gorzka czekolada nr 2

56
NR2 ISSN: 2082-6699 · KWIECIEŃ - CZERWIEC · 2011 · CENA: 5,90 PLN Sławni „słodcy” GWIAZDY SĄ WŚRÓD NAS KADRY Z ŻYCIA DOROTY KOŚMICKIEJ-GACKE SPORT W KOSTKACH ŁUKASZA BANDOSZA SZLACHETNE E-ZDROWIE BURGER Z OWADA MULTI MITAMINA SLUM TOUR CZYLI WAKACJE W SLUMSACH DUŻY BRZUCH ZMNIEJSZA MÓZG

Upload: musqo-agency

Post on 07-Mar-2016

231 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Magazyn lifestylowy Gorzka Czokolada, diabetologia, zdrowie, cukrzyca, style życia, dietetyka, kultura, nowości

TRANSCRIPT

Page 1: Gorzka Czekolada nr 2

NR2

ISSN: 2082-6699 · KWIECIEŃ - CZERWIEC · 2011 · CENA: 5,90 PLN

Sławni „słodcy” GWIAZDY SĄ WŚRÓD NAS

KADRY Z ŻYCIADOROTY KOŚMICKIEJ-GACKE

SPORT W KOSTKACHŁUKASZA BANDOSZA

SZLACHETNEE-ZDROWIE

BURGER Z OWADAMULTIM I TAMINA

SLUM TOURCZYLI WAKACJE W SLUMSACH

DUŻY BRZUCH ZMNIEJSZA MÓZG

Page 2: Gorzka Czekolada nr 2

AVN0C128401-01 Reklama CLICKSTAR 230x290 na parametrach Gorzkiej czekolady.indd 1 10-12-13 14:01

Page 3: Gorzka Czekolada nr 2

03

EDYTORIAL spis treści

05 NEON news

10 OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

KADRY Z ŻYCIA DOROTY KOŚMICKIEJ-GACKE

SPORT W KOSTKACH ŁUKASZA BANDOSZA

17 RAFINACJA

MAGDA GESSLER REWOLUCJA CZY ZAMACH STANU?

EKO NATU

25 CZARNA bez cukru

BÓL Z GŁOWY PSYCHOLOGICZNE ASPEKTY BOLEŚCI

31 CZARNA słodzona

KUCHNIA NAJMODNIEJSZE MIEJSCE W DOMU

SŁAWNI „SŁODCY” GWIAZDY SĄ WŚRÓD NAS

36 LOOKIER design

FOOD DESIGN BAKŁAŻAN W ROLI DZIEŁA SZTUKI

40 LOOKIER trend

ALL IN YELLOW

42 LOOKIER miejsce

BYWAJCIE NA ZDROWIE!

44 LOOKIER tester

45 LOOKIER akcja

47 LOOKIER noty

48 SŁODKA linia

49 POD pokrywką

2.WEJŚCIE WIOSNY DIETA NA PRZEDWIOŚNIE

FRITTATA W KOLORZE ZIELONYM

54 SZARE komórki

ZMARSZCZKI NA MÓZGU

Magazyn diabetologiczny „Gorzka Czekolada”, Magazyn wydawany pod patronatem firmy Sanofi-Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa. Redaktor Naczelna: Monika Witecka-Blanch / Wydawca: Agencja Wydawnicza Musqo, ul. Boya-Żeleńskiego 11/16, 91-747 Łódź, tel.: (42) 209-39-36, www.musqo.pl / Kierownik Projektu: Marcin Biedrzycki / Sekretarz Redakcji: Ewa Pliszka / Projekt graficzny i skład DTP: Przemysław Ludwiczak, Michał Eysymontt / Korekta: Hanna

Opala, Jarosław Matusz / Współpraca: Justyna Mazepus, Małgorzata Chmiel, Marysia Ramotowska, Emilia Przybył, Dorota Chyra-Jach, Joanna Jachmann, Magdalena Kacalak, Marta Baraszkiewicz, Olga Woźniak, Jędrzej Słodkowski, Joanna Tomasik, Marek Lewoc, Aneta Łańcuchowska, Agata Jędraszczak, Jarosław Matusz, Iwona Bielawska, Robert Trzęsala / Ilustracje: Michał Wenski / Zdjęcia: Justyna Ejsmont, Przemysław Ludwiczak, Marcin Stępień, Michał Eysymontt / Zdjęcie na okładce: Sebastian Glapiński, modelka: Magda Rozenfeld / Reklama: Małgorzata Chmiel, [email protected], (42) 209-39-36 / Nakład: 5000 egz.

Page 4: Gorzka Czekolada nr 2

04

EDYTORIAL słowo wstępu

ZDROWIE PRZEDE WSZYSTKIMDrodzy Czytelnicy,

To już drugi numer naszego pisma i czuję, jakby okres niemowlęcy „Gorzkiej Czekolady” był już za nami.

Pracując nad koncepcją pierwszego numeru, chciałam aby magazyn stał się stałym, pozytywnym elementem życia nie tylko osób chorych na cukrzycę, ale również ich rodzin i przyjaciół. Aby był bardziej przyjacielem niż złym policjan-tem. Aby cieszył i pomagał, a nie straszył. I stało się! Dziękujemy Wam za ciepłe przyjęcie, pochlebne recenzje „Gorzkiej” dotyczące koncepcji graficznej maga-zynu, doboru tematów, zdjęć, okładki. Cieszą nas liczne zgłoszenia do prenume-raty, pokazują bowiem, że udało nam się stworzyć coś nowego i potrzebnego. Obiecuję, że zrobimy wszystko, aby wciąż spełniać Wasze oczekiwania.W drugim numerze „Gorzkiej Czekolady” znajdziecie sporo nowych informacji. Gorąco polecam artykuł dotyczący rosnącej w siłę mody na gotowanie. Jak się okazuje, trend ten łączy się dość mocno z kwestią zdrowego jedzenia, które nie musi być niesmaczne czy nudne. Na pewno przeczytajcie artykuł Olgi Woźniak, traktujący o bólu i czynnikach psychicznych warunkujących powstawanie czy intensywność doznań bólowych. Jego pozytywny wydźwięk pozwala optymi-stycznie spojrzeć na tę sprawę. Oczywiście polecam sylwetki diabetyków pre-zentowane w dziale „Osobowość w tabliczkach” i dużą dawkę nowinek ze świata nauki, kultury, sztuki w dziale „Neon”. Mam nadzieję, że ten numer będzie dla Was kolejnym miłym doświadczeniem, które wywoła uśmiech na twarzy.W związku z tym, że drugi numer „Gorzkiej Czekolady” jest również numerem wiosenno-wielkanocnym, chciałabym życzyć wszystkim Czytelnikom zdrowych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego śmigusa-dyngusa.

MONIKA WITECKA-BLANCH redaktor naczelna

Sprostowanie: Do pierwszego numeru „Gorzkiej Czekolady” na str. 4. wkradł się błąd. Zamiast słowa ,,hipoglikemia” błędnie napisaliśmy ,,hiperglikemia”. Przepraszamy.

Page 5: Gorzka Czekolada nr 2

05

NEON news

Wiosna, pora diabe-tykóW!Pocieszające odkrycie naukowe łódz-kich diabetologów. Jak pokazują ich badania, wiosna to dobry okres dla osób z cukrzycą typu 1.

Wiosną i latem Europejczycy cier-piący na tę chorobę czują się o wiele lepiej i leczą skuteczniej niż jesienią i zimą. Odkrycia dokonali lekarze z łódzkiego szpitala dziecięcego przy ul. Spornej. Wyniki opubliko-wali w najważniejszym europejskim piśmie branżowym „Diabetology”. Mają one znaczenie we wszelkich badaniach klinicznych, gdzie do tej pory nie uwzględniano czynnika pogody, otrzymując w ten sposób wyniki niemiarodajne. Zdaniem na-ukowców dawkowanie insuliny cho-rym powinno się zmieniać zgodnie z porami roku.Najlepsze dla diabetyków są miesiące sierpień i wrzesień. W tym okresie mo-ga nawet zmniejszać dawki insuliny. Najgorsze natomiast to styczeń i luty. W zimne miesiące wzrasta ponadto zachorowalność na cukrzycę. Dla porównania, chorzy zamieszkujący półkulę południową najlepiej czu-ją się w lutym i marcu. Łódzcy na-ukowcy wykazali również, że u dzie-ci wpływ pogody na stan zdrowia i przebieg cukrzycy jest silniejszy niż u dorosłych.

MgCh

szlachetne e-zdroWie W Wielkiej Brytanii 6 tysięcy pacjen-tów bierze udział w pilotażowym, kil-kumiesięcznym programie, mającym sprawdzić, czy e-mail może zastąpić wizytę pacjenta w przychodni.

Na czym to polega? E-pacjent bada się sam (ma do dyspozycji urządze-nia do elektronicznych pomiarów); wyniki i opis samopoczucia wysyła lekarzowi e-mailem. Następnie zo-staje skierowany na wizytę (jeśli le-karz na podstawie wiadomości uzna, że jest taka potrzeba) lub drogą elektroniczną otrzymuje od lekarza wskazówki, jak ma sobie radzić. Takie rozwiązanie zostało sceptycz-nie przyjęte przez środowiska me-dyczne, lekarze twierdzą bowiem, że pacjenci mogą nie rozumieć objawów choroby. Istnieje duże ryzyko, że bez historii schorzenia i wywiadu poszczególne objawy bę-dą błędnie rozpoznane i skojarzone z niewłaściwą jednostką chorobo-wą. Rząd brytyjski proponuje jednak iść z duchem czasu, argumentując, że wizyty w przychodni wielokrot-nie są stratą czasu (tak lekarza, jak i pacjenta) i – co jest sednem spra-wy – pieniędzy. A chodzi o, bagatela, miliard funtów rocznie!

EP

za grzechy ojcóW…Grzechem ojców jest wysokotłuszczo-wa dieta, a karą dla córek – zaburze-nia w produkcji insuliny. Taki wniosek można wyciągnąć z badań zamiesz-czonych na łamach „Nature”.

Naukowcy z University of New South Wales w Sydney przeprowadzili do-świadczenie na szczurach. Utuczone samce hodowane na wysokotłusz-czowej diecie połączono ze zdrowy-mi i szczupłymi samicami. Następnie naukowcy skupili się na badaniu zdrowia żeńskiego potomstwa gry-zoni. Okazało się, że pociechy miały zaburzoną tolerancję glukozy, a ich trzustki produkowały mało insuliny.To pierwszy dowód na to, że sposób życia ojców ma istotny wpływ na zwiększenie ryzyka zachorowania có-rek na cukrzycę – twierdzą naukow-cy. Ich zdaniem tłusta dieta i otyłość mogą prowadzić do uszkodzeń ma-teriału genetycznego znajdującego się w plemnikach. Teraz australijscy badacze będą chcieli sprawdzić, czy takie same zaburzenia związane z tolerancją glukozy i produkcją insuliny wystąpią w przypadku po-tomstwa płci męskiej.

Jar

burger z oWadaBig Insect zamiast Big Maca? Ho-lenderscy badacze przekonują, że za kilkadziesiąt lat więcej ludzi będzie jadło owady niż mięso. I nie będzie to nowy trend w żywieniu, lecz zwykła konieczność.

Zespół entomologów z Uniwersyte-tu Wageningen pracuje nad alterna-tywnymi źródłami białka, bo – jak się przewiduje – za kilkadziesiąt lat na Ziemi będzie zbyt wiele ludzi, aby dla wszystkich wystarczyło mięsa. Według danych Organizacji Naro-dów Zjednoczonych ds. Rolnictwa i Wyżywienia w 2050 roku planetę będzie zamieszkiwało 9 mld ludzi. Tymczasem powierzchnia terenów uprawnych się nie powiększy, gdyż praktycznie osiągnęła już limit. Po-zostaje szukanie innych rozwiązań. W centrum zainteresowania są owa-dy. Zawierają dużo białka, spora ich część jest jadalna. O ile Europejczyk wzdryga się na myśl o skonsumowa-niu zupy ze świerszczy czy paszteci-ków nadziewanych larwami motyli, o tyle Azjaci czy Afrykańczycy nie-które gatunki uważają za wyjątkowo smakowite i są one nieodłącznym elementem ich diety. Jeśli progno-zy naukowców okażą się trafne, to i nam przyjdzie przekonać się do owadów jako regularnych posiłków. Smacznego!

EP

Page 6: Gorzka Czekolada nr 2

Mycie skraca życie?Naukowcy z USA informują, że mło-dzi ludzie korzystający z mydeł anty-bakteryjnych są bardziej narażeni na alergie niż osoby nieużywające takich produktów.

Alergie młodych ludzi dbających o swoją cerę związane są z triklo-sanem. Jest to środek chemiczny o działaniu antybakteryjnym, sto-sowany do produkcji m.in. mydeł przeciwdziałających powstawaniu wyprysków. Substancja ta jest skla-syfikowana jako zanieczyszczająca środowisko. Ponadto zaburza pracę układu immunologicznego i hor-monalnego człowieka, a to z kolei zwiększa ryzyko zachorowania na alergię. Triklosan nie jest oczywi-ście jedynym środkiem chemicz-nym znajdującym się w produktach związanych z higieną i negatywnie wpływającym na nasze zdrowie. Naukowcy z Michigan podkreśla-ją konieczność badań nad innymi szkodliwymi środkami stosowanymi w produktach codziennego użytku.

Jar

Magnetyczna pigułkaKontrolowane za pomocą pola ma-gnetycznego pigułki usprawnią do-starczanie leków. Dzięki tej techno-logii niektóre zastrzyki będzie można zamienić na tabletki.

Pigułki często rozpuszczają się w nieodpowiednim odcinku prze-wodu pokarmowego i między inny-mi z tego powodu niektóre substan-cje podawane są dożylnie. Uczeni z Brown University w USA po-stanowili rozwiązać ten problem i stworzyli kapsułkę z miniaturowym magnesem oraz urządzenie, które wytwarza pole magnetyczne. Ten nowy magnetyczny system umożli-wia kontrolowanie przemieszczania leku oraz zatrzymywanie go we wła-ściwym miejscu układu pokarmowe-go. Badacze uważają, że technologię precyzyjnego podawania pigułek będzie można stosować w leczeniu osób z cukrzycą i nowotworami. Pozwoli ona też lepiej zrozumieć, w którym miejscu organizmu dany lek najlepiej się wchłania, a to będzie oznaczało bardziej skuteczną terapię.

Jar

MultiMitaminaNajwiększe badanie obalające mit o właściwościach multiwitaminy to eksperyment przeprowadzony wśród Amerykanek, określany jako Women’s Health Initiative (WHI). Wyniki poka-zują, że multiwitamina nie odgrywa żadnej roli w profilaktyce chorób ser-ca i nowotworów.

Badanie trwało 8 lat – przez taki okres badane przyjmowały prepa-rat z multiwitaminą – i objęło 162 tys. mieszkanek 40 amerykańskich miast, w wieku od 50 do 74 lat. Oka-zało się, że stosowanie preparatu nie miało najmniejszego wpływu na zmniejszenie występowania chorób układu krążenia ani ryzyka nowotworu (raka piersi, płuc, żołąd-ka, nerek, jelita grubego i jajnika). Naukowcy są zgodni – nic nie jest w stanie zastąpić zbilansowanej die- ty i zdrowego trybu życia. Lepiej przyswajalne są witaminy z jedzenia niż z farmaceutyków, zatem jeżeli dbamy o dietę, nie ma potrzeby sto-sowania suplementów. Mogą być one jedynie uzupełnieniem diety dla osób osłabionych po chorobie, rekonwalescentów, w okresach wzmożonych infekcji. Wcześniejsze badania nad multiwitaminą przy-niosły podobne rezultaty. Z jakiegoś powodu jednak wierzymy w cudow-ne działanie tego typu preparatów; stosuje je już ponad połowa Amery-kanów.

EP

kreW z probóWkiAmerykańscy naukowcy na tropie syntetycznej krwi. Udało się stworzyć cząsteczki, które mają część głównych cech czerwonych krwinek. Czy jeste-śmy o krok od odkrycia, które pomoże skutecznie wyleczyć wiele chorób?

Badacze utworzyli przy pomocy spe-cjalnej technologii bardzo delikatne cząsteczki hydrożelu. Rozmiarem (około 6 mikrometrów), kształtem i elastycznością przypominają ery-trocyty (czerwone krwinki), co pozwala im krążyć po organizmie z krwią obwodową przez dłuższy czas. Doniesienia te opublikowane zostały w piśmie „Proceedings of the National Academy of Science” przez naukowców z University of North Carolina. Nie ma jeszcze kluczo-wych testów, badających zdolności cząsteczek do transportu tlenu czy do przenoszenia leków. Obiecujący jest fakt elastyczności cząsteczek, co było dotychczasowym problemem – brak elastyczności uniemożliwiał sztucznym krwinkom przeciskanie się przez małe naczynia i pory róż-nych organów. Kluczową sprawą dalszych badań nad syntetyczną krwią okaże się zdolność cząsteczek do długiego pozostania w układzie krwionośnym.

EP

06 07

NEON news

Page 7: Gorzka Czekolada nr 2

06 07

NEON news

Melon na raka piersiEkstrakt z przepękli ogórkowatej (Momordica charantia), nazywanej również balsamką, gruszką balsa-miczną czy gorzkim melonem, zabija komórki nowotworowe piersi. Poza tym wyciąg z tego owocu hamuje ich namnażanie.

Naukowcy z Sant Louis University postanowili zbadać wpływ ekstraktu z gorzkiego melona na komórki raka piersi, ponieważ znane są już inne zdrowotne właściwości tego owo-cu – obniża on poziom cholesterolu i glukozy we krwi. Eksperyment prze-prowadzony w warunkach in vitro wykazał, że wyciąg z melona znaczą-co wzmógł śmiertelność komórek rakowych, jednocześnie zmniejsza-jąc ich wzrost oraz rozprzestrzenia-nie. Konieczne są jednak dodatkowe testy na zwierzętach, a później ba-dania kliniczne na ludziach.W Polsce nie tak łatwo zdobyć owoce balsamki, ale w niektórych sklepach zielarskich można kupić preparaty z wyciągiem oraz nasiona. Hodowa-na w domu lub szklarni owocuje na początku roku.

Jar

tkanina, która leczyPismo „Chemistry of Materials” in-formuje, że stworzono tkaninę, która pomoże chorym na cukrzycę. Bę-dzie mogła też znaleźć zastosowanie w transplantologii.

Tlenek azotu rozkurcza naczynia krwionośne, co prowadzi do lep-szego ukrwienia tkanek. Natomiast w przebiegu cukrzycy wydzielanie tlenku azotu zmniejsza się. Naukow-cy z University of Texas w Dallas opracowali tkaninę, która ten tlenek uwalnia. Umożliwiają to znajdujące się w niej i nasycone tlenkiem azotu zeolity – substancje bardzo chłon-ne, wykorzystywane w różnych ga- łęziach przemysłu. Tkanina uwal-niająca tlenek azotu będzie mogła posłużyć jako materiał do wyrobu terapeutycznych skarpetek dla osób chorych na cukrzycę. Będzie można ją również wykorzystać do owijania narządów przeznaczonych do prze-szczepu.

Jar

2 Miliardy internautóWJuż 1/3 ludzi na świecie korzysta z in-ternetu. Abonentów w świecie telefo-nii komórkowej jest już 5 miliardów. Przewiduje się, że za 5 lat będzie wię-cej komórek niż ludzi.

Z danych Międzynarodowego Zwią- zku Telekomunikacji (dział ONZ) wynika, że obecnie internet ma już 2 miliardy użytkowników. Dla po-równania – w roku 2000 z interne-tu korzystało 250 milionów ludzi. Magazyn „Focus” opublikował dane, z których wynika, że 1,9 mld ludzi na całym świecie korzysta z poczty elektronicznej, a dziennie na całym świecie wysyła się 294 mld wiado-mości e-mail. Z Facebooka korzysta pół miliarda osób. W YouTube co-dziennie ogląda się około dwóch miliardów plików wideo. Liczby te mówią same za siebie. Warto dodać, że w świecie, gdzie 2 miliardy ludzi korzysta z internetu, miliard nadal nie ma dostępu do wody pitnej.

EP

gruby brzuch zMniejsza MózgWedług „New Scientist” otyłość może negatywnie wpływać na nasz umysł. Nadmiar kilogramów może bowiem powodować kurczenie się mózgu.

Antonio Convit z New York Univer-sity School of Medicine przeprowa-dził badania mózgu wśród 44 osób otyłych i 19 szczupłych. Okazało się, że kory oczodołowe, związane z na-wykami żywieniowymi, są mniejsze u osób otyłych. Zdaniem Convita mniejszy rozmiar kory może ozna-czać, że otyli posiadają w tej części mózgu mniej neuronów. Możliwe też, że ich neurony kurczą się.Naukowiec stwierdził, że kurczący się mózg osoby otyłej jest w per-manentnym stanie przedzapalnym. A co mogą powodować zmiany neu-ronowe wywołane przejadaniem się? Według Convita mogą one sty-mulować jeszcze większy apetyt.

Jar

Page 8: Gorzka Czekolada nr 2

cukrzyca a choleste-rolWedług „New Scientist” nieleczona cukrzyca powoduje mniejsze wytwa-rzanie cholesterolu, który jest nie-zbędny do działania mózgu.

Naukowcy z Harvard Medical School w Bostonie porównali geny z tkan-ki mózgowej, pobranej od myszy z cukrzycą typu 1. i 2. oraz myszy zdrowych. Zauważyli, że aktywność genów związanych z wytwarzaniem cholesterolu była w obu grupach myszy z cukrzycą mniejsza o 25 proc. Natomiast wstrzyknięcie insuliny powodowało normalną produkcję cholesterolu.Cholesterol, powszechnie kojarzony z miażdżycą, jest niezbędny do wy-twarzania synaps przekazujących sy-gnały nerwowe. Jego niedobór wią-że się m.in. z chorobą Alzheimera. W przypadku cukrzyków, dalsze ba-dania w zakresie cholesterolu mogą prowadzić do skuteczniejszego le-czenia neuropatii cukrzycowej.

Jar

sluM tour– Wakacje W sluMsachJuż nie tylko luksusowe kurorty w pięknych zakątkach świata, ale również zwiedzanie dzielnic biedy oferują turystom biura podróży.

W internecie można wyszukać wiele ofert wycieczek do slumsów w największych miastach świata. W najbardziej prestiżowych bry-tyjskich przewodnikach można znaleźć informacje o lokalnych biu-rach podroży organizujących tego typu „atrakcje” (programy, ceny). Coraz więcej osób decydujących się na wyjazd np. do Indii, korzysta z dodatkowej usługi, jaką jest zwie-dzanie slumsów, choć nie brakuje turystów, dla których jest to jedyny, a nie dodatkowy kierunek podró-ży. Takie zwiedzanie jest wątpliwe etycznie. Zwolennicy przekonują, że wycieczki do dzielnicy biedy uwraż-liwiają na krzywdę, dają możliwość wsparcia finansowego konkretnych osób, pokazują zwiedzającym praw-dziwe życie w danym kraju, a nie tyl-ko jego wizytówkę, czyli np. piękne zabytki. Organizatorzy zapewniają, że część zysków z takich wycieczek jest przeznaczana na pomoc, np. w postaci dofinansowania nauki dzieci ze slumsów. Przeciwnicy tego zjawiska uważają zaś, że jest to robie-nie z biedoty atrakcji dla bogatych i żądnych wrażeń turystów, a bied-nych ludzi traktuje się jak zwierzęta w zoo i odziera z godności. Prawda pewnie leży pośrodku.

EP

Winogrono kontra cukrzyca?Amerykańscy naukowcy zauważyli, że winogrona pozwalają obniżyć ciśnie-nie i zmniejszyć odporność na insu-linę. Spożywanie tych owoców może więc zredukować ryzyko wystąpienia chorób serca i cukrzycy.

Badacze z Uniwersytetu Michigan przeprowadzili eksperyment pole-gający na karmieniu szczurów labo-ratoryjnych sproszkowanymi wino- gronami. Po trzech miesiącach po-równano je z gryzoniami, które nie były poddawane winogronowej die-cie. U szczurów z pierwszej grupy ciśnienie tętnicze się obniżyło, a to-lerancja glukozy poprawiła się.To pozytywne działanie winogron związane jest z fitochemikaliami, substancjami będącymi przeciwu-tleniaczami. Choć eksperymentowi poddane były gryzonie, naukowcy twierdzą, że spożywanie winogron wpływa korzystnie również na nasze zdrowie. Należy jednak pamiętać o wysokiej zawartości cukrów w tych owocach i ich wysokim indeksie gli-kemicznym.

Jar

naszpikoWa-ny elektro-niką plecakElektroniczną odzież, która moni-toruje codzienne ruchy człowieka i, jeśli wykryje stan alarmowy, wezwie pomoc, zaprojektowali polscy na-ukowcy w ramach projektu „Intelli-Motion – elektroniczna odzież hi-tech” Jak to działa? Umieszczony w kombi-nezonie lub marynarce system czuj-ników monitoruje, czy dana osoba znajduje się w ruchu, czy np. leży. W razie wypadku drogowego po-przez SMS powiadomi rodzinę al-bo wyśle informację o wypadku do ogólnopolskiego centrum monito-ringu – wyjaśnia kierujący projek-tem Łukasz Pochylisk. Elektroniczny plecak z kolei poprzez wibrację zasy-gnalizuje, że jest otwarty (da sygnał o możliwości wypadnięcia czegoś z kieszeni lub kradzieży dokumen-tów). Badacz zapewnia, że wszystkie czujniki i pozostałe elektroniczne części będą wszyte na tyle dyskret-nie, by nie przeszkadzać w codzien-nym życiu. Naszpikowane elektroni-ką ubrania nie będą też „wchodziły w kolizję” z innymi urządzeniami elektronicznymi.

Odzież przeznaczona jest dla wszyst-kich, jednak największe zastosowa-nie będzie mieć w służbach ratun-kowych i w zawodach szczególnie niebezpiecznych. Wynalazkiem już interesują się producenci ubrań.

EP

08 09

NEON news

Page 9: Gorzka Czekolada nr 2

08 09

NEON news

jedz otrębyNaukowcy z Uniwersytetu Harwarda twierdzą, że kobiety z cukrzycą typu 2. często spożywające otręby są mniej narażone na zgon niż kobiety, których dieta jest uboga w ten produkt.

Badacze przeanalizowali dane doty-czące 7822 kobiet z cukrzycą typu 2. Okazało się, że kobiety, które spoży-wały najwięcej otrąb (tj. średnio 9,7 gramów dziennie) miały o 55 proc. niższe ryzyko zgonu z powodu róż-nych przyczyn i o 64 proc. niższe ry-zyko zgonu z powodu chorób układu krążenia w porównaniu z kobietami, które jadały otręby bardzo rzadko.Wyniki te mają duży związek z wcze-śniejszymi badaniami tych samych amerykańskich naukowców. Wyka-zały one bowiem, że spożywanie dużych ilości produktów z pełnego ziarna oraz bogatych w błonnik mo-że obniżać poziom związków proza-palnych u osób z cukrzycą. Popra-wia także funkcję śródbłonka, czyli komórek, które wyściełają naczynia krwionośne i odgrywają ważną rolę w regulacji ciśnienia krwi.

Jar

słodycze a rak trzustkiPismo „Annals of Epidemiology” in- formuje, że spożywanie produktów powodujących szybki wzrost poziomu cukru we krwi może przyczynić się do zwiększenia ryzyka raka trzustki.

Mowa o produktach z wysokim wskaźnikiem glikemicznym, takich jak: słodycze, biały chleb, biały ryż czy ziemniaki. Marta Rossi z In-stytutu Mario Negri w Mediolanie przeprowadziła ankiety wśród osób chorych na raka trzustki oraz wśród osób zdrowych. Dotyczyły one try-bu życia, stanu zdrowia i nawyków żywieniowych. W przypadku 1/3 badanych spożywających dużą ilość produktów o wysokim wskaźniku glikemicznym, ryzyko raka trzust-ki okazało się o 78 proc. wyższe niż u osób, których dieta cechowała się niskim wskaźnikiem glikemicznym.

