gazeta na chmielnej - listopad 2012

5
EGZEMPLARZ BEZPLATNY NUMER (23) WARSZAWA, NAKLAD: STRON 11/2012 LISTOPAD 2012 5000 EGZ. 8 www.czymogepomoc.pl STRONA 1 www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.radiokolor.pl www.dtbj.pl Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna Patron Medialny GAZETA CHMIELNEJ I CAŁEGO ŚRÓDMIEŚCIA facebook.com/gazetanachmielnej Aneta Grabowska Dokończenie na str. 6 Czy mówią Wam coś oznaczenia 13N, 105Na, 105N2k? Nie? Nic dziwnego, bo bardziej znane i powszechne ich nazwy robocze „parówka”, „kaban”, „szklarnia”, „bulwa”, „hipolit” czy „delfin”. Tak zabawnie nazywane są przez mieszkańców Warsza- wy tramwaje, które codziennie wożą nas do pracy, szkoły, na zakupy. Niestety do końca tego roku tylko niektóre z nich będą jeszcze jeździć po mieście. Słynne „parówki” — najstarsze tramwaje jeżdżące po stolicy — wraz z końcem tego roku znikną z ulic Warszawy i tym samym odejdą do lamusa. „Przyjedzie tramwaj, wskocz do niego…” „Ta ostatnia podróż…” Wiele lat temu do tramwaju wskakiwało się w biegu. Było to możliwe dzięki temu, że niektóre pojazdy nie miały drzwi. Ciekawostką był też sposób podró- żowania. Oprócz miejsc wewnątrz wagonu możliwe było siedzenie na dachu, gdzie znajdowały się specjalne poręcze. Takie „wygody” możliwe były tylko w tramwajach konnych, które w Warszawie pojawiły się w 2. połowie XIX wieku. Po raz pierwszy na ulice wyjechały 11 grudnia 1866 roku i obsługiwała je remiza przy ulicy Inżynierskiej. Tę datę możemy traktować jako początek historii warszawskich tramwajów. Pierwsza linia tramwajowa miała długość zaledwie sześciu kilometrów i łączyła Dworzec Wiedeński z Dworcem Petersburskim (obecnym Dworcem Wileń- skim) oraz nowo wybudowanym Dworcem Teres- polskim (Dworcem Wschodnim). Z biegiem lat sieć torów tramwajowych znacznie rozbudowano. Zasadniczo rola tramwajów nie zmieniła się. Nadal służą one do przewożenia mieszkańców miasta, ale dawniej pełniły też inne ważne funkcje — — mówi Mateusz Kania z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie Tak będziemy mogli zaśpiewać słowa piosenki p.t. „Ostatni tramwaj” jadąc „parówką” w ostatnich dniach tego roku. Później ten znany tramwaj odjedzie w swoją ostatnią podróż do zajezdni. wyjaśnia Mateusz Kania. Mimo że „wszystko ma swój koniec” to i tak „tramwaj rusza dalej…” w czasie okupacji tramwaje służyły do przewożenia broni, ulotek przez oddziały AK, ratowania ludzi przed łapanką stanowiły też barykady, zarówno w wojnie obronnej 1939 roku jak i podczas Powstania Warszawskiego. „To ostatnia podróż równoznaczna z końcem Słońce już w zenicie, styczeń mrozi oddech Ostatni tramwaj w ostatnim mieście w Polsce wiezie mnie…” — Wycofanie tych pojazdów wiąże się z dostawami 186 nowoczesnych wagonów niskopodłogowych w ramach tzw. „kontraktu stulecia”— Do tramwaju jak do raju fot. z arch. Roberta Człapińskiego, Prezesa Zarządu Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej fot. M. W. W TYM NUMERZE TAKŻE: Zapomniane cmentarze Warszawy art. na str. szukaj na str. 4 5 oraz czyli dokąd na konkretne zimowe śniadanko? Przegląd mniej znanych warszawskich śniadaniowni Śniadanie mistrzów Slynna "parówka", która niebawem zniknie z ulic Warszawy

Upload: gazeta-na-chmielnej

Post on 25-Mar-2016

215 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Listpadowe wydanie.

TRANSCRIPT

Page 1: Gazeta na chmielnej - listopad 2012

EGZEMPLARZ

BEZPŁATNY

NUMER (23) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON11/2012 LISTOPAD 2012 5000 EGZ. 8

www.czymogepomoc.pl STRONA 1www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.radiokolor.plwww.dtbj.pl

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

PatronMedialny

G A Z E TA C H M I E L N E J I C A Ł E G O Ś R Ó D M I E Ś C I A

facebook.com/gazetanachmielnej

Aneta Grabowska

Dokończenie na str. 6

Czy mówią Wam coś oznaczenia 13N, 105Na, 105N2k?

Nie? Nic dziwnego, bo bardziej znane i powszechne

są ich nazwy robocze — „parówka”, „kaban”,

„szklarnia”, „bulwa”, „hipolit” czy „delfin”. Tak

zabawnie nazywane są przez mieszkańców Warsza-

wy tramwaje, które codziennie wożą nas do pracy,

szkoły, na zakupy. Niestety do końca tego roku tylko

niektóre z nich będą jeszcze jeździć po mieście.

Słynne „parówki” — najstarsze tramwaje jeżdżące po

stolicy — wraz z końcem tego roku znikną z ulic

Warszawy i tym samym odejdą do lamusa.

„Przyjedzie tramwaj, wskocz do niego…”

„Ta ostatnia podróż…”

Wiele lat temu do tramwaju wskakiwało się w biegu.

