inakurs i jarostaw kozminsk1 sol ziemikresy-siberia.org/wp-content/blogs.dir/4/people/...matego....

2
O losach Wladyslawa Niezgody mozna powiedziec, ze sa typowe i powtarzalne dla pokoienia emigracji zofaiierskiej. Wyznaczaja ja. punkty wspolne, ktore zawrzec mozna haslowo: wywozka do Rosji, 'amnestia', wojsko Andersa, Persja, BlisM Wschod, szlak bojowy we Wloszech, Indie lub Afryka, Anglia... Ale utrata bliskich, zycie na obczyznie - jakkolwiek doswiadczenia tragiczne skla daj a si e na historic zakonczona zwyciejstwem. W wymiarze narodu jest nim niepodlegiosc, ktora w 1989 roku stala sie faktem historycznym. W wymiarze jednego czlowieka tym zwyci?s twem jest zycie: moze zwyczajne, bez wznioslosci, ale godne i uczciwe. Oswych losach opowiedzial mi pan Wladyslaw we Wloszech podczas uroczystosei z okazji 68. rocznicy wyzwolenia Bolonii. W zeszrym miesiacu pan Wladyslaw skonczyl 90 lat. - Nazywam si? Wladyslaw Niezgoda, pochodz? spod Radomia. Mialern cztery lata, gdy wyjechahsmy w Nowo- grodzkie, powiat Slonim. Ojciec kupil gospodarstwo. Trafilismy do osady razem z 54 innymi rodzmami Do- okola pustka, odludzie. Za horyzontem jakas wioska bialoruska. A godzin? jazdy wozem - miasteczko Rozana, gniazdo rodowe rodziny Sa- piehow, z paracem w ruinie. Mialem lat szesnascie i pol, kiedy wczesnym ran- kiem 10 lutego 1940 przy- szli do domu' Rosjanie w czapach z wielkq gwiazda i kazali si? zabierac. Dali go- dzin?. Wywiezli nas do Sto- nimia na stacj? i wsadzfli do wagonow. Pociag pojechai na Minsk, potem na Mo- skw? i w Meranku Wologdy i Archangielska. Na dwiescie piexdziesiatym kilometrze kazali wysiadac. Kobiety z mah/mi dziecmi do san, resz- ta szla przez sniegi. Po trzech dniach marszu ulokowali nas w drewnianych barakach gdzies w lesnej gluszy. Bylo ciezko. Dawali nam tylko tro- che kartofli. Brat mial tylko I JAROStAW KOZMINSK1 Sol ziemi trzy lata. Uratowala go koza. A wlasciwie moj rower. Bo ja bylem dose obrotny. Ale po kolei. Nie uwierzy pan, ale ja zabralem ze soba rower. By} calldem nowy, ojciec mi go kupunaurodzinylatem, mia- lem jeszcze pude&o, wiec jak przyszb w lutym ci w czapach z gwiazdami i kazali sie wy- nosic, jak nam dali godzin? na zabranie rzeczy z domu, ja zlozylem moj rower z po- wrotem do pudla i wzialem ze soba. Tak mi go bylo szko- da. Sam juz dzis nie wiemjak prze taszczylem go sam cala droge. I tern w lesie, w bara- kach udalo mi sie ztezyc go z powrotem. Parrzac na male- go brata oddalem rower ojcu, by go sprzedal na jedzenie, a tacie udalo sie uhandlowac koze. Mielismy wiec mleko, izej si? zylo. Bylem wciaz mlodym chJopaMem, ale do roboty mnie gonui. S cinalismy drze- wa. Potem ciagalo sie klody do rzekL Dwa lata tak praco- watem. Ciezko bylo. Az przy- szedl uktad Siko rski - MajsM. Jak sie^ o tym dowiedzie- lismy. to ja ruszylem pieszo do najblizszego miasta (Tot- ma czy Tocma si? nazywato), zeby dowiedziec si?, jak zaia- twic nasze papiery. W sumie cztery dni szedlem. Roznie bylo po drodze, ale sie udalo. Mialem wlasciwe dokumenty i moghsmy si? wydostac. We trzy rodziny szlismy do po- ciqgu co jechal na trasie Ar- changielsk-Moskwa. Po kflku dniach czekania dostalismv sie do wagonu... wiezien- nego. I wreszcie dotarliimy do Wologdy, a tarn byia juz polska placowka. Mam do dzis przed oczami taM obraz ze stacji kolejowej: z wagonu wycicjgani jeden po drugim ludzie, znaczy nieboszczyM, i na mrozie ukladani jeden kolo drugiego jak te klody drewna, co je przez dwa lata splawialismy rzeka... Wie pan, tarn stab sie w kolejce po wod?, czasem dawali nam Mpiatok, bo przeciez zdm- no bylo. ludzie u kresu sil, jeden za drugim w ogonku, ale jak kto zasiabl czy pad! na ziemi?, to nikt palcem nie ruszyl, tylko kazdy sie cisnal, byle swoje miec... Tacy ludzie tarn w Rosji byh. Juz wsrod swoich ruszyb- smy z Wologdy na poludnie, Dotarlismy do Taszkientu, zepchneli nasze wagony na bocznice. Ludzi pobrali do szpitala, bo chorowali, nie wytrzymywali tej mordejn. Moja mama tarn umarla. Miala tylko 42 lata.