twórczość zbigniewa namysłowskiego
DESCRIPTION
Zbigniew NamysłowskiTRANSCRIPT
TWÓRCZO ŚĆ ZBIGNIEWA NAMYSŁOWSKIEGO
WSTĘP ....................................................................................................................................................... 3
1. LATA 60. – MODERN JAZZ I FOLKLOR .................. ................................................................. 5
1.1. NOWOCZESNE INSPIRACJE ........................................................................................................... 6
1.2. KWARTET ZBIGNIEWA NAMYSŁOWSKIEGO ................................................................................. 9
2. LATA 70. – FREE JAZZ, WORLD MUSIC, JAZZ-ROCK I ELEK TRONIKA ..................... 19
2.1. WINOBRANIE ............................................................................................................................ 20
2.2. NAMYSŁOWSKI GOES FUNKY ................................................................................................... 23
3. LATA 80. – FUSION I „POWRÓT DO ŹRÓDEŁ” .................................................................... 33
3.1. AIR CONDITION ......................................................................................................................... 35
3.2. „POWRÓT DO ŹRÓDEŁ” .............................................................................................................. 42
4. LATA 1990-2009 - PÓŹNA TWÓRCZO ŚĆ ZBIGNIEWA NAMYSŁOWSKIEGO ............... 46
4.1. ACOUSTIC JAZZ ......................................................................................................................... 47
4.2. MUZYCZNE EKSPERYMENTY ..................................................................................................... 50
4.3. ALBUMY WYDANE PO 2000 ROKU ............................................................................................. 55
ZAKO ŃCZENIE ..................................................................................................................................... 57
BIBLIOGRAFIA ..................................................................................................................................... 58
3
Wstęp
Twórczość kompozytorska Zbigniewa Namysłowskiego jest tak bogata,
zróżnicowana i wielowątkowa, iż trudno znaleźć jakąś jedną kategorię, która
okazałaby się na tyle pojemna, by zmieścić wszystko to, co wyszło spod jego pióra1.
Wspomniane słowa Bogdana Chmury pochodzą z recenzji poświęconej albumowi
Sprzedaj mnie wiatrowi, który ukazał się w 2004 roku w serii Złota kolekcja
polskiego jazzu. Wydawnictwo miało być swojego rodzaju podsumowaniem
dorobku Namysłowskiego i zawierało materiał ze wszystkich okresów jego
działalności2.
Zbigniew Namysłowski obecny jest na jazzowej scenie od ponad 50 lat3.
W swojej twórczej pracy konsekwentnie poszukiwał nowych rozwiązań
i postępował zgodnie z dewizą „nie chcę stać w miejscu”4. Obierając kolejne
muzyczne kierunki ożywiał polskie środowisko jazzowe5. Zapytany o granice jazzu
odpowiedział – nie ma takich granic. Albo to jest jazz, albo to nie jest jazz. Nie
mógłbym określić, od którego miejsca jazz się zaczyna i gdzie się kończy6 -
powiedział w 2007 roku w wywiadzie dla Jazz Forum – mam szacunek do
wszystkich stylów jazzowych7.
Okres krystalizacji muzycznej osobowości Namysłowskiego przypadł na lata 60.
ubiegłego stulecia8. Od tamtej pory, na gruncie swojej twórczej działalności, muzyk
zwracał się w stronę różnych stylistyk. Owe przemiany stylistyczne w twórczości
Zbigniewa Namysłowskiego miewały różnorakie podłoże. Były wynikiem
oddziaływania sytuacji na rynku muzycznym, wiązały się z kolejnymi
doświadczeniami artystycznymi, podejmowanymi projektami czy wreszcie
z konkretnymi założeniami programowymi twórcy.
Celem niniejszej pracy będzie omówienie twórczości Zbigniewa
Namysłowskiego w kontekście tych właśnie przemian, z uwzględnieniem 1 B. Chmura, Zbigniew Namysłowski - Złota kolekcja polskiego jazzu: Sprzedaj mnie wiatrowi, Jazz Forum 2005, Nr 6, s. 72. 2 Ibidem. 3 T. Szachowski, Brylantowy jubileusz, Jazz Forum 2014, Nr 9, s. 2. 4 P. Brodowski, Zbyszek Namysłowski: „Nie chcę stać w miejscu”, Jazz Forum 1981, Nr 5, s. 33. 5 A. Schmidt, Historia jazzu, Lublin 2009, s. 17 6 P. Dyakowski, Instynkt Zbyszka Namysłowskiego, Jazz Forum 2007, Nr 7-8, s. 53. 7 Ibidem. 8 A. Schmidt, ibidem.
4
charakterystycznych elementów i cech - wyróżników stylistycznych, typowych dla
poszczególnych etapów jego muzycznej działalności. Kariera Zbigniewa
Namysłowskiego to głównie historia lidera różnych zespołów9. Przedmiotem
omówienia będzie zatem wybór albumów Namysłowskiego, które zawierają
autorskie kompozycje bandleadera. W wywiadzie z 1994 roku muzyk przyznał, że
swój pierwszy kwartet założył właśnie po to, żeby wykonywać własne
kompozycje10. W przypadku Namysłowskiego praca kompozytorska odgrywa rolę
wyjątkową11. Po przejściu kolejnych etapów jazzowych doświadczeń i wtajemniczeń
znalazł on klucz do twórczości oryginalnej (…). Szukając własnego języka nie mógł
ograniczyć się do aranżowania i improwizowania w oparciu o znane standardy,
choć robił to znakomicie. Potrzebne mu były własne „standardy”, własne idiomy12.
Praca ma charakter opisowo-analityczny. Głównym tworzywem, które posłużyło
mi do jej napisania, były artykuły, wywiady i recenzje pochodzące z archiwalnych
numerów czasopism Jazz Forum i Jazz, a także publikacje książkowe związane
z twórczością Namysłowskiego i muzyką jazzową w Polsce. Wywiady z artystą
pozwoliły mi w sposób bezpośredni poznać założenia programowe jego muzyki,
a także odniesienia stylistyczne i źródła muzycznych inspiracji. Tekst obfituje tym
samym w liczne cytaty i przypisy bibliograficzne. Nieocenionym źródłem
informacji o twórczości Zbigniewa Namysłowskiego była również obszerna
dyskografia, ograniczona ze względów praktycznych do autorskich albumów
artysty, które zrealizował jednocześnie jako instrumentalista-improwizator, aranżer,
kompozytor i lider zespołu.
