Łodzianka – gazeta bezpłatna

8
JEDNODNIÓWKA NA 110. ROCZNICĘ POWSTANIA ŁÓDZKIEGO ŁÓDŹ 2015 GAZETA BEZPŁATNA W tym roku mija 110. rocznica wybuchu Rewolucji 1905 roku – masowego zrywu społecz- nego i narodowego, w którym mieszkańcy i mieszkanki Łodzi odegrali doniosłą rolę. Nieste- ty, Rewolucja nie gości w na- szej pamięci, nie jest omawiana na lekcjach historii. W najlep- szym razie wspomina się o niej w biografii Józefa Piłsudskiego, uczestnika tych wydarzeń. Nie odbywają się ogólnopolskie uro- czystości rocznicowe, nie mó- wiąc o oficjalnych obchodach łódzkich. Od 2005 roku, kiedy to w setną rocznicę odsłonięto ta- blicę pamiątkową pod Urzędem Miasta Łodzi, miasto do tematu nie wracało. Próbujemy zmienić ten stan rzeczy. Od dwóch lat oddolnie organizujemy uroczy- stości upamiętniające Powstanie Łódzkie, prowadzimy spacery śladami Rewolucji i wycieczki na groby rewolucjonistów, ꜩw. Zaduszki rewolucyjne. Wydali- śmy przewodnik po Rewolucji i okolicznościową gazetę histo- ryczną „Łodzianka”. Chcemy, by pamięć o Rewolucji 1905 roku była żywa. Dlaczego warto pamiętać o Re- wolucji? Było to pierwsze wyda- rzenie w naszej historii, w któ- rym masowo za zmianą świata opowiedziały się grupy obywa- teli dotąd lekceważonych – chło- pów i robotników. Oprócz spora- dycznych wystąpień zbrojnych, przede wszystkim demonstro- wano i strajkowano, domagając się wolności i sprawiedliwości społecznej, godnych warunków pracy i życia. Do dziś bez od- powiedzi pozostaje pytanie, czy ten zryw był czwartym po- wstaniem na ziemiach polskich, czy też może pierwszą rewolu- cją. Nagle przebudzona aktyw- ność obywatelska szła wieloma nurtami, których nie da się ująć w jednym zdaniu. Mobilizacja polskiego społeczeństwa odbyła się na skalę nieznaną do tej pory: liczba uczestników i uczestni- czek ówczesnych wystąpień po- litycznych przewyższyła licz- bę walczących w powstaniach styczniowym i listopadowym razem wziętych. Co prawda nie mieliśmy armii, a pistoletów i bomb było jak na lekarstwo, ale główną bronią stały się tłum- ne wystąpienia uliczne i straj- ki. W szczytowych momentach po łódzkich czy warszawskich ulicach kroczyło nawet sto tysię- cy mieszkanek i mieszkańców. W Łodzi strajkował niemal każdy pracujący. Głównymi postulatami rewo- lucjonistów były autonomia Królestwa Polskiego – które po upadku powstania stycz- niowego było pozbawione mi- nimum niezależności – a także zniesienie rusyfikacji, możli- wość nauczania w języku pol- skim, wprowadzenie wol- ności słowa i wyznania oraz prawo do zakładania spółdziel- ni i związków zawodowych. Strajk w zakładach Scheiblera. Ze zbioru Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi ŚWIAT NIE STAWAŁ SIĘ SPRAWIEDLIWY SAM Z SIEBIE OD REDAKCJI (dokończenie na str. 2.)

Upload: krytyka-polityczna

Post on 22-Jul-2016

228 views

Category:

Documents


4 download

DESCRIPTION

Jednodniówka na 110 rocznicę powstania łódzkiego 1905

TRANSCRIPT

Page 1: Łodzianka – gazeta bezpłatna

JEDNODNIÓWKA NA 110. ROCZNICĘPOWSTANIA ŁÓDZKIEGOŁÓDŹ 2015 GAZETA

BEZPŁATNA

W tym roku mija 110. rocznica wybuchu Rewolucji 1905 roku – masowego zrywu społecz-nego i narodowego, w którym mieszkańcy i mieszkanki Łodzi odegrali doniosłą rolę. Nieste-ty, Rewolucja nie gości w na-szej pamięci, nie jest omawiana na lekcjach historii. W najlep-szym razie wspomina się o niej w biografii Józefa Piłsudskiego, uczestnika tych wydarzeń. Nie odbywają się ogólnopolskie uro-czystości rocznicowe, nie mó-wiąc o oficjalnych obchodach łódzkich. Od 2005 roku, kiedy to w setną rocznicę odsłonięto ta-

blicę pamiątkową pod Urzędem Miasta Łodzi, miasto do tematu nie wracało. Próbujemy zmienić ten stan rzeczy. Od dwóch lat oddolnie organizujemy uroczy-stości upamiętniające Powstanie Łódzkie, prowadzimy spacery śladami Rewolucji i wycieczki na groby rewolucjonistów, tzw. Zaduszki rewolucyjne. Wydali-śmy przewodnik po Rewolucji i okolicznościową gazetę histo-ryczną „Łodzianka”. Chcemy, by pamięć o Rewolucji 1905 roku była żywa.

Dlaczego warto pamiętać o Re-wolucji? Było to pierwsze wyda-

rzenie w naszej historii, w któ-rym masowo za zmianą świata opowiedziały się grupy obywa-teli dotąd lekceważonych – chło-pów i robotników. Oprócz spora-dycznych wystąpień zbrojnych, przede wszystkim demonstro-wano i strajkowano, domagając się wolności i sprawiedliwości społecznej, godnych warunków pracy i życia. Do dziś bez od-powiedzi pozostaje pytanie, czy ten zryw był czwartym po-wstaniem na ziemiach polskich, czy też może pierwszą rewolu-cją. Nagle przebudzona aktyw-ność obywatelska szła wieloma

nurtami, których nie da się ująć w jednym zdaniu. Mobilizacja polskiego społeczeństwa odbyła się na skalę nieznaną do tej pory: liczba uczestników i uczestni-czek ówczesnych wystąpień po-litycznych przewyższyła licz-bę walczących w powstaniach styczniowym i listopadowym razem wziętych. Co prawda nie mieliśmy armii, a pistoletów i bomb było jak na lekarstwo, ale główną bronią stały się tłum-ne wystąpienia uliczne i straj-ki. W szczytowych momentach po łódzkich czy warszawskich ulicach kroczyło nawet sto tysię-

cy mieszkanek i mieszkańców. W Łodzi strajkował niemal każdy pracujący.

Głównymi postulatami rewo-lucjonistów były autonomia Królestwa Polskiego – które po upadku powstania stycz-niowego było pozbawione mi-nimum niezależności – a także zniesienie rusyfikacji, możli-wość nauczania w języku pol-skim, wprowadzenie wol-ności słowa i wyznania oraz prawo do zakładania spółdziel-ni i związków zawodowych.

