wiera iwanowna krzyżanowska - gniew boży t.i

Upload: 7some742603219

Post on 02-Mar-2016

117 views

Category:

Documents


1 download

TRANSCRIPT

  • Wiera IwanownaKrzyanowska

    Picioksig ezotorycznydziewiciotomowy

    GGGGNNNNIIIIEEEEWWWW BBBBOOOOYYYYTom I

    wydane przez

    Powrt do NaturyKatolickie publikacje

    80-345 Gdask-Oliwa ul. Pomorska 86/d tel/fax. (058) 556-33-32

  • SSppiiss rroozzddzziiaaww

    Rozdzia I str - 2Rozdzia II str - 10Rozdzia III str - 16Rozdzia VI str - 24Rozdzia V str - 29Rozdzia VI str - 37Rozdzia VII str - 44Rozdzia VIII str - 51Rozdzia IX str - 61Rozdzia X str - 69Rozdzia XI str - 75Rozdzia XII str - 81Rozdzia XIII str -85Rozdzia XIV str - 94

    GGGGNNNNIIIIEEEEWWWW BBBBOOOOYYYY TTTTOOOOMMMM IIII

    RR OO ZZ DD ZZ II AA II

    Pierwsze promienie wschodzcego soca zaleway zotem i purpur wieczne niegi himalajskichszczytw, a yciodajne wiato okryo blaskiem gbok dolin, otoczon sterczcymi, szpiczastymi ska-ami i poprzecinan, zdawaoby si, bezdennymi przepaciami.

    Krt ciek, wijc si nad krawdzi ska, dostpn zaledwie dla grskich kz, wolnym lecz pew-nym krokiem szo trzech ludzi w stroju Hindusw. Na przodzie szed czowiek wysokiego wzrostu, chudy,o brzowej twarzy. By to mczyzna w rednim wieku, lecz w jego duych, czarnych oczach wiecianieugita wola i potna sia.

    Obaj jego towarzysze podry to pikni, modzi ludzie, powani i zamyleni. Kiedy niebezpiecznacieka wyprowadzia ich na niewielk paszczyzn skaln, wszyscy trzej zatrzymali si, aby odpocz.Nad czym si tak zadumae Supramati?- z umiechem zapyta czowiek o brzowej twarzy. Zapatrzy-em si na te dziwnie wspaniae i dzikie okolice, t ponur, wsk rozpadlin czynic wraenie bezden-nej przepaci. Doprawdy mona by sdzi, e to jedno z wej do pieka, ktre opisywa Dante. Nawetowek Dore nie potrafiby stworzy czego bardziej fantastycznego jak ta uderzajca rzeczywisto.I przez takie diabelskie miejsca, prawdziwe uosobienie bezpodnoci i mierci, idziemy do rda ycianaszej planety?... Czy daleko do niego Ebramarze?

    - O! Czeka nas jeszcze spory szmat drogi - odpowiedzia zapytany. Ominiemy zrb widniejcej tamskay, a za ni dopiero znajduje si rozpadlina otwierajca wejcie w podziemny wiat, dokd mamydoj. A wic w drog, przyjaciele! Widz, e Dachir ponie z niecierpliwoci.

    Ten, ktrego dotyczyy te sowa lekko si zarumieni, lecz nie protestowa. Ze zwinnoci i pewno-ci grskich kz wszyscy trzej przebyli zrb skalny i weszli w znajdujc si po drugiej stronie wski ciemn rozpadlin. Znaleli si w ciasnym, krtym przejciu, ktre si stopniowo rozszerzao. Kiedyszeroko drogi pozwalaa im ju swobodnie porusza si i sta, podrni zapalili wiszce u pasw po-chodnie i miao ruszyli w dalsz drog.

    Czytelnicy nasi, ktrym znane s dwie pierwsze czci tej powieci: Eliksir ycia i Magowie, po-znali niewtpliwie hinduskiego maga Ebramara i dwch jego uczniw, czonkw Bractwa Niemiertel-nych; modego lekarza Ralfa Morgana, bdcego od czasu wstpienia do tajemnej spoecznoci, ksi-ciem Supramati i Dachira, legendarnego kapitana widmowego okrtu. Skoczywszy pierwszy okres

    2

  • swego wtajemniczenia, ludzie ci powrcili do Indii dla prowadzenia dalszych nauk pod kierownictwemEbramara. Szybko posuwali si przejciem, ktre stopniowo stawao si coraz szersze i bardzej sklepio-ne, a przy blasku pochodni sprawiao fascynujcy widok. Wszdzie wisiay dziwacznego ksztatu stalak-tyty; grube i wiecce jak brylanty krople zastyge po cianach i powoli wszystko przyjmowao zielonka-wy odcie. Nagle za zakrtem znaleli si w niewielkiej jaskini, ktra przy blasku pochodni zajaniaa jakolbrzymi szmaragd. Modzi ludzie wydali okrzyk zachwytu.

    - Boe! Jaka wspaniao! Stokro pikniejsza od bkitnej groty na Capri! - zachwyca si Dachir.Skoro wam si to miejsce podoba, to zatrzymamy si tutaj, eby odpocz i pokrzepi swoje siy - rzekEbramar, zatykajc pochodni w szczelin skaln i siad na duym kamieniu. Towarzysze poszli za jegoprzykadem. Nastpnie wyjli z woreczkw okrge chlebki i malekie buteleczki z mlekiem, za Ebra-mar wydosta zza pasa krysztaowe pudeko zawierajce kulk z rowego, pachncego ciasta i poknj.

    - Ciekawym byoby dowiedzie si w jaki sposb i przez kogo zostaa odkryta ta droga do rdaeliksiru ycia? Trudno znale j miertelnemu i nie atwo i po niej nawet niemiertelnemu - zauwa-y Supramati.

    - Jeeli chcecie, opowiem wam legend o tym jak zostaa odkryta pierwotna materia - rzek Ebramar.Zauwaywszy ciekawo uczniw, mag rozpocz swoje opowiadanie.

    W bardzo odlegych czasach, o ktrych w historii nie zachowao si nawet wspomnienie, w pewnymwielkim miecie, na miejscu ktrego od wiekw ju rosn dziewicze lasy y uczony Hindus imieniemUgrazena. By to wity starzec o przykadnym yciu i wielkiej mdroci, lecz nie by lubiany w rodzin-nym miecie, a wielu nawet nienawidzio go dlatego, e surowo sdzi wystpki swoich wspobywateli,nie oszczdzajc nikogo i bezlitonie potpia ich przestpstwa i wykroczenia. Mieszka samotniew skromnym domku w pobliu jednej z wikszych wity; ludzie uciekali od niego obawiajc si suro-wych napomnie. Lubia i szanowaa witego starca jedna tylko modziutka bajadera przy wityni. Od-wiedzaa go, przynosia poywienie, czyst odzie i w miar moliwoci przychodzc mu z pomoc,a szczeglnie od tej pory kiedy Ugrazena, od wielu lat cierpicy na oczy - zupenie olep. Lecz wrogo-wie witego starca wybrali ten wanie czas jako najodpowiedniejszy dla dokonania zemsty i postano-wili najpierw wypdzi go z miasta, a nastpnie zabi.

    Przypadkowo bajadera dowiedziaa si o tym niecnym zamiarze, uprzedzia starca i ucieka z nim,postanawiajc powici si dla niego. Chocia lepiec i dziewczyna ukryli si w grach, wrogowie spo-strzegli ich ucieczk, wpadli na lad i rozpoczli pocig. Uciekinierzy doszli do najbardziej niedostp-nych miejsc, a starzec bezustannie wysawia Brahm i wzywa jego pomocy. Bg przyprowadzi ich dorozpadliny w pewnej skale, gdzie si ukryli trafiajc na t podziemn drog, ktr my teraz idziemy.Lecz szli oni po ciemku, nie wiedzc dokd droga prowadzi.

    Starzec by spokojny, a dziewczyna pakaa z alu, a oczy jej zapuchy od ez. Nagle usyszeli gu-chy szum wodospadu i kiedy bajadera wycigna rk poczua jaki pyn, ktry pociek jej po palcach.Poniewa oboje umierali z pragnienia, dziewczyna zaczerpna swoim kamiennym kubkiem to, co uwa-aa za wod: napoia Ugrazen i napia si sama. W teje chwili poczua jakby uderzenie w gow,a ciao jej poera ogie. Pomylaa, e ju umiera i pada bez zmysw na ziemi. Ile czasu upyno,bajadera nie bya w stanie odpowiedzie. Kiedy si ockna zdawao si jej, e ni czarowny sen. Lea-a obok strumienia pynnego ognia, a w odlegoci kilku krokw widniaa obszerna, zalana wiatem gro-ta i w niej kaskad spywa potok tego ognistego pynu. Nie zdya jeszcze przyj do siebie ze zdumie-nia, gdy nagle ujrzaa schylonego nad sob nieznajomego, piknego modzieca. Krzykna i skoczyana nogi w wielkim strachu, lecz on rzek do niej: ja jestem Ugrazena i nie rozumiem jaki cudem wrciami modo.

    Pocztkowo bajadera nie chciaa wierzy, lecz kiedy zobaczya utkan przez siebie odzie i usysza-a o tym, co dotyczyo ich obojga: przekonaa si wreszcie, e mwi prawd. Weszli oboje do groty, e-by z bliska ujrze to bajeczne widowisko i wwczas we wgbieniu zauwayli sdziwego starca, ktry ichzapyta czego potrzebuj. W odpowiedzi wyjawili wszystko, a wtedy str rda rzek im:

    - Jak mam nazwa was, ktrych Brahma przyprowadzi tutaj, szczliwymi czy te nieszczliwymi? Skosztowalicie pierwotnej materii, ktra jest eliksirem ycia i nie umrzecie; bdziecie y bardzo

    dugo, prawie wiecznie. Napenijcie wic czar drogocennym pynem i dawajcie go tylko tym, kogo poko-

    3

  • chacie caym sercem. Bajadera zaczerpna peny kubek ognistego pynu, po czym oboje opucili grot i powrcili midzy

    ludzi. Nikt nie pozna Ugrazeny, ktry ze swoj on zamieszka w grach i to oni stali si pierwszymizaoycielami Bractwa Niemiertelnych.

    Ebramar zamilk i smtnym wzrokiem popatrzy na swoich uczniw, ktrzy suchali go w skupieniu.Szczliwi my jestemy w istocie, czy te nieszczliwi? - zapyta Supramati. - Nieszczliwi! - odrzekDachir. Tak jest nieszczliwi dlatego, e ju krtkie stosunkowo ycie, jakie 60 - 70 lat moe rozczaro-wa czowieka i wywoa pragnienie mierci. Jakie mki przechodzimy my, zmuszeni wie niesko-czone ycie wrd tpych, podstpnych, faszywych i wystpnych ludzi, nie majc przy tym nic wsplne-go z tym spoeczestwem, w ktrym od czasu do czasu zmuszeni jestemy y i widzie jak wszystkowokoo nas umiera. ywe zagadki, ludzie innego wiata chowajcy w znuonej duszy wspomnieniai wraenia tylu wiekw, tylu rnych cywilizacji, wiecznie samotni i obcy pord rojcego si wkooi szybko zmieniajcego si czowieczestwa - jestemy potrjnie nieszczliwi! W gosie jego taia siniewypowiedziana gorycz, za w oczach Supramatiego pokazay si zy.

    - Aeby rozjani wasze dugie ycie moje dzieci i wskaza tego ycia cel, dano wam nauk; czysti wielk nauk, ktra wywysza was ponad ludzko nieokrzesan i wystpn, oczywicie na skutekswej ciemnoty. Wam udostpniono janiejsze i doskonalsze pojmowanie Bstwa; zasona skrywajcadla innych wiat niewidzialny, dla was jest odsonita; i wreszcie macie otwarty dostp do najniezwyklej-szych wielkich tajemnic natury, ktr na przykad za chwil bdziecie si upaja. Gos Ebramara dwi-cza surowo, a jednoczenie zachcajco. Sowa jego wywoay natychmiastowy skutek.

    - Wybacz nam nauczycielu nasz sabo niegodn tej wiedzy, jak ju zdobylimy - rzek Suprama-ti. A take i nasz niewdziczno, za wszystkie darowane nam przez los dobrodziejstwa - doda Dachir.

    - Widz, e ju zwyciylicie mimowoln sabo, a to, co zobaczycie mam nadziej, zupenie wasuspokoi i pogodzi z waszym pooeniem niemiertelnych.

    Tymczasem w drog moi przyjaciele! - rzek Ebramar z dobrodusznym umiechem wstajc z miej-sca. Wszyscy trzej wyruszyli w dalsz drog. Podziemne przejcie, ktrym szli coraz bardziej si roz-szerzao, sklepienia byy coraz wysze, spadek coraz bardziej pochyy; po bokach otwieray si przej-cia, a pochodnie okazay si wkrtce niepotrzebne, gdy pojawi si pblask jakiego nieokrelonegokoloru. I nagle przed nimi otwaro si tak czarowne i niezwyke zjawisko, e Dachir i Supramati oniemie-li ze zdziwienia i zatrzymali si.

    Na pierwszym planie wida byo olbrzymi uk, wykuty w sklepieniu przez sam natur, na podobie-stwo bramy gotyckiej wityni. Za tym wejciem rozcigaa si olbrzymia grota ze sklepieniem, gincymgdzie w niedosigej dla oka wysokoci. Olepiajce, lecz zarazem dziwnie delikatne wiato opromie-niao wszystko dokoa; stalaktyty i stalagmity lniy jak diamenty. Powierzchnia dna groty wznosia si a-godnie szerokimi stopniami i za najwyszym z nich pyszni si w swej wspaniaoci olbrzymi, na kilkametrw szeroki, ognisty strumie, pocztek ktrego znika w nieprzejrzanej wysokoci sklepienia.

    Otoczony iskrzcym i migotliwym obokiem, tajemny strumie bi ognist fontann ze zotymi i purpu-rowymi odcieniami. Bulgocce fale staczay si po stopniach, u podna ktrych mieci si wielki, natu-ralny basen, a nadmiar, ognistymi strugami spywa w liczne boczne galerie, z ktrych jedne byy wyso-kie i szerokie, drugie znw niskie i wskie, jak rozpadliny. Nad basenem i wyej w caej grocie, na podo-biestwo oboku, unosia si zocista mga.