Było to możliwe dzięki temu, że niektóre pojazdy nie

miały drzwi. Ciekawostką był też sposób podró-

żowania. Oprócz miejsc wewnątrz wagonu możliwe

było siedzenie na dachu, gdzie znajdowały się

specjalne poręcze. Takie „wygody” możliwe były tylko

w tramwajach konnych, które w Warszawie pojawiły

się w 2. połowie XIX wieku. Po raz pierwszy na ulice

wyjechały 11 grudnia 1866 roku i obsługiwała je remiza

przy ulicy Inżynierskiej. Tę datę możemy traktować

jako początek historii warszawskich tramwajów.

Pierwsza linia tramwajowa miała długość zaledwie

sześciu kilometrów i łączyła Dworzec Wiedeński

z Dworcem Petersburskim (obecnym Dworcem Wileń-

skim) oraz nowo wybudowanym Dworcem Teres-

polskim (Dworcem Wschodnim). Z biegiem lat sieć

torów tramwajowych znacznie rozbudowano.

Zasadniczo rola tramwajów nie zmieniła się.

Nadal służą one do przewożenia mieszkańców miasta,

ale dawniej pełniły też inne ważne funkcje —

— mówi

Mateusz Kania z Klubu Miłośników Komunikacji

Miejskiej w Warszawie —

Tak będziemy mogli zaśpiewać słowa piosenki p.t.

„Ostatni tramwaj” jadąc „parówką” w ostatnich dniach

tego roku. Później ten znany tramwaj odjedzie w swoją

ostatnią podróż do zajezdni.

wyjaśnia Mateusz Kania.

Mimo że „wszystko ma swój

koniec” to i tak „tramwaj

rusza dalej…”

w czasie

okupacji tramwaje służyły do przewożenia broni, ulotek

przez oddziały AK, ratowania ludzi przed łapanką

stanowiły też barykady,

zarówno w wojnie obronnej 1939 roku jak i podczas

Powstania Warszawskiego.

„To ostatnia podróż równoznaczna z końcem

Słońce już w zenicie, styczeń mrozi oddech

Ostatni tramwaj w ostatnim mieście w Polsce wiezie

mnie…”

— Wycofanie tych pojazdów

wiąże się z dostawami 186 nowoczesnych wagonów

niskopodłogowych w ramach tzw. „kontraktu stulecia”—

Do tramwaju jak do raju

fot.

zar

ch.R

ober

taC

złap

ińsk

iego

,Pre

zesa

Zarz

ądu

Klu

buM

iłośn

ików

Kom

unik

acji

Mie

jski

ej

fot.

M.W

.

W TYM NUMERZE TAKŻE:

Zapomniane cmentarze Warszawy

art. na str.

szukaj na str.

4

5

oraz

czyli dokąd na konkretne zimowe śniadanko?

Przegląd mniej znanych warszawskich śniadaniowni

Śniadanie mistrzów

Słynna "parówka", która niebawem zniknie z ulic Warszawy

Page 2: Gazeta na chmielnej - listopad 2012

Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA

DA

Kto marzy o tym, aby spotkać wiele wybitnych

postaci polskiego filmu i teatru w jednym miejscu,

musi wybrać się do kina na Chmielnej! W ramach

cyklu Otwarte Kino Atlantic 15 listopada będzie

miało miejsce wyjątkowe spotkanie związane

z książką Łukasza Maciejewskiego pod tytułem

„Aktorki”.

„Aktorki” to zbiór portretów naszych rodzimych

gwiazd, które w wywiadach dla Maciejewskiego

opowiadają o swoim życiu, karierze zawodowej

i postrzeganiu świata. Goście kina Atlantic będą mieli

okazję nie tylko poznać samego autora książki, ale

również jego rozmówczynie, m.in. Ewę Błaszczyk,

Stanisławę Celińską, Annę Nehrebecką, Barbarę

Krafftównę, Zofię Kucównę, Beatę Tyszkiewicz i Ewę

Wiśniewską. Te nazwiska mówią same za siebie!

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy 15 listo-

pada o godzinie 20.00. Po spotkaniu odbędzie się

projekcja filmu dokumentalnego w reżyserii Tomasza

Wolskiego pod tytułem „Aktorzy”. Obraz zdobył

wiele nagród i stanowi doskonałe uzupełnienie dla

tematu przewodniego, jakim są wybitne postacie

polskiego kina i teatru.

To nie jedyne spotkania i wydarzenia, jakie Atlantic

przygotowało dla swoich widzów. Wszelkie szczegóły

dostępne są na stronie www.kinoatlanic.pl.

Polecamy!

Mojadzielnica

Znamy już laureatów konkursu „Moja dzielnica”,

który redakcja Stolicy zorganizowała razem z Aka-

demią Fotografii. Jury w składzie: Jagna Lewandowska

z Akademii Fotografii, artyści fotograficy — Jacek

Sielski, Norbert Piwowarczyk oraz reprezentujący

redakcję Ewa Kielak—Ciemniewska i Jarosław

Zieliński, miało niełatwe zadanie. Wśród nadesłanych

prac większość prezentowała bardzo wysoki poziom.

W związku z tym jury zdecydowało o przyznaniu,

oprócz trzech nagród, dwóch wyróżnień dla nastro-

jowych zdjęć Tomasza Sroki (urzekające fotografie

Mostu Gdańskiego i Hali Mirowskiej) i Jacka Minongi

— autora portretu Elektrociepłowni Siekierki.

Trzecie miejsce otrzymał Robert Jankowski za

zdjęcia, na których odkrywa surowe i pełne kontras-

tów piękno Woli. Drugą nagrodę otrzymał Baltazar

Fajto za oryginalne spojrzenie na warszawskie

wieżowce.

Największe wrażenie na jury zrobiły jednak prace

Kariny Wojciechowskiej. Wykonane metodą otwor-

kową fotografie na kliszy 6x6 najlepiej spełniały

wymagania konkursu — oryginalne i niepowtarzalne

spojrzenie na swoje miasto. W konkursie oceniano też

dobór tematyczny zestawów zdjęć i wybór obiektów.

Czasem zdarzało się, że jedno zdjęcie w zestawie było

bardzo ciekawe — jednak całościowa propozycja była

o wiele słabsza.

