bizme nr. 14, luty 2013

17
TEKLA+ numer 14 / luty 2013

Upload: bartosz-janik

Post on 28-Mar-2016

220 views

Category:

Documents


2 download

DESCRIPTION

Pismo kierujemy do studentów, doktorantów oraz pracowników naukowych zainteresowanych komercjalizacją swojej wiedzy.

TRANSCRIPT

Page 1: BIZME nr. 14, luty 2013

TEKLA+numer 14 / luty 2013

Page 2: BIZME nr. 14, luty 2013

SpiS Treści

Japońska precyzja w nauce 3

XFEL i POLFEL 7

Chłodna nauka 9

Polskie wynalazki: Pionierzy sprzed wieków 14

Cykl publikacji Bizme został przygotowany w ramach projektu TEKLA PLUS Przedsiębiorczość akademicka – II edycja. Nasze pismo kieru-jemy do mazowieckich studentów, doktorantów oraz pracowników na-ukowych zainterosowanych komercjalizacją swojej wiedzy. Zachęca-my także do korzystania z naszego portalu www.teklaplus.pl z którego można pobrać praktyczne poradniki w formie e-booków oraz posłuchać wywiadów z naszymi gośćmi.

Page 3: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 3

Japoński system edukacyjny jest jednym z najostrzejszych na świecie. Dla każdego obywatela uzyskanie gruntownej edukacji stanowi punkt honoru i jest pierwszym krokiem do rozwoju zawodowego i budowania kariery. Co ciekawe sami Japończycy określają się mianem „społe-czeństwa edukacji”.

Paweł Olszewski

Japońska nauka z  biegiem lat przechodziła znaczące przeobrażenia. Unowocześniono ją, otwarto na zagranicznych wykładowców i  co z  pewnością ucieszyło uczniów i  studentów, skrócono tydzień nauki do z 6 do 5 dni.

Jedność

Jednak pomimo tego japońskiemu systemowi edukacji często zarzuca się, że tłumi indywidu-alność i  przebojowość, stawiając na działanie

JapońSka precyzJa w nauce

Foto

Cho

bi C

apet

a (s

xc.h

u)

Page 4: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 4

grupowe i  całkowitą jednolitość. Na każdym z etapów edukacji – począwszy od przedszkola, Japończycy muszą zdawać testy wstępne, które decydują o przyjęciu lub odrzuceniu kandydata. Powoduje to, iż nawet bardzo małe dzieci po-święcają większość czasu na naukę. Powszech-nie uważa się, że taki system wpływa negatyw-nie na Japończyków, prowadzi do niezdrowej konkurencji oraz przyczynia się do problemów na tle psychicznym. Jednak jedno jest pewne – gwarantuje, że na kolejne szczeble edukacji do-stają się najlepsi, a na uniwersytety nie uczęsz-czają osoby z przypadku.

Szkoły w  Japonii dzielą się na prywatne i  pań-stwowe. Co ciekawe większą ich część stano-

wią właśnie jednostki prywatne. Około 30 proc. szkół średnich wyższego stopnia oraz 3/4 uni-wersytetów to placówki prywatne. Niezależnie jednak od sposobu funkcjonowania jednostki naukowej, najważniejsza jest jakość kształcenia.

Ukończenie jednej z  siedmiu najlepszych ja-pońskich uczelni tzn. Uniwersytetu: Tokijskiego, Hokkaido, Tohoku, Nagoja, Kioto, Osaka, Kiusiu, daje prawie stu procentową pewność znale-zienia zatrudnienia. Firmy zakładają, że same przyuczą pracowników wszystkiego co nie-zbędne, jednak dyplom renomowanej uczelni jest pozwala na znalezienie satysfakcjonujące-go zajęcia. Szukając pracy Japończycy również muszą zdawać egzaminy. Wiele firm rekrutując pracowników przeprowadza testy wstępne.