- Szukatem jej ciala w szpitalu, ale mime chcieli pokazac. - P omierla - powiedzieli. Po dziesieciu dniach ru- szylismy z ojeem i bratem do Krasnovvodzka. Ja .wszedzie gdzie moglem, gdzie sta- walismy, pytalem o polskie wojsko, ale mowili nam, zeby najpierw jak najszybciej wy- dostac sie z Rosji... Tych 42 dni udreki od Wologdy do Morza Kaspijskiego nigdy nie zapomne. Pochorowalem si?. Nie puscili mnie dalej. Ojciec i brat pojechali do Teberanu. Ja dotarlem pozhiej. Pamie- tam juz w stoMcy Persji, tez w namiocie szpitalnym leza- tem, przyszedl do nas general Anders. Pierwszy raz go wte- dy widziatem. I wstapitem do wojska. Przydzielili mnie do transporm, jezdzilismy na dezarowych Dodge'ach. Moj mary brat wciaz chorowaL byhsmy raz z ojeem w szpi- talu dla dzieci i szukamy go po namiotach. Umarl - po- wiedziekwkancelarh patrzac wjego papiery. Raz to juz sly- szalem. Tym razem nie uwie- rzylem. Poszlismy jeszcze raz miedzy lozka... - Tata, tata! usryszelismy z daleka krzyk mafego. Mial tyflco pi?c lat Przydzielili mnie w 2 Ko r- pusie do 15 Komp anii Warsz- tatowej. Ktoregos razu je- chalismy jak zvvykle po rop? i na jednym z zakretow — a tarn przeciez paskudne dro- gi byly i bardzo niebezpiecz- ne — szofer stracil panowa- nie nad kierownica i nasza ciezarowka spadla z mostu do wawozu. Zmiazdzylo m i nogi, polamalem sie. Leza- lem przez trzy miesicice na wznak w szpitalu angielskim, nie mogli nawet gipsu zalo- zyc, bo mialem ohydne czte- ry rany. Jeszcze przez szesc rygodni o kulach chodzilem ...a jak doszedlem troche do inakurs rbytem. ''iz-iz—z Bagdadu, Jordanie, do Pa- lestyny. Dwa dni jazdy, bez zzmemnkz. Ciezko bylo, ale sie jezdzilo. Ob-" jechaiem kawal tamtego swiata. Ntech pan spojrzy na moj sygnecik, kupilem go w Betlejem, ma wyryty napis Jerusalem. Nosz? go juz sie- demdziesi^t lat Prynehsmy z Port Sa- idu. To byte jakies piec- dziesi^t jednostek, wielM konwoj okretow wojen- nych, statkow transporto- wych. Dziewiec dni droga morska do Wtech. I jeszcze stahsmy w porcie Tarent kil- ka dni czekajac na rozladu- nek. A stamtad to juz prosto na Monte Cassino. Pamietam jeden dzien, kiedy wyskoczyly skads trzy samolotv' niemieckie i za- czely w nas due. To bylo jakies osiem kilometrow od Cassino, miasteczko Ve- nafro, stalismy przy drodze wsrod ohwkowych drzew. Ktos mi potem powiedzial, ze rzucili 26 bomb. Trzech kolegow zgin^o. Porozbijali nam wozy, benzyna leciala, ale zadne auto si? nie zapa- Bn. Tego dnia mielismy Po Monte Cassino -1^1 z^i z-^d Adria- tyfc Loreto, Ancona, Fano, Rimini i jeszcze w Predappia Bylo spokoj- PVJ k.:zcr.ia si? wojna, aja kurs elektromecha- Ptzydzielili mnie po- t do saperow i dogladalem r. A w roku 1946 zabra- H nas wszystMch do Anglii. Trafikm do obozu PKPR w Shropshire, potem w Cumberland. Troch? si? rxduczahsmy angiel- skiego. Nie byte duzego wyboru. Albo praca w ko- palni, albo kamieniotomy. Wybralem to drugie. Ob- shigiwalem maszyn?, ktora wierrik dziury pod dynamtt Ciezkie i niebezpieczne to bylu zaj?cie. Wyjeehalem do Manche- steru. Poszedlem do pracy do Dunlopa. Dostawalem funta za dziesiec godzin pra- cy. Ojciec dojechal do mnie z Afryki. Kupilismy wspolnie domek za 750 mntow. Mieli- smy paru lokatorow, wiec lzej byte splacac pozyczki. Powoh' stawalem na nogach. Zona byla na robotach w Niemczech. Do Polski nie miala po co wracac, bo jej Mv.""iska to si? zrobfla Ukra- Wladyskav Niezgoda ina. Poznalismy si? tak czajnie ...jadac autobu Slub dal nam ksi^dz Ja - pierwszy duszpaster szej Parafii Mitosierdzi zego w Manchester. U Dunlopa bylem lat Zmudna i brudna Wazyfem i przygotow lem dodarki, ktore uzy w produkeji gumy. S sadza, i inne roznosci. D nam buteflc? mleka na zeby oiganizm to z sieb 'phikal, ale po jakims chodzilem biary jak s Cos mi bylo. Lekarz zmienic zajecie, ale nie k o >n u n i k a t