Rossi podkreśla, że nawet u osób, które nie są chore na cukrzycę, pro-dukty o wysokiej zawartości cukru wpływają na wydzielanie insuliny. A właśnie zbyt duży poziom insuliny może powodować rozwój komórek nowotworowych w trzustce.

Jar

CZARNE WIDMO SKĄPYCH, LETNICH KOSTIUMÓW KĄPIELOWYCH PRZYSŁANIA NIEBO I CORAZ MOCNIEJ ŚWIECĄCE SŁOŃCE. SIŁOWNIE I SALE FITNESS ZAPEŁNIAJĄ TŁUMY LUDZI PRAGNĄCYCH WYDOSTAĆ SIĘ Z ZIMOWEGO CIĘŻARU WŁASNEGO CIAŁA.

W CIĄGU MIESIĄCA CZY DWÓCH NIE NADROBISZ ZALEGŁOŚCI NAZBIERANYCH W CIĄGU KILKU POPRZED-NICH. DECYDUJĄC SIĘ NA INTENSYWNY TRENING, ZACHOWAJ UMIAR I NIE ZAPOMINAJ O TYM, ŻE ABY BYŁ ON BEZPIECZNY DLA CAŁEGO APARATU RUCHU, MUSISZ ZNALEŹĆ CZAS NA STRETCHING. BADANIA NAUKOWE DOWIODŁY BOWIEM, ŻE TRENING SIŁOWY W ZNACZNYM STOPNIU OGRANICZA ELASTYCZNOŚĆ I RUCHOMOŚĆ MIĘŚNI, A ZBAWIENIEM DLA NICH I NAJLEPSZĄ NAGRODĄ ZA WYSIŁEK JEST WŁAŚNIE STRETCHING.

STRETCHING (Z JĘZ. ANG. „STRETCH” – ROZCIĄGAĆ) JEST EFEKTYWNĄ METODĄ ROZCIĄGANIA MIĘŚNI I POPRAWIANIA OGÓLNEJ SPRAWNOŚCI RUCHOWEJ. NIESTETY WIĘKSZOŚĆ OSÓB Z DALEKA OMIJA ZAJĘCIA Z TEJ METODY, MYLNIE TWIERDZĄC, ŻE SĄ NUDNE, ZBĘDNE I TAK NAPRAWDĘ „NIC NIE DAJĄ”. TYMCZASEM EFEKTY I KORZYŚCI PŁYNĄCE Z TEJ FORMY TRENINGU SĄ NIEOCENIONE. ZE WZGLĘDU NA SWĄ PROSTOTĘ, SKUTECZNOŚĆ I BEZPIECZEŃSTWO STRECHING MOŻE BYĆ UPRAWIANY ZARÓW-NO PRZEZ OSOBY MŁODSZE, JAK I STARSZE, BARDZIEJ I MNIEJ SPRAWNE. OCZYWIŚCIE Z UWZGLĘD-NIENIEM INDYWIDUALNYCH POTRZEB I MOŻLIWOŚCI OSOBY ĆWICZĄCEJ. ELASTYCZNOŚĆ MIĘŚNI, ŚCIĘGIEN I RUCHOMOŚĆ STAWÓW ZMNIEJSZA SIĘ BOWIEM WRAZ Z WIEKIEM I DLATEGO POZNANIE OGRANICZEŃ, KTÓRE NARZUCA NAM CIAŁO, JEST TAK ISTOTNYM ELEMENTEM PLANOWANIA UDA-NEGO TRENINGU.

ARGUMENTY NA RZECZ TEJ FORMY RUCHU MOŻNA BY MNOŻYĆ BEZ KOŃ-CA. CZYTELNIKOM „GORZKIEJ” NIECH WYSTARCZĄ TE:

ZAPOBIEGA: URAZOM, DOLEGLIWOŚCIOM BÓLOWYM, PRZYKURCZOM MIĘŚNIOWYM;ZWIĘKSZA: RUCHOMOŚĆ W STAWACH, OGÓLNE ZDOLNOŚCI RUCHOWE, WIEDZĘ I ŚWIADOMOŚĆ WŁASNEGO CIAŁA;PRZYSPIESZA: REGENERACJĘ MIĘŚNI;POPRAWIA: SZEROKO ROZUMIANĄ SPRAWNOŚĆ ORGANIZMU, POSTAWĘ CIAŁA, KOORDYNACJĘ RUCHOWĄ, KONCENTRACJĘ;WYRÓWNUJE: NAPIĘCIA MIĘŚNIOWE U OSÓB TRENUJĄCYCH WYCZYNOWO.

POŁĄCZENIE DOBREJ KONDYCJI, PIĘKNEJ RZEŹBY I ELASTYCZNEGO CIAŁA TWORZY TRZYPASMOWĄ „AUTO-STRADĘ”, NA KTÓREJ PORUSZANIE SIĘ TO DOPIERO PRAWDZIWA I NIE MOGĄCA Z NICZYM RÓWNAĆ SIĘ PRZYJEMNOŚĆ. NIE CHCESZ, ABY TWÓJ ZAPAŁ NA RUCH I ĆWICZENIA SZYBKO OSŁABŁ, TO ZAINWESTUJ CZAS W STRECHNIG. ZAPLANUJ GO JAKO ELEMENT SWOJEGO TRENINGU SIŁOWEGO. PAMIĘTAJ JEDNAK, ŻE OBECNOŚĆ NA ZAJĘCIACH NIE WYSTARCZY, A KILKUSEKUNDOWE PRZYTRZYMANIE JAKIEJŚ POZYCJI ROZCIĄGAJĄCEJ NIC NIE DAJE. MIĘŚNIE TRZEBA ROZCIĄGAĆ OKREŚLONĄ ILOŚĆ CZASU, KAŻDĄ PARTIĘ OSOBNO.

JUSTYNA MAZEPUS trenerka fitness, klub Sportera

Page 10: Gorzka Czekolada nr 2

opracoWała: MałgorzataChmiel

zdjęcie:RadosławNawrocki / FORUM

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

Producentka filmowa i telewizyjna.

Wyprodukowała m.in. seriale:

„Camera Cafe”, „Kasia i Tomek”, „Hela w opałach”, „Niania” dla stacji TVN

oraz: „Czas honoru”, „Londyńczyków” i „Tancerzy” dla TVP2.

Współprodukowała wiele filmów, w tym:

„Vinci” Juliusza Machulskiego,

„Operacja Samum” Władysława Pasikowskiego,

„Na koniec świata” Magdaleny Łazarkiewicz,

„Tatarak” Andrzeja Wajdy,

„Kochaj i tańcz” Macieja Dejczera,

„Nigdy w życiu” Ryszarda Zatorskiego.

Mieszka w Magdalence pod Warszawą.

10 11

Page 11: Gorzka Czekolada nr 2

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

ILONA ŁEPKOWSKApisarka, scenarzystka

rozMaWiała: EmiliaPrzybył

?Skąd w serialach tyle motywów zwią-zanych z chorobą?

Ponieważ w codziennych, obyczajowych serialach poka-zuje się życie, a choroba jest częścią życia.

?Widzowie bardziej lubią oglądać zwy-cięską walkę bohatera z chorobą czy

obraz bezradności w jej obliczu?Zdecydowanie wolą oglądać zwycięską walkę.

?Czy pokazywanie w popularnych se-rialach bohaterów, którzy muszą sobie

radzić z chorobami (np. choroba Alzhe-imera Władysława Lubicza w „Klanie” czy ziarnica Zosi Burskiej w „Na dobre i na złe”) może wpłynąć na postrzeganie tych chorób w prawdziwym świecie? Myślę, że to robi wiele dobrego. Ludzie dzięki temu uświadamiają sobie, jakie są objawy choroby, często uczą się z serialu, że trzeba się zgłosić do lekarza, robić bada-nia. Na pewno nie przynosi to żadnej szkody, a nawet jeśli nie ma dużego edukacyjnego znaczenia, to przynajmniej pokazuje, że choroba to nie tylko problem kogoś chore-go, lecz także rodziny. Pokazuje też, jak należy do kwestii choroby podchodzić.

?Na czym według Pani polega fenomen seriali medycznych? Dlaczego ludzie

na całym świecie lubią oglądać pracę lekarzy?Już Stańczyk mówił, że najwięcej na świecie jest lekarzy, ponieważ każdy uważa, że się na tym zna. Poza tym dzię-ki takim produkcjom telewizyjnym zdajemy sobie sprawę, że choroba jest czymś, co dotyczy każdego z nas. Prędzej czy później, w sposób bezpośredni albo poprzez chorobę naszych bliskich będziemy mieć styczność z chorobą. To jest sytuacja, która jest nam bardzo znana, a jednocześnie boimy się jej. Oglądając ją na ekranie telewizora, możemy się z tą sferą życia chociaż trochę oswoić. A jest to jedna z tych rzeczy, których w normalnym życiu uniknąć się nie da. Oglądamy choroby, bo w pewnym stopniu jest to nam znane i bliskie.

CZEKAJĄC NA SERIAL Z DIABETYKIEM W ROLI

GŁÓWNEJ, ZADALIŚMY KILKA PYTAŃ NAJBAR-

DZIEJ CHYBA ZNANEJ POLSKIEJ SCENARZYSTCE

SERIALI TELEWIZYJNYCH, ILONIE ŁEPKOWSKIEJ. TO

W JEJ GŁOWIE POWSTAŁY HISTORIE BOHATERÓW TAKICH SE-

RIALI, JAK: „BARWY SZCZĘŚCIA”, „M JAK MIŁOŚĆ”, „NA DO-

BRE I NA ZŁE”, „KLAN”. MOŻE TAM NARODZI SIĘ RÓWNIEŻ

POMYSŁ NA SERIAL Z CUKRZYCĄ W TLE.

OSWAJANIE CHOROBY SZKLANYM EKRANEM

10 11

Page 12: Gorzka Czekolada nr 2

SPotKANie PrZy StoLe„Gotowanie to moja rodzinna pasja. Moja mama i babcia też je uwielbiają. Bardzo cenię rodzinne spotkania przy stole, celebrowanie ze znajomymi starannie zaplanowanych i przyrzą-dzanych obiadów i kolacji. Często przygotowuję ryby, baraninę, wo-łowinę. Ryby najlepsze są pieczone w folii z dużą ilością pietruszki, czosnku, czerwonej cebuli. Często gotujemy zupy i kremy. Ostatnio nasz ulubiony to krem z dyni. Z przetwo-rów robimy powidła śliwkowe z małą ilością cukru. Są nieco inne w sma-ku niż te ze sklepów – lekko cierpkie i mocne”.

3. My również polecamy ryby! Zaj-rzyjcie koniecznie do poprzednie-go numeru „Gorzkiej Czekoldy”, znajdziecie tam prosty i smaczny przepis na łososia z salsą.

Wir PrACy„Praca przy produkcji filmów i seriali jest ciężka. Jeden odcinek »rodzinki.pl«, nowego serialu TVP2, powstaje w ciągu dwóch dni. Każdy taki dzień to 12 godzin pracy. Aktorzy i twórcy muszą maksymalnie wykorzystać ter-miny, które poświęcają na nagrania. Większość z nich jest zaangażowa-nych także w inne produkcje, często w innych miastach. Stąd takie tempo i duża ilość pracy. Na planie każdą mi-nutę mam zaplanowaną, muszę kon-trolować pracę sześćdziesięciu osób.

Nie jest łatwo w zajęcia wpleść re-gularne i zdrowe posiłki. Mamy jed-nak zawsze zorganizowany catering. Nigdy nie zamawiam potraw sma-żonych i wieprzowiny. Wybieram gotowany drób, zupy i warzywa. Po-nadto zawsze mam ze sobą kanapki, kostki cukru, butelkę coli oraz oczy-wiście glukometr, pompę insulinową i współpracujący z nią kalkulator. W kontrolowaniu posiłków i zdrowia wspiera mnie mój mąż i teściowa. Bardzo to doceniam”.

12 13

1. 2.

3.

PrZełoM „Cukrzyca pojawiła się 12 lat temu, po przebytej ospie wietrznej. Praco-wałam wtedy w stacji HBO w Nowym Jorku i zaraziłam się ospą od koleżan-ki z pracy. U dorosłych choroba ta ma dużo ostrzejszy przebieg niż u dzieci. U mnie powikłania wykończyły trzust-kę, co wywołało cukrzycę typu 1. Musiałam się na chwilę zatrzymać, zmienić niemalże całkowicie tryb życia, zacząć przyjmować insulinę. To był ogromny szok i kłopot. Jednak szybko wprowadziłam reżim odpo-wiedniego odżywiania, odpoczynku i snu”.

1. Wielu diabetyków opisuje chwilę, kiedy dowiedzieli się o swojej cho-robie, jako moment, w którym ich życie na chwile się zatrzymało..., by potem wejść na zupełnie nowe tory.

2. Dzięki pracy Doroty widzowie mogli oglądać między innymi „Czas honoru” i „Nianię”.

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

Page 13: Gorzka Czekolada nr 2

WSPóLNe PoDróże „Dużo z mężem podróżujemy i mamy sprawdzone metody na złagodzenie objawów różnic czasowych czy różnic w odżywianiu. Mój mąż, Maciej Gac-ke, urodził się i długo mieszkał w Ni-gerii. Dzięki temu doskonale wie, jak zapewnić nam wygodne i bezpieczne podróżowanie bez nieprzyjemnych i niezdrowych niespodzianek. Nigdy nie spożywamy posiłków podawanych na pokładach samolotów, docierając na miejsce nie pijemy wody niewiado-mego pochodzenia, nie korzystamy też z gotowego lodu i nie kupujemy dań serwowanych na ulicy. W podróży za-wsze mam ze sobą małą przenośną lo-dówkę z pompą insulinową, zapasowe glukometry i oczywiście butelkę coli, która szybko wyrównuje poziom cu-kru. Jej zaletą jest to, że na opakowa-niu dokładnie podaje się zawartość cu-kru. Podróże to dla mnie jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Mam słabość do owoców. Widząc na targu dojrzałe winogrona, chciałabym wziąć parę ki-ści – niestety, jednorazowo wolno mi zjeść tylko pięć kuleczek. A jeszcze są soczyste arbuzy, dojrzałe melony czy granaty...”.

5. Wybierając owoce, warto kierować się poziomem indeksu glikemiczne-go poszczególnych ich gatunków.

UKoChANe MAZUry„Mimo, że lubię podróżować po dalekich krajach, najlepszy odpo-czynek znajduję i tak na Mazurach. Moje ulubione miejsce to Hotel Ga-lery 69 w Dorotowie pod Olsztynem. Położony jest nad samym jeziorem Wulpińskim, w otoczeniu bajecznie pięknych lasów. Wnętrza hotelu są surowe i bardzo artystyczne. Mamy ulubione trasy rowerowe i ścieżki do

nordic walkingu oraz niedaleko pole golfowe. Często gramy w golfa. Mój mąż jest fascynatem golfa, byłym mistrzem Polski w tej dyscyplinie. Poza spacerami i golfem uwielbiam pływać. W Warszawie, gdy mam wie-le pracy, nawet 2-3 razy w tygodniu jestem na basenie”.

12 13

5. 6.

MoDA NA ZDroWie„Zauważyłam, że wielu ludzi związa-nych z filmem prowadzi zdrowy tryb życia. Minęły czasy całonocnych bie-siad, przesiadywania w zadymionych kawiarniach, nadużywania alkoholu. Wielu aktorów, reżyserów, producen-tów zdrowo się odżywia, pilnuje do-brego snu, regularnie uprawia sport. Nie chodzi tylko o wygląd, ale też o sprawność fizyczną, wytrzymałość i odporność. Wielu z nas na pracę poświęca 10 czy 12 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. Tomek Karolak poza grą w serialach, filmach i teatrze, jest też dyrektorem Teatru IMKA. Łączy więc pracę artystyczną z biznesową. Na szczęście ostatnio przygotowuje się do filmu, który wymaga od niego dużej sprawności fizycznej. Na planie »rodzinki.pl« jesteśmy świadkami je-go przemiany w wysportowaną osobę. A mieszkańcy Warszawy mogą ob-serwować jego treningi i bieganie na Polu Mokotowskim. Stylistka zmie-niła właśnie zestaw ubrań Tomka na rozmiar mniejszy. Oczywiście musiało to mieć odzwierciedlenie w serialu – żona bohatera, grana przez Małgosię Kożuchowską, zaczęła intensywnie odchudzać rodzinę, pilnować zdrowej żywności w menu, bezwzględnie elimi-nować sztuczne przekąski i fast food”.

4. Ulubiony hotel Doroty znajduje się zaledwie 6 km od stolicy Warmii i Mazur, czyli Olsztyna z zamkiem gotyckim oraz piękną i tętniącą życiem starówką.

4.

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

6. Kompleks parkowy Pole Moko-towskie jest ulubionym miejsce re-kreacji nie tylko Tomka Karolaka. Warszawiacy mogą tu uczestniczyć w wielu wydarzeniach: polemoko-towskie.pl (fot.: J. Magnuszewski ).

Page 14: Gorzka Czekolada nr 2

fot.:

Arc

hiw

um Ł

. Ban

dosz

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

opracoWał: RobertTrzęsala

Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, sportowiec, trener, nauczyciel z powołania.

Mając 13 lat, dowiedział się, że choruje na cukrzycę. Zamiast jechać na turniej piłkarski z rówieśnikami, musiał

podjąć leczenie, nauczyć się samokontroli, podstaw diety diabetyka i zupełnie nowego sposobu życia.

Udało się, obecnie jest trenerem młodych piłkarzy w klubie piłkarskim i sam również czynnie uprawia piłkę nożną.

14 15

Page 15: Gorzka Czekolada nr 2

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

dr BARBARA ŚLIWIŃSKA-KNAST

Według obecnej wiedzy osoba z cu-krzycą typu 1. z dobrze wyrównaną cukrzycą, podobnie jak osoba zdro-wa, może uprawiać każdy sport, także wyczynowy. Oczywiście warunkiem jest to, żeby nie doszło u niej do póź-niejszych powikłań, jak uszkodzenie narządu wzroku (zmian na dnie oka), nerek, układu nerwowego czy układu krążenia. Jeżeli lekarz prowadzący stwierdzi powikłania cukrzycy, pod-powie pacjentowi, jakich wysiłków nie powinien podejmować.Należy pamiętać o tym, że leczenie insulinami ludzkimi czy analogami insuliny wymaga dostosowania daw-ki leków do zwiększonego zużycia glukozy związanego z uprawianiem sportu. Wysiłek zmniejsza wartość glikemii poprzez zintensyfikowanie poboru glukozy przez komórki mię-śniowe bez wzrostu zapotrzebowania na insulinę. Dzieje się tak dlatego, że mięśnie podczas ćwiczeń zuży-

wają więcej glukozy, a po wysiłku fizycznym mięśnie będą wykazywały zwiększoną wrażliwość na insulinę przez 2-3 dni. Prowadzi to do wzro-stu ryzyka wystąpienia hipoglikemii w okresie do 24 godzin po wysiłku fizycznym. Hipoglikemia może wy-stąpić w nocy, jeżeli wysiłek był wy-konywany po południu i wieczorem.

W przypadku braku powikłań można uczestniczyć we wszystkich formach aktywności fizycznej razem z oso-bami bez cukrzycy. Każdy powinien wybrać taką formę ruchu, jaka mu odpowiada i przynosi zadowolenie. Ruch jest ważny, niezależnie od tego, czy wybierzemy jazdę na rowerze, czy pływanie. Jedyny rodzaj wysiłku, jaki nie jest zalecany ze względów zdrowotnych to ćwiczenia siłowe z dużymi obciążeniami, czyli podno-szenie ciężarów (tzw. wyciskanie). Ograniczenie to dotyczy jednak nie

tylko osób z cukrzycą, ale też zdro-wych.

Łukasz, który jest moim wieloletnim pacjentem, wybrał grę w piłkę nożną, która jest intensywnym wysiłkiem fizycznym – w przewadze wysiłkiem tlenowym z elementami wysiłku bez-tlenowego – i wymaga zmniejszenia dawki insuliny. Wysiłek sprawia, że taka sama dawka insuliny „otwiera drzwi” dla glukozy na nieco dłuższy okres, czyli więcej glukozy dostanie się do komórki mięśniowej, a poziom glukozy we krwi łatwo może się zbyt-nio obniżyć. Dlatego zmniejsza się nieco dawkę insuliny przed wysił-kiem, przed wieczornym posiłkiem i spożywa posiłek przed snem. Du-żym postępem i pomocą w zapobie-ganiu nocnym hipoglikemiom są dłu-godziałające analogi insuliny.

A czemu nie? Każdego należy zachęcać do najmniejszej choć-by formy ruchu i diabetycy nie są od tej reguły wyjątkiem. Mo-gą osiągać sukcesy w wybranej dyscyplinie sportowej, ważne jednak, by przestrzegali zaleceń swojego lekarza.

PASJĄ ŁUKASZA BYŁ ZAWSZE SPORT I CAŁE ŻYCIE POŚWIĘCIŁ WŁAŚNIE JEMU. DIAGNOZA NIE PRZESZKODZIŁA MU W REALIZACJI ŻYCIOWYCH PLANÓW I PASJI. W JEGO PRZYPADKU AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA OKAZAŁA SIĘ IDEALNYM NA-RZĘDZIEM SAMOREALIZACJI. O TYM, CZY KAŻDY DIABETYK MOŻE UPRAWIAĆ SPORT OPOWIADA DR BARBARA ŚLIWIŃSKA-KNAST, LEKARZ PROWADZĄCY ŁUKASZA.

14 15

Page 16: Gorzka Czekolada nr 2

PoD PoWierZChNią „Najprzyjemniejszą formą relaksu jest dla mnie snurkowanie. Podwodne ży-cie np. Morza Czerwonego to widoki i doznania, które pozostają w pamięci na długi czas. Rafy koralowe są w tam-tym regionie naprawdę piękne. Dlate-go mam zamiar rozwijać swoje zain-teresowanie nurkowaniem do takiego stopnia, że będę mógł samodzielnie nurkować tam, gdzie są duże głębo-kości. Mam nadzieję, że moja przy-padłość nie stanie mi na przeszkodzie w realizacji tych zamiarów. Głęboko w to wierzę i pragnę przekonać do tego wszystkich chorujących na cukrzycę.”

4. Snurkowanie, czyli pływanie z rurką, maską i w płetwach, pozwala w pro-sty sposób odkryć zupełnie niezwykły świat. Kto złapie bakcyla, chce zejść głębiej… ale to już po kursie na open water divera.

żyCie NA BoiSKU„W piłkę grałem od dziecka, uprawia-łem koszykówkę, piłkę nożną i każdą wolną chwilę spędzałem na boisku. Mając 13 lat, byłem reprezentantem kadry wojewódzkiej w piłce nożnej i razem z drużyna miałem jechać do Norwegii na turniej »Norway Cup«. Właśnie wtedy dowiedziałem się, że mam cukrzycę. Nie zdawałem so-bie sprawy, co to właściwie oznacza. Mówiono mi, że do końca życia będę musiał brać insulinę. Jednak dla mnie nie było to tak istotne. Najważniej-sze było to, że nie mogłem jechać z kolegami z drużyny na turniej. Gdy zespół pojechał na kolejne zawody do Egiptu, ja musiałem ten czas spędzić w sanatorium, gdzie uczono mnie podstaw diety, samokontroli, czyli czegoś dla mnie zupełnie nowego”.

1. Łukasz jest nie tylko trenerem, ale również sam czynnie uprawia piłkę nożną, grając w miejscowym zespole Stali Pleszew.

WoLA WALKi„Sport nauczył mnie walki i rywali-zacji. Początkowo tak właśnie pod-chodziłem do faktu, że choruję na cu-krzycę – chciałem z nią rywalizować i wygrać. Nie dopuszczałem myśli, że cokolwiek mogłoby być przeszko-dą w uprawianiu sportu. Diagnoza jeszcze bardziej mnie wzmocniła i bardziej przykładałem się do tre-ningów. Chciałem być dobrym piłka-rzem i rywalizować z każdym – tak jak moi koledzy. Dzisiaj większość moich znajomych z boiska nie wie, że mam cukrzycę. Skończyłem AWF, cały czas czynnie uprawiam sport w klubie, jestem trenerem młodych piłkarzy. Parę lat temu zdobyłem na-wet Mistrzostwo Polski Amatorów w Piłce Nożnej. Chciałbym powie-dzieć wszystkim, którzy chcą upra-wiać sport i mają marzenia, że jeżeli się czegoś bardzo pragnie, to można to zrealizować – cukrzyca nie jest przeszkodą. Jest faktem niezaprze-czalnym, że to właśnie sport jest moją największą pasją, ale interesują mnie również inne sposoby aktywnego spędzania czasu”.

2. Dla Łukasza informacja, że jest dia-betykiem okazała się motywatorem do regularnych treningów. Ostatecz-nie ukończył poznański AWF.

oDKryWANie śWiAtA„Ostatnio miałem okazję odwiedzić Egipt, a dokładnie Hurgadę. Nie spę-dziłem tam jednak czasu jak więk-szość turystów, leżąc przez cały pobyt na plaży. Zwiedziłem stolicę Egiptu i jednocześnie największe miasto Afryki, czyli Kair nazywany »Matką Świata«. Polecam Muzeum Egipskie, gdzie na niewielkiej powierzchni zgromadzono dziesiątki tysięcy nie-zwykłych przedmiotów. Było mi bar-dzo przykro, gdy dowiedziałem się, że podczas tegorocznych stycznio-wych zamieszek złodzieje włamywali się do niego kilkakrotnie”.

3. Nazwa ulubionego celu podróży wielu Polaków, czyli Hurgady, po-chodzi od czerwonych jagód krzewu Nitraria, z którego Beduini robią orzeźwiający napój.

16 17

OSOBOWOŚĆ w tabliczkach

1.

2.

3.

4.

Page 17: Gorzka Czekolada nr 2

16 17

RAFINACJA Magdy Gessler

MagdaGesslerREWOLUCJA CZY ZAMACH STANU?