Taka dbałość o  edukację została doceniona w Akademickim Rankingu Uniwersytetów (2012 rok). Na pięćset sklasyfikowanych tu ośrodków naukowych, Uniwersytet Tokijski znalazł się na 20. miejscu, a niewiele gorzej bo na 26. miejscu znalazł się uniwersytet z Kyoto. W całym zesta-wieniu znaleźć możemy razem 21 uniwersyte-tów (Polskę skromnie reprezentują tylko 2). Moż-na zatem założyć, że mimo wielu krytycznych uwag, japoński system jednak się sprawdza.

Dążenie do doskonałości

Dla Japończyków nie są to jednak zadowalające wyniki. Większość z  uniwersytetów nie utrzy-mała swoich rankingowych pozycji. Przyczyn tej sytuacji często dopatruje się w  rosnącym zna-czeniu innych azjatyckich uczelni, w  tym tych chińskich.

„Japońskie-mu systemowi edukacji często zarzuca się, że

tłumi indywidual-ność i przebojo-wość, stawiając na działanie gru-powe i całkowitą

jednolitość.„

Page 5: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 5

Często usłyszeć można, że mimo, iż Japonia jest państwem bardzo nowoczesnym, ale du-żej mierze wciąż pozostaje bardzo zamknięta na obcokrajowców. To twierdzenie częściowo wynika z wielowiekowej izolacji tego kraju. Jed-nak obecnie jest to raczej stereotyp powtarzany przez osoby, które nie miały bezpośredniego kontaktu z  Japończykami. Dowodem na to jest chociażby ilość stypendiów naukowych, które ja-pońskie ośrodki badawcze oferują zagranicznym studentom i pracownikom naukowym. Wspierani są studenci, którzy chcą w ramach wymiany mię-dzynarodowej spędzić jeden lub dwa semestry na wybranym japońskim uniwersytecie. Przyzna-wane jest również stypendium dla osób, które chcą podjąć naukę języka japońskiego. Jest ono przeznaczone zarówno dla studentów, naukow-ców i nauczycieli języka japońskiego.

Japońskie ministerstwo edukacji oferuje rów-nież stypendia na studia podyplomowe. Każdy student otrzymuje 152 tysiące jenów miesięcz-nie (kwota na 2009 rok), pokrywane są także koszty przelotu do i  z  Japonii oraz czesnego. Oferta skierowana jest zarówno do studentów kierunków technicznych jak i humanistycznych. Oczywiście przed wyjazdem trzeba zdać szereg egzaminów w  tym ten najważniejszy z  języka angielskiego, a  czasem również z  japońskiego. Zajęcia trwają od jednego semestru do półto-ra roku w  zależności od wybranego kierunku kształcenia.

Droga naukowa

Praca naukowa wymaga wielu wyrzeczeń i wy-trwałości. Nim osiągnie się poziom profesora

trzeba zdać wiele egzaminów i  testów. Jednak dojście na najwyższy szczebel kariery gwaran-tuje powszechny szacunek (a  to w  Japonii ma ogromne znaczenie), jak również wysokie za-robki.

System wynagradzania pracowników nauko-wych jest bardzo podobny do amerykańskie-go. Profesorowie otrzymują nawet dwukrotnie wyższe wynagrodzenie, niż początkujący pra-cownicy. Do tego oczywiście doliczyć należy zyski z udziału w konferencjach naukowych czy publikacji.

„wspierani są studenci, którzy chcą w ramach wymiany mię-dzynarodowej spędzić jeden lub dwa seme-stry na wybra-nym japońskim

uniwersytecie.„

Page 6: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 6

w Japonii, w dużej mierze stanowi o przewadze konkurencyjnej tego kraju (nie tylko w  nauce ale np. gospodarce). Również w ramach klastra przemysłowego nawiązana została współpraca pomiędzy przedsiębiorstwami, uczelniami i  in-stytucjami sektora publicznego. Podjęte wysiłki mają na celu rozwój wszystkich członków kla-stra, jak również budowanie pozycji Japonii na arenie międzynarodowej. W  ramach projektu klastra przemysłowego powstało wiele nowych przedsiębiorstw, które opierały się stworzoną wcześniej siecią współpracy. Stworzono dużo miejsc pracy – zarówno w  ramach wspomnia-nych wcześniej przedsiębiorstw, jak również na uniwersytetach.

