kobieta-lider-mentor
DESCRIPTION
Magazyn online dla kobiet. Dla kariery, dla pasji, dla rozwoju... dla Kobiet.TRANSCRIPT
Nr 2/2014 (4) LUTY
Redaktor naczelny Magdalena Kluszczyk
Zastępca redaktora naczelnego Inga Zawadzka
Korekta Anna Mróz
3
Od redakcji
Drodzy Czytelnicy!
To już czwarty numer magazynu KLM. Czas biegnie nieubłaganie. Okres świąt wraz z sylwestrem już
za nami. Mamy nadzieję, że spędziliście ten czas w z najbliższy-mi. W duchu radości i spokoju.
Rok 2014 zapowiada się dla nas jako czas pełen nowych wy-
zwań, poszukiwań i inspirującej pracy. Także w życiu prywatnym. W tym miejscu, w imieniu zespołu KLM, pragnę z całego serca pogratulować dwóm kobietom z naszej redakcji, które zostały
mamami. Ewo i Marysiu, życzymy Wam ogromu radości, ciepła i miłości.
A Wam, drodzy czytelnicy,
życzymy pasjonującej lektury!
LUTY 2014
6
Spis treści
KomuniMagia
6 Muszę niestety być szczęśliwa
9 Program uodparniania na złość
15 Zmiana nawyków językowych
19 Korespondencja
Kobieta na rynku pracy
22 Jednostronicowy biznesplan
Jednostronicowy plan autopromocji 24
Oblicza Kobiet
25 W kapciach zamiast w szpilkach, czyli z korporacji do kuchni
Strefa rozwoju
32 Postanowienia noworoczne
36 Podsumowanie roku
38 W nowym roku będę…
5
Obrońca i oskarżyciel 42
Lider własnego życia 45
Błękitny zamek 48
Kij w mrowisko
Trzeba by 51
Opowieści dla duszy
Dusze Tary 53
Na zdrowie
Rav avocado pie 55
Rozwijak-informator o warsztatach rozwojowych
58 Zapraszamy na warsztaty w lutym
KomuniMagia Inga Zawadzka
6
Muszę niestety być szczęśliwa
Siedziałam sobie ze znajomym w kawiarni
na herbatce, zagadaliśmy się i nagle on
patrzy na zegarek i mówi:
- Czas na mnie. Muszę wracać do domu,
bo tam, niestety, rodzina na mnie czeka.
Zatkało mnie. Pytam delikatnie czy coś jest
w jego życiu dramatycznego, czy mogę mu
jakoś pomóc? Może ich wytruć? Albo za-
łatwić mu pracę w Bangladeszu, żeby już
nigdy nie MUSIAŁ owej rodziny oglądać?
Wtedy mógłby powiedzieć:
- Chcę wypić z tobą jeszcze jedną herbatę,
bo na szczęście nikt na mnie w domu nie
czeka.
Powstrzymałam się resztką sił, by uniknąć
polemiki ze znajomym, o którym wiem, ze
rodzinę kocha bardzo i tylko mało myśli
nad słowami jakie wypowiada, a wyrazy
„muszę” i „niestety” weszły mu w krew
i używa ich nieświadomie. Nie on jeden
zresztą.
Słyszę wokół wiele takich komunikatów:
7
Muszę odrobić z dziećmi lekcje (musiałeś
robić te dzieci to teraz musisz się z nimi
męczyć, trudno).
Muszę kupić zonie prezent (współczuję,
wyobrażam sobie, jakie to straszne – robić
przyjemność ukochanej osobie).
Jestem szczęśliwy, niestety (taki tekst wy-
głosił całkiem na poważnie mój kolega,
kiedy zapytałam o owo „niestety” okazało
się, że nawet nie zauważył, że to powie-
dział… na szczęście – szczęście nie trwało
zbyt długo…)
Muszę iść do pracy (a bodajby Cię wyrzu-
cili, żebyś już nie musiał..)
Muszę wstać (no to pech, że się w ogóle
obudziłeś…)
Po pierwsze: modalny operator konieczno-
ści (muszę, powinienem, jestem zobowią-
zany) odbiera energię życiową. Jedno uży-
cie „muszę” zabiera około 10% energii
(uwierz mi, proszę, na słowo). Od przebu-
dzenia się do momentu dotarcia do pracy –
jesteśmy już nieźle wykończeni. No bo
musiałam się przecież umyć, musiałam
zjeść śniadanie, musiałam wyjść z psem,
musiałam wyrzucić śmieci… aaaa! Musia-
łam się też ubrać! Niektórzy jeszcze muszą
dzieci do szkoły wyprawić albo do przed-
szkola zawieźć i muszą się pożegnać z
mężem albo z żoną… Do wieczora jeszcze
sporo czasu, a już jakby spadek sił.
Muszę pracować, muszę spotkać się z sze-
fem albo z klientem, muszę przejrzeć pocz-
tę. Muszę zrobić zakupy, muszę przygoto-
wać kolację, bo, niestety, mam dzisiaj go-
ści. Muszę się dobrze bawić (skoro już tę
kolację zrobiłam). Idziemy spać (w końcu
kiedyś przecież musimy spać, prawda?) z
ujemną energią życiową. Podczas snu re-
generujemy siły. Budzimy się i zaczynamy
dzień od „muszę wstać!”
Po drugie: odbieramy sobie umiejętność
dostrzegania dobrych stron naszej rzeczy-
wistości:
Z przyjemnością zawiozę męża na lotnisko
– dzięki temu spędzę z nim więcej czasu.
Na szczęście mam jeszcze do czego wsta-
wać rano.
Na szczęście mam jeszcze komu robić pre-
zenty.
Cieszę się, że zrobię zakupy i przygotuję
coś dobrego do jedzenia, żebyśmy mogli
usiąść razem przy stole.
Chętnie wyjdę z psem na spacer i łyknę
trochę ruchu i powietrza.
Słowa, słowa, słowa… Używamy ich, nie
zastanawiając się, jaki niosą przekaz, co
sączą do naszej nieświadomości. I nie tyl-
ko do naszej. Słyszę często od młodych
ludzi:
- Nigdy się nie ożenię, nie założę rodziny.
W domu matka bez przerwy coś musi: musi
sprzątać, musi gotować, musi robić zaku-
py. Ojciec musi zarabiać, a ja muszę się
uczyć. Mam dość, chcę żyć tak jak chcę, a
nie jak muszę. Rodzina to krew, pot i łzy,
masa wyrzeczeń i poświęceń. Praca to
ciężki kawałek chleba, a życie jest okropne
i niesprawiedliwe.
Czego uczymy swoje dzieci? Co im prze-
kazujemy? Z odpowiedzialności za rodzinę
robimy gehennę, z miłości robimy posługę,
z jednej z największych wartości w życiu
człowieka – przynależności do rodziny, do
stada – robimy niewolnictwo i wyrok do-
żywocia. Potem mamy do nich pretensje,
że są niefrasobliwi i uciekają od obowiąz-
ków. Bo nasza frasobliwość wyszła im
bokiem.
Szczerze mówiąc, gdyby mój partner za-
czął mówić, że „musi” zrobić mi herbatę,
„musi” odebrać mnie z pociągu, „musi”
mnie przytulić – to zwolniłabym go z ob-
owiązku bycia ze mną, bowiem nikomu nie
życzę takiego kieratu. Myślę, że on zrobił-
by to samo, gdybym „musiała” się o niego
troszczyć, „musiała” uprasować mu koszu-
lę, „musiała” ugotować zupę. Robię to
jednak z przyjemnością, ponieważ sama
wybrałam tego człowieka na towarzysza
życia i – na szczęście – z wzajemnością.
KomuniMagia Inga Zawadzka
8
Zajmę się jeszcze słowem „niestety”, któ-
rego używamy nieświadomie, bezwiednie
– niemal jak mantrę. W listopadzie za-
dzwoniła do mnie koleżanka, a ja nieo-
patrznie spytałam co u niej słychać?
- Chora byłam, - powiedziała. – Ale jutro
muszę iść do pracy, bo niestety, już jestem
zdrowa.
- A po co ty chodzisz do tej pracy, która
jest gorsza od choroby? – spytałam. – Na
szczęście często ostatnio chorujesz. Może
twój organizm coś do ciebie ważnego mó-
wi? Może warto posłuchać?
Obraziła się. Kilka dni temu dowiedziałam
się, że złożyła wypowiedzenie i od stycz-
nia zaczęła nową pracę – znacznie bliższą
swojej specjalizacji. Do mnie nie dzwoni.
Powiedziała naszym wspólnym znajomym,
że zadałam jej okropne pytania, które
zmobilizowały ją do drastycznych posu-
nięć. I że, niestety, jest z tych posunięć
zadowolona…
Nigdy tak naprawdę nie wiemy czy to, co
się dzieje – zadziało się „niestety” czy „na
szczęście”.
Chciałam wyjechać na tydzień urlopu, ale
– niestety – mój pies się rozchorował.
A może rozchorował się na szczęście? Na
szczęście w przeddzień wyjazdu, bo gdy-
bym wyjechała, to prawdopodobnie nikt
nie zauważyłby pierwszych objawów
i mógłby nie dostać na czas pomocy? Na
szczęście, bo może gdyby jego choroba nie
zatrzymała mnie w domu, to stałoby się
coś złego w drodze? Któż to wie?
Wolę myśleć, że coś nade mną czuwa, niż
że coś się na mnie uwzięło. Oba przekona-
nia są równie prawdziwe jak fałszywe, ale
z tym pierwszym jest mi po prostu łatwiej
– więc czemu nie? Bo przecież muszę,
niestety, być szczęśliwa.
Powiadają, że co się stało, to się już nie
odstanie. I by nie płakać nad rozlanym
mlekiem. Powiadają słusznie. To my nada-
jemy moc zdarzeniom czyniąc z nich pu-
łapki (niestety) lub wartościowe lekcje (na
szczęście). A wszystko zaczyna się od
sformułowania, od użycia określonych
słów, za pomocą których myślimy i mó-
wimy.
Życzę Wam z całego serca, by Nowy Rok
przyniósł Wam potrzebę zmiany osłabiają-
cych nawyków językowych na nawyki
wspierające. By słowa niosły swoją moc,
jaką im nadacie świadomie, by wzmacnia-
ły wszelkie Wasze zamierzenia i nadawały
właściwy koloryt sprawom wokół Was.
Słowa poprzedniego roku należą do języka
poprzedniego roku, a słowa nowego roku
czekają na nowy głos- T.S.Elliot
Dobrego Nowego Roku
Dobrego Nowego Głosu
Dobrego Nowego Słowa
9
Zmiana nawyków językowych
Nowy rok sprzyja zmianom. Styczeń jest
miesiącem wspaniałych postanowień, my-
ślenia o zmianach, a nawet podejmowania
działań na ich rzecz (zdarza się!). Ten
umowny czas niesie sporo nadziei, moty-
wacji i energii. Byłoby zaiste cudownie,
gdyby para nie poszła w gwizdek… No
właśnie… Dokąd zatem owa para pójść
powinna?
Dziś co nieco O JĘZYKU PROBLEMU i
JĘZYKU CELU czyli próba zachęcenia
Was do zmiany nawyków językowych,
które pociągną za sobą zmianę nawyków
myślowych, a w rezultacie – zmianę
otrzymywanych rezultatów w Waszej rze-
czywistości.
Proste ćwiczenie:
Pomyśl o słoniu. Przez chwilę po prostu
pomyśl o słoniu. Może to być żywy słoń
albo pluszowy, z podniesioną trąbą lub z
opuszczoną. Wyobraź sobie słonia, obej-
rzyj go dokładnie z każdej strony.
Udało się?
Jeśli tak, to teraz poproszę Cię, abyś NIE
myślał o słoniu. Nie wyobrażaj sobie sło-
nia pod żadnym pozorem. Nie ma słonia.
Nie ma słonia pluszowego, nie ma słonia
różowego. Po prostu nie myśl o słoniu.
KomuniMagia Inga Zawadzka
10
Tak, właśnie O SŁONIU nie wolno Ci
myśleć. Możesz myśleć o innych rzeczach,
ale nie o SŁONIU, dobrze? O SŁONIU –
NIE!
Jasne, być może jakimś sporym wysiłkiem
umysłu dałeś radę wyobrazić sobie żyrafę,
psa albo sałatkę jarzynową. Gdyby jednak
ktoś stał nad Tobą i uporczywie nakazywał
Ci o SŁONIU nie myśleć to jak długo
SŁOŃ byłby obecny w Twojej głowie?
Była już mowa o filtrach metamodelu w
komunikacji. Pisałam o tym, że nasz mózg
myśli obrazami, dźwiękami, odczuciami,
skojarzeniami z danym wyrazem na po-
ziomie wszystkich zmysłów, że słowa zna-
czą tyle ile znaczą dla danej osoby – nic
więcej ani mniej. Nasz mózg jest tak skon-
struowany, że zaprzeczenie jest pseudoin-
formacją. Umysł nie potrafi stworzyć „nie-
słonia” nie tworząc przy tym słonia. Elimi-
nuje zatem słowo „nie”, a resztę komuni-
katu przekazuje do nieświadomości i roz-
poznaje jako komunikat docelowy.
Nazywa się to „presupozycja” albo „insta-
lowanie stanu” albo „dołączona sugestia” –
mówimy o skojarzeniach, jakie wywołuje
dany wyraz, zdanie, ciąg zdań.
Jak wskazuje sam termin, sugestie dołą-
czone są słowami i frazami osadzonymi
wewnątrz szerszego kontekstu. Mają one
wpływ na nieświadomość, poza tym, co
jest widoczne lub co jest intencją większej
struktury, wewnątrz której się pojawiają.
O każdym słowie czy zwrocie można
myśleć jako o sugestii dołączonej. Kiedy
włączysz radio lub telewizor, zwróć uwagę
na słowa, zwroty i obrazy, używane w re-
klamach. W dobrze skonstruowanych re-
klamach sugestie dołączone poruszają
podświadome skojarzenia. Skojarzenia zaś
inspirują stany emocjonalne.
Po stronie dodatniej takie wyrazy jak: cie-
pły, czysty, miękki, potężny, zysk, większy,
lepszy, przyjemność, ukojenie, relaks, gdy
powtarzane są w różnych kombinacjach,
mają efekt kumulatywny, prowadzący słu-
chacza do określonego stanu umysłu.
Takie słowa, jak: niespokojny, ciasny,
drogi, ciężki, słaby, zgroza, beznadziejny,
mogą spowodować, że będziesz miał od-
czucia związane z tymi słowami.
Porównaj:
1. Nie choruj - bądź zdrowy
2. Nie myśl o słoniu – pomyśl o wo-
dospadzie.
3. To nie jest zła propozycja – to jest
dobra propozycja.
4. Nasze produkty się nie psują – na-
sze produkty są sprawne.
5. Nie chcę cię oszukać – chcę być
wobec ciebie uczciwy.
6. Nie jestem zdenerwowany – jestem
spokojny.
7. Nie chcę stracić pracy – chcę za-
chować pracę.
8. Nie chcę rozmawiać o polityce –
chcę rozmawiać o sadzeniu drzew.
9. Nie martw się o pieniądze – bądź
spokojny o pieniądze.
10. Nie zginiemy – poradzimy sobie.
Przykłady można mnożyć, ale zostawiam
już Wam tę przyjemność – wyłapywania u
siebie i u innych przykłady JĘZYKA
PROBLEMU i zastępowania go JĘZY-
KIEM CELU. Pytania pomocne to:
Czego chcę- ZAMIAST- czego nie chcę?
Jak ma być –ZAMIAST- jak ma nie być?
Co mam robić - ZAMIAST- czego mam
nie robić?
