merkuriusz 9/2011

32
ISSN 1896-1878 9/ 2011 07 (55) Muzyka w rzeêbie Bezzałogowe latanie Definiuje nas morze Serca świata biło w Nowym TomyÊlu Dlaczego motoszybowce...? Międzynarodowy Rok Lasu: Nadleśnictwa Grodzisk, Krotoszyn, Łopuchówko

Upload: merkuriusz-polska

Post on 30-Mar-2016

226 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Merkuriusz

TRANSCRIPT

Page 1: Merkuriusz 9/2011

ISSN 1896-1878

9/201107(55)

Muzyka w rzeêbie

Bezzałogowelatanie

Definiujenas morze

Serca świata biło w Nowym TomyÊlu

Dlaczego motoszybowce...?

Międzynarodowy Rok Lasu: Nadleśnictwa Grodzisk, Krotoszyn, Łopuchówko

Page 2: Merkuriusz 9/2011

NO TO POSŁUCHAJCIE

NO TO POSŁUCHAJCIE

N O T O P O S Ł U C H A J C I E

Marek Zaradniak

MALEO REGGAE ROCKERSRZEKA DZIECIŃSTWA

Są polskie przeboje, któ-re fascynują kolejne pokole-nia i po które sięgają kolejni artyści, proponując je w styli-styce nieraz zupełnie odmien-nej od tej, jaką pamiętamy z pierwowzorów.

Maleo Reggae Rockers Darka Malejonka proponuje je w klimatach reggae. Płytę dedykowaną zmarłemu nie-dawno perkusiście Piotrowi Stopie Żyżelewiczowi otwiera blues Tadeusza Nalepy „Poma-luj moje sny”. Malejonek i jego koledzy udowadniają, że od

reggae do bluesa niedaleko, bowiem i jedna, i druga muzyka kołysze znakomicie. W rytm piosenki Czerwonych Gitar „Płoną góry, płoną lasy” falował niegdyś cały amfiteatr, bo ten utwór aż kipi od reggae. Tylko że kiedyś się o tym nie mówiło. Wskazał na to dopiero Darek Malejonek. Wylansowany przez Czesława Niemena, a skomponowany przez Mate-usza Święcickiego przebój „Pod Papugami” także potrafi rozkołysać, bo i tu gdzieś podskórnie ukryte było reggae. Wreszcie jazzujący, legen-darny „Korowód II” wylansowany przez Marka Grechutę. Okazuje się, że i w tym przypadku niewiele było potrzeba, aby można wydobyć brzmie-nie reggae. Sięgnijcie po ten krążek koniecznie, a przekonacie się, jak świeżo brzmią te utwory sprzed lat.

JAROSŁAW KUKULSKIŻYCIA MAŁA GARŚĆ

13 września minęła pierwsza rocznica śmierci wybitnego polskie-go kompozytora, twórcy wielu przebojów Jarosława Kukulskiego. Przy-

pominając tę postać wy-twórnia Universal Music wyda 30 września trzypły-towe wydawnictwo „Życia mała garść”. Pierwsza płyta zawierać będzie przeboje Anny Jantar. Te bardziej zna-ne: „Tyle słońca w całym mie-ście”, „Radość najpiękniej-szych lat” czy „Moje jedyne marzenie”, jak i te mnie zna-ne – „Chcę kochać” lub „Gdy on natchnieniem jest”. Drugi krążek składa się z piosenek napisanych przez Jarosława Kukulskiego dla innych wy-

konawców, w tym dla Haliny Frąckowiak, Ireny Jarockiej, Krzysztofa Krawczyka, Michała Bajora oraz po raz pierwszy z wydanej na CD mu-zyki z filmu „Diabelskie szczęście” i utworu z musicalu „Wielki świat”. Trze-ci krążek zawiera piosenki Natalii Kukulskiej z jej dorosłego okresu, to utwory takie jak: „Im więcej ciebie, tym mniej”, „Dłoń” i ostatni ze skom-ponowanych wspólnie z ojcem „Tak musiało być”. Wydawnictwo wzbo-gacają zdjęcia z archiwum rodzinnego i komentarz Natalii Kukulskiej. Zabrakło w tym zestawie piosenek z czasów, gdy Jarosław Kukulski kie-rował zespołem Waganci. Wiele z nich znajduje się przecież do dziś w ra-diowych archiwach.

UN

IVER

SAL

MU

SIC

POLS

KAU

NIV

ERSA

L M

USI

C PO

LSKA

MTJ

ROD

ZIN

A G

OSP

EL

GOSPEL JOYGOSPEL JOY – LIVEKierowany przez Agnieszkę Górską-Tomaszewską poznański chór Gospel Joy ma już ogólnopolską markę. Właśnie ukazało się trzecie jego wydawnictwo zatytułowane „Gospel Joy Live”. Zawiera ono CD i DVD z 14 utworami, których w większości autorem jest wspierający zespół Brian Fentress, Amerykanin działający w Poznaniu. Gościnnie na płycie wystąpił Mietek Szcześniak.

Po krótkim „Intro” sły-szymy utwór „Jak deszcz”. Pełen ekspresji i dynamiki zarówno od strony wokal-nej, jak i instrumentalnej. Warto zwrócić uwagę na brzmienie organów i gi-tary. Kolejna propozycja to nieco spokojniejszy utwór „W Tobie cześć”, gdzie solistą jest Mietek Szcześniak. Współbrzmienie gitary i instrumentów klawiszowych przy-ciąga uwagę również w utworze „Surrender”. Aż dziewięć minut trwa naj-bardziej rozbudowany utwór na tym krążku, jeden z najbardziej znanych hymnów religijnych „Amazing Grace”. Brian Fentress uczynił z niego praw-dziwy majstersztyk.

Krótko mówiąc wydawnictwo to pokazuje, że Gospel Joy ciągle się rozwija, jest coraz lepszy i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Szko-da tylko, że z okładki nie dowiadujemy się, na jakim koncercie dokonano tych nagrań. Warto by też było w przyszłości podać, która z solistek śpie-wa jaki utwór.

GRAŻYNA AUGUŚCIKPERSONAL SELECTION

Grażyna Auguścik to jedna z najciekawszych polskich wokalistek i kompozytorek jazzowych. Od lat mieszka w Chicago, ale jej płyty ukazu-ją się w kraju. Ten zestaw zawiera to, co według niej w jej interpretacjach było do tej pory najlep-sze – dwadzieścia dwa utwory zarejestrowane na dwóch krążkach. Są tutaj standardy takie jak wykonywany przed laty przez Billie Holiday „Do-n’t Explain”, przebój „Le-aving”, skomponowany przez Kenny’ego Garretta czy najsłynniejszy z utwo-rów Krzysztofa Kome-dy „Rosemary’s Baby”. Są kompozycje samej Gra-żyny Auguścik – „Past Foreword” czy „Silver Moonlight”, ale i ślad tego, że artystce bliski jest rodzimy folklor, czego dowodem oparte na melodiach ludowych „Dancing All Around” czy „Mother” (Matulu). W zestawie tym wy-raźnie zaznaczone są również latynoskie zainteresowania artystki. Świad-czą o tym takie utwory jak m.in. „Summer Samba” oraz latynoska klasyka

– Cantilena z „Bachianas Brasileiras” No. 5 Heitora Villi Lobosa.

Page 3: Merkuriusz 9/2011

w numerzew numerzespis treści

P O L S K A ISSN 1896-1878Wydawca: DOM WYDAWNICZY NETTER ul. Głogowska 26, 60-734 Poznań

NIP 779-110-09-06 • REGON 300467591

konto: Bank Zachodni WBK S.A Nr 56 1090 1362 0000 0001 1083 8358

Redakcja (sekretariat): tel. 61 866 78 58 tel. +48 (0) 501 180 575 tel. +48 (0) 515 079 888

[email protected] [email protected]

www.merkuriusz.com.pl

Redaktor naczelna: Mariola Zdancewicz

Zastępca redaktor naczelnej: Krzysztof Wiench

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i materiałów promocyjnych, i ma prawo do skracania niezamówionych tekstów.

Asystent redakcji: Lidia Piechocka

Korekta: Eugeniusz Biały

Fotografie: Stanisław Wojcieszak, Maciej Ograbek

Współpraca: Walerian Ignasiak , Lech Mergler, Kazimierz Brzezicki, Marek Zaradniak, Kamila Zdancewicz, Andrzej Haegenbarth, Andrzej Wilowski, Kinga Gąska, Dariusz Buda, Andżelika Barańska, Justyna Truchan, Agnieszka Szettel-Degler,

Na okładce: Polska Akademia Gitary 2011, fot. archiwum PAG, A. Ferensztajn, K.K., Z. Konarska, H. Czaplicki

Skład: Pre-Press Studio Krzysztof Spychał, www.spychal.pl

Druk: Zakład Poligraficzny DRUKMA sp.j., ul. Smoluchowskiego 5, 60-179 Poznań

ZAPRASZAwww.opera.poznan.pl

Nasze artykuły znajdziesz także na portalu epoznan.pl

amb

ELI OW K OI LK OT¥ RZ OC WEI EP

ul 0. 6 O -0g 0ro -d 2o 5w 8 a 1 617 0 , x P afo /z .n la eñ, t

w lw p.w t. ea nm .b

www.amb.net.pl

zamawiaj¹c internetem

P ¹ i o wi t e l ee k l oc i o rz w k o

oraz bezp³atny projekt

kupon na rabatu10%

s. 24 Komorniki: jesteśmy sportową gminą

s. 26 Osiągając sukcesy...

No to posłuchajcie 2

Bezzałogowe latanie 4

Dlaczego motoszybowce…? 6

Blue Note Poznań Jazz Club prezentuje 10

Gitary rządzą 11

Definiuje nas morze 12

Wizytówki naszego miasta 14

Międzynarodowy Rok Lasów 16

W grodziskie lasy na grzyby, konie i rowery 17

Skarb pożyczony od wnuków 18

Niezwykłe dąbrowy 20

Serce świata biło w Nowym Tomyślu 22

Jesteśmy Sportową Gminą 24

Osiągając sukcesy 26

Mały Sezon w Wielkim 27

Muzyka w rzeźbie 28

Kopniak linearny 30

SZYBKI ANGIELSKI tak, to możliwe!Zapamiętaj 4 razy więcej – ucz się 5 razy szybciejniż w przypadku standardowych kursów językowych.Wystarczy 6 miesięcy, aby opanować język angielski najnowszą Metodą Colina Rose – światowej sławy brytyjskiego psychologa, twórcy programów efektywnego uczenia się stosowanych przez 45% brytyjskich szkół.

Tylko 1 godzina tygodniowo w małej grupieTylko 2,5 godziny tygodniowo online w dowolnym czasie i miejscu

60-246 Poznań, ul. Piłsudskiego 102tel. : 61 875 02 38, tel./fax 61 872 95 [email protected]

Page 4: Merkuriusz 9/2011

4

tech

nika

Z Mikołajem Sobczakiem, szefem inter-dyscyplinarnego zespołu zajmującego się technologiami mobilnymi na Poli-technice Poznańskiej, rozmawia Mario-la Zdancewicz

Pana nazwisko kojarzone jest zazwyczaj, a może i wyłącznie, z samo-lotami bezzałogowymi. Jest to bardzo ciekawy temat, mało eksploatowany, wręcz mówi się o tych samolotach jako o szpiegowskich. Proszę powiedzieć, czy ma Pan z tym cos wspólnego?

Muszę przyznać, że mam. (Śmiech) Ge-neralnie prasa podkręca czasem atmosferę. W rzeczywistości są to samoloty obserwa-cyjne bezzałogowe spełniające wiele poży-tecznych ról, są natomiast tańsze w eksplo-atacji, bardziej efektywne i nie wymagają tak złożonej infrastruktury, jak w przypad-ku zwykłego lotnictwa. Oczywiście takie samoloty gdzieś na krańcu świata też wykonują misje szpiegowskie.

Jest Pan szefem i twórcą interdyscyplinarnego zespołu, któ-ry zajmuje się technologiami wojen-nymi, mobilnymi centrami dowodze-nia, systemami zarządzania, m.in. właśnie ochroną lasów i bezzałogo-wymi samolotami. Proszę powie-dzieć o każdym z tych projektów.

Miałem zawsze takie marzenie, żeby utworzyć zespół młodych ludzi, którzy nie będą uciekać za granicę, tyl-ko będą razem tworzyć w Polsce rzeczy równie nowoczesne, jak ich koledzy np. zza oceanu. I to w jakiejś mierze się spełni-ło. Ponad pięćdziesięciu specjalistów z róż-nych dziedzin pracuje tutaj, aby tworzyć ta-kie złożone rozwiązania. Działamy na kilku obszarach, a jednym z nich są bezzałogo-we samoloty. Żeby mogły one poprawnie funkcjonować, musimy budować centra dowodzenia stacjonarne i mobilne znaj-dujące się na samochodach ciężarowych. Technologie te mają wielokrotne zastoso-wanie – służą bezpieczeństwu państwa, ale również ochronie przyrody i jej zabezpie-czeniu dla przyszłych pokoleń, dzieciom niewidomym, a także mogą być wykorzy-stywane w zarządzaniu ruchem w mieście, w systemach dla transportu publicznego czy dla transportu szynowego.

Na targach CeBIT w Hano-werze Laboratoria Badawczych Syste-mów Mobilnych Politechniki Poznań-skiej podpisały umowę o strategicznej współpracy z brazylijską firmą IT Asse-spro Regional PR. Dokładnie czego do-tyczy ta umowa?

Brazylia jest dla nas krajem, w któ-rym rozwijamy się w dziedzinie ochrony

przyrody. Tam lasy nazywa się płucami świata, dlatego postanowiliśmy zachęcić kolegów z Brazylii do współpracy z nami. W 2006 roku zgłosiliśmy projekt IntelliFo-rest do szacownej organizacji IEEE, któ-ry okazał się jednym z dziesięciu najlep-szych na świecie. Byliśmy w Waszyngtonie na specjalnych pokazach na uniwersy-tecie w Georgetown. Stworzyliśmy kon-sorcja europejsko-brazylijskie dotyczące właśnie systemów ochrony lasów po obu stronach Atlantyku, a na targach podpisa-liśmy następną umowę. Nie jest to umowa o konkretną rzecz. Bardziej mówi, że jeste-śmy partnerami, którzy sobie ufają, wierzą i chcą wspólnie podejmować i realizować różne przedsięwzięcia. Przykładowo wczo-raj dostaliśmy propozycję wspólnego star-tu w projekcie systemu zarządzania ener-gią i oszczędzania jej w mieście. Pojawił się też projekt związany z ochroną lasów

i rzek Brazylii. Uważam, że współpraca in-żynierów, którzy mają różne spojrzenia na poszczególne sprawy, może przynieść bar-dzo owocne rezultaty.

Wspomniał Pan o kosztach za-dań związanych z eksploatacją nowego samolotu, który jest tańszy od obecnie używanych. Proszę powiedzieć, ile ist-nieje typów samolotów bezzałogowych mogących służyć różnym celom?

Specjaliści określili kilka klas tego typu samolotów, począwszy od mikro po bar-dzo duże maszyny. Służą one do bardzo różnych celów, dlatego ich konstrukcja, silniki, wyposażenie, elektronika, stacje bazowe naziemne itd. są inne. Są też bar-dzo małe samolociki wielkości owada, któ-re żołnierz wyrzuca z plecaka lub z kieszeni. Rozpoznają teren, a żołnierz widzi na swo-im okularze, gdzie kryje się wróg. Używa się ich też do kontrolowania budynków. Natomiast dla permanentnego patrolowa-nia przez kilkanaście godzin w powietrzu służą maszyny większe, taktyczne. Istnieją również maszyny strategiczne typu Global Hawk, które latają po całym świecie, a ich

misja może trwać nawet do 36 godzin. Na Politechnice budujemy samoloty klasy mi-kro, czyli te dwumetrowe oraz klasy tak-tycznej, czyli troszeczkę większe, a ich eks-ploatacja jest bardzo tania. Godzina lotu śmigłowcem kosztuje 3 tysiące złotych, sa-molotu typu Wilga 500 złotych, a takiego klasy mikro poniżej 100 złotych. Jeśli Lasy Państwowe muszą robić np. loty przeciw-pożarowe, samolot bezzałogowy wykonu-je taką samą pracę taniej, a dzięki lepszym sensorom sprawniej.

Czy to wszystko jest opatentowane?

Prawo patentowe w Polsce to osobny temat. W naszej branży jest o tyle trudno, że jeśli chodzi o software, algorytmy, pew-ne rozwiązania programowe i rzeczy zwią-zane z misjami, dowodzeniem są po prostu niepatentowalne w Europie. W Ameryce wiele rzeczy się patentuje, nawet „ctrl+c”,

„ctrl+v”. Handlowanie samymi pomysła-mi nie jest do końca opłacalne. Trzeba mieć pomysł, pieniądze, możliwość re-alizacji i dopiero wtedy powstaje rzecz użyteczna i dochodowa.

Czy jest to możliwe, aby w przyszłości powstała gałąź prze-mysłu realizująca opatentowane pomysły, które napędzałyby polską gospodarkę, żebyśmy wreszcie za-częli sami produkować, a nie tylko handlować?

Oczywiście najważniejsza jest wizja i idea, ale jestem też zwolennikiem uty-litaryzmu nauki. Byłem na konferencji

w górach, gdzie podczas obiadu wyszedł stary góral i powiedział: „Ja słyszałem, że dużo mądrych ludzi tutaj się zebrało, daj Panie Boże, żeby coś z tego dla nas dobre-go wyszło”. Cały czas mam to zdanie w gło-wie. Natomiast mechanizmy przełożeń między projektami badawczo-naukowy-mi, komercjalizacją a produktami rynkowy-mi, jeśli chodzi o polskie uczelnie, niestety nie są takie proste. Proszę spojrzeć na Za-chód, gdzie zakładane są spin-offy, spółki dla studentów, z których potem uczelnia czerpie korzyści. Również świetnym przy-kładem są Stany Zjednoczone, a u nas na-ukowców uważa się za ludzi siedzących za biurkami, którzy tylko tworzą te swoje liter-ki przed nazwiskami.

Sądzi Pan, że dopracowa-nie w sensie prawnym partnerstwa pu-bliczno-prywatnego byłoby jakimś rozwiązaniem?

Zdecydowanie. Tak naprawdę naukow-cy nie chcą zajmować się sprzedażą i mar-ketingiem. Moim marzeniem jest mecha-nizm, w którym naukowcy tworzą dzieło, dokumentację oraz licencję i następnie

Bezzałogowe latanie

Page 5: Merkuriusz 9/2011

5

technika

partner komercyjny to sprzedaje, a potem dzielą się udziałami. Obie strony są zado-wolone, każdy robi to, w czym jest najlep-szy. Tak robi się na świecie i tak powinno być również u nas.

Skąd Państwo bierzecie pie-niądze na te badania?