    Supramati i Dachir jakby zastygli, zachwyceni bajeczn piknoci obrazu. Oczarowany ich wzrokbdzi od ognistego wodospadu do dziwacznych koronek pokrywajcych ciany, zwieszajcych si gir-land i przechodzi z nisz na kolumienki. A wszystko to janiao, migotao i mienio si rnymi barwami:ciemnoniebiesk jak szafir, czerwon jak rubin, zielon jak szmaragd, wreszcie fioletow, jak ametyst.

    - Boe Ojcze Wszechmogcy, jakie cuda stworzya Twoja bezgraniczna mdro, a dobro Twojaobdarzya nas szczciem zachwycania si nimi! - przemwi Supramati, przyciskajc obie rce do pier-si.

    - Tak, moje drogie dzieci, wielk jest aska Stworzyciela, ktry da nam mono zblienia si do jed-nej z najwyszych tajemnic tworzenia. Wasz zachwyt i wzruszenie s zupenie naturalne, poniewa wi-dzicie przed sob rdo ycia, istotny pokarm planety, ognisko zachowania i odnawiania czynnychi twrczych si przyrody. Dawniej dziewi podobnych rde nasycao planet; obecnie sze z nich zu-

    4

  • penie wyscho, a trzy pozostae rwnie utraciy ju cz swojej siy. Kiedy zniknie ostatnie z nich,chd i mier obejm nasz ziemi.

    - A wtedy? - przemwi z trudem Supramati.- Wtedy opucimy skazan na mier ziemi i poszukamy przystani na nowej planecie, eby tam

    spaci nasz ostatni dug wtajemniczonych i zoy wreszcie cielesne brzemi; po czym wrcimyw wiat pozagrobowy. Lecz do tego jeszcze daleko, e tymczasem nie warto nawet myle o tym - do-da Ebramar spostrzegszy, e jego towarzysze zadreli i pobledli.

    - A teraz moje drogie dzieci pomdlmy si! Dopiero w tej chwili Dachir i Supramati zauwayli, eprzed basenem wznosi si jak gdyby otarz. By to szeroki, w ksztacie szecianu przezroczysty kamie,a na nim na podstawie z tego materiau sta krysztaowy kielich napeniony pierwotn materi, z ktrejwypywaa jakby ognista mga. Nad kielichem unosi si przeroczysty, janiejcy krzy.

    Wszyscy trzej padli na kolana i z dusz ich popyna gorca modlitwa ku Stwrcy wszechrzeczy, naj-wyszej niepojtej Istocie, z ktrej wypywa caa mio, mdro i wszelka sia. Pocaowawszy otarzi kielich Supramati i Dachir powstali.

    - A zatem drogie dzieci widzielicie to, czego ludzie cae wieki daremnie szukali i szukaj: kamie fi-lozoficzny eliksir ycia, rdo wiecznej modoci. Instynkt i przeczucia podpowiadaj ludziom, eskarby te istniej, lecz nie mog oni znale ku nim drogi.

    - Nauczycielu, wszak ten otarz i kielich jest dzieem ludzkich rk? - zapyta Supramati. - Tak, wykonane zostay przez adeptw, kolejno mieszkajcych tutaj przez okrelony czas. Oni

    strzeg rda i maj obowizek obserwowa si fontanny oraz dokadnie mierzy jej obnianie si, po-wolne wprawdzie lecz stae.

    Praca ta jest bardzo mczca i wymaga tyle wiedzy, ile najwyszej dokadnoci, lecz czyni ona wiel-kie dobrodziejstwo pod wzgldem oczyszczania ich cia. Przez cay czas pobytu tutaj adepci nie potrze-buj poywienia, gdy aromat rda w zupenoci go zastpuje. A teraz dalej w drog. Po raz ostatniSupramati i Dachir z niem czci spojrzeli na czarowny obraz rda ycia i poszli w lad za Ebrama-rem, ktry wszed w jedno z bocznych przej groty.

    Droga teraz wznosia si stromo i miejscami spotykali nawet wykute w skale schodki. Niebezpiecznykorytarz by owietlony lampami zawieszonymi u sklepie, lub umocowanymi w szczelinach ska. Po kil-ku godzinach uciliwej drogi doszli wreszcie do obszernej groty, rozjanionej bkitnawym wiatem.Przed nimi rozpocieraa si gadka powierzchnia podziemnego jeziora. Na supie stojcym przy brzeguzawieszony by metalowy dzwon.

    Ebramar uderzy w niego trzy razy i po kilku chwilach ukazaa si maleka dka z wiolarzem w bia-ym ubraniu. Kiedy przybia do brzegu, wszyscy trzej weszli do niej; Supramati i Dachir zaczli wioso-wa, a przybyy wiolarz usiad przy sterze. By to pikny, mody czowiek o zamylonym obliczu,a w oczach jego wieci ten sam dziwny blask, ktry wyrnia niemiertelnych. dka jak strzaa pdzi-a po jeziorze; a nastpnie lizgaa si przez kanay, to wskie, to szerokie wijce si dziwacznie. Naglepodziemny kana uczyni raptowny skrt, prawie pod prostym ktem i Supramati omal nie krzykn zezdumienia. dka wlizgna si w wski otwr w skale i jak jaskka lekko wypyna na redniej wielko-ci jezioro, zalane promieniami soca. Jezioro to leao porodku gbokiej i widocznie nie majcej wyj-cia doliny. Ze wszystkich stron wznosiy si strome, skaliste gry, ktrych szczyty wybielone wiecznymniegiem giny w obokach, jedynie tylko wzdu samego brzegu jeziora, wznoszcy si tarasami pasziemi pokryty by pyszn rolinnoci. W jednym miejscu pas znacznie si rozszerza i tam, na wzgrkuwidoczny by, oparty o ska niewielki, biay paac wygldajcy jak pera na tle otaczajcej go zieleni. Pokilku chwilach ostatnie stopnie wchodziy w wod. Dachir i Supramati serdecznie ucisnli rk swemusternikowi, po czym wszyscy trzej skierowali si do paacu, ktry teraz zdawa si by jeszcze bardziejczarujcy ni z oddali. Zbudowany by w zupenie nieznanym stylu i z jakiego niewiadomego kamienia,bielszego od marmuru. Cienka jak koronka rzeba upikszaa ciany, wysmuke kolumienki podtrzymy-way dach szerokiego tarasu i sufit do obszernej sali, mieszczcej si za przedsionkiem. Poprzez wie-le pokoi Ebramar wyprowadzi ich na otwarty taras, przed ktrym rozciga si ogrd.

    Po szmaragdowo-zielonej polanie brodziy, skubay traw, skakay lub leay wycignite w w socunajrnorodniejsze zwierzta: wielki tygrys, niedwied razem z owcami, gazelami, psami, wielkimi pta-kami itd.

    5

  • Supramati ze zdumieniem patrzy na t dziwn gromad, a tak bliskie ssiedztwo strasznych dra-piecw, prawd mwic przejmowao go troch strachem.

    - Nie obawiaj si - rzek Ebramar, odpowiadajc na jego myli.- Zwierzta te nie znaj czowieka w roli kata lub wroga, one widz w nim tylko przyjaciela, jak rw-

    nie nie wyrzdzaj sobie wzajemnie szkody, za obecno ich tutaj jest konieczna i przewidziana.- Mieszkanie to, moi przyjaciele bdzie suyo dla waszego przygotowania. Tutaj przede wszystkim

    upoicie si gbokim, rozlanym wszdzie spokojem; nastpnie nauczycie si y w skupieniu, uczyniciewasz myl i wol bystr i zwinn jak udoskonalony instrument. Wreszcie przyswoicie sobie jzyk ni-szych istot, co dla was jest konieczne; a osign to mona jedynie tylko wrd bezwzgldnej ciszyi harmonii. Tutaj dusze wasze uwolni si od cielesnych ogranicze i zaczerpn nowych si. Ja wasopuszczam, poniewa potrzebujecie odpoczynku. Dzie dzisiejszy by peen wzrusze i nucy nawetdla waszej niezwykej natury. Odwiedz was znw kiedy bdzie potrzeba, aby da wytyczne waszymzajciom i sam bd nimi kierowa.

    Tymczasem dam wam jeszcze jedn ostatni wskazwk. W sali przylegajcej do tego tarasu, co-dziennie znajdziecie gotowy obiad; w drugiej sali, przeznaczonej na umywalni kadego rana bdzieciebra kpiel i zmienia przygotowan tam odzie. A teraz odprowadcie mnie, gdy nie mog duej za-trzymywa wiolarza.

    Na brzegu jeziora Ebramar serdecznie poegna si ze swoimi uczniami i lekko wskoczy do oczeku-jcej go dki. Tym razem on usiad przy sterze, a dka z szybkoci ptaka suna po wodzie i po chwi-li znikna w oddali.

    Wrciwszy na taras Supramati z Dachirem, oparci o balustrad w zamyleniu upajali si czarujcymobrazem penym gbokiej ciszy. Nawet najmniejszy wiaterek nie mci przeroczystej i gadkiej jakzwierciado powierzchni jeziora. Czarne, biae, bkitne jak szafir abdzie bez szmeru, a dumnie lizga-y si po rwni wd i tylko wiergot ptaszt latajcych wok tarasu, podobnych do ywych i jasnych,drogocennych kamieni - narusza uroczyst cisz.

    Ocknwszy si wreszcie z zadumy, modzi ludzie obeszli nowe mieszkanie i obejrzeli je szczego-wo.

    Paac by niewielkich rozmiarw i jednoczenie stanowi prawdziwe dzieo sztuki, zupenie nieznaneji niespotykanej. Bogate lecz proste umeblowanie odpowiadao stylowi, a jedwabna materia upikszaj-ca drzwi, okna i upikszajca tapczany bya trwale utkana.

    - Jaka to nieznana rasa wykua w kamieniu takie koronki w tej zapadej i niedostpnej dolinie?- Za-uway Supramati, z ciekawoci ogldajc okienne nisze.

    - Kiedy bdziemy w stanie przenika odleg przeszo i roztrzsa archiwa naszej planety, ww-czas i to poznamy - z umiechem odrzek Dachir.

    Prawdziw rado sprawio im odkrycie biblioteki, gdzie w duej iloci zebrane byy zwoje papiruswi drewnianej kory, deszczuki, gliniane tabliczki, stare foliay, a nawet wspczesne ksiki.

    - Jak wida zebrano tutaj literatur prawie od stworzenia wiata i wystarczy jej na cae wieki dla za-spokojenia umysowych potrzeb - zauway Dachir.

    - Dziki Bogu czasu nam nigdy nie zabraknie- odrzek miejc si Supramati. - A teraz - doda - przy-jacielu Dachirze pjdziemy poszuka obiadu. Wobec tego estetycznego urzdzenia odczuwam zupenienieprzyzwoity apetyt, a krnbrne ciao nie chce przyzwyczaja si do poywienia skadajcego si wy-cznie z astralnych prdw.

    Obaj serdecznie si rozemieli i przeszli do wskazanej przez Ebramara jadalni. W sali jadalnej stby ju przygotowany. Przy kadym nakryciu lea redniej wielkoci okrgy chleb, stao naczynie z mle-kiem oraz dwa talerze z ryem i jarzynami oblanymi oliw.

    - Niezbyt zachcajce - zauway z grymasem Supramati. Mimowoli przypomina mi si mj paryskikucharz i jego obiady.

    - I mnie Pierreta? - artowa Dachir. Lecz bd spokojny. Na deser narwiemy owocw w ogrodzie.Zauwayem tutaj drzewa wszystkich krajw, a nawet zupenie nieznanych gatunkw i wszystkie uginajsi pod ciarem owocw.

    Przyznaj, e Pierrety najmniej ze wszystkiego auj, jednak wolabym zobaczy tu dobry pasztet.Chocia, mimo wszystko myl twoja o deserze - znakomita - dobrodusznie odrzek Supramati siadajc

    6

  • przy stole.Przy kocu tego skromnego obiadu Supramati zauway obok kredensu kilka duych koszy z kawa-

    kami chleba, ryem i rnymi ziarnami.- Co to znaczy? Trudno przypuci, eby i to przeznaczone byo dla nas, lecz nawet kilku zdrowych

    robotnikw nie mogoby spoy tych zapasw - powiedzia, spogldajc pytajco na Dachira.- Ja sdz, e kosze te przeznaczone s dla zwierzt. Idmy i zaniemy je na taras. Jeeli zwierzta

    przyzwyczajone s do przyjmowania pokarmw z rk mieszkacw tego domu, to niezawodnie zbiegnsi na widok koszy - odpowiedzia Dachir.

    Przypuszczenie jego cakowicie si sprawdzio, gdy zaledwie obaj ukazali si ze swoim ciarem,zwierzta obserwujce prawdopodobnie taras zbiegy si gromadnie: nawet biay so wyszed z gstwi-ny lenej. Widocznie pomidzy zwierztami panowaa zgoda i posuch, poniewa nie cisny si wcale,nie wydzieray sobie wzajemnie poywienia, a cierpliwie oczekiway na swoj kolej.

    Szczeglne zadowolenie sprawiao Supramatiemu i Dachirowi zaufanie, jakim darzyy ich te rno-rodne zwierzta. Ptaki bez obawy siaday im na ramiona; inne zatrzymyway si w pobliu i nawetw oczach starych drapiecw - lwa, niedwiedzia i tygrysa - nie wida byo waciwego im dzikiego i wro-giego wyrazu. Lew rwnie zbliy si po swoj porcj i Supramati zachcony jego agodnoci, poga-ska go po grzywie, a zwierz lizno go w rk.

    - Prawdopodobnie dobry geniusz, ktry troszczy si o poywienie dla nas, karmi i naszych czworo-nonych braci. A to, comy im dali, stanowi deser dla podtrzymania towarzyskich stosunkw, - wesooodrzek Dachir.

    - A teraz, doda - pjdziemy zdoby swj wasny deser.Zeszli do piknego ogrodu, ktry rzeczywicie obfitowa w najwspanialsze i niezwykle smaczne owo-

    ce wszystkich krajw; niektre gatunki wyday im si nawet zupenie nieznane. Nasyciwszy si, przyja-ciele wrcili do paacu, aby odpocz. Na sypialni wybrali niewielk sal z dwoma mikkimi tapczana-mi. Wrd gbokiej, wszechobejmujcej ciszy sycha byo jedynie szmer fontanny w onyksowym base-nie. Supramati i Dachir pooyli si i wkrtce zasnli gbokim pokrzepiajcym snem.

