na stronie nr 4

8
gazeta 19. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A PART 22.06–24.06.2013 1 << 25 CZERWCA (WTOREK) 18:00 Kinoteatr Rialto KARLA KRACHT I ANDRES BELADIEZ (NIEMCY, HISZPANIA) zoomwooz kreacja obrazów: Karla Kracht dramaturgia: Andrés Beladiez muzyka: Make Gazine, Ilia Mayer, ABC100 premiera: 2013 [animacja filmowa na żywo z napisami po polsku] ---------------------------------------------------------- 20:30 Teatr Korez komuna//warszawa (POLSKA) MUZYKA JEST LEPSZA Manifest: „muzyka jest lepsza: po co pisać - używać słów - skoro muzyka jest lepsza”. występują: Grzegorz Laszuj, Bartek Rączkowski, Julia Kubica, Alina Gałązka, Maciej Ostaszewski premiera: 2012 [performans muzyczny] ZAPRASZA ŻAŁOBNA PIEŚŃ fot. Jacek Lidwin >> Agnieszka Misiewicz Po pierwszym spotkaniu z przedstawie- niem Carmen Funebre na usta cisnęło mi się jedno słowo: przerażające. Nie chodzi tylko o wyraziste środki sceniczne, jakie w nim zastosowano, ale o świadomość prawdziwości i – mimo upływu tak wielu lat od jego powstania – aktualno- ści poruszanego tematu. Spektakl już od początku próbuje postawić widza w po- zycji nie tylko świadka, ale i uczestnika wydarzeń, dla których inspiracją były konflikty etniczne i problem uchodź- stwa, związane z wojną w Bośni. Nie ma tu jednak bezpośrednich odwołań do konkretnych wydarzeń: to obraz tragedii wojny w ogóle. Już od pierwszej sceny budowany jest nastrój grozy: zamaskowani mężczyźni na szczudłach nerwowo chodzą po wyznaczonej przestrzeni, oddzielonej od widowni tylko cienkim kablem. Wodzą wzrokiem po zgromadzonych, najwyraź- niej kogoś szukając. Szczudlarze–kaci, podchodząc do upatrzonego widza i tuż przed twarzą tnąc powietrze biczem, burzą poczucie bezpieczeństwa ogląda- jących. Za chwilę na scenie pojawiają się pozostali aktorzy – wyrywają się z tłumu i biegają w popłochu, nie są jednak w stanie uciec przed katami. Binarny podział na oprawców i ofiary jest bardzo wyraźny, wręcz przeryso- wany, dzięki zwiewnym kostiumom i specyficznemu sposobowi poruszania się, oprawcy wydają się być wręcz z in- nego świata. Wraz z ich pojawieniem się, Od premiery Carmen Funebre minęło już 20 lat, a jednak ten spektakl Teatru Biuro Podróży nic nie stracił na sile wyrazu. Ciągle potrafi poruszyć – i to niezależnie od tego, w jakim miejscu na świecie jest pokazywany.

Upload: teatralia-magazyn

Post on 13-Mar-2016

214 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A PART

TRANSCRIPT

Page 1: Na stronie nr 4

gazeta 19. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A PART

22.06–24.06.2013

1 <<

25 CZERWCA (WTOREK)

18:00 Kinoteatr RialtoKARLA KRACHT I ANDRES BELADIEZ (NIEMCY, HISZPANIA)zoomwoozkreacja obrazów: Karla Krachtdramaturgia: Andrés Beladiezmuzyka: Make Gazine, Ilia Mayer, ABC100premiera: 2013

[animacja filmowa na żywo z napisami po polsku]

----------------------------------------------------------

20:30 Teatr Korezkomuna//warszawa (POLSKA)MUZYKA JEST LEPSZA

Manifest: „muzyka jest lepsza: po co pisać - używać słów - skoro muzyka jest lepsza”.

występują: Grzegorz Laszuj, Bartek Rączkowski, Julia Kubica, Alina Gałązka, Maciej Ostaszewskipremiera: 2012

[performans muzyczny]

Z A P R A S Z A

ŻAŁOBNA PIEŚŃ

fot.