Z wielu źródeł. Te proporcje jeszcze nie do końca mnie zadowalają, bo jako czło-wiek kapitalistycznie nastawiony, jeżeli chodzi o gospodarkę, wolałbym, żeby wię-cej pieniędzy pochodziło z sektora prywat-nego, a obecnie to tylko około 10 procent. Jak każdy naukowiec w Polsce piszę wnio-ski o granty do bardzo różnych organizacji, ministerstw, Unii Europejskiej. Oczywiście cały czas rozmawiamy z biznesem, który czasami chce takie badania zasponsoro-wać, czego dobre przykłady mamy z ostat-nich okresów.

Podobno w Waszych archi-wach znajdują się koncepcje 280 pro-jektów, a ciągle powstają nowe...

Tak, śmiejemy się czasami, i tu wyłą-czam tryb „skromność”, że niektórzy cier-pią na tzw. bezpłodność umysłową, a aku-rat my mamy odwrotnie. Nie nadążamy już z wdrażaniem wymyślonych projektów. Je-dynym ograniczeniem jest długość doby. Mamy w archiwach dużo fajnych projek-tów, ale cały czas pojawiają się nowe, na które rynek szybciej reaguje, więc niestety wiele rzeczy odłożonych jest ad acta, nad czym ubolewam.

Skupia Pan wokół siebie mło-dych ludzi i wspomniał Pan, że zależa-ło Panu, żeby nie wyjeżdżali za granicę

– jak to wygląda?Różnie. Ja też miałem zaraz po studiach

propozycję pracy za oceanem, ale postano-wiłem zostać w kraju. Na Zachodzie często ludzie wpadają w tryby korporacji, gdzie stają się tylko malutkimi trybikami i ich potencjał dobrych algorytmików, progra-mistów, naukowców przepada. Dlatego pomyślałem, że trzeba im stworzyć takie warunki, żeby po prostu chcieli tu zostać. Dzięki interdyscyplinarności można osią-gnąć rzeczy, których w korporacji by się nie stworzyło. Wiadomo, że takich pensji jak w Stanach czy Europie Zachodniej nie zaproponujemy, ale to nie jest najważniej-sze. Liczy się rodzina, kultura i odległość od domu. Dlatego wielu postanawia zo-stać i tworzyć np. samoloty bezzałogowe, o czym chyba każdy chłopak marzy, a nie jechać do Ameryki i testować kod, który napisali koledzy z innego kraju.

Na targach i prezentacjach związanych z naszą prezydencją w Unii Europejskiej miał być pokazany samo-lot bezzałogowy Bąk i centrum dowo-dzenia. Jeśli tak, to gdzie?

Mamy pokazać centrum dowodze-nia na europejskich targach bezpieczeń-stwa SRC, jakie w tym roku odbywają się w Warszawie pewnie ze względu na naszą

prezydencję w UE. Tak naprawdę jeszcze nie ukończyliśmy tego Mobilnego Cen-trum Dowodzenia, ponieważ termin wy-znaczono na koniec tego roku. Pokażemy go w obecnym stanie, niemniej wydaje się nam, że jest już na tyle atrakcyjny, że może zwrócić czyjąś uwagę. Stworzy to być może nowe możliwości kolejnych pro-jektów i współdziałania.

Czy mógłby Pan nieco do-kładniej opowiedzieć o centrach dowodzenia?

Jak już wspomniałem, samoloty bez-załogowe są elementem całego zintegro-wanego systemu. Do naszych urządzeń budujemy współdziałające z nimi centra dowodzenia w budynkach, jak i mobilne. W ramach projektu „Proteus” tworzymy bardzo nowoczesne centrum dorównujące, a myślimy, że nawet przewyższające te bu-dowane w innych krajach Europy i świata.

Posiadamy trzy potężne szafy z kom-puterami i serwerami, cały system mapo-wy Polski, system łączności pomagający np. łączyć dowódców, strażaków z kimś, kto siedzi w Warszawie przy biurku. To no-woczesna komunikacja z łącznością sateli-tarną, wygodne konsole, gdzie operatorzy mogą dowodzić samolotami, miastem czy imprezą masową typu Euro 2012 na sta-dionie. Mogą również „spinać” radiowozy czy wozy strażackie. Posiadamy przedział dowodzenia z wielkimi ścianami wideo, gdzie na ekranie dowódcy mogą obser-wować całą sytuację. Jest też możliwość podłączenia kamer i wszystkiego, co jest potrzebne. Mieści się tu pełne zarządzanie klimatyzacją, ogrzewaniem, oświetleniem tylko przez dotyk jak w inteligentnym bu-dynku. Tak naprawdę wszystko jest jednym wielkim zintegrowanym, jeżdżącym syste-mem komputerów, gdzie pracuje się kom-fortowo. Myślę, że tego typu pojazdy będą pojawiać się coraz częściej, a to, co widzimy w filmach typu „Szklana pułapka” czy „Ja-mes Bond”, jest po prostu rzeczywistością.

Co to są systemy rzeczywisto-ści wirtualnej i rozszerzonej?

Odpowiem przykładem. Operator na-szego bezzałogowca może chcieć zoba-czyć obraz z kamer, które są na pokładzie

samolotu. Zakłada więc hełm na głowę i obracając nią, siedząc za biurkiem, steruje głowicą samolotu. Czuje się tak, jak wirtual-ny Ikar, który leci nad ziemią. To bardzo re-alne wrażenia, czasami pojawiają się nawet symptomy choroby lokomocyjnej. Gdyby-śmy teraz do obrazu rzeczywistego, który widzi obserwator będący w terenie, dodali obraz generowany komputerowo, to mamy rzeczywistość rozszerzoną. Możemy sobie wyobrazić dowódcę przyszłości, który nie siedzi w takim centrum dowodzenia, tylko wychodzi na górkę jak kiedyś Jagiełło pod Grunwaldem, zakłada okulary, przez które widzi otaczające go pole bitwy, pożar czy akcję powodziową. Mając nałożony obraz z komputera widzi przy każdym samocho-dzie czy samolociku dokładny opis, co to jest za pojazd, może gestami dłoni wyda-wać im rozkazy, żeby ruszyły w daną stro-nę, zaczynały gasić pożar, a dowódcy bie-gli w określonym kierunku. Przypomina to czasami film „Terminator”.

Część z tych wynalazków już miała swoje zastosowanie. Niech Pan powie gdzie?

W zeszłym roku byliśmy poproszeni przez Komendę Główną Straży Państwo-wej Pożarnej o to, aby wspomóc państwo w akcji powódź. Wielka tragedia dotknęła Sieniawy, Wilków i Sandomierz. Obecne oprogramowanie, które w mobilnym cen-trum dowodzenia będzie pracowało i po-magało strażakom w przyszłości, już okaza-ło się na tyle dojrzałe, że mogliśmy odebrać zdjęcia satelitarne, wykonać ich bardzo za-awansowane obróbki, a nawet symulację, gdzie woda zalega, w jakich ilościach, jak odpływa itp. Tworzyliśmy złożone analizy i mieliśmy ogromną satysfakcję, ponieważ przeszło 60 jednostek rządowych i straży pożarnej wykorzystywało nasze raporty. Czternastu naszych ludzi pracowało przez dwa tygodnie dzień i noc, żeby pomóc. To największa satysfakcja z pracy.

Co miasto Poznań ma z tego, że tu jesteście?

Jesteśmy podobno miastem know-how, taki mały prztyczek, ale nawet nie ma nas jako Politechniki na liście tych wszystkich partnerów miasta know-how.

W sferze naszych zainteresowań jest coś co nazywa się inteligentnym syste-mem transportowym. Zajmuję się tym od jedenastu lat, a niektórzy koledzy w ze-spole jeszcze dłużej. Chodzi tu o trans-port publiczny, korki, zarządzanie ruchem i jego wykrywanie. Przykładowo możemy opracować, jaki będzie problem z za-tłoczeniem na ulicach w ciągu 5, 10 czy 15 minut. To nasz zespół opracował całą koncepcję systemu ITS dla miasta Pozna-nia. System „Mobilne Miasto” to nasze roz-wiązanie i jednocześnie kolejny dowód na to, że nauka nawet bardzo złożona zamie-nia się w praktyczną rzecz, która po prostu służy ludziom.

Page 6: Merkuriusz 9/2011

6

tech

nika

Współczesny motoszybowiec najpeł-niej ze wszystkich statków powietrznych gwarantuje bezpieczeństwo latania, jego komfort i ekonomikę, dużą dostępność uzyskania uprawnień do pilotowania oraz bardzo szeroką gamę możliwości wykorzy-stania – od edukacji do rekreacji. Jest naj-bardziej predestynowany do realizacji idei swobodnego latania.

Idea wykorzystania statku powietrz-nego łączącego cechy szybowca i samo-

lotu zaprzątała od dziesięcioleci umysły lotniczych konstrukto-rów amatorów i konstruktorów zawodowców.

Od lat trzydziestych wieku ubiegłego powstały w Polsce 23 projekty motoszybowców, z których około 15 zreali-zowano w postaci prototypów lub krótkich serii. Tylko jeden, SZD-45 Ogar, był produ-kowany seryjnie.

Do najbardziej utalentowanych kon-struktorów lotniczych okresu międzywojen-nego należał Antoni Kocjan, specjalizujący

się w projektowaniu i produkcji szybow-ców szkolnych. W jego zakładzie szybow-cowym i innych firmach wyprodukowano według jego projektów w latach 1931-39, a więc w ciągu tylko 8 lat, ponad 620 szy-bowców, na których wyszkolono ponad 15000 młodych szybowników, później-szych pilotów.

Był pionierem w konstruowaniu moto-szybowców, wyprzedzając w tej dziedzinie technikę światową o 25 lat, bowiem dopie-ro w latach sześćdziesiątych dorównał mu francuski motoszybowiec Fournier RF-3. Na skonstruowanym w 1937 roku przez Anto-niego Kocjana motoszybowcu Bąk Michał Ofierski w roku 1938 pobił międzynarodo-

wy rekord wysokości – 4595 m i długotrwałości lotu – 5 godzin i 24 minuty.

Drugą znaczącą konstrukcją polskiego motoszybowca jest wspomniany SZD-45A Ogar, któ-rego konstruktorem prowadzą-cym był Tadeusz Łabuć, a produ-centem Szybowcowe Zakłady Doświadczalne. Prototyp ozna-czony znakami SP-0001 oblata-no 13 maja 1973 roku, a w okre-sie lat 1975-79 wyprodukowano

66 sztuk. Najwięcej Ogarów, bo około 30, trafiło do USA, gdzie były używane głównie w Air Force Academy w Colorado Springs do szkolenia podstawowego pilotów woj-skowych. W Polsce latało ich około 20.

Niemal w tym samym czasie w Łodzi konstruktor amator Jarosław Janowski na drugim piętrze kamienicy, we własnym

dwupokojowym mieszkaniu, zbudował pierwszy w Polsce Ludowej samolot lekki J1 Prząśniczka. Był to też pierwszy w tamtej rzeczywistości samolot prywatny, oznaczo-ny znakami rejestru statków powietrznych

SP-0002. Ponad siedem lat trwała walka z ówczesnymi władzami lotniczymi o zgo-dę na użytkowanie tego samolotu. Na kan-wie tej historii w 1978 roku powstał film fa-bularny „Wysokie loty” w reżyserii Ryszarda Filipskiego.

Ryszard Kędzia

Dlaczego motoszybowce…?

Motoszybowiec Bąk

Ogar SP-0025

Kadr z filmu „Wysokie Loty”

Antoni Kocjan

Page 7: Merkuriusz 9/2011

7

technika

Przez kolejne niemal dziesięć lat opra-cowując nowe konstrukcje J2 Polonez, J3 Orzeł, J4 Solidarność, Jarosław Janowski

zdobywał wiedzę, a budując prototypy gromadził doświad-czenie i praktykę. Owocem tych lat była konstrukcja J5 Marco, pierwszego w pełni kompozy-towego samolotu zaprojekto-wanego i zbudowanego w Pol-sce, oblatanego 30 października 1983 roku. Konstrukcja ta miała tak doskonałe parametry aero-dynamiczne, że w latach 1990-91 francuski pilot Alain Flotard na J5 F-WZUE ustanowił cztery rekordy świata w prędkości przelotu, w tym na prestiżowej trasie Paryż-Londyn.

Doceniając zalety J5 Marco, w roku 2003 koncern zbrojeniowy BAE Systems (British Aerospace Systems), producent również samolotów bojowych, wybrał tę konstrukcję do budowy taktycznego BSP (bezpilotowego statku powietrznego). Projekt realizowano w ramach programu HERTI („High Endurance Rapid Technolo-(„High Endurance Rapid Technolo-gy Insertion“), czyli szybkiego wykorzy-czyli szybkiego wykorzy-stania istniejących rozwiązań o wysokich parametrach.

Pod koniec 1991 roku Jarosław Janow-ski wraz Januarym Romanem zakładają nową firmę „J&AS Aero Design Sp. z o.o.” z zamiarem budowy pierwszego motoszy-bowca. Jest to konstrukcja J6 Fregata, a jej wymiary i parametry są najmniejsze ze speł-niających przepisy dla motoszybowców.

Z początkiem 1992 roku ruszają inten-sywne prace nad nową konstrukcją. Gdy jest niemal gotowy do oblotu prototyp

J6 Fregaty, 30 czerwca 1993 roku ginie śmiercią lotnika, podczas lotu doświad-czalnego na samolocie ultralekkim EOL-2,

January Roman. W następnym roku, 24 stycz-

nia prototyp pod nr SP-P046 został zapisany w rejestrze statków po-wietrznych i uzyskano zgodę władz lotniczych na wykonywanie fabrycz-no-państwowych prób w locie.

W fazie końcowej tych prób, w tzw. próbie flatte-rowej wykonywanej na dużej wysoko-ści i przy znacznym przekroczeniu pręd-kości dopuszczal-nych, doszło w po-łowie 1996 roku do uszkodzenia usterze-nia płatowca i jego utraty. Pilot doświad-czalny opuścił moto-szybowiec skacząc na spa-dochronie. Do wypadku przyczyniły się niepotrzeb-

ne, pośpieszne eksperymenty ze zmodyfi-kowanymi sterami kierunku i wysokości.

Długotrwałe wyjaśnianie przyczyn wypadku, wątpliwości władz lotniczych co do poprawności nowatorskich rozwią-zań technicznych, spowodowały trudno-

ści finansowe firmy, a w efekcie kilkuletnią przerwę w realizacji produkcji tej niezwykle udanej konstrukcji.

Dopiero niemal po 7 latach, 6 marca 2002 roku, na lotnisku w Modlinie oblatany został mo-toszybowiec o znakach rozpo-znawczych SP-8056 przez pilota doświadczalnego I klasy Jerze-go Kędzierskiego. Po pozytyw-nej opinii pilota został przez IKCSP (Inspektorat Kontroli

Cywilnej Statków Powietrznych) dopusz-czony do prób fabryczno-państwowych w locie. Próby motoszybowca w locie roz-poczęte w roku 2002, kontynuowano z du-żymi przerwami do dnia 28 czerwca 2009 roku.

Przedstawiciele BAE Systems, drugie-go co do wielkości światowego producen-ta uzbrojenia, w tym samolotów bojowych, po wykonaniu prób płatowca w swoich la-

boratoriach podjęli decyzję o zakupie li-cencji na produkcję J6 jako tzw. ramy lot-niczej taktycznego bezpilotowego statku powietrznego. Jak doskonałe musiały być parametry konstrukcji, że tak duży kon-

cern, producent m.in. Harriera, Eurofighte-ra, współproducent Airbusa, od maleńkiej firmy i konstruktora „amatora”, za jakiego uważają polskie władze lotnicze Jarosła-wa Janowskiego, kupił prawa do produk-cji statku powietrznego! Jest to chyba jedy-ny przypadek w powojennej historii Polski. HERTI-1B – pod taką nazwą taktyczny BSP firmy BAE Systems wykonuje zadania w po-nad dwudziestogodzinnych misjach na wy-sokości do 11000 m, przy dopuszczalnym ciężarze startowym do 750 kg (ciężar pła-towca około 260 kg). Jest pierwszym BSP w historii, który uzyskał prawo lotów au-tonomicznych w powietrznej przestrzeni kontrolowanej Królestwa Anglii.

J-5 F-WZUE

J5 HERTI-1D

J6 HERTI-1B

BAE Systems J6 FURY

Page 8: Merkuriusz 9/2011

8

tech

nika

Została również opracowana przez BAE Systems wersja bojowa pod nazwą FURY, uzbrojona w dwa zestawy wielo-funkcyjnych pocisków rakietowych typu Javelin S15.

Zgodę od polskich władz lotniczych na użytkowanie motoszybowca J6 Fregata przez pilotów „nieoblatywaczy” uzyskano na jesieni 2010 roku. W dniu 25 września tegoż roku pilot doświadczalny I klasy in-struktor Jerzy Kędzierski, w obecności kon-struktora Jarosława Janowskiego, „wylaszo-wał” na lotnisku Aeroklubu Poznańskiego pierwszych czterech pilotów motoszybow-ca J6 Fregata.

Czym tak naprawdę jest J6 Fregata?

J-6 Fregata jest jednomiejscowym mo-toszybowcem, wykonanym z kompozytów szklano-epoksydowych i przeznaczonym do latania rekreacyjnego, do edukacji lot-niczej i podtrzymywania kwalifikacji pilota statku powietrznego.

To wolnonośny średniopłat z usterze-• niem motylkowym inż. Jerzego Rudlic-kiego. Podwozie stałe z kołem tylnym.Zespół napędowy w układzie pcha-• jącym. Płat dwudzielny. Skrzydła o obrysie prostokątno-trapezowym wyposażone w płytowe hamulce ae-rodynamiczne wysuwane z górnych powierzchni. W każdym skrzydle znajduje się inte-• gralny zbiornik paliwa. Drążek sterowy znajduje się na prawej • burcie kabiny.Sterowanie sterem kierunku jest mie-• szane, linkowo-popychaczowe. Tablica przyrządów dwuczęściowa. • Przyrządy pilotażowe mocowane do ramy osłony kabiny, a przyrządy silni-kowe umieszczone w kolumnie mo-cowanej do podłogi kabiny. Silnik AEROHONDA BF 45 A o mocy starto-wej 37.5 kW przy 6000 obr/min. Śmigło

pchające dwułopatowe o stałym sko-ku, drewniane. Kierunek obrotów-lewy, gdy patrzeć od tyłu motoszybowca.Dzięki doskonałym parametrom ae-

ro-ekonomicznym możliwe jest różno-rodne wykorzystanie tego motoszybowca przez pilotów o zróżnicowanych kwalifika-cjach, także tych o mniejszym potencjale ekonomicznym.

Ta udana konstrukcja została zbudowa-na w około 20 egzemplarzach, z czego 14 sztuk wykonano dla BAE Systems jako BSP, 2 sztuk dla klienta z Australii oraz po 1 sztu-ce na zamówienia z USA i Kanady.

W Polsce aktualnie lata jeden egzem-plarz, drugi o znakach SP-8055 jest już siedem miesięcy w procesie rejestracyj-nym, a trzy w zróżnicowanym procesie produkcyjnym.

Dlaczego motoszybowce?