11
Co mi jest potrzebne- ZAMIAST- czego
się boję? (Boję się, że nie zdążę na spotka-
nie versus Chcę zdążyć na spotkanie, po-
trzebuję zatem zrobić to i to…)
Co mi jest potrzebne- ZAMIAST- co mi
przeszkadza?
Język PROBLEMU to język i myślenie
reaktywne, język „ofiary okoliczności”
prowadzący często do syndromu wyuczo-
nej bezradności i fiksowania się na pro-
blemie. Zawodowi kierowcy wiedzą, że
jeśli na drodze nagle pojawia się przeszko-
da, to koncentracja na niej powoduje zde-
rzenie. Jeżeli chcesz tego zderzenia unik-
nąć – skoncentruj się na przestrzeni, w
którą zamierzasz wjechać. Podobnie rzecz
ma się z koncentracją na problemie ZA-
MIAST na rozwiązaniu (na słoniu ZA-
MIAST na nosorożcu). Zaś komunikat „nie
chcę myśleć o problemie” zmusza nasz
mózg do myślenia o problemie właśnie.
Nazywamy to samospełniającą się prze-
powiednią. Huna mówi: „energia podąża
za uwagą”. W innych interpretacjach znaj-
dziemy określenie: „myśl przyciąga zda-
rzenie”, „wydarza się tylko to czemu da-
jesz uwagę” itp.
Ja mówię: jeśli czegoś chcesz – dostaniesz
to, jeśli czegoś nie chcesz – też to dosta-
niesz. Używaj zatem swoich myśli i języka
uważnie, bowiem lepiej dostać to, czego
chcesz niż to, czego nie chcesz.
Komunikaty, jakie dajemy innym stanowią
silną sugestię i kierują ich uwagę na prze-
kaz, który stoi za „nie”. Tak działają
wszystkie zakazy – również są pseudoin-
formacją, mówią bowiem czego NIE robić
ZAMIAST – CO robić. Najbardziej obry-
wają nasze dzieci:
Nie garb się ZAMIAST wyprostuj się.
Nie biegaj- ZAMIAST- idź powoli.
Nie krzycz- ZAMIAST- mów cicho.
Nie rysuj po podłodze- ZAMIAST- rysuj
tylko na kartce.
Najbardziej podoba mi się zwrot, który
często słyszę w wydaniu rodziców i mene-
dżerów: NIE RÓB TEGO W TEN SPO-
SÓB. Mistrzostwo absurdu.
Tracimy czas i nerwy tłumacząc innym
czego mają nie robić, co robią źle, jak mają
nie postępować i czego mają nie myśleć –
wzmacniając tym samym niepożądane
zachowania, myśli, działania. ZAMIAST
powiedzieć wprost: jak ma być, co mają
robić, jak działać właściwie, czego ty na-
prawdę chcesz? Dodam, że JĘZYK PRO-
BLEMU jest jednym z bardziej paskud-
nych demotywatorów, jakie znam. Odbiera
energię, zatruwa, zniechęca.
Przeprowadziłam wiele ciekawych ekspe-
rymentów z zamianą JĘZYKA PROBLE-
MU na JĘZYK CELU – wśród menedże-
rów, rodziców, lekarzy, nauczycieli, wy-
chowawców itp. Jednym z eksperymentów
była zmiana regulaminu BHP w kilku fir-
mach produkcyjnych. Wszystkie sformu-
łowania zakazowe z „nie” zamieniliśmy na
ich przeciwieństwo. Zamiast „nie biegać
po schodach” pojawiło się „po schodach
należy iść powoli stawiając całą stopę na
schodku”. Zamiast „nie spożywać posił-
ków i napojów na hali produkcyjnej” –
„posiłki i napoje mogą być spożywane
wyłącznie w pomieszczeniu socjalnym”.
Zamiast „nie wolno palić papierosów w
szatni” – „papierosy wolno palić wyłącznie
w palarni” . Zamiast „nie spóźniaj się do
pracy ponieważ opóźniasz uruchomienie
taśmociągu” – „przychodź do pracy punk-
tualnie – dzięki tobie taśmociąg ruszy na
czas”. W wyniku tych zmian zmniejszyła
KomuniMagia Inga Zawadzka
12
się liczba wypadków i czynów zakazanych
o ponad 70%, a spóźnień o ponad 80% (w
przypadku spóźnień ludzie mówili „na-
reszcie ktoś zauważył, że dzięki mojej
punktualności coś się dzieje dobrego, a nie
tylko straszenie i straszenie – do porzyga-
nia”). Oczywiście, nie stało się to z dnia na
dzień, potrzeba było kilku tygodni, żeby
zauważyć zmiany. Sami oceńcie czy było
warto.
Menedżerowie, którzy zmienili JĘZYK
PROBLEMU na JĘZYK CELU odnotowa-
li znaczny wzrost motywacji, szybszą po-
prawę niepożądanych zachowań, znajdo-
wanie rozwiązań zamiast wielotygodnio-
wej analizy problemu, szukanie zasobów
zamiast szukania winnych. Ludzie w ze-
społach odżyli i wzięli się do roboty, a nie
do narzekania. Nie będę Was zadręczać
liczbami – procentowym wynikiem zmian
w wybranych kryteriach – jeżeli kogoś to
zainteresuje, proszę po prostu o kontakt ze
mną przez redakcję KLM.
Dziś chcę tylko powiedzieć Wam, że gra
jest warta świeczki.
Język problemu Język celu
Nie stawiaj tego na parapecie. Postaw to na stole.
Nie denerwuj się. Zachowaj spokój.
Dlaczego to nie wychodzi? Jak to zrobić inaczej, żeby osiągnąć cel?
Nie dam rady tego zrobić. Dam radę pod warunkiem, że……
Muszę… Chcę / Zrobię
Niestety, musicie stosować tę procedurę…
Dzięki stosowaniu tej procedury, może-cie….
To sytuacja trudna. To sytuacja, w której mogę się dużo nau-czyć.
To jest problem. To jest wyzwanie.
Co Ci przeszkadza? Co Ci pomoże?
Dlaczego nie możesz tego zrobić? Pod jakimi warunkami mógłbyś to zrobić?
13
JĘZYK PROBLEMU to również używanie
modalnych operatorów konieczności –
„muszę”, „powinienem”, „czuję się w ob-
owiązku” – ZAMIAST „chcę”, „zrobię”,
„wybieram”, „decyduję się na…”
Muszę rzucić palenie – chcę prowadzić
zdrowy tryb życia (to chyba ma Ci wyjść
na dobre, prawda?).
Muszę odebrać dzieci ze szkoły – odbie-
ram dzieci ze szkoły (jeszcze lepiej: mam
szczęście odebrać dzieci ze szkoły i spę-
dzić z nimi trochę czasu. Przecież to Twoje
dzieci, prawda? Kochasz je? Więc gdzie tu
miejsce na przymus?) – o tym napiszę
jeszcze oddzielnie w artykule „Muszę nie-
stety być szczęśliwa”.
Powinienem mniej się martwić – chcę czę-
ściej się uśmiechać (zacznę od zaraz).
Muszę wam powiedzieć – chcę wam po-
wiedzieć, powiem wam, zdecydowałem,
aby wam powiedzieć (przestań robić z sie-
bie ofiarę na wstępie każdego zdania –
chcesz wzbudzić litość czy zainteresowa-
nie?)
Do JĘZYKA PROBLEMU zaliczane jest
również pytanie „DLACZEGO?’ zwane
też ramą winy lub ramą przeszłości:
Dlaczego to nie wychodzi? ZAMIAST Jak
mam zrobić to inaczej?
Dlaczego nie posprzątałeś? ZAMIAST
Czego potrzebujesz, żeby posprzątać?
Dlaczego drzwi są zamknięte? ZAMIAST
Jak te drzwi otworzyć?
Pytanie „dlaczego?” jest najczęściej po-
szukiwaniem winnych lub analizą tego, co
się już zdarzyło i czego w żaden sposób
nie jesteśmy w stanie zmienić. Wywołuje u
odbiorcy usprawiedliwianie się, tłumacze-
nie, poczucie winy i nie rozwiązuje sytua-
cji na przyszłość.
Pytanie „JAK?” zwane „ramą celu” lub
„rzutowaniem w przyszłość” przekierowu-
je uwagę z analizy problemu na poszuki-
wanie rozwiązania.
JĘZYK CELU to język i myślenie proak-
tywne, to postawa „twórcy okoliczności”
zamiast „ofiary okoliczności”. To język
motywujący do działania, język sięgania
do zasobów, a nie do strat.
Wiele napisano i powiedziano o motywa-
cji. Rzadko zdajemy sobie sprawę, jak bar-
dzo język, jakim się posługujemy, potrafi
skutecznie zmotywować lub zdemotywo-
wać, wspierać lub ograniczać. Nagadamy
KomuniMagia Inga Zawadzka
14
się, nagadamy: o tym, czego NIE chcemy,
co nas PRZERASTA, co musimy zrobić,
żeby NIE zwariować i NIE pójść na dno,
żeby NIE skończyć w czarnej dziurze.
Opowiemy sobie, co nam SZWANKUJE,
z czym NIE dajemy sobie rady. Czasem
odważymy się powiedzieć co byśmy chcie-
li, ale zaraz przychodzi opamiętanie: prze-
cież to i tak niemożliwe, ale fajnie było
pomarzyć…
Właśnie wykorzystaliśmy spory zapas
energii, żeby się zdołować… I skąd tu
wziąć siły na ruszenie z miejsca? Bo prze-
cież ruszyć TRZEBA, MUSZĘ! Przecież
NIE mogę tak tu tkwić.
Ostatnio podczas wymiany telefonu u ope-
ratora sieci komórkowej usłyszałam takie
zdanie: „Proszę się nie martwić, to nie są
złe telefony. Nie psują się, nie zawieszają.
W zasadzie nie mamy na nie reklamacji.
No i nie są wcale ciężkie ani nieporęczne”.
Wykonałam ogromną pracę myślową, żeby
przełożyć to na JĘZYK CELU: „Zapew-
niam panią, że to są dobre telefony. Działa-
ją sprawnie we wszystkich swoich funk-
cjach. Klienci są z nich zadowoleni.
Są również lekkie i poręczne, (wygodne
w użyciu, dobrze leżą w ręku)”.
I jeszcze jeden manieryzm, który przyszedł
do nas z Ameryki („No problem”) i zado-
mowił się w języku: „Nie ma problemu”.
Gdy słyszę „nie ma problemu” to zwykle
pytam: „a co JEST?”
Proponuje Ci na rozgrzewkę ćwiczenie
polegające na zamianie JĘZYKA PRO-
BLEMU na JĘZYK CELU w trzech poniż-
szych zdaniach (proszę, zachowaj treść,
zmieniając tylko problem na cel) :
1. Nie widzę powodu, żebyście kiedy-
kolwiek nie byli zadowoleni z tego
rozwiązania. Nie zamierzam przecież
was oszukiwać, nie zależy mi na kon-
flikcie i nie chcę żadnych rozwiązań
siłowych.
2. Proszę się nie denerwować, nie ma
powodów do obaw, na pewno nikt nie
zostanie zwolniony ani nikomu nie ob-
niżymy pensji. Ten projekt nie jest
wymierzony przeciwko Wam.
3. Nie chcę bez przerwy myśleć o pracy,
nie zamierzam spędzić wieczoru w
zdenerwowaniu i panice przed jutrzej-
szym dniem.
Następnie zacznij słuchać siebie i ludzi
wokół Ciebie, zamieniając w myślach JĘ-
ZYK REAKTYWNY (PROBLEMU) na
JĘZYK PROAKTYWNY (CELU). Jeśli
wytrwasz w słuchaniu, wyłapywaniu i za-
mianie przez parę dni, to naturalną konse-
kwencją zacznie być proaktywne myślenie
i formułowanie zdań już odruchowo w
JĘZYKU CELU. A to pozwoli Ci się sku-
pić na tym czego chcesz i co jest Tobie
potrzebne.
A wtedy para pójdzie… w co?
15
Program uodparniania na złość
Proponuję Wam poniższy program
w związku z tym, ż w kolejnych numerach
KLM chcę napisać o komunikacji w sytua-
cjach emocjonalnie trudnych, a do tego
czasu – zachęcam do poćwiczenia z poniż-
szym programem.
Program uodparniania, czyli trening od-
porności na stres, to skuteczna 6-etapowa
metoda uzyskania właściwej kontroli nad
swoim gniewem. Polega ona na odtworze-
niu w wyobraźni sytuacji wywołującej
gniew oraz zmianie swojej „wewnętrznej
listy dialogowej”. Dla lepszych efektów
należy ćwiczyć „odporność na stres” i ko-
jarzyć ją z konkretnymi, istotnymi wyma-
ganiami i naciskami, które są na nas wy-
wierane, czy to w życiu prywatnym, czy
zawodowym – z sytuacjami, z którymi
wiąże się stres, złość, konflikt i prowoka-
cja.
Realne wprowadzanie programu „odporno-
ści na stres” w życie
„Uodparnianie” naprawdę działa, lecz
wszystko zależy od nas samych. Im więcej
ćwiczymy, tym bardziej gniew działa na
naszą korzyść, a mniej na niekorzyść. Zy-
skujemy większą kontrolę nad własną
energią i własnymi działaniami.
KomuniMagia Inga Zawadzka
16
Podejmijmy zobowiązanie, by wykonywać
ćwiczenia treningu odporności na stres –
tak by w pełni uświadomić sobie płynące
zeń korzyści oraz jego zastosowania. Nale-
ży określić sytuację, która prowokuje nasz
gniew, a następnie wprowadzić program w
życie. Trzeba przeznaczyć pewną ilość
czasu (najlepiej o stałej porze) raz w tygo-
dniu na ćwiczenie wizualizacji sytuacji
prowokacyjnej i pracę nad zmianą „we-
wnętrznego dialogu”.
Następnie za każdym razem, kiedy spo-
tkamy się z realną, prowokacyjną sytuacją,
odwołujemy się do naszego treningu
i czerpiemy z niego siłę, które uczynią
nasze zarządzanie stresem i gniewem bar-
dziej skutecznym. Wkrótce zyskamy kon-
trolę nad sobą, swoim gniewem i nad sytu-
acją.
6-ETAPOWY PROGRAM ODPOR-
NOŚCI NA STRES
1. Obecne myślenie – obecne za-
chowanie
Określ sytuację, która cię denerwuje
i wzbudza twoją złość i w której stosujesz
niewłaściwe sposoby radzenia sobie
z gniewem, na przykład powstrzymywanie
gniewu (PG), wybuch gniewu (WG) czy
gniew, który zmienia się we wściekłość
(GW).
Odtwórz i na nowo „przeżyj” w myślach tę
sytuację, skupiając się na swoich myślach,
uczuciach, postawach i zachowaniach,
które stosujesz, próbując sobie z nią pora-
dzić. Podsumuj swoje doświadczenia,
zwracając szczególną uwagę na destruk-
tywne aspekty gniewu. Stwórz pełny obraz
sytuacji prowokującej gniew i wszystkich
jej aspektów.
2. Przygotowanie na prowokację
Odpręż się i wyobraź sobie wybraną pro-
wokacyjną sytuację, niech staną ci przed
oczami wszystkie jej aspekty. Przeprowadź
następującą „pozytywną” rozmowę z sa-
mym sobą:
Ta sytuacja zazwyczaj mnie
denerwuje, ale to nic, wiem,
jak sobie z nią poradzić.
Mogę opracować plan dzia-
łania, radzenia sobie z tą
sytuacją.
Wiem, że sobie z tym pora-
dzę.
Wiem, co mam zrobić, kiedy
poczuję, że narasta we mnie
złość.
Wiem, że pobudzenie emo-
cjonalne jest oznaką mojej
energii.