Jace

k Li

dwin

>> Agnieszka Misiewicz

Po pierwszym spotkaniu z przedstawie-niem Carmen Funebre na usta cisnęło mi się jedno słowo: przerażające. Nie chodzi tylko o wyraziste środki sceniczne, jakie w nim zastosowano, ale o świadomość prawdziwości i – mimo upływu tak wielu lat od jego powstania – aktualno-ści poruszanego tematu. Spektakl już od początku próbuje postawić widza w po-zycji nie tylko świadka, ale i uczestnika wydarzeń, dla których inspiracją były konflikty etniczne i problem uchodź-stwa, związane z wojną w Bośni. Nie ma tu jednak bezpośrednich odwołań do konkretnych wydarzeń: to obraz tragedii wojny w ogóle.

Już od pierwszej sceny budowany jest nastrój grozy: zamaskowani mężczyźni

na szczudłach nerwowo chodzą po wyznaczonej przestrzeni, oddzielonej od widowni tylko cienkim kablem. Wodzą wzrokiem po zgromadzonych, najwyraź-niej kogoś szukając. Szczudlarze–kaci, podchodząc do upatrzonego widza i tuż przed twarzą tnąc powietrze biczem, burzą poczucie bezpieczeństwa ogląda-jących. Za chwilę na scenie pojawiają się pozostali aktorzy – wyrywają się z tłumu i biegają w popłochu, nie są jednak w stanie uciec przed katami.

Binarny podział na oprawców i ofiary jest bardzo wyraźny, wręcz przeryso-wany, dzięki zwiewnym kostiumom i specyficznemu sposobowi poruszania się, oprawcy wydają się być wręcz z in-nego świata. Wraz z ich pojawieniem się,

Od premiery Carmen Funebre minęło już 20 lat, a jednak ten spektakl Teatru Biuro Podróży nic nie stracił na sile wyrazu. Ciągle potrafi poruszyć – i to niezależnie od tego, w jakim miejscu na świecie jest pokazywany.

Page 2: Na stronie nr 4

>> 2

w codzienność bohaterów okrutnie wdzierają się strach, prze-moc, ciągłe zagrożenie, konieczność ucieczki. Sprawa jednak się komplikuje – chwilę później prawdziwymi katami okazują się nie te oniryczne postaci, ale „zwykli” ludzie. Ci, którzy wcze-śniej stali w jednym rzędzie – teraz występują przeciw sobie. Kto teraz jest „dobry”, a kto „zły”? – pyta Biuro Podróży.

W jednej ze scen żołnierze z drewnianymi karabinami na plecach związują młodą kobietę, opluwają winem. W następnej – wyciągają zdjęcia ukochanych kobiet, głośno wykrzykując ich imiona, wciągając do tańca kobiety z publiczności. W kolejnej – ci sami żołnierze są pokrzywdzonymi przez wojnę słabymi ludźmi, żebrzącymi o grosz. W tym świetle upiorne postaci

z pierwszej sceny wydają się być nie przedstawicielami jednej ze stron konfliktu, ale ucieleśnieniem zła, demonami wojny.

Wyraziste środki zastosowane przez Teatr Biuro Podróży jak ogień, szczudła, głośna muzyka czy potężna scenografia, możliwe dzięki zrealizowaniu go w plenerze, wzmagają jeszcze przekaz spektaklu. Umieszczenie publiczności po trzech stro-nach placu gry i interakcje z widzami sprawiają, że stajemy się kimś więcej niż tylko obserwatorami. Jesteśmy uczestnikami tej ludzkiej tragedii, tak samo jak bohaterowie spektaklu odsuwa-my się z lękiem przed uderzeniami bicza – taka prosta symboli-ka rzeczywiście silnie działa tu na emocje. ¢

Teatr Biuro Podróży (Poznań) Carmen Funebre reżyseria: Paweł Szkotak występują: Marta Strzałko, Agata Elsner, Jarosław Siejkowski, Tomasz Wrzalik, Bartosz Borowski, Łukasz Kowalski, Piotr Kaźmierczak, Mateusz Kosteczki premiera: 1993

fot.

