na powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani romany szyszko-budyckiej bohaterka mojego reportażu...

24
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle Nowa „Buda na Powiślu” Przed stu laty wybudowano przy Wybrzeżu Kościuszkowskim budynek dla Szkoły Sztuk Pięknych. Obecnie, w celu poprawienia warunków lokalowych mieszczącej się tam Akademii Sztuk Pięknych, dobudowano modernistyczne skrzydło, gdzie umieszczono kilka wydziałów, tj. Rzeźby, Sztuki Mediów i Scenografii, Zarządzania Kulturą Wizualną, Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki oraz Międzyuczelnianego Instytutu Konserwacji. więcej na ten temat na str. 14-17. NR 47 marzec 2019 ISSN 1689-9091 Fot. E. Wolffgram

Upload: others

Post on 22-May-2020

5 views

Category:

Documents


0 download

TRANSCRIPT

Page 1: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

Na Powiślu

Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle

Nowa „Buda na Powiślu”

Przed stu laty wybudowano przy Wybrzeżu Kościuszkowskim budynek dla Szkoły Sztuk Pięknych.

Obecnie, w celu poprawienia warunków lokalowych mieszczącej się tam Akademii Sztuk Pięknych,

dobudowano modernistyczne skrzydło, gdzie umieszczono kilka wydziałów, tj. Rzeźby, Sztuki Mediów

i Scenografii, Zarządzania Kulturą Wizualną, Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki oraz Międzyuczelnianego

Instytutu Konserwacji. więcej na ten temat na str. 14-17.

NR 47 marzec 2019 ISSN 1689-9091

Fo

t. E

. W

olf

fgra

m

Page 2: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

W bieżącym roku obchodzimy dwusetną rocznicę

urodzin Stanisława Moniuszki. Z tej to okazji Dworzec

Centralny w Warszawie otrzymał imię Stanisława

Moniuszki.

Dokładnie – twórca polskiej opery narodowej

urodził się 5.05.1819 roku w Ubielu k/Mińska (obecnie

Białoruś). Daremnie jednak byłoby dziś szukać tej

miejscowości, jak również dworku, w którym urodził się

patron niniejszego roku. Zostały one splantowane podczas

budowy kołchozu. Dzięki staraniom dziennikarza

Mariana Fiksa oraz operowej solistki Marii Fołtyn stanął

jedynie w miejscu nieistniejącego dworu obelisk z napi-

sem w języku polskim i białoruskim: „Tu w folwarku

Ubiel 5 maja 1819 roku urodził się wielki kompozytor

polski Stanisław Moniuszko” Wyryto też na marmurze

kilka taktów arii Jontka z opery „Halka”.

Ramy artykułu nie pozwalają na opowiedzenie

w szczegółach o całym życiu tego utalentowanego kompo-

zytora i niezwykłego człowieka. Skupię się głównie na

związkach autora „Halki” z Warszawą.

Pozwolę sobie przypomnieć uroczą historię,

opowiadaną przez pierwszych biografów kompozytora,

a związaną z jego niemowlęctwem. Kiedy po ciężkim

porodzie pani Elżbieta z Madżarskich Moniuszko urodziła

synka w ubielskim dworku ustabilizowała się piękna

słoneczna pogoda. W pokoju, gdzie stała kołyska z nie-

mowlęciem otworzono lufcik dla wpuszczenia świeżego

powietrza. I wtedy stało się coś, co zinterpretowano jako

dobrą wróżbę dla narodzonego dziecka. Do pokoju

wleciała jaskółka i nad kołyską małego Stasia zaczęła

lepić gniazdko. „Uważając to za dobrą wróżbę, nie

płoszono jej i nawet matkę z dzieckiem do innego

przeniesiono pokoju, a lufcika dopóty nie zamykano aż

jaskółka wylęgła i wyprowadziła pisklęta.”

Chłopiec nie miał dobrego zdrowia (utykał na jedną

nogę). Był jednak dzieckiem zdolnym, wrażliwym,

wyróżniającym się w gronie rówieśników. Wsłuchiwał się

uważnie w śpiewy folwarcznej, białoruskiej ludności

podczas niedzielnych nabożeństw lub przy ich powrotach

z prac polowych.

Pierwszą nauczycielką muzyki, garnącego się do

fortepianu synka była matka. Uczyła go także z powodze-

niem języka francuskiego, o czym świadczy list sześcio-

letniego Stasia napisany po francusku, kaligraficznym

pismem do cioci Wiktorii.

Podczas rodzinnych spotkań jedynak Czesława

i Elżbiety Moniuszków zadziwiał swoją grą pięciu

stryjów, stryjenki, ciocie i innych gości.

2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

STANISŁAW

MONIUSZKO

Patronem Roku

2019

Page 3: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Gdy miał 8 lat przybył z rodzicami na dalszą eduka-

cję do Warszawy. Był rok 1827. Oprócz przyswajania

wiedzy ogólnej, którą opanował w stopniu zadowala-

jącym, co potwierdzili komisyjnie pijarzy, uczył się

muzyki u kompozytora i organisty kościoła ewan-

gelickiego Karola Augusta Freyera. Wsłuchiwał się też

uważnie w dźwięki kantaty skomponowanej przez Karola

Kurpińskiego na cześć M. Kopernika, kiedy 11 paździer-

nika 1830 r. odsłaniano w Warszawie pomnik astronoma

dłuta duńskiego rzeźbiarza Thorvaldsena.

Dalszą naukę kontynuował w Mińsku, w gimnazjum

rządowym, zaś muzykę u Dominika Stefanowicza.

Na studia w 1837 r. wyjechał do Berlina, które pod-

jął w Singakademie u Carla Friedricha Rungenhagena.

Był niezwykle pilnym studentem, zyskując pochwały

profesorów. Tu zaczął komponować, np. muzykę do

ballady A. Mickiewicza „Trzech Budrysów”, czy niemiec-

kojęzyczną operę „Szwajcarska chatka” (którą wystawiono

w Operze Kameralnej w Warszawie w listopadzie 2018 r.).

Sił do wytężonej nauki dodawała mu miłość do czekającej

na jego powrót w Wilnie narzeczonej – Aleksandry

Müller.

Po skończonych studiach powrót na Litwę. Ślub

21-letniego Stanisława z Aleksandrą miał miejsce

w Wilnie na Antokolu w kościele trynitarskim p.w. Pana

Jezusa – 26 VIII 1840 r. A ksiądz Jan Menu, który

związywał ich ręce stułą, zaproponował Stanisławowi

stanowisko organisty w uniwersyteckim kościele Św. Jana

(pensja 25 rubli, drugie tyle zarabiał lekcjami). Były tu

najwspanialsze na Litwie organy, sprowadzone z Połocka

po zlikwidowaniu tamtejszego zakonu jezuitów.

Moniuszce Wilno zawdzięczało ożywienie życia

muzycznego.

Związek Stanisława i Aleksandry stanowił

wyjątkowy przypadek, wielkiej romantycznej miłości,

przekształcony w zgodne i trwałe małżeństwo. Doczekali

się dziesięciorga dzieci (troje zmarło w dzieciństwie).

Po 18 latach pracowitego życia w Wilnie, w roku

1858 Stanisław Moniuszko ze swą liczną rodziną przenosi

się do Warszawy. Warszawski okres to kolejne 14 lat.

39-letniemu S. Moniuszce zaproponowano stanowisko

dyrygenta w Teatrze Wielkim w Warszawie (pensja 50

rubli), po ogromnym sukcesie jaki odniosła wystawiona

1 stycznia 1858 r. opera „Halka” do libretta Włodzimierza

Wolskiego (w 10 lat po tzw. „Halce wileńskiej”).

W sukcesie pomogła wspaniała obsada panny Pauliny

Rivoli w roli Halki i Juliana Dobrskiego w roli Jontka,

który pięknym tenorem wzruszająco odśpiewał arię

„Szumią jodły na gór szczycie”. Owacjom nie było końca,

a bilety zostały wyprzedane na wiele przedstawień do

przodu.

Pierwszy warszawski adres rodziny Moniuszków to

Krakowskie Przedmieście 81. Pamiątkowa tablica przypo-

mina o mieszkaniu kompozytora w latach 1858 – 1860.

Chcąc zainaugurować początek swego zamieszkania

w Warszawie skomponował Moniuszko jednoaktową

operę „Flis”, której akcja rozgrywa się w Warszawie nad

brzegiem Wisły. (Libretto napisał syn Wojciecha

Bogusławskiego – Stanisław).

Na układzie fortepianowym kolejnej opery pt.

„Hrabina” (z librettem Wł. Wolskiego) wdzięczny za

aplauz warszawskiej publiczności napisał Moniuszko

dedykację:

„Publiczności warszawskiej, w dowód wdzięczności

za przyjęcie mojej muzyki i zachętę do dalszej pracy

poświęca Stanisław Moniuszko”

Nowy Rok 1861 przyniósł warszawiakom kolejną

operę (z librettem J. Chęcińskiego) „Verbum nobile”.