Wybór Japonii jako miejsca do studiowania lub prowadzenia badań naukowych wydaje się sporym wyzwaniem. Przede wszystkim ze względów finansowych i geograficznych. Rów-nież występujące znaczne różnice kulturowe mogą zniechęcać niewtajemniczonych. Jeśli jednak dobrze rozważyć wszystkie pozytywy i negatywy to podróż do Japonii może okazać się świetnym krokiem do rozwoju naukowego i  budowania kariery. To tutaj mieści się wiele firm międzynarodowych i chociażby krótki staż w  jednej z  nich, może przynieść ogromne do-świadczenie.

Japonia nie jest jednak krajem dla osób, które chcą szybko i łatwo ukończyć edukację. Żyją tu ludzie, którzy wiele wymagają od siebie ale rów-nie dużo od innych. Jednak jeśli włożymy dużo pracy i staranności to w Japonii zostaniemy za to wynagrodzeni sowicie i z pewnością współmier-nie do naszych wysiłków.

Zaklastrowani

W  Japonii bardzo widoczna jest współpraca jaka zawiązała się między światem nauki a biz-nesem. Można śmiało powiedzieć, że to mutu-alizm, a  oba światy wzajemnie napędzają się. Przykładem jest wspierana przez ministerstwo gospodarki i  ministerstwo nauki „inicjatywa klastrów wiedzy”. To właśnie obecność klastrów

„profesorowie otrzymują na-

wet dwukrotnie wyższe wyna-grodzenie, niż początkujący

pracownicy. Do tego oczywiście doliczyć należy zyski z udziału

w konferencjach naukowych czy

publikacji.„

Page 7: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 7

Wartość projektu, w  który zaangażowanych jest 12 państw (w  tym Polska), to ponad mi-liard euro. Za te pieniądze powstanie urządze-nie XFEL (X-ray Free Elektron Laser) mierzące 3,4 km, które znajdzie się w podziemnym tu-nelu o  długości 5,8 km. Wkład Polski wynosi

28,8 milionów euro. Część, którą wykonała Politechnika Wrocławska, to ok. 2,5 miliona euro

Jego zadaniem będzie generowanie krótkich impulsów światła dziesiątki tysięcy razy na

XFEL – nowy laser na swobodnych elektronach powstaje w Hamburgu. Będzie pierwszym w Europie i drugim na świecie. Naukowcy wiążą z nim wielkie nadzieje na przełom w medycy-nie i energetyce. Polacy dzięki niemu przygotowują się do budowy własnego lasera.

Paweł Olszewski

XFEL i POLFELFo

to In

tera

ct Im

ages

(sxc

.hu)

Page 8: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 8

sekundę. Ich natężenie będzie miliardy razy przewyższało siłę wiązek emitowanych przez najlepsze lasery starego typu. Jednak taka moc wymaga specjalnego oprzyrządowania. Akcelerator będzie musiał pracować w tempe-raturze bliskiej zeru absolutnemu – 271 stopni Celsjusza. Odpowiednie oprzyrządowanie do utrzymywania tej temperatury dostarczyli Po-lacy.

Do czego będzie służył laser w Hamburgu? Jest to tak nowa technologia, że nie wiadomo jesz-cze w  ilu zastosowaniach znajdzie ona swój udział. Wiadomo już, że XFEL umożliwi obser-wowanie zjawisk i obiektów dotychczas niedo-stępnych dla nauki np. obserwowanie szczegó-łów przebiegu reakcji chemicznych. Dzięki temu może pomóc w  badaniach zakresu medycyny, farmakologii, chemii, materiałoznawstwa, nano-technologii, energetyki i elektroniki.