9 T. Szachowski, Zbigniew Namysłowski, Jazz Forum 1999, Nr 10-11, s. 43. 10 P. Brodowski, Zygmuntowskie sprawy, Jazz Forum 1994, Nr 1-2, s. 22. 11 K. Brodacki, Zbigniew Namysłowski: nie cierpię pisania, Jazz Forum 1978, Nr 2, s. 17. 12 K. Brodacki, Wstęp, [w:] L. Pilecka, Zbigniew Namysłowski - Utwory jazzowe na różny zespół instrumentów, Kraków 1984, s. 3.
5
1. Lata 60. – modern jazz i folklor
Niniejszy rozdział poświęcony jest pierwszej dekadzie autorskiej twórczości
Zbigniewa Namysłowskiego. Zaprezentowane zostaną zespoły przez niego
prowadzone i wydawnictwa płytowe, zrealizowane na przestrzeni tych dziesięciu
lat. Rozdział ten podzielony został na dwa mniejsze podrozdziały. W podrozdziale
Nowoczesne inspiracje omówione zostaną muzyczne inspiracje, które w sposób
pośredni i bezpośredni wpłynęły na wypracowany przez Namysłowskiego sposób
gry. Podrozdział Kwartet Zbigniewa Namysłowskiego przybliży dokonania
kwartetów prowadzonych przez niego w latach sześćdziesiątych.
Lata 60. były dla Namysłowskiego czasem konstruowania własnego języka
muzycznej wypowiedzi. Podstawowym narzędziem pracy stał się kwartet –
popularna wówczas formuła zespołu combo, eksplorowana przez największych
jazzowych liderów (J. Coltrane, O. Coleman), która sprzyjała budowaniu
nowoczesnego sposobu gry. W zakresie partii solowych Zbigniew Namysłowski
starał się nawiązywać do stylu improwizacji Johna Coltrane’a. W wywiadzie dla
Jazz Forum z 1981 roku artysta wspominał: Kiedyś szalenie podobał mi się Art
Pepper. To było bardzo, bardzo dawno. Charlie Parker był drugi, a potem Julian
Cannonball Adderley. Potem saksofoniści altowi przestali mi się podobać
i zacząłem interesować się tenorzystami. Starałem się grać na alcie jak na tenorze
(…). Alciści w Stanach przeważnie wzorują się na bebopowej szkole parkerowskiej.
Ja natomiast preferuję szkołę coltrane’owską. Niewielu alcistów gra w sposób
coltrane’owski. Nadal wolę tenorzystów niż alcistów (…)13. Wśród założeń
programowych, które kształtować miały twórczość Namysłowskiego z okresu lat
60., znalazły się nawet postulaty formułowania freejazzowej wypowiedzi
muzycznej. Były to jednak dopiero pierwsze próby posługiwania się idiomem free,
który obcy był jeszcze polskiemu środowisku jazzowemu. Najpełniej tego rodzaju
eksperymenty ujawniały się w sposobie konstruowania partii solowych lidera, który
nie ustawał w pełnych ekspresji poszukiwaniach. Formy utworów zachowały jednak
na tyle skondensowany charakter, że dalekie były jeszcze od programowej swobody.
13 P. Brodowski, Zbyszek Namysłowski…, s. 18.
6
Kolejnym czynnikiem, kształtującym muzykę Zbigniewa Namysłowskiego w latach
sześćdziesiątych, stały się nawiązania do polskiego folkloru. Korzystając
z najbardziej istotnych elementów ludowego wykonawstwa, Namysłowski tworzy
kompozycje unikalne, pozbawione dosłownych cytatów i naiwnego
naśladownictwa14.
1.1. Nowoczesne inspiracje
Zbigniew Namysłowski zainteresował się tzw. jazzem nowoczesnym
na przełomie lat 50. i 60. W tamtym czasie największą szkołą tego rodzaju muzyki,
jak sam podkreśla, był dla niego zespół New York Jazz Quartet15. W skład tej
amerykańskiej grupy wchodzili następujący muzycy: Idrees Sulieman (tp), Oscar
Denard (p), Jamil Nasser (b) i John Buster Smith (dr). Zespół przebywał jakiś czas
w Polsce, koncertował i grywał na jamach m.in. w warszawskim klubie Hybrydy,
a Namysłowski towarzyszył im na każdym kroku: Oni wszyscy właściwie
zamieszkali w Polsce. Mieszkali w Warszawie, w Hybrydach byli codziennie, grali
z nami na jamach. (…) A ja za nimi wszędzie jeździłem. (…) Gdziekolwiek by nie
grali, to ja też tam byłem i zawsze z nimi grałem na jamach. To była dla mnie, i nie
tylko dla mnie, najlepsza szkoła. Idrees był bebopowym trębaczem grającym w stylu
zbliżonym do Clifforda Browna – to odmienna od davisowskiej trąbkowa szkoła
medern jazzu. Hołubiłem tę szkołę bardziej niż davisowską. Podobały mi się ich
aranże. Aranżerem przeważnie był pianista, Oscar Denard. Ich muzyka była dla nas
czymś zupełnie nowym. (…) Wykonywali bardzo skomplikowane, jak mi się wtedy
wydawało, aranże. Czegoś takiego nigdy przedtem nie słyszeliśmy16.
Z powodu ograniczonej dostępności płyt na polskim rynku, głównym źródłem
muzycznej wiedzy o jazzie pod koniec lat 50. stało się radio. Audycja Willisa
Conovera w Głosie Ameryki była okazją do zapoznania się z bieżącą sytuacją
na amerykańskiej scenie jazzowej: Codziennie słuchałem audycji Willisa Conovera
w Głosie Ameryki – była tam jedna godzina „prawdziwego” jazzu i jedna bardziej
14 K. Brodacki, Follow Namysłowski, Warszawa 1984, s. 29. 15 P. Dyakowski, op. cit., s. 43. 16 Ibidem
7
rozrywkowego. Jedną i drugą wysłuchiwałem codziennie17 - wspomina
Namysłowski. Art Pepper, Stan Getz, Oscar Peterson – to m.in. nazwiska, z którymi
muzyk zetknął się po raz pierwszy właśnie za pośrednictwem radia18. Pierwsze
wydawnictwa płytowe przywożono z zagranicy. W 1958 roku grupa Polish All
Stars, z którą miał możliwość występować Namysłowski, została wysłana przez Hot
Club Hybrydy na koncert do Danii. Z tej podróży muzyk przywiózł album Arta
Peppera: Z Danii przywiozłem sobie taką maluteńką płytkę na 45 obrotów – to był
Art. Pepper, alcista, którego słuchałem na okrągło i zdarłem tę płytę. Potem miałem
płytę Charliego Parkera, którą również zdarłem19. Namysłowski poznał również
album Blue Train Coltrane’a, który znalazł się w sprzedaży w polskich
Międzynarodowych Klubach Prasy i Książki, stając się dla artysty niewyczerpanym
źródłem inspiracji20.