Wykorzystam tę energię, że-
by dobrze rozegrać tę sytu-
ację, właściwie nią zarzą-
dzać.
Prowokacja jest dla mnie
sygnałem, że mam zrealizo-
wać swój plan.
Ta sytuacja jest sprawdzia-
nem, testem umiejętności –
po prostu wykonuję ćwicze-
nie.
Wierzę w siebie. Wezmę kil-
ka głębokich oddechów.
Mam poczucie humoru.
Jestem gotowy, odprężony i
czujny, myślę racjonalnie.
3. Moment „zderzenia” i konfron-
tacji
Nadal kontroluj swoje myśli, uczucia i
zachowanie. Wizualizując sytuację, przy-
pominaj sobie, że to ty ją kontrolujesz, ty
nad nią panujesz. Kontynuuj wewnętrzny
dialog, powtarzając sobie następujące po-
zytywne zdania:
Nadal będę opanowany i spokojny,
ale jednocześnie czujny i aktywny.
Będę konsekwentnie patrzeć na sy-
tuację z tej perspektywy.
17
Mogę zachować panowanie nad
sobą lub mogę je stracić –wybór
należy DO MNIE!!!
Będę się trzymał wyznaczonych ce-
lów. Postaram się osiągnąć w tej
sytuacji tyle, ile to konieczne i ile
sobie założyłem.
W tej sytuacji jestem na wygranej
pozycji – panuję nad nią.
Teraz skoncentruję się tylko na do-
brych stronach sytuacji.
Szkoda, że on (ona, oni) muszą za-
chowywać się w ten sposób. To
oczywiste, że mają jakiś problem,
że coś ich niepokoi.
Mogę w siebie wierzyć lub wątpić –
wybór należy do mnie. Wszystko
jest pod kontrolą.
4. Panowanie nad wzburzeniem /
pobudzeniem emocjonalnym
Pracując nad sobą i robiąc postępy w uzy-
skiwaniu kontroli nad gniewem, przygoto-
wuj się na prowokację i konfrontację, sto-
sując autoafirmacje – pozytywne stwier-
dzenia dotyczące swojego pobudzenia
emocjonalnego. Kontynuuj swój nowy,
wewnętrzny dialog, zwracając się do siebie
w następujących słowach:
Moje mięśnie przesyłają mi infor-
macje o tym, do jakiego stopnia je-
stem rozluźniony lub spięty. Kiedy
czuję, że moje mięśnie się napinają,
to znak, że trzeba się rozluźnić.
Mogę zachować spokój. Chcę tylko
zwolnić trochę tempo. Właśnie tak.
Złość, zdenerwowanie nic tu nie
pomogą.
Zrealizuję mój plan.
Będę się dokładnie trzymać planu,
krok po kroku, zdanie po zdaniu.
Działam powoli, z rozwagą, za-
chowam zimną krew.
Dobrze to przemyślałem. Tak, trak-
tuję tę sytuację z należytą powagą.
Każdy z nas ma swoje racje.
Negatywne uczucia rodzą tylko
więcej negatywnych uczuć. A wtedy
sytuacja wymyka się spod kontroli.
Nawet, jeżeli on (ona, oni) się zde-
nerwują i wybuchną gniewem, to ja
zachowam spokój.
Teraz ja jestem panem sytuacji.
Całkowicie ją kontroluję.
5. Analiza i refleksja nad czynni-
kami wywołującymi gniew
Ćwicząc kontrolę nad gniewem, należy
unikać obwiniania (zarówno siebie, jak i
innych), rzucania oskarżeń i narzekania.
Zachowania takie zmniejszają szanse na
skuteczne zarządzanie gniewem. Zamiast
obwiniać, lepiej powtarzać sobie afirmacje
i pozytywne, „korygujące” komentarze:
Zapominam o irytacji i złości.
Sprawiają, że zbaczam z drogi.
KomuniMagia Inga Zawadzka
18
Nie obwiniam siebie. Obwinianie
tylko pogarsza sprawę. Obwinianie
nie rozwiązuje
żadnych problemów.
Ignoruję prowokacje. To dobrze,
nie pozwolę, żeby przeszkadzały mi
w realizacji
moich celów i planów.
Wiem, że trening czyni mistrza.
Ćwiczę swój plan.
Czuję się lepiej. Mogę to dokładnie
przeanalizować i przemyśleć na
przyszłość.
Spokój i opanowanie są dużo lepsze
niż destruktywna złość; nie można
pozwolić
na jej niszczące działanie.
Cieszę się, że nie biorę tego do sie-
bie.
W ten sposób jestem na silnej pozy-
cji, wychodzę zwycięsko z trudnej
sytuacji.
Cały czas spokojnie oddycham i je-
stem odprężony.
Potrafię zachować spokój nawet
wśród „podgrzanych” emocji.
6. Gratulowanie sobie właściwej po-
stawy / reakcji (nowe myślenie –
nowe zachowanie)
Kiedy już uda ci się rozwiązać lub za-
żegnać sytuację prowokacyjną lub kon-
fliktową, pogratuluj sobie sukcesu. Coś
ci się udało – zrobiłeś to dobrze. Naby-
łeś nową umiejętność i nowy sposób
zachowania. Panujesz nad sobą i sytua-
cją. Możesz użyć wybranych lub
wszystkich z poniższych afirmacji:
Tym razem naprawdę świetnie się
spisałem.
Dobrze to rozegrałem.
Dobra robota! W tej sytuacji potra-
fię już odzyskać lub zachować rów-
nowagę!.
Dzięki mnie to wyszło dobrze.
Udało się! I nawet to było łatwe,
choć z początku wydawało się trud-
ne.
Jestem mile zaskoczony. Myślałem,
że może być dużo gorzej.
Mogłem się zdenerwować i rozzło-
ścić jak kiedyś, ale tego nie zrobi-
łem.
Zachowałem spokój, panowanie
nad sobą, pozostałem w swoim
KOLE WPŁYWU.
Poradziłem sobie z demonami: wi-
ną i dumą, jestem w tym dobry!
Potrafię wykonać zadanie i osią-
gnąć swój cel nawet w niesprzyja-
jących okolicznościach.
Taka postawa jest dużo bardzo ko-
rzystna, lepiej mi służy.
Te sytuacje denerwują mnie znacz-
nie mniej, niż kiedyś.
Pamiętaj, naprawdę możesz zapanować
nad swoim gniewem!
19
Korespondencja
- Drogi Wszechświecie! Pisze do Сiebie
Marysia z miasta N. Bardzo, ale to bardzo
chcę być szczęśliwa! Daj mi, proszę, uko-
chanego męża i dziecko, najlepiej syna, a
ja wówczas zrezygnuję z pracy, w której
więcej płacą i jest lepsza. Z poważaniem,
Marysia.
- Droga Marysiu! Szczerze mówiąc, aż się
za głowę złapałem, gdy przeczytałem o
pracy. Możesz zmieniać pracę dowolnie, a
ja przez ten czas poszukam Сi męża. Po-
wodzenia! Twój Wszechświat.
- Szanowny Wszechświecie! Dziękuję za
szybką odpowiedź! Ale… moja babcia
mówiła, że kto dużo dostaje, ten musi dużo
oddać. A co, jeśli będę miała i to i tamto, a
ty mi za to obetniesz nogę, gdy będę prze-
chodzić przez tory tramwajowe? Nie chcę.
Zrobimy tak: zmieniam pracę, mam męża,
ale w zamian za to jestem gotowa całe ży-
cie spędzić w kawalerce. Zgadzasz się?
- Droga Marysiu! Padłem ze śmiechu czy-
tając o nodze. Sens babcinego powiedzenia
jest taki, że kto więcej otrzymuje talentów,
możliwości, wiedzy i umiejętności, od tego
ludzie więcej oczekują. Przecież masz od-
łożone pieniądze na spore mieszkanie, ku-
puj je sobie na zdrowie. Nogę zachowaj.
- Drogi Wszechświecie! W zasadzie bar-
dzo się ucieszyłam, gdy przeczytałam
o nodze. ALE: będę miała męża, dziecko,
miłość, mieszkanie i nogę. To znaczy:
dwie nogi. Co będę musiała Ci za to od-
dać?
- Marysiu! Dlaczego rozmawiasz ze mną
jak z biurem windykacyjnym? Dostałem
zlecenie – to wykonuję. Czy kiedykolwiek
KomuniMagia Inga Zawadzka
20
powiedziałem, że będziesz mi coś za to
winna?
- Tak! To znaczy – nie. Po prostu nie może
być tak, żeby wszystko było dobrze, rozu-
miesz??? Płakałam dziś przez całą noc, bo
wpłaciłam zaliczkę na mieszkanie. Piękne
mieszkanie, z widokiem na rzekę. Pewnie
mąż będzie brzydki. Powiedz wprost. Je-
stem na to przygotowana.
- Droga Marysiu! Mąż będzie taki jak trze-
ba. Poznasz go w najbliższych dniach. Od-
powiadam na twoje pytanie: MOŻE TAK
BYĆ, że wszystko jest dobrze. W zasadzie,
jest mi wszystko jedno co zamawiacie –
dobre czy złe. Chodzi o to, żeby człowiek
wiedział, czego chce.
- Szanowny Wszechświecie! A może tak
być, żeby przez cały czas było dobrze…
Bo jeśli będzie przez pięć lat, to zgadzam
się na zalanie mieszkania…
- Marysiu, odpowiem szczerze. Może być
dobrze przez cały czas, ale nie może być
dobrze tak samo. Wszystko będzie się
zmieniać, nie zmienia się tylko to, co jest
martwe. A gdy się będzie zmieniać, to mo-
że Ci się wydawać, że jest źle. Chwilowo.
- Wszechświecie! Tylko nie noga!!! Lepiej
niech mąż mnie zdradzi.
- Mario! Przestań się ze mną targować, nie
jesteśmy na bazarze!!! Nie kieruję losem.
Moim zadaniem jest dać człowiekowi to, o
co prosi. Mam tylko jedną prośbę: masz
talent i serce do szycia. Gdy już się ogar-
niesz, zacznij szyć, może narzuty? Wiele
radości możesz ludziom sprawić.
- Drogi Wszechświecie! Od rana skaczę
z radości! Naprawdę nie będę Ci nic win-
na?
- Droga Marysiu! Wszystko w porządku.
Możesz robić co chcesz, dopóki nikogo
świadomie nie krzywdzisz. Nic Ci za to nie
grozi. Przeciwnie, jeśli przestaniesz się
martwić, to mnie uszczęśliwisz. Najgorzej
mam z marudami, szczerze mówiąc, mam
na nich alergię, cały się drapię. Powodze-
nia, Marysiu! Muszę się zająć nowym za-
mówieniem na trojaczki, strasznie się ro-
dzice targują, proponują w zamian swoje
zdrowie. Ale po co mi ich zdrowie?... Twój
Wszechświat.
- Cześć Wszechświat! Co u Ciebie? Córka
rośnie wspaniale. Uszyłam najpiękniejszą
narzutę na świecie, zajęłam pierwsze miej-
sce w konkursie na narzuty, przychodzą
nowe zamówienia, chyba otworzę firmę.
Budzę się rano, ptaki śpiewają… Czasem
myślę, że nie zasłużyłam na takie szczę-
ście… Twoja Marysia. Mąż też pozdrawia!
- Witaj Marysiu! Głupio wyszło, trochę się
pomyliłem, zamawiałaś syna… Ale widzę,
że jesteś szczęśliwa. Bycie szczęśliwym –
to normalne. Nie traktuj tego w kategorii
wspaniałego prezentu, tylko jako spokojne
tło dla swojego życia. Zachwyt natomiast
czasem dają takie drobiazgi, które każdy
ma bez żadnego proszenia: to nie moja
sprawa kazać ptakom śpiewać pod Twoim
oknem. To się każdemu należy, pakiet ba-
zowy, że tak powiem. Twoją sprawą jest
usłyszeć te ptaki i… już, dalej kombinuj
sama. Pisz, jakby co. Twój Wszechświat.
KomuniMagia Inga Zawadzka
21
Inga Zawadzka
redaktor działu KomuniMagia Współzałożycielka i opiekun merytoryczny Konsor-cjum Firm Szkoleniowych OPEN – Grupa Dobrych Trenerów, które prowadzi wraz z córką – szefem OPEN. Trener, coach, autor wielu programów edukacyjno-rozwojowych oraz programów dla osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Od 20 lat szkoli i wspiera trenerów na wszystkich po-ziomach zaawansowania, jest współtwórcą, opieku-nem merytorycznym i jednym z trenerów Akade-mii Trenera Open oraz Programu Trenerskiego Open by Horses. Od 1993 roku jest również szefem i trenerem zespołu negocjacyjnego, specjalizującego się w trudnych ne-gocjacjach.
Kobieta na rynku pracy
22
Jednostronicowy Biznesplan
Odpowiedz na wszystkie pytania krótkim zdaniem lub dwoma.
PYTANIA OGÓLNE:
Co będziesz sprzedawał?..............
Kto to kupi?
W jaki sposób Twój pomysł na biznes może być pomocny dla innych?
KASA:
Za co będziesz pobierać opłaty?.................
Jak będziesz pobierał należności?..............
W jaki jeszcze inny sposób możesz zarobić na tym projekcie?................
Kobieta na rynku pracy
23
LANSOWANIE:
W jaki sposób klienci dowiedzą się o Twojej działalności?..................
Jak możesz ich zachęcić do rekomendowania Twojej firmy innym?....................
SUKCES:
Projekt odniesie sukces, kiedy spełnione zostaną następujące parametry:
Liczba klientów……………………
Roczny dochód netto………………
PRZESZKODY, WYZWANIA, OTWARTE PYTANIA:
Konkretny problem lub pytanie nr 1…………………..
Proponowane rozwiązanie………………………..
Konkretny problem lub pytanie nr 2…………………
Proponowane rozwiązanie…………………………
OSTATECZNY TERMIN:
Ten projekt przedstawię światu nie później niż……………
Źródło: Chris Guillebeau, „Niskobudżetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez fru-
stracji”, wyd. Helion 2013
Kobieta na rynku pracy
24
Jednostronicowy plan autopromocji
Cel: aktywne i skutecznie zainteresować nowych klientów swoją działalnością i jednocześnie
nie dać się zawalić robotą.
ZADANIA WYKONYWANE CODZIENNIE
Codziennie bądź aktywny w mediach społecznościowych, ale nie rozpraszaj swojej
uwagi i trzymaj się wybranego tematu. Zamieszczaj trzy albo cztery wpisy, odpowia-
daj na pytania i kontaktuj się z każdym kto potrzebuje pomocy.
Monitoruj jedną lub dwie najważniejsze statystyki (nie więcej!).
ZADANIA WYKONYWANE RAZ W TYGDNIU
Poproś o pomoc kolegów albo zaproponuj im zorganizowania wspólnej promocji.
Upewnij się, że Ty także jesteś im pomocny.
Regularnie kontaktuj się z potencjalnymi i dotychczasowymi klientami.
ZADANIA WYKONYWANE CO NAJMNIEJ RAZ W MIESIĄCU
Utrzymuj kontakt z obecnymi klientami, aby mieć pewność, że są zadowoleni.
Przygotuj się do nadchodzącego wydarzenia, konkursu lub wypuszczenia produktu na
rynek.
ZADANIA WYKONYWANE RAZ NA JAKIŚ CZAS
Wykonuj audyt swojej działalności.
Co jakiś czas upewnij się, że regularnie pracujesz nad stworzeniem czegoś ważnego, a
nie tylko reagujesz na bieżące wydarzenia.