Upload: others

Post on 15-Jul-2020

0 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: inakurs I JAROStAW KOZMINSK1 Sol ziemikresy-siberia.org/wp-content/blogs.dir/4/people/...matego. Mial tyflco pi?c lat Przydzielili mnie w 2 Kor-pusie do 15 Kompanii Warsz-tatowej

O losach Wladysla wa Niezgody mozna

powiedziec, ze sa typowe i powtarzalne

dla pokoienia emigracji zofaiierskiej. Wyznaczaja

ja. punkty wspolne, ktore zawrzec mozna haslowo: wywozka do

Rosji, 'amnestia', wojsko Andersa, Persja, BlisM Wschod, szlak bojowy

we Wloszech, Indie lub Afryka, Anglia...

Ale utrata bliskich, zycie na obczyznie

- jakkolwiek doswiadczenia tragiczne

— skla daj a si e na historic zakonczona

zwyciejstwem. W wymiarze narodu jest nim niepodlegiosc, ktora

w 1989 roku stala sie faktem historycznym. W wymiarze jednego

czlowieka tym zwyci?s twem jest zycie:

moze zwyczajne, bez wznioslosci, ale

godne i uczci we. Oswych losach

opowiedzial m i pan Wladyslaw we Wloszech

podczas uroczystosei z okazji 68. rocznicy wyzwolenia Bolonii.

W zeszrym miesiacu pan Wladyslaw skonczyl

90 lat.

- Nazywam si? Wladyslaw Niezgoda, pochodz? spod Radomia. Mialern cztery lata, gdy wyjechahsmy w Nowo-grodzkie, powiat Slonim. Ojciec kupil gospodarstwo. Trafilismy do osady razem z 54 innymi rodzmami Do-okola pustka, odludzie. Za horyzontem jakas wioska bialoruska. A godzin? jazdy wozem - miasteczko Rozana, gniazdo rodowe rodziny Sa-piehow, z paracem w ruinie.

