ziemia radomszczanska - nasz dom nr 6 (26) - czerwiec 2010

8
„CHRZEŚCIJAŃSKIE” POZDROWIENIA W niedzielę 30 maja w centrum miasta miała miejsce inscenizacja ataku podwład- nych Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” na więzienie w Ra- domsku. Była to kolejna z cyklu imprez mająca na celu gloryfi- kację „Warszyca” i jego dzia- łalności. Urząd Miasta na swo- jej stronie internetowej napisał: Widowisko okazało się bardzo atrakcyjne dla publicz- ności, licznie zgromadzonej na Placu 3 Maja. Realistyczne kostiumy z epoki, charakteryza- cja aktorów, dawne pojazdy, a przede wszystkim dynamicznie odwzorowana akcja i inten- sywna wymiana ognia pomię- dzy nacierającymi żołnierzami KWP, a broniącymi aresztu funkcjonariuszami, sprawiły, że nie sposób było bez emocji śledzić tą niewątpliwie udaną próbę rekonstrukcji wydarzeń sprzed 64 lat.” Niestety ja tej dynamicznej akcji nie dostrzegłem. Owszem huku było co niemiara. Spowo- dowało to tylko ucieczkę matek z dziećmi w obawie być może przed utratą przez nie słuchu. Jeśli chodzi o „pojazdy z epo- ki” rzucił mi się w oczy jeden. Był to wóz konny, który był nieudolnie pchany przez od- grywających żołnierzy z Kon- spiracyjnego Wojska Polskiego członków Grupy Rekonstruk- cyjnej „Barka”. „Partyzanci «Warszyca»” omal nie rozbili stojącego nieopodal radiowozu policyjnego, a następnie prawie udało im się rozjechać stojącą niedaleko publiczność. Gdy już ustawili wóz w poprzek ulicy „ukryli się” za nim i rozpoczęli ok. 15 minutowy ostrzał swoje- go kolegi, który znajdował się na balkonie muzeum i od jakie- goś czasu już udawał martwego. Miała tam również miej- sce mało patriotyczna scenka. Było to rozstrzeliwanie oficera NKWD na tle tablicy pamiątko- wej z Józefem Piłsudskim. Dość oryginalnie wyglądali przebra- ni za żołnierzy „Warszyca” członkowie „Barki” mierzący z około 4 metrów w wizerunek Marszałka. Oczywiście na stronach internetowych Miasta Radom- ska podwładni Pani Prezydent Anny Milczanowskiej nic nie wspomnieli o transparencie, którym członkowie Stowarzy- szenia ZIEMIA RADOMSZ- CZAŃSKA domagali się ujaw- nienia zbrodni dokonanych przez „Warszyca” i jego pod- władnych z KWP i zaprzesta- nia gloryfikacji tej postaci. Nie wspomnieli również o tym, iż władze miasta, którym prze- cież bliska powinna być troska o wolność słowa, wysłały funk- cjonariuszy Straży Miejskiej do osób trzymających ten transpa- rent z poleceniem by go zwinę- li. Strażnicy Miejscy po konsul- tacjach z Policją powstrzymali się jednak od interwencji, gdyż wyrażanie poglądów innych niż poglądy Pani Prezydent na szczęście nie jest jeszcze wy- kroczeniem ani przestępstwem. (ciąg dalszy na stronie 2) Anna Milczanowska krzyczy do bliźnich „Precz z komuną”. Nr 6 (26) • Miesięcznik • Czerwiec 2010 r. • ISSN 1896-1193 • Egzemplarz bezpłatny „Precz z komuną!” od Anny Milczanowskiej Zatroskana Matka Boska z odległości kilku metrów przysłuchuje się wrzaskom.

Upload: michal-jedrzejewski

Post on 29-Mar-2016

218 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Ziemia Radomszczanska - Nasz Dom Nr 6 (26) - czerwiec 2010

TRANSCRIPT

„CHRZEŚCIJAŃSKIE” POZDROWIENIA W niedzielę 30 maja w

centrum miasta miała miejsce inscenizacja ataku podwład-nych Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” na więzienie w Ra-domsku. Była to kolejna z cyklu imprez mająca na celu gloryfi-kację „Warszyca” i jego dzia-łalności. Urząd Miasta na swo-jej stronie internetowej napisał:

„Widowisko okazało się bardzo atrakcyjne dla publicz-ności, licznie zgromadzonej na Placu 3 Maja. Realistyczne kostiumy z epoki, charakteryza-cja aktorów, dawne pojazdy, a przede wszystkim dynamicznie odwzorowana akcja i inten-sywna wymiana ognia pomię-dzy nacierającymi żołnierzami KWP, a broniącymi aresztu funkcjonariuszami, sprawiły,

że nie sposób było bez emocji śledzić tą niewątpliwie udaną próbę rekonstrukcji wydarzeń sprzed 64 lat.”

Niestety ja tej dynamicznej akcji nie dostrzegłem. Owszem huku było co niemiara. Spowo-dowało to tylko ucieczkę matek z dziećmi w obawie być może przed utratą przez nie słuchu. Jeśli chodzi o „pojazdy z epo-ki” rzucił mi się w oczy jeden. Był to wóz konny, który był nieudolnie pchany przez od-grywających żołnierzy z Kon-spiracyjnego Wojska Polskiego członków Grupy Rekonstruk-cyjnej „Barka”. „Partyzanci «Warszyca»” omal nie rozbili stojącego nieopodal radiowozu policyjnego, a następnie prawie udało im się rozjechać stojącą

niedaleko publiczność. Gdy już ustawili wóz w poprzek ulicy „ukryli się” za nim i rozpoczęli ok. 15 minutowy ostrzał swoje-go kolegi, który znajdował się na balkonie muzeum i od jakie-goś czasu już udawał martwego.