Jeżeli pamiętamy, że podstawowym problemem stworzenia warunków rozwo-ju danego przedsięwzięcia, jest znalezienie sposobu pokonania współzależności two-rzących błędne koło jego niedorozwoju, to pierwszym i najważniejszym warunkiem rozwoju turystyki lotniczej jest dostęp do taniej edukacji lotniczej, umożliwiającej zdobycie uprawnień do pilotowania stat-ku powietrznego.

Drugi warunek tego rozwoju stanowi bezpieczeństwo i ekonomia edukacji i tury-styki lotniczej, a więc wybór typu statku po-wietrznego spełniającego te wymagania.

Trzecim warunkiem jest rozwój infra-struktury lotniskowej dla potrzeb sektora małego lotnictwa – lądowisk i tzw. innych miejsc do startów i lądowania.

Nadrzędną cechą statku powietrzne-go przeznaczonego do edukacji, rekre-acji i turystyki lotniczej jest bezpieczeń-stwo użytkowania w locie, a szczególnie w nieuniknionych sytuacjach awaryj-nych. Motoszybowiec, dzięki napędowi silnikowemu, posiada nie tylko szersze możliwości użytkowania niż szybowiec, poprawiony jest również ogólny stan bez-pieczeństwa wykonywania lotów (nie jest konieczne zbyt częste lądowanie w tere-nie przygodnym).

Szybowiec jako jedyny statek powietrz-ny został konstrukcyjnie przystosowany (budowa kadłuba, podwozia) do lądowa-nia w terenie przygodnym, a operacji ta-kiej, jeżeli nie niesie ona za sobą strat ani

Konstruktor Jarosław Janowski, pilot oblatywacz I kl. dr inż. Maciej Lasek

Opinia Sebastiana Pędziaka, jednego z pierw-szych pilotów J6 Fregata:

ze względu na wymiary „zabawka” dla dużych, nie • tylko chłopców,obszerna kabina, nawet dla pilota niedrobno ko-• ścistego i 185 cm wzrostu,łatwy dostęp do kontroli sworzni i napędów,• w czasie startu następuje samodzielne poziomo-• wanie się skrzydeł,bardzo skuteczny ster kierunku, rozbieg odbywa • się jak każdy start szybowca za samolotem,po oderwaniu motoszybowiec bardzo skutecznie • przechodzi na wznoszenie,w czasie lotu rewelacyjna widoczność z kabiny we wszystkich kierunkach, bardzo • skuteczne stery, wygodna pozycja do siedzenia, a drążek po prawej stronie nie mę-czy ręki, którą można oprzeć na burcie, skuteczny nawiew powietrza,podczas lądowania odbywa się to jak na szybowcu Junior, małymi ruchami steru • kierunku łatwo można utrzymywać kierunek, lądowanie jest intuicyjne, ponieważ siedzi się w osi symetrii motoszybowca, nie • ma obawy o trawers,jedno kółko podwozia gwarantuje maksymalne bezpieczeństwo podczas ewen-• tualnego lądowania w terenie przygodnym,jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które chcą bawić się w latanie na ter-• mice, jak i do taniego podróżowania.

Trzej pierwsi piloci J6 Fregata

Page 9: Merkuriusz 9/2011

9

technika

J6 FregataPODSTAWOWE DANE:Długość 5,11 m Waga własna 267 kg Wysokość 1,58 mCiężar ładunku 130 kgRozpiętość 12,55 m Max ciężar startowy 400 kg

Prędkość maksymalna lotu 190 km/h

Doskonałość 24 Prędkość przelotowa 180 km/h Pułap praktyczny 7000 mPrędkość dopuszczalna 237 km/hRozbieg 120 mPrędkość przeciągnięcia 80 km/hDobieg 140 mPrędkość wznoszenia 6,6 m/s Zasięg maksymalny 1600 km

Moc silnika 38,7 kW (52 KM) Pojemność zbiornika 60 lZużycie paliwa od 3,5 l/100 km

przy 120 km/h do 4,4 l/100 km przy 180 km/h

Zużycie paliwa od 4 do 10 l/ godzinowe godz. lotu

ofiar, nie klasyfikuje się jako wypadek czy zdarzenie lotnicze.

Jeżeli konstrukcja motoszybowca jest maksymalnie zbliżona do szybowcowej i poprawna aerodynamicznie, jest też za-zwyczaj równie łatwa w pilotażu i stabilna w locie.

Panuje powszechna opinia, iż eduka-cja lotnicza, szczególnie młodych pilotów, w trosce o poziom umiejętności, skutkują-cych w przyszłości wzrostem bezpieczeń-stwa, powinna w pierwszym etapie obej-mować szkolenie szybowcowe.

Uzyskanie licencji szybowcowej i upraw-nień TMG (touring motor glider – moto-szybowiec turystyczny) dzięki dużej ilości ośrodków szkolenia lotniczego (szczególnie aeroklubowych), umiarkowanym kosztom, obniżonym wymaganiom zdrowotnym kan-dydatów oraz wysokiemu stopniowi bezpie-czeństwa szkolenia jest możliwe dla szero-kiego przekroju społecznego entuzjastów lotnictwa i turystyki lotniczej.

Uzyskanie uprawnień do pilotowania współczesnych motoszybowców turystycz-nych dla jednych może być początkiem drogi, dla drugich ekonomicznym sposo-bem podtrzymania nawyków, dla persone-lu naziemnego żywym kontaktem z prak-tyką operacji lotniczych, a dla seniorów lotnictwa utrzymaniem aktywności lotni-czej poprzez uprawianie bezpiecznej rekre-acji i turystyki lotniczej.

Jak wynika z informacji podanych na stronie internetowej Urzędu Lotnictwa Cy-wilnego, od 8 kwietnia 2012 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Komisji UE, ustanawiające wymagania techniczne i procedury administracyjne licencjonowania per-sonelu latającego. Rewolucjonizuje ono dotychczaso-we zasady szkolenia, uzyskiwania licencji pi-lota oraz uprawnień w po-szczególnych kategoriach statków powietrznych.

Według nowych zasad do uzyska-nia licencji p i l o t a

szybowcowego LA-PL(S) z 15 godzin szkole-

nia aż 7 godzin można zaliczyć na motoszybowcu. Do rozszerze-

nia uprawnień pilota szybowcowego na motoszybowce wymagane jest 6 go-dzin lotów, natomiast korzystanie w pełni

z tych uprawnień wymaga 12 godzin lotu w charakterze pilota dowódcy. Uzyskanie licencji samolotowej PPL(A) według no-wych zasad wymaga 45 godzin szkole-nia na samolotach, lecz posiadacz licencji szybowcowej LAPL(S) z uprawnieniem na motoszybowce turystyczne, jeśli posiada minimum 24 godziny nalotu na motoszy-bowcu, realizuje tylko 15 godzin szkolenia samolotowego.

Realizując w naszym kraju pierwszy etap edukacji lotniczej w oparciu o ponad 50 aeroklubów, dysponujących ponad 600 szybowcami i sprawdzonym od dziesięcio-leci programem szkolenia szybowcowe-go, pod warunkiem poszerzenia go o kil-ka godzin szkolenia motoszybowcowego, możliwym staje się niemal powszechne uzyskanie uprawnień do pilotowania stat-ku powietrznego o poważnych możliwo-ściach trakcyjnych, wyjątkowych wskaźni-kach ekonomicznych, a przy tym jednego z najbezpieczniejszych w użytkowaniu.

Ścieżka edukacyjna przyszłych pilotów samolotowych do licencji PPL(A) poprzez szkolenie szybowcowe i motoszybowco-we jest dwukrotnie tańsze, a realizowana na zróżnicowanym typie statków powietrz-nych istotnie podnosi umiejętności i kom-petencje pilotażowe. Dzięki dużej dostęp-ności zdobycia uprawnień, możliwa jest zatem duża skala rozwoju tej lotniczej spe-cjalności, co może spowodować wzmożo-ny popyt na produkty tej grupy statków powietrznych.

Aktualnie w Polsce przynajmniej kilka zakładów dysponuje tech-

nologiami kompo-

zytowej produk-cji statków powietrznych o zdolności

od kilkunastu do kilkudziesięciu sztuk rocz-nie. Możliwe jest zatem w przeciągu deka-dy uzyskanie ponad 1000 sztuk statków po-wietrznych tej kategorii.

Ponieważ ta kategoria statków po-wietrznych jest szczególnie predestynowa-na do zastosowań najnowszych osiągnięć w technologiach kompozytowych, w awio-nice i mechatronice lotniczej, w związ-ku z tym wiele do zrobienia mają uczel-niane ośrodki badawczo-rozwojowe we współpracy z małymi i średnimi zakładami

p r o d u k -cyjnymi.W ostatnich

kilku latach, nie tylko z inicjatywy władz samo-

rządowych, lecz w wyniku indy-widualnych starań podmiotów

gospodarczych, często nawet o niewielkim potencjale ekono-micznym, powstało w Polsce łącznie kilkadziesiąt lądo-wisk i bardzo wiele tzw. innych miejsc do

startów i lą-dowań. Jest ich ogó-łem około 300. Dlatego uważam, że motoszybowce powinny być „oczkiem w głowie” instytucji, którym zależy na rzeczy-wistym rozwoju polskiego małego lotnictwa.

inż. Ryszard Kędzia jest wiceprezesem Pol-skiego Stowarzyszenia Motoszybowcowego

Page 10: Merkuriusz 9/2011

jazzowe nuty

JAZZ

OW

E N

UTY

Blue

Not

e Po

znań

Jazz

Clu

b pr

ezen

tuje

:

Październik w klubie Blue Note nie pozwoli poddać się jesiennej chandrze. W tym miesiącu czeka nas jedno z najważ-

niejszych wydarzeń muzycznych tego roku: koncert JAN GAR-BAREK & THE HILLIARD ENSEMBLE – ‘OFFICIUM NOVUM’ w ramach cyklu Jazz Greats Gallery, który odbędzie się 13.10. w kościele oo. Dominikanów. Jan Garbarek to jedna z najbar-dziej niezwykłych postaci euro-pejskiego jazzu i światowej mu-zyki. Norweski artysta o polskich korzeniach od ponad 40 lat poja-wia się ze swoją muzyką zarów-no na jazzowych estradach, w fil-harmoniach, katedrach, jak i na listach najlepiej sprzedających się płyt. Jest główną gwiazdą pre-stiżowej wytwórni płytowej ECM, a zarazem współtwórcą jej cha-rakterystycznego stylu. Fascyna-cja twórczością ludową i etniczną doprowadziła artystę, nazywa-nego przez krytyków „Mistrzem nastroju”, do współpracy z The Hilliard Ensemble i połączenia brzmienia saksofonu z wielogło-sową muzyką wokalną rodem ze średniowiecza i renesansu. Podczas poznańskiego koncertu wnętrza kościoła oo. Domi-nikanów wypełnią jazzowe i ormiańskie dźwięki pochodzące z najnowszej płyty tego składu „Officium Novum”.

Listę październikowych koncertów organizowanych przez klub Blue Note otwierają III Europejskie Spotkania Trady-cjonalistów Jazzowych. Koncerty galowe odbędą się 1.10. w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Me-dycznego (gwiazdą wieczoru będzie legendarny brytyjski trębacz Kenny Ball!), natomiast w klubie Blue Note czeka nas całonocne jam session, poprzedzone koncertem zespołu Bo-ogie Boys - pierwszej polskiej formacji fortepianowej grającej boogie woogie z domieszką czarnego bluesa. Muzycy zręcz-nie łączą warsztat i pasję z wibrującą energią, którą łatwo się zarazić. Więcej informacji na stronie: http://oldjazzfestival.pl

Miłośników młodej polskiej sceny jazzowej ucieszy zapew-ne fakt, iż 15.10. na bluenotowej scenie wystąpi RGG Trio. Mło-dzi, utytułowani (laurami na licznych festiwalach, m.in.: Bielskiej Zadymce Jazzowej, Pomorskiej Jesieni Jazzowej, Internaciona-le Festival de Jazz de GETXO w Hiszpanii), kreatywni (wyda-li właśnie piąty album) i pełni energii! Podczas koncertu usły-

szymy głównie dźwięki ze wspomnianej płyty „One“, na której kompozycje autorskie przeplata-ją się z utworami takich twórców jak Richie Be-irach, Carla Bley czy norweski duet Beady Belle.

19.10. natomiast warto wybrać się na kon-cert Alvon Johnson All Stars Blues Band – ze-społu czarnoskórego gitarzysty, wokalisty, kom-pozytora, ale przede wszystkim - showmana, potrafiącego dosłownie zaczarować publicz-ność. Johnson jest zdobywcą tytułu Gitarzysta Roku 2005 (wg prestiżowego Guitar Player). Bę-dzie to pierwsza wizyta muzyka w Polsce!

Kilka dni później, 24.10, za sprawą między-narodowego kwartetu Gabrieli Kozyry prze-niesiemy się do Ameryki Południowej. Zna-na przede wszystkim na niderlandzkiej scenie, niezwykle utalentowana wokalistka zaprezen-tuje program „Uma Gringa canta Guinga”, czyli repertuar Guingi - brazylijskiego kompozytora, łączącego impresjonizm Ravela, Satie, Debussie-

go z tradycyjną muzyką Brazylii. W Blue Note zabrzmi więc ujmujący melanż jazzu i brazylijskiego choro, gatunku, z któ-rego wywodzą się samba i bossa nova.

A pod koniec miesiąca – jazzowa perełka, czyli kolejna odsłona cyklu Jazz Top w Blue Note. Tym razem usłyszymy Adama Bałdycha, artystę uznawanego przez wielu między-narodowych krytyków za nadzieję światowej wiolinistyki jazzowej. W swej wirtuozerskiej, skrajnej emocjonalnie grze Bałdych wciąż poszukuje nowych, ciekawych brzmień, a wy-różnikami jego muzyki są: słowiańska melancholia, przestrzeń, ale również siła, żywioł i temperatura. Grając sprawia wraże-nie, jakby skrzypce płonęły żywym ogniem, stąd przezwi-sko młodego muzyka: „Diabeł”. Urszula Dudziak powiedzia-ła o nim: „Tak oryginalnego skrzypka nigdy nie słyszałam (...) Moim zdaniem przejdzie do historii jazzu“.

NAJWAŻNIEJSZE MUZYCZNE WYDARZENIApaździernik

1.10.2011r., sobota, godz. 19.00BOOGIE BOYS

2.10.2011r., niedziela, godz. 20.00 GIENEK LOSKA BAND

3.10.2011r., poniedziałek, godz. 20.00KARAWANA ESKIMOSÓW

4.10.2011r., wtorek, godz. 20.00JEMBE FOLA

6.10.2011r., czwartek, godz. 19.00ZYDECO FLOW

8.10.2011r., sobota, godz. 20.00JULIA MARCELL

9.10.2011r., niedziela, godz. 20.00DEZERTER

10.10.2011r., poniedziałek, godz. 20.00FISH (Wielka Brytania)

11.10.2011r., wtorek, godz. 20.00JAM SESSION

13.10.2011r., czwartek, godz. 21.00, kościół oo. DominikanówJAN GARBAREK & THE HILLIARD ENSEMBLE

15.10.2011r., sobota, godz. 20.00RGG TRIO

17.10.2011r., poniedziałek, godz. 20.00CLOSTERKELLER

18.10.2011r., poniedziałek, godz. 20.00MAIRESS

19.10.2011r., środa, godz. 20.00ALVON JOHNSON ALL STARS BLU-ES BAND

20.10.2011r., czwartek , godz. 19.00MUARIOLANZA

22.10.2011r., sobota, godz. 20.00RENATA PRZEMYK

24.10.2011r., poniedziałek, godz. 20.00GABRIELA KOZYRA QUARTET (Polska/ Argentyna / Holandia/ Peru)

27.10.2011r., czwartek, godz. 19.00MALEO REGGAE ROCKERS

28.10.2011r., piątek, godz. 20.00Jazz Top w Blue NoteADAM BAŁDYCH QUARTET feat. Dana Hawkins (Polska/USA)

29.10.2011r., sobota, godz. 19.30TIDES FROM NEBULA

10

jazz

Page 11: Merkuriusz 9/2011

11

kultura

Już po raz czwarty od 12 do 28 sierpnia w Pozna-niu, Jarocinie i kilkudziesięciu innych miastach i miej-scowościach Wielkopolski odbyła się czwarta edycja Polskiej Akademii Gitary. Była niezwykle zróżnico-wana stylistycznie. Podczas prawie pięćdziesięciu koncertów przez dwa tygodnie można było słuchać muzyki klasycznej i współczesnej, bluesa, rocka i fla-menco. Około stu młodych instrumentalistów uczest-niczyło w zorganizowanych w Jarocinie warsztatach gitarowych. Gdy ten festiwal cztery lata temu star-tował, nie wszyscy wierzyli w to, że przetrwa i wpi-sze się w kulturalny pejzaż Wielkopolski. Ba, nawet stanie się jed-ną z jej muzycznych specjalności. Dziś to największy taki festiwal w Europie Środkowo-Wschodniej i jeden z najważniejszych w ca-łej Europie. Ale gitara to jeden z najpopularniejszych instrumen-tów na świecie i zawsze warto doskonalić swe umiejętności razem z najlepszymi.

Oficjalną inauguracją festiwalu były koncerty, podczas któ-rych w Katedrze Gnieźnieńskiej i w poznańskim kościele oo. Do-minikanów Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus wraz z solistami – perkusistką Marianną Soroką i gitarzystą Łukaszem

Kuropczewskim, p r a w y k o n a ł a specjalnie na-pisany na festi-wal „Koncert na gitarę, orkiestrę smyczkową i ko-tły” Krzysztofa Meyera. Dzieło przyjęto entuzja-stycznie, o czym świadczyły okla-ski po każdej z części utworu.

– „To utwór napisany dla wybitnego wirtuoza i bardzo wrażliwe-go muzyka. Cieszyłbym się, gdyby po ten sięgnęli też inni gitarzy-ści, ale to dopiero przyszłość pokaże” – powiedział Krzysztof Meyer podkreślając, że choć utwór łatwo się słucha, jest on trudny tech-nicznie i wymaga od wykonawców bardzo dużych umiejętności.

Ten niezapomniany wieczór przyniósł również uważany za wielki przebój baroku Kanon Johanna Pachelbela w wykonaniu Amadeusa, Pieces en concert na wiolonczelę i smyczki François Couperina z solistą Andrzejem Bauerem oraz Koncert podwójny na bandoneon, gitarę i orkiestrę smyczkową z solistami Andrze-jem Bauerem i Łukaszem Kuropaczewskim, zarazem dyrektorem artystycznym festiwalu.

Zgodnie z tradycją Polskiej Akademii Gitary na poznańskim Starym Rynku odbył się happening, podczas którego 250 gitarzy-stów pod wodzą Jarosława Śmietany zagrało wielki polski przebój bluesowy „Kiedy byłem małym chłopcem”. Wieczorem tego same-go dnia odbył się koncert „A Tribute To Jimi Hendrix” w wykonaniu Jarek Śmietana Band i niezwykle ekspresyjnej, pochodzącej z Tryni-dadu gitarzystki i wokalistki Z-Star. Słuchaliśmy takich standardów, jak „Cross Town Traffic” i „Hey Joe” oraz „Fire”. Podczas wykonania

tego samego utwo-ru na scenie wzorem Hendrixa jedna z gi-tar została zniszczona. Niespodzianką tamte-go wieczoru było poja-wienie się jako suppor-tu młodej poznańskiej metalowej grupy Rust. Przyjechała ona prosto z Iławy, gdzie zdobyła

Grand Prix podczas Fama Rock Festiwal. Otrzymaliśmy też podczas tegorocznego festiwalu sporą daw-

kę flamenco. Z jednej strony było to flamenco z elementami sło-wiańskości w wykonaniu mieszkającego w Bostonie Rosjanina Gri-shy Goryacheva, z drugiej oryginalne hiszpańskie w interpretacji Carlosa Pinany.