Mialem lat szesnascie i pol, kiedy wczesnym ran-kiem 10 lutego 1940 przy-szli do domu' Rosjanie w czapach z wielkq gwiazda i kazali si? zabierac. Dali go-dzin?. Wywiezli nas do Sto-nimia na stacj? i wsadzfli do wagonow. Pociag pojechai na Minsk, potem na Mo-skw? i w Meranku Wologdy i Archangielska. Na dwiescie piexdziesiatym kilometrze kazali wysiadac. Kobiety z mah/mi dziecmi do san, resz-ta szla przez sniegi. Po trzech dniach marszu ulokowali nas w drewnianych barakach gdzies w lesnej gluszy. Bylo ciezko. Da wali nam tylko tro­che kartofli. Brat mial tylko

I JAROStAW KOZMINSK1

Sol ziemi trzy lata. Uratowala go koza. A wlasciwie moj rower. Bo ja bylem dose obrotny. Ale po kolei. Nie uwierzy pan, ale ja zabralem ze soba rower. By} calldem nowy, ojciec mi go kupunaurodzinylatem, mia­lem jeszcze pude&o, wiec jak przyszb w lutym ci w czapach z gwiazdami i kazali sie wy-nosic, jak nam dali godzin? na zabranie rzeczy z domu, ja zlozylem moj rower z po-wrotem do pudla i wzialem ze soba. Tak mi go bylo szko-da. Sam juz dzis nie wiemjak prze taszczylem go sam cala droge. I tern w lesie, w bara­kach udalo mi sie ztezyc go z powrotem. Parrzac na male-go brata oddalem rower ojcu, by go sprzedal na jedzenie, a tacie udalo sie uhandlowac koze. Mielismy wiec mleko, izej si? zylo.

Bylem wciaz mlodym chJopaMem, ale do roboty mnie gonui. S cinalismy drze-wa. Potem ciagalo sie klody do rzekL Dwa lata tak praco-watem. Ciezko bylo. Az przy-szedl uktad Siko rski - M ajsM.

Jak sie o tym dowiedzie-lismy. to ja ruszylem pieszo do najblizszego miasta (Tot-ma czy Tocma si? nazywato), zeby dowiedziec si?, jak zaia-twic nasze papiery. W sumie cztery dni szedlem. Roznie bylo po drodze, ale sie udalo. Mialem wlasci we dokumenty i moghsmy si? wydostac. We trzy rodziny szlismy do po-ciqgu co jechal na trasie Ar-changielsk-Moskwa. Po kflku dniach czekania dostalismv sie do wagonu... wiezien-nego. I wreszcie dotarliimy do Wologdy, a tarn by ia juz polska placowka. Mam do dzis przed oczami taM obraz ze stacji kolejowej: z wagonu wycicjgani jeden po d r u g i m ludzie, znaczy nieboszczyM, i na mrozie ukladani jeden kolo drugiego jak te klody drewna, co je przez dwa lata splawialismy rzeka... Wie pan, tarn stab sie w kolejce po wod?, czasem dawali nam Mpiatok, bo przeciez zdm-no bylo. ludzie u kresu sil, jeden za drugim w ogonku, ale jak kto zasiabl czy pad! na ziemi?, to nikt palcem nie ruszyl, tylko kazdy sie cisnal, byle swoje miec... Tacy ludzie

tarn w Rosji byh. Juz wsrod swoich ruszyb-

smy z Wologdy na poludnie, Dotarlismy do Taszkientu, zepchneli nasze wagony na bocznice. Ludzi pobrali do szpitala, bo chorowali, nie wytrzymywali tej mordejn. Moja mama tarn umarla. Miala tylko 42 lata. - Szukatem jej ciala w szpitalu, ale mime chcieli pokazac. - P omierla -powiedzieli.

Po dziesieciu dniach ru-szylismy z ojeem i bratem do Krasnovvodzka. Ja .wszedzie gdzie moglem, gdzie sta-walismy, pytalem o polskie wojsko, ale mowili nam, zeby najpierw jak najszybciej wy­dostac sie z Rosji... Tych 42 dni udreki od Wologdy do Morza Kaspijskiego nigdy nie zapomne.

Pochorowalem si?. Nie puscili mnie dalej. Ojciec i brat pojechali do Teberanu. Ja dotarlem pozhiej. Pamie-tam juz w stoMcy Persji, tez w namiocie szpitalnym leza-tem, przyszedl do nas general Anders. Pierwszy raz go wte-dy widziatem. I wstapitem do wojska.