    Gdy przebudzili si, byo ju do pno, lecz pamitajc wskazwki Ebramara, wzili kpiel i zmie-nili odzie na lekkie pcienne ubrania, ktre byy dla nich przygotowane.

    Nastpnie, spoywszy skromn wieczerz, przyjaciele usiedli na tarasie, wychodzcym na jezioro.Pocztkowo rozmawiali ze sob lecz powoli kady z nich pogra si w zadumie. W pamici Suprama-tiego uporczywie budziy si wspomnienia z przeszoci. Widzia siebie biednym, suchotniczym leka-rzem, w malekim londyskim mieszkanku, gdzie wwczas znalaz go Narajana i uczyni mu niezwykpropozycj.

    Nastpnie zaczy przed nim kolejno przesuwa si pierwsze obrazy tej dziwnej i tajemnej egzy-stencji, na ktr dobrowolnie si skaza. Jak w kalejdoskopie migay rne sceny z jego ycia: w Paryu,Wenecji i Indiach; oywiay zapomniane obrazy Pierrety, Lormoeila i innych spotykanych po drodzeosb. Potem nastpio jego pierwsze wtajemniczenie, ktre skoczyo si przybyciem tutaj i wreszcie,rozka z Nar, czarujc kobiet, ktra bya mu on i pozostaa przyjacielem, wiern, prawdziw towa-rzyszk w czasie ich dugiej wdrwki yciowej i cikiego wznoszenia si ku doskonaoci. Jak ywy,sta przed nim obraz modej kobiety, a palce uczucie tsknoty i samotnoci cisno mu serce.

    Lecz w teje chwili owiao mu twarz pachnce tchnienie i na czole odczu mie dotknicie atasowejrczki, a znajomy, kochany gos wyszepta:

    - Odpd precz wzruszajce wspomnienia przeszoci. Otwrz oczy i upajaj si; oddaj pokon i dzi-kuj niepojtej Istocie, ktra pozwolia ci oglda cuda stworzone Jego mdroci. Widzisz - e dusze na-sze zczone s po dawnemu i moje serce odczuwa kade poruszenie twojego. Gos umilk i Suprama-tiemu powrci spokj. Przesun rk po czole, wyprostowa si i drgn. Jak zaczarowany nie mgoderwa wzroku od roztaczajcego si przed nim czarownego widoku.

    Zagbiwszy si myl w dawne wspomnienia, Supramati zatraci wiadomo zewntrznego wiatai nie zauway, e zapada noc. Ksiyc zala wszystko swoim delikatnym, a jednoczenie olepiajcymwiatem. W blaskach krlowej nocy, nieruchoma tafla jeziora janiaa jak srebrna tarcza; pord ciem-nej zieleni drzew fantastycznie wyglday biae kolumny paacu; migotay i skrzyy si tysice rozprysku-jcych kropel fontanny. Gboki spokj obj upion przyrod i nagle pord tego milczenia daa si sy-

    7

  • sze cicha, delikatna melodia, zupenie jakby oddalony dwik harfy Eola. Dachir rwnie powsta, milczc obj przyjaciela i obaj w zadumie patrzyli w niebo suchajc dziw-

    nej, cudownej muzyki jakiej nigdy dotychczas nie syszeli. Powoli w duszach ich zapanowa jasny spo-kj. Odczuwane dotychczas zwtpienie i tsknota znikny; zataro si nawet wszelkie wspomnienieo przeszoci i znikn strach przed przyszoci. Jedna tylko teraniejszo napeniaa ich istoty. Ach,jake wszystko tutaj byo cudownie pikne i wspaniale spokojne; z dala od ludzi, od gorczkowego,zgiekliwego ich ycia, intryg i dzikiego egoizmu!....

    Gdyby ten lepy, niewiadomy tum, pijany zwierzcymi namitnociami, napitnowany wystpkami,trawiony rnymi chorobami - mg chocia przez chwil dowiadczy tego bogosawiestwa, jakie dajeduchowy spokj i badanie przyrody, a z nim czynna i zdrowa egzystencja, - by moe - ocknby siz brzydkiego koszmaru, ktry nazywa yciem'.

    W tej chwili, olbrzymie stolice i rojca si w nich ludno z jej marnymi kopotami, plotkami i hanieb-nym upadkiem, zdaway si Supramatiemu rodzajem pieka, gdzie ludzie skazani s wie ycie za ka-r.

    ywo przypominay mu si sowa, wypowiedziane pewnego razu przez Nar jeszcze przed jego wta-jemniczeniem.

    Nie moesz sobie wyobrazi i poj tego stanu bogosawiestwa, jakiego dowiadcza czowiek, kt-ry osign pewien stopie oczyszczenia dlatego, e dotychczas caa twoja istota przepeniona jest jesz-cze chaotycznymi i nieczystymi prdami, jakie panuj tutaj.

    Gdy wychodzimy ze wityni, przybytku wiata, gdzie panuje harmonia, otaczajcy nas ludzie czy-ni wraenie stada dzikich zwierzt, gotowych rozszarpa jeden drugiego. I nic ich nie zatrzyma w ob-kanym pdzie. Wiedz oni, e mier czeka ich na kadym kroku, e co chwila zabiera im kochan i bli-sk istot, a mimo wszystko nie budzi si w nich wiadomo marnoci wszystkiego co ziemskie. Ranopacz na pogrzebach, a wieczorem miej si, ucztuj i tacz. S to zwierzta w ludzkiej postaci,a mag bezradnie staje przed nimi, nie wiedzc czym uj i jak orzewi ciaa, cignce ich ku nieuchron-nej zgubie.

    Teraz Supramati zrozumia j. Czu, e z ciaa jego spada jaki ciar, e duszy wyrastay skrzydai opanowa go wstrt na wspomnienie vice-hrabiego de Lormoeila, Pierrety.

    O! Jaki on szczliwy i hojnie obdarzony przez los w porwnaniu z innymi! Nagle opanowaa go po-trzeba modlenia si, wysawiania i dzikczynienia Wielkiemu Stwrcy wszystkich dziww, ktre mu danebyo zbada. Prawie mimowoli, obaj z Dachirem opucili si na kolana. Nie bya to okrelona, wyraonasowami modlitwa, lecz z caej ich istoty unis si ekstatyczny, namitny wylew dzikczynienia. Po tymporywie ku nieskoczonoci, kiedy znw poczuli si na ziemi, zauwayli, e zasza w nich jaka dziwnazmiana. Czuli si jakby lejszymi, zrczniejszymi, a wzrok i such nabyy znacznie wikszej ostroci.

    Uwiadamiali sobie, e zasza w nich niepojta reakcja i przypuszczenie to, prawie w tej samej chwi-li potwierdzio si. Spojrzawszy mimowoli na ogrd Supramati drgn; zobaczy teraz to, czego przedtemnigdy nie dostrzega.

    Z kadej roliny wychodzia rowawa, janiejca mga, za w kielichach kwiatw rosncych w pobli-u pncych si rolin, owijajcych balustrad i kolumny tarasu migay ogniki.

    - Spjrz Dachirze - rzek - na ogniki wiecce w kielichach kwiatw. Wszak jest to dusza roliny, bo-ska i niezniszczalna iskra, ktra z niewiadomego stanu pjdzie z czasem po tej samej drodze doskona-lenia si, po ktrej i my idziemy.

    Dachir ostronie podnis duy, biay kwiat lecy na balustradzie i przez chwil oglda go uwanie.- Tak. By moe to - dusza przyszego maga spoczywa w rowym kielichu, nie uwiadamiajc so-

    bie swego przyszego wielkiego przeznaczenia - zauway w zamyleniu, lekko opuszczajc kwiatek.I znw usiedli nie mogc oderwa si od zachwycajcego obrazu czarownej nocy; gdy nagle wydao imsi, e w krysztaowo czystym powietrzu, w dugich powiewnych szatach poruszaj si fantastyczneistoty, ktre unosiy si w przestrzeni nie dotykajc ziemi, a wypynwszy na niedosig wysoko lodo-wych szczytw - znikay zupenie, jakby rozpywajc si w biaawej mgle.

    Byli to anioowie czy magowie wyszych stopni, ciaa, ktrych osigny dostateczn lekko, ae-by unosi si w przestrzeni i tylko si woli dosiga danego celu?

    Kiedy pierwsze promienie wschodzcego soca zbudziy pic przyrod, wtedy dopiero Supramati

    8

  • z Dachirem zeszli z tarasu. - Mj Boe, ile my jeszcze nie wiemy, ile rzeczy pozostaje jeszcze dla nas niezrozumiaych, a tych

    okruchw zdobytej przez nas wiedzy, z ktrej wyznaj ze wstydem, byem tak dumny, nie wiem nawetjak je zuytkowa - z westchnieniem wyrzek Supramati.

    - Wszystko nadejdzie we waciwym czasie. Nie zapomnij, e popiech bywa dowodem niedoskona-oci - odrzek z umiechem Dachir.

    RR OO ZZ DD ZZ II AA IIII

    Wiele tygodni upyno od czasu przybycia Dachira i Supramatiego do czarownej doliny, a dotych-czas nie widzieli jeszcze ani Ebramara, ani adnej ywej ludzkiej duszy. Jednake nie nudzili si i nic niemcio ich jasnego, spokojnego nastroju. Czynili cige wycieczki i z ciekawoci studiowali nieznanfaun i flor, ktre ich otaczay; pracowali w bibliotece, zawierajcej istne skarby nauki i wiele zagadekzupenie dla nich niepojtych.

    Pewnego razu Supramati przesiedziawszy dugi czas nad staroytnym rkopisem, a nie mogc opa-nowa jego treci - w zniecierpliwieniu zawoa: - To ju zaczyna by denerwujce. Siedz nad tym sta-rym szpargaem i w aden sposb nie mog dociec ukrytego w nim sensu, a rwnoczenie sdzc pokabalistycznych znakach, ktre na nim widz, powinno to by co nadzwyczajnie ciekawego. Tak bymchcia pracowa, a Ebramar nie zjawia si i nikogo nie przysya, aby kierowa naszymi zajciami.

    Dlaczego nie wystarcza ci poznawanie tego, co jest dla nas dostpne? - odrzek Dachir. - Dziki Bo-gu, na brak materiau narzeka nie moemy, a Ebramar przywiz nas tutaj, oczywicie nie dlatego, e-by skaza na bezczynno; kiedy nadejdzie czas niezawodnie zjawi si sam, lub przyle kierownika.Tymczasem bdziemy upajali si szczliw teraniejszoci - cign dalej. Wszystko mamy co nampotrzeba; niewidzialne rce zaspakajaj nasze potrzeby, a czworononi przyjaciele przywizali si dotego stopnia, e przychodz z pozdrowieniem na dzie dobry i bez adnej ujmy zastpuj starych, pary-skich znajomych. Dla mnie na przykad bardzo zajmujce jest studiowanie rnorodnoci ich charakte-rw i zdolnoci. A nastpnie, czy nie zauwaye, e od czasu naszego przybycia tutaj, zachodz w nasjakie dziwne zjawiska? Ja przynajmniej widz, e z twego ciaa wydziela si jaki ciemny pot.

    - Masz racj - wtrci Supramati. I ja zauwayem podobne parowanie u ciebie; a tuniki, ktre co ranoznajdujemy w pokoju kpielowym rwnie si zmieniy. Pocztkowo byy lniane, a teraz - patrz, takiejtkaniny nigdy jeszcze nie widziaem; one s jakby fosforyzujce. Rano, kiedy j nakadam na siebie sre-brzy si, a wieczorem, gdy zdejmuj jest ciemna, zmita i pokryta czarnymi plamami. To samo bkitno-przeroczysta woda w basenie, po kadej mojej kpieli staje si mtna i szara. Widocznie nasze ciaaprzesycone s jeszcze nieczystymi emanacjami i nie moemy rozpocz nowego wtajemniczenia dop-ki si nie oczycimy.

    - To znaczy, e powinnimy by cierpliwi i spokojnie y w naszym raju - z umiechem zakoczyDachir. Wreszcie ku wielkiej ich radoci zjawi si Ebramar.

    - Z zadowoleniem widz, kochani przyjaciele, e cierpliwie mnie oczekiwalicie, a to jest dobr wr-b dla naszych zaj - zauway mag z umiechem. Rwnoczenie mam zamiar obarczy was niea-twym zadaniem, a mianowicie studiowaniem nieskoczonoci w celach praktycznych. Z czasem bdzienam potrzebna umiejtno zuytkowania si natury, aby mc przychodzi z pomoc ludzkoci i wspie-ra j w cierpieniach, ktre sama sobie przygotowuje w swym bezmylnym zalepieniu. A jeszcze bar-dziej bd potrzebne nasze wiadomoci, kiedy wyldujemy na nowej planecie, gdzie mamy by nauczy-cielami i krzewicielami owiaty. Wszystko co teraz zbieramy, podobnie jak pszczoy, wszelkie owoce na-szych trudw zmuszeni bdziemy odda na poytek rodzcej si ludzkoci. Ustanowi tam porzdek,stworzy prawa, nauczy ludzi rozumnie zaspakaja materialne i duchowe potrzeby, wszczepi w nichzasady postpu i pojmowania Bstwa. Zadanie wielkie i nieatwe.....

    - Nie wywouj przede mn tej przyszoci, nauczycielu. Wydaje mi si ona tak trudna, e doznaj sa-boci i czuj zawrt gowy, a bolesna tsknota ciska mi serce! - drcym gosem przemwi cicho Su-pramati. Ebramar pooy rk na jego schylonej gowie i jasnym wzrokiem spojrza w blad twarz

    9

  • ucznia. - Nie wywoywabym obrazw przyszoci, gdybym nie by pewien, e ty i Dachir jestecie w stanie

    wytrzyma wiadomo tego, co was oczekuje. Uczcie si odwanie patrze w oczekujc was przy-szo, ocecie ca jej wielko, a niepotrzebny i maoduszny strach zniknie.