Miała tam również miej-sce mało patriotyczna scenka. Było to rozstrzeliwanie oficera NKWD na tle tablicy pamiątko-wej z Józefem Piłsudskim. Dość oryginalnie wyglądali przebra-ni za żołnierzy „Warszyca” członkowie „Barki” mierzący z około 4 metrów w wizerunek Marszałka.

Oczywiście na stronach internetowych Miasta Radom-ska podwładni Pani Prezydent Anny Milczanowskiej nic nie wspomnieli o transparencie,

którym członkowie Stowarzy-szenia ZIEMIA RADOMSZ-CZAŃSKA domagali się ujaw-nienia zbrodni dokonanych przez „Warszyca” i jego pod-władnych z KWP i zaprzesta-nia gloryfikacji tej postaci. Nie wspomnieli również o tym, iż władze miasta, którym prze-cież bliska powinna być troska o wolność słowa, wysłały funk-cjonariuszy Straży Miejskiej do osób trzymających ten transpa-rent z poleceniem by go zwinę-li. Strażnicy Miejscy po konsul-tacjach z Policją powstrzymali się jednak od interwencji, gdyż wyrażanie poglądów innych niż poglądy Pani Prezydent na szczęście nie jest jeszcze wy-kroczeniem ani przestępstwem.

(ciąg dalszy na stronie 2)

Anna Milczanowska krzyczy do bliźnich „Precz z komuną”.

N r 6 ( 2 6 ) • M i e s i ę c z n i k • C z e r w i e c 2 0 1 0 r. • I S S N 1 8 9 6 - 11 9 3 • E g z e m p l a r z b e z p ł a t n y

„Precz z komuną!”

od Anny Milczanowskiej

Zatroskana Matka Boska z odległości kilku metrów przysłuchuje się wrzaskom.

ZIEMIA RADOMSZCZAŃSKA - NASZ DOM . Miesięcznik. Wydawca: BDK ARKO, 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7; Redaktor Naczelny: Michał Jędrzejewski. Redaguje zespół. Adres Redakcji: 97-500 Radomsko, ul. Rataja 7, tel.: 044 682 65 74, tel. kom.: 0508 177 711. Skład: MJ. Druk własny. Strona internetowa: www.ziemiaradomszczanska.pl

2

(ciąg dalszy ze strony 1)

Na jednym ze zdjęć któ-re można znaleźć na www.radomsko.pl, po powięk-szeniu go można za to do-strzec kunszt pracowników radomszczańskiego magi-stratu w posługiwaniu się programami do obróbki grafiki. Treść transparentu została nieudolnie zama-zana narzędziem do roz-mywania obrazu tak, by nie dało się go odczytać.

Strony internetowe Miasta Radomska nie mówią nic też o przepełnionych kato-licką „miłością” okrzykach „Precz z komuną!” które Pani Prezydent wznosiła z placu kościoła p.w. św. Lam-berta, gdy jeden z członków Stowarzyszenia ZIEMIA R A D OM SZ CZ A Ń SK A - Arkadiusz Ciach mówił przez megafon o zbrodniach dokonywanych przez „War-szyca” i jego podwładnych.

Wznosząca okrzyki Pani Anna Milczanowska w oto-czeniu swojej świty wyglą-dała raczej nie jak Prezy-dent Miasta, lecz bardziej przypominała „kibola” w czasie meczu ze szczegól-nie znienawidzoną drużyną przeciwną. „Charyzmatycz-na” Pani Prezydent zdołała poderwać do biegu nawet członka Rady Powiatowej Prawa i Sprawiedliwości – partii będącej w opozycji do

obecnych władz miasta, by krzyczeć zgodnie „Precz z komuną!”.

Niestety tych kompromi-tujących dla Pani Prezydent wyrażeń nie odnotowała lokalna telewizja NTL w poniedziałkowym wydaniu programu informacyjnego „Kurier”. W swojej relacji z niedzielnej „szopki” przed-stawiono tylko zachwyco-nych nią radomszczan, żywo zainteresowanych odgrywa-nym przedstawieniem, ani słowem nie wspominając o występie Pani Anny Milcza-nowskiej.

Michał Jędrzejewski

W HOŁDZIE PARTYZANTOMPrzedstawiciele Stowa-

rzyszenia ZIEMIA RA-DOMSZCZAŃSKA, poprzez zapalenie znicza, oddali hołd żołnierzom ruchu oporu z gminy Wielgomłyny, któ-rzy polegli w okresie II woj-

ny światowej. Na terenie tej gminy działało wiele formacji partyzanckich wielce zasłużo-nych w walce o niepodległość Polski. Przy drodze łączącej Wielgomłyny z Krzętowem znajduje się pomnik, na któ-

rym widnieją nazwiska pole-głych partyzantów.

Pod Krzętowem miała miejsce bitwa żołnierzy Ar-mii Krajowej ze znacznymi siłami niemieckimi, w tym SS. Siły dowodzone przez

Floriana Budniaka ps. „An-drzej” zadały Niemcom po-ważne straty, które oceniono na 40 zabitych. Partyzanci stracili 3 zabitych, a dwóch zostało rannych.

Michał Jędrzejewski

„CHRZEŚCIJAŃSKIE” POZDROWIENIA od Anny Milczanowskiej

3

ECHA WIZYTY A. KWAŚNIEWSKIEGO W MASŁOWICACH W 1995 r.