Po koniec lat 50. Zbigniew Namysłowski był jeszcze muzykiem wykonującym
głównie jazz tradycyjny, a jego podstawowym instrumentem był puzon. Już jako
puzonista wykazywał jednak zainteresowanie nowoczesnym graniem i wykraczał
poza dixielandowe konwencje. Wyrazem tych modernistycznych skłonności był
m.in. występ Zespołu Zbyszka Namysłowskiego na koncercie w Filharmonii
Narodowej w styczniu 1960 roku. Zespół grał muzykę dixielandową, a tworzyli go
muzycy z którymi Namysłowski zetknął się przy okazji współpracy z Zygmuntem
Wicharym. Decyzją lidera do programu zespołu włączona została kompozycja
z płyty Blue Train Johna Coltrane’a - Lazy Bird, co wywołało kontrowersje wśród
krytyki21. Pomimo nowoczesnych upodobań, Namysłowski nadal podejmował
próby budowania artystycznej wypowiedzi na gruncie jazzu tradycyjnego.
Na festiwalu Jazz Jamboree 1960 muzyk wystąpił ze swoim Sekstetem
Tradycyjnym i Big Bandem Hot Clubu Hybrydy. Później związany był jeszcze
z zespołem New Orlean Stompers. Ostatni oficjalny występ Namysłowskiego w roli
puzonisty odbył się właśnie ze Stompersami 10 lutego 1962 roku podczas powitania
amerykańskiego tria wokalnego Peters Sisters na lotnisku Okęcie22.
17 Ibidem. 18 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 20. 19 P. Dyakowski, op. cit. 20 K. Brodacki, Historia Jazzu w Polsce, Kraków 2010, s. 262. 21 Idem, Follow Namysłowski, Warszawa 1984, s. 13. 22 Idem, Historia…, s. 261-262.
8
Nowoczesne wykonawstwo Zbigniewa Namysłowskiego związane jest głównie
z saksofonem altowym, jednak pierwsze kroki w modernistycznych projektach
stawiał Namysłowski jako wiolonczelista. W 1957 roku muzyk miał okazję grać na
wiolonczeli w nowatorskim, jak na ówczesne polskie realia, zespole Krzysztofa
Sadowskiego - Modern Combo. Pierwszy występ miał miejsce w maju 1957 roku na
I Ogólnopolskim Przeglądzie Studenckich Zespołów Jazzowych, drugi odbył się
w lipcu tego samego roku podczas słynnego międzynarodowego II Festiwalu
Muzyki Jazzowej w Sopocie23. Namysłowski był już wówczas absolwentem liceum
muzycznego w klasie wiolonczeli. W tym samym roku pojawiło się u niego
zainteresowanie saksofonem altowym.
Pierwszy kontakt z saksofonem Namysłowski wspomina następująco: To była
końcówka Melomanów. Zespół ten właściwie nazywał się już Hot Club Melomani.
(…) Zespół ten miał dwa różne składy grające w różnych stylach: jeden
dixielandowy, drugi swingowo-bopowy. No więc jak już się do tego zespołu
dostałem, byłem naprawdę szczęśliwy. Była to jedyna trasa, w której brałem udział
i chyba potem zespół się całkiem rozpadł. W składzie nowoczesnym grał z nimi
Krzysztof Komeda. W tym czasie próbował on grać na saksofonie altowym i ja ten
jego alt wziąłem do ręki podczas podróży do Gliwic. Siedziałem sobie w wolnym
przedziale i całą drogę ćwiczyłem. To było moje pierwsze zetknięcie z tym
instrumentem24. Na początku lat 60. Namysłowski rozpoczął współpracę z grupą
The Wreckers Andrzeja Trzaskowskiego. Owa współpraca zaowocowała pierwszym
nagraniem Namysłowskiego z zespołem nowoczesnym – na płycie The Wreckers
znajduje się nawiązująca do twórczości Horace’a Silvera kompozycja Romana
Dyląga - Nina’s Dream, podczas której Namysłowski wykonał interesujące solo
altowe25. Nagranie odbyło się 10 lutego 1960 roku.
W roku 1961, nadal grając z Wreckersami, muzyk założył własny nowoczesny
zespół – Jazz Rockers. Repertuar grupy stanowiły utwory Silvera, a także pierwsze
autorskie kompozycje26. Rockersi sporo koncertowali, nagrali nawet dwie płyty EP,
ale jak stwierdził sam Namysłowski w wywiadzie z 1999 roku: to było jeszcze
bardzo słabe27.
23 Idem, Follow…, s. 11. 24 P. Brodowski, ibidem. 25 K. Brodacki, Follow…, s. 19. 26 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 20. 27 T. Szachowski, Zbigniew…, s. 43.
9
Szczególnym wydarzeniem z początku lat 60., które przyczyniło się do
ukształtowania muzycznej osobowości Zbigniewa Namysłowskiego, był wyjazd
grupy The Wreckers do Stanów Zjednoczonych. Latem 1962 roku zespół otrzymał
stypendium Departamentu Stanu na występy i poznanie Ameryki. Inicjatorem
przedsięwzięcia był sam Willis Conover, który na miejscu pełnił funkcję opiekuna
i przewodnika Wreckersów. Muzycy mieli okazję uczestniczyć w licznych
koncertach i spotkaniach, obserwować gwiazdy amerykańskiego jazzu,
m.in. Orkiestrę Duka Ellingtona, braci Adderleyów, Johna Coltrane’a, Milesa
Davisa, Billa Evansa czy Sonny’ego Rollinsa. Największe wrażenie na młodym
wówczas Namysłowskim zrobił występ Coltrane’a - byliśmy świadkami, jak gra
słynne My Favourite Things na sopranie (on zresztą wprowadził sopran do jazzu
nowoczesnego), bluesa Chasin’ the Trane, którym wypełnił cały set trwający 45
minut. Były to pierwsze odjazdy Coltrane’a w stronę free jazzu. A dla mnie wielka
szkoła28. Wreckersi mieli okazję również koncertować – wystąpili na Newport Jazz
Festival, Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Waszyngtonie i w kilku
amerykańskich klubach. Zespół wykonywał kompozycje Andrzeja Trzaskowskiego,
a także standardy i utwory Horace’a Silvera. Wyjazd do USA dał muzykom
możliwość zetknięcia się z amerykańską jazzową czołówką i zaopatrzenia się
w nieosiągalne na polskim rynku wydawnictwa płytowe.