REWOLUCJA NA PEWNO. ALE ZAMACH STANU? MAGDA GESSLER GWAŁTOWNIE PROTESTUJE. WŁAŚNIE ROZ-POCZĘŁA SIĘ TRZECIA EDYCJA KUCHENNYCH REWOLUCJI, BYĆ MOŻE NAJPOPULARNIEJSZEGO PROGRAMU TE-LEWIZYJNEGO. KOLEJKA CHĘTNYCH DO PODDANIA SIĘ SANACYJNYM DZIAŁANIOM PANI MAGDY WYDAJE SIĘ NIE MIEĆ KOŃCA. I CHOĆ REWOLUCJA, JAK TO REWOLUCJA, ZJADA NIEKTÓRE SWOJE DZIECI, W KRAJOBRAZIE

POLSKI POJAWIŁY SIĘ RESTAURACJE, W KTÓRYCH NARESZCIE PACHNIE ŚWIEŻYM JEDZENIEM.

rozMaWiała: JoannaJachmann

Page 18: Gorzka Czekolada nr 2

18 19

RAFINACJA Magdy Gessler

Ponad 3 miliony widzów, którzy całymi rodzinami zasiadają w niedzielne popołudnia przed telewizorami, ponad 40 tysięcy

fanów na Facebooku, setki listów z wyrazami sympatii, laurki od dzieci oglądających program z rodzicami – nie ma co, „Kuchenne Rewolucje” są programem trafionym w dziesiątkę, a Magda Ges-sler z barwnej warszawskiej osobowości, w której restauracjach wypadało jadać, stała się ogólnopolską gwiazdą ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. Właściciele restauracji, którzy na własnej skórze odczuli uzdrowicielską moc jej rewolucji, nie mo-gą się nadziwić, że zmiana status quo okazała się tak prosta, że w pobliżu mieszkają niesamowici producenci fantastycznych polskich specjałów, że mięso od lokalnego hodowcy jest lep-sze niż z hurtowni, a ryb kupionych wprost od rybaka nie da się z niczym porównać. Pochwała z jej ust dla szefa kuchni, kelnera czy menedżera warta jest więcej niż najwyższy napiwek. Ale to jedna strona medalu. Niepoprawni właściciele lokali, którzy zlek-ceważyli jej zalecenia, którzy wrócili do starych nawyków, którzy wciąż podają gościom potrawy „drugiej świeżości” chcą jej wyta-czać sprawy sądowe, obwiniają ją o każde niepowodzenie i gene-ralnie wieszają na niej psy. Magdę Gessler to naturalnie martwi, ale na szczęście po czterech dniach harówki wraca do swojego pięknego domu, do dzieci (już na swoim, ale niewyobrażających sobie weekendu bez mamy i jej kuchni), męża Waldemara, chirur-ga estetycznego, który wprawdzie mieszka w Kanadzie, bo tam toczą się jego biznesy, ale do którego lata co miesiąc, i z którym potrafi przegadać przez telefon pół nocy, do swoich restauracji, w których ciągle trzeba coś ulepszać… Wtedy znowu zaczyna pięknie pachnieć i pysznie smakować, bo człowiek smakuje tym, co je. A kto choć raz spróbował mięsa, które upiekła, potrawy, któ-rą ugotowała, kto napił się w jej towarzystwie szampana nie ma wątpliwości, że Magda Gessler musi smakować wspaniale. Odkąd otworzyła profil na Facebooku, coraz częściej trafiają tam opinie po wizytach w restauracjach poddanych kuchennym rewolucjom. Nie zawsze są tak entuzjastyczne jak po obiedzie w Kuchni i Winie w Pszczynie czy w białostockiej Pepper’s, bo na przykład do zajazdu Horolna pod Żywcem wróciły bród, smród i ubóstwo, kiedy tylko Magda Gessler odbyła wizytę kontrolną. Zamknięta jest restauracja Franz Josef w Katowicach. Kuchenne rewolucje to nie jest tylko pasmo sukcesów.

?Co jest w tym programie takie-go, że 3 miliony ludzi ogląda go

z wypiekami na twarzy? Prawda. To, że nikt tu niczego nie udaje. No, może poza paroma wła-ścicielami, którzy kłamią jak z nut na dowolny temat. Wydaje im się, że wystarczy się zgłosić, jakoś przeżyć te 4 dni z Magdą Gessler, a ludzie będą walili drzwiami i oknami, bo telewizja to jest najlepsza reklama. A rzeczywi-stość jest zupełnie inna. „Kuchenne rewolucje” nie są programem rekla-mowym, a ja nie jestem przysłowiową wisienką na torcie. Swoją rolę pojmuję bardzo serio, nie jestem tylko panią w blond lokach, której nie smakuje to, co przynoszą jej do zjedzenia i któ-ra lubi sobie rzucić grubym słowem. Przeważnie już po przekroczeniu progu potrafię postawić diagnozę: wiem, co dolega restauracji, widzę, że lokal jest utrzymany w „niesmacznej” kolorystyce, że wystrój nie współgra z kartą, że w karcie jest za dużo dań, ale nie ma ani jednego opartego o lo-kalne surowce, zaglądam do spiżarni i do schowka na szczotki. Nie wiem, czemu brud wywołuje w ludziach ta-ką panikę, ale już moje pytanie „kiedy ostatni raz było tu sprzątane?” powo-duje, że personel restauracji do „zre-wolucjonizowania” zaczyna popadać w szaleństwo. Wszystko im leci z rąk i bywa, że kucharz nie może sobie przypomnieć, gdzie stoi sól, ale jeśli chęć zmian jest silna, zabieramy się do roboty. 4 dni to bardzo mało, jednak kiedy personel restauracji widzi, że nikt

tu się nie oszczędza, zaczyna pracować na 150 procent. Kucharze są zachwy-ceni, że rosół z kury „dziobanej” sma-kuje zupełnie inaczej niż z tej kupionej w markecie, a nowy menedżer dwoi się i troi, żeby zapewnić swojej knajpie najlepszy PR. To wszystko daje szansę, że kiedy przyjadę w to samo miejsce za kilka tygodni, wciąż będzie OK, bo zmiana dokonała się w mentalności ludzi, a nie na użytek programu tele-wizyjnego.

?Porażka boli?Bardzo. Czuję się oszukana i zmanipu-lowana. Jest mi smutno, kiedy ludzie myślą, że wygrają tylko cwaniac-twem i oszustwem. To nie jest moja bajka. Czytam czasem wpisy na swój temat w internecie. Żółć, która się z nich wylewa tylko dlatego, że odwa-żyłam się komuś powiedzieć, że jest złym restauratorem, że się do tego nie nadaje sprawia, że płacę wysoką cenę za „Kuchenne rewolucje”. A ja napraw-dę chcę, żeby Polacy dobrze i smacz-nie jedli i wiem, że to jest możliwe w kraju, w którym prawie 40 proc. żyw-ności pochodzi od lokalnych produ-centów. Nie można tylko podchodzić do prowadzenia restauracji z pogardą i z przeświadczeniem, że to robota łatwa i przyjemna, a przy tym opła-calna. Bo to nie jest prawda, ale kiedy człowiek posiądzie tę wiedzę, zwykle jest za późno. Prowadzenie restauracji wymaga bardzo specyficznego talen-tu – z jednej strony trzeba być dobrym menedżerem, z drugiej podchodzić

„Niektórym właścicielom restauracji wydaje się, że wystarczy się zgłosić, jakoś przeżyć te 4 upiorne dni ze mną, a ludzie będą walili drzwiami i oknami, bo telewizja to jest najlepsza reklama. A rzeczy-

wistość jest zupełnie inna.”

Page 19: Gorzka Czekolada nr 2

do jedzenia z miłością. Bo bycie do-brym restauratorem to sposób na ży-cie. Często całej rodziny. Taka rodzina może się pokłócić i wykrzyczeć sobie różne pretensje, ale musi się kochać i szanować. Chciałabym, żeby w Pol-sce były miejsca, w których można smacznie zjeść, nie wydając na to for-tuny. To się daje zrobić. Trzeba tylko ruszyć przysłowiowe cztery litery i za-miast do sklepu za rogiem, wyprawić się na targ, pojechać do producenta, poszukać rybaka, który będzie nam w stanie dostarczać codziennie świe-że ryby. A potem trzeba to przyrzą-dzić. W którymś z programów powie-działam kucharzowi, że do restauracji może przyjść któregoś dnia jego wła-sna mama i dlatego powinien tak gotować, jakby miał ją za chwilę na-karmić i nie spalić się ze wstydu. To powinna być zasada obowiązująca nie tylko tam.

?Oglądałam program o rewolucji w Tawernie Dominikańskiej i nie

mogłam uwierzyć, że w centrum Gdańska nie można zjeść świe- żych ryb.Też mnie to zdziwiło, jednak okazało się, że nie tylko jest to możliwe, ale na dodatek można sobie wybrać świe-żuteńką surową rybę, którą kucharz nam przyrządzi! To była prawdziwa rewolucja i jakże udana. Właściciele chcieli przede wszystkim coś w Ta-wernie zmienić. Może nie byli począt-kowo przekonani do moich pomy-słów, ale mi zaufali. Podobnie reszta

załogi. Tylko kucharz się nie sprawdził. Na szczęście natychmiast znalazł się lepszy następca. Cieszyłam się razem z nimi, kiedy wpadłam tam na inspek-cję. I jacy oni wszyscy byli szczęśliwi, że do restauracji zaczęli przychodzić goście! I to ilu! I jak chwalą! A człowiek jedzący pyszne jedzenie, które mu smakuje, jest szczęśliwy, bardziej się otwiera na innych, jest gotowy na mi-łość i ma częściej ochotę na seks. Na-prawdę, wspaniale jest karmić ludzi i przyglądać się, jak jedzą z apetytem. Ja to uwielbiam.

?I w taki oto sposób doszli-śmy do prywatnej Magdy

Gessler. Artystki. Absolwent-ki madryckiej Akademii Sztuk Pięknych, która swój talent po-stanowiła poświęcić karmieniu ludzi, wymyślaniu kolejnych re-stauracji, które bez żalu oddaje w dobre ręce i prowadzeniu re-stauracji własnych, których okrę-tem flagowym jest Fukier na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Ma Pani jeszcze czas na malowanie?Oczywiście. Mniej niż w czasie przed-małżeńskim i „przedrewolucyjnym”, ale mam. Maluję najczęściej kobiety podobne do mnie – silne, niezależ-ne, pasjonatki. I najczęściej maluję w nocy, czekając na telefon od męża. Kiedy jestem w Polsce, potrafimy roz-mawiać i sześć godzin dziennie. Wła-ściwie w nocy, bo kanadyjski dzień to jest nasza noc.

?Mało Pani śpi.Mnie to wystarcza. Może to dlatego, że kocham życie, w ludziach dostrze-gam przede wszystkim dobro, robię to, co lubię…

? Dzieci?

Są fantastyczne. Tadeusz (syn z pierwszego małżeństwa – przyp. red.) jest bardzo zdolnym fotografem i stylistą potraw. Też świetnie gotuje. Moja córka Lara studiuje socjologię w Collegium Civitas, zarządza restau-racją „Słodki... Słony” i jest aktywistką Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Je-stem z niej bardzo dumna nie tylko dlatego, że odziedziczyła po mnie ta-lent kulinarny. Weekendy staramy się spędzać razem. Wtedy dla nich gotuję i je rozpieszczam. Człowiek w każdym wieku lubi być rozpieszczany.

?Na co dzień, w swoich restaura-cjach rozpieszcza Pani gości.

– Bo lubię ich dobrze karmić! Wy-chowałam się w domu, gdzie babcia i mama świetnie gotowały. Do dziś pamiętam te smaki i zapachy i staram się je przywoływać. Może nie dosłow-nie, bo czasy się zmieniły, ale wiem, jak powinny smakować prawdziwe kiszo-ne ogórki, potrafię jechać kilometrami w poszukiwaniu śmietany czy masła, za używanie kostek rosołowych wyla-tuje się u mnie z pracy. Moi kucharze wiedzą, że żaden ersatz się przede mną nie ukryje i nawet nie próbują podmieniać składników. I efekt jest. Spotykam ludzi, którzy mi mówią: ten smak barszczu jest taki sam, jak w moim rodzinnym domu. Jak pani kisi buraki?, bo moja mama…

?Malarka, restauratorka, kreator-ka, gwiazda telewizyjna, miło-

śniczka życia w każdej jego posta-

ci, artystka totalna, właścicielka magicznego domu…… z prawdziwym piecem chlebo-wym, w którym wszystko piecze się wolno w temperaturze 60 stopni. Dom jest utrzymany w tonacji żółto- -pomarańczowej i czasem przypomi-na szalony dom wielopokoleniowy, a czasami jest w nim błogosławiona cisza, która pozwala mi się skupić na pisaniu, malowaniu czy medytacji. To jest dom, do którego chętnie wracam. To miejsce, do którego zapraszam przyjaciół, ale często zamykam drzwi przed gośćmi. Odkąd ponownie, po 30 latach spotkałam mojego męża, a on wziął mnie za rękę i powiedział, że drugi raz już od niego nie ucieknę, do-ceniam prywatność i intymność. Czło-wiek musi mieć azyl, w którym może się schronić przed światem. Również przed „Kuchennymi rewolucjami.”

18 19

RAFINACJA Magdy Gessler

Ciasta i desery Magdy Gessler można zjeść w każdej jej restauracji, zaś kupić można w Słodkim... Słonym, Embassy i na parterze war-szawskich Złotych Tarasów, co sobie chwalą wszyscy przyjezdni. Składniki, jakich się używa do ich produkcji są najwyższej jakości i – co tu dużo mówić – mają bardzo wysoki indeks glikemiczny. Prawdziwe masło, wiejskie jaja, najlepsza mąka, śmietana, którą można kroić nożem i bardzo dużo cukru, bo ciasto ma być słod-kie. Diabetycy mogą je zjeść oczami. Magda Gessler śmieje się, że jest najgorszym adresem dla dietetycznych łakoci. Ale czy diabe-tycy muszą jeść słodycze? Nie muszą. A czy mogą coś ugotować dla swoich bliskich? Jak najbardziej. A ponieważ zaczęliśmy Wielki Post, niech będzie to danie postne. Wykwintne i eleganckie, god-ne najlepszego mistrza kuchni. Receptura – ogólnie dostępna w felietonie pani Magdy w numerze 11/2011 tygodnika „Wprost”: „danie, które unosi lekkością, czyli obłędne pierożki z blanszo-wanych w białym winie płatków selera”. Wyjaśniamy – seler ma być bulwiasty czyli biały, płatki z niego uzyskuje się skrawając np. łopatką do sera, blanszowanie zaś to zanurzenie na chwilę we wrzątku tak, by seler zmiękł. Kładziemy nań farsz z dobrze utar-tych prawdziwków (uprzednio namoczonych), jajek na twardo i szczypiorku. Przykrywamy drugim płatkiem, oba zlepiamy lekko podbitą pianą z białek, zanurzamy w cieście na tempurę (mąka pszenna i kukurydziana w równych częściach + zimna woda ga-zowana) i na chwilę zanurzamy w rozgrzanym tłuszczu. Podaje-my podlane olejem lnianym, obsypane szczypiorkiem i tartą białą rzodkwią z odrobiną pieprzu.

Page 20: Gorzka Czekolada nr 2

Z Natalią rozmawiamy o życiu w harmonii i zgodzie ze sobą. Opo-wiada nam, dlaczego warto pomagać zwierzętom i zdrowo się odżywiać. Jak w „Łowcy androidów”, Natu stara się żyć tak, by jej płomień był

powolny, ale tlił się długo.

RAFINACJA Natalii Przybysz

20

rozMaWiała: MagdalenaKacalak

Page 21: Gorzka Czekolada nr 2

21

Page 22: Gorzka Czekolada nr 2

RAFINACJA Natalii Przybysz

22 23

?Na twoim profilu na Facebooku podczepiony jest link do orga-

nizacji Viva!, która zajmuje się pra-wami zwierząt.Razem z siostrą wspieramy różne ak-cje, które Viva! organizuje. Przykłado-wo świąteczną akcję „Krwawe Święta”, „Wybierz Miśka” o adopcji psów czy akcję ratującą foki w sezonie polowań. Ostatnio Paulina brała udział w spo-cie, który ma uświadamiać ludziom, co się dzieje z końmi przeznaczonymi na rzeź. Chętnie bierzemy też udział w różnych manifestacjach – jeżeli tylko mój wizerunek może się w jakiś sposób przysłużyć dobrej sprawie, za-wsze w to wchodzę.

?Ostatnio zaczęło się szerzej mó-wić o przestrzeganiu tych praw

za sprawą kilku drastycznych przy-padków, które nagłośniły media.Najpierw trzeba zacząć rozmawiać o braku praw zwierząt, potem o ich przestrzeganiu. Nie śledzę na bieżąco kwestii ustawodawstwa, ale wiem, że nie jest u nas w tej materii dobrze. Na pewno powinna obowiązywać jedna zasada: żyć tak, żeby nie przykładać ręki do czyjegoś cierpienia – zwierząt

czy ludzi. Cudze cierpienie powoduje, że my też jesteśmy nieszczęśliwi, choć może nie zawsze jesteśmy świadomi przyczyny.

?Jesteś bardziej wrażliwa na cier-pienie zwierząt niż ludzi?

Nie, oczywiście, że bardziej porusza mnie ludzkie cierpienie. Fakt jednak, że jeśli ktoś potrafi skrzywdzić zwie-rzę, to od tego tylko krok do krzyw-dzenia ludzi. Dlatego o wrażliwość na cudzą krzywdę trzeba dbać już u ma-łego dziecka. Ono posiada naturalną wrażliwość, tylko ją zatraca z czasem. W sposób uznany za normalną kolej rzeczy pogłębia się w nas wraz z wie-kiem znieczulica.

?Jednak ludzie zaczęli się organi-zować. Zbiorowo podpisuje się

petycje o zaostrzeniu kar za znęca-nie się nad zwierzętami.To świadczy tylko o tym, że nasza świadomość wzrasta i otwierają się nam stopniowo oczy. Na świecie ro-śnie przecież ilość wegetarian, choć w stosunku do ilości ginących stale gatunków zwierząt, to jeszcze wciąż za mało.

?Mimo to widzę, że jesteś jednak optymistką…

Generalnie jestem optymistką i mam w sobie wiarę w dobro. Gdybym wsłu-chiwała się we wszystkie czarne wizje, które się unoszą dookoła, nie dała-bym rady. Nie wiemy przecież, ile jest strasznych historii, o których nie sły-szeliśmy, bo nie trafiły na You Tube’a. Dobre jest jednak to, że udaje się te sprawy przepchnąć do mediów, że ktoś już poświęca cenny czas anteno-wy na sprawy zwierząt.

?Jaki jest według Ciebie status zwierzęcia względem człowieka?

Po pierwsze, my też jesteśmy zwierzę-tami, tyle, że mamy lepiej rozwinięty mózg. Zacytuję fragment wiersza, do którego ułożyłam muzykę (piosenka „O człowieku”): „Człowiek jest naj-smutniejszym ze zwierząt”. Bierzemy swój początek w zoologii, ale potem okazuje się, że nic więcej fajnego ze zwierząt w nas nie zostało. Nasz mózg jest tak świetnie rozwinięty, że aż znalazł receptę na to, jak znisz-czyć cały świat. To bardzo smutne. W hierarchii moralnej na pewno sto-imy najniżej, bo żaden inny gatunek, może poza orką i szerszeniem, nie za-bija dla czystej przyjemności. A prze-cież możemy się od zwierząt nauczyć tak wielu rzeczy. Choćby trochę po-kory wobec świata.

?Już sam przymiotnik „zwierzę-cy” ma zabarwienie pejoratyw-

ne.Dla mnie to słowo jest fantastyczne, znaczy: wolny, instynktowny, natural-ny, zgodny ze sobą i swoją naturą. To, że postrzega się je inaczej, bierze się dla mnie z ludzkiego poczucia winy. Mamy względem zwierząt duży dług i dlatego staramy się wszystko, co zwierzęce, zepchnąć z naszego pola widzenia. Więc „zwierzęcość” traktu-jemy jako coś niedobrego. Chcemy porachować się z nią jak najszybciej, ukryć ją przed samym sobą, i potem chodzimy cali spięci i sztywni przez życie, zatracając wewnętrzną natu-ralność.

?Niedawno na polskim rynku ukazała się książka „Filozof

i wilk”, w której Mark Rowley opo-wiada o swoim ponad 10-letnim życiu z wilkiem pod jednym da-chem. Okazało się, że można być ze zwierzęciem w związku brater-skim, które nie opiera się na relacji pan – niewolnik. Zdarzyło Ci się kiedyś mieć podobną relację ze zwierzęciem?

Page 23: Gorzka Czekolada nr 2

22 23

Mam jednego psa w domu. Nie jest to jednak relacja partnerska, tylko taka jak z dzieckiem. Pies jest od nas całkowicie zależny, potrzebuje jedze-nia, głaskania, spania, to opieka taka jak nad dzieckiem. Bardziej czuję się jego mamą niż koleżanką. Gdy byłam mała i mieliśmy psa, to miałam z nim braterską więź, wtedy nim i mną rzą-dziły te same osoby, moi rodzice. Mój obecny pies jest hermafrodytą. Do-stałam go od koleżanki, której mama miała hodowlę rzadkiej rasy terierów i ten urodził się jako egzemplarz wy-brakowany, co też jest przykładem demonstracji władzy człowieka nad zwierzęciem i tego, co dzieje się, gdy powstają sztuczne rasy.

?Jaka filozofia towarzyszy Ci na co dzień?

Nie jestem związana z żadną religią. Zakładam, że istnieje jakaś wyższa siła nad nami i staram się żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i z otoczeniem. Staram się poszukiwać pełni, którą często osiągam także dzięki muzyce. Gdy byłam mała, byłam kilka razy z mamą na odosobnieniach, gdzie wspólnie medytowano, czy też po

prostu „siedziano”. Zdarza mi się teraz w ten sposób czyścić sobie… głowicę.

?Można w ogóle być zen, żyjąc w takim nerwowym kraju?

Staram się oczyścić swoją głowę z niepotrzebnego hałasu, co w dzi-siejszych czasach, gdy nie możemy usiedzieć bezczynnie trzech minut bez poczucia winy, jest bardzo ważne. Przez tę wymuszoną sztucznie aktyw-ność, nigdy nie udaje nam się doko-pać do samych siebie. Zasypano nas informacjami, obrazkami i nie widzi-my, kim jesteśmy naprawdę. A to od nas zależy, czy uda nam się wyczyścić swoją głowę. Największy hałas mamy przecież w sobie.

?Ciebie nie ruszają różne irytują-ce drobiazgi codzienności?

Różnie z tym bywa. Nie mam teraz wypracowanego schematu dnia, we-dług którego działam. Odkąd pojawiła się na świecie moja córka Anielka, po-woli ponownie wypracowuję sobie rytm, który dobrze na mnie działa. Na wiele rzeczy nie mam jednak wpływu, jak choćby na to, czy wyśpię się danej nocy.

?Jaką część dnia zajmuje Ci mu-zyka?

Kiedy nie śpiewam, czy nie siedzę w studiu, to słucham muzyki, na przykład zawsze w samochodzie. Nie umiem określić dokładnie, ile to czasu, ale na pewno dużo. Choć do śniadania u mnie w domu jest jeszcze w miarę cicho.

?Muzyka zeszła na drugi plan, gdy zostałaś matką?

Wszystko zeszło na drugi plan, ale z drugiej strony teraz bardziej potra-fię się skupić, kiedy wiem, że mam dokładnie wyznaczony czas na pracę. Nie wydaje mi się, żeby moja muzy-ka jakoś się zmieniła od tego czasu, może też za mało go minęło, żebym mogła się od tego zdystansować. Na pewno jednak jestem teraz w punk-cie, w którym czuję, że świetnie zgry-wam się ze swoim zespołem.

?Nie martwi cię jako matkę, że według naukowców nasze

dzieci, jako pierwsze pokolenie w historii, będzie statystycznie ży-ło krócej niż rodzice?Mnie się wydaje, że Anielka ma lepszy start niż ja miałam, choćby dlatego, że jest dzieckiem wegetariańskim, a ja jako dziecko jadłam dużo mięsa. Gdy byłam mała, nie było wielu owoców czy warzyw, które teraz są dostępne. W mojej rodzinie nie było też wtedy świadomości na temat zdrowego od-żywiania i pełnowartościowych po-siłków. A takimi teoriami, o których mówisz, raczej się nie przejmuję.

?Jak bardzo dbasz o to, żeby od-żywiać się zdrowo?

Dbam przede wszystkim o energe-tyczność posiłków. Troszczę się o to, aby były różnorodne, pożywne i cie-kawe. Gotuję w domu codziennie, dla dziecka i dla siebie, bo już od 5 miesięcy jestem weganką, wolę więc sama przygotować sobie jedze-nie, niż jeść w restauracji, gdzie nie do końca można być pewnym pocho-dzenia żywności. Myślę, że powoli ludzie zaczynają rozumieć, jak ważne jest żywienie i nie będą żałowali na nie pieniędzy. Ja na przykład nie wy-daję pieniędzy na ubrania, większość idzie na jedzenie, które jest dla mnie najważniejsze, bo w końcu to ono jest naszym paliwem życiowym, a nie ciu-chy czy nowy model auta.Gdy byłam w Indiach, na zajęciach z ajurwedy uczyłam się o głodzie. Lu-dzie w krajach takich jak nasz dawno już nie odczuwali naturalnego głodu

i ja też nie mogłam zrozumieć, co to jest. Prowadzący zajęcia musiał nam tłumaczyć, jak to jest, gdy naprawdę jest się głodnym, tak całym swoim istnieniem. Mamy tendencję do za-pychania się byle czym, jedzenia na zapas, głodzenia się, przekąszania i nie żyjemy w zgodzie z tym, co mó-wi nam nasz organizm. A przecież je-steśmy tym, co jemy.

?I dlatego w USA to najuboższe warstwy walczą teraz z otyło-

ścią, bo jedzą niezdrowo.Stawiają na ilość jedzenia, a nie na jakość. Potem możemy się tylko dzi-wić, że ktoś wyprodukował masło w spray’u i ktoś je kupuje. Będąc w Indiach, poznałam też pewną bar-dzo szczęśliwą kobietę, która używa samych naturalnych rzeczy, nie ku-puje niczego, co ma opakowanie, nawet mąkę mieli sama. Dla mnie to dowód, że musimy dążyć do natury, żyć zgodnie z rytmem tego, co się dzieje. Kiedy podróżujemy samolo-tem, to naturalne jest, że musimy poczekać, aż organizm przestawi się na inny tryb działania. Podobnie jest z gotowaniem, jedzenie powinno się robić samemu, powinniśmy spędzić przy nim tyle czasu, ile rzeczywiście trwa przygotowanie posiłku, a nie ratować się półproduktami. Wtedy nasz organizm to „rozumie” i inaczej reaguje na takie pożywienie. Chodzi mi o pełną integralność naszego ciała z otoczeniem.

?Jest jednak coś takiego, że oso-by, które dbają o swoje otocze-

nie i o siebie w sposób szczególny, są postrzegane jako nieszkodliwe świry i traktowane z pobłażaniem.Dla mnie to jest po prostu kwestia wyboru rodzaju życia. To jest pyta-nie, czy będziemy stać w kolejce ze wszystkimi, czy chcemy żyć tak, jak nam się podoba. Ja znajduję w tym przyjemność i dlatego to robię. Każdy powinien sam znaleźć swoje miejsce i nie ma też co się martwić, że jak bę-dziemy żyli wolniej i uważniej, to wy-padniemy z obiegu, że coś ważnego nas ominie. Życie jest tam, gdzie my jesteśmy. W „Łowcy Androidów” było takie zdanie, że są dwa rodzaje ognia: ten powolny, który tli się długo, i ten mocny, który wybucha i szybko się spala. Od nas zależy, jakim płomie-niem będziemy.

Są dwa rodzaje ognia:

Od nas zależy, jakim płomieniem

będziemy.

TEN POWOLNY,

KTÓRY TLI SIĘDŁUGO,

I TEN MOCNY,KTÓRY

WYBUCHAI SZYBKO

SIĘ SPALA.

Page 24: Gorzka Czekolada nr 2

Podwójna si aw walce z bólem

ból g owy

ból krzy a

gor czka

bóle z bówmigrena

Przed u yciem zapoznaj si z ulotk , która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotycz ce dzia a niepo danych i dawkowanie oraz informacje dotycz ce stosowania produktu leczniczego, b d skonsultuj si z lekarzem lub farmaceut , gdy ka dy lek niew a ciwie stosowany zagra a Twojemu yciu lub zdrowiu.

Opis produktu: Ibalgin®: 1 tabletka powlekana zawiera 200 mg ibuprofenu (Ibuprofenum). Ibalgin® Maxi: 1 tabletka powlekana zawiera 400 mg ibuprofenu (Ibuprofenum). Wskazania do stosowania: Bóle ró nego pochodzenia o nasileniu s abym do umiarkowanego: bóle g owy (m.in. ból napi ciowy i migrena), bóle z bów, bóle okolicy l d wiowo-krzy owej, bóle towarzysz ce grypie i przezi bieniu. Gor czka ró nego pochodzenia, m.in. w przebiegu grypy, przezi bienia lub innych chorób zaka nych. Bolesne miesi czkowanie. Preparat jest przeznaczony do stosowania dora nego. Przeciwwskazania: Preparat jest przeciwwskazany u pacjentów: z nadwra liwo ci na ibuprofen lub któr kolwiek substancj pomocnicz preparatu oraz na inne niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ); u których po zastosowaniu kwasu acetylosalicylowego lub innych leków z grupy NLPZ wyst powa y objawy alergii w postaci nie ytu nosa, pokrzywki lub skurczu oskrzeli w wywiadzie; z czynn chorob wrzodow o dka i (lub) dwunastnicy, perforacj lub krwawieniem, równie zwi zanymi ze stosowaniem leków z grupy NLPZ; stosuj cych jednocze nie inne leki z grupy NLPZ, w tym inhibitory COX-2 (zwi kszone ryzyko wyst pienia dzia a niepo danych); w III trymestrze ci y; ze skaz krwotoczn ; z ci k niewydolno ci w troby, nerek lub serca. Podmiot odpowiedzialny posiadaj cy pozwolenie na dopuszczenie do obrotu: Zentiva a.s., U Kabelovny 130, Dolní M cholupy, 102 37 Praga 10, Republika Czeska. Pozwolenie MZ na dopuszczenie do obrotu nr: 12820. PL.IBG.10.01.12

Informacji w Polsce udziela: Sano -Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa, tel. 22 280 00 00.