Źródło: Chris Guillebeau, „Niskobudźetowy startup. Zyskowny biznes i życie bez frustracji”,
wyd. Helion 2013
Oblicza Kobiet Lucyna Augustyn
25
W kapciach zamiast w szpilkach,
czyli z korporacji do kuchni
Marta Meszko-Stępień. Obecnie właścicielka Restauracji W Kapciach (www.wkapciach.com) w
Toruniu oraz niezależny doradca biznesowy (Opum Consulting) z ponad 16to letnim doświadczeniem
biznesowym na rynku FMCG. Przez lata zdobywała doświadczenie w jednym z koncernów spożyw-
czych, pnąc się po szczeblach kariery w obszarach marketingu, sprzedaży, zarządzania kategorią za-
równo w Polsce, jak i na rynkach zagranicznych. Prywatnie wiecznie uśmiechnięta mamy dwójki
„wysokoenergetycznych” pociech, kochająca taniec i narty, na które ostatnio niestety nie starcza jej
czasu.
To niezwykła przyjemność rozmawiać z
prawdziwą kobietą biznesu, świadomą w
podejmowaniu celów i świetnie odnajdu-
jącą się w realiach polskiego rynku. Oso-
biście imponuje mi jej wiedza i sposób
patrzenia na życie oraz przeświadczenie,
że marzenia są po to, aby je realizować.
Dla wielu, będzie receptą na sukces, prze-
konajcie się więc sami, jaka jest Marta
Meszko-Stępień.
Zanim rozpoczęłaś „przygodę” z prowa-
dzeniem restauracji „W Kapciach” zada-
wałaś sobie pytania w stylu „jak będą wy-
glądały moje finanse za 5 lat, kim będę po
tym czasie?”
Zadawałam sobie głównie pytanie o to, co
będę robić za te 5 czy 10 lat. W głowie
miałam tylko jedną nie do końca doprecy-
zowaną myśl – chciałam być samodzielna,
zrealizowana, robić rzeczy które lubię,
z ludźmi których lubię i którzy mnie sza-
nują. O finansach mniej myślałam. To mia-
ła być raczej naturalna konsekwencja mo-
jego działania. Coś co musi się pojawić
Oblicza Kobiet Lucyna Augustyn
26
przy moim pełnym zaangażowaniu i cięż-
kiej pracy.
Jaka jest różnica między byciem pracow-
nikiem, a właścicielem firmy i jednocze-
śnie pracodawcą?
Ogromna. Zwłaszcza w skali odpowie-
dzialności. Będąc pracownikiem jesteśmy
odpowiedzialni zwykle za zadania, projek-
ty, budżety. Jeżeli nawalimy widzimy
zwykle konsekwencje, które sami możemy
ponieść. Jako pracodawca jestem odpo-
wiedzialna również za moich pracowników
i ich rodziny.
Uczy się nas, jak być dobrym pracowni-
kiem i jak pracować dla kogoś. Nie wiemy
jednak, jak będzie to wyglądalo, jeżeli
będziemy pracować dla siebie. Nie wiemy,
jak zbudować dobry biznesplan, nie
umiemy podjąć decyzji, aby być na swoim.
Żadna szkoła do tego nie przygotowuje.
Na Twoim przykładzie widzimy, że warto
wyrwać się z „wyścigu szczurów”.
Co było takim decydującym momentem
w Twoim życiu, że tak właśnie zdecydowa-
łaś?
Trudno wyłapać ten jeden moment. Myśla-
łam o tym od kilku lat, ale zawsze znajdo-
wał się pretekst aby nic nie zmieniać.
Z biegiem czasu złota klatka robiła się co-
raz bardziej złota… lepszy samochód,
jeszcze lepsza pensja, wyższe stanowisko,
a ja wciąż siedziałam za kratami. W podję-
ciu decyzji pomógł mi bardzo… mój orga-
nizm, zbliżająca się 40tka i oczywiście
wsparcie mojego męża. Głęboka depresja
pokazała mi, że muszę w końcu zacząć żyć
w zgodzie ze sobą. Ze swoimi wartościa-
mi, aspiracjami. Wszystko co działo się
potem, było już naturalną konsekwencją.
Podjęłam stosowne kroki ,aby wzmocnić
wiarę w swoje możliwości, złapać dystans
a w efekcie zrealizować marzenia o usa-
modzielnieniu się.
O własnym biznesie marzy wielu. Niewie-
lu jednak decyduje się na własną firmę.
Pomysł na biznes, dobry pomysł, to to od
czego trzeba zacząć. Następnie dobry biz-
nesplan i co dalej?
Ja też przez lata marzyłam o czymś wła-
snym. Pomysłów miałam dziesiątki i blo-
kad przed tym krokiem jeszcze więcej.
Dlatego myślę ,że na samym początku po-
trzebna jest gotowość. Gotowość na samo-
dzielność, ciężką pracę, ryzyko i wielką
odpowiedzialność. Bez tego żaden, nawet
najlepszy pomysł i biznesplan nie mają
szansy na realizację. Ileż ja miałam już
przez te lata skonkretyzowanych, dokład-
nie policzonych świetnych biznesplanów,
które pozostały w czeluściach arkuszy kal-
kulacyjnych… zabrakło gotowości.
27
Jak już jesteśmy gotowi, mamy pomysł
i dobry biznes plan, czeka nas najtrudniej-
szy etap, czyli wyjście z etapu euforii, pla-
nów, marzeń – z tego co nam się wydaje,
do brutalnej rzeczywistości i realnego dzia-
łania. Ważne, żeby być przygotowanym na
to, że pomimo największych starań
i świetnego przygotowania, nie jesteśmy w
stanie przewidzieć wszystkich okoliczno-
ści, trudności, ograniczeń, czy reakcji które
się pojawią. Ale żeby się nie poddać, nie
załamać się kiedy się pojawią i cały czas
pamiętać, co chcemy stworzyć, dlaczego
i przede wszystkim dla kogo (myślę o po-
tencjalnych klientach, użytkownikach).
Tak więc odpowiadając na Twoje pytanie
co dalej odpowiem dalej potrzebna jest
wielka determinacja, konsekwencja, samo-
dyscyplina, umiejętność słuchania, otacza-
nie się odpowiednimi ludźmi, racjonalne
myślenie, wyobraźni i … praca, praca,
praca. No i chociaż odrobina szczęścia, a
ja jestem szczęściarą.
Całe życie pracowałaś w dużej korporacji.
Kiedy nastąpił ten przełomowy moment,
kiedy powiedziałaś sobie: STOP, od dzi-
siaj pracuję dla siebie?
Miałam tez okazję popracować w mniej-
szych firmach, chociaż rzeczywiście w
korporacji spędziłam kilkanaście lat. Myśl
o czymś własnym pojawiła się, kiedy za-
częłam postrzegać czas spędzony w pracy
dla kogoś, jako bezpowrotnie stracony.
Trudno było mi wyobrazić siebie jako
50latkę nadal pracującą u kogoś na tzw.
etacie. Chciałam być panią siebie, decy-
dować i ponosić konsekwencje tych decy-
zji. Chciałam tworzyć, działać robić rze-
czy, które mają rzeczywisty wpływ na biz-
nes, co jest trudne w dużych zbiurokraty-
zowanych organizacjach, w których często
liczy się ilość odbytych spotkań a nie to co
one realnie wnoszą. Teraz, jeżeli nawet
zdarzy mi się stanąć na zmywaku – czuje
że robię coś co ma sens i realny wpływ na
mój biznes. To oczywiście dość dosadny
przykład, ale znakomicie ilustruje co mam
na myśli.
Dzień Dobry TVN w cyklu „Eurokorzy-
ści” mówiło o tym, jak Funduszom Euro-
pejskim udaje się zmienić ludzkie życie.
Cykl pokazywał osoby, którym udało się
dzięki dofinansowaniu z Uni Europejskiej
stworzyć własną działalność gospodarczą.
Byłaś bohaterką jednego z tych odcinków.
Jaki wpływ na Twoją działalność miało to
dofinansowanie i udział w tym cyklu?
Sama pożyczka ze środków europejskich
była zastrzykiem finansowym, którego
potrzebowałam na starcie, do tego na bar-
dzo korzystnych warunkach. Gdybym się
o nią nie starała, musiałabym skorzystać
Oblicza Kobiet Lucyna Augustyn
28
z komercyjnej oferty jakiegoś banku, co
byłoby droższe i trudniejsze w spłacie ze
względu na krótsze okresy kredytowania.
Jeżeli chodzi o program „Eurokorzyści” to
przede wszystkim zobaczyłam, jak czasa-
mi zwykłe sytuacje (mam na myśli wzięcie
pożyczki) mogą mieć całkowicie nieprze-
widywalne konsekwencje – czyli w moim
przypadku udział w Eurokorzyściach, wy-
stęp na żywo w TVNie. To były ciekawe
doświadczenia. Możliwość sprawdzenia
się w nowych okolicznościach. Biznesowo
trudno to oszacować. Nie odczułam wiel-
kiego najazdu gości w związku akurat
z tym programem, ponieważ nie mogłam
użyć w wywiadzie nazwy restauracji. Bar-
dzo wnikliwi obserwatorzy mogli wejść na
stronę projektu i mnie odnaleźć. Do dzi-
siaj (a audycja była emitowana we wrze-
śniu) przychodzą do mnie osoby, która
mówią, że widziały program i bardzo je
zaciekawiłam. Link do wywiadu jest na
naszej stronie www więc cały czas mam
jeszcze szansę powiedzieć każdej zaintere-
sowanej osobie, jak bardzo wierzę w moją
restaurację i ludzi z którymi pracuję.
Wracając do Twojej restauracji „W Kap-
ciach”, czy to prawda, że pracownicy cho-
dzą tam właśnie w kapciach?
Tak to prawda. Kelnerki chodzą w ślicz-
nych różowych kapciach, prawie takich
samych jak w logo mojej restauracji. Kap-
cie dla mnie są symbolem domu, spokoju,
ciepła i mam nadzieję że te właśnie atrybu-
ty, oprócz oczywiście doskonałej kuchni,
znajdą u nas nasi goście. Ostatnio pojawili
się również goście, którzy nas odwiedzi-
li…. w swoich domowych kapciach.
Jesteś marketingowcem. Skąd wzięła się
więc nazwa Twojej restauracji? Jak do-
mniemam, nie pojawiła się przypadkowo.
Skoro kelnerki mają chodzić w kapciach,
jeżeli ma być domowo, przytulnie i ciepło
jak we własnych kapciach…. Nie było
innej nazwy, która lepiej by oddała to, o co
mi chodzi. Nazwa jest oryginalna, cieka-
wa, budzi uśmiech, dobrze się kojarzy
i łatwo wpada w ucho. To bardzo ważne
cechy. Jest to bardzo wdzięczny marketin-
gowo materiał.
Jak tworzone jest menu? Mają na to
wpływ pory roku, czyli kuchnia sezonowa,
czy też bardziej upodobania klientów?
Wszystko po trochu Nasi goście cały
rok chcą jeść dobrze, smacznie, zdrowo
i staramy się taką właśnie kuchnię tworzyć.
Kochają sezonowe warzywa, owoce a my
bardzo lubimy urozmaicać nasze menu, tak
więc pojawiają się w naszej ofercie oprócz
standardowych dań całorocznych, chłodnik
litewski z botwinki, zupa dyniowa z prażo-
nymi migdałami i wiele innych propozycji
sezonowych.
Ile Ciebie jest w Twojej kuchni?
Moja kuchnia oparta jest w większości
na starych rodzinnych recepturach. Spraw-
dzały się przez lata więc i teraz cieszą się
uznaniem naszych gości. Mam ciekawe
korzenie – moi dziadkowie ze strony taty
pochodzili spod Wilna i jestem z tego bar-
dzo dumna, zwłaszcza że kresowa kuchnia
29
jest bardzo kolorowa, różnorodna - zapra-
szam więc na przepyszne kołduny, czy
babkę ziemniaczaną przepisu mojej babci
Heli. Ale mam też wspaniałą szefowa
kuchni, której kreatywność połączona ze
znajomością tradycyjnej kuchni polskiej i
włoskiej daje gwarancję ciekawych propo-
zycji dla naszych gości.
Jeżeli chodzi o moją fizyczną obecność w
kuchni, to spędzam tak każdą chwilę jaką
tylko mam. Uwielbiam gotować i patrzeć
jak powstają dania. Gotowanie dla gości,
to też wielka odpowiedzialność, najchęt-
niej więc przyjrzałabym się każdemu tale-
rzowi wychodzącemu z kuchni, co oczywi-
ście na szczęście nie jest możliwe ;-)
Nie da się poprowadzić restauracji same-
mu – są wspólnicy, personel, układy ro-
dzinne i biznesowe. Lokal może upaść,
jeśli sobie tego odpowiednio nie poukła-
damy. Jak dobierałaś sobie współpracow-
ników?
Przez lata pracowałam z ludźmi, zarzą-
dzałam nimi, w dużych i mniejszych
projektach, tak więc potrafię stworzyć
skuteczny zespół. Dobierając pracowni-
ków szukałam ludzi, którzy będą zdolni
wraz ze mną czynnie tworzyć to swoje
miejsce pracy w taki sposób, aby sami
chcieli tu codziennie przychodzić, pra-
cować z zapałem, zaangażowaniem.
Mimo, że jestem bardzo wymagająca, to
bardzo szanuję swoich współpracowni-
ków, wspieram ich w różnych sytua-
cjach życiowych i staram się im pokazać,
że bardzo mi na nich zależy. Wierzę, że
nasi goście to czują w daniach które im
serwujemy, w obsłudze i atmosferze któ-
rą zapewniamy.
A na czym polegają problemy w kalkulo-
waniu kosztów? Jak obliczyć food cost i
nie przeinwestować, jak potraktować mar-
żę? To wszakże wyzwanie, któremu nie
łatwo jest sprostać.
Jest kilka metod ustalania ceny. Możemy
wyjść od food cost`u dołożyć marżę, którą
chcemy uzyskać i mamy gotową cenę.
Inny sposób to dostosowanie ceny do tego
co dzieje się u konkurencji, a następnie
takie operowanie food cost`em aby wypra-
cować odpowiedni zysk. Każdy restaurator
ma swoja metodę, najczęściej mieszaną.
Aby dobrze zarządzać ceną, marżą po-
trzebne są ciągłe analizy kosztów (nie tyl-
ko surowców), mixu sprzedawanych dań
(na niektórych daniach marża jest mniej-
sza, na niektórych większa) i oczywiście
dostosowanie strategii cenowej do oczeki-
wań klientów a konkretnie uzyskaniu od-
powiedniej relacji ceny do wartości po-
strzeganej przez klienta. To bardzo trudne,
zwłaszcza na początku funkcjonowania
restauracji.
Jak Twoi bliscy, dzieci, mąż odnajdują się
w Twoim „nowym” życiu?
Dużo lepiej niż w moim poprzednim
jestem Panią swojego czasu i staram się tak
ułożyć dzień pracy, aby znaleźć czas dla
moich bliskich. Mąż i dzieci widzą mnie
uśmiechniętą, nie zrzędzę, nie marudzę,
Oblicza Kobiet Lucyna Augustyn
30
nie chodzę nerwowa. Bardzo chętnie moja
rodzina angażuje się w życie restauracyjne,
oczywiście w miarę możliwości i chęci (a
chęci są duże) czują, że to przecież tak
samo ich miejsce, ich życie.
Jak jest Twoja recepta na przyciągnięcie
swoich gości?
Jak w każdym biznesie zrozumienie po-
trzeb i przygotowanie produktu, który im
odpowiada.
Nasi goście – Ci do których kierujemy
naszą ofertę chcą jeść smacznie, domowo
w miłej, ciepłej atmosferze. I takie miejsce
stworzyliśmy, miejsce którego sami stali-
byśmy się stałymi gośćmi.