Będą to jednak dla Moniuszki ostatnie miesiące normalnej

pracy, otrzymywania wynagrodzenia. Polacy ośmieleni

osłabieniem naszego zaborcy – Rosji – po przegranej

wojnie krymskiej, rozpoczęli w Warszawie manifestacje

patriotyczne (niektóre miały krwawy przebieg, np. 25 II

1861 r. – pięciu poległych, 8 IV 1861 r. – ponad 100

poległych), które ostatecznie doprowadzą do wybuchu

Powstania Styczniowego 22/23 stycznia 1863 r.

Moniuszko brał udział w uroczystościach pogrzebowych

np. Pięciu Poległych – dyrygując chórem w kościele Św.

Krzyża.

Teatr, z którym związany był S. Moniuszko został

okresowo zamknięty, pensja nie zawsze była wypłacana.

Do domu Moniuszków zaczęła wkradać się bieda. Taka

sytuacja zmusiła naszego kompozytora do zaciągania

pożyczek (z długów nie wyzwoli się do końca życia).

Moniuszko był człowiekiem wykazującym

chrześcijańskie miłosierdzie względem bliźniego. Potrafił

biedniejszemu od siebie oddać ostatnie pieniądze, by

potem samemu szukać pożyczki, niejednokrotnie na

wysoki procent. Ze łzami w oczach czytamy prośby pisane

ręką Moniuszki do wydawców (w owym okresie stanu

wojennego), aby zechcieli pożyczyć choćby 5 rubli lub

choćby 3 ruble lub ostatecznie 1 rubla.

Mimo tragicznej sytuacji, w której znalazł się naród

polski, po ostatecznym upadku Powstania Styczniowego,

a wraz z nim i Stanisław Moniuszko z rodziną, czerpiąc

pocieszenie i otuchę z głębokiej wiary, postanowił

skomponować operę podtrzymującą naród na duchu.

Wykazał w niej, że polski naród to naród ludzi

szlachetnych, kochających nade wszystko ojczyznę,

wolność, kierujący się w życiu cnotami obywatelskimi

i etycznymi. Opera ta nosiła tytuł „Straszny dwór”.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3

Page 4: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

Z życia TPW

Z życia TPW

Z życia TPW

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

Ta wspaniała opera miała Polaków podtrzymać na duchu.

Wiele było aluzji do zaborów i rozpaczy Polaków po

klęsce Powstania Styczniowego.

Polacy słuchając „Arii z kurantem” w akcie III,

scenie 4, którą wykonuje Stefan – płakali, ale jednocześnie

wyczuwali, że są jednością. Bo jak nie wzruszać się

słysząc takie słowa:

Matko moja miła

O matko moja miła

Po twym zgonie

W ojca łonie

Skonał ten serdeczny śpiew.

Oczywiście każdy wiedział, że wymieniona matka

to ojczyzna (to Polska). Cenzura rosyjska dopatrzyła się

także akcentów patriotycznych i po trzecim

przedstawieniu zakazano dalszego wystawiania opery

„Straszny dwór”. Zakaz ten obowiązywać będzie 12 lat.

Niestety pracowite życie Stanisława Moniuszki

zbliżało się ku końcowi, choć miał dopiero 53 lata. To był

upalny, czerwcowy dzień 4 VI 1872 r. Rozpoczął go

Moniuszko jak zawsze wcześnie, i jak zawsze od

uczestnictwa w porannej Mszy Św. Potem załatwiał

przeróżne sprawy. Około 10-tej poczuł się źle. Wrócił do

mieszkania (na Mazowiecką 3). Żona wezwała lekarzy.

Nie byli zgodni co do metody leczenia. O godz. 18-ej

powiedział żonie, która czuwała przy chorym, że czuje się

lepiej… po czym nastąpiło głębokie westchnienie, ostatnie

tchnienie życia.

A potem był pogrzeb. Opis tej uroczystości

wystarczyłby na odrębny artykuł. 100 000 mieszkańców

Warszawy wzięło udział w tej smutnej uroczystości

pożegnania utalentowanego kompozytora i dobrego,

szlachetnego człowieka, Polaka kochającego zniewoloną

ojczyznę.

Odwiedźmy jego grób na Powązkach Starych

(Cywilnych). Zmówmy modlitwę, zapalmy światełko

pamięci.

Wiesława Dłubak-Bełdycka

P.S. W trakcie pogrzebu zainicjowano zbiórkę pieniędzy

na rzecz rodziny. Dzięki temu wdowa spłaciła wszystkie

zaciągnięte pożyczki w latach biedy i niedostatku. Cieszył

się więc Moniuszko zza światów, że nic nikomu nie

pozostał dłużnym.

Oddział Powiśle TPW reprezentowała Pani Mariola Bujak

4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Apel pamięci przy grobie

prof. Stanisława Lorentza

W dniu 16 marca 2019 roku, z inicjatywy Zarządu

Głównego TPW, na Cmentarzu Ewangelickim

przy ul. Młynarskiej w Warszawie odbyła się

uroczystość, podczas której oddano hołd -

założycielowi Towarzystwa Przyjaciół Warszawy

prof. Stanisławowi Lorentzowi i złożono kwiaty

na Jego mogile.

Uroczystość odbyła się w asyście pocztów

sztandarowych TPW i warszawskich szkół

biorących udział w Varsavianistycznej Szkole.

Zgromadzili się na niej przedstawiciele władz

Warszawy, radni, młodzież pod opieką nauczycieli

i członkowie TPW.

Fo

t. R

afa

ł K

rup

a

Page 5: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Warszawianka o syrenim głosie

czyli

powiślańskie losy

pani Romany

Szyszko-Budyckiej

Bohaterka mojego reportażu pani

Romana Szyszko-Budycka mieszka na

osiedlu Torwar.

Z Powiślem jest związana od naj-

młodszych lat. Zgodziła się porozmawiać

ze mną o swoim dawnym i dzisiejszym

życiu, o Warszawie i Powiślu w przy-

tulnym mieszkaniu przy ulicy

Fabrycznej. Moja bohaterka to pełna

uroku starsza pani, mama i babcia oraz

aktorka, która ostatni występ dała

zaledwie dwa lata temu.

Na zdjęciach z młodości widzę śliczną, niebieskooką

szatynkę o kręconych włosach. Uroda w typie Shirley

Temple. Zachwyca Jej zgrabna figura idealnie

prezentująca się w kostiumach z epoki, długich balowych

sukniach i w krótkich sukieneczkach , w których tańczyła

fokstrota. Uroda, elegancja i wdzięk. Moja bohaterka

zachowała ten urok kobiecości i mimo upływu lat jest

pełna ciepła i pogody ducha. W naszej rozmowie

przeplatają się wspomnienia o Warszawie i Powiślu

z wątkami osobistymi, a przede wszystkim z wątkiem

kariery artystycznej. Pani Romana Szyszko-Budycka

przez wiele lat była związana z Warszawską Estradą jako

aktorka Teatru Objazdowego PPIE, występowała też na

imprezach i koncertach oraz w stołecznych teatrach.

Wyróżniała się sceniczną urodą, talentem aktorskim

i pięknym głosem – sopranem koloraturowym o szcze-

gólnie pięknym brzmieniu.

Urodziła się na Starówce, gdzie mieszkali rodzice.

Matka Katarzyna pochodziła z Warszawy, ojciec Jan

Budyta przyjechał do stolicy po I wojnie światowej. Talent

wokalny zapewne odziedziczyła właśnie po matce, która

śpiewała w chórze katedry warszawskiej. Stamtąd

zapamiętał ją Mieczysław Fogg.

Matka zmarła jednak szybko, pozostawiając dwójkę

małych dzieci – dwuletnią Romkę i malutkiego Czesława.

Początkowo wychowaniem zajęła się babcia. Ojciec

pracował jako konduktor w miejskich tramwajach.

Miał znakomitą pamięć, znał dwa języki – rosyjski

i niemiecki, i choć nie był warszawiakiem, świetnie

orientował się w stolicy, znał jej historię i zabytki.

Obsługiwał reprezentacyjną trasę czyli Trakt Królewski

i często pełnił także rolę przewodnika dla turystów.

Był człowiekiem wrażliwym i posiadał zmysł piękna.

Pani Romana twierdzi, że w przeciwieństwie do ojca nie

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5

Pani Romana Szyszko-Budycka w swoim mieszkaniu

przy ulicy Fabrycznej

Fo

t. M

. O

wcz

are

k

Page 6: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

ma pamięci do artystycznych niuansów i przytacza zabaw-

ną historię z egzaminu na aktora estradowego. Otóż po

wojnie, gdy zdobywała szlify estradowe, egzaminował ją

profesor Aleksander Bardini. Pytań z historii sztuki

obawiała się najbardziej, więc starała się zapamiętać

cechy charakterystyczne, np. pulchne piękności z obrazów

Rubensa. Na nieszczęście podczas egzaminu Profesor

zapytał o malarstwo i pokazując jakąś reprodukcję, ujrzał

w oczach młodej dziewczyny niepokój. Usiłował więc

podpowiedzieć, że jest to „Ru…”, „Ru..” ? „, -

„Rubens” wykrzyknęła pani Romana, pewna, że zgadła.

Lecz Profesor odrzekł : „Nie Rubens, tylko Różycki”.

