p magazyn no 1

20
www.pmagazyn.pl | NUMER 01 wrzesień 2010 FREE ZAĆPANE PETERBOROUGH? 4-5 Wiele razy idąc za palaczem na ulicy zastanawiałem się, co to za zapach? Po jakimś czasie zrozumiałem, że to trawa. O wyjazdach, powrotach i innych dylematach moralnych 10-11 CO? GDZIE? KIEDY? ZA ILE? MIEJSKI MISZ-MASZ SONDA EMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNA 16-17

Upload: pmagazyn

Post on 28-Jun-2015

358 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Pierwsze wydanie Peterborough Magazynu

TRANSCRIPT

Page 1: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl |

NUMER 01wrzesień 2010

FREE

ZAĆPANE PETERBOROUGH?

4-5

Wiele razy idąc za palaczem na ulicy zastanawiałem się, co to za zapach? Po jakimś czasie zrozumiałem, że to trawa.

4-5

O wyjazdach, powrotach i innych dylematach moralnych

10-11

CO? GDZIE? KIEDY? ZA ILE? MIEJSKI MISZ-MASZ SONDA

EMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNA

16-17

Page 2: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl

INFORMATOR

2

AMBASADA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W LONDYNIE WYDZIAŁ KONSULARNY73 New Cavendish Street Londyn W1W 6LS

Numery telefonów: 0207 2913 9000207 2913 934 fax: 0207 3232 320

Godziny obsługi interesantów: Poniedziałek 9.00 – 14.00 Wtorek 9.00 – 14.00 Środa 9.00 – 14.00 Czwartek 13.00 – 18.00 Piątek 9.00 – 14.00

Urząd jest zamknięty w czasie świąt państwowych, kościelnych oraz w dni wolne od pracy Wielkiej Brytanii i Rzeczypospolitej Polskiej.

W celu uzyskania bardziej szczegółowych informacji, na które nie mogą Państwo znaleźć odpowiedzi na stronie internetowej Wydziału Konsularnego (www.londynkg.polemb.net) prosimy o kontakt mailowy (koniecznie podając numer telefonu) z poszczególnymi działami naszego urzędu:[email protected] (paszporty tymczasowe, 5 i 10 letnie)[email protected] (organizacje polonijne, szkolnictwo i kultura) [email protected] (wizy dla cudzoziemców) [email protected] (informacje dotyczące przewozu zwłok/prochów obywateli polskich zmarłych na terenie Anglii i Walii wraz z wydawaniem zezwoleń na ich przewóz, sprawy z zakresu zatrzymań, aresztowań, poszukiwania, nieszczęśliwe wypadki) [email protected] (czynności notarialne, wydawanie zaświadczeń, ogólna informacja nt. przepisów prawnych, sprawy z zakresu stanu cywilnego) lub w sprawach ogólnych: [email protected] Numer telefonu tylko w sytuacjach wymagających natychmiastowej interwencji konsula np. zgony, wypadki (czynny poza godzinami urzędowania) 07939594278

KONTAKT Z NAJWAŻNIEJSZYMI DZIAŁAMI PETERBOROUGH CITY COUNCIL

WSZYSTKIE OGÓLNE SPRAWY I ZAPYTANIA: 01733 747474 BENEFITS (COUNCIL TAX AND HOUSING) – ZASIŁKI (PODATEK LOKALNY I MIESZKANIOWY)T: 01733 452241E: [email protected] (timetables) – AUTOBUSY (rozkład jazdy)T: 0871 200 22 33CHILDREN’S SOCIAL CARE REFERRAL AND ASSESSMENT – OPIEKA SPOŁECZNA DZIECI (SKIEROWANIA I OCENY)T: 01733 864180COMPLAINTS – SKARGIT: 01733 296331E: [email protected]

COUNCIL TAX – PODATEK LOKALNYT: 01733 452258E: [email protected] (OUT OF HOURS) – NAGŁE WYPADKI (POZA GODZINAMI URZĘDOWANIA)T: 01733 864157FRAUD HOTLINE (BENEFITS) – NUMER SPECJALNY DO ZGŁASZANIA OSZUSTW ZASIŁKOWYCHT: 01733 452250 E: [email protected] OPTIONS – WYBÓR MIESZKANIOWYT: 01733 864064E: [email protected] COMPLAINTS – SKARGI DOTYCZĄCE HAŁASUT: 01733 747474E: [email protected] OFFICE – URZĄD STANU CYWILNEGOT: 01733 864646SCHOOL ADMISSIONS – PRZYJĘCIA DO SZKÓŁT: 01733 864007E: [email protected] CLEANING – SPRZĄTANIE ULICT: 01733 747474E: [email protected] LIGHTING – OŚWIETLENIE ULICT: 01733 453523E: [email protected] AND RECYCLING – ODPADY I RECYKLINGT: 01733 747474 E: [email protected] PEOPLE’S SERVICE – DZIAŁ DS. MŁODZIEŻYT: 01733 864500E: [email protected]

TELEFONY ALARMOWE/INFOLINIE

NAGŁE WYPADKI (POLICJA, STRAŻ, POGOTOWIE): zadzwoń pod numer 999 (lub 112, jeśli dzwonisz z komórki), nastąpi połączenie z operatorem, wytłumacz cel telefonu, operator połączy Cię z odpowiednią służbą.NATIONAL GAS EMERGENCY SERVICE: bezpłatny telefon 0800 111 999 (24 godz. 7 dni w tygodniu) – zadzwoń, jeśli wyczuwasz ulatniający się gaz.INFOLINIA NHS: 0845 4647 (24 godz. 7 dni w tygodniu) – dyskretne porady dotyczące zdrowia i informacje dla Ciebie i Twojej rodzinyINFOLINIA ALKOHOLOWA: bezpłatny telefon 0800 917 8282 – porady, pomoc i wsparcie dla wszystkich, którzy mają problem z alkoholem lub uważają, że ktoś go ma.CHILDLINE: darmowy telefon 0800 1111 – pomoc dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia w przypadku stresu lub innego problemu.NARKOTYKI: bezpłatna linia 0800 77 66 00 – czynna całą dobę, informacja o narkotykach i pomoc dla osób uzależnionych.ZAGINIĘCIA: 0500 700 700 – telefon czynny całą dobęINFOLINIA PRAWNA: 0845 345 4345 – darmowa informacja i pomoc w powszechnie spotykanych problemach prawnychPRZESTĘPSTWA (CRIMESTOPPERS): bezpłatna infolinia do zgłaszania przestępstw – 0800 555 1111

| www.pmagazyn.pl

Page 3: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl |

OD REDAKCJI

3

Przyszedł czas odczarowania nadchodzącej jesieni, jako burej pory roku, podczas której nic się nie dzieje, a wszystko wokół jest szare, smutne i przygnębiające. Otóż, od tej pory nic nie będzie takie jak dawniej. A wszystko to za sprawą pierwszego numeru Peterborough Magazynu, który właśnie oddajemy w Wasze ręce.Słyszę pytania odnoszące się do tego, kim tak właściwie jesteśmy, co to jest za gazeta i skąd taka inicjatywa? Otóż, dnia pewnego

zebrała się grupa na całe szczęście nie do końca normalnych ludzi, którzy już wcześniej mieli do czynienia z szeroko pojętymi mediami i którzy postanowili kontynuować swoją pasję tutaj, na obczyźnie. Przygotowania do wydania Magazynu zajęły kilka miesięcy, podczas których staraliśmy się zorientować, co tak naprawdę Was – Drodzy Czytelnicy – zainteresowałoby najbardziej? Główną inspirację stanowiły Wasze opinie oraz głosy, domagające się powołania alternatywnego medium, które byłoby uzupełnieniem znanej i lubianej strony internetowej. Gazety, którą można byłoby poczytać wieczorem, po ciężkim dniu pracy lub przy porannej kawie, zabrać ze sobą na spacer czy schować do torebki na wypadek nudy. Mówiliście nam również, iż brakuje Wam pisma, które traktowałoby przede wszystkim o sprawach lokalnych. Nie chcieliście po raz kolejny mieć do czynienia z czasopismem, którego artykuły są tak powszechne i uniwersalne, że równie dobrze mógłby je czytać rodak w Edynburgu. Wystarczy informacji pouczających po raz milionowy, jak wyrobić National Insurance Number. Dosyć czytania o zamkach, położonych w nieznośnej odległości od Peterborough. Nigdy więcej szukania wśród tysiąca reklam artykułów, które dałoby się z ciekawością poczytać.Peterborough Magazyn skupia się przede wszystkim na Was i na naszym pięknym mieście. Bo Peterborough jest wyjątkowe – przekonujemy się o tym coraz bardziej, każdego dnia pracy nad gazetą. To miasto tętniące życiem, gdzie mają miejsce świetne wydarzenia kulturalne. Te, odbywające się we wrześniu, opisaliśmy dla Was na naszych łamach i gorąco zachęcamy do wzięcia udziału przynajmniej w części z nich. Cieszy fakt, iż coraz więcej eventów jest bezpłatnych – nie trzeba będzie zatem dokonywać trudnych wyborów budżetowych.

W Peterborough Magazynie nie będzie dla nas żadnych tematów tabu. Jesteśmy niezależni, głodni faktów i wiedzy o tym, jak wygląda prawda o emigracji i jej troskach. Stąd w bieżącym numerze temat miesiąca traktujący o problemie narkotykowym w Peterborough. Jeżeli do tej pory myśleliście, że nic takiego nie istnieje – zapraszamy do lektury wywiadu Tomka Kanii.Nie samymi zmartwieniami jednak człowiek życie (nawet na emigracji) – przygotowaliśmy dla Was dział rozrywki, z krzyżówką, humorem, poradami i innymi ciekawostkami, który będzie stałą rubryką we wszystkich wydaniach Peterborough Magazynu.Głównym celem, jaki przed sobą postawiliśmy, jest opisywanie i komentowanie wszystkiego, co można ująć mianem „lokalne”. Stąd też, co miesiąc, będziecie mogli – Drodzy Czytelnicy – przeczytać o tym, co dzieje się praktycznie w Waszym sąsiedztwie, o ciekawych ludziach, którzy Was otaczają i o tym, co „w mieście piszczy”. Postaramy się ułatwić Wam codzienne funkcjonowanie w Peterborough i okolicach. A wszystko to oprawione w wygodny, lśniący i kolorowy format.Zarówno z wielką tremą, jak i z ogromną ciekawością, czekamy na Wasze pierwsze komentarze. Piszcie do nas o tym, o czym chcielibyście przeczytać, co Wam się podoba, a co radzilibyście udoskonalić. Wszystkie opinie weźmiemy pod uwagę tak, aby móc każdego miesiąca oddawać w Wasze ręce coraz lepsze wydawnictwo. Wasz najlepszy magazyn lokalny…Z pozdrowieniami i życzeniami miłej lektury, Anna Dziuba Redaktor Naczelna

P.S.: Do sceptyków i złośników, zadających pytanie: „Czy wyjdzie drugi numer?” – wysyłam odpowiedź twierdzącą. Już na początku października zapraszamy po kolejne wydanie Peterborough Magazynu do polskich punktów w mieście.

Drodzy Czytelnicy,

Kontakt z Peterborough Magazynem

Anna Dziuba, Redaktor [email protected]

Stali współpracownicy:Iwona Mró[email protected] [email protected] [email protected] [email protected]

Piszą dla nas:Adrian Wó[email protected]

Fotografuje dla nas:Piotr Budakiewicz

DTPwww.grafi ka24.com.pl

Reklama, marketing, ogł[email protected]

Odwiedź naszą stronę internetową:www.pmagazyn.pl

NA DOBRY POCZĄTEKDla wszystkich naszych czytelników przygotowaliśmy niespodziankę z okazji wydania pierwszego numeru Peterborough Magazynu – darmowe breloczki z naszym logo.Breloczki dostępne będą w trzech punktach polskich w Peterborough: sklepie Europol, sklepie City Centre i restauracji Pasibrzuch.

Ilość gadżetów, choć znaczna, jest ograniczona, zatem zapraszamy jak najprędzej do odwiedzenia wyżej wymienionych miejsc!

Page 4: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl

A4

może mam to w horoskopie? Skłonności do podróży i częstych zmian miejsca zamieszkania? Nieraz, gdzieś w głębi duszy wydaje mi się,

jakoby ktoś już dawno temu rzucił na mnie przekleństwo i od tego czasu nie potrafi ę znaleźć swojego miejsca. Tym razem wydawało się całkiem realnie, że decyzja zapadła na poważnie: wracam!

MÓWIĄC SZCZERZE TYM RAZEM BYŁ TO DLA MNIE TRZECI JUŻ POWRÓT DO KRAJU

Dwa razy wracałem do Polski zza oceanu, a teraz stąd, z Peterborough, skąd i tak przecież było o wiele bliżej. Mój pierwszy wyjazd do Stanów miał miejsce tuż po studiach. Byłem ciekawy świata, miałem dwadzieścia pięć lat i wydawało mi się, że cały świat stoi przede mną otworem. Byłem wciąż przed początkiem kariery zawodowej, nie miałem zobowiązań rodzinnych, czułem się wolny, a że natrafi ła się okazja, wydawało mi się, że takie doświadczenie będzie czymś dobrym dla mnie, a przy okazji pozwoli mi zdobyć nowe doświadczenie za granicą, zobaczyć kawałek innej części świata, podszlifować język i tak dalej, i tak dalej. Na malowniczo położonej wyspie w południowej części Florydy przemieszkałem rok. Wpadłem wtedy w wir hotelarsko-wypoczynkowego środowiska pracy, co bynajmniej, jak na ironię, nie kolidowało zbytnio z moim humanistycznym wykształceniem. Zawsze interesowało mnie poznawanie nowych ludzi i wielokulturowość, dlatego też pomimo, że nie wykonywałem tam pracy czysto intelektualnej, nie przeszkadzało mi to. Odkładało się jakieś tam dolary (wtedy dolar miał jeszcze inną moc, choć szczerze mówiąc były to już początki końca jego potęgi, które zaczynały mieć miejsce po 2000 roku), miło spędzało się czas w towarzystwie nowych przyjaciół, zaś w powietrzu czuło się tę nieujarzmioną tęsknotę za krajem, którą często trudniej zrozumieć, kiedy czyta się o niej w książkach, łatwiej natomiast, gdy dotyka ona bezpośrednio nas samych.