Prowadzenie lokalu gastronomicznego to
bardzo trudny i wymagający biznes. Więk-
szość właścicieli lokali gastronomicznych
to mężczyźni. Jak myślisz, dlaczego tak
mało kobiet jest w tej branży?
Trudno powiedzieć jednoznacznie. Nieste-
ty jeżeli przyjrzymy się zarządom, właści-
cielom film z wielu branż, nie tylko restau-
racyjnej, to mężczyźni stanowią w nich
większość. Myślę że to wynik wielu czyn-
ników: historycznie ukształtowanej trady-
cyjnej roli społecznej kobiety, innego po-
dejścia do pracy i potrzeby awansu, stereo-
typów itd. A szkoda, bo znam wiele kobiet,
które są wspaniałymi szefami.
Branża gastronomiczna jest bardzo trudna.
Wchodząc w nią nie zdawałam sobie do
końca sprawy jak bardzo. Może i dobrze,
bo kiedy powiedziałam A musiałam po-
wiedzieć B i C… Jestem uparta i konse-
kwentna, więc pomimo trudności dam ra-
dę. Mimo że jestem kobietą albo wła-
śnie dlatego …
Z perspektywy czasu, co być poradziła
osobom, które „męczą” się w pracy dla
dużych firm, korporacji, a wciąż nie są
pewni, czy to jest ten odpowiedni mo-
ment?
Praca w korporacji to wspaniała szkoła,
którą polecam każdemu. Miałam okazję
nauczyć się bardzo wiele nie tylko w
aspekcie biznesowym ale społecznym,
ludzkim. Dlatego dopóki się uczymy, roz-
wijamy, cieszy nas to co robimy, odpowia-
dają nam zasady i wartości rządzące daną
społecznością- czerpmy z tego stanu rze-
czy . Jeżeli jednak jest inaczej i jeżeli sto-
imy w miejscu, lub się wręcz cofamy, jeże-
li czujemy że zaczynamy się bać, że zosta-
niemy tam do końca, nie widząc świata
poza korporacją, lub bojąc się go – czas
otworzyć klatkę – niekoniecznie od razu
zupełnie się usamodzielnić. Możemy na
początek zmienić pracę, złapać zdrowy
dystans do siebie i otaczającego nas świata,
by stwierdzić czy jesteśmy gotowi na pod-
jęcie takiego wyzwania i takiej odpowie-
dzialności jaką jest własny biznes.
Z Martą Meszko-Stępień rozmawiała Lu-
cyna Augustyn.
Oblicza Kobiet Lucyna Augustyn
31
Lucyna Augustyn
Absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
w Toruniu na Wydziale Prawa i Administracji.
Zawodowo copywriter, wieloletni praktyk marketingu
i wielbicielka tworzenia sloganów.
Lubi bawić się językiem i słowotwórstwem.
Miłośniczka ocappuccino i serów.
Obserwatorka życia i ciągłych udoskonaleń.
Zakochana w Social Mediach, ze szczególnym uwiel-
bieniem Instagramu i Pinterest.
Pisze bloga i relacjonuje trendy i owędy, które zaprzą-
tają głowy nie tylko zwyczajnym ludziom.
Nieodporna na krzywdy, co przekłada się na akcje
społeczne, w których czynnie bierze udział, wspiera-
jąc w tym zakresie fundacje: VIVA! Akcja dla Zwie-
rząt, PAH czy coroczne przedsięwzięcia Szlachetnej
Paczki.
Nie lubi: chamstwa, matactwa i zawiści – w obu jej
wymiarach.
Strefa rozwoju Ewa Kawecka
32
Postanowienia noworoczne
Minął właśnie 20 stycznia, trzeci ponie-
działek w tym miesiącu, określany jako
najbardziej nieszczęśliwy dzień w roku.
Obliczając tę datę, angielski psycholog
o nazwisku Arnal wziął pod uwagę szereg
czynników - od finansowych począwszy:
po okresie intensywnych wydatków bożo-
narodzeniowych, w styczniu nasze konto
zazwyczaj świeci pustkami, poprzez pogo-
dowe, czyli aurę panującą dookoła, na psy-
chologicznych kończąc. Wokół tego, czy
wyliczenia Arnala mają w ogóle rację bytu,
narosło wiele kontrowersji, tym niemniej
rzeczywiście jest tak, że w drugiej połowie
stycznia opada z nas powoli magia świąt
i magicznej daty Nowego Roku. Więk-
szość z nas (wg niektórych statystyk aż
90%) zaczyna zdawać sobie sprawę, że
noworoczne postanowienia właśnie biorą
w łeb. A dzieje się tak zazwyczaj kolejny
rok z rzędu. Cały czas siedzimy w tej sa-
mej nielubianej pracy, zarabiamy za mało,
nie możemy rzucić palenia, a zapał do
chodzenia na fitness wypala się po kilku
tygodniach.
Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy.
Pierwsza i podstawowa to niepoprawne
zdefiniowanie celu. Rzecz niby banalna,
a jednak.
Druga to przejście przez proces zmia
33
ny, o tyle trudny, że każda zmiana trwa
i kosztuje, jest zwyczajnie wydatkiem
energetycznym dla organizmu, stąd mózg,
przyzwyczajony do pracy na autopilocie,
bardzo niechętnie przestawia się na nowe
tory. Nie stawiajmy więc sobie wielu ce-
lów równocześnie. To jeden z powodów,
dla których nasze postanowienia nowo-
roczne pozostają w sferze pobożnych ży-
czeń. O pracy z pętlą nawyku można by
spokojnie napisać kolejny artykuł a nawet
książkę, więc ten temat potraktuję tu po
macoszemu. I last but not least – żelazna
dyscyplina.
Zajmijmy się najpierw pierwszym i zarazem
kluczowym czynnikiem – poprawnym zdefi-
niowaniem celu.
Wydaje się to być proste, lecz większość zgła-
szających się do mnie klientów ma motywację
„od”, nazywaną też antycelem, czyli doskonale
wie, czego nie chce, natomiast nie bardzo wie,
czego chce w zamian. Kiedy już stajemy się
bliżsi określenia, z jakim celem chcemy pra-
cować, ważną kwestią jest sprawdzenie, z ja-
kiego powodu chcemy swój cel zrealizować.
Cele definiujemy często błędnie, bo poprzez
kroki, które należy podjąć na drodze do ich
realizacji, a nie zastanawiamy się, po co tak
naprawdę nam to jest.
Weźmy na warsztat popularny cel noworocz-
ny: rzucam palenie. Ok, fajnie, tylko po co? Co
dzięki temu uzyskam? Co dostanę w zamian?
Co jest dla mnie tak naprawdę ważne i znaczą-
ce w życiu? Dbanie o zdrowie? Poprawa kon-
dycji fizycznej, bo marzę o przebiegnięciu
maratonu? Czy wreszcie stanie się posiada-
czem ładniejszej cery?
Warto też uczciwie przymierzyć się do
pytania, jakie będą koszty osiągnięcia tego
celu. Żeby coś zyskać, zazwyczaj trzeba
najpierw coś stracić – w tym konkretnym
przypadku może to być szybki i skuteczny
sposób na rozładowanie stresu, zajęcie dla
rąk czy chociażby czysta przyjemność
z palenia. Niejeden palacz wie przecież,
jakie to jest przyjemne uczucie, zapalić
papierosa do popołudniowej kawy. Dobrze
by więc było, aby zysk z wprowadzenia
zmiany znacząco przewyższał w naszych
oczach potencjalną stratę. Sprawdzić to
można poprzez wizualizację, ale taką
z użyciem wszystkich zmysłów. Jak naj-
dokładniej wyobraź sobie zatem moment,
kiedy osiągnąłeś swój cel. Co widzisz, co
słyszysz? Jakie uczucia się pojawiają? Bo
jeżeli nie czujesz przyjemnego dreszczyku
ekscytacji, radości, a po twarzy nie prze-
mknął ci uśmiech, to może nie jest to Twój
cel? Jednoznacznym kryterium wyboru
celu jest to, czy potrzebujemy przekony-
wać samych siebie. Jeżeli tak, to zasta-
nówmy się dobrze, czy to jest nasza droga,
czy aby na pewno nie realizujemy cudzego
pomysłu na własne życie. Żona w kółko
powtarza, żebyś rzucił palenie, lekarz ciosa
ci kołki na głowie, a Ty tak naprawdę lu-
bisz palić i dobrze ci z tym, pomimo ca-
łych konsekwencji, które możesz ponieść.
Jeżeli mamy określony cel, który czujemy
wręcz na poziomie komórkowym, który
jest nasz, bo zgodny z naszymi wartościa-
mi, to poszerza się i nasza perspektywa
widzenia. Dostrzegamy więcej możliwości
Strefa rozwoju Ewa Kawecka
34
realizacji celu, nasza uwaga staje się wyo-
strzona. To tak, jak z ćwiczeniem: policz,
ile jest rzeczy koloru niebieskiego w poko-
ju, a teraz zamknij oczy i powiedz, ile jest
rzeczy koloru czerwonego.
Nie wiemy tego, bo nasza uwaga była cał-
kowicie skoncentrowana na niebieskim.
Poniżej kilka zasad prawidłowego formu-
łowania celu.
Cel musi być pozytywny czyli czego chcę,
a nie - czego nie chcę. Pozytywny to znaczy
również zawierający pozytywne treści. Za-
miast spłacić kredyt - zarabiać tyle i tyle mie-
sięcznie (w domyśle - ma starczyć na spłatę
raty kredytowej, bieżące wydatki, przyjemno-
ści, edukację i inwestycje). To na czym się
koncentrujemy rośnie, dlatego warto, aby było
pozytywne i wzmacniające już w samej war-
stwie słownej. Jeżeli wiemy, czego chcemy
(więcej zarabiać, a nie spłacić długi), to uru-
chamiamy nasze zasoby i naszą kreatywność,
zaczynając szukać, a i też dostrzegać nowe
możliwości. W tym miejscu warto sobie zaw-
sze odpowiedzieć na pytanie, po co chcemy
więcej zarabiać – jaką mamy wizję zagospoda-
rowania większej ilości gotówki, co to ma
zmienić w naszym życiu, jak mamy się dzięki
temu rozwinąć. Dobrze jest też uczciwie skon-
frontować się z własnymi lękami, chociażby
takimi, że inni mogą nam pozazdrościć czy
złorzeczyć. Moment formułowania celu sprzy-
ja uruchomieniu się różnych przekonań zwią-
zanych z jego tematyką – w tym przypadku
pieniędzy: pierwszy milion trzeba ukraść, pie-
niądze szczęścia nie dają i inne podobne, acz-
kolwiek mocno osłabiające przekonania za-
czynają wybijać się w naszym umyśle. Bez ich
solidnego przepracowania realizacja celu bę-
dzie stała pod znakiem zapytania.
Cel musi być też jasno określony – samo
stwierdzenie – zwiększyć sprzedaż, nie-
wiele mówi. Zwiększyć sprzedaż czego, o
ile procent, do kiedy?
Cel musi być mierzalny – chcę być bar-
dziej asertywny. Świetnie, ale o ile bar-
dziej? I po czym poznasz, że jesteś bar-
dziej asertywny? Tutaj polecam prowadze-
nie dziennika/ notatnika, w którym odno-
towujemy wszystkie sytuacje wymagające
asertywności wraz z naszą na nie odpo-
wiedzią. Po kilku tygodniach możemy
sprawdzić, czy nasze zachowanie się
zmieniło, czy nadal pozostaje takie samo.
Bez prowadzenia notatek bądź poproszenia
o feedback od szczerej, a zarazem życzli-
wej nam osoby, trudno nam będzie jedno-
znacznie ocenić, jak zmieniło się nasze
zachowanie.
Cel musi być też ambitny, a zarazem re-
alny – jest to o tyle trudna do wyważenia
kombinacja, że cel zbyt ambitny zniechęca,
przyjmujemy go bardziej na zasadzie udo-
wodnienia czegoś sobie samemu, a nie ma
nic wspólnego z rzeczywistością. Z kolei
cel zbyt realny nie motywuje, jest po pro-
stu nudny, oczywisty. Te dwa składniki –
realność celu i jego atrakcyjność, trzeba
zmieszać w takich proporcjach, aby przy
realizacji celu pojawiło się poczucie za-
równo sprawstwa, jak i kontroli. Tylko
wtedy czujemy, że zmieniamy, zmieniamy
na lepsze, pozostając przy tym panem sy-
tuacji.
Dobrze by było, aby cel był terminowy,
czyli określony w czasie. Tutaj z kolei wie-
le osób boryka się z problemem magicz-
nych dat, stąd nagromadzona liczba posta-
nowień na początek roku – „od początku
roku przestanę jeść słodycze, ale dziś jesz-
cze zjem porcję lodów, może nawet taką
ciut większą, na zapas“, „od początku roku
wezmę się za siebie i zacznę ćwiczyć”. To
cele życzeniowe, bardzo ogólne, a przez to
pozostające najczęściej w strefie marzeń.
Ćwiczyć 2 czy 4 razy w tygodniu, rano czy
wieczorem, co ćwiczyć, samemu czy w
fitness clubie, a może z osobistym trene-
rem, jak długo ma trwać trening – to tylko
część pytań, które przy takim poziomie
ogólności pozostają bez odpowiedzi.
35
Cel pozytywny, sformułowany według
wyżej przytoczonej zasady SMART, jest
bardzo przejrzysty i zrozumiały. Nie buja-
my więc w obłokach, a dokładnie określa-
my, czego chcemy. Aby wzmocnić we-
wnętrzną motywację, warto swój cel za-
komunikować bliskim nam osobom. Nie-
chętnie konfrontujemy się z etykietką oso-
by niewiarygodnej, stąd pomimo wielu
wymówek, które sami sobie sprzedajemy,
bierzemy się do roboty i biegniemy o 6
rano kilka kilometrów, przygotowując się
w ten sposób do udziału w maratonie.
Wnioski: najważniejsze jest, aby cele były
jasno określone, konkretne, pozytywne
i PRAWDZIWE w najgłębszym tego sło-
wa rozumieniu. Jeżeli zamiast listy nowo-
rocznych mrzonek wyznaczymy sobie je-
den taki cel, połowa sukcesu będzie już za
nami.
Ewa Kawecka
Międzynarodowy coach ICC oraz certyfikowany do-
radca zawodowy i edukacyjny.
Ukończyła 2-letnie studia podyplomowe z zakresu
coachingu kariery (SWPS) oraz roczne studia pody-
plomowe z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi
(SWPS). Przez kilka lat kierowała działem HR w
międzynarodowym koncernie chemicznym, gdzie
zdobyła szerokie doświadczenie związane z rekru-
tacją i selekcją pracowników, przeprowadzaniem as-
sessment centre, planowaniem ścieżek karier, zarzą-
dzaniem talentami oraz procesami outplacementu.
Obecnie, podążając za swoimi marzeniami, pracuje
jako coach z menedżerami średniego oraz wyższego
szczebla, wysoko wykwalifikowanymi specjalistami,
adwokatami i radcami prawnymi, a także przedsię-
biorcami prowadzącymi własną działalność. Zajmuje
się też doradztwem zawodowym dla osób poszukują-
cych pracy lub pragnących ją zmienić.
Zapraszamy na stronę:
http://www.jobcoaching.com.pl/
Strefa rozwoju Paulina Siwecka
36
Podsumowanie roku...
jak wielkie białe płótno pełne barw
Początek roku to czas noworocznych po-
stanowień, ale i podsumowań. Najczęściej
poddajemy ocenie to, co w minionym roku
było i planujemy przyszłość.