Chodziło oczywiście o rodzaj malarstwa, którym

handlowano na praskim bazarze Różyckiego.

Po śmierci matki przez pewien czas małą Romką i Jej

bratem zajmowało się małżeństwo Fredy i Lucjana

Wajszczuków. Mieszkali przy Nowym Świecie 19 i pro-

wadzili szkołę tańca. Pracowała u nich służąca zwana

Adasiową, która z uczuciem śpiewała dzieciom ludowe

piosenki. Potem rodzina dostała mieszkanie na Powiślu.

Była to czynszowa kamienica, typowa studnia przy

ul. Solec 11. Warunki były skromne – jeden pokój i kuch-

nia, bez kanalizacji. W takich warunkach mieszkały wtedy

rodziny robotnicze. Niedaleko na Okręciaku znajdowało

się przedszkole. I właśnie w przedszkolnych jasełkach

pani Romana zadebiutowała w roli anioła. Z burzą loków

wokół twarzyczki i gwiazdą na czole, w powłóczystej

szacie ze skrzydłami mała Romka dostojnie schodziła na

ziemski padół po scenicznych schodach w świetle reflekto-

ra , deklamując tekst : „Niech idzie światem dobra wieść,

Dziecinie Bożej niosąc cześć”, a potem wraz z przed-

szkolakami śpiewała kolędę „Wśród nocnej ciszy” .

Później zaczęła się nauka w szkole powszechnej przy

ul Zagórnej 9, której budynek zachował się do dziś.

Szkoła miała boisko i ogród. Nauczyciele starali się

wyszukiwać utalentowanych uczniów i wspierać ich

rozwój. Romka śpiewała w chórze, który prowadził

nauczyciel śpiewu pan Kacperczyk. Tuż przed wybuchem

wojny nauczyciel zaprowadził ją na przesłuchanie do

konserwatorium na Okólnik. Jednak okupacja przekreśliła

te plany, a nauczyciel zginął. Szkolną parafią był przed

wojną kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy na Solcu,

do którego na Mszę Świętą chodziło się całą klasą w nie-

dzielę na dziewiątą. Pani Romana dobrze pamięta

uroczystość Pierwszej Komunii Świętej i przyjęcie, które

wtedy odbywało się w parafii.

Z sentymentem wspomina sąsiadów, którzy pomagali

owdowiałemu ojcu w różnych sytuacjach. Później

podczas okupacji ojciec ożenił się ponownie, a ślub odbył

się w kościele na Łazienkowskiej.

Gdy zbliżał się wrzesień 1939 r. i spodziewano się

wybuchu wojny, ojciec postanowił zabrać dzieci do

rodzinnej wsi Daltrozów pod Grójcem. Romka miała

wtedy 11 lat. Wrócili jednak do Warszawy na pierwsze

okupacyjne Święta Bożego Narodzenia. Z tego okresu

pani Romana pamięta biedę i brak żywności w Warszawie.

Ojciec przywoził żywność ze wsi. Na szczęście nadal miał

pracę, gdyż ze względu na znajomość niemieckiego

okupanci nie zwolnili go z pracy. Do miłych wspomnień

należy śpiewanie w kościelnej scholi przy ul. Łazien-

kowskiej i wspólne kolędowanie z sąsiadami Skoczkami

w mieszkaniu na Solcu 11. W 1940 r. Niemcy zajęli

budynek szkoły powszechnej przy Zagórnej i przeznaczyli

go na hotel. Nauczyciele i uczniowie z Zagórnej musieli

się przenieść do innej placówki przy Wilanowskiej. To był

trudny czas, gdyż ani warunki, ani środowisko nie

sprzyjały nauce i koleżeństwu. Na Wilanowskiej uczyły

się głównie dzieci z trudnych środowisk i asymilacja nie

była łatwa. Nauczycielami początkowo byli Polacy.

Tymczasem Niemcy i volksdeutsche zajmowali nowe

kamienice zbudowane na Powiślu przed wojną oraz

powstałe w latach dwudziestych budynki szkolne, np.

6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Portret Pani Romany z 1963r. (Fot. ze zbiorów prywatnych)

Page 7: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

gimnazjum im. S. Batorego przy Myśliwieckiej. Pani

Romana podkreśla, że ulice Powiśla były gęsto zabudo-

wane, po obu stronach Czerniakowskiej stały domy, a na

rogu Czerniakowskiej i Solec we wtorki i piątki odbywał

się targ, na którym można było kupić pyszny wiejski ser.

Obecny park i skwery powstały więc na ruinach budyn-

ków zniszczonych podczas powstania, wtedy zburzony

został też dom rodzinny przy ul. Solec 11. Enklawy nie-

zniszczonych domów i budynki szkolne zajęte wcześniej

przez Niemców podczas walk w sierpniu 1944 r. nie były

narażone na bezpośredni ostrzał. Pani Romana wspomina,

że dzięki temu przetrwały na przykład kamienice przy

ul. C. Śniegockiej.

W czerwcu 1942 wydarzyła się tragedia. Przy

nieistniejącej dziś ul. Mącznej (w pobliżu Zagórnej) zabito

volksdeutscha. Oczywiście Niemcy natychmiast

przeszukali całą okolicę w poszukiwaniu zamachowca.

Robili rewizje w mieszkaniach, aresztowali mężczyzn.

Prawdopodobnie wiedzieli także, że brat pana Budyty

konspiruje i że w lokalu sklepu fotograficznego na Kruczej

jest tzw. kontakt. Kiedy Niemcy przyszli o świcie na

Solec, dziewczynce udało się spalić konspiracyjne gazetki

ukryte w paczce z węglem. Niemcy czekali na drugiego

z braci ojca, który jednak ostrzeżony przez dozorczynię

panią Plesiewiczową, nie wszedł do kamienicy i uciekł.

Ale ojciec i stryj Stefan zostali aresztowani i osadzeni na

Pawiaku. Czternastoletnia Romka również została

aresztowana. Nosiła wtedy długie plecione warkocze.

Strażniczka w więzieniu obcięła Jej włosy. Następnie

Niemcy zawieźli Ją na Szucha i przesłuchiwali. Na szczęś-

cie nic nie wiedziała. Została zaprowadzona pod drzwi

celi, gdzie przebywał stryj. Niemcy otworzyli drzwi i po-

kazali skatowanego, okrutnie pobitego przez gestapo brata

ojca. Był to wstrząsający widok. Zagrozili dziewczynie, że

jeśli nie będzie mówić podczas przesłuchania, to będzie

torturowana tak jak stryj. Dwa dni na Pawiej przeżyła

w szoku, siedziała w celi z kobietami, które były bite

i torturowane.

Lecz Niemcy wypuścili Ją z więzienia i znalazła się

sama w nieznanej okolicy, blisko murów getta. Posiadała

zaświadczenie, że została zwolniona z więzienia, ale

groziło jej niebezpieczeństwo, zbliżała się godzina

policyjna. Jakaś obca kobieta dostrzegła ją tam

i z przerażeniem zapytała : „Dziecko, co Ty tu robisz ? ”.

Dziewczynka jednak nie pamiętała adresu zamieszkania.

Z trudem przypomniała sobie, że mieszka nad rzeką,

w pobliżu mostu. Kobieta zorientowała się, że chodzi

o Powiśle i szczęśliwie odprowadziła Ją do domu.

To był adres Solec 11 mieszkania 12. Błyskawicznie

zareagowali sąsiedzi i pani Wieczorkowa zawiozła Romkę

na wieś.

Stryj zginął na Pawiaku, rzekomo zmarł na zapalenie

płuc w więziennym szpitalu. Rodzinie udało się wykupić

jego ciało i pochować na Bródnie. Natomiast ojca

Niemcy w końcu wypuścili, nie znaleźli widocznie

dowodów przeciwko niemu. Drugi brat ojca, Tadeusz,

który uciekł podczas rewizji w kamienicy, przeżył

okupację. Natomiast rodzina musiała zmienić adres

i przeprowadzić się na Czerniakowską. Potem Romka

chodziła do szkoły handlowej i sprzedawała przybory do

szycia. Na ul. Jasnej uczestniczyła też w kompletach

tajnego nauczania, ale ojciec bardzo się o Nią bał.

Na Wielkanoc 1944 roku pan Budyta postanowił znów

wywieźć dzieci na wieś. Obawiając się, że w Warszawie

dojdzie do wybuchu jakiejś akcji zbrojnej, zostawił je

u krewnych. Toteż powstanie rodzina przeżyła poza

stolicą. Pan Jan najpierw był w Warszawie, a potem

dołączył do rodziny na wsi prawdopodobnie jesienią,

kiedy powstanie upadało.

