sobie
wspieranie i promocję twórczości
młodych zespołów, którym udział w tego
typu imprezie może pomóc
zaprezentować swoją twórczość. PKS
chyba już na stałe wpisał się
w kalendarz studenckich i krakowskich
wydarzeń kulturalnych i muzycznych.
Już za rok kolejna edycja, a wraz z nią
na pewno ciekawe i ambitne zespoły
oraz koncerty.
www.pksfestival.com
MARTYNA DZIUBAŁTOWSKA
WASZEJ PAMIĘCI,
ŻOŁNIERZE WYKLĘCI
Na początku marca tego roku
mieszkańcy Małopolski mogli
uczestniczyć w obchodach Narodowego
Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych,
przygotowanych przez krakowski oddział
stowarzyszenia Studenci dla
Rzeczypospolitej. Organizacja działająca
w sześciu miastach Polski skupia
studentów i absolwentów, którzy chcą
pracować dla swojej Ojczyzny. Poza
włączaniem się w bieżące życie
publiczne, młodzi upominają się także
o pamięć historyczną, czego przykładem
był projekt „Waszej Pamięci, Żołnierze
Wyklęci”.
„Bądź wierny. Idź!”
Rok 1945 zamiast upragnionej wolności
przyniósł Polsce nową okupację. Żołnierze
podziemia niepodległościowego wystąpili
przeciw niej, organizując antysowieckie
powstanie. „Musimy przygotować się
i przystąpić do walki w odmiennej, nowej
formie, o niezmienne, podstawowe cele,
o pełną suwerenność, rzeczywistą
demokrację w duchu zachodnioeuropejskim”
– tak pisali w dokumencie programowym
żołnierze wstępujący do zrzeszenia Wolność
i Niezawisłość. Za stawiany opór bestialsko
mordowani, potajemnie chowani, opluwani,
mieli zostać wyklęci ze zbiorowej pamięci
Polaków. Tak fałszowana legenda przetrwała
długie lata PRL-u a także…wolnej Polski. W
2011 roku Sejm RP podjął uchwałę
o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci
Żołnierzy Wyklętych. W tym roku po raz
trzeci, pierwszego marca w dzień
rozstrzelania dowódców IV komendy WiN-u,
przeżywaliśmy święto naszych narodowych
bohaterów.
pierwsze miejsce. Niespodziewanie
wyróżniono także Studium Instrumentów
Muzycznych. Liczna grupa muzyków
O wszystkich wydarzeniach zorganizowanych w ramach projektu „Waszej Pamięci, Żołnierze Wyklęci” można przeczytać na stronie internetowej www.studencidlarp.pl oraz na fanpage’u stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej na Facebooku. Jednocześnie zachęcamy do zapoznania się z innymi inicjatywami organizacji. Linki: Facebook – STUDENCI DLA RP www.studencidlarp.pl
Bo wiemy, że to słuszne!
Tego dnia z samego rana do jednej
z obecnych na krakowskim rynku
organizatorek obchodów święta ku czci
Żołnierzy Wyklętych podbiegły trzy
gimnazjalistki z kolorowymi wlepkami, na
których widniała uśmiechnięta twarz i napis
„smile”. „Wie pani, że dzisiaj jest dzień
uśmiechu? Wyszliśmy ze szkoły z całą klasą
i namawiamy ludzi, żeby się uśmiechali.” –
zagadały. Gdy usłyszały pytanie o Żołnierzy
Wyklętych, milczały, spoglądając na siebie z
zakłopotaniem. Nigdy wcześniej nie słyszały
tego określenia, nie wiedziały nic
o przypadającym pierwszego marca święcie
narodowym.
Kilka godzin później, wczesnym
wieczorem, przez Stare Miasto przechodził
pochód pamięci. Na skrzyżowaniu Szewskiej
i Jagiellońskiej stał wsparty na kulach
mężczyzna w podeszłym wieku. Miał na
sobie mundur żołnierski, jego ramię opinała
opaska AK. Salutował mijającemu go biało-
czerwonemu tłumowi, a po jego policzkach
płynęły łzy.
Te dwie sytuacje, dwa obrazy mówią
wszystko o sensie realizacji projektu
„Waszej Pamięci, Żołnierze Wyklęci”.
Organizatorom zależało po pierwsze na tym,
by upamiętnić heroiczną postawę
walczących o prawdziwie wolną Polskę.
Upamiętnić tych, którzy w starciu
nierównych sił polegli, ale także tych, którzy
ocaleli i przez całe swoje życie znosili
wykluczenie, uciski i szykanowanie.