Przydzielili mnie do transporm, jezdzilismy na dezarowych Dodge'ach. Moj mary brat wciaz chorowaL byhsmy raz z ojeem w szpi­talu dla dzieci i szukamy go po namiotach. — Umarl - po-wiedziekwkancelarh patrzac wjego papiery. Raz to juz sly-szalem. Tym razem nie uwie-rzylem. Poszlismy jeszcze raz miedzy lozka... - Tata, tata! — usryszelismy z daleka krzyk mafego. Mial tyflco pi?c lat

Przydzielili mnie w 2 Ko r-pusie do 15 Komp anii Warsz-tatowej. Ktoregos razu je-chalismy jak zvvykle po rop? i na jednym z zakretow — a tarn przeciez paskudne dro-gi byly i bardzo niebezpiecz-ne — szof er stracil panowa-nie nad kierownica i nasza ciezarowka spadla z mostu do wawozu. Zmiazdzylo mi nogi, polamalem sie. Leza-lem przez trzy miesicice na wznak w szpitalu angielskim, nie mogli nawet gipsu zalo-zyc, bo mialem ohydne czte­ry rany. Jeszcze przez szesc rygodni o kulach chodzilem ...a jak doszedlem troche do

inakurs rbytem.

''iz-iz—z Bagdadu, Jordanie, do Pa-

lestyny. Dwa dni jazdy, bez zzmemnkz. Ciezko bylo, ale sie jezdzilo. Ob-" jechaiem kawal tamtego swiata. Ntech pan spojrzy na moj sygnecik, kupilem go w Betlejem, ma wyryty napis Jerusalem. Nosz? go juz sie-demdziesi^t lat

Prynehsmy z Port Sa-idu. To byte jakies piec-dziesi^t jednostek, wielM konwoj okretow wojen-nych, statkow transporto-wych. Dziewiec dni droga morska do Wtech. I jeszcze stahsmy w porcie Tarent ki l -ka dni czekajac na rozladu-nek. A stamtad to juz prosto na Monte Cassino.

Pamietam jeden dzien, kiedy wyskoczyly skads trzy samolotv' niemieckie i za-czely w nas due. To bylo jakies osiem kilometrow od Cassino, miasteczko Ve­nafro, stalismy przy drodze wsrod ohwkowych drzew. Ktos mi potem powiedzial, ze rzucili 26 bomb. Trzech kolegow zgin^o. Porozbijali nam wozy, benzyna leciala, ale zadne auto si? nie zapa-Bn. Tego dnia mielismy

Po Monte Cassino -1^1 z^i z-^d Adria-tyfc Loreto, Ancona, Fano, Rimini i jeszcze w Predappia Bylo spokoj-PVJ k.:zcr.ia si? wojna, a ja

kurs elektromecha-Ptzydzielili mnie po-

t do saperow i dogladalem r. A w roku 1946 zabra-

H nas wszystMch do Anglii. Trafikm do obozu

PKPR w Shropshire, potem w Cumberland. Troch? si? rxduczahsmy angiel-skiego. Nie byte duzego wyboru. Albo praca w ko-palni, albo kamieniotomy. Wybralem to drugie. Ob-shigiwalem maszyn?, ktora wierrik dziury pod dynamtt Ciezkie i niebezpieczne to bylu zaj?cie.

Wyjeehalem do Manche-steru. Poszedlem do pracy do Dunlopa. Dostawalem funta za dziesiec godzin pra­cy. Ojciec dojechal do mnie z Afryki. Kupilismy wspolnie domek za 750 mntow. Mieli-smy paru lokatorow, wiec lzej byte splacac pozyczki. Powoh' stawalem na nogach.

Zona byla na robotach w Niemczech. Do Polski nie miala po co wracac, bo jej Mv.""iska to si? zrobfla Ukra-

Wladyskav Niezgoda •

ina. Poznalismy si? tak zwy czajnie ...jadac autobuseno Slub dal n a m ksi^dz Jan Ba - pierwszy duszpasterz na szej Parafii Mitosierdzia Bo zego w Manchester.