Laser XFEL to wspólne przedsięwzięcie Nie-miec, Rosji, Danii, Francji, Grecji, Węgier, Włoch, Słowacji, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii i Polski. Jego budowa rozpoczęła się w 2009 roku i ma zakończyć się sześć lat później.

Co ważne dzięki doświadczeniom z  XFEL po-dobny laser POLFEL o  mniejszej skali (400 metrów) ma szanse powstać w  naszym kraju. Polscy naukowcy zamierzają korzystać z  tych samych modułów, które będą wyprodukowa-ne dla lasera w  Niemczech. Będą jednak też różnice. Przede wszystkim będą one produ-kowały promieniowanie o  różnej długości fali i  energii – w  Hamburgu. Dlatego polski laser będzie stworzony do innych celów.

Czy POLFEL powstanie? Są na to duże szanse. Projekt został wpisany w  perspektywę finan-sową UE na lata 2014-2020. Wszystko zależy, czy jego możliwości znajdą uznanie w oczach decydentów.

akcelerator bę-dzie musiał pra-cować w tempe-raturze bliskiej zeru absolutne-mu – 271 stopni

celsjusza. odpo-wiednie oprzy-rządowanie do

utrzymywania tej temperatury do-starczyli polacy.

Page 9: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 9

Zespół z  Politechniki Wrocławskiej zaprojek-tował i  nadzorował w  przemyśle elementy do projektu XFEL (X-ray Free Elektron Laser), czyli lasera na swobodnych elektronach. Jak powstaje taki laser?

To skomplikowana historia. Przed produktem musi powstać podmiot, który go zbuduje. Laser powstaje w Niemczech, ale finansująca go orga-nizacja jest międzynarodowa. Zarejestrowano ją na prawie niemieckim, jako spółkę European

Chcemy, aby kriogenika stała się polską specyfiką w międzynarodowych projektach badaw-czych – zapewnia prof. Maciej Chorowski, dziekan Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej. Jego uczelnia brała udział w budowie międzynarodowego lasera XFEL w Hamburgu.

Paweł Olszewski

chłoDna naukaFo

to S

vile

n M

ilev

(sxc

.hu)

Page 10: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 10

XFEL GmbH. Jej specyfiką jest to, że udziały mają rządy państw członkowskich. Mogą one objąć je wprost lub wskazać agencję, która to zrobi. W  przypadku Polski jest to Narodowe Centrum Badań i  Rozwoju. Co ważne udziały mogą być przez udziałowca opłacone w gotówce lub wkła-dem rzeczowym. Polska wybrała wariant po-średni 2/3 w postaci sprzętu i 1/3 gotówka, gdyż

EXFEL musi wiele rzeczy zintegrować i  to także kosztuje.

By myśleć o  tym co możemy dać, musimy wie-dzieć co chcemy osiągnąć. Najpierw przygoto-wano szczegółowy projekt koncepcyjny lasera ze wskazaniem jego lokalizacji. Później stworzono listę cen, czyli szacowaną wartość poszczegól-nych elementów. Dopiero później stronom - po-tencjalnym udziałowcom - przedstawiana jest lista z pytaniem, jakimi elementami byliby zain-teresowani.

Ten etap w przypadku EXFEL mieliśmy w 2006-2007 roku. Polskim udziałowcem zastało Naro-dowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku. Pro-fesor Grzegorz Wrochna (dyrektor NCBJ - przyp. red.) zaproponował, żeby Politechnika Wrocław-ska podjęła się dostawy wybranych elementów systemu kriogenicznego lasera. Zdecydowaliśmy się na zgłoszenie w ramach wkładu rzeczowego linii kriogenicznej i kriostatów, ponieważ mamy dobre i  wieloletnie tradycje w  tej technologii. Politechnika Wrocławska posiadała niezbędny know-how, aby przygotować projekt tych ele-mentów, przeprowadzić odpowiednie badania i  nadzorować produkcję. Do współpracy z  Na-rodowym Centrum Badań Jądrowych przystą-pił również Instytut Fizyki Jądrowej. Specjaliści z Instytutu będą testowali elementy lasera XFEL wykorzystując zaprojektowane na Politechnice Wrocławskiej kriostaty.