Zapraszam Was do krótkiej refleksji i zna-
lezienia tego, co było dla Was nie tylko
trudne w ciągu ostatnich 12. miesięcy, lecz
przede wszystkim wartościowe i ważne.
Siądźcie więc wygodnie i wyobraźcie so-
bie wielkie białe niezapisane płótno, na
którym malujecie właśnie pozytywną hi-
storię Waszego 2013 roku. Używając
barw, plam, symboli, zastanówcie się:
co udało Wam się zrobić,
czego się nauczyliście i co dzięki
temu już teraz wiecie,
jak wygląda zmiana, której dokona-
liście?
Wyjście poza schemat własnych zacho-
wań, opuszczenie bezpiecznej, osobistej
strefy komfortu wymaga odwagi, determi-
nacji, a czasem nawet odrobiny szaleństwa.
Pochwalcie się tym, co już zrobiliście! Tak
jakbyście dodawali kolorów i ostrości na
Waszym rysunku...
Z czego możecie się cieszyć, co da-
ło Wam radość?
Co sprawiło, że jesteście z siebie
dumni?
Co przybliżyło Was najbardziej do
Waszego zeszłorocznego celu?
Uznać samych siebie, docenić trud i zoba-
czyć kim teraz jesteście - to dalsza cześć
tego graficznego podsumowania. Zasta-
nówcie się więc:
za co możecie się pochwalić,
37
jakie wartości i potencjał dostrze-
gacie teraz sami w sobie,
co jest wewnętrznym skarbem,
z którym wyruszacie w 2014 rok?
A na koniec wymyślcie dla siebie przy-
najmniej trzy pytania, które pomogą Wam
jak najlepiej podsumować to, co już za
Wami. Sami najlepiej wiecie, co jeszcze
może przedstawiać Wasz obraz... ja dodam
tylko jeszcze jedno, ostatnie pytanie –
No i co dalej?
Paulina Siwecka
Trener z 10 letnim doświadczeniem w pracy
w biznesie i korporacjach, coach i absolwent
The Art of Coaching Ericsson Colle-
ge/Wszechnica UJ.
Od wielu lat odpowiedzialna za programy roz-
wojowe, szkolenia menadżerskie i trenerskie,
assesor DC/AC, moderator.
W pracy łączy wiedzę i 6 letnie doświadczenie
na stanowisku kierowniczym. Z wykształcenia
absolwentka stosunków międzynarodowych,
podyplomowych studiów z obszaru HR i stu-
dium marketingu.
Zafascynowana projektami wspierającymi bu-
dowanie zespołów, kreatywne rozwiązywanie
problemów i rozwijanie kompetencji przywód-
czych. Głęboko wierzy, że wiedza jest w lu-
dziach, a rozwiązania, które wypracowuje grup
a trudno znaleźć w podręcznikach.
Fascynująca jest dla niej radość odkrywania
i obserwowanie jak uruchamia się wola działa-
nia.
W wolnych chwilach podróżnik i kucharz.
Strefa rozwoju Martyna Bajurska
38
W nowym roku będę… W nowym roku zrobię…
O tym, dlaczego w nowym roku mamy stare postanowienia
Noworoczne postanowienia i plany –
tym zaprzątamy sobie głowy w ostatnich
dniach grudnia i pierwszych tygodniach
stycznia. Większość z nas myśli w tym
czasie o zmianie trybu życia na zdrow-
szy, rozpoczęciu regularnych ćwiczeń,
przejściu na dietę, rzucaniu palenia,
rozwiązaniu problemów osobistych.
Dlaczego tak trudno wytrwać w tych po-
stanowieniach? I czemu mamy ciągle te
same postanowienia noworoczne?
Po pierwsze i moim zdaniem najważniej-
sze: my, kobiety, jesteśmy zbyt ambitne.
Planujemy z dużym rozmachem, narzuca-
my sobie od razu wiele i mamy wielkie
cele do osiągnięcia.
Druga kwestia to dobór czasu. Początek
roku to nie jest dobry moment na radykal-
ne zmiany.
W 78 proc. przypadków noworoczne po-
stanowienia kończą się fiaskiem. Dlaczego
zmiana nawyków sprawia nam tyle kłopo-
tów? Przede wszystkim problemem okazu
39
je się niefortunnie wybrana data. Wydaje
się, że Nowy Rok to w pewnym sensie
„czysta karta”, przełomowy moment, po
którym łatwiej będzie wytrwać w złożo-
nych sobie obietnicach. Tymczasem z ba-
dań psychologów wynika, że odkładanie
rzucenia palenia albo diety do momentu,
kiedy zdarzy się jakaś „zewnętrzna” oko-
liczność, jak właśnie początek nowego
roku, to duży błąd.
To tak, jak z zaczynaniem diety „od ponie-
działku” – dzień tygodnia czy data niczego
nie zmieniają. Naprawdę liczy się tylko
wewnętrzna motywacja. Co gorsza – jeśli
potrzebujemy wzmocnienia w postaci
szczególnego wydarzenia, oznacza to z
dużym prawdopodobieństwem, że po pro-
stu nie jesteśmy wystarczająco silni i go-
towi na zmianę. Początek nowego roku
zwykle sprawia też, że chętniej snujemy
mało realistyczne i zbyt ambitne plany.
A wygląda to tak…
Mamy już swoje postanowienie – w głowie
widzimy siebie malujących niczym Picas-
so, galopujących konno, po bezkresnych
równinach albo z figurą modelki/ kultury-
sty. Pracująca pełną parą wyobraźnia
sprawia, że poprawia nam się humor i już
nie możemy się doczekać tego nowego
roku… Niestety zapominamy o bardzo
ważnej rzeczy - nic nie zrobi się samo.
Piękna wizja to jedno, a jej realizacja to
coś zupełnie innego.
W blasku sztucznych ogni i huku petard
mija Nowy Rok – pojawia się proza życia.
W optymistycznej wersji wydarzeń zapisu-
jemy się raz czy dwa na siłownię lub ba-
sen, przez dwa dni nie palimy, przez ty-
dzień staramy się np. zdrowo odżywiać – i
na tym koniec.
Po ćwiczeniach bolą mięśnie, palić się
chce, a zdrowe posiłki wymagają czasu i
zrobienia zakupów w odpowiednich miej-
scach. Szybko przychodzi zniechęcenie,
pojawiają się przeszkody, o których wcze-
śniej nie pomyśleliśmy i w ostateczności
tylko nielicznym udaje się zrealizować coś
z tego, co sobie założyli jako postanowie-
nie noworoczne.
Rozsądek przede wszystkim!
Musimy mierzyć siły na zamiary. Nie
obiecujcie sobie, że w nowym roku np.
pojedziecie na 2-tygodniową wycieczkę na
Teneryfę, jeśli już teraz wiecie, że to prze-
kracza wasze możliwości finansowe, bę-
dzie problem z urlopem w dogodnym ter-
minie lub niedługo pojawi się nowy czło-
nek rodziny i wyjazd z noworodkiem bę-
dzie niemożliwy.
Warto wystrzegać się również deklaracji
typu: „Na siłownię będę chodzić codzien-
nie” (bo tak szybciej kilogramy znikną) –
w efekcie bowiem tak się zmęczycie, że
odechce wam się ćwiczyć choćby raz
w tygodniu.
Entuzjazm jest ważny, ale jego nadmiar,
pozbawiony zdrowego rozsądku, może
doprowadzić do całkowitej porażki w rea-
lizacji noworocznych postanowień (i to już
na samej linii startu). Po co wam dodatko-
wy stres, frustracje, obwinianie się o brak
konsekwencji w działaniu – nie róbcie ta-
kiego błędu i nie rzucajcie się z motyką na
słońce.
Nie należy podejmować decyzji pochop-
nie, chwila refleksji zawsze się przyda
i będzie czymś cennym. Pozwoli zwięk-
szyć szansę na to, by noworoczne posta
Strefa rozwoju Martyna Bajurska
40
nowienie zostało zrealizowane z pełnym
sukcesem.
Czy istnieje przepis na sukces w dzie-
dzinie noworocznych postanowień? Po-
daje go Richard Wiseman, profesor psy-
chologii badający to zjawisko. Jego zda-
niem najważniejsze jest wyznaczenie sobie
realistycznych celów i określenie mniej-
szych kroków, które mają doprowadzić do
ich osiągnięcia. Po każdym małym sukce-
sie otrzymamy wówczas dużą dawkę pozy-
tywnego wzmocnienia i łatwiej będzie po-
suwać się naprzód. Przy okazji trzeba uni-
kać obwiniania się o każde niepowodzenie.
Kolejną przydatną radą jest podzielenie się
swoimi planami z przyjaciółmi albo rodzi-
ną. Można też wyznaczyć sobie nagrody za
kolejne postępy w dążeniu do celu.
Zatem…
• Weź notes i usiądź wygodnie. Niech nie
rozpraszają cię inni domownicy .
• Przypomnij sobie, jaki był mijający rok,
co było w nim dobre, a co złe, jak go oce-
niasz, czego się w jego trakcie nauczyłeś?
• Zastanów się, co Cię najbardziej dener-
wuje w Tobie, twoim zachowaniu, nawy-
kach, co byś chciał zmienić i dlaczego.
Jakie konsekwencje by to przyniosło i jak
mogłoby odmienić Twoje życie na lepsze?
• Punkt po punkcie spisz wszystkie propo-
zycje postanowień noworocznych, jakie
przyjdą Ci do głowy.
• A teraz czas na realne spojrzenie na każ-
dą z nich. Z czym się będzie wiązała taka
zmiana? Czy jest realna? Będziesz w stanie
znaleźć czas, pieniądze, będziesz miał dość
sił, by zaistniała szansa wcielenia w życie
postanowienia/postanowień? Bądź uczci-
wy względem siebie.
• W zależności od tego, jak dużą konse-
kwencją w działaniu się wykazujesz – wy-
bierz teraz to, co wg Ciebie ma największą
szansę na sukces. Postanowień może być
kilka, jednak jak uczy życie - lepiej wybrać
jedno, by móc się w pełni na nim skupić.
Przy większej ilości postanowień istnieje
spore ryzyko, że na górnolotnych deklara-
cjach się skończy.
• Wyznacz sobie terminy, opisz jak bę-
dziesz wcielać w życie swoje postanowie-
nie – unikaj deklaracji typu: „Od nowego
roku zacznę biegać”. Bez określania daty
postanowienie rozpłynie się w czasie. Wy-
znacz daty, częstotliwość; im więcej
szczegółów, tym lepiej.
• Zapisz swoje postanowienie. Uwzględnij
je również w swoim kalendarzu (np.: do 30
stycznia szukam ciekawej oferty kursu
tańca, chcę chodzić na zajęcia raz w tygo-
dniu – np. w soboty, bo wtedy mam czas.
Kurs chcę zacząć od lutego, bo w styczniu
mam dużo różnych zobowiązań i nie będę
w stanie znaleźć na to czasu i pieniędzy).
Bądź konsekwentny i uparty. To Twoje
życie i w wielu przypadkach od Twojego
samozaparcia zależy, jakie ono będzie.
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym
razem noworoczne postanowienia nie
będą tylko słowami rzuconymi na wiatr.
Strefa rozwoju Martyna Bajurska
41
Martyna Bajurska
Kobieta, Mama Tośki, szkoli, działa społecznie,
ciągle dba o swój rozwój; absolutna fanka kuchni
włoskiej, uzależniona od optymizmu, pasjonatka
marketingu politycznego i teorii zarządzania sa-
mym sobą, właścicielka Akademii Rozwoju Oso-
bistego. Kobieta z apetytem na życie.
Moja firma
Akademia Rozwoju Osobistego Martyna Bajurska
www.akademiaro.pl
Strefa rozwoju Maria Urbańczyk
42
Oskarżyciel i obrońca
Twoim zadaniem jest zmiana stanu, nie
jego wyeliminowanie.
Milton H. Erickson
„Jestem beznadziejna, nigdy nie uda mi
się tego skończyć, wszyscy inni są lepsi
ode mnie” itd… Prawda, że łatwo jest my-
śleć o sobie w ten sposób?
Skąd biorą się te oskarżenia, jak poradzić
sobie z tym ciągle nadającym radiem
w naszej głowie?
W szkole coachingu miałam szczęście
obejrzeć sesję Rea T. Chois z moją kole-
żanką z grupy; to było niesamowite prze-
życie.
Wtedy pierwszy raz zobaczyłam, że kryty-
ka to nie tylko oskarżenia, krytyka, ocena,
niezadowolenie. Dokładne przyjrzenie się
„gremlinowi” pokazuje, że stara się on nas
przez swoje ciągłe nadawanie chronić,
chce zadbać o nasze dobre imię, bezpie-
czeństwo.
Pokazuje nam nasze niedociągnięcia i bra-
ki po to, abyśmy mogli nad sobą popraco-
wać. Ważne jest jednak, aby nie zaczął nas
43
zadręczać i przejmować nad nami kontroli,
a to często wychodzi mu bardzo dobrze.
Jak więc zaprzyjaźnić się z Krytykiem?
Po pierwsze właśnie uzmysłowić sobie, że
ktoś taki istnieje, ponieważ wszystko to, co
sobie uświadamiamy jesteśmy w stanie
kontrolować, a to, czego sobie nie uświa-
damiamy kontroluje nas.
Po drugie – wizualizacja: wyobraź sobie, a
może nawet narysuj swojego Krytyka (jak
on wygląda, jak mógłby mieć na imię?).
Po trzecie - co chce ci powiedzieć, jaki cel
ma jego zachowanie (zapytaj o zakres jego
obowiązków i zapisz je).
Zapytaj, co robi dla ciebie dobrego (posta-
raj się podziękować mu za to „dobro”).
Jakim zdaniem się do ciebie zwraca naj-
częściej?
Co do ciebie mówi, gdy ponosisz porażkę
(„ale jesteś beznadziejna”, czy „ale jestem
beznadziejna”)?
Co do ciebie mówi, gdy odnosisz sukces
(„ super to zrobiłam”, czy „super to zrobi-
łaś”)?
Jeśli nie podoba ci się, jak z tobą postępu-
je, ustal nowe zasady współpracy – może,
gdy odnosisz sukces, ma do ciebie mówić
„super to
zrobiłam”?
Stwierdzenia „nigdy” lub „zawsze” prze-
kształć na: „dziś mi się to nie udało”. Sto-
jąc rano przed lustrem, powiedz do siebie
coś miłego.
Pamiętaj, że nie musisz być perfekcyjna,
bo jest to życie w ciągłym napięciu, do-
skonal się we własnym tempie.
Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała, na-
ucz się doceniać własne wysiłki. Dzięki
temu łatwiej będzie ci zapanować nad kry-
tycznymi myślami. Okaż sobie szacunek i
spraw, aby Twój głos wewnętrzny był dla
ciebie wspierający, ciepły i życzliwy.
Kiedyś ktoś powiedział, że osoba, która
bardzo siebie nie lubi, cały czas o sobie
myśli – ja się pod tym podpisuję.
Pamiętaj! To, co mówi Krytyk, jest zazwy-
czaj powtórzeniem tego, co kiedyś słysza-
łeś od kogoś innego, a nie Twoją opinią na
swój temat.
Rick Carson bardzo dobrze ujął to w swo-
jej książce: „To jest Twoje życie. To nie
jest życie Twojej matki, życie Twojego
ojca, męża czy żony, pracodawcy czy
dziecka. To jest Twoje bardzo własne ży-
cie. Prezent dla Ciebie bezpośrednio od
stworzyciela całego tego interesu. Jest to
najwspanialszy dar, jaki w ogóle można
dostać, a Ty już go masz”.