    Przede wszystkim ten ostateczny cel naszej egzystencji jest jeszcze bardzo daleki, a w obecnejchwili mamy o wiele skromniejsze zadanie, ktre - mam nadziej zupenie was pochonie.

    Supramati wyprostowa si, twarz rozjani mu jasny umiech, a w piknych, wyrazistych oczachznw zapona spokojna sia i stanowczo.

    - Dzikuj ci nauczycielu i wybacz, prosz, moj chwilow sabo. Czeg mam si obawia przy-szoci przy twojej pomocy i kierownictwie? A i Bg z pewnoci doda mi si do wypenienia oczekujce-go zadania. Oto takim ci lubi. Wierz, bd czynnym, pokornym, a bdziesz silny. A teraz, nakrelprogram waszych zaj do nastpnego mojego przybycia. Supramati z Dachirem usiedli, a Ebramarotworzy ukryt w cianie szafk, wyj kilka zwojw pergaminu i rozoy na stole.

    - Pierwsze wasze zajcia bd powicone poznaniu jzyka zwierzt. Oto s objaniajce uwagii klucze, ktre dadz wam pojcie o mowie istot, stojcych niej od nas. Jest to niezbdne dla maga,gdy inaczej nie moglibycie uksztatowa sobie penej wiedzy o wszystkich fazach rozwoju i przecho-dzenia niezniszczalnej iskry przez trzy nisze pastwa, o korporacjach pierwszych, modzieczych du-chw, ich pracach, wychowaniu, przygotowaniu si do przyszej roli, jak rwnie i tej, ktr one odrywa-j w przyrodzie. Nastpnie bdziecie rozwijali wasze zmysy w ten sposb, aby kady mg dziaaw pastwie czwartego wymiaru. To znaczy, e wasze oczy powinny z jednakow atwoci widzie ma-terialny i nadziemski wiat; uszy winny jednakowo sysze tak piew ptakw w ogrodzie, jak i ruch sokuw gazce roliny, lub te falowanie powietrza przy przelocie ducha. Niezalenie od wskazwek, ktrychwam udziel, znajdziecie w tych rkopisach wszystkie niezbdne dla was rady.

    - Wreszcie - tu rozwin stary papirus pokryty dziwnymi literami i kabalistycznymi znakami - tutajmieszcz si niektre zasady i formuy biaej magii; przy ich pomocy bdziecie mogli dysponowa cz-steczkami przestrzeni, zespala je w cao, lub rozprasza zalenie od potrzeby.

    Trzy dni spdzi Ebramar ze swoimi uczniami, tumaczc i udzielajc pierwszych objanie w trud-nym ich zadaniu. Po czym poleciwszy im pracowa wytrwale, lecz bez popiechu, gdy nie ma obawy,aby mogo zabrakn czasu - odjecha.

    Z waciw sobie energi Supramati i Dachir wzili si do pracy. Nieatw dla nich spraw byo zro-zumie skomplikowane pismo staroytnych rkopisw, uczy si rozrnia i stosowa liczne kabali-styczne znaki wyszej magii, lecz gorliwo i dobra wola pomagay pokonywa trudnoci. Od czasu doczasu zjawia si Ebramar, aby sprawdza ich wiadomoci; udziela dalszych rad i wskazwek, zachcai cieszy si ich postpami. Najszybciej postpowaa i najwicej zadowolenia dawaa im nauka jzykaniszych istot i doskonalenie wasnych zmysw. Mogli ju rozmawia ze swoimi czworononymi przyja-cimi, rozumieli piew ptakw, brzczenie owadw, nieuchwytny szmer jaki czyni mrwki itp. zdumienii oczarowani, obserwowali i poznawali nowy, otwierajcy si przed nimi wiat, odnajdujc w nim jumocno ugruntowane zasady przyszego czowieka.

    Przygniataa ich wielko Boskiej mdroci, ktra prowadzia niezniszczaln iskr poprzez acuchkolejnego doskonalenia si, zaczynajc od nieczuego snu w minerale, przez drzemk w rolinie i ju kuwiadomemu yciu w wiecie zwierzcym. I im bardziej pojmowali dusze niszych istot, tym wicej od-krywali w nich zagadkowych gbin i rasowych nienawici, ktrych korzenie najwidoczniej bray pocztekw rolinnym, a moe nawet a w mineralnym wiecie. Poznawali u samych podstaw antagonizmu - wal-k, w ktrych dwie potgi dobro i zo, jakby ju cieray si midzy sob i dowiadczay wzajemnieswych si.

    Pewnego razu podczas odwiedzin, po dokadnym sprawdzeniu ich postpw, Ebramar oznajmi, enadszed czas doczenia do ich zaj nowej nauki: badaniu zasad eliksiru ycia.

    - Chodcie ze mn, zaprowadz was do laboratorium. Niezwykle zainteresowani modzi ludzie poszliza magiem do bocznej galerii wykutej w skale i wspartej na kolumnach, gdzie w jednej z nisz znajdowa-a si paskorzeba, wyobraajca ludzk gow z zamknitymi oczami. Ju niejednokrotnie zachwycalisi obaj tym kunsztownym dzieem sztuki snycerskiej, nie podejrzewajc w nim specjalnego przezna-czenia. Ze zdziwieniem zobaczyli teraz, e gdy Ebramar dotkn rkami oczu paskorzeby, kamienne

    10

  • powieki podniosy si i z pod nich wyjrzao na chwil dwoje szmaragdowych oczu, po czym tylna ciananiszy obrcia si na niewidzialnych zawiasach i odsonia schody. Wszyscy trzej weszli po tych scho-dach, nastpnie znw szli w d, minli niewielki sklepiony korytarz, w kocu ktrego Ebramar podniscik, ciemn zason i wprowadzi ich do malekiej groty, przylegajcej do niewielkiego dziedzica, zewszystkich stron zamknitego skalnymi cianami. W gbi groty byy elazne drzwi bogato ozdobionerzeb, ktre Ebramar otworzy zotym kluczem. Znaleli si w drugiej grocie, duej i wysokiej jak wn-trze katedry. Sciany w niej byy pokryte zielonymi stalaktytami, a panujce tam owietlenie pozwalaoz atwoci czyta nawet najdrobniejsze pismo. W zagbieniu z rozpadliny w cianie wypywa cienki,zocisty i migoccy strumyk, ktry spada do basenu z krysztau, rubinowej barwy i nastpnie znikaw drugiej rozpadlinie widocznej na powierzchni ziemi. Po rodku groty stay dwa due, krysztaowe stoyi dwa takie krzesa, za wzdu cian znajdowao si kilka stow i pek, zastawionych instrumentamidziwnych ksztatw i niewiadomego przeznaczenia. Midzy nimi byy lupy rnej wielkoci, co w rodza-ju latarni czarnoksiskiej, duy biay ekran i kilka astronomicznych instrumentw, znanych ju obuuczniom.

    - Tutaj moi przyjaciele powinnicie spdza codziennie po kilka godzin - rzek Ebramar, specjalniew tym celu, aby zbada pierwotn materi t bosk i straszn esencj, ktra z jednakow si przebudo-wuje, daje ycie lub je burzy.

    Przede wszystkim musicie pozna j w oglnych zarysach, a nastpnie nauczy si analizowa jw szczegach, aby mc wyprowadza z niej pierwotne czsteczki, inaczej mwic zacztki mineraw,rolin i zwierzt.

    Pocztkowo trzeba oddzieli elementy jedne od drugich, a potem poszczeglne gatunki oddzielnie;umie rozrnia je i stosowa, czy i rozcza. Nie przecz, e jest to bardzo duga i cika praca,lecz w rezultacie - odda wam ona wielk usug.

    - Powiedziae nauczycielu, e pierwotna materia zarwno moe da ycie, jak i burzy. Sdziemzawsze, e istotnym jej przeznaczeniem jest wycznie dawa ycie i podtrzymywa je - rzek Suprama-ti.

    - Bez wtpienia. Bdc rozlan w caym organimie planety i we wszystkim, co na niej yje, pierwot-na materia wszdzie podtrzymuje ycie; i odwrotnie, zniszczy kady organizm, ktry wejdzie w bezpo-rednie, a zbyteczne zetknicie z potg tego gronego ywiou. Organizm taki, rozpadnie si na swojeatomy.

    Oprcz tego eliksir ycia, speniajc swoje przeznaczenie, moe burzy i zabija jeszcze innym spo-sobem.

    Przypomnijcie sobie wypadek z nieszczsn Lorenc; kiedy Narajana powzi wystpny zamiarwskrzeszenia jej prawie po trzech stuleciach od czasu jej mierci.

    Pamitasz, Supramati, z jak nieprawdopodobn szybkoci zosta przywrcony i oywiony orga-nizm i cignity duch yjcy w nim poprzednio. Dla osignicia jednak takiego rezultatu, zostao zabiteciao zamieszkiwane w danej chwili przez dusz Lorency i caa rodzina pogrona zostaa w rozpaczy,opakujc t niewyjanion mier.

    Eliksir ycia jest obosieczn broni i jeeli mag w interesie nauki ma czyni najrniejsze dowiad-czenia, to jednak powinien wystrzega si naduywania swej wiedzy i praktykowania okrutnych do-wiadcze bez koniecznej potrzeby.

    - Supramati opowiada mi o tym wypadku i znam sposb jakiego uy Narajana. Jednak nie baczcna gorce pragnienie i ciekawo zobaczenia podobnego zjawiska, mimo wszystko wstrzymabym siod takiego dowiadczenia - rzek Dachir.

    - Ciekawo twoja jest zupenie naturalna, a wykazana ostrono czyni ci zaszczyt - odpowiedziaEbramar.

    A teraz chodcie ze mn na dziedziniec, poka wam dowiadczenie tego rodzaju. Na dziedzicumag otworzy szaf, wmurowan w cian i wydoby z niej bardzo stary ul. Otwory w nim byy pozatyka-ne, a kiedy Ebramar odkry je, to wewntrz ukazay si wyschnite ciaa pszcz, zmarych tam wskutekuduszenia.

    Ebramar poleci przynie z laboratorium rozpylacz i ze wskazanego stou porcelanowy garnuszekz jak szaraw, galaretowat materi, po czym wydosta z zza pasa flakon z eliksirem ycia i wla kilka

    11

  • kropel do tego naczynia. Galaretowata materia staa si natychmiast pynn, przyja rowy odciei zabysa fosforyzujcym wiatem. Wwczas Ebramar wla cz pynu do rozpylacza i skropi nim wn-trze ula. Z trzaskiem posypa si ognisty deszcz i w okamgnieniu wznis si obok dymu, poprzecinanyognistymi zygzakami jakby byskawic. Z niesabnc uwag Dachir i Supramati obserwowali ten dziw-ny obraz przemiany. Po upywie kilku chwil dym znikn i dao si sysze guche brzczenie, a oywio-ne, pene si pszczoy zaczy wydobywa si z ula; jedne z nich poleciay szuka pracy, inne znw pe-zay i latay po swoim opustoszaym mieszkaniu, starajc si prawdopodobnie przywrci w nim porz-dek.

    - Teraz poka wam jeszcze podobne wskrzeszenie w wiecie rolinnym - cign Ebramar. Widzi-cie tam, w kcie to stare, usche drzewo; martwe korzenie jego podobne s do ap olbrzymiego pajka.Trzeba wycign go na rodek podwrza. Tym razem Ebramar wyla kilka kropel tajemnego pynuwprost na pie, w miejscu gdzie zaczynay si korzenie. Wwczas z trzaskiem i wistem, kbami wy-buch gsty, czarny dym, zupenie zakrywajc sob martwe drzewo. Po upywie kilku chwil czarny dymzamieni si na szary, a nastpnie przyj zielonkawy odcie.

    Dziwny wist trwa dalej, powia gwatowny wiatr, potem rozleg si silny trzask i kiedy dym si roz-wia, oczom zdziwionych uczniw ukazao si olbrzymie drzewo. Wspaniae, gste jego ulicienie pokry-wao cieniem cay dziedziniec; silne korzenie przebiy kamienne pyty podwrza i gboko wryy siw ziemi. Co za cudotwrcza, a jednoczenie jaka straszna sia! Takie cuda wywouj zdumienie, a za-razem napeniaj strachem! - rzek Supramati.

    Dachir zakry twarz rkami, zupenie jakby olepiony. - Tak - rzek Ebramar - dziaanie tej materii jest rwnie rnorodne jak i cudowne. Dziaa ona nie tyl-

    ko na organizmy, lecz nawet i na odbicia pozostawione w atmosferze przez czowieka lub przez jakiekol-wiek zdarzenie. Wrcimy do groty, poka wam podobny obraz.

    Kiedy powrcili do laboratorium, mag zmiesza krople eliksiru ycia z kilkoma innymi materiami i wy-jania: - Wiele ju wiekw upyno od tego czasu, kiedy jeden z naszych braci przyprowadzi tutaj gru-p hinduskich pielgrzymw. Oni jednak niezupenie pojmowali tajemnic, ktrej oddawali pokon i nieprzypuszczali nawet, e na odlego ich rki znajduje si eliksir ycia. Odeszli std i nastpnie pomarli,podobnie jak wszyscy zwykli miertelnicy, lecz do koca swego bardzo dugiego ycia byli wolni odwszelkich chorb. A lady ich pobytu tutaj pozostay i zaraz wam je poka.

    - Zapali na trjnogu wgle, rzuci na nie czarn materi ze smolnym zapachem i na to nala trochprzygotowanej uprzednio mieszaniny. Znw wznis si dym, a kiedy znik ukazao si dziwne widowi-sko. Okoo dziesiciu ludzi w pciennych ubraniach cisno si przy rdle okoo basenu; jedni na kola-nach, drudzy stojc w niemym zachwycie z podniesionymi ku niebu rkami. Oczy wszystkich byy zwr-cone na cudowne rdo. Grupa zdawaa si by yw, lecz caa pokryta bya tawym odcieniem,przypominajcym terakot. Po kilku chwilach wszystko zblado i rozwiao si w powietrzu.

    - Widzicie wic, e idc t sam drog, lecz z innym, przystosowanym do kadego oddzielnego wy-padku sposobem, mona pierwotn materi oywi proch zgasej planety i powrci do ycia narody,ktre ju znikny - cign Ebramar.