Aby wiatznowu nabra

kolorów

[1018-10] 230x290_GCzekolada.indd 1 11/19/10 3:20:41 PM

Page 25: Gorzka Czekolada nr 2

25

CZARNA bez cukru

tekst: OlgaWoźniak

ilustracje: MichałWenski

BADANIE ZJAWISKA BÓLU ODKRYWA NIEZWYKŁE POWIĄZANIE INTENSYWNOŚCI JEGO ODCZU-WANIA ZE STANEM NASZEJ PSYCHIKI. BYĆ MOŻE W TYM UKŁADZIE WZAJEMNIE ODDZIAŁUJĄ-CYCH NA SIEBIE ELEMENTÓW ODKRYJEMY KLUCZ DO ZAPANOWANIE NAD BÓLEM. BYĆ MOŻE TO W NAS SAMYCH – W NASZEJ PSYCHE – JEST NADZIEJA NA ŻYCIE BEZ BÓLU.

Page 26: Gorzka Czekolada nr 2

26 27

CZARNA bez cukru

– Wbijałam w ludzi pineski, poddawałam wstrząsom elektrycznym i robiłam im wiele innych bolesnych rzeczy – wyznaje Irene Tracey. Mówi to jednak bez skru-chy, a nawet z pewną fascynacją. I bynajmniej nie jest to przesłuchanie w spra-wie torturowania więźniów wojennych, ale wykład podczas zjazdu Brytyjskiego Towarzystwa Neurobiologicznego. Irene Tracy nie jest zaś psychopatyczną sa-dystką, a kierownikiem zespołu naukowców z Uniwersytetu w Oxfordzie. To tam prowadzi się badania nad percepcją bólu. A jest co badać! Nasze odczuwanie bólu może mieć bowiem źródło w wielu czynnikach, których często nie jeste-śmy świadomi. Od czego zatem zależy to, czy postrzegamy ból jako znośny, czy też jako wyjątkowo dokuczliwy? Od tego, jak mocno się uderzymy? Jak głęboko zranimy? Co w takim razie sądzić o przypadkach ciężko rannych żołnierzy, którzy walczą niepomni obrażeń? Albo – z nieco bliższej perspektywy – o chwilach, kie-dy tak wciągnie nas książka czy film, że na moment zapominamy o dręczącym nas bólu głowy czy zęba?Ból to bardziej skomplikowane zjawisko, niż tylko czysto fizjologiczna reakcja na uszkodzenie tkanki. Ogromną rolę pełnią w nim emocje, a nasza psychika mo-że mieć zdolności przeciwbólowe lepsze od niejednej pastylki. Dlatego właśnie prace zespołu dr Tracey budzą tak duże zainteresowanie. Może z nich bowiem wynikać, że odczuwaniem bólu w pewnym zakresie można sterować pozafar-makologicznie. To ważna informacja dla niemal co piątego dorosłego Europejczyka, bo tylu cierpi z powodu przewlekłego bólu (ponad 8 milionów Polaków) – 35 proc. odczuwa ból codziennie, w przypadku 25 proc. ból wpływa na codzienne ży-cie i przebieg pracy zawodowej. Dla wielu z nich dolegliwości te są związane z neuropatią cukrzycową, czyli z uszkodzeniem nerwów na skutek cukrzycy. Mo-że ona powodować zaburzenia czucia i silne bóle – wywoływane nawet przez lekki dotyk. W części przypadków leki przeciwbólowe mają ograniczoną skuteczność, a przyjmowane długoterminowo mogę wiązać się z ryzykiem skutków ubocz-nych. Dlatego marzeniem naukowców zajmujących się bólem było znalezienie w mózgu „ośrodka bólu” i próba wyłączenia go lub chociaż zmniejszenia jego

wrażliwości. Te poszukiwania nabrały rumieńców, gdy w ciągu ostatnich kilku-nastu lat coraz doskonalsze stawały się metody obrazowania mózgu.To właśnie one skłoniły dr Tracey do umieszczania ludzi w funkcjonalnym rezo-nansie magnetycznym i badania reakcji na bodźce bólowe (pineski czy prąd). Jak zachowywał się w tym czasie mózg ochotników poddawanych naukowym „torturom”? – Przede wszystkim musieliśmy pogodzić się z tym, że nie ma jed-nego ośrodka odpowiedzialnego za odczuwanie bólu, którego wrażliwością dałoby się sterować za pomocą jakiegoś potencjometru – opowiada dr Tracy dziennikarzowi pisma „New Scientist”, który zgłosił się do jednego z jej ekspe-rymentów. – Okazało się, że w naszym mózgu tak wiele rejonów bierze udział w percepcji bólu, że razem tworzą rodzaj „matrycy bólowej”. W jej skład wchodzi między innymi położone głęboko w mózgu jądro migdałowate. Zarządza ono emocjami, zwłaszcza strachem – nim właśnie uczy nas reagować na nieprzy-jemne bodźce. Inną strukturą tej siatki powiązań jest kora czołowa. Tu kryje się nasza zdolność racjonalnego rozumowania i tu z pewnością tworzą się świado-me – nieodruchowe – reakcje na ból. Badacze przeprowadzają zatem kolejne doświadczenia i obserwują, w jaki spo-sób – i czy w ogóle – można wpływać na kształt tej matrycy. I tak dochodzimy do jednej z ich metod badawczych, wspomnianego wcześniej kłucia Bogu ducha winnych ochotników zamkniętych w maszynie do rezonansu magnetycznego.

ZAPACH PRZECIWBÓLOWY

Na kłuciu niestety się nie kończy! Naukowe „tortury” ochotników bywają o wiele bardziej wyrafinowane. Część badanych otrzymuje bowiem dodatkowo pro-ste zadania obliczeniowe. Jak się okazuję, rachunki w pamięci mogą przynosić znaczącą ulgę. Im więcej uwagi poświęcamy jakiemuś zadaniu niezwiązanemu z nieprzyjemnym bodźcem, tym mniej nieprzyjemny się on staje. Słowem: boli nas mniej, gdy nie skupiamy się na samym bólu. Równie istotnymi jak uwaga czynnikami są nastrój i emocje. – Kiedy wprawisz kogoś w zły humor, przypieka-nie będzie odczuwał jako bardziej bolesne – dr Tracy dzieli się swymi spostrzeże-niami w dosadny sposób. – Sprawdziliśmy to, wyświetlając naszym ochotnikom przygnębiające stwierdzenia typu „jestem beznadziejny”. Dodatkowo puszczali-śmy im ponurą muzykę. Kiedy w tym czasie wystawialiśmy ich na bodźce bólo-we, matryca bólowa w ich mózgach stawała się o wiele bardziej aktywna.W innym badaniu grupa naukowców z kanadyjskiego McGill University mani-pulowała nastrojem badanych przez podtykanie im pod nos rozmaitych zapa-chów. Te ohydne (np. gnijącej ryby) wprawiały ich w gorszy nastój i sprawiały, że bodźce bólowe odczuwane były jako intensywniejsze. Woń fiołków czy cytryny przynosiła odwrotny efekt. – Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości terapia bólu będzie skrojona na miarę potrzeb konkretnego pacjenta – mówi dr Tracy. – Obejrzenie mózgu diagnozowanej osoby w rezonansie magnetycznym może nam wiele powie-dzieć, np. to, że jej percepcja bólu jest silnie powiązana z obniżonym nastrojem. W takim przypadku skuteczną terapią może być podanie leków przeciwdepre-syjnych. U osób, którym pomaga przeniesienie uwagi – bardziej pomocna od silnych leków przeciwbólowych może być terapia behawioralna.

GRA Z BÓLEM

Z bólem warto walczyć, by nie dopuścić do sytuacji, że stanie się on naszym sta-łym towarzyszem. Jak bowiem wykazują badania: długotrwały, przewlekły ból nie tylko rujnuje nam życie, ale jeszcze na trwałe zmienia nasze mózgi! Dowiedli tego neurobiolodzy z Northwestern University w Chicago. Zaobserwo-wali, że kora mózgowa osób, które przez lata cierpiały z powodu bólu pleców, ma mniej istoty szarej w części przedczołowej. To sprawia, że każdy, nawet nie-wielki bodziec, potrafi w umyśle zapłonąć żywym ogniem cierpienia. Nieprzy-jemne doznanie ulega wzmocnieniu. W próbach klinicznych są obecnie nowe leki, które potrafią stłumić aktywność tej części mózgu. Niektórzy badacze spore nadzieje wiążą też z niefarmakologicznymi metodami walki z bólem. Jak duży wpływ ma tutaj psychika, mogą pokazać badania naukowców z Wielkiej Brytanii opisane w fachowym piśmie „Science Translational Medicine”.Dowiedli oni, że manipulacja pacjentami może zwiększyć lub całkowicie znieść działanie środka przeciwbólowego. Podczas badań nogi 22 zdrowych ochotni-ków podgrzewano w sposób sprawiający im ból i proszono, by określali poziom bólu w skali od 1 do 100. Pacjenci mieli także podłączoną kroplówkę, co pozwa-lało podawać im leki przeciwbólowe w dyskretny sposób. Średni odczuwany poziom bólu wynosił początkowo 66. Następnie pacjentom podano – nie mó-wiąc im o tym – silny środek przeciwbólowy. Pod jego wpływem odczuwany ból spadł do 55. Gdy naukowcy poinformowali biorących udział w eksperymencie, że dostają lek przeciwbólowy, poziom bólu obniżył się jeszcze bardziej – do 39. Gdy jednak pacjentów oszukano, mówiąc, że już nie dostają środka przeciwbó-lowego, zgłaszany przez nich poziom bólu niemal powrócił do punktu wyjścia, osiągając 64 punkty.Jak wykazało przeprowadzone podczas eksperymentu badanie mózgu, z po-zytywnym nastawieniem do leku wiązała się aktywność obszaru obręczowo-

NA KŁUCIU NIESTETY SIĘ NIE KOŃCZY! NAUKOWE „TORTURY” OCHOTNIKÓW BYWAJĄ O WIELE BARDZIEJ WYRAFINOWANE. CZĘŚĆ BADANYCH OTRZYMUJE

BOWIEM DODATKOWO... PROSTE ZADANIA OBLICZENIOWE.

Page 27: Gorzka Czekolada nr 2

26 27

CZARNA bez cukru

?Nowoczesne środki przeciwbólowe szybko przynoszą ulgę w nagłym ataku bólu. A jak radzą sobie z bólami długotrwałymi?

Obecnie mówi się raczej nie o leczeniu, a kontrolowaniu bólu. Ostry ból, którego przyczyna zazwyczaj jest dobrze znana, poddaje się temu nadzorowi łatwiej. Kontro-lowanie bólu to wchodzenie na trójstopniową drabinę analgetyczną wg WHO. Mówi-my, że wchodzimy na drabinę, ale strategią jest pozostanie za wszelką cenę na jej pierwszym stopniu (stopnie określają etapy odczuwania bólu: 1. stopień, pierwszy etap to ból lekkiego stopnia, stopień 2. to ból umiarkowany, a stopień 3. to ból bardzo nasilony). Pierwszy stopień leczenia to etap z zastosowaniem nie opioidów, czyli le-ków nieuzależniających. To wykorzystanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych lub/i paracetamolu. Dotyczy to zarówno bólu ostrego, jak i bólu przewlekłego (bóle przewlekłe to te, które trwają powyżej 3-6 miesięcy).

? Jakie mamy tu możliwości?

Przynajmniej trzy ich grupy. Pierwsza to m.in. rozwiązywanie problemów psychospo-łecznych w jakich przyszło pacjentowi funkcjonować. Druga to wiedza z zastosowa-nia terapii specyficznych związanych z pochodzeniem i rodzajem bólu przewlekłego (radioterapia, chemioterapia, chirurgia). Trzecia to inne metody leczenia: inne leki, blokady nerwów, TENS czyli przezskórna elektrostymulacja nerwów, relaksacja, aku-punktura. Strategia postępowania wobec bólu to szeroko rozpostarty front działań:

zapobieganie, leczenie przyczyny bólu, leki uśmierzające ból, fizykoterapia (akupunk-tura, fizykoterapia sensu stricto, TENS), blokada nerwów, modyfikacja reakcji psy-chicznej (np. leki psychotropowe, leki przeciwdepresyjne), modyfikowanie zachowań.

?Jest wiele badań sugerujących, że nasza percepcja bólu w znacznym stopniu zależy od stanu psychiki. Może zatem zamiast leków należy

zalecać pacjentom np. dobre komedie?Ból musi być rozpatrywany zarówno jako zjawisko procesów zachodzących wewnątrz organizmu człowieka, jak i tych usadowionych poza nim. Wewnętrzne to np. płeć, ale także poczucie winy, strach o pracę, odpowiedzialność. Procesy zewnętrzne to: rela-cje z rodziną i przyjaciółmi, stopień socjalizacji, kontakt z lekarzem, kompensacja – w znaczeniu psychologicznym, czas poza pracą – odpoczynek lub zwolnienie lekar-skie, wreszcie leki. Zatem leki są tylko jednym z elementów wpływających na odczu-wanie bólu. Terapia komediami romantycznymi nie jest pozbawiona racji. W ogólnie pojętej poprawie nastroju uczestniczą endorfiny, które pojawiają się w naszym ustroju w sytuacjach dla nas komfortowych i szczęśliwych, a działają przeciwbólowo jak np. morfina. Poza tym wiemy, że nasz organizm przede wszystkim umie bronić się przed bólem poprzez produkcję wielu endogennych związków chemicznych o działaniu przeciwbólowym. Istnieje pogląd, iż możliwe jest nauczenie pacjenta używania wła-snego mózgu w taki sposób, by potrafił stymulować go do uwalniania tych substancji. Mając to na uwadze, w szpitalu Uniwersyteckim Stanford w postępowaniu z bólem kojarzy się obecnie: klasyczne leki, fizykoterapię oraz różne techniki i terapie alterna-tywne, jak: techniki relaksacyjne, terapie zmiany zachowań, biodeedback (stworzony w NASA do szkolenia pilotów, aby w warunkach stresu nadal wykonywali złożone czynności. Biofeedback uczy panowania nad własnymi reakcjami i pomaga się re-laksować) oraz medytację uważności (mindfulness). Ogromne znaczenie ma również światło słoneczne. Według badania Jeffreya Walcha opublikowanego w „Psychoso-matic Medicine” 89 pacjentów po operacji rdzenia kręgowego eksponowanych na światło słoneczne odczuwało mniejszy stres i ból, a także wymagało mniejszej ilości środków przeciwbólowych w porównaniu z grupą kontrolną.

BARBARA PIĘKOSZ-ORZECHOWSKAMedical ManagerConsumer Healthcare Unit (OTC)Sanofi-Aventis

– Wbijałam w ludzi pineski, poddawałam wstrząsom elektrycznym i robiłam im wiele innych bolesnych rzeczy – wyznaje Irene Tracey. Mówi to jednak bez skru-chy, a nawet z pewną fascynacją. I bynajmniej nie jest to przesłuchanie w spra-wie torturowania więźniów wojennych, ale wykład podczas zjazdu Brytyjskiego Towarzystwa Neurobiologicznego. Irene Tracy nie jest zaś psychopatyczną sa-dystką, a kierownikiem zespołu naukowców z Uniwersytetu w Oxfordzie. To tam prowadzi się badania nad percepcją bólu. A jest co badać! Nasze odczuwanie bólu może mieć bowiem źródło w wielu czynnikach, których często nie jeste-śmy świadomi. Od czego zatem zależy to, czy postrzegamy ból jako znośny, czy też jako wyjątkowo dokuczliwy? Od tego, jak mocno się uderzymy? Jak głęboko zranimy? Co w takim razie sądzić o przypadkach ciężko rannych żołnierzy, którzy walczą niepomni obrażeń? Albo – z nieco bliższej perspektywy – o chwilach, kie-dy tak wciągnie nas książka czy film, że na moment zapominamy o dręczącym nas bólu głowy czy zęba?Ból to bardziej skomplikowane zjawisko, niż tylko czysto fizjologiczna reakcja na uszkodzenie tkanki. Ogromną rolę pełnią w nim emocje, a nasza psychika mo-że mieć zdolności przeciwbólowe lepsze od niejednej pastylki. Dlatego właśnie prace zespołu dr Tracey budzą tak duże zainteresowanie. Może z nich bowiem wynikać, że odczuwaniem bólu w pewnym zakresie można sterować pozafar-makologicznie. To ważna informacja dla niemal co piątego dorosłego Europejczyka, bo tylu cierpi z powodu przewlekłego bólu (ponad 8 milionów Polaków) – 35 proc. odczuwa ból codziennie, w przypadku 25 proc. ból wpływa na codzienne ży-cie i przebieg pracy zawodowej. Dla wielu z nich dolegliwości te są związane z neuropatią cukrzycową, czyli z uszkodzeniem nerwów na skutek cukrzycy. Mo-że ona powodować zaburzenia czucia i silne bóle – wywoływane nawet przez lekki dotyk. W części przypadków leki przeciwbólowe mają ograniczoną skuteczność, a przyjmowane długoterminowo mogę wiązać się z ryzykiem skutków ubocz-nych. Dlatego marzeniem naukowców zajmujących się bólem było znalezienie w mózgu „ośrodka bólu” i próba wyłączenia go lub chociaż zmniejszenia jego

wrażliwości. Te poszukiwania nabrały rumieńców, gdy w ciągu ostatnich kilku-nastu lat coraz doskonalsze stawały się metody obrazowania mózgu.To właśnie one skłoniły dr Tracey do umieszczania ludzi w funkcjonalnym rezo-nansie magnetycznym i badania reakcji na bodźce bólowe (pineski czy prąd). Jak zachowywał się w tym czasie mózg ochotników poddawanych naukowym „torturom”? – Przede wszystkim musieliśmy pogodzić się z tym, że nie ma jed-nego ośrodka odpowiedzialnego za odczuwanie bólu, którego wrażliwością dałoby się sterować za pomocą jakiegoś potencjometru – opowiada dr Tracy dziennikarzowi pisma „New Scientist”, który zgłosił się do jednego z jej ekspe-rymentów. – Okazało się, że w naszym mózgu tak wiele rejonów bierze udział w percepcji bólu, że razem tworzą rodzaj „matrycy bólowej”. W jej skład wchodzi między innymi położone głęboko w mózgu jądro migdałowate. Zarządza ono emocjami, zwłaszcza strachem – nim właśnie uczy nas reagować na nieprzy-jemne bodźce. Inną strukturą tej siatki powiązań jest kora czołowa. Tu kryje się nasza zdolność racjonalnego rozumowania i tu z pewnością tworzą się świado-me – nieodruchowe – reakcje na ból. Badacze przeprowadzają zatem kolejne doświadczenia i obserwują, w jaki spo-sób – i czy w ogóle – można wpływać na kształt tej matrycy. I tak dochodzimy do jednej z ich metod badawczych, wspomnianego wcześniej kłucia Bogu ducha winnych ochotników zamkniętych w maszynie do rezonansu magnetycznego.

ZAPACH PRZECIWBÓLOWY

Na kłuciu niestety się nie kończy! Naukowe „tortury” ochotników bywają o wiele bardziej wyrafinowane. Część badanych otrzymuje bowiem dodatkowo pro-ste zadania obliczeniowe. Jak się okazuję, rachunki w pamięci mogą przynosić znaczącą ulgę. Im więcej uwagi poświęcamy jakiemuś zadaniu niezwiązanemu z nieprzyjemnym bodźcem, tym mniej nieprzyjemny się on staje. Słowem: boli nas mniej, gdy nie skupiamy się na samym bólu. Równie istotnymi jak uwaga czynnikami są nastrój i emocje. – Kiedy wprawisz kogoś w zły humor, przypieka-nie będzie odczuwał jako bardziej bolesne – dr Tracy dzieli się swymi spostrzeże-niami w dosadny sposób. – Sprawdziliśmy to, wyświetlając naszym ochotnikom przygnębiające stwierdzenia typu „jestem beznadziejny”. Dodatkowo puszczali-śmy im ponurą muzykę. Kiedy w tym czasie wystawialiśmy ich na bodźce bólo-we, matryca bólowa w ich mózgach stawała się o wiele bardziej aktywna.W innym badaniu grupa naukowców z kanadyjskiego McGill University mani-pulowała nastrojem badanych przez podtykanie im pod nos rozmaitych zapa-chów. Te ohydne (np. gnijącej ryby) wprawiały ich w gorszy nastój i sprawiały, że bodźce bólowe odczuwane były jako intensywniejsze. Woń fiołków czy cytryny przynosiła odwrotny efekt. – Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości terapia bólu będzie skrojona na miarę potrzeb konkretnego pacjenta – mówi dr Tracy. – Obejrzenie mózgu diagnozowanej osoby w rezonansie magnetycznym może nam wiele powie-dzieć, np. to, że jej percepcja bólu jest silnie powiązana z obniżonym nastrojem. W takim przypadku skuteczną terapią może być podanie leków przeciwdepre-syjnych. U osób, którym pomaga przeniesienie uwagi – bardziej pomocna od silnych leków przeciwbólowych może być terapia behawioralna.

GRA Z BÓLEM

Z bólem warto walczyć, by nie dopuścić do sytuacji, że stanie się on naszym sta-łym towarzyszem. Jak bowiem wykazują badania: długotrwały, przewlekły ból nie tylko rujnuje nam życie, ale jeszcze na trwałe zmienia nasze mózgi! Dowiedli tego neurobiolodzy z Northwestern University w Chicago. Zaobserwo-wali, że kora mózgowa osób, które przez lata cierpiały z powodu bólu pleców, ma mniej istoty szarej w części przedczołowej. To sprawia, że każdy, nawet nie-wielki bodziec, potrafi w umyśle zapłonąć żywym ogniem cierpienia. Nieprzy-jemne doznanie ulega wzmocnieniu. W próbach klinicznych są obecnie nowe leki, które potrafią stłumić aktywność tej części mózgu. Niektórzy badacze spore nadzieje wiążą też z niefarmakologicznymi metodami walki z bólem. Jak duży wpływ ma tutaj psychika, mogą pokazać badania naukowców z Wielkiej Brytanii opisane w fachowym piśmie „Science Translational Medicine”.Dowiedli oni, że manipulacja pacjentami może zwiększyć lub całkowicie znieść działanie środka przeciwbólowego. Podczas badań nogi 22 zdrowych ochotni-ków podgrzewano w sposób sprawiający im ból i proszono, by określali poziom bólu w skali od 1 do 100. Pacjenci mieli także podłączoną kroplówkę, co pozwa-lało podawać im leki przeciwbólowe w dyskretny sposób. Średni odczuwany poziom bólu wynosił początkowo 66. Następnie pacjentom podano – nie mó-wiąc im o tym – silny środek przeciwbólowy. Pod jego wpływem odczuwany ból spadł do 55. Gdy naukowcy poinformowali biorących udział w eksperymencie, że dostają lek przeciwbólowy, poziom bólu obniżył się jeszcze bardziej – do 39. Gdy jednak pacjentów oszukano, mówiąc, że już nie dostają środka przeciwbó-lowego, zgłaszany przez nich poziom bólu niemal powrócił do punktu wyjścia, osiągając 64 punkty.Jak wykazało przeprowadzone podczas eksperymentu badanie mózgu, z po-zytywnym nastawieniem do leku wiązała się aktywność obszaru obręczowo-

rozMaWiała: EmiliaPrzybył

Page 28: Gorzka Czekolada nr 2

28

CZARNA bez cukru

-czołowego oraz ośrodków podkorowych, natomiast za negatywne nastawienie odpowiadały hipokamp i kora czołowa przyśrodkowa.Zdaniem naukowców, wyniki badań mogą mieć duże znaczenie zarówno dla leczenia pacjentów, jak i testowania nowych leków. Eksperyment dotyczył zdro-wych ochotników, tymczasem ludzie przewlekle chorzy mają dużo czasu, by rozwinąć w sobie negatywne nastawienie do leków i obniżyć przez to ich sku-teczność.

ZGAŚ PŁOMIEŃ MYŚLĄ

Inne badania nad okiełznaniem bólu za pomocą psyche prowadzi dr Sean Mackey ze Stanford University w Kalifornii. Używa w tym celu metody zwanej biofeedbackiem EEG. Jest to połączenie badania elektroencefalograficznego (EEG) mierzącego aktywność mózgu ze sprzężeniem zwrotnym, dzięki któremu pacjent może zobaczyć, co się dzieje w jego głowie. Cała sprawa brzmi dosyć ta-jemniczo, jednak z technicznego punktu widzenia jest stosunkowo prosta. Cho-dzi o to, by badany mógł zobaczyć zapis swoich fal mózgowych i by sam mógł wpływać na ten zapis, odpowiednio sterując aktywnością swojego mózgu. Ma to pozwolić na świadome wzmocnienie jednych i wyciszenie innych częstotli-wości. A co za tym idzie – na zmniejszenie lub zwiększenie bólu.Problem w tym, że zwykłemu zjadaczowi chleba skomplikowane wykresy, ja-kie pokazuje typowy aparat do EEG, niewiele powiedzą. Zbudowano więc sys-tem, w którym aktywność elektryczna mózgu przetłumaczona jest na proste schematy. Poddając się biofeedbackowi EEG, siadamy wygodnie przed kompu-terowym monitorem. Na naszej głowie umieszczonych zostaje kilka elektrod.

Prowadzący zabieg terapeuta ma przed sobą drugi monitor. Widzi na nim ty-powy wykres fal mózgowych – poszarpane linie oznaczające pojawianie się różnych częstotliwości. My również je obserwujemy, jednak w znacznie przy-jaźniejszej formie gry wideo: obserwujemy płomień. Jego wielkość odpowiada poziomowi bólu, jaki odczuwamy. Następnie usilnie staramy się go zmniejszyć. Krótki trening uczy manipulowania ogniem za pomocą „myśli”. Wielu osobom taka wizualizacja doznań faktycznie pomaga okiełznać ból. Następnym krokiem jest przeniesienie tej umiejętności poza gabinet lekarza i sterowanie wyobrażo-nym płomieniem bez pomocy elektrod i maszyny do EEG. Czy to się uda?

Ze wszystkich opisanych eksperymentów należy wyciągnąć krzepiący wniosek: ból jest subiektywnym doznaniem. I oczywiście, część z nas jest na niego bar-dziej wrażliwa niż inni. Wiele wskazuje jednak na to, że można nauczyć się do pewnego stopnia panować nad nim.

KRÓTKI TRENINGUCZYMANIPULOWANIAOGNIEMZA POMOCĄ„MYŚLI”.WIELU OSOBOM

TAKA WIZUALIZACJA DOZNAŃFAKTYCZNIEPOMAGAOKIEŁZNAĆBÓL.

Page 29: Gorzka Czekolada nr 2

Niezb´dna na ból brzucha w domu i w podró˝y

Likwiduje bóle brzucha. Działa, bo rozkurcza!