Tak, tęsknota… rzeczywiście jest to nieujarzmiona siła, której nie można pokonać. Można nauczyć się z nią żyć i funkcjonować w codziennym otoczeniu, czując na ramieniu jej oddech, ale nie można jej zwalczyć ani zdusić w zarodku (ale poleciałem poetycko!). Pamiętam, że ostatnie tygodnie przed powrotem do kraju były już dla mnie bardzo ciężkie. Miałem bardzo realistyczne sny o Krakowie, gdzie mieszkałem przez kilka ostatnich lat w czasie studiów i z którym to miastem czułem się bardzo związany emocjonalnie. Śniłem o najbliższych witających mnie po powrocie oraz o spotkaniach z przyjaciółmi. Sny te nieraz, jakże realne sprawiały, że budziłem się smutny i bez humoru, kiedy docierało do mnie, że to nie była rzeczywistość.

Po ataku na wieże World Trade Center we wrześniu 2001 roku poczułem się nagle zupełnie wyobcowany w Stanach i czułem wtedy, jak gdyby Ameryka w ogóle nie była mi potrzebna do szczęścia. Naprawdę dokuczało mi nagle jakieś wyobcowanie i pomimo, że przeżyłem tę tragedię w ludzkim rozumieniu, nie umiałem ubolewać nad nią jak inni Amerykanie. Tęskniłem za domem, za najbliższymi, mówiąc wznioślej – tęskniłem za Polską! Ekonomia na Florydzie rzeczywiście wtedy przymarła, hotele opustoszały, na wiele dni uśmiechy poznikały z twarzy ludzi, brakowało turystów i dopiero po jakimś czasie dało się zaobserwować, jak z dnia na dzień wszystko to powoli, jak gdyby ciężkimi krokami i z wielkim trudem, powracało do normy.

W POŁOWIE LISTOPADA 2001 ROKU

WRÓCIŁEM DO KRAJU

Pamiętam, że Okęcie przywitało mnie prawie przymrozkiem, co po roku czasu spędzonym w tropikalnych niemal temperaturach Florydy wywołało u mnie wstrząs termiczny. Pamiętam, że była to najgorsza zima mojego życia – tak mi się wtedy wydawało i tak zapamiętałem ją do dziś. Marzłem

prawie przez cały czas i to nieważne, jak ciepło byłem ubrany. Równocześnie byłem wtedy szczęśliwy. Przez tydzień, dwa, trzy czułem się cudownie w Polsce. Szybko jednak, jak na ironię, sytuacja zaczynała się zmieniać. Po kilku tygodniach, kiedy zimowa szarość krajobrazu polskiego zaczęła do mnie docierać (może była to szarość miasta?), zacząłem każdej nocy, przez jakiś miesiąc chyba, miewać ten sam sen, noc w noc, że jestem na słonecznej, czystej i kolorowej Florydzie, że chodzę po plaży, nad głową kołyszą się zielone palmy, zaś błękitne fale Atlantyku rozbijają się o piaszczysty brzeg. Wtedy szybko, bo po kilku tygodniach zrozumiałem znowu, że… tęsknię… za Stanami. Nie wiem, czy potrafi łbym to wyjaśnić, ale wtedy chyba nawet tęskniłem do tego uczucia tęsknoty, które ogarniało mnie tam, kiedy byłem z dala od kraju i najbliższych. Nawet ukochany Kraków nie był w stanie tej tęsknoty powstrzymać.

W temacie podjęcia pracy zawodowej w kraju nie odniosłem wielkiego sukcesu. Wykorzystując inne talenty dostałem pracę w małej fi rmie w Krakowie, gdzie zajmowałem się grafi ką komputerową. Niestety, pracując u prywaciarza czułem się (jak wszyscy tam, choć mnie ciągle wydawało się, że jeszcze mam wybór) nad wyraz eksploatowany. W czasie dużych zleceń siedzieliśmy w biurze od świtu do nocy. Często zabierałem pracę do domu, ale szefa nie obchodziło, że przepracowywaliśmy o wiele więcej godzin, niż to było ustalone. Naturalnie za dodatkowe godziny nie mieliśmy wynagrodzenia. Rzuciłem więc tę pracę z dnia na dzień, kiedy moje nerwy już tego nie wytrzymywały. Później znowu poszukiwania. Tygodnie upływały, oszczędności rozchodziły się szybko, wszystko to sprawiało, że czułem się poirytowany.

MYŚLAŁEM ZNOWU DOŚĆ INTENSYWNIE O PONOWNYM WOJAŻU DO STANÓW

Wiem, że to być może była moja asekuracja, jakaś zamaskowana furtka dająca mi poczucie bezpieczeństwa i dzięki której czułem się bezpiecznie. Przypomniały mi się wtedy słowa jednej kobiety, które zasłyszałem kiedyś jako nastolatek. Wróciła do kraju po roku życia w Kalifornii i powiedziała, że jeśli ktoś raz zobaczy Amerykę, nigdy nie zazna już spokoju w swoim sercu. Wtedy nie rozumiałem jeszcze wagi tych słów, nie miałem pojęcia o ich prawdziwości czy trafności. Wtedy, jako nastolatek, słuchałem jej opowieści o Ameryce tak, jak dziecko słucha baśni o magicznych, cudownych, choć nieistniejących krainach. Nagle miałem już kupiony bilet do Miami. Wtedy, jak na ironię, dostałem propozycję pracy w jednym z ogólnopolskich wydawnictw z siedzibą w Krakowie. Zawahałem się na moment, że może jednak byłaby to dla mnie jakaś szansa w kraju. Przeszedłem cały proces rekrutacji i… kiedy zostało nas dwóch (rzekomo z ośmiu setek kandydatów), zdecydowałem, że przyznam się otwarcie, iż jednak wyjeżdżam. Dodatkowo zawahałem się, kiedy szef rekrutacji powiedział mi, iż byłem ich faworytem. Decyzji jednak już nie zmieniłem.

TUTAJ PEWNIE KAŻDY ZAANGAŻOWANY SŁUCHACZ CZY CZYTELNIK, POSTAWIŁBY MI DZIŚ PYTANIE, CZY Z PERSPEKTYWY CZASU UWAŻAM, ŻE BYŁA TO SŁUSZNA DECYZJA?

Ja zaś nie umiałbym na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Czemu? Jeśli miałoby się do wyboru dwie ścieżki i wybrałoby się jedną, to jaki sens byłoby rozważanie później, co mogłoby przytrafi ć się, gdyby poszło się inną drogą? Życie, jak mówią, jest ciągiem wyborów i dlatego trzeba być przygotowanym na ich dokonywanie. One nie dokonają się za nas, a gdyby rzeczywiście dokonywały się za nas lub ktoś za nas by ich dokonywał, wtedy nie moglibyśmy mówić o odpowiedzialności za swoje decyzje. Uważam, że wtedy życiu brakowałoby smaku.

PONOWNIE PRZEMIERZYŁEM ATLANTYK

Kiedy leci się tak daleko, samemu, bywają chyba takie momenty, kiedy może nawet strach ściska za gardło? Wylot z Okęcia miałem wcześnie rano i pamiętam, że wtedy tam, na lotnisku naszła mnie taka refl eksja, że przez chwilę poczułem się bardzo samotny. Taki ścisk w gardle. Może to właśnie był strach? Na szczęście nie

O wyjazdach, powrotach i innych

dylematach moralnych

O wyjazdach, powrotach i innych

dylematach moralnych

POPROSZONY O NAPISANIE ARTYKUŁU NA TEMAT POWROTU DO OJCZYZNY MUSIAŁEM OD RAZU PRZYZNAĆ UCZCIWIE, ŻE WCIĄŻ OSTATECZNIE ANGLII SIĘ NIE WYRZEKŁEM. MOJA HISTORIA JEST O TYLE INNA, ŻE DLA MNIE POWROTY SĄ JUŻ CHLEBEM POWSZEDNIM. WCALE NIE Z WYRACHOWANIA, ALE TAK SIĘ ZŁOŻYŁO, ŻE LOS LUBI PŁATAĆ MI FIGLE.

A

Page 5: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | 5

trwało to długo i na szczęście już nigdy więcej takie uczucie nie przeszyło mnie.

ZNOWU BYŁEM W STANACH

Dawni przyjaciele, których wciąż miałem tam wielu, przyjęli mnie bardzo ciepło i czułem się prawie jak wśród rodziny. To ważne w takich sytuacjach, żeby nie być samemu. Z pracą też nie było większych problemów, bo miałem już dobre kontakty z poprzedniego pobytu. Tym razem, muszę przyznać, że po rozczarowaniach, jakie spotkały mnie w Polsce, naprawdę mocno zaraziłem się amerykańskim „bakcylem” i bardzo, ale to bardzo ciężko było mi nawet myśleć o powrocie do Polski. W Stanach spędziłem wtedy trzy lata i wydawało mi się, że to nieskończoność. Jechałem tam na pół roku. Wyjeżdżałem ku wielkiemu zdziwieniu najbliższych przyjaciół, którzy nie rozumieli, dlaczego opuszczam kontynent i dlaczego wyzbywam się możliwości, by tu pozostać, żyć i śnić wraz z innymi ten „amerykański sen.” Nie było mi łatwo powrócić, naprawdę. Z jednej strony trzy lata mogą wydawać się krótkim okresem, zaś dla mnie, jak już wspominałem, była to wieczność. W tym czasie odkładałem swój powrót do kraju dwa, może trzy razy. Kiedy wyjeżdżałem wielu z moich przyjaciół, czy znajomych pozostawało tam. Oni próbowali wrócić pięć, a może dziesięć razy. Znam to uczucie… te myśli: „Wrócę teraz, na Wielkanoc…”, a kiedy święta zbliżają się szybkim krokiem – „Jeszcze nie, jeszcze pół roku, lepiej na Boże Narodzenie powrócić.” Zimą znowu wydaje się, że jednak wiosna jest odpowiedniejsza na powrót.

Wtedy, gdy wracałem ze Stanów miałem już w zamyśle plan awaryjny, którym była dla mnie Wielka Brytania. Skoro znałem język miałem nadzieję, że będzie mi łatwiej egzystować w miejscu, gdzie nie będzie problemów z komunikacją. Nie oznacza to jednak, że wcale nie próbowałem podjąć pracy w kraju! Po powrocie byłem na kilku rozmowach, ale właściwie na tym się skończyło. W czasie jednej z takich rozmów zapytano mnie, dlaczego nie wyjechałem jeszcze do Irlandii, bo ludzie obecnie tam wyjeżdżają. Tak się więc skończyło. Na rozmowach.

W międzyczasie ożeniłem się i wyremontowałem mieszkanie, więc powód do pozostania w Polsce był duży. Tym bardziej, że moja żona nie była zwolenniczką wyjazdów zagranicznych. Nie była zadowolona ze Stanów, kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, natomiast co do Anglii miała jednak nieco lepsze zdanie. Może dlatego, że odległość mniejsza i sama kiedyś bywała u przyjaciół jej rodziny w Nottingham?

Umowa jednak była taka, że ja pojadę pierwszy do UK, ażeby się rozejrzeć i jak to się mówi, przygotować grunt pod przyjazd żony. Było mi o tyle łatwiej, że miałem już w Anglii dobrego kumpla ze studiów, który z żoną mieszkał w Peterborough od kilku miesięcy, dlatego też skierowałem się właśnie to tego miasta.

TO BYŁA MOJA PIERWSZA WIZYTA W ANGLII

Nie ukrywam, że byłem rozczarowany warunkami. W porównaniu ze Stanami, to było tak, jak gdyby ktoś rzucił mnie do jakichś slumsów. Może, gdybym miał więcej szczęścia i moi przyjaciele mieszkali już w jakimś super apartamencie, wtedy moje wrażenia byłyby lepsze? Oni sami jednak toczyli nie najlepszy jeszcze los świeżo przyjezdnych. Trafi łem wtedy na Russell Street, do zatęchłego trzypokojowego domu, w którym oprócz przyjaciela i jego żony mieszkała jeszcze para młodych Polaków. O ile od frontu szereg domów wyglądał jeszcze znośnie, o tyle od tyłu zabudowania naprawdę przypominały mi jakieś slumsy: zaplute podwórka, pełne śmieci i starych, rozmokłych od deszczu i wilgoci mebli, a jeszcze te rury kanalizacyjne ciągnące się po budynkach (to przecież uroki angielskiej architektury). Przygnębiała mnie pogoda, bardzo mało słońca i dodatkowo prawie każdy dzień, o ile akurat nie padało, był szary.

PRACĘ JEDNAK ZNALAZŁEM W MIARĘ SZYBKO

Z moim doświadczeniem hotelarskim uparłem się na pracę w hotelu, ale w porównaniu z Key West czy Miami, Peterborough nie można było uznać za typowo wypoczynkową miejscowość, stąd i pole manewru było o wiele mniejsze. Roznosiłem swoje CV po hotelach, wysyłałem je e-mailem do większych (których

było zdecydowanie mniej) i mniejszych hotelików w mieście, aż w końcu trafi ł się odzew. Po dwóch czy trzech spotkaniach wiedziałem już, że za kilka tygodni rozpocznę pracę w małym hotelu w Peterborough. Cóż, nie były to Stany, ale miałem pracę, zdobywałem kolejne doświadczenie, jakieś pieniążki się zarabiało i jakieś udawało się odłożyć. Po kilku miesiącach dołączyła do mnie żona, a za półtora roku urodziła nam się córeczka. Wtedy, muszę przyznać, nasze spojrzenie na życie poza granicami Polski trochę się zmieniło.