Ani prezentacja na Facebooku, ani nawet repro-

dukcje w gazecie nie są w stanie oddać walorów

i wszystkich niuansów nadesłanych fotografii. Aby je

docenić w pełni przyjdźcie na wystawę do galerii

Jabłkowskich na ul. Chmielnej 21 — uroczyste otwarcie

15 listopada o godzinie 18:00. Zaprezentujemy 20

najbardziej interesujących prac w wielkoformatowych

wydrukach. Gospodarze galerii zapowiadają też inne

atrakcje m.in. jazz na żywo i herbatkę z malinami.

Dwie osoby, które jako pierwsze odpowiedzą na

zadanie konkursowe otrzymają

na dowolny wybrany seans w Kinie Atlantic.

Zadanie konkursowe brzmi:

Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail: [email protected]ójne bilety

Wymień dwóch aktorów występujących w filmie “Bitwa pod Wiedniem”.

UWAGA! KONKURS

Plejada gwiazd w kinie Atlantic

NUMER 23 / LISTOPAD 2012

Okładka książki“Aktorki”

WARSZAWSKI FOTOBLOG

III nagroda w konkursie: “Magiczne podwórze” autorstwa Roberta Jankowskiego

3STRONAwww.czymogepomoc.pl

ZDROWIE:

Jeśli zdarza Ci się chorować każdej zimy i prze-

bywasz w dużych skupiskach ludzkich, nie czekaj.

Zgłoś się na konsultację lekarską i skorzystaj

z możliwości ochrony przed wirusem.

Grypa grozi każdemu z nas,

na zakażenie narażeni

jesteśmy wszędzie —

w szkole, w pracy,

w autobusie, w sklepie...

W prosty i tani sposób

możemy się zabezpieczyć

przed grypą — wystarczy się

zaszczepić.

Dzieci są głównymi

roznosicielami epidemii,

dlatego szczepimy je,

aby zabezpieczyć

również starszych

domowników...

Jesienne wahania temperatur, deszcze oraz silne

wiatry to symptomy i zapowiedź nadchodzącej

jesiennej słoty. Choć sezon szczepień rozpoczął się już

we wrześniu, warto pomyśleć o tym i w listopadzie,

aby zapewnić sobie zdrowie na cały jesienno-zimowy,

trudny dla naszego organizmu czas.

Szczepionki przeciwko grypie dają odporność

przeciw tej chorobie już w dwa tygodnie po

zaszczepieniu, a ochronny poziom przeciwciał

utrzymuje się aż 12 miesięcy. Najważniejsze, aby

zaszczepić się jeszcze przed sezonem najczęstszych

zachorowań na grypę i choroby grypopodobne, który

w Polsce przypada na przełom lutego i marca.

O grypie słyszymy co roku w okresie zwłaszcza

jesieni lub przedwiośnia. Ta powszechność docie-

rającej do nas informacji o konieczności zaszczepienia

się, często rodzi w nas przekorę, obojętność, a czasem

i bunt. Najczęściej lekceważymy te wezwania i wie-

rzymy, że tej zimy się uda i grypa nas nie dopadnie.

Tymczasem bagatelizując profilaktykę związaną z

grypą (szczepienia) nie bierzemy pod uwagę tego, co

najważniejsze: grypa trwa co prawda od 5 do 7 dni, ale

jej powikłania mogą ciągnąć się za nami do końca życia.

Powikłania grypy to najczęściej zapalenie płuc,

zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie opon

mózgowo - rdzeniowych, czy zapalenie uszu u dzieci,

które może skończyć się nawet całkowitą utratą słuchu.

W prosty i tani sposób możemy się zabezpieczyć

przed grypą — wystarczy się zaszczepić. Skład

szczepionek przeciwko grypie co roku jest aktuali-

zowany, ponieważ wirus ten stale podlega silnym

mutacjom. Nowoczesna technika biologii moleku-

larnej pozwala niezwykle precyzyjnie określić, które

szczepy wirusa będą atakowały w danym roku

i dostosować skład szczepionki do aktualnych potrzeb.

Grypa grozi każdemu z nas, na zakażenie narażeni

jesteśmy wszędzie — w szkole, w pracy, w autobusie,

w sklepie. W grupie największego ryzyka zachorowań

i wystąpienia poważnych powikłań pogrypowych

znajdują się dzieci do 5 roku życia, osoby starsze — po

65. roku życia, pracownicy służby zdrowia, osoby pra-

cujące lub przebywające wśród ludzi (np. w środkach

komunikacji miejskiej) oraz osoby przewlekle chore na

astmę, cukrzycę, niewydolność nerek czy niewy-

dolność układu krążenia. Grypa jest szczególnie

groźna dla osób chorujących na choroby układu

krążenia na tle miażdżycowym. Od dawna obserwuje

się największą liczbę zgonów na zawał serca czy udary

mózgu właśnie w sezonie epidemicznym, czyli

w okresie zwiększonych zachorowań na grypę. Ocenia

się, że aż 25% zgonów z tego powodu jest bezpośrednio

poprzedzone ostrą infekcją wirusową.

Lekarze zalecają profilaktykę przeciwgrypową

również karmiącym matkom, czy kobietom planu-

jącym zajście w ciążę.

Dzięki szczepieniu dzieci udaje się zredukować

liczbę zachorowań na grypę i choroby grypopodobne

o ok. 60—90%, co potwierdzają badania kliniczne.

O 1/3 mniej dzieci choruje też na ostre zapalenie ucha

środkowego. Dzieci są głównymi roznosicielami

epidemii, dlatego szczepimy je, aby również zabez-

pieczyć starszych domowników z grup wysokiego

ryzyka powikłań. Szczepienie dzieci chroni rodziny

przed grypą i jej powikłaniami!