Gdy nadeszła wiadomość o wyzwoleniu Warszawy,

wzruszeni krewni wraz z Romką i sąsiadami uroczyście

odśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. Zimą 1945 pani

Romana wróciła do Warszawy, dotarła do stolicy

4 lutego 1945 r. Weszła od strony ulicy Grójeckiej

i zobaczyła morze gruzów w miejscu miasta. Kamienica

przy Solcu 11 była zburzona. Powiśle straszyło

wypalonymi ruinami. Mieszkańcy, którzy przeżyli,

szukali bliskich i sąsiadów, zostawiając kartki wśród

gruzów. Na Solcu pani Romana s potkała syna sąsiadów

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7

Budynek dawnej szkoły podstawowej przy ul. Zagórnej

Fot.

htt

ps:

//p

l.wik

iped

ia.o

rg/

Page 8: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

Zygmunta Skoczka, który pomógł Jej znaleźć pracę.

Bardzo trudno było o jakiekolwiek lokum. Zamieszkała

więc tymczasowo na Bernerowie, potem na Kole. Działała

komunikacja samochodowa, jednak warszawiacy

pokonywali całe kilometry pieszo, wędrując ścieżkami

wśród gruzów, bezpieczne przejścia oznaczone były przez

rosyjskich saperów napisami „min niet”. Decyzją

ówczesnych władz Warszawa miała być odbudowana,

ale zimą i wiosną 1945 r. miasto było wielkim

cmentarzyskiem. Zajęcie, które otrzymała pani Budycka

w stołecznym Wydziale Zdrowia było wstrząsającym

doświadczeniem. Dostała pracę w Sekcji Ekshumacji

Zwłok i jej zadaniem było opisywanie ciał dla potrzeb

identyfikacji i ekshumacji.

Codziennie wraz z przedwojenną prawniczką panią

Neumann wyruszały z Wydziału Zdrowia, który mieścił

się przy ul. Bagatela 10, na oględziny zwłok. Sporzą-

dzały opis zwłok: płeć, ubranie, cechy charakterystyczne

umożliwiające rozpoznanie człowieka przez bliskich.

Wielu ludzi zginęło w piwnicach zburzonych domów.

Dostać się tam było bardzo trudno, toteż pani Romana

przewiązywała się paskiem i jako osoba młoda i szczupła

zsuwała się do wnętrza piwnicy po desce, a pani

Neumann ją asekurowała, trzymając koniec paska. Była to

koszmarna, ale bardzo potrzebna praca, którą należało

wykonać przed nadejściem wiosny. Najpierw pracowała

na Woli. Potem otrzymała pokój przy Czerniakowskiej

i zaczęła pracować przy ekshumacjach zwłok na Powiślu.

Znoszono je na początku do wspólnej mogiły przy

Czerniakowskiej (obecnie jest to aleja ks. Józefa Stanka

przy skrzyżowaniu z Czerniakowską) z Szarej,

Czerniakowskiej, Ludnej, Łazienkowskiej, ze spalonego

budynku szkoły przy Wilanowskiej, w którym znajdował

się powstańczy szpital podpalony przez Niemców.

Odkopywano ciała z gruzów i mogił pozostałych jeszcze

po bombardowaniach Warszawy w 1939 r. Zburzona

została wtedy m.in czteropiętrowa kamienica przy

ul. Szarej 1, wtedy zginęły tam szkolne koleżanki pani

Romany. Prawa strona ulicy Szarej dochodziła wówczas

do Czerniakowskiej. W tej okolicy odnaleziono około 300

zwłok, które spoczęły w tymczasowej zbiorowej mogile.

Wiele ciał leżało zagrzebanych nad brzegiem Wisły.

Zginęło tam wielu powstańców oraz cywilów, którzy

chcieli przedostać się przez Wisłę na praski brzeg.

Niestety ostrzał niemiecki był tak silny, że wojskowe

pontony z przeciwległego brzegu nie nadpłynęły, a prze-

płynięcie przez rzekę było raczej niemożliwe.

Z inicjatywy pani Romany i księdza, prawdo-

podobnie z parafii na Solcu, upamiętniono tę zbiorową

mogiłę, mieszkańcy zapalali tam świeczki. Ciała ofiar

zostały ostatecznie ekshumowane w czerwcu 1945 r.

i spoczęły na Cmentarzu Powązkowskim. Pani Romana

mówi, że parkowa aleja prowadząca do pomnika Sapera

powstała na gruzach zniszczonych domów.

W 1968 r. powstał obelisk poświęcony powstańcom ze

zgrupowania AK „ Kryska”, żołnierzom innych ugru-

powań oraz ludności cywilnej, która zginęła podczas

Powstania. Wspólna mogiła trzystu ofiar znajdowała się

nieco dalej za obeliskiem w głębi parku po prawej stronie.

Jednak życie toczyło się dalej. Pani Romana

pracowała w różnych miejscach. Kiedy znalazła pracę

w rozlewni win, przełożony przypomniał o konieczności

dalszej edukacji i zdaniu matury. Rozpoczęła więc

naukę w szkole dla dorosłych, która mieściła się w gma-

chu przedwojennego gimnazjum im. S. Batorego. W tym

czasie rodzina powróciła do Warszawy. Ojciec

odbudowywał zniszczoną zajezdnię przy ul. Łazienkow-

skiej. Rodzina mieszkała przy ul. Czerniakowskiej, ale

już w innym miejscu.

Warunki życiowe były bardzo trudne. W mieszkaniach

gnieździło się po kilka rodzin, spało się pokotem na

podłodze. Po wodę szło się na Górnośląską pod nr 4, gdzie

była czynna pompa. Trzeba było stać w kolejce.

Znajdował się tam spalony jeszcze we wrześniu budynek

zakładów firmy „Citroen”, w którym pracowała przed

wojną krewna pani Romany. Wszędzie leżały gruzy.

Elektryczności na początku nie było. Jednak żarówki

8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Obelisk ku czci poległych żołnierzy AK i powstańców

innych ugrupowań walczących w Powstaniu Warszawskim

1944 oraz ludności cywilnej. Inicjatywa p. R. Szyszko-

Budyckiej

Fo

t. M

. O

wcz

are

k

Page 9: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

zapłonęły na Wigilię 1945 r. Przydziałowa żywność to był

bochenek chleba raz na tydzień i spirytus w formie

wypłaty. Wojskowe konserwy mięsne, zwane tuszonką,

można było zdobyć od żołnierzy radzieckich w zamian za

przydziałowy spirytus. Piekarnia znajdowała się na

Pradze, a transport przez Wisłę odbywał się po moście

pontonowym, strzeżonym przez żołnierzy. Mieszkańcy po

powrocie ze szkoły czy pracy wspólnie odgruzowywali

teren w okolicy.

Paczki UNRRA z darami trochę rozjaśniały tę smutną

rzeczywistość. W jednej z nich Romka znalazła śliczne

zamszowe pantofelki z koronką… Praca i nauka w szkole

dla dorosłych były trudne do pogodzenia, tym bardziej, że

materiał dwóch klas realizowano w ciągu jednego roku.

Zmorą pani Romany była matematyka. Jednak z sen-

tymentem wspomina swoich nauczycieli – np.

sympatycznego profesora nielubianej matematyki

zwanego Hulajnogą (ponieważ utykał). Jedna z koleżanek

zaprosiła Romkę na Święta Bożego Narodzenia do

Piastowa. Tam poznała swego przyszłego męża.

Wyszła za mąż w 1948 r. W 1951 r. urodził się syn

Marek. Dorastał na Powiślu, chodził do szkoły

podstawowej przy Górnośląskiej, a potem do liceum

plastycznego przy Myśliwieckiej, ukończył ASP. Jest

artystą plastykiem i mieszka wraz z żoną i synem na

Powiślu. Tymczasem scena upomniała się o panią

Romanę. Pracując zawodowo, działała w ruchu

amatorskim. Jako pracownik Centrali Handlu

Zagranicznego „Paged” prowadziła podczas imprez

konferansjerkę. Spisywała się znakomicie i zauważył Ją

dyrektor operetki warszawskiej Tadeusz Bursztynowicz.

Właśnie przeprowadzano nabór do chóru operetki.

W komisji siedział słynny Walery Jastrzębiec znany

z przedwojennych kabaretów („Qui pro quo”

i „Eldorado”) . Zachwycony Jej głosem i aparycją,

zapowiedział, że uczyni z pani Romany artystkę na miarę

Zuli Pogorzelskiej. Zaproponował pracę w Estradzie

Warszawskiej. Był to rok 1955. Pani Romana zaśpiewała

wtedy arię Adeli z „Zemsty nietoperza” i swoim

sopranem zaczarowała słuchaczy. Natomiast wymagająca

reżyser i pedagog Zofia Perzanowska ćwiczyła z Nią

ruch sceniczny, strofując za zbyt „kanciaste” gesty , gdyż

powinny być „okrągłe”. Pani Romana wspomina te

sytuacje ze śmiechem, demonstrując mi, na czym polega

sceniczna elegancja. Pierwszą rolą była partia Anulki

w komedii muzycznej „Porwanie Sabinek” do libretta

J. Tuwima. Partnerowali Jej znakomici przedwojenni

artyści i kabareciarze. Pamięta występ na bis w rozpiętej

z tyłu sukni, gdyż rozbawiona publiczność nie chciała

wypuścić artystów ze sceny, gdy tymczasem Ona już

przebierała się w garderobie. Potem były następne role,

np. w komedii „Roxy”, w „Bracie marnotrawnym”,

w „Mężu i żonie” A. Fredry.