Mieszkaliśmy nadal w Peterborough, choć ja, odkąd urodziła się córka, pracowałem już w jednym z bardziej znanych (i bardzo starych!) hoteli w malowniczym miasteczku z kamienia – Stamford. Przyznaję, że żona była uwiązana przy dziecku, zaś ja sam, pomimo dużych starań, nie miałem aż tak wiele czasu, aby zająć się dzieckiem i dać żonie odetchnąć od domowych obowiązków. Starałem się, ale mimo wszystko mi to nie wychodziło. Nieraz zmęczenie brało górę. Brakowało

nam też przyjaciół w naszym wieku, przede wszystkim znajomych z dziećmi, Polaków, z którymi nasza córka mogłaby się powoli zacząć integrować. To był taki moment wtedy, że wielu naszych dobrych znajomych wyjechało do innych miast lub wróciło do kraju. Czuliśmy się trochę osamotnieni. Żona chyba bardziej, bo ja jeszcze miałem pracę i kontakty z ludźmi, choćby nawet tylko w godzinach pracy. Dodatkowo nasze rodziny w Polsce próbowały zasugerować nam powrót. Powoli zdaliśmy sobie sprawę (choć pewnie wielu czytelników nie zgodziłoby się z tym), że dla dziecka… dla wychowania i rozwoju, jednak lepszym miejscem będzie ojczysty kraj. Tutaj w Peterborough zdawaliśmy sobie sprawę, że nigdy nie będziemy u siebie. Nawet, jeśli zostaniemy na zawsze, na stałe, to nasze dziecko, choć urodzone w Anglii, będzie tylko dzieckiem urodzonym w Anglii, może nawet nie dzieckiem polskich imigrantów, a Polaków żyjących w Anglii. Gdyby córka urodziła się nam w Stanach od razu dostałaby amerykański paszport i obywatelstwo, tutaj nie była u siebie pomimo, że mieliśmy już z żoną status rezydentów.

Myśl o dobru dziecka była głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się opuścić Peterborough. Oboje byliśmy przekonani, że nie będzie nam łatwo z pracą w Polsce, dlatego nastawialiśmy się na prywatną działalność. Żona wystartowała w konkursie na unijny projekt biznesowy i póki co (tfu, tfu, żeby nie zapeszyć!) idzie jej dobrze, ja sam pewnie jeszcze wskoczę na jakieś studia podyplomowe, żeby mieć o jeden papierek więcej, nim na poważnie rozpocznę swoją działalność.

ANGLII DO KOŃCA SIĘ NIE WYRZEKŁEM, DOBRZE SIĘ TAM CZUJĘ, O WIELE LEPIEJ, GDY WIEM, ŻE MOJA ŻONA I CÓRKA SĄ

SZCZĘŚLIWE

Mam nadzieję, że będę bardzo często bywał w Peterborough, nie na długo i nie na stałe, moim celem jest, aby były to raczej wizyty biznesowe, kilkudniowe delegacje, jak można by to określić. Cieszy mnie teraz, kiedy mogę spędzać dużo czasu z rodziną. Cieszy mnie, gdy widzę moją córkę biegnącą po podwórku, szczęśliwą i roześmianą, bawiącą się z rówieśnikami. Czuję się dobrze nawet wtedy, gdy wsiadam w samolot i wyjeżdżam na tydzień, ale wiem, że moje „dziewczyny”

zostają w świeżutkim, suchym, wyremontowanym i przytulnie urządzonym (wcale nie bogato czy snobistycznie!) mieszkanku.

Ja sam, fakt, mam coś z natury wędrowca i dobrze adaptuję się do nowych warunków, nie każdy jednak musi być taki sam. Jak powiedziałem wcześniej, wracałem już trzy razy i za każdym razem mocno wierzyłem, że to był mój ostatni powrót. Życie jednak jest ironiczne i często nie można przewidzieć kaprysów losu. Więc… kto wie? Wiem na pewno, że są w życiu priorytety i dla mnie jednym z takich priorytetów jest teraz rodzina i jej szczęście, dlatego, jeśli nawet życie w podróży czy biznes związany z kontaktami w Anglii stanie się moim celem, to muszę poszukać kompromisu tak, aby wszyscy byli zadowoleni, aby moja rodzina była zadowolona!

WIEM, ŻE WIELU NIE ZGODZI SIĘ ZE MNĄ

Wielu pomyśli, że zwariowaliśmy rezygnując z życia w Peterborough i decydując się na wychowywanie naszego dziecka w kraju. Cóż, opinii może być tyle, ilu jest ludzi.Nie ukrywam, że wiele rzeczy irytuje mnie w Polsce. Ot, chociażby zima, której po kilku latach życia w karaibskim niemal klimacie, nie potrafi ę znieść. Zima w Anglii nie bywa najgorsza, przynajmniej nie w Peterborough. W Polsce marznę i okropnie denerwują mnie zamarzające zamki w drzwiach samochodu, czy błoto na ulicach i pozimowa chlapa. Denerwuje mnie często pesymizm naszych rodaków, bezgraniczna głupota polityków, a w urzędach imbecyle, których najchętniej wysłałbym jeszcze raz do szkoły. Fakt, denerwują mnie psy robiące, gdzie popadnie na ulicach, chodnikach i trawnikach, a może raczej denerwują mnie ich właściciele nie przejmujący się zbytnio uprzątnięciem po swoich pupilkach. Irytuje mnie postawa pracodawców, którzy dają odczuć, że skoro tyle lat przesiedziało się za granicą, to znaczy, że człowiek albo nie będzie w stanie dobrze pracować za polskie wynagrodzenie albo takiej pracy w ogóle nie będzie chciał podjąć. Wiele rzeczy mnie irytuje, ale to nie oznacza, że życie poza granicami kraju jest rajem. O tym wiedzą wszyscy, którzy na taki wyjazd się zdecydowali. To nic, że w Anglii czy w Stanach załatwi się mnóstwo spraw przez telefon, a u nas trzeba godzinami biegać po urzędach lub dzwonić pod numery, pod którymi nikogo żywego nigdy nie uchwycimy. To nic, że w Anglii dostaniemy pisemną lub elektroniczną odpowiedź na każde, najbardziej nawet błahe pytanie, zaś w Polsce możemy o takiej odpowiedzi zapomnieć, nawet, jeśli byliśmy na tyle naiwni, żeby jakiekolwiek zapytanie wystosować. Fakt, że pod wieloma względami w Anglii żyje się łatwiej. Dolar czy funt potrafi ą zmieniać ludzi. Zaobserwowałem takie sytuacje wiele razy. W pułapki te często wpadają młodzi ludzie. Żyjąc wygodnie często zapominamy o wielu wartościach, których nas nauczono, czy w duchu których byliśmy wychowywani. Nieraz poddane próbie rozpadają się wieloletnie przyjaźnie, znajomości, nawet małżeństwa. Siła pieniądza potrafi być narkotyczna (sam przyznaję, że mnie też zmieniła, ale dużo wysiłku włożyłem w to, aby nie dać się jej omamić i mam nadzieję, że… udało mi się!) i często ma działanie destruktywne. Ja nie jestem ani wzorowym patriotą ani też człowiekiem, który chciałby dożywotnio wyrzec się dostatniego życia, a przynajmniej możliwości godnego funkcjonowania w społeczeństwie. Nie chcę biedy dla siebie ani, broń Boże, dla swojej rodziny w imię wyższych racji czy ideałów! Chcę czegoś innego. Chcę szczęścia dla siebie i swoich najbliższych!Może znowu wyda się to komuś nielogiczne, ale pewnie gdybym wciąż był kawalerem – nie mężem i nie ojcem – wybrałbym życie wygodniejsze, może w Anglii, może w Stanach lub Australii, którą zawsze chciałem poznać. Oczywiście, że każdego dnia tęskniłbym za krajem, pozostawionymi daleko członkami rodziny i przyjaciółmi, ale żyłbym łatwiej i wygodniej chyba. Pytanie tylko, czy byłbym wtedy spełniony? Czy byłbym do końca szczęśliwy? Znowu się powtórzę, ale życie to nieskończony ciąg dokonywanych przez nas wyborów. Dokonujmy ich więc i żyjmy przekonani lub nie o ich słuszności! C’est la vie!

Dla PMAGAZYNU napisał ADW (29.07.2010)

Tutaj w Peterborough zdawaliśmy sobie sprawę, że nigdy nie będziemy u siebie.

Tutaj w Peterborough

Page 6: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl

R E K L A M A

P Magazyn: Istnieje takie przekonanie, że do Anglii przyjeżdżają albo ludzie nieszczęśliwi albo niespełnieni zawodowo. Do której gru-py Pani należy?Maja Ciepińska: Kiedy przyjechałam do Anglii na stałe, w wieku 23 lat, byłam z całą pewnością osobą bardziej niespełnioną zawodowo…PM: Co zatem stało się lub czego zabrakło w Polsce, co skłoniło Panią do przyjazdu? Brak możliwości, fi nansów?MC: Tak, głównym powodem mojego pierwszego przyjazdu do Anglii były sprawy � nansowe – chęć zarobienia na ukończenie studiów. To był tylko przyjazd wakacyjny - pobyt na krótki okres. Nie mi-nęło dużo czasu, kiedy wróciłam do Anglii po raz kolejny i wówczas zostałam już na stałe.PM: Dlaczego wybrała Pani właśnie Peterbo-rough?MC: W Peterborough mieszkali moi znajomi, któ-rzy byli w Anglii od dłuższego czasu i mieli wiele informacji na temat panującej tutaj rzeczywistości. Wiedzieli, dla przykładu, jak zdobyć pracę. Bardzo dużo mi pomogli.PM: Czy zdecydowałaby się Pani na przy-jazd, gdyby nie mogła Pani liczyć na pomoc znajomych? Na wyprawę do zupełnie innego miasta, bez żadnych gwarancji i wsparcia? Tak po prostu przyjechać i zacząć wszystko od nowa?MC: Powiem tak, sama na pewno nie wpadłabym na taki pomysł, ponieważ wiąże się to z bardzo du-żym ryzykiem. Nie wiadomo, gdzie się jedzie, z kim będzie się przebywać, można zostać oszukanym… Ale na przykład jeśli miałabym kogoś - dajmy na to; osobę z grona moich znajomych (którzy mają różne szalone pomysły) i taka osoba namówiłaby mnie na przyjazd do Anglii – to myślę, że zaryzyko-wałabym taką przygodę.PM: Ile czasu minęło od momentu Pani przy-jazdu do Peterborough na stałe a decyzją o otworzeniu własnej fi rmy?MC: Był to okres około półtora roku. Miałam wtedy 24 lata i stwierdziłam, że jeśli chcę coś osiągnąć w życiu i jeśli chcę, aby moje życie było ciekawsze

– to powinnam rozpocząć własny biznes. PM: Jak wspomina Pani początki tego przed-sięwzięcia?MC: Było dosyć ciężko, ponieważ otwarcie tego ro-dzaju działalności wiąże się ze sprawdzeniem, jakie obowiązują regulacje i przepisy. Potem przychodzi czas na uczestnictwo w różnych kursach i trenin-gach. Do tego dochodzi organizacja samego biura, która pochłonęła dużo czasu oraz wysiłku. PM: Gdyby miała się Pani pokusić o ocenę tego, gdzie łatwiej założyć własną działal-ność - czy wybrałaby Pani Polskę czy An-glię?MC: Uważam, że nigdzie nie jest łatwo. Co praw-da, tutaj prościej jest zarejestrować � rmę – ale oprócz tego, cała reszta jest tak samo trudna zarówno w Polsce, jak i tutaj. Po-dążanie w wybranym przez siebie kie-runku i bycie osobą upartą – to właśnie sprawia, że się udaje.PM: A jaka była najtrudniejsza, najbardziej czasochłonna rzecz, z którą musiała się Pani zmie-rzyć w swoim życiu zawodowym w Anglii?MC: Z całą pewnością było to zdo-bywanie niezbędnej wiedzy. W UK panuje zupełnie inne prawo oraz regulacje. Kiedy przychodzą do na-szego biura osoby z prośbą o po-moc – mają one wiele wymagań, którym trzeba sprostać i należy wiedzieć, w jaki sposób im dora-dzić i jakie regulacje prawne obo-wiązują w każdym przypadku. PM: Gdyby mogła Pani cofnąć czas – czy zdecydowałaby się Pani ponownie zaryzykować otwarcie własnej działalno-ści?MC: Oczywiście, bez żadnych wątpliwości!PM: Jakie są Pani plany na przyszłość, związane z roz-

wojem zawodowym?MC: Jeśli chodzi o plany krótkoterminowe - w tym momencie powstają dwie strony internetowe. Są również inne pomysły, ale niech póki co pozostaną one tajemnicą.PM: Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki za realizację wszystkich założeń. Dziękuję za rozmowę.MC: Dziękuję bardzo.

NIE ULEGA WĄTPLIWOŚCI, ŻE DO ANGLII PRZYJEŻDŻA SIĘ PRZEDE WSZYSTKIM ZA PRZYSŁOWIOWYM ‘CHLEBEM’: ZA WYŻSZYM WYNAGRODZENIEM, ŁATWIEJSZYM STARTEM, LEPSZYMI STANDARDAMI ŻYCIA. NIEKTÓRZY Z NAS ZDOBYWAJĄ POWYŻSZY CEL PRACUJĄC U KOGOŚ; W FIRMACH, PRZEDSIĘBIORSTWACH. PEWNE OSOBY NATOMIAST POSTANAWIAJĄ

PRACOWAĆ NA WŁASNY RACHUNEK.

LUDZIE

tego, gdzie łatwiej założyć własną działal-ność - czy wybrałaby Pani Polskę czy An-

MC: Uważam, że nigdzie nie jest łatwo. Co praw-da, tutaj prościej jest zarejestrować � rmę – ale oprócz tego, cała reszta jest tak samo trudna zarówno w Polsce, jak i tutaj. Po-dążanie w wybranym przez siebie kie-runku i bycie osobą upartą – to właśnie

PM: A jaka była najtrudniejsza, najbardziej czasochłonna rzecz, z którą musiała się Pani zmie-rzyć w swoim życiu zawodowym

MC: Z całą pewnością było to zdo-bywanie niezbędnej wiedzy. W UK

W pierwszym z cyklu artykułów prezentujących ciekawe osoby i ich sposób na życie na emigracji – rozmawiamy z Panią Mają Ciepińską, właścicielką biura doradczo-rachunkowego.