• kolka jelitowa • kolka wàtrobowa • kolka nerkowa • ból p´cherza moczowego • ból menstruacyjny

NO-SPA®, 40 mg tabletki; ka˝da tabletka zawiera 40 mg chlorowodorku drotaweryny. Substancje pomocnicze: laktoza jednowodna. Wskazania do stosowania: Stany skurczowe mi´Êni gładkich zwiàzane z chorobami dróg ̋ ółciowych: kamicà dróg ˝ółciowych, zapaleniem p´cherzyka ˝ółciowego, zapaleniem okołop´cherzykowym, zapaleniem przewodów ˝ółciowych, zapaleniem brodawki Vatera; stany skurczowe mi´Êni gładkich dróg moczowych: kamica nerkowa, kamica moczowodowa, zapalenie miedniczek nerkowych, zapalenie p´cherza moczowego, bolesne parcie na mocz. Jako leczenie wspomagajàce mo˝e zostaç u˝yta bezpiecznie i z po˝àdanym skutkiem: w stanach skurczowych mi´Êni gładkich przewodu pokarmowego: chorobie wrzodowej ˝ołàdka i dwunastnicy, zapaleniu ˝ołàdka, zapaleniu jelit, zapaleniu okr´˝nicy, stanach skurczowych wpustu i odêwiernika ˝ołàdka, zespole dra˝liwego jelita grubego, zaparciach na tle spastycznym i wzd´ciach jelit, zapaleniu trzustki; w schorzeniach ginekologicznych: bolesnym miesiàczkowaniu; w napi´ciowych bólach głowy. Dawkowanie i sposób podawania: DoroÊli: dawka dobowa: 120 do 240 mg w 2-3 dawkach podzielonych. Dzieci: nie stosowaç u dzieci poni˝ej 3. roku ˝ycia. Dzieci od 3. roku ˝ycia do 6 lat: dawka dobowa wynosi 40-120 mg w 2-3 dawkach podzielonych, powy˝ej 6 lat: dawka dobowa wynosi 80-200 mg w 2-5 dawkach podzielonych. Przeciwwskazania: Nadwra˝liwoÊç na substancj´ czynnà lub któràkolwiek substancj´ pomocniczà produktu. Ci´˝ka niewydolnoÊç wàtroby, nerek i serca. Blok przedsionkowo-komorowy II i III stopnia. Nie stosowaç u dzieci poni˝ej 3. roku ˝ycia. Specjalne ostrze˝enia i Êrodki ostro˝noÊci dotyczàce stosowania: Ze wzgl´du na zawartoÊç laktozy produkt leczniczy mo˝e powodowaç dolegliwoÊci ze strony przewodu pokarmowego u pa-cjentów z nietolerancjà laktozy. Produkt nie powinien byç stosowany u pacjentów z rzadko wyst´pujàcà dziedzicznà nietolerancjà galaktozy, niedoborem laktazy typu Lapp lub z zespołem złego wchłaniania glukozy-galaktozy. Produkt nale˝y stosowaç ostro˝nie u pacjentów z niedociÊnieniem. Produkt nale˝y stosowaç ostro˝nie u dzieci, poniewa˝ nie przeprowadzono badaƒ dotyczàcych działania drotaweryny w tej grupie pacjentów. Nale˝y zachowaç ostro˝noÊç podczas stosowania drotaweryny u kobiet w cià˝y. Nie nale˝y stosowaç drotaweryny w okresie porodu. Działania niepo˝àdane: Badania kliniczne wykazały, ˝e stosowanie drotaweryny mo˝e wywoływaç nast´pujàce objawy, rzadko (≥1/10 000, <1/1000): nudnoÊci, zaparcie, ból głowy, zawroty głowy, bezsennoÊç, kołatanie serca, niedociÊnienie t´tnicze. OTC – produkt leczniczy wydawany bez przepisu lekarza. Przed przepisaniem nale˝y zapoznaç si´ z pełnà informacjà o leku. Podmiot odpowiedzialny: Sanofi -Aventis Sp. z o.o., ul. Bonifraterska 17, 00-203 Warszawa, tel. 22 280 00 00. Pozwolenie na dopuszczenie do obrotu wydane przez Ministra Zdrowia nr: 4377. PL.DROT.10.11.02.

Przed u yciem zapoznaj si z ulotk , która zawiera wskazania, przeciwwskazania, dane dotycz ce dzia a niepo danych i dawkowanie oraz informacje dotycz ce stosowania produktu leczniczego, b d skonsultuj si z lekarzem lub farmaceut , gdy ka dy lek

niew a ciwie stosowany zagra a Twojemu yciu lub zdrowiu.

[1048-10] NoSpa GorzkaCz 230x290.indd 1 12/2/10 11:11:59 AM

Page 30: Gorzka Czekolada nr 2

30 31

CZARNA słodzona

Page 31: Gorzka Czekolada nr 2

CZARNA słodzona

30 31

tekst: Marek Lewoc

MARSZ DO KUCHNI!Jeżeli samą ramówkę telewizyjną potraktujemy ja-ko wymierny wskaźnik aktualnej mody, to widać, że nastał czas gotowania. TVN przygotowuje się wła-śnie do premiery serialu „Przepis na życie”, w którym jedną z głównych ról odgrywają przepisy kulinarne. Upadłe restauracje w całej Polsce wzorem Brytyjczy-ka Gordona Ramsaya ratuje Magda Gessler. Cały czas popularnością cieszy się Robert Makłowicz. Powstają kolejne programy o zdrowej kuchni oraz reality show poświęcone domowemu gotowaniu czy wyścigom o tytuł szefa kuchni. Mało? Jest jeszcze cały kanał po-święcony tylko najnowszej kuchni, czyli Kuchnia.tv. I chociaż programy kulinarne są obecne w telewizji od lat, teraz całkowicie zmienił się ich target. Kiedyś przed ekranami zasiadały głównie gospodynie do-

mowe. Dziś stacje celują w młodych, dynamicznych ludzi, którzy chcą cieszyć się życiem.Trend, jak zazwyczaj, przychodzi do nas z Zacho-du, gdzie już od kilku lat gotowanie święci triumfy, a kucharze, tacy jak Nigella Lawson (nazwana prze-wrotnie przez prasę „królową kuchennego porno”), Jamie Olivier („nagi szef kuchni”) czy Gordon Ram-say to dziś telewizyjni celebryci, którzy decydują o tym, co powinno gościć na naszych stołach. Nie ma w tym nic absurdalnego – świat kulinariów za-czął się rządzić podobnymi zasadami, co świat mo-dy. Jak donosi brytyjski „The Independent”, w tym sezonie obowiązujące trendy to m.in. jedzenie eko-logiczne, wytrawne i słodkie ciasta oraz spotkania na domowych koktajlach. Modni mają być także… mężczyźni w kuchni.

K

Page 32: Gorzka Czekolada nr 2

32 33

CZARNA słodzona

ULTUROWA NOBILITACJA KUCHARZENIADziś szampan, kawior i ostrygi, chociaż wciąż kosz-towne, nie ustępują w szykowności tradycyjnym specjałom. Straciły znaczenie klasyczne podziały na jedzenie elitarne i pospolite. Świat kulinariów stał się egalitarny, bo obecnie prawie wszystko można przygotować w zaciszu własnej kuchni. Dostępność kiedyś bardzo rzadkich produktów sprawia, że naj-bardziej wyszukane dania można przyrządzić sa-modzielnie. Nikogo nie przeraża już zrobienie sushi, upieczenie chleba czy podanie płonących lodów. Składniki możemy kupić już w zwykłych osiedlo-wych supermarketach. A jeśli ich tam nie znajdzie-my, to od czego jest internet?Różnica w podejściu do kulinariów jest o tyle wi-doczna, że jeszcze niedawno modnym luksusem było korzystanie z usług firm cateringowych, na-wet podczas świąt o zdecydowanie domowym i tradycyjnym charakterze. W krótkim czasie nastą-piła kulturowa nobilitacja kucharzenia, przez wiele lat było ono postrzegane jako ciężka praca, z której warto zrezygnować, jeżeli tylko nas na to stać. Dziś znacznie bardziej na czasie jest zorganizowanie wspólnego gotowania z przyjaciółmi niż spotkanie na szykownej kolacji w drogiej restauracji. Ekonomi-ści przekonują, że za tą modą stoi światowy kryzys gospodarczy, który sprawił, że dwa razy oglądamy każdy grosz. Może być w tym ziarno prawdy. Nawet jeżeli tak jest, recesja pomogła nam na nowo za-uważyć, że nie tylko samo jedzenie, ale także proces przygotowywania posiłku, może być ekscytującym przeżyciem. To, że lubimy się chwalić umiejętno-ściami kulinarnymi widać za sprawą Facebooka czy blogów. Do kuchni przenoszą się także imprezy kor-poracyjne. Ci, którzy nie mają cierpliwości do ekspe-rymentowania i samokształcenia, mogą skorzystać z coraz liczniejszych kursów gotowania.

ZAMIAST KSIĄŻKI – BLOGW 2002 roku blogerka Julie Powell rozpoczęła opi-sywanie swoich zmagań z przepisami legendy ame-rykańskiej kuchni – Julii Child. Wtedy taki sposób prezentowania kulinarnych przygód był w sieci no-wością. Blog szybko zdobył tak dużą popularność, że autorka dostała propozycję opisania swojego projektu w książce, którą następnie przeniesiono na ekran pod postacią filmu „Julie i Julia”. Dziś blogi kuli-narne to jedna z najpopularniejszych form dzielenia się ciekawymi przepisami. Także w Polsce nastąpił ich prawdziwy wysyp.

Anna Włodarczyk, autorka strony „Strawberries From Poland”, była jedną z pierwszych polskich blogerek kulinarnych. – Blog zaczęłam prowadzić pod wpły-wem fali zachwytów nad blogami zagraniczny-mi. Polskich blogów była wtedy zaledwie garstka. Spodobała mi się idea pisania o jedzeniu, dzielenia się doświadczeniami i przemyśleniami dotyczącymi

tej dziedziny życia oraz sama fotografia kulinarna – wspomina początki. Wychowałam się w domu, w którym zawsze cze-kała na nas miska ciepłej zupy, domowe ciasto i domowe przetwory – to już opowieść Eweliny Majdak, która prowadzi bloga „Around the kit-chen table”. – Gotowanie to dla mnie nie przy-mus, ale prawdziwy relaks i wspaniała forma po-wrotu do zachwianej równowagi. Blog pozwolił mi również spojrzeć na kulinaria oczami innych i niejako dodał odwagi do eksperymentowania w kuchni, a przy okazji mam szansę pokazać lu-dziom, że gotowanie czy wypiek prawdziwego chle-ba na zakwasie są proste i przyjemne.

Blogerki dostrzegają rozwijającą się modę kulinarną. – Widać to już na pierwszy rzut oka: w księgarniach pojawia się coraz więcej książek kulinarnych, w sieci funkcjonuje kilkaset food-blogów, zaczynamy jeź-dzić na kulinarne festiwale, gotować z przyjaciółmi i po prostu rozmawiać o jedzeniu. Gotowanie wy-chodzi ze sfery obowiązków do sfery pasji -– nikt już się nie wstydzi przyznać, że kulinaria to jego hobby – mówi Anna Włodarczyk. Ewelina Majdak dostrzega zmienność kulinarnych trendów: – Mam wrażenie, że powoli przemija fascynacja kuchnią z różnych zakątków świata i coraz więcej ludzi szuka powrotu do swoich korzeni. Ludzie chcą mieć wpływ na to, co jedzą, chcą jeść zdrowo i domowo. Zdaję sobie sprawę, że obecny styl życia nie sprzyja przysłowio-wemu „staniu przy garach”, ale każdy powinien od-naleźć swój złoty środek.

MODNIE ZNACZY ZDROWO?

Kiedyś sprawa wydawała się prosta – albo jesz cieka-wie, albo zdrowo. Teraz, gdy już wiadomo, że można z pożytkiem dla zdrowia przygotować bardzo atrak-cyjne posiłki, chęć poszukiwania nowych smaków wzrasta. Współczesny kucharz-amator może po-chwalić się ogromną wiedzą na temat wartości od-żywczych i zdrowotnych walorów poszczególnych składników. Wśród kulinarnych trendów prym wio-dą ekologia i ruch Slow Food. A jak powszechnie wiadomo, wysoka świadomość żywienia przekłada się na jakość życia. Dlatego w modzie na gotowanie zyskujemy podwójnie.

Każdy trend ma do siebie to, że przemija. Czy tak nagle, jak wszyscy zaczęli mówić o gotowaniu, mogą również o nim zapomnieć? Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Prawdopodobnie za jakiś czas kuchnia zniknie z telewizji. Ale umiejętności, które nabyło w tym czasie całe pokolenie młodych kucha-rzy, pozostaną i być może zostaną przekazane dalej.

Moda na gotowanie jest rzeczywiście wi-doczna. Zauważyłam, że moje koleżanki, które wcześniej zarzekały się, że nie wejdą do kuchni, teraz zaczęły czuć potrzebę sa-modzielnego gotowania. Modne stało się domowe pieczenie chleba czy robienie sushi. Polacy coraz więcej wiedzą, poznają nowe przepisy, kombinują ze składnikami. Lubią się przechwalać wiedzą o jedzeniu, na przykład na blogach. To ważne, że ludzie zorientowali się, że nie tylko jedzenie, ale także gotowanie jest przyjemne. Myślę, że w świecie, w którym brakuje normalności i jesteśmy coraz bardziej zabiegani, goto-wanie pozwala nam cieszyć się namiastką rodzinnego domu.Niemniej jako dietetyk spotykam się często także z ludźmi, którzy nie chcą mieć z goto-waniem nic wspólnego i być może dlatego właśnie szukają pomocy. Na ich przykładzie widać, że świadome żywienie jest kwestią zadbania o siebie. Na szczęście współcześni młodzi ludzie mają smykałkę do zdrowego odżywiania. Czytają etykiety produktów, są świadomi, że należy ograniczać tłuszcze, że trzeba jeść więcej warzyw i białka. Powoli doganiamy pod tym względem Zachód, gdzie nie od dziś wiedzą, że zdrowe jedzenie jest sposobem na przedłużenie sobie życia. Myślę, że ta świadomość nie spadnie, tylko będzie się rozwijać, a moda na gotowanie może być tu pomocna.

AGATA LEWANDOWSKAdietetyk i psycholog, prowadząca program kulinarno-dietetyczny w TVN Style „Rewolucja na talerzu“

Page 33: Gorzka Czekolada nr 2

32 33

CZARNA słodzona

Co łączy Halle Berry z Lechem Wałęsą czy Ernestem Hemingwayem? Z czym borykał się wielki Elvis Presley i diva jazzu Aretha Franklin, autor „Ojca chrzestnego” i twórca „Gwiezdnych wojen”? Marta Wiśniewska (Mandaryna) Tancerka, choreograf, wokalistka mu- zyki dance, aktorka i celebrytka w peł- nym znaczeniu tego słowa. Na cu-krzycę choruje od czasu powikłań w trakcie ciąży. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, nowy album Man-daryny ma ponoć ukazać się pod na-zwą „Sugar Sugar”. Brzmi słodko!

Morgan FreemanNie tylko aktor i reżyser filmowy, ale także narrator (m.in. „Marsz pingwi-nów”, „Wojna światów”). Od czasu zdiagnozowania u niego cukrzy-cy, Freeman często wypowiada się w imieniu diabetyków. Jest też rzecz-nikiem kilku stowarzyszeń diabetolo-gicznych. W czym nie przeszkodziła Freeman’owi cukrzyca? W zdobyciu Oscara, Złotego Globu i uznania reży-serów, którzy dają mu znaczną swo-bodę twórczą w konstruowaniu kreowanych postaci. Aktor, obecny na szklanym ekranie od 43 lat, ma wypełniony po brzegi kalendarz związany z nowymi rolami na ten i cały przyszły rok.

tekst: Ewa Pliszka

zdjęcia: East News

Page 34: Gorzka Czekolada nr 2

34 35

CZARNA słodzona

Rlu sławnych diabetyków było w naszej historii, nie dowiemy się zapewne nigdy, bo większość

z nich nie została nigdy zdiagnozowana. Artyści, po-litycy, sportowcy, naukowcy – obecnie na cukrzycę choruje wiele sław i wybitnych umysłów tego świata. Za ich sukcesem stoi nie tylko samokontrola i stoso-wanie zaleceń lekarskich, ale również odpowiednie nastawienie do choroby. Bez motywacji i wiary, że cukrzyca to jeszcze nie koniec świata, alpinista Will Cross nie zdobyłby obu biegunów i najwyższych szczytów obu Ameryk, a brytyjski wioślarz Steve Redgrave medalu olimpijskiego. Cukrzyca może do-tknąć każdego, bez względu na wiek czy styl życia. Trzeba liczyć się z ograniczeniami, jakie niesie choro-ba, ale da się ją oswoić. Diabetyk, tak samo jak osoba zdrowa, może korzystać z uciech życia, realizować pasje i cele. Są tacy, którym cukrzyca nie przeszko-dziła wspiąć się na Kilimandżaro, zdobyć Oskara czy zrobić karierę w polityce.

Śpiew, ciąża i chorobaPolskie piosenkarki – Marta Wiśniewska (Mandary-na) i Paulina Ignaciak (Paulla) zachorowały na cu-krzycę (typu 1.) w trakcie ciąży. Winne są tu hormo-ny podtrzymujące ciążę, które sprawiają, że poziom glukozy w organizmie wzrasta na tyle wysoko, że

insulina nie może sobie poradzić z przetworzeniem jej nadmiaru. Paulla w wywiadach wyznaje, że z jej zdrowiem jest różnie, ale dba o siebie, zwraca szcze-gólną uwagę na to, co je i stosuje leki. Podobnie jak Mandaryna, stale nosi przy sobie pompę insulinową. Wiśniewska przyznaje, że długo buntowała się prze-ciwko chorobie, nie mogła zaakceptować faktu, że w wieku 24 lat zachorowała na nieuleczalną chorobę, szczególnie, że nikt w jej rodzinie nie miał cukrzycy. Musiała zmienić styl życia, przejść na dietę. Wpada-ła w wahania nastroju. Dzisiaj mówi, że choroba ją zahartowała. Angażuje się w akcje społeczne skie-rowane do diabetyków, propaguje wiedzę o choro-bie, współpracuje ze stowarzyszeniami diabetyków i – jak mówi – stara się żyć pełnią życia. Na szczę-ście obecnie mówienie głośno o chorobie nie jest już problemem. Fani obu piosenkarek przyjęli infor-mację o ich chorobie ze zrozumieniem, a plotkarskie portale musiały gdzie indziej szukać sensacji.

Dobrze rozegraneHalle Berry, pierwsza w historii czarnoskóra aktor-ka, która otrzymała nagrodę Oskara, bagatelizo-wała pierwsze symptomy cukrzycy. Kiedy jednak zemdlała na planie serialu „Living Dolls” i zapadła w tygodniową śpiączkę, nie mogła dalej jej zaprze-czać. Czas diagnozy zbiegł się z intensywną pracą

w serialu i dlatego początkowo artystka niepokojące objawy kładła na karb zmęczenia i przepracowania. Informacja o chorobie była dla niej szokiem. Halle regularnie uprawia sport i restrykcyjnie przestrzega tzw. diety garściowej, polegającej na tym, że produk-tów z wysoką zawartością białka może zjeść dzien-nie tyle, ile zmieści się w otwartej dłoni, owoców i warzyw – w garści, a węglowodanów – jedynie ty-le, co w zaciśniętej pięści. Nie polecamy odmierza-nia żywności garścią – otwartą, czy też zaciśniętą – ale trzeba przyznać Halle, że świetny wygląd, role i zdobyte nagrody dowodzą, że udało się jej oswoić chorobę. Podobnie zresztą jak innej amerykańskiej aktorce, Sharon Stone, znanej m.in. z nieprzeciętnie wysokiego ilorazu inteligencji (154 IQ). Sharon cho-ruje na cukrzycę typu 1. od wielu lat, co nie prze-szkodziło jej zagrać w kilkudziesięciu filmach, w tym tak niezapomnianych jak „Pamięć absolutna”, „Nagi instynkt” czy „Kasyno”.

Z glukometrem na szczyty Wielu lekarzy ma negatywne podejście do upra-wiania wyczynowego sportu przez diabetyków. Tymczasem śledząc losy sławnych sportowców przekonujemy się, że nie brakuje wśród nich osób zmagających się z chorobą, zarówno 1. jak i 2. typu. Oczywiście, żeby udział w zawodach był bezpiecz-

ny, musi on być poprzedzony odpowiednim prze-szkoleniem nie tylko sportowca, ale i jego trene-rów i innych osób z najbliższego otoczenia. Wśród najsłynniejszych diabetyków robiących karierę w sporcie warto wymienić chociażby Gary’ego Hal-la – amerykańskiego pływaka, dziesięciokrotnego medalistę olimpijskiego (w tym 5 złotych medali!); Steve’a Redgrave’a – brytyjskiego wioślarza, pięcio-krotnego złotego medalistę olimpijskiego; czy Ar-thura Ashe’a – amerykańskiego tenisistę, zwycięzcę Wimbledonu. Najbardziej znanym polskim diabe-tykiem sportowcem jest Michał Jeliński – wioślarz, czterokrotny mistrz świata i mistrz olimpijski. Cierpiąca na cukrzycę 1. typu Ilona Kwarta jako jedy-na polska diabetyczka zdobyła Kilimandżaro (2005 r.), Mont Blanc (2006 r.), Aconcaguę i Elbrus (2008 r.). Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego i miłośniczka sportu, po wykryciu u niej choroby stwierdziła, że chce robić coś na przekór chorobie, coś ekstremalnego, zdobywać szczyty – dosłow-nie. Jak wspomina – miała wrażenie, że jej życie się kończy, choć skończyła wtedy 27 lat. Wbrew reak-cjom rodziny i przyjaciół ruszyła w wysokie góry. Lekarze wyrazili zgodę (wyniki były zachęcające), co dla Ilony było sygnałem, że nie ma co odkładać marzeń. Nie oznacza to jednak, że pasje wzięły górę nad rozsądkiem. Kwarta do wypraw przygotowuje się bardzo starannie, towarzyszy jej mąż. Zabierają

ze sobą zapasowe leki, baterie, glukometry, peny i oczywiście pompę insulinową. Jak się okazuje, ze stale kontrolowaną i dobrze wy-równaną cukrzycą można świetnie funkcjonować. Mit o tym, że choroba stoi na drodze do realizacji nieprzeciętnych pasji i sukcesu, należy włożyć mię-dzy bajki. Wszystko zależy od Ciebi

artur a

she

gary hall

Mic

hał j

eliń

ski

halle berry

Page 35: Gorzka Czekolada nr 2

34 35

CZARNA słodzona

Rlu sławnych diabetyków było w naszej historii, nie dowiemy się zapewne nigdy, bo większość

z nich nie została nigdy zdiagnozowana. Artyści, po-litycy, sportowcy, naukowcy – obecnie na cukrzycę choruje wiele sław i wybitnych umysłów tego świata. Za ich sukcesem stoi nie tylko samokontrola i stoso-wanie zaleceń lekarskich, ale również odpowiednie nastawienie do choroby. Bez motywacji i wiary, że cukrzyca to jeszcze nie koniec świata, alpinista Will Cross nie zdobyłby obu biegunów i najwyższych szczytów obu Ameryk, a brytyjski wioślarz Steve Redgrave medalu olimpijskiego. Cukrzyca może do-tknąć każdego, bez względu na wiek czy styl życia. Trzeba liczyć się z ograniczeniami, jakie niesie choro-ba, ale da się ją oswoić. Diabetyk, tak samo jak osoba zdrowa, może korzystać z uciech życia, realizować pasje i cele. Są tacy, którym cukrzyca nie przeszko-dziła wspiąć się na Kilimandżaro, zdobyć Oskara czy zrobić karierę w polityce.

Śpiew, ciąża i chorobaPolskie piosenkarki – Marta Wiśniewska (Mandary-na) i Paulina Ignaciak (Paulla) zachorowały na cu-krzycę (typu 1.) w trakcie ciąży. Winne są tu hormo-ny podtrzymujące ciążę, które sprawiają, że poziom glukozy w organizmie wzrasta na tyle wysoko, że

insulina nie może sobie poradzić z przetworzeniem jej nadmiaru. Paulla w wywiadach wyznaje, że z jej zdrowiem jest różnie, ale dba o siebie, zwraca szcze-gólną uwagę na to, co je i stosuje leki. Podobnie jak Mandaryna, stale nosi przy sobie pompę insulinową. Wiśniewska przyznaje, że długo buntowała się prze-ciwko chorobie, nie mogła zaakceptować faktu, że w wieku 24 lat zachorowała na nieuleczalną chorobę, szczególnie, że nikt w jej rodzinie nie miał cukrzycy. Musiała zmienić styl życia, przejść na dietę. Wpada-ła w wahania nastroju. Dzisiaj mówi, że choroba ją zahartowała. Angażuje się w akcje społeczne skie-rowane do diabetyków, propaguje wiedzę o choro-bie, współpracuje ze stowarzyszeniami diabetyków i – jak mówi – stara się żyć pełnią życia. Na szczę-ście obecnie mówienie głośno o chorobie nie jest już problemem. Fani obu piosenkarek przyjęli infor-mację o ich chorobie ze zrozumieniem, a plotkarskie portale musiały gdzie indziej szukać sensacji.

Dobrze rozegraneHalle Berry, pierwsza w historii czarnoskóra aktor-ka, która otrzymała nagrodę Oskara, bagatelizo-wała pierwsze symptomy cukrzycy. Kiedy jednak zemdlała na planie serialu „Living Dolls” i zapadła w tygodniową śpiączkę, nie mogła dalej jej zaprze-czać. Czas diagnozy zbiegł się z intensywną pracą

w serialu i dlatego początkowo artystka niepokojące objawy kładła na karb zmęczenia i przepracowania. Informacja o chorobie była dla niej szokiem. Halle regularnie uprawia sport i restrykcyjnie przestrzega tzw. diety garściowej, polegającej na tym, że produk-tów z wysoką zawartością białka może zjeść dzien-nie tyle, ile zmieści się w otwartej dłoni, owoców i warzyw – w garści, a węglowodanów – jedynie ty-le, co w zaciśniętej pięści. Nie polecamy odmierza-nia żywności garścią – otwartą, czy też zaciśniętą – ale trzeba przyznać Halle, że świetny wygląd, role i zdobyte nagrody dowodzą, że udało się jej oswoić chorobę. Podobnie zresztą jak innej amerykańskiej aktorce, Sharon Stone, znanej m.in. z nieprzeciętnie wysokiego ilorazu inteligencji (154 IQ). Sharon cho-ruje na cukrzycę typu 1. od wielu lat, co nie prze-szkodziło jej zagrać w kilkudziesięciu filmach, w tym tak niezapomnianych jak „Pamięć absolutna”, „Nagi instynkt” czy „Kasyno”.

Z glukometrem na szczyty Wielu lekarzy ma negatywne podejście do upra-wiania wyczynowego sportu przez diabetyków. Tymczasem śledząc losy sławnych sportowców przekonujemy się, że nie brakuje wśród nich osób zmagających się z chorobą, zarówno 1. jak i 2. typu. Oczywiście, żeby udział w zawodach był bezpiecz-

ny, musi on być poprzedzony odpowiednim prze-szkoleniem nie tylko sportowca, ale i jego trene-rów i innych osób z najbliższego otoczenia. Wśród najsłynniejszych diabetyków robiących karierę w sporcie warto wymienić chociażby Gary’ego Hal-la – amerykańskiego pływaka, dziesięciokrotnego medalistę olimpijskiego (w tym 5 złotych medali!); Steve’a Redgrave’a – brytyjskiego wioślarza, pięcio-krotnego złotego medalistę olimpijskiego; czy Ar-thura Ashe’a – amerykańskiego tenisistę, zwycięzcę Wimbledonu. Najbardziej znanym polskim diabe-tykiem sportowcem jest Michał Jeliński – wioślarz, czterokrotny mistrz świata i mistrz olimpijski. Cierpiąca na cukrzycę 1. typu Ilona Kwarta jako jedy-na polska diabetyczka zdobyła Kilimandżaro (2005 r.), Mont Blanc (2006 r.), Aconcaguę i Elbrus (2008 r.). Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego i miłośniczka sportu, po wykryciu u niej choroby stwierdziła, że chce robić coś na przekór chorobie, coś ekstremalnego, zdobywać szczyty – dosłow-nie. Jak wspomina – miała wrażenie, że jej życie się kończy, choć skończyła wtedy 27 lat. Wbrew reak-cjom rodziny i przyjaciół ruszyła w wysokie góry. Lekarze wyrazili zgodę (wyniki były zachęcające), co dla Ilony było sygnałem, że nie ma co odkładać marzeń. Nie oznacza to jednak, że pasje wzięły górę nad rozsądkiem. Kwarta do wypraw przygotowuje się bardzo starannie, towarzyszy jej mąż. Zabierają

ze sobą zapasowe leki, baterie, glukometry, peny i oczywiście pompę insulinową. Jak się okazuje, ze stale kontrolowaną i dobrze wy-równaną cukrzycą można świetnie funkcjonować. Mit o tym, że choroba stoi na drodze do realizacji nieprzeciętnych pasji i sukcesu, należy włożyć mię-dzy bajki. Wszystko zależy od Ciebi

nick jonas (jonas brothers)

Co tam Edison czy Hemingway! Dla mło-dych czytelników „Gorzkiej Czekolady” za wzór można postawić Nicka Jonasa.