Jace

k Li

dwin

Page 3: Na stronie nr 4

3 <<

AZYL, KTÓREGO NIE MA

>> Joanna Żabnicka

Ponieważ droga każdego z uczestników przebiegała inaczej, w zależności od wyborów, jakich dokonywał i postaw, które przyjmo-wał, postanowiłam przygotować niewielką listę haseł słownikowych, niezbędną dla bezpiecznego obcowania z tą placówką.

ambasada – placówka, której nie dotyczą żadne prawa poza tymi, które ona sama stanowi; przy czym nie znaczy to, że są one stałe; bądź czujny!

ankieta – dokument, potwierdzający tożsamość; nie jest ważne, co odpowiadasz, ważne jest to, co i jak urzędnik ambasady zapisze.

azyl – najwyższe dobro, które dla wielu mieszkań-ców placówki stało się przekleństwem; niestety, nie stworzono wzorów wniosków, dzięki którym można by złożyć podanie o uchylenie azylu.

ciemność – czysta potencjalność; możesz spodziewać się wszystkiego.

empatia – okazywanie jej jest głównym powodem relegacji z placówki; w niej jedyna nadzieja!

labirynt – jedyna słuszna i politycznie usprawiedli-wiona zabudowa terenu.

oczekiwanie – czynność bezcelowa, jednak obowiąz-kowa; jako taka konstytuuje i oswaja wszystkich przybywających z zewnątrz.

urzędnik – pan i władca. Słuchaj, mów – ale tylko, gdy cię zawezwie do ankiety.

wniosek – dokument, którego termin złożenia właśnie przegapiłeś; następna szansa – w przyszłym roku; do tego czasu musisz radzić sobie sam.

Żabnicka Joanna – autorka listy podstawowych pojęć ambasadorskich, ma wielką nadzieję, że jednak nie otrzyma azylu. ¢

Ambasada, spektakl Teatru Usta Usta Republika, rozgrywający się w przestrzeni nieczynnego dworca Szopienice Południowe okazał się labiryntem, przemierzanym przez publiczność pod wodzą kolejnych przewodników przydzielonych z urzędu. To miejsce, nazwane przekornie przez twórców „ambasadą”, wywołuje w zwiedzających ciekawość, jednak równie szybko pojawiają się w jej miejsce strach i wola opuszczenia budynku, w którym miałoby się spędzić resztę „bezpiecznego” życia.

Teatr Usta Usta Republika (Poznań) Ambasada scenariusz: Wojciech Wiński, Ewa Kaczmarek, Kamil Macejko, Kuba Mokrosiński, reżyseria: Wojciech Wiński, kostiumy: Ilona Binarsch, muzyka: SNOWMAN występuje: zespół Teatru Usta Usta Republika premiera: 2006

fot.

Mar

ta B

rusz

ewsk

a

Page 4: Na stronie nr 4

>> 4

Wszyscy znamy historię żądnego wiedzy człowieka, który w zamian za nią zaprzedaje diabłu swoją duszę. Od utworu Marlowe’a, aż po powieść Tomasza Manna i dalej, Faust musi ulec mocy, z którą paktuje. Ta zasada, jako jedna z niewielu utrzymana w interpretacji katowickich twórców, jest osią spek-taklu. Postać uczonego, który jest w tym ujęciu podwojony, nie została „podzielona” na złą i dobrą naturę, lecz zmultiplikowany właśnie po to, by doznawać w dwójnasób – pozostając równo-cześnie podwójnie ślepym.

W spektaklu są wykorzystane wysokie metalowe konstruk-cje na kółkach przedzielone w pionie kotarami. To za ich pośrednictwem, gdy zostają obrócone o 180 stopni, do gry jest wprowadzany podwójny Faust. Ten obraz powtórzy się zresztą jeszcze w środku spektaklu, kiedy to uczeni, stojąc na tych podwyższeniach rozłożą ręce w znaczącym geście, jakby zapowiadając własną mękę; owe platformy będą bowiem pod koniec przedstawieniu ułożone tak, by między nimi utworzył się

szyb, w którym wykonany zostanie wyrok śmierci. To między nimi zwiśnie tytułowy bohater, a gdy dokona żywota, zostanie opuszczony na ziemię i pozostawiony wśród płonących frag-mentów scenografii. Czarne stelaże, o których jest tutaj mowa umożliwiły stworzenie sceny, w której Faust ogląda alegorie siedmiu grzechów głównych (wątek został zresztą zaczerpnięty z tekstu Marlowe’a) – na z wolna obracanych konstrukcjach pojawiają się kolejno aktorzy przybierający konkretnie ko-jarzące się pozy. Pewnej monumentalności temu obrazowi dodaje dodatkowo oświetlenie skierowane właśnie na sylwetki występujących.