Ogromnym powodzeniem cieszyły się jak co roku koncerty dla rodzin z dziećmi, czyli opowieść o gitarze poprzez zabawę. Parę gitarzystów Pawła Sokołowskiego i Karola Mruka wspierał prowadzący zabawę aktor Piotr Witoń. Kto wie, może w tych mal-

cach, którzy przyszli z rodzicami na po-znański Stary Rynek, do tutejszej Palmiar-ni lub do innych miejsc, gdzie odbywały się te spotkania, kryją się talenty na miarę Łukasza Kuropaczewskiego czy Jarosława Śmietany?

– „Festiwal się udał, a potwierdzeniem tego były komplety słuchaczy na prawie 50 imprezach. Na największych gwiaz-

dach były nawet nadkomplety publiczności. Kilkadziesiąt osób nie weszło na przykład na koncert Carlosa Pinany w poznańskim Muzeum Narodowym. Ponad 1200 osób przyszło na koncert Gri-shy Goriacheva u poznańskich Dominkanów. Ponad 800 osób w Gnieźnie a ponad 1200 w Poznaniu to frekwencja na koncer-tach, podczas których wykonywane było dzieło Krzysztofa Meyera, to o czymś świadczy, ma swoją wartość i myślę, że to nasz sposób, aby promować muzykę współczesną i to tę najwyższej próby” – mówi dyrektor festiwalu Przemysław Kieliszewski dodając, że aby zachęcić publiczność do uczestniczenia w koncertach, orga-nizatorzy festiwalu ze swą ofertą kulturalną trafia-ją do małych miasteczek, do pałaców i kościołów oraz na rynki miast. Rezultat jest taki, że ludzie za-częli jeździć na koncerty z miasta do miasta. –„ Lu-dzie z Konina byli na koncercie Igora Dedusenko w Folwarku Konnym w Hermanowie. Zwracali nam uwagę na niewłaściwą w tym miejscu akustykę. Ta-kie uwagi sobie bardzo cenimy” – mówi Przemysław Kieliszewski.

W przyszłym roku organizatorzy chcą urządzić koncert w mającym już swoja markę klasztorze w Lądzie, gdzie z Orkiestrą Kameralną Ama-deus wystąpią: nagrywająca dla EMI chińska gitarzystka Xuefei Yang, Duo Melis, Łukasz Kuropaczewski i Hiszpanka Susana Pieto.

Po kilku latach znów przyjedzie do Poznania legendarny Los Angeles Guitar Quartet, ale słuchać będziemy także naj-słynniejszego aktualnie gitarzysty hisz-pańskiego Pepe Romero. Już dziś warto więc sobie rezerwować sierpień na spo-tkanie z najciekawszymi gitarzystami.

fot. K.K., archiwum PAG

Marek Zaradniak

Gitary rządzą

Page 12: Merkuriusz 9/2011

12

targ

i

Z ambasadorem Republiki Chorwacji w Polsce panem Ivanem Del Vechio roz-mawia Mariola Zdancewicz

Morze definiuje pozycję Chor-wacji i – mimo że jest ona małym krajem

– ma duże znaczenie geopolityczne...Jesteśmy w centrum Środkowej Europy,

co jest bardzo ważne, bo wszystkie trasy – czy to z północy na południe, czy z zacho-du na wschód prowadzą przez Chorwację, to po pierwsze. Po drugie mamy Morze Adriatyckie, które jest morzem europej-skim i jednym z najbardziej przejrzystych mórz na świecie, o przejrzystości nawet do 50 metrów, co oczywiście przyciąga gości.

Chorwacja jest teoretycznie małym ryn-kiem, bo liczy tylko 4,5 mln mieszkańców, ale w ciągu roku odwiedza nas 12 do 13 mln turystów. Przyjeżdżając do nas chcą korzy-stać z życia, bawić się, odpocząć i czuć się bezpiecznie – to gwarantuje Chorwacja.

Dla nas jest to bardzo ważne, aby se-zon trwał jak najdłużej. Europa i jej miesz-kańcy stali się bogatsi i coraz bardziej dba-ją o zdrowie. Chorwacja musi przygotować dostosowaną do tego ofertę. Trzeba two-rzyć warunki, żeby goście z Madrytu, Rzy-mu, Berlina, Berna czy Poznania mieli fanta-styczną możliwość skorzystania z naszych propozycji. Zdrowotna turystyka jest bar-dzo ambitnym planem i dobrze rokuje na

przyszłość. Polska jest

na piątym miejscu, jeśli chodzi o ilość turystów odwiedza-jących Wasz piękny kraj i liczba ta stale rośnie. Proszę powie-dzieć, czy Państwo dbacie o nas jakoś szczególnie?

Oczywiście. Polscy turyści są dla nas bardzo ważni. Wydaje mi się, że w ciągu następnych lat

liczba odwiedzających nas Polaków się-gnie miliona. Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że Polacy czują się u nas jak w domu, zaczynają kupować nie-ruchomości, a pięć tysięcy należących do nich jachtów kotwiczy u wybrzeży – to jest fantastyczne. To jest też logiczne – język jest bardzo podobny, tradycja czy wartości rodzinne. Polacy to nie są obcokrajowcy! Gdy pytałem moich krajan, jakimi gośćmi jesteście, nie usłyszałem żadnej krytycznej odpowiedzi, podkreślam – żadnej! Jestem z tego bardzo dumny!

Może jeszcze nie jesteśmy kra-jem najbogatszym, ale z tego, co mówią cudzoziemcy, wynika, ze Polacy są cie-kawi świata, tylko jeszcze trochę braku-je im pieniędzy...

Myślę, że nie. Polacy dbają o pieniądze i to jest normalne. Bardzo to szanuję i rozu-miem. Jednak gdy mają urlop, przez dwa, trzy tygodnie pozwalają sobie na większe wydatki. Nie narzekamy zatem na hojność Polaków.

Miło to słyszeć. W tym roku świętujecie Państwo dwudziestą rocz-nicę niepodległości. Czy dwadzieścia lat to dużo czasu, żeby zapomnieć o wojnie?

Nie, to nie jest dużo i nie zapomnimy o tym tak szybko. Musimy jednak patrzeć

Definiuje nas morze

Page 13: Merkuriusz 9/2011

13

targi

naprzód i znajdować rzeczy, które nas łą-czą. To jest dobra filozofia. Chorwacja chce mieć europejskie standardy, a europejskie standardy są takie, że nie może być wrogo-ści i złych stosunków między ludźmi, mia-stami czy krajami. Zrobimy wszystko, żeby te relacje były dobre i z korzyścią dla całej Unii Europejskiej.

Pamiętam, jak my Polacy wi-dzieliśmy wczesną Jugosławię – jako państwo bogate, kontaktujące się dość swobodnie gospodarczo i politycznie z tzw. Zachodem, co było marzeniem dla pozostałych socjalistycznych kra-jów. Jak to było naprawdę?

Nie byliśmy taką jednością, jak to się Wam wydawało. Było naprawdę dużo problemów, które chcieliśmy rozwiązać w sposób pokojowy. Zaproponowaliśmy nawet utworzenie konfederacji. Jednak przymuszono nas do wojny, która we-dług mnie była niepotrzebna. Zostaliśmy zaatakowani.

Kiedy słucham, jak to było za czasów komunizmu w Polsce, kiedy mówimy o ekonomii, o gospodarce, to dochodzę do wniosku, że w Chorwacji sytuacja była jesz-cze trudniejsza. Wy nas trochę nie rozumie-cie, bo dla Was Jugosławia to było świet-ne państwo, w którym wszystko wspaniale funkcjonowało.

Czy samodzielność jest łatwa dla społeczeństwa chorwackiego?

Nawet Wy, Polacy nie jesteście zado-woleni z obecnego stanu rzeczy. Według mnie taki postęp, jaki zrobiliście, jest po prostu niewiarygodny. Chorwaci też nie są zadowoleni, ale naprawdę widać zmia-ny. Tak niedawno jeszcze była u nas wojna. Jedna trzecia naszego kraju była totalnie

zniszczona, gospo-darka również. Woj-na kosztowała, mu-sieliśmy zaciągać poż yczk i na ze -wnątrz. Mieliśmy też prywatyzację podczas wojny i to było bardzo trud-ne. Mimo wszystko uważam, że może-my być zadowoleni

– jesteśmy już człon-kiem NATO i mam nadzieję, że do koń-ca roku podpiszemy umowę akcesyjną, a za półtora roku będziemy pełnopraw-nym członkiem UE.

Wspieramy Państwa aspiracje unijne i mamy nadzieję, że uda się za-kończyć ten proces do końca polskiej prezydencji w UE. Czy to jest dla Pań-stwa ważne?

Dla nas jest to nad-zwyczaj ważny cel! To jedyna opcja, o której marzymy już od dzie-sięciu lat. Chcemy pod-pisać wszystkie doku-menty do końca Waszej prezydencji.

Jest Pan ambasadorem swego kraju, przygląda się Pan różnym gospo-darkom. Proszę po-wiedzieć, czy nie oba-wia się Pan tego, co dzieje się w UE i rów-nież pewnych kłopo-tów z euro?

Byłem parę dni temu w Krynicy na Fo-rum Ekonomicznym. Wysłuchałem wielu przemówień, prognoz i analiz. Jestem optymi-

stą. Myślę, że świat zawsze idzie naprzód. Unia ma perspektywy rozwoju. Kryzys tyl-ko pomoże się jej zreformować i wzmocnić reguły, aby gospodarka była lepsza i bar-dziej konkurencyjna.

Byłoby dobrze, gdyby wszy-scy myśleli tak jak Pan…

Jestem pewny, że większość Polaków też tak uważa i że tak będzie.

Skąd Pana wizyta na Targach?

Przyjechałem wspierać firmy chorwac-kie prezentujące się na Targach i chcące tu robić interesy. Jestem w Polsce już dwa i pół roku i cieszę się bardzo z tego pobytu. Dużo udało się zrobić. Mianowaliśmy czte-rech konsulów honorowych, jeden z nich

jest tutaj, w Poznaniu. Poznań od początku był dla mnie bardzo ważnym miastem, je-śli chodzi o współpracę z Chorwacją. Mam świetne stosunki z liderami Targów. Znam parę osób, w tym takich jak pani Danuta Nowacka, które sprawiają, że czuję się tu jak w domu. Organizacja Targów jest przy-kładem dla Zagrzebia, jak należy organizo-wać takie przedsięwzięcia. Jest to doskona-ła perspektywa, jeśli chodzi o współpracę naszych gospodarek.

W marcu otwarto w Pozna-niu konsulat honorowy Chorwacji, któ-rego konsulem został pan Jerzy Jacek Domicz. Wówczas wspominał Pan o za-miarze zorganizowania tutaj forum pol-sko-chorwackiego, aby pogłębić współ-pracę gospodarczo-kulturalną. Na jakim etapie jest ów projekt?

Forum byłoby już gotowe, ale zdarzyło się dużo innych rzeczy. Chociażby otwarcie chorwackiego skweru w Warszawie oraz podpisanie umowy o współpracy między Warszawą a Zagrzebiem. Miesiąc temu wszyscy marszałkowie Chorwacji przybyli do Polski na spotkanie z przedstawicielami Związku Województw RP. Podpisaliśmy też trzy porozumienia o współpracy. Tylko te wymienione wydarzenia nie pozwoliły mi zabrać się do tego projektu w sposób kon-sekwentny i odpowiedzialny. W pierwszym wolnym terminie zrobimy to, zgodnie z in-teresami obu krajów.

Kiedy?Jeśli chodzi o konkretny termin, nie

chcę obiecywać, ale myślę, że nastąpi to na początku przyszłego roku.

Narodowe stoisko chorwackie zostało zorganizowane na Międzynarodowych Tar-gach Poznańskich przez firmy Jantar Media i Expo Trade Polska we współpracy z Amba-sadą Republiki Chorwacji w Warszawie. Za-prezentowało się sześć chorwackich firm

– producenci win: VINARIJA ZDJELAREVIĆ, VINARIJA PODOLSKI, VINARIJA ZELENIKA, SPÓŁDZIELNIA KUNA, VINARIJA FERAVINO oraz ARBACOMMERCE – producent przetwo-rów rybnych z sardeli pospolitej (anchoa).

Wino dojrzewające w głębinach Adriatyku. Pierwsze wino, które powstaje właśnie w ten sposób. Zanurzone w butelkach na głębokość 20 m, przez 2 lata dojrzewa w tych niezwykłych warunkach, kołysane falami morza. Po wyciągnięciu, porośnięte algami stanowi prawdziwy

„Skarb z morza”.

Page 14: Merkuriusz 9/2011

14

spor

t

Z Ewą Bąk, dyrektorem Wy-działu Sportu Urzędu Mia-sta Poznania, rozmawia Mariola Zdancewicz

Na początku września odbyły się Świa-towe Regaty Wioślarskie Masters. Czy można powie-dzieć, że cieszymy się co-raz większą popularnością w Europie i na świecie?

Śmiało można powiedzieć, że Malta jest wizytówką nasze-go miasta. Dla poznaniaków stała się miejscem kultowym, w którym lubią przebywać i wypoczywać. Jest to wspa-niały obiekt sportowo-rekreacyjny, który przyciąga imprezy o randze międzyna-rodowej. W 2009 roku byliśmy gospo-darzem Mistrzostw Świata w Wioślar-stwie, a rok później Mistrzostw Świata w Kajakarstwie. Transmisje m.in. w Euro-sporcie sprawiły, że widzowie z całej Eu-ropy mogli podziwiać walory naszego miasta. Niezwykle ważne jest, aby orga-nizowane przez nas imprezy miały do-brą oprawę i były odpowiednio wypro-mowane. W dniach od 7 do11 września na torze regatowym Malta odbyły się Światowe Regaty Wioślarskie Masters. Gościliśmy około 2 tysięcy sportowców z 37 państw. Najstarsi uczestnicy tych regat mieli ponad 80 lat. Dodam, że przy tej okazji mieliśmy zaszczyt gościć przedstawicieli Międzynarodowej Fede-racji Wioślarskiej (FISA). Dla uczestników regat przygotowaliśmy duży pakiet im-prez towarzyszących, dzięki czemu mie-li okazję poznać nasze miasto, jego hi-storię i współczesne dokonania.

W październiku 12 Po-znań Maraton im. Macieja Frankie-wicza, największa tego typu impreza w Polsce. W tym roku jest też o co powalczyć, jedną z na-gród stanowi Volvo... Czy sądzi Pani, że bę-dzie rekordowa liczba zgłoszeń, a może i re-kordowe prędkości?

To naturalne, że na-grody zwiększają chęć uczestnictwa w konkur-sach, zawodach spor-towych, nawet jeśli są sk romne, wzmagają współzawodnictwo. Ilość osób startujących w po-znańsk im maratonie zwiększa się z roku na rok, co jest najlepszym

dowodem, że impreza jest potrzebna Poznaniowi, a mieszkańcy już się przy-zwyczaili i zaakceptowali niewygody, które ich czekają w dniu maratonu. W końcu w Berlinie startuje aż 40 ty-sięcy biegaczy i też sobie z tym radzą. W 2010 roku frekwencja była rekordo-wo wysoka, prawie 4 tysiące uczestni-ków. Jeśli w tym roku któryś z zawod-ników pokona trasę maratonu w czasie poniżej 2 godziny i 5 minut, to samo-chód Volvo trafi właśnie do tej osoby.

Przewidziana jest kolej-na edycja imprezy „Europa bez ba-rier”, która ma być doskonałą oka-zją do przetestowania kompleksu Term Maltańskich. Jakie są losy tego projektu?

Idea imprezy zrodziła się przy oka-zji spotkania z kolegą z Nottingham w 2001 roku. Pierwsza edycja odby-ła się w Poznaniu, następna w Anglii. W tym roku od 8 do 11 grudnia po-nownie będziemy mieli szansę być gospodarzami. Wydarzenie stwarza świetną okazję do wypromowania

Term Maltańskich, któ-rych otwarcie nastą-pi już 16 października. Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że akurat nam przypadł zaszczyt organizacji „Europy bez barier”. Jest to jed-na z nielicznych imprez dofinansowywanych ze środków unijnych. Na ten cel dostaliśmy 21 tysięcy euro. Wy-darzenie będzie miało charakter integracyjny. W zawodach pływac-kich startować będzie również młodzież z nie-

sprawnością ruchową, słuchu i wzroku, oprócz tego nie zabraknie oferty kultu-ralnej i rekreacyjnej.

Czy wiadomo już, kto będzie dofinansowywał imprezy sportowe w części niekomercyjnej Term?

Spółka Termy Maltańskie, która w imieniu miasta buduje i będzie za-rządzała całym kompleksem pływac-kim Termy Maltańskie – w jego skład wchodzi część rekreacyjna i część spor-towa – dobrze zaplanuje działania mar-ketingowe, aby obiekt należycie funk-cjonował. W tegorocznym budżecie Wydziału Sportu i w planach na na-stępne lata mamy zapisane środki dla klubów i Wielkopolskiego Okręgowe-go Związku Pływackiego na naukę pły-wania i na zawody pływackie.

2012 rok będzie obfito-wać w emocje związane nie tylko z piłką nożną, ale także z kajakar-stwem. Jesteśmy gospodarzem Mi-strzostw Świata w Canoe Polo, a rok później Mistrzostw Europy w tej

dyscyplinie...W 2012 roku wiel-

kim wydarzeniem bę-dzie Euro 2012. Staramy się jednak nie pominąć innych wydarzeń, któ-re były, są i powinny być wizytówką naszego miasta. Takimi są wła-śnie imprezy nad Maltą. W 2012 roku będziemy organizatorami Pucha-ru Świata w Kajakar-stwie i Mistrzostw Świa-ta w Canoe Polo. Jest to bardzo widowisko-wa impreza i na pew-no przyciągnie wielu widzów. Myślę, że bę-dzie swym charakterem W

izyt

ówki

nas

zego

mia

sta

Page 15: Merkuriusz 9/2011

15

sport

podobna do światowych re-gat wioślarskich. Chcemy po-kazać, że na Malcie oprócz konkurencji typowo olim-pijskich, jakie są w wioślar-stwie czy kajakarstwie, mamy również możliwość przepro-wadzenia takich atrakcji jak Canoe Polo lub Światowe Mi-strzostwa Smoczych Łodzi.

Jaka jest rola sportu akademickiego w Poznaniu w kontekście organizowania Akademic-kich Mistrzostw Europy w Wioślarstwie w 2013?