1.2. Kwartet Zbigniewa Namysłowskiego
Pomimo aktywnej działalności muzycznej, w Namysłowskim ciągle dojrzewała
potrzeba założenia nowego, autorskiego projektu. W wywiadzie dla Jazz Forum
z 1994 roku artysta wspominał: dotychczasowe zespoły, Wreckers Trzaskowskiego
i Jazz Rockers, grały głównie amerykańskie kompozycje, czy to Silvera czy
Adderleya. Zaczynaliśmy dobierać się też do Coltrane’a. A jak założyłem kwartet, to
właśnie po to, by grać swoje własne kompozycje29. Jesienią 1963 roku muzyk
rozwiązał formację Jazz Rockers i rozpoczął przygotowania do występu na Jazz
Jamboree ’63. W składzie kwartetu znaleźli się następujący instrumentaliści:
Czesław Bartkowski (dr), którego Namysłowski poznał prawdopodobnie już w 1961
28 P. Dyakowski, op. cit., s. 44. 29 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 22.
10
roku w Gdańsku, podczas przeglądu piosenki studenckiej, Włodzimierz Gulgowski
(p), znany w warszawskim środowisku muzycznym jako „Golem” oraz zdolny
basista z Krakowa - Tadeusz Wójcik (db)30. Na dwa tygodnie przed festiwalem,
zespół rozpoczął pośpieszne przygotowania: Chciałem w ramach mojego nowego
zespołu wprowadzić pewne innowacje formalne i skalowe, pewną swobodę
w konstrukcji frazy i materiale harmonicznym, słowem elementy free jazzu. Okazało
się, że gdy gramy standardy amerykańskie, nie pozostaje nic z stylu kwartetu. Więc
choć ciężko mi się było do tego przyłożyć, musiałem zacząć komponować31. Celem
Namysłowskiego stało się tym samym wypracowanie własnego, oryginalnego stylu
gry, który przejawiałby się w obrębie założeń formalnych, w sposobie budowania
frazy, a także w doborze materiału dźwiękowego i przebiegu harmonicznym
utworów. Występ na JJ ’63 okazał się wielkim muzycznym sukcesem. Jerzy
Matuszkiewicz w wywiadzie dla Jazz Forum z 1981 roku powiedział: (…) moim
zdaniem dopiero Zbyszek Namysłowski zrobił pierwszy skład nowoczesny, który
mógł mnie przekonać, w przeciwieństwie do wszystkich nowoczesnych formacji
wcześniejszych. Na którymś z Jazz Jamborees przekonałem się do jego muzyki,
czułem, że to ma serce, że jest pełne32. Sam Namysłowski w wypowiedzi z 2009
roku wspominał występ w następujący sposób: Debiutowaliśmy na festiwalu Jazz
Jamboree ’63 – był to dla mnie przełomowy moment. Jazz Jamboree było
największym festiwalem w Europie Wschodniej (…). Ten kwartet miał osobowość
i indywidualne brzmienie. W tym czasie rzeczywiście nie było zespołu tak
wszechstronnie grającego różne style – modern jazz, a nie tradycyjny swing33.
Występ kwartetu, który odbył się w Filharmonii Narodowej w Warszawie, został
zarejestrowany i wydany na płytce EP. Znalazły się tam następujące kompozycje:
Five-Four Bars (w polskiej wersji językowej znane jako Piątawka), Let Me Have
A Break, Fair Lola – The Nothern Flower (czyli po prostu Piękna Lola – kwiat
północy) oraz tradycyjna melodia Ol’ Man River w pomysłowej aranżacji
Namysłowskiego. Najwięcej emocji wśród publiczności wywołało Five-Four Bars –
propozycja najbardziej oryginalna i nietypowa. Utwór ten oparty był na
nieparzystym metrum 5/4 i zawierał odniesienia do folkloru góralskiego. Let Me
30 K. Brodacki, Historia Jazzu…, s. 264. 31 J. Borkowski, A Sławiński, Zbigniew Namysłowski, Radar 1965, Nr 8 – cyt. za K. Brodacki, Follow…, s. 25. 32 K. Brodacki, Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz – od katakumb do filharmonii, Jazz Forum 1981, Nr 4, s. 35. 33 P. Dyakowski, op. cit.
11
Have A Break obfitowało w coltrane’owskie odniesienia, szczególnie podczas partii
solowej lidera. Nie był to z resztą przypadek odosobniony, ponieważ wszystkie
improwizacje Namysłowskiego wykazywały silne związki z wpływami Coltrane’a,
a niektóre w swoich rozwiązaniach harmonicznych i wyrazowym charakterze
nawiązywały do freejazzowego sposobu gry. Fair Lola łączyła w sobie latynoski
charakter pracy sekcji rytmicznej i pośrednio polski liryzm poszczególnych części
tematu34. W czasie partii solowych, akompaniament realizowany był
z zachowaniem typowo jazzowego podziału na latynoską część A i swingującą
część B. Ol’ Man River przearanżowany został w taki sposób, że w warstwie
akompaniamentu swoją rytmiką nawiązywał do charakteru krakowskich tańców,
zyskując tym samym humorystyczną, pastiszową oprawę35. Kwartet
Namysłowskiego zaskoczył publiczność wysokim poziomem gry zespołowej
i nowatorską koncepcją jazzu znad Wisły. Indywidualność muzyczna lidera
pozwoliła mu sformułować własny język wypowiedzi, który łączył w sobie
prawdziwie jazzowe inspiracje (H. Silver, wczesny J. Coltrane) i elementy
rodzimego folkloru. Innowacją była nie tylko słowiańska nuta pobrzmiewająca
w muzyce zespołu, ale również wprowadzenie nieparzystego metrum – zabiegu,
który jeszcze nie był tak popularny na gruncie jazzowych kompozycji. Zarówno
partie solowe, jak i tematy utworów, realizowane były przez Namysłowskiego
w sposób pełen ekspresji, pasji i wirtuozerii36. Zespół został bardzo dobrze przyjęty
przez widzów. Po występie na JJ ’63 kwartet miał okazję koncertować podczas
zagranicznych kontraktów, wyjazdów i festiwali, m.in. w Belgii, Niemczech,
we Włoszech i w Anglii37. Dla przyszłości formacji najbardziej kluczowe okazały
się wyjazdy do Wielkiej Brytanii. To właśnie tam twórczość polskich muzyków
spodobała się tak bardzo, że angielska wytwórnia Decca zaproponowała im nagranie
płyty. W sierpniu 1964 roku w Londynie powstaje longplay Lola – Zbigniew
Namysłowski Modern Jazz Quartet. Był to pierwszy album długogrający nagrany za
granicą przez zespół składający się wyłącznie z polskich muzyków.
34 K. Brodacki, Follow…, s. 27. 35 Ibidem. 36 P. Brodowski, Czesław Bartkowski – liczą się tylko najlepsi, Jazz Forum 1971, Nr 3, s. 10 37 Idem, Zygmuntowskie…, s. 22.