Nieprzypadkowo akcja pleneru rozgrywa się późnym wie-czorem, w ciemności.ach. Oprócz podtrzymania nastroju jest to potrzebne, by unaocznić mroczne motywacje, jakie pchają człowieka do odkrywania tego, co zakryte. Ta opozycja prowo-kuje niejako kolejną. Zupełnym przeciwieństwem uczonego jest kobieta, która pochodzi z innego porządku rzeczy – jej nie

Faust, spektakl plenerowy w wykonaniu Teatru A PART, jest widowiskową mieszaniną motywów zaczerpniętych z Tragicznych dziejów doktora Faustusa Chritophera Marlowe’a oraz Fausta Johanna Wilhelma Goethego. W centrum zainteresowania reżyser, Marcin Herich, ulokował boleśnie ludzką skłonność do  poddawania się przemianom – rzadko jednak na lepsze.

„WIĘCEJ ŚWIATŁA!”, POWIEDZIAŁ MARLOWE

>> Joanna Żabnicka

fot.

Cez

ary

Pom

ykał

o

Page 5: Na stronie nr 4

5 <<

O tym, jak łatwo zmanipulować to, co odbierają nasze – jako publiczności – zmysły, niby wszyscy wiemy w teorii, jednak gdy przychodzi moment próby, wyuczone formułki są tylko zbędnym ba-lastem w umyśle, którego należy się czym prędzej pozbyć. Właśnie taki eksperyment przeprowadza Sotelo, zapraszając widzów do prywatnego cyrku, w którym „samo się dzieje”.

Początkowo zachowanie performerki może drażnić: sukienka, bose stopy, burza włosów i niedbałe artykułowanie dźwię-ków w różnych językach, przypominające

nawoływania na targu.Wytyczona przez światłowód umiesz-

czony w podłodze arena staje się prze-strzenią najpierw prezentacji postaci, która jeździ po kole na rowerze, wykrzy-kując coś, by wreszcie – stopniowo, acz konsekwentnie – stać się cyrkiem, który przywołuje nieskrępowany niczym wzrok.

Nieporadne pełzania w sukience w stronę butów na wysokim obcasie umieszczonych na krześle w okręgu zdają się z początku dziecinną igraszką, podobnie jak wszystkie opisy cyrkowej przestrzeni i dzikich zwierząt w niej

Kończący przedostatni dzień 19. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A PART spektakl Pilnuj swoich spraw Nurii Sotelo to oszczędny w środkach, nietypowy monodram poświęcony kwestii bycia – nie tylko na scenie, ale istnienia w świadomości patrzącego w ogóle.

PO KOLE

>> Joanna Żabnicka

Teatr A PART (Katowice) Faust scenariusz, reżyseria, scenografia: Marcin Herich występują: Natalia Kruszyna, Monika Wachowicz, Joanna Pyrcz, Lesław Witosz, Maciej Dziaczko, Cezary Kruszyna, Jakub Kabus, Dariusz Piotrkowski, Marek Radwan muzyka: fragmenty utworów Autopsia, The Dead Hours, C-Schulz, Dark Sanctuary, G. Santaolalla, E. Goldenthal, R. Sakamoto, M. Matyasik i Nat King Cole premiera: 2009

dopuszczają do tańca w kole słudzy piekieł, nie dostrzega jej też Faust, gdy podpisze cyrograf. W spektaklu nie mogło zabraknąć figury ukocha-nej – oddanej, empatycznej do końca, a nawet jeszcze dłużej; wszak to ona przynosi kwiaty na grób (groby) swego ukochanego. W interpreta-cji Hericha zostaje ona co prawda sponiewierana, jednak nie przestaje wierzyć. Interesująca jest scena, kiedy Małgorzata zostaje oblana wieloma wiadrami wody przez sługi diabła, nie-jako uzbraja ją w siłę do poszukiwania filozofa. Za sprawą tego plastycznego obrazu kobieta zostaje oczyszczona, ostatecznie wyłączona z rozgrywek piekła. Przemawia za tym także sym-bolika kolorów: na początku kobieta ubrana jest w karminową suknię, potem w białą; kolor czarny przysługu-je natomiast sługom Lucyfera. Ciekawy w tym kontekście jest fakt, że tytułowa postać ma na sobie białą koszulę i czar-ne spodnie.