Zajmuje on u nas zawsze wysoką po-zycję. Świetnie prosperujące kluby, Or-ganizacja Środowiskowa AZS i AZS AWF Poznań stwarzają bardzo dobre wa-runki rozwoju zarówno studentom, jak i uczniom szkół średnich. Akademickie Mi-strzostwa Świata w Wioślarstwie w 2000 roku były naszym ambasadorem przy sta-raniach o ponowną organizację imprezy tej rangi. Władze Międzynarodowej Fede-racji Sportu Akademickiego (FISU), zna-jąc nasze miasto, tor regatowy Malta i na-sze doświadczenia, bez trudu wyznaczyły Polskę, Poznań jako miejsce organizacji w 2013 roku Akademickich Mistrzostw

Europy w Wioślarstwie. To pokazuje, że sport akademicki odgrywa ważną rolę w naszej strategii rozwoju Poznania.

Zawody Red Bull X-Fighters za Państwem, jakie refleksje?

Pod wieloma względami było to bar-dzo ważne przedsięwzięcie. Pięknie, profe-sjonalnie przeprowadzone zawody, medial-ny rozgłos sprawiły, że była to nieoceniona promocja Poznania. Poprzez takie wydarze-nia miasto realizuje swoje plany marketin-gowe związane z tym miejscem mające na celu to, aby stadion nie był jedynie obiek-tem, w którym rozgrywane są mecze piłki nożnej. Impreza Red Bull X-Fighters odnio-sła sukces i przyczyniła się do promocji Po-znania na całym świecie.

Niedawno podjęliście Państwo decyzję o dofinanso-waniu poznańskich klubów sportowych w kwocie prawie 1,5 mln zł. Jakie kryteria były brane pod uwagę przy ustalaniu kwot?

Dofinansowywanie czołowych poznańskich zespołów w rozgryw-kach ligowych stosuje-

my jako jedno z nielicznych miast w Polsce od 2003 roku. Mieliśmy za-pisane w Stanowisku Rady Miasta okre-ślone kryteria i zasady, według których oceniamy, komu i jakie środki przyznać. W tym roku wraz z radnymi uznaliśmy, że zasady te wymagają aktualizacji. Obecnie bierzemy pod uwagę nie tylko poziom sportowy – ekstraligę, ekstraklasę i pierw-szą ligę, ale także popularność dyscypliny jako widowiska sportowego (medialność, liczba widzów na meczach). Dodatkowe kryterium stanowi jakość szkolenia mło-dzieży w poszczególnych klubach. Po do-kładnej analizie potencjał zespołu przeli-czamy na punkty. W zależności od tego, ile klub zdobędzie punktów, takie ma szanse na dofinansowanie w nowym roku.

fot.

Aero

foto

-Kac

zmar

czyk

R E K L A M A

Page 16: Merkuriusz 9/2011

16

lasy Międzynarodowy

Rok LasówChronią, żywią i ucząLasy zajmują na Ziemi ponad 4 mld ha, stanowi to około 30 procent powierzch-

ni lądów. Pełnią one ogromnie ważną rolę w przyrodzie - są ostoją bioróżnorodno-ści i bezpieczeństwa klimatycznego. Mają także wielkie znaczenie dla gospodarki oraz światowej turystyki.

Dzisiaj zagrożeniem dla odwiecznych puszcz jest rabunkowa wycinka drzew od-bywająca się na ogromną skalę w wielu krajach. Ekolodzy ostrzegają, że w każdej se-kundzie znika hektar lasu. Na szczęście w Polsce lasów przybywa. Ich powierzchnia wynosi ponad 9,0 mln ha, stanowi to ponad 28 procent powierzchni naszego kraju. Lasy będą nam nadal przyrastać, w 2020 roku mają one stanowić 30 procent pol-skiego areału. Dla podkreślenia znaczenia lasów oraz powstrzymania ich wycinania rok 2011 ogłoszono Międzynarodowym Rokiem Lasów. W jego obchody włączają się także jednostki Lasów Państwowych, do których należy 82 procent krajowych lasów, pozostałe są własnością prywatną.

Lasy zajmują jedną czwartą powierzchni Wielkopolski. Rozległe kompleksy leśne występują na południowych oraz północno-zachodnich obrzeżach regionu. Z okazji Międzynarodowego Roku Lasu oraz popularnych wypraw na jesienne grzybobranie odwiedzamy przodujące wielkopolskie nadleśnictwa.

Choć położone blisko aglomeracji po-znańskiej i zasobne w grzyby, to jednak ustępują sławą i popularnością innym ob-szarom. A przecież w lasy Nadleśnictwa Grodzisk rozciągające się na pograniczu województw wielkopolskiego i lubuskie-go z pewnością warto się wybrać. Można w nich znaleźć nie tylko grzyby, ale wiele innych atrakcji. „Mamy cenne przyrodni-czo tereny, ciekawe zabytki, rozbudowaną sieć parkingów leśnych oraz ścieżki do wę-drówek pieszych, rowerowych i konnych” – zapewnia Maciej Cudak, zastępca nadleśni-czego Nadleśnictwa Grodzisk.

LEŚNA RZECZYWISTOŚĆ

Nadleśnictwo gospodaruje na po-nad 22 tys. ha lasów porastających obszar trzech powiatów: grodziskiego, nowoto-myskiego i niewielki fragment szamotul-skiego. Przeważają bory sosnowe, które stanowią ponad 80 procent drzewostanów, ale w okolicach Porażyna i Wąsowa rosną również przepiękne dąbrowy i buczyny. W skład Nadleśnictwa wchodzi 14 leśnictw, gospodarstwo szkółkarskie i Ośrodek Szko-leniowo-Wypoczynkowy w Porażynie. Pod-stawowym zadaniem Nadleśnictwa jest utrzymanie ciągłości gospodarowania na tym rozległym obszarze, czyli wycinanie drzewostanów dojrzałych, wykorzystanie i sprzedaż pozyskanego surowca oraz od-nawianie powierzchni pozrębowej gatun-kami optymalnymi dla określonego rodza-ju gleby i siedliska leśnego z naciskiem na zachowanie jego walorów przyrodniczych. Prowadzone są też liczne działania chronią-ce szczególnie cenne przyrodniczo siedli-ska oraz rośliny i zwierzęta.

Lasy spełniają wiele funkcji. Najważ-niejsze są oczywiście zadania gospodar-cze, w których realizacji Nadleśnictwo osią-ga dobre wyniki. Tutejsze drzewa nie mają może takiej sławy jak dęby krotoszyńskie, ale też cieszą się dużym uznaniem. W ho-dowli lasu wykorzystywane są odnowienia naturalne. Drzewa wyrastające z nasion po-chodzących z tego samego terenu są najle-piej przystosowane do panujących warun-ków. Uprawy pochodzące z samosiewu to około 10 procent wszystkich odnowień, a dąży się do tego, aby było ich więcej .

Szansą na poprawę gospodarki wodnej na obszarze Nadleśnictwa, wyróżniającym

W grodziskie lasy na grzyby, konie i rowery

Page 17: Merkuriusz 9/2011

17

lasy

się niskimi opadami, jest realizowany z udziałem środków unijnych program ma-łej retencji nizinnej. W jego ramach powsta-nie 16 zbiorników wodnych o powierzchni od 15 arów do 0,5 ha. Poważnym proble-mem jest zaśmiecanie lasu, które w ostat-nich latach przybiera na sile. Nadleśnictwo ponosi spore wydatki związane z bieżą-cym uprzątaniem śmieci z lasu, a szczegól-nie z leśnych parkingów i miejsc postoju pojazdów, które trzeba porządkować przy-najmniej dwa razy w tygodniu. Nadzieja w tym, że wprowadzone zmiany ustawo-we uregulują należycie gospodarkę odpa-dami w gminach i zniechęcą do wyrzuca-nia śmieci do lasu.

ŚCIEŻKI, POMNIKI I PARKI

„O szkodliwości śmiecenia czy rozjeż-dżania lasów pojazdami mechanicznymi (samochody, motocykle i kłady) staramy się też przypominać poprzez różnorodne dzia-łania edukacyjne. Kierujemy je głównie do dzieci i młodzieży. Zielone lekcje i konkursy w szkołach cieszą się dużym zainteresowa-niem. Każdego roku uczestniczy w nich po-nad pięć tysięcy osób. Dużą popularność zyskał rajd rowerowy prowadzący w najcie-kawsze leśne zakątki. W tym roku organizo-waliśmy go wspólnie z urzędem gminy po raz piąty i zwiedziliśmy dolinę Mogilnicy” – mówi nadleśniczy Andrzej Ratajczak.

Wędrówki leśnymi ścieżkami dydak-tycznymi dostarczają niezapomnianych wrażeń oraz wielu informacji o lesie i jego mieszkańcach. Podczas tych wypraw moż-na spotkać liczne pomniki przyrody. Na terenie nadleśnictwa zaewidencjono-wano ich 121. Są wśród nich liczne dęby, lipy, buki oraz drzewa innych gatunków.

W Nadleśnictwie Grodzisk wyznaczono trzy obszary NATURA 2000, które obejmują m.in. łęgi obrzańskie oraz kolonie nietope-rzy nocka dużego. Do niezwykle ciekawych miejsc wartych odwiedzenia należą zabyt-kowe parki w Porażynie i Ujeździe. Dwór i park w Ujeździe, miejscowości o długiej i bogatej przeszłości, odzyskują dzisiaj dawny blask. Niegdyś rozsławiała ją stad-nina koni czystej krwi arabskiej. Właśnie stąd wywodzi się wiele arabów w Janowie Podlaskim. Do tych hodowlanych tradycji próbuje się nawiązywać współcześnie, or-ganizując we współpracy z właścicielem dworu w Ujeździe zawody jeździeckie. Na terenie parku należącego do Nadleśnictwa wyznaczono malowniczą turystyczną tra-

sę konną.

GNIAZDO DĘBÓW

Turystyczną wizytówką Nadle-śnictwa jest pałac w Porażynie. Daw-na rezydencja Eichenhorst (gniazdo dębów) jest perłą architektoniczną, która uwodzi swym pięknem od po-nad stu lat. Zaprojektowana i zbudo-wana w 1882 roku dla niemieckich właścicieli stała się po I wojnie świa-towej własnością gen. Kazimierza Sosnkowskiego, przedwojennego

ministra spraw wojskowych, inspektora ar-mii, a potem Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

W Polsce Ludowej w pałacu mieściła się szkoła leśna, później utworzono w nim ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy i hotel.

Odrestaurowane, stylowe wnętrza, kli-matyzowane sale wyposażone w sprzęt audiowizualny umożliwiają organizację szkoleń oraz przyjęć okolicznościowych. Budynek otoczony jest malowniczym par-kiem, w którym wiekowe dęby i buki two-rzą niezwykłą atmosferę. Parkowymi alej-kami prowadzi leśna ścieżka dydaktyczna. Znajduje się tam także sala edukacyjna

„Dziupla”, z której często korzystają ucznio-wie okolicznych szkół i przedszkoli. W pała-cu, lasach a także na różnych spotkaniach i przeglądach muzycznych usłyszeć moż-na Zespół Sygnalistów Myśliwskich Nad-leśnictwa Grodzisk. Pasjonaci gry na rogu myśliwskim godnie kultywują myśliwskie tradycje i promują region.

Grodziskie lasy bogate w grzyby i zwie-rza warto odwiedzić. Wędrówki leśnymi ostępami, pośród starych drzew i zabytków architektury, a przede wszystkim spotkania z przyjaznymi ludźmi dostarczą miłych i nie-zapomnianych przeżyć.

W grodziskie lasy na grzyby, konie i rowery

Page 18: Merkuriusz 9/2011

Ze Zbigniewem Szelągiem, Nadleśni-czym Nadleśnictwa Łopuchówko, roz-mawia Merkuriusz

Nadleśnictwo Łopuchówko tak naprawdę powinno się chyba nazy-wać Poznań, gdyż to w jego granicach położona jest znaczna część Waszych lasów?

Także lasy nadleśnictw Babki i Konstan-tynowo sięgają Poznania. Bliskie sąsiedz-two mieszkańców stolicy Wielkopolski skłania do podejmowania przez nas róż-norodnych działań informacyjnych i edu-kacyjnych. To one są bowiem najlepszą for-mą ochrony lasów. Zakazać wstępu do nich nie można, należy więc przekazać ludziom wiedzę o leśnym środowisku oraz jak po-winni się w nim zachowywać. Staramy się też stworzyć w wyznaczonych rejonach ta-kie warunki do spacerowania i wypoczywa-nia, by dostarczało to ludziom jak najwięcej atrakcji, a jednocześnie nie szkodziło lasom oraz ich dzikim mieszkańcom.

Dlatego zainicjowaliście reali-zację projektu Wirtualnego Laborato-rium Interaktywnego Nauczania...

Skrót WLIN, który można też tłumaczyć jako Woda, Las i Natura, to jeden z elemen-tów projektu edukacyjnego, którego celem jest upowszechnienie wiedzy o środowisku.

W realizacji przedsięwzięcia uczestniczyło wiele instytucji i organizacji. Uzyskaliśmy też dofinansowanie ze środków Mechani-zmu Finansowego Europejskiego Obsza-ru Gospodarczego. Łączny koszt przed-sięwzięcia wyniósł 1,3 mln zł. Dzięki tym środkom mamy ścieżkę ekologiczną, kom-puterowe programy interaktywnego na-uczania, laboratoria, dwie stacje pomia-rów meteorologicznych. Z wszystkich tych urządzeń mogą bezpłatnie ko-rzystać uczniowie szkół róż-nego stopnia. Zapraszamy ich oraz nauczycieli na lekcje w Ły-sym Młynie, które na pewno będą ciekawe i dostarczą wiele informacji.

Już sam drewniany młyn robi wrażenie.

Przez lata popadł on w ruinę. Nadleśnictwo z własnych środ-ków przeprowadziło jego grun-towną modernizację. Drewnia-ny obiekt odbudowano zgodnie ze starymi zasadami sztuki cie-sielskiej. Bez gwoździ i śrub, je-dynie przy pomocy drewnianych kołków. W budynku zachowano niektóre z młyń-skich urządzeń, które uświadamiają, jak niegdyś funkcjonował. Przygotowaliśmy ekspozycje prezentujące najmniejszych

mieszkańców lasów – owady. W ramach programu powstało bowiem Centrum Ochrony Pachnicy Dębowej, której obec-nie naukowcy poświęcają wiele uwagi. Jak żartobliwie mówimy, stała się prawdziwą

„celebrytką” wśród leśnych owadów. Na czym polega znaczenie

tego gatunku?W unijnych dyrektywach został on

uznany za gatunek wskaźnikowy. Pachnica

żyje w próchnowiskach i jej występowanie świadczy o prawidłowym funkcjonowaniu całego systemu leśnego. Jest uznawana za gatunek parasolowy, żeby bowiem chronić pachnicę, trzeba chronić cały ekosystem.

Skarb pożyczony od wnuków

18

lasy

Page 19: Merkuriusz 9/2011

Głównym celem projektu dofinansowanego ze środków Me-chanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego jest: poprawa poziomu edukacji ekologicznej kształtującej właści-we postawy społeczne w odniesieniu do środowiska, powstanie trwałych sieci współpracy i wymiana informacji w zakresie edu-kacji ekologicznej, zapewnienie ciągłości i istnienia pachnicy dę-bowej wraz z jej siedliskiem. Na projekt składają się następujące przedsięwzięcia:

Wirtualne Laboratorium Interaktywnego Nauczania (WLIN) oparte na monitoringu środowiska. System laboratorium wirtualnego jest platformą wspomagającą przeniesienie infor-macji o środowisku leśnym i wodnym, zachodzących zjawiskach atmosferycznych i właściwościach fizycznych powietrza. Główną jego zaletą jest pełna dostępność informacji, przedstawienie ich w sposób atrakcyjny i niekonwencjonalny z możliwością wyko-rzystania treści w procesie edukacji. Do systemu podłączone są urządzenia umożliwiające ciągłą obserwację otoczenia (interak-tywne kamery internetowe) oraz pomiar warunków atmosferycz-nych (stacja meteo).

Centrum Ochrony Pachnicy Dębowej w Łysym Młynie. Głównym celem powstania centrum jest podjęcie czynnej ochro-ny pachnicy dębowej na terenie wytypowanego obszaru Natura 2000 Biedrusko i w całej dolinie Warty oraz wypracowanie zasad postępowania ochronnego przeznaczonych do powszechnego

stosowania. Działalność centrum prowadzona jest w dwóch płasz-czyznach – edukacyjno-popularyzatorskiej oraz naukowej. Zorga-nizowano niedawno międzynarodową konferencję „Pachnica dę-bowa (Osmoderma eremita) jako przykład gatunku parasolowego. Martwe drewno a bioróżnorodność biologiczna ekosystemów”.

Utworzenie ekspozycji poświęconej roli martwego drewna w lesie. Ekspozycja prezentuje złożoność ekosystemów leśnych na przykładzie starych i obumierających drzew oraz pozostające-go w lesie martwego drewna.

Utworzenie ścieżki edukacyjnej związanej z rolą wody w środowisku. Te zagadnienia prezentowane będą na przystan-kach umiejscowionych na liczącej ponad 1,5 km ścieżce edukacyj-nej wyznaczonej wokół stawu młyńskiego.

Centrum Ochrony Pachnicy w Łysym Młynie to możliwość or-ganizacji: „zielonej szkoły”, lekcji przyrody, geografii, biologii itp., zajęć międzyprzedmiotowych oraz kółek zainteresowań. Korzy-stanie z obiektu jest nieodpłatne.

Centrum otwarte jest w dni powszednie w godz. 8-15. W dniach wolnych od pracy możliwe jest zwiedzanie dla grup po-wyżej 10 osób, po uprzednim uzgodnieniu terminu.

Kontakt:e-mail: [email protected] na strony www.wlin.pl oraz www.pachnica.pl

„Budowa sieci nauczania na rzecz środowiska oraz ochrona pachnicy dębowej na obszarze wytypowanym do sieci Natura 2000 PLH300001 Biedrusko”

W naszych lasach pachnica występuje licz-nie, co dobrze świadczy o ich stanie. Warto pamiętać, że spróchniałe drzewa są dosko-nałym siedliskiem owadów. Na żywym dę-bie występuje około 150 gatunków, ale na martwym, próchniejącym drzewie można się ich doliczyć 550.

Owady nie są jedyną atrakcją przyciągającą w lasy rzesze turystów.

Wiosną najgłośniej jest o Śnieżycowym Jarze. Niezwykłe jest bowiem występowa-nie śnieżyc, pięknych górskich roślin, na terenie nizinnym. Pomimo że rosną poza granicami swego naturalnego srodowiska, znalazły dobre warunki do rozwoju i ich ob-szar występowania wzrósł do 9 hektarów. Atrakcją na skalę światową jest rezerwat

Morasko, na którego obszarze można znaleźć pozostałości me-teorytu sprzed kilku tysięcy lat. Przez cały rok dużym zaintere-sowaniem cieszy się Dziewicza Góra z wieżą widokową. Z myślą o licznych turystach pragnących odwiedzić te miejsca zamierza-my urządzić w ich pobliżu no-woczesne parkingi. Skorzystają na nich zmotoryzowani oraz las. Wygodne miejsca postojowe po-winny zniechęcić do wjeżdżania samochodami między drzewa.