12
38
Na płycie znalazło się osiem utworów, z czego sześć to kompozycje lidera. Nagrany
został również Ol’ Man River, a także Leszek i Ludwig Włodzimierza
Gulgowskiego. Wśród kompozycji lidera pojawiła się znana z występu na Jazz
Jamboree ’63 Piątawka. W wersji z 1964 roku, nagranie zaczyna się folkloryzującą
frazą altu, wykonaną ad libitum. Bazuje ona na skali Gb lydian, która posiada
podwyższony czwarty stopień, typowy dla muzyki góralskiej. Podobne śpiewne
frazy, stanowiące odwołanie do folkloru muzycznego Podhala, pojawiają się
w utworze jeszcze kilkakrotnie. Wykonywane są ad libitum lub w metrum 5/4,
stanowiąc kontrast dla motorycznego tematu Piątawki. W warstwie
akompaniamentu pojawiają się pusto brzmiące, czyste interwały kwint i kwart.
38 http://eil.com/shop/moreinfo.asp?catalogid=451117, dnia 09.05.2015 r.
13
Wykorzystanie tego typu interwałów jest rozwiązaniem charakterystycznym
w muzyce górali podhalańskich. Piątawka jest więc klarownym przykładem
bezpośredniej inspiracji góralskim folklorem. W zakresie improwizacji, album
stanowi w większości przykład nowoczesnego, hardbopowego grania. W niektórych
partiach solowych Namysłowskiego (Rozpacz, Woźny Najważniejszy) pobrzmiewają
już echa muzyki Ornette’a Colemana i Erica Dolphy, a więc pierwsze
konsekwentne, chociaż jeszcze nieśmiałe próby grania free39. Blues Shmues to utwór
utrzymany w bluesowej stylistyce, oparty na konwencjonalnym, dwunastotaktowym
schemacie formalnym. Góralska Piątawka oraz znana z JJ ’63 aranżacja Ol’ Man
River to zwrot w stronę ludowych inspiracji. Album Lola jest więc wypadkową
nowoczesnych upodobań lidera, stylizacji polskiego folkloru, a także utartych
muzycznych konwencji, które stanowią dla Namysłowskiego pretekst do
konstruowania własnej wypowiedzi muzycznej (blues).
W 1965 roku personalny skład kwartetu uległ zmianie. Od tej pory na
kontrabasie grał Janusz Kozłowski, a na fortepianie Adam Matyszkowicz.
Powstawały nowe kompozycje Namysłowskiego, o których kompozytor
wypowiadał się w następujący sposób: Graliśmy wtedy rzeczy zahaczające o free,
jak np. Straszna Franka, w późniejszym okresie Szafa, gdzie rytm był rockowy, ale
w sensie time’u i harmonii wszystko traktowaliśmy w sposób swobodny40. Ponownie
więc w założeniach programowych kompozytora pojawiały się elementy free jazzu.
Należy jednak zauważyć, że wśród charakterystycznych cech freejazzowych
utworów znajduje się między innymi zanik stałych ram przebiegu harmonicznego
i negacja tematu jako bazy do improwizacji41. Jeżeli w tym kontekście spojrzymy na
kompozycje Namysłowskiego okaże się, że w zdecydowanej większości posiadają
one zauważalny przebieg harmoniczny i przejrzystą konstrukcję formalną. Nawet
najbardziej swobodny utwór z lat 60. – Straszna Franka, posiada bardzo klarowne
pokazy tematu, będącego pewnego rodzaju punktem wyjścia dla późniejszej
improwizacji. Tym samym muzyka kwartetu balansowała na granicy jazzu
nowoczesnego i freejazzowych eksperymentów. Po jednym z występów muzyków
w Anglii, na łamach londyńskiego Times’a z 18 marca 1966 roku, zamieszczona
została następująca recenzja: (…) Gdyby ktoś chciał w ogóle sklasyfikować ich
39 K. Brodacki, Follow…, s. 29. 40 Ibidem, s. 31. 41 J. Niedziela, Historia jazzu. 100 wykładów, Katowice 2009, s. 337.
14
muzykę, jest ona bliższa ortodoksyjnemu jazzowi nowoczesnemu, niż eksperymentom
w rodzaju Ornette’a Colemana. Jako ortodoksyjna grupa modern jazzu, posiadają
oni wszelkie kwalifikacje, jakich można by się spodziewać po muzykach
amerykańskich. Pianista i leader-alcista, obaj są znakomitymi solistami, zwłaszcza
ten drugi - ma on zupełnie indywidualny ton we wszystkich rejestrach i znamienne
podejście do harmonii i frazowania. Basista i perkusista są nadzwyczaj
kompetentni. (…) spośród nowoczesnych zespołów wyróżnia ich rzadko spotykany
walor: granie utworów dobrze zaplanowanych, dobrze skonstruowanych,
w większości skomponowanych przez samego lidera. To są nie tylko tematy do
improwizacji, lecz w istocie kompozycje, w podziwu godny sposób dostosowane do
(…) skal właściwych dla jazzu. W dodatku ich muzyka ma niezwykły, atrakcyjny
posmak, który można złożyć na karb ich kontaktów z polską muzyką ludową. Nie da
się tego wyrazić słowami, ale pewien utwór, grany w metrum 7/8 brzmiał tak, jakby
był to naturalny wyraz ich backgroundu. Gdyby to było grane przez jakąś grupę
amerykańską, stałoby się jedynie pretensjonalne42. Recenzent określił muzykę
kwartetu jako wzorcowy przykład modern jazzu, z czym nie sposób się poniekąd nie
zgodzić. Nie miał jednak stuprocentowej słuszności odmawiając Namysłowskiemu
zauważalnych przecież wpływów Ornette’a Colemana. Trafnie natomiast
zaobserwował wyraźne nawiązania do polskiego folkloru, złożoność autorskich
kompozycji i świetny poziom improwizacji. Wymienił tym samym
charakterystyczne cechy utworów, które zostały zarejestrowane na drugiej płycie
długogrającej Namysłowskiego. Album Zbigniew Namysłowski Quartet ukazał się
w 1966 roku nakładem Polskich Nagrań i była pierwszym nagranym w Polsce
longplayem artysty43.
42 Cyt. za K. Brodacki, Follow…, s. 30. 43 Ibidem, s. 32.
15
44
Na płycie znalazło się siedem autorskich kompozycji lidera. Zestawienie otwiera
Siódmawka, będąca kolejnym z serii utworów folkloryzujących. Mamy tutaj do
czynienia z metrum nieparzystym (7/4) i elementami folkloru góralskiego. Główna
myśl kompozycji zbudowana jest na skali lidyjskiej. Towarzyszy jej
charakterystyczny, oszczędny akompaniament kwartowo-kwintowy.