Trwa kampania przed wyborami prezydenckimi zarządzonymi na dzień 20 czerwca 2010 roku. Okolicz-ności tej kampanii są inne od kampanii prezydenckiej, w której brałem udział 15 lat temu, angażując się (wraz z wieloma wspaniałymi ludź-mi) po stronie ówczesnego kandydata lewicy – Alek-sandra Kwaśniewskiego. Ta, przebiega w cieniu tra-gedii smoleńskiej oraz klę-ski powodzi jaka spadła na Polskę. Nie ma praktycznie masowych spotkań z wy-borcami, które były cechą charakterystyczną wyborów w 1995 roku. Nie ma pytań wyborców do kandydatów na owych wiecach. Nie ma wreszcie żadnej spontanicz-ności. Wszystko jest w pełni wyreżyserowane i podpo-rządkowane PR. Nad wszyst-kim czuwają zawodowcy od marketingu politycznego. To oni mówią jak kandydat ma mieć zawiązany krawat, za-piętą koszulę, jak ma i gdzie siedzieć mamusia kandydata podczas jego przemówienia. Bo on mówi do kamer – nie do mamusi.

Jest jednak coś, co w 1995 roku i w 2010 roku, jest po-dobne. Tym czymś jest zacho-wanie polskiej skrajnej pra-wicy. Znowu jest „komuna” i mityczni „MY”. Znowu są „agenci Moskwy”, „ubecja” i ”MY, PRAWDZIWI POLA-CY”. Znowu zagrożeniem jest mityczna „Moskwa”, która zabiła polskiego prezydenta i mataczy w śledztwie. Zamiast prezentacji programów wy-borczych jest prezentacja cie-kawostek ze śledztwa.

Poniżej przedstawię ob-szerne fragmenty korespon-dencji jaką, od prawicowego oszołomstwa, otrzymałem podczas prowadzenia kampa-nii wyborczej A. Kwaśniew-skiego. Na początek dzia-łalność literacka Komitetu Obrony Ojczyzny: „przesy-łam życiorys tego, którego tak wspaniale witaliście, a jedno-cześnie okryliście się hańbą

przed całą Polską. Zdradzi-liście Boga i Matkę Przenaj-świętszą, zdradziliście naj-wspanialszego Polaka obecnej doby, którego cały świat czci i szanuje i kocha, człowieka, który został dany przez Boga na ratunek świata przed pie-kłem i jego wysłannikami tj. ogłupiałymi i ciemnymi ludź-mi, zdradziliście Papieża Jana Pawła Drugiego, zdradziliście co najświętsze i najwspanial-sze co winno leżeć na sercu każdego Polaka, zhańbiliście krew męczeńską wylaną przez setki tysięcy najwspanialszych naszych braci, zdradziliście ledwo raczkującą wolną uko-chaną Ojczyznę naszą a którą wywalczył razem z milionami Lech Wałęsa, człowiek dany nam przez Boga na ratunek umęczonej Ojczyzny, czło-wiek opatrznościowy, a Wy otumanieni ciemni ludzie (…) zdradziliście to wszystko i powitaliście wysłannika pie-kieł, syna mordercy naszych patriotów-Żyda, syna enka-wudzisty, oszusta, kłamcę i złodzieja. Ludzie pochodzenia żydowskiego z przybranymi polskimi nazwiskami tak jak Kwaśniewski-Stolzman zagar-nęli (…) 4,5 miliarda dolarów i przez podstawionych agencia-ków żydowskich, przy pomocy tutejszych żydziaków, którzy pełnią funkcję w służbach bez-pieczeństwa i wywieźli (…) do Izraela. (…) pobratymcy Kwaśniewskiego, a i on sam grabią i bogacą się, a ty polski kmiotku, co masz, ogłupiały witasz go i całujesz te złodziej-skie łapy. (…) pamiętajcie, że za zdradę ziemia wasza rodzić będzie wam chwasty i osty, a przyjdzie czas, że będziecie musieli stanąć przed Tym, którego zdradziliście – przed swoim Stwórcą, który tak uko-chał świat i Was, że syna swo-jego jednorodzonego przysłał na świat, syna który życie od-

dał za całą ludzkość, za zba-wienie całego świata, a Wy co, zdradziliście Boga i Od-kupiciela, zdradziliście Mat-kę Przenajświętszą, będzie to straszny Sąd, a mogiły Wasze porosną chwastami zapo-mnienia i wzgardy. Judaszo-we plemię wypowiedzieliście się przeciw Bogu i Ojczyźnie swojej, poparliście wysłanni-ka piekła, poparliście Labudę i Sierakowską i wiele innych zdziczałych dziwek i daliście poparcie aby znów popłynę-ła rzeka niewinnie pomor-dowanych, nienarodzonych polskich dzieci, tak Wy (…) daliście na to przyzwolenie. Zdrada straszliwa to i hańba, ale i straszliwa kara, pamię-tajcie na Judasza. (…) Ojczy-zna w wielkim niebezpieczeń-stwie, imperialistyczna Rosja u naszych granic, nasz Parla-ment, rząd i ważniejsze urzędy

opanowane przez sługusów sowieckiego okupanta, przez agentów KGB. Rosja boi się panicznie NATO, dlatego robi wszystko i płaci, aby Polskę wciągnąć w dawniejsze ukła-dy. NATO boją się również rodzimi zdrajcy spod znaku SLD, PSL (…)i inni, boją się ponieważ ich sny są niespo-kojne, najbezpieczniej byłoby powrócić pod czułą opiekę Kremla. Żydokomuna opano-wała nasze życie publiczne, a kandydaci na Prezydenta, oprócz L. Wałęsy, to zdrajcy i sprzedawczyki, ich korze-nie w zbrodniczej PZPR, ich cel, opanowanie najwyższego urzędu, ale tylko i wyłącznie dla własnych i ich mocodaw-ców celów. Zbrodnicza PZPR wydała setki tysięcy wyroków śmierci na najlepszych Pola-ków.