    - Niedaleko std, pogrzebane niegdy w czasie jednej z wielkich katastrof, ley martwe miasto, nadktrym ju dawno wyrs dziewiczy las. Jednake wiadomymi mi podziemnymi drogami, mona tam do-trze i by moe kiedy wam go poka. Na danie mgbym przywrci do ycia mieszkacw tegonieszczsnego miasta. Byoby to wspaniae widowisko, lecz nie mona czyni tak strasznego dowiad-czenia.

    - Ciekawe, e wspomnienia o eliksirze ycia i jego niezwykej sile zachoway si nawet pord nie-wtajemniczonych. To pod postaci rda wiecznej modoci w czarownych bajkach, to znw w kielichuw. Graala napenionego jakoby krwi Chrystusa; wszdzie opiewano i szukano nieznanego pierwiast-ka, za pomoc ktrego powinno si oddala mier i zamienia choby najgorszy metal w zoto.

    Pewien uczony Europejczyk, o ile si nie myl - Paracelsus, rwnie chcia znale pierwotn mate-ri i przy pomocy choby jej kropli, stworzy czowieka; wprost przez zbieranie wysikiem umysu. Wy-obraa on sobie, e wytrwa prac bdzie mg zastpi wielk twrcz si, ktra niewidzialnie i nie-uchwytnie stwarza najdoskonalsze ze wszystkich stworze - ludzk istot.

    Wszak dziecko, jak rwnie i mae zwierz, zjawiaj si jako najkunsztowniejsze twory laboratorium

    12

  • przyrody, z rozwoju ktrych czowiek nie zdaje sobie nawet sprawy. Lecz Paracelsus nie mia klucza odtej tajemnicy i pragnienia jego pozostay utopi.

    Na drugi dzie, przed wieczorem, wszyscy trzej gawdzili jeszcze na tarasie, kiedy niebo zaczo juzaciga si nocnymi cieniami.

    - Gdy uka si pierwsze gwiazdy - rzek Ebramar - wemiecie kpiel, wlawszy uprzednio do wodyzawarto tego oto flakonu, a nastpnie odbdziemy malek podr powietrzn. Chc wam pokazaniektre sfery otaczajce ziemi, a po drodze korporacje niszych duchw i ich wychowywanie, jednymsowem przygotowywanie przyszej ludzkoci.

    Uradowani Supramati i Dachir nie wiedzieli jak dzikowa Ebramowi; zawizaa si oywiona rozmo-wa na tamat tak interesujcego, a mao komu znanego zagadnienia o bycie i wszystkich fazach rozwoju,jakie przechodzi niezniszczalna duchowa iskra na drodze jej ewolucji.

    - Dawno ju chciaem ci zapyta nauczycielu w jaki sposb pierwotne duchy przechodz ze stanumineralnego w rolin? Jakim sposobem koczy si ich ycie w nieorganicznym rodowisku i nastpujeprzejcie do drugiego krlestwa przyrody, niezalenie od tego, e istnienie kamiennych gatunkw zdajesi by nieskoczone? - pyta Supramati.

    - Wszystko dokonywuje si prosto, wedug powszechnego prawa - odrzek Ebramar. - Wiadomo wam, e w jdrze kadej komrki lub grupy biernych atomw jest jedna z tych niewiado-

    mych indywidualnoci, cae zadanie ktrej ogranicza si pocztkowo do roli reprezentowania yciowegoprdu, tj. odpychania lub przycigania rozmaitych fluidw szkodliwych, albo niezbdnych dla podtrzy-mania i oywiania tego wiatka.

    Taka niewiadoma egzystencja, chocia wydaje si nieskoczon z punktu widzenia czowieka, tymnie mniej, jest nadzwyczajnie krucha; i bardzo mao potrzeba, eby oderwa indywidualno od jdra,gdy tylko pierwsze wizy z materi zostay naruszone, przez duchy przeznaczone do tego na mocy pra-wa.

    Czsto wic, silne wstrzsy atmosferyczne, jak: trzsienia ziemi, itp., bywaj niejako sygnaem ma-sowego przesiedlenia pord tych niewidzialnych obywateli. Miliardy ich, gotowych ju do drogi, wydzie-laj si z materii i unosz si w postaci wichrw; za inne, stojce jeszcze na pierwszym stopniu rozwo-ju, zajmuj ich miejsce. W naturze bowiem nie ma spoczynku i wszystko odnawia si w okrelonym cza-sie, chocia w sposb niewidzialny dla czowieka, lecz na podstawie nieomylnych praw.

    Tutaj dziaa to samo prawo, co i w waszej krwi, ktra rwnie cakowicie odnawia si w okrelonymczasie, a wcale nie spostrzegacie tego i wasz zewntrzny wygld zupenie si nie zmienia. Oprcz tego,przechodzenie niezniszczalnej, psychicznej iskry poprzez mineralne pastwo odgrywa pierwszoplano-w rol i stwarza podstawy dalszych istnie. Poczone komrkami, ktre w niezliczonych masach two-rzyy jakkolwiek warstw ziemi, ska, itd., te miliardy pierwotnych dusz zostay jednoczenie opanowa-ne fluidycznymi prdami, wysyanymi przez duchw - pracownikw. Wszystkie doznaway jednakowychwrae, przesycane byy tego samego skadu fluidami, wydzielay te same emanacje. I takim sposobemcaa ich masa z biegiem czasu, otrzymaa jednakowo czsteczek, ktra tworzy istot organizmu i roz-wijajc si, oddziaywuj na ich przysze organizmy.

    Z tej pocztkowej fazy ycia, zaczyna si rnorodno ras, ktra ju od pierwszej chwili daje okre-lony waciwy im skad chemiczny, odrniajcy od innych organizmw.

    Jednakowo ta pozostaje w przyszoci jako zasada; trwa w rodzinach rolin, w zwierzcych gatun-kach i wreszcie, pord rodu ludzkiego; zaczynajc od rasowych rnic, wyraajcych si w barwie sk-ry, ksztacie czaszek, itd., do podziau narodw jednej rasy, jak naprzykad: Sowianie, Germanie i ludyromaskie. Nie jest to czcz paplanin, e kady nard posiada odmienny zapach. Tak jest w istocie,poniewa w zasadzie kady posiada inny chemiczny skad. Tworzy si nowego rodzaju przyciganie,ktre skupia szczeglnie mao rozwinite duchy przy ich wcieleniach; lecz i duchy doskonalsze starajsi przede wszystkim wciela wrd narodu, ktrego chemiczna zasada odpowiada ich astralowi, na za-sadzie: podobne przyciga podobne!

    - Nauka o zapachu pozwala dotrze do pierwotnego rda pochodzenia narodw i poszczeglnychosb, bowiem zapach zachowuje si w rolinie jak i w zwierzciu.

    Was, kochani moi uczniowie, oczekuje jeszcze w przyszoci wysza nauka o zapachu. Tymczasem,pora ju wam si wykpa i odpowiednio przebra do naszej podry, - dobrodusznie zakoczy Ebra-

    13

  • mar.Supramati i Dachir, prawie jednoczenie powstali i poszli speni polecenie. W pokoju kpielowym

    znaleli dwa ubrania, w rodzaju trykotw z jedwabistej, bardzo oryginalnej, szarej materii, nadzwyczaj-nie cienkiej i z lekka fosforyzujcej. Ubrania te, tak cile przylegay do ciaa, e wprost jakby zleway size skr i zakryway ca posta.

    Wrciwszy do Ebramara, zobaczyli go w identycznym ubraniu, lecz o wiele janiejszym.Przed nim stay dwa kubki z czerwonym, parujcym pynem, ktry poleci uczniom wypi. Po wypiciu,

    Supramati uczu lekki zawrt gowy, lecz gdy tylko to nieprzyjemne oczucie mino, zauway e ciao je-go jak gdyby zupenie utracio wag i bez najmniejszego wysiku, wzlecia w powietrze, wraz z Ebrama-rem, ktry bardzo szybko wznosi si w gr. Oprcz tego spostrzeg take, e ciao jego posusznie py-no w tym kierunku, jaki mu nadawa myl.

    Przestrze, przez ktr przelatywali, rozjaniona bya teraz szarawym pwiatem, a powietrzeprzepojone zgniymi oparami; sycha byo bezadny szum, a od czasu do czasu, w rnych miejscachwybuchao i momentalnie gaso krwawoczerwone wiato. Rnobarwne ognie, wszystkich odcieni t-czy, migay i jakby pdzone przez wicher, przelatyway we wszystkich kierunkach, to wznoszc si, toznw opadajc.

    Wpatrujc si uwaniej, wok tych ogni, leccy dostrzegali sylwetki ludzi i zwierzt, a gdzieniegdziepyny w powietrzu oddzielnie lub grupami, take kontury rolin.

    Pord tego chaosu, zrcznie i lekko, jakby kby pary, lizgay si wietlane cienie, z wyranie zary-sowanymi gowami. Miay one due, fosforyzujce oczy i posiaday wyrniajce je znaki, odpowiadaj-ce ich stanowi w duchowej hierarchii; jedne nosiy obraz ognia, drugie krzya, inne znw gwiazdy lubkwiatw; byy to duchy - nauczyciele, opiekunowie, naczelnicy grup, itd.

    Miejscami, lecz oddalone od siebie, widoczne byy ogniska olepiajcego wiata. W ich orodkachrwnie daway si zauway zarysy fantastycznych, ludzkich postaci, z ktrych snopami spyway pro-mienie i gubiy si nad ziemi.

    - Widzicie te podobiestwa soc, rozsypane w przestrzeni ? To s szafarze dobrych si - objaniaEbramar.

    - Za jasne, widoczne tam istoty, - to wysze duchy, opiekunowie jakiego kraju. Si swoich modlitwi woli, gromadz one i skierowuj do oznaczonego celu odnawiajcy materia, ktry wspiera i krzepibiedn ludzko, tonc w wystpkach i cierpieniach. Ludzie nazywaj ich witymi i instyktownie pro-sz ich o pomoc. Jutro zaprowadz was do ktrejkolwiek wityni i poka panujce tam fluidyczne pr-dy, jak rwnie i odbicie jasnego fluidu na ludziach, wiconych przedmiotach, itp. Rozmawiajc w tensposb, nie przestawali wznosi si coraz wyej.

    Powoli cich bezadny chaos rozdzierajcych dusz wibracji. Krwawy opar i zaraliwe emanacje wy-stpkw, wszystko to stopniowo blado i pozostawao pod nimi.

    Przestrze wokoo stawaa si bkitnawa, przeroczysta i przesycona ostrym, lecz oywiajcymaromatem.

    Nagle rozleg si dziwny szum, jakby wywoany poruszaniem wielkiej liczby skrzyde, lub maszyno-wych k.

    - Teraz zbliamy si do bardzo ciekawego i tajemniczego miejsca, - szk niszych duchw - zauwa-y umiechajc si Ebramar.

    Mocno zaciekawieni obaj uczniowie pynli za nauczycielem, ktry szybkim lotem kierowa si ku ja-snej i zdawao si, nieskoczonej przestrzeni.

    Supramati ze zdziwieniem zauway otoczone czerwonaw aur, szarawe figury z wyranie zaryso-wanymi gowami, ktre wyraay rozum i energi. Wok kadej z tych postaci unosiy si i roiy chmura-mi fosforyzujce iskry, ktrymi figury te kieroway, uczc ich naladowa fluidyczne modele, ognistymirysami zaznaczane w powietrzu.

    - Tutaj widzicie przygotowujce si kadry mieszkacw ziemi: pszcz, mrwek, pajkw, jedwabni-kw, itp., a tam dalej znw gromady wyszych zwierzt. Wszystkie pracuj pod nadzorem swoich prze-wodnikw; ucz si w instynkcie zastosowania rzemios i nabieraj wiadomoci niezbdnych przy ichzastosowaniu.

    Wszyscy trzej adepci poruszali si teraz powoli, z trudem rozrniajc, mikroskopijnych niekiedy

    14

  • pracownikw. Pord owych nauczycieli, Supramati dostrzeg jednake i ciemne figury z demonicznymi oczami;

    nie uszo take uwadze, e pomidzy uczniami panowaa niezgoda.Chmury rojcych si iskierek napaday jedne na drugie, wypuszczajc czarne kby, a pord du-

    chw wyszych stworze wynikay prawdziwe zaarte walki. Wrogie, pene nienawici prdy, ktre kie-roway si na siebie wzajemnie; gdzieniegdzie przebiegay nawet krwawe, ogniste zygzaki.

    Supramati chcia ju zapyta o objanienie tego dziwnego zjawiska, gdy Ebramar da znak do po-wrotu.

    Opuszczanie dokonao si z zawrotn prdkoci. Znalazszy si znw na tarasie swego domu, modzi ludzie ju zamierzali zada nauczycielowi sze-

    reg nurtujcych ich pyta, lecz Ebramar ubieg ich ciekawo, - mwic: Idcie zaraz wykpa si i poo-y si spa, dlatego e nawet wasze niemiertelne ciaa, po takiej podry, potrzebuj odpoczynku. Ju-tro pomwimy o tym, gdy jeszcze was nie opuszczam.

    RR OO ZZ DD ZZ II AA IIIIII

    Nastpnego dnia, po skoczeniu zaj, gdy wszyscy trzej zajli swoje miejsca na tarasie, Ebramarrzek: - Teraz, moje dzieci, stawiajcie pytania, ktre zamierzalicie zada mi wczoraj.

    - Ten nowy wiat, ktry ogldalimy wczoraj jest tak ciekawy, e niewiadomo od czego zacz - Od-rzek Supramati. - Ach, jake wdziczny ci jestem, Ebramarze, e pokazae nam astralne szkoy. Nigdynie mogem sobie objani zdolnoci stworze do robt prawdziwie artystycznych, lub tak praktyczniepoytecznych i przystosowanych do celu, e i czowiek by si ich nie powstydzi.

    - Niewtpliwie. Jaki inny doradca, oprcz rozumu, mgby uczyni wszystko, co czyni nisze stwo-rzenie, odpowiedzia Ebramar.

    Sowo instynkt , czowiek wymyli w swej dumie, aeby ochroni osobist wielko. Gdyby ludzie,zapomnieli o swojej gupiej chepliwoci, a zechcieli otworzy oczy i widzie rzeczywisto, to same tyl-ko prace zwierzt stayby si ju dla nich dowodem pochodzenia czowieka z najniszych szczebli drabi-ny istot.