44 http://fs8.www.ex.ua/show/43447868/43447868.jpg?1600, dnia 09.05.2015 r.
16
45
Żywiołowa improwizacja saksofonowa w prostej linii wywodzi się ze sposobu gry
Johna Coltrane’a, do czego z resztą Namysłowski chętnie się przyznawał46. Na
płycie Zbigniew Namysłowski Quartet nawiązania do folkloru góralskiego pojawiają
45L. Pilecka, Zbigniew Namysłowski - Utwory jazzowe na różny zespół instrumentów, Kraków 1984, s. 7. 46 B. Chmura, Zbigniew Namysłowski Quartet, Jazz Forum 2004, Nr 9, s. 71.
17
się jeszcze w utworze Szafa. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, efekt
ten zostaje osiągnięty za sprawą zastosowania skali lidyjskiej, kwartowo–
kwintowego akompaniamentu i specyficznego sposobu frazowania. W utworze
Chrząszcz brzmi w trzcinie słyszymy z kolei nieco pastiszową pulsację
charakterystyczną dla krakowiaka, która jest wynikiem połączenia metrum 2/4,
odpowiedniej akcentacji i rytmu synkopowego w warstwie akompaniamentu47. Jeśli
chodzi o zawartość elementów freejazzowych, to słusznym wydaje się stwierdzenie
recenzenta Jazzu: Utwory są bliskie free jazzowi, choć miejscami ściśle ustalone48.
Istotnie - bardzo swobodny charakter wielu znajdujących się na płycie improwizacji
idzie niejednokrotnie w parze z precyzyjnie określoną budową formalną utworu. Na
albumie znalazła się kompozycja znana już z poprzedniego longplaya
Namysłowskiego – Rozpacz. W wersji z 1966 roku słyszymy z pewnością bardziej
nowoczesną partię solową fortepianu – Matyszkowicz proponuje nam zdecydowanie
ciekawsze rozwiązania z zakresu harmonii i sposobu frazowania niż Włodzimierz
Gulgowski. Forma utworu jest jednak bardzo klasyczna – po pokazie tematu
następują kolejne chorusy improwizacji, czwórki i powtórny pokaz tematu. Bardziej
swobodną konstrukcję formalną znajdziemy w trwającym ponad 11 minut utworze
Straszna Franka, chociaż mimo wszystko pozostaje on nadal kompozycją
w znacznym stopniu zaaranżowaną. Bardzo nowoczesnym zabiegiem jest
freejazzowy improwizowany dialog pomiędzy liderem i Matyszkowiczem. Podobne
rozwiązanie uzupełnione pracą sekcji rytmicznej znalazło zastosowanie również
w kompozycji Chrząszcz brzmi w trzcinie49. Kolejny utwór - Moja Dominika to
nastrojowa ballada pełna brawurowych popisów pianistycznych i ekstatycznych
improwizacji saksofonowych. Album zamyka żartobliwy charleston Lola pijąca
miód, będący muzycznym przykładem typowo „namysłowskiego” poczucia
humoru50.
Płyta stanowi zbiór elementów charakterystycznych dla twórczości
Namysłowskiego z lat 60. Słyszymy tu balansowanie pomiędzy modern jazzem
i stylistyką free, nowoczesne operowanie formułą kwartetu, a także improwizacje
lidera wywodzące się ze sposobu gry Johna Coltrane’a i Ornette’a Colemana. Ale
Zbigniew Namysłowski Quartet to również przykład wielu spośród tych czynników,
47 K. Brodacki, Follow…, s. 34. 48 M. Święcicki, Zbigniew Namysłowski Quartet, Jazz 1967, Nr 10, s. 6. 49 B. Chmura, op. cit. 50 Ibidem.
18
które w późniejszym czasie okażą się wyznacznikami oryginalnego języka
muzycznego lidera. Trafnie określił to Bogdan Chmura w recenzji opublikowanej
w Jazz Forum w 2009 roku: Oczywiście, styl Namysłowskiego rozumiany jako
całość, wciąż ewoluował, natomiast poszczególne jego elementy, takie jak:
melodyka, harmonia, metrorytmika, frazowanie, sposób wykorzystania polskiego
folkloru i wreszcie muzyczny humor nie uległy aż tak wielkim przemianom i od
tamtego czasu są stale obecne w jego muzyce51. Zbigniew Namysłowski Quartet to
drugi i zarazem ostatni longplay zrealizowany przez muzyka w latach 60. Na jego
kolejną autorską płytę trzeba było zaczekać do 1973 roku.
51 Ibidem.
19
2. Lata 70. – free jazz, world music, jazz-rock i elektronika
W latach 1969-1970 Zbigniew Namysłowski przez krótki czas współpracował
z Czesławem Niemenem. Dla saksofonisty była to wyjątkowa okazja realizowania
się na płaszczyźnie muzyki popularnej. Owa współpraca nie należała jednak do
udanych i rozczarowany Namysłowski udał się w 1970 roku do Paryża, poszukując
nowych inspiracji i możliwości zawodowych. Na miejscu zaprzyjaźnił się z pianistą
Joachimem Kühnem, który wraz z innymi tamtejszymi muzykami grywał wówczas
totalne free52. Ponieważ Namysłowski przebywał w paryskim środowisku około pół
roku, zdążył trwale przesiąknąć freejazzową stylistyką i po powrocie do kraju
postanowił założyć skład, który odpowiadałby jego ówczesnym doświadczeniom.
Z początku koncepcja zakładała granie free jazzu totalnego, bez pisanych
kompozycji i założeń formalnych. Pobyt w Paryżu zaważył więc na kierunku,
w którym podążył Namysłowski w pierwszej połowie lat 70. Skompletowanie
zespołu i pierwsze próby wykonywania formalnie niedookreślonej muzyki
zweryfikowały pierwotne zamiary lidera. Miejsce freejazzowego absolutu zajęły
niebawem nowe kompozycje, które łączyły w sobie elementy muzyki ludowej,
metrorytmiczne eksperymenty i pełną ekspresji swobodę improwizowania. Tak
wypowiedział się na ten temat sam Namysłowski w wywiadzie z 1994 roku: Nikt
z nas jeszcze wtedy nie wiedział jak się poruszać w tym free jazzie i każdy coś
udawał. Dopiero kiedy powstały utwory łatwiej było konstruować solówki
freejazzowe53.
Twórczość z drugiej połowy lat 70. przyniosła ze sobą wprowadzenie
elektrycznego instrumentarium i nową konwencję pracy sekcji rytmicznej.
