pressja alo (61) 06/2015

54
1

Upload: intro-magazyn

Post on 22-Jul-2016

226 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Wydanie specjalne magazynu Studenckiego Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie realizowane we współpracy z Akademickim Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie

TRANSCRIPT

Page 1: Pressja ALO (61) 06/2015

1

alo

ISSN 1644-9711

Page 2: Pressja ALO (61) 06/2015

2

Drodzy Czytelnicy!

Macie przed sobą kolejne już wydanie Pressji ALO. W tym numerze, jak zwykle, zapraszamy Was do kilku działów tematycznych.NaNa początku zachęcamy do zapoznania się z Kroniką Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego. W kolejnym dziale znajdziecie m. in. tekst Filipa Czyżaka opisujący obraz młodego pokolenia w mediach społecznościowych, a także artykuł poruszający popularny ostatnio temat fundamentalizmu religijnego. W związku ze zbliżającymi się wakacjami, wręcz nie możecie pominąć „ALO na szlaku” – tekstu, który być może i Was zmotywuje do udania się w podróż. ArtyArtykuły zawarte w dziale „Pasje w ALO” opowiedzą Wam krótko o naszych zainteresowaniach, a może nawet pozwolą odnaleźć Wam nowe hobby. Na koniec zapraszamy na „Literackie ALO”, czyli podróż w świat poezjii literatury.Mamy nadzieję, że każdy z Was odnajdzie w tym numerze coś dla siebie!

Redakcja

Spis treści:

Redakcja:Akademickie Liceum Ogólnokształcące

Wydawca:Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania

z siedzibą w Rzeszowie

/ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów

Korekta:dr Iwona Leonowicz-Bukała

Skład:Nina Błagowiecka

Ilustracje:uczniowie ALO

Page 3: Pressja ALO (61) 06/2015

3

Drodzy Czytelnicy!

Macie przed sobą kolejne już wydanie Pressji ALO. W tym numerze, jak zwykle, zapraszamy Was do kilku działów tematycznych.NaNa początku zachęcamy do zapoznania się z Kroniką Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego. W kolejnym dziale znajdziecie m. in. tekst Filipa Czyżaka opisujący obraz młodego pokolenia w mediach społecznościowych, a także artykuł poruszający popularny ostatnio temat fundamentalizmu religijnego. W związku ze zbliżającymi się wakacjami, wręcz nie możecie pominąć „ALO na szlaku” – tekstu, który być może i Was zmotywuje do udania się w podróż. ArtyArtykuły zawarte w dziale „Pasje w ALO” opowiedzą Wam krótko o naszych zainteresowaniach, a może nawet pozwolą odnaleźć Wam nowe hobby. Na koniec zapraszamy na „Literackie ALO”, czyli podróż w świat poezjii literatury.Mamy nadzieję, że każdy z Was odnajdzie w tym numerze coś dla siebie!

Redakcja

Spis treści:

Redakcja:Akademickie Liceum Ogólnokształcące

Wydawca:Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania

z siedzibą w Rzeszowie

/ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów

Korekta:dr Iwona Leonowicz-Bukała

Skład:Nina Błagowiecka

Ilustracje:uczniowie ALO

Page 4: Pressja ALO (61) 06/2015

Z KRONIKI SAMORZĄDU UCZNIOWSKIEGO ALO /ANNA DUDEK

05.12.2014 r. Wspólne ubieranie choinki i Dzień ReniferaTego dnia ALO poczuło magię świąt. Uczniowie Akademickiego Liceum zaczarowani zostali przez samego Św. Mikołaja w stado reniferów! Ich misją było ubranie świątecznego drzewka.

16.02.2015 r. WalentynkiW ALO trafiła prawdziwa strzała Kupidyna! Na uczniów czekały niespodzianki, słodkości i ba-lonowe serca. W ALO działała walentynkowa poczta, dzięki której uczniowie mogli przesyłać do siebie i nauczycieli miłosne pozdrowienia.

6.03.2015 r. Dzień KobietTym razem nasi Panowie także nie zapomnieli o najważniejszym dniu w roku! Uczniowie przy-gotowali wspaniały program artystyczny. Śpiew, teatr i taniec.. Wszystko to, co kocha każda ko-bieta na scenie Klubu Akademickiego IQ Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

17.03.2015 r. Dzień Św. PatrykaW ALO odbył się pod znakiem zielonej koniczynki. Uczniowie aktywnie brali udział w poszuki-waniach czterolistnych koniczynek. Na szczęśliwców czekały słodkie nagrody.

8.03.2015 r. Dzień PisankiKróliczek Wielkanocny nie zapomniał o ALO i w całej szkole pochował kolorowe pisanki. Na zna-lazców pisanek czekała czekoladowa nagroda.

PISMAKI w ALO

4

Page 5: Pressja ALO (61) 06/2015

Z KRONIKI SAMORZĄDU UCZNIOWSKIEGO ALO /ANNA DUDEK

05.12.2014 r. Wspólne ubieranie choinki i Dzień ReniferaTego dnia ALO poczuło magię świąt. Uczniowie Akademickiego Liceum zaczarowani zostali przez samego Św. Mikołaja w stado reniferów! Ich misją było ubranie świątecznego drzewka.

16.02.2015 r. WalentynkiW ALO trafiła prawdziwa strzała Kupidyna! Na uczniów czekały niespodzianki, słodkości i ba-lonowe serca. W ALO działała walentynkowa poczta, dzięki której uczniowie mogli przesyłać do siebie i nauczycieli miłosne pozdrowienia.

6.03.2015 r. Dzień KobietTym razem nasi Panowie także nie zapomnieli o najważniejszym dniu w roku! Uczniowie przy-gotowali wspaniały program artystyczny. Śpiew, teatr i taniec.. Wszystko to, co kocha każda ko-bieta na scenie Klubu Akademickiego IQ Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

17.03.2015 r. Dzień Św. PatrykaW ALO odbył się pod znakiem zielonej koniczynki. Uczniowie aktywnie brali udział w poszuki-waniach czterolistnych koniczynek. Na szczęśliwców czekały słodkie nagrody.

8.03.2015 r. Dzień PisankiKróliczek Wielkanocny nie zapomniał o ALO i w całej szkole pochował kolorowe pisanki. Na zna-lazców pisanek czekała czekoladowa nagroda.

PISMAKI w ALO

5

Page 6: Pressja ALO (61) 06/2015

OBRAZ MOJEGO POKOLENIA W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH/Filip Czyżak

PISMAKI w ALO

Kiedy jedziemy do szkoły, trudno nam po-wstrzymać się od sprawdzenia, co napisał nasz kolega na Facebooku. Czy może zerknąć, jakie to zdjęcia ktoś z naszego grona udostępnił przez Instagram. Wysyłamy informacje o sobie każde-mu, wszędzie i zawsze. Wyrażamy siebie, i nie mamy z tym problemu. Stajemy się celebrytami naszych czasów. Żyjemy losami naszych znajo-mych, komentując oraz krytykując pewne zacho-wania. W ten sposób możemy kogoś zniszczyć lub podnieść na duchu. Pozorna anonimowość w „sieci” czyni z nas nie raz oprawców: bezkar-nych, bezlitosnych. Jednak życie w „Internetach” nie jest jednobarwne, złe. Posiada różne odcie-nie. Pomaga nam w nauce, rozwijaniu samych siebie, jak i wyrażaniu poglądów na tematy, któ-re nas interesują. Można stwierdzić iż Internet to uzależnienie XXI wieku. Snapchat, Isntagram, Facebook, Twitter – każdy posiada choć jedną z wymienionych aplikacji. Całe nasze życie za-czyna być wirtualne. Spotkania, zabawy plenero-we, zaczynają przechodzić do lamusa. XXI wiek przejdzie do historii jako złoty wiek Internetu. Nowy, może nie nazwany wprost, Bóg współcze-snych czasów - wszechobecny, wszechwiedzący, wszechmocny - Internet.

Zamawiam kawę w lokalu na rynku. Pierw-sze ruchy to wyciągniecie smartphone’a i wy-konanie zdjęcia na Isntagrama. Odruch bezwa-runkowy, określający moje pokolenie. Dopiero następnie konsumpcja napoju. W ten sposób nasze pokolenie (młodych) łączy się, wymienia poglądami, oraz okazuje światu jakie jest. Me-dia, które stały się personalne; w toku ewolucji; zmieniły nas. Więc jakie tak właściwie jest to na-sze pokolenie? Mówią o nas jako o globalnym pokoleniu. Dla nas inaczej, niż dla naszych rodzi-ców, dziadków świat stoi otworem i nie posiada barier.

Przynależność do grupy to pozostałość ewolucji człowieka. Pragniemy zrozumienia, wy-rażenia poglądów, i odszukania kogoś kto ma podobny sposób patrzenia na świat, jak my. In-nymi słowy akceptacji. Z chęci zaspokojenia tego pragnienia zrodziły się media społecznościowe. Dziś jeśli chcemy przeczytać jakiś artykuł szuka-my go w Google. To samo tyczy się audycji ra-diowych, programów telewizyjnych jak i seriali. Można by powiedzieć, że Internet stał się królem massmediów. I jak nigdy wcześniej, uzależnił nas od siebie. Trudno bowiem w XXI w. ustrzec się od wpływów wirtualnej sieci na nasze życie. E-dziennik, e-bilety, e-zakupy, i wiele więcej roz-wiązań technologicznych każe nam iść z duchem czasów. Ale jak się odnaleźć w tej grupie? Czy po-trzeba nam jakiś specjalnych umiejętności? Mo-żemy komentować, oceniać, zmieniać wydarze-nia nie ruszając się sprzed komputera lub innego urządzenia podłączonego do sieci. Władza jaką dają nam media społecznościowe, jest prawie nieograniczona. Niczym bogowie możemy nisz-czyć i wznosić z popiołów.

Świat wirtualny jest odbiciem lustrzanym świata realnego. Jest to swoista kopia, jego pro-blemów, nadziei, pragnień, jak również wojen, czy konfliktów. Bo choć płaszczyzna inna, to czło-wiek, ten element spójny, jest niezmienny. Tu również mamy autorytety, nurty w kulturze, gru-py społeczne. Każdy kto jest „on-line” styka się z nimi na co dzień. Istnieje taka personalizacja In-ternetu, wolność myśli, czy możliwość wyrażenia poglądów, do której młodzi ludzie lgną. Bo gdzie tak jak w Internecie zostaną oni wysłuchani, zro-zumiani, czy też spędzą miło czas w towarzystwie rówieśników? Nasza cywilizacja powinna nosić miano „e-cywilizacji”. A nasze pokolenie winno nosić nazwę „cyber kolonizacji”.

6

Page 7: Pressja ALO (61) 06/2015

OBRAZ MOJEGO POKOLENIA W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH/Filip Czyżak

PISMAKI w ALO

Nasze pokolenie, stało się głuche na głu-potę. Brak sprawdzonej informacji, wpisywanej na strony internetowe ogłupia społeczeństwo. Świat, który zdetronizował stopnie naukowe, zaś wprowadził równość ludzi, musi liczyć się z takim obrotem spraw. Jednak nie wolno wszystkich wrzucać do jednego worka. I ciężko tutaj oce-niać pokolenie, które stało się tak zróżnicowane. Wprawdzie czy ono takie nie było od zawsze? Czy podziały w społeczeństwie, czy w pokoleniu, czynią nas indywidualistami? Zawsze potrzeba dobrych i złych, mężczyzn i kobiet, by dostrzec różnice. Więc co można o nas powiedzieć? My-ślę, że w dobie, gdy prowadzimy podwójne życie, Internet ukazuje naszą osobowość, nasze alter ego. To jacy tak naprawdę jesteśmy. Prawda, w Internecie dzięki anonimowości możemy być kim chcemy, ale czy to nam też nie pozwala być sobą? Osobami, które mają poglądy, opinie, i nie muszą udawać, że myślą tak jak tłum.