Strajk w zakładach Scheiblera. Ze zbioru Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

ŚWIAT NIE STAWAŁ SIĘ sprawiedliwy sam z siebie

Od redaKCJi

(dokończenie na str. 2.)

Page 2: Łodzianka – gazeta bezpłatna

2

Silnie akcentowano hasła socjal-ne: skrócenie dnia pracy do ośmiu godzin, ustanowienie powszech-nego ubezpieczenia od wypad-ków, emerytury, bezpłatnego le-czenia robotników i ich rodzin, a także prawo do czternastu dni urlopu na rok. Robotnicy chcieli współdecydować o losach zakła-dów pracy, być współgospoda-rzami w fabrykach: mieć pra-wo do odwołania „nieludzkich i niesumiennych przełożonych”, wyboru lekarzy, majstrów czy urzędników.

Próba urzeczywistnienia tego postulatu w pierwszych mie-siącach 1905 roku przebiegała pod hasłem walki o tzw. „kon-stytucjonalizm fabryczny”. Głównym pragnieniem było stać się podmiotem w miejscu pracy, a nie – jak do tej pory – słabo opłacanym przedmio-tem, „maszyną”, „niewolni-kiem”, który odrabia fabryczną pańszczyznę od najmłodszych lat, po kilkanaście godzin dziennie, jedząc licho i miesz-kając w podłych warunkach.

Pragnienie godności, o którym czytamy w robotniczych wspo-mnieniach, uderza swoją aktu-alnością. Dzisiaj wielu z nas jest zatrudnionych na niepewnych warunkach, na niskopłatnych umowach „śmieciowych”, bez perspektyw na własny kąt czy przyzwoite utrzymanie rodzi-ny. Stał się fikcją ośmiogodzin-ny dzień pracy, za który robot-nicy i robotnice przelewali krew w 1905 roku. Wielu z nas nie ma

szans na emeryturę, a szkolnic-two czy służba zdrowia przesta-ją być powszechnie dostępne dla każdego obywatela. „Pieniądz zyskał moc niebywałą, choć za-wsze był bogiem...” – jak pisał Andrzej Strug, patron łódzkiej uli-cy, uczestnik zrywu lat 1905-1907 i wielki pisarz międzywojnia.

Powszechna mobilizacja obywa-telska w latach Rewolucji, oparta o postulaty, które znów zysku-ją aktualność, może stać się dla

nas motywacją do starań o lep-szy byt. Przede wszystkim może przywrócić sens słowu „wspólno-ta” i pojęciu solidarności społecz-nej. Może ukształtować prawdzi-wą współpracę ludzi, zarówno w zakładach pracy, jak i szerzej – w staraniu o bycie współgospo-darzami dzielnicy, miasta czy kra-ju. Poruszanie tematu Rewolucji 1905 roku jest więc dla nas, klubu Krytyki Politycznej, nie tylko pró-bą uzupełnienia historii miasta o wątki niesłusznie zapomniane. Jest też wysiłkiem zmierzającym do ukazania wzorców postaw obywatelskich, które różnią się od wszechobecnego indywidu-alizmu – chęcią ukształtowania wrażliwości społecznej. Wierzy-my, że świat nie stawał się nigdy bardziej sprawiedliwy sam z sie-bie – to ludzie i ich opór czyniły go lepszym. Na koniec słowa Marka Edelma-na, działacza społecznego i poli-tycznego, jednego z przywódców powstania w getcie warszaw-skim: „Walka o godność człowie-ka pracującego zaczęła się właśnie w 1905 roku i trwa do dziś”.

ŚWIAT NIE STAWAŁ SIĘ sprawiedliwy sam z siebie

Łódź w latach Rewolucji w pełni zasłużyła na miano miasta wie-lokulturowego. Przedstawiciele różnych narodowości – robotni-ce i robotnicy niemieccy, polscy i żydowscy – szli w pochodach ręka w rękę, ponad podziała-mi. Razem walczono o wolność i godne życie. Pisał o tym szef tajnych służb caratu, inwigilują-cy środowisko robotnicze: „Gdy ginie w wyniku rozruchów chrześcijanin, Żydzi przychodzą na jego pogrzeb i niosą sztanda-ry z napisami w języku żydow-skim. Agitatorzy wygłaszający przemówienia też w dużej części są Żydami. Gdy ginie Żyd, sytu-acja jest odwzajemniona”.

W połowie 1905 roku na uli-cach Łodzi pojawiła się pogło-ska, że władze sprowadziły do miasta tzw. czarną sotnię, bojówkę finansowaną przez ca-rat, która w całym imperium organizowała pogromy ludno-ści żydowskiej, wzniecała kon-flikty na tle religijnym i naro-dowościowym, aby odwrócić robotników od strajków i wal-ki z zaborcą. W latach Rewolu-cji do pogromów doszło m.in.

w Białymstoku i Siedlcach. W Łodzi udało się im zapobiec. Oto relacje działaczy partii re-wolucyjnych SDKPiL i PPS:

Józef madeJCzyK„Niepokoiło nas, że do Łodzi sprowadzono osławioną czarną sotnię. Równocześnie uaktyw-niły się wszelkie szumowiny i męty społeczne. Prawdopo-dobnie powypuszczano z wię-zień wielu kryminalistów. Któ-regoś dnia niewątpliwie cała ta hołota zwali się na sklepy żydowskie w dzielnicy Starego Miasta. Za żadną cenę nie moż-na do tego dopuścić. O rozpęta-nie pogromu władze carskie ob-winiłyby nas, klasę robotniczą. Byłoby to pretekstem do zasto-sowania wzmożonych represji. Po drugie, nie omieszkano by nas oczernić w całej prasie świa-towej. Toteż partia rzuciła ha-sło powszechnej samoobrony. W fabryce Wulfsona […] dniem i nocą dyżurowała drużyna, złożona z 50 bojowców, gotowa w każdej chwili do interwencji na wypadek pogromu”.

WŁADySŁAW KOSSEK„Szły słuchy, że w dzień czar-nosecińcy chodzą i naznaczają domy, w których będą w nocy mordować. W wielu domach za-mieszkałych przez robotników tworzyły się drużyny czuwające na zmianę przez całą noc. Człon-kowie tych drużyn byli uzbrojeni w siekiery, tasaki i łomy żelazne”.