Gwiazdę pop, amerykańskiego muzyka i najmłodszego członka zespołu Jonas Brothers. W zespole gra głównie na gita-

rze, sporadycznie na perkusji i pianinie. Jego ka-riera do pewnego momentu mogłaby być wstępem do bajki o złotym dziecku Hollywood. W wieku 6 lat gdy był

z matką u fryzjera, poproszono go o występ muzyczny. Zgodził się. Właśnie w taki sposób został dostrzeżony

przez agenta z Broadway’u. Efektem były jego licz-ne występy w musicalach i kariera muzyczna. Bajkom jednak daleko do prawdziwego ży-

cia – w 2005 r. u Nicka zdiagnozowano cu-krzycę typu 1. Jego poziom cukru we krwi

wynosił wówczas ponad 700 mg i młody muzyk musiał przerwać trasę koncertową.

Trafił do szpitala. Nie wiedział nawet, czy będzie mógł dalej tworzyć muzykę, ale dzięki przyjacio-łom odzyskał wiarę w siebie. Dzień po wyjściu ze szpitala szalał już na scenie i wiedział, że cukrzyca nie

powstrzyma realizacji jego marzeń. Z historii Nicka Jonasa należy wycią-

gnąć dwa wnioski. Po pierwsze, cho-roba nie przekreśla twoich pasji. Po drugie, gdy mama poprosi Cię

u fryzjera o mini recital, nie odmawiaj. Na krześle obok może siedzieć agent

z Broadway’u lub chociażby studia Buffo.

lech Wałęsa

paulla

Page 36: Gorzka Czekolada nr 2

LOOKIER design

36 37

Naj

smac

znie

jsza

czc

ionk

a św

iata

zap

roje

ktow

ana

prze

z Cz

eszk

ę M

artę

Maš

tálk

ovą

z… c

iekł

ego

karm

elu

(4. m

iejsc

e w

kon

kurs

ie F

ood

Des

ign

mag

azyn

u „D

ezee

n”).

Page 37: Gorzka Czekolada nr 2

LOOKIER design

Food Design to dziś branża modna i chodliwa, choć ze sztuką nie ma wiele wspólnego.

W skrócie jest projektowaniem żywności, diety oraz produkcji i usług branży żywnościowej. Dotyczy to całego procesu – od świadomego wyboru upraw, przez logistykę, aż po ekspozycję, która naturalnie pełni funkcję najbardziej istotną w całym procesie. Coraz bardziej zależy nam na tym, aby jedzenie było podawane w sposób estetyczny i atrakcyjny dla naszych zmysłów. Mówimy tu nie tylko o poda-waniu do stołu, ale i o ciekawym designersko opa-kowaniu czekolady czy ciastkach z wytłoczonym „fajnym” wzorem. Nie chodzi już o sam smak, nie chodzi o wartości odżywcze, chodzi o to, jak coś wygląda i jak to przełoży się na sprzedaż.

YSKI IDĄ W GÓRĘLiczy się ergonomia, funkcjonalność, komunika-tywność, interakcja i wizjonerstwo. Na Zachodzie w dużych firmach powstają całe działy, które sku-

piają się na samej tylko kolorystyce opakowań, u nas wciąż jeszcze jest to w powijakach. Wystarczy spojrzeć na półki z żywnością w supermarketach, żeby zobaczyć, jak dużo jest jeszcze do zrobienia. Polski Food Design w dalszym ciągu stawia na przaśność i swojskość. Czy chodzi o zupki instant, makarony, czy mrożone pizze. Widać też wyraźne trendy orientalne, bo Polacy odkryli inne kuchnie i łatwo nabierają się na opakowania udające te „za-chodnie” lub też „wschodnie”. W słodyczach stawia się na kolory i infantylizm, jakby słodkości jadły tyl-ko dzieci i jakby ich nie trzeba było w tej dziedzinie edukować. To zupełnie odwrotnie niż w przypadku trendów zachodnich, które teraz stawiają na ekolo-gię, prostotę i retro w stylizacji jedzenia. Od czasu kryzysu modna zrobiła się estetyka z początku po-przedniego wieku, obserwujemy więc nostalgiczny powrót do przeszłości, do czasów, gdy żyło się bez-piecznie, a ekonomia nie była tak nieprzewidywalna jak huragan Katrina. Pierwiosnkiem takich działań

36 37

tekst: Magdalena Kacalak

zdjęcia: materiały promocyjne

SZTUKA TO ŻYCIE, I ODWROTNIE. ARTYŚCI NIEUSTANIE ANEK-TUJĄ JEGO NOWE OBSZARY NA SWOJE POTRZEBY. OKAZUJE SIĘ, ŻE COŚ TAK NIETRWAŁEGO I TAK BANALNEGO JAK JEDZE-NIE, MOŻE STAĆ SIĘ TWORZYWEM ARTYSTYCZNYM. PRZE-CZYTAJCIE, JAK DOSTRZEC W BAKŁAŻANIE DZIEŁO SZTUKI I CZY CHIPSY MOGĄ BYĆ GWIAZDĄ DESIGN.

Page 38: Gorzka Czekolada nr 2

38 39

LOOKIER design

w Polsce jest na pewno Krakowski Kredens, który od samego początku swoją identyfikację wizualną opiera na tradycji, a kolory i opakowania wzoruje na tych przedwojennych, wprowadzając na no-wo modne metalowe puszki na cukierki i herbaty w próżniowych puszkach. Podobnie testuje ry-nek Wedel, który z okazji swojego jubileuszu wy-puścił na rynek serię swoich kultowych słodyczy w opakowaniach retro. Zatrudnił młodych pol-skich artystów do zaprojektowania „ubranek” w stylu vintage swoim sztandarowym produktom. Stylowe nadruki dostała m.in. moja ulubiona cze-kolada gorzka i mleczna, kochany Torcik Wedlow-ski, Mieszanka Krakowska, Ptasie Mleczko i Baryłki. Tyle na polskim rynku.

ZTUKA W SŁUŻBIE „SPOŻYWKI”Na świecie Food Design traktowany jest coraz czę-ściej nie tylko jako część biznesu, ale samoistna for-ma sztuki. Nikogo nie dziwi, że pracuje się na two-rzywie tak nietrwałym, które niemal natychmiast po obejrzeniu znika w żołądku lub utylizuje się za-raz po zrobieniu dokumentacji fotograficznej, np. ciemniejąca błyskawicznie rzeźba z jabłka. Sztuka

Page 39: Gorzka Czekolada nr 2

dla sztuki, można powiedzieć, ale jest to wyraz rosnącej estetyzacji wszystkich dziedzin naszego życia. Sceptycy mówią: czy jabłko nie może być po prostu jabłkiem? Czy nie wystarcza nam już jego idealna krągłość zaprojektowana przecież przez samą naturę? Inni będą mówili, że kreacja człowieka nie ma granic, bo dawno już przekro-czyliśmy granice nieingerowania w naturę.Zobaczmy, co pokrótce dzieje się w Food Design, jakie nazwiska są w tej chwili popularne i na kogo warto zwrócić teraz uwagę.

URU FOOD DESIGNUJednym z guru designu użytkowego, zajmują-cym się nie tylko jedzeniem, jest Marti Guixé, który szczególny nacisk kładzie na użyteczność, dostępność i szybkość, z jaką towar może dotrzeć do konsumenta. To właśnie te założenia sprawiły, że stał się atrakcyjnym kąskiem dla producentów żywności. Jako jeden z pierwszych zrozumiał, że Food Design to sposób na szersze dotarcie do klienta, przeorganizowanie całego rynku. On od-cina się od nostalgii do jedzenia, odcina się czę-sto od samego jedzenia, bo sposób, w jaki pro-

jektuje jedzenie czasami wizualnie nie ma z nim nic wspólnego. W końcu jedzenie przetworzone, które wyglądem przypomina drewniane klocki to tylko produkt, który przetworzony staje się we-dług niego czystą energią.

IDEĄ NA USTACH I W DŁONISilny trend ekologiczny reprezentuje Diane Bisson, profesor wzornictwa użytkowego z Montrealu, według której nic nie powinno się marnować. Jej seria ekologicznych, jadalnych naczyń pokazuje, że można pakować żywność tak, by była maksy-malnie użyteczna. Na dodatek bez konserwantów, sztucznych barwników i cukru. Powstaje tylko pytanie, w co zapakować opakowanie, które – skoro jadalne – powinno być czyste. Ten projekt daje więc pole do rozwoju na przyszłość, a póki co może być atrakcją dziecinnego przyjęcia i uła-twić rodzicom sprzątanie po nim. Projektantka za-pewnia, że udostępni niebawem swój przepis na jadalne naczynia, by gospodynie domowe mogły przygotować swoje wersje na, powiedzmy, nie-dzielny piknik. Sam pomysł na jadalne naczynia narodził się w głowie Diane 10 lat temu, gdy odwożąc codziennie swojego syna do szkoły, wi-dywała pojemniki z wysypującymi się opakowa-niami po jedzeniu. Jej naczynia powstają głównie

z wody i mączki ze sproszkowanych warzyw, owo-ców, orzechów i fasoli. Tak więc produkując je, w najgorszym wypadku otrzymamy po prostu biodegradowalne naczynia, w najlepszym – eko-logiczny sposób na zużycie nadwyżek warzyw. Swoje doświadczenia z wypieku eko-talerzy Bis-son zebrała w książce „Edible: The Food as Material”, którą można zamówić przez eBay czy Amazon.

TYLISTKA JEDZENIACzy samo jedzenie można stylizować? Jak najbar-dziej, czego dowodem są prace Julie Rothhahn, która zamienia żywność w małe rzeźby, zachwy-cające ludzkie oko. Eksperymentuje z formą, ko-lorem i techniką, pozostawiając swoje prace dalej jadalnymi. Właściwie estetyzuje je tak bardzo, że czasami tracą one wizualne właściwości jedzenia, zamieniając się w kolorowe bryły, jak dziecięce klocki. Przykładowe kostki mają każdą dziurkę wypełnioną innym smakiem, np. słodkim, słonym i gorzkim, co jest nie lada wyzwaniem dla kub-ków smakowych. Julie także wydała książkę ze swoimi pracami. „Foood” również można kupić przez internet.

OMANTYCZNA FASHIONISTKAKatja Gruijters reprezentuje nurt romantyczny wśród projektantów Food Designu. Ozdabia koronkami bułki, robi ubranka na jabłka, zwykłe frytki pakuje w gazetowe ruloniki i czyni z nich prawdziwe ozdobne bukieciki do powieszenia na ścianie. Marzenie fana fast foodu! Fashionistka ucieszy się zapewne z torebki z ciabatty, jadal-nych kwiatów i przypraw zatopionych w galaret-ce jak pradawne owady w bursztynie. Katja jest uznawana za jedną z najbardziej kobiecych pro-jektantek w swojej dziedzinie. Chętnie robi deko-racyjne słodycze − czekolada w koronkowy wzór jej projektu to chyba najlepszy holenderski towar eksportowy.

UTY À LA PAIN I FRENCH FRITESCzasami inspirację do zabawy jedzeniem daje ar-tystom sama natura. No bo jak inaczej wytłuma-czyć chlebowe butki braci R&E Praspaliauskas czy balerinki z bakłażana, które nota bene są całkiem à propos tegorocznych trendów. Wdzięcznym te-matem do artystycznych poszukiwań wydaje się też właśnie fast food, zmora dietetyków. Wycho-dząc z założenia, że śmieciowe jedzenie jest złe, ale kojarzy się z czymś smacznym i wytwarza ma-

sę złych nawyków (np. podjadanie podczas oglą-dania telewizji), projektanci Hafsteinn i Juliusson wyprodukowali smakowe chipsy z papieru, któ-re zawierają w sobie aromat warzyw i owoców. Znajdziemy je w smakach ziemniaczanym, jago-dowym, miętowym, wasabi i cheddar. Są niskoka-loryczne, podobno nieszkodliwe dla środowiska, czy zdrowe, można już wątpić, ale na pewno nie tuczą. „Tasty air”, tak mówią o nich artyści. Wydaje się, że łatwiej będzie przekonać małe dzieci do nich niż do jedzenia marchewki.

ESIGN BAWI SIĘ JEDZENIEMWpływ na złe nawyki stara się mieć także Daizi Zeng, który wykorzystuje kultowe opakowania na rzeczy niezdrowe, by promować dobre, zdro-we jedzenie. I tak, estetycznie przycięte mar-chewki zapakował w coś, co do złudzenia przy-pomina paczkę Marlboro. Seler naciowy, obrany i przycięty, zdecydowanie nabiera wyglądu, gdy opakuje się go jak frytki z McDonald’s. Zheng jest podwójnie kodowany, bo bawiąc się jedzeniem, jest też mocno ironiczny, zmusza nas swoim działaniem do ciekawych wniosków. Pokazuje, jak bardzo opakowanie wpływa na nasze prefe-rencje smakowe. Czy marchewka pozbawiona swojego wyglądu, opakowana jak papierosy, sta-je się w cudowny sposób bardziej atrakcyjna? Dla fanów papierosów na pewno. I tak, dochodzimy do pewnego paradoksu, bo proponowane przez Zenga pakowanie jagód, każdej oddzielnie w list-ki przypominające opakowania tabletek, całko-wicie wyjaławia jagody z tego, czym są. Nikogo potem nie zdziwi, że małe dziecko nie wie, skąd pochodzi mleko i myśli, że jedyną formą kurczaka są panierowane pałki, jakie podają w KFC.

Food Design to dziś branża niezwykle modna, już prężna w krajach wysoko rozwiniętych, raczkują-ca w takich jak Polska, wciąż na dorobku. Budzi mieszane uczucia, bo jej sztuczki są coraz bardziej świadomie stosowane przez producentów żyw-ności, którzy już zorientowali się, jak wiele można zmienić odpowiednim podaniem produktu. Za-pomina się jednak, że sam Food Design jest też obszarem, na którym działają artyści. Poszukują-cy nowych rozwiązań, bawiący się ideą jedzenia, walczący o ekologiczne i odpowiedzialne życie. Jednych i drugich warto bacznie obserwować, bo już teraz małe, pakowane marchewki można kupić w pobliskim supermarkecie, a ziemniaki sprzedaje się pogrupowane rozmiarami i umyte. Od tego tylko krok do selera w opakowaniu na frytki.

38 39

LOOKIER design

FOODDESIGNCZYLI PROJEKTOWANIE ŻYWNOŚCI, DIE-TY ORAZPRODUK-CJIIUSŁUG BRAN-ŻY SPOŻWCZEJ, TODZIŚWYRAŹNY TREND

FOODDESIGN, czyli projektowa-nie żywności, diety oraz produk-cji i usług branży spożywczej to dziś wyraźny trend

Page 40: Gorzka Czekolada nr 2

KOLOR KANARKÓW, ŻONKILI, TULIPANÓW, KACZEŃCÓW, ZŁOTA, SŁOŃCA, KSIĘŻYCA I GWIAZD –

ŻÓŁTY TO BARWA ZDECYDOWANIE NASTRAJAJĄCA OPTYMISTYCZNIE. ŻÓŁTE SĄ TEŻ

BANANY, CYTRYNY, ANANASY CZY TUKANY, TAK WIĘC ŻÓŁTY TO RÓWNIEŻ

NAJBARDZIEJ EGZOTYCZNY KOLOR, JAKI MAMY.

40 41

LOOKIER trendy

tekst: Małgorzata Chmiel

Słynna trendseterka, Lidewij Edelkoort, będąc ostatniej jesieni w Polsce na Festiwalu Designu przepowiedziała żółtemu wielką karierę. Ma ponoć na stałe zastąpić róż. Jest optymistyczny, nieco sztuczny, przykłuwający uwa-

gę, czasem wręcz krzykliwy. To kolor-gwiazda i jako gwiazdę go przedstawiamy. Jego cel na sezon wiosna–lato: wydobyć witalność i radość. Żółty jest winien nam wszystkim wytłumaczenie. Kiedy przez ostatnie dwa sezony na wybiegach królował blady róż, kremy i szarości, styliści zapowiadali, że moda na dłużej oprze się na stonowanych kolorystykach. Osoby czerpiące inspirację i siłę z jaskrawych kolorów załamywały ręce. Mogły pozostać wierne swoim kolorystycznym upodobaniom i skazać się na bycie niemodnymi lub polubić smutne barwy i zapomnieć o ukochanym pomarańczu, amarancie i żółtym właśnie. Jeszcze pół roku temu styliści pocieszali kobiety zako-

Page 41: Gorzka Czekolada nr 2

40 41

LOOKIER trendy

MARTYNA CZERWIŃSKA projektantka mody, autorka marki Mysikrólik

Moda na kolor żółty ma swoje uzasadnienie w naszej psychice. Projektując, często decyduję się na koloro-we wzory. Wybierając konkretne barwy, kieruję się często energią, jaką dany kolor ze sobą niesie. Żółty pod tym względem jest niezrównany – otoczeni nim, czujemy w sobie więcej sił i pozytywniej patrzymy na świat. Kolor ten kojarzy się każdemu z wakacjami na plaży, słońcem i z witalnością, nic zatem dziwne-go, że poprawia samopoczucie. Kolejnym powodem, dla którego żółty wraca do łask, jest jego wyrazistość i charakter, którego nierzadko brakuje na przykład pastelowym odcieniom, królującym w poprzednich sezonach.

Metalowa biżuteria w kilku żółtych odcieniach projektu Zofii Lisiewicz zofia-lisiewicz.blogspot.com

Buty z żółtą podeszwą marki Jil Sander i sportowa propozycja marki Nikestore.jilsander.com, nike.com

chane w żywych kolorach: możecie mieć ubrania w stonowanych, modnych barwach i o delikatnych krojach. Ale nie zaszkodzi, jak je połączycie z ulubionymi jaskrawymi rzeczami o zdecydowanych sylwetkach albo choćby żółtym czy pomarańczowym lakierem do paznokci. Na tym polega moda: żeby ją znać, ale też mieć swoją bazę i na niej eksperymentować. Jednak szary i beż powinnaś też nosić, jeśli chcesz być na czasie – mówili. Ale żółty to kolor zazdrośnik – wrócił do łask projektantów i stylistów szybciej, niż było mu to pisane. I to nie tylko jako składnik śladowy. Terez modnie jest być od stóp do głów kolorowym. A żółty to już w ogóle hit. Na szczęście zanosi się, że na dłużej niż kilka sezonów...

W kolekcji wiosna–lato 2011 marki Simple Creative Products

kolor żółty promuje Magda Frąckowiak,

13. modelka w rankingu najlepszych na świecie.

Page 42: Gorzka Czekolada nr 2

42 43

LOOKIER miejsce

tekst: Łucja Ptak

zdjęcia: materiały promocyjne

Jedzenie, czytanie i długie rozmowy to dla niektórych jedne z najważniejszych przyjemności i rozrywek w życiu. War-to połączyć przyjemne z pożytecznym i kultywować takie miejsca, szczegól-nie z nowym numerem „Gorzkiej” w ręku. Prezentujemy drugą porcję naj-lepszych kawiarnio-czytelni w Polsce.

Clubbing odszedł do lamusa. Gdy pojawił się kryzys, modne stały się z powro-tem domówki – biforki przechodzące w afterki i przyjęcia składkowe. Gdy

udało nam się odgonić widmo bankructwa, ponownie zaczęliśmy wychodzić na miasto. Nie szukamy już jednak atrakcji, adrenaliny i wielkiej niewiadomej, która czeka tuż za rogiem – chcemy mieć miejsca, które zaspokajają naszą potrzebę bywania, ale dają to samo uczucie swojskości i swobody, które mamy w domu.

Wrzenie ŚwiataWARSZAWA, NOWY ŚWIAT 48 i GAŁCZYŃSKIEGO 7WWW.INSTYTUTR.PLDość świeża jest kluboksięgarnia „Wrzenie Świata”, którą we wrześniu ub. r. otwo-rzyli Paweł Goźliński, szef „Dużego Formatu”, reporterskiego dodatku do „Gazety”, oraz dwaj reporterzy – Mariusz Szczygieł i Wojciech Tochman. Pomysł na kawiar-nię reporterów zrodził się pomiędzy jedną a drugą audycją o tej samej nazwie, prowadzoną w Radiu TOK FM, wyjaśnia Wojciech Tochman. „U nas możesz nie tylko stanąć przy półce i przekartkować książkę. Możesz napić się dobrej kawy, zjeść domowe ciasto i czytać do woli. A jeśli masz ochotę kupić książkę, jest szansa, że jej autor będzie siedział obok i dostaniesz jego podpis”. Miejsce po-wstało z myślą o osobach, które fascynują się literaturą faktu, a oprócz czytania mają mnóstwo pytań, które chciałyby czytanym autorom zadać. Koncept jest taki, że tu spotkać się będą mogli czytelnicy i dziennikarze, by wymienić swoje refleksje, porozmawiać i posłuchać wzajemnie swoich historii. Tu premierę będą miały niewydane jeszcze książki, czego przykładem było czytanie „Dzisiaj nary-sujemy śmierć” Wojciecha Tochmana właśnie, książki, która ukazała się pod ko-niec listopada ub.r. Co ciekawe, czytelnicy będą tu mogli zostawiać wiadomości dla zaprzyjaźnionych reporterów, np. Hanny Krall, z pomysłami na nowe teksty, refleksjami czy po prostu z wyrazami szacunku po lekturze. Warto wiedzieć, że „Wrzenie świata” jest kolejną inicjatywą Instytutu Reportażu, którego ideą jest wspieranie polskiego reportażu i kształtowanie jego przyszłych twórców. Ka-wiarnia jest niewielka, mieści się w dwóch salach, jej punktem centralnym jest duży stół, przy którym toczą się najważniejsze dyskusje i padają najtrudniejsze czasem słowa. Na ścianach wiszą fotografie, aktualnie Jacka Poremby z Sudanu – istnieje możliwość kupna. Psy są mile widziane, papierosy nie. Na cotygodnio-we spotkania wstęp jest wolny, trzeba jednak wcześniej zarezerwować mailowo miejsce i dobrze byłoby przeczytać książkę. Jeśli nam się nie uda, będzie ją moż-na kupić na miejscu i poprosić autora o autograf.

Page 43: Gorzka Czekolada nr 2

42 43

LOOKIER miejsce

Opasły TomWARSZAWA, FOKSAL 17WWW.KREGLICCY.PLTo kolejna, już ósma, autorska restauracja rodzeństwa Kręglickich. Znowu świet-ny pomysł, trafiony w dziesiątkę, ponieważ lokal z miejsca stał się kultowym i bywać w nim wypada. Aby uściślić, to właściwie nie tyle typowy lokal restaura-cyjny, tylko bistro-księgarnia, które powstało w miejscu dawnej księgarni PIW-u. To tu mieściła się legendarna kawiarnia literacka, w której bywali między innymi: Antoni Słonimski, Stanisław Jerzy Lec, Gustaw Holoubek czy Janusz Głowacki. Można więc uznać, że tradycja jest kontynuowana, bo lokal promuje czytelnic-two i wystrojem nawiązuje do tamtych czasów. Idąc do Opasłego Tomu można się jeszcze zastanawiać, czy w ogóle wypada czytać przy jedzeniu, bo książki się plamią, bo uwagę powinno się skupiać na swoim talerzu – czy nie tak mówiła nam w dzieciństwie mama? Jednak gdy siądzie się przy stoliku i otworzy intere-sującą książkę, choćby polecaną „książkę dnia”, wątpliwości znikają. Tu trawienie wspomaga dobra literatura, nie tylko kulinarna, i swojskie jedzenie. Menu jest niewielkie, ale dobrane tak, że każdy znajdzie dla siebie coś smacznego. Potra-wy są sycące, jednogarnkowe, podawane w żeliwnych naczyniach. Zasłużoną sławą cieszyła się tarta z kozim serem i pomidorami, która podawana była na patelence zastępującej talerz z dodatkiem mieszanki sałat. W sezonie jesiennym króluje dynia z ciecierzycą i plastrami mozzarelli. Wieczorami lokal zmienia swoje oblicze i przeistacza się w elegancką restaurację z bogatszym menu i kartą win.

Nalanda i VegedajniaWROCŁAW, PLAC KOŚCIUSZKI 12Księgarnia, kawiarnia i bistro w jednym, tworzona przez dawną ekipę z „Czułe-go barbarzyńcy”. Kameralne miejsce z książką w roli głównej zaprasza nie tyl-ko do czytania, ale oglądania i słuchania. To miejsce, w którym sporo się dzieje, na czytanie trzeba więc wybrać dobry moment, bo w Nalandzie odbywają się warsztaty, wernisaże młodych fotografów, spotkania z pisarzami, projekcje kina amatorskiego i nie tylko oraz cykliczne rozmowy „Krytyki Politycznej”. Można tu posłuchać wierszy na wieczorkach poetyckich i przyprowadzić swoje dzieci na cotygodniowe czytanki. To świetny pomysł, bo mało jest miejsc, gdzie rodzice z dziećmi są mile widziani. Podczas gdy my przeglądamy nowe pozycje wydaw-nicze, nasze maluchy uczą się miłości do literatury. I co dla wielu osób może być ważne, nie znajdziemy tu sagi „Zmierzch”. Tu lubi się literaturę innego rodza-ju – podkreśla Piotr Soroka, właściciel. Dużym plusem jest też to, że księgarnia posiada w swojej ofercie książeczki dla najmłodszych. W Vegedajni, która jest jadalnią połączoną z księgarnią, mamy spory wybór potraw sezonowych, zup, deserów i zdrowych zestawów typu kotleciki z kaszy gryczanej i ziemniaków, a do tego cukinia zapiekana, pieczarki, sos słodki i pikantny jednocześnie czy pa-pryka faszerowana polentą i warzywami oraz makaron orkiszowy w pomidorach i ziołach. Specjalnością Nalandy są też wypiekane na zakwasie chleby z mąki żyt-niej i orkiszowej podawane z pastami z fasolki mung, ciecierzycy czy duszonych warzyw – mówi z dumą Piotr Soroka. Wszyscy znajdą tu coś smacznego, nie tyl-ko wegetarianie, gotuje się tu bowiem według Kuchni Pięciu Przemian – na ten temat znajdziemy tu bogatą biblioteczkę. Istotne jest to, że korzysta się tu tylko ze świeżych produktów wysokiej jakości i nikt nie używa mikrofalówki.