Recenzje były bardzo dobre, a po widowisku

noworocznym w Sali Kongresowej pt. „Kocha, lubi,

szanuje” wręcz znakomite. Recenzenci doceniali urodę,

talent aktorski i głos artystki. Pani Romana miała wtedy

zaświadczenie uprawniające do grania. Namówiono Ją na

zdawanie egzaminu eksternistycznego, który dawał

dyplom aktora estradowego i wokalisty. I wtedy

zdarzyła się historia z Rubensem, który okazał się być

rodem z bazaru Różyckiego. Jednak z wyjątkiem wpadki

z Rubensem egzamin wypadł bardzo dobrze, gdyż

edukowali Ją znajomi ojca z lat okupacji, a potem

profesorowie UW i pracownicy Teatru Polskiego. Pani

Romana była już wtedy znana w środowisku

artystycznym Warszawy i bardzo popularna wśród

publiczności. Grała w Teatrze Objazdowym PPIE.

Brała udział w wielu imprezach muzycznych i wido-

wiskach w Warszawie, występowała w TV. Pięknie

recytowała wiersze podczas niedzielnych koncertów

szopenowskich w Łazienkach. Miała znakomitą dykcję.

W tych występach towarzyszył Jej przy fortepianie laureat

V Konkursu Chopinowskiego Edwin Kowalik.

Poczucie humoru sprawiało, że znakomicie

wypadała w satyrycznych tekstach J. Jurandota

czy monologach pary satyryków Gozdawy i Stępnia.

Uzyskany w 1965 r. dyplom ugruntował Jej pozycję

artystyczną, ponadto otrzymała także Złotą Odznakę

Estrady Warszawskiej za działalność artystyczną.

Przybrała nazwisko Budycka. Wreszcie otrzymała własne

mieszkanie, oczywiście przy ul. Czerniakowskiej. Radość

była ogromna. Na wyposażenie własnego domu złożyły

się m.in. „dary” od aktorów – np. tapczan od Bogumiła

Krzywickiego czy regały od Zdzisława Maklakiewicza.

Pani Romana z sentymentem wspomina środowisko

artystyczne, w którym się obracała i przyjaźnie z aktorami.

Niestety aktywność zawodową przerwał stan wojenny,

podczas którego artyści bojkotowali teatr i telewizję. Pani

Romana występowała wtedy w widowiskach dla dzieci.

Jednak szczególnie wspomina występy dla osób

starszych, podczas jednego z nich recytowała utwory

romantyczne, których starsi widzowie słuchali ze łzami

w oczach. Dostała potem przepiękny bukiet kwiatów.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9

Page 10: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

Ostatni występ dała przed dwoma laty w powiślańskim

klubie „Panorama” przy Górnośląskiej. Warto dodać, że

powstał z Jej inicjatywy.

W 2016 r. otrzymała Honorową Odznakę Ministerstwa

Kultury i Sztuki „Zasłużony dla kultury”. Przy ulicy

Fabrycznej zamieszkała w 1981 r. I znów pokazała swoje

mistrzostwo, wygrywając dwa konkursy na najbardziej

ukwiecony balkon na Powiślu. Stała się ekspertem

w dziedzinie uprawy kwiatów balkonowych, pod Jej

okiem i ręką nasturcje, nagietki i kwitnąca fasola rosły

jak szalone, tworząc barwne festony. Jak sama mówi –

kwiaty to Jej pasja. Co roku ozdabia balkon roślinami

i zawiesza w oknach świąteczne dekoracje. Zapytana

o zdrowie, odpowiada z uśmiechem, że w Jej wieku

choroby się już nie rozwijają. Natomiast cieszy Ją widok

tętniącej życiem Warszawy i ulubione Powiśle.

Pani Romana pamięta z dzieciństwa ulicę, przy której

obecnie mieszka. Wspomina, że przy Fabrycznej przed

wojną istniał bazarek i przeważała niska zabudowa.

Podobnie było na Przemysłowej, mieściły się tu jakieś

warsztaty, a pod numerem piątym był sklepik, w którym

pracowała podczas okupacji. Kościół przy

Łazienkowskiej, dawna parafia, został niemal całkiem

zniszczony podczas Powstania (wskutek uderzenia

niemiecką bombą). Ulicą, z którą łączy Ją wiele

wspomnień, jest Czerniakowska. Mieszkała tu od czasów

okupacji pod trzema adresami.

Wspomina, że przed wojna Czerniakowska kończyła

się na Sielcach, a na podmiejskich łąkach pasły się krowy.

Dziś ta ulica jest ważną arterią komunikacyjną stolicy.

Natomiast miejscem szczególnie lubianym przez moją

bohaterkę jest Agrykola. Tutaj pani Romana przychodziła

na spacery ze swoim synem Markiem, a potem wnukiem

Michałem. I tak oto Powiśle stało się miejscem, w którym

dorasta trzecie pokolenie Jej rodziny.

Powiślańskie losy pani Romany Szyszko-

Budyckiej, warszawianki o syrenim głosie, to

jeszcze jedna barwna karta historii Warszawy

i świadectwo siły ducha Jej pokolenia.

Małgorzata Owczarek

10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Fotografie z działalności scenicznej Pani Romany Szyszko-Budyckiej można zobaczyć na portalu teatralnym

oraz na blogu Krystyny Jędrzejeckiej.

Współczesne zdjęcie ul. Czerniakowskiej od strony parku,

Fo

t. M

. O

wcz

are

k

WERNISAŻ WYSTAWY MALARSTWA

ELŻBIETY WOLFFGRAM

W sobotę, 16 marca b.r. odbył się w Centrum Promocji Kultury

w Dzielnicy Praga-Południe przy ul Podskarbińskiej 2 wernisaż

Pani Elżbiety Wolffgram pt. PLENEROWE ŚCIEŻKI.

Artystka zaprezentowała szereg swoich obrazów, przedstawia-

jących piękno przyrody i krajobrazu, tak często niezauważane

przez nas. Atrakcją wystawy były obrazy z plenerów w Kamieńcu

Podolskim, który do II wojny światowej znajdował się w granicach

Polski.

Wystawa trwała do 28 marca.

Fo

t. A

.Kli

czko

wsk

a

Page 11: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Opowieści Warszawskiego Dziadka

„SERCE ZWRÓCONE ZIEMI” (audycja radiowa z dn. 9.02.1993 r.)

Zgiełk miasta, zadymione przemysłowe połacie kraju

i tempo dzisiejszego życia coraz częściej wzbudzają w nas

tęsknotę do „tych pól malowanych zbożem rozmaitem…”

Tak by się chciało wyrwać z tego opętanego wiru i znaleźć

się w kręgu ciszy, przyrody, piękna…

Szukając tego wszystkiego robię sobie często wypady do

… muzeum Narodowego, Zachęty, do Galerii Malarstwa

Polskiego i to nie tylko w Warszawie, ale wszędzie tam,

gdzie uda mi się dotrzeć. Warszawa, Kraków, Poznań,

małe muzea-skanseny, wszędzie…

Każde zetknięcie się z obrazami Wyspiańskiego,

Malczewskiego, Fałata, Brandta, Podkowińskiego,

Ruszczyca, Chełmońskiego, wyzwala we mnie niepo-

hamowaną tęsknotę, pragnienie spojrzenia na naszą ziemię

ich oczyma. Zobaczenia linii horyzontu tam, gdzie

fioletowiejąca biel śniegu zlewa się z szarzyzną nieba,

gdzie za ośnieżonymi świerkami zapada czerwone,

zwiastujące mróz i wiatr, słońce, gdzie z rozdętych

końskich chrapów bucha para, a spod kopyt tryska śnieg.

Turystyka i krajoznawstwo to właśnie zaspokajanie tej

tęsknoty, poszukiwanie, pogłębianie wiedzy i doznań

w konfrontacji własnych wyobrażeń z ich odbiorem

w zetknięciu z naturą.

Wędrując w którąś styczniową, mroźną sobotę,

podwarszawskim szlakiem wytkniętym przez miłośników

„Ziemi Chełmońskiego”, dotarłem do wiejskiego cmen-

tarza w Żelechowie, niedaleko Milanówka, czy Radziejo-

wic, gdzie pod dużym, polnym głazem spoczywa piewca

ziemi mazowieckiej, Ziemi Polskiej, Józef Chełmoński.

Nazwałem piewcą ziemi tego znakomitego malarza, bo

przecież najpiękniejszymi strofami jego pieśni są obrazy

„Babie lato”, „Bociany”, „Grajek wiejski”, „Orka”,

„Burza” i te pędzące w czwórce, jakby oszalałe swym

pędem konie. I przy tym grobie, w zimowy, mroźny,

słoneczny dzień, spotkałem grupkę dzieci, które właśnie

tu, recytowały wiersz. Zaskoczony tą niecodzienną sceną,

zapytałem skąd są i dlaczego właśnie to miejsce wybrały

sobie na recytacje?