Wprawdzie pierwsze próby wykorzystania elektroniki miały miejsce już podczas
nagrywania albumu Winobranie, jednakże miały one charakter raczej
eksperymentalny. Dopiero płyta Kujaviak Goes Funky rozpoczęła nowy, jazz-
rockowy etap „namysłowskiego” stylu muzycznego. To, co w Ameryce określano
wówczas jako fusion, w Polsce nosiło nazwę jazz-rocka54. Nowa energia w muzyce
52 K. Brodacki, Follow…, s. 40. 53 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 23. 54 K. Brodacki, Follow…, s. 39.
20
lidera nie zmieniła jego charakterystycznego podejścia do kompozycji, które
w dalszym ciągu objawiało się wprowadzaniem wątków folkloryzujących
i nieparzystych metrów. Niemniej jednak zelektryfikowane brzmienie zespołu,
połączone z rockowym beatem, stanowiło istotne novum w pracy lidera, który
w drugiej połowie lat 70. po raz pierwszy sięgnął po tego rodzaju środki
wykonawcze
2.1. Winobranie
Po kilku latach, które upłynęły od zakończenia działalności kwartetu,
Namysłowski postanowił powołać do życia nowy zespół. Jak sam określił, formuła
kwintetu kształtowała się właściwie od 1971 roku, kiedy muzycy zagrali na
festiwalu Jazz Nad Odrą – Po występie miało to być właśnie granie free - wspomina
początki zespołu lider55. Już wtedy nawiązała się współpraca z Tomaszem
Szukalskim i Stanisławem Cieślakiem. Wśród pozostałych członków zespołu wciąż
następowały częste zmiany personalne. Na festiwalu Jazz Jamboree w 1972 roku
kwintet zagrał w następującym składzie: Zbigniew Namysłowski (as, p, fl, cello),
Stanisław Cieślak (tb), Tomasz Szukalski (ts, basso cl), Wojciech Bruślik (b),
Kazimierz Jonkisz (dr). Wykonana wówczas suita Winobranie zwiastowała nagranie
nowego albumu, który powstanie niebawem pod tym samym tytułem.
55 K. Czyż, Zeznania Kapelmistrza, Jazz 1977, Nr 2, s. 3.
21
56
Z początkiem 1973 roku stanowisko basisty w zespole Namysłowskiego objął Paweł
Jarzębski, a już w lutym kwintet przystąpił do rejestrowania materiału na płytę.
Wydawnictwo rozpoczyna się tytułową suitą, nawiązującą do charakteru polskiej
muzyki ludowej – Namysłowski z lubością pławi się we wszelkich ludowościach,
stosując dźwęki burdonowe, współbrzmienia kwintowe, kwartowe etc. Daje to efekt
nader interesujący, bo wbrew pozorom nikomu nie przyjdzie na myśl, że to
przerobiona muzyka ludowa57. W zakresie improwizacji saksofonowej przeważają
elementy freejazzowe - przedęcia, urwane frazy, dirty sounds. Udanym zabiegiem,
podkreślającym swobodny charakter kompozycji jest zastosowanie perkusjonaliów,
56 http://ecx.images-amazon.com/images/I/61nEYMYeBZL._SY300_.jpg, dnia 09.05.2015 r. 57 S. Czajkowski, The Zbigniew Namysłowski Quintet – Winobranie, Jazz 1973, Nr 11, s. 5.
22
których orientalne brzmienie wpisuje się w stylistykę free. Apogeum freejazzowych
eksperymentów następuje w centralnej części utworu, gdzie słyszymy kolektywną
improwizację kontrabasu, wiolonczeli oraz bębnów. Eksplorowanie skrajnych
rejestrów instrumentów i dysonujące współbrzmienia mogą wręcz przywodzić na
myśl iście bartokowską kameralistykę58. Na zakończenie powraca
charakterystyczny, folkloryzujący motyw Winobrania, oparty na typowym dla
kompozycji Namysłowskiego nieparzystym metrum – 7/4. Również Nie mniej niż
5% w zakresie konstruowania formy korzysta z naprzemiennego stosowania
fragmentów wykonywanych swobodnie ad libitum oraz tych precyzyjnie
zaaranżowanych. Temat napisany jest w metrum 6/4 + 13/8, stanowiąc po raz
kolejny przykład iście „namysłowskich” popisów metrorytmicznych. Kolektywna
improwizacja fortepianu, bębnów, kontrabasu i saksofonu tenorowego to wyraźny
ukłon w stronę jazzu free. Transowe Gogoszary na 11/8 zaskakują rockową energią
i wykorzystaniem efektów gitarowych w grze na wiolonczeli. Użycie wah-wah’a,
czyli popularnej „kaczki”, to pierwsze w historii autorskich płyt Namysłowskiego
odwołanie się do możliwości, jakie daje elektronika59. Ten niepozorny zabieg jest
bez wątpienia zwiastunem nowego kierunku w jego twórczości, znamiennym
między innymi dla drugiej połowy lat 70. W końcowej części utworu muzycy
wykonują frazy w sposób bardzo dosłowny wywodzące się z folkloru bałkańskiego,
co również stanowi pewnego rodzaju novum. Pierwsza przymiarka to
w zdecydowanej większości freejazzowe granie – czternastominutowa kompozycja
operuje szerokim zasobem środków wyrazowych. Liryczna improwizacja fletowa,
brzmienie klarnetu basowego, ekstatyczne solówki puzonu, kontrabasu
i saksofonów, a także wykorzystanie perkusjonaliów dają pełen obraz ówczesnych
eksperymentalnych zainteresowań lidera. Ostatnia kompozycja Taj Mahal
przywodzi na myśl orientalną muzykę dalekich Indii. Jeśli chcielibyśmy ująć ów
utwór w zakres jakiejś kategorii stylistycznej, to moglibyśmy posłużyć się
sformułowaniem world music, które odnosi się przecież do twórczej eksploracji
egzotycznych kultur muzycznych na gruncie muzyki improwizowanej. Pod
względem charakteru improwizacji i rozwiązań instrumentacyjnych, Taj Mahal to
oczywiście w dalszym ciągu wykonawstwo spod znaku free jazzu. Preparowany
58 K. Brodacki, Follow, s. 45. 59 B. Chmura, Zbigniew Namysłowski – Winobranie, Jazz Forum 2005, Nr 3, s. 72.
23
fortepian imituje dalekowschodni sitar, a kontrabas – tampurę60. Album zamyka
powracający temat Winobrania, który spina materiał zawarty na płycie zgrabną
klamrą myśli muzycznej.
Wydawnictwo z 1973 roku jest w przeważającym stopniu wynikiem
freejazzowych inspiracji. Lider nie byłby jednak sobą, gdyby jego muzyka nie
odpowiadała iście „namysłowskim” standardom twórczego warsztatu i zmysłu
aranżacyjnego. Tak o pracy kwintetu wypowiadał się Tomasz Szukalski: To był
pierwszy profesjonalny zespół w jakim grałem. Przeszedłem tam bardzo dobrą
szkołę, bo Zbyszek gra muzykę osobliwą, nie zawsze łatwą. (…) Wydaje mi się, że
jego głównym celem jest – być oryginalnym. I słusznie, bo od razu się poznaje, że to
jest jego, że to są „zygmuntowskie sprawy”. Jest znakomitym kompozytorem61.
