na progu piekla fragment

Upload: oficyna-wydawnicza-vocatio

Post on 06-Jul-2018

221 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    1/24

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    2/24

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    3/24

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    4/24

    Zarejestruj się na stroniewww.vocatio.com.pl

     jako odbiorca naszego newslettera,a będziesz otrzymywał informacje o nowościach, zniżkach

    i specjalnych promocjach przygotowanych dla naszych Klientów.

    Możesz oczekiwać zniżek w wysokości nawetdo 20–50% oryginalnej ceny detalicznej.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    5/24

    Oficyna Wydawnicza VOCATIOWarszawa

    Floyd McClung, jr.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    6/24

    Tytuł oryginału: Living on the Devil's Doorstep

    Przekład:Agnieszka Karpowicz

    Redakcja:Anna Kołat i Zespół VOCATIO

    Korekta:Ewa Micyk

    Skład i łamanie:Studio KARANDASZ

    Projekt okładki:Studio KARANDASZ

    Copyright © 1988 by Floyd McClung jr.All rights reserved.

    Copyright to the Polish edition © 2016 by VOCATIOAll rights to the Polish edition reserved.

    Większość cytatów biblijnych pochodzi z Nowego Przekładu

    Dynamicznego przygotowywanego przez Wydawnictwo NPDwe współpracy z VOCATIO.

    Copyright © by NPDAll rights reserved.

    Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek innysposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie,

    zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana

    w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.W sprawie zezwoleń należy zwracać się do:

    Oficyna Wydawnicza VOCATIO02-798 Warszawa, ul. Polnej Róży 1

    e-mail: [email protected]

    Redakcja: tel. (22) 648 54 50,Dział handlowy: tel. (22) 648 03 78, fax (22) 648 03 79

    e-mail: [email protected]

    Księgarnia internetowa:e-mail: [email protected]

    www.vocatio.com.pl

    ISBN: 978-83-7829-205-0

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    7/24

     Z mnóstwem ciepłych uczuć

    dedykuję tę książkę Mishy i Matthew.Kocham was nie tylko dlatego,

     że jesteście moimi dziećmi, ale również dlatego,

     iż mam w was wspaniałych przyjaciół.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    8/24

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    9/24

    Podziękowania

    Choć to moje nazwisko figuruje na okładce, ta książ-ka nie jest tylko moją opowieścią. Równy udział mająw niej Sally, nasze dzieci: Misha i Matthew, a także wszy-scy przyjaciele, którzy byli częścią naszego życia.

    Jestem szczególnie wdzięczny Paulowi Connowi,który wiele lat temu usłyszał moją historię i uwierzył wemnie na tyle, by napisać  Na rogu ulicy Kurzej – książkęo naszych doświadczeniach w Afganistanie. Utorowała ona

    drogę tej pozycji.To wspaniałe, kiedy bliski współpracownik staje sięrównież bliskim przyjacielem. Andy Butcher nie tylko po-mógł mi napisać tę książkę, ale także znalazł sobie poczesnemiejsce w sercu moim i Sally. Ciągle mam nadzieję, że kie-dyś on i Mandy będą z nami pracować w Amsterdamie.

    Chciałbym też podziękować Noelowi Halseyowi i JanetHall z wydawnictwa Word. Byli dla mnie wielką zachętąi pomocą, wygładzili też chropawość mojego stylu. Dzię-kuję wam z całego serca.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    10/24

    Na progu piekła8

    Nie zmieściło się tu wiele cudownych historii odmie-

    nionych ludzi. Było też wielu współpracowników, o którychnie wspomniałem po imieniu, mimo to wiedzą, że o nichpamiętam i jestem im wdzięczny za wszystko, co nam dali.

    Ta książka nie traktuje tematu wyczerpująco. Chcia-łem po prostu podzielić się z Czytelnikami paroma zdu-miewającymi historiami, które przydarzyły się naszej ro-

    dzinie, kiedy byliśmy w dosyć niebezpiecznych miejscach.Chciałbym zachęcić wszystkich do zaufania Temu, którynas chroni i kocha. Bo w pewnym sensie wszyscy żyjemy„na progu piekła”.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    11/24

     Nocny pogrzeb

    Gęsty, skłębiony dym z kilkunastu płonących pochod-ni płynął w szare o zmroku niebo; brzegiem kanału, jedną z wąskich uliczek Amsterdamu sunął wolno posępnykondukt pogrzebowy. Procesja żałobników kroczyła w po-wadze za dużą, czarną trumną niesioną na barkach sześciusmutnych mężczyzn. Na czele pochodu, tuż za trumną, jed-na z kobiet niosła małą wiązankę kwiatów. Niektórzy, idąc,cicho płakali.

    Kondukt wszedł powoli na jeden z łukowatych mostkówspinających brzegi kanału. Niosący trumnę zatrzymali sięi złożyli ciężar na ziemi. Żałobnicy w milczeniu otoczylitrumnę, a wokół natychmiast zgromadził się tłum gapiów.

    Co to za pogrzeb – tak późno wieczorem i w samymsercu amsterdamskiej „dzielnicy uciech”? Dokąd niosą tę

    trumnę? Dlaczego zatrzymali się na moście? Sutenerzy,prostytutki, handlarze narkotyków, przechodnie i turyściprzystawali i patrzyli z wyczekiwaniem.

    Na wąskich, brukowanych uliczkach po obu stronachmostu szybko powstał korek z samochodów i pieszych

    1

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    12/24

    Na progu piekła10

    – kondukt zatamował ruch. Dźwięk klaksonów i rozgnie-

    wane głosy taksówkarzy wołających o zejście z drogi przy-ciągnęły uwagę prostytutek zajmujących pokoje w pobli-skich czteropiętrowych kamieniczkach. Podeszły do okienswoich ciasnych pokoików, zajmowanych prawie wyłącz-nie przez łóżko i patrzyły, co się dzieje na dole.

    Na jednej z głównych arterii dzielnicy zebrał się teraz

    kilkusetosobowy tłum, zupełnie zaburzając normalny ruchw mieście. Stanąłem na trumnie i przerywając wrzawę, po-wiedziałem do ludzi:

    — Dlaczego gapicie się na te dziewczyny? — zapy-tałem, wskazując na półnagie kobiety siedzące w małych,brudnych okienkach oświetlonych jarzeniówkami. — Dla-

    czego je tak traktujecie? Nieważne, co one robią. Dlaczegotak im się przyglądacie?Oburzało mnie to, że turyści, zwiedzając dzielnicę,

    oglądają stripteasy, filmy porno i sex shopy. Czemu chodzątu i śmieją się, szukając rozrywki kosztem innych?

    Potem powiedziałem im, że są świadkami własnego

    pogrzebu. Jest to pogrzeb wszystkich, którzy pozwolili,by coś z nich umarło w Amsterdamie; pogrzeb tych, któ-rych okaleczyły narkotyki, którzy zaprzedali się prostytu-cji lub pornografii. Powiedziałem im, że łzy żałobników sąszczere – ci młodzi ludzie płaczą nad nimi, bo odczuli małącząstkę smutku, jaki czuje Bóg, patrząc na ich życie.

    Obserwując tłum, dostrzegłem z tyłu człowieka. Ni-czym nie różnił się od innych mężczyzn w średnim wiekuwłóczących się po tej dzielnicy, a stojących teraz w tłumiegapiów. Jednak kiedy mówiłem, jego twarz uporczywieprzyciągała mój wzrok.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    13/24

    Nocny pogrzeb 11

    Po chwili odczułem, że Bóg objawia mi coś na temat tego

    człowieka. Prawie nie przerywając, zawołałem do niego:— Przepraszam pana, dlaczego pan tu dzisiaj przy-szedł? W domu zostawił pan żonę i troje dzieci, prawda?Nie wie pan, że zdradza pan teraz ich zaufanie, ich miłość,ich wiarę w pana?

    Popatrzyłem potem w inną stronę i nie widziałem, jak

    szybko się odwrócił i wycofał, mamrocząc zawstydzone:„Skąd on mógł wiedzieć?” do jednego z uczestników po-grzebu, który stał akurat w pobliżu. Za to od razu zauważy-łem mężczyznę o zaciśniętych ustach i wściekłym spojrze-niu – przedarł się przez tłum i stanął tuż obok mnie.

    Kiedy zaczął szarpać mnie za kurtkę, wiedziałem,

    że chce mi przerwać i nie pozwolić powiedzieć tego,co Bóg ma tym ludziom do przekazania. Jednak z wyso-kości moich dwóch metrów plus wysokość trumny uzna-łem, że jestem poza jego zasięgiem, więc zignorowałem goi mówiłem dalej, zwracając się do tłumu ponad jego głową.

    Powiedziałem im, jak bardzo Bóg martwi się tym,

    co widzi na ulicach Amsterdamu i w niezliczonych ukry-tych lokalach, o bólu i zawodzie, jaki czuje, patrząc w ichdusze i widząc, jak depczą Jego dary – miłość i życie. Po-wiedziałem im, że kocha ich nawet teraz. Wbrew wszyst-kiemu – wbrew każdemu zachłannemu spojrzeniu, wbrewwszelkim myślom i czynom dyktowanym nienawiścią

    – ukochał ich tak bardzo, że przyszedł na ziemię i pozwolił,by ludzkie okrucieństwo i nienawiść przybiły Go do krzy-ża. Umarł, aby dać im wolność, uleczyć rany, ofiarowaćnowe życie, a z nim nowe nadzieje i marzenia. Powiedzia-łem im, jak bardzo Bogu zależy na każdym z nich.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    14/24

    Na progu piekła12

    Kiedy skończyłem i zszedłem z trumny, wszyscy stali

     jeszcze przez chwilę w milczeniu, trochę oszołomieni tym,co zobaczyli i usłyszeli. Potem niektórzy wrócili do zajęć,które im przerwałem, a niektórzy zostali, jakby się ocią-gając. Do nich właśnie zwrócili się żałobnicy – czyli moiwspółpracownicy i przyjaciele – gotowi słuchać, pytać,rozmawiać i okazywać zrozumienie dla ich obaw.

    Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić. Jeden z moichwspółpracowników podszedł do mnie, mówiąc, że czło-wiek, który chciał mi przerwać, to właściciel pobliskiegosex klubu rozjuszony naszą akcją, bo odciągnęła mu kil-ku klientów. Rozmawiał agresywnie z kilkoma naszymiludźmi, a potem odszedł wściekły.

    Przeszedłem pomiędzy grupkami osób ciągle jesz-cze zajętych rozmową – były to głównie poważne roz-mowy o Jezusie i Jego miłości do ludzi z tej dzielnicy– i zbliżyłem się do owego człowieka, który stał terazprzed swoim obskurnym i wyjątkowo podejrzanie wy-glądającym klubem. Przedstawiłem się i powiedziałem,

    że bardzo mi przykro, jeśli czuł się urażony, ale nie mogęprzepraszać za to, co powiedziałem, ani za szkody, jakieto przyniosło jego interesom. Tłumaczyłem, że kochamygo i zależy nam na nim jako na człowieku. Popatrzyłtylko na mnie ostro.

    — Słuchaj no, McClung, kaznodziejo, czy jak cię tam

    zwą. Jeśli jeszcze raz cię tu zobaczę, wsadzę ci to w plecyi znajdą cię pływającego po kanale twarzą w dół. Jasne?Nóż w jego dłoni i beznamiętny ton, z jakim wypowie-

    dział to zdanie, bez śladu sztuczności, sprawiły, że przezchwilę poczułem chłód w sercu. Patrząc mu w oczy,

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    15/24

    Nocny pogrzeb 13

    powtórzyłem jeszcze raz, że szczerze zależy nam na nim

     jako człowieku i powoli odwróciłem się, żeby odejść.Kiedy wracałem do domu z sercem mocno bijącym zestrachu, znowu wróciło do mnie pytanie: co przygnało mnieprzez pół świata do tego miasta, któremu wyprawialiśmy dzi-siaj pogrzeb? Miasta pełnego ludzi, gdzie za pieniądze moż-na było dostać właściwie wszystko, ale nie wolno było nawet

    spróbować dać tego, czego za żadne pieniądze się nie kupi.Swoim niezliczonym turystom Amsterdam dumnie og-łasza się Wenecją Północy. Jest tak poprzecinany misternąsiecią wąskich kanałów, że z lotu ptaka wygląda jak delikatnapajęczyna. Tak dużo tu świadectw wspaniałej historii: wiel-kich pałaców, dzieł Rembrandta i Vermeera. W tym mieście

    są jednak także inne, ponure miejsca, które przyciągają tłumyturystów. One to właśnie czynią dla mnie tę nadmorską stoli-cę wyrosłą z małej osady rybackiej czymś w rodzaju ducho-wego wysypiska śmieci, gdzie zrzucono pozostałości zawie-dzionych marzeń i złamanych istnień ludzkich całej Europy.

    Jako miasto pozbawione seksualnych tabu i praw prze-

    ciwko narkotykom, chlubiące się liberalną filozofią: „Żyji pozwól innym żyć, jak chcą”, Amsterdam przyciągnął wie-lu ludzi, którzy zamierzali może „tylko trochę się zabawić”,a w końcu znaleźli się w sytuacji bez wyjścia.

    Zwiedziłem mnóstwo innych wielkich miast całegoświata i z pewnością każde z nich wyróżnia się własnym,

    odmiennym rodzajem zatruwającego je zła, narkotykówi duchowej niewoli, oferowanych w błyszczącym opakowa-niu, by przyciągnąć nieostrożnych i nieświadomych. Jednakw Amsterdamie wszystkie rodzaje zła zdają się tworzyćszczególnie zabójczą mieszankę.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    16/24

    Na progu piekła14

    Tędy przebiega jedna z głównych w Europie tras han-

    dlarzy narkotyków – heroina, kokaina i marihuana są tu do-stępne nieomal tak łatwo jak pyszne czekolady, z którychsłynie Holandia. Tutaj sex biznes reklamuje się tak otwar-cie i bez zahamowań, że ciarki przechodzą na samą myślo tym, co może dziać się w nieoficjalnych lokalach. Tutajrównież ma się namacalne odczucie obecności żywego zła,

     jako że miasto jest ośrodkiem działania okultyzmu i róż-nych dziwacznych sekt religijnych.Czy słusznie ryzykowałem własne życie, a co ważniej-

    sze, życie ukochanej żony i dwojga małych dzieci, usiłującdotrzeć z Ewangelią do ludzi, którym najwidoczniej wcalena tym nie zależy?

    Byliśmy przekonani, że Bóg powołał nas jako rodzi-nę do zamieszkania w samym sercu Dzielnicy Czerwo-nych Świateł, ale kiedy budziły nas o trzeciej lub czwartejnad ranem krzyki bitych ludzi lub przeraźliwe piski pro-stytutek walczących ze swoimi sutenerami, rodziły się wemnie wątpliwości, gdyż niezupełnie tak wyobrażałem so-

    bie życie świeckiego misjonarza.Ciężko było patrzeć, jak moje dzieci muszą opierać sięniszczącym wpływom życia w otoczeniu przepełnionymagresją. Jak mogłem im coś takiego zrobić, skoro kochałem je tak bardzo? Jakie miałem prawo narażać żonę i dzieci nakontakt z jawnym złem i zepsuciem? Czy to naprawdę była

    wola Boga, czy raczej jakaś straszliwa pomyłka?Zadawałem sobie te pytania już po raz kolejny, wraca- jąc myślą wstecz – na pełne kurzu, brudne uliczki centrumNew Delhi, gdzie wszystko się zaczęło.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    17/24

    Szlak 

    Było to błahe zdarzenie, naprawdę, ale pociągnęło zasobą cały łańcuch innych, które zmieniły moje życiena zawsze. Był początek lata 1970 roku. Piekący upał lał sięna nas – na mnie i na Sally, moją żonę – usadowionych naparkowej ławce w Connaught Circle, dużym, okrągłym par-ku w centrum New Delhi. Na szyi miałem zawieszony aparatfotograficzny, wyglądaliśmy więc jak zwykli turyści przy-glądający się spacerującym ludziom. Jakiś chłopak, mniej

    więcej osiemnastoletni, podszedł do naszej ławki i zatrzymałsię naprzeciwko mnie. Wyciągnął rękę w typowym geścieżebraków całego świata. Bez wątpienia wyglądał na żebra-ka: brudne ubranie zwisało na nim w strzępach, miał brudneręce i twarz. Był wynędzniały, skóra opinała ciasno kościpoliczkowe i oczodoły. Oczy miał nieobecne – pusty wzrok,

     jaki lekarze widzą u chorych, którzy stracili wolę życia.Żebracy Indii! Setki razy słyszałem o nich w szkółceniedzielnej, na kazaniach, w przemówieniach i artyku-łach wzywających do troski o los potrzebujących. Ale nicnie może naprawdę przygotować na spotkanie z normalną

    2

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    18/24

    Na progu piekła16

    rzeczywistością. Znajdowałem się teraz w New Delhi i stał

    przede mną jeden z tych nędzarzy, nad którymi tyle łez wy-lewa się na dostatnim Zachodzie. Nagle niczym uderzeniepioruna dotarł do mojej świadomości przerażający fakt: tenchłopak jest Amerykaninem! Kiedy podszedł krok bliżeji odezwał się, prosząc o pieniądze, mówił po angielskuz akcentem jednoznacznie północnoamerykańskim. Stał tu

    na pełnej kurzu ulicy Indii, tysiące kilometrów od swojegokraju, żałośnie żebrząc o jałmużnę – bosy, chory, bez gro-sza, z przerażająco apatycznym spojrzeniem, które mówiło,że może już nigdy nie wrócić do domu.

    Oszałamiała mnie świadomość, że widzę Amerykanina,który stał się żebrakiem. Podziałało to na mnie jak uderzenie

    obuchem. Ten młody chłopak nie był wytworem indyjskiejnędzy – do jego tragicznego losu nie prowadziło dzieciństwospędzone w slumsach Bombaju, Delhi czy Kalkuty. Pocho-dził z kraju, gdzie każdy ma samochód i kolorowy telewizor!Z kraju, w którym na każdym rogu stoi kaplica i na każ-dym osiedlu jest szkoła. Należał do narodu chlubiącego się

    najwyższym standardem życia w historii ludzkości – ludzieumierali tam z przejedzenia, a nie z głodu! Był z kraju, którywysyła misjonarzy, by nawracali świat.

    Przed nim właśnie stałem ja. Dwadzieścia pięć lat, krót-ko ostrzyżony i w modnym krawacie niczym biznesmen,z wielką Biblią i głębokim, choć – jak miałem się o tym

    boleśnie przekonać – źle pojętym pragnieniem dzieleniasię z innymi Bogiem, którego kochałem tak bardzo. Przy- jechałem tu uczyć hinduskich chrześcijan, jak mają docie-rać z Ewangelią do swoich rodaków, ale niespodziewanezetknięcie się twarzą w twarz z samotnym, zagubionym

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    19/24

    Szlak 17

    amerykańskim chłopcem, tak daleko od domu i tak roz-

    paczliwie potrzebującym Boga, wytrąciło mnie z moichdobrze naoliwionych trybów.Dało mi to do myślenia. Patrząc teraz wstecz, widzę

    w tym wszystkim rękę Boga. Przelotne spotkanie byłopierwszym kamykiem z lawiny, która miała dopiero się po-sypać. Wtedy jednak wiedziałem tylko, że młody Amery-

    kanin dziwnie mnie niepokoi, i kiedy wyszliśmy z parku,nie mogłem o nim zapomnieć, nie mogłem wymazać z pa-mięci jego zastygłych rysów.

    „Co o nim myślisz, Floydzie McClung?” — zdawałsię dopytywać we mnie jakiś głos. — „Co o nim myślisz?Czy on cię obchodzi? Kim jest dla ciebie? Czy jest dla cie-

    bie człowiekiem? Czy rzeczywiście jest dla ciebie kimśważnym?”Sally i ja zostaliśmy jeszcze potem w Indiach przez dwa

    miesiące. Był to kolejny etap pracowitej podróży dookołaświata z grupą młodych chrześcijan z Zachodu. Ale mimomnóstwa zajęć nie mogłem wyrzucić z pamięci ciągle po-

    wracającego obrazu chłopaka w parku, tak daleko od kraju.Podróżując po Indiach tego lata, zobaczyliśmy wie-lu więcej podobnych do niego młodych Europejczykówi Amerykanów, setki, a nawet tysiące w każdym z więk-szych miast. Widok stał się znajomy: jeansy lub długie po-włóczyste suknie, paciorki i sandały, brody i długie włosy.

    Prawie zawsze widoczne były objawy nadużywania narko-tyków: nieobecne spojrzenie, wynędzniałe ciało, łzawiąceoczy, wydzielina z nosa, no i choroba, która stawała siębardzo szybko nieodłącznym towarzyszem. Widzieliśmywśród nich nie tylko Amerykanów, ale także młodych ludzi

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    20/24

    Na progu piekła18

    z Australii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Holandii

    i paru innych krajów zachodnich. Nazywali siebie „wę-drowcami po świecie”, ale tam, skąd przybyli, uznano byich za hippisów. Nalepka, którą sami sobie przykleili, byłabardziej romantyczna, lepiej oddawała wędrowny charakterżycia, jakie wybrali w poszukiwaniu „czegoś”.

    Spali pod gołym niebem w parkach lub na ulicach, stło-

    czeni po ośmiu w brudnych pokojach domów noclegowych,przemierzając kraj w starych land roverach, w zdezelowa-nych volkswagenach busach i rozklekotanych autobusachpomalowanych jaskrawymi kolorami w dziwaczne wzory.

    Rozmawiając z nimi, odkrywałem pod cienką warstew-ką beztroskiej szczęśliwości rozpaczliwe pragnienie znale-

    zienia odpowiedzi i prawie mistyczny idealizm. U wieluz nich duchowe poszukiwania kryły w sobie rozpaczliwąsamotność i bolesną pustkę. To były zagubione i samotnedzieci lat sześćdziesiątych i początku lat siedemdziesiątych.

    Mówili o szlaku – trasie, która wiodła drogą lądowąz Europy do Indii, i którą przebył prawie każdy z nich. Nie

    było jej na żadnej mapie, nie wspominały o niej drogowska-zy, ale znali ją dobrze wszyscy wędrowcy w Indiach. Za-czynała się w Amsterdamie i prowadziła przez całą Europędo Aten i Stambułu, potem przez Turcję i Iran; przecinaławzdłuż Afganistan, Pakistan oraz Indie, aż wreszcie koń-czyła się w Katmandu, w Nepalu.

    Szlakiem wędrowały każdego roku setki tysięcy mło-dych ludzi. Po drodze zatrzymywali się w podrzędnychhotelach i na przydrożnych obozowiskach. Narkotyki byłytanie i łatwo dostępne, a podróżujący autostopem bez trudułapali okazję.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    21/24

    Szlak 19

    Wielu z nich cel drogi wabił romantyzmem, mistycz-

    nym urokiem wschodnich religii: mantry1

      i transe, pięk-ne szaty i nieznane obrzędy, obietnica znalezienia pokojui oświecenia w aśramie – hinduistycznej wspólnocie świą-tynnej, lub u stóp buddyjskiego mędrca.

    Ale szlak nie był przyjemny i większość zawiodła sięna jego wielkich obietnicach. Obfitował w pułapki, o któ-

    rych nie mówiło się w pełnych idealizmu miastach Amery-ki i Europy, skąd wyruszali. Kiedy rozmawialiśmy z wciążnowymi wędrowcami, coraz wyraźniej rysował nam sięwłaściwy im wszystkim bolesny obraz rozczarowaniai zwątpienia. Szlak szybko stawał się ciągiem samotnych,pustych dni i nocy z rozsypującym się idealizmem, bez pie-

    niędzy i możliwości powrotu do domu.Narkotyki były może tanie i łatwo dostępne, ale różnebardzo szkodliwe dodatki i źle zrobione mieszanki prowa-dziły do częstych przedawkowań i „złych hajów”. Wszyi choroby, tyfus, żółtaczka i czerwonka stawały się nie-odłącznymi towarzyszami podróży. Złodzieje robili wspa-

    niałe interesy na skradzionych paszportach i czekach po-dróżnych, a jeśli ktoś miał pecha przyłapać ich na gorącymuczynku, łatwo mógł skończyć z nożem w brzuchu.

    Chyba najlepiej ze wszystkich spotkanych podczas tychmiesięcy wędrowców podsumowała to dziewczyna, którawyjechała z Ameryki trzy lata temu. Powiedziała nam:

    „Dobiera się do ciebie samotność. Ludzie siedzą sami, pa-trząc w przestrzeń, naćpani, wszystko im jedno. Ale chyba

    1  Mantra (sanskr.) – mowa, hymn, zaklęcie. W hinduizmie i buddyzmieoznacza magiczną formułę, zaklęcie.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    22/24

    Na progu piekła20

    najgorsze jest to, że przestają reagować. Kiedy uśmiech-

    niesz się do nich, nie wiedzą, jak się zachować, co zrobić.To przerażające”.To, co widzieliśmy, potwierdzało, jak bardzo miała ra-

    cję. Nawet w grupach, przytuleni do siebie przy ogniskach,ci młodzi ludzie byli rozpaczliwie samotni. I w jakiś smutny,osobliwy sposób wielu z nich było też bezradnych i zagubio-

    nych. Pogrążeni w jałowych rozmyślaniach, nie mieli żad-nych wartości, planów, celów – ani pojęcia, jak je odnaleźć.— Wychodzisz w drogę i wciąga cię jakaś próżnia

    — wyznał nam pewnego dnia brodaty Kalifornijczyk o ci-chym głosie. — Gubisz się. Zaczynasz myśleć, że nic jużnie ma znaczenia – ani ty sam, ani twoje życie, nic.

    Kiedy dostrzegaliśmy, co dzieje się pod tymi maskamibeztroski, znowu słyszałem głos domagający się odpowie-dzi. Ten głos szeptał we mnie: „Co oni dla ciebie znaczą?Czy kochasz te dzieci? Te poszukujące, zagubione dziecia-ki? Tych młodych, którzy odrzucają ciebie i twój sposóbżycia? Czy oni cię obchodzą? Floydzie McClungu, czy ich

    los obchodzi cię na tyle, żebyś coś dla nich zrobił?”.Moje przeczucie, że ten głos pochodzi od Boga, umac-niało się. Stało się prawie obsesją. Od lat marzyłem, abyBóg wkroczył w moje życie w tak niezależny ode mniesposób, że nie będę mógł z niczym pomylić Jego głosu.Teraz czułem, że to jest to. Nasza grupa przeniosła się

    z Indii do Afryki i tam znowu spotkaliśmy wędrowców.Oni też mówili o słynnym szlaku. Choć przedstawialiwszystko idealistycznie, ich relacje opisywały chore dzie-ci, opuszczone i bezradne w takich miastach jak Teheranlub Kabul. Wspominali o dokonywanych prymitywnymi

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    23/24

    Szlak 21

    środkami aborcjach. Mówili o przyjaciołach, którym

    LSD i „prochy” zniszczyły mózgi, bo zbyt często bawilisię narkotykami, o dziewczynach sprzedanych jako nie-wolnice i o innych młodych ludziach, coraz głębiej po-grążających się w narkomanię pod wpływem narastającejdepresji i samotności.

    Ze smutkiem opowiadali o znajomych, którzy trafi-

    li do tureckich i afgańskich więzień. Czekały ich długie,samotne odsiadki w nędznych, nieludzkich warunkach.Wspominali o młodych ludziach tęskniących i marzącycho powrocie do domu, którym jednak brakowało woli lubśrodków, by podjąć podróż powrotną – drogę daleką i trud-ną nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.

    Widziałem, że była to stracona część mojego pokole-nia: idealiści, którzy napotkali tylko bolesną, karzącą rze-czywistość, poszukiwacze prawdy, którzy dotarli do dnai odkryli, że są duchowymi bankrutami: wyobcowani, za-lęknieni, zbici z tropu. Przybyli, szukając spełnienia ma-rzeń, a znaleźli niekończący się koszmar.

    To były zagubione, samotne dzieci Zachodu, nie papie-rowi hippisi, nie niedzielni buntownicy. To nie jakaś mło-dzież z dobrych domów wyjeżdżająca co parę miesięcy nakoncert, by poczuć tę ekscytującą atmosferę, przebrać sięw dziwne stroje i popróbować trochę seksu i narkotyków.To był inny typ młodzieży. Oni przeszli drogę do końca

    – fizycznie, duchowo i emocjonalnie. Narkotyki, seks, re-ligie Wschodu, czasem przemyt – a teraz znajdowali siędwadzieścia tysięcy kilometrów od domu, całkowicie od-cięci od kultury i wartości Zachodu, odrzucający wszystko,w co zawsze wierzyłem i dla czego pracowałem.

  • 8/17/2019 Na Progu Piekla Fragment

    24/24

    Na progu piekła22

    A jednak miałem nieomylne przekonanie, że Bóg po-

    wołuje mnie do wyruszenia na ów szlak – abym nawiązałkontakt z tymi ludźmi właśnie tam, gdzie teraz się znaleźli,i wyciągnął do nich rękę z miłością wtedy, kiedy najbar-dziej tego potrzebują. Wydawało mi się też, że powinienemzająć się tym natychmiast, wyłącznie i na stałe, co takie-mu jak ja dobrze ułożonemu lalusiowi, który nigdy w ży-

    ciu nawet nie palił trawy, miał młodą, ładną żonę i marzyło szczęściu rodzinnym w małym domku, zdawało się z po-czątku pomysłem całkowicie absurdalnym.