    Pord zwierzt znalazby wszystko to, co dumnie uwaa za przywilej swego boskiego pochodzenia.Gdyby zechcia widzie, to przekonaby si, e jest tylko bardziej udoskonalonym plagiatem, czy klo-nem. Pord tych niszych pogardzanych braci s rolnicy, chemicy, architekci, tkacze, rybowcy, egla-rze, grabarze, matematycy, piewacy, muzykanci, onierze, itp.; wszystkie sztuki i rzemiosa majw nich swoich przedstawicieli.

    Tak samo pod wzgldem spoecznych organizacji i form rzdzenia, znajdziecie u nich monarchie, re-publiki, pracownicze asocjacje, krlw, krlowe, oraz haremy.

    W mniejszym rozmiarze, wrd nich, daj si zauway te same fazy rozwoju, poprzez ktre prze-chodz narody: kasty, wojska, lub wojenne ekspedycje dla porywania jecw. Sowem, nasze spoe-czestwo ludzkie posiada pene odbicie w wiecie zwierzcym.

    - Zapominasz, nauczycielu, o ktniach, rywalizacji i nienawici, - wtrci Supramati.- Widziaem wczoraj istne walki staczane przez tych mikroskopijnych uczniw i zadania ich nauczy-

    cieli nie nale pewnie do atwych.- O, oczywicie, misja ich jest jedn z trudniejszych. Czym niej stoi gatunek, tym atwiej wpywa na

    niego i wpaja posuszestwo, lecz w miar rozwoju istoty rozkwita w niej lenistwo, niezadowoleniei upr.

    Te drobne istoty - leniwe, kapryne i egoistyczne, uwaaj swego nauczyciela za ciemic zmusza-jcego ich do pracy, ktra im si nie podoba. Lecz najbardziej trudnym do zdyscyplinowania elementemokazuj si duchy zwierzt, ktre przy wcieleniu byy w bezporednim zetkniciu z czowiekiem i do-wiadczyy na sobie jego okruciestwa. Zwierzta te wstpuj w wiat pozagrobowy pene nienawicii dzy zemsty.

    Czowiek popenia wielkie przestpstwa wobec niszych i bezbronnych istot; samowolnie przyswoiw-

    15

  • szy sobie nad nimi prawo ycia i mierci - zabija je, tpi i mczy z bezprzykadnym okruciestwem.lepy i bezlitosny w swej zarozumiaoci, czowiek nie zdaje sobie sprawy, e stwarza dla siebie

    okrutnych nieprzyjaci. Duch zwierzcia zaczyna patrze na ducha czowieka, jak na swego najzacit-szego wroga i w miar posiadanych si, odpaca mu zem za wycierpiane mki.

    Nie darmo mwi: zwierz czuje, kto je kocha, lecz w ogle ucieka ono od czowieka. Tylko juoczyszczone i wysokie dusze, staraj si pozyska sympati niszych istot; z mioci nimi kierujc i ro-zumnie postpujc, wychowuj sobie przyjaci w tym rodowisku. Ci za, ktrzy brutalnie obchodz size zwierztami i drcz je, stwarzaj tym nieposusznych, nienawistnych i zych mieszkacw sferyastralnej. Na podstawie nieomylnego prawa postpu, miliardy tych duchw przyjmuj na siebie czasowociao; lecz kiedy powracaj w wiat pozagrobowy, wszystkie ich niskie namitnoci wybuchaj i powta-rzam, - bardzo trudno kierowa tymi masami.

    - Zrozumia jest nienawi zwierzcia do czowieka, lecz z jakiego powodu one walcz midzy so-b, jakemy to widzieli wczoraj? - zapyta Dachir.

    - Wiele osobistych i oglnych przyczyn zmusza ich do tego, aby rzuca si wzajem na siebie - od-rzek Ebramar.

    U tych niszych narodw istnieje rasowa nienawi, zupenie tak samo, jak u ich braci - ludzi. Oprcztego, dziaa tutaj jeszcze jedna wielka zasada. Dwie wrogie siy, - dobro i zo, - panujce we wszech-wiecie i wypierajce si wzajemnie, daj o sobie zna od samego pocztku czowieczestwa. wiat po-zagrobowy rozbity jest na dwa obozy: niebiesk - jasn armi i armi pieka, ktra usiuje wzi sztur-mem ciany nieba skrywajce najwysz tajemnic.

    Kada z tych dwch wrogich sobie stron, stara si zwerbowa sprzymierzecw i stworzy narz-dzia walki; z tej wic przyczyny, widzicie w caej uduchowionej przyrodzie czynnych agentw dobra i za.

    Ju pord mineraw s takie, ktre zawieraj w sobie miertelne trucizny, a z innymi jakgdyby nie-rozcznie zwizane jest nieszczcie. Take i w wiecie rolinnym, ile jest piekielnych zi, szczegl-nie sprzyjajcym szataskim wyczynom i ponurym obrzdom czarnej magii. Zioa te s zawsze szkodli-we dla dobroczynnego czowieka, poytecznego zwierzcia i jadalnej roliny.

    Pomidzy zwierztami podzia na dwa obozy jest jeszcze widoczniejszy. Istnieje wielka liczba szko-dliwych gatunkw zwierzt, o ktre, nie bez podstawy zapytujemy, w jakim celu istniej. Chocia to ni-sze istoty, lecz obdarzone ju subteln nienawici. Celem ich ycia - zniszczenie; szkodzi ludziomi zwierztom przeciwnego obzu - to gwny przedmiot ich zajcia.

    W wiecie istot wyszych obdarzonych woln i nieprzymuszon wol, takimi sugami za jest nardydowski, ktry odrzuci Chrystusa jako Boga i Jego nauk, ktra tumi w istocie czowieka pierwiastekdobra.

    Jednak pord tych piekielnych gatunkw, midzy innymi zwracaj take uwag miercionone ro-liny, ktre owijaj si wok drzewa i dusz je; lub te nieczyste owady, jak: pluskwy, pchy wszy roba-ki, gryzonie szczury, hieny i inne zwierzta ywice si padlin. Wszystkie one kryj si w szczelinach,rozpadlinach, norach, pezaj w mroku, uciekajc od wiata i jeeli obserwujecie je uwaniej, to przeko-nacie si, e wszystkie wysze gatunki i poyteczne czowiekowi zwierzta - uciekaj, boj si i nienawi-dz tych potomkw pieka.

    - To znaczy, e te ciemne duchy z demonicznym wzrokiem to nauczyciele za? - spyta Dachir. -Oczywicie!

    Szataska armia bezustannie pracuje nad rozszerzeniem swojego pola dziaania i podobnie jak pio-nierzy wiata wpajaj w swoich uczniw dobro, pikno i poytek, tak przewodnicy za ucz swoich i do-skonal ich w sztuce szkodzenia, niszczenia i sprawiania cierpie.

    Mwiem ju, e swoim niesychanym okruciestwem w stosunku do zwierzt, ludzie wypdzajw niewidzialny wiat miliony istot, trawionych nienawici i dz zemsty, ktre atwo staj si zdobyczzych duchw.

    Zapomniawszy o naukach nauczycieli dobra, istoty te wciskaj si w spokojne rodowiska swoichbraci, gorsz ich, szerz nienawi i jeszcze bardziej utrudniaj prac dobrym przewodnikom. Z biegiemczasu, owe nisze duchy przeradzaj si w legiony demonw, w upartych przeciwnikw wszystkiego coczyste, poyteczne i jasne.

    Czowiek jest lepy i nie pojmuje tego, co si dokonuje wok, w tej przestrzeni wydajcej si pust

    16

  • i przeroczyst; nawet nie podejrzewa jakie pieko kipi dokoa niego w niewidzialnym dla jego oczu wie-cie astralnym.

    Przewiadczony o swej rzekomej nieomylnoci, drwico mieje si kiedy przeczyta w ksidze magii,e ten lub inny demon rozporzdza tyloma legionami innych demonw; dla wtajemniczonego oznaczato, e taki, czy inny duch wada armiami niszych duchw, duchw zwierzt i skierowuje ich dziaaniastosownie do swej woli, lub wedug oywionych, mciwych uczu. Nikt jeszcze dotd nie objani nauko-wo przyczyny nagego pojawiania si milionw myszy, niewiadomo skd przybyych i niszczcych pola,lub chmury szaraczy, poerajcej zasiewy i pody.

    Jakie niewiadome tchnienie kieruje ich, a i mnstwo innych wrogw niszczcych i sprowadzajcychdo zera prac czowieka? Czowiek pyszni si okruchami swej wiedzy, chocia mimo wszystko, niewt-pliwie idzie po drodze postpu i z mozolnym trudem odkrywa niejedn poyteczn prawd. Prawdziwyuczony, ktry rzeczywicie godzien jest tego imienia uwiadamia sobie, e jest jeszcze prostaczkiem,a pod skalpelem i w cyfrach szuka nieskoczonego wwczas, gdy inni z pogard gosz, e w wiecieniewidzialnym nie ma niczego. I tymczasem obserwuj tylko pochodne tego wiata przyczyn.

    Kto na przykad zna prawdziwe pochodzenie epidemicznych i nieuleczalnych chorb, epidemii, sa-mobjstw, zabjstw, obkania, ktre jak huragan opanowuj nagle ludzko? Skd bior si miliardymikroorganizmw zakaajcych powietrze, ktre tworz nieznane choroby, szczepi si na ludzkim or-ganimie i zabijaj go, poerajc tkanki, lub wreszcie olepiaj czowieka i zaraaj jego dusz?

    I dlaczego tak czsto bywa, e nieuleczalne choroby, nie poddajce si nauce medycyny - uzdrawia-ne bywaj przez cuda, modlitw, wicon wod? Czy nie dowiedziono niezbitymi faktami, e epide-mie, posucha i inne katastrofy ustpoway po religijnych procesjach i powszechnej modlitwie? Szczegl-nie w epoce, kiedy zanika wiara, rozpada si rodzina, a rozpusta i wystpek opanowuj spoeczestwo,wtedy to z najwiksz si szalej straszne epidemie, pojawiaj si nieuleczalne choroby na ktre stoso-wana medycyna rozkada bezradnie rce, gdy nie chce w grzesznym i wystpnym postpowaniu czo-wieka dopatrze si przyczyn duchowych tych wszystkich nieszcz.

    Zapora stworzona splotem czystych i jasnych fluidw zaamuje si, a wszelkiego rodzaju zo i rozpa-sanie rodz miercionone mikroby epidemicznych chorb tak fizycznych jak i duchowych, wypywaj-cych z wystpnych czynw.

    I te mikroorganizmy chmurami unosz si w przestrzeni, odnajduj sprzyjajce rodowiska dla swe-go rozwoju; albowiem zaraza nie bywa tam, gdzie wystpek nie znajduje dla siebie odpowiedniego ma-teriau. Czowiek wystpny przyciga ku sobie jadowite bakcyle, ktre przenikaj pocztkowo w jego au-r, nastpnie wsysaj si w pory organizmu i skierowuj szczeglnie na t cz ciaa, ktra jest narz-dziem panujcej namitnoci czowieka.

    Jeeli czowiek jest aroczny, rozpustny i zmysowy, to i zaraza poera odpowiednie temu organy.Gdy pierwotny mzg rozwija same tylko wystpne myli, nieczyste dze, cyniczne obrazy, wwczasniszczycielskie stado przyczepia si do tego gwnego sugi rozumu, opanowuje go, ujarzmia, wytwarzamiercionone fluidy za, dopki wreszcie ofiara nie zwali si w przepa obkania, samobjstwa, lubzabjstwa. A kiedy ju cielesne narzdzie zej myli zostaje rozbite, podobnie jak naczynie, ktre pkaod zbyt silnego nacisku pary, wwczas zgraja niewidzialnych wrogw na rozkadajcego si trupa, po-era go i sama umiera, eby si odrodzi znw w innym wiecie i posun dalej w hierarchii za.

    Ach moi przyjaciele! Gdybymy mogli przekona ludzi, jak wielkie znaczenie ma zwracanie uwagi naich myli, ktre czstokro przesyaj nam struktury demoniczne a czowiek zwyk je rozwija negatyw-nie; e trzeba nie rozwija adnych negatywnych myli pochodzcych od za, wsucha si w gos na-szych jasnych, duchowych opiekunw i przy ich pomocy tylko dobre, pikne i czyste obrazy stwarzatak, aby do rozsadnika mylenia wpyway tylko strumienie wiata, wznoszce dokoa czowieka mur po-wicony, ktrego nie s w stanie pokona te straszne wyrzutki przestrzeni! Gdyby posuchano nasze-go woania: zachowajcie czysto serca i duszy a bdziecie nietykalni!

    Chrystus rozporzdza tym ogniem i wiatem, ktre uzdrawiay trdowatych, przywracay wzrok le-pym i odpdzay ze duchy. On zna tajemnic ludzkich cierpie i wiedzia, e modlitw mona osabi,a nawet oddali epidemie. Im wicej mieszkacy planety przesikaj fluidem piekielnym, tym prdzejdosiga ich zniszczenie i nastpuje czciowy lub cakowity kataklizm. Gdy rwnowaga zostaje naru-szona, wpywy za staj si wszechwadnym elementem, przeadowuj atmosfer, przeszkadzaj prawi-

    17

  • dowej wymianie tlenu i azotu i wywouj atmosferyczne zaburzenia. Nieumiarkowana eksploatacja, pro-ciej mwic rabunek wszystkich ziemskich bogactw, wyczerpuje ziemi; klimat si zmienia, zimno, po-sucha lub nadmiar wilgoci niszcz urodzajno gleby i powoduj gd.

    Soki ywotne wysychaj i ustaje prawidowa wymiana niezbdnych materii pord rnych warstwprzyrody.

    Rolinno staje si nika i saba, a ludzie rodz si coraz bardziej wtli, nerwowi, chorowici, przed-wczenie starzejcy si, skonni do wystpkw i chorb, ktre ludzko sama przez swe postpowaniecigna na siebie.

    Ostatecznie planeta umiera i pieko triumfuje, cieszc si, e zostao zniszczone pikno boskiegodziea Ziemia ta niepowatarzalna planeta na, ktrej urodzi si Jednorodzony Syn Boga.