Myślimy tez o rowerzystach, których jest coraz więcej. Dla nich powstanie ścieżka rowerowa, którą będzie można dojechać do Łysego Młyna oraz innych ciekawych miejsc.

Na terenie Nadle-śnictwa znajduje się także Puszcza Zielonka, której oko-lice cieszą się szczególnym za-interesowaniem inwestorów budowlanych.

To duży kompleks leśny w gra-nicach aglomeracji poznańskiej, na terenie której prowadzone są liczne inwestycje. Dobrze, że z po-mocą środków unijnych realizo-wany jest projekt rozbudowy sieci

kanalizacyjnych w tym rejonie. Na obrze-żach puszczy budowanych jest bowiem wiele osiedli. Granice puszczy liczą oko-ło 50 km, a naliczyłem tam 22 powstające osiedla. Często stawiane są w jej otulinie, która właśnie powinna ją chronić.

Presja na lasy narasta. Jak mo-żemy ją minimalizować?

Lasy są i będą dla ludzi. Jednak musi-my pamiętać, że te przyrodnicze bogac-twa nie tyle odziedziczyliśmy po ojcach, ile pożyczyliśmy je od naszych wnuków. Powinniśmy zatem przekazać im je w jak najlepszym stanie. Mam nadzieję, że po-dejmowane przez nas różnorodne działa-nia edukacyjne uświadomią to ludziom.

19

lasy

Page 20: Merkuriusz 9/2011

Z Wiesławem Bulińskim, Nadleśniczym Nadleśnic-twa Krotoszyn, rozmawia Merkuriusz

Coraz głośniej jest o dąbrowach kro-toszyńskich, jak są one duże, jak przetrwały i ja-kie jest ich znaczenie dla środowiska i przemysłu drzewnego?

Dąbrowy Krotoszyńskie nie są nowym tematem – w środowiskach leśników, naukowców związanych z leśnictwem oraz przyrod-ników pojawiają się jako znany i cenny obiekt już w okresie międzywojennym. Nadleśnictwo Krotoszyn go-spodaruje w specyficznych, rzadko spotykanych na taką skalę warunkach. Zlodowa-cenie środkowopolskie i wy-stępujące po nim perygla-cjalne procesy denudacyjne zostawiły nam w spadku na znacznym obszarze wyrów-nane gliny zwałowe, sięga-jące czasami na głębokość wielu metrów. Konsekwen-cją tego jest fakt, iż domi-nującymi siedliskami leśny-mi w naszym nadleśnictwie są las świeży i las mieszany świeży (łącznie ponad 60 procent), predysponowane do hodowli dębu.

Centrum obszaru nazy-wanego „Płytą Krotoszyń-ską” znajduje się na północ-ny-wschód od Krotoszyna, a w naszej nomenklaturze nazywane jest Obrębem Ja-sne Pole. Tutaj udział wymie-nionych wyżej siedlisk prze-kracza 90 procent i skutkuje wielohektarowymi powierzchniami drze-wostanów dębowych. Samo określenie

„Płyta Krotoszyńska” zostało po raz pierwszy użyte w czasach II RP przez profesora Felik-sa Terlikowskiego, który w ten sposób pod-kreślił wypłaszczony charakter powierzchni, co najlepiej widać na otaczających kom-pleksy leśne polach. Bardzo ciężkie gleby w powiązaniu z niewielką ilością pojawiają-cych się okresowo opadów tworzą trudny, niezbyt przyjazny układ warunków zarów-no do hodowli dębu, jak i prac związanych z użytkowaniem lasu. Możemy się tu spo-tkać zarówno z długimi okresami suszy, jak i z okresowym podtapianiem lasów. Pra-widłowa gospodarka wodna jest nie lada

sztuką, gdyż przy minimalnych spadkach wysokości względnej właściwe ukierunko-wanie przepływu wód stwarza wiele pro-blemów. Powoduje to osłabienie drzewo-stanów spowodowane niedoborem wody bądź jej czasowym nadmiarem oraz znacz-nie utrudnioną dostępność licznych poła-ci lasu.

Jeżeli chodzi o wielkość powierzchni zajmowanej w nadleśnictwie przez dąb, to zbliża się ona do 40 procent, co na real-ne liczby przekłada się na prawie 7 tys. ha. Poza zwartymi kompleksami dębowymi Obrębu Jasne Pole mamy także lasy z prze-wagą dębu na części Obrębów Baszków i Gliśnica. Występują one tam na glebach nieco lżejszych, o korzystnych stosunkach powietrzno-wilgotnościowych, stworzo-nych wprost dla tego gatunku.

Nasze dąbrowy podlegają wielu nie-sprzyjającym czynnikom, co wpływa na ich kondycję. Niedobór bądź nadmiar wody to tylko początek łańcucha wielu czynników wywołujących stres przyrodniczy poje-dynczych drzew i całych fragmentów lasu. Osłabienie w konsekwencji sprzyja atakom chorób grzybowych oraz szkodników owa-dzich, jak choćby motyla zwójki zieloneczki, miernikowców czy też chrząszczy z rodzaju opiętek (Agrilus sp.).

Wszystko to sprawia, że nasze pięk-ne dąbrowy nie mają łatwego życia. Nad tym, aby tak piękne lasy mogły dalej istnieć, a nawet zwiększać swą powierzchnię, czu-wają pracownicy Nadleśnictwa Krotoszyn oraz stosowne służby Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu, Zakładu Ochrony Lasu w Łopuchówku i Instytutu Badawczego Leśnictwa w Warszawie. Tak wielkie zaangażowanie rzeszy ludzi w jed-nym celu świadczy o wartości Dąbrów Kro-toszyńskich, które w trakcie częstych od-wiedzin podziwiane są przez gości z całej

Polski, a nawet z Europy, podkreślających ich piękno i unikatowość.

Znaczenie tak dużej powierzchni lasów jest bezsporne. Spełniają one wiele funk-cji pozaprodukcyjnych, takich jak ochro-na źródlisk i ujęć wody, ochrona siedlisk cennych pod względem przyrodniczym, ochrona stanowisk rzadkich gatunków roślin i zwierząt, ochrona całych ekosys-temów leśnych. Stwarzają korzystne wa-runki dla wypoczynku ludności poprzez kontakt z przyrodą, np. w trakcie grzybo-brania, czy też zwykłych spacerów z dala od gwaru współczesnego świata. Nie bez znaczenia jest fakt, że stanowią też źródło cennego surowca, poszukiwanego przez przemysł drzewny, po który przyjeżdżają odbiorcy nawet spoza granic kraju.

Międzynarodowe giełdy drewna dębowego organizowane co roku w Nadleśnictwie Krotoszyn sta-ją się sławne niczym pokazy koni arab-skich w Janowie Podlaskim. Czy Pań-stwa dęby też osiągają równie wysokie ceny?

Organizatorem aukcji drewna dębo-wego jest Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Poznaniu. Odbywa się ona tradycyjnie w trzeci czwartek stycz-nia. W tym roku miała miejsce jubileuszo-wa XX Międzynarodowa Aukcja Drewna Dębowego. Oprócz Nadleśnictwa Kroto-szyn swoją ofertę przedstawiły Nadleśnic-twa Jarocin, Piaski i Pniewy. Oferowano do sprzedaży 1170 m3 drewna dębowego, z czego 460 m3 najcenniejszego drewna okleinowego.

Jest to najstarsza aukcja drewna cen-nego w Polsce. Wyjątkowość krotoszyń-skiej dębiny polega na bardzo gęstym usłojeniu, około 10 słoi na 1 cm, co świad-czy o bardzo wolnym przyroście. W wyni-ku powstaje drewno świetnie nadające

Nie

zwyk

łe d

ąbro

wy

20

lasy

Page 21: Merkuriusz 9/2011

się do produkcji okleiny. Jeżeli dodatko-wo występuje jednorodna barwa drewna i dobra jakość kłody, można wtedy uzy-skać wysoką cenę sprzedaży. Kupcami na tegorocznej aukcji byli przedsiębiorcy z Polski, Estonii, Austrii, Hiszpanii, Szwecji oraz Niemiec.

Czy wycinka dębów i zwięk-szanie dostaw drewna nie zagraża przy-szłości dąbrów?

Nadleśnictwo Krotoszyn jest jednym z wielu przykładów prowadzenia trwałej i zrównoważonej gospodarki leśnej. Pracu-jemy na podstawie aktualnego „Planu Urzą-dzenia Lasu” opracowanego przez Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej. Plan taki jest sporządzany na okres 10-letni i zawie-ra wszystkie zapisy istotne dla działań le-śników i nie tylko na terenie nadleśnictwa. W wyniku prowadzenia tych działań zasoby leśne nie zmniejszają się, lecz wprost prze-ciwnie – następuje ich sukcesywny wzrost. W bardziej zrozumiałym dla przeciętnego czytelnika języku oznacza to, iż ilość drew-na pozyskanego w ciągu obowiązywania planu musi być mniejsza niż ilość drewna przyrastającego w tym czasie.

Jeżeli chodzi o ochronę naszych dą-brów, to po raz kolejny należy podkreślić, że podstawą jest tu prowadzenie opisanej wyżej w ogromnym skrócie prawidłowej gospodarki leśnej. Nadleśnictwo jest tutaj wspierane, nadzorowane i rozliczane ze swoich działań przez instytucje nadrzęd-ne i czynniki kontrolne.

Mamy na naszym terenie wyłączo-ne i gospodarcze drzewostany nasienne, stanowiące bazę do zbioru dobrej jakości materiału siewnego, z którego w dalszej kolejności hodujemy we własnej szkółce sadzonki, mające dać następne pokolenia wartościowych i sprawdzonych genetycz-nie dębów.

Elitą starych dębów są drzewa matecz-ne (36 szt.) wyznaczone spośród osobni-ków o cechach zbliżonych do idealnych. Kontynuacją ich genów jest plantacyjna uprawa nasienna, założona do celów ba-dawczych i dydaktycznych oraz jako archi-wum genów. Najstarsze fragmenty dąbrów podlegają ochronie rezerwatowej, a niektó-re pojedyncze drzewa uznano za pomniki przyrody. Leśnicy w ramach podejmowa-nych działań ochronnych pozostawiają często z własnej woli stare, wartościowe i ciekawe fragmenty lasu oraz drzewa nie czekając, aż powstaną sprzyjające temu rozstrzygnięcia prawne. Nie można po-minąć faktu, iż nadleśnictwo objęte jest w znacznej części znaną od kilku lat for-mą ochrony przyrody, jaką są obszary „Na-tura 2000”. Zostały one utworzone w celu ochrony rzadkich gatunków ptaków (dzię-cioł średni) oraz cennych siedlisk przyrod-niczych. Dwa główne obszary noszą taką samą nazwę – „Dąbrowy Krotoszyńskie” i w większości pokrywają się granicami.

Dodatkowo cały szereg zasad funkcjo-nujących w niepisanym kodeksie leśnika sprawia, iż możemy być spokojni o przy-szłość naszych pięknych dąbrów.

Lasy wokół Krotoszyna sąsia-dują z wysokotowarowym rolnictwem, jak to sąsiedztwo wpływa na Państwa działania?

Nadleśnictwo Krotoszyn prowadzi go-spodarkę łowiecką w dwóch obwodach ło-wieckich wyłączonych z wydzierżawienia. Powierzchnia użytkowa Ośrodka Hodowli Zwierzyny wynosi 19183 ha z tego 8801 ha stanowią grunty leśne.

Wchodzące w skład łowiska komplek-sy leśne otoczone są intensywnie upra-wianymi polami. Wysokotowarowe go-spodarstwa przyleśne narażone są jak wszędzie w takich okolicznościach na

szkody łowieckie. W celu ich ograniczenia podejmujemy liczne działania, m.in. gro-dzenie upraw, testowanie i stosowanie repelentów i odstraszaczy dźwiękowych czy wysiewanie kukurydzy na tzw. pasach zaporowych. Rolnicy ustawowo są zobo-wiązani do współpracy z Nadleśnictwem w celu ograniczenia szkód łowieckich i większość z nich z tego obowiązku wy-wiązuje się dobrze. Nieliczne konflikty wy-magają kompromisu z obu stron.

Leśne ostępy są atrakcyj-ne o każdej porze roku jednak wielu

„mieszczuchów” najchętniej wybiera się do nich w okresie grzybobrania.

Każda z czterech pór roku ujawnia inne walory „Płyty Krotoszyńskiej”. Warto zoba-czyć przede wszystkim obiekty ochrony przyrody: Obszary Natura 2000 – „Dąbro-wy Krotoszyńskie” dyrektywa ptasia i siedli-skowa oraz „Ostoja nad Baryczą” i „Dolina Baryczy”, sześć florystycznych rezerwatów przyrody, aż 22 pomniki przyrody ożywio-nej i 3 głazy narzutowe, Park Krajobrazowy

„Dolina Baryczy” oraz Obszar Chronionego Krajobrazu Dąbrowy Krotoszyńskie Basz-ków – Rochy.

W celu udostępnienia społeczeństwu terenów leśnych z jednoczesną dbałością o zachowanie naturalnego środowiska Nadleśnictwo współdziałając z PTTK oraz Powiatowym Centrum Edukacji Ekologicz-nej wytycza szlaki turystyczne piesze i rowe-rowe. Przez teren dwóch leśnictw – Baszków i Rochy przebiega trasa leśnej ścieżki edu-kacyjnej wyposażonej w tablice poglądowe i miejsca odpoczynku z możliwością rozpa-lenia ogniska. Na terenie szkółki leśnej po-wstał punkt edukacyjny „Nasiennictwo i selekcja leśna”, który cieszy się dużym zain-teresowaniem szczególnie młodzieży szkół podstawowych. Dla zmotoryzowanych urzą-dziliśmy 31 miejsc postoju pojazdów.

Jakie jeszcze przedsięwzię-cia edukacyjne, zwłaszcza skierowane do dzieci i młodzieży prowadzone są w Nadleśnictwie?

W ramach edukacji leśnej jesteśmy co-rocznie współorganizatorem festynu „La-som Przyjazny”. W namiocie tematycznym

„Las Chronimy Dla Ciebie” przybliżamy spo-łeczeństwu problemy związane z ochroną lasu, zarówno przed szkodami wyrządza-nymi przez szkodliwe owady, grzyby jak i czynniki abiotyczne. Szczególnie kładzie-my nacisk na narastające zjawisko antro-popresji i konsekwencji działań człowieka w środowisku. Każdej jesieni organizuje-my wspólnie z Komendą Państwowej Stra-ży Pożarnej w Krotoszynie konkurs powia-towy dla młodzieży szkół podstawowych i gimnazjów „Chrońmy las”. Współpracuje-my także z harcerzami, z których kilku wy-brało zawód leśnika.

21

lasy

Page 22: Merkuriusz 9/2011

22

regi

on

Z Burmistrzem Nowego Tomyśla Henry-kiem Helwingiem rozmawia Merkuriusz

II Światowy Festiwal Wikli-ny i Plecionkarstwa w Nowym Tomyślu przechodzi do historii. Goście wyjecha-li, a co zostało?

Trwałym śladem po II Światowym Festi-walu Wikliny i Plecionkarstwa, który umoc-nił wiklinową markę Nowego Tomyśla, jest

„Ptasia Wyspa” – miejsce w Parku Kultury i Wypoczynku charakteryzujące się wyra-finowaną wiklinową formą przestrzenną, dające także przykład wykorzystania tego surowca przy regulacji brzegów cieków i zbiorników wodnych. Muzeum Wikliniar-stwa i Chmielarstwa wzbogaciło się o naj-większe w Europie salicarium, czyli plan-tację gromadzącą wszystkie odmiany tej rośliny oraz liczącą ponad 300 ekspona-tów wystawę polskich koszy, powstałych w oparciu o stare, sięgające początków XX wieku katalogi. Sadzę jednak, że rzeczo-we pamiątki, które pozostały po festiwalu, chociaż ważne, nie są jednak najważniejsze. Istotą II Światowego Festiwalu Wikliny i Ple-cionkarstwa była niesamowita więź, która wytworzyła się pomiędzy uczestnikami

tego wydarzenia, ogromna wspólnota powstała na bazie doświadczenia i pa-sji, jaką po prostu jest plecionkarstwo. Na te trzy wyjątko-we i wspaniałe dni wszyscy staliśmy się plecionkarzami.

Mieli-ście Państwo do zakwaterowania i wyżywienia po-nad dwieście pięć-dziesiąt osób z róż-nych stron świata. Jak sobie z tym poradziliście?

Szczególne sło-wa uznania należą się tu głównemu orga-nizatorowi festiwali, czyli Ogólnopolskie-mu Stowarzyszeniu Plecionkarzy i Wi-kliniarzy, no i oczy-wiście komisarzowi festiwalu Andrze-jowi Pawlakowi. To

oni wzięli na siebie główny trud organiza-cyjny. Oczywiście baza noclegowa Nowe-

go Tomyśla nie była wystarczająca, aby po-mieścić zarówno gości festiwalowych, jak i jar-markowych – o których w tym momencie też nie można zapomnieć. Ponadto pożar pałacu w Wąsowie, który miał miejsce w lutym, ogra-niczył dostęp do dobrej bazy hotelowej w nie-wielkiej odległości od miasta. Wielu gości fe-stiwalowych znalazło jednak zakwaterowanie w pięknym hotelu Olan-dia w Prusimiu.

Ktoś z go-ści z Ukrainy wyraził się, że tutaj w Nowym Tomyślu można było posmakować całego świata i że to absolut-nie kosmiczna impre-za. Co Pan na to?

Serce świata biło w Nowym Tomyślu

Page 23: Merkuriusz 9/2011

23

region

Kosmiczna – no tak daleko to bym nie sięgał, ale globalna – czemu nie. Ale tak na serio to pozostał we mnie jeden bardzo wy-razisty obraz tych minionych dni. Sobotnie przedpołudnie, piękna pogoda, teren Mu-zeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa, nad którym powiewają międzynarodowe flagi, powietrze wibruje egzotycznymi rytmami wybijanymi na bębnach przez gości z Afry-ki. W różnych zakamarkach muzealnego te-renu, skupieni nad swoimi pracami, two-rzą swe dzieła plecionkarze z całego świata. Chociaż różni ich karnacja i rysy twarzy, tak charakterystyczne dla każdego z kontynen-tów, stanowią jedną rodzinę plecionkarzy, którzy, aby tworzyć, potrzebują wyobraźni, zręcznych palców i giętkiego materiału. Po-czułem wówczas, że serce świata bije w No-wym Tomyślu.

Niemcy mają spore doświad-czenie w organizowaniu dużych festy-nów, jednak według profesora Auwii Stoube z Niemieckiego Lichtenfelds u nich taka spontaniczność i niezwykła gościnność jest po prostu niemożliwa ...

Duże doświadczenie w organiza-cji tego typu przedsięwzięć oraz ogrom pracy wykonany przez sprawdzony już zespół to podwaliny, na których można

budować powodzenie tak dużej impre-zy. Jeżeli wszystko jest dopięte na przy-słowiowy ostatni guzik, to pozostaje już tylko miejsce na dobrą zabawę, a sponta-niczność, no cóż – można sobie na nią po-zwolić tylko wówczas, gdy nie jest ona im-prowizacją. A gościnność – ona przecież jest wpleciona w naszą naturę.