Jeśli to zawiedzie, możesz jeszcze spróbo-
wać ośmieszyć swojego Krytyka, doryso-
wać ogromny nos, założyć pantalony, na-
pompować go helem, aby śmiesznie mó-
wił. Giacomo Puccini, słynny twórca ope
Strefa rozwoju Maria Urbańczyk
44
rowy, w reakcji na krytykę prasową napisał
telegram: „Drogi Panie Krytyku. Udałem
się w ustronne miejsce (WC). Teraz mam
Pańską krytykę przed sobą, za chwilę będę
ją miał za sobą. Pozdrawiam. G. Puccini".
Posunięcie Pucciniego okazało się bardzo
skuteczne, ku zaskoczeniu wszystkich.
Znajdź swój sposób i do dzieła!
Maria Urbańczyk
Manager/Coach/Trener
Posiadam piętnastoletnie doświadczeniem w pracy
w korporacjach na stanowiskach kierowniczych.
Jestem coachem (ukończyłam The art and science
of coaching) oraz trenerem szkoleń twardych.
Potrafię: tworzyć mocne wspierające się zespoły,
osiągać cele, wnikliwie analizować, obserwować,
wspierać, słuchać i dawać przestrzeń odmiennym
punktom widzenia. Potrafię dzielić się wiedzą
i doświadczeniem, przyznać się do błędu i śmiać
się z siebie.
Chcę: Zarażać radością życia, czuć przestrzeń
i swobodę, mieć wyzwania.
I chcę Cię zaprosić w coachingową podróż.
Strefa rozwoju Magdalena Kluszczyk
45
Lider własnego życia
II. Cele.
Nowy rok. Postanowienia. Nadzieje. Ener-
gia i, często… rozczarowanie.
31 grudnia, godzina 23.59. Sekundy odli-
czane w ekscytacji, bo nadchodzi coś
upragnionego - nowy rok, który zapewni
nam to, czego poskąpił rok miniony. Mo-
ment przejścia, który sprawia, że zamyka-
my stary rozdział i zaczynamy pisać kolej-
ny. Sycimy się wiarą, że teraz nam się uda,
że w końcu zmienimy siebie i nasze życie.
Nowy rok to metafora zmiany. Utożsamia
nasze pragnienia i nadzieje. Bez względu
na to, czy wierzysz w noworoczne posta-
nowienia, warto wykorzystać ten czas, aby
zrobić coś dobrego dla siebie i dla innych,
aby przekuć energię i wiarę w konkretne
działania. Właśnie ta wiara i energia stają
się cennym darem nowego roku, który
warto wykorzystać. Aby było to możliwe,
Strefa rozwoju Magdalena Kluszczyk
46
powinniśmy popracować nad naszymi ce-
lami i motywacją.
Świadome kierowanie własnym życiem
wymaga ustalenia drogi, którą chcemy
podążać - wyznaczenia celu wędrówki.
Wyznaczenie celu to tak naprawdę udzie-
lenie odpowiedzi na pytanie o to, jak chcę
żyć, jak chcę, żeby wyglądało moje życie,
jaką chcę być osobą.
Zachęcam Cię do wykonania kilku ćwi-
czeń, które przygotowałam - ćwiczeń, któ-
re wesprą Cię w określeniu najważniej-
szych celów i wartości, jakim pragniesz
podporządkować swoje życie.
Do każdego z ćwiczeń będziesz potrzebo-
wać kartki, czegoś do pisania i przede
wszystkim spokojnego miejsca, które po-
zwoli Ci na refleksję nad pytaniami.
Ćwiczenie: „Wizja przyszłości”
Wyobraź sobie, że wygrałaś 20 milionów
na loterii (jeśli potrzebujesz konkretnego
bodźca, przed wykonaniem tego ćwiczenia
kup los na loterii. Mając go w ręku, w
oczekiwaniu na wyniki, łatwiej Ci będzie
wyobrazić konkretne aspekty). Pieniądze te
uwolnią Cię z wszelkich dotychczasowych
ograniczeń. Mając tak ogromną sumę pie-
niędzy, wyobraź sobie:
kim chciałabyś być,
co chciałabyś mieć,
co chciałabyś robić?
Spisz teraz odpowiedzi na te pytania, two-
rząc w ten sposób listę swoich marzeń.
Zapamiętaj!
Ludzie mający jasne, sprecyzowane i zapi-
sane cele mogą w o wiele krótszym czasie
osiągnąć więcej, niż ludzie bez celów są w
stanie sobie wyobrazić. (Brian Tracy)
Cel to również odpowiedź na pytanie,
gdzie jesteś w danym momencie, a gdzie
chcesz być w przyszłości. Obszar pomię-
dzy stanem aktualnym, a przyszłym mają
wypełnić wyznaczane przez Ciebie cele.
Budujesz mapę, która ma doprowadzić Cię
do konkretnego miejsca.
Nasze cele to również nasze wartości. Aby
wieść życie pełne satysfakcji i spełnienia,
warto zadbać właśnie o tę sferę - o nasze
wartości. Jeśli masz problem z określeniem
tego, co jest naprawdę dla Ciebie ważne,
spróbuj wykonać poniższe ćwiczenie.
Ćwiczenie: „Moja ostatnia droga”
Wyobraź sobie, że twój lekarz oznajmia,
że pozostało Ci pół roku życia. Drastycz-
ne? Bardzo. Ale pozwoli spojrzeć na wła-
sne życie z innej perspektywy. Zastanów
się:
jak zmieniłoby się Twoje życie,
z kim spędzałabyś czas,
co chciałabyś zrobić,
co stałoby się dla Ciebie ważne,
co straciłoby na znaczeniu?
Te pytania pozwolą Ci sobie uświadomić,
co tak naprawdę jest ważne dla Ciebie.
Jeśli już wiesz, jak ma wyglądać Twoja
przyszłość i co jest dla Ciebie najważniej-
sze, warto na koniec przejść przez siedem
kroków określania celu, zaproponowane
przez guru zarządzania - Briana Tracy’ego.
47
Ćwiczenie: „7 kroków do określania
celu”
1) CEL - zdecyduj co dokładnie
chcesz osiągnąć i zapisz to.
2) KIEDY - rozplanuj realizację celu
w czasie (cele krótkoterminowe
i długoterminowe).
3) WYZWANIE - określ, jakie prze-
szkody będziesz musiała pokonać
na drodze do realizacji celu.
4) UCZENIE SIĘ - określ, jakich do-
datkowych informacji lub umiejęt-
ności potrzebujesz.
5) POMOC - wybierz osoby, grupy
lub organizacje, które pomogą Ci
osiągnąć Twój cel.
6) PLAN - przygotuj plan osiągnięcia
celu.
7) DZIAŁANIE - najważniejsze: za-
cznij niezwłocznie działać według
planu.
Wybierz swoją drogę i podążaj nią.
Pomyśl, ile możesz dokonać w jeden rok
i zrób to!
Trzymam za Ciebie kciuki!
Magdalena Kluszczyk
Coach, trener, filolog, niebawem psycholog.
Założycielka Pracowni Zmian.
Organizatorka projektu Zmieniaj-Pomagaj, Pro-
jektu Poliglota oraz Projektu Empatia.
Prywatnie opiekunka dwójki adoptowanych
północniaków.
Miłośniczka dogtrekkingu i bikejoringu.
Członek Stowarzyszenia Aktywne Kobiety
oraz SOS Husky.
Strefa rozwoju Anna Weinar
48
Błękitny zamek
Jestem uzależniona od książek już od dzie-
ciństwa i tak mi zostało do dziś. Nie wyob-
rażam sobie zaśnięcia bez przeczytania
choćby paru stron. Większość osób ma w
CV wpisane czytanie książek jako hobby,
ja jednak uważałam, że to nie jest takie
prawdziwe hobby, jak malowanie czy
uprawianie sportów ekstremalnych. Lecz
ja, dzięki książce (oczywiście!) Gretchen
Rubin pt.: „Projekt Szczęście” odkryłam i
z dumą podkreślam, że czytanie jest moim
HOBBY, bo mnie uszczęśliwia, relaksuje i
dostarcza inspiracji. To właśnie jest moja
pasja, to mnie kręci. Czytam w zasadzie
wszystko, chociaż oczywiście mam swoich
faworytów, książki na pogodę i niepogodę.
Niektóre są jak przyjaciele, u których
można szukać wsparcia, odpowiedzi na
dręczące pytania lub wytchnienia. Często
wracam po kilkadziesiąt razy do jednej
pozycji i mam tak zaczytane egzemplarze,
że muszę kupować nowe wydania. Praw-
dziwy szał wyprzedaży to nie kupowanie
ciuchów, ale torby pełne książek.
Przez kolejne 12 miesięcy będę prezento-
wała postacie, które są dla mnie ważne,
pomogły mi coś zrozumieć lub zaszły za
skórę. Każda jest związana z jakąś cechą
i wpisuje się w to, co prezentujemy w na-
szym magazynie.
Nie będzie to wysublimowana krytyka
literacka, ale absolutnie subiektywny wy-
bór. Trudno było z tych wszystkich warto-
ściowych pozycji wybrać tylko 12 – to
była naprawdę syzyfowa praca!
Czasem będą to książki lekkie, czasem
poważne, niekiedy wybitne dzieła, a in-
nym razem zwykłe czytadła.
W każdej z nich znalazłam coś tak ważne-
go, że chciałabym się tym podzielić i za-
chęcić do sięgnięcia po tę właśnie książkę.
49
Oto pierwsza z nich.
Błękitny zamek Joanny - ODWAGA
Myślę, że większość czytelników kojarzy
rudą dziewczynkę z marzycielską duszą
pokonującą wiele przeszkód w życiu. Jak
zapewne tysiące innych dziewczynek po-
chłaniałam przygody Ani z Zielonego
Wzgórza. Ale to inna bohaterka Lucy
Maud Montgomery, do powieści której
mam słabość, została moją mentorką. Jo-
anna z „Błękitnego zamku” to zahukana
29-letnia kobieta, traktowana przez swoją
rodzinę jak dziecko i ktoś gorszy. A jesz-
cze gorzej traktuje siebie sama. Boi się
wszystkiego i wszystkich. Powiastka nie
jest dziełem wysokich lotów literackich,
ale porusza ważny temat poczucia własnej
wartości.
Wracam do niej bardzo często jak do aku-
mulatora ładującego baterie. W prostej, ale
bardzo urokliwej opowiastce odnalazłam
oczywiste prawdy, o których tak łatwo
zapomnieć, z powodu ich oczywistości
właśnie. Opowieść, osadzona w realiach
początku XX wieku, gdzie kobieta niewie-
le miała do powiedzenia, a stara panna
była na dole drabiny towarzyskiej, niezau-
ważana przez nikogo, bezwartościowa, jest
ponadczasowa.
Joanna nie miała łatwego życia w zimnym
domu, bez miłości, spętana konwenansami
i prozaicznym brakiem pieniędzy. Nagle
rozkwita, odnajduje siłę by zawalczyć
o siebie.
Dziewczyna podejmuje ryzyko, robi to co
zawsze chciała i przestaje się bać. Poczu-
cie, że jest śmiertelnie chora paradoksal-
nie ją wyzwala i wreszcie pozwala żyć.
Wydaje się, że jest to taka bajeczka o Kop-
ciuszku, pozwalająca oderwać się od szarej
rzeczywistości, ale to ta zwodnicza zwy-
czajność jest tu siłą.
Dlaczego ta książka jest dla mnie tak waż-
na? Jest to przesłanie o odwadze do życia,
o wyzwalaniu się z krzywdzących wła-
snych i cudzych przekonań. O pokonywa-
niu barier na zewnątrz, ale przede wszyst-
kim w sobie samym. Te wszystkie myśli:
„co ludzie powiedzą”, „nie mogę”, „może
później”, „jeszcze wytrzymam”, „zacisnę
zęby, kiedyś będzie lepiej…”, „jeszcze nie
teraz…może kiedyś”, są tak ponadczaso-
we.
Zapominamy o naszych marzeniach lub
żyjemy, trzymając się kurczowo czegoś, co
od dawna jest już martwe. Olśnienie i siła
przychodzi zwykle w krytycznym momen-
cie życia. Czasami nie zdążymy już nic
zrobić i tylko żałujemy straconych chwil
i okazji. Marzenia odgrzewane często nie
smakują już tak samo, jak w tym momen-
cie życia, kiedy bardzo ich pragnęliśmy.
Realizując je po latach, odkrywamy, że
nie cieszą nas tak bardzo jak myśleliśmy.
Strach to grzech pierworodny. Niemal
wszystko zło na świecie ma swe źródło w
tym, że ktoś się czegoś boi. Jest to zimny,
oślizgły wąż, który owija się wokół ciebie.
Nie ma nic okropniejszego, ani bardziej
poniżającego, niż żyć w bojaźni- L.M.
Montgomery.
Strefa rozwoju Anna Weinar
50
Błękitny zamek to opowieść o znajdywa-
niu siły, odkrywaniu swoich możliwości
i o ryzyku. Joanna podjęła wyzwanie, za-
walczyła o siebie i postanowiła coś zmie-
nić, nawet jeżeli miałaby za to zapłacić
wysoką cenę. Oczywiście pojawia się
i rycerz na białym koniu, a raczej w ryczą-
cej maszynie, ale to dziewczyna wybiera,
to ona kieruje swoim losem to ona wresz-
cie podejmuje decyzję. Pokonanie własne-
go lęku przed, często wyolbrzymionym,
potworem jest pierwszym krokiem do in-
nego życia, zgodnego z tym, jak przeżyć
je chcemy i o jakim marzymy.
Joanna stałą się panią swojego życia. Zro-
biła krok do przodu i znalazła szczęście,
którego tak długo szukała. Odnalazła swój
błękitny zamek.
Anna Weinar Doradca zawodowy, księgowa, analityk systemowy.
.
Kij w mrowisko Anna Weinar
51
Trzeba by
Jest takie wyrażenie ,które działa jak
płachta na byka i prowokuje mnie do nie-
cenzuralnych odpowiedzi. To okropień-
stwo to chętnie używane: trzeba by .
Trzeba by to zrobić - to częste hasło
podczas spotkań w pracy szczególnie
wtedy, gdy jest szukany „ochotnik ” do
załatwienia czarnej roboty ,na którą to
chodzący w glorii wymyślacz innowa-
cyjnych ulepszeń nie ma zapału ani wy-
trwałości.
Trzeba by pomóc - poza smutnym lub
pełnym zapału stwierdzeniem nic się nie
zmienia.
Trzeba by się spotkać – zazwyczaj
gładkie zakończenie small talk ze znajo-
mymi i wiadomo ,że żadna ze stron nie
ma właściwie takiego zamiaru. Wersja
ulepszona :trzeba by gdzieś razem , ale
niestety w najbliższym dziesięcioleciu
mamy inne plany.
Trzebacz – to osobnik bardzo utalento-
wany w odnajdywaniu co wrażliwszych
osób ,które ulegną wizji i presji Trzeba-
cza podejmując się wykonania za niego
pracy . Rozdmuchuje problem tak aby
zwrócono na niego uwagę jako na pomy-
słodawcę , a potem zostawia bałagan in-
nym .
Często gardłujący działacz społeczny
spraw różnych z jedynie słuszna koncep-
Kij w mrowisko Anna Weinar
52
cją z wielką niechęcia do konkretnych
działań. W skrajnych przypadkach osob-
nik ( najczęściej płci żeńskiej niestety)
zalewający się łzami nad biednymi zwie-
rzętami/ludźmi, piętnujący nieudolność
i oszustwa w fundacjach itp., dający wy-
raz swojej wiedzy i fachowości i dużą
ilość dobrych rad w mediach społeczno-
ściowych, ale ze zbyt wielką wrażliwością
żeby pomóc choremu zwierzęciu lub cho-
ciażby oddać rzeczy potrzebującym.