My panie są tutejsze – odpowiedziały – z wioski, z Żele-

chowa, ze szkoły. A w ostatnią niedzielę to my byli z na-

szą panią na wycieczce w Brwinowie. A tam jest takie

muzeum w jakiejś zabytkowej zagrodzie, po jakim pisarzu,

czy coś. I tam była taka już stara, siwa pani i pokazała nam

to muzeum. Mówiła nam o malarzu Józefie Chełmońskim,

co leży na naszym cmentarzu. Mówiła o ziemi Chełmoń-

skiego, to znaczy o naszej ziemi. O starych wykopaliskach

dawnych dymarek, to jest takich ziemnych piecach co

w nich dawni ludzie wytapiali żelazo. A potem pokazała

parę obrazów pana Chełmońskiego i przeczytała nam

wiersz, który sama napisała dla pana Chełmońskiego.

A nam ten wiersz tak się podobał, że my go dobie przepi-

sali, nauczyli i przyszli powiedzieć panu Chełmońskiemu,

żeby mu też było miło.

Do dziś jestem pod wrażeniem tej sceny, świadczącej

o tak wielkim oddziaływaniu ludzi, zafascynowanych

i zakochanych w swoim regionie, na rozbudzanie potrzeby

tej najczystszej formy krajoznawstwa i to wśród najmłod-

szych. A wiersz pani Zofii Walickiej, nieżyjącego już

niestety członka Towarzystwa Miłośników Ziemi

Chełmońskiego brzmiał:

Ziemio Mazowsza barwna jak paleta starego Mistrza,

malowana sercem i zadumą.

Ziemio szaro-liliowych zmierzchów z cichym kwileniem

czajek, różowo złotych świtów na rozlewiskach, do których

tęsknią bociany…

Ziemio wiosennych burz i błyskawic żegnanych znakiem

krzyża…

Ziemio pól kolorowych jak łowicki pasiak.

Nie ma już starych karczm z jarmułkowym Żydem,

nie ma pędzących „Trójek” z rozszalałymi oczyma.

Mali pastuszkowie nie grają już na chopinowską nutę…

Zostały tylko wspomnienia na cennych płótnach i cichy,

skromny grób na wiejskim cmentarzu, a w nim…

Twoje serce – zwrócone Ziemi…”

Przywróćmy swojej pamięci, dajmy swoim przeżyciom

i doznaniom trochę piękna tej ziemi. Wędrujmy w wolne

dnie „Ziemią Chełmońskiego” od Brwinowa, przez

Grodzisk, Kuklówkę, Żelechów, Radziejowice…

Jest tam jeszcze dużo barw z palety starego Mistrza –

piewcy piękna Polskiej Ziemi.

Bohdan Grzymała-Siedlecki

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11

Page 12: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

Osiedle Szwoleżerów

Na rogu ulic Czerniakowskiej i Szwoleżerów stoi kościół z jas-

nej cegły, wybudowany w stylu neoromańskim z elementami

bizantyjskimi. Powstał w pierwszych latach XX wieku i prze-

chodził różne koleje losu. Początkowo pełnił rolę cerkwi

prawosławnej dla carskiej armii. Po odzyskaniu przez Polskę

niepodległości stał się kościołem garnizonowym I Pułku

Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego. Natomiast po II wojnie

światowej został przekazany Kościołowi Polskokatolickiemu.

Idąc ulicą Szwoleżerów mijamy kościół i rząd budynków by

dojść do ul. Dragonów, która zaprowadzi nas w głąb ładnie

zaprojektowanego osiedla mieszkaniowego. I właśnie tam spotka-

my rzecz niezwykłą – rodzaj małego muzeum. Na trawnikach

ustawione są barokowe wazony i fragmenty rzeźb. Każdy

egzemplarz jest opisany i ma swoją etykietę. Z opisów można

dowiedzieć się, że są to rzeźby powstałe w latach 1729-34 dla

dekoracji parku pałacowego w Brzezince (Dolny Śląsk). Autorem

jest prawdopodobnie Johann Albrecht Seigwitz, a pomysłodawcą

hr. Von Kosphot.

Natomiast pomysłodawcą postawienia tych rzeźb w takim otoczeniu

była architekt Halina Skibniewska, projektantka osiedla.

Oto kilka rzeźb z tej kolekcji. [AK]

Fot.E.Wolffgram

12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Wazon z maszkaronami na postumencie

Wazon – scena symboliczna

Kobieta z koszem kwiatów

Wazon z dekoracją roślinną na

podstawie w formie muszli

Page 13: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13

Najmniejsze ojczyzny

Moja ojczyzna to

„przybrudzony brzeżek

różowej sukienki”

z domowego dyktanda

dźwięki pianina

tykające zegary

dziecinne kłótnie

ślad po portrecie na ścianie

Moja ojczyzna to bukiet

zapachów dzieciństwa

Włosy mamy

tytoń dziadka

smak niedzielnego rosołu

wosk do podłogi

pasta do butów w przedpokoju

Moja ojczyzna to drzewa

Kominy i wieże

Zmieniający się widok z okna

Czyjaś niedawna obecność

Nadzieje

Względność zamierzeń

Wyzwania

(komentarz do pewnej opowiastki)

Nawet najgłupszy kot

wlazłby

na jakiś płot

gdyby miał dość siły

A tak, o poranku,

sterczy biedak

na przystanku

i po kociemu marzy

żeby ktoś się zlitował

nakarmił

pogłaskał

kąt zaproponował

Gdy to wszystko dostanie

w darze od człowieka

wyliże miseczkę

chwileczkę odczeka

i zadowolony

pójdzie swoją drogą

Bo wizja forsowania

kolejnego płotka

niezmiennie silnie

działa na kotka.

Page 14: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ____________________________________________________________________________________

„Buda na Powiślu”

>> Pewnego pogodnego jesiennego ranka 1923 roku

stanąłem przy sztalugach w pracowni prof. Miłosza

Kotarbińskiego w ówczesnej Szkole Sztuk

Pięknych, mieszczącej się na Wybrzeżu

Kościuszkowskim 37.

W nowo wybudowanym gmachu na Wybrzeżu

Kościuszkowskim, po zlikwidowaniu mieszczącego

się w nim podczas pierwszej wojny światowej

szpitala wojskowego, od listopada 1915 roku

kontynuowała swą działalność prywatna Szkoła

Sztuk Pięknych, pod dyrekcją Stanisława Lentza.

Szkoła ta została założona w roku 1904 z inicjatywy

Kazimierza Stabrowskiego.

W 1922 roku Szkołę przejęło państwo, nadając jej

charakter wyższej uczelni zawodowej. Tytuł Akademii

miała warszawska Szkoła Sztuk Pięknych otrzymać

dopiero w 1932 roku.

Przemawiając 11 marca 1923 roku na uroczystym

otwarciu tej państwowej już uczelni, ówczesny

dyrektor, prof. Karol Tichy, w takich słowach skreślił

jej dzieje:

„Jeżeli które, to ta szkoła zasługuje na miano

narodowej, bo z rąk narodu otrzymuje ją Państwo

Polskie. Powstała dzięki zabiegom Komitetu, który

zawiązał się pod kierownictwem ordynata

Maurycego Zamoyskiego dziewiętnaście lat temu.

Dnia 23 stycznia 1904 roku minister dworu

rosyjskiego zatwierdził jej statut i pięciu profesorów,

a w siedem tygodni później w domu dochodowym

teatrów na Wierzbowej została otwarta tak jak dziś,

w poranek marcowy. Wiosna była w powietrzu i zos-

tała w duszy tej szkoły, bo wojna japońska co tylko

się była rozpoczęła i zbudziła przeczucia, które się

14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

„Jest kraina, w tej krainie

Nad Wisełką stoi gmach,

Co z rozpusty dzikiej słynie

W pensjonarek młodych snach.”.

Fo

t. A

.Kli

czko

wsk

a

Page 15: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

powoli spełniały w ciągu lat czternastu […]. Dzięki

staraniom pierwszego jej dyrektora, pana

Kazimierza Stabrowskiego, miasto Warszawa

ofiarowało plac pod własną Szkoły siedzibę, a zna-

komita obywatelka, pani Eugenia Kierbedziowa,

wybudowała tam gmach według planów architekta

A. Gravier w roku 1914. Pierwszymi jej mieszkań-

cami byli – znak to czasu – żołnierze ranni w tej

wojnie, która wrócić nam miała niepodległość,

a w rok później znalazł się ten dom nawet na linii

bojowej, jak o tym świadczą liczne pociski tkwiące

dotąd w tych murach. Wreszcie w listopadzie 1916

roku szkoła wprowadziła się tutaj i przetrwała do

chwili kiedy […] z rąk ostatniego prezesa Komitetu

Opiekuńczego, pana Franciszka Lilpopa, odbierało

ten gmach Ministerstwo Sztuki i Kultury.”

Nazajurz po tej uroczystości mury uczelni zapełniły

się tłumem młodzieży. Zaczęła się żmudna, ale pełna

zapału i radości praca, która trwać miała aż do chwili,

gdy znów zaświeciły wokoło łuny pożarów, wznie-

conych przez bomby hitlerowskie.

Gdym po raz pierwszy jesienią 1923 roku szedł

Wybrzeżem Kościuszkowskim, by zapisać się do

warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, otaczał mnie

zgoła inny od dzisiejszego widok.