Page 44: Gorzka Czekolada nr 2

44 45

LOOKIER tester

użyteczne cacko

Biżuteria to często gra. Gra w konstrukcję i sentymenty (np. utrwalające ważne chwile charmsy, czyli kupowane okazjonalnie zawieszki) lub w funkcjonalność i wygodę – jak ten piękny srebrny pendrive w bransolecie projektu Marcina Nowaka. USBran Novvak, cena: pamięć 8 GB: 2100 zł (srebro rodowane), 1300 zł (alpaka rodowana)

zegarek jak kabestan

Ten niezwykły zegarek szwajcarskiej marki Cabestan produkowany jest tylko w ilości czterech egzemplarzy rocznie. Pierwszy powstał w 2009 r. Specjalne tarcze – przypominające kabestan (rodzaj windy na jachcie) – są jednocześnie mechanizmem i ozdobą. Wskazują czas, a także rezerwę mocy, jaka pozostała. Ze-garek nakręcany jest ręcznie. Kasetę zaprojektowano z tytanu, złota (także różowego i białego) oraz platyny. Inkrustacje z diamentów i szafirów. Zegarek Winch Tourbillon Vertical, cena: 275.000–400.000 $, www.cabestan.ch

zdWojona potrzeba WitaMin

Calibrum babyplan to witaminy i minerały

specjalnie dobrane dla kobiet planujących zaj-ście w ciążę oraz kobiet w I trymestrze ciąży. Ca-

librum mami to z kolei kompleks dla kobiet w II i III trymestrze ciąży oraz

karmiących. Calibrum babyplan,

cena: ok 17–20 zł (30 tabl.), w każdej aptece

krzesło panton dla każdego

Oczywiście nie dla każdego jest oryginał krzesła autorstwa słynnego

Vernera Pantona, ale egzemplarz własnoręcznie wykonany z drzewa,

np. na działce, możesz mieć także Ty. Autorem wizji pt. Panton DIY /Do

It Yourself/ jest słowacki projektant Peter Jakubik, który podał instrukcję,

jak krok po kroku wykonać krzesło. Wystarczy mieć zdjęcie słynnego

krzesła, drzewo i nieco umiejętności do majsterkowania...

Krzesło a’la Panton, cena: praca własnych rąk,

www.peter-jakubik.com

najdziWniejsze perFuMy ŚWiata

Nie ma tu podziału na poszcze-gólne nuty zapachowe czy zapa-chy męskie i damskie. Skład tych perfum to jedynie opracowana specjalnie substancja ambrok-san i alkohol. Perfumy same w sobie nie mają prawie żadne-go zapachu, dopiero w kon- takcie ze skórą tworzą indywi-dualny, ciepły zapach, który w dodatku przez każdą osobę jest odbierany inaczej. Magiczne doświadczenie. Molecule 2 marki Escentric Molecule z neoperfumerii GaliLu, cena ok. 500zł (100ml), www.galilu.pl

papieroWa nie z papieru

Niepozorna papierowa torba, mimo że jest jednorazowa i nietrwała – stała się swoistą ikoną. Projektanci zainspirowani jej formą prześcigają się w tworzeniu ekskluzywnych modeli toreb już nie z papieru, tylko ze specjalnie wyprawionej skóry naturalnej. Pre-zentujemy designerski wzór marki Regenesi. Dla mężczyzn i kobiet, na zakupy lub wyjście.Torba Regenesi, cena: ok. 150 euro, www.regenesi.com

RosnącabiżuteriaW tym przypadku

biżuteria zbliża się do przed-miotu sztuki konceptualnej.

Mimo to zachowuje swoją użyteczność. Projekt samego

Hafsteinna Juliussona dedy-kującego swoje niezwykłe

dzieło mieszkańcom dużych miast, którym brakuje zieleni.

Pudełka, w których można kupić zieloną biżuterię są de facto miniaturowymi szklarniami. Oczywiście

biżuterię z tej kolekcji należy podlewać regularnie specjal-

ną wodą z odżywką. Growing Jewelry,

cena: 150 euro, www.hafsteinnjuliusson.com

Page 45: Gorzka Czekolada nr 2

44 45

ROWEREM PRZEZ POLSKĘKochasz jazdę na rowerze, ale znudziły Ci się krótkie przejażdżki? Jeśli tak, warto rozważyć udział w Poland Bike Marathon. Impreza składa się z 13 rajdów po różnych miastach (m.in. Sochaczew, Serock, Płock, Legionowo). Niezależnie od kondycji każdy znajdzie tu coś dla siebie, ponieważ rajdy odbywają się na 3 dy-

stansach: Fan (5-10 km), Mini (15–25 km) oraz Max (40-60 km). Więcej informacji na www.polandbike.pl.

Poland Bike Marathon – na terenie kraju – od 9 kwietnia

TANECZNYM KROKIEMMalowniczy Kraków i całe dnie wypełnione tańcem? To jest możliwe, ale tylko podczas krakowskiego Tango Festival. Imprezę rozpocznie milonga przedfesti-walowa. Następnie uczestników czekają 3 dni wypełnione tańcem: kilka godzin warsztatów tanga, praktyka festiwalowa oraz wieczorno-nocne milongi. Gdy ktoś odczuje niedosyt, może wybrać się na ostatnią już milongę pofestiwalową.

Jeśli istnieje raj dla miłośników tanga, to właśnie tak on wygląda.3. Kraków Tango Festival – Kraków – 28 kwietnia-1 maja

KINO NA GRANICYJuż na przełomie kwietnia i maja czeka nas spora dawka kina „na granicy” – do-słownie i w przenośni. Położony przy polsko-czeskiej granicy Cieszyn jak co roku o tej porze zostanie opanowany przez kinomaniaków. Tym razem zobaczymy retrospektywę filmów: Otokara Vavra, Miloslava i Igora Lutrów oraz Adama Si-kory. Przeniesiemy się na Dziki Zachód dzięki pokazowi westernów z… Europy Środkowej. Nie zabraknie również pokazów najnowszych produkcji polskich i czeskich (m.in.: „Chrzest” Marcina Wrony, „Joanna” Feliksa Falka, „X+X=1” Juraja

Krasnohorský’ego).Kino na granicy – Cieszyn – 28 kwietnia-3 maja

ŚWIĘTO FOTOGRAFIIŁódź Art Center po raz kolejny zaprasza na Fotofestiwal. W tym roku zobaczymy zaprezentowane w przestrzeni miejskiej prace podejmujące temat „Out Of Mind – Poza umysłem” oraz wystawę „Out Of Life – Poza życiem”, w której artyści przyj-rzą się wszelkim formom ucieczki od rzeczywistości i tworzenia jej alternatywy. Poza wystawami uczestnicy festiwalu jak zawsze mogą wziąć udział w licznych

warsztatach i wieczornych imprezach.Fotofestiwal – Łódź – 5-30 maja

LOOKIER akcja

tekst: Emilia Przybył

MariaRamotowska

Page 46: Gorzka Czekolada nr 2

Teatralnie zauważam PIOTR OLKUSZ,pracownik Katedry Dramatu i Teatru UŁ, redaktor miesięcznika teatralnego „Dialog”

Irmina Kubiakwspółzałożycielka i szefowa Fashion Week Poland

W Polsce odbywa się 300 festiwali. Ten rodzaj wyda-rzenia w nowoczesnej kulturze to już klasyka. Z biur festiwalowych tworzy się nawet całoroczne galerie. Nowością w tym temacie jest sprowadzenie goto-wych, najlepszych festiwali z zagranicy. Jako organizatorzy Fashion Week Poland czujemy się zaszczyceni, że jedyny na świecie festiwal filmów o modzie „A Shaded View on Fashion” będzie można zobaczyć w Łodzi. Festiwal odbywa się od 2008 r. w Paryżu, w Centrum Pompidou, we wrześniu w trakcie francuskiego tygo-dnia mody. Następnie wybór festiwalowych filmów eksportowany jest na inne tygodnie mody na całym świecie. Po raz pierwszy festiwal będzie można zoba-czyć w Polsce.

46 47

FESTIWAL FILMÓW O MODZIEJedyny na świecie festiwal filmów o modzie „A Shaded View on Fashion”, two-rzony przez słynną komentatorkę mody i dziennikarkę „Vogue” Diane Pernet, będzie można zobaczyć w Łodzi w dniach 6-8 maja, podczas FashionPhilosophy Fashion Week Poland. Moda w nim jest pokazana jako najbardziej kreatywna, ar-tystyczna i wizjonerska dziedzina sztuki. Festiwal prezentuje filmy debiutantów oraz arcydzieła sztuki filmowej. Wszystko wybrane pod kątem widza zaintereso-wanego modą. Zobaczymy filmy krótkometrażowe, dokumentalne, reklamowe i fabularne. Kostiumy lub same filmy tworzą słynni kreatorzy: YSL, Gucci, YSL, Givenchy, Coming Soon/Yohji Yamamoto. Zobaczymy m.in.: retrospektywę fil-mów reżysera, scenarzysty, operatora i muzyka Mike’a Figgisa (stworzył wiele niszowych filmów, najgłośniejszy to „Leaving Las Vegas”). Zaprezentowane też zostaną filmy i projekty z udziałem aktorek Tildy Swinton i Bryce Dallas Howard

oraz reżyserów i scenarzystów Stevena Kleina i Bruce’a Webera. Więcej: www.ashadedviewonfashion.com

FashionPhilosophy Week – Łódź – 6-8 maja

PUNKOWY „BOOMBOX”Wśród ich sukcesów są zwycięstwa w licznych rankingach najlepszych niemiec-kich muzyków, prestiżowa nagroda MTV Europe Music Awards, a także wystę-py przed takimi gwiazdami jak Faith No More oraz Bloodhound Gang. W maju będziemy mieli okazję zobaczyć i usłyszeć legendę niemieckiego punk rocka – grupę Beatsteks. Zespół zagra dwa koncerty – w Poznaniu i w Warszawie. Beatsteks zaprezentuje materiał ze swojego najnowszego albumu pt. „Boom-

box”, lecz nie zabraknie również starszych utworów grupy.Beatsteks – Poznań, klub Eskulap,

Warszawa, klub Proxima – 9 maja, 10 maja

LOOKIER akcja

Filmowo polecamJAKUB DUSZYŃSKI, dyrektor artystyczny gutek film, prowadzący cykl „Kino Mówi” w stacji ale kino!

Co warto obejrzeć na srebrnym ekranie? Fani kina europejskiego nie mają co do tego cienia wątpli-wości. Już w maju zobaczymy najnowsze dzieło Larsa von Triera „Melancholia”. Cała plejada gwiazd: Kirsten Dunst, Charlotte Rampling, Charlotte Gains-bourg oraz Kiefer Sutherland.

Mamy tu kapitalny pomysł: jest to opowieść o pew-nej rodzinie i pewnym weselu gdzieś na odludziu.

Rodzina spotkała się, żeby świętować wyjątkowy i szczę-śliwy dzień. W tym samym czasie okazuje się, że za kilka godzin gigantyczna planeta Melancholia uderzy w Ziemię i nastąpi koniec wszystkiego. Film pokazuje, jak ta realistycz-nie skadrowana katastrofa

wpływa na relacje między ludźmi, a ponieważ jest to obraz Larsa von Triera, to na pewno nie będzie lekko. Poza tym „Melancholia” to rzecz na miarę fil-mu „Przełamując fale” (film Larsa von Triera z Emily Watson w roli głównej, otrzymał Grand Prix festi-walu w Cannes w 1996 roku, dwie nominacje do Oscara i nominację do Złotego Globu – przyp. red.), jeśli chodzi o emocjonalną siłę produkcji. Reżyser nie oszczędzi nam niczego. „Melancholia” uderzy w Ziemię.

· „Melancholia”, reż. Lars von Trier, polska premiera 27 maja 2011

Król kłania się i zabija na podstawie prozy Herty Mül-ler (adaptacja Agnieszka Korytkowska-Mazur, Magda Fertacz), reżyseria Agnieszka Korytkowska-Mazur

Od premiery w styczniu 2011 r. ten spektakl grano zaledwie kilka razy i pewno z miesiąca na miesiąc ulega on jeszcze wyraźnym zmianom, których celem jest odnalezienie zespołowej perfekcji. To najlepsza nowa propozycja Teatru Dramatycznego – skon-densowana inscenizacja, w której nie tyle ilustruje się książkę Herty Müller, co szuka klucza do formy jej prozy. Na scenie są „trzy Herty” – trzy aktorki rów-nocześnie wcielające się w pisarkę, ukazując niejako schizofreniczną sytuację artystki rozdartej między ojczystą Rumunię, Niemcy, w których mieszka obec-nie i jakieś dziwne niemiejsce, w którym znajduje się

Page 47: Gorzka Czekolada nr 2

46 47

LOOKIER noty

każdy człowiek wyrwany z własnego środowiska. Bardzo plastyczny i bardzo muzyczny spektakl raczej inspirowany prozą Herty Müller, niż adresowany do ortodoksyjnych strażników jej twórczości.

Himmelweg. Droga do nieba, Juan Mayorga, reżyseria Katarzyna KalwatNależałoby napisać: nareszcie! Pierwszy raz na polskie sceny trafia utwór Juana Mayorgi, najcie-kawszego współczesnego autora hiszpańskiego, granego z sukcesem w całej Europie. Himmelweg to przejmująca opowieść o getcie Theresienstadt, przemienionym – na czas wizytacji Czerwonego Krzyża – w wielką wioskę patiomkinowską, w której wyselekcjonowani Żydzi – pod groźbą śmierci – od-grywają przed nieświadomymi inspektorami sielan-kowe sceny. Poznajemy ten świat oczami jednego z członków komisji, który wyjechał z obozu przeko-nany, że zobaczył namiastkę raju na ziemi. Himmel-weg to jeden z najciekawszych dramatów Mayorgi – autora zafascynowanego historią (również polską – Mayorga właśnie ukończył utwór „Kartograf” opisu-jący warszawskie getto), problemami pamięci i nie-przedstawialnością największych tragedii. Przy oka-zji premiery autor przyjedzie do Polski (spotkanie z Mayorgą: 7 kwietnia o dziewiętnastej w warszaw-skiej kawiarni Czuły barbarzyńca przy ul. Dobrej 31).

· „Król kłania się i zabija”, 14-15 kwietnia 2011, Teatr Dramatyczny w Warszawie

· „Himmelweg. Droga do nieba”, 8-10 kwietnia, 6-8 maja, 2-5 czerwca, Teatr im. Słowackiego w Krakowie

Wiele hałasu o ...MAGDALENA KACALAK kulturoznawczyni, dziennikarka

Ukazała się książka niezwykła. Martwię się jednak, że zginie w zalewie szwedzkich kryminałów i peanach na temat Toskanii. A „Filozof i wilk” to pozycja mądra, wzruszająca i głęboko humanistyczna w swoim po-dejściu do zwierząt.

Mark Rowlands był mało obiecującym doktorantem filozofii, gdy kupił sobie wilka. Nie psa wilczura i nie mieszańca, tylko wil-ka o 96% zawartości wil-ka w wilku. Ta książka to jego opowieść o ponad 10-letnim życiu z tym nie-zwykłym, podobno dzikim i groźnym zwierzęciem.

Jego towarzysz Brenin, od początku niezwykle ak-tywny, zamieniał zamknięte pomieszczenia w drza-zgi, gdy zostawiano go w nich bez towarzystwa. Dlatego Rowlands zaczął zabierać go ze sobą na zajęcia. Dlatego chcą zmęczyć Bernina Rowlands zaczął biegać. Dlatego przeprowadzał się do wciąż nowych miejsc, gdzie jego wilkowi mogłoby żyć się

lepiej. Z imprezującego, mocno towarzy-skiego gościa, z czasem zamienił się w mi-zantropa, samotnika stroniącego od ludz-kiego towarzystwa. Mieszkając jakiś czas w Irlandii, świadomie wybrał życie pustel-nika, zakupił kamienną starą chałupę i za-mieszkał w niej z Breninem, i dwoma psa-mi, które z czasem dołączyły do ich „stada”.

Można powiedzieć, że wilk go zmienił, albo że to dzięki obcowaniu z czystą siłą, spokojem i naturalną mądrością tego pełnego godności zwierzęcia od-krył swoją prawdziwą naturę.Pod wpływem doświadczeń z Breninem Rowlands zaczął rozważać jak wyglądało na przestrzeni wie-ków podejście wielkich myślicieli do zwierząt, i to w jaki sposób nasi „bracia mniejsi” mogą pojmować świat i doświadczać czasu. Ludzki czas ma postać linii ciągłej, czas zwierzęcy, psi czy wilczy jest jego zdaniem raczej kulisty. Jest zawsze danym mo-mentem, skończonym w swej niepowtarzalności. I dlatego człowiek mógłby brać u wilka lekcję i nauczyć się żyć daną chwilą. Tylko ona jest praw-dziwie namacalna, trzeba ją szanować i doceniać. W książce „Filozof i wilk” Rowlands obrazowo poka-zuje niedostępny nam świat wilczych zachowań, pisze jednocześnie głęboki i wzruszający traktat filozoficzny o sensie życia, naturze czasu i umiejęt-ności szczęśliwego życia.

· „Filozof i wilk”, Mark Rowlands, Wydawnictwo W.A.B., 39,90 zł

Biennale Sztuki Mediów WRO to bodaj najważniej-sza w Polsce cykliczna impreza poświęcona poszu-kiwaniom w obrębie sztuki nowych mediów.

Namysłowi poddawane są twórcze możliwości wy-nikające z nowych technologii, których obecności w nauce, sztuce i życiu społecznym nie da się nie dostrzec. WRO ma także, jak przypominają organi-zatorzy, budować„ perspektywę krytyczną wobec aktualnych problemów sztuki i społeczeństwa”.

Hasłem tegorocznego biennale jest „Al-ternative Now”, akcentujące „ rolę indywi-dualnych postaw i strategii artystycznych odcinających się od mechanizmów insty-tucjonalnego świata sztuki i standaryzacji jego oczekiwań”.W trakcie biennale widzowie będą mieli okazję zapoznać się z najnowszymi reali-

zacjami zgłoszonymi na międzynarodowy konkurs (w formie prac ekranowych, performance czy in-stalacji medialnych) oraz autorskimi programami przygotowanymi przez zaproszonych kuratorów i kuratorki. Podczas tegorocznej edycji odbędzie się m.in. podejmująca problem narracji w najnow-szych realizacjach medialnych wystawa instalacji „Moving Stories” (zostaną pokazane prace artystów takich, jak: Candice Breitz, Rainer Gamsjäger, Mihai Grecu, Paweł Janicki, Masbedo [Nicolò Massazza i Iacopo Bedogni], Nicolas Provost), „50 lat innego kina hiszpańskiego” – przegląd eksperymentalnej twórczości audiowizualnej z Hiszpanii, pokaz naj-nowszych włoskich prac wideo „Guarda che luna!” czy retrospektywa kolektywu Videofreex oraz au-torskie prezentacje takich artystów jak m.in. Istvan Kantor, Igor Krenz czy Alicja Żebrowska. Dopełnie-niem programu będą wykłady, które wygłoszą wy-bitni teoretycy, jak m.in. Lev Manovich, Erkki Huhta-mo i Edward Shanken.

· XIV Międzynarodowe Biennale Sztuki Mediów WRO 2011, 10-15 maja 2011, Wrocław

Wzrokiem wskazujęDAGMARA RODEfeministka, kulturoznawczyni, adiunktka w Katedrze Mediów i Kultury Audiowizualnej UŁ

Page 48: Gorzka Czekolada nr 2

48 49

SŁODKA linia

tekst: Paulina Fehler

Serwis jest propozycją zarówno dla osób chorujących na cukrzycę, jak i dla ich najbliższych. Cukrzyca.sos.pl to również miejsce, gdzie diabetyk może znaleźć użyteczne dla siebie narzędzia ułatwiające codzienne życie z choro-bą. Dzięki serwisowi uzyskamy możliwość prowadzenia dzienniczka diabetyka online. Dla wszystkich użytkowni-ków strony udostępniono do pobrania pożyteczną aplika-cję na telefon komórkowy, dzięki której każdy będzie miał zawsze pod ręką dostęp do serwisu. To nie jedyne udogod-nienie jakie oferuje serwis. Za pomocą zamieszczonego na stronie kalkulatora szybko i sprawnie obliczymy zawar-tość wymienników węglowodanowych oraz wymienników białkowo-tłuszczowych w naszym pożywieniu, a dzięki spersonalizowanemu kalendarzowi nigdy nie zapomnimy o umówionej wizycie u lekarza. Kiedy już znajdziemy inte-resujące nas merytoryczne informacje, możemy zapoznać

się z sekcją rozrywki, albo przeczytać online najnowszy numer ,,Gorzkiej Czekolady”. Oprócz informacji intere-sujących każdego diabetyka-pacjenta, serwis wzbogaco-no o dwa dodatkowe profile dostępne po wcześniejszym zalogowaniu – lekarza i pielęgniarki. Dzięki dostępnej funkcjonalności ,,powiąż z pacjentem”, działającej na za-sadzie wysyłania zaproszeń do nawiązania obustronnego kontaktu, pacjent ma możliwość kontaktu online ze swoim lekarzem oraz pielęgniarką. Dla wszystkich trzech profili – użytkowników serwisu przygotowana została zakładka ,,produkty” w której znajdą się najnowsze informacje o dostępnych możliwościach terapeutycznych medyka-mentów istotnych w leczeniu cukrzycy.Mamy nadzieję, że nowa odsłona serwisu cukrzyca.sos.pl będzie dla Was znaczącym źródłem informacji i pomocą w codziennym życiu.

Chcesz wiedzieć więcej o cukrzycy? Nowa odsłona serwisu cukrzyca.sos.pl to odpowiedź na pojawiające się pytania dotyczące samej choroby, diety, pie-lęgnacji skóry, wysiłku fizycznego

Oprócz informacji interesujących każdego pacjenta diabetyka, serwis wzbogacono

o dwa dodatkowe profile dostępne po wcześniejszym zalogowaniu – lekarza

i pielęgniarki.

Jak działa serwis

Kontakt z lekarzem Skontaktuj się ze swoim lekarzem, by uzyskać informacje, jak dołączyć do projektu cukrzyca.sos.pl. Sprawdź w naszym serwisie w zakładce „FAQ” czy Twój telefon może obsługiwać aplikację.

Rejestracja Otwórz zakładkę „zarejestruj się” w serwisie. Wypełnij wszystkie pola formularza rejestracyjnego i zatwierdź dane, wybierając „rejestruj”.

Aktywacja konta Odbierz e-mail potwierdzający reje-strację i zapoznaj się z nim. W ciągu 7 dni powinien się z Tobą skontakto-wać lekarz, który udzieli Ci dalszych instrukcji, w jaki sposób w pełni aktywować swoje konto.

Page 49: Gorzka Czekolada nr 2

48 49

POD pokrywką

pasjonatka dobrej kuchni Nie ma chyba bardziej wiosennego koloru niż zielony. Po smutnych szarościach zimowych mie-sięcy przychodzi czas pełen tryskających witami-nami warzyw. Zapraszam na zieloną frittatę.kuchniaagaty.blogspot.com

Odpowiednio zbilansowana dieta może poprawić kondycję naszego

organizmu, jednak musi być ona skompo-nowana z rozwagą i w zgodzie z współ-czesnymi zasadami zdrowego żywienia.

OBALANIE MITÓWW ostatnich latach obserwujemy boom na diety detoksykujące. Mają być one pana-ceum na wszelkie dolegliwości, zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Według osób, które je promują (nierzadko celebrytów), winę za nasze złe samopoczucie – sen-ność czy obniżoną odporność – ponoszą tajemnicze toksyny, które odkładają się w tkankach, przez co powodują niemal wszystkie znane ludzkości dolegliwo-ści. Trudno jednak znaleźć naukowe po-parcie tej teorii. Większość polecanych diet oczyszczających polega na jedzeniu przez kilka dni wyłącznie warzyw i owo-ców lub jedynie rozgotowanego ryżu po-pijanego przegotowaną wodą. Niektórzy „specjaliści” zalecają do tego tajemnicze preparaty i regularne lewatywy, które mają przyspieszyć odtruwanie organi-

AGATA jędraszczak

dietetyk, poradnia dietetyczna „hÄlsa”Przełom zimy i wiosny to okres, w którym naj-częściej podejmujemy decyzje o wprowadzaniu w nasze życie pozytywnych zmian. Wiosną od-krywamy w sobie potrzebę nadrobienia zaległo-ści w tych dziedzinach. Kiedy podejmiemy już decyzję o zmianie diety na lepszą, często sięgamy po tzw. diety oczyszcza-jące i „lecznicze” głodówki, które mają sprawić, że organizm pozbędzie się toksyn, dzięki czemu poczujemy się lekko i zdrowo. Jednak większość tego typu zabiegów zamiast wzmocnić organizm, przyczynia się do pogorszenia jego kondycji, co jest szczególnie niekorzystne wiosną, ponieważ jest to okres zwiększonej zapadalności na infek-cje, takie jak grypa czy przeziębienie.www.halsa.pl

Aneta łaŃcuchoWska

str. 49–51

str. 52–53

Page 50: Gorzka Czekolada nr 2

50 51

zmu. Popularny jest także mit leczni-czych głodówek, które można uznać za bardziej restrykcyjną, a przy tym bardziej szkodliwą formę diet oczysz-czających.

ZŁOTY ŚRODEKZacznijmy od tego, że dobra dieta, to taka, którą można stosować dłużej niż kilka dni. Głodówki, czy to, co nazy-wane jest popularnie dietami oczysz-czającymi, owszem, są potrzebne, ale tylko przed zabiegami chirurgiczny-mi lub badaniami diagnostycznymi. Krótki post może też być dobrym sposobem na odciążenie przewodu pokarmowego po jednorazowym przejedzeniu. Jednak kilkudniowa głodówka lub monodieta oparta np. tylko na owocach, przyczynia się do zaburzenia równowagi organizmu, powstawania niedoborów substan-cji odżywczych i dodatkowego ob-ciążenia niektórych organów. Para-doksalnie może także spowodować zatrucie organizmu, ponieważ dłu-gotrwały post spowalnia perystaltykę jelit, w konsekwencji czego zwiększa się wchłanianie szkodliwych substan-cji. Jeśli nie dostarczamy odpowied-niej ilości węglowodanów, organizm zaczyna czerpać energię z tłuszczów, czego konsekwencją jest kwasica ketonowa, czyli zatrucie ciałami ke-tonowymi, które może prowadzić do poważnych powikłań zdrowotnych. Monodiety i głodówki nie są też do-brym sposobem na schudnięcie. Tak duży deficyt energetyczny spowal-nia metabolizm i jest dla organizmu

bodźcem stresowym, który wywołuje wydzielanie hormonów odpowie-dzialnych za mobilizację do groma-dzenia „zapasów”. Skutek jest taki, że gdy wracamy do swojego normalnego sposobu odżywiania, tyjemy. Co wię-cej, na kilogramy, które straciliśmy podczas głodzenia się, złożyły się głównie woda i „spalone” mięśnie. Ubytek wody szybko uzupełnimy, a odbudowa mięśni to mozolna praca wymagająca intensywnych ćwiczeń. Istnieją także sytuacje, w których uzasadnione jest oczyszczanie jelit za pomocą lewatywy, jednak nie ma na-ukowych dowodów na to, aby zabieg ten miał ułatwiać wydalanie toksyn z organizmu. Ponadto regularne wy-konywanie lewatyw zaburza naturalną mikroflorę jelit, co może prowadzić do zasiedlenia ich przez mikroorgani-zmy chorobotwórcze.

POMOCNE WSKAZÓWKITrzeba pamiętać, że dobra dieta nie może opierać się na wyrzeczeniach. Musi być skomponowana tak, żeby dostarczała odpowiedniej ilości ener-gii i składników odżywczych, a przy tym zaspokajała apetyt i była smacz-na. Jeśli towarzyszy nam subiektyw-ne uczucie zatrucia i odczuwamy potrzebę oczyszczenia organizmu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmo-dyfikować na jakiś czas swój sposób odżywiania, tak by ograniczyć ilość produktów, które mogą być tego przy-czyną. Na kilka dni możemy zrezy-gnować z alkoholu, tytoniu, słodyczy, mięsa, potraw smażonych, tłustych

i ciężkostrawnych. Można także ogra-niczyć ilość nabiału i spożywać go tylko pod postacią fermentowanych napojów mlecznych – kefirów czy jogurtów, najlepiej probiotycznych. Na pewno nie zaszkodzą herbatki z pokrzywy, mniszka lekarskiego czy łopianu – zioła te posiadają udoku-mentowane, choć mało spektakular-ne działanie odtruwające. Taką dietę możemy stosować znacznie dłużej niż tydzień, nie tylko bez szkody, ale także z pożytkiem dla zdrowia.