Brzmi to bardzo prosto. Wybrali Państwo elementy, które Wam odpowiadały i  już? Re-prezentanci EXFEL-GmbH nie sprawdzali wa-szych możliwości?

Laser powstaje w niemczech,

ale finansująca go organizacja jest międzyna-rodowa. zareje-strowano ją na prawie niemiec-kim, jako spółkę European XFEL Gmbh. Jej spe-cyfiką jest to,

że udziały mają rządy państw

członkowskich.

Page 11: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 11

Ależ oczywiście, że weryfikowali nasze kom-petencje. Doszło do spotkań z  reprezentatami EXFEL GmbH, a  konkretnie laboratorium DESY, które jest niemieckim udziałowcem European XFEL. To na terenie DESY w chwili obecnej odby-wa się montaż lasera. Ich inżynierowie odwiedza-li nas i mieli wiele obaw. Bali się, że po raz pierw-szy będziemy budować taką instalację. Z drugiej strony mieli świadomość, że bez akceptacji pol-skiego wkładu rzeczowego nie otrzymają finan-sowania z Polski.

Jednak nie był to tylko szantaż finansowy. Obie strony musiały się tak porozumieć, żeby móc wzajemnie zaakceptować ryzyko. A  to nie było łatwe. Organizacja EXFEL GmbH ryzykowała, że w przypadku naszych kłopotów wykonawczych nie otrzyma niezbędnych dla budowy lasera elementów systemu kriogenicznego. Strona polska podjęła ryzyko finansowe. Otóż załóżmy, że wkład jest wyceniony np. na milion euro. I ta kwota odpowiada szacowanej wartości jakiegoś elementu. Możemy zgodzić się na to mówiąc: bierzemy milion euro w  zamian wysyłamy pro-dukt. Ale istnieje ryzyko, ile rzeczywiście będzie kosztował ten element. Jeżeli go w Polsce wyko-namy za 800 tys to można powiedzieć że wysyła-my im część za milion euro, a 200 tys. zostaje dla instytucji, która go wykonała. Gdyby się okazało, że niedoszacowaliśmy wartość i element kosztu-je nas dwa miliony to i tak jesteśmy zobowiązani do dostawy i objęcia w ten sposób udziałów za milion euro. To jest nasze ryzyko.

Opłaciło się, bo gdybyśmy dali samą gotówkę, to nasi zagraniczni koledzy zorganizowaliby prze-targ i skierowali pieniądze do własnych naukow-

ców z  którymi wielokrotnie współpracowali. Są w  Europie firmy, która takie instalacje jak nasza robiły do poprzednich projektów. Oczywiście po-dobnych instalacji, gdyż każda jest inna.

Udało się zbudować odpowiednią instalację. Wiele to Państwa kosztowało?

Udało się zbudować, bo mieliśmy świadomość własnych kompetencji na wczesnym etapie

Gdyby się oka-zało, że niedo-szacowaliśmy wartość i ele-ment kosztuje

nas dwa miliony to i tak jesteśmy zobowiązani do dostawy i obję-

cia w ten sposób udziałów za mi-lion euro. To jest

nasze ryzyko.

Page 12: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 12

projektowania. Nie przeszarżowaliśmy z  ofertą. Trzeba było także zaakceptować ryzyko, że zo-bowiązało się do czegoś i można mieć problem z realizacją. A to rzadkość przy pieniądzach pu-blicznych.