Za Solcem i ulicą Dobrą zaczynały się już odludne,

prawie niezamieszkane nadwiślańskie wertepy.

Nowo wytyczona ulica Czerwonego Krzyża miała

tylko jedną kamienicę – narożną z Wybrzeżem

Kościuszkowskim. Po obu jej stronach ciągnęły się

niezabudowane jeszcze place, ogrodzone chwiej-

nymi parkanami. Taki sam mniej więcej widok

przedstawiał odcinek Tamki, łączącej ulicę Dobrą

z Wybrzeżem.

Dalej ku Wiśle krzaki i zarośla porastały wyboisty

teren ciągnący się aż do piaszczystych brzegów

rzeki. Tu i ówdzie wśród kępy drzew czerniały za-

padnięte, dziurawe parkany i drewniane, sklecone

z desek budy. Mieszkała w nich najbiedniejsza

ludność stolicy. Po krzakach pasły się poszerszeniałe

krowy, wylegiwały się w słońcu podejrzane

indywidua, nadwiślańskie Antki piły wódkę i zgrywały

się w „trzy karty”. Okolica nie cieszyła się dobrą

opinią. Toteż nieliczni tylko przechodnie zapuszczali

się w te zakazane strony. Byli to robotnicy spieszący

do pobliskiej elektrowni albo – w ciepłe, słoneczne

poranki – niańki majestatycznie popychające wózki

z dziećmi. W niedzielne popołudnia obywatele

Powiśla – Solca, Tamki, Dobrej czy Topieli – kroczyli

u boku swych małżonek na tradycyjny spacer nad

Wisłą.

[…]

Rzeka płynęła nieopodal szarą wstęgą wzdłuż

płowych piaszczystych brzegów. Czasami blado-

niebieska, czasem bura, zwichrzona żółtymi,

kłębiącymi się na jej wnętrzu wirami.

Na przeciwległym brzegu żółciły się w słońcu

zabudowania Pragi. Topole pamiętające króla Stasia

stały wyprostowane niby żołnierze na paradzie.

Rosochate, sędziwe wierzby pochylały się nad

płynącą rzeką, kąpiąc w jej falach swe srebrzyste

warkocze. Powoli, majestatycznie płynęły po rzece

czarne i pękate barki. Leniwie sunęły z prądem

tratwy. Widać było maleńkich jak mrówki ludzi,

leżących na rudych pniach spławianych sosen lub

mozolnie popychających długimi, gnącymi się

prętami barki, po burtę zagłębione w wodzie.

Czasem senną ciszę przerywały odległe dźwięki

muzyki i niby dziecinna zabawka, mijał Wybrzeże

buńczuczny parostatek spacerowy, terkocząc swym

śmiesznym kołem i rozpryskując srebrny opar wody.

Wszystko to widać było z okien Szkoły.

[…]

W okresie, w którym wstąpiłem do Szkoły, na

parterze mieściły się pracownie prof. Miłosza

Kotarbińskiego, a w głębi pracownia rzeźbiarska

prof. Tadeusza Breyera. Na pierwszym piętrze

znajdowały się pracownie prof. Karota Tichego,

Mieczysława Kotarbińskiego i Tadeusza

Pruszkowskiego.

Prof. Józef Czajkowski prowadził wykłady z dzie-

dziny wnętrzarstwa, prof. Wojciech Jastrzębowski

uczył kompozycji brył i płaszczyzn. Tam też wykładał

liternictwo prof. Bonawentura Lenart, a prof.

Brunon Zborowski – kreślarstwo i perspektywę

malarską. Po południu profesorowie Władysław

Skoczylas i Edmund Bartłomiejczyk wykładali

grafikę.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15

Page 16: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ___________________________________________________________________________________

W amfiteatralnej auli odbywały się słynne wykłady

z historii sztuki prof. Stanisława Noakowskiego, na

które przychodziło sporo ludzi z miasta. Historię

sztuki wykładali też profesorowie Marian Lalewicz

i Lech Niemojewski. Sztukę ludową – prof. Janusz

Kłos i prof. Oskar Sosnowski.

Program Szkoły był tak pomyślany, by uczniowie

mieli możność zapoznania się ze wszystkimi

dyscyplinami plastycznymi i zdobyli umiejętność

operowania rozmaitymi materiałami. Dopiero potem

można było wybrać jakąś gałąź sztuki i w niej się

specjalizować. <<

[Włodzimierz Bartoszewicz]

„Buda na Powiślu” dzisiaj

16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Od tamtego czasu wiele się zmieniło.

Do budynku sprzed 100 laty niedawno

dobudowano modernistyczne skrzydło, co

pozwoliło na poprawienie warunków

lokalowych uczelni i umieszczenie tam

kilku wydziałów, a mianowicie:

Rzeźby, Sztuki Mediów i Scenografii,

Zarządzania Kulturą Wizualną, Konserwacji

i Restauracji Dzieł Sztuki oraz Między-

uczelnianego Instytutu Konserwacji.

Miejsce to zawsze cieszyło się dużym

zainteresowaniem.

Zdjęcie, wykonane w lipcu 2012 r.

przedstawia uczestników

„Powiślańskich spotkań Pod chmurką”

przed budynkiem ASP na Wybrzeżu

Kościuszkowskim.

(W. Bartoszewicz, 1983. „Buda na Powiślu”. PIW)

Fo

t. A

.Kli

czko

wsk

a

Page 17: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Fot. E.Wolffgram _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17

Widok z okien Uczelni dzisiaj.

Nowocześnie zaprojektowane wnętrza Uczelni

Page 18: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ___________________________________________________________________________________

Niedawno – w październiku 2018 r. obchodziliśmy jubileusz

50-lecia pracy naszego Oddziału Powiśle TPW. Nowy rok

2019 także jest dla nas rokiem jubileuszowym, co

zawdzięczamy naszej Pani Prezes Elżbiecie Wolffgram. W tym

roku mija bowiem 15 lat od czasu, gdy podjęła się

prezesowania Oddziałowi Powiśle TPW, a ponadto także w

tym roku przypada 80. Rocznica Jej Urodzin. Z tej okazji 22

stycznia odbyło się spotkanie, zainicjowane przez Panią Alinę

Bursze i Panią Cecylię Melnik, a klubie PANORAMA.

Całą uroczystość okolicznościowym wierszem, z dużym humorem opisała Pani Beata Tomecka. Oto fragment:

(…) Po pięknym p. Cecylki serdecznym Jubilatki i gości przywitaniu

I w gorących słowach znaczenia tego Jubileuszu, dla Eli, opiewaniu

Wraz z poczęstunkiem część artystyczna, piękna nastąpiła

I dwóch wspaniałych wykonawczyń artyzm uruchomiła.

Prof. Marta Gozdecka z Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie przywitała

Nas akordami pianina i pięknie znany utwór Chopina dla Jubilatki i nas zagrała,

Wspaniała aktorka dramatyczna Danuta Nagórna, nam znana, zaraz wystąpiła

I wzruszającym wierszem Porównanie Aliny Bursze z Powiśla nas uraczyła, (…)

18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Uczestniczki i organizatorki

uroczystości(od lewej):

Pani Cecylia Melnik – kierownik

Klubu Panorama,

aktorka Pani Danuta Nagórna,

Pani Alina Bursze – powiślańska

poetka,

pianistka Pani Marta Gozdecka

oraz jubilatka

Pani Elżbieta Wolffgram.

Fot. A.Kliczkowska

Page 19: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Uroczystość jubileuszowa Pani Elżbiety Wolffgram

Okazją do jubileuszu była 80. Rocznicy Urodzin pani Elżbiety Wolffgram oraz 15-lecie Jej prezesowania Oddziałowi

Powiśle Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Zarząd Oddziału Powiśle TPW zorganizował uroczystość jubileuszową

1 kwietnia 2019 r.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19

Pani Joanna Strzelecka Dyrektor

Domu Kultury Śródmieście przy

ul. Smolnej 9 użyczyła nam salę

i zapewniła pomoc swoich pracow-

ników, którzy w miły i profesjonalny

sposób pomagali nam rozwiązywać

różne problemy. Nieoceniony był

Pan Darek Sikorski, Panowie od

akustyki, Panie pracujące w bufecie

oraz inne osoby, które chętnie nam

pomagały.

Bardzo Im za to dziękujemy !!!

Fo

t. M

art

a D

erli

cka

Page 20: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ___________________________________________________________________________________

Następnie życzenia Pani Elżbiecie Wolffgram składali zaproszeni goście.

20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Uroczystość prowadziła Pani Mariola

Bujak.

Na wstępie zaprosiła wszystkich do

obejrzenia audiowizualnej prezentacji,

przedstawiającej sylwetkę Jubilatki.

Prezentację przygotowała Pani Anna

Kliczkowska z pomocą Pani Agnieszki

Hałaburdzin-Rutkowskiej.

Na uroczystości obecni byli także

Pan dr Władysław Teofil Bartoszewski

i Pani Izabela Stelmańska – zastępca

dyrektora Departamentu Kultury, Promocji

i Turystki w Urzędzie Marszałkowskim

Województwa Mazowieckiego w Warsza-

wie, którzy w imieniu Marszałka

Województwa wręczyli Pani Elżbiecie

Wolffgram medal „Pro Masovia”.