Jak słyszę często powtarzane trzeba by
… to na 99,9% wiem ,że dana osoba nie
skala sobie rąk pracą ,a tylko będzie
umiejętnie wynajdywać pracę dla innych .
Takie spotkanie w pracy niczym konkret-
nym nie zaowocuje poza uśpieniem po-
łowy uczestników ,biciem piany oraz
wzrostem zadowolenia z siebie Trzebacza
.
Dlaczego często uważamy, że to ktoś inny
powinien zrobić to co trzeba , ktoś inny
załatwić, pomóc. Przecież od tego są od-
powiednie służby, ja nie ma czasu, nie
mogę, nie potrafię …
Trzeba by odwiedzić Marysie, zadzwonić
do Kasi - może jutro, może za tydzień.
Tak koniecznie się spotkajmy, tak było
miło, ale czasem ta chwila uleci nie ma-
my już z kim się spotkać.
Tak jest łatwiej ,nie musimy brać odpo-
wiedzialności i się angażować, ale wtedy
nie mamy żadnego wpływu na tę rzeczy-
wistość w której żyjemy tylko przepływa-
my obok.
Trzeba by: coś zmienić, sprzątnąć poma-
lować, skończyć kurs, odwiedzić ciocię,
zapłacić rachunek, zrobić coś dobrego,
pomóc dziecku, usprawnić proces,
uśmiechnąć się, przeprosić, poprosić o
pomoc, zadzwonić, dziękować za każdy
dzień, podnieść papier, sprawdzić proce-
dury, posprzątać po psie ,przetańczyć cała
noc, pogadać o tym, dopilnować , wyja-
śnić, wyjść na spacer ,robić to co nam
sprawia radość , być dla kogoś …
Ostatnio moja wspaniała przyjaciółka rze-
kła: przestańmy trzebać i po prostu zrób-
my. I tak uczyniłyśmy…
Trzeba by
Dawnymi czasy, jak pewna wieść niesie,
Czterech podróżnych zabłądziło w lesie,
Mróz był tak mocny, noc była tak ciemną,
Że chęć podróży stała się daremną.
Ogień więc rozłożyli
I dnia czekać uradzili.
- Trzeba by - rzecze jeden i poziewa -
Przynieść więcej drzewa.
- Trzeba by - rzecze drugi
Legając jak długi -
Rozszerzyć ogniska,
By wszystkich grzało z bliska.
- Trzeba by - zamruczał trzeci -
Czym zasłonić od zamieci.
- Trzeba by nie spać - bąknął czwarty,
Na łokciu oparty.
Tak każdy powiedział,
Co wiedział,
I myśląc jeszcze o lepszym sposobie,
Zasnął sobie.
Cóż z tego: ogień zgasł, a nieostrożni
Pomarli podróżni. -
Gdzie bez czynu sama rada,
Biada radźcom, dziełu biada!
Aleksander Fredro
Opowieści dla duszy Ewa Król
53
Dusze Tary
Jest taka godzina na granicy dnia i nocy,
na krawędzi ciemności i światła, między
starym i nowym rokiem. Nikt jeszcze nie
zdołał jej uchwycić, ani nawet nazwać.
Wiadomo tylko, że jest i, że od czasu do
czasu, o tej właśnie godzinie rodzi się
kwiat, zwierzę albo człowiek. Kwiat na-
znaczony tym szczególnym czasem jest
długowieczny, zwierzę zwinne, chłopiec
waleczny a dziewczynka…otrzymuje dwie
dusze. Tak, jak Tara. Jak większość z nas,
znałam tę jasną dziewczynkę. Jej błękitne
oczy, plamki rozgadanych piegów i poobi-
jane z ciekawości kolana. Od zawsze wia-
domo było, że Tara urodziła się o tej wła-
śnie godzinie. Lgnęły do niej zwierzęta,
kwiaty budziły się dla niej po zachodzie
słońca a ludzie… kochali ją albo się jej
bali. Albo jedno i drugie. Gdziekolwiek
była, czułeś, że nigdy nie jest sama. Cza-
sem szła zatopiona w rozmowie, jakby
prowadziła kogoś pod ramię, czasem zda-
wała się uciekać przed kimś i chowała się
w spróchniałej olszynowej dziupli. Pod-
czas najlepszej zabawy odwracała się
i odchodziła nagle nie odpowiadając na
wołania rówieśników. Ale zawsze mogli-
śmy liczyć na jej radę i zainteresowanie.
Tara słuchała, jak nikt inny nie słuchał i to,
co mówiła zawsze niosło ze sobą mądrość
budzącą zaufanie, mającą swoje źródło w
przeżytych doświadczeniach całego ple-
mienia. Wiedzieliśmy, że Tara miała dwie
dusze: młodej dziewczyny, którą znaliśmy
i Starej Kobiety, która przychodziła tylko
do niej. Ten dar, który dla jednych mógł
wydawać się błogosławieństwem, przeci-
nał życie Tary, jak bolesna rana. Nie po-
trafiła pogodzić się z losem, który został
jej narzucony. Jej ciekawość świata zawsze
podszyta była lękiem, naiwność spierała
się z mądrością. Potrafiła stronić od ludzi
Opowieści dla duszy Ewa Król
54
tak bardzo, jak bardzo ich potrzebowała.
Na świat patrzyła z perspektywy, która
mogła wydawać się cyniczną a zarazem
każde zło, każda podłość bolała ją niemal
fizycznie. Tara dorastała i czuła się, jak
ptak , który wypadł z gniazda. Nie zagrzała
nigdzie miejsca na długo: coś ją gnało, coś
uwierało. To właśnie był mankament zna-
jomości ze Starą Kobietą. Kiedy dziew-
czyna siadała, Stara Kobieta pojawiała się
znienacka na krześle. Powodem bezsen-
nych nocy było łóżko zajęte na wiele go-
dzin.
Samo towarzystwo Starej Mądrej Kobiety
było często upragnione i wyczekiwane, ale
ona sama gniotła Tarę w przeróżne miej-
sca. W miarę upływu czasu Tara czuła tę
niewygodę coraz dotkliwiej i wierci-
ła się przez to w życiu okropnie. Pewnego
dnia Tara, jak oparzona, po raz kolejny
wyskoczyła z fotela, na którym właśnie
siadała: tuż pod sobą poczuła bowiem ko-
ściste ciało Starej Kobiety. Odwróciła się
gwałtownie, spojrzała na gościa z wyrzu-
tem i głośno zapłakała. I wtedy Stara Ko-
bieta nie podnosząc się z miejsca zapytała
szlochającą Tarę: „a dlaczego po prostu nie
usiądziesz mi na kolanach?”
Ewa Król - twórca bajek
Na krakowskiej teatrologii nauczyłam się
tego, co okazało się najważniejsze: speł-
niania marzeń. W tym czasie redagowa-
łam teatrałki do lokalnego oddziału Gaze-
ty Wyborczej i koncertowałam śpiewając
autorskie piosenki.
Praca w Radiu Bielsko umożliwiła mi
świadome korzystanie z głosu i słowa a
słowo zamieniło się później w bajki
i opowieści. Jedna z nich została wyróż-
niona pierwszym miejscem w konkursie
na bajkę terapeutyczną Stowarzyszenia
„W Naszych Rękach”, inne towarzyszyły
mi w prowadzonych przeze mnie szkole-
niach z zakresu komunikacji interperso-
nalnej.
Nadal piszę i spełniam marzenia.
Na zdrowie!
55
Raw avokado pie
(8 dużych porcji)
Zmodyfikowany przepis na key lime pie z książki „Funky fresh foods”.
Składniki na spód:
- ½ szkl. namoczonych w zimnej wodzie i odcedzonych rodzynek (70g)
- 1 szkl. orzechów nerkowca (180g)
- garść orzechów włoskich (30g)
- 1 łyżeczka nierafinowanego oleju kokosowego tłoczonego na zimno
- szczypta soli
- ¾ szkl. wiórków kokosowych (60g)
Składniki na masę:
- 2 bardzo dojrzałe banany (im dojrzalsze tym słodsze ciasto) (450g)
Na zdrowie!
56
- 3 dojrzałe awokado (450g)
- 3 limonki (230g)
- 3 łyżeczki nierafinowanego oleju kokosowego tłoczonego na zimno
- ulubione świeże owoce do dekoracji (u mnie borówki amerykańskie i płatki kokosowe)
Wykonanie:
- Orzechy, rodzynki, olej kokosowy (nie-
płynny), sól umieszczamy w robocie ku-
chennym i miksujemy na szybkich obro-
tach aż do momentu, gdy orzechy zaczną
spajać się w masę (możliwą do lepienia w
dłoniach), ale nie zamienią się w jednolitą
papkę (patrz zdjęcia).
- Okrągłą tortownicę (22cm średnicy)ze
zdejmowanym pierścieniem delikatnie
smarujemy łyżeczką oleju i posypujemy jej
ścianki wiórkami kokosowymi (opcjonal-
nie). Masę z orzechów przekładamy do
tortownicy i delikatnie palcami lub łyżką
ubijamy spód.
- Misę robota kuchennego przepłukujemy
w wodzie (wystarczy pozbyć się resztek
wiórków kokosowych i orzechów, nie
trzeba myć w płynie) i umieszczamy w niej
obrane i rozerwane na mniejsze części ba-
nany, oraz awokado przecięte na pół
z usuniętymi pestkami i wydrążonym
miąższem, zeskrobujemy skórkę z jednej
limonki i dodajemy sok z 2 limonek.
Jeśli chcemy, żeby limonki łatwo się wyci-
skały (są twardsze niż cytryny) należy
przed tym mocno wymasować je dłonią o
blat kuchenny.
Wszystko miksujemy parę minut na bardzo
wysokich obrotach w robocie kuchennym
aż do momentu zniknięcia wszystkich gru-
dek i wylewamy na spód orzechowy do
tortownicy i wierzch wyrównujemy łyżką.
- Całość ozdabiamy ulubionymi owocami,
przykrywamy folią spożywczą i wkładamy
na 3 h do zamrażalnika. Przed serwowa-
niem należy ciasto wyciągnąć na kwa-
drans.
Ciasto najlepiej smakuje mrożone ok. 3 h.
Jeśli nie zjemy go całego i z powrotem
włożymy do zamrażalnika, będzie trzeba
czekać dłużej przed kolejnym podaniem aż
Na zdrowie!
57
odtaje, a masa nie będzie już taka kremowa
(będą wyczuwalne kryształki lodu w głęb-
szych warstwach masy).
Przepisy dla Państwa przygotowała
Jagoda Gruchacz.
Zapraszamy na stronę:
http://ecookland.com/
ROZWIJAK
Informator o warsztatach rozwojowych
58
ZAPRASZAMY NA WARSZTATY W LUTYM –
ZNIŻKA 25% DLA CZYTELNIKÓW KLM!!!
PODSTAWY COACHINGU
Termin: 18-19 luty 2014
Miejsce: Warszawa
Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM)
Zgłoszenia: [email protected] (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy)
Cele warsztatu
Przybliżenie pojęcia „coaching” w odróżnieniu od pojęć: trening, uczenie, doradztwo.
Poznanie i przećwiczenie kluczowych postaw i umiejętności coacha.
Poznanie i przećwiczenie narzędzi w prowadzeniu coachingu.
Nabycie i doskonalenie umiejętności prowadzenia rozmów coachingowych.
Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/podstawy-
coachingu_79
ROZWIJAK
Informator o warsztatach rozwojowych
59
TRENING TRAFNEGO ZADAWANIA PYTAŃ I SŁUCHANIA
Termin: 25-26 luty 2014
Miejsce: Warszawa
Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM)
Zgłoszenia: [email protected] (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy)
Jeśli:
mimo najlepszych chęci – zdarza Ci się nie dopuszczać rozmówcy do głosu (szcze-
gólnie, gdy jest to „trudny” rozmówca), a mówienie zajmuje Ci więcej niż połowę
czasu spotkania;
zadajesz zbyt mało pytań, niżby to było możliwe;
zbyt często – Twoim zdaniem – Twój rozmówca wycofuje się z lub nie możesz się
z nim porozumieć (np. uzyskać zgody na swoje propozycje);
zbyt często – Twoim zdaniem – pozostawiasz swemu rozmówcy inicjatywę, by po-
prowadził rozmowę, a tym samym – by to on kontrolował jej przebieg;
Twoim zadaniem jest przedstawienie takich rozwiązań, które najlepiej pokrywają się
z potrzebami odbiorcy oraz umożliwiają dotarcie do niego i jego oczekiwań, a Ty
chcesz skutecznie sprostać temu wyzwaniu;
zbyt często – Twoim zdaniem – masz wrażenie, że Twoje wypowiedzi są przeinaczane
lub ktoś zarzuca Ci, że go źle zrozumiałeś;
zbyt często – Twoim zdaniem – marnujesz czas na poszukiwanie informacji i nie je-
steś z tego zadowolony;
ktoś zarzucił Ci, że go nie słuchałeś lub „nigdy” nie słuchasz...
to trening techniki zadawania trafnych pytań jest dla Ciebie.
Jeśli masz choć w połowie tyle poczucia humoru, co Uczestnicy, którzy już przeszli ten
trening, to przygotuj się na intelektualnie stymulujące, fascynujące, miejscami wręcz
bardzo zabawne szkolenie.
Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/trening-
zadawania-trafnych-pytan-i-sluchania_20
ROZWIJAK
Informator o warsztatach rozwojowych
60
KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA
Termin: 27-28 luty 2014
Miejsce: Warszawa
Cena: 1200 zł/osoba (zniżka 25% dla Czytelników KLM)
Zgłoszenia: [email protected] (po otrzymaniu maila wysyłamy formularz zgłoszeniowy)
Jeżeli zdarza Ci się, że
ludzie nie zrozumieli, co chciałeś im przekazać
zostałeś odebrany inaczej, niż zamierzałeś
wydawało Ci się, że właściwie zrozumiałeś przekaz, ale potem okazało się, że jednak
nie...
miewasz nieporozumienia w komunikacji
nie zawsze jesteś w stanie dotrzeć do wszystkich - z niektórymi rozumiesz się w lot,
nadajesz na tej samej fali albo osiągasz porozumienie od pierwszego spojrzenia, na-
tomiast z innymi - ciężko to idzie, cały czas są jakieś zgrzyty, porozumienia nie widać
gołym okiem...
w sytuacjach emocjonalnie trudnych wybuchasz albo się wycofujesz...
masz kontakt z grupą ludzi - prowadzisz zebrania, spotkania, prezentacje, szkolenia
Zbudowaliśmy ten trening z myślą o wszystkich, którzy chcą poprawić swoją skutecz-
ność w komunikowaniu się z otaczającym światem - zawodowym, biznesowym, prywat-
nym, rodzinnym.
ROZWIJAK
Informator o warsztatach rozwojowych
61
Dla wszystkich, którzy chcą rozwijać i doskonalić sztukę ŚWIADOMEJ, UKIERUNKO-
WANEJ komunikacji z innymi ludźmi.
Dla wszystkich, którzy chcieliby lepiej radzić sobie w sytuacji, gdy emocje spychają nas z
drogi do porozumienia i realizacji celów.
Dla wszystkich, którzy chcą, aby ich przekaz docierał do jak największej liczby odbiorców
i był dla wszystkich atrakcyjny i motywujący.
Dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć na czym polegają różnice między ludźmi w procesie
komunikacji i poćwiczyć mówienie wieloma językami w ramach jednego języka polskie-
go.
Ponieważ życie nie dzieli się na pracę i dom. Życie dzieli się z innymi.
Więcej: http://www.open.edu.pl/oferta/szkolenia-otwarte/kalendarz-szkolen/komunikacja-
interpersonalna_51
62