Czytam wpis w e-dzienniku: „Nastolatka była wyzywana i wyśmiewana na portalu inter-netowym z powodu swojego wyglądu i wagi. Cy-berprzemoc doprowadziła ją do samobójstwa” - (źródło: fakt24.pl). Wolność, o którą od zawsze walczono, doprowadza do samobójstw. Pomyśl teraz, ile razy będąc anonimowy, obrażałeś ko-goś, bądź widząc takie zachowania, byłeś obo-jętny. W e-świecie, gdzie przemierzając równiny Internetu nie pozostawia się śladu, łatwo jest być głuchym na krzywdę. Tak łatwo nam przychodzi oglądanie cierpienia, wręcz pragniemy czegoś co nas wstrząśnie, zapominając, że po drugiej stronie siedzi też człowiek. Być może człowiek, który nie zaznał akceptacji w realnym świecie, i poszukuje go w nowym wolnym świecie. Ludzie poprzez wolność jaką im dano, bez nauki jak ko-rzystać z tej przestrzeni, często stają się tyrana-

mi, szydercami z prostego powodu – bo mogą. Pamiętajmy, że każde pokolenie uczy następne. Daje wzorce i kształtuje światopogląd. My z po-kolenia cyber-kolonizacji, dajemy przykład, bądź nieme przyzwolenie na krzywdę, tzw. cyberprze-moc.

Poranek. Budzę się, i jeszcze leżąc w łóż-ku szukam mojego okna na świat. Click, Facebo-ok – trzeba wiedzieć co się dzieje. Click Twitter – podgląd na opinie ludzi o poranku i czas na napisanie, że się wstało. Click Instagaram – zo-baczmy co robili moi znajomi, może coś cieka-wego w nocy mnie ominęło. Click Snapchat – ostatnia przystań przed wstaniem. Rytuał dnia codziennego. Uzależnienie czy już konieczność naszego pokolenia? Czy bez tego ciężko byłoby funkcjonować? Click sprawdzam, o której mam autobus, przy okazji na pogodę zerknie się. Click wysyłam post: „czas do szkoły”. Czy to już taki wyznacznik życia społecznego? Kogo interesuje, że wstaję, jadę do szkoły? To wszystko nie jest ważne, pokolenie cyber-kolonizacji nie zastana-wia się nad tym tematem. Ono zasiedla Internet swoimi wpisami, myślami, poglądami, czynami, zdjęciami. To jest tak naturalne, że już o tym nie myślimy. Click, pora znów wysłać „snapka”. I tak dzień w dzień. I pewnie nigdy już nie wrócą czasy gdy zamiast patrzeć w telefon na przystankach, w autobusach, kolejkach, spojrzymy na świat, który nas otacza. Na człowieka, który jest obok i jest realny.

7

Page 8: Pressja ALO (61) 06/2015

DWUGŁOS W SPRAWIE FUNDAMENTALIZMU/Rafał Warzocha, Jakub Mościszewski

PISMAKI w ALO

Fundamentalizmem religijnym określa się rygorystyczne przestrzeganie zasad i norm, które wy-znacza doktryna religijna. Często połączone jest to z narzucaniem tychże zasad innym osobom, które nie są wyznawcami tej samej religii lub nie są nimi w sensie fundamentalistycznym.Z powodu wzrostu dogmatycznego podejścia do religijności, powstawania ksenofobicznych związków wyznaniowych (tudzież przekształcania się w takie już istniejących) badania nad fun-damentalizmem religijnym zyskują coraz większą popularność.Część socjologów zajmujących się zjawiskiem fundamentalizmu religijnego (m. in. Lawrence, Beeman, Appleby) zauważa, że fundamentalizm jest zjawiskiem nam współczesnym. Nie znaczy to bynajmniej, że dopiero w ostatnich latach pojawił się ten problem. Aby zrozumieć korzenie fundamentalizmu religijnego musimy odwrócić parę kart historii wstecz.

Nietrudno jest nam stwierdzić, że wiara w pewną siłę będącą powodem lub celem istnienia wszechświata jest silnie zakorzenionym mempleksem w ludzkich umysłach. Pytanie o istnienie i charakter tegoż absolutu (powodu/celu istnienia), a idąc dalej pytanie o strukturę postrzega-nego świata stało się podstawowym determinantem do tworzenia systemów wierzeń. Prak-tycznie wszystkie antyczne systemy wierzeń koncentrowały się na siłach przyrody, czyli na tym, jak „działa” otaczająca nas rzeczywistość. Powszechny był kult słońca (Ra, Mitra, Sol Invictus, Swaróg), burzy i piorunów (Thor, Zeus, Perun) i wielu innych sił przyrody.Oprócz religii politeistycznych, utożsamiających pewną część rzeczywistości z bóstwem po-wstawały również religie monoteistyczne, mówiące o istnieniu jednego boga, będącego twórcą wszystkiego, co istnieje. Do dziś przetrwały: chrześcijaństwo, islam i judaizm, z czego chrześci-janie i muzułmanie stanowią obecnie blisko 55% populacji naszej planety.

Dużą część ludności stanowią również wyznawcy hinduizmu, czyli szerokiej grupy wierzeń reli-gijnych, u podstawy których leży przekonanie, że każda religia zbliżająca do Boga (absolutu) jest dobra.Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego wyżej wymienione religie przetrwały tak długo. Trudno zna-leźć na to jednoznaczną odpowiedź, lecz na pewno ważnym czynnikiem jest wiara w kontynu-ację życia po śmierci w jakiejś formie oraz teza, że jakość „kolejnego życia” zależy od czynów ludzi w „tym życiu”, podczas gdy większość religii, które były wyznawane przez zwykłych lu-dzi(nie uczonych/kapłanów) opierała się jedynie na oddaniu hołdu bogom w nadziei na polep-szenie bytu na ziemi. Dało to podstawę do skodyfikowania pewnych reguł, którymi mieli się kierować wyznawcy, żeby zapewnić sobie jak najlepsze warunki kolejnego życia(dobre uczynki, modlitwy, lecz często też reguły ksenofobiczne i nieludzkie, na przykład uświęcające zabójstwa w określonych warunkach). Te religie są tak zwanymi „religiami księgi”, czyli posiadają swoje teksty religijne, zawierające opisy historyczne bądź pseudohistoryczne, wizje proroków, relacje z aktów nadprzyrodzonych (cudowne uleczenia, zmartwychwstania), wiedzę o świecie z cza-sów ich spisania, a co w rozpatrywanym kontekście najważniejsze – szereg nakazów i zakazów. U chrześcijan jest to Biblia (w różnym składzie w zależności od denominacji chrześcijańskiej), u muzułmanów Koran, dla wyznawców judaizmu Talmud i Tora, dla wyznawców hinduizmu szereg ksiąg, takich jak Wedy, Brahmany.

8

Page 9: Pressja ALO (61) 06/2015

DWUGŁOS W SPRAWIE FUNDAMENTALIZMU/Rafał Warzocha, Jakub Mościszewski

PISMAKI w ALO

Sprzeciwiają się rozdziałowi państwa od religii. Odrzucają cywilizację zachodnią i twierdzą, że Okcydent to całkowity upadek wartości moralnych, gdyż według nich islam jest źródłem najwyższych wartości.

Fundametalizm islamski wiąże się z przestrzeganiem praw zawartych w Koranie i hadisach (wypowiedzi Ma-hometa). Zdaniem fundamentalistów każdy aspekt życia powinien być podporządkowany świętym prawom oraz dążeniu do utworzenia państwa muzułmańskiego, w którym obowiązywałoby prawo szariatu.

Fundamentaliści islamscy prowadzą dżihad, czyli wszelkie działania mające na celu doskonalenie i szerzenie islamu, a więc: wewnętrzne zmagania wyznawców, pokojowe szerzenie islamu oraz nawracanie niewier-nych (nie tylko poprzez walkę zbrojną).

Fundamentalizm islamski jest zwany islamizmem, czyli upolitycznionym islamem. Wśród terrorystów jest stosunkowo niewiele fundamentalistów islamskich, ale ich działania są spektakularne, stąd przekonanie w społeczeństwie, że każdy muzułmanin jest terrorystą.

Radykałami islamskimi kieruje silne przekonanie o dziejowej niesprawiedliwości, którą Zachód zaczął wyrzą-dzać krajom arabskim już w czasach wypraw krzyżowych. Współcześni radykałowie chętnie usprawiedliwia-ją ataki terrorystyczne nakazami zawartymi w Koranie (to usprawiedliwienie jednak nie jest do końca właści-we, gdyż w Koranie znajdują się zarówno fragmenty wzywające do pokojowego współżycia oraz zakazujące walki zbrojnej, jak i fragmenty zawierające wezwanie do przemocy). Wśród fundamentalistów islamskich istnieje wiele organizacji, z których każda ma inny cel, np. talibowie, którzy dążą do stworzenia państwa teokratycznego (opartego na religii) w Afganistanie. W przeciwieństwie do islamistów, którzy odczytują dżihad jako nakaz walki z Zachodem, również zbrojnej, nie są oni zaintereso-wani dążeniem do nawrócenia cywilizacji zachodniej. Organizacją podobną do talibów jest Hezbollah, która dąży do stworzenia państwa islamskiego w Libanie. Kolejną islamistyczną organizacją jest Al-Qaeda, która jako swój cel przyjęła walkę ze wszystkim, co ma związek z Amerykanami, więc oprócz Stanów Zjednoczo-nych, zwalcza wszelkie państwa muzułmańskie współpracujące z Amerykanami. To właśnie Al-Qaeda odpo-wiada za zamach na World Trade Center w 2001 roku oraz niedawny atak na siedzibę czasopisma „Charlie Hebdo”, a oprócz tego za wiele innych zamachów (np. zamachy bombowe na Bali w 2002r., w Madrycie w 2004r. i w Londynie w 2005 roku).

Ta nienawiść do Stanów Zjednoczonych wynika m.in. z popierania przez Amerykanów Izraela (gdzie dzia-ła islamska organizacja Hamas, dążąca do zniszczenia Izraela i rozszerzenia islamu na cały Bliski Wschód), gwarantowania mu ochrony, dążenia do zapewnienia bezpieczeństwa wydobycia i dostaw ropy naftowej oraz wspierania przez kolejne amerykańskie rządy reżimów w krajach arabskich. Przygotowują oni grunt, na którym wzrosnąć może ziarno terroryzmu. Ogranizacje islamistyczne w Europie można podzielić na fundamentalistyczne (wzywające muzułmanów do pobożności, utożsamianej z wypełnianiem obowiązków religijnych zgodnie z szarijatem w jego ortodoksyj-nej wersji) oraz terrorystyczne (zajmujące się atakami na innowierców). Fundamentalistyczną odnową mu-zułmańskich mniejszości na Zachodzie zajmują się takie organizacje, jak Stowarzyszenie Braci Muzułmanów, Grupa Milli Görüş, Hizb at-Tahrir al-Islami, Tablighi Dżamaat. Pośród organizacji terrorystycznych działają-cych w Europie wymienić można Al-Kaidę, Unię Islamskiego Dżihadu, Partię Pracujących Kurdystanu, Grupę Ansar al-Islam, Al-Muhajiroun, Hezbollah, Hamas. Fundamentalizm islamski jest obecnie dużym zagrożeniem dla krajów, które angażują się w konflikty zbroj-ne z muzułmanami lub które przyjmują muzułmanów bez ograniczeń, ale również dla wszystkich innych. Radykałowie islamscy dokonują spektakularnych zamachów, które Zachód zapamięta.