9 kwietnia 1905 roku w gazecie „Czerwony Sztandar” opubliko-wano list otwarty Augusta Be-bla, przywódcy niemieckiej so-cjaldemokracji, „Do niemieckich robotników i robotnic w Króle-stwie Polskim i na Litwie”: „Bez względu na to, czy jesteście pol-skimi, rosyjskimi czy niemiecki-

mi robotnikami, Wasze położenie jest jednakowe. Cierpicie wspól-nie ten sam ucisk, tę samą nędzę, tę samą hańbę. Jesteście tak jak i tamci pozbawieni praw i odda-ni wszelkiej samowoli. A jeśli jest tak, jeśli Wasz los jest wspólny, Waszym obowiązkiem jest także walczyć wspólnie z Waszymi pol-skimi braćmi i siostrami. Musicie przyłączyć się do ich usiłowań wywalczenia wolności, sprawie-dliwości i egzystencji godnej czło-wieka i razem z nimi zwyciężyć”.Źródło: Wspomnienia weteranów re-wolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, s. 36 i 60.

Poniżej: grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library

wiele Kultur – PONAD PODZIAŁAmImIChAŁ GAuZA

(dokończenie ze str. 1.)

wydarzenia okolicznościowe:

Zapraszamy również na inne wydarze-nia poświęcone 110. rocznicy Rewolucji 1905 roku:

● Panel dyskusyjny po-święcony Rewolucji 1905 w Muzeum Tra-dycji Niepodległościo-wych — środa 17. 06. g. 17.00, ul. Gdańska 13; W roli prelegentów: dr Paweł Sydor, prof. UŁ dr hab. Krystyna Ratajska, prof. zw. dr hab. Kazi-mierz Badziak, dr Prze-mysław Damski,

● Słuchowisko „Lepka purpura łódzkich kwia-tów” w ramach Łodzi Czterech Kultur — so-bota 20. 06. g. 18.00, ul. Rewolucji 1905 roku 29. Kanwę opowieści stano-wi Powstanie Łódzkie. Słuchowisko / widowi-sko reżyseruje Krzysz-tof Czeczot. Liczba miejsc ograniczona,

● Rewolucyjny wtorek w Muzeum Kinemato-grafii — wtorek 23.06. g. 18:00, pl. Zwycięstwa 1. Pokaz filmów „Go-rączka” i „Czerwone ciernie”, poprzedzony prelekcją dr. Macieja Dowgiela,

● Bezpłatna wycieczka trambusem pt. „Łódz-kim Szlakiem Rewolu-cji 1905 Roku” — sobo-ta 27.06. w godz. 11.00 i 14.00. Przewodnikiem wycieczek jest dr Ta-deusz Z. Bogalecki, au-tor monografii „Łódz-kie barykady wolności i godności. Czerwiec 1905 roku”.  Liczba miejsc ograniczona. Zgłoszenia na adres:[email protected]______________________

Zachęcamy do śledze-nia profilu zaprzyjaź-nionej z nami kampa-nii Historia Czerwona i  Czarno-Czerwona : http://facebook.com/Hi-storiaCzerwona. Strona opowiada o buntach ro-botniczych i chłopskich, o polskich socjalistach i anarchistach, walce an-tyfaszystowskiej i samo-rządności pracowniczej. G

rafik

a z

okre

su. Z

e zb

ioru

Bei

neck

e R

are

Book

&

Man

uscr

ipt L

ibra

ry

Page 3: Łodzianka – gazeta bezpłatna

3

W 1905 r. szkoły w Królestwie Polskim były w całości podpo-rządkowane zwierzchnictwu rosyjskiemu. Nauczanie opar-te było na programie rosyjskim, nie uczono więc o polskiej histo-rii ani kulturze. Lekcje i wykłady odbywały się niemal wyłącznie po rosyjsku, czasami z wyjąt-kiem religii oraz nieobowiązko-wych zajęć z języka polskiego (często jednak prowadzonych po rosyjsku). Także polskich pedagogów stopniowo zastę-powała kadra rosyjska, często o gorszych kwalifikacjach.

Uczniowie i studenci podlega-li ścisłej kontroli ze strony ro-syjskich nauczycieli. Po polsku nie wolno było mówić nie tylko podczas lekcji, ale i w swobod-nych, prywatnych rozmowach na przerwie – wszędzie tam, gdzie sięgał wyczulony słuch rosyjskich wychowawców. Ci sprawdzali też, co uczniowie robią w czasie wolnym. Kwitło donosicielstwo. Za nieposłu-szeństwo groziły kary – można było nawet zostać wydalonym ze szkoły z wilczym biletem.

Uczniowie czuli niechęć do szkół, w których lekcewa-żono ich narodową tradycję i wyznanie oraz uczono ich na niskim poziomie, z rosyj-skich, przeinaczających fakty podręczników. Nie istniał wów-czas obowiązek szkolny, toteż wielu młodych ludzi – zwłasz-cza na wsi, gdzie byli potrzeb-ni do pracy na roli i w gospo-darstwie – po prostu do szkoły nie chodziło. Inni z kolei zdo-bywali wiedzę w licznych kół-kach samokształceniowych czy na tajnych kompletach. Atmos-fera konspiracji wymagała lo-jalności i współpracy, sprzyja-ła też kształtowaniu się postaw społecznych i poczucia narodo-wej wspólnoty oraz tworzyła dobry punkt wyjścia do działal-ności politycznej.

„myŚlEć O sprawaCh OsObistyCh nie Czas teraz!”28 stycznia 1905 r., kilka dni po petersburskiej „krwawej nie-dzieli”, uczniowie niektórych warszawskich szkół średnich spontanicznie opuścili lekcje i wylegli na ulice, by tym samym wyrazić solidarność ze strajkują-cymi już robotnikami. W ciągu następnych dni, a później ty-godni i miesięcy, do strajku do-

łączali uczniowie kolejnych szkół w miastach i na wsiach. Wspierało ich wielu nauczycie-li, a także rodziców i zwykłych obywateli. Pisano odezwy, w których wzywano do bojko-tu i zamykania szkół państwo-wych oraz do organizowania tajnego nauczania. W krótkim czasie bunt objął większość pla-cówek w całym Królestwie Pol-skim. Strajkujący domagali się przywrócenia w szkołach języka polskiego i zniesienia wszech-obecnego nadzoru nad ucznia-mi (a także nauczycielami) oraz dyskryminacji ze wzglę-du na narodowość, pochodze-nie, wyznanie lub płeć. Żądano także wprowadzenia obowiąz-ku kształcenia wszystkich dzie-ci od określonego wieku oraz przyznania uczniom prawa do stowarzyszania się i decy-dowania o swoich sprawach we własnym gronie.

Walczono o prawdziwą, war-tościową szkołę, o to, by – jak pisał jeden z ówczesnych publicystów – „równole-gle do kształcenia intelektu ucznia była kształcona jego strona moralna, jego duch obywatelski, jego indywidu-alność; by się młodzież uczyła nie dla stopni, nie dla użytecz-ności praktycznej świadectw z ukończenia szkoły, ale dla zdobycia tych dóbr idealnych, które daje szkoła”.