U Dunlopa bylem pi? lat Zmudna i brudna praca Wazyfem i przygotowywa lem dodarki, ktore uzywani w produkeji gumy. Siarka sadza, i inne roznosci. Dawal nam buteflc? mleka na dzierl zeby oiganizm to z siebie wy 'phikal, ale po jakims czasi chodzilem biary jak sciana Cos mi bylo. Lekarz radzi zmienic zajecie, ale nie chcia

k o >n u n i k a t

Page 2: inakurs I JAROStAW KOZMINSK1 Sol ziemikresy-siberia.org/wp-content/blogs.dir/4/people/...matego. Mial tyflco pi?c lat Przydzielili mnie w 2 Kor-pusie do 15 Kompanii Warsz-tatowej

.ROS-tAW KOZM1NSK1

olziemi a. Uratowala go koza. awie mqj rower. Bo ja dose obrotny. Ale po sie uwierzy pan, ale ja an ze soba rower. By} a nowy, ojciec mi go a urodziny latem, mia-; zcze pudelko, wiec jak i wlutymci wczapach zdami i kazali si? wy-jak nam dali godzin? iranie rzeczy z domu, ylem moj rower z po-Q do pudla i wziatem 5. Tak mi go bylo szko-n juz dzis nie wiemjak szczylem go sam cala Itamwlesie, wbara-sdalo mi si? zlozyc go otem. Patrzae na male-ta oddalem rower ojcu, sprzedal na jedzenie, udalo si? uhandlo wac

Mielismy wiec mleko, fzyio. em wciaz mlodym ikiem, ale do robot}' [omli. Scinalismy drze-3tem ciagalo si? klody kL Dwa lata tak praco-i. Ciezko bylo. Az przy-ikkd Sikorski-Majski. : si? o tym dowiedzie-to ja ruszylem pieszo

!blizszego miasta (Tot-f Tocma si? nazywalo), io wiedziec si?, jak zak-asze papiery. W sumie

dni szedlem. Roznie 0 drodze, ale si? udalo. m wks ci we dokumen ty Bsmy si? wydostac. We odziny szlismy do po-co jechal na trasie Ar-,i elsk-Moskwa. Po kilku h czekania dostalismy a wagonu... wiezien-1 wreszcie dotarlismy

ologdy, a tam byla juz a placowka. Mam do irzed oczami tald obraz cji kolejowej: z wagonu gani jeden po drugim • znaczy nieboszczyM, mrozie ukladani jeden drugiego jak te klody aa, co je przez dwa lata dalismy rzeka... Wie tam staio si? w kolejce Dd?, czasem dawali nam tok, bo przeciez zhn-yk), ludzie u kresu sil, t za drugim w ogonku, 3k kto zasrabt czy pad! emi?, to mkt palcem nie 4, tylko kazdy si? cisnal, swoje miec... Tacy ludzie

tam w Rosji byli. Juz wsrod swoich ruszyli-

smy z Wologdy na poludnie. Dotarlismy do TaszWentu, zepchneli nasze wagony na bocznice. Ludzi pobrali do szpitala, bo chorowali, nie wytrzymywali tej mord?gL Moja mama tam umarla. Miala tylko 42 ] ata.- Szukalem jej ciala w szpitalu, ale mime chcieli pokazac. - Pomierla -powiedzieK.

Po dziesieciu dniach ru-szylismy z ojeem i b rat em do Krasnowodzka. Ja wszedzie gdzie moglem, gdzie sta-walismy, pytalem o polskie wojsko, ale mowili nam, zeby najpierw jak najszybciej wy­dostac si? z Rosji... Tych 42 dni udrejri od Wologdy do Morza Kaspijslaego nigdy niezapomne.

Pochorowalern sie. Nie puscili mnie dalej. Ojciec i brat pojechali do Teheranu. Ja dotarlem pozniej. Parnie-tam ju t w stoHcy Persji, tez w namiocie szpitalnym leza-le m, przyszedl do nas general Anders. Pierwszy -raz go wte-dy widzial e m. I wst apilem do wojska.

Przydzielili mnie do transportu, jezdzdlismy na ciezarowych Dodge'ach. Moj maly brat wciaz chorowal, bylismy raz z ojeem w szpi­talu dla dzieci i szukamy go po namiotach. - Umarl - po-wiedzieli w kancelarii patrzac wjegopapiery. Raz to juisly-szalem. Tym razem nie uwie-rzylem. Poszlismy jeszcze raz miedzy lozka... - Tata, tata! - uslyszebsmy z daleka krzyk matego. Mial tyflco pi?c la t

Przydzielili mnie w 2 Kor-pusie do 15 Kompanii Warsz-tatowej. Ktoregos razu je-chalismy jak zwykle po rop? i na jednym z zakretow — a tam przeciez paskudne dro-gi byly i bardzo niebezpiecz-ne — szofer stracil panowa-nie nad kterownic^ i nasza ciezarowka spadla z mostu do wawozu. Zmiazdzylo mi nogj, polamalem si?. Leia-lem przez trzy miesiqee na WZnak W szpitalu angiflslrim, nie mogli nawet gipsu zalo-zyc, bo mialem ohydne czte­ry rany. Jeszcze przez szesc tygodni o kulach chodzilem ...a jak doszedlem troch? do

siebie, to poszedrem na kurs kierowcow! Zaciety bylem.