Radykalny fundamentalizm islamski jest obecnie największym zagrożeniem dla cywilizacji zachodniej, po-nieważ muzułmanie tworzą zamknięte grupy i nie asymilują się oraz traktują białych ludzi jako nieczystych.

9

Page 10: Pressja ALO (61) 06/2015

FORTY, BERLIN I KAMIENIE NA SZANIEC, CZYLI O KOLE HISTORYCZNO-KRAJOZNAWCZYM ALO/Alicja Osika, III B

TURYSTYKA

Koło Historyczno – Krajoznawcze, funk-cjonujące w naszej szkole, zyskuje coraz więcej miłośników. Prowadzi je nasz nauczyciel historii – Pan Wojciech Kubala. Dzięki działalności koła docieramy do miejsc, o których istnieniu nie mielibyśmy nawet pojęcia… Gdyby nie tak częste weekendowe wyprawy, pewnie niewielu z nas miałoby okazję wskakiwania w biegu do pocią-gu, strzału z armaty, przejażdżki transporterem opancerzonym, a przede wszystkim – zwiedzenia najpiękniejszych zakątków naszego kraju a także krajów sąsiadujących.

Tyle historii tak blisko

Dotychczas widzieliśmy już wiele. Między innymi Forty Twierdzy Kraków, zbudowane dla ochrony tego miasta przed armią rosyjską, forty przemyskie z zachowanym 6 ruinami pozostały-mi po twierdzach… II Wojnę Światową przybli-żyły nam wyjazdy do miast, które w tym czasie przeżywały swoje najstraszniejsze i najbardziej tragiczne okresy. Warszawa, która uległa ogrom-nym zniszczeniom, a także Kraków, na terenie którego utworzone zostało Generalne Guberna-torstwo, zwiedziliśmy bardziej pod kątem miejsc pamięci, niż czysto zurbanizowanych komplek-sów handlowych, za jakie teraz przecież uchodzą.

W Warszawie mogliśmy wczuć się w role bohaterów z „Kamieni na szaniec”, przemierzając ulice Szucha i zwiedzając więzienie Pawiak, a tak-że tereny dawnego Getta Żydowskiego. Kraków uświadomił nam z kolei jak wielką tragedią stał się Holocaust. Zwiedzanie Oświęcimia i Brzezinki

na długo odebrało nam mowę. Muzea Lotnictwa i Armii Krajowej pokazały, jak wielką odwagą ce-chowali się nasi rodacy przy obronie kraju.

Kultura, głupcze!

Nurty kultury sztuki występujące na prze-strzeni wieków poznajemy dzięki zwiedzaniu pereł renesansu – Zamościa i Lublina – a także barokowego Wilna i terenów Podlasia. Ich pięk-no, wyniosłość i dbałość architektoniczna za-chwycają swą potęgą nawet największych scep-tyków. Spotkania ze sztuką i bliższe jej poznanie umożliwiają nam wyjazdy na wernisaże. Dzieła Zdzisława Beksińskiego w sanockim Zamku, któ-re mieliśmy okazję oglądać z bliska, wprawiły nas w prawdziwe osłupienie.

Daleko i jeszcze dalej

Najbardziej jednak zapadające w pamięć stały się wyjazdy na Zachód. Wrocław, choć zwiedzany w niezwykle szybkim tempie, za-chwycił nas swoim budownictwem, architekturą a przede wszystkim – klimatem. Hala Ludowa, galeria malarstwa w Muzeum Narodowym oraz nieodłączny punkt każdego wyjazdu do Wrocła-wia – Panorama Racławicka, a także możliwość zrobienia zakupów na typowym jarmarku stały się dla wielu z nas zupełnie nowym punktem od-niesienia. Wyjazd uatrakcyjniła także przejażdż-ka kolejką gondolową ponad Odrą.

Kolejna eskapada na zachód była najbar-dziej szalonym i zarazem jednym z najbogatszych

Na pewno słyszałeś już, że Akademickie Liceum Ogólnokształcące to szkoła z najlepiej rozwiniętą turystyką, dzięki której niewyobrażalnie wzbogacisz swoje doświadczanie, wiedzę a nawet po-znasz najskrytsze zakątki Polski i nie tylko. Nie? Nie trać czasu!

10

Page 11: Pressja ALO (61) 06/2015

FORTY, BERLIN I KAMIENIE NA SZANIEC, CZYLI O KOLE HISTORYCZNO-KRAJOZNAWCZYM ALO/Alicja Osika, III B

TURYSTYKA

w atrakcje wypadem w ciągu naszych trzyletnich wędrówek. Każdy mógł znaleźć tutaj coś dla sie-bie. Od górskiej wspinaczki na Szczeliniec Wielki na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych, poprzez spacer po niezwykłym szlaku w rezer-wacie „Adrszpasko-Teplickie Skały” w Czechach, gdzie ze szczęścia i zachwytu otaczającą przyrodą odtańczyliśmy Poloneza, kończąc na zwiedzaniu zabytków i najważniejszych miejsc w naszym do-celowym Berlinie, gdzie odwiedziliśmy Muzeum Pergamońskie, Nowe Muzeum, zabudowę głów-nej ulicy miasta – Unter den Linden, Pomnik Pa-mięci Pomordowanych Żydów, muzeum w miej-scu dawnej, głównej siedziby Gestapo, fragmenty muru berlińskiego przy Checkpoint Charlie oraz Kościół Pamięci... Na domiar atrakcji złożyło się

zwiedzanie lochów dawnej, niemieckiej fabry-ki zbrojeniowej „Arado” w Kamiennej Górze na Dolnym Śląsku oraz spacer po zapierających dech w piersiach alejkach Parku Mużakowskie-go w Łęknicy, usytuowanego po dwóch stronach Nysy Łużyckiej. Zwiedzanie ruin Kostrzyna, a tak-że Gubina uświadomiło nam, jak wielką historię kryją w sobie miasta, które zazwyczaj bywają niedoceniane wśród turystów.

Turystyka w ALO staje się więc zupełnie nowym doświadczeniem dla wielu miłośników podróży. Każdy, mając choć odrobinę chęci i cza-su powinien skorzystać z tego atutu naszego Li-ceum, dzięki któremu, budujący optymizm, ra-dość i ciekawość świata stają się nieodłącznym elementem naszego życia.

11

Page 12: Pressja ALO (61) 06/2015

ALO NA SZLAKU/Ewa Kuźniar, III B

TURYSTYKA

Powszechnie uważa się, że podróże kształcą. Dają możliwość poznawania cieka-wych miejsc, zawierania nowych znajomości czy też pozyskiwania niezapomnianych wspo-mnień. Dla niektórych może być to dobra za-bawa, możliwość oderwania się od problemów i rutyny, która nam na co dzień towarzyszy. Wy-jazdy w góry: Bieszczady, Beskidy, Gorce, obco-wanie z naturą i podziwianie pięknych polskich krajobrazów – to wszystko jest w zasięgu ręki uczniów Akademickiego Liceum Ogólnokształ-cącego. Dzięki działalności Szkolnego Koła Tury-stycznego PTTK nr 12. licealiści mają możliwości poznawania ciekawych zakątków Polski.

Koło powstało dokładnie 3 lata temu, a jego założycielem jest pan Marcin Sondej. W cią-gu tych lat udało się zorganizować już 9 rajdów. Licealiści mieli szanse między innymi podziwiać

widoki Beskidu Sądeckiego zdobywając najwyższy szczyt, czyli Radziejową (1226 m n.p.m.), przeszli przez Gorce zatrzymując się pod Turbaczem, aż w końcu przez stare Wierchy doszli na Maciejową. Przemierzyli również Połoninę Wetlińską, z kulto-wą Chatką Puchatka, podziwiali malownicze wido-ki Bieszczadzkiego Parku Narodowego zdobywając najwyższy szczyt Bieszczadów – Tarnicę (1346 m n.p.m.). Do kolejnych ich zdobyczy należy zaliczyć Lubomir (904 m n.p.m.) w Beskidzie Wyspowym, Eliaszówkę (1023 m n.p.m.) oraz Jaworzynę Krynic-ką (1114 m n.p.m.). Droga na szczyt bywa ciężka, ale motywacja jest ogromna. Moment dojścia do zamierzonego celu jest nie do opisania. Zapierają-ce dech w piersiach widoki oraz satysfakcja, która towarzyszy licealistom zachęca ich do kolejnego wypadu. Tym bardziej, że ich wysiłek doceniany jest przez PTTK. Za przebyte, czasami z trudem, kilometry zdobywają Górskie Odznaki Turystyczne

12

Page 13: Pressja ALO (61) 06/2015

ALO NA SZLAKU/Ewa Kuźniar, III B

TURYSTYKA

w stopniu popularnym, brązowym, srebrnym lub nawet złotym.

Rajdy to nie tylko obcowanie z przyrodą, zdobywanie kolejnych odznak czy też podziwianie krajobrazów, przede wszystkim to dobra zabawa i czas spędzony w przyjaznej atmosferze. Klimat jakiego można zasmakować w schroniskach jest niezastąpiony. Brak prądu czy ciepłej wody dla ekipy z Akademickiego LO to nie problem. Wystar-czy ognisko, gitara, śpiewnik i dobre towarzystwo a wieczór staje się udany. Przykładem może być chatka na Trześniowym Groniu, przy Niemcowej na której gra w Tabu, Twistera czy też śpiewy do samego rana spowodowały, że różnego rodzaju braki stały się niezauważalne. Grunt to dobra za-bawa i umiejętnie zorganizowany czas. Licealiści mieli szanse poznania smaków regionalnych, pró-bując podpłomyków zakupionych w wiejskim go-spodarstwie, niedaleko chatki. Tego typu wyciecz-

ki potrafią również wiele nauczyć.

– Podczas takich wypraw liczy się praca w zespole, a powiedzenie jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, nabiera głębszego znaczenia. Idziemy grupą, odpowiadamy nie tylko za siebie ale też za innych bo w górach wszystko może się zda-rzyć – mówi jedna z uczennic.

Niesamowite jest to, że współcześnie, kiedy mówi się o bierności młodzieży, braku aktywności fizycznej i jakiegokolwiek zainteresowania przyrodą i otaczającym nas światem, w Rzeszowie możemy odnaleźć grupę licealistów, dla których góry sta-ły się przyjemną formą spędzania wolnego czasu. Okazuje się, że nie tylko gry komputerowe czy tele-wizja potrafią zainteresować młodych ludzi. Odpo-wiednio zorganizowana wyprawa, w dobrej atmos-ferze i ze zgraną ekipą w Bieszczady czy Beskidy może być równie interesująca.