Strajkujący uczniowie ryzy-kowali bardzo wiele. Część z nich została za karę bezpow-rotnie wydalona ze szkół – nie-którzy tuż przed maturą, któ-rej tym samym nie otrzymali. Część z nich nie mogła później kontynuować nauki w Króle-stwie Polskim i musiała wyje-chać za granicę. Zdarzało się, że rosyjscy nauczyciele próbo-wali zmusić uczniów do po-słuszeństwa, bijąc ich do krwi.

Tym, co motywowało strajku-jących do działania i pozwoli-ło im wytrwać w oporze mimo grożących im konsekwencji, było poczucie solidarności i przekonanie o konieczno-ści walki o wspólną sprawę. „Myśleć o sprawach osobi-stych nie czas teraz!” – pisa-li w swojej odezwie studen-ci Wszechnicy Warszawskiej. „Śmiało, stanowczo, wszy-scy razem stańmy w obronie swojej mowy, w obronie dusz naszych dzieci, a zwyciężyć musimy i zwyciężymy!” – za-chęcano w ulotce Związku Unarodowienia Szkół. Zwią-zek Młodzieży Socjalistycznej nawoływał do wytrwałości i nieulegania obietnicom car-skiego rządu, zanim te nie zo-staną rzeczywiście spełnione: „Pokażmy, że młodzież w pół drogi stawać nie umie, że pil-nem uczeniem się zastąpi brak szkoły, że wytrwałością wszystkie przeszkody poko-na. Rząd waha się i ustąpi, je-śli przekona się, że nas niczem nie złamie”.

efeKty straJKuChoć znamy dokładną datę rozpoczęcia strajku, trudno jednoznacznie określić jego koniec. Bojkot szkół trwał jeszcze długo, a jego kon-sekwencje odczuwane były w ciągu kilku następnych lat. 14 października 1905 r. ogło-szono ukaz carski dopusz-

czający kształcenie po polsku (z wyjątkiem lekcji języka ro-syjskiego, historii oraz geo-grafii) w szkołach zakłada-nych przez osoby prywatne i stowarzyszenia oświatowe. Szkoły te zaczęły się więc po-jawiać jak grzyby po deszczu. W Łodzi powstało wówczas Męskie Gimnazjum Polskie, dziś I LO im. M. Kopernika (utworzone w 1906 r. przez Towarzystwo „Uczelnia”).

Niestety, szkoły te były od-płatne. Ten, kogo nie było stać na naukę, mógł jednak liczyć na wsparcie zwykłych obywateli, którzy indywidu-alnie bądź poprzez specjalne stowarzyszenia (np. Towa-rzystwo Wpisów Szkolnych) hojnie finansowali kształce-nie najuboższych. Otwierano też liczne szkoły elementarne, dzięki czemu w następnych latach gwałtownie spadła licz-ba analfabetów w polskim społeczeństwie.

Choć w wyniku wydarzeń związanych z Rewoluc ją 1905 r. i strajkiem szkolnym

nie udało się doprowadzić do przywrócenia w całości powszechnego, darmowe-go nauczania w języku pol-skim, ich dobroczynny wpływ i tak był ogromny. Atmosfera w polskich szkołach prywat-nych była zupełnie inna niż w istniejących wcześniej zru-syfikowanych szkołach pań-stwowych. Stosunki między nauczycielami a uczniami oparte były w dużym stop-niu na dialogu i partnerstwie. Tworzono pierwsze samorzą-dy uczniowskie, aby wycho-wankowie mogli sami decy-dować o swoich sprawach. Pojawiła się instytucja leka-rza szkolnego, położono na-cisk na wychowanie fizycz-ne. Coraz liczniej otwierano szkoły średnie dla dziewcząt, w których nauczano również – rzecz dotąd niespotykana – przedmiotów ścisłych, aby dać uczennicom szansę na podję-cie po szkole studiów uniwer-syteckich. Tworzono towarzy-stwa oświatowe i kulturalne, które m.in. walczyły z analfa-betyzmem wśród dorosłych. I choć pewną część instytucji oświatowych wcześniej czy później zlikwidowały wła-dze carskie, zapoczątkowa-ny wówczas ruch oświatowy trwał nadal, a sprawy edukacji nadal traktowane były przez społeczeństwo jako kluczowe w procesie podtrzymywania świadomości narodowej.

ewa lineK

straJK szKOlny W 1905 ROKu

Powyżej: Antoni Kamieński, Wiec dzieci, Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona

Strajkujący doma-gali się przywróce-nia w szkołach języka polskiego i zniesienia wszechobecnego nad-zoru nad uczniami (a także nauczycielami) oraz dyskryminacji ze względu na narodo-wość, pochodzenie, wy-znanie lub płeć.

14 października 1905 r. ogłoszono ukaz carski dopuszczający kształce-nie po polsku w szko-łach zakładanych przez osoby prywatne i stowa-rzyszenia oświatowe.

Page 4: Łodzianka – gazeta bezpłatna
Page 5: Łodzianka – gazeta bezpłatna
Page 6: Łodzianka – gazeta bezpłatna

6

Najważniejszym dla Łodzi wydarzeniem doby Rewolucji było Powstanie Łódzkie, trwa-jące od 22 do 24 czerwca 1905 roku. To wtedy tysiące miesz-kańców spontanicznie rzuciły się do walki z wojskiem i poli-cją. W Śródmieściu zbudowa-no około stu barykad i mimo przewagi technicznej wroga próbowano stawić mu opór. Walczono o wolność i godność.

Impulsem do rozpoczęcia walk była wiadomość o śmierci ro-botników żydowskich ranio-nych przez wojsko w trakcie pochodu 18 czerwca. Pojawiła się pogłoska, że władze pocho-wały ich ciała w tajemnicy, bo obawiały się masowej demon-stracji na pogrzebie. Na znak protestu wybuchł w Łodzi strajk generalny. Ulicami Ło-dzi przeszedł stutysięczny tłum, w którym solidarnie szli robotnicy niemieccy, polscy i żydowscy. Pokojowy protest zaatakowało wojsko, było wie-lu zabitych i rannych. Następ-nego dnia robotnicy przystąpi-li do walki – w mieście stanęły barykady. Barykady wielokul-turowej Łodzi.

Gazety rewolucjonistów tak opisywały te wydarzenia:

„Walczyli robotnicy Łodzi o trochę więcej życia ludz-kiego, o trochę więcej chleba i światła dla siebie i rodzin swoich. Walczyli o 8-godzin-ny dzień roboczy... o godność ludzką”.

Najwięcej o Powstaniu Łódz-kim mówią zapisy uczestni-ków i świadków wydarzeń. Przygotowaliśmy wybór rela-cji uporządkowany w kolejno-ści chronologicznej. Opowieści kończą się wraz z momentem upadku powstania. Wśród cy-towanych osób znalazły się ta-kie postaci, jak Aleksy Rżew-ski, pierwszy prezydent Łodzi w II Rzeczypospolitej i czło-nek Organizacji Bojowej PPS; związani z Polską Partią Socja-listyczną: Henryk Bitner, Bo-lesław Dudziński, Władysław Kossek, Eugeniusz Pieńkow-ski, Józef Szynkielewski oraz Bronisława Wojciechowska; związani z SDKPiL: Józefa Ba-riasz, Franciszek Joachimiak, Tomasz Maciejewski oraz Jó-zef Madejczyk. Opowieść uzu-pełniliśmy o komentarz doty-czący Powstania Łódzkiego z gazety „The New York Ti-mes” oraz teksty łódzkich fa-brykantów: Juliusza Kunitzera i Alfreda Biedermanna.

EuGENIuSZ PIEńKOWSKIMatka moja, pracując w fabry-ce koronek Geyera przy Gór-nym Rynku, zajęta była tam od godziny 6 rano do 6 wie-czorem, później dostawała pracę do domu, wobec cze-go i my musieliśmy pomagać matce w niektórych pracach […]. Byłem wychowany w ta-kich warunkach życia, że nie znałem, co to łzy, ból, głód. Na łzy nie było czasu, na ból nie wolno było narzekać, bo nie było komu się użalić. A je-żeli dokuczał głód, to kładłem się na brzuchu i tak zasypia-łem, oczekując powrotu z fa-bryki matki, która zawsze ja-kąś kolację ugotowała.

AlEKSy RżEWSKIOd 12. roku pracowałem już w jednej z przędzalni łódzkich i na własnej skórze poznałem dolegliwości ustroju kapitali-stycznego, a więc: niska pła-ca, dwunastogodzinny dzień roboczy, praca ponad siły, niedostatek w domu, ciasne mieszkanie, w którym musia-ło się pomieścić osiem osób, słowem, życie zwykłe proleta-riusza łódzkiego, wytwarzają-cego miliony dla krezusów ba-wełnianych.

BRONISŁAWA wOJCieChOwsKaW roku 1904, kiedy wybuchła wojna na Dalekim Wschodzie, taka się bieda w Łodzi zro-biła, że chleb oglądałam już tylko przez szybkę w witry-nie. Fabrykanci powystawia-li kuchnie na placach i ludzie chodzili tam po zupkę. Ale złość wszystkich brała, że tak muszą cierpieć, gdy burżuje bogacą się na zamówieniach wojskowych.

Józefa bariaszW dwunastym roku życia za-częłam pracować w fabryce Steigerta przy ulicy Przędzal-nianej […]. Pracowałam 12 go-dzin na dobę, otrzymywałam 1 rubel i 20 kopiejek wynagro-dzenia na tydzień. W styczniu 1905 roku ja pierwsza z całej naszej sali ujrzałam przez okno potężny tłum robotników, gro-madzący się przed bramą fa-bryki. Gdy otworzyłam okno, poprzez huk maszyn dotarły do nas okrzyki: „Precz z wyzy-skiem. Nasze hasło – 8 godzin pracy i 20 kopiejek na godzinę”.

franCiszeK JOaChimiaKNa wieść o „krwawej niedzie-li” zaczęła strajkować cała Łódź […]. Jedna z największych wów-czas fabryk bawełnianych, słyn-na spółka Heinzla i Kunitzera, znajdowała się w znacznej odle-głości od centrum miasta, na Wi-dzewie, który formalnie nie na-leżał do Łodzi, był osobną wsią. Gdy inne zakłady strajkowały już od kilku dni, Heinzel i Ku-nitzer otoczyli swą fabrykę woj-skiem i terroryzując ludzi, zmu-szali ich do pracy.

irena tuwimNic tak głęboko nie zapadło w pamięć mojego serca, jak wystawa kwiaciarni [Wojcie-cha] Salwy. Na niewielkim podium pokrytym białym ak-samitem, który miał imitować całun śniegu, stał wazon pe-łen pąsowych róż. Na tle ak-samitu leżały rozsypane, niby to nieumyślnie, szkarłatne płatki, a obok – zwykły, ku-chenny nóż. Kontrast był tak brutalny, tak uderzający, że nic nie mówiąc, spojrzeliśmy najpierw po sobie, a potem na Matkę. „To symbol rewolu-cji” – powiedziała matka. Były to dla nas dwa nowe, niezna-jome słowa, których znaczenia nie znaliśmy, ale których sens przeczuwaliśmy, gdy w domu mówiono po cichu o tym, jak to kozacy na koniach wjechali do hal fabryki Heinzla i Kunit-zera, tratując robotników…

Juliusz Kunitzer– apel do władz carskich z 12 kwietnia:Około dwustu ludzi już od 24 godzin siedzi nieprzerwanie w tkalni naszego Towarzystwa [Towarzystwa Akcyjnego Hein-zel i Kunitzer] i nie chcą jej opu-ścić. Siedzą bez jedzenia, mię-dzy nimi jest wielu podżegaczy. Czy nie uważa Pan za możliwe, by […] aresztować ich wszyst-kich, a przy tym poprzez indy-widualne przesłuchania bez-warunkowo zdemaskować wszystkich podżegaczy? Jestem przekonany, że takie stanow-cze rozwiązanie nieuchronnie wywrze wpływ odstraszają-cy na pozostałe fabryki Łodzi i uspokoi miasto przed święta-mi [wielkanocnymi].

Fabrykant Alfred biedermann – z listu do żony napisanego

w przeddzień powstania czerwcowego:

Nasze władze, zamiast wie-szać tych morderców [rewo-lucjonistów] na poczekaniu, bez końca dywagują nad kon-wenansami, przez co ściągają na siebie coraz większą odpo-wiedzialność za wszystko, co nastąpi.

WŁADySŁAW KOsseKKtóregoś dnia dano znać, że w niedzielę 18 czerwca w ła-giewnickim lesie odbędzie się pod pozorem majówki zebra-nie robotników, na którym przemawiać będą towarzysze z PPS, SDKPiL i Bund […]. Był to pogodny dzień i w ła-giewnickim lesie, jak zwykle po odpustowym nabożeń-stwie, zebrało się wiele ludzi. Nigdzie nie było widać koza-ków, wojska ani policji, więc towarzysze energicznie zabra-li się do rozdawania odezwy […]. Pod wieczór uformował się duży pochód, który ruszył w kierunku miasta.

Józef szynKielewsKiByłem w obstawie manifesta-cji w Łagiewnikach 18 czerw-ca 1905 roku. Podczas marszu w stronę miasta, na ulicy Ła-giewnickiej, w tym mniej wię-cej miejscu, gdzie później była rzeźnia, zagrodzili nam drogę kozacy. Dali salwę. My rów-nież wyciągnęliśmy brownin-gi. Ostrzeliwaliśmy się, ucie-kając, aż do Bałuckiego Rynku. Znów padło kilku zabitych.

tOmasz maCieJewsKiKiedy przyszliśmy pod szpital Poznańskiego po ciała dwóch robotników żydowskich, oka-zało się, że zostali oni już po-chowani chyłkiem, minionej nocy. Staliśmy pod szpitalem, nie wiedząc, co robić. Nagle ktoś rzucił hasło: „Chodźmy na skargę do policmajstra”. Przez Targową i Cegielnianą [obecna Jaracza] ruszyliśmy do Piotrkowskiej. Po drodze tłum gęstniał […]. Szły całe rodziny, matki niosły dzieci

ŁÓDZKIE BARyKADy– RElACJE ŚWIADKÓW

Na zdjęciu powyżej: Rok 1905. Powstanie Łódzkie. Wznoszenie baryka-dy. Zdjęcie opublikowane w książce Samuela Sandlera, Andrzej Strug wśród ludzi podziemnych, Warszawa 1959, autor zdjęcia nieznany

mIChAŁ GAuZA

Page 7: Łodzianka – gazeta bezpłatna

7

na rękach, mężczyźni maszero-wali z podniesionymi pięścia-mi, rzucając hasła rewolucyjne. Przy rogu Piotrkowskiej i Ka-rola [obecna Żwirki] ze wszyst-kich stron otoczyło nas wojsko. Z fabryki Silbersteina ruszyła piechota, z ogrodu letniego „Pa-radyż” wypadli kozacy.

Józef madeJCzyKPo raz pierwszy użyłem brow-ninga w dniu 21 czerwca 1905 roku, gdy na spokojną demon-strację robotniczą, złożoną z po-nad 100 tysięcy ludzi, natarli dragoni i piechota, wyskakując niespodziewanie z tzw. „Para-dyżu” przy ulicy Piotrkowskiej 175. Pod gradem kul tłum rzu-cił się do ucieczki. Tylko nie-liczni uzbrojeni bojowcy sta-wiali opór. Strzelałem z ukrycia za szerokim postumentem la-tarni ulicznej […].

AlEKSy RżEWSKIZa napad kozactwa i krwa-wą masakrę bezbronnego tłu-mu manifestantów przy ul. Piotrkowskiej zawrzała pro-testem Łódź robotnicza […]. Do pierwszego starcia z żoł-dactwem doszło w tak zwanej „republice PPS” na Widzewie. Kilkuset robotników, z żer-dziami wyrwanymi z parka-nów, ruszyło w brawurowym ataku na oddział kozacki, któ-ry, zostawiwszy dwóch cięż-ko rannych kozaków na miej-scu, pierzchnął w panicznym popłochu. Ażeby uchronić się od karnej ekspedycji na Wi-dzew, zbudowano barykady z nabytych pak bawełnianych.

henryK bitner23 czerwca od samego rana rozpoczęła się zażarta walka […]. Stanęły barykady i dwa dni walczył proletariusz łódzki przeciwko despotyzmowi car-skiemu, walczył przeciw pro-wokacji, gwałtom i zbrodniom rządu samowładnego […]. Nie-omal wszystkie sklepy pań-stwowe […], tzw. „monopole”, zostały rozbite, często spalone. W wielu miejscach poprzewra-cano słupy telegraficzne, których użyto do budowania barykad. Zewsząd znoszono urządzenia sklepowe, beczki, wozy, skrzy-nie […]. W wielu miejscach po-przeciągano druty w poprzek ulicy, chroniąc się w ten sposób od nalotu kawalerii […].

the new yOrK timesO godzinie 11 wszyscy robot-nicy fabryczni ogłosili strajk i wyszli na ulice. Kozacy, drago-ni i piechota raz po raz naciera-li na wzbierające tłumy, oddając salwę za salwą w stronę zwar-tych szeregów. Tymczasem bun-townicy zdobywali broń. Ulice były pełne ludzi uzbrojonych w rewolwery, a do kanonady do-łączali ich towarzysze w oknach i na dachach budynków. Niektó-rzy z wysokości zrzucali kwas siarkowy na oddziały wojska

[…]. Ulice przypominały pole bitwy. Wejścia do kamienic za-barykadowano deskami i ma-teracami. Przez długie godziny w każdej dzielnicy miasta sły-szano huk salw i pojedyncze wy-strzały z broni palnej.

Józef madeJCzyKGdy wojsko rozpoczynało szar-żę na którąś barykadę, miesz-kańcy okolicznych domów lali wrzącą wodę i ciskali kamie-niami z okien, a my z ukrycia strzelaliśmy. Z naszej strony pojedyncze strzały, a z tamtej – salwa za salwą. Tak potężnego naporu nie można było wytrzy-mać, więc wycofywaliśmy się do następnej przeszkody.

BRONISŁAWA wOJCieChOwsKaDowiedziałam się od ludzi, że była wielka masakra na Piotr-kowskiej, przy rogu Karola [obecna Żwirki] i Pustej [obec-na Wigury], i że ludzie w ca-łym mieście stawiają baryka-dy. My przy Młynarskiej też niezwłocznie zaczęliśmy bu-dować przeszkodę. Bruku na naszej ulicy nie było, więc każdy znosił z podwórza, co miał – stare beczki, łóżka, wóz-ki. Nawet furmanki wyciąga-no z szop. Nie zdobyli naszej barykady szarżą, w walce. Ro-zebrało ją wojsko dopiero wte-dy, gdy bojowcy odeszli.

BOlESŁAW DuDZIńSKIGdy wybuchały gorące dni czerwcowych barykad, ustawio-nych na skrzyżowaniu Wschod-niej i Południowej [obecna Re-wolucji 1905 roku], zabroniono mi kategorycznie wychodzenia za próg mieszkania. Zamknięto nawet na klucz drzwi od balko-nu. […] Pamięć o tych pobliskich barykadach – to dla mnie wielo-

godzinny zgiełk, hałas, krzyki, strzelanina – akustyczne efekty zaciętych walk, rozchodzące się w szerokim zasięgu. Przygnębia-jący był wtedy wieczorny widok ciemnej i wyludnionej ulicy Po-łudniowej. Latarnie nie paliły się, częściowo były porozbijane […].

AlEKSy RżEWSKIZbudowaliśmy […] kilka bary-kad wzorowych, wedle wszel-kich zasad saperskich. Wyrwa-liśmy na pewnej przestrzeni bruk, kamienie usunęliśmy zu-pełnie i wykopaliśmy szaniec ze stosownym nasypem, który był doskonałą osłoną. Wyloty barykad znajdowały się uko-śnie w bramach, skąd w razie przewagi nieprzyjaciela moż-na się było wycofać bez strat w sąsiednie podwórza. Służ-bę sanitarną zorganizowaliśmy w okolicznych domach […]. Ba-rykada taka, zbudowana w for-mie trójkąta na skrzyżowaniu ulic, umożliwiała wygodne ostrzeliwanie atakujących […]. Jedna z najsilniejszych barykad była na Widzewie.

BRONISŁAWA wOJCieChOwsKaWciąż niezdobyta była baryka-da przy rogu Długiej i Ogrodo-wej pod fabryką Poznańskiego i na Wólczańskiej […]. Strzelani-na jeszcze wybuchała, to w jed-nej, to w drugiej ulicy, ale bo-jowców było mało, nie miał kto bronić tych barykad, których tak wiele zbudowali robotnicy łódzcy w ciągu zaledwie paru godzin. Patrzyłam, jak ginie ba-rykada przy Wólczańskiej. Była tak potężna, że w żaden sposób wojsko nie mogło jej rozebrać. Dopiero ogień ją zmógł.

Józef madeJCzyKWalczyłem przez dwa dni bez przerwy, nie śpiąc, nie jedząc

i nie pijąc, bezustannie tylko nasłuchując, z której strony padają strzały i gdzie trzeba spieszyć z pomocą. Mój brow-ning napracował się za więcej, niż był wart. Gdybyśmy wte-dy mieli większą ilość broni i amunicji, nie wiadomo, jak potoczyłaby się walka.

the new yOrK timesMiasto przypomina pobojowi-sko. Makabryczne wydarzenia ostatnich dwóch dni na zawsze pozostaną w pamięci Polaków […]. Wojsko wykazuje się bez-sensownym okrucieństwem. Dziś późnym popołudniem żołnierze zastrzelili dwie ko-biety – matkę i córkę. Wczoraj strzelali na oślep, nie rozróżnia-jąc między bojowcami a pokojo-wymi demonstrantami, w wy-niku czego zginęło wiele kobiet i dzieci. Ofiary czwartkowych i piątkowych zajść pochowa-no potajemnie w okolicznych wsiach. Ze względu na to, że różne źródła podają sprzeczne informacje, niepodobna usta-lić liczbę zabitych i rannych. Z pewnością zginęło ponad sto osób, być może nawet dwie-ście, a rannych jest pięciokrot-nie więcej. Zdaniem niektórych łączna liczba ofiar sięga dwóch tysięcy.

BRONISŁAWA wOJCieChOwsKaWalka zbrojna była przegrana, bo cóż mogło poradzić niewie-lu bojowców, zaopatrzonych tylko w browningi, przeciw-ko tysiącom karabinów. Ale ludzie dalej nie tracili nadziei. Wciąż wybuchały strajki.

Źródła: 1. Bolesław Dudziń-ski, Wojenne wędrówki. Ze wspo-mnień łodzianina 1905-1918, Łódź 1971, 2. Aleksy Rżew-ski, Za wolność i lud. Wspomnie-nia, Warszawa 1920, 3. Aleksy Rżewski, W walce z przemo-cą. Wspomnienia, Łódź 1919, 4. Wspomnienia weteranów re-wolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, 5. „The New York Ti-mes”, Lodz a Shambles; People in Revolt, 25 czerwca 1905, tłum. Marek Jedliński, 6. Eugeniusz Pieńkowski, Wspomnienia „dziecka ulicy” z lat 1905-1907 [w:] „Niepodległość – czasopi-smo poświęcone dziejom pol-skich walk wyzwoleńczych w dobie popowstaniowej”, 1932, za: lewicowo.pl, 7. An-dreas R. Hofmann, The Bieder-manns in the 1905 Revolution: A Case Study in Entrepreneurs’ Responses to Social Turmoil in Łódź [w:] „The Slavonic and East European Review”, Vol. 82, 2004.

W latach 1905–1907 strajko-wano pod czerwonymi sztan-darami i z pieśnią „Boże, coś Polskę” na ustach. Liderami buntu były partie socjalistycz-ne: Polska Partia Socjalistycz-na (PPS) z Józefem Piłsudskim, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) oraz żydowski Bund. Socja-liści byli jedyną liczącą się grupą od upadku powstania styczniowego konsekwentnie

stawiającą na walkę z zabor-cą. Podczas Rewolucji tworzo-no oddziały zbrojne, takie jak Organizacja Bojowa PPS, po-czątkowo mające osłaniać de-monstracje robotnicze, potem służące do walki ze szpiclami i policją oraz zdobywania fun-duszy na działalność rewolu-cyjną. Doświadczenie z lat Re-wolucji przydało się później w tworzeniu Legionów i Pol-skiej Organizacji Wojskowej.

partierewOluCyJne

Ant

oni K

amie

ński

, Bra

unin

gi, Ź

ródł

o: C

yfro

wa

Bib

liot

eka

Nar

odow

a P

olon

a

Powyżej: grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manu-script Library

Page 8: Łodzianka – gazeta bezpłatna

8

Gustaw Ehrenberg, autor wier-sza „Szlachta w roku 1831”, będą-cego pierwowzorem pieśni „Gdy naród do boju...”, to jeden z setek romantycznych poetów polskich, o których nie uczymy się w szkole. Przyjrzyjmy mu się więc bliżej bez groźby klasówki nad głową.

Urodzony w 1818 roku, był Gu-staw nieślubnym synem Heleny Rautenstrauchowej i cara Alek-sandra I. Usynowiony przez mał-żeństwo młynarzy Ehrenbergów, wychowywany był w domu sekre-tarza Komisji Spraw Wewnętrz-nych Królestwa Polskiego, barona Pawła Mohrenheima. Jego edu-kację (najpierw Liceum Warszaw-skie Lindego, a następnie studia w Krakowie) opłacał dwór peters-burski. Tymczasem Ehrenberg już na studiach związał się z ruchem konspiracyjnej lewicy patriotycz-nej. W Stowarzyszeniu Ludu Pol-skiego działał pod pseudonimem „Wiara”, pisząc wiersze i rozpra-wy filozoficzne, uświadamiając i zjednując do powstania górali i górników, a także biorąc udział w akcjach konspiracyjnych wymie-rzonych zarówno przeciw zabor-cy, jak i przeciwko idącym na kom-promis z władzą rodakom.

W roku 1836 wysłany przez orga-nizację spiskową do Warszawy, za-łożył tam warszawską filię Stowa-rzyszenia Ludu Polskiego, znaną jako Świętokrzyżcy. Wielokrotnie więziony z powodu swojej dzia-łalności, został osądzony i skazany na śmierć. W ostatniej chwili uła-skawiony, w roku 1838 został zesła-ny na Syberię, gdzie spędził ponad 20 lat. Po powrocie z zesłania miesz-kał w Warszawie (gdzie był ponow-nie więziony) i Krakowie. Zmarł w roku 1895.

Utwór „Szlachta w roku 1831” po-chodzi z czasu najsilniejszego za-angażowania autora w działalność konspiracyjną, z roku 1836. Ehren-berg miał wówczas osiemnaście lat. Swoją popularność wiersz za-wdzięcza w dużej mierze muzyce, do której został napisany – pierw-szemu utworowi, który rozsławił za granicą młodego Fryderyka Chopina. „Wariacje B–dur na te-mat La ci darem la mano [z ope-ry Don Giovanni Mozarta] op. 2”, dzięki licznym entuzjastycznym recenzjom, były początkiem ka-riery siedemnastoletniego Chopi-

na. Skomponowane w 1827 roku, do czasu powstania wiersza Eh-renberga stały się już znanym i ko-jarzonym „przebojem”. Nie dziwi zresztą wybór muzyki Chopina (uwielbianego przez Ehrenber-ga), zarówno ze względu na oso-bistą znajomość obydwu (jeszcze z czasów Liceum Lindego, gdzie francuskiego uczył Gustawa ojciec Fryderyka – Mikołaj Chopin), jak i ogromną popularność i rozpo-znawalność wybranego utworu. To dzięki muzyce Chopina (a po-średnio Mozarta) wiersz Ehrenber-ga zyskał nośność.

Wiersz „Szlachta w roku 1831” róż-ni się oczywiście znacząco od osta-tecznej, znanej współcześnie wer-sji pieśni „Gdy naród do boju...”, tak jak muzyka tej pieśni różni się od chopinowskiego pierwowzoru. Przez lata śpiewany i kolportowa-ny w formie ręcznie przepisywa-nych ulotek, był on dopasowywa-ny do bieżącej sytuacji, a nawet zaboru, w którym go wykorzysty-wano. Strofy Ehrenberga zmienia-ły się, niektóre znikły całkowicie, inne zostały zmodyfikowane lub zmienione w znany dziś refren („O cześć wam...”). Zgodnie z tymi zmianami ewoluowała również muzyka utworu. Treść i przesłanie pozostawały jednak niezmienne.

Przyjrzyjmy się więc krytyce powstania listopadowego pió-ra Ehrenberga, zwłaszcza że nie wszystkie (oczywiste wówczas) nawiązania są dziś dla nas czytel-ne. Poza wymienioną wprost bi-twą pod Stoczkiem mamy tu aluzje do trzech ważnych w powstaniu postaci: generałów Józefa Chłopic-kiego, Jana Skrzyneckiego i Jana Krukowieckiego, z których ostat-ni podpisał kapitulację Warszawy. Radzenie „o braciach zza Buga” odnosi się do sporów o rozszerze-nie powstania poza ziemie Króle-stwa Polskiego.

Fragment nawiązujący do „wie-deńskich traktatów” i „układów z carami” dotyczy ówczesnego sporu o to, czy powstanie listopa-dowe było walką o przestrzeganie przez cara konstytucji uchwalonej przez Kongres Wiedeński (jak gło-sił manifest sejmu powstańczego), czy zrywem ludu zarówno prze-ciw zaborcy, jak i przeciwko pak-tującym z nim i korzystającym z pracy prostych ludzi magnatom.

Odpowiedź Ehrenberga na to py-tanie jest oczywista. Tym bardziej, kiedy zobaczymy, że pierwszą strofę poświęcił autor „radzeniu o czynszach”, zjadliwie krytyku-jąc przeciągające się obrady sej-mu powstańczego nad uwłasz-czeniem chłopów. Kazimierz Deczyński, pamiętnikarz, pisał na ten temat tak: „Cóż zrobił sejm rewolucyjny w ciągu dziewięciu miesięcy obrad swoich? Bawił się tylko dyskutowaniem o nada-niu własności chłopom, i to jesz-cze tylko w dobrach rządowych. Przecież i tego nie wykonał, bo to przykro usamowolnić chłopa; któż będzie robił pańszczyznę?”.

Podkreśla więc autor (a wraz z nim późniejsi adaptatorzy pie-śni) ogromną rolę niechęci grupy panującej i posiadającej władzę do dzielenia się przywilejami i wolnościami z prostymi ludź-mi, pracującymi na ich dobro-byt. Także refrenową „niewolę” i „kajdany” odczytywać można zarówno jako utratę niepodle-głości, jak i jako podległość chło-pów wobec szlachty.

Właśnie ten motyw zapewnił pieśni i wierszowi Ehrenber-ga aktualność przez prawie 200 lat i to dzięki niemu „Gdy naród do boju...” śpiewano we wszyst-kich kolejnych zrywach społecz-nych i narodowowyzwoleńczych, począwszy od powstania stycz-niowego, przez Rewolucję 1905 roku, obie wojny światowe, aż po współczesne protesty rolnicze. I będzie się śpiewać dalej, jak dłu-go prości ludzie będą się czuli wy-korzystywani przez władzę i tych bardziej od nich uprzywilejowa-nych. Nawet jeśli słowa napisał osiemnastoletni syn cara Rosji.

Gdy naród do boju wystąpił z orężem,Panowie o czynszach radzili,Gdy naród zawołał: umrzem lub zwyciężym!Panowie w stolicy bawili.O, cześć wam panowie, magnaci,Za naszą niewolę, kajdany,O, cześć wam książęta, hrabiowie, prałaci,Za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany.Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiaraRękami czarnymi od pługa,Panowie w stolicach kurzyli cygara,Radzili o braciach zza Buga.O, cześć wam panowie, magnaci...Wszak waszym był synem ów niecny kunktator,Co wzbudzał przed wrogiem obawę,I wódz ten naczelny, pobożny dyktator,I zdrajca, co sprzedał Warszawę.O, cześć wam panowie, magnaci...Lecz kiedy wybije godzina powstania,Magnatom lud ucztę zgotuje,Muzykę piekielną zaprosi do grania,A szlachta niech wtedy tańcuje.O, cześć wam panowie, magnaci...Powstańcy nie znają wiedeńskich traktatów,Nie wchodzą w układy z carami,Lecz biją Moskali, wieszają magnatów,I mścić się umieją stryczkami.

GDy NARÓD DO BOJuJOanna filipCzaK–zaród

DOŁąCZ DO NAS.Jeśli chcesz wspomóc naszą inicjatywę: współtworzyć obchody Rewolucji 1905 roku, prowadzić spacery historyczne czy rewolucyjne Zaduszki oraz zdobywać wiedzę o historii społecznej – dołącz do nas! Odwiedź nas w Świetlicy Krytyki Politycznej na ulicy Piotrkowskiej 101 w godzinach 12-18. Napisz e-mail na adres [email protected] lub zadzwoń: 609 39 39 38. Zajrzyj na stronę http://rewolucja1905.pl

Zespół redakcyjny „Łodzianki”:

Klub Krytyki Politycznej w Łodzi: Michał Gauza (po-mysł, teksty, redakcja), Ewa Linek (tekst), Joanna Fi-lipczak-Zaród (tekst), Marek Jedliński (tłumaczenie), Marek Cieślik (korekta), Milena Moździerz (grafika). Współpraca: Marcin Nowicki, Michał Pytlik, Szymon Pytlik, Magdalena Szyburska, Beata B. Nowak (skład).

Grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library