Kto zdobył Grand Prix w Mię-dzynarodowym Konkursie Plecionkar-skim?

Do III Międzynarodowego Konkursu Plecionkarskiego o Nagrodę Grand Prix Festiwalu zgłoszonych zostało ponad 70 prac, które zostały ocenione w czterech kategoriach.

Na podstawie regulaminu jury przy-znało Grand Prix Festiwalu Grzegorzo-wi Nikolin z Polski za pracę „Kosz plecak biały”. Praca oceniana była w kategorii „Ko-sze”. Ponadto w kategorii „Meble” zwyciężył Rafał Górczyński z Nowego Tomyśla, w ka-tegorii „Galanteria” – Sharon Dugan z USA, natomiast w kategorii „Forma Artystyczna” Anne Mette Hjornholm z Danii.

Co na kiermaszu cieszyło się największym wzięciem, myślę rów-nież o wyrobach przywiezionych przez uczestników festiwalu?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Wybór przedmiotów wykonanych z wikli-ny i innych surowców plecionkarskich był ogromny. Wyroby przywiezione z innych krajów miały posmak pewnej egzotyki i no-wego spojrzenia na wyplatany asortyment. Sam miałem duży dylemat, jaką pamiątkę z tegorocznego festiwalu wybrać dla siebie. Oczywiście znalazłem coś i jestem przeko-nany, że każdy z gości festiwalowych i jar-markowych również opuścił Nowy Tomyśl z plecionkarską pamiątką.

Są pewne wnioski na przy-szłość i czy już wiadomo, kiedy odbę-dzie się następny festiwal?

Zgodnie z przyjętymi ustaleniami planu-je się, że kolejny, trzeci już festiwal odbędzie się za trzy lata. Biorąc pod uwagę zarówno ogromne wyzwanie organizacyjne, jak i fi-nansowe, trzyletni okres przygotowań do kolejnej imprezy o takim wymiarze jest jak najbardziej realny i właściwy. A wnioski na przyszłość – niech to pozostanie tajemnicą organizatorów. Zawsze znajdzie się przecież coś, co można udoskonalić.

fot. Adam Polański, Marzena Kortus, Maria Gawron, Elwira Wolna

Page 24: Merkuriusz 9/2011

24

regi

on

Z Marcinem Kaczmarkiem, dyrektorem Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Komornikach, rozmawia Merkuriusz

Bierzecie Państwo udział w Programie Promocji Gmin i Powiatów

„Budujemy sportowa Polskę”. Czego on dotyczy?

Jednym z priorytetów prowadzonej w naszej gminie polityki jest rozwój sportu i propagowanie zdrowego stylu życia wśród mieszkańców. Tylko w ostatnich trzech la-tach nakłady na infrastrukturę sportową przekroczyły kwotę 10 mln zł. W 2009 roku po raz pierwszy gmina Komorniki zdoby-ła tytuł Sportowej Gminy, przyznawany przez Polski Klub Infrastruktury Sporto-wej samorządom, które umiejętnie łączą budowę nowoczesnych obiektów sporto-wych z programem rozwoju sportu i re-kreacji w swoim regionie. Ponadto w tym roku nasza gmina otrzymała prestiżowy tytuł „Budujemy sportową Polskę”, którego celem jest pokazanie opinii publicznej, jak również promowanie w Polsce i w Europie tych miast, gmin, powiatów oraz ich prezy-dentów, burmistrzów, wójtów i starostów,

którzy wspierają roz-wój sportu dzieci i mło-dzieży, rozumieją zna-czenie bezpieczeństwa uprawiania sportu oraz budują obiekty spor-towe myśląc o niepeł-nosprawnych. Istotną rolę odgrywa również promocja zdrowego, aktywnego oraz bez-piecznego stylu życia, gdyż w ten sposób tworzymy otwarte i nowoczesne społe-czeństwo europejskie.

Jakie konkretnie działania wpłynęły na przyznanie tych tytułów?

Wszystko zaczęło się jeszcze w 2007 roku, kiedy do użytku oddano u nas no-woczesną salę widowiskowo-sportową. Stworzono w ten sposób lepsze warunki rekreacji dla mieszkańców oraz uprawia-nia sportu dla dzieci i młodzieży w ramach realizacji zajęć WF. W tym samym roku zo-stał powołany do działalności GOSiR jako jednostka zarządzająca obiektami sporto-wymi w gminie. Rozpoczęto także moder-

nizację istniejących stadio-nów i budowę nowych.

Dziś z radością może-my powiedzieć, że posiada-my bogatą bazę sportową. Najważniejszym obiektem jest wspomniana sala, któ-ra stała się „sercem” sporto-wym i kulturalnym Komor-nik. Rocznie odbywa się tutaj kilkadziesiąt zawodów sportowych i wydarzeń kul-turalnych o zasięgu zarów-no lokalnym, jak i krajowym

– np. prestiżowe Mistrzostwa

Polski seniorów w zapasach, Super Puchar Polski w futsalu – czy międzynarodowym. Niebawem, bo 15 października, będziemy po raz pierwszy gościć Cezarego Pazurę. Przy tej okazji pragnę zaprosić miłośników kabaretów, a w sposób szczególny zamel-dowanych mieszkańców naszej gminy, na jego występ.

Z kolei wracając do infrastruktury, war-to wspomnieć również, że wspaniale pre-zentują się nasze stadiony piłkarskie w Ple-wiskach i Komornikach, gdzie swoje mecze ligowe rozgrywają miejscowe zespoły, a ostatnio korzystała z nich z dużym za-dowoleniem, jak powiedział trener Bakero, pierwsza drużyna Lecha Poznań.

Nie brakuje też wielofunkcyjnych obiektów sportowych – począwszy od dwóch boisk wybudowanych w ramach rządowego programu Orlik 2012 w Plewi-skach i Wirach czy tak chwalonego boiska w Komornikach zrealizowanego wspólnie z Radą Sportu Gminy.

Dziś z dumą możemy powiedzieć, że Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji zarządza aż jedenastoma obiektami sportowymi.

Czy gmina Komorniki stwarza mieszkańcom warunki do aktywnego

Jesteśmy Sportową Gminą

Page 25: Merkuriusz 9/2011

25

region

spędzania wolnego czasu, jak pomaga klubom sportowym ?

Zależy nam, aby mieszkańcy naszej gminy kultywowali zdrowy i aktywny tryb życia i korzystali z bogatego zaplecza spor-towego – kortów tenisowych, boisk, pla-ców zabaw dla dzieci, siłowni zewnętrz-nych i tras rowerowych. Dostrzegając coraz większą popularność Nordic Walking, za-mierzamy w tym roku wspólnie z Wielko-polskim Parkiem Narodowym wyznaczyć dwie trasy o rożnej trudności dla osób uprawiających tę nową i popularną w na-szej gminie dyscyplinę sportu.

Jesteśmy organizatorami wielu imprez sportowo-rekreacyjnych, współpracuje-my z klubami oraz udostępniamy posiada-ne obiekty na preferencyjnych warunkach. Szczególną opieką i troską otaczamy zaję-cia dla dzieci i młodzieży, dbamy o to, aby boiska były dla nich bezpieczne. Wspól-nie z klubami i organizacjami sportowymi przedstawiamy ciekawą ofertę spędzania wolnego czasu. Trenerzy środowiskowi na boiskach Orlik prowadzą otwarte zajęcia dla wszystkich chętnych, corocznie w cza-sie wakacji proponują „Sportowe Ferie”. W gimnazjum w Komornikach działają od trzech lat klasy sportowe o profilu piłki siat-kowej dla dziewcząt i piłki nożnej dla chłop-

ców, prowadzące rozszerzo-ny program zajęć wychowania fizycznego.

Kluby sportowe dziecięce i młodzieżowe działające na te-renie gminy mają pierwszeństwo przy korzystaniu z obiektów GO-SiR i są zwolnione z opłat za ich korzystanie. Gmina Komorniki corocznie dofinansowuje dzia-łalność sportu i klubów. Tylko w ostatnim roku wydano na ten cel prawie trzysta tysięcy złotych. Wójt gminy Komorniki przyzna-je także nagrody dla uczniów wybitnie uzdolnionych, wśród których zawsze znaj-dują się najlepsi sportowcy spośród dzie-ci i młodzieży naszych klubów i mieszkań-ców gminy.

Stale poszerzająca się baza sporto-wa spowodowała także lepsze warunki do uprawiania sportu dla zawodników miejsco-wych klubów. Cieszy fakt, że ich liczba także wzrasta – obecnie jest ich już dziesięć w róż-nych dyscyplinach sportu (piłka nożna, judo, karate, koszykówka, fitness, tenis stołowy, siatkówka, zapasy). Corocznie organizuje się w gminie Komorniki ponad siedemdzie-siąt zawodów sportowych, w których udział wzięło ponad pięć tysięcy sportowców. Po-cząwszy od zawodów szkolnych (gdzie

prowadzony jest Gminny Sportowy Ran-king S.P.) przez turnieje dla mieszkańców

– seniorów czy też gminną ligę dla amato-rów, a skończywszy na zawodach rangi mi-strzostw powiatu i Wielkopolski oraz także mistrzostw Polski. Zawsze można też kibico-wać sportowcom klubowym, oglądając ich mecze w bardzo dobrych warunkach. Każdy lubiący sport czy rekreację znajdzie z pew-nością w gminie coś ciekawego dla siebie.

Serdecznie zapraszamy do skorzystania z obiektów sportowych, które są zarządza-ne i administrowane przez GOSiR Komor-niki. Baza klubów, obiekty sportowe oraz oferta zajęć klubów na naszej stronie inter-netowej www.gosirkomorniki.pl

Jesteśmy Sportową Gminą!!!

Wydział Hodowli i Biologii Zwierząt, trzeci co do starszeństwa Wydział Uniwersytetu Przyrodnicze-go w Poznaniu został utworzony jako Wydział Zoo-techniczny 23 listopada 1951 roku na mocy rozporzą-

dzenia Rady Ministrów. W ciągu 60 lat istnienia ulegał wielu przekształceniom, dostosowując ofertę naukową

i edukacyjną do potrzeb rynku. Rozszerzenie zakresu badaw-czego i dydaktycznego o szeroko pojęte zagadnienia biologiczne spowodowało w 1998 roku zmianę nazwy Wydziału z Zootechnicz-

nego na Hodowli i Biolo-gii Zwierząt, która w pełni odpowiada profilowi i za-interesowaniom naukowo-badawczym pracowników Wydziału. Wysoka aktyw-ność naukowa i publika-cyjna pracowników stała się w roku 2010 podstawą zakwalifikowania Wydziału przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, do kategorii I jednostek naukowych w obszarze nauk rolniczych, leśnych i weterynaryjnych.

Aktualnie Wydział Hodowli i Biologii Zwierząt tworzą następujące jednostki wewnętrzne: 1. Instytut Zoologii wraz z wyodrębnionymi zakładami:

Anatomii ZwierzątHistologii i Embriologii ZwierzątHodowli Owadów UżytkowychRybactwa Śródlądowego i AkwakulturyZoologii

2. Katedra Fizjologii i Biochemii Zwierząt3. Katedra Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt wraz z Zakładem Hodowli Koni, w ramach którego działa Laboratorium Badań Marke-rów Genetycznych u Koni4. Katedra Hodowli Bydła i Produkcji Mleka5. Katedra Hodowli i Produkcji Trzody Chlewnej6. Katedra Hodowli i Użytkowania Drobiu wraz z Zakładem Agroturystyki7. Katedra Hodowli Małych Ssaków i Surowców Zwierzęcych wraz z Laboratorium Oceny Jakości Mięsa8. Katedra Weterynarii wraz z Lecznicą Weterynaryjną9. Katedra Żywienia Zwierząt i Gospodarki Paszowej.

Kształcenie na Wydziale Hodowli i Biologii Zwierząt obejmuje 4 kierunki studiów:BIOLOGIĘ o specjalności Biologia stosowanaTURYSTYKĘ I REKREACJĘ o specjalności AgroturystykaWETERYNARIĘZOOTECHNIKĘ o specjalnościach:

hodowla zwierzątekologiczny chów zwierzątchów i hodowla zwierząt wolnożyjących i amatorskich.

60 lat Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu

fot. Robert Mikuła

ZAPRASZAMY NA STUDIA prowadzone przez wybitnych naukowców i praktyków!www. jay.up.poznan.pl

Page 26: Merkuriusz 9/2011

26

regi

on

Z burmistrzem Kórnika Jerzym Lechne-rowskim rozmawia Merkuriusz

Gmina Kórnik po raz drugi jest laureatem konkursu „Sportowa Gmina 2011”. Co złożyło się na ten sukces?

Umiejętność łączenia inwestycji w no-woczesną infrastrukturę sportową z pro-gramem rozwoju sportu i rekreacji było jednym z kryteriów, jakie wyznaczyli orga-nizatorzy konkursu z Polskiego Klubu Infra-struktury Sportowej. Członkowie kapituły brali pod uwagę zaangażowanie w promo-cję sportu i rekreacji wśród młodzieży.

Niecały rok temu uroczyście otworzy-liśmy centrum sportu i rekreacji OAZA – kompleks obiektów sportowych z basena-mi, jedną z największych w Wielkopolsce halą sportową i mniejszymi salami przysto-sowanymi do szerokiej gamy sportów.

Zaowocowało to organizacją u nas wielu imprez rangi lokalnej lub ogólno-polskiej, w tym mistrzostw naszego kraju. Tak było na przykład w przypadku zmagań młodych judoków, wspaniałego konkursu tańca towarzyskiego czy Mistrzostw Polski w Koszykówce Kobiet U-20. Oprócz spor-tu z „górnej pułki” obiekt pozwala naszym mieszkańcom na relaks, podnoszenie po-ziomu sprawności i tężyzny fizycznej.

A przecież Kórnik słynie od lat z sukce-sów sportowych. W szkołach dzięki nauczy-cielom rywalizacja sportowa jest podstawą nauczania WF-u, dlatego nasze placówki zwyciężają w rankingach na najbardziej usportowione szkoły. Mamy Klub Piłkarski Kotwica, dwa kluby taekwondo, klub Wio-ślarski Dwójka, biegacze z kórnickiego Klu-bu Brylant starują na maratonach w kraju i za granicą, a sami organizują szczególny maraton podczas spotkań młodzieży na Lednicy, szachiści rywalizują i osiągają suk-cesy korzystając także ze zbiorów literatury fachowej, z jakich słynie Biblioteka Kórnic-ka. Wymieniać można by długo. Ostatnio

jednak najwięcej powodów do dumy dają nam kolarze z kórnickiej ekipy Jedynka Li-maro Kórnik.

Jest to jeden z najlepszych klubów kolarskich w Polsce...

Z dumą można powiedzieć, że tak. Pod-czas rozegranej w sierpniu Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży nasi kolarze zdomi-nowali zmagania i zdobyli aż 105 punktów – sporo więcej od takich potęg jak KTK Kalisz czy ALKS Stal Grudziądz. Szkolona w Kórni-ku młodzież wyrasta na miarę reprezenta-cji Polski w swoich kategoriach wiekowych, jak choćby Katarzyna Pawłowska, mistrzyni ścigania na torze, która właśnie przygoto-wuje się w Livignio do mistrzostw Świata w kolarstwie torowym.

A w Kórniku zaczyna się to najczęściej podczas festynów rowerowych i Ogólno-polskiego Kryterium Ulicznego o Puchar Burmistrza Kórnika, które każdego roku organizuje Klub.

W tym roku w XXXVIII Wielkim Festynie Rowerowym i XIV Ogólnopolskim Kryte-rium wzięło udział około 400 uczestników w wielu kategoriach wiekowych, z których najmłodszy miał 2,5 roku. Najpierw jest to więc rodzaj zabawy, później pod okiem

„guru” kórnickiego kolarstwa Roberta Ta-ciaka szlifuje się klejnoty, które rozsławiają Kórnik osiągając sukcesy podczas ogólno-polskich i międzynarodowych wyścigów.

Wydarzeniem jest zaliczenie Zamku Kórnickiego wraz z Arboretum oraz Kolegiatą Kórnicką do obiektów wyróżnionych na liście polskich pomni-ków historii.

Pomniki historii ustanawiane są od 1994 roku. Do dziś to wyróżnienie nada-no 44 zabytkom w kraju. Tytuł nadaje spe-cjalnym rozporządzeniem prezydent RP na wniosek ministra kultury i dziedzictwa na-rodowego. Jest to więc wielka nobilitacja, ale każdy, kto zna walory Zamku, Biblioteki, Arboretum i Kolegiaty, wie, że zabytkowy kompleks zasługuje na takie wyróżnienie. Zamek w Kórniku wraz z Arboretum należą do najpopularniejszych atrakcji turystycz-nych aglomeracji poznańskiej.

Rezydencję wybu-dowano w XV wieku jako siedzibę możnego rodu Górków. Dzisiejszy neogotycki pałac o wy-glądzie i charakterze na-wiązującym do budowli obronnych to dzieło Ty-tusa Działyńskiego, po-wstałe w XIX wieku.

W Zamku mieści się muzeum oraz Biblio-teka Kórnicka, założo-na w 1828 roku, która jest dziś jedną z pięciu

Osiągając sukcesy...

Page 27: Merkuriusz 9/2011

27

region

największych tego typu placówek w Pol-sce, a jej zbiory obejmują około 400 tys. woluminów, w tym ponad 30 tys. starych druków i 14 tys. rękopisów. Z kolei Arbore-tum Kórnickie jest jednym z największych w Europie Środkowej parków dendrolo-gicznych. Liczy około 3 tys. gatunków i od-mian drzew oraz krzewów. Najstarsze ro-snące w nim drzewa to około 300-letnie lipy drobnolistne.

To prestiżowe wyróżnienie zbiegło się w czasie z otwarciem po niemalże dwóch latach zabytkowego mostu prowadzącego do Zamku. Zamek nadal wymaga jeszcze wielu inwestycji, a tytuł pomnika historii ułatwi uzyskanie dodatkowych funduszy. Gmina ze swej strony stara się wspierać Polską Akademię Nauk w restauracji kór-nickich zabytków.

Jak rozwijają się Państwa kon-takty z partnerska gminą Königstein im Taunus?

Ostatnio świętowaliśmy pięciolecie współpracy, która ciągle się rozwija. Co roku spotykamy się podczas wizyt oficjal-nych. Nasi partnerzy z Niemiec odwiedza-ją nas podczas Kórnickich Spotkań z Białą Damą, biorąc aktywny udział w święcie na-szego miasta. Wtedy to naszą Białą Damę odwiedza księżniczka z Königstein. My pro-mujemy Kórnik podczas jarmarku bożona-rodzeniowego Weinachtsmarkt, a także wysyłamy delegację razem z Biała Damą na Burgfest – święto partnerskiej miejscowo-ści. W tym roku na Burgfest pojechała tak-że silna grupa samorządowców. Podczas

imprezy doszło do spotkania naszej dele-gacji z Konsul Generalną RP w Niemczech panią Elżbietą Sobótką, nazwaną „matką chrzestną” partnerstwa Königstein.