13

Page 14: Pressja ALO (61) 06/2015

SKYDANCE. SZANSA NIEULEGANIARozmowa Weroniki Grzebień oraz Olgi Kosiorowskiej z klasy IB.

PASJE W ALO

Zaczęło się od zwykłego przeglądania biżuterii w sklepach czy galeriach handlowych, czyli czegoś, co uwielbia każda dziewczynka, nastolatka, kobieta. Za którymś razem pojawiła się myśl: „Skoro ktoś potrafi, to ja też!” Zainteresowanie znajomych dało podstawy do stworzenia poważniejszego biznesu. Gabriela Borucka – założyła stronę internetową z własnoręcznie wykonywaną biżuterią. Odrywając ją od tworzenia no-wych wspaniałości, postanowiłyśmy zadać jej kilka pytań. Rozmowa Weroniki Grze-bień oraz Olgi Kosiorowskiej z klasy IB.

[O] Jak wyglądały początki Twojej działalności?

Odkąd byłam małym dzieckiem zwracałam szcze-gólną uwagę na nadzwyczajne dodatki do pros-tych koszulek i jeansów. Podpatrując coś ładnego u drugiej osoby i nie wiedząc, gdzie ową perełkę dostać, decydowałam się na stworzenie jej od podstaw – często po drodze ingerując i kreując

o wiele ciekawsze modele! Stosunkowo szybko podejrzeli to znajomi, potem – znajomi znajo-mych. Kwestią czasu było, nim moja mała pasja przeobraziła się w coś większego. Wydawać się może, iż połączenie rzemienia z łańcuszkiem nie jest tak trudną rzeczą. Zanim jednak rozpoczęło się masowe tworzenie biżuterii, spędziłam wiele czasu odnajdując idealne schematy na stabil-

14

Page 15: Pressja ALO (61) 06/2015

SKYDANCE. SZANSA NIEULEGANIARozmowa Weroniki Grzebień oraz Olgi Kosiorowskiej z klasy IB.

PASJE W ALO

ny naszyjnik, a także szukając dostawców na-jwyższej jakości produktów w adekwatnej do niej cenie. To, co osiągnęliśmy dziś, jest efektem dłu-gotrwałej pracy i stałego udoskonalania zarówno siebie, jak i taktyki.

[O] Dlaczego akurat biżuteria?

Idąc przez miasto możemy zobaczyć ozdoby powielane u co drugiej dziewczyny. Te same ksz-tałty wyciągnięte z sieciówek w żadnym stopniu mnie nie pociągały – za to kusiły, by wprowadzić coś kompletnie alternatywnego.[W] Czytając różnorakie social media, możemy wnioskować, że wykonanie biżuterii jest bardzo czasochłonną czynnością. Jak więc godzisz pracę ze szkołą?

Niestety, bardzo trudno jest pogodzić wszyst-kie obowiązki. Zarówno sklep, jak i szkoła, wy-magają ode mnie bardzo wiele, ale pomimo tego jak problematyczna jest to kwestia, staram się dawać z siebie maksimum możliwości.

[O] Czy Twoja firma - bo na obecnym poziomie to dobre określenie - zawsze nosiła nazwę Sky-dance?Nie uważam by „firma” było dobrym określe-niem. Jest to mała działalność, której zadaniem jest skupienie ludzi o podobnych gustach – bardziej niczym kult. Wstępnie sklep nazywał się Catpaw, i choć brzmiało to świetnie, moja chęć stworzenia czegoś szerszego i bardziej zjednoc-zonego sprawiła, że w połowie grudnia przy-

15

Page 16: Pressja ALO (61) 06/2015

braliśmy tytuł Moon Cult. Prędko jednak zrozu-miałam, jak surowo to brzmi i tak przeszliśmy na pełne optymizmu i swoistego klimatu Skydance.

[O] Czy ma ona jakieś specjalne znaczenie, cho-ciażby dla Ciebie?Skydance tłumaczone dosłownie z j. angiel-skiego odnosi się do tańca po niebie. Osobiście tłumaczę to jako osiąganie niemożliwego i kom-pletne spełnianie marzeń. Niebo nie jest limitem, za to wysokim poziomem, który da nam pełnię szczęścia i satysfakcji. Sama nazwa wzięła się od świetnego utworu muzycznego nagranego przez zespół In Hearts Wake o tytule „Skydancer”. Jego tekst, jak choćby cytat „We’refearless on the edge of the earth,givingallthesepeople a chance to persist” („Jesteśmy nieustraszeni na koń-cu świata, dając tym wszystkim ludziom szansę nieulegania”), są dla mnie w pełni motywujące.

[W] Twoją biżuterię zamawiają również osoby, które same tworzą handmade’owe przedmi-oty. Czy w niektórych przypadkach chciałabyś na przykład nawiązać z nimi współpracę? Czy wolisz jednak sama realizować swoje pomysły?Tak jak odpowiedziałam wcześniej głównym założeniem było zrzeszenie ludzi o podobnych gustach, by stworzyć specyficzny klimat. W to wliczałam również współpracę z paroma oso-bami o wyróżniających się umiejętnościach manualnych – w ten sposób choćby w naszym asortymencie pojawiła się biżuteria z masy po-limerowej. Jednak mój zmysł odpowiedzialności

uwielbia, gdy sama mam nad wszystkim kontrolę, toteż na ten moment całokształt realizowany jest przeze mnie.

[W] Skąd bierzesz pomysły na tego typu biżuterię? Sugerujesz się w jakimś stopniu In-ternetem, gustem znajomych/klientów czy to wszystko co robisz, to po prostu wymysł Twojej wyobraźni?Oczywiście Internet i zmieniająca się moda ma ogromny wpływ na to, co tworzę. Przeglądając zasoby sieci często natrafiam na elementy wz-budzające podziw i zachwyt; buszując po blo-gach i kontach na serwisach pełnych fotografii odnajdują setki inspiracji. I choć w dużym stop-niu przykładają się do wzrostu nowego asorty-mentu w sklepie, tak samo wielką rolę czyni tutaj również moja wyobraźnia. Myślę, że splecenie obu form razem daje niesamowity rezultat.

[W] Z Twoich wypowiedzi wynika, że masz słabość do rękodzieła. Czy chciałabyś zobaczyć więcej sklepów z rzeczami wykreowanymi ręcznie?

Jak najbardziej! Jest to stanowczo mój ulubiony styl i zanim kupię cokolwiek szukam tego u osób zajmujących się handmade’m na co dzień. Niem-niej zadanie to nie jest proste, i wiem to zarówno po sobie, jak i z rozmów z innymi zapalonymi pas-jonatami robótek ręcznych; toteż życzę każdemu z kolei powodzenia w realizacji zainteresowań – spełniający się człowiek to najpiękniejszy widok jaki może nas zachwycić.

16

Page 17: Pressja ALO (61) 06/2015

17

Page 18: Pressja ALO (61) 06/2015

KOLOROWE LATA SZEŚĆDZIESIĄTE/Aleksandra Witek

PASJE W ALO

Lata sześćdziesiąte budzą w nas różne sko-jarzenia. Część osób mówi, że okres ten przywo-łuje na myśl twarde rządy komunistyczne. Fakt, nasi rodzice nie mieli za dużo swobody, ale to właśnie wtedy powstawały największe przeboje Czerwonych Gitar, to wtedy cała Polska śpiewa-ła razem z Niemenem „Dziwny jest ten świat”, a swoje pierwsze kroki na scenie stawiała Maryla Rodowicz. Niewiele osób kojarzy jednak polską twórczość muzyczną z latami sześćdziesiątymi, ponieważ jej blask przyćmiewają zagraniczne gwiazdy takie jak The Beatles, The Rolling Stones czy Elvis Presley, którzy przeszli już do legendy. Ich przeboje są chętnie słuchane do dziś, chociaż dziewczyny, które mdlały na koncertach na wi-dok Lennona czy Jaggera, są już babciami.

Bardzo wiele osób przywołuje jako sym-bol tamtych czasów ruch hipisowski. Niezaprze-czalnie jest to prawidłowe skojarzenie; spodnie dzwony, koszule w kwiaty, długie włosy prze-pasane kolorowymi opaskami, frędzle, okulary „lenonki”, narkotyki oraz pragnienie szczęścia,

miłości i pokoju… Tak jednak było głównie za oceanem, w Polsce zaś ruch ten odczuwalny był w niewielkim stopniu. Pamiętajmy, że pod czujnym okiem Władysława Gomułki takie za-chowania były niedopuszczalne. Nasi dziadko-wie nie poznawali się więc na kempingu wśród kolorowych vanów, dźwięków gitary oraz obło-ków dymu z jointów marihuany unoszących się w powietrzu, a na prywatkach (dziś powiedzieli-byśmy „na domówkach”), o których dwie dekady później śpiewał Gąssowski, gdzie z gramofonu puszczano największe przeboje światowej mu-zyki i bawiąc się przy nich zawierano przyjaźnie, czasem nawet na całe życie.

Miłość w tamtych czasach również była czymś niezwykłym. Nie było ani Facebooka, ani Internetu, a o telefon było bardzo trudno, więc kochankowie z niecierpliwością wyczekiwali umówionej godziny spotkania, a gdy już nade-szła – cieszyli się każdą minutą spędzoną razem. Ich uczucie było wspaniałe, więc zachowywali je tylko dla siebie.

18

Page 19: Pressja ALO (61) 06/2015

KOLOROWE LATA SZEŚĆDZIESIĄTE/Aleksandra Witek

PASJE W ALO

19

Page 20: Pressja ALO (61) 06/2015

20

Page 21: Pressja ALO (61) 06/2015

Dziewczyny chciały wyglądać jak najpięk-niej dla swoich ukochanych, więc poświęcały wie-le czasu na dopracowanie stroju oraz makijażu. Zakładały sukienki w geometryczne wzory albo spódnice w „grochy”, które stoją na pierwszym miejscu podium, jeśli chodzi o rzeczy kojarzące się naszym rówieśnikom z erą Beatlesów. Moda tamtych czasów jest bardzo charakterystyczna. Proste cięcia, minimalizm, kontrastujące kolory to tylko niektóre z jej cech.

ALO – LUBI LATA SZCZEŚCIESIĄTE

O tym, jak bardzo fascynujący może być styl retro przekonaliśmy się 25 marca na poka-zie mody przygotowanym przez klasę 1b pod opieką pani Barbary Hubert. Uczniowie naszej szkoły poświęcili pół roku na dopracowywanie swoich niezwykle oryginalnych kreacji, utrzyma-nych w duchu tej właśnie koncepcji. Na począt-ku stworzyli kilka projektów, potem w drodze eliminacji wybierali ten najlepszy. Aby osiągnąć

upragniony efekt musieli włożyć niemało pra-cy. Ich autorskie stroje były najczęściej szyte lub przerabiane przez nich samych. Na pew-no nie obyło się bez wizyty na babcinym stry-chu w poszukiwaniu zapomnianych sukienek sprzed pół wieku. Intensywne przygotowania trwały aż do samego pokazu, kiedy cudow-ne efekty ich wielomiesięcznej pracy ujrzały światło dzienne (a raczej światło reflektorów) na wybiegu przygotowanym w Klubie Aka-demickim IQ i przeniosły nas w te magiczne lata. Wszyscy byli zachwyceni kreatywnością i uzdolnieniami naszych koleżanek i kolegów z klasy 1b. Całości dopełniły makijaże dziew-czyn, które pozwoliły jeszcze bardziej oddać klimat lat sześćdziesiątych. Wciąż nie może-my wyjść z podziwu, a już z niecierpliwością czekamy na kolejny pokaz!