ZMIANY NA LEPSZE!Warto uświadomić sobie, że każda decyzja dotycząca odżywiania, jaką podejmujemy, ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie. Wprowadzenie do ustroju danej substancji odżywczej wywołuje szereg złożonych reakcji, które wpływają na działanie każdej komórki, a więc tkanki czy organu naszego ciała. Nie jest jednak tak, że składniki odżywcze poprawiają funk-cjonowanie organizmu. Odpowiednia ich podaż w diecie umożliwia popraw-ne jego działanie, ale dostarczenie np. większej ilości witaminy A nie sprawi, że będziemy lepiej widzieć. Co wię-cej, bardzo wysokie dawki witaminy A są toksyczne. Dlatego tak ważna jest pełnowartościowa, zbilansowana dieta, w której wszystkie niezbędne dla zdrowia substancje obecne są we właściwych proporcjach. Przygoto-wując się na nadejście wiosny warto wprowadzić do swojego jadłospisu kilka zmian, które wpłyną na popra-wienie naszego nastroju i wzmocnią

odporność. W diecie łagodzącej stre-sy i napięcia, a także wzmacniającej układ odpornościowy nie może za-braknąć roślin strączkowych, brązo-wego ryżu, ryb, świeżych owoców, zielonych warzyw oraz orzechów i nasion. Składniki odżywcze, na któ-re warto zwrócić szczególną uwagę, to witaminy z grupy B oraz A i C, a także cynk i magnez.

Ważne tylko, aby wybierać tę o moż-liwie najwyższej zawartości kakao, ponieważ jest ono dobrym źródłem magnezu, żelaza i cynku. Produkty, których lepiej unikać, to te o niskiej wartości odżywczej (np. białe pieczy-wo, chipsy, chrupki, dania fast food) oraz alkohol. Wprawdzie niedobory niektórych składników odżywczych, w tym żelaza, magnezu, kwasu folio-wego czy witaminy B1, mogą powo-dować obniżenie nastroju, to jednak chroniczne przygnębienie, przemę-czenie, bezsenność i brak chęci do życia są objawami zaburzeń depre-syjnych, które muszą być leczone przez lekarzy specjalistów. Dieta mo-że pełnić w terapii wyłącznie funkcję

pomocniczą. Trudno oczekiwać, że dobra dieta wprawi nas w stan eu-forii i zabezpieczy przed wszelkimi chorobami. Może ona jednak pomóc w pełni wykorzystać możliwości na-szego organizmu. Należy pamiętać, że zdrowy styl życia to także regular-ne ćwiczenia fizyczne, które również powodują zwiększenie odporności i poprawę samopoczucia.

PRODUKTEM SPOŻYWCZYM POWSZECHNIE ZNA-NYM ZE SWOJEGO DZIAŁANIA PRZECIWDEPRESYJ-NEGO JEST CZEKOLADA. NIESTETY BADANIA NA-UKOWE NIE POTWIERDZAJĄ JEJ SKUTECZNOŚCI, NIEMNIEJ JEDNAK JEŚLI W NASZYM SUBIEKTYW-NYM ODCZUCIU ZJEDZENIE KAWAŁKA CZEKOLADY POPRAWIA NAM HUMOR, NIE MUSIMY Z NIEJ RE-ZYGNOWAĆ.

PRODUKT

SÓL KUCHENNA

HERBATA CZARNA

KAWA

CUKIER

OCET SPIRYTUSOWY

OGÓRKI KONSERWOWE

CZEKOLADA BIAŁA LUB MLECZNA

MASŁO

KOSTKI ROSOŁOWE

PŁATKI KUKURYDZIANE

MAGGI

SŁODKI JOGURT

PASZTET MIĘSNY

ZAMIENNIK

SÓL Z DODATKIEM MAGNEZU, WAPNIA I POTASU LUB MIESZANKI ZIOŁOWE

HERBATA OWOCOWA LUB ZIOŁOWA

YERBA MATE

SYROP Z AGAWY LUB FRUKTOZA

OCET WINNY LUB BALSAMICZNY

OGÓRKI KISZONE

CZEKOLADA GORZKA

OLIWA Z OLIWEK

WYWAR Z WŁOSZCZYZNY

PŁATKI OWSIANE

MARMITE

PROBIOTYCZNY JOGURT NATURALNY

PASZTET Z SOCZEWICY

ZALETY

SOLE WZBOGACANE MAJĄ MNIEJ SODU I SĄ ŹRÓDŁEM CEN-NYCH PIERWIASTKÓW W DIECIE. ZIOŁA W OGÓLE NIE ZAWIERAJĄ SODU I DODATKOWO SĄ BOGATE W PRZECIWUTLENIACZE. CZARNA HERBATA BLOKUJE WCHŁANIANIE ŻELAZA Z POSIŁKÓW. HERBATKI ZIOŁOWE I OWOCOWE ZAWIERAJĄ WITAMINY I SUB-STANCJE BIOAKTYWNE.

KAWA OBCIĄŻA ŻOŁĄDEK I UTRUDNIA WCHŁANIANIE ŻELAZA Z POSIŁKÓW YERBA MATE RÓWNIE DOBRZE POBUDZA, A DODATKOWO ZAWIERA TROCHĘ WITAMIN I SKŁADNIKÓW MINERALNYCH.

FRUKTOZA MA DUŻO NIŻSZY INDEKS GLIKEMICZNY NIŻ CUKIER. SYROP Z AGAWY JEST DODATKOWO ŹRÓDŁEM WAPNIA, ŻELAZA I WITAMINY C.

OCET SPIRYTUSOWY DOSTARCZA TYLKO KALORII. WINNY I BALSAMICZNY ZAWIERAJĄ DODATKOWO PRZECIWUTLENIACZE.

OGÓRKI KISZONE MAJĄ DUŻO WIĘCEJ WITAMIN I NIE ZAWIERAJĄ OCTU ANI CUKRU.

GORZKA CZEKOLADA MA W SWOIM SKŁADZIE WIĘCEJ KAKAO, KTÓRE JEST BOGATE W MINERAŁY I WITAMINY, A MNIEJ NIEZDRO-WEGO TŁUSZCZU.

OLIWA Z OLIWEK MA ZDROWSZY ZESTAW KWASÓW TŁUSZCZO-WYCH I ZAWIERA PRZECIWUTLENIACZE, A POZBAWIONA JEST CHOLESTEROLU.

KOSTKI ROSOŁOWE SKŁADAJĄ SIĘ GŁÓWNIE Z NIEZDROWEGO TŁUSZCZU, SOLI I POLEPSZACZY SMAKU. WYWAR Z WŁOSZCZY-ZNY TO WITAMINY, MINERAŁY I BŁONNIK – SAMO ZDROWIE.

PŁATKI OWSIANE MAJĄ DUŻO MAGNEZU, ŻELAZA, CYNKU, WITA-MINY B1 I BŁONNIKA. PŁATKI KUKURYDZIANE SĄ UBOŻSZE W SKŁADNIKI ODŻYWCZE, A BOGATSZE W KALORIE I MAJĄ WYŻSZY INDEKS GLIKEMICZNY.

MARMITE JEST DOSKONAŁYM ŹRÓDŁEM WITAMIN Z GRUPY B I MA DUŻO MNIEJ SOLI NIŻ MAGGI.

JOGURT NATURALNY MA MNIEJ KALORII I NIŻSZY INDEKS GLIKEMICZNY. PONADTO PROBIOTYCZNE KULTURY BAKTERII MLEKOWYCH REGULUJĄ PRACĘ JELIT.

PASZTET Z SOCZEWICY ZAWIERA MNIEJ TŁUSZCZU, WIĘCEJ WITA-MIN Z GRUPY B I JEST POZBAWIONY CHOLESTEROLU.

WIOSNĄ

MOŻESZ ZASTĄPIĆ NIEKTÓRE PRODUKTY ICH ZDROWSZYMI ODPOWIEDNIKAMI

Page 51: Gorzka Czekolada nr 2

50 51

POD pokrywką

zmu. Popularny jest także mit leczni-czych głodówek, które można uznać za bardziej restrykcyjną, a przy tym bardziej szkodliwą formę diet oczysz-czających.

ZŁOTY ŚRODEKZacznijmy od tego, że dobra dieta, to taka, którą można stosować dłużej niż kilka dni. Głodówki, czy to, co nazy-wane jest popularnie dietami oczysz-czającymi, owszem, są potrzebne, ale tylko przed zabiegami chirurgiczny-mi lub badaniami diagnostycznymi. Krótki post może też być dobrym sposobem na odciążenie przewodu pokarmowego po jednorazowym przejedzeniu. Jednak kilkudniowa głodówka lub monodieta oparta np. tylko na owocach, przyczynia się do zaburzenia równowagi organizmu, powstawania niedoborów substan-cji odżywczych i dodatkowego ob-ciążenia niektórych organów. Para-doksalnie może także spowodować zatrucie organizmu, ponieważ dłu-gotrwały post spowalnia perystaltykę jelit, w konsekwencji czego zwiększa się wchłanianie szkodliwych substan-cji. Jeśli nie dostarczamy odpowied-niej ilości węglowodanów, organizm zaczyna czerpać energię z tłuszczów, czego konsekwencją jest kwasica ketonowa, czyli zatrucie ciałami ke-tonowymi, które może prowadzić do poważnych powikłań zdrowotnych. Monodiety i głodówki nie są też do-brym sposobem na schudnięcie. Tak duży deficyt energetyczny spowal-nia metabolizm i jest dla organizmu

bodźcem stresowym, który wywołuje wydzielanie hormonów odpowie-dzialnych za mobilizację do groma-dzenia „zapasów”. Skutek jest taki, że gdy wracamy do swojego normalnego sposobu odżywiania, tyjemy. Co wię-cej, na kilogramy, które straciliśmy podczas głodzenia się, złożyły się głównie woda i „spalone” mięśnie. Ubytek wody szybko uzupełnimy, a odbudowa mięśni to mozolna praca wymagająca intensywnych ćwiczeń. Istnieją także sytuacje, w których uzasadnione jest oczyszczanie jelit za pomocą lewatywy, jednak nie ma na-ukowych dowodów na to, aby zabieg ten miał ułatwiać wydalanie toksyn z organizmu. Ponadto regularne wy-konywanie lewatyw zaburza naturalną mikroflorę jelit, co może prowadzić do zasiedlenia ich przez mikroorgani-zmy chorobotwórcze.

POMOCNE WSKAZÓWKITrzeba pamiętać, że dobra dieta nie może opierać się na wyrzeczeniach. Musi być skomponowana tak, żeby dostarczała odpowiedniej ilości ener-gii i składników odżywczych, a przy tym zaspokajała apetyt i była smacz-na. Jeśli towarzyszy nam subiektyw-ne uczucie zatrucia i odczuwamy potrzebę oczyszczenia organizmu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zmo-dyfikować na jakiś czas swój sposób odżywiania, tak by ograniczyć ilość produktów, które mogą być tego przy-czyną. Na kilka dni możemy zrezy-gnować z alkoholu, tytoniu, słodyczy, mięsa, potraw smażonych, tłustych

i ciężkostrawnych. Można także ogra-niczyć ilość nabiału i spożywać go tylko pod postacią fermentowanych napojów mlecznych – kefirów czy jogurtów, najlepiej probiotycznych. Na pewno nie zaszkodzą herbatki z pokrzywy, mniszka lekarskiego czy łopianu – zioła te posiadają udoku-mentowane, choć mało spektakular-ne działanie odtruwające. Taką dietę możemy stosować znacznie dłużej niż tydzień, nie tylko bez szkody, ale także z pożytkiem dla zdrowia.

ZMIANY NA LEPSZE!Warto uświadomić sobie, że każda decyzja dotycząca odżywiania, jaką podejmujemy, ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie. Wprowadzenie do ustroju danej substancji odżywczej wywołuje szereg złożonych reakcji, które wpływają na działanie każdej komórki, a więc tkanki czy organu naszego ciała. Nie jest jednak tak, że składniki odżywcze poprawiają funk-cjonowanie organizmu. Odpowiednia ich podaż w diecie umożliwia popraw-ne jego działanie, ale dostarczenie np. większej ilości witaminy A nie sprawi, że będziemy lepiej widzieć. Co wię-cej, bardzo wysokie dawki witaminy A są toksyczne. Dlatego tak ważna jest pełnowartościowa, zbilansowana dieta, w której wszystkie niezbędne dla zdrowia substancje obecne są we właściwych proporcjach. Przygoto-wując się na nadejście wiosny warto wprowadzić do swojego jadłospisu kilka zmian, które wpłyną na popra-wienie naszego nastroju i wzmocnią

odporność. W diecie łagodzącej stre-sy i napięcia, a także wzmacniającej układ odpornościowy nie może za-braknąć roślin strączkowych, brązo-wego ryżu, ryb, świeżych owoców, zielonych warzyw oraz orzechów i nasion. Składniki odżywcze, na któ-re warto zwrócić szczególną uwagę, to witaminy z grupy B oraz A i C, a także cynk i magnez.

Ważne tylko, aby wybierać tę o moż-liwie najwyższej zawartości kakao, ponieważ jest ono dobrym źródłem magnezu, żelaza i cynku. Produkty, których lepiej unikać, to te o niskiej wartości odżywczej (np. białe pieczy-wo, chipsy, chrupki, dania fast food) oraz alkohol. Wprawdzie niedobory niektórych składników odżywczych, w tym żelaza, magnezu, kwasu folio-wego czy witaminy B1, mogą powo-dować obniżenie nastroju, to jednak chroniczne przygnębienie, przemę-czenie, bezsenność i brak chęci do życia są objawami zaburzeń depre-syjnych, które muszą być leczone przez lekarzy specjalistów. Dieta mo-że pełnić w terapii wyłącznie funkcję

pomocniczą. Trudno oczekiwać, że dobra dieta wprawi nas w stan eu-forii i zabezpieczy przed wszelkimi chorobami. Może ona jednak pomóc w pełni wykorzystać możliwości na-szego organizmu. Należy pamiętać, że zdrowy styl życia to także regular-ne ćwiczenia fizyczne, które również powodują zwiększenie odporności i poprawę samopoczucia.

PRODUKTEM SPOŻYWCZYM POWSZECHNIE ZNA-NYM ZE SWOJEGO DZIAŁANIA PRZECIWDEPRESYJ-NEGO JEST CZEKOLADA. NIESTETY BADANIA NA-UKOWE NIE POTWIERDZAJĄ JEJ SKUTECZNOŚCI, NIEMNIEJ JEDNAK JEŚLI W NASZYM SUBIEKTYW-NYM ODCZUCIU ZJEDZENIE KAWAŁKA CZEKOLADY POPRAWIA NAM HUMOR, NIE MUSIMY Z NIEJ RE-ZYGNOWAĆ.

TO > ZAMIEŃ NA > TO TO > ZAMIEŃ NA > TO

Page 52: Gorzka Czekolada nr 2

52 53

POD pokrywką

200 g listków młodego szpinaku 1 mała cukinia8-10 młodych ziemniakówkawałek pora (ok. 10 cm) 4 jajka1/2 szklanki mlekasól, pieprzoliwa do smażenia (1-2 łyżki)opcjonalnie: świeże zioła, sałata, pomidory do podania

Ziemniaki dokładnie umyj szczotecz-ką, ugotuj „w mundurkach” (uważaj, żeby ich nie rozgotować, powinny pozostać lekko twarde). Przestudź, a następnie pokrój w sporą kostkę (małe sztuki wystarczy podzielić na pół). Cukinię pokrój wzdłuż na 4 części, te z kolei na kawałki podob-nej wielkości co ziemniaki. Pora dość drobno posiekaj.

Na dużej patelni rozgrzej oliwę, ze-szklij na niej pora oraz lekko podsmaż kawałki ziemniaków. Dorzuć cukinię, na koniec dodaj listki szpinaku – w zetknięciu z gorącą patelnią momen-talnie zmniejszą swoją objętość. Przy-praw warzywa solą oraz pieprzem. W miseczce przygotuj (używając wi-delca lub trzepaczki) mieszankę mle-ka i jajek. Zalej nią wszystkie skład-niki znajdujące się na patelni. Całość smaż na małym ogniu przez kilka mi-nut (aby ściął się spód placka), następ-nie wstaw do nagrzanego do 180 °C piekarnika (upewnij się najpierw, czy Twoja patelnia nadaje się do podgrze-wania w piecu!). Piecz kilka minut do momentu, gdy wierzch frittaty zetnie się i lekko zarumieni.

1.

PRODUKTY (porcja dla 2-3 osób):

2.PRZYGOTOWANIE

3.

WYKONANIE 4.

PODANIE

...nic trudnego

dla każdego

AGATA JĘDRASZCZAK z wykształcenia prawnik, pasjonatka dobrej kuchni, bloggerka

GDY W 1933 ROKU DWÓCH

RYSOWNIKÓW, DAVE I MAX FLEICHEROWIE,

STWORZYŁO POSTAĆ MARYNARZA POPEYE

ZAJADAJĄCEGO SIĘ LIŚCIASTYM

PRZYSMAKIEM, W SAMYM TYLKO

USA SPOŻYCIE SZPINAKU WZROSŁO O 33 PROC.

Page 53: Gorzka Czekolada nr 2

52 53

POD pokrywką

Po wyjęciu dania z pieca odczekaj kilka minut. Na wierzchu możesz po-łożyć kawałki sera pleśniowego lub żółtego. Posyp ulubionymi ziołami (świeżą bazylią, pietruszką albo list-kami tymianku). Frittatę podawaj cie-płą, choć dobrze smakuje także jako zimna przekąska. Dobrze komponuje się z dodatkiem chrupiącej sałaty albo pomidorów.

1.

PRODUKTY (porcja dla 2-3 osób):

2.PRZYGOTOWANIE

3.

WYKONANIE 4.

PODANIE

Nie ma chyba bardziej wiosennego koloru niż zielony. Po smutnych szarościach zimowych miesięcy przychodzi czas pełen tryskających witaminami warzyw.

Optymistyczny odcień młodego groszku i szczypiorku opanowuje świat – także ten kulinarny. Repertuar zdrowego jedzenia nie kończy się jednak na zimnej sałatce. Sycący, pełen warzyw ciepły posiłek? Ależ proszę bardzo! Frittata oprócz pysznego smaku ma jeszcze jeden, bardzo duży plus – można ją zrobić właściwie ze wszystkie-go, co znajdziemy w lodówce. Masz trochę fasolki i brokułów, kalafiora i marchew-kę, a może kolorową paprykę z odrobiną grillowanego kurczaka? To wszystko mo-żesz zużyć do przyrządzenia tego zdrowego dania. Moja kombinacja oparta będzie na wspólnym mianowniku: kolorze zielonym. Warzywa w tym kolorze to nie tylko pyszny smak, ale i niezastąpione źródło kwasu foliowego (witaminy z grupy B), bardzo ważnego dla naszych organizmów. Proponowana przeze mnie frittata z cukinią, listkami młodego szpinaku i porem oznacza, że od dziś zielone na tale-rzu będzie daniem nie tylko zdrowym, ale i bardzo smacznym!

zielone warzywa są doskonałym źródłem witamin A, C i E, czyli zestawu najsilniejszych naturalnych przeciwutleniaczy chroniących organizm człowieka przed nadmiarem wolnych rodników, które mają działanie ra-kotwórcze i przyspieszają procesy starzenia. Dodatkowo zawierają bardzo cenną witaminę B4, czyli cholinę, która ożywia umysł i jest niezbędna do prawidłowego funkcjono-wania mózgu. Czyżby to Was nie przekonało do zieleniny? A więc proszę więcej, zielone warzywa to bogate źródło błonnika oraz makro- i mikroelementów, w tym magnezu, żelaza, potasu. Do grupy warzyw zielonych zalicza się róż-ne gatunki, których częścią jadalną są ciemnozielone liście i łodygi oraz rzadziej kwiatostany (brokuły). W grupie tej na szczególną uwagę zasługują: szpinak, ruccola, sałata, ka-pusta brukselska, kapusta pekińska, brokuły, nać pietruszki i selera, botwina oraz koper.

JEDNA PORCJA SURÓWKI Z WARZYW ZIELONYCH (100 G) ZAWIERA:Energia – od 8 kcal (sałata) do 42 kcal (kapusta) Białko – od 1,2 g (sałata) do 3,7 g (szpinak)Tłuszcz – od 0,2 g (sałata) do 0,3 g (szpinak)Błonnik – od 0,7 g (szpinak) do 1,3 g (kapusta)Witamina C – od 10 mg (sałata) do 160 mg (nać pietruszki)Witamina A (karotenoidy) – od 2,4 mg (kapusta) do 6,6 mg (nać pietruszki)Witamina E (tokoferole) – od kilku do kilkunastu mg

JAK WYBIERAĆSzukaj warzyw o zielonych i delikatnych liściach. Liście żółte i zwiędłe świadczą o tym, że warzywo jest stare i może być gorzkie.

JAK PRZECHOWYWAĆNajlepiej w perforowanych torbach plastikowych, w lodów-ce. W takich warunkach zachowują swoją świeżość przez ty-dzień. Pamiętaj, aby przez zjedzeniem dokładnie je oczyścić i umyć.

JAK PRZYGOTOWYWAĆW czasie gotowania warzywa zielone tracą pewną ilość swych cennych składników, więc najbogatszym źródłem witamin są surówki z warzyw zielonych. Obróbkę cieplną najlepiej przeprowadzać w specjalnych naczyniach próż-niowych (szybkowarach) lub na parze, tak aby nie tracić cennych witamin rozpuszczalnych w wodzie.

Pe.El.

Wybieraj zielone!

Page 54: Gorzka Czekolada nr 2

54

Laureatka konkursu „Popularyzator Nauki” Ministerstwa Nauki i Szkol-nictwa Wyższego oraz serwisu „Nauka w Polsce” Polskiej Agencji Prasowej. Zwyciężczyni konkursu organizowanego przez Polskie Sto-warzyszenie Dziennikarzy Nauko-wych na najlepszy tekst popularno- -naukowy w polskiej prasie. W la-tach 2008 i 2009 nominowana do nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne.

Olga Woźniak

Hmmm... właściwie nic, gdyby nie przeszkadzało nam posiadanie głowy wiel-kości sporego arbuza. Ten wariant byłby jednak możliwy tylko wtedy, gdy-

by kobiety miały suwak na brzuchu. Już bowiem ze standardowymi rozmiarami czaszki mamy spore problemy przy wydostawaniu się na świat tradycyjną trasą. A przy wielkości głowy pozwalającej na efektywne rodzenie się, gładki mózg oznaczałby dla nas umysłowość żaby. Bo właśnie to pofałdowana kora mózgo-wa umożliwia nam prowadzenie podobnych rozważań, pozwala przewidywać skutki swoich działań, tworzyć struktury społeczne i robić wiele rzeczy, które umożliwiają nam utrzymywać status człowieka myślącego. Do tego celu potrze-bujemy utkanej z 8 miliardów szarych komórek płachty o powierzchni aż 2m². Jak – bez zgniecenia – upchnąć to na mózgu wielkości orzecha kokosowego? No nie da się. Każde zagłębienie na powierzchni kory nosi nazwę bruzdy, każde uwypuklenie nazywa się zakrętem. Wygląd powierzchni mózgu każdego człowie-ka nieco się różni, choć główne zagłębienia są wspólne dla wszystkich. Pierwsza fałda na korze mózgowej pojawia się w czwartym miesiącu życia płodowego czło-wieka. Nie tak dawno naukowcy odkryli białko odpowiedzialne za „marszczenie się” kory. Badaczom z Beth Israel Deaconess Medical Center w USA udało się stworzyć transgeniczne myszy o pofałdowanej korze mózgowej, u których nadak-tywne było białko o nazwie beta katenina. Kora mózgowa myszy normalnie jest gładka i płaska niczym kartka papieru. Specjaliści pogmerali myszom w genach i odkryli, że kiedy w odpowiednim czasie życia płodowego wzrosło wydzielanie beta kateniny, kora mózgowa gryzoni „pomarszczyła się” i zaczęła przypominać ludzką. Beta katenina może zatem działać niczym przełącznik, informując komór-ki budujące układ nerwowy, kiedy mają stać się neuronami. Więcej beta kateniny to więcej neuronów. Im zaś więcej neuronów, tym więcej połączeń między nimi. Są takie rejony mózgu, które muszą być ze sobą bardzo silnie związane. Każda z milionów komórek nerwowych nawiązuje kontakt z sąsiadkami, wypuszczając rodzaj „macek”: aksony i dendryty. Im więcej neuronów w różnych miejscach zepnie się ze sobą aksonami i dendrytami, tym ciaśniej zwierają się poszczególne okolice mózgu, a jak mózg rośnie, to przez to się marszczy. Można powiedzieć, że komórki nerwowe, łącząc się ze sobą, „zszywają” korę niczym fastryga. Tu zszyją, tam zszyją, gdzie indziej popuszczą – stąd te fałdy. Czy ich wzór mo-że powiedzieć coś na temat właściwości konkretnego mózgu? – Tak, choć tylko w dużym przybliżeniu – uważa jeden z najbardziej znanych „kartografów” ludz-kiej kory mózgowej, neurobiolog David Van Essen z Washington University School of Medicine w St. Louis. Kierowany przez niego zespół stworzył nie-dawno jedyny w swoim rodzaju komputerowy atlas kory mózgowej. Pracowa-no nad nim ponad 20 lat. Dzięki danym uzyskanym z obrazowania mózgu dzie-siątek pacjentów – zdrowych i chorych – będzie można porównywać różnice w topografii fałd i zakrętów na naszym mózgu, a także zmiany, jakie dokonują w nich rozmaite choroby i urazy. Naukowcy już zauważyli pewne prawidłowości. Na przykład to, że mózgi osób chorych na schizofrenię mają pewne wspólne ce-chy budowy: w płatach czołowych kory mózgowej zakręty są ciaśniejsze, a bruz-dy płytsze niż u ludzi zdrowych, w płatach skroniowych zaś fałdy mają bardziej pionową strukturę. Jeśli zaś wiemy, że za wzory na korze mózgowej odpowiada „okablowanie” mózgu – silniejsze lub słabsze połączenia między jego poszcze-gólnymi regionami, można zacząć sprawdzać co, dlaczego i kiedy sprawiało, że kora ludzi chorych została „sfastrygowana” w odmienny sposób. Być może po-zwoli to wykrywać ryzyko zagrożenia chorobą – i przeciwdziałać mu.

Skąd w ogóle i w jakim celu biorą się zmarszczki na naszym mózgu? Cóż złego byłoby w gładkiej jak stół powierzchni kory mózgowej?

SZARE komórki

Page 55: Gorzka Czekolada nr 2

JESTEŚ DIABETYKIEM?

CHESZ OTRZYMYWAĆ BEZPŁATNIE

MAGAZYN „GORZKA CZEKOLADA”?

NAPISZ DO NAS, PODAJĄC SWOJE DANE

ADRESOWE: [email protected]

Wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Agencję Musqo moich danych osobowych w celach marketingowych. Agencja Musqo gwarantuje zachowanie poufności danych osobowych zawartych w niniejszym zgłoszeniu zgodnie z wymogami Ustawy o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r. (Dz. U. z 1997 r., Nr 133, poz. 883 z późniejszymi zmianami). Osoba udostępniająca swoje dane ma prawo wglądu do nich oraz wnoszenia poprawek.

WYSYŁAJĄC ZGŁOSZENIE, PRZEŚLIJ NINIEJSZĄ ZGODĘ:

Page 56: Gorzka Czekolada nr 2

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

AVN0C127301-01 Reklama WDD 230x290 do gazety Gorzkiej czekolady.pdf 1 10-11-17 13:40