Warto jeszcze przed nadejściem okresu częstych

infekcji wyposażyć nasze pociechy, przebywające na

co dzień w dużych skupiskach bakterii i wirusów

(przedszkola, żłobki, szkoły) w odporność.

Chroń się przed grypą!

Page 3: Gazeta na chmielnej - listopad 2012

Śniadanie mistrzówMarcin Wojtasik trzyposilkidziennie.blogspot.com

Śniadanie na mieście staje się powoli nową

warszawską tradycją. Już jakieś dwa lata temu

pojawiły się pierwsze jaskółki tego trendu, ale

dopiero w tym roku rozwinął się on w pełni. Oferta

jest naprawdę bogata i różnorodna

Śniadanie bliskowschodnie

Śniadanie angielskie i kontynentalneŚniadanie kulturalne

Właśnie szykuje się do otwarcia na Chmielnej nowa

kawiarnia pod szyldem Aroma. Dwie funkcjonują już

nieopodal, jedna na Kruczej, druga na Krakowskim

Przedmieściu. Wprawdzie jest to sieciówka, ale nie

robi takiego wrażenia. No może jeśli chodzi o wystrój

to tak, ale oferta kulinarna, a zwłaszcza oferta śniadań

jest naprawdę fajna, oryginalna, a nawet trochę egzo-

tyczna. Aroma jest bowiem siecią izraelską więc

propozycja śniadaniowa odzwierciedla upodobania

bliskowschodnie. Najbardziej izraelskim śniadaniem

jest shakshuka, czyli jajka w koszulkach z sosem

pomidorowo cebulowym, do tego serek, oliwki, sos

tahini, wypiekany na miejscu chleb, doskonała kawa,

i sok pomarańczowy. Rewelacja za 24 zeta (28 jeśli sok

pomarańczowy jest świeżo wyciskany) wprawdzie, ale

warto. Co ciekawe śniadanie jest wydawane od 7 rano

(w weekend od 9) aż do zamknięcia lokalu. Jak ktoś ma

bardziej konserwatywne podejście do repertuaru śnia-

daniowego może zamówić w tej samej cenie i na tych

samych warunkach sześć innych zestawów, np. równie

dobry zestaw francuski złożony croissanta, jajecznicy,

sera żółtego, łososia, serka kremowego.

Dla wielu osób obfite śniadanie, po którym apetyt

odzyskuje się gdzieś w okolicach kolacji to archetyp

porannego posiłku. Wprawdzie pełne angielskie

śniadanie z owsianką, black puddingiem i wędzonym

śledziem na gorąco raczej jest w Warszawie nie-

dostępne, za to bardziej przystępny klasyk angielskich

pubów, czyli jajka, chrupiący bekon i kiełbaski

z tostami można zjeść w wielu miejscach. Ostatnio

jadłem bardzo przyzwoite angielskie śniadanie w Sofa

Restaurant & Bar vis a vis Mariotta. Miejsce nasuwa

wspomnienia lat dziewięćdziesiątych i doskonale

sprawdza się wieczorową porą jako bar, ale i śniadania

serwują tu bardzo dobre. Zestaw angielski z cappu-

ccino kosztował ok. 20 zł.

Drugim archetypicznym podejściem do poran-

nego posiłku jest śniadanie kontynentalne, czyli raczej

lekkie, bazujące na dobrym pieczywie i kawie.

Francuskie piekarnio-kawiarnie już od jakiegoś czasu

zdobywają w Warszawie coraz większą popularność,

nieraz wręcz kultowy status, a ostatnio takie miejsce

otworzyło się przy Nowym Świecie, w bezpośrednim

sąsiedztwie Chmielnej. Petit Appetit już od wczesnych

godzin porannych (6.30 to chyba rekordowo wcześnie)

daje możliwość wypicia kawy z croissantem, względ-

nie spożycia omletu, sałatki czy jednego z tutejszych

słodkich wypieków czytając niespiesznie gazetkę

i spoglądając na budzącą się warszawską ulicę. Krzesła

w ogródku i we wnętrzu ustawione są bowiem wzo-

rem paryskim przodem do ulicy. Idealny początek

dnia.

Są jednak tacy, którym poza jedzeniem i kawą

potrzebna jest jeszcze do życia strawa duchowa.

Bogata oferta śniadaniowa okolic Chmielnej uwzglę-

dnia również takie zachcianki.

W tej kategorii Cafe Lorenz wygrywa lokalizacją.

Jest nią dziedziniec Muzeum Narodowego. Sąsiedz-

two nagromadzonej za ścianą, w salach i magazynach,

sztuki, oraz piękna modernistyczna architektura

Muzeum robią świetny klimat, zwłaszcza latem, kiedy

można śniadać na dziedzińcu na leżakach i kocach. Na

tę możliwość trzeba będzie niestety poczekać do

wiosny, ale małe, z gustem urządzone wnętrze rów-

nież zachęca do posiedzenia. Wielka kanapka za 9 zł,

w której składników nie żałują wystarczy za całe

śniadanie.

Inną opcję śniadania z kulturą oferuje Wrzenie Świata

na tyłach Nowego Światu. W tym przypadku

komponentem kulturalnym jest literatura. Kawiarnia

połączona jest z księgarnią, często organizowane są tu

spotkania z autorami, zwłaszcza felietonów i repor-

taży. W kwestii oferty śniadaniowej Wrzenie Świata

jest przykładem opcji „jesz ile chcesz”, w tym

przypadku za 18 zł (napoje płatne dodatkowo).

Śniadaniowy bufet obejmuje kiełbaski na ciepło,

wędliny, ser żółty, sałatki, pasty, warzywa, twarożek,

musli, owoce i doskonałe świeże pieczywo.

Klasyk angielskich pubów,

czyli jajka, chrupiący bekon

i kiełbaski z tostami można

zjeść w wielu miejscach

w Warszawie.

Francuskie piekarnio–

kawiarnie już od jakiegoś

czasu zdobywają

w Warszawie coraz większą

popularność, nieraz wręcz

kultowy status.

Aroma

Sofa Restaurant & Bar

Petit Appetit

Cafe Lorentz

Wrzenie Świata

ul. Krucza 6/14,

ul. Krakowskie Przedmieście 7

ul. Emilii Plater 28 (wejście od ul.

Nowogrodzkiej)

ul. Nowy Świat 27

Al.Jerozolimskie 3

ul. Gałczyńskiego 7

Marcin Wojtasik

Od niepamiętnych czasów ludzie w Europie szcze-

gólną wagę przywiązują do daty, gdy jesienią dzień

zrównuje się z nocą i od tej pory noc będzie zyskiwać

coraz większą przewagę. Jest to symboliczny mo-

ment, kiedy przyroda zapada w sen podobny do

śmierci. Dlatego wokół tej daty w ciągu wieków

narosły tradycje związane ze śmiercią i wspomi-

naniem zmarłych. W Polsce częścią tej tradycji są

nieznane poza terenami dawnej Rzeczypospolitej

zwyczaje związane z odwiedzaniem grobów i opieką

nad nimi. Żadnego innego dnia, nawet w wakacyj-

nym szczycie, tylu Polaków nie podróżuje po kraju.

Podróżują na ojcowiznę, żeby dotrzeć do grobów

swoich bliskich, do miejsc, które choć na krótki czas

przywrócą im poczucie zakorzenienia i ciągłości. Nad

cmentarzami unosi się łuna i dym tysięcy zniczy.

Jednak nie nad wszystkimi. Są miejsca pochówku

zapomniane, których już nikt nie odwiedza, których

związek z żywymi został bezpowrotnie przerwany.

W Warszawie takich miejsc jest dużo i mają bardzo

ciekawą historię.

Ocalone przed zniknięciem

Dawni mieszkańcy

Pośród bloków osiedla Bródno wznosi się samotna

kolumna, z krzyżem i tablicą, na której można prze-

czytać:

Jest to pozostałość po

cmentarzu ofiar epidemii dżumy założonym w roku

1708, co czyni ten pojedynczy obelisk najstarszym

zachowanym pomnikiem nagrobnym na terenie

Warszawy. Nikt z rodziny już raczej znicza na tym

grobie nie zapali, ale sam pomnik został niedawno

gruntownie odnowiony i wśród nowej zabudowy

przypomina o tym, że historia tego miejsca jest długa.

Inny z ostatnio odnowionych cmentarzy mało

komu o czymkolwiek przypomina, bo mało kto wie

o jego istnieniu. Cmentarz choleryczny na Pradze leży

bowiem na terenie ze wszystkich stron oddzielonym

od miasta nasypami kolejowymi, tak, że legalnie

praktycznie nie ma tam jak dojść. Znacznie późniejszy

od poprzedniego, bo założony w roku 1872, został

zlikwidowany w czasie budowy linii kolejowej, a to, co

obecnie pozostało, to zbiorowa mogiła, w której

zgromadzono szczątki zebrane z likwidowanych

grobów. Pomnik ten, który z biegiem czasu niemal

zupełnie się rozsypał, został w zeszłym roku pięknie

odrestaurowany przez zarządzającą terenem spółkę

PKP. Warto nielegalnie przejść przez tory kolejowe od

ulicy Starzyńskiego, żeby zobaczyć ten dziwną koleją

losu ocalony od zapomnienia cmentarz.

Nie wszystkie jednak stare cmentarze mają tyle

szczęścia. Cmentarz Żydowski na Bródnie, niegdyś

wielka nekropolia, będąca od roku 1780 miejscem

pochówku dla całej żydowskiej społeczności prawo-

brzeżnej Warszawy porasta dzisiaj las, w środku

którego leży sterta dość bezładnie zwalonych macew

pobazgranych graffiti z dominującym motywem

swastyki. Mimo, że w latach dziewięćdziesiątych

cmentarz został sumptem fundacji Nissenbaumów

otoczony porządnym ogrodzeniem z imponującą

bramą, to na tym niestety poprzestano.

Najwięcej zapomnianych cmentarzy zachowało

się po praskiej stronie Warszawy, co wynika prawdo-

podobnie z braku zniszczeń wojennych i mniej

intensywnego rozwoju tej części miasta. Jednak

również po lewej stronie rzeki można znaleźć takie

miejsce. I to bardzo blisko rzeki, gdyż jest to cmentarz

ludzi z rzeką związanych. Olędrzy, oni bowiem

spoczywają na tym cmentarzu, byli protestanckimi

osadnikami z terenów Niderlandów, sprowadzanymi

do Polski od osiemnastego wieku, aby zagospodaro-

wywać zalewane i podmokłe tereny nad Wisłą. Jeden

z ich cmentarzy znajduje się na Kępie Zawadowskiej,

za Siekierkami. Założono go prawdopodobnie w roku

1832. Do dziś zachowało się tylko kilka ledwie wyróż-

niających się wśród roślinności mogił.

Zapomniane cmentarze to pozostałość albo

wielkich epidemii, albo społeczności, które zamiesz-

kiwały Warszawę, lecz z różnych powodów odeszły —

Żydzi zostali wywiezieni przez nazistów do obozów

zagłady, ostatni holenderscy osadnicy jako związani

z niemiecką opcją protestanci musieli opuścić War-

szawę razem z wycofującymi się hitlerowcami. Po tych

wszystkich ludziach zostały groby, których nikt nie

odwiedza, ale które są świadectwem długiej i drama-

tycznej historii miasta.

“Tu Michał Walemberger powietrzem ruszony

z synem i córką leży, który od swey żony te pamiątkę odbiera,

prosząc mijających do Boga o westchnienie na dusze

leżących, w dzień drugi września wieku skończył, doczekał w

rok Pański tysiąc siedemset ósmy”.

Zapomniane cmentarze to

pozostałość albo wielkich

epidemii, albo społeczności,

które zamieszkiwały

Warszawę...

Makieta i skład: www.minuta8.pl4 5STRONA STRONAwww.czymogepomoc.pl

W poszukiwaniusmaku

RECENZJA KULINARNAfot.

M.W

.

fot.

M.W

.

NUMER 23 / LISTOPAD 2012

Zapomniane cmentarze Warszawy

Klasyczne śniadanie angielskie w Sofie

Page 4: Gazeta na chmielnej - listopad 2012

6 STRONA Makieta i skład: www.minuta8.pl

NUMER 23 / LISTOPAD 2012

Dokończenie ze str. 1:

Do tramwaju jakdo raju

Tramwaje „parówki” jeżdżą po Warszawie od 1959

roku. Obsługuje je zajezdnia Żoliborz. Co dalej się

z nimi stanie? Być może zostaną odrestaurowane i po-

nownie pojawią się na ulicach w celach turystycznych

podobnie jak ich starsi „koledzy”.

— od początków

elektryfikacji w 1908 roku do lat 70-tych XX wieku —

zaznacza Mateusz Kania

Sprawne pojazdy

możemy spotkać na liniach turystycznej i specjalnej,

a także podczas Nocy Muzeów i Dni Transportu

Publicznego.

Dziś kilkudziesięcioletnie wagony zastępowane są

nowoczesnym, oszczędnym i niskopodłogowym

taborem. Nowe wagony są ciche, wygodne, szybkie

i przestronne. Najnowszym nabytkiem warszaw-

skiego ZTM są SWINGI.

wylicza zalety

pojazdów Mateusz Kania.

Tuż przed wprowadzeniem tramwajów elek-

trycznych 234 tramwaje konne obsługiwały 17 linii.

Obecnie możemy się pochwalić liczbą ponad 809

wagonów, z czego 19% to niskopodłogowce. Kiedyś

mieliśmy zaledwie 6 km tras tramwajowych, dziś aż

242 km.

Od 2005 roku furorę w stolicy robi tramwaj

wodny. Warszawa jest jednym z sześciu miast

w Polsce, gdzie taki tramwaj kursuje. W okresie letnim

po Wiśle pływają dwie jednostki. Początek trasy ma

miejsce przy Starym Mieście, a koniec na Przyczółku

Czerniakowskim.

Zwolennicy naziemnej komunikacji mogą

w okresie wakacyjnym skorzystać z omnibusów kon-

nych. Z wyglądu przypominają tramwaje, lecz nie

poruszają się po torach. Kursują gównie na terenie

Śródmieścia jako atrakcja turystyczna.

Dziś tramwaj, nowoczesny lub zabytkowy,

możemy nawet wynająć — na wieczór panieński,

kawalerski, imprezy okazjonalne, przeprowadzki czy

zwiedzanie z przewodnikiem. Okazji może być wiele.

W przeciwieństwie do Krakowa czy Szczecina nie

mamy w stolicy Muzeum Komunikacji, gdzie

zainteresowani mogą oglądać najstarsze modele

tramwajów. Zabytkowe pojazdy stacjonują w zajezdni

Mokotów przy ulicy Woronicza, a pozostałe rozsiane

są po innych siedzibach Tramwajów Warszawskich.

Aby zobaczyć unikatowy tramwaj trzeba się udać do

zajezdni albo na wycieczkę turystyczną po mieście. Na

pocieszenie pozostają słowa piosenki, bo mimo że

„wszystko ma swój koniec” to i tak „tramwaj rusza

dalej…”

— W Warszawie jest

30 elektrycznych wagonów turystycznych będących

niemymi świadkami historii stolicy Polski

— Obecnie sprawnych jest

dziesięć pojazdów, pozostałe czekają na remont

i przywrócenie ich warszawiakom.

— Wagony typu SWING są

wyposażone w 100% niskiej podłogi, automatyczną rampę

dla inwalidy, klimatyzację przedziału pasażerskiego, ponad

200 miejsc ogółem, w tym 44 siedzące —

„Wszystko ma swój koniec…”

fot.

zar

ch.R

.Czł

apiń

skie

go,P

reze

saZa

rząd

uK

MK

M

Słynna "parówka", która niebawem zniknie z ulic Warszawy

7STRONAwww.czymogepomoc.pl

Aby napisać powieść dobrą, a wręcz doskonałą,

należy posiadać: pomysł, talent, bohaterów cieka-

wych i uwikłanych w problem, wątek miłosny, nie za

słodki, nie za gorzki, odrobinę magii (nie zawsze

widocznej!), garść emocji i kreatywność wszelaką w

ilości dowolnej. Wywar ten, odpowiednio zwarzony,

mieszany z miłością i pasją stanie się jak narkotyk.

Będzie wodził czytelnika na pokuszenie, uzależniał

i mamił. Choć przez parę chwil…

Jeżeli pójść takim tokiem myślenia, Linda

Holeman posiadła tę tajemną widzę i rzuciła na swoich

odbiorców czar. Czar wspaniałej, emocjonującej his-

torii, pełnej barw, egzotyki i zawirowań.

Przepis na powieść nie jest wcale odrealniony, bo

pisarka opiera swój pomysł na konstrukcjach dobrze

znanych, które w rękach zdolnego twórcy zawsze

przeradzają się we wspaniałe, pełne pasji opowieści.

Podwaliną całości jest tutaj kobieta — silna osobowość,

która wbrew wszelkim przeciwnościom losu nie

poddaje się i uparcie dąży do celu, jakim jest szczęście.

Darya to kobieta urodzona w kraju surowym dla

kobiet. Nie ma litości ani szans na bycie niezależną.

Dziewiętnastowieczny Afganistan nie będzie patrzył

przychylnym okiem na łamanie zasad. A tym bardziej

na… bezpłodność. Młodziutka dziewczyna, pełna

wiary i marzeń, zostaje wystawiona na ciężką próbę.

Wydana za mąż wbrew woli, bita i gwałcona, trzyma

się życia kurczowo, wierząc, że nadejdzie dzień

wybawienia.

Wydawać by się mogło, że dosyć już lektur

o kobietach, które nie uginają się pod ciężarem życia,

a w końcu stają na nogi, zaskakując wszystkich wokół.

Tak jednak nie jest. Darya snuje swą opowieść w spo-

sób tak czarowny i plastyczny, że czas wokół zdaje się

zatrzymywać, jakby sam zasłuchał się w tę opowieść.

I nic dziwnego, skoro fabuła kipi od emocji, wrażeń

i zwrotów akcji.

Droga Daryi jest długa, kręta i wyboista. Zdaje się

nie mieć końca, a kolejne napotkane osoby okazują się

przynosić nieszczęście i zniewolenie. Oczywiście

dobre duchy także nie śpią i na pewno zarzucą na

piękną bohaterkę swe ochronne moce, ale przyznać

trzeba, że los jej nie oszczędza i nie pozwala zaznać

spokoju.

„Księżycowa klatka” to powieść na jeden wieczór.

Tak ciekawa i wciągająca, że czytelnika czeka nie-

zapomniana podróż do bliskich i dalekich krajów, bez

chwili zastanowienia czy znużenia. A sama historia?

Pozostaje w pamięci, ukryta w wyobraźni jak piękna

baśń, którą opowiada się dzieciom w upalne, letnie

wieczory. Tak. Ta książka pachnie upałem, przygodą

i miłością. Idealna mieszanka, która jak eliksir — może

zawrócić w głowie. I tego sobie życzmy!

Czytelnia

Danuta Awolusi www.ksiazkizbojeckie.blox.pl

Czarowna opowieść na jedną noc...

W Domu Kultury Śródmieście od kilku miesięcy trwa

projekt „Podzielmy się kulturą. Budżet partycypacyjny

DKŚ”. Jest on realizowany przez Fundację Pole

Dialogu, we współpracy z Urzędem Dzielnicy Śród-

mieście oraz, rzecz jasna, samym Domem Kultury

Śródmieście. Budżet partycypacyjny, czy inaczej nazy-

wany obywatelskim, oznacza, że jest on planowany

wspólnie przez mieszkańców i pracowników domu

kultury.

W toku warsztatów, z których odbyło się już pięć,

mieszkańcy planują wydatki w ramach budżetu

programowego instytucji w przyszłym roku. Do tej

pory ponad 40 osób wzięło udział w spotkaniach,

podczas których można było dowiedzieć się jak działa

dom kultury, jaką ma misję, jakie działania realizuje

i ile one kosztują. Cała ta wiedza była konieczna, aby

rozpocząć dyskusję nad tym, jak budżet programowy

DKŚ powinien wyglądać w 2013. Czy DKŚ powinien

organizować więcej zajęć? Wtedy, aby starczyło

środków, trzeba obciąć pieniądze na inne działania. Co

jest zatem priorytetowe, czego mieszkańcy Śród-

mieścia potrzebują najbardziej? O jakie grupy

odbiorców należy przede wszystkich zadbać? Na te

i na wiele innych pytań muszą odpowiadać osoby,

które biorą udział we wspólnym planowaniu budżetu.

Pracownicy DKŚ podczas trwania warsztatów służyli

swoim doświadczeniem i wiedzą o kulisach funkcjo-

nowania tej dużej instytucji.

Przed nami finał, na który zaproszeni są wszyscy

mieszkańcy Śródmieścia. Odbędzie się on

Będzie to ostatnie

spotkanie w ramach projektu, podczas którego

odbędzie się dyskusja nad wariantami, które zostały

wypracowane dotychczas, ostateczne głosowanie

i wybór jednego z wariantów oraz towarzyszących mu

rekomendacji do programu DKŚ na 2013 rok.

Czy DKŚ powinien

organizować więcej zajęć?

Co jest zatem priorytetowe,

czego mieszkańcy

Śródmieścia potrzebują

najbardziej?

O jakie grupy odbiorców

należy przede wszystkich

zadbać?

24 listopada,

w sobotę w godzinach 11—17, w Domu Kultury

Śródmieście przy Smolnej 9.

Przyjdź i zadecyduj! Każdy głos się liczy!

Spotkanie jest otwarte dla wszystkich.

Bardzo prosimy o potwierdzanie obecności:

E-mailowo: [email protected]

Telefonicznie: 880 788 468 lub 22 826 25 86

Projekt „Podzielmy się kulturą” jest finansowany

z dotacji Fundacji im. Stefana Batorego oraz

Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Więcej informacji, plan spotkania finałowego oraz

materiały informacyjne na stronie:

konsultacje.um.warszawa.pl/budzet_partycypacyjny_DKS

Okładka książkiLindy Holeman

Mieszkańcy planują budżet Domu Kultury Śródmieście

Page 5: Gazeta na chmielnej - listopad 2012

Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA

NUMER 23 / LISTOPAD 2012

Daj hajs na hejtera!

Wiem, że ludzie każdą innowację wolą uznać za niepotrzebne zamieszanie, a każdą nową teorię za niebezpie-

czeństwo i że z obawy przed naruszeniem dotychczasowych zasad istnienia raczej wolą nie robić nic niż coś. Tak,

czytałam analizę społeczeństwa demokratycznego Alexisa de Tocqueville’a. Wiem również, że w kryzysie

stosowniej byłoby zaproponować nielimitowany dostęp do Wesołego Miasteczka lub darmowe dropsy wywo-

łujące samoodnawiającą się ekstazę. Mimo to jednak ośmielam się Wam zaproponować ideę wprowadzenia

nowego przymusowego podatku.

W tym wielkim kraju, który na scenie tego starego kabaretu jakim jest Europa najczęściej bywa obsadzany w roli

epigona do testowania niezagospodarowanego gdzie indziej szczęścia, zapewne wiele przydałoby się funduszy.

Jednak żadna z potrzeb nie wydaje mi się ostatnio tak pilna jak stworzenie

W czasach, kiedy niewielu już czerpie moc z osobistego rozwoju (choć wszystkim wciąż się go zaleca), kiedy

prawie nikt nie czerpie siły z poczucia bezpieczeństwa (a większość o nim marzy) tylko ona jedna — wielka

frustracja rozwija się w naprawdę dynamicznym tempie. Internet — niezwykły wynalazek ludzkości do jej

wylewania ledwo żyje pod jej naporem. To ów wynalazek zmienił zupełnie rolę tzw. opinii społecznej. O ile

kiedyś studiowanie cudzych opinii było niezbędnym wstępem do wyzwolenia umysłu, dziś stanowi raczej

preludium do pomieszania zmysłów. Żadne to odkrycie, że w sieci postawa typu: dawno poległa

w starciu z postawą

Być może jednak fakt, że nie spędzam w sieci za dużo czasu sprawił, że nie zdawałam sobie sprawy z dynamiki

przyrostu ekspertów od nienawiści. Przyznam, że dość mnie poruszył ostatnio niezwykły wysyp „eksperckich“

opinii na temat nowego Przekroju, na który przypadkiem się natknęłam na Facebooku. To, że się komuś nie

podoba propozycja merytoryczna czy graficzna to oczywiście mieści się w osobniczym prawie do podobania

i niepodobania i nic mi do tego. Jednak niezwykła wiedza wielu reprezentantów społeczeństwa na temat tego,

jak trzeba robić wysokonakładowy tygodnik w pięć osób poniżej pięciu złotych doprawdy przekroczyła moje

oczekiwania. Również i to, że zadanie pytania czytelnikom o ich osobiste doświadczenia na jakimś polu uznane

zostało przez „ekspertów“ za lenistwo i obciach. (Ciekawe, że rubryki typu: listy do redakcji istnieją

w dziesiątkach pism juz kilka dekad i mają się dobrze). Natomiast ogłaszanie informacji o wielkim spadku

nakładu, po tygodniu funkcjonowania na rynku jest dla mnie tajemnicą niedoścignioną. Jak się taki spadek udało

zmierzyć? Przy pomocy barometra ciśnienia krwi w żyłach opcji światopoglądowo przeciwnej? Czy też są jakieś

inne czujniki bądź czułki, które wyłapują te dane w tak szalonym tempie? Chętnie poznam te narzędzia,

zakładając, że oczywiście, że istnieją. Nie o nie jednak chcę tu kruszyć kopie. Są rzeczy ważniejsze. Choćby gorycz,

która zalewa serca hejterów i sprawia, że gotowi są sobie wypatroszyć ostatnie włókno z jelit, by wraz z nim

pozbyć się frustracyjnej męki. Dla nich to właśnie, dla tych ludzi udręczonych każdym dookoła przedsięwzięciem,

każdym przejawem aktywności ludzkiej innej niż własna proponuję utworzyć fundusz kojący frustrację.

Nic tak nie mobilizuje do działania jak rywalizacja, nic też nie dopinguje bardziej niż szansa na nagrodę. Dlatego

też proponowałabym z funduszu narodowego kojącego frustracje organizować na naszym ekskluzywnym

stadionie narodowym olimpiadę hejterów. Nienawistnicy, działający samotnie w czeluściach swoich domów,

plujący na innych bez specjalnego poklasku, mogliby wreszcie zaznać kolektywnych emocji. Mogliby w światłach

kamer dokonać samoidentyfikacji z ideą i stanąć w szranki z najlepszymi w swojej dziedzinie. Mogliby swoją

frustrację przelać na jakiś konkret. Wywalczyć, dzięki niej medale, mistrzowskie tytuły. Mogliby zdobyć sławę

i towarzyszące jej przywileje. Stając się hejterami glamour straciliby może wreszcie powody do frustracji. Nie

mieliby już po co hejtować, bo byliby sławni, piękni, dostrzeżeni. Odfrustrowani!

Zdaję sobie sprawę z tego, że dość to paskudne i mało wzniosłe budować społeczne zadowolenie na nowym

podatku od każdego obywatela, ale może jest w takim funduszu do kojenia frustracji narodowej jakaś nadzieja

dla tego nieszczęsnego kraju. Fundusz za pomocą którego stworzono by ogólnopolską olimpiadę dla frustratów,

wyleczyłby wielu z nich z tej dotkliwej przypadłości. A tym, którzy skazani są na to, by teraz dzień w dzień na

cudzą żółć się natykać, pozwoliłby działać bez zawracania sobie głowy zjawiskami zbędnymi. Co Państwo na to?

funduszu kojenia frustracji

narodowej.

Myślę, bo lubię

Szydzę, więc jestem.

Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK

Ula Ryciak

www.ularyciak.bloog.pl

Pisarka i scenarzystka. Autorka dwóch

powieści (Taniec ptaka, 2006, Clitoris

erectus, 2004) oraz wielu opowiadań

i tekstów podróżniczych,

publikowanych m.in. w Gazecie

Wyborczej, w licznych miesięcznikach

kulturalnych i portalach internetowych.

Realizuje kampanie społeczne, tworzy

akcje interaktywne oraz instalacje

przestrzenne.

Urodziła się w Warszawie, ale

odczuwa przynależność do różnych

miejsc na ziemi.

REDAKCJA:

Adres redakcji:

Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:

Promocja/reklama: Wydawca:

ISSN 2083-2524,

Nakład: 5000 egz.

00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22B,

Marta Jabłkowska, Piotr

Jędrzejczyk, [email protected],

Aneta Grzegrzółka 500 662 391,

Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,