KOLOROWE LATA SZEŚĆDZIESIĄTE/Aleksandra Witek

PASJE W ALO

21

Page 22: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

W kwietniu 1921 roku Bruno Jasieński w tekście „Do Narodu Polskiego.Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća” napisał: „Sztuka winna być sokiem i radośćą żyća (…) Każdy może być artystą”.

SSylwia Chutnik – polska pisarka, laureatka Paszportu Polityki w kategorii Lite-ratura za rok 2008 – zapytana o to, czym jest twórczość odpowiedziała nam: „To dla mnie wyrażanie siebie i pozbywanie się irytującego naddatku myśli. Są sytuacje, w których jedynym sposobem dostępnym dla mnie jest napisa-nie czegoś / narysowanie / zaśpiewanie. To nie jest tylko tworzenie; to eks-presja siebie, bez której chybabym się udusiła”.

Poznajmy bliżej 5 osób: Julię, Olę, Gabrysię, Asię, Bartka i Dominika. Spoty-kamy ich każdego dnia na szkolnym korytarzu. Łączy ich nie tylko szkoła, którą wybrali. Łączy ich pasja.

PASJE W ALO

22

Page 23: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

W kwietniu 1921 roku Bruno Jasieński w tekście „Do Narodu Polskiego.Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća” napisał: „Sztuka winna być sokiem i radośćą żyća (…) Każdy może być artystą”.

SSylwia Chutnik – polska pisarka, laureatka Paszportu Polityki w kategorii Lite-ratura za rok 2008 – zapytana o to, czym jest twórczość odpowiedziała nam: „To dla mnie wyrażanie siebie i pozbywanie się irytującego naddatku myśli. Są sytuacje, w których jedynym sposobem dostępnym dla mnie jest napisa-nie czegoś / narysowanie / zaśpiewanie. To nie jest tylko tworzenie; to eks-presja siebie, bez której chybabym się udusiła”.

Poznajmy bliżej 5 osób: Julię, Olę, Gabrysię, Asię, Bartka i Dominika. Spoty-kamy ich każdego dnia na szkolnym korytarzu. Łączy ich nie tylko szkoła, którą wybrali. Łączy ich pasja.

PASJE W ALO

Page 24: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

Julka – z miłości do sztuki

Julia Baran, uczennica klasy 2b stwierdza, że jej pasją jest sztuka. Sztuka to także kierunek studiów, który wybrany ma już od czasów szkoły podstawo-wej, kiedy to dużo czasu spędzała z ołówkiem, pędzlem, czy kredkamiw dłoni. Artystyczny jest nawet „nieład” w jej pokoju. Julia bierze udziałw różnych konkursach, zdobywa nagrody, wyróżnienia na szczeblach ogólno-polskich, przywozi dyplomy, które są uznaniem jej ciężkiej pracy.O kreatywności mówi, że największa przychodzi po północy. Gdy wszyscy już śpią, ona zabiera się do pracy twórczej. To właśnie wtedy pojawiają się naj-lepsze, najciekawsze pomysły. Wystarczy tylko przenieść je na papieri gotowe! Ma mnóstwo pomysłów zarówno na wnętrza, jak i stroje.Ważne jest zaangażowanie – bez niego nie byłoby sukcesów… Uczennica za-angażowana jest też w projekty reprezentujące społeczność uczniowską poza murami szkoły.Nieważne, jak dużo jest nauki na sprawdziany, nieważne, czy są święta, czas wolny – z uporem i konsekwencją realizuje zadania powiązane z jej pasją – sztuką.Choć sama mówi o sobie, że go nie posiada, to jednak bez talentu, który sys-tematycznie rozwija, nie byłoby tak wielu osiągnięć. Ma ona również, oprócz plastycznych, zdolności muzyczne. Oba talenty się uzupełniają.

PASJE W ALO

24

Page 25: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

Julka – z miłości do sztuki

Julia Baran, uczennica klasy 2b stwierdza, że jej pasją jest sztuka. Sztuka to także kierunek studiów, który wybrany ma już od czasów szkoły podstawo-wej, kiedy to dużo czasu spędzała z ołówkiem, pędzlem, czy kredkamiw dłoni. Artystyczny jest nawet „nieład” w jej pokoju. Julia bierze udziałw różnych konkursach, zdobywa nagrody, wyróżnienia na szczeblach ogólno-polskich, przywozi dyplomy, które są uznaniem jej ciężkiej pracy.O kreatywności mówi, że największa przychodzi po północy. Gdy wszyscy już śpią, ona zabiera się do pracy twórczej. To właśnie wtedy pojawiają się naj-lepsze, najciekawsze pomysły. Wystarczy tylko przenieść je na papieri gotowe! Ma mnóstwo pomysłów zarówno na wnętrza, jak i stroje.Ważne jest zaangażowanie – bez niego nie byłoby sukcesów… Uczennica za-angażowana jest też w projekty reprezentujące społeczność uczniowską poza murami szkoły.Nieważne, jak dużo jest nauki na sprawdziany, nieważne, czy są święta, czas wolny – z uporem i konsekwencją realizuje zadania powiązane z jej pasją – sztuką.Choć sama mówi o sobie, że go nie posiada, to jednak bez talentu, który sys-tematycznie rozwija, nie byłoby tak wielu osiągnięć. Ma ona również, oprócz plastycznych, zdolności muzyczne. Oba talenty się uzupełniają.

PASJE W ALO

Page 26: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

Aleksandra – Taniec – moja pasja

aaaaaaaaaa aaaaaa aaaa aaaaaaaaa aaaaa aa a aaaaaa aaaaaaa a aaaaaaaaa aa a aaa aaaaaaa aaaaaaaaaaa aaaaaaa aaaa aaaaa aaaaaaaaa aaaaaa aaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaa a aaaaaaaaaa aaaaaa aa aa aaaaa aaaaaa aaaaa aaaaaaaa aa aaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaa aaaa aaaa aaa aaaa aaaaaaa aaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaa aaa aaaaaaaa aa aaaa aaśaaaaaaa aa aaaaaaaaaaaa aaahaaaa aaaaa aaaa aaaaaaaaa aaaabaaaaaa aa aaaaa aaaa aaaaaaaaaaaa aa aaaaa aa ćaaaaaaaa aaaa aaaa a aagaaaaaa a aaaaa aaaaaaaa aaaaaaa aaaaaaa aa aaaaaa aaaaa aaaaa aaaaaaaaaaa aa aaaaaaaa aaa aaaaaaaa a aaaaaaa aaaaaaaaaaa aaa aaaaSFaaaaa aaaaa aaaaaa aaaaaaa aaaaaaaaa aa aaaaaaaaa ahaaaa aaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaa aa aaaaaaa aaaaaaaa aa aaaaaaaaaaa aaaagaaa aaaaaaa aaa aaWaCaaSaY aaa aaaaa a aaaaaaaa aaaaaa aa aaaagaaaa Shaa aaaaa – aaaaaaaaaa aaaaa aaahaaaa aa aaaaaaaaaa aaaaaaaaa

a aaa aaa aa aaaaaaatiaaaa aaaaa aagaaaaatiaaa aa śaaaaaaa aaaaaaaaa aaaaa aaaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaa a 6 aaaaaaaaaaaa aa aaaaaaaść aaaaaaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaah śaaaaa a aaaaaaaa aaa aFaaa aaa aaaaaa aaabaaa aa aaaaaaaaaaaah aaaaaaa aaaaaa a śaaaaaa aa aaaaaaaaaaaa aaaaah aaaaaaaaśaa a aaaaaśaaaaaa a aaaaaah aaaaaa aaaa aaaaaaaaaa aaaaa aaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaaa Caaahaa Waaahaa Saaaaaaaa aaaaaa Baagaaaa)a aa aaaaaaa aaa aaaaaśaaaaC aaa CHaaaaaaaFaa aa aaaaa aaaaaaaa aaaaaaaa aaaaa 24 aaaba a aaaga 4 aaaaaa aa aaaaaaaaaaaaaa aaaaaa haaaaaaaa aaahaaa aaaaa aaaaa aa aaa aaaaa aaahaaaa aaa aaaaa a aaa aaa aaaaaaaaaa aaaaaaga aaaaaa aaaaaaa aaa aaaaaaaa aaa aaaa aaaaaaaaaa aaaaah aaabaśaaa

aaaaaa aa aaaa aaaaaa aaaa aa aaaa aaaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaaaaaaśaa a aaaaaaaaaaaaaaśaa aaaa aaaaaaa aaaa aaaaaaaśaaa aaa aaaa aa aaaaaa ba aagaaaać aaaaaa a aaaaaa Caaaaa aaaaaaa aaaaaa aa aaaaaaa aa aaaaaaaah aaaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaa – aaaaaaaa 20a4)a 2a aaaaaaa aa aaaaaaaaaaaaah śaaaaa (aaaga – aaaaaaaa 20a4) aaaa 2a aaaaaaa aa aaaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaa – aaaaaaaaa 20a4)a abaaaaa aaaagaaaaaaaaa aaa aa aaaaaaaaaa aaaaaaa aaaaa aabaaa aaa a aaaaaaaaa a Saaaaaaaaaa aaśaaa aa aaaaa aaaaaaać aaaaa aaaaa a aaaaaać aa aaaaaaaaaaa

PASJE W ALO

26

Page 27: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

Aleksandra – Taniec – moja pasja

aaaaaaaaaa aaaaaa aaaa aaaaaaaaa aaaaa aa a aaaaaa aaaaaaa a aaaaaaaaa aa a aaa aaaaaaa aaaaaaaaaaa aaaaaaa aaaa aaaaa aaaaaaaaa aaaaaa aaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaa a aaaaaaaaaa aaaaaa aa aa aaaaa aaaaaa aaaaa aaaaaaaa aa aaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaa aaaa aaaa aaa aaaa aaaaaaa aaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaa aaa aaaaaaaa aa aaaa aaśaaaaaaa aa aaaaaaaaaaaa aaahaaaa aaaaa aaaa aaaaaaaaa aaaabaaaaaa aa aaaaa aaaa aaaaaaaaaaaa aa aaaaa aa ćaaaaaaaa aaaa aaaa a aagaaaaaa a aaaaa aaaaaaaa aaaaaaa aaaaaaa aa aaaaaa aaaaa aaaaa aaaaaaaaaaa aa aaaaaaaa aaa aaaaaaaa a aaaaaaa aaaaaaaaaaa aaa aaaaSFaaaaa aaaaa aaaaaa aaaaaaa aaaaaaaaa aa aaaaaaaaa ahaaaa aaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaa aa aaaaaaa aaaaaaaa aa aaaaaaaaaaa aaaagaaa aaaaaaa aaa aaWaCaaSaY aaa aaaaa a aaaaaaaa aaaaaa aa aaaagaaaa Shaa aaaaa – aaaaaaaaaa aaaaa aaahaaaa aa aaaaaaaaaa aaaaaaaaa