Page 7: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | 7

HIGH SCHOOL MUSICALKIEDY? Musical obejrzeć można do dnia 4 września, co noc o godzinie 19.00 i we wtorkowe, środowe oraz sobotnie popołudnia od godz. 15.00ZA ILE? Bilet kosztuje

£12.00 (£9.00 dla dzieci i studentów). Bilety dla członków Key � eatre:

£10.00. Bilety rodzinne dostępne na przedstawienia w czwartki i piątki wieczorem – £36.00 (2 dorosłych i 2 dzieci).OPIS: Musical oparty na przebojowym fi lmie Disney’a, zostanie przedstawiony przez sekcję dziecięcą teatru.

MUSICAL „GOTTA SING GOTTA DANCE”KIEDY? Od czwartku 9.09 do soboty 11.09, w każdy wieczór od godz. 19.30, z dodatkowym sobotnim popołudniowym występem o godz. 14.30.

ZA ILE? Bilet kosztuje £18.50.OPIS: Musical przedstawiający największe hity z dzieł takich, jak „Lakier do włosów”, „Fantom z Opery”, „Les Miserables” czy „Mamma Mia”. Dwie godziny z wielkimi przebojami i niesamowitym widowiskiem tanecznym.

ABBA FOREVERKIEDY? Czwartek 23.09 o godzinie 19.30ZA ILE? Bilety w cenie £17.00Opis: Występ jednej z najbardziej popularnych grup typu ‘tribute’, śpiewających piosenki legendarnego zespołu Abba. Członkowie Abba Forever zapewniają odtworzenie utworów z niezwykłą dokładnością, co w połączeniu z dynamiczną choreografi ą i efektami wizualnymi – gwarantuje udane show.

22 BULLETS – L’IMMORTELObsada i reżyseria: W rolach głównych m. in.: Jean Reno, Kad Merad, Fani Kolarova, Richard Berry, Claude Gensac. Reżyseruje Richard Berry.GATUNEK: DramatCZAS TRWANIA: 1 godz. 55 min.PREMIERA: 03/09/2010OPIS: Reno we francuskiej produkcji wciela się w postać Charliego Matteia – byłego gangstera, na którego ktoś wydaje wyrok. Charlie zostaje trafi ony 22 kulami i mimo wszystko wraca do zdrowia, aby zacząć poszukiwania osób odpowiedzialnych za zbrodnię. W gronie producentów fi lmu znalazł się Luc Besson.

THE RUNAWAYSOBSADA I REŻYSERIA: Dakota Fanning, Kristen Stewart, Stella Maeve, Scout Taylor-Compton, Michael Shannon, Alia Shawkat. Film w reżyserii Florii Sigismondi.GATUNEK: Dramat biografi cznyCZAS TRWANIA: 1 godz. i 45 min.PREMIERA: 10/09/2010OPIS: Fabuła fi lmu opowiada historię słynnego zespołu muzycznego Th e Runaways. Szczęśliwe dziewczyny wypatrzone przez producenta, Kima Fowley’a, w dwa lata odniosły wielki sukces i zyskały popularność. Ich pierwszym przebojem była “Cherry Bomb”, który potem wykonywały inne zespoły. W roku 1979 zespół ostatecznie się rozpad z powodu konfl iktów na tle fi nansowym.

THE ADJUSTMENT BUREAU (EKIPA DOSTAWCZA)OBSADA I REŻYSERIA: Emily Blunt, Matt Damon,

Anthony Mackie, Terence Stamp, John Slattery. Reżyser

– George Nolfi .GATUNEK: Th riller akcjiPREMIERA: 17/09/2010OPIS: Głównym bohaterem jest młody i ambitny kongresmen (Damon), który przypadkiem odkrywa, iż cała otaczająca go rzeczywistość to scenografi a kontrolowana przez tajemniczych strażników. Mężczyzna zakochuje się w pięknej tancerce (Blunt) i wspólnie decydują się uciec w nieznane.

CYRUSOBSADA I REŻYSERIA: Marisa Tomei, Catherine Keener, Jonah Hill, John C. Reilly, Katie Aselton. Film wyreżyserowany został przez panów: Jay Duplass i Mark Duplass.GATUNEK: KomediaCZAS TRWANIA: 1 godz. i 32 min.PREMIERA: 24/09/2010OPIS: John, który ma problem ze znalezieniem dziewczyny po rozstaniu ze swoją żoną, nagle poznaje idealną kobietą. Molly jest piękna, zabawna i uwielbia Johna. Okazuje się jednak, że ma ona syna, Cyrusa. Relacja pomiędzy matką a synem wydają się Johnowi bardzo dziwne...

THE HOLE (3D)OBSADA I REŻYSERIA: Haley Bennett, Teri Polo, Chris Massoglia i Nathan Gamble, reżyseruje Joe DanteGATUNEK: Th rillerCZAS TRWANIA: 1 godz. i 38 min.

PREMIERA: 24/09/2010OPIS: Th e Hole to mroczny thriller Joe Dantego, w którym głównymi bohaterami są dwaj bracia. Przypadkowo odkrywają oni, iż w piwnicy ich nowego domu jest tajemnicza dziura. Okazuje się, że jest to portal, dzięki któremu do naszej rzeczywistości mogą przedostać się nasze koszmary nocne. Nagroda Festiwalu w Wenecji w kategorii Najlepszy fi lm w wersji trójwymiarowej.

JACK SAIDOBSADA I REŻYSERIA: Danny Dyer, David O’Hara, Simon Phillips, Ashlie Walker, Terry Stone. Film wyreżyserowali Lee Basannavar I Michael Tchoubouroff .GATUNEK: Th rillerCZAS TRWANIA: 1 godz. i 40 min.PREMIERA: 25/09/2010OPIS: Bohaterem fi lmu jest Jack – mężczyzna cierpiący na zaniki pamięci, który pewnej nocy budzi się tuż obok zamordowanego człowieka. Jack nie ma pojęcia, co się stało, ale wie, że musi zniknąć z miejsca zbrodni i dowiedzieć się, co zaszło deszczowej nocy, która zmieniła jego życie w koszmar.

WYSTAWA „TO ŚREDNIOWIECZE”Gdzie? Peterborough City Museum and Maxwell Art Gallery, Priestgate, Peterborough, kod do nawigacji: PE1 1LF.KIEDY? Wystawę można oglądać do 11 listopada w godzinach 10.00 – 17.00 (wtorek – sobota) i 12.00 – 16.00 (niedziele i poniedziałkowe Bank Holidays).ZA ILE? Wstęp darmowy.OPIS: Ożywa czas rycerzy, zamków, bandytów oraz

dam dworów. Ta niezapomniana wystawa pozwoli nam doświadczyć miejsc godnych zwiedzania, dźwięków i zapachów średniowiecznej Anglii. Ekspozycja została zbudowana wokół repliki ulicy z roku 1400. Można będzie zwiedzać odtworzone budynki, aby zdobywać wiedzę o zabawnych faktach ówczesnego życia codziennego, rozrywki i wierzeń. Będzie również można przejść przez bramę zamkową, aby poznać życie rycerzy i monarchów. Trzeba tylko uważać, aby nie zostać zamkniętym w lochu!

Na zwiedzających czekają również inne atrakcje i zabawy.

DODATKOWE INFORMACJE: Więcej informacji można uzyskać pod numerem telefonu: (01733) 864663 lub pisząc na adres: museum@peterborough.

CO? GDZIE? KIEDY? ZA ILE?

WRZESIEŃ BĘDZIE PEŁEN ATRAKCJI DZIĘKI WYDARZENIOM W KEY THEATRE (CUSTOMS HOUSE, EMBANKMENT ROAD, PETERBOROUGH, CAMBRIDGESHIRE, PE1 1E):

Więcej informacji o każdym wydarzeniu uzyskać można pod numerem telefonu: 01733 207239. Bilety zamówić można online:

https://theatre.peterborough.gov.uk/start.asp.

o godzinie 19.00 i we wtorkowe,

Musical oparty na przebojowym fi lmie Disney’a,

występem o godz. 14.30. ZA ILE?£18.50.OPIS:przedstawiający największe hity z dzieł takich, jak „Lakier do włosów”, „Fantom z Opery”, „Les Miserables” czy „Mamma Mia”. Dwie godziny z wielkimi przebojami i niesamowitym widowiskiem tanecznym.

Więcej informacji o każdym wydarzeniu uzyskać można pod numerem

HIGH SCHOOL MUSICALKIEDY?do dnia 4 września, co noc o godzinie 19.00 i we wtorkowe, środowe oraz sobotnie popołudnia od godz.

£12.00 (£9.00 dla dzieci i studentów). Bilety dla członków Key � eatre:

NOWOŚCI W KINIE SHOWCASE (MALLORY ROAD, PETERBOROUGH)

Czwartek 23.09

odtworzenie utworów z niezwykłą

(CUSTOMS HOUSE, EMBANKMENT ROAD, PETERBOROUGH, CAMBRIDGESHIRE, PE1 1E):

go rzeczywistość to scenografi a przez tajemniczych strażników. Mężczyzna zakochuje się w pięknej tancerce (Blunt) i wspólnie

OBSADA I REŻYSERIA:Marisa Tomei, Catherine Keener,

1 godz. i 32 min.

JACK SAIDJACK SAIDOBSADA I REŻYSERIA:Phillips, Ashlie Walker, Terry Stone. Film wyreżyserowali Lee Basannavar I Michael Tchoubouroff .GATUNEK:CZAS TRWANIA:PREMIERA:OPIS:na zaniki pamięci, który pewnej nocy budzi się tuż obok zamordowanego człowieka. Jack nie ma pojęcia, co się stało, ale wie, że musi zniknąć z miejsca zbrodni i dowiedzieć się, co zaszło deszczowej nocy, która zmieniła jego życie w koszmar.

Page 8: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl| www.pmagazyn.pl

VIVACITYBaner Vivacity na pewno niejednej osobie przysłowiowo ‘wpadł w oko’. Można go zobaczyć na wielu posterach oraz stronach internetowych.Czym tak właściwie jest projekt Vivacity?Vivacity zostało założone jako forma spółki z ograniczoną

odpowiedzialnością w dniu 26 lutego – ofi cjalnie otwarcie projektu miało miejsce dwa miesiące później.Vivacity jest organizacją non-profi t, która zarządza wieloma

kulturalnymi i rekreacyjnymi obiektami w mieście. Wcześniej ten obowiązek należał do Peterborough City Council. Urząd wciąż jest właścicielem lokali, natomiast Vivacity będzie nimi zarządzało przez następnych dwadzieścia pięć lat. Owe miejsca to Key Theatre, muzeum wraz z galerią sztuki, biblioteki publiczne, centra sportowe Werrington i Bushfi eld oraz basen Jacka Hunta. Utworzenie Vivacity jest określane jako największa szansa dla ulepszenia i rozwoju zarządzania wyżej wymienionymi obiektami. Głównym celem tej inicjatywy jest konserwacja oraz polepszanie stanu ośrodków. Jako organizacja nie przynosząca zysków, Vivacity ma dostęp do zewnętrznych źródeł dofi nansowania, które wcześniej były niestety niedostępne. Vivacity kwalifi kuje się również do ulgi od podatku lokalnego przedsiębiorstw oferowanej przez rząd. Oznacza to, że usługi Vivacity są tańsze niż te, które świadczył Peterborough City Council.

8

QUEENSGATENasze centrum handlowe wychodzi naprzeciw

klientom. W każdy czwartek po godzinie 17.30

Queensgate oferuje bezpłatne miejsca parkingowe

dla tych, którzy robią późne zakupy. Oprócz tego,

Centrum kontynuuje swoją niedzielną promocję,

pobierając od parkujących jedynego £1, niezależnie

od czasu postoju.

MIEJSKI MISZ-MASZ

Orton Children’s Centre

Jigsaw Centre, Herlington

Poniedziałki od 11.30 do 12.30

Brewster Avenue Children’s Centre

Brewster Avenue

Poniedziałki od 13.00 do 14.30

Stanground Children’s Centre

31a Chapel Street

Wtorki od 13.30 do 15.00

Acorn Children’s Centre

20 Scalford Drive

Wtorki od 12.30 do 13.30

Paston Children’s Centre

150 Chadburn

Środy od 11.00 do 12.30

Westwood and Ravensthorpe

Children’s Centre

Brigstock Court

Czwartki od 10.30 do 12.00

East Children’s Centre

Durham Road

Czwartki od 12.00 do 13.30

Central Baby Cafe

Millfi eld Medical Centre

St Martin’s Street

Czwartki od 10.00 do 12.00

THE PERKINS GREAT EASTERN RUN 2010Trwają przygotowania do rocznicowego Perkins Great Eastern Run 2010. Bieg odbędzie się w dniu 10 października 2010. Aby podkreślić wyjątkowość daty, organizatorzy zaplanowali początek maratonu dokładnie o godzinie 10.10. Zawodnicy ruszą z Placu Katedralnego – meta przewidziana jest na Embankment, tak jak w poprzednich latach. Udział wziąć można w dwóch biegach: Great Eastern Run (półmaraton o trasie długości 13.1 mil) oraz Fun Run (4 kilometry). Na stronie City Council dostępna jest możliwość elektronicznego zgłoszenia chęci udziału w biegu. Tam również znajdziecie aktualną listę uczestników, terminy zgłoszeń oraz porady dotyczące przygotowania się do biegu. Organizatorzy oferują również bezpłatny trening przed październikowym sportowym wydarzeniem. Zachęcamy do pobiegania – przede wszystkim ze względu na zdrowie, ale również aby zdobyć przewidziane dla zwycięzców wysokie nagrody pieniężne!