My mieliśmy kompetencje budowy podobnych instalacji, ale w znacznie mniejszej skali. Projekt był realizowany wg norm europejskich, niemiec-kich i pod nadzorem TUV Nord. Eksperci spraw-

dzali obliczenia, stosowane materiały, procedury montażu i  brali udział w  testach odbiorowych instalacji. To miało też swoje zalety. Jesteśmy już praktycznie obeznani z systemem norm i mamy personalne kontakty z  instytucjami notyfikują-cymi. Okazało się, że praca z nami przy budowie dużej instalacji bardzo zaawansowanej technolo-gicznie nie niesie większego ryzyka niż współpra-ca z firmą lub instytucją na Zachodzie.

Z tego wynika, że ta współpraca nie była jed-norazowa. Planują Państwo wykorzystać zdo-byte doświadczenie?

Jak najbardziej! Już przymierzamy się do pracy z  laboratorium FAIR wDarmstadt, gdzie zamie-rzamy dostarczyć podobne urządzenia, ale na znacznie większą skalę. FAIR to kompleksy akce-leratorów ciężkich jonów. Będą one badały pla-zmę kwarkowo-gluonową, zwaną kolokwialnie „zupą”. Będą tam także sprawdzane technologie medyczne np. terapie wiązką jonów.

W budowie FAIR Polska też będzie uczestniczyć na poziomie 3 proc. budżetu. A to nie jest mało, gdyż to około 30 mln euro. Na tym nie koniec. Prowadzimy też rozmowy z  ITER, organizacją międzynarodową budująca reaktor termonukle-arny we Francji, aby również tam zostały dostar-czone elementy kriogeniki z Polski.

Kriogenika wyrasta na polski hit eksportowy.

Uważam, że dobrze wpisujemy się w  politykę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Uzy-skujemy duże zrozumienie dla propozycji, żeby kriogenika stała się polską specyfiką w tych pro-

okazało się, że praca z nami przy budowie dużej instala-cji bardzo za-awansowanej

technologicznie nie niesie więk-szego ryzyka

niż współpraca z firmą lub insty-tucją na zacho-

dzie.

Page 13: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 13

jektach. Chcemy ją rozwinąć na tyle, żeby zostać europejskim dostawcą rozwiązań może nie nu-mer jeden, ale na pewno dwa lub trzy.

Czy faktycznie dużym przełomem było to, że Polska zaczęła się poważnie angażować się w europejskie badania?

Moim zdaniem tak. Jeżeli prześledzimy historię naszej obecności w dużych projektach nauko-

wych, to taką pierwszą organizacja w  której Polska stała się pełnoprawnym członkiem był CERN, czyli słynnego laboratorium w Genewie. W 1991 roku staliśmy się krajem członkowskim. Oczywiście kontakty personalne były znacznie wcześniejsze, tylko że nie miały one charak-teru instytucjonalnego. Natomiast członko-stwo nałożyło na nas obowiązek. Po pierwsze uiszczania corocznej składki. CERN o budżecie rzędu miliardów franków jest zasilany w 3 proc. z Polski. To jest dla podatnika polskiego 30 mln franków rocznie, czyli jeden frank na jednego Polaka. Dzięki temu nabraliśmy określonych uprawnień, w tym możliwość realizacji dostaw do samego laboratorium. Przy czym CERN prowadzi politykę zrównoważonych dostaw. Stara się żeby kraje dostawały proporcjonal-nie tyle zamówień ile wkładają do budżetów. A nie jest tego mało, gdyż laboratorium buduje wielkie obiekty, które wymagają wyrafinowa-nych technik mechanicznych, budowlanych i  ogromnych ilości różnego rodzaju instalacji, w dużej części o charakterze high-tech. Z ana-liz CERN wynika, że jedno euro zarobione na współpracy z  nim oznacza dla przedsiębior-stwa kilka euro w obrocie wtórnym opracowa-ną już technologią.