    Dlatego to, kiedy nowa planeta wstpuje w ycie, prawodawcy, duchy wybrane znajc zasady i pra-wa tworzenia, ustanawiaj surowe reguy umacniajce cnoty.

    Utwierdzaj kult Bstwa aureol witoci otaczaj rolnictwo i w ogle wszystko, co ronie i rodzi sina ziemi, aeby odgrodzi j w miar monoci od wpyww pieka, ktrego gwnym celem jest, aebynauka i emanacje Chrystusa, Odkupiciela wiatw nie przedostaa si do innych cywilizacji nieskoczo-nego wiata.

    Czowiek posiada wrodzon potrzeb modlenia si, ubstwiania Najwyszej Istoty i niewiadomych,tajemnych si, rzdzcych jego losem dla uczczenia, ktrych przeznacza osobne miejsce. Stworzenieniewiadomie odczuwa, e modlitwa suy nie tylko jako cznik ze Stwrc, lecz jest form duego wa-chlarza energi, zbawiennym acuchem, ktry jednoczy go z niebem, chroni od wielu niebezpieczestwi przyciga na pomoc niewidzialnych opiekunw.

    Tene nieomylny instynkt nakazywa pocztkowo ludziom powica pola, stada, pody, mieszkania,itp., aeby cign na nie dobroczynne strumienie oraz jasne i czyste fluidy odpdzajce ze duchy.

    Najwikszym, jaki moe by bdem jest przypuszcza, e czowiek uczyni wygod Bogu i jego su-gom, budujc na Ich cze witynie i modlc si w nich!

    Ani najwysza, niewypowiedziana Istota, ani wykonawcy Jego woli, tego nie potrzebuj. Czowiekwznosi witynie dla siebie, eby mie miejsce odosobnione - niejako wity ogrd - twierdz, przeciwwkroczeniu duchw za.

    Stawia tam otarz, eby w jednym miejscu zerodkowa Boski strumie przycignity przez modli-tw; wite pienia napeniajce koci tworz wibracje, ktre podtrzymuj przypyw Boskiego ognia,tworz si energetyczn i zbieraj promieniste, niesplugawione przez czartw materie, skd czowiekczerpie siy duchowe i cielesne.

    Od zarania ludzkoci, wszdzie i we wszystkich kultach zawsze towarzyszyy subie Boej kadze-nia, rozprzestrzeniajce aromaty, ktre odpdzaj i rozpraszaj nieczyste fluidy przynoszone przez lu-dzi do kocioa. W staroytnoci wszystkie te zagadnienia byy dokadnie wystudiowane i stosowanez pen znajomoci sprawy.

    Mojesz na przykad szczegowo wylicza materiay niezbdne przy budowie witego miejscai przedmiotw naboestwa: zoto, srebro, ko soniowa, cedrowe i sandaowe drzewo; dla kadzenia -ambra, kadzido (ywica, benzoes, waleriana), tuszcz z drzewa oliwnego, czysty wyrabiany wosk przezpszczoy jako czyste owady, ktre wykonywuj prac ze piewem modlitw w ich jzyku.

    Kapani pod wzgldem czystoci podlegali drakoskim prawom; musieli nosi lnian odzie, a dia-menty, rubiny, szmaragdy, szafiry i inne drogocenne kamienie, upikszajce piersi najwyszych kapa-nw, wszystkie miay magiczne, mistyczne i symboliczne znaczenie. Za pera, na ktr jest tak wielkipopyt u ludzi, nie wchodzi w skad tych drogocennoci; pomimo swych zalet uwaana jest za nieczysti nie przynoszc szczcia. Z wszystkich punktw widzenia, czowiek sam potrzebuje Boga, wielkichopiekunw planety i tych, ktrych nazywa witymi; to jest konieczny atrybut prawdziwych religii jakodziedzictwo wielkich powiconych i wysannikw Boych. Wszystkie wierzenia uznaway niewidzial-nych opiekunw, a nowo narodzone dziecko powicano zawsze bstwu, lub te oddawano pod opiekjakiemu witemu.

    Wierzenia te - w obecnym czasie wyszydzone i uwaane za nierozsdek - jak widzicie maj swojegbokie i sprawiedliwe podstawy; rdo ich gubi si w mroku najgbszej staroytnoci i tworzy jednz wielkich tajemnic kultu.

    18

  • Imi wie czowieka z wyszym duchem, a take ca grup duchw, ktrymi tene kieruje i opie-kuje si nimi; gos ludu nazywa go anioem strem - anioem imienia czowieka. Podobizny witych,statuy, relikwie, nawet posgi bokw dla rozsdnego s ogniskami wiata; albowiem wszelka modli-twa, wszelka pobona myl, wszelkie gorce i szczere wezwanie - wysya promie wietlistej materii,ktra przylega do tego symbolicznego wyobraenia, przenika na wskro i jakby oywia go. Miejsca po-wicone kultowi, - Kocioy i` witynie - jako cigle napenione wyobraeniami bstwa, dobroczynnymiaromatami, harmonijnymi wibracjami i owietlone nigdy niegasncymi lampami, s prawdziwym schroni-skiem dla czowieka.

    Tam, przed kadym z ognisk promienistego wiata, w zespoleniu z niewiadomymi i potnymi sia-mi, znajduje si skarbiec moralnej i fizycznej pomocy, gotowej na usugi kadego, kto godny jest takiegowsparcia.

    Im wicej w kociele takich ognisk wiata, tym s one potniejsze; im bardziej czyste s wydziela-ne przez promienie - a modlitwa czowieka szczersza, - tym prdzej przynosi ulg ulecza i oczyszczago. Std wanie, wypywa wiara w pomoc cudownych obrazw i posgw jak na przykad, wite miej-sce kultu Matki Boskiej w Lourdes i innych miejscach objawie, gdzie studnie i rda, posiadaj nie-uchwytne i niewiadome lecznicze wasnoci, uzdrawiaj choroby uznane przez nauk za nieuleczalnei przywracaj ywotn materi organizmowi.

    Ebramar oywi si w czasie tej rozmowy. Gorca, pomienna wiara dwiczaa w gosie maga,a w cieniu nocy jego nienobiaa odzie wiecia, jakby obsypana brylantow ros. Wok jego piknejgowy utworzyo si szerokie, wietliste koo; trzy olepiajce promienie janiay nad czoem w formiegwiazd, a z caego ciaa promieniowao fosforyzujce wiato.

    I on cay wydawa si jakby z ognia i wiata; nawet gos dwicza dziwnie i podniole, a w janiej-cych oczach odbijay si cuda innego wiata, ktre dane mu byo oglda.

    Uczucie gbokiej czci i lku opanowao Dachira i Supramatiego. Prawie niewiadomie opucili sina kolana i skonili przed dziwnym nauczycielem, ktry stopniowo odkrywa im cudowne, boskie tajemni-ce tworzenia.

    Ebramar drgn i wyprostowa si.- Co wy czynicie, przyjaciele? Nie zasuyem na okazywanie mi takiej czci, - zauway surowo i pod-

    nis ich.- Jestem jeszcze znikomym pykiem w porwnaniu z wielkimi wiatociami niebieskiej przestrzeni!

    Lecz aby zilustrow to, co przed chwil opowiedziaem, poka wam niektre miejsca powicone mo-dlitwie. Najpierw, odwiedzimy tutaj w Indiach staroytn pagod, a potem udamy si do dalekiego p-nocnego kraju. Tam wiara zachowaa si jeszcze silniej ni gdzieindziej, lecz rwnoczenie rozszalaaarmia diabelska uderzya do szturmu, dawic sumienia i szczodr rk siejc zo, wystpki i zgorszenie.

    - Czy udamy si w podr, nauczycielu? - ze zdziwieniem zapyta Supramati.- Astralnie, mj synu. Godni politowania byliby z nas magowie, jeeli dla zmiany miejsca potrzebo-

    walibymy wiele czasu i rodkw lokomocji - odrzek z umiechem Ebramar.- Lecz tymczasem, kiedymy znw wspomnieli o diabelskich zastpach, doda jeszcze jedn uwag.

    Spord wielu przyczyn pomagajcych zemu duchowi atwo przenika w ludzkie ciao i powodujcychzwyrodnienie czowieczestwa, wymieni jedn, ktra zawiera si w szczeglnoci ospy; mona rzecmiao, e to dziwne lekarstwo gorsze jest od samej choroby, ktr ma za zadanie oddali.

    W zdrowe ciao dorosego lub dziecka, wprowadza si zepsut, rozkadajc si materi i do tegojeszcze wzit ze zwierzcia. Operacja ta, zbyt czsto naduywana, wprowadza w ludzki organizm nietylko zgni materi, lecz razem z ni fluidy i czsteczki zwierzcia; co w nastpstwie powoli zwyradniaras, czynic j ordynarn i brzydk; wszczepia bydlce instynkty, nadaje zwierzcy wyraz twarzy i na-wet czsto zatrzymuje umysowy rozwj, na skutek wprowadzenia niszych elementw. W kadym wy-padku oddziaywuje to na ciao fizyczne i astralne, stajc si rdem rnych chorb, tak cielesnych jaki duchowych. Twierdz, e ten barbarzyski wynalazek okazuje si najlepszym rodkiem spychania ro-du ludzkiego z powrotem w stan zwierzcy i udostpnia piekielnej zgnilinie szerokie pole dziaania -mwi Ebramar.

    - A teraz moje dzieci wrcimy do naszej podry. Wecie kpiel, wcie odzie, ktr mielicie na sobie zeszej nocy i wracajcie do mnie. Kiedy obaj

    19

  • uczniowie powrcili, wwczas Ebramar poleci im usi, uczyni nad nimi kilka passw magnetycznych,potem dotkn ich oczu i tchn na nich ze sowami:

    - Otwieram wasze cielesne oczy na wspaniaoci niebieskie. A teraz w drog! Lekko, zupenie jakbypatki niegu unieli si w przestrze i szybko opucili si przy wejciu do staroytnej pagody. Bya jesz-cze noc. Obchodzono jakie uroczyste wito i mnstwo pobonych wchodzio do wityni, nad ktr ja-nia szeroki krg zocistego wiata.

    - Nie obawiaj si, w obecnej chwili jestemy niewidzialni dla oczu zwykych miertelnikw - rzekEbramar, odpowiadajc na myl przesan od Supramatiego.

    Zmieszawszy si z tumem, wszyscy trzej weszli do wityni. W gbi pagody, gdzie staa statuaBrahmy pono co jakby ognisko olepiajco jasne i rozprzestrzeniajce gorco. Z trzaskiem wylaty-way z niego rnobarwne iskry i chwilami rozjaniay ledwie dostrzegalne oblicze czowieka.

    Fale cudownego i upajajcego aromatu wypyway ze rodka ogniska i owieway tych, ktrzy z penwiar zbliali si i zginali kolana. I w miar tego jak modlitwa, w formie promienia, wicej lub mniej ja-snego, wznosia si z serca wierzcego, deszcz iskier obsypywa jego ciao i srebrzysta, woniejca mgaokrywaa je, wywoujc obfity pot; czarne otaczajce go cienie blady, oddech stawa si lejszy, a jegowyraz twarzy oczyszcza si i uduchawia.

    Niektrzy, szczeglnie gorco modlcy si dugo pozostawali na kolanach, upojeni przenikajcymich niebieskim prdem, ktry uspakaja i pokrzepia, przywracajc im duchowe i cielesne siy.

    - Chodmy. Teraz odwiedzimy drugie ognisko wiata - rzek Ebramar dajc uczniom znak, aby szliza nim.

    Znw unieli si w przestrze i jak gdyby podchwyceni wiatrem, polecieli z szybkoci myli. Wkrt-ce oczom ich ukazaa si grzysta miejscowo. W dole zobaczyli dziwny, fosoryczny pblask rozlanynad dolin, zupenie jakby lazurowa kopua. Znajdujemy si teraz w Lourdes, gdzie dokonywuje si wie-le cudw - rzek Ebramar. Opucili si na ziemi i przyczyli do procesji, ktra piewajc modlitwy szado cudownej groty. Przy rdle tum rzuci si na kolana i gorce mody wielu serc, jasnymi falami popy-ny ku niebu.

    Obraz by naprawd czarujcy. Zociste i srebrzyste promienie pyny we wszystkich kierunkach; zerda wypywaa fosforyczna mga, a statu Najwitszej Dziewicy otaczay, zdawao si snopy pomie-ni rozprzestrzeniajce ciepo. W powietrzu dwiczaa dziwna harmonia: to subtelna i cicha, to potnajak huragan, lecz zawsze bez najmniejszej niezgody w melodii. Nagle z przestrzeni zaczy pada ogni-ste krople, potem z trzaskiem rozwina si szeroka pomienna i zocista wstga i upada na sparalio-wan kobiet lec na noszach. Ogniste zygzaki przebiegay po ciele chorej, wybuchy kby czarnegodymu, rozsiewajc si w powietrzu jak ziarna pere i kobieta z krzykiem wyprostowaa si. Po chwili sta-a ju na nogach janiejca ze szczcia, po czym upada na kolana i zawoaa w zachwyceniu: - Zosta-am uzdrowiona!

    Widzielicie przed chwil okultystyczny przebieg tego uzdrowienia: zejcie witego ognia, wywoa-nego si natonej modlitwy o zdrowie - wyrzek Ebramar.

    - A teraz w drog moi przyjaciele. Chc wam jeszcze pokaza dwa miejsca niebieskiej aski; obaw wysokim stopniu interesujce. Mwic to wydosta z za pasa magiczn paeczk i gdy nakreli kilkaznakw w powietrzu, posypay si z niej snopami iskry. Nagle powia gwatowny wiatr, a ciepy, ognisto-czerwony prd podchwyci ich wszystkich i ponis z tak zawrotn szybkoci, i Supramati mia wrae-nie, e wprost si zadusi. Jak dugo tak lecieli, nie byby w stanie okreli lecz, kiedy ten zawrotny lotzmniejszy sw si, Supramati zobaczy pod sob szeroko rozrzucone miasto. Ulice i dachy domw po-kryte byy niegiem; wielka liczba kociow podnosia ku niebu zocone kopuy zakoczone krzyami,za szerokie pasy wiata odrniay te wicone schroniska ludzkie od otaczajcych je gmachw. Po-wietrzni podrnicy opucili si na ziemi przy niewielkiej kaplicy, zapenionej pobonymi i otoczonej takjasnym blaskiem, e wydawaa si jakby objta pomieniem. W wysokich, srebrnych lichtarzach ponaniezliczona ilo woskowych wiec. Niektre z nich otacza szeroki, zocisty pas i wieca palia si jasno,a pomie jej wydua si jakby zlewa ze rdem ognia i wiata, poncym w gbi kaplicy; inne wiecepaliy si ciemno jakby we mgle, dymiy, trzeszczay i spywa z nich wosk.