a aaa aaa aa aaaaaaatiaaaa aaaaa aagaaaaatiaaa aa śaaaaaaa aaaaaaaaa aaaaa aaaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaa a 6 aaaaaaaaaaaa aa aaaaaaaść aaaaaaaaaaaaaa a aaaaaaaaaaaah śaaaaa a aaaaaaaa aaa aFaaa aaa aaaaaa aaabaaa aa aaaaaaaaaaaah aaaaaaa aaaaaa a śaaaaaa aa aaaaaaaaaaaa aaaaah aaaaaaaaśaa a aaaaaśaaaaaa a aaaaaah aaaaaa aaaa aaaaaaaaaa aaaaa aaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaaa Caaahaa Waaahaa Saaaaaaaa aaaaaa Baagaaaa)a aa aaaaaaa aaa aaaaaśaaaaC aaa CHaaaaaaaFaa aa aaaaa aaaaaaaa aaaaaaaa aaaaa 24 aaaba a aaaga 4 aaaaaa aa aaaaaaaaaaaaaa aaaaaa haaaaaaaa aaahaaa aaaaa aaaaa aa aaa aaaaa aaahaaaa aaa aaaaa a aaa aaa aaaaaaaaaa aaaaaaga aaaaaa aaaaaaa aaa aaaaaaaa aaa aaaa aaaaaaaaaa aaaaah aaabaśaaa

aaaaaa aa aaaa aaaaaa aaaa aa aaaa aaaaaaaaaaaa aaaa aaaaaaaaaaaśaa a aaaaaaaaaaaaaaśaa aaaa aaaaaaa aaaa aaaaaaaśaaa aaa aaaa aa aaaaaa ba aagaaaać aaaaaa a aaaaaa Caaaaa aaaaaaa aaaaaa aa aaaaaaa aa aaaaaaaah aaaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaa – aaaaaaaa 20a4)a 2a aaaaaaa aa aaaaaaaaaaaaah śaaaaa (aaaga – aaaaaaaa 20a4) aaaa 2a aaaaaaa aa aaaaaaaaaaaah aaaaaa (aaaaaa – aaaaaaaaa 20a4)a abaaaaa aaaagaaaaaaaaa aaa aa aaaaaaaaaa aaaaaaa aaaaa aabaaa aaa a aaaaaaaaa a Saaaaaaaaaa aaśaaa aa aaaaa aaaaaaać aaaaa aaaaa a aaaaaać aa aaaaaaaaaaa

PASJE W ALO

27

Page 28: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

PASJE W ALO

28

Page 29: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

PASJE W ALO

Page 30: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

PASJE W ALO

30

Page 31: Pressja ALO (61) 06/2015

KAŻDY JEST ARTYSTĄ!

PASJE W ALO

Page 32: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

Fotografia to moja pasja. Robię zdjęcia potretowe, ale nie jest mi obca również makrofotografia. Od kilku lat uczęszczam na zajęcia klubu fotograficznegow Łańcucie, co dało mi możliwość uczestniczenia w kilku konfrontacjach fotograficznych. Dzięki fotografii mogę wyrazić siebie.

PASJE W ALO

Page 33: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

Fotografia to moja pasja. Robię zdjęcia potretowe, ale nie jest mi obca również makrofotografia. Od kilku lat uczęszczam na zajęcia klubu fotograficznegow Łańcucie, co dało mi możliwość uczestniczenia w kilku konfrontacjach fotograficznych. Dzięki fotografii mogę wyrazić siebie.

PASJE W ALO

Page 34: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 35: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 36: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 37: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 38: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 39: Pressja ALO (61) 06/2015

Z PORTFOLIOJOANNY PASIERB

PASJE W ALO

Page 40: Pressja ALO (61) 06/2015

ZOYA/ZUZANNA PLEŚNIAK

Z opinii recenzentkiTo ciekawe opowiadanie, z historią do przekazania. Życzę Jej powodzenia w pisaniu!Sylwia Chutnik – polska pisarka, kulturoznawczyni, laureatka Paszportu Polityki

LITERACKIE ALO

Otwieram oczy i widzę ją na parapecie. Siedzi i pali. Okno zostało zabite dechami, tylko jedna, mała smuga światła się przedostaje, oczywiście w dzień. Teraz jest ciemno. Dym unosi się w po-wietrze, zbierając u sufitu, a mi znów niedobrze.– Hej, co ty robisz? – szepczę, podnosząc głowę. Wzrusza tylko ramionami i bawi się, wypusz-czając kółka. Ładne. Chciałabym coś umieć tak dobrze, jak ona. Siadam na łóżku, owijając się kołdrą. Zimno mi, jak patrzę na jej drobne ciało, zakryte tylko cienką, czarną koszulką.

– Spalmy to, Annette – odzywa się cicho, a ja za-mieram. Ona nigdy nie zwraca się do mnie peł-nym imieniem, więc chyba mówi poważnie.

– A jak stąd wyjdziemy? – pytam, bo to w koń-cu ja jestem tą trzeźwo myślącą. – Okna nie ma, a nie wiesz, czy Lucasowi nie odbije i znów nie zamknie drzwi na klucz.

– Nie musimy. Możemy tu spłonąć – mówi, nadal zamyślona, i patrzy gdzieś w dal, chociaż nie bar-dzo wiem gdzie, bo widoków tutaj nie ma. Wy-gląda trochę, jak w transie, ale przywykłam, ona czasami tak ma. Tyle, że ja nie chcę umierać.– A mama? Jej też chcesz zrobić krzywdę?

– I tak nas przed nim nie obroni, dobrze wiesz.

– To nie znaczy, że musi zginąć... Przecież nie chcesz jej tego zrobić, no... – rozpaczliwie próbu-ję przywołać ją do porządku. Nigdy nie wiedzia-łam, że ma w sobie jakieś mordercze instynkty wobec kogokolwiek. Boję się.– Jeśli nas straci, to będzie jej jeszcze bardziej przykro, niż jak sama umrze i będzie z nami – patrzy na mnie, i znów ma swój zwykły ton gło-su. Ciekawe, przecież ona nie wierzy w życie po śmierci. Czuję, że dużo zrobi, żeby mnie przeko-nać.

– To ucieknijmy – proponuję nieśmiało po chwili.

– Jak?

– Jeszcze noc. Damy radę.

– Nie chcę. Złapie nas i będziemy miały proble-my. Ja wolę umierać.– Przestań – nie lubię, kiedy tak mówi, więc krzy-wię się lekko. Wzrusza ramionami i gasi papiero-sa w popielniczce. Skąd ona ją wzięła?

– Nie to nie – zeskakuje z parapetu, po czym wrzuca kilka ubrań do torby. Patrzę na nią zdu-miona. – Ruszaj się! – pogania mnie, wciągając

40

Page 41: Pressja ALO (61) 06/2015

ZOYA/ZUZANNA PLEŚNIAK

Z opinii recenzentkiTo ciekawe opowiadanie, z historią do przekazania. Życzę Jej powodzenia w pisaniu!Sylwia Chutnik – polska pisarka, kulturoznawczyni, laureatka Paszportu Polityki

LITERACKIE ALO

spodnie. Wiszą na niej, jak wszystko, ale nic nie poradzi na to, że jest taka mała. Idę jej śladem i ubieram się.– Dokąd chcesz pójść ? – pytam, bo – prawdę mówiąc – nie mam pojęcia.– Nie wiem, to był twój pomysł, ta ucieczka.

– Nie musimy...

– Więc podpalę tą ruderę – przystaje i zagląda mi głęboko w oczy. Jej spojrzenie przeszywa mnie na wylot; robi mi się zimno. – Ann, nie zostanę tu. Rozumiesz? Nie mogę.

Powiedziała ‘Ann’, więc oddycham z ulgą.

– No dobra, chodź – wzdycham cicho i pakuję pierwsze lepsze ciepłe ubrania. Bezszelestnie otwieram drzwi i wysuwam się z pokoju. Siostra idzie za mną, czuję to. Niektóre stopnie schodów trochę skrzypią, ale na szczęście dobrze wiemy, które to i staramy się ich unikać. Gorzej z drzwia-mi wejściowymi, bo jeśli Lucas je zatrzasnął, to będziemy musiały wyjść oknem..., a to nie bardzo mi się podoba. Nie jestem w tym zbyt dobra. Na szczęście udaje się wyjść po ludzku; na zewnątrz Zoya ze stoickim spokojem zapala papierosa. Kaszlę, bardziej po to, żeby wyrazić dezaprobatę, niż dlatego, że aż tak mi to przeszkadza.

– Mam was – słyszę za plecami i czuję lodowa-ty dreszcz na plecach. Głos Lucasa. A siostra już gdzieś zniknęła, naprawdę nie wiem, jak ona to robi, ale zazdroszczę jej.

Odwracam się powoli. Robię unik, kiedy on bie-rze zamach, wbiegam z powrotem do budynku. Dobrze przynajmniej, że wypił dużo piwa i ledwo

trzyma się na nogach, nie mówiąc już o trafianiu w cokolwiek. Z łatwością wsuwam się pod ku-chenny stół, a stamtąd biegnę do łazienki. Zamy-kam się po ciemku, żeby nie pamiętać o tym, jak wyglądała wanna, kiedy ostatnio Lucas siedział tu z Zoyą. Kucam na ziemi i chowam głowę między kolana. W ustach czuję smak krwi. Wypluwam do umywalki i płuczę wodą.

– Zo? – szepczę, mając nadzieję, że też wpadła na pomysł, żeby się tu ukryć. Nie słyszałam, jak wy-chodziła z tej dużej szafki pod sufitem, ale czuję, że siedzi na brzegu wanny i przeczesuje mi włosy palcami. Ona zawsze porusza się tak cicho, jak kot. I niewiele mówi.

– Kiedy tu wlazłaś? – irytuję się mimowolnie, ale to niesprawiedliwe, że się pojawia i ulatnia kie-dy chce. Ja tak nie potrafię, dlatego rzadko kiedy udaje mi się uciec przed laniem. Chociaż ona ma chyba gorzej ode mnie, kiedy już ją dopadnie... Głowa mnie boli od rozmyślania o tym, więc opieram się o jej kolana.

– Nie pamiętam – odpowiada, siadając obok mnie, żeby było mi wygodniej. Czuję na twarzy coś mokrego, pewnie namoczyła chusteczkę, ale jest zimna i przyjemna, więc przymykam oczy. Nie chcę jej powstrzymywać, choć wolę, kiedy to ja muszę się zajmować nią.

– Coś ci zrobił? – pytam. Kręci przecząco głową – zawsze tak robi. – Powiedz – proszę ją.– Nic – stwierdza twardo, wyrzucając chusteczkę do śmieci. Odpuszczam, bo i tak zobaczę, kiedy wyjdziemy.