Dla dużej ilości firm laboratoria są pewnego ro-dzaju bramą do wyjścia na rynki globalne. Więc jak się podsumuje polskie składki do tych orga-nizacji międzynarodowych to dochodzimy do niebagatelnych kwot rzędu setek milionów euro. Naszym obowiązkiem jest to konsumować. Stąd duże środki wtórnie płynące do naszej nauki i współpracującego z nią przemysłu. Oby ta do-bra passa trwała nadal.

Jak się podsu-muje polskie

składki do tych organizacji mię-dzynarodowych to dochodzimy do niebagatel-

nych kwot rzędu setek milionów

euro.

Page 14: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 14

Erazm Witelo

Na pierwszy ogień idzie najstarszy z  nich - Erazm Witelo. Ten żyjący w XIII wieku przyrod-nik urodził się w Polsce za czasów panowania Bolesława Wstydliwego. W  połowie Polak, a  w  połowie Niemiec, studiował i  wykładał w Paryżu oraz w Padwie. Jako najwybitniejszy specjalista od optyki w swoich czasach, osiadł

na koniec w Rzymie, gdzie pod papieskim pro-tektoratem stworzył swoje najwybitniejsze dzieła.

Opisał jako pierwszy budowę oka w  sposób na tyle perfekcyjny, że stworzone przez niego podręczniki stosowane były aż do końca XVIII, czyli momentu wynalezienia silniejszych mi-kroskopów. Badał także wszelkiego rodzaju zja-

W ostatniej już odsłonie słynnych polskich wynalazców spojrzymy najdalej w głębiny naszej historii, aby poznać pionierów w średniowieczu i renesansie. Niektórzy z nich, jak dobrze wiemy, zmienili nawet historię świata.

Paweł Olszewski

poLSkie wynaLazki: pionierzy SprzeD wieków

Foto

Cal

tiva

Crea

tivid

ad (s

xc.h

u)

Page 15: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 15

wiska świetlne: rozchodzenie się i załamywania światła, a także kwestie odbicia i postrzegania przez ludzkie oko. Z jego badań korzystali m.in. Kopernik i  Kepler przy konstruowaniu swoich własnych teleskopów. Zjawiska dowiedzio-ne przez Witela zostały potem potwierdzone w  badaniach przeprowadzanych przez Issaca Newtona. Co ciekawe sam Erazm uważał się za Polaka czego dowodzi zachowana do dzisiej-szych czasów korespondencja tego średnio-wiecznego przyrodnika.

Mikołaj Kopernik

Kolejnej, w  porządku chronologicznym, posta-ci chyba nie musimy nikogo przedstawiać. To

Mikołaj Kopernik. Człowiek, który zrewolucjo-nizował spojrzenie na otaczającą nas rzeczy-wistość poprzez swoje dzieło „O Obrotach Ciał Niebieskich”. Ogłosił też teorię ekonomiczną o  wypieraniu „pieniądza dobrego” przez „gor-szy”. Stworzył też ogromną ilość instrumentów astronomicznych własnego pomysłu, które z  powodzeniem rozwijali później Galileusz czy Giordano Bruno. Mało kto jednak wie, że należy mu również przypisać autorstwo… kanapki, czy raczej koncepcji smarowania chleba masłem dla zwiększenia jego wartości odżywczych.

Spór o narodowość Kopernika był nieuniknio-ny z  uwagi na jego zasługi. Dziecko niemiec-kich mieszczan, a  jednocześnie polski obywa-tel. Ostatecznie z wielkim trudem w literaturze naukowej zwyciężyła opcja polska. Całe jego życie sugerowało, że po drodze mu raczej z Królestwem Polskim niż opcją niemiecką, któ-rą zwalczał podczas wojny krzyżacko-polskiej w pierwszej połowie XVI wieku.