Faust Teatru A PART to przedsta-wienie wyposażone w sztafaż typowo plenerowy: szczudła, ogień, światło, dym. Tym, co stanowi o jego odrębno-ści, są rozwiązania stosowane w spek-taklach wystawianych na scenie przez to stowarzyszenie: symetryczność postaci, pedantyczne utrzymywanie równowagi w doborze ilości i jakości elementów oraz mocno eksponowana nagość. Faust jest zatem kontaminacją nie tylko literackich wcieleń alchemi-ka, ale i esencją estetyczną działalności tego teatru – i choćby dlatego warto go obejrzeć. ¢

fot.

Cez

ary

Pom

ykał

o

fot.

mat

eria

ły fe

stiw

alu

Page 6: Na stronie nr 4

>> 6

Posiłkując się Ibsenowskim Domem Lalki, Angelika Pytel i Jakub Kowalczyk skupiają się na ukazaniu uczucia uza-leżniającego, groźnego. Relacje między mężczyzną i kobietą przedstawiają jako grę, w której bez skrupułów stosuje się nieuczciwe chwyty, szantaż emocjonal-ny, manipulację. Bohaterowie toczą ze sobą tę dziwaczną zabawę, przypomi-nającą bardziej niezdrową rywalizację,

powtarzają w nieskończoność te same słowa, a do choreografii wprowadzają utarte schematy i wystudiowane gesty. Już od pierwszej sceny – pozowanych niczym do zdjęcia czułych objęć – przerażający jest zimny dystans między nimi, nie czuć ani odrobiny miłości, a raczej uwidacznia się chore uzależnie-nie bohaterów.

Jako wydarzenie towarzyszące Festiwalowi A PART w Przestrzeni Twórczej Stacja Ligota zaprezentowano spektakl Teatru Sparowani Złap mnie. Młodzi artyści próbują za pomocą tańca wyrazić w nim paradoksy miłości, jej skrajnie agresywne oblicza, wzajemne uzależnienie i niszczącą monotonię związku. Ta monotonia jest, niestety, destrukcyjna także dla spektaklu.

DESTRUKCYJNA MONOTONIA

>> Agnieszka Misiewicz

występujących wygłaszane przez artystkę. Następnie performerka przerywa wystą-pienie i zaczyna pytać publiczność, czy są na „tak”, czy na „nie” w związku z zapre-zentowanym przez nią „dziełem”. Potem jednak wraca na arenę i, zrzucając z siebie sukienkę, powtarza wszystkie sekwencje pokracznych, przypominających zacho-wanie nieufnych i nieco otumanionych zwierząt ruchy, tuż przy ziemi.

Gest zerwania z siebie ubrania zmienia wszystko – smukłe ciało Hiszpanki drży poddawane nieludzkim przeciążeniom, które są z kolei konsekwencją umyślnie spowolnionych gestów. Widzowie przy-glądają się temu osobliwemu pochodowi nie krępując się niczym. Wydane na pastwę spojrzenia „bycie” oddaje się jemu zupełnie – wijące się ciało traci zupełnie podmiotowość.

Zabiegi, takie jak przyprawianie sobie sztucznych rzęs czy malowanie ust niczym Liza Minelli, które aktorka wykonała na początku, a które równocześnie mają zwrócić uwagę na kobiecość – przestają się liczyć. Trudno uwierzyć, ale kiedy naga kobieta wczołguje się na krzesło i przyj-muje nieco wyzywającą pozę, przywodzącą na myśl prowokacyjną postawę charakte-rystyczną dla artystek kabaretowych, widz zamiera. Przecież tu jeszcze przed chwilą nikogo (w sensie osoby, której można nadać konkretne cechy) nie było!

Powolne wygaszanie świateł – równo-znaczne z „utratą z pola widzenia” – na zakończenie spektaklu robi piorunujące wrażenie. Studium obecności rozpoczęte od infantylnych, cyrkowych wygłupów, a zakończone na „powrocie” do ludzkiego kształtu w ujęciu Nurii Sotelo zyskuje do-datkowy wydźwięk. W kontekście kobie-cego ciała zmusza nas ona do postawienia pytań. Jak jesteśmy oglądane? Czego się od nas oczekuje, czy może raczej oczy-kłuje? Odpowiedź Hiszpanki, jakakolwiek jest, na pewno pozostaje przejmująco jedno-znaczna. ¢

Nuria Sotelo (Hiszpania) Pilnuj swoich spraw reżyseria: Ana Vallés, reżyseria światła: Miguel Muñoz/ Daniel Pais,wykonanie: Nuria Sotelo premiera: 2010

fot.

mat

eria

ły fe

stiw

alu

Page 7: Na stronie nr 4

7 <<

partnerzy i sponsorzy

SŁÓWKO NA STRONIE

>> Agnieszka Misiewicz

Tego momentu nie lubię najbardziej – kiedy trzeba napisać ostatnie słowa, postawić kropkę zamykającą jakąś całość w przeszłości. To już ostatni dzień 19. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A PART, przychodzi więc pora na słówko na stronie – pod-sumowanie i pożegnanie – ale tylko do następnego roku! Kolejna edycja będzie bez wątpienia szczególną, bo jubileuszo-wą, ale i tegorocznej nie można odmówić wyjątkowości.