Pomimo złożoności materiału muzycznego, na płycie odnajdujemy sporo
przestrzeni, energii i ekspresji solistów. Swobodne improwizacje przeplatają się
z karkołomnymi tematami, niosącymi ze sobą niejednokrotnie jazz-rockowy
pierwiastek energii. Namysłowski zaprezentował się nie tylko jako kompozytor,
aranżer i improwizator, ale po raz pierwszy również jako multiinstrumentalista.
Album był dla lidera okazją do zaprezentowania się w roli saksofonisty, flecisty,
wiolonczelisty i pianisty. Winobranie stanowi również najpełniejsze w jego karierze
podsumowanie związków z freejazzowym sposobem kształtowania muzycznej
wypowiedzi. Kolejne autorskie albumy będą obfitować w kompozycje bardziej
skoordynowane pod względem formalnym. Pojawią się ponadto zmiany w zakresie
instrumentarium - elektronika zdobywająca popularność w latach 70. znajdzie
zastosowanie również w twórczości Zbigniewa Namysłowskiego.
2.2. Namysłowski Goes Funky
Pomimo wielkiego sukcesu albumu Winobranie, zespół Namysłowskiego nie
funkcjonował zbyt długo w ustalonym składzie. Już jesienią 1973 roku muzyk
wystąpił na Jazz Jamboree w trio – z Wojciechem Karolakiem i Czesławem
Bartkowskim. Po pewnym czasie okazało się, że ów trio stanowić będzie trzon
nowej odsłony kwintetu. Zanim to jednak nastąpiło, Karolak i Bartkowski wyjechali
60 K. Brodacki, op. cit. 61 Ibidem, s. 43.
24
na jakiś czas do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie Michała Urbaniaka i Urszuli
Dudziak, podobnie jak basista Paweł Jarzębski. Tak opisywał tę sytuację
w wywiadzie z 1994 roku Zbigniew Namysłowski: (…) Pawła zabrał na jakiś czas
Michał Urbaniak. To były pierwsze próby Michała zakotwiczenia się w Stanach.
Postanowił przebić się z zespołem polskim, co mu bardzo szybko wybito z głowy.
W jego zespole byli również „Mały” Bartkowski i Wojtek Karolak. Po ich powrocie
ze Stanów całą trójkę wziąłem do kapeli, bo bardzo ładnie grali. „Mały” znakomicie
grał wtedy te jazz-rockowe rzeczy62. Zespół uformował się ostatecznie w 1974 roku.
W jego skład wchodzili następujący muzycy: Zbigniew Namysłowski (as), Tomasz
Szukalski (ts, ss), Wojciech Karolak (el. p), Paweł Jarzębski (b) i Czesław
Bartkowski (dr). O zmianach personalnych z tamtego czasu Namysłowski
opowiadał w wywiadzie dla magazynu Jazz z 1977 roku: Oczywiście – ze zmianami
muzyków przychodziło zawsze coś nowego. Być może nastąpiło w tym okresie jakieś
moje przeobrażenie. Kiedy na początku myślałem o graniu free, to później
doszedłem do muzyki formalnie skoordynowanej. To z resztą wynikło ze współpracy
z Polskim Radiem i z konieczności dokonywania nagrań, gdzie trzeba było grać
utwory formalnie zamknięte – oparte jeśli nie na skali to przynajmniej na rytmie63.
Tym samym Namysłowski już niemalże na stałe zrezygnował z freejazzowej
stylistyki. Zwrócił się ku formom bardziej zorganizowanym, opierając się coraz
częściej na rockowym pulsie w warstwie rytmicznej64. Niemniej jednak pierwszy
album nowego kwintetu będzie zawierał jeszcze rozbudowane, wieloczęściowe
kompozycje, nawiązujące do wcześniejszych kompozytorskich doświadczeń lidera.
Wśród muzyków, którzy wywarli w tamtym czasie spory wpływ na twórczość
Namysłowskiego był między innymi Jan Garbarek. Tomasz Szukalski w wywiadzie
dla Krystiana Brodackiego tak wspominał pamiętne wydarzenia z jazzowego
festiwalu w Kongsberg w Norwegii: Byliśmy na koncercie Jana Garbarka
i „Zygmunt” zachwycił się i dostał takiego kopa, że wkrótce zaczął się okres
Kujawiaka, Quiet Afternoon i Schmalz Tanga65. W marcu 1975 roku drugi kwintet
Namysłowskiego nagrywa album Kujaviak Goes Funky.
62 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 24. 63 K. Czyż, Zeznania…, s. 3. 64 K. Brodacki, op. cit., s. 44. 65 Cyt. za idem, op. cit., s. 46.
25
66
Chociaż tytułowe funky faktycznie wyznacza pewien nowy kierunek działalności
zespołu, to nie określa w sposób dosłowny stylu materiały muzycznego zawartego
na płycie. W taki sposób skomentował tę kwestię basista Paweł Jarzębski
w wywiadzie dla Jazz Forum: Nie gramy w konwencji funky. Jest to najwyżej
stylizacja funky. Zbyszek gra muzykę ósmawkową, a w obecnym wydaniu jest ona
tylko wzbogacona o pewne elementy obowiązujące we współczesnym jazz-rocku.
Rzecz polega przede wszystkim na specyficznym graniu sekcji, na większym jej
urytmicznieniu. Na gitarze basowej np. akcenty muszą być krótkie, staccato,
66 http://www.polskienagrania.com.pl/winyle/zbigniew_namyslowski_quintet._kujaviak_goes_funky/, dnia 09.05.2015 r.
26
możliwie urozmaicone i wtopione w brzmienie całego zespołu. Z tym, że poczucie
rytmu nie jest rozłożone na ósemki, jak w konwencjonalnych rytmach rockowych,
a na szesnastki. W naszej muzyce można doszukać się również pewnego
stylistycznego pokrewieństwa z muzyką dawnej grupy Charlesa Lloyda, rozwiniętą
współcześnie przez Garbarka. Mam na myśli nowe ciekawe możliwości współpracy
sekcji, budowania napięć, przestrzegania zasady naturalnego „oddychania”
muzyki67. Wśród nowości, jakie przyniósł album z 1975 roku, oprócz sposobu gry
sekcji rytmicznej należy wymienić również elektryczne instrumentarium – pojawia
się gitara basowa Jarzębskiego i electric piano Karolaