dipol numer 2 - dodatek

16
d o d a t e k październik 2013 Kompletna biografia DONA ROSY

Upload: gladstone

Post on 10-Mar-2016

254 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Biografia Dona Rosy

TRANSCRIPT

Page 1: Dipol numer 2 - dodatek

d o d a t e kpaździernik 2013

Kompletna biografiaDONA ROSY

Page 2: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY2

Życie i czasy dona rosypoznać i zrozumieć mistrza

Od dwudziestu siedmiu lat, czyli od roz-poczęcia kariery Dona Rosy, rozrasta się

grono jego wielbicieli, uznających go za najwy-bitniejszego twórcę komiksów z postaciami fir-mowanymi przez Walt Disney Company. Jego nazwisko w środowisku fanów, również w Polsce, budzi szacunek i przywołuje dobre wspomnienia czasów dziecięcych wzruszeń. Don Rosa, mimo ogromnej skromności stał się przedmiotem wie-lu tekstów analizujących jego dzieła oraz filmu dokumentalnego. W bieżącym roku odwiedzi Polskę podczas XXIV Międzynarodowego Festi-walu Komiksu i Gier w Łodzi. Z tej okazji, po-stanowiliśmy podjąć próbę przybliżenia sylwetki najbardziej rozpoznawalnego w naszym kraju disneyowskiego komiksiarza, poprzez artykuł streszczający historię jego życia ze szczególnym naciskiem na lata spędzone na aktywności twór-czej.

Dwudziesty dziewiąty czerwca 1951 roku w Louisville w stanie Kentucky nie był typowym, pogodnym dniem letniej pory w tych okolicach. Średnia temperatura wynosiła 24°C, przelotnie padał deszcz, a około siódmej po południu za-częło grzmieć. Żadne znaki na niebie i ziemi nie zwiastowały, że właśnie tego dnia, w tym mieście

na świat przyjdzie przyszła sława. Tak się jed-nak stało. Urodził się Gioacchino „Keno” Hugo Don Rosa, drugie dziecko Hugo Rosy i Chilisti-ny zd. Titiano. Swoje pierwsze imię odziedziczył po dziadku, włoskim imigrancie, który założył w USA firmę Keno Rosa Company specjalizują-cą się w kafelkarstwie, wyrobach marmurowych i posadzkach.

Pierwszą osobą, która zainspirowała zaanga-żowanie się Dona w świat komiksu była jego, starsza o jedenaście lat, siostra Deanna. Posia-dała ona kolekcję starszych czasopism z komik-sami, w tym rzecz jasna disneyowskimi. Zbiór tych skarbów stał się w krótkim czasie nieod-łączną częścią życia dziecka. Mały Don znajdo-wał przyjemność w opowiadaniu własnych hi-storyjek na papierze. W niezapisanych księgach rachunkowych, jakie przynosił do domu ojciec, rysował własne opowiastki obrazkowe z prostymi rysunkami, zwykle zapożyczając lub modyfiku-jąc wątki i postacie ze znanych mu opowieści. Te niezwykłe, w tym wieku, próby twórcze bez wąt-pienia rozwinęły się dzięki lekturze komiksów.

Komiksy Disneya w USA osiągały rekordy sprzedaży w latach pięćdziesiątych XX stulecia. Flagowe czasopismo, stworzone w 1940 r. Walt Disney’s Comics and Stories stanowiło zbiorek krótszych historyjek o gagowym charakterze. Dłuższe, przygodowe komiksy były drukowane na łamach jednozeszytowych Four Color Comics,

Don Rosa w 2010r.

FOTO

: Håv

ard

Fers

Tad

Pluto w sklepie - pierwsza historyjka Dona Rosy, ok. 1956r.

źród

łO: H

TTP:

//COM

ICsP

OdCa

sT.B

LOGs

POT.C

OM |

© dO

N rO

sa

Page 3: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 3

a gdy dana postać zdobywała wystarczającą po-pularność, wydawca mógł zdecydować o utwo-rzeniu dla niej własnego tytułu (tak stało się w 1952 r. z Uncle Scrooge, czyli wujkiem Skneru-sem). Sztandarowym twórcą historyjek z Kaczo-rem Donaldem był Carl Barks, którego zasług dla kaczogrodzkiego świata nie sposób zapomnieć. Komiksy tego twórcy były złożone, wciągające, emocjonujące, oraz zwyczajnie śmieszne, jak przystało na dzieło sygnowane nazwiskiem Dis-neya. Prawdziwy autor musiał poddawać się tej konwencji. Mimo przymusu zachowania ano-nimowości, trafiająca do wszystkich przejrzysta narracja oraz finezja w rysunkach stanowiły tak znakomite połączenie, że pozwoliły artyście na szybkie zyskanie popularności. Do Wujka Car-la przyrósł przydomek Dobrego Kaczego Artysty [org. The Good Duck Artist].

Obecnie wielu krytyków twierdzi, że Don Rosa jest twórcą, którego kariera i reputacja opiera się na kopiowaniu osiągnięć artystycznych Barksa. Faktem jest, że Rosa od kołyski miał do czynie-nia z komiksami wujka Carla, a gdy udało mu się posiąść umiejętność czytania, stały się jego ulubionymi historyjkami, na czele z przygodami Sknerusa McKwacza, najbogatszego kaczora na świecie (którego stworzył właśnie Barks). Wujek Sknerus i Kaczor Donald byli dla mnie tak samo żywi jak moi rodzice. Oni zawsze istnieli. Może gadam jak nienormalny, ale wiedziałem, że Super-man albo Spiderman to postacie z komiksów. Na-tomiast Wujek Sknerus i Kaczor Donald - w mo-jej wyobraźni byli żywi. [...] Istnieli tak długo jak znam świat. - wyznaje sam po latach.

Z biegiem czasu zamiłowanie Dona do tego gatunku artystycznego nie zanikło. Mimo po-garszającej się w latach sześćdziesiątych jakości komiksów Disneya (rozpoczęto reprinty, a czo-łowy twórca, Barks, odszedł na emeryturę), na-stoletni Rosa zaczął zbierać komiksy wszelkiej maści z wielkim zapałem, poznając takie tytuły jak komiksy EC z Mad Magazine Harveya Kur-tzmana i Willa Eldera, Spirit Willa Eisnera czy Superman Swana i Schaffenbergera. W jego pró-bach twórczych „patyczaki” rysowane na każdej możliwej kartce przeobraziły się w dokładne ko-pie rysunków z kart komiksowych. Na lekcjach w katolickim liceum św. Franciszka Ksawerego,

oprócz wkładu w szkolną gazetkę, zdarzało mu się niejednokrotnie szkicować paski satyryczne odnoszące się do aktualnie omawianych tematy. W 1969 r., w wieku 18 lat, Don rozpoczął stu-dia na uniwersytecie w Kentucky, na kierunku inżynieria lądowa. Już pierwszego dnia pobytu na kampusie, udał się do redakcji uniwersyteckiej gazety Kentucky Kernel w celu sprawdzenia, czy obsadzone jest stanowisko naczelnego komiksia-rza. Okazało się, że kandytata na ten etat szuka-no niemalże ze świecą. Świeżo upieczony student dostał szansę i zadebiutował na łamach Kernela w pierwszym numerze nowego roku akademi-ckiego, przedstawiając pasek z gatunku satyry politycznej.

Na ten sam rok przypada data powstania pierwszego komiksu Dona z disneyowskimi Kaczkami. W 2010 r., w trakcie prac nad Don Rosa Collection - pierwszą pełną kolekcją histo-ryjek Dona z postaciami Disneya udało się odna-leźć i odzyskać niezwykłą dziewięciostronicową opowieść, którą Rosa stworzył amatorsko, dla własnej przyjemności. W historyjce tej (m.in.) Hyzio, Dyzio i Zyzio są hipisami w wieku stu-denckim, zażywają narkotyki, chcą położyć kres kapitalizmowi symbolizowanemu przez postać wujka Sknerusa, a Goguś umiera grając w rosyj-ską ruletkę... Po osiągnięciu pełnoletności, Don rozpoczął współpracę z fanzinami - pierwszym z nich był The Collector Billa Wilsona. Przypusz-czalnie, właśnie w tym czasie poznał nazwisko swojego ulubionego twórcy…

Don nie był na tyle zainteresowany polityką, aby z przyjemnością wypełniać swoje zadania w Kernelu, choć przyniosło mu to uznanie i na-grodę „najlepszego krajowego rysownika saty-

Donowi zdarzało się rysować m. in. kacze postaci do fanzinów -powyżej nagłówek ilustrujący przygotowany przez

niego indeks komiksów z Donaldem

Page 4: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY4

rycznego do gazetki uniwersyteckiej”. Odczuwał potrzebę tworzenia czegoś, co lubi, czyli opowieści przygodowych. W 1971r. w Kernelu zaprezentował Pert-willaby Papers, pasek z bohaterem Lan-celotem Perwillabym, wcieleniem sa-mego Rosy. Pierwsze sześćdziesiąt pięć odcinków spełniało wymogi redaktora, koncentrując się ciągle na satyrze poli-tycznej w stylu Doonesbury Gary’ego Trudeau. Kolejne, aż do 127-ego były historią, która stała się pierwowzorem Syna Słońca - pierwszego stworzonego przez Dona zawodowo komiksu z wuj-kiem Sknerusem.

Analizując z dzisiejszej perspekty-wy Perwillaby’ego, można uznać, że już wówczas Rosa wyróżniał się na tyle, by uznać go za kogoś nieprzeciętnie twórczego. Rysunki nie były jego najmocniejszą stroną, skupiały się na przedstawieniu szczegółów. Artysta przyznaje - Nie interesowałem się rysunkiem, opowiadałem historię. Zauważamy inspirację Barksem - przy-goda nosiła tytuł Lost in [Alternative Section of] the Andes, który nawiązywał do jednego z najbar-dziej znanych dzieł jego idola (vide DiPol nr 1, str. 20). Charakterystyczne było również zachowanie wierności i szczegółowości w zobrazowaniu tła historii, miejsca akcji itp. Don nawet konsulto-wał ze swoim profesorem geologii potrzebną mu w historyjce kwestię, jakie kamienie szlachetne mogły występować na terenie Ameryki Połu-dniowej w czasach prekolumbijskich.

W 1973 roku Don uzyskał tytuł Bachelor of Arts, czyli odpowiednik polskiego licencjata. Mimo rozpoczęcia pracy w rodzinnej firmie, nie porzucił swojego hobby. Tworzył indeksy komik-sów (m.in. tych z Kaczorem Donaldem i Wuj-kiem Sknerusem) oraz artykuły i ilustracje do fanzinów, między innymi Rocket’s Blast Comic Collector, w którym po pewnym czasie przejął rubrykę Information Center z odpowiedziami na pytania o historię komiksów. W tym samym magazynie reaktywował również Pertwillaby’ego. Jednocześnie Rosa poszerzył swoje zainteresowa-nie filmami i telewizją, szybko stając się chodzącą encyklopedią starych komiksów oraz programów telewizyjnych. Pomogły mu w tym jego pierwot-

ne skłonności archiwistyczne.Jednym z błędów przeszłości, wypo-

minanych sobie do dziś przez Dona, jest pomoc w utworzeniu cennika Overstreet’s Comic Book Price Guide. Rosa dostarczał Bobowi Overstreeto-wi informacji ze swoich indeksów, nie wiedząc, że człowiek ten doprowadzi do zniszczenia swobodnego handlu maga-zynami komiksowymi. Duże i małe zbiory, pokaźne kolekcje, w wyniku działania tego cennika, kilkunastokrot-nie zwiększyły swoją wartość. Znisz-czyło to niepisane zasady sprzedaży używanych komiksów za pół ceny oraz nowych po cenie większej od okład-

kowej. Rynek komiksowy stał się polem działania biznesmenów i spekulantów poszuku-jących zysku.

Sześć lat po uzyskaniu dyplomu Don poczuł znużenie nieodpłatną pracą nad Pertwillabym, który ciągle ukazywał się w formie przygody. Decyzja o zakończeniu współpracy zbiegła się w czasie z poszukiwaniami komiksiarza do lo-kalnej gazety Louisville Times, do której pisywał przyjaciel Rosy, Ray Foushee. Redaktorzy cza-sopisma chcieli by pasek, wielkości takiej jak te wydawane w niedziele, był zabawny i zawierał szybko rozwijającą się akcję. Artysta stanął na wysokości zadania, tworząc Captain Kentucky (dosł. Kapitan Kentucky), jedyny w USA pasek z rzeczywistymi postaciami i miejscami, uka-zujący się w znanej gazecie. Tytułowy kapitan jest jednym z superbohaterów, za którymi Rosa osobiście nie przepada, oraz alter ego Lancelota Pertwillaby’ego. Komiks ukazywał się co tydzień przez trzy lata.

W 1980 roku pod palmą kokosową na plaży we Florydzie Don zmienił stan cywilny. Jego to-warzyszką życia została Ann Payne, z zawodu nauczycielka. W tym samym czasie sytuacja na rynku komiksowym coraz bardziej się pogar-szała. W efekcie, w 1985r., zagorzały kolekcjo-ner, jakim był Rosa, zaprzestał kupowania pism. Jego deska kreślarska znalazła się w piwnicy już kilkanaście miesięcy wcześniej - Kapitan został uśmiercony w 150-tym epizodzie, który ukazał się drukiem 15 sierpnia 1982 r. Na tę decyzję

Lancelot Pertwillaby

© dON rOsa

Page 5: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 5

złożyło się przekonanie o zbyt dużym wkładzie pracy w stosunku do efektów. Tak naprawdę ry-sownik nie otrzymywał żadnych recenzji swo-jego komiksu, na dodatek przygotowanie paska zajmowało mu ponad 12 godzin, a wszystko to za pensję równą wynagrodzeniu felietonisty, który pisał tekst zajmujący miejsce historyjki sześcio-krotnie krócej.

Komiksy disneyowskie od połowy lat siedem-dziesiątych były dystrybuowane właściwie tylko do sklepów z zabawkami, nie były do zdobycia w kioskach i drogeriach. Żaden z zatrudnionych przez wydawcę twórców nie był w stanie osiągnąć poziomu Carla Barksa, dlatego pisma składały się nadal w dużej mierze z reprintów. W 1985 r. li-cencję na wydawanie komiksów z klasycznymi postaciami otrzymało wydawnictwo Gladstone stworzone przez grupę fanów i zapaleńców. Sio-strzane Another Rainbow od kilku już lat zajmo-wało się litografiami obrazów olejnych Barksa oraz uzyskało licencję na publikację Carl Barks Library (dosł. Biblioteka Carla Barksa), pierwszej kompletnej kolekcji komiksów mistrza. Prezesem spółek był Bruce Hamilton, którego Don znał z komiksowych konwentów i festiwali.

Na okładce pierwszego Uncle Scrooge pod egi-dą Gladstone znalazł się rysunek Daana Jippesa, a właściwie poprawiony tuszem pomysł Bar-ksa. Rosa był przekonany, że ma do czynienia z nieznanym mu rysunkiem swojego ulubionego twórcy. Niezwłocznie kupił egzemplarz pisma. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, okazało się bowiem, że jego najskrytsze marzenia zostały spełnione. Magazyn okazał się pismem z jego ulubionymi postaciami, z historyjkami jego ulu-bionego twórcy, uzupełniony nowymi treściami, tworzonymi przez fanów.

Prawdziwa kariera twórcy komiksów rozpo-częła się dla Rosy telefonem do Byrona Erickso-na, redaktora naczelnego disneyowskich tytułów. Don powiedział wówczas, że jest jedynym Ame-rykaninem urodzonym, by pisać i rysować ko-miksy o wujku Sknerusie.

Tak, robię to [bardziej] jako maniakalny fanboy, ktory kocha to co czytał jako dziecko, raczej niż profesjonalny komiksiarz, który nie jest specjalnie zainteresowany, tym co przeminęło. Ale taki już jestem - napisał dwadzieścia pięć lat po rozpo-

częciu kariery, podsumowując swój niezmienny stosunek do kaczek. Rosa nigdy nie krył, że two-rzenie obrazkowych historyjek jest jego wyma-rzoną pracą. Jego siostra wspomina, że zawsze chciał być rysownikiem komiksów ze Sknerusem McKwaczem. Redaktor Erickson, mimo wątpli-wości, po zobaczeniu wysłanych pocztą próbnych rysunków z kaczymi postaciami, udzielił Donowi pozwolenia na stworzenie pierwszej opowieści - Son of the Sun (pol. Syn Słońca, vide Kaczogród: Don Rosa).

Dwudziestosześcio stronicowa historyjka ro-dziła się w bólach. Według Johna Clarka, jedne-go z redaktorów Gladstone, wycięto jedną trze-cią dialogów. Wreszcie, udało się! Dzieło ukazało w 219-tym numerze Uncle Scrooge, w kwietniu 1987 r. Najlepszym wynagrodzeniem włożonego trudu były reakcje czytelników, w szczególności tych, którzy wychowali się na historyjkach Bar-ksa. Co zdecydowało o ogromnym sukcesie tego komiksu? Przede wszystkim, zachowanie du-cha dawnych, klasycznych opowieści. Son of the Sun to historia o poszukiwaniu skarbów z akcją umiejscowioną w wysokich Andach. Czytając ją, na każdym kroku odczuwa się wielką inspirację twórczością Barksa. Zwłaszcza pod względem klarownej narracji oraz rysunków postaci, bo-wiem w wielu pierwszych komiksach Donowi zdarzało się kopiować kacze pozy ze starych hi-storyjek. Na pierwszych stronach, których akcja toczy się w Muzeum Kaczogrodzkim, w tle nie-malże każdego kadru znajduje się przynajmniej jeden skarb z barksowskich historii ze Skneru-sem. Są to dobrze znane trofea McKwacza, takie jak złote runo, korona Czyngis-Chana, kamień filozoficzny, samorodek zwany gęsim jajem, kwa-dratowe jajka i wiele innych. Rolę negatywnego kreatora kontrdziałań bohaterów, odgrywa czar-ny charakter, odwieczny rywal Sknerusa, Granit Forsant.

Konsekwentny indywidualista, jakim jest Rosa jako komiksiarz, przywiązuje ogromną wagę do dokładności rysunku i precyzji realnego od-wzorowania rzeczywistych miejsc oraz czasów, w których znajdują się fikcyjni bohaterowie. Tworząc każdy komiks poświęca wiele czasu na badania oraz uzyskiwanie niezbędnej wiedzy. Podobnie postępował jego idol, Barks, który ko-

Page 6: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY6

rzystał z informacji zdobytych podczas, umila-jącej czas wolny, lektury National Geographic. Pomoc w przelaniu na papier odpowiednich elementów rysunku stanowiły dla Rosy szablo-ny i kreślarskie przyrządy inżynierskie, bowiem autor nigdy nie opanował umiejętności rysow-niczych na tyle, by móc tworzyć bez wspomaga-nia. W związku z tym, Don odnosi się z wielkim szacunkiem do swoich kolegów z branży. Za-pytany, kto jest jego ulubionym artystą, odpo-wiedział: Dałbym wszystko co mogę, by rysować tak wspaniale jak Marco Rota!!! Istota rzeczy nie polega jednak, być może, na biegłości rysowni-czej. W przypadku Dona Rosy, o jego mistrzo-stwie komiksowego twórcy decyduje intuicyjne rozumienie ducha tego gatunku i konsekwentne realizowanie odkrycia iż barksowska konwencja jest mu najbliższa. Sukces był błyskotliwy. Son of the Sun został nominowany do, przyznawanej za osiągnięcia komiksowe, nagrody Harveya i cieszy się sławą aż do dziś.

Wspomniano wcześniej, że Son of the Sun to przeróbka komiksu z Pertwillabym. Autor opo-wiadał, że od zawsze wyobrażał sobie tę histo-rię z kaczymi postaciami. Ta wersja jest jednak szczególna, jest początkiem nie tylko nowego rozdziału w życiu Rosy, ale rozpoczyna także nie-kończący się hołd dla Carla Barksa. W ostatnim kadrze tej opowieści Don umieścił malutki napis - D.U.C.K. Rozwinięciem tego skrótu jest Dedi-cated to Unca Carl from Keno, co oznacza w ję-zyku polskim Dedykowane wujkowi Carlowi od Keno. Rewizorzy z Disneya w latach osiemdzie-siątych i dziewięćdziesiątych byli bardzo surowi, nierzadko nakazywali wydawcom cenzurować kontrowersyjne fragmenty. Napis D.U.C.K. został uznany za podpis autora i usunięty. Na szczęś-cie, oryginalna plansza została zachowana i ko-miks obecnie jest reprintowany bez tej drobnej, acz ważnej zmiany. W późniejszych historyjkach

Don zaczął ukrywać dedykacje, by nie zostały one zauważone. Kolejnym aktem uznania i od-dania jest przyjęcie, że kaczy bohaterowie nie są nieśmiertelni. Według Rosy, życie Sknerusa za-kończyło się w 1967, czyli w momencie przejścia Barksa na emeryturę. Krytycy twierdzą, że ten tok myślenia nie jest czysto disneyowski oraz znacznie ogranicza całe uniwersum, gdyż czas akcji zawęża się do lat pięćdziesiątych i sześćdzie-siątych XX stulecia.

Budujący swoją pozycję komiksowego twórcy artysta podjął odważną decyzję. Narysowanie komiksu miało być jednorazowym wyzwaniem i spełnieniem skrytego marzenia. Sukces przed-sięwzięcia zdecydował, że Rosa postanowił roz-wiązać rodzinną firmę oraz poświęcić się swojej wymarzonej pracy. Podjął ryzyko, kalkulując że zarobi jedną trzecią dotychczasowej pensji za wykonanie historyjki, oraz kolejną jedną trzecią sprzedając rysunki. Plusami nowego zawodu był nielimitowany czas pracy i równie nielimitowana satysfakcja. Czy coś mogło stanąć na drodze do gwiazd twórcy okrzykniętego mianem „następcy Barksa”?

U schyłku lat osiemdziesiątych XX stule-cia, artysta usilnie pracował, aby zdobyć

uznanie czytelników i przełożonych. Gdy tylko wydawca mógł pozwolić sobie na zamówienie nowego komiksu, zwracano się właśnie do Dona Rosy. Jednakże ze względu na możliwości finan-sowe Gladstone, najczęściej były to jednak histo-ryjki krótkie, pasujące do popularnego formatu dziesięciostronicowych komedii. To doświadcze-nie z początków kariery Rosy fani oceniają nie-jednoznacznie - jedni jako marnowanie wówczas jeszcze świeżego talentu, drudzy jako niezbędną szkołę, jaką komiksiarz musiał przejść, aby od-naleźć własną drogę. Mimo wszystko, Bruce Ha-milton, prezes wydawnictwa, doceniał potencjał

Przykładowe rysunki wysłane przez Rosę do Gladstone © THe waLT dIsNey COMPaNy

Page 7: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 7

twórcy i doskonale wiedział, czego może od nie-go wymagać. Telefonicznie omawiano z Donem m.in. pomysł na stworzenie historyjki wyjaśnia-jącej, dlaczego do tej pory czytelnikom nie było dane poznać ojca Hyzia, Dyzia i Zyzia. Ocenia-no, że Rosie można powierzać zadania specjalne, gdyż jego twórczość odznaczała się nadzwyczaj-nym oddaniem dla ulubionych bohaterów.

Realizację komiksu objaśniającego zawoalowa-ne do tej pory relacje najbliższej rodziny Donalda odroczono z powodu braku pomysłu na pozy-tywne zakończenie. W zamian, pod koniec 1988 r. Donowi zaproponowano stworzenie historyjki z okazji otwarcia miasteczka Disney-MGM Stu-dios. Miała pojawić się tam także Myszka Miki, a kaczy bohaterowie mieliby zwiedzać nowo ot-warty park rozrywki. W rozumieniu artysty, uni-wersa kaczch i mysich bohaterów nie są ze sobą tożsame, zaś Miki jest postacią, której wyraźnie

© TH

e w

aLT

dIsN

ey C

OMPa

Ny brakuje osobowości. Stąd też, w komiksie The Starstruck Duck, myszon miał się pojawić jako gwiazda filmowa, której autograf pragnie zdobyć Donald. Pomysł został jednak odrzucony przez Disneya ze względu na rzekomo „zbyt komercyj-ny” charakter. Jako, że Don zrealizował jednak na papierze scenorys historyjki, pozostaje ona ciekawostką dla fanów i ukazała się w tej właśnie formie w kilku kolekcjach komiksów. W niektó-rych opowieściach Rosy mysz pojawia się w tle kadrów jako tzw. „hidden Mickey”. „Ukryte my-szy” stanowią zarówno hołd dla postaci, bez któ-rej imperium Disneya nie rozwinęłoby się, ale również są przejawem pewnej złośliwości artysty, który jest zdania, że przez niego Donald dostał do towarzystwa tylko Chipa i Dale’a! A to Barks/wydawnictwo Dell zrobiło z niego cudowną po-stać.

Wydawnictwo Gladstone umożliwiło jednak wielkiemu adoratorowi Barksa, jakim jest Rosa, zrealizowanie jednego z nietypowych pomy-słów, jakim było stworzenie sequelu do jednego z komiksów Carla. Dobry Kaczy Artysta - czyli Barks, namalował na przełomie 1988 i 1989 roku obraz przedstawiający Donalda, Siostrzeńców i… Sknerusa na „Równinie Okropności” znanej z klasycznego Lost in the Andes (vide Dipol nu-mer 1). Ów Return to Plain Awful (pol. Powrót na równinę Okropności, Komiksy z Kaczogrodu, t. 3/2011) miał być dołączony do sprzedawanych litografii obrazu, a jego oczywistym celem było wyjaśnienie, jak McKwacz znalazł się w krainie, której nie odwiedził w barksowskiej opowieści

© TH

e w

aLT

dIsN

ey C

OMPa

Ny, 1

988

Fragment scenorysu The Starstruck Duck Czy Don Rosa traktuje Mikiego poważnie?

Last Sled to Dawson - pierwsze kroki ku wprowadzeniu wizji Sknerusa-sentymentalisty

Page 8: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY8

z 1949 r. Było to preludium do wielu kontynuacji przygód znanych z komiksów Barksa, których pi-sanie sprawiało Donowi więcej przyjemności, niż tworzenie historyjek z własnymi postaciami. Cie-kawostką jest, że komiks Return to Plain Awful powstawał w dość niekomfortowych warunkach, jako że autor miał wówczas niesprawną prawą rękę, którą posługuje się pisząc i rysując. Doszło do tego w wyniku nieszczęśliwego wypadku, w którym uratował swojego sąsiada przed zwa-leniem się na niego 150 kilogramów materiałów rozbiórkowych.

Największym wyzwaniem, jakie spotkało Dona w czasie współpracy z wydawnictwem Gladsto-ne, było stworzenie historii Last Sled to Dawson (pol. Ostatnia podróż do Dawson, Kaczogród, Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2011 lub t.1/2001). Pracy nad nią towarzyszyły niezwykłe okolicz-ności. Przyjaciel rysownika i znawca twórczości Carla Barksa, Donald Ault, wypożyczył Donowi oryginalną deskę kreślarską starego mistrza. Jak łatwo się domyślić, nie została ona postawiona w domu Rosy jako eksponat wystawowy, lecz została wykorzystana w procesie twórczym. Ko-miks na niej stworzony przez wiele lat pozosta-wał jednym z najbardziej ulubionych własnych utworów Dona, który wielokrotnie powtarzał, że za swoimi pracami zwyczajnie nie przepada. Opowieść ta zapada w pamięć ze względu na po-wrót do wątku młodości Sknerusa, a konkretnie do jego przygód jako po-szukiwacza złota w Juko-nie. Wdzięk, jaki niesie ze sobą Ostatnia podróż do Dawson i jej nienagan-ne naśladownictwo tonu Back to the Klondike (pol. Powrót do Klondike, Kaczor Donald 9-10/2012) w połączeniu z wprowa-dzeniem autorskich kon-cepcji predestynowały Rosę jako godnego kan-dydata do nakreślenia w późniejszym czasie hi-storii całego życia Skne-rusa. Oryginalne szkice do komiksu w sierpniu

2011 roku osiągnęły na aukcji cenę prawie 23 000 dolarów, co dobitnie świadczy o jego wartości dla miłośników tej gałęzi sztuki.

Dla twórczości Dona znamienny jest czas, w jakim osadzone są fabuły jego komiksów. Rosa dbał, by jego historyjki toczyły się czasowo spójnie do okresu, w którym tworzył Barks, czyli lat 1943-1967. Wskutek tego, dużą część procesu twórczego pochłaniało sprawdzanie spójności historycznej przedstawianych szczegółów, takich jak chociażby urządzenia techniczne, z których korzystają kaczogrodzcy bohaterowie. Koncep-cja artysty nie jest bezgranicznie akceptowana w środowisku fanowskim i bezwarunkowo po-dzielana przez wydawców. Warto pamiętać, że jest ona podbudowana nie tylko pragnieniem złożenia hołdu Barksowi, ale i osobistym senty-mentem oraz nostalgią przeszłości, gdyż Don po-znawał kacze uniwersum właśnie w latach pięć-dziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zapamiętał go najlepiej właśnie w formie z tam-tych czasów. Nie zgadzając się na umieszczanie akcji przygód w realiach nam współczesnych, Rosa zbudował również linearną koncepcję cza-su kaczogrodzkiego i usystematyzował wszyst-kie wydarzenia w porządku chronologicznym. Na tyle na ile pozwalały mu na to ograniczenia wydawnicze, starał się korygować wszelkie nie-ścisłości i nielogiczności kaczego świata. Przy-kładowo, warto nawiązać do kontrowersyjnego

Page 9: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 9

przypadku związanego z fanowską pracą, jaka wyszła spod pióra Dona w 1991 r. Niemiecki fanzin Der Donaldist przez kilka lat publikował rysunki nadsyłane przez komiksiarzy z całego świata z ich odpowiedzią na pytanie Hey, Daisy! Whatever happened to Scrooge? (dosł. Hej, Daisy! Cóż to się stało Sknerusowi?). Największy kacz-kofan w stanie Kentucky, czyli Rosa, wysłał do niemieckiej redakcji rysunek przedstawiający po-starzoną kaczą rodzinę stojącą nad grobem Skne-rusa z datą 1867-1967 i inskrypcją Fortuna favet fortibus (dosł. Szczęście sprzyja silnym). Uko-ronowaniem ciągłego oddawania czci Barksowi było wyznaczenie roku jego przejścia na emery-turę, jako śmierci Sknerusa - choć ten, niezależ-nie od opinii fanów księgujących fakty z kanonu komiksów, będzie zawsze żywy w duszach każ-dego czytelnika.

Tymczasem wydawnictwo Gladstone zaczęło poważnie niepokoić się nadmierną ingerencją Disneya w ich publikacje. Od połowy 1988 r., disneyowscy nadzorcy zażądali, by twórcy no-wych historyjek wysyłali do potwierdzenia swoje scenorysy. W rolę kontrolerów wcielali się ludzie, którzy nie mieli pojęcia o naturze komiksu, gdyż komiks His Majesty McDuck (pol. Jego wyso-kość McKwacz, Komiksy z Kaczogrodu t.3/2011) został opatrzony uwagami demonstrującymi dosłowne traktowanie tekstu i nieznajomość dis-neyowskich postaci. W okolicach Bożego Naro-dzenia tego samego roku, Bruce Hamilton nie-spodziewanie wspomniał Donowi, że od tej pory Disney nie będzie pozwalał na odsprzedawanie oryginalnych rysunków przez auto- rów - prace będą musiały pozostać w wy-dawnictwie, ponieważ postaci, jakie użyte są w komiksowych kadrach są własnością intelektualną Disneya. Dla Dona, było to równoznaczne z utratą połowy obecnego dochodu, na co nie mógł sobie pozwolić, ze względu na niespłaconą hipotekę. Tym sa-mym został zmuszony do zakoń-czenia współpracy z Gladstone, którego licencja na publiko-wanie magazynów ko-miksow ych została wygaszona, bowiem

Disney zapragnął w celu zarobkowym powołać własną firmę wydawniczą. Brak odpowiednio dobranych działań marketingowych Disneya spowodował znaczący spadek popularności ko-miksów, a uzdrowienie zniszczonego rynku zo-stało powierzone Gladstone’owi w 1993 r. kiedy to spółka ponownie przyznała licencję wydawni-ctwu Hamiltona.

W czasie tych perturbacji wydawniczych Don został zmuszony do poszukiwania nowego pra-codawcy. Jeszcze przed odejściem z Gladstone trafił do holenderskiego wydawnictwa Oberon, gdzie mimo przyzwoitej płacy nie był w stanie się rozwijać. Holendrzy traktowali Rosę głównie jako rysownika, co oznaczało, że przysyłano mu z Europy scenariusze, które miał ozdobić własny-mi ilustracjami. Dla Holendrów zrealizował jedy-nie dwie opowieści oparte na własnym pomyśle. Próbując znaleźć środki do życia, nawiązał rów-nież współpracę z wydawnictwem Disneya, dla którego stworzył scenariusz z postaciami z Ka-czych opowieści, narysowany przez studia w Ar-gentynie. Warto zaznaczyć, że Rosa nie darzył se-rialu sympatią, na co wskazują słowa Chciałbym stworzyć komiks, w którym Kacze opowieści są nieautoryzowanym serialem (...) o życiu Skneru-sa; a ten ma pozwać jego twórców o zniesławie-nie. Chociaż nie miał żadnego doświadczenia jako scenarzysta telewizyjny nawiązał również współpracę ze studiem animacji, co, ku jego własnemu zaskoczeniu, zaowocowało scenariu-sza- mi do trzech odcinków Super Baloo.

Ponadto, demonstrując swoją chęć współpracy z oryginalnym, amerykańskim wydawcą, naryso-

wał i sprzedał Disneyowi hi-storyjkę The Money Pit (pol.

Dół z pieniędzmi, Komiksy z Kaczogrodu t . 3/2011). Opisane zabiegi sprawiły, że na horyzoncie pojawił się cień nadziei na odzy-skanie płynności finanso-wej i powrót do ulubione-go zajęcia, które polegało na tworzeniu komiksów zupełnie indywidualnie.

Rynek komiksow y © THe waLT dIsNey COMPaNy

Page 10: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY10

w Skandynawii słynie z niesłabnącej popularno-ści kaczych postaci disneyowskich, a za sprawą renesansu zapoczątkowanego w Ameryce przez Gladstone, dynamicznie rozwijało się również środowisko fanowskie. Miało to wkrótce dopro-wadzić do zmian w komiksach, jakie tworzyły tamtejsze wydawnictwa, którym po wydrukowa-niu większości historyjek amerykańskich zaczęło brakować materiału do publikacji. Pod koniec lat osiemdziesiątych czytelnicy czasopism wydawni-ctwa Guthenbergus (obecnego Egmontu) poznali twórczość Dona Rosy i przyjęli ją równie ciepło jak Amerykanie. Dlatego też w 1990 r. Don otrzy-mał propozycję pracy od Duńczyków, którzy w przeciwieństwie do Holendrów dysponowali większym budżetem i cieszyli się liczniejszą gru-pą odbiorców. Właśnie w Skandynawii Don zdo-był największe uznanie. Komiksy disneyowskie były bowiem zakorzenione w kulturze i cieszyły się szacunkiem, co przy obecnej sytuacji w USA było nie do pomyślenia. Rosa rzeczywiście szyb-ko odnalazł się w nowych realiach, a te były mu przychylne, gdyż wydawcy pozwolili mu na re-alizowanie się na polu, w którym był najlepszy, czyli tworzeniu dłuższych historii przygodowych. Szczęśliwie, duńskie wydawnictwo nie było kon-trolowane przez inspektorów Disneya tak re-strykcyjnie jak Gladstone, co znacznie podnosiło komfort pracy i twórczą swobodę. W 1992 r. do ekipy Egmontu dołączył Byron Erickson, które-

mu została powierzona rola szefa scenarzystów. Umożliwiło to przeprowadzenie gruntownej reformy w kwestii scenariuszy i przedstawienia poszczególnych postaci. Zatrudniano nowych ry-sowników, przy jednoczesnym docenieniu star-szych, takich jak Vicar. Z racji że komiksy Dona ukazywały się wreszcie w rzeczywiście dużych nakładach, można mówić, że dopiero po wejściu do Egmontu trafił on do czołówki obecnie ak-tywnych twórców.

Na lata 1992-1993 przypada kolejny przełom w życiu i twórczości Dona Rosy. Dzięki stara-niom Egmontu, został mu powierzony najbar-dziej poważny projekt z jakim kiedykolwiek miał do czynienia, a jednocześnie będący jego wiel-kim niewyrażonym pragnieniem. Mowa oczy-wiście o stworzeniu komiksowej sagi przedsta-wiającej drogę życiową jego ulubionego bohatera, czyli Życiu i Czasach Sknerusa McKwacza. Eg-mont wraz z Rosą postanowili wziąć sprawy we własne ręce, gdy tylko usłyszeli, że przymiarki do takiego projektu podejmuje Disney w Ameryce. Choć całego żywota Sknerusa nie dało się streś-cić w dwunastu częściach, co później wygenero-wało potrzebę dopisania części suplementarnych, komiks Rosy stanowi owoc niezwykle ciężkiej pracy, wynikającej z głębokiego researchu wło-żonego w kadry ponad dwustu stron komiksu. Składało się nań doskonałe rozeznanie w prze-szłości Sknerusa zarysowanej po części w wielu

© TH

e w

aLT

dIsN

ey C

OMPa

Ny

Tworzenie sagi o życiu McKwacza nie było działaniem odtwórczym - komiksy odsłaniają bowiem nieznane fakty z życia kaczego rekina finansjery

Page 11: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 11

historyjkach Barksa. Autor brał pod uwagę każdy szczegół, nawet wzmianki tekstowe, niezilustro-wane przez mistrza żadnym przykładem. Choć pozornie ograniczyło to pole manewru twór-cy (przykładowo, ze względu na fakt, że Barks wspomniał o kupieniu przez Sknerusa surduta w Szkocji w 1902 roku, Don specjalnie ściąga na łono ojczyzny protagonistę pochłoniętego robie-niem interesów na Alasce), pozwoliło na większą mobilność McKwacza i tym samym wzbogace-nie jego losów o więcej przeżyć. Rosa, jak zresztą w przypadku każdej tworzonej opowieści, spę-dzał wiele godzin w bibliotekach uniwersyte-ckich, by zagłębić się w detalach historycznych, co zaowocowało ustanowieniem przez twórcę, Sknerusa obywatelem całego świata. McKwacz wchodzi wszak w interakcje z carem Mikołajem II, czy Teodorem Rooseveltem (trzykrotnie, z cze-go pierwszy raz w Montanie, kiedy to przyszły prezydent USA opiekował się ranczem, porzuciw-szy rodzinny Nowy Jork), a który został jednym z mentorów przyszłego najbogatszego człowieka na świecie. Olśniewająca erudycja autora łączy-ła się również z jego zamiłowaniem do filmów, a ściślej klasyki kina amerykańskiego, do której wielokrotnie nawiązuje w swoich historyjkach, przeważnie parafrazując dialogi. Z każdego ka-dru daje się zauważyć niewyobrażalne dla typo-wego artysty zamiłowanie dla detali - nie tylko ze względu na zawartość dialogów, ale i ogromną ilość szczegółów w tle. Osiągnął je Rosa z pomo-cą szerokiej gamy przyborów inżynierskich. Nie trzeba było czekać długo na reakcje czytelników - opowieść, która pokazała całość bogatego i nie-tuzinkowego losu potencjalnie nieszanowanej ze względu na swoje disneyowskie pochodzenie po-staci, obecnie stanowi najprawdopodobniej naj-częściej kojarzoną historyjkę z kaczymi postacia-mi. Rosa w swoim magnum opus zawarł również esencję dydaktyzmu płynącą z kazdego komik-su ze Sknerusem, dobitnie pokazując, że mimo przeszkód, jakie życie stawia każdemu, najwyż-szą wartością, jaką powinno się czcić dochodząc do celu, powinna być własna praca. Po publika-cji Życia i Czasów (...) w USA, w roku 1995 saga została uhonorowana najbardziej znaną nagrodą komiksową, często nazywaną odpowiednikiem komiksowego Oskara - Eisner Award.

Pracując równie ciężko jak swój ulubiony bohater, Rosa został doceniony przez Europej-czyków, lecz czy był w stanie zadowolić swoje-go mistrza? Choć Don i Carl prowadzili zażyłą korespondencję, tuż przed śmiercią żony Barksa w 1993 r. prowadzenie jego interesów zostało po-wierzone dwójce menedżerów, co spowodowało drastyczne oziębienie w relacjach obu komiksia-rzy. Choć panowie do tej pory nie spotkali się ze sobą na żywo, miała do tego zdarzyć się okazja w Atlancie w 1994 r. na targach sprzedawców branżowych. Spotkanie to zostało rozreklamo-wane przez Bruce’a Hamiltona, przeciwnie do intencji Rosy, któremu zależało na kameralności. Spotkanie nie doszło ono do skutku, gdyż opie-kunowie Barksa nie dopuścili do niego Dona, jak okazało się później - twierdząc, że budujący swo-ją renomę młodszy twórca żeruje na popularno-ści swojego mistrza, oraz fałszywie zarzucając mu agresywne zachowanie i stalking podczas zlotu w Atlancie. Wymiana faksów między menedże-rami, Danią a Louisville, przyniosła przykre kon-sekwencje. Don opisał całe zajście w internecie na Disney Comics Mailing List - liście mailingowej fanów komiksów Disneya i wytoczył menedżero-wi Barksa proces o zniesławienie. Jeden z opieku-nów artysty, poinformowany, że Rosa nazwał go

Prezent od Rosy na dziewięćdziesiąte urodziny Barksa

Page 12: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY12

w sieci „geniuszem zła” postanowił działać wyta-czając własny proces rysownikowi. Batalie sądo-we zakończyły się podpisaniem ugody w 1995 r., w której wyraźnie zaznaczono, że Carl Barks nie popiera i odcina się od jakiegokolwiek powiąza-nia z sagą Życie i czasy Sknerusa McKwacza. Don wiedział jednak, że Barks został zmanipulowany przez swoich menedżerów i stał się narzędziem w ich rękach. Głęboko wierzył, że osobiste zdanie Barksa odnośnie jego twórczości jest odmienne. Przekonał się o tym dopiero w 1998 r., kiedy Carl z pomocą Hamiltona wygrał serię procesów, po-zwalającą mu na uzyskanie niezależności od chci-wych menedżerów. Do spotkania dwóch wielkich kaczych twórców, odznaczających się wysokim poziomem kultury osobistej, doszło 12 sierpnia 1998 roku, w domu Barksa w Oregonie. Dzień minął im na rozmowach o komiksowej branży i technikach pracy - gdyż przy całym szacunku, jaki Rosa miał do Carla, jego idol również doce-niał wkład swojego wiernego fana. Oficjalne po-jednanie z mistrzem stanowiło kolejne potwier-dzenie własnej wartości w artystycznej karierze Dona Rosy.

Rozwój internetu, jaki przypadł na lata dzie-więćdziesiąte pozwolił pochłoniętemu pracą dla duńskiego wydawnictwa artyście uświadomić sobie, jak bardzo znane na Starym Kontynencie jest jego nazwi-sko. Mimo, że historyjki dru-kowane w cza-sopismach eg-montowsk ich z a c z ę ł y b y ć podpis y wa ne n a z w i s k i e m właściwego au-t or a d opi e r o w połowie de-kady, charakte-rystyczny styl Rosy zdecydo-wanie wyróżniał jego komiksy na tle sztampowych opowieści z prostą oprawą graficzną. Mimo braku podanej godności, fani, tak samo jak w przypadku Bar-ksa w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych

zaczęli rozpoznawać nowego „dobrego artystę”. Olbrzymia ilość listów i maili z prośbami o ry-sunki i autografy doprowadziła Dona w 1999 r. do zmiany dotychczas przyjętej zasady odpo-wiadania na każdą wiadomość umotywowanej szacunkiem wobec czytelników i potrzebą kul-tywowania więzi środowiskiem fanowskim. Wy-nikało to z fizycznej niemożności pogodzenia pracy z rzetelnym konstruowaniem odpowiedzi. Odpisywanie pochłaniało od dwóch do czterech godzin dziennie. Nie chcąc urazić nikogo, wielki miłośnik kaczek postanowił od tej pory nie wy-syłać rysunków, nawet jeżeli wielbiciele propono-wali mu za to pieniądze, bądź w ramach sympa-tii dzielili się z nim własnymi pracami. Ponadto, twórca musiał śledzić portale aukcyjne, próbu-jąc zatrzymać transakcje sprzedaży jego szkiców tworzonych dla fanów. Ewidentnie, popularność Rosy pociągnęła za sobą pragnienie wzbogacenia się na jego sukcesie.

S chyłek dwudziestego wieku to najbardziej płodny okres w życiu artysty. Pod egidą

Egmontu, realizował swoje marzenia, tworząc przygody Sknerusa, sequele do komiksów Bar-ksa, oraz rozwijał się jako scenarzysta doda-jąc do klasycznego Kaczogrodu własne postaci i wątki. Szczególną wagę przywiązywał do rela-

cji McKwacza ze Złotką O’Gilt, gdyż naświetlił je z wielką pre-cyzją w pięciu h istor y jkach. Z fanowskiego punktu widze-nia, wątek ten o d z nacz a s ię niezwykłością, gdyż pokazu-je inną - uczu-ciową - s t ro-nę charakteru Sknerusa, która

w większości przygód skrywa się pod powłoką pozornej chciwości, skąpstwa i nieugiętości. Jej jedyny występ w komiksach Barksa zarysował bardzo oględne wyobrażenie o dawnej znajo-

© THe waLT dIsNey COMPaNy, 1988

Niektórzy miłośnicy Rosy najbardziej doceniają jego sposób prowadzenia relacji między postaciami

Page 13: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 13

mości McKwacza i kaczki zwanej połyskliwą. Czytelnicy pragnęli dowiedzieć się więcej o ich losach. Z okazji 50. rocznicy urodzin Sknerusa McKwacza w 1997, Rosa stworzył komiks A Little Something Special, którego motywem przewod-nim jest znalezienie odpowiedniego prezentu dla najbogatszego kaczora świata z okazji jubileuszu pięćdziesięciu lat spędzonych w Kaczogrodzie. Realizując po raz kolejny niewymówione życze-nia fanów i demonstrując swoją przynależność do grona fanów, autor krzyżuje losy Sknerusa i Złotki, by pokazać kontinuum swojego uniwer-sum. Jego mistrz nie miał w zwyczaju nawiązy-wać w nowszych komiksach do swoich dawnych prac, co czyni każdą jego historyjkę odrębną ca-łością. Tymczasem Don traktuje kaczogrodzki świat jako twór uporządkowany, w którym po-staci są świadome przeszłych zdarzeń. Stanowiło to przyczynek do badań nad intertekstualnością w komiksach Rosy (które zaowocowały co naj-mniej jedną pracą dyplomową), która zauważalna jest nie tylko za sprawą czerpania z twórczości Barksa, ale również przez liczne odniesienia do amerykańskich filmów i popkultury.

Najbardziej znany z żyjących obecnie Amery-kanów tworzących komiksy Disneya zachowuje duży dystans do swojej pracy. To, co robię, nie jest sztuką. To rozrywka. To coś po prostu dla zabawy - przyznaje. Jednakże jego skrupulatność i precyzja są na tyle spektakularne, że dla miłoś-ników disneyowskich historyjek obrazkowych, pozostanie on niepodważalnym guru, albowiem nikt przed nim nie podjął się trudu odtworzenia Kaczogrodu znanego z komiksów należących do kanonu. Nigdy nie śmiał on jednak nazwać siebie następcą, czy też kontynuatorem tradycji Carla Barksa. Nie pozwala mu na to wrodzona skromność, jak i szacunek wobec mistrza. Rosa jest świadomy, że jego dorobek twórczy nie sta-nowi rozwinięcia barksowskich tradycji, a jedynie opiera się na uporządkowaniu przesłanek poda-nych w wielu opowieściach Carla. Ponadto, wy-soką wartość dla osoby przywiązującej tak dużą wagę do szczegółu jak Don, stanowi również prawda, co wyjaśnia utrzymywanie akuratności historycznej i konieczności zachowania konse-kwencji w doborze elementów graficznych. Jed-nym z najlepszych tego dowodów jest wiadomość,

jaką otrzymał podczas jednego ze spotkań z fa-nami w Finlandii: do Dona zwrócił się botanik, który wyraził swój zachwyt umieszczeniem w tle jednego z kadrów komiksu, którego akcja toczyła się w Ameryce Południowej, gatunku storczyka, który rośnie tylko w tym regionie świata. Moż-na rzec, że Rosa w ten sposób spełnia założenie Disneya This time the magic is real (dosł. tym razem magia staje się prawdziwa), z jedną tylko poprawką - gdyż w bajkowym świecie komik-sów Disneya, elementem niemal fantastycznym było umieszczanie tam cząstek otaczającej nas rzeczywistości. W przypadku komiksów Rosy to prawdziwość jest przekuwana w magię, ponieważ czytelnicy przeważnie nie oczekują od komikso-wego medium tak złożonego odzwierciedlenia rzeczywistości.

Z końcem 1998 r. w USA przestały ukazywać się magazyny z komiksami Disneya. Bruce Ha-milton uznał, że warunki zaproponowane przez Disneya, oraz ówczesne umowy z dystrybutora-mi nie gwarantują już bowiem dostatecznych zy-sków. Dla Dona był to symboliczny moment. Od tej pory, na pewien czas, jego historyjki nie uka-zywały się w rodzimym języku. Fakt, że Amery-kanin - i to zajmujacy się tak często piętnowaną sztuką - jest w stanie zdobyć popularność w Eu-ropie, a nie zbudował się wokół niego fandom w Stanach zakrawa o kuriozum. Choć jego sta-

© dO

N rO

sa

Page 14: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY14

rania zostały docenione kolejną nagrodą Eisnera w 1997 r., tym razem dla najlepszego scenarzysty i artysty z dziedziny humoru, to kolekcja lau-rów Rosy powiększała się głównie dzięki euro-pejczykom - do najbardziej prestiżowych należą nagrody od Svenska Serieakademins (Szwedz-kiej Akademii Komiksu) oraz Seriefrämjandets Unghunden (Szwedzkiego Zgromadzenia Li-teratów), a także Papersera Award przyznaną w 2011 r. przez społeczność fanów włoskich. Po śmierci Carla Barksa w 2000 r., Rosa, poproszo-ny o skreślenie wspomnienia o mistrzu, napisał pokaźny wywód wyrażający żal dla niezrozumie-nia geniuszu tej postaci w Ojczyźnie, Nie znalazł w niej należytego uznania, mimo że pierwotne wyniki sprzedaży jego komiksów były liczone w milionach. Nazywając Barksa najwięk-szym autorem opowiadań w dwudziestym wieku, nie zachwycił zapewne żadnego kaczkofana, ale mógł skłonić do myślenia tych, którym nazwisko Dobrego kaczego artysty było całkowicie nie-znane. Dedykując wszystkie swoje prace właśnie Carlowi świadczy, że ból jaki mu-siał towarzyszyć Rosie po śmierci mistrza , nie był do wyrażenia przy użyciu słów. Niewątpliwie, komiks dis-neyowski wkraczał w kolejne stulecie pozbawiony talentu i wyobraźni, która dawała natchnienie twórcom z całego świata. Szczęśliwie, do dziś czytelnicy komiksów mogą przekonywać się o słuszności stwierdzenia Williama Faulknera, iż Nic nie może zabić dobrego autora; chyba tylko śmierć, wszak-że idee wykreowane przez Barksa, mimo licznych modyfikacji, istnieją w świadomości zbiorowej.

W międzyczasie, fenomen Rosy dotarł między innymi do Francji, gdzie wydawnictwo publiku-jące historyjki poprosiło go o stworzenie kilku prac, nie przerywając jego współpracy z Duńczy-kami. Don zrealizował dla magazynu Picsou trzy opowieści, w tym jedną, która została odrzucona

przez Byrona Ericksona. Był to pierwszy symp-tom ochłodzenia relacji z Egmontem. Po zakoń-czeniu pracy nad The Dream of A Lifetime (pol. Czy to jawa, czy sen?, Kaczor Donald 24/2008 lub Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2010), w maju 2002 r., rozpoczął on strajk, polegający na zawiesze-niu tworzenia nowych historyjek, jak również za-kazie publikacji własnych komiksów. Powodem podjęcia tej niełatwej decyzji było nadużywanie nazwiska Rosy jako środka reklamującego eg-montowskie wydania. Chociaż wydawało się to świetnym trikiem marketingowym, odpowie-dzialni za wydania skandynawscy redaktorzy, nie przewidzieli, że sam autor może uznać tę

strategię za wyzysk, jako że nie otrzymywał z tego tytu-łu żadnego wynagrodzenia. Proszę wszystkich, którzy są-dzą, że pisanie do Egmontu (...) z mojego upoważnienia to dobry pomysł, nie czy-nić tego. Jeśli nie uda mi się rozwiązać tego przy użyciu zwykłej etyki, honoru i fair play’u w gronie przyjaznych ludzi, nie ma sensu używać innych środków. Ale dziękuję za pamięć. - pisał do swoich fanów na liście mailingowej, kiedy wiadomość o straj-ku ujrzała światło dzienne. Sytuację udało się załago-dzić w grudniu tego samego roku, kiedy Donowi została przedstawiona nieco ko-

rzystniejsza umowa, według której zgadzał się on na opatrywanie publikacji egmontowskich włas-nym nazwiskiem i mógł kontynuować tworzenie własnych komiksów.

Nie odczuwając satysfakcji z prac wydanych w latach dziewięćdziesiątych, Rosa znacznie ob-niżył swoją moc produkcyjną, pragnąc podnieść jakość historyjek. Narysowanie jednej strony ko-miksu, w zależności od ilości szczegółów w ka-drach, zajmowało mu średnio dwa dni. Nie znaj-dował satysfakcjonującej go formy rysowania, odczuwał-, że nie jest właściwie wynagradzany (płacono mu bowiem tak samo jak innym twór-

Page 15: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 15

com - od ilości narysowanych stron), towarzy-szyło mu wrażenie upokorzenia funkcjonowania w bezdusznym systemie korporacyjnym Disneya. Wrażenia te skumulowały się i wywołały postę-pujące zmiany w psychice twórcy. Pierwszy raz zmagał się z depresją, choć nie był świadomy tego zjawiska i został zdiagnozowany dopiero po kilku latach. Bardzo męczyło go przekonanie wielbicieli o jego bogactwie. Nie mógł zmienić wyobrażenia, że nie jest milionerem, bo mimo niesłabnącej po-pularności w Europie i ciągłych dodrukach ko-lekcjonerskich edycji z wyborem jego historyjek, nie był w stanie osiągnąć takiego statusu. Ostat-nią narysowaną przez niego opowieścią jest The Prisoner of White Agony Creek (pol. Więzień Doliny Białej Śmierci, Kaczor Donald 51-52/2007 lub Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2010), stanowiący dodatkowy rozdział do Życia i czasów Sknerusa McKwacza. Ponownie podjął się w nim zagadnień nietypowych jak na komiks disneyowski i nie do końca zrozumiałych przez dzieci. Sądzę, że Eg-mont traktuje mnie jako eksperyment - komen-tuje swoja odmienność w jednym z wywiadów. Odszczepienie od typowych nurtów przerodziło się w bierność twórczą - artysta zamilkł na ponad dwa lata, choć regularnie pojawiał się na kon-

wentach w Europie, całymi dniami konwersując z wielbicielami.

17 marca 2008 roku, Rosa zauważył anomalię w swoim wzroku - lewym okiem mógł dostrzec martwy punkt. Okulista, który jako pierwszy diagnozował zacnego scenarzystę i rysownika, nie był w stanie rozpoznać dolegliwości i skiero-wał go do chirurga. Z dnia na dzień, plama coraz bardziej się powiększała, by wreszcie doprowa-dzić do znacznej utraty widzenia. Chirurg po krótkich oględzinach postawił druzgocącą diag-nozę: odwarstwienie siatkówki. Artysta musiał zostać natychmiast poddany operacji.

Mimo że Don zmagał się z wadą wzroku od dzieciństwa, z pewnością na jej powiększenie wpłynęło wieloletnie oddawanie szczegółów w komiksowych rysunkach, a wydarzenia sprzed pięciu lat trwale uszkodziły jeden z kluczowych dla dalszej aktywności zawodowej zmysłów Dona. W czerwcu 2008 r. potwierdził, że nie bę-dzie już rysować żadnych komiksów. Fani usza-nowali tę decyzję, mimo początkowego niedo-wierzania. Od tej pory, okazjonalnie Rosa tworzy wyłącznie okładki, lecz nie przestaje spotykać się z fanami na żywo, oraz w sieci (gdzie obecnie udziela się na włoskim forum papersera.net). Jego

FOTO

: sar

a OT

HMaN

Rok 2011: z pierwszym tomem pierwszej pełnej kolekcji własnych komiksów

Page 16: Dipol numer 2 - dodatek

DIPOL - DODATEK SPECJALNY16

wkład w disneyowskie uniwersum cieszy się spo-rym szacunkiem, co można zauważyć chociażby po ilości fanartów wzorowanych na oryginalnych rysunkach kaczkofana z Louisville. W ostatnich latach, po zastrzeżeniu swoich praw autorskich w Europie, pomagał on w skompilowaniu kolek-cjonerskiego wydania wszystkich swoich histo-ryjek, którego zwieńczeniem było opublikowanie w internecie tekstu wyjaśniającego przejście na emeryturę. Korporacja Disneya uznała, że arty-kuł Rosy ma zbyt ton ofensywny, by móc opub-likować go w kolekcji ukazującej się w Danii, Norwegii, Szwecji, Finlandii i Niemczech. Arty-sta próbuje wyliczyć w nim powody, dla których musiał zakończyć karierę, wymieniając przepra-cowanie, problemy ze wzrokiem, kondycję psy-chiczną, ambiwalentną popularność, a na pierw-szym miejscu stawia „system komiksów Disneya” - korporacyjną machinę wyzysku i symbol braku szacunku do autorów, którzy ciężko pracują na swoje uznanie. Tekst Why I quit? (dosł. Dlaczego odszedłem?) momentami przybiera formę uspra-wiedliwienia zrzucającego winę za emeryturę Rosy na czynniki zewnętrzne, aczkolwiek sta-nowi dobrą lekturę uświadamiającą wszystkich miłośników komiksów, że żywot artysty nie jest usłany różami.

Obecnie, w zaciszu ogniska domowego, Don oddaje się swoim pasjom. Swoboda w dyspono-waniu czasem umożliwia mu uprawianie włas-nego ogródka, słynnego już na całym świecie. Emerytowany twórca przywozi swoim fanom na komiksowe konwenty w Europie wyhodowa-ne przez siebie ostre papryczki. Pielęgnując swój relatywny konserwatyzm, polegający na sen-tymentalizmie i przywiązaniu do rzeczy (a nie na poglądach politycznych), ciągle porusza się tym samym samochodem od 1977 roku, a także opiekuje się psami rasy Basset hound. Choć jego kolekcje (głównie komiksowa, zajmująca więk-szą część piwnicy) przez ostatnie lata stopniowo topniały, teraz Rosa jest w stanie spokojnie oddać

się kontemplowaniu na nowo zgromadzonych zasobów. W dążeniu do osiągnięcia równowagi duchowej najbardziej pomagają mu spotkania z miłośnikami jego dzieł - w końcu w każdym kaczkofanie Don jest w stanie odnaleźć cząstkę siebie. Nikt nie wykazał się większym niż Rosa uwielbieniem dla kaczych postaci z logotypem Disneya, gdyż nikt nie włożył w uzewnętrznie-nie tej miłości większej pracy niż on. Zostanie zapamiętany jako wybitny twórca. •

Mikołaj Szafrański

BIBLIOGRAFIACordes Sebastian, Life and Times of Don Rosa, Dania, Forlaget-Afart, 2011Erickson Byron, Odkrycie Dona Rosy [w:] „Ko-miksy z Kaczogrodu” t. 3/2011Grøsfjeld jr. Sigvald, Introduc(k)tion to Don RosaHamilton Shawn, Index to Don Rosa pre-Disney workRosa Don, Don Rosa interview: before the Ducks & The dream of a lifetime, rozmowę przepr. Francesco Stajano [w:] Don Rosa - A Little Something Special, Włochy, www.papersera.net, 2011Don Rosa video interview, rozm. przepr. F.A. EliottRosa Don, But I did: it happened, rozm. przepr. R.C. Harvey, „The Comics Journal” 1996, nr 185Rosa Don, An Interview, rozm. przepr. Dana Gabbard, The Comics Journal” 1996, nr 185Don Rosa non-Disney comics: Pertwillaby Papers & Captain KentuckyFan-interview 2004, http://duckmania.dehttp://www.ess.fi/http://meetdonrosa.comDisney Comics Mailing List

Fanzin DiPol, dodatek specjalny do numeru drugiego, 2013. Zespół redakcyjny: Krzysztof Foltyn (re-daktor naczelny), Agata Mikucka, Mikołaj Szafrański . Korekta: Agata Mikucka, Logo: Łukasz Os-man , Sk ład i łamanie: Mikołaj Szafrański . Kontakt: [email protected] , w w w.fanzindipol.plF a n z i n n i e p r z y n o s i s w o i m a u t o r o m ż a d n y c h k o r z y ś c i m a j ą t k o w y c h , n i e j e s t p o w i ą z a n y z The Walt Disney Company. Całość ani fragmenty nie może być kopiowana ani przetwarzana bez zgody redakcji.Właścicielem obrazków użytych w artykułach oraz w recenzjach jest The Walt Disney Company (o ile nie wskazano inaczej). Don Rosa © Don Rosa. Copyright ©, 2013