41

Page 42: Pressja ALO (61) 06/2015

1880/MICHAŁ GRĘBOSZ

LITERACKIE ALO

42

Page 43: Pressja ALO (61) 06/2015

1880/MICHAŁ GRĘBOSZ

LITERACKIE ALORzecz dzieje się w roku 1880. Jedni lubią zimę, inni – wręcz przeciwnie. Ale nawet miłośnikom zasp śniegu, może ona nie być na rękę, jak się przekonał pewien kupiec na skutych lodem uli-cach Warszawy. Był bogaty, mógłby z łatwością znaleźć sobie sposób szybkiego i komfortowego transportu, ale lubił spacerować, żeby w pełni czuć atmosferę miasta. Było to tego dnia znacz-nie utrudnione przez fakt, że na oblodzonym bruku jego nogi fruwały we wszystkich kierun-kach jak rakiety z Katjuszy. Utrzymanie równo-wagi było syzyfową pracą, jeden nieuważny ruch i nasz bohater mógłby uderzyć głową o kocie łby. Był pewien, że już kilka razy przez przypadek per-fekcyjnie wykonał piruet rosyjski, najtrudniejszy z piruetów, a cały jego „spacer” pełen był wy-czynów akrobatycznych, których profesjonalni tancerze na całym świecie mogliby tylko pozaz-drościć. Zastanawiał się, czy przez to samo prze-rażające doświadczenie przeżył Napoleon na uli-cach Moskwy w 1812. Nie mógł dać się pokonać zaciekłemu żywiołowi, gdyż uraziłoby to jego dumę i cylinder.Stanisław Pozytywski, bo tak się nazywał, był bo-gaty, chociaż użycie słowa „bogaty” byłoby wiel-kim niedopowiedzeniem. Dzięki niewidzialnej ręce rynku, kontrolował sieć sklepów w różnych częściach Polski i dostawał tyle pieniędzy, że na widok tej kolosalnej góry złota nawet Jeremie-mu Wiśniowieckiemu gałki oczne wystrzeliłyby z czaszki z dużą prędkością, następnie zaś zosta-łyby przeniesione do czasów starożytnego Rzy-mu, by przestrzelić łopatki wielkiego zbrodniarza Gajusza Juliusza Cezara.Nagle kupiec został wyrwany ze skupienia przez głos brzmiący jak werbalne ucieleśnienie mycia twarzy po goleniu papierem ściernym, mówiący:

– Dałby mnie pan choćby kopiejeczkę?

Pozytywski zatrzymał się, by spojrzeć na roz-mówcę bez obawy tzw. wykopyrtnięcia się.

– Jedną kopiejeczkę? – dodał błagalnie nieznajo-my.Pozytywski zerknął na niego. Był to typowy ulicz-ny biedak, mający na sobie ubranie wyglądające, jakby je zdjęto z kogoś, kto w nieszczęśliwy spo-sób znalazł się w środku trajektorii salwy artyle-ryjskiej. Pozytywski pomyślał, że ten człowiek jest niebezpieczny i nie byłoby rozsądnym dener-wować go, bo było oczywiste, że posiada szeroką władzę nad zakazanymi zaklęciami.– Bierz pan całego rubla – rzekł w taki sposób, że nie dało się dokładnie odróżnić, czy to głos kogoś umierającego na hipotermię, czy kogoś umiera-jącego na zawał serca, po czym niezdarnie wrę-czył biedakowi rubla.– Nie ruszaj się pan, pomogę panu trochę – od-powiedział z radością nieznajomy, po czym, za-nim Pozytywski zdążył zaprotestować, pchnął go, wprawiając kupca w ruch jednostajny pro-stoliniowy po lodzie i ruch obrotowy względem własnej osi, które przeniosły go na drugi koniec ulicy.

W jego stronę zbliżał się niski młodzieniec, ma-jący najwyżej 18 lat. Nie byłoby w tym nic dziw-nego, gdyby nie to, że mimo zimna miał na sobie białą koszulę, czerwony krawat, spodnie, skórza-ne buty i uszankę oraz nie ślizgał się w ogóle na lodzie – stąpał pewnie, jak po ziemi, a jego kro-ki nie wydawały żadnych dźwięków. Było w nim jeszcze coś dziwnego, ale Pozytywski nie mógł dokładnie określić co.

– Stanisławie Pozytywski! Wstawaj, mamy spra-wy do załatwienia.– Skąd znasz moje imię? – spytał, niezdarnie się podnosząc, Pozytywski.– Ha…! Wiem więcej, ale to nie jest teraz ważne. Ważny jesteś teraz ty, bo to ty jesteś problemem.– Wydaje mi się, że problemem jest to, że w cią-gu jednej godziny spotkałem dwie dziwaczne osobistości. Chociaż, za przeproszeniem, pan

43

Page 44: Pressja ALO (61) 06/2015

1880

LITERACKIE ALO

Page 45: Pressja ALO (61) 06/2015

1880

LITERACKIE ALOjest… bardziej zagadkowy.

– Nie zmieniaj tematu, bo się rozproszę – rzucił nieznajomy. – Jestem Godot, jestem duchem z przyszłości i mam sprawę, od której zależy two-ja przyszłość.

„Duchem? To by wyjaśniało tajemnicę braku od-dechu, ale czy naprawdę coś takiego mogło być możliwe?” – myślał Stanisław.

– Jest pan duchem z przyszłości? Trudno mi w to uwierzyć – rzekł z powątpiewaniem Pozytywski, po czym wyciągnął rękę, zamierzając dotknąć nią ramienia „ducha”. Jego ręka przeniknęła przez ciało ducha jak przez powietrze. Pozytywski po-czuł tylko chłód, większy od siedzenia na oblo-dzonej kostce przez kilka minut.

– J... jak to…? - wypowiedział zdziwiony.

– Jestem niematerialny? Nawet nie zauważyłem. Interesujące – stwierdził zafascynowany Godot i zaczął uważnie analizować swoje górne kończy-ny, podczas gdy Pozytywski wpatrywał się w nie-go w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć.Minęło kilka minut ciszy, w których duch zdążył dokładnie przyjrzeć się każdemu centymetrowi kwadratowemu na swoich rękach i zapomnieć, po co przyszedł. Po jakimś czasie Pozytywski przypomniał sobie, że duch miał do niego jakąś sprawę, więc odzyskał zdolność komunikacji i rzekł:

– Wspominał pan o jakiejś sprawie związanej ze mną, tak?Godot spojrzał na niego oczyma mówiącymi, że nie wie, o co chodzi. Widocznie nie żartował, mó-wiąc, że zmienianie tematu może go rozproszyć. Dopiero po chwili zębatki w jego głowie ruszyły, przypomniał sobie swój cel i oznajmił:– Tak! Bardzo ważna sprawa, od której zależy twoja przyszłość!– Dziękuję, usłyszałem za pierwszym razem.

– Ha…! Niezbędne jest zrozumienie całości pro-blemu. Należy się upewnić, że wszystko jest ja-sne i przejrzyste.

– Rozumiem… Więc na czym polega ten pro-blem? – spytał Pozytywski.„Oszalałem! – pomyślał – to jest prawdziwa zja-wa, do tego roztargniona, a ja z nią rozmawiam!”– Człowieku o nędznym duchu, zaprzątniętym je-dynie marnymi sprawami ziemskimi, wierzysz we mnie, czy nie?

– Wierzę – westchnął Pozytywski. – Muszę wie-rzyć. Powiedz mi jednak, dlaczego duchy włóczą się po świecie? Dlaczego przychodzisz mnie mę-czyć?

– Martwisz się w życiu tylko rzeczami material-nymi i skupiasz się na mnożeniu swojej góry pie-niędzy, podczas gdy zaniedbujesz samego siebie i w duszy czujesz pustkę, bo brakuje ci czegoś głębszego.– Panie Godocie, powiedz krótko i węzłowato, co zamierzasz? – Odwiedzimy – mówił dalej Godot – trzech ludzi w różnych epokach , w nadziei, że po drodze się czegoś nauczysz.

– Tak naprawdę nie wie pan, co robi, mam rację? – spytał Pozytywski.– Nie zmieniaj tematu, bo się rozproszę. Musimy ruszać! Jesteś gotowy?– Chwileczkę, chyba nie ruszamy już teraz? I do-kąd?– Oczywiście, że teraz. Wyglądasz, jakby ci było zimno, nie ma co stać na tym chłodzie. O to dru-gie nie musisz się martwić. Zapewniam, że wiem, co robię.

– Nie jestem gotowy – zaczął mówić Pozytywski, ale duch dotknął jego ramienia i nagle ciemność stanęła mu przed oczami.

45

Page 46: Pressja ALO (61) 06/2015

EDSEL KAPŁANKA NILU/MARZENA BYLAK

LITERACKIE ALO

Z każdą kolejną chwilą nabierała mocy. Czuła, jak komórki jej ciała powoli rozpadają się pod wpływem dziwnego promieniowania i two-rzą się na nowo, te same, a jednak inne. Towarzy-szący temu ból, niemal odebrał jej świadomość. Stalowe oczy nie widziały nic poza sklepieniem egipskiej świątyni i zarysu kapłana, który ma za-miar wyciąć jej serce i złożyć w ofierze. Chciała się uwolnić, ale jej ręce i nogi były przywiązane do kamiennego filara, którego chłód czuła za plecami. Desperackie myśli nie pozwalały się jej poddać. I wtedy właśnie, w sekundzie, w której kapłan odśpiewując słowa inkantacji miał zadać śmiertelny cios, ktoś ugodził go sztyletem w ple-cy.

– Ramzesie!!! – wrzasnęła, gdy chłopaka otoczyły straże. Walczył dzielnie, ale oboje wie-dzieli, że jego dni zostały policzone. Poczuła ból tak wielki, że krzyk uwiązł jej w gardle. Uwolniła swoje ręce i nogi, ale było już za późno, jeden ze strażników ugodził Ramzesa śmiertelnie w pierś. Upadła na kolana przy nim, i wzięła jego dogasa-jącą twarz w dłonie, by złożyć na sinych ustach

ostatni pocałunek. Nie pamiętała dokładnie co się stało później, ale strażnicy przy pomocy ka-płanów, w końcu uwięzili ją w sarkofagu. Ile cza-su minęło od tego dnia? Co przeżywała w samot-ności, ciemności i ciszy nie mogąc umrzeć... Aż do dnia, w którym młody archeolog Kobe usłyszał le-gendę i rozpoczął poszukiwania. Wieśniacy, któ-rych pytał o „demona” pochowanego żywcem, albo nie odpowiadali nic i odchodzili w przeraże-niu, albo mówili aby porzucił swe poszukiwania i wrócił do domu, póki jeszcze może. On jednak nie zrażał się i szukał dalej. Latem 1904 roku, po niemal dwóch latach wyczerpujących poszuki-wań, wielu zaciągniętych długach oraz legionie nowych wrogów, stanął u wrót świątyni ukrytej w górskim zboczu. Dziesięciometrowe posągi mężczyzny i kobiety podtrzymywały widowisko-wy dach, pomagały im w tym rzędy kolumn, rów-nie imponujących i pokrytych hieroglificznym pismem sprzed pięciu tysięcy lat, w którym opi-sana została historia pogrzebanej tu istoty. Kobe pchnął drzwi, które ustąpiły z wyraźnym jękiem i skargą.