Po drugie, projekt był sposobem na
zainteresowanie młodych (i nie tylko) ludzi
losami naszych narodowych bohaterów,
próbą dowiedzenia, że w świecie upadku
wartości i kryzysu moralności można
odnaleźć prawdziwe, pewne i niezachwiane
autorytety. Temat Żołnierzy Wyklętych
rzadko pojawia się na lekcjach historii w
szkole, a w potocznym odbiorze bywa
nieprawidłowo rozumiany bądź jest zupełnie
pomijany. Dla organizatorów ważne było to,
by Polacy zaczęli łączyć dzień pierwszy
zbiorowej pamięci.
marca ze świętem bohaterów podziemia
antykomunistycznego, by wreszcie
ci żołnierze przestali być wyklętymi z naszej
zbiorowej pamięci.
Tydzień pamięci o Żołnierzach Wyklętych
w Krakowie
W ramach projektu „Waszej Pamięci,
Żołnierze Wyklęci” odbyły się sesje naukowe
i spotkania poświęcone Żołnierzom
Wyklętym, koncerty patriotyczne, pokazy
filmów, biało-czerwony Marsz Pamięci oraz
uroczystości pod pomnikami bohaterów
w Parku im. Henryka Jordana. Żywe
zainteresowanie wydarzeniami świadczy
o tym, że Polacy sami poszukują okazji
do słuchania o bohaterskich żołnierzach,
że chcą oddać im cześć.
Wszystkie te wydarzenia przyciągnęły –
i nie będzie to powiedziane przesadnie –
tłumy zainteresowanych. Na spotkaniu
poświęconemu historii legendarnego
żołnierza z Podhala, Józefa Kurasia „Ognia”,
liczba chętnych słuchaczy zdecydowanie
przekroczyła możliwości Sali Wystawowej
Auditorium Maximum. Część z gości
słuchała rozmowy, stojąc na korytarzu.
Pierwszego marca w Marszu Pamięci wzięło
udział ponad tysiąc osób, które z dumą
niosły biało-czerwone flagi albo portrety
Wyklętych. Nie zostały użyte żadne symbole
polityczne czy znaki poszczególnych
organizacji, skandowane były wyłącznie
patriotyczne hasła na cześć Żołnierzy
Wyklętych. Ideą marszu było wzniesienie się
ponad różnego rodzaju podziały i połączenie
w duchu narodowej jedności. Organizatorzy,
chcąc dotrzeć do jak największej liczby osób
a zarazem uatrakcyjnić sposób przekazu
informacji, ustawili na Rynku Głównym
telebim, na którym pierwszego marca
wyświetlane były filmy prezentujące sylwetki
dowódców IV komendy WiN-u. Przez cały
dzień przechodnie mogli otrzymać ulotki
informacyjne a także przyglądać
się powstającemu patriotycznemu graffiti.
AGA WESOŁOWSKA
OKO NA BAŁKANY
Jeśli ktoś zastanawiał się, czy jest co robić
w Krakowie w przerwie międzysemestralnej,
to Fundacja Cinemania mogła mu zapewnić
tydzień rozrywki i doznań filmowych na
wysokim poziomie. W dniach 15-21 lutego
w kinie KIKA na Podgórzu odbyła się
bowiem krakowska odsłona przeglądu „Oko
na Bałkany”.
To pierwsza edycja cyklu, który ma przybliżać
widzom najnowszą kinematografię
poszczególnych krajów półwyspu
bałkańskiego, poświęcona Serbii. Impreza
miała swoją inaugurację w styczniu
w Warszawie, a jednym z wydarzeń
towarzyszących był koncert uznanego
serbskiego zespołu Veliki Prezir. Następnie
„Oko” rozpoczęło tournée po Polsce,
zaglądając także do Krakowa.
Inicjatywa spotyka się w kolejnych miastach
z ciepłym przyjęciem, nie inaczej było także
w kinie KIKA. Trudno się dziwić, tematyka
okołobałkańska nie jest przecież polskiemu
odbiorcy kultury obca, można wręcz
powiedzieć, że zainteresowanie kulturą tego
regionu systematycznie wzrasta. Na przegląd
zdecydowanie warto było się wybrać, kto
jednak tę edycję przegapił, tego zachęcam do
śledzenia informacji o przyszłych, które
dotyczyć już będą innych krajów.
Ta odsłona pozwoliła nie tylko powierzchownie
zapoznać się z nowym kinem serbskim, ale
także (a może przede wszystkim) spojrzeć na
Serbów ich własnymi oczami. Wybór filmów był
niezwykle różnorodny – od dużych,
mainstreamowych produkcji, do
eksperymentalnego kina niskobudżetowego.
Od prac poruszających ważne z punktu
widzenia społeczeństwa i człowieka kwestie,
do tych lekkich i nieproblematycznych w
odbiorze. Widz mógł wybierać spośród
produkcji krótko- i długometrażowych,
dramatów, dokumentów i komedii. Najlepiej
było wybrać, ale się i to na wszystko. Dopiero
wtedy można zyskać szerszy kina serbskiego.
Oczywiście niektóre z filmów były ciężkie w
odbiorze, jak chociażby postapokaliptyczny
dramat „Areneum” (ale i on zwraca uwagę
dramatów, dokumentów i komedii. Najlepiej
było wybrać, ale się i to na wszystko. Dopiero
wtedy można zyskać szerszy kina serbskiego.
Oczywiście niektóre z filmów były ciężkie
w odbiorze, jak chociażby postapokaliptyczny
dramat „Areneum” (ale i on zwraca uwagę
niezwykle klimatyczną ścieżką dźwiękową).
Inne znowuż rozśmieszały do łez, jak
niespełna półgodzinny „Yugo”, opowiadający
historię kultowego, jugosłowiańskiego
samochodu. Ogółem z całej mieszanki
pokazywanych w ramach przeglądu filmów
wyłania się interesujący obraz współczesnej
serbskiej kinematografii, która podejmuje
próbę uchwycenia w kadrze dynamicznie
zmieniającego się kraju i jego obywateli.
Problemy, z którymi mierzą się ekranowi
Serbowie nie są jednak jednostkowe, pytania
natury egzystencjalnej, czy uczuciowej, które
sobie zadają, nie różnią się właściwie od pytań
ludzi należących do innych, niekiedy bardziej
stabilnych społeczeństw. To sprawia,
że niekiedy próba ukazania dzisiejszego
Belgradu staje się próbą uchwycenia kondycji
dynamicznej współczesności. Przy tym widać
odwagę serbskich twórców w doborze środków
filmowego przekazu.
Przegląd był właściwie jedyną okazją
obejrzenia większości tych filmów na dużym
ekranie. Nie jest to bowiem kino popularne,
sprzedawalne. I to tyczy się nie tylko produkcji
serbskich, ogromna część nieanglojęzycznego
kina europejskiego pozostaje niszowa. Tym
bardziej warto korzystać z takich okazji
i wybrać się na następne edycje, które mają
być poświęcone już innym krajom półwyspu
bałkańskiego. A absencję na lutowym „Oku
na Bałkany” będzie można niedługo trochę
nadrobić. W połowie kwietnia bowiem
na ekrany kin studyjnych wchodzi „Śmierć
człowieka na Bałkanach” – czarna komedia,
jedna z najlepszych ostatnich lat, która
rozpoczynała krakowską edycję przeglądu
i została świetnie przez widzów przyjęta.
W oczekiwaniu, warto pochylić się nad
bałkańską kinematografią. A serbskie kino nie
kończy się na Kusturicy, ono tam się dopiero
zaczyna.
OFF PLUS KAMERA – FESTIWAL KINA NIEZALEŻNEGO
12 – 24.04.2013
www.offpluscamera.com
DRUGIE ŻYCIE KSIĄŻKI W GOŁĘBNIKU
Kolejne edycje odbędą się:
15 maja 2013
16 października 2013
11 grudnia 2013
www.drugiezycieksiazki.pl
KRAKOWSKI FESTIWAL FILMOWY
26.05 – 02.06.2013
www.krakowfilmfestival.pl/pl/
PATRYCJA WRÓBEL Aparatka z głową w chmurach. Robi to, co kocha - studiuje teatrologię, fotografuje, pływa, czasem pojawia się na scenie. W życiu kieruje się emocjami i sercem, nie myśli racjonalnie. Odnajduje się w tzw. "artystycznym nieładzie”. Fotografia skradła jej serce ponieważ dzięki niej może spojrzeć na świat głębiej i szerzej, uczynić go lepszym lub po prostu odzwierciedlić rzeczywistość. Ważne są dla niej historie, które towarzyszą każdorazowemu aktowi stwarzania kadru i które nigdy nie są takie same.
Więcej zdjęć Patrycji znajdziesz tutaj:
http://fototime.blox.pl/html
http://www.clueonline.pl/tag/fot-patrycja-wrobel/
https://www.facebook.com/pages/Fotografia-P-
Wr%C3%B3bel/447296408680549
CHCESZ ZADEBIUTOWAĆ W MAGAZYNIE KULTURALNYM STUDENTÓW WYDZIAŁU POLONISTYKI UJ? PISZESZ? FOTOGRAFUJESZ? LUBISZ ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI? TRWA NABÓR TEKSTÓW DO CZERWCOWEGO NUMERU! NAPISZ: [email protected]
szef: Agnieszka Dybaś redakcja: Agnieszka Wesołowska korekta: Marta Błaszkowska skład | grafika: Kamila Boruc promocja: Aleksandra Skórzak siedziba: ul. Gołębia 14, sala 57 kontakt: [email protected] facebook: www.facebook.com/golebnik czytaj online: www.issuu.com/golebnik57