Jan Heweliusz

Podobnie problematyczne przyporządko-wanie spotyka Jana Heweliusza, gdańskiego astronoma. Bez wątpienia Niemiec z  narodo-wości, a  jednocześnie Polak z  obywatelstwa. Do obu nacji zresztą się przyznawał. Bez wzglę-du na wszystko Jan Heweliusz znajdzie swoje miejsce na naszej liście. A  jest za co. Stworzył swój własny teleskop, dzięki któremu dokonał precyzyjnych pomiarów powierzchni księżyca i  wyrysował jego kartografię nadając zresztą nazwy używane do tej pory. Napisał też wiele prac na temat ruchów ciał niebieskich ze szcze-

zjawiska dowie-dzione przez

witela zostały potem potwier-

dzone w ba-daniach prze-prowadzanych przez issaca

newtona.

Page 16: BIZME nr. 14, luty 2013

bizme 16

gólnym uwzględnieniem komet. Oprócz tego zasłynął jako twórca peryskopu, najbardziej precyzyjnego wahadła swoich czasów oraz śruby mikrometrycznej bez której nie możemy wyobrazić sobie mikroskopów. Był również, co warto podkreślić, znakomitym piwowarem, a gdański browar Heweliusz istnieje do tej pory tworząc piwo według autorskiej receptury wielkiego astronoma.

Krzysztof Arciszewski i Kazimierz Siemienowicz Ostatnie dwie postacie to wybitni teoretycy i praktycy wojskowości. Specjaliści od artylerii, oblężeń oraz fortyfikacji. Mowa o  Krzysztofie Arciszewskim i jego uczniu, Kazimierzu Siemie-nowiczu. Arciszewski jako pierwszy zastosował m.in. przeprawy pontonowe do szybkiego przerzutu wojsk co stanowczo przyspieszyło poruszanie się polskich armii w  czasie rebelii Chmielnickiego. Tworzył również prace o forty-fikacjach wskazując, jaka forma murów będzie najbardziej odporna na atak artyleryjski. Było to później wielokrotnie kopiowane aż do poło-wy wieku XIX. Był też autorem zapomnianych prac na temat Indian Brazylijskich, z którymi ze-tknął się podczas wojen holenderskich, a które trafnością analizy wyprzedzały przyszłych od-krywców Amazonii o ponad 200 lat.

Natomiast Siemienowicz, który zastąpił Arci-szewskiego na stanowisku generała polskiej artylerii, stworzył rewolucyjne wręcz dzieło „Wielkiej Sztuki Artylerii Część Pierwsza”, które służyło za obowiązkowy podręcznik artyleryj-skich dla wszystkich armii Europy aż do końca

I  Wojny Światowej. Druga część podręcznika zaginęła, a  szkoda, gdyż zgodnie z  zapiskami które się zachowały, znajdowały się tam pro-jekty rakiet balistycznych, które po raz pierw-szy znalazły zastosowanie… po II Wojnie Świa-towej. Żeby jednak nie było tak różowo, na koniec warto wspomnieć że Siemienowicz był też prekursorem prac na temat broni biologicz-nej – wykorzystaniem w oblężeniach różnego rodzaju gazów i trucizn.

heweliusz był również, co war-

to podkreślić, znakomitym piwowarem,

a gdański bro-war heweliusz istnieje do tej pory tworząc piwo według

autorskiej recep-tury wielkiego

astronoma.

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

www.teklaplus.pl

ul.Wiejska 12, 00-490 Warszawa22/622-35-19, 628-21-28

Publikacja jest dystrybuowana bezpłatnie

Page 17: BIZME nr. 14, luty 2013

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

www.teklaplus.pl

ul.Wiejska 12, 00-490 Warszawa22/622-35-19, 628-21-28

Publikacja jest dystrybuowana bezpłatnie

www.teklaplus.plul. Wiejska 12, 00-490 Warszawa

22 622 35 19, 22 628 21 28

Projekt tekLA PLUS - studium przypadków

komercjalizacja wiedzy przez instytucje badawcze - zagadnienia prawne