46

Page 47: Pressja ALO (61) 06/2015

EDSEL KAPŁANKA NILU/MARZENA BYLAK

LITERACKIE ALO

– Panie Kobe, niech Pan tam nie wcho-dzi – jeden z miejscowych ludzi zaklinał go aby porzucił swój plan, jednak ten zignorował go i zanurzył się w ciemności korytarza. Szedł dłu-go błądząc w ciemnościach, nie wiedział dokąd idzie, wydawało mu się, że skręca w prawo a póź-niej w lewo, potem znów w lewo. Stracił poczu-cie czasu, opanowała go nostalgia i beznadziej-ność, w końcu zawołał w starodawnym języku “Kapłanko wskaż mi drogę!!”. Jego słowa odbiły się echem od zimnych kamiennych ścian, i po-czuł chłodny powiew i zapach świeżych kwiatów. Poszedł w stronę, z której dobiegał szum wodo-spadu. Po kilkunastu minutach stanął w progu olbrzymiej sali, rosły w niej wielkie i stare drze-wa, a wodospad rozlewał się w głębokie, kry-stalicznie czyste jezioro. Na którym znajdował się sarkofag i płaskorzeźba, porośnięta zielonym mchem. Nie tracąc czasu zdjął buty i rzucił się w wodę. Kilkoma zwinnymi ruchami dopłyną do Niej. Cel jego podróży był na wyciągnięcie dłoni. Moc jaka otaczała sarkofag niemal elektryzowa-ła powietrze. Kobe pchnął pokrywę, która spadła

na ziemię roztrzaskując się z hukiem w drobne kawałeczki. Jego oczom ukazała się Edsel. Śnia-da skóra pomimo tysięcy lat zamknięcia nadal miała piękny złoty odcień, a ciemne włosy wiją-ce się w puklach spływały jej aż do zgrabnej talii. Powoli jej powieki rozchyliły się ukazując parę stalowych oczu, w których zdawały się odbijać wszystkie gwiazdy. Cicho uniosła się w powie-trze. Kobe był tak przerażony, że nie wydobył z siebie ani jednego słowa. Nagle ktoś wbiegł do sali, byli to mężczyźni ubrani w miejscowe stro-je, wycelowali łuki i strzelili w kapłankę. Samo jej spojrzenie zatrzymało strzały, które spadły z brzękiem na ziemię. Cicho powiedziała trzy słowa w nieznanym Kobe języku, i spod ziemi wyłonił się olbrzymi lew, który z rykiem ruszył na mężczyzn, pożerając ich w mgnieniu oka.

Gdy było już po wszystkim Edsel podeszła do młodego archeologa i powiedziała łagodnie: – „Dziękuję Ci Kobe, synu Ardena, że uwolniłeś na ten świat boginię zemsty”.

47

Page 48: Pressja ALO (61) 06/2015

PIEŚŃ O RUDYM MŁODZIANIE - STEFANIE/WERONIKA NOWAK, KLASA III B

LITERACKIE ALO

Otóż, rzecz działa się jakieś siedem wieków temu,Gdy zabierano bogatym i dawano biednemu,

Gdzie ceniona była cnota, honor oraz męstwo

A w walce uczciwie odnoszono zwycięstwo

Tak też w pewnej wiosce pobożni ludzie są-dzili, Dopóki sprzymierzeni królowie się nie pokłó-ciliNastała wojna i dla prostych ludzi znikąd po-mocy –Najeźdźcy łupili i chlali od rana do nocy

W takim stresie biedni chłopi bytować musie-liI, aby zachować życie, oddawali co mieli

Trwa to wszystko już od ponad półtora mie-siącaA udręk, narzekań i zmartwień wciąż nie ma końca…

Jeszcze kilku zbirów zaczęło sobie prawa ro-ścićI w tej niewielkiej wioseczce nazbyt często gościć;Wnosili panikę i niemiłosierny chaos

Jakich czasami po wielkich bitwach było mało!

Król bezradny posłał herolda z taką przemo-wą:„Kto przegna z ziem naszych tych łotrów ze złą renomą,Temu oddam większość moich włości w po-siadanie,A moja jedyna córka jego żoną zostanie”

Posłyszał to również pewien rudy młodzian z gminu,Który w swej wsi z pewnego już zasłynął czy-nu –Przed dwoma zbójami obronił Wychodek za wzgórzemA wychodki to unikat – chłopak stał się jego stróżem

A od wykorzystanego w tej walce oręża

Dzierżył miano Kijowy Stefan – a to ksywa mężnaPrócz tego nosił tarczę i dzidę średniej wiel-kościOraz koszulę i spodnie nie pierwszej już świe-żości

Postanowił wziąć sprawy w swe niemyte ręce

48

Page 49: Pressja ALO (61) 06/2015

PIEŚŃ O RUDYM MŁODZIANIE - STEFANIE/WERONIKA NOWAK, KLASA III B

LITERACKIE ALO

49

Page 50: Pressja ALO (61) 06/2015

stwę błotaI najzwyczajniej w świecie – pchnęli drewnia-ne wrota

A widok jaki ujrzeli był nader niesłychany:

Każdy mijany człowiek wydawał się być obłą-kanySpalone chaty, wszędzie kłąb dymu, znisz-czone wszystko…Ta cała wioska to jedno wielkie pogorzelisko

Wciąż harde serce Stefana kazało sołtysa szukaćA przytomny rozum chciał, by jak zwykle, na zimne dmuchaćI, aby najlepiej wraz z tą mizerną koniną,

Po cichutku się wycofać i uciec hen doliną

Postanowił jednak zajrzeć do jakiejś gospo-dziny;Obmyśli plan na tych chamów zuchwałe od-wiedzinyPoza tym wypocznie, zarówno on jak i cha-beta,Bo wtedy będzie walczyć jak rycerz a nie ka-leka

Tak zrobili. Choć zamierzonych celów spełnić nie mógł,Gdyż zmęczony i miodem upojony legł ni-czym trup…I wnet ptaszki ćwierkały szaleńczo i słońce wschodziłoA tu Stefanowski łeb pękał i w gardle suszyło

–Pozbyć się ciemiężców i położyć kres owej męceMieć na własność część królewskich ziem i zostać tanem miejskimA z księżniczką z chęcią się… złączyć węzłem małżeńskim

„Ja się tego podejmę!” rzucił głośno Stefan do tłumu,Który teraz wlepiał w niego oczy wśród szep-tów szumuJakiś starzec spytał: „Jak cię zwą, rudy, cnotli-wy chłopcze?”„Kijowy Stefan, bo (bierze drąga) kijem ich ugoszczę!”

Ale nim ruszył na spotkanie z ową przygodą,

Dowiedział się, jak dotrzeć tam całej drogi połowąGawiedź dała mu skromny zapas żywności i stary hełm,A także siwą chabetę z przekrzywionym łbem

No więc pojechał ten rycerzyk, jednak bez im-petuA było tyle przeszkód, ile liter alfabetu

Przez bagna, puszcze, wąwozy i niebezpiecz-ne jary…Gdy koń opadał z sił, Stefan brał go na swe bary

Aż w końcu, wielce strudzeni, dotarli do celu!

Myśleli, czy nie użyć by tu jakiegoś fortelu…

Lecz ostatecznie prześlizgnęli się przez war-

50

Page 51: Pressja ALO (61) 06/2015

PIEŚŃ O RUDYM MŁODZIANIE - STEFANIE/WERONIKA NOWAK, KLASA III B

LITERACKIE ALO

51

Page 52: Pressja ALO (61) 06/2015

W takim to stanie [ledwo] zszedł na dół, na śniadanieI z nadludzkim wysiłkiem usiadł na którejś ła-wie –Obok jakichś trzech barczystych koleżków.. mniejsza z tymTylko coś tutaj nie grało; nie wiedział jeszcze z czym…

Bo był zbyt zamroczony, by szybko połączyć wątkiI niczego nie świadomy, zamówił dwa gołąbki

A tu zaraz mu do ucha bas chrapliwy przema-wia:„Te, rudy, tu bez pozwolenia od tak się nie siada”

I nie tylko ten głos sprawił, że włosy się zje-żyły –Również bliższy wgląd na nich nie był Stefa-nowi miły:Mordy mieli paskudne, zarośnięte i przepite

Ale najgorsze były ich pasy w broń obfite

Jako, że gdy jeszcze gwałtownie z siedzeń po-wstaliI z powodzeniem swym wzrostem dęby przy-pominali,Nasz mały rycerz odzyskał już dawną spraw-ność myślenia –Połapał się, że te typki to ci do wypędzenia

Gorączkowo zaczął kombinować co teraz po-cząć,Skoro zostawił na górze rynsztunek, by odpo-

cząćNagle wspomniał sobie o beczkach wina za kontuarem,Których to malutko wypił – tylko jedną.. dwie.. no, parę

Nie tracąc dłużej czasu, a przy tym swój ge-niusz chwaląc,Zakrzyknął do wandali już w stronę lady ru-szając:„Czekaliśmy tutaj na was niecierpliwie pano-wie,Proszę, oto najlepsze wino pod słońcem – na zdrowie!”

To był genialny pomysł, który na bank go ocali!I rzeczywiście: nie minęła chwila – oni duldali

A gdy już się nieźle wstawili i zaczęli śpiewać,

A później tańczyć, rechotać i wkoło stołu bie-gać

Stefan poczuł, że zbliża się ta wiekopomna chwilaI, że podniecenie (w sercu, w sercu…) się na-silaWziął sznur z kąta, cicho, by podejrzanym się nie wydaćI pod pretekstem zabawy zaczął tych trzech obwiązywać

Tak oto trzy chłopiska legły po prostu na zie-mi.Kryjący się po kątach ludzie stali oniemieni,

Lecz zaraz zaczęli wiwatować i ze szczęścia płakać

52

Page 53: Pressja ALO (61) 06/2015

I ze swym rudym wybawcą z zapałem się bra-tać

I nie minęła chwila jak zjawili się dwaj możni,

Za nimi orszak liczący jakieś dziewięć sążni,

Do tego sam król w powozie! I to chyba z cór-ką!!(Każdy członek - każdy - Stefana pokrył się gę-sią skórką)

„Dzielny mężu! – ryknął możny – Dzięki ra-mieniu silnemu,Rycerskiej cnocie, odwadze i Bóg wie jeszcze czemu,Zmniejszyłeś kłopotów naszego władcy wiel-ką ilośćCzym zyskałeś jego szacunek i księżniczki mi-łość”

W niebotycznym stresie Stefan, już wraz z ko-byłąŚciskany przez dziewczęta z – o zgrozo! – wina baryłą,Porwany wnet został i na rękach tłumu nie-siony,Jak się szybko zorientował, w kierunku przy-szłej żony,

Którą to król-teść zasłonił swoim brzuchem wielkimMieszczącym niezliczone strawy oraz trunek wszelki.Stefan i chabeta ukłonili się bardzo nisko

A kątem oka dostrzegli księżniczki wielkie wą-sisko

Naszych bohaterów obleciał strach i szok niemałyI razem z resztą wieśniaków wytrzeszczali swe gałyStefan z trwogą jakiegoś chłopa szybko po-chwyciłI podstępnie królewskie ramiona nim za-szczycił

Spryciarz, kontent z podpuchy, krzyknął: „Chwała jemu, chwała!”„Chwała! Niech żyje młoda para!” podjęła gawiedź całaTymczasem Kijowy Stefan susami do karcz-my wrócił,Dzidę, tarczę, hełm w dzikim pośpiechu na konia wrzucił

I ruszył wierząc , że niczego złego nie napo-tkaNie żałując tytułów, wieśniaka ani Wychodka

I ten rudy młodzian z gminu ufał, że za Wiel-ką WodąCodziennością nie stanie się kobieta z wą-sem i brodą!

Tu na koniec dodać wypada, że księżniczka z podmiany bardzo rada.

PIEŚŃ O RUDYM MŁODZIANIE - STEFANIE/WERONIKA NOWAK, KLASA III B

LITERACKIE ALO

53

Page 54: Pressja ALO (61) 06/2015

Złap nas w sieci!