BABY CAFÉJeżeli dopiero co zostałaś mamą

i mieszkasz na terenie Peterborough, możesz przyjść bez konieczności

wcześniejszego umówienia się do jednej z ośmiu kawiarni dla mam. To miejsca, gdzie mamy

spotykają się, rozmawiają o swoich doświadczeniach i – jeśli konieczne

– mogą uzyskać poradę i pomoc.Mamy mogą liczyć na wparcie nie

tylko profesjonalnych fachowców, ale również i specjalnie przeszkolonych

innych mam, które mają już doświadczenie w karmieniu piersią

i które służą dobrą radą.Kawiarnie znajdują się

w następujących miejscach:

Wtorki od 13.30 do 15.00 Wtorki od 13.30 do 15.00

Acorn Children’s CentreAcorn Children’s Centre

20 Scalford Drive20 Scalford Drive

Wtorki od 12.30 do 13.30 Wtorki od 12.30 do 13.30 Millfi eld Medical Centre

St Martin’s Street

Czwartki od 10.00 do 12.00

Trwają przygotowania do rocznicowego Perkins Great Eastern Run 2010. Bieg odbędzie się w dniu 10 Trwają przygotowania do rocznicowego Perkins Great Eastern Run 2010. Bieg odbędzie się w dniu 10

Aby podkreślić wyjątkowość daty, organizatorzy zaplanowali początek maratonu dokładnie o godzinie 10.10. Aby podkreślić wyjątkowość daty, organizatorzy zaplanowali początek maratonu dokładnie o godzinie 10.10.

| www.pmagazyn.pl

Page 9: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | 9

WIEŚCI Z POLSKIEJ SZKOŁY SOBOTNIEJ

Lato w Szkole było, wbrew pozorom, bardzo

zapracowane. Od 1 czerwca do 8 sierpnia

przyjmowane były zgłoszenia/aplikacje na nowy

nadchodzący rok szkolny 2010/2011. Okazało się,

że Szkoła cieszyła się niezwykłą popularnością,

ponieważ wpłynęło bardzo dużo wniosków.

W szkole od września uczniowie będą mogli po

raz pierwszy rozpocząć naukę w pierwszej klasie gimnazjalnej

– gratulujemy!

Inauguracja roku szkolnego 2010/2011 obędzie się w dniu 4

września, o godzinie 9.00.

Dyrekcji, nauczycielom oraz uczniom życzymy wszelkich sukcesów

i już zapraszamy do październikowego wydania Peterborough

Magazynu, gdzie można będzie przeczytać więcej o Polskiej Szkole

Sobotniej.

Zapraszamy również do odwiedzenia strony internetowej placówki:

http://www.school-pl.co.uk/

SPIS MSZY ŚWIĘTYCH PARAFIA W PETERBOROUGH POD WEZWANIEM ŚW. JANA CHRZCICIELA Msze Święte w tygodniu:Poniedziałki i czwartki, godz. 10:00 w domu prywatnym u p. Arletha. 91 Oakdale Avenue, PE2 8TD, PeterboroughŚrody i piątki, godz. 18:30, w Kościele St. Peter & All Souls, Park Road, PE1 2RS, PeterboroughMsze Święte niedzielne:Soboty, godz. 18:30 w Kościele Immaculate Conception & St Norbert, 52 St. Thomas Rd. PE11 2XX, Spalding10:30 w Klubie Polskim, 63 Church Street, PE2 8HF, Peterborough12:30 w Kościele St. Peter & All Souls – Park Road, PE1 2RS, Peterborough16:30 w Wisbech w Kościele Our Lady & St. Charles, 69 Queen’s Road, PE13 2PH19:15 w Kościele St. Peter & All Souls – Park Road., PE1 2RS, PeterboroughKontakt z Parafi ą: ks. Proboszcz Piotr Redliński, 01733 552726189 Fletton Avenue, Peterborough, PE2 8DEWszystkie informacje zaczerpnięte z http://peterborough.tchr.org/

LAND ROVERS OWNERS SHOWWielka gratka dla miłośników Land Roverów! Już 11. września na East of England Showground (Oundle Road, Peterborough PE2 6XE) będzie miała miejsce największa w UK wystawa tych pięknych aut. Potrwa ona aż dwa dni.Przygotowywana jest ogromna powierzchnia wystawiennicza i sprzedawcza oraz targ części. Organizatorzy przewidują największą, jak do tej pory, liczbę wystawców – a co za tym idzie, również i samochodów oraz odwiedzających.Rezerwacja biletów możliwa jest na stronie organizatora: http://livepromotions.co.uk/shop/category/lro-shows/peterborough/

PRZYCHODNIA WALK-IN Jeżeli macie pilną sprawę zdrowotną, możecie udać się do tzw. walk-in clinic. Przychodnia jest otwarta zarówno dla pacjentów NHS, jak i osób niezarejestrowanych. Godziny otwarcia to 7.00 – 22.00, siedem dni w tygodniu a adres: City Care Centre, Thorpe Road, Peterborough, Cambridgeshire, PE3 6DB.Główne usługi oferowane przez przychodnię to między innymi: sprawdzanie ciśnienia krwi, porady antykoncepcyjne, zajmowanie się kaszlem, przeziębieniem i innymi objawami grypowymi, opatrywanie małych skaleczeń i ran, zranienia

mięśni, problemy skóry np. oparzenia słoneczne, bóle żołądka, niestrawność czy też problemy ‘kobiece”.

E-COPSPolicja zachęca wszystkich mieszkańców Peterborough i okolic do korzystania z serwisu E-Cops. Procedura jest prosta: należy zarejestrować się pod linkiem https://www.cambs-police.co.uk/myneighbourhood/ecops/ i dzięki temu będzie można otrzymywać bezpłatne wiadomości od lokalnych ofi cerów policji na temat tego, co aktualnie dzieje się w dzielnicy. Będziecie zatem poinformowani o każdym przestępstwie, kradzieży czy naruszeniu spokoju. Policja będzie również wysyłać cenne rady i raporty o swojej działalności.

TARGI WESELNEJeżeli właśnie planujesz lub przygotowujesz się do swojej ceremonii ślubnej – warto udać się w dniu 19. września do Centrum Cresset (Rightwell, Bretton, Peterborough, PE3 8DX), gdzie od godz. 11.00 odbywać się będą targi ślubne. Będzie można zobaczyć wszystko, co jest potrzebne przy zorganizowaniu tego wyjątkowego dnia: od sukien poprzez samochody, obrączki, fotografi ę, na garniturach kończąc. Ponadto, na zwiedzających czekają atrakcje w postaci pokazów mody ślubnej (w godz. 12.30 i 14.30).

ZRÓB SOBIE LATAWIECNene Park & Ferry Meadows Country Park zapraszają na kolejne warsztaty poświęcone własnoręcznemu wykonaniu latawców. Wspaniała rozrywka dla dzieci powyżej 3. roku życia (towarzystwo rodziców niezbędne), które na pewno ucieszy widok latawców na niebie. Warsztaty odbędą się już 1 września w godzinach od 9.00 do 11.00. Nie ma potrzeby wcześniejszego rezerwowania miejsca – wstęp bezpłatny. Wszyscy zainteresowani spotkają się przy Visitor Centre.

MIEJSKI MISZ-MASZ

www.pmagazyn.pl |

Page 10: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl

ZAĆPANE PETERBOROUGH?

głowie ciągle miałem poukładane, że to jedna z tych złych rzeczy, która jest tępiona na każdym kroku. Z ekranów telewizorów informują nas, jakie nar-

kotyki są niebezpieczne i złe. A tymczasem, idąc po Lincolnie czujesz ten zapach wszędzie i zasta-nawiasz się, o co chodzi ?Postanowiłem popytać się znajomych, jak to jest z tymi „dragami”. Polecili mi swojego znajome-go, z którym umawiam się późnym wieczorem na Lincolnie. Czekam w umówionym miejscu na telefon, który w końcu dzwoni … W słuchawce słyszę pytanie: „Gdzie jesteś?”…Do auta podchodzi typowy „koleś”. Workowate spodnie, bluza z kapturem. Kiedy wsiada do sa-mochodu czuć od niego stęchlizną i papierosami. Bez większych ceregieli pyta czego chcę. „Chcę pogadać o dragach” – odpowiadam. W porządku, ale bez nazw miejsc i nazwisk, bo to dość niebez-pieczna zabawa. Zgadzam się bez słowa protestu, bo po jaką cholerę mam znać jego dostawców.

Dyskretnie włączam dyktafon w telefonie i kładę go na desce rozdzielczej auta. Koleś nie protestu-je.Jak zaczęła się dla ciebie ta cała przygoda z narkotykami?Jakiś czas temu przyjechałem do Peterborough. Poznałem kilku chłopaczków – ama-torów palenia i szlajałem sie z nimi. Kwestia otoczenia, chęci poznania czegoś nowego.. Zapaliłem pierw-szego blanta. No i tak sie zaczęło palenie zielska, sposób na nudę w domu.Od czego zacząłeś i na czym się skończyło ?Na początku, tak jak mówiłem ziółko (marihuana przyp. red.). A później im więcej imprez, łażenia po klubach – tym twardsze narkotyki. Piguły, feta, kwasy i różne podobne. Próbo-wałem co się dało i przy okazji do-

brze się na tym bawiłem. Na imprezach bardziej odważny, więcej siły i dłużej mogłem wysiedzieć na baletach. Czy trudno dostać narkotyki w Peter-borough?Szybciej w Peterborough skołujesz dragi niż co-

kolwiek innego. Praktycznie większość młodych ludzi w Pe-terborough zna jakiegoś dilera. Wszystko na Lincolnie jest do-stępne praktycznie za każdym rogiem. A jak komuś się dupy z domu nie chce ruszyć, to szuka się kogoś z transportem i dostarczają ci wszystko pod drzwi w ciągu 15 – 20 minut.Kto sprzedaje narkotyki w mieście?Nie jest tajemnicą, że to Por-tugalczycy, Polacy, Anglicy, no

Podejście Holendrów do narkotyków od 1976 roku jako punkt wyjścia przyjęło stanowisko pośrednie wobec problemu narkotyków, pomiędzy całkowitą wolnością i całkowitym zakazem. Posiadanie nieznacznej ilości marihuany bądź haszyszu (do 30 gram) stanowi jedynie wykroczenie, co jest w zasadzie całkowicie niekaralne.Profesjonalnej oceny implikacji

zdrowotnych używania konopii podjęło się WHO, prowadząc przez 15 lat badania. Kiedy okazało się, że konopie są bezpieczniejsze niż alkohol i tytoń – wyniki utajniono. Wybuchł skandal, gdy brytyjski periodyk naukowy „New Scientist” ujawnił ten fakt. Wielka Brytania ma największy w Europie problem z narkotykami, a liczba związanych z nimi zgonów

stawia ją na drugim miejscu – wynika z opublikowanych badań. Wartość rynku nielegalnych narkotyków w Zjednoczonym Królestwie ocenia się na pięć miliardów funtów roczne, a koszty związanej z narkotykami przestępczości w Walii i Anglii – wynoszą ponad 13 mld funtów. Jedna piąta wszystkich aresztowanych to heroiniści.

CIEKAWOSTKI

Wszystko na Lincolnie jest dostępne praktycznie za każdym rogiem.

TEMAT NUMERU

ZZZAĆPANE ZZAĆPANE PETERBOROUGH?ZPETERBOROUGH?ZZZAĆPANE ZZAĆPANE

TEMAT NUMERU

ZTEMAT NUMERU

ZZW

Wiele razy idąc za palaczem na ulicy zastanawiałem się, co to za zapach? Po jakimś czasie zrozumiałem, że to trawa.

10

Page 11: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | www.pmagazyn.pl |

ZAĆPANE PETERBOROUGH?

*ZIELSKO – czyli inaczej marihuana, określenie to pochodzi z Hiszpanii. To suszone i czasem sfermentowane kwiatostany konopi – głównie roślin żeńskich. Zawiera szereg substancji działających przez agonizm receptorów kanabinoidowych, podobnie jak anandamid – ludzki endogenny kannabinoid. Za działanie psychotropowe marihuany odpowiada głównie tetrahydrokannabinol (THC) i inne kannabinoidy. Substancja ta znajduje się również w haszyszu, który jest zestaloną żywicą konopi.

*FETA – amfetamina. Jest jednym z bardziej rozpowszechnionych spośród nielegalnie rozprowadzanych środków psychotropowych. Uwalnia neuroprzekaźniki z zakończeń nerwowych i blokuje ich wychwyt zwrotny. Enancjomer R(-) silniej uwalnia noradrenalinę, enancjomer S(+) uwalnia głównie dopaminę, oba enancjomery najsłabiej uwalniają serotoninę. Wskutek tego zwiększa się aktywność układu nerwowego i w efekcie pobudzany jest cały organizm. Amfetamina najczęściej przyjmowana jest w formie siarczanu amfetaminy, rzadziej w postaci fosforanu, winianu czy higroskopijnego chlorowodorku.