Jezdzilismy z Bagdadu, przez Jordani?, do Pa-lestyny. Dwa dni jazdy, I bez zmiennika. Ciezko ' bylq, ale si? jezdzilo. Oh- jechalem kawal tamtego swiata. Niech pan spojrzy na mqj sygnecik, kupilem go w Betlejem, ma wyryty napis Jerusalem. Nosz? go juz sie-demdziesiat iat.

Pryn?lismy z Port Sa-idu. To bylo jakies pi?c-dziesiqt jednostek, wielM konwoj okret6w wojen-nych, statkow transporto-wych. Dziewiec dni droga morska do Wloch. I jeszcze stalismy w porcie Tarent ki l-ka dni czekaja.c na rozladu-nek A stamt^d to juz prosto na Monte Cassino.

Pamietam jeden dzien, kiedy wyskeczyty ska.ds trzy samoloty niemieckie i za-cz?h/ w nas due. To bylo jakies osiem kilometrow od Cassino, miasteczko Ve­nafro, stalismy przy drodze wsrod oliwkowych drzew. Ktos mi potem powiedzia!, ze rzucili 26 bomb. Trzech kolegow zginelo. Porozbijali nam wozy, benzyna leciala, ale zadne auto si? nie zapa-blo. Tego dnia mielismy szczescie.

Po Monte Cassino dab nas nad Adria-tyk: Loreto, Ancona, Fano, Rimini i jeszcze w Predappio. Bylo spokoj-niej, konczyla si? wojna, aja zrobilem kurs elektromecha-nikow. Przydzielili mnie po­tem do saperow i dogladalem wozow. A w roku 1946 zabra-U nas wszystkich do Anghi.

Trafilem do obozu PKPR w Shropshire, potem w Cumberland Troch? si? poduczabsmy angjel-sMego. Nie bylo duiego wyboru. Albo praca w ko-palni, albo kamieniolomy. Wybralem to drugie. Ob-slugiwalem maszyn?, ktora wiercila dziury pod dynamit Ciezkie i mebezpieczne to bylu zajecie.

Wyjecbalem do Manche-steru. Poszedlem do pracy do Dunlopa. Dostawalem funta za dziesiec godzin pra­cy. Ojciec dojechal do mnie z Afryki. Kupilismy wspolnie domek za 750 funtow. Mieli­smy paru lokatorow, wiec lzej bylo spiacac pozyczki. Powoli stawalem na nogach.

Zona byla na robotach w Niemczech. Do PolsM nie miala po co wracac, bo jej McMska to si? zrobila Ukra-

Wladyslaw Niezgoda

ina. Poznabsmy si? tak zwy-czajnie ...jadqc autobusem. Slub dal nam ksiadz Jan Bas — pierwszy duszpasterz na-szej Parafii Milosierdzda Bo-zego w Manchester.

U Dunlopa bylem pi?c lat. Zmudna i brudna praca. Wazytem i przygotowywa-k m dodatki, ktore uzywano w produkeji gumy. Siarka, sadza, i inne roznosci. Dawali nam butelk? mleka na dzien, zeby organizm to z siebie wy-plukal, ale po jakims czasie chodzuem biafy jak sciana. Cos mi bylo. Lekarz radzn zmienic zaj?cie, ale nie chcia-

tem zostawiac Dunlopa, tyle ze nie bylo irmej pracy. Od-szedlem wiec stamtad. Przez szesc miesiecy szylem ptosz-cze. A potem odnowilem so-bie prawo jazdy trafilem do finny, ktora rozwozfla pro-dukty spozyweze po domach. Pracowalem tam czterdziesci k t Jeszcze do 72 roku zycia jezdzikm trzy dni w tygo-dniu. Potem zaczehy si? czasy supermarketow i moje zaje­cie przestalo si? opkeac.

Zona umark w 2009 roku, bylismy razem 60 k t Mnie w lipcu stuknelo dziewi?cdziesi^t. •