    Pord tego rda olepiajcych blaskw widnia wielki obraz; spod zotej, przystrojonej drogimi ka-mieniami szaty i po przez staroytne malowido przegldao oblicze niebiaskiej piknoci, tchnce bo-

    20

  • skim miosierdziem i skupionym smutkiem. Oczy dziwnie ywe, smtnie patrzyy na klczcy tum z nie-dajcym si opisa wyrazem mioci i wspczucia. I kady kto si zbliy ku obrazowi by obdarowanyjasnym spojrzeniem rzucajcym ognisty promie, ktry przenika, ogrzewa i wzmacnia modlce siw tym przybytku wiata, ciepa i harmonii.

    - Widzicie tutaj jedno z wyobrae Najwitszej Dziewicy ! *) - rzek Ebramar padajc na twarz przedobrazem. *) Naley przypuszcza, e autorka miaa na myli cudowny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej (przyp. tum.)

    Obaj uczniowie poszli za jego przykadem i z dusz ich popyna gorca modlitwa ku Pocieszycielcewszystkich strapionych, paczcych, zmagajcych si z losem na tym padole ziemskim i wzywajcychJej miosierdzia.

    Kiedy si podnieli nowy tum mczyzn, kobiet i dzieci, bogatych i biednych, bez rnicy stanu za-peni kaplic; wkrtce przyszed kapan i rozpoczo si oglne naboestwo.

    W miar tego jak modlitwa - zalenie od stopnia czystoci modlcego si - wypywaa z jego duszymniej lub wicej jasnymi, zocistymi spiralami, nastpowao dziwne widowisko. W samym rodku ogniaotaczajcego obraz z trzaskiem wrzaa, jak gdyby rozpalona lawa, z ktrej wybuchay szerokie fale r-nobarwnego wiata, paday na pobonie pochylone gowy, pozostawiajc na nich i na piersiach modl-cych si fosforyczne, jasne znamiona.

    Caa kaplica draa od potnych wibracji zadziwiajcej harmonii, ktra nie miaa wprawdzie okrelo-nej melodii, lecz bya dziwnym zbiorem przernych akordw, zlewajcych si w jeden potny organcudownych dwikw; byy to wibracje zbiorowej modlitwy.

    - Widzicie moi przyjaciele, wielk tajemnic boskiej siy wywoanej i przycignitej przez modlitwczowieka. Ona uzdrawia, wzmacnia, odnawia, zwalcza niskie namitnoci i gorycze ziemskie. Patrzcie,jedni pacz, drudzy nagle pokrywaj si jakby mg; to ciepe i czyste emanacje wypdzaj z ich orga-nizmw szkodliwe miazmaty - zauway Ebramar, kiedy ju wychodzili z kaplicy. Przy wyjciu Ebramarnagle si zatrzyma i wskaza rk na czowieka jeszcze modego, lecz bardzo wyczerpanego. Szed onz pochylon gow i wzrokiem utkwionym w ziemi, a na miertelnie bladej twarzy zastyg wyraz roz-paczliwej nienawici i alu.

    - Spjrzcie na tego czowieka. Zamierza on popeni samobjstwo i ju nosi w kieszeni trucizn. Za-brako mu si do dalszej wdrwki yciowej, nie ma chci walczy ze wiatowymi przeciwnociami i opie-ra si drczcej go szataskiej sforze. Popatrzcie: czarne cienie krc si wok niego, szczepi w nimniezadowolenie, rozpalaj gorycz i budz odraz do ycia.

    Lecz nie na prno nieszczliwcze twj duch - opiekun przyprowadzi ci do tego rda zbawienia.Mag podnis rk i z niej bysn jasny, wieccy promie.

    Czowiek w nagle przystan, zupenie jakby otrzyma uderzenie; za piekielne stado zaczo odst-powa, syczc i kurczc si. Zoty promie, jak w owin si wkoo nieznajomego, pocigajc go kukaplicy gdzie wszed prawie niewiadomie i jak gdyby dawic si od czystych, ostrych i przenikliwychprdw, ciko upad na kolana.

    Przez kilka chwil klcza bezmylnie i jakby zastygy w niemocy, lecz Matka Boa ju wejrzaa nanieszczliwca z niewypowiedzianym wspczuciem. Polay si strumienie wiata i ciepa; ogniste w-yki przebiegay po nim i przenikay go; nastpnie z ciaa jego wypyn czarny dym, bryzny deszczemrnobarwne kuleczki, ktre z trzaskiem pkajc rozsieway nieprzyjemny zapach, pochaniany natych-miast przez czyst i harmonijn atmosfer kaplicy. W miar tego jak si oczyszcza jego organizm, ust-powaa miertelna apatia, a mtny, znuony wzrok niedoszego samobjcy zwrci si na oblicze Bo-skiej Dziewicy.

    Powoli z wysikiem wyszepta modlitw i prawie machinalnie podnis rk, egnajc si trzy razy.W oka mgnieniu z przodu i po bokach zjawiy si trzy fosforyczne krzye i biaa, janiejca mga okryaca jego posta.

    Zobaczywszy to, stoczone u wejcia ze duchy zadray gniewem i z wciekym sykiem zaczy wy-rzuca nieprzyjemne w zapachu fluidy. Zrozumiay one, e ofiara wymyka im si z rk i kiedy nieszcz-liwy opuci kaplic, z zajadoci rzuciy si na niego. Lecz natychmiast odpady bezsilne. Bowiem nadnieszczsnym pojawi si czysty duch, a janiejce krzye otoczyy go i wskazay drog.

    Czarna, szataska chmara odstpia, a po chwili nieznajomy wyj z kieszeni flakon z trucizn i roz-bi go o bruk. Nad jego czoem zawis migajcy ognik.

    21

  • - Ten ju nie zginie. Odzyska wiar, a bro taka czyni czowieka nietykalnym - rzek Ebramar. I pochwili trzej niewidzialni podrni unieli si w przestrze. Bogosawiony umiech rozjani oblicze maga:uratowa dusz czowieka.

    - Dokd udamy si teraz nauczycielu? - zapyta Supramati.- Do jednego z najwikszych i dziwnych opiekunw tego nieszczliwego kraju przeciwko, ktremu

    w obecnej chwili pieko wystpuje z najokrutniejsz si. Wystarczyo teraz kilka sekund i podrni sta-nli u celu. Oczom ich ukazay si zbate ciany i zote kopuy starego klasztoru.

    Po chwili weszli do obszernej wityni z masywnymi cianami, gdzie na lewo od cesarskich wrt, napodwyszeniu sta sarkofag witego, u wezgowia ktrego penio stra kilku zakonnikw.

    Lecz tam spoczywa nie umary, ktrego relikwiom oddawali cze. Nad trumn wznosia si wysoka,wspaniaa figura starca. Wielka jasno otaczaa jego gow i z caej postaci spyway snopy wiata;dwa szerokie promienie olepiajcej biaoci i migocce, jak nieg na socu podnosiy si u ramion jak-by dwa olbrzymie wietliste skrzyda i znikay w grze sklepienia. Stojc z rozpostartymi rkoma,wszystkich zbliajcych si do, duch oblewa srebrzystym wiatem. Ebramar z czci zgi kolana i pra-wie jednoczenie otrzyma strumie zocistych iskier, ktre w oka mgnieniu zostay wessane przez czy-ste i jasne ciao maga.

    - Cika i trudna jest misja tego wielkiego ducha - zauway Ebramar.Dziki swej czystoci i mocy, mgby wznie si w promieniste sfery, lecz dobrowolnie pozostaje

    przykuty do ziemi; i w tej olizgej, przepenionej nieczystymi miazmatami atmosferze, w kadej chwilizmuszony jest dotyka wszystkich ludzkich ran.

    Lecz wielkie umiowanie narodu pord, ktrego y przejmuje go tak gbokim wspczuciem, takimniewyczerpanym zapasem miosierdzia, e brzemie, ktre dwiga nie wydaje mu si zbyt cikim.Spjrzcie: jak nieznuony bezustannie rozlewa ywotne, uzdrawiajce tchnienia na wszystkich przycho-dzcych ku niemu. Sia jego jest przeogromna i wszystko wok rozjania wiatem; nawet oliwa palcasi w lampionach przy trumnie, przesycona jest promieniami wiata i uzdrawiajcymi aromatami.

    Jacy my doprawdy jestemy szczliwi w porwnaniu z nim! Uciekamy od mroku i zetknicia si zewszystkim co nieczyste.

    W spokoju i ciszy swoich paacw, studiujemy i poznajemy cuda nauki podczas gdy on, ktry mgbyrozkoszowa si wspaniaoci wyszych sfer, harmoni i penym bogosawiestwem Sprawiedliwego -pozostaje tutaj.

    Nic nie moe osabi jego nieskoczonego miosierdzia; on uzdrawia i wzmacnia, a ucho jak i sercejego zawsze jednakowo otwarte dla wszystkich, kto przynosi i wyznaje mu swoje grzechy, zwtpienia,smutki i nadzieje.

    On pacze i modli si z nimi, podtrzymuje i daje si ycia, aeby cnotliwie doprowadzi do koca ichziemsk prb. Jake mizerni jestemy wobec tych wielkich duchw, ktre czyni z siebie ofiar dlaczowieczestwa bronic go przed podstpem i zoci szatanw, z wciekoci na napadajcych.

    Gdyby ludzie znali ogrom pomocy jak mog okaza im ci przyjaciele i opiekunowie nazywani wi-tymi, gdyby widzieli si zawierajc si w modlitwie - to nie byoby tylu nieszczliwie gincych.

    - Nauczycielu, a czy pokuta i modlitwa po mierci nie mog zbawi duszy? - zapyta Dachir.- Oczywicie, e mog. Modlitw i pokut zbawiono niezliczon liczb dusz. Lecz wiele potrzeba siy

    upademu w otcha za, eby wydoby si z niej, a nie wszyscy s na tyle silni. Na te, wanie zaamu-jce si, grzeszne i czsto wpadajce w rozpacz dusze, rzucaj si z okruciestwem ze duchy, przyci-gaj je ku sobie, kusz upojeniem, rozkosz ycia, bezkarnoci zbrodni i nasyceniem wszystkim tym,co stanowi najwysz rozkosz dla wystpnej duszy. Czsto, nawet bardzo czsto, dusze te staj siadeptami pieka i na dugie wieki schodz ze wiatej drogi postpu. Wyjania to znaczenie jednegoz ustpw w Ewangelii, ktry profanowi wydaje si niesprawiedliwym: ... albowiem, wicej bdzie rado-ci w niebie z jednego pokutujcego grzesznika, ni z dziewidziesiciu dziewiciu sprawiedliwych, niemajcych potrzeby pokutowania.

    - W czasie ostatniego mego pobytu pomidzy ludmi zauwayem, e duch religijny przygasa corazwicej; co si stanie, jeeli tak niezbdne uczucie jak wiara - zupenie zniknie w czowieczestwie? - za-pyta Supramati.

    - Zrozumiae jest, e pierwsze nastpstwo takiego stanu rzeczy przejawi si w olbrzymim wzrocie

    22

  • przestpczoci; a w miar tego jak ludzko bdzie posuwa si dalej po drodze wystpku, rozpustyi innych bezecestw, rd ludzki bdzie traci rozum, wyradza si i szybko mala.

    Natomiast w zastraszajcych rozmiarach zwikszy si ta rana niewidzialnego wiata, ktra i terazpierwsz sfer otaczajc ziemi, zamienia w prawdziwy czyciec, jeeli ju nie w pieko dla kadegoducha opuszczajcego ciao.

    Mwi tu o tych nieszczsnych duchach, ktre s przygwodone do ziemskiej atmosfery.Wtrcone w materi kosmicznym prawem wcielenia i nastpnie, bdc przemoc wyrwane z tego

    rodowiska w czasie formowania ziemskiego ciaa, zjawiaj si oni w przestrzeni z powok astraln, po-kryt zupenie jakby grub skr, ywotnymi fluidami zebranymi na du liczb lat.

    Wtedy zachodzi dziwne i przykre dla ducha zjawisko: astralne ciao karmi si tymi yciowymi zapa-sami, ktre pozostay bez potrzeby; ronie, rozwija si w nienaturalny sposb i tworzy si jaki paz -pczowiek, pduch, przygwodony jednake do ziemi i dowiadczajcy wszelkich potrzeb ziemskich.Istoty te najczciej staj si biesami, ktre nieustannie ledz ludzi i zwierzta, eby wysysa z nichywotn si. Niekiedy wdzieraj si one nawet w ciao ywego czowieka w celu upajania si z nimwsplnie cielesnymi rozkoszami. Bdc duchami posiadaj przewag nad ciaem i popychaj czowiekado wystpku, lub wprowadzaj go w nieszczcia, katastrofy itp., aby nasyci si przelan krwi, ktrejzapach upaja ich i sprawia niewypowiedzian rozkosz.

    Lud swoim nieomylnym instynktem nazywa ich pokus, lecz ludzie nawet nie podejrzewaj strasz-nej siy tych larwicznych, wampirycznych istot.

    - No, a teraz moje dzieci w drog. Czas ju powrci do domu - doda Ebramar. I lekko, swobodnie jak kby pary niesione przez wiatr, wszyscy trzej skierowali si do swego samot-

    nego paacu w Himalajach.

    RR OO ZZ DD ZZ II AA II VV

    Ebramar odjecha, a uczniowie jego z nowym zapaem wzili si do pracy. Gwnym przedmiotemich zaj bya praca nad rozwojem zmysw: wzroku, powonienia, suchu i dotyku; z zachwytem stwier-dzali, jak stopniowo rozwijay si nieznane im dotychczas waciwoci zmysw.

    Ukr