*GROSZEK – MDMA (znane głównie jako pigułki ecstasy) – półsyntetyczna substancja psychoaktywna o działaniu empatogennym, euforycznym i psychodelicznym, pochodna metamfetaminy. Główne efekty działania MDMA to otwartość, pobudzenie, euforia, empatia, intensyfi kacja odbioru bodźców zewnętrznych, głębsze odczuwanie muzyki i ruchu, czasami zmiana poczucia czasu, często subiektywne uczucie jedności z otaczającym światem (jak to określają zażywający ecstasy), wzmocnienie odczuć związanych z dotykiem, co sprawia, że fi zyczny kontakt z drugim człowiekiem jest przyjemniejszy. Efekty uboczne obejmują: podniesienie ciśnienia, przyspieszenie pulsu, szczękościsk, suchość w ustach, halucynacje. Działanie MDMA jest bardzo indywidualne, niektórzy porównują je z kofeiną, inni z silniejszymi stymulantami jak kokaina.

i babaje. Ile kosztują narkotyki w mieście?Zielsko* kupisz już za £ 10, feta* – £ 12, grosz-ki* – £ 2,5 za sztukę... Chyba nie chcesz całego cennika? Ilu masz znajomych, którzy tak jak ty eksperymentują?Łatwiej wyliczyć osoby, które nie bawią się ta-kimi zabawkami... Praktycznie co druga osoba przypala, a co trzecia wali nosy.Narkotyki przeszkadzają czy poma-gają w stresowych sytuacjach i w zwy-kłych codziennych obowiązkach?Wszystko zależy od sytuacji, towarzystwa i nar-kotyku, którego zażyjesz.. Ziółko generalnie nie traktowałbym jako narkotyk. Moim zdaniem, lepiej zapalić bucha niż latać po mieście najeba-ny czy wydawać szmal na szlugi, które i tak nic nie dają. Niektóre dragi w stresowych sytuacjach mogą cię za mocno nakręcić i łatwo zrobić jakieś głupoty. A z kolei usiądziesz w domu, zapalisz blanta, włączysz jakiś fi lm i wyłączasz się od ca-

łego świata.Pamiętasz jakieś przykre sytuacje pod wpływem narkoty-ków?Ooo mnóstwo takich sytuacji, można zrobić takie głupoty, że gło-

wa boli. Przeważnie awantury, bojki, kłótnie.A jakieś zabawne sy-tuacje, które bez brania nie wydarzy-łyby się?Jak jest fajny klimat, fajne towarzystwo. Kiedyś upizgani z kumplem siedzieliśmy w domu i włą-czył się nam fi lm (halucynacje przyp. red.), że jedziemy zwiedzać Anglię... Trzy dni jeździliśmy po różnych miastach... Ograniczyłeś już eksperymenty. Było ciężko?Generalnie, wszystko małymi krokami. Zaczniesz się ograniczać i powiesz sobie, że już nie chcesz, to przestaniesz. Kwestia samozaparcia. Jeszcze czasami zapalę zioło do towarzystwa.Jak uważasz, jaki jest bilans końcowy takich zabaw, niedozwolonymi pra-wem i przez lekarzy, środkami?Jeżeli nie jest się rozważnym, można wpaść w niezłe tarapaty z prawem. W dodatku trzeba

pamiętać, że wszystko odbija się na zdrowiu, jak

nie dziś to za dziesięć lat. Gene-ralnie uważam, że jeżeli ktoś nie pró-

bował, to nie powinien się wypowiadać na temat dragów. Wszystko jest dla ludzi, kwestia

ilości i zdrowego rozsądku.Kończymy rozmowę i „koleś” wymyka się znie-cierpliwiony z auta. Po moim rozmówcy pozo-staje ten specyfi czny zapach, już nie stęchlizny ale po prostu zapach dymu i wilgoci.Siedzę i zastanawiam się, czy to ma większy sens? Po chwili jednak do głosu dochodzi roz-sądek, który nie pozostawia złudzeń. Alkohol, kawa, papierosy, leki to też używki, które społe-czeństwo zaakceptowało a prawo zezwala na ich używanie do woli. Patrząc jednak po moim roz-mówcy – narkotyki nigdy nie powinny znaleźć się w wyżej wymienionym gronie..Odpalam silnik i wracam do domu. Następnym razem nie będę się już zastanawiał, jak to moż-liwe, że czuję w tak wielu miejscach publicznych ten specyfi czny zapach. Tomek K.

Zielsko* kupisz już za £ 10, feta* – £ 12, grosz-ki* – £ 2,5 za sztukę... Chyba nie chcesz całego

Ilu masz znajomych, którzy tak jak ty

Łatwiej wyliczyć osoby, które nie bawią się ta-kimi zabawkami... Praktycznie co druga osoba

Narkotyki przeszkadzają czy poma-gają w stresowych sytuacjach i w zwy-

Wszystko zależy od sytuacji, towarzystwa i nar-kotyku, którego zażyjesz.. Ziółko generalnie nie traktowałbym jako narkotyk. Moim zdaniem, lepiej zapalić bucha niż latać po mieście najeba-ny czy wydawać szmal na szlugi, które i tak nic nie dają. Niektóre dragi w stresowych sytuacjach mogą cię za mocno nakręcić i łatwo zrobić jakieś

Pamiętasz jakieś przykre sytuacje pod wpływem narkoty-ków?Ooo mnóstwo takich sytuacji, można zrobić takie głupoty, że gło-

wa boli. Przeważnie awantury, bojki, kłótnie.A jakieś zabawne sy-tuacje, które bez brania nie wydarzy-łyby się?Jak jest fajny klimat, fajne towarzystwo. Kiedyś

pamiętać, że wszystko odbija się na zdrowiu, jak

nie dziś to za dziesięć lat. Gene-ralnie uważam, że jeżeli ktoś nie pró-

bował, to nie powinien się wypowiadać na temat dragów. Wszystko jest dla ludzi, kwestia

Szybciej w Peterborough skołujesz dragi niż cokolwiek innego.

11

Page 12: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl12

PETERBOROUGHPL.COM TWOJA LEPSZA STRONA

Jesteś osobą oszczędną lub po prostu nie chcesz wyrzucać pieczywa? Wskazówki co zrobić, aby odzyskać świeżość chleba czy bułek. Bułki oraz inne pieczywo, zawijamy na godzinę w wilgotną ściereczkę. Układamy na blaszce. Wkładamy na kilka minut do piekarnika (ewentualnie mikrofalówki).

ŚWIEŻE PIECZYWO

Czy sól w solniczce jest stale wilgotna i niezdatna do użytku? Jeśli tak, dowiedz się co zrobić. Otwieramy solniczkę. Wsypujemy kilka ziarenek ryżu. Ryż wchłonie całą wilgoć z soli. Zakręcamy.

WILGOTNASÓL

Poleca Pani Ela

z restauracji PASIBRZUCH

GULASZ Z KIEŁBASY

Poleca Pani Ela

z restauracji PASIBRZUCH

Poleca Pani Ela

z restauracji PASIBRZUCH

PRZEPISY KULINARNE

R E K L A M A

SKŁADNIKI:1 kg ziemniaków40 dag kiełbasy4 średnie cebule5 pomidorów lub 3 łyżki przecierukostka rosołowałyżeczka sproszkowanej słodkiej paprykicukierpieprzsól

PRZYGOTOWANIE:Cebulę pokroić w plasterki, zeszklić na tłuszczu. Dodać obrane i pokrojone pomidory lub przecier, kostkę rosołową rozpuszczoną w połowie szklanki gorącej wody i odrobinę cukru. Dusić pod przykryciem na małym ogniu 10 minut. Kiełbasę pokroić w plasterki lub w kostkę. Dodać do cebuli i dusić jeszcze 15 minut. Ziemniaki pokroić w kostkę ugotować osobno i dodać do cebuli. Wszystko razem wymieszać.Doprawić gulasz do smaku cukrem, solą, pieprzem i papryką.

Podawać na gorąco!

PORADY

Do azjatyckiej restauracji w centrum Peterborough, wybraliśmy się z rekomendacji pary przyjaciół. Było letnie sobotnie późne popołudnie, a my – jak zwykle – niezdecydowani względem tego, co mamy ochotę zjeść. Ostatecznie skusiła nas wizja bufetu – nie ma to jak wybór między różnymi pysznościami.Na pierwszy rzut oka, restauracja nie wyglądała najgorzej. No dobra, z zewnątrz być może przypominała trochę nasze dawne komunistyczne jadłodajnie, ale widok ogólny był zapraszający. Nie można było tego niestety powiedzieć o pani, która zobaczyliśmy w środku, a która stała za barem. Kiwnęła głową w kierunku rogu, gdzie mieliśmy się usadowić i nie wypowiedziała ponadto żadnego słowa. Po paru minutach oczekiwania, dostaliśmy talerzyki i mogliśmy rzucić się w stronę bufetu. A tam… niespodzianka. Dwa stoiska z pojemnikami na potrawy i… prawie wszystko puste. Żaden zasobnik nie był zapełniony po brzegi, a w wielu na dnie pozostały resztki serwowanych potraw. No dobrze, pomyśleliśmy, to może się zdarzyć w popularnej restauracji podczas weekendowego lunchu.Zawołaliśmy kelnera, aby zaalarmować go o brakach. Ten

natomiast podszedł do bufetu, rzucił okiem, po czym wrócił do nas i z uśmiechem na twarzy stwierdził, że on nie bardzo wie, czego tak właściwie brakuje! Zamurowało nas na kilka dobrych sekund, ale zanim zdołaliśmy wypowiedzieć jakikolwiek komentarz – kelner zniknął w czeluściach drzwi kuchennych, aby za chwilę pojawić się znowu z małym talerzykiem w ręku. Podszedł do bufetu, wrzucił cztery pieczarki do pojemnika i ponownie zniknął.Stojąc niczym idioci na środku sali, głośno zastanawialiśmy się, czy mamy opuścić lokal? Wokół nas kręciło się młode angielskie małżeństwo, które próbowało wyłowić jakiekolwiek kąski z pustych opakowań. Niewysoka blondynka uśmiechnęła się do nas i poinformowała, że jedzenia jest i tak więcej niż dziesięć minut wcześniej. Łudząc się, że istnieje jeszcze jakaś szansa na to, aby zjeść dużo i dobrze – wróciliśmy do stolika i zaczęliśmy zapijać głód colą. Jako, że po paru momentach przy bufecie pojawiła się obsługa – postanowiliśmy ruszyć się z miejsca i sprawdzić, czy ilość jedzenia oraz potraw się zwiększyła. Niestety, niewiele się zmieniło. Makaronu zastaliśmy tyle, ile kot napłakał. Ryżu dało się nabrać na trzy czwarte łyżki.

O owocach morza można było zapomnieć. Sosu satay (naszego ulubionego) nie dało się doprosić. Całe szczęście – dołożono więcej sajgonek, które wypełniły choć trochę żołądek. Podsumowując, zjedliśmy tyle, ile je się na przystawkę. A szkoda, bo restauracja reklamuje się chociażby pyszną chrupiąco-aromatyczną kaczką czy chrupiącym kurczakiem chilli. Nie mieliśmy okazji spróbować żadnego z tych dań.Sytuację pogrążyły ostatecznie dwa wydarzenia. Kelner, który przyszedł do stolika i zapytał, czy wszystko w porządku i czy smakował nam posiłek (sic!!!) oraz rachunek opiewający na 17.50 GBP.Lokal opuściliśmy z niedosytem zarówno tym mieszczącym się w żołądku, jak i psychicznym. Wielki żal marnującej się sali o dobrych parametrach i ciekawym wystroju. Wielki niesmak po sposobie traktowania klienta. Nawet, jeśli czas lunchu dobiegał już końca, nie usprawiedliwiało to braku jedzenia, za które bądź co bądź się płaci.Jednym słowem, nie polecamy tej „knajpy”. Przynamniej nie w czasie popołudniowym, bo może okazać się, że zamiast lunchu zjecie coś na miarę przekąski. Agnieszka Dudek

Chińska „knajpa”

Jesteś osobą oszczędną lub po prostu

PIECZYWO

02

01

Page 13: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl |

ANGLIK UK PODCHODZIDO POLAKA I PYTA:– DO YOU SPEAK ENGLISH?POLAK Z POLITOWANIEM:– TY WEŹ SIĘ ZACZNIJ UCZYĆ POLSKIEGO, BO JEST NAS TUTAJ JUŻ PONAD PÓŁ MILIONA!

KOWALSKI I MALINOWSKI POJECHALI DO ROBOTY DO ANGLII. PO KILKU MIESIĄCACH WRACA TYLKO KOWALSKI. ZNAJOMI SIĘ PYTAJĄ:– A GDZIE MASZ MALINOWSKIEGO?– ZOSTAŁ, SKLEP OTWORZYŁ – ODPOWIADA.– PO TRZECH MIESIĄCACH? JAK?– NORMALNIE, ŁOMEM – ODPOWIADA KOWALSKI.

Anglia. Pyta się Polak swojego kolegę Polaka o dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:– Znam świetnego, ale on jest Anglikiem.– Spoko, spoko, poradzę sobie.Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu i pokazując lekarzowi szczękę mówi:– Tu!Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Na drugi dzień znów spotykają się obaj faceci i pierwszy mówi:– Kurcze, jakiś głupi ten dentysta. Ja mu pokazuje bolący ząb, mówię mu „tu”, o on wyrywa mi dwa...– Ale ty głupi jesteś. Two po angielsku znaczy dwa...– Aaa, było tak od razu, następnym razem coś wymyślę.Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu, wskazuje ząb i mówi:– Ten!

jest organicznym związkiem chemicznym o gorzkim smaku, znajdującym się w korze drzewa chinowego rosnącego w Andach, w Ameryce Południowej. Stosowana była powszechnie jako lek przeciw malarii. Z tego powodu tonik, jako napój zawierający ten związek był podawany robotnikom pracującym w rejonach świata zagrożonych tą chorobą,aby ustrzec ich przed zachorowaniem.

Żołądek ma przeciętnie 2 litry objętości i wytwarza mniej więcej

2 litry kwasu solnego w ciągu doby.Kwas solny jest

jedną z najbardziej żrących substancji

występujących w przyrodzie. W ludzkim organizmie

pełni dwie role.

Po pierwsze „rozpuszcza” pokarm,

żeby był bardziej podatny na enzymy trawienne, po drugie, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę, sterylizuje nasze pożywienie. Drobno ustroje chorobotwórcze nie są w stanie przetrwać zetknięcia z pH od 1 do 2.

Bodźcem powodującym wydzielanie kwasu solnego jest przyjmowanie pokarmu. W przerwach pomiędzy posiłkami ilość soku żołądkowego spada.Żołądek przed samotrawieniem jest chroniony warstwą śluzu.

A także picie w czasie leczenia, soku grejpfrutowego. Substancje zawarte w tym soku znacząco hamują aktywność enzymów wątroby, jakimi są cytochromy, szczególnie cytochrom p-450. Enzymy tej grupy odpowiadają za metabolizm i przystosowanie do usunięcia z organizmu leków bądź ich metabolitów. Lecz jeśli zostaną one zablokowane nastąpi kumulacja przyjmowanego leku prowadząca do przedawkowania a nawet do śmierci!