W imieniu Zarządu Głównego TPW życzenia dla

Pani Prezes złożył Zastępca Prezesa Pan Zbigniew

Sieszycki

Gratulacje i życzenia dalszej owocnej pracy Pani

Elżbieta otrzymała od byłego Prezesa Zarządu

Głównego TPW Pana prof. Lecha Królikowskiego

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Fo

t. M

art

a D

erli

cka

Fo

t. M

art

a D

erli

cka

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Page 21: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21

Zaprzyjaźnioną i wspierającą naszą działalność

od wielu lat jest instytucja WSS Społem

Śródmieście. Z-ca Przewodniczącej R.N. Pani

Alina Cacko oraz członek Zarządu Pani Danuta

Bogucka wraz z życzeniami ofiarowały

Jubilatce kosz pełen słodkich upominków.

Gratulacje i piękne życzenia złożył Pan Adam Piotr

Rutkowski - Prezes Okręgu Warszawskiego Związku

Polskich Artystów Plastyków. Podkreślił, że to wielki

zaszczyt dla Związku mieć w swoich szeregach tak

utalentowanego i uspołecznionego członka.

Pani Joanna Strzelecka, Dyrektor Domu Kultury wraz

z bukietem kwiatów powiedziała kilka ciepłych słów

i wspomniała pierwsze spotkanie obu Pań przed 15 laty.

Pan Władysław Terlecki przekazał piękną,

kwitnącą azalię w swoim imieniu oraz

członków Teatru Łazienki.

Od członków Oddziału Powiśle TPW kosz pełen

żółto-czerwonych róż przekazała Pani Cecylia

Melnik wraz z Panem Pawłem Leszczyńskim

Fo

t. E

wa

Siu

da

Fot.

Ma

ciej

Ch

ojn

ow

ski

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Page 22: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

NR 47 • marzec 2019 ___________________________________________________________________________________

.

Zwieńczeniem części oficjalnej był koncert, w którym

uczestniczyli młodzi wykonawcy.

Pani Ilina Sawicka – harfistka, absolwentka i doktorantka

Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina wykonała

na harfie haczykowej (celtyckiej) kilka utworów. Na początku

były to: dwa tańce – Siciliana francuskiego kompozytora

Bernarda Andresa i walc pt. Pink Lady Pameli Wedgwood.

Następny utwór Akwarela nr 1, czyli malowanie dźwiękami

artystka dedykowała Jubilatce. Był to utwór Bernarda

Andresa, podobnie jak kolejny pt. Wanilia (z cyklu

„Przyprawy”). Na zakończenie swojego występu artystka

wykonała utwór Samuela Prata pod malowniczym tytułem

Mała Fontanna.

Kolejnym wykonawcą był altowiolista Roman Żuchowicz,

absolwent Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina,

muzyk Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus im. Jerzego

Semkowa, który wykonał Allemande i Gigue z II Suity

wiolonczelowej J.S. Bacha.

Ostatnim akcentem pięknego koncertu był występ laureatki festiwali piosenki francuskiej Pani Weroniki Ździeborskiej,

studentki I r. UW, która zaśpiewała kilka piosenek ze swojego repertuaru.

Na zakończenie zebrani goście zostali zaproszeni na jubileuszowy tort.

22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Z ciekawym repertuarem wystąpiła młodzież z Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. F. Chopina, który ma

swoją siedzibę na Powiślu przy ul. Bednarskiej. Kwartet klarnetowy, przygotowany przez Panią prof. Małgorzatę

Czachowską, w składzie: Mateusz Zieliński, Dariusz Patrykus, Katarzyna Ogorzałek i Michał Szlaga wykonał

I i III część Koncertu na 4 klarnety Georga Philippa Telemanna i Eine kleine Nachtmusik Wolfganga Amadeusza

Mozarta – w pierwszej części występu, a następnie Astora Piazzolli Libertango i Georga Gershwina Błękitną rapsodię

– w drugiej.

Pani Ilina Sawicka

Mateusz Zieliński Michał Szlaga Katarzyna Ogorzałek Dariusz Patrykus

Fo

t. E

wa

Siu

da

Fo

t. M

aci

ej C

ho

jno

wsk

i

Page 23: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Z okazji – wymienionej w tytule odbyła się 1-04-2019 r. uroczystość zorganizowana przez

Zarząd Oddziału Powiśle TPW..

Była to uroczystość niezwykła – bo niezwykłą jest sama Jubilatka.

Zachwycające w barwach i kształtach wiązanki kwiatów, którymi obdarowywano Panią

Elżbietę, koncert w wykonaniu utalentowanych, młodych artystów i dużo ciepłych,

serdecznych słów zawartych w życzeniach, kierowanych do Szacownej Jubilatki,

a na koniec pyszny, o delikatnym smaku tort, dzieło warszawskich cukierników – oto co

złożyło się na program spotkania.

Wszystkie punkty programu dopracowane w każdym szczególe. Jeśli więc chcemy

bardzo i postaramy się – to i my, Polacy potrafimy zdobyć się na perfekcję. Wątpię, czy

będzie mi jeszcze w przyszłości dane być na uroczystości zorganizowanej z taką klasą

i na takim poziomie.

A wszystko to dla PANI ELŻBIETY – widać zasłużyła sobie.

Bywałam u Pani Eli. Najczęściej zastawałam Panią obłożoną stertami przeróżnych

dokumentów, fotografii, notatek – zmęczoną i zapracowaną. A przecież była to praca

społeczna, bez wynagrodzenia, na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Warszawy.

Niekiedy stawiała Pani retoryczne pytania czy ta ogromna praca naprawdę jest komukolwiek

potrzebna, czy ma sens…

Tak Pani Elu – to wszystko ma sens i jest potrzebna Pani praca, Pani zaangażowanie

i Pani wiedza. Niby nie ma ludzi niezastąpionych … a jednak.

Koncerty w Zamku Ostrogskich, spacery edukacyjne dla mieszkańców Powiśla, nadanie

imienia Bohdana Grzymały-Siedleckiego bulwarowi nad Wisłą, ufundowanie tablicy dla

Anny Marii Hinel, która zginęła za tajne nauczanie, wydawanie pisma „Na Powiślu”,

wieczory poetyckie na Salezego i inne inicjatywy, które nie sposób spamiętać i wyliczyć,

a cóż dopiero wykonać.

To Pani zasługa, że umiała Pani zgromadzić wokół siebie ludzi, którzy chcieli Pani pomóc,

ale my będący blisko Pani wiemy. Że niekiedy wiał wiatr w oczy i że trzeba było przybrać

pozę osamotnionego Rejtana, przedstawianego w geście protestu na obrazie Jana Matejki.

Ale nadszedł dzień 1 kwietnia 2019 r., poniedziałek, jeden z wielu szarych, codziennych dni.

Ale dla Pani i osób Pani bliskich – to był dzień niezwykły. Bo w życiu zdarzają się też dni

świąteczne i niedziele. Są one rzadziej w kalendarzu, ale niekiedy nadchodzą.

Kiedy oddawaliśmy Pani hołd owego 1 kwietnia – chyba nie miała Pani wątpliwości, że to co

Pani, niekiedy z ogromnym wysiłkiem wykonywała bezinteresownie dla naszego miasta –

miało i ma sens. Oczywiście trzeba być idealistą o Pani wnętrzu, i sile i konsekwencji, aby

zrealizować to, co realizowała Pani.

Czy dzień 1 kwietnia przekonał Panią, że świat nie jest taki zły…, a jeszcze jeśli zakwitną

jabłonie…, które Pani dzięki swemu talentowi pięknie namaluje – to będzie można powiedzieć:

„ŚWIAT JEST PIĘKNY

LUDZIE SĄ DOBRZY

A JA JESTEM

NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECIE”

Drogiej Pani Eli –

Wiesława Dłubak-Bełdycka

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23

Page 24: Na Powiślu - srodmiescie.warszawa.pl · pani Romany Szyszko-Budyckiej Bohaterka mojego reportażu pani Romana Szyszko-Budycka mieszka na osiedlu Torwar. Z Powiślem jest związana

Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Zwycięzców 4d, 03-941 Warszawa www.promo-print.pl

Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Paweł Leszczyński

Korespondencję należy kierować na adres: TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:

http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html

Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach

Na budynku szpitala od strony ulicy

Kruczkowskiego pojawiła się tablica, która

oprócz nazwiska i zdjęcia przedstawianej

osoby, zawiera następującej treści napis:

„Przyszedł na świat w tym budynku 12

grudnia 1986 r. Tutaj było mu dane

rozpocząć wieczną tułaczkę zwaną życiem.

W trzydziestą rocznicę urodzin tabliczkę

funduje Sam Sobie”.

Fascynujące jest jednak to, że na dole

tabliczki widnieje skrót „cdn”, który, jeżeli

oznacza „ciąg dalszy nastąpi”, może

sugerować, że autor planuje dalsze urodzenia

w tym szpitalu.

Fot.

A.K

liczk

ow

ska