(ciąg dalszy na stronie 4)

„A mogiły Wasze porosną chwastami zapomnienia i wzgardy”

4

(ciąg dalszy na stronie 4)

(…) Żydokomuna atakuje, opluwa, Kwaśniewski – Żyd, Kuroń – obleśny pijaczyna i Żyd, były wierny sługus Stalina, Gronkiewicz-Waltz specjalnie podstawiona Żydóweczka dla zdezorientowania społeczeń-stwa, kozioł estradowy Pietrzak – Żyd i wielu innych, Pawlak wierny zausznik PZPR – obec-nie SLD (…). Rodacy nie dajmy się otumanić, bądźcie ostroż-ni, cała ta plejada zdrajców jest zasilana z jednego źródła i dmucha w jedną żydokomu-chowską trąbę(…) Bohaterska „Solidarność” idzie razem z Wałęsą, uczciwi i prawdziwi Polacy jednoczą się, gdy za-grożona jest ukochana Matka Ojczyzna nasza. Idą razem aby jak kiedyś dobić czerwonego potwora (…). Odetchnie wtedy Ojczyzna i my, ponieważ zosta-nie usunięta straszliwa zaraza żydokomuna z jej ciała i wtedy będziemy mogli iść ku lepszej przyszłości i nareszcie będzie-my wolnym krajem. Zostanie rozgoniona żydokomuna i zbio-rowisko zdrajców i konfidentów KGB jakie opanowało nasz Par-lament, a pierwsza uchwała już czystego parlamentu to uznanie PZPR i jej zbrojnego ramienia

UB jako organizacje zbrodni-cze. Co ważniejszych jej człon-ków, a zwłaszcza morderców oddać pod sądy, ale niezawisłe, a nie kolesiów jak to jest obec-nie, oczyszczenie sądownictwa, prokuratury, policji i innych urzędów ze zdrajów i sługusów czerwonego faszyzmu (…) za-kaz dożywotniego poełnienia funkcji kierowniczych, tak pań-stwowych jak i prywatnych (…) cofnięcie obywatelom obcego pochodzenia polskich nazwisk, które otrzymali od śmiertelnego wroga naszej Ojczyzny – Stali-na, aby skuteczniej mogli grabić nasz kraj. Obywatele ci mogą żyć wśród nas ale pod własnymi nazwiskami jako mniejszość na-rodowa. Gdybyśmy, co Nie daj Boże, przez głupotę rodaków przegrali wybory, to w krótkim czasie powtórzy się Czeczenia, a świat powie „to wewnętrzna sprawa Rosji” (…). Pomimo wielkiego zagrożenia bądźmy dobrej myśli i wierzmy, że Pola-cy potrafią odróżnić ziarno od plew. Szczęść Boże.”

Na antenie Radia WAWa dało się usłyszeć Pana Wie-sława Wiernickiego, który 10 listopada 1995 roku wygłosił swój felieton pod znamiennym tytułem „Oszołomy z Masło-

wic”. Mówił wtedy tak: „Różne są opinie o wynikach wyborów prezydenckich w pierwszej turze. Jedni twierdzą, że gło-sujący na Aleksandra Kwa-śniewskiego popełnili zbiorowe samobójstwo (bo jak pogodzić obecne czasy z ewentualnym powrotem do władzy najak-tywniejszych działaczy PZPR), inni, pamiętający dobrze lata PRL uważają, że kilkumiliono-wy elektorat Kwaśniewskiego to po prostu ludzie, którzy dali się nabrać nie tylko na niewin-ne, że aż wstyd, oczy pana Olka, ale nabrali się także na czcze hasła szefowej jego sztabu wy-borczego, do niedawna wice-ministrowej obrony narodowej, pani Waniek. Jest także część elektoratu Kwaśniewskiego, dość pokaźna, która nie słucha-ła haseł, nie patrzyła na oczy pana Olka, tylko pamiętała o tym, jak to za peerelu można było bardzo dobrze żyć nic nie robiąc (…). Taka właśnie część elektoratu – lenie, kombinato-rzy, cwaniacy, tysiące sekre-tarzy zakładowych organizacji PZPR, którzy otrzymywali wy-nagrodzenie z normalnego za-kładowego funduszu płac – sta-nowiło teraz zaplecze wyborcze SLD – owskiego kandydata na

Prezydenta Rzeczypospolitej. To oni między innymi marzyli i marzą o karierze politycznej Kwaśniewskiego i innych po-staci komunistycznych, którzy za cenę ich wielbiciela przy-mykaliby oczy na złodziejstwa i machloje (…). Przez 50 lat wy-chowywali się młodzi ludzie na haśle >wszystko jest nasze więc bierzmy< (…). Władcy przecież też kradli. Pewna część elek-toratu Kwaśniewskiego to ich dzieci, wnuki, koledzy partyj-ni. Na nich komuniści jeszcze przez jakiś czas mogą spokojnie liczyć. To są te „tabory”, które się za Kwaśniewskim ciągną. Wielu przypuszczało, kiedy sto-łeczne gazety opublikowały, że A. Kwaśniewski wraz z żoną po-siadają większą ilość akcji fir-my ubezpieczeniowej „Polisa”, że w rankingu przedwyborczym szanse Kwaśniewskiego spadną (…). Stało się jednak odwrotnie. Procenty jego szans wzrosły w wyborach w pierwszej tu-rze. Czyżby „tabory ciągnące za Kwaśniewskim uznały, że takie postępowanie jest war-te pochwały i uznania? To nie wszystkich opanował amok spośród tych, którzy głosowali na Kwaśniewskiego. Inni, któ-rzy oddali na niego swój głos, zrobili to z wyrachowania. Część głosujących nań można nazwać oszołomami, ludźmi, którymi kierowało coś, czego sami nie potrafią uzasadnić. Na przykład mieszkańcy małych miast czy wsi. Bowiem to oni najbardziej może ucierpieli za czasów komuny. Być może była tych oszołomów nawet spora liczba. Uznać to teraz można za poważny epizod w naszym ży-ciu politycznym, jednak za kilka lat, gdy oszołomy jak na przy-kład chłopi z Masłowic przyjdą po rozum do głowy, zorientują się o co Polakom chodzi i zmie-nią zdanie. Wydaje się, że u schyłku 1995 roku objawiło się apogeum polityczne Kwaśniew-skiego. Podobnie było z Tymiń-skim. Po kilku miesiącach nikt nie zwrócił na niego uwagi. Kwaśniewski może nie być już godnym uwagi nawet za kilka-naście dni.”

ECHA WIZYTY A. KWAŚNIEWSKIEGO

Masłowice - 17 września 1995 r.. „zdrajcy Ojczyzny”, „agenci KGB”, „sługusy Moskwy”. Stoją od lewej: autor, Mieczysław Gaik, Aleksander Kwaśniewski.

5

Dwa dni później bo 12 li-stopada 1995 roku nieznana mi dama z Łodzi o nazwisku Halina Wojtasik, dała upust swoim poglądom politycznym i określiła je na pocztówce, którą przesłała do Urzędu Gminy w Masłowicach. Pani Halina nie miała o nas najlepszego zda-nia i nawymyślała nam okrut-nie. Pisała tak: „Wstyd i hańba dla całej Gminy Masłowice, z której się wywodzę, popie-rającej utrwalacza komuny – Kwaśniewskiego – Stolzmana (Dziennik TV z dnia 8 listopa-da 95). Czy zapomnieliście cza-sy PRL-u? Czy zapomnieliście czasy upodlenia? Czy zapo-mnieliście puste półki? Czy…? Kwaśniewski nie jest Polakiem lecz Żydem z pochodzenia. Czy nie zadaliście sobie pytania, skąd tak ogromne pieniądze miała żona Kwaśniewskiego na zakup akcji „Polisy”? POLAK GŁOSUJE NA POLAKA. Gdzie Wasz honor? Macie jeszcze czas na rehabilitację. Ocknijcie się! Halina Wojtasik z rodziną. Łódź. 12.11.1995”

Była też i poezja. Autor nie podpisał się z imienia i nazwi-ska, a użył pseudonimu – Ka-sandra. „Czyżbyście naprawdę sprzedali się sowieckiej ide-ologii? Gdzie Wasza godność i patriotyzm, czy takie wnioski wyciągnęliście z lekcji historii? Opamiętajcie się. Chłop pol-ski był zawsze wierny Bogu i Ojczyźnie. Dla przypomnienia posyłam Wam wiersz. Choćby z Tobą Chryste Panie, pogar-dzały wszystkie ludy. To na polskim zawsze łanie chłop Ci skłoni się jak wprzódy. Chłop postawi Bożą Mękę u wrót wio-ski na rozstaju. Byś wyciągnął Jezu rękę i włodarzył w naszym kraju. Szczęść Boże i do przo-du jak mówią wielcy patrioci w naszym kraju! Alleluja! Alleluja nie głosować na Kwasa zbója. Oddać głos na Prezydenta za to chwała niepojęta! Bo Wa-łęsa szef narodu wyprowadzi nas ze smrodu w który wleźli komuniści, a więc prawda nam się ziści, komuch złodziej i ban-dyta nie dostanie już koryta, bo przez te 45 lat razem z Ro-

sją kradł, pił, jadł. Teraz basta! Czołem, cześć! Naród pragnie trochę jeść. Więc głosujcie na Polaka, bo to wola Boża taka!!! KASANDRA.”

Po wyborach prezydenc-kich w 1995 roku i sukcesach osiągniętych przez Aleksandra Kwaśniewskiego na terenie obecnego Powiatu Radomsz-czańskiego (wtedy nie było jeszcze powiatów) prawica postanowiła ukarać Gminę Masłowice, w której kandydat ten gościł dwa razy gromadząc na wiecach tysiące ludzi i co ważniejsze wygrał w obydwu turach wyborów. Do tego celu posłużył Bank Spółdzielczy w Masłowicach. Ekspedycję karną zorganizował i przepro-wadził Narodowy Bank Pol-ski na którego czele stała Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ta wybitna demokratka za-wiesiła po prostu działalność Banku Spółdzielczego w dniu 13 lutego 1996 roku blokując m.in. pieniądze za sprzedane przez rolników mleko, fun-dusz oświatowy, budżet gmi-ny, oszczędności ponad tysiąca rolników oraz środki miejsco-wych przedsiębiorców. Wy-buchł wtedy trzymiesięczny strajk w którym było mi dane uczestniczyć. O pomoc w za-istniałej sytuacji zwróciłem się do Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Pan Prezy-dent pomocy takiej udzielił, co w efekcie doprowadziło do sy-tuacji, że nikt nie stracił nawet jednej złotówki. Tę tragedię związaną z bankiem też roz-grywała na swoją modłę miej-scowa prawica. Oto fragmenty listu otwartego do mieszkań-ców gminy Masłowice sy-gnowanego przez Stronnic-two Narodowe OJCZYZNA. „Przysłowia są mądrością na-rodów, jeżeli o Polaków cho-dzi to jest m.in. takie: >mądry Polak po szkodzie< - czy aby na pewno? Jeśli chodzi o spo-łeczność chłopską Gminy Ma-słowice – z pewnością nie! To co obecnie dzieje się w Waszej Gminie, jest jakby tego nama-calnym dowodem. Publikatory nagłaśniają sprawę gminnego

banku i można jawnie w nich wyczytać chocholi śmiech – „miałeś chamie złoty róg, ostał Ci się jeno sznur” – to słowa z „Wesela” Wyspiańskiego, ale jakże trafnie oddające to co w ostatnich wyborach uczynili-ście własną ręką. Żenujaca na-prawdę była relacja z pobytu p. Kwaśniewskiego w Waszej gminie, to wasze poddańcze oddawanie się w niewole post-komuny, Wy niemal jak bożka całowaliście go w ręką. Na co Wy wtedy liczyliście? … na rzetelność człowieka mają-cego za nic prawdę, morale, wartości chrześcijańskie? To Wy już żadnego honoru nie macie?... Tyle lat draństwa, ciemiężenia i oszukiwania na-rodu polskiego przez sługusów Moskwy. Gdybyście mniej słu-chali ogłupiającej telewizji, a więcej czytali gazet, które nie kłamią, nie plują na Polaków – katolików (Niedziela, Tygodnik Solidarność, Słowo – Dziennik Katolicki, a przede wszystkim słuchali katolickiego Radia Maryja), Polska byłaby w in-

nym miejscu. Obudźcie się Ma-słowiczanki i na kolanach…..ale do konfesjonału za sprze-danie wiary Ojców naszych, za sprzedanie Polski, za sprze-niewierzenie się Ewangelii. Sługusy Moskwy rządzą kra-jem…czy Wy tego nie widzicie na miły Bóg. Wartości chrze-ścijańskie już raz sprzedali-ście oddając głos na ateistę i kto wie czy ten Wasz czyn nie okupiliście utratą pieniędzy w gminnym banku. Przebudźcie się, zróbcie rachunek sumienia i więcej nie obrażajcie się na prawdziwych Polaków. Polska będzie z Bogiem i Maryją albo wcale jej nie będzie.”

To na razie tyle. Minęło 15 lat, a słyszymy te same zwroty, te same hasła. Ciekaw jestem ilu z autorów zamieszczonych wyżej tekstów gotowych było podejść do Aleksandra Kwa-śniewskiego, po dwóch kaden-cjach jego prezydentury, jak również do jego wyborców i powiedzieć słowo „przepra-szam”.

Arkadiusz Ciach

W MASŁOWICACH W 1995 r.

6

Poniżej publikujemy fragmenty pierwszej części „ZAPISKÓW BIOGRA-FICZNYCH” Bolesława Hanicza – Boruty, więźnia politycznego okresu międzywojennego i czasów PRL, legendarnego partyzanta, bezpośredniego wykonawcy wyroku śmierci na kacie Radomska – szefie żandarmerii Deh-nie, uczestnika największej bitwy partyzanckiej II wojny światowej na Ziemi Radomszczańskiej – Bitwy pod Ewiną, dowódcy III Brygady Armii Ludowej – zgrupowania partyzanckiego operującego na naszym terenie.

BOLESŁAW HANICZ - BORUTA

Po południu usiadłszy so-bie na najwyższej żerdzi, pod wpływem różnych wydarzeń rodzinnych, zaczęły mi przy-chodzić różne myśli do głowy – między innymi fakt przyjścia na świat nowej dziewczynki, siostrzyczki. Myślałem więc – ja urodziłem się lat temu kil-ka i 11 września ukończyłem 10 lat, przed paroma dniami, /to znaczy - 11 września było nas troje dzieci, a tu 16 wrze-śnia i jest nas już czworo, bądź tu mądrym …, niech to cholera …, jak to jest na tym świecie? Czesia początkowo ochrzczona była w domu wodą bo wszy-scy myśleli, że zaraz umrze…/ a kiedy ja dożyję do 30 lat, to ona osiągnie lat 20. Jestem więc – cały czas kalkuluję – starszy od niej o całe 10 lat. To dużo, tak mi się wówczas wydawało. Czy ja dożyję 20 lat a Czesia do 10 lat? … skoro ona już w pierwszym roku taka słaba, a właściwie w pierwszym dniu. Szkoda by było gdyby umarła –myślałem – jaka też będzie za 10 lat. Albo ja jak będę mieć 20 lat, co będę robił, gdzie będę mieszkał? No zobaczymy Bo-lek! Toś ty jeszcze tu! … A kto krowy wypędzi co? Ja ci tu dam medytację! Szybko, oszo-łomiony, jak ze snu zerwałem się z płotu na równe nogi i raz dwa porzuciłem rzeczywiście te „filozoficzne medytacje” i zabrałem się do swoich real-nych obowiązków. Wieś Wy-mysłówek była przeważnie na gruntach piaszczystych, a nie-wielkie obszary łąk i działki uprawne za stodołami mieści-ły się w terenach podmokłych, iłowatych. W całej wsi można było wyróżnić zaledwie kilku gospodarzy zamożniejszych, bo w ogromnej swej większo-

ści jej mieszkańcy stanowili tak zwaną biedotę wiejską. Biedota wiejska w czasach nor-malnych zatrudniała się w mie-ście w miejscowym przemyśle metalowym, w warsztatach rzemieślniczych, w przemyśle meblarskim, wyjeżdżała na ro-boty rolne do Niemiec w porze letniej i takie tam… Wszystko to się jednak skończyło auto-matycznie z chwilą wybuchu wojny. Stąd też prawie w każ-dej rodzinie doskwierał głód i panował niedostatek. Ludzie w różny sposób sobie radzili, jed-ni żyli z lasu, inni szukali in-nych źródeł zarobku ze sprze-daży koszyków, grabi, młocki u bogatych gospodarzy itp. O opał jak i o inne zaopatrzenie było także trudno. Jedyne źró-dło skąd można było czerpać opał był oczywiście las. Rzecz jednak w tym, iż miasto nie pozwalało korzystać z lasu. Nie wolno było łamać w lesie suchych gałęzi na opał, mchu rwać na podściółkę, grabić igli-wa (ściółki). Jednym słowem w zasadzie wejście do lasu było kategorycznie zabronione. Je-żeli pomimo to ludziska jakoś zdobywali drzewo na opał – węgla nie znano – to odbywa-ło się to w sposób nielegalny , nieprawny, w ukryciu przed gajowymi, którzy jak złe duchy węszyli i krążyli wyszukując swoje ofiary, choćby spod zie-mi. Byli oni wtedy istną plagą biednej ludności. W związku z tym dochodziło bardzo czę-sto między ludnością wiejską a władzami miasta do licz-nych starć, awantur, bijatyk i innych incydentów. Najgorsze z tego, to było to, że przecież polscy przedstawiciele władz miejskich podchodzili do tych spraw, jak na czas wojny z całą

surowością prawa okupacyjne-go. Nakładali na winnych duże mandaty i nie rzadko więzili ich. Obok lasów miejskich za-rządzanych przez magistrat w Radomsku, rozciągały się tak-że za naszymi polami na po-łudnie od wioski – olbrzymie obszary leśne znane wszędzie pod nazwą Majoratu ( niepo-dzielne dobra ziemskie prze-chodzące drogą dziedziczenia na najstarszego syna ). Nasza ziemia uprawna, składająca się z jednolitej działki, ciągnęła się od drogi Wymysłowskiej w kierunku południowym do Majoratu na długości około 500 metrów, przedzielona od tych obszarów drogą, która biegła do Lipia i Klekotowe-go. Jakoś tak się już układało, albo, być może ze względu na nieurodzajność gleby ( nieuży-tek ), że właśnie na tej działce pod lasem najczęściej ojciec obsiewał ten kawałek ziemi łubinem, z przeznaczeniem na nasienie, na zbiór ziarna. Żyto się tam nie udawało, bo jak to ludzie mówili „brat, rodził bra-tu”. Obliczaliśmy, że działka ta obejmuje około jednego morga obszaru. Od tej działki także w kierunku odwrotnym do Majo-ratu znajdował się na naszych gruntach dość znaczny pas zie-mi nie uprawianej – piaszczy-sty nieużytek zasadzony lasem, który wynosił około półtora morga, zalesiony młodą sośni-ną. W lasach Majoratu w nie wielkiej odległości od naszych pól rozciągał się znaczny ob-szar dawnego wyrębu, na któ-rym dość gęsto rozsiane były i czerniły się dookoła niewykar-czowane, suche i rdzenne pnie po wyciętych drzewach. Pnie te po wydobyciu ich z ziemi mogły stanowić bardzo cenny

materiał opałowy – jednakże wymagało to dużego wysiłku fizycznego rąk i ciężkiej mo-zolnej pracy zanim udało się osiągnąć pożądany skutek. Ad-ministracja leśna Majoratu nie czyniła z tego powodu żadnych represji i nie podejmowała ja-kichś wrogich kroków w sto-sunku do osób, które rzetelnie zajmowały się karczowaniem pni, nie czyniącym innej szko-dy w uprawach leśnych, lecz nawet przeciwnie – zachęcała do takiej pracy, nie pobierając z tego tytułu żadnych opłat. Z braku opału zwłaszcza, że nadchodziła zima po zakoń-czeniu jesiennych prac w polu rodzice i ja uzbrojeni w odpo-wiednie narzędzia, takie jak szpadel, kilof, grace i siekiery oraz piłę, zaraz pośniadaniu ciągnęliśmy własnym tabo-rem, a mianowicie taczkę jed-nokołową prowadzoną przez mamę naszą miedzą w górę do Majoratu. Zwykle maszerowa-liśmy gęsiego: ojciec pierwszy otwierał pochód z rękami w kieszeniach i papierosem w ustach, za nim mama prowa-dziła trzymając obiema ręka-mi drewniane uchwyty taczki, która w czasie jazdy niemiło-siernie kwiczała i zgrzytała, że aż w głowie trzeszczało od skowytu – od dawna nie sma-rowana, a ja szedłem na ostat-ku, albo zmieniałem mamę przy taczce, wtedy znów mama wlokła się ostatnia. Ojciec mój, jak większość rzemieślników uważał się za coś wyższego od przeciętnego człowieka i dlate-go uznawał, iż nie przystoi dla niego ciągnąć się granicą polną z taczką na oczach wielu ludzi.

W kolejnym numerze „Ziemi Radomszczańskiej - Nasz Dom” opublikujemy następny odcinek.

7

Józef Fudala urodził się 1 lutego 1911 roku w Popielar-ni, Gmina Wielgomłyny. Po-chodząc z rodziny chłopskiej, znał doskonale sytuację na wsi polskiej okresu międzywojen-nego. Działalność swą w ruchu ludowym rozpoczął przed dru-gą wojną światową na terenie gminy Wielgomłyny. Należy do Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici” i Stronnictwa Ludowe-go, gdzie współpracuje z taki-mi ludowcami, jak Jan Kulka czy Stanisław Aleksandrowicz. Uczestniczy w zjazdach i wie-cach ludowych oraz strajkach chłopskich, których nasilenie w Polsce przypada na lata 1932-1933 i 1936-1937. Powołany w sierpniu 1939 roku do służby wojskowej, bierze udział w kam-panii wrześniowej. Udaje mu się uniknąć niemieckiej niewoli i w końcu października wraca do rodzinnej wsi – Popielarni.

Niespokojny charakter nie pozwala Fudali przeczekać okresu okupacji z założonymi rękami – rozpoczyna działal-ność konspiracyjną. Otrzy-many pseudonim „Szczupak”, odzwierciedla nie tylko jego wygląd zewnętrzny (szczupły, wysoki blondyn), ale i niezwy-kłą ruchliwość. Zrazu wstępuje do Związku Walki Zbrojnej – poprzedniczki Armii Krajowej (…). Jednak po jakimś czasie (przyp. red) zaczyna wraz z innymi działaczami ludowymi (m.in. Janem Kulką i Bolesła-wem Prudło) organizować Straż Chłopską, a potem Bataliony Chłopskie na terenie Powiatu Radomszczańskiego. Zosta-je Komendantem Gminnym w Wielgomłynach, a następnie Zastępcą Komendanta na Powiat Radomszczański .

Aby ułatwić sobie dzia-łalność konspiracyjną Fudala podejmuje pracę w spółdzielni „Wytrwałość” w Niedośpielinie. Jako prezes spółdzielni może teraz bez ściągania na siebie po-dejrzenia swobodnie poruszać się po terenie powiatu radomsz-czańskiego, co stwarza dogod-ne warunki do nawiązywania i utrzymywania kontaktów z innymi działaczami konspira-cyjnymi.

W październiku 1943 roku przedstawiciele ruchu ludowego

z Powiatu Radomszczańskie-go: Józef Fudala, Błażej Dana i Aleksander Ostałowski na kon-ferencji z przedstawicielami Komitetu Okręgowego Polskiej Partii Robotniczej wyrazili zgodę na nawiązanie bliższej współpracy politycznej między ruchem ludowym a PPR. Współ-praca ta miała polegać m.in. na wzajemnej wymianie konspira-

cyjnej literatury, nawiązywaniu kontaktów na szczeblach gmin i gromad, na wspólnym demasko-waniu…postępowania… głów-nie Narodowych Sił Zbrojnych.

Gdy na krajowym zjeździe przedstawicieli Stronnictwa Lu-dowego w Warszawie w dniu 21 lutego 1944 roku powstało ugrupowanie SL „Wola Ludu” (…) jednym z pierwszych jego członków na terenie Powiatu Ra-domszczańskiego został Fudala. On też podpisuje pismo z dnia 9 maja 1944 roku, jakie wysłali ludowcy radomszczańskiej or-ganizacji do ludowców Powiatu Włoszczowskiego, w którym za-warta była propozycja zwołania wspólnej konferencji działaczy ludowych w celu rozważenia

sprawy połączenia Batalionów Chłopskich z Armią Ludową.

Między innymi jego zasłu-gą jest fakt, że wiosną i w lecie 1944 roku część oddziałów BCH w powiatach: radomszczańskim i włoszczowskim weszła na za-sadach autonomicznych w skład AL. Kiedy 30 lipca 1944 roku odbywała się w gajówce w Oj-rzeniu pierwsza sesja Łódzkiej

Wojewódzkiej Rady Narodowej (…) wśród 27 uczestników po-siedzenia odnajdujemy nazwisko Józefa Fudali.

„W mieszkaniu naszym w Popielarni – wspomina żona Fu-dali – odbywały się często zebra-nia i odprawy polityczne i par-tyzanckie. Przechowywaliśmy chorych i rannych partyzantów, pomagaliśmy jeńcom radzieckim zbiegłym z niewoli. Ponieważ mąż mój utrzymywał kontakty z Armią Ludową, w której wal-czyli także partyzanci radzieccy, dlatego też przebywał u nas bo-haterski oficer >Jasza< - Jakow Salnikow, major >Gora< - Mi-chał Głumow i inni.”

16 sierpnia 1944 roku w le-sie zwanym Zacisze, leżącym

blisko wsi Wola Kuźniewska, Popielarnia i Odrowąż, odbył się zjazd partyzancki. Uczestni-czyło w nim około 300 żołnie-rzy BCH. Fudala (…) wygłosił przemówienie do zebranych, w którym zaakcentował koniecz-ność współdziałania wszystkich partyzantów w celu prowadzenia dalszej skutecznej walki z oku-pantem i (…) Narodowymi Siła-mi Zbrojnymi. Następnie prze-prowadzono szkolenie polityczne i bojowe.

Za czynną i wszechstronną działalność konspiracyjną, Fuda-la był poszukiwany przez policję i prześladowany przez członków NSZ, którzy wszelkimi sposoba-mi starali się zlikwidować dzia-łalność polskiego postępowego podziemia. Często więc Fudala musiał zmieniać miejsce swego pobytu i ukrywać się.

Aż wreszcie nadeszło wyma-rzone i wywalczone wyzwolenie (…). Fudala nadal pracuje aktyw-nie. Jest w dalszym ciągu człon-kiem Wojewódzkiej Rady Naro-dowej w Łodzi (…). Jednocześnie pełni funkcję Sekretarza Zarzą-du Powiatowego Stronnictwa Ludowego w Radomsku. Bierze udział w obchodach pierwszego po wyzwoleniu Święta 1 Maja i Święta Ludowego w powiato-wym Radomsku.

W dniu 30 maja 1945 roku uczestniczy w drugim legalnym posiedzeniu WRN w Łodzi. Pod-czas przerwy w obradach wycho-dzi z kilkoma uczestnikami sesji z budynku na zewnątrz, aby ode-tchnąć wiosennym powietrzem i nacieszyć się majowym słońcem. Wtem otrzymuje niespodziewa-nie postrzał w bok. Ma to miejsce około godziny 15. Śmiertelnie ranny Fudala zostaje umieszczo-ny w jednym z łódzkich szpitali, gdzie umiera nazajutrz 31 maja około godziny 7 rano. Tak z rąk nieznanego oprawcy (…) podzie-mia padł jeden z najaktywniej-szych działaczy ludowych Ziemi Łódzkiej.

Henryk Szubert

PS. Powyższy tekst stano-wi fragment opracowania za-tytułowanenego „Za Ojczyznę i Lud”, wydanego w 1973 roku, staraniem Komitetu Woje-wódzkiego Polskiej Zjednoczo-nej Partii Robotniczej w Łodzi.

JÓZEF FUDALA PS. „SZCZUPAK”