Jest to szczególnie ważne przy stosowaniu leków, których stężenie lecznicze jest niewiele niższe od toksycznego, a także leków silnie działających oraz mogących powodować poważne objawy niepożądane.Oprócz leków przez cytochromy jest rozkładana np amfetamina, kokaina, heroina, morfi na, kodeina, opium, tetrahydrokannabinol. Tytoń oraz wyciąg z dziurawca indukują wzmożoną aktywność cytochromów i działają wręcz przeciwnie do soku grejpfrutowego.

CHININA NEGATYWNY WPŁYW NA NASZ ORGANIZM

MA POPIJANIE LEKÓW

HUMOR

– TY WEŹ SIĘ ZACZNIJ UCZYĆ POLSKIEGO, BO JEST NAS TUTAJ JUŻ PONAD PÓŁ MILIONA!

KOWALSKI I MALINOWSKI POJECHALI DO ROBOTY DO ANGLII. PO KILKU MIESIĄCACH

– ZOSTAŁ, SKLEP OTWORZYŁ – ODPOWIADA.

Anglia. Pyta się Polak swojego kolegę Polaka o dobrego stomatologa. Tamten mu odpowiada:– Znam świetnego, ale on jest Anglikiem.– Spoko, spoko, poradzę sobie.Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu i pokazując lekarzowi szczękę mówi:– Tu!Dentysta wyrwał mu dwa zęby. Na drugi dzień znów spotykają się obaj faceci i pierwszy mówi:– Kurcze, jakiś głupi ten dentysta. Ja mu pokazuje bolący ząb, mówię mu „tu”, o on wyrywa mi dwa...– Ale ty głupi jesteś. Two po angielsku znaczy dwa...– Aaa, było tak od razu, następnym razem coś wymyślę.Przychodzi wiec na wizytę, siada na fotelu, wskazuje ząb i mówi:– Ten!

13 www.pmagazyn.pl |

Page 14: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl14

KRZYŻÓWKAHAŁ GUT YS JOR INGLISZ?Sprawdź się w naszym małym quizie językowym. Polskie wyrażenia/idiomy po lewej stronie należy połączyć linią z angielskim odpowiednikiem umieszczonym po prawej.

R E K L A M A

R E K L A M A

Nie rób wiochy Już po ptokach Cukier w kostkachKolej na ciebie! O kurczę! Dzień, wspomnienie lata Zwierzę ci sięDziękuję z góryWierzę ci Pokój z tobą

I’ll animal to you Oh, chicken!

Room with you. Day, memory is fl ying

Rail on you! It’s after birds

I tower you Sugar in one’’s ankles

Thanks from the mountain Don’t make a village

- NOWE SPODNIE DIESEL ROZMIAR NA WZROST 178 CM W PASIE SZCZUPLY RACZEJ BO JA TO NIE JESTEM DLATEGO SPRZEDAJE– Sprzedam samochod w dobrej kondycji– chodzik z melodyjkami i sfi atelkami– sprzedam lużko singiel + 2 materace w bobryym stanie

POPEŁNIONO NA WWW.PETERBOROUGHPL.COM

:)

Page 15: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | 15

23 września – 22 października

SONDAJAK ŻYJE SIĘ W PETERBOROUGH, CZEGO BRAKUJE LUB CO ZMIENIŁBYŚ W NASZYM MIEŚCIE?

W Peterborough żyje mi się dobrze i spokojnie. Jeżeli ma się pracę i dobrych sąsiadów, to już nie ma co

więcej narzekać. Nie ma w Peterborough typowego polskiego miejsca. Jest wprawdzie Klub Polski, który nie spełnia żadnej funkcji integracyjno – edukacyjnej. Nie mam krytycznych odczuć wobec miejsca, w którym mieszkam. Czasami irytują mnie młodzi ludzie szalejący po Lincoln Road. Ale jest to do przyjęcia.

Takie pytanie zadaliśmy kilku osobom. Ku naszemu zdziwieniu w mieście da się żyć, a nawet więcej – żyje się całkiem dobrze. Oto, co odpowiedzieli nasi ankietowani:

Pani Elżbieta z restauracji

„Pasibrzuch”:

Mieszkam w Peterborough około 5 lat. Są na pewno lepsze miasta. Kiedyś przyjechałem tutaj do

znajomych i zostałem. Miasto jest w porządku i nie ma na co narzekać. W mojej dzielnicy czuję się bezpiecznie. Brakuje mi w okolicach miasta jakiegoś jeziora, w którym można popływać bez obawy o łamanie prawa. Nie wiem, co można byłoby zmienić w mieście… Jest wprawdzie kilka spraw, ale są to wypowiedzi nienadające się do publikacji .

Pan Marcin z fi rmy „Car-Ser”:

Przyjechałem do Peterborough trzy lata temu z Londynu.Ogólnie w Anglii mieszkam

już osiem lat. Do miasta przeprowadziłem się niejako nie z własnej woli. Moja fi rma zmieniała siedzibę. Nie myślę o Peterborough jako o swoim miejscu docelowym. Miasto jest mniej bezpieczne niż np. Londyn. Jako, że miasto jest małe my Polacy i inni obcokrajowcy bardzo odstajemy i jesteśmy rozpoznawalni – to uważam za wadę. W mieście brakuje miejsc rozrywki, do których można się udać z małymi dziećmi.

Pan Artur ze sklepu „Biedronka”:

HOROSKOP

WAGA

… już 18 września w Kościele św. Jana na Placu Katedralnym w Peterborough zagości polski akcent? W ramach Soft Landing Festival 2010, upamiętniającego 200. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina i Roberta Schumanna, będzie można usłyszeć utwory naszego kompozytora podczas niezwykłego recitalu. Wstęp płatny – £10.00.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

… w Katedrze w Peterborough jest pochowana królowa „od której wszystko się zaczęło”, czyli Katarzyna Aragońska, pierwsza żona króla Henryka VIII. Kwestia ich unieważnionego małżeństwa przyczyniła się do zerwania związków Anglii z kościołem rzymskim i ogłoszenia Henryka VII głową angielskiego kościoła narodowego.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

… we wrześniu miłośnicy jazzu będą mieli dwie ostatnie okazje, aby posłuchać na żywo ulubionej muzyki w ramach Jazz on the Square: 5th September – Caxton Swing, 12th September – Cottenham Brass Band.

Czy wiesz, że…

Wagi ważą każde słowo, a i tak wychodzą na głupków. Słoma wychodzi im każdym otworem ciała. Szukają przyjaciół, a nikt ich nie chce – dlatego wchodzą w dupsko każdej napotkanej osobie. Zależy im na poklasku, chociaż nie ma podstaw, by ich chwalić. Żyją w ciągłym niepokoju, są ofi arami chorób psychicznych. Mają świetny gust, warto pytać ich o wzór na tapecie. Trudno przychodzi im zmiana zdania, raz powzięte nie zmienia się choćby widzieli, że brną w ślepą uliczkę. Posikują niekontrolowanie. Przyjaźnią się z Bliźniętami, Wodnikami, Wagami i Strzelcami, chociaż i tak żaden z nich go nie lubi.KOBIETA WAGA Kobieta Waga jest ladacznicą, uwielbia męskie spojrzenia i na patrzeniu się nie kończy. Niestała w uczuciach, porzuci męża dla innego z pieniędzmi. Często występuje w kabarecie, chociaż poczucie humoru ma marne. Lubi szminkować usta.MĘŻCZYZNA WAGAMężczyzna Waga jest przekonany o swojej wyjątkowości – jednak ładnym chłopcom ciężko jest w życiu. Kobiety chętnie ich gwałcą i wykorzystują fi nansowo. Uwaga! Nasienie Wagi jest dzieciopochodne – potomków Wag ci u nas dostatek.

www.pmagazyn.pl |

Page 16: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl16

utorka swój tekst rozpoczyna historią niejakiego Krzysztofa, który nie zgłębiając się zbytnio w jego sytuację, zwinął się

z emigracji już po.... dziewięciu miesiącach. Otóż moi Państwo zwinąć się to można z nieciekawego seansu kinowego już nawet po 10 minutach, natomiast rozstać się ze zjawiskiem zwanym emigracja nie jest tak prosto.Dlaczego? zapytacie. Ano dlatego, że po pierwsze ów Pan Krzysztof nie był absolutnie emigrantem. Czy długo jeszcze będziemy szafować i spłaszczać określenie EMIGRANT?Jeżeli ktoś szuka pracy za granicą z powodów ambicjonalnych, niemożności znalezienia jej w kraju, chęci zarobienia większych pieniędzy, czy wreszcie wiedziony chęcią przeżycia młodzieńczej przygody, musi od razu rezerwować dla siebie tytuł emigranta?Krzysztof wrócił z emigracji po 9 miesiącach, za chwilę Krystyna wróci po 9 dniach nieudanych poszukiwań obiecanej skądinąd pracy w hotelu, też z emigracji? Gdzie w takim razie jest granica? W długości pobytu?Dlaczego jedni nawet po nastu latach spędzonych na obczyźnie nie chcą przyznać się do bycia emigrantami, a inni w drodze ze Stanstet lub innego Luton do wspólnego skłotu z lubością zaciągają się słowami: my emigranci.Myślę, że to nadużycie słów, terminu winno być raz na zawsze wyjaśnione, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że wiele osób może być zgorszonych, albo wręcz zniesmaczonych moją opinią. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie czuję się absolutnie

autorytetem w tej materii, a przedstawiona opinia jest tylko i wyłącznie moim własnym spostrzeżeniem wynikłym z wieloletniego przebywania poza granicami Ojczyzny.Pierwszy raz czterdzieści lat temu, a później jeszcze wielokrotnie przeczytałem strofy, które do dziś pamiętam:

Polak, chociaż stąd między narodami słynny,Że bardziej niźli życie kocha kraj rodzinny,Gotów zawżdy rzucić go, puścić się w kraj świata,W nędzy i poniewierce przeżyć długie lataWalcząc z ludźmi i losem, póki mu śród burzyPrzyświeca ta nadzieja, że ojczyźnie służy.

EMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNA

POMYSŁ TEGO ARTYKUŁU NASUNĘŁA MI LEKTURA TEKSTU JOANNY CIEŚLI OPUBLIKOWANEGO W NUMERZE 45 TYGODNIKA „POLITYKA” Z DNIA 8 LISTOPADA UBIEGŁEGO ROKU.

autorytetem w tej materii, a przedstawiona opinia jest tylko i wyłącznie moim własnym spostrzeżeniem wynikłym z wieloletniego przebywania poza granicami Ojczyzny.Pierwszy raz czterdzieści lat temu, a później jeszcze wielokrotnie przeczytałem strofy, które do dziś pamiętam:

Polak, chociaż stąd między narodami słynny,Że bardziej niźli życie kocha kraj rodzinny,Gotów zawżdy rzucić go, puścić się w kraj świata,W nędzy i poniewierce przeżyć długie lataWalcząc z ludźmi i losem, póki mu śród burzyPrzyświeca ta nadzieja, że ojczyźnie służy.

W NUMERZE 45 TYGODNIKA „POLITYKA” Z DNIA 8 LISTOPADA UBIEGŁEGO ROKU.

autorytetem w tej materii, a przedstawiona opinia jest tylko i wyłącznie moim własnym spostrzeżeniem wynikłym z wieloletniego przebywania poza granicami Ojczyzny.Pierwszy raz czterdzieści lat temu, a później jeszcze wielokrotnie przeczytałem strofy, które

chociaż stąd między narodami słynny,

przeżyć długie lata

AAEMIGRACJA AEMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNAA

CZEKOLADOPODOBNA

A

Page 17: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl | 17

Pamiętacie Państwo? – oczywiście, że tak, to „Pan Tadeusz” Księga X Emigracja. Jacek. Tak zawsze widziałem Emigrację, pisaną przez duże E. Stan nie dający wyboru, pozostawanie poza Krajem bez możliwości bezkarnego powrotu, tęsknota, poniewierka, często nawet upokorzenie.Tak było. To była ta prawdziwa Emigracja, która nie odnosi się tylko do tej opisywanej słowami wieszcza po klęsce Powstania, ale i późniejsza.Tragiczna Emigracja wynikła z sytuacji po II Wojnie Światowej i nie mniej trudna posolidarnościowa. Kto nie wgłębił się w losy prawdziwych Emigrantów, kto nie poznał ich losów ten nie ma po prostu moralnego prawa do nazwania się emigrantem.Rzucić Kraj. Rzuca się to co się kocha i to w dodatku ostatecznie. Przynajmniej tak się w chwili podejmowania decyzji wydaje. Podejmuje się krańcowe wybory.Jak się do tego ma decyzja o wyjeździe podejmowana w aktualnych czasach. Wybór czy w piątek bo jest ciekawa oferta Ryanaira i bilety po 40 złotych, czy ze znajomymi ich samochodem.Wyrobić też paszport dla psa, czy przeszmuglować go w bagażniku? Dozwolony karton Marlboro, czy zaryzykować kolejny. Jedziemy w ciemno, czy najpierw telefon do Magdy? Tak naprawdę to tylko przed takimi dylematami stoją dzisiejsi wyborcy. Zresztą zawsze można kupić bilet otwarty i wrócić przy najbliższej nadarzającej sie okazji.Kilka lat temu w moim domu zamieszkiwała czwórka przemiłych adeptów budowlanego fachu. Wszyscy pochodzili z niewielkich miejscowości, a w zasadzie wsi w pobliżu Suwałk. W Polsce poznali się w Chorzowie, gdzie pracowali w dużej fi rmie budowlanej. Wspólnie stali na rusztowaniu, razem spędzali wolny czas w warunkach powiedzmy hotelowych. Raz na 6-8 tygodni jechali pod Suwałki do swoich rodzin na kilka dni.Droga do domu, autobusami i pociągiem zajmowała im blisko 16 godzin. Pewnego dnia, chyba Janek rzucił hasło: Londyn. Żartujesz? – odpowiedzieli jak na komendę. Na koniec świata?Okazało się, że ten koniec świata jest bliżej niż Chorzów. Po dziewięciu godzinach od wyjścia z domu w Londynie pukają do swoich drzwi w podsuwalskich wsiach.Kiedyś umyślnie sprowokowałem ich pytaniem jak się czują na emigracji? Prawie złowrogie spojrzenia spod zmarszczonych brwi były odpowiedzią samą w sobie. Jaka emigracja Panie? Toż my za pracą tu przyjechali. Dzwonimy co wieczór do domu, żony będą na święta, zakupy się zrobi, wypije toż jaka to i emigracja?Faktycznie, skoro Polska może na Święta zawitać do nich tu na miejsce, mają kontakt z nią na co dzień to gdzie tu miejsce na emigrację. Ci prości chłopcy pojmowali emigrację dosłownie. Może nie czytali „Pana Tadeusza”, ale w podświadomości, gdzieś na krańcach duszy tkwiło w nich przeświadczenie, że emigracja to coś w rodzaju poświęcenia. Oni tylko pracowali. Co z tego, że daleko od domu. Wrócić mogli kiedy chcieli.Wracając do artykułu Joanny Cieśli z „Polityki”, przytacza ona w dalszej kolejności przykład Kuby i Beaty szczęśliwych małżonków z Manchesteru , którzy decyzje o powrocie podjęli mając na

względzie fakt chęci posiadania na co dzień dwóch babć przez ich synka. Chwalebny zamysł oczywiście. Więzi rodzinnych nie da się przecenić. Jednakże to zjawisko

zupełnie marginalne i w dodatku nijak mające się do omawianego zjawiska. Chyba, że po powrocie do kraju Kuba z Beatą zakupią okazały dom gdzie zamieszkają wspólnie trzy rodziny.Tu chodzi jednak o coś zupełnie innego. Jeżeli istnieje realna możliwość podjęcia decyzji przywracającej uprzedni stan, czyli wyjazd – powrót, tak długo moim zdaniem nie można mówić o emigracji. Upraszczając zagadnienie, czy zatem długość pobytu w obcym kraju decyduje o kwalifi kacjach na pełnoprawnego emigranta. Z pewnością też nie.Kiedyś w londyńskim czerwonym piętrusie zasłyszałem taki dialog:

Z Polski jesteś!!? – No. Skąd przyjechałeś? – Z Płocka. Na jak długo? – Na dwa, trzy miesiące. Kiedy wjechałeś?– Jakieś...trzy lata temu.

Czy ów zasłyszany rozmówca był emigrantem, a jeżeli tak to od kiedy. Wszak podjął decyzje przyjazdu na krótko, maksimum na 100 dni. Czy już 101 dnia miał papiery na emigranta?Kilka dni temu w skrzynce pocztowej, tak nie e-mailowej tylko pocztowej, znalazłem ofertę biura podróży oferującej mi podróż życia, rejs statkiem wycieczkowym dookoła świata.Pomińmy cenę. Rejs będzie trwał 118 dni. Cholera musiałbym wyemigrować, czy jak?W 1945 roku tysiące rodaków pozostało na Wyspach. Dziś tysiące nowych przybyszy

zazdrośnie patrzy na ich domy z ogrodami, na ich ustabilizowane pozycje. Ktoś wie za jaką cenę im to przyszło? Czy ktoś zna przeżycia generałów obsługujących windy hotelowe, bezimiennych bohaterów i zwyczajnych ludzi pozbawionych kontaktów z rodzinami, zmywających naczynia w restauracji? Ale najważniejsze czy ktoś zrozumie, że to nie oni nazwali się emigrantami, ale tak ich nazwano. To nie był ich dobrowolny wybór. Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a więc nawet dwadzieścia lat po wojnie tliła się iskierka powrotu do WOLNEJ Ojczyzny. Emigrantami stali się tak naprawdę dopiero w chwili kiedy zabrakło już nadziei

powrotu.Czy więc z całym szacunkiem dla losów Krzysztofa, Beaty, Kuby i wielu innych, czy mogą oni stanąć na tej samej płaszczyźnie?Można powiedzieć, że w sumie wszyscy jesteśmy emigrantami, względnie ich potomkami. Świat zamieszał się już wielokrotnie podczas swego istnienia, stał się wielonarodowym i wielokulturowym tyglem, ale zjawisko emigracji w swej czystej postaci pozostaje w sumie niezmienione.Emigracja dzisiejsza to taki sztuczny miód, niby też emigracja, a jednak nie do końca. Z daleka można się pomylić, opakowanie podobne, zawartość też słodka, konsystencja niby taka jak być powinna, a jednak przy bliższym zaznajomieniu się z produktem stwierdzamy, że coś nie tak.W PRL-u było coś takiego jak tabliczka czekolady z zawartością nazywającą się wyrób czekoladopodobny. Wielbiciele prawdziwej czekolady mawiali, że podróbka jest nie do strawienia. Tomasz Foczpanski

EMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNA

FELIETON

w warunkach powiedzmy hotelowych. Raz na 6-8 tygodni jechali pod Suwałki do swoich rodzin na kilka dni.Droga do domu, autobusami i pociągiem zajmowała im blisko 16 godzin. Pewnego dnia, chyba Janek rzucił hasło: Londyn. Żartujesz? – odpowiedzieli jak na komendę. Na koniec świata?Okazało się, że ten koniec świata jest bliżej niż Chorzów. Po dziewięciu godzinach od wyjścia z domu w Londynie pukają do swoich drzwi w podsuwalskich wsiach.Kiedyś umyślnie sprowokowałem ich pytaniem jak się czują na emigracji? Prawie złowrogie spojrzenia spod zmarszczonych brwi były odpowiedzią samą w sobie. Jaka emigracja Panie? Toż my za pracą tu przyjechali. Dzwonimy co wieczór do domu, żony będą na święta, zakupy się zrobi, wypije toż jaka to i emigracja?Faktycznie, skoro Polska może na Święta zawitać do nich tu na miejsce, mają kontakt z nią na co dzień to gdzie tu miejsce na emigrację. Ci prości chłopcy pojmowali emigrację dosłownie. Może nie czytali „Pana Tadeusza”, ale w podświadomości, gdzieś na krańcach duszy tkwiło w nich przeświadczenie, że emigracja to coś w rodzaju poświęcenia. Oni tylko pracowali. Co z tego, że daleko od domu. Wrócić mogli kiedy chcieli.Wracając do artykułu Joanny Cieśli z „Polityki”, przytacza ona w dalszej kolejności przykład Kuby i Beaty szczęśliwych małżonków z Manchesteru , którzy decyzje o powrocie podjęli mając na

względzie fakt chęci posiadania na co dzień dwóch babć przez ich synka. Chwalebny zamysł oczywiście. Więzi rodzinnych nie da się przecenić. Jednakże to zjawisko

w dużej fi rmie budowlanej. Wspólnie stali na rusztowaniu, razem spędzali wolny czas w warunkach powiedzmy hotelowych. Raz na 6-8 w warunkach powiedzmy hotelowych. Raz na 6-8 tygodni jechali pod Suwałki do swoich rodzin na kilka dni.Droga do domu, autobusami i pociągiem zajmowała im blisko 16 godzin. Pewnego dnia, chyba Janek rzucił hasło: Londyn. Żartujesz? – odpowiedzieli jak na komendę. Na koniec świata?Okazało się, że ten koniec świata jest bliżej niż Chorzów. Po dziewięciu godzinach od wyjścia z domu w Londynie pukają do swoich drzwi w podsuwalskich wsiach.Kiedyś umyślnie sprowokowałem ich pytaniem jak się czują na emigracji? Prawie złowrogie spojrzenia spod zmarszczonych brwi były odpowiedzią samą w sobie. Jaka emigracja Panie? Toż my za pracą tu przyjechali. Dzwonimy co wieczór do domu, żony będą na święta, zakupy się zrobi, wypije toż jaka to i emigracja?Faktycznie, skoro Polska może na Święta zawitać do nich tu na miejsce, mają kontakt z nią na co dzień to gdzie tu miejsce na emigrację. Ci prości chłopcy pojmowali emigrację dosłownie. Może nie czytali „Pana Tadeusza”, ale w podświadomości, gdzieś na krańcach duszy tkwiło w nich przeświadczenie, że emigracja to coś w rodzaju poświęcenia. Oni tylko pracowali. Co z tego, że daleko od domu. Wrócić mogli kiedy chcieli.Wracając do artykułu Joanny Cieśli z „Polityki”, przytacza ona w dalszej kolejności przykład Kuby i Beaty szczęśliwych małżonków z Manchesteru , którzy decyzje o powrocie podjęli mając na

względzie fakt chęci posiadania na co dzień

da się przecenić. Jednakże to zjawisko

Czy zatem długość pobytu w obcym kraju

decyduje o kwalifikacjach

na pełnoprawnego

emigranta.

Page 18: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl18

R E K L A M A

ZAPRASZAMY DO UMIESZCZENIA BEZPŁATNYCH OGŁOSZEŃ DROBNYCH NA ŁAMACH PETERBOROUGH MAGAZYNU.

Nasza gazeta wydawana jest w trybie miesięcznym – kolejne numery dostępne będą każdego pierwszego dnia miesiąca. Na ogłoszenia będziemy zatem czekać do 15. Dnia poprzedniego miesiąca.

Innymi słowy, jeżeli chcesz umieścić anons w naszym październikowym numerze – należy się do nas zgłosić najpóźniej do 15. Września. Zgłoszenia otrzymane przez naszą redakcję po dniu piętnastym danego miesiąca – nie będą mogły być opublikowane na czas. Nie mamy zamiaru limitować

ogłoszeń, jeśli chodzi o ilość słow. Będzie zatem można na przykład opisać sprzedawany lub poszukiwany przedmiot dowolną liczbą wyrazów. Jako bezpłatne ogłoszenie drobne traktowany będzie każdy anons o niekomercyjnej sprzedaży, kupnie, zamianie, wymianie czy oddaniu za darmo

danej rzeczy/produktu. Firmy czy usługodawcy, zainteresowani umieszczeniem swojej reklamy właśnie na tablicy ogłoszeń – będą mieli taką szansę. Obowiązywać jednak będzie preferencyjna cena. Po więcej szczegółów prosimy pisać na adres: [email protected].

JAK ZGŁOSIĆ OGŁOSZENIE DO PUBLIKACJI?– Ogłoszenie można przesłać drogą e-mailową: [email protected].

Prosimy nie zapomnieć o podaniu swoich danych kontaktowych do umieszczenia w reklamie.– Treść ogłoszenia można również przesłać wiadomością tekstową na następujący numer: 07597 674 358.

Dla tych osób, które mogą tekstować bezpłatnie do sieci o2 – wiadomość zostanie doręczona bez opłaty. Prosimy sprawdzić u swojego operatora, jaki będzie koszt wysyłki sms’a w przypadku braku darmowej taryfy.

| www.pmagazyn.pl

A W PAŹDZIERNIKOWYM WYDANIU…… Temat miesiąca, który będziecie czytać z prawdziwym niedowierzaniem, czyli o tym, co wyprawia się w agencjach pracy. Wszyscy wiedzą, że mało która agencja cieszy się dobrą sławą i że z pośredniakami zawsze są, były i będą jakieś problemy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak taka agencja funkcjonuje od środka i że zasłyszane pogłoski o takim czy innym przekręcie – są tylko wierzchołkiem góry lodowej.

W artykule agnieszki dudek zapoznacie się z historią byłej pracownicy jednej z angielskich agencji rekrutacyjnych na terenie cambridgeshire. Owa osoba odeszła z pracy na własne życzenie, nie mogąc znieść panujących w organizacji zasad i zdecydowała podzielić się faktami i bardzo pomocnymi radami z czytelnikami peterborough magazynu.… Spotkanie z kolejną przedsiębiorczą osobą, która zdecydowała się na prowadzenie własnego biznesu oraz z pewnym jegomościem, którego możemy nazwać… hmmm… „przedsiębiorczym inaczej”.… Kolejna porcja informacji z miasta i wieści o ucztach kulturalnych toczących się w peterborough i okolicach.… Nowe artykuły oraz propozycje działów, które – miejmy nadzieję – wpiszą się na stałe do naszej gazety. A co za tym idzie, przed wami jeszcze większa liczba stron ciekawej lektury!ZAPRASZAMY!

NOWY DZIA£ W GAZECIEJuż od październikowego wydania przewidujemy nowy dział w naszej gazecie – kronikę lokalną. W związku z tym, zapraszamy wszystkie osoby, które chciałyby złożyć komuś życzenia urodzinowe, imieninowe, rocznicowe, itd. – Do kontaktu z naszą redakcją. Życzenia prosimy przesyłać na adres: [email protected]ócz tego, będziemy również zaszczyceni, jeśli nowo upieczeni rodzice zechcą podzielić się z nami zdjęciami swoich pociech. Prześlijcie je na adres emailowy redakcji wraz z krótkim opisem (imię pociechy, data urodzenia, waga i wzrost). Wszystkie inne wasze fotografi e także będą mile widziane!

jaki będzie koszt wysyłki sms’a w przypadku braku darmowej taryfy.

ZNAJDŹ SWOJE MIEJSCE NA £AMACH

PETERBOROUGH MAGAZYNUNasza redakcja otwiera drzwi przed osobami, które chcą pisać

i które mają coś do powiedzenia.

Przesyłajcie swoje zgłoszenia na adres [email protected].

Jeżeli uważacie, że istnieje temat lub osoba, którą warto byłoby

opisać – również czekamy na informację. Czekamy także na osoby,

które zechciałyby podzielić się z nami swoją historią, problemem,

opinią czy ciekawym hobby

– Piszcie do nas śmiało.

TABLICA OG£OSZEÑTABLICA OG£OSZEÑTABLICA OG£OSZEÑTABLICA OG£OSZEÑ

które zechciałyby podzielić się z nami swoją historią, problemem,

A W PAŹDZIERNIKOWYM WYDANIU…A W PAŹDZIERNIKOWYM WYDANIU…A W PAŹDZIERNIKOWYM WYDANIU…

Page 19: P Magazyn No 1

www.pmagazyn.pl |19

Page 20: P Magazyn No 1

| www.pmagazyn.pl