Trochę trudniej – i to z obu stron – z ak-tywizacją współpracy innych środowisk. Niemniej po raz kolejny próbujemy katali-zować kontakty pomiędzy szkołami.

Równolegle nawiązujemy inne kontak-ty. Pracujemy nad umową partnerska z au-striacką gminą Langenlois oraz ukraińskim miastem Humań. Blisko finalizacji jest tak-że sformalizowanie współpracy z Bukowiną Tatrzańską, w której leży Morskie Oko.

Jakie aktualnie prowadzicie Państwo inwestycje?

Największą inwestycję, nad jaką pracu-jemy, stanowi kanalizacja Borówca i Kamio-nek. Zadanie to realizuje spółka Aquanet, której akcjonariuszem jest gmina Kórnik. Co istotne, 50% funduszy na tę drogą, ale niezwykle istotną inwestycję udało się zdobyć z europejskiego Funduszu Spój-ności. W bieżącym roku ukończony zosta-nie pierwszy etap (wzdłuż ul. Poznańskiej w Borówcu). Warto podkreślić, że inwesty-cja jest dobrym przykładem współdziałania trzech podmiotów: Aquanet buduje kanali-zację sanitarną, gmina Kórnik finansuje bu-dowę kanalizacji deszczowej, a powiat po-znański buduje nawierzchnię drogi.

Inwestycja w Borówcu ukończona zo-stanie do 2015 roku. W tym samym czasie wykonany będzie kolektor główny z Bo-rówca przez Kamionki do Daszewic (gmi-na Mosina).

Rozpoczynamy rozbudowę szkół. W tym roku ruszają prace w szkołach pod-stawowych w Kórniku i Bninie. Te inwesty-cje muszą być ukończone do sierpnia 2012 roku, aby zapewnić dzieciom sześciolet-nim miejsca w szkołach od września 2012 roku.

Dwa kolejne niezwykle ważne dla gminy zadania to budowa drugiego eta-pu promenady nad Jeziorem Kórnickim (od Zamku do wysokości centrum miasta) i modernizacja rynku w Kórniku. Te zadania będą realizowane w kolejnych latach.

W październiku zapraszamy Państwa na Mały Sezon w Wielkim, czyli cykl koncertów i spektakli odbywających się w ramach znanej już dobrze naszym Widzom sceny Kameralnej im. Wojcie-cha Drabowicza.

Codziennie przez cały miesiąc odbywać się będą specjalne wydarzenia muzyczne, w któ-rych będziemy mogli zobaczyć artystów Teatru Wielkiego w nowych rolach. Sezon rozpocz-nie niezwykły koncert, w którym trzej tenorzy: Bartłomiej Szczeszek, Karol Bochański oraz Ma-rek Szymański zaśpiewają najsłynniejsze arie operowe.

Z kolei Schumann, Chopin, Czajkowski to tyl-ko niektóre nazwiska sławnych kompozytorów, których utwory będziemy mogli usłyszeć pod-czas wtorkowych recitali. Z dziełami klasyków zmierzą się Magdalena Nowacka, Tomasz Ma-zur, Olena Skrok oraz Krzysztof Słowiński.

Środy spędzimy kameralnie w towarzystwie zespołów tworzonych przez artystów Teatru

Wielkiego. Wieczór pieśni polskich, przeboje mu-zyki klasycznej, przewodnik po orkiestrze – to tylko niektóre niespodzianki, które przygotowa-ły dla Państwa kwartety Pegasus, Dell’Arte String Quartet, Aulos oraz Camerata Posnaniensis.

W każdy czwartek zapraszamy wszystkich wielbicieli Mozarta do wysłuchania muzyki mi-strza, której towarzyszyć będzie śpiew opero-wych solistów.

Przeboje Hanki Ordonówny, taneczne rytmy z całego świata oraz opowieść o kastratach za-skoczą naszych widzów w rozrywkowe piątki.

Ponadto w każdy weekend czekają na Pań-stwa spektakle wchodzące w cykl Opery Kie-szonkowej. Wśród tytułów znajdą się Św. Fran-ciszek i wilk z Gubbio, Komedia o niemej żonie, O Genowefie oraz Maski władzy.

Zapraszamy!

Mały Sezon w Wielkim

fot. B. Sowa

Page 28: Merkuriusz 9/2011

Grażyna Szymała-Wołyńska – D-moll, op. 22., metal i szkło, 80 x 70 x 30 cm

28

sztu

ka

P o k r e w i e ń s t w o sztuk od czasów staro-żytnych interesuje ba-daczy i samych arty-stów. Ma rację Roman Kosmala, gdy pisze, że muzyka jest jedną z naj-ważniejszych inspiracji artystów plastyków. Ta grupa twórców może bowiem słuchać mu-zyki podczas tworzenia i często to czyni, prze-ważnie nie zdając so-bie sprawy, ile muzyce zawdzięcza.

Artyści parający się sztukami wizualnymi kontemplują rozmaite-go rodzaju kompozycje i pod ich urokiem two-rzą dzieła zazwyczaj nie mające z muzyką nic

wspólnego. Interesująca jest sytuacja, gdy otrzymując zadanie specjalne jak w przypadku „Dedykacji dla Henryka Wieniawskie-go” podejmują się odpowiedzi w formie rzeźbiarskiej na pojemne hasło związane z wirtuozem skrzypiec, jego utworami i ogólnie – dziedziną zajmującą się zorganizowanymi dźwiękami.

Uniwersalna muzyka broni swojej autonomii przed treściami pochodzącymi z zewnątrz. Natomiast rzeźba wydaje się być bar-dziej związana z tradycją sztuki i formami przedstawiającymi. Są to dwie odmienne dziedziny posługujące się innymi środkami wy-razu i materiałami, których wybór w przypadku rzeźby wiąże się z określonym sposobem kształtowania wypowiedzi.

Rzeźbę przyjęło się uważać za sztukę przestrzenną, a muzykę za czasową, choć ta ostatnia, aby być odebrana przez percepto-ra, potrzebuje przestrzeni, a pierwsza czasu, by w pełni zaistnieć

jako forma wieloelementowa czy instalacja. Tutaj dotykamy kwe-stii percepcji dzieła i przeżycia estetycznego. W przypadku rzeź-by jej rozumienie – co zauważył kiedyś Henry Moore – zależy od zdolności reagowania widza na formę trójwymiarową. Wrażliwy odbiorca – stwierdził artysta – musi się nauczyć odczuwania kształtu po prostu jako kształtu, nie jako kanwy dla narracji czy reminiscencji. Warto w tym kontekście przytoczyć wnikliwą myśl J.W. Goethego, którą można odnieść nie tylko do muzyki. Muzyka najwyższej miary

– pisze poeta – nie potrzebuje być nowa, przeciwnie: działa tym silniej, im jest starsza, im bardziej do niej przywykliśmy.

Po tych krótkich uwagach ogólnych warto przyjrzeć się, w jaki sposób odnieśli się do wymienionego wyżej hasła wystawy wiel-kopolscy rzeźbiarze.Nieliczni zrealizowa-li portret kompozy-tora. Nestor Henryk Gutowski, mający niebagatelne zasłu-gi w propagowaniu Eko-artu, wykonał interesującą gło-wę Wieniawskiego, a Andrzej Kołodziej-czyk – pomysłowy, przestrzenny wizeru-nek młodzieńczego wirtuoza (głowa osa-dzona w bocznym zagłębieniu skrzy-piec, na powierzch-ni których przedsta-wione zostały sceny z koncertu), zamknięty w drewnianej ramie, co lokuje tę pracę w stale rozwijanym cyklu tego artysty. Drugą grupę prac stanowią mniej lub bardziej przetworzone figury skrzypków (od Danuty To-maszewskiej poprzez Irenę Rosińską, Norberta Sarneckiego po An-toniego Walerycha) i rzeźbiarskie przedstawienia symbolicznych

Andrzej Haegenbarth

Muzyka w rzeźbie

Roman Kosmala – Toccata na wiatr i organy, szkło i metal, wys. 190 cm

Mariola Kalicka – Koncert, brąz i ceramika, 22 x 43 x 20 cm

Page 29: Merkuriusz 9/2011

sztuka

29

form natury lub postaci (Jaskółki, Muza, Anioł stróż, Wędrowiec).

W kolejnym ze-stawie sytuują się kompozycje bazu-jące na kształcie in-strumentów – skrzy-piec i fortepianu. Wśród pozostałych prac znajduje się dość liczna i bar-dzo zajmująca gru-pa rzeźb opatrzona tytułami na sposób utworów muzycz-nych, z tym że niekiedy jak-by „napisanych” na zjawi-ska przyrody. Wśród nich wyróżniają się: powietrz-na, ażurowa, lekka i dźwięczna, „chwy-tająca” szklanymi elementami świa-tło „Toccata” Roma-na Kosmali, wciąż zadziwiającego wi-dzów twórczymi przetworzeniami motywu katedry; zwarta wieloele-mentowa kompo-zycja „Muzyczne impresje” Alojze-go Piątkowskiego, w której artysta łą-

czy bryły prostopadłościanów z figurami i reliefowo po-traktowanymi instrumentami muzycznymi; poruszająca wyobraźnię plenerowa „Leśna rapsodia” Ireny Woch oraz abstrakcyjna, oparta na prostym, acz sugestywna pomy-

śle praca Gra-żyny Szyma-ły-Wołyńskiej

„D-moll”, uświadamia-jąca materialną nie-uchwytność muzyki oraz jej czasowy i prze-strzenny charakter.

W wymienionych kategoriach nie miesz-czą się kompozycje dwojga rzeźbiarzy: Ma-rioli Kalickiej i Kazimie-rza Rafalika. Intrygujący, wieloznaczny „Koncert” Kalickiej zawiera koja-rzący się przedmioto-wo element wykona-ny z brązu połączony z abstrakcyjną formą ceramiczną. Ta praca to jednocześnie pars pro toto skrzypiec (główka

instrumentu i ceramiczne struny) oraz przód statku z popiersiem kobiecym na dziobie płynącym po falach muzy-ki. Natomiast abstrakcyjna, owalna for-ma Rafalika „Niemuzyczne ucho”, wy-korzystująca nietypowy kształt, kolor patyny, zderzenie gładkiej i fakturo-wej powierzchni, to żart dowcipnego artysty. Niemniej w przypadku owej pracy nie należy poprzestawać tylko na tej konstatacji, ponieważ jest to in-teresująca kompozycja, która znacz-nie powiększona świetnie wpisałaby się w odpowiedni dla niej krajobraz miejski lub przestrzeń parkową.

Rzeźbiarz wypowiadający się na tematy muzyczne nieco przypomi-

na mi ilustratora dzieł literackich, ale jego wizja plastyczna z uwa-gi na swoistość muzyki, jej wieloznaczność i trudności z konkre-tyzacjami utworów bardziej zależy od własnych asocjacji artysty niż struktury interpretowanego dzieła muzycznego. W przypadku

przekładu kodu dźwiękowego na kod wizualny, a konkretnie rzeźbę, zawsze mamy do czy-nienia z interpretacją, czasami zaska kującą i niełatwo dającą się „odczytać”.

Dlatego wiele zależy od odbiorcy, jego kompetencji kulturowej, upodobań i wy-obraźni. Przy czym mniejsze znaczenie ma to, w jakim stop-niu rzeźbiarz ukazuje cechy wy-glądowe przedmiotów przed-stawionych, w jakie łączy je konfiguracje, czy korzysta z doświadczeń figuracji bądź abstrakcji, a nawet jakim po-sługuje się tworzywem. W osta-tecznym efekcie liczy się bo-wiem to, czy powstałe dzieło

porusza widza, ewokuje jego stany uczuciowe i budzi marzenia. Myślę,

że wiele tego rodza-ju kompozycji znajdą na październikowej wystawie w Auli No-vej zarówno miłośni-cy sztuk wizualnych, jak i muzyki.

Wstęp do wysta-w y wielkopolskich rzeźbiarzy towarzy-szącej XIV Międzyna-rodowemu Konkurso-wi Skrzypcowemu im. Henryka Wieniawskie-go. Ekspozycja trwa od 1 – 23 październi-ka w holu Auli Novej Akademii Muzycznej w Poznaniu.

Antoni Walerych – Skrzypek, 280 x 80 x 40 cm

Alojzy Piątkowski – Muzyczne impresje, brąz, 36 cm

Andrzej Kołodziejczyk – W ramie, brąz, wys. 47 cm

Henryk Gutowski – Portret muzyka i kompozytora, wys. 30 x 15 x 15 cm, ceramika

Kazimierz Rafalik – Niemuzyczne ucho, brąz, wys. 46 cm

Page 30: Merkuriusz 9/2011

30

felie

ton

Jeszcze nie tak dawno w mieście na-szym Poznaniu Marsz Równości, który skupiał na jednym metrze kwadratowym więcej gejów niż w jakimkolwiek innych miejscu publicznym, był obiektem nagonki. Ostatnio odrzucane przez środowisko LGTB występy faceta, który ogłasza, że odkręca orientację na słuszną, odbywały się w ukry-ciu ze strachu przed…gejami. Nie uląkł się ich arcybiskup, który nie ukrywał poparcia dla odwracania orientacji. Ktoś zapropono-wał, żeby kuria oddała byłego Paetza na na-ukowe eksperymenty w zakresie odkręca-nia orientacji. Kuria milczy i idzie do sądu po kasę za VIII LO, moje...

Słowa „buractwo” (od bycia „burakiem”), używa się dla zdyskredytowania osób, ich zapatrywań lub zachowań. Daje się ono objaśniać naukowo, ale również potocznie, w dyskursie felietonowym. Tytułowa „linearność”, czyli liniowość, jest cechą konstytutywną liniowego opisu świata, wyrażającego się poprzez funkcje liniowe, których wykresy to li-nie proste. Opis czegokolwiek w swej graficznej reprezentacji ograniczony do linii prostej jest faktycznie prosty. Uparcie broniony ujawnia się jako prostac-ki, co jest synonimem buractwa (prostak = burak). Dogmatyczna ontologia linear-na to jakby filozoficzna podstawa umy-słowo-estetycznego fenomenu buractwa pospolitego.

Podstawowe przekonanie linearyzmu jest takie, że świat od zawsze jest i będzie w istocie prosty, oczywisty i nie należy go

„niepotrzebnie” komplikować, bo inaczej trzeba się użerać z tymi wszystkimi pro-blemami, które istnieją, zwłaszcza w sfe-rze społecznej, ekonomicznej, polityki, wy-chowania itd. Wobec równań Maxwella czy Schroedingera linearyzm zachowuje wstrzemięźliwość, bo trudno bez kompro-mitacji nawoływać do powrotu do neolitu.

Światopogląd linearny dobrze jest po-kazać w praktyce, kiedy coś się robi, żeby innego coś – wynik – osiągnąć. Oto głosi on, iż jeśli zrobi się coś dwa-trzy-pięć razy bardziej, więcej, szybciej, częściej itd., to

wynik odpowiednio będzie dwa-trzy-pięć razy lepszy, większy, szybszy, częstszy itd., w zależności od okoliczności. Wydaje się to takie oczywiste, prawda? – skutek jest pro-porcjonalny do przyczyny, efekt do działa-nia. Inaczej być przecież nie może!

Chcesz wiedzieć dwa razy więcej, ucz się dwa razy dłużej. Chcesz o połowę

więcej zarabiać – o połowę więcej pra-cuj. Chcesz schudnąć o 1/3 – jedz o 1/3 mniej… Chcesz mieć dziecko dwa razy grzeczniejsze – musisz tłuc je dwa razy

częściej itd., itp. Wozak (dawniej to był Cy-gan, Żyd albo poznaniak, ale poprawność polityczna…) odzwyczajał konia od je-dzenia, bo ciął koszty (słyszał może o pro-gramie „tanie państwo” i postanowił sko-piować). Codziennie dawał mu jeść mniej i mniej i już prawie mu wyszło, koń nic nie jadł, tylko jakoś tak nagle przeniósł się do krainy Wiecznie Zielonych Pastwisk… Line-arne podejście samo ujawnia swoje ogra-niczenia, wystarczy pozwolić mu za długo działać i nieszczęście gotowe.

Z przykładów mniej banalnych – w eks-perymencie Stanleya Milgrama (1961) „na-uczyciel” kopał imitowanym prądem „ucznia” karząc za każdy błąd w rozwiązywaniu za-

dania, a za powtórkę błędu kopniak miał większe natę-żenie „prądu”, podnoszone przy każdym następnym błędzie. Eksperyment ba-dał postawy autorytarne, ale bazował na powszechności linearnego przekonania, że im silniejszy bodziec, tym bardziej skuteczny. (Niemal wszyscy „nauczyciele” za-

aplikowali ostatecznie „uczniom” śmiertel-ne – w intencji – kopniaki „prądem”).

Klarowny tutejszy przykład linearnych horyzontów przyniosła zeszłoroczna kam-pania jednego z komitetów wyborczych do rady miasta, przebiegająca pod hasłem:

„jeszcze więcej dla Poznania”. Czego wię-cej? Nie wiadomo, ale nieistotne. Bowiem za debilną oczywistość oczywistą przyję-to, że „więcej” = „lepiej”, cokolwiek to zna-czy. Więcej długów? Stadionów? Korków? Prezydenta Grobelnego? Ucieczki z Pozna-nia pod miasto? Wszystkie te dopusty Boże, mogące kryć się za nieokreślonym „wię-cej”, nie powodują, niestety, filozoficznego zwątpienia w linearny światopogląd.

Jego ostatnim wykwitem w Poznaniu było ogłoszenie sondaży wskazujących, iż ok. 60% tubylców popiera eksmisje do-kuczliwego penerstwa do tzw. kontene-rów socjalnych („penery w kontenery”). Nie wchodząc w szczegóły – jest to aplika-cja światopoglądu linearnego w wariancie hard, objawiająca się często w zastosowa-niu do drastycznych kwestii społecznych.

„Im mocniej przypier..ić, tym mniej proble-mów” brzmi ona w oryginale i zdaje się znajdować obecnie akceptację w pewnych agendach magistratu.

Przysłowie o tym, że „kto mieczem w wojuje…” itd., wskazuje na jedno z ogra-niczeń światopoglądu linearnego. Bo tyl-ko w matematyce prosta jest nieskończo-na, w życiu realnym odcinki proste są raczej krótkie. Dlatego zamiast „więcej” warto my-śleć o tym, żeby „inaczej” albo „co innego”.

Lech Mergler

KOPNIAKLINEARNY

Page 31: Merkuriusz 9/2011

wyw

iad

31

Page 32: Merkuriusz 9/2011

Jestem motoszybowcem

Fregata Najpełniej spośród wielu typów statków powietrznych gwarantuję

bezpieczeństwo, komfort i ekonomikę lotu, łatwość uzyskania

uprawnień do pilotowania oraz szeroką gamę możliwości

od edukacji do rekreacji.

J & AS Aero Design sp. z o.o. 93-418 Łódź ul. Aleksandra 24/26/26 G, tel. 531991108, email: [email protected]