Mieliśmy możliwość poznania wielu artystów, którzy gościli w Polsce po raz pierwszy – i może nie ostatni, bo przecież już nieraz zdarzało się, że występ na A PARCIE był początkiem kariery jakiegoś zagranicznego artysty w naszym kraju. Mogliśmy obserwować zjawiska bardzo nowoczesne i różnorodne, czasem niedające się jednoznacznie sklasyfi-kować w jakimś konkretnym gatunku. W końcu – w programie znalazły się prawdziwe perełki – wydarzenia, które na długo zostaną w naszej pamięci. Sama jak co roku jestem bogatsza o kilka – z feno-menalnym Stolikiem Karbido na czele.

Pozostaje więc podziękować Wam, drodzy Czytelnicy, za to, że śledziliście nasze zmagania: z czasem, oglądanymi spektaklami czy własnymi emocjami,

które w ferworze festiwalowej pracy „na gorąco” niekiedy biorą górę nad rzeczo-wym osądem. Obojętnie, czy zgadzali-ście się Państwo z naszymi recenzjami, czy wywoływały one polemiki – mamy nadzieję, że były okazją do zatrzymania się na chwilę nad festiwalowymi wyda-rzeniami. Liczymy także na to, że były dla Państwa archiwizowaną na bieżąco dokumentacją życia festiwalu, która pozwoli powrócić jeszcze pamięcią do oglądanych spektakli. Papier jest rzeczą ulotną, przypominamy więc, że wszystkie numery znaleźć można także na stronie www.teatralia.com.pl.

A tuż przed ostatnią, finalną kropką, osobne i gorące podziękowania należą się Organizatorom – Teatrowi A PART – za zaufanie nam po raz kolejny i zaproszenie Teatraliów do współpracy, za wolną rękę, szerokie pole do działania, wspaniałą atmosferę i warunki do pisania. I za na-prawdę udany festiwal. ¢ WYDARZENIE TOWARZYSZĄCE

Teatr Sparowani (Wrocław) Złap mnie adaptacja, scenariusz i reżyseria: Angelika Pytel, Jakub Kowalczyk, Przemysław Jaszczak scenografia i obsada: Angelika Pytel i Jakub Kowalczyk tekst: fragmenty Domu Lalki H. Ibsena i Alicji w krainie Czarów L. Carrolla premiera: 2012

W pewnym momencie któreś z nich krzyczy „stop!”, przerywając te zma-gania, aby jednak za chwilę powrócić do nich – z nową energią, innymi emocjami, ale tym samym bólem. Ich historia zapętla się, tworzy błędne koło destrukcji. Choreografia jest zatem bar-dzo monotonna, a jej powtarzalność, połączona z powielanymi dialogami, szybko zaczyna nużyć. Ciekawe są jednak momenty, w których taniec oddaje cienką granicę między czułością a przemocą – proste relacje partnerskie zyskują wtedy wieloznaczny wydźwięk.

Niewielka przestrzeń Stacji Ligota sprawdziła się całkiem nieźle przy tak kameralnym spektaklu, nieco gorzej wypadły może sceny teatru cieni, inte-resująco pomyślane jako nawiązanie do Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carolla, ale i jako kontrast między bohaterem słabym i małym, a silnym i potężnym – ustawionym bliżej źródła światła. Trochę zabrakło jednak innych pomy-słów inscenizacyjnych, które przycią-gnęłyby uwagę widza – uderzała przede wszystkim monotonia gestów i słów. ¢

Page 8: Na stronie nr 4

>> 8

gazetę redagujew składzie: Agnieszka Misiewicz (redakcja), Joanna Żabnicka (korekta), Julia Lewińska (redakcja techniczna), Katarzyna Lemańska (skład i łamanie)

kontakt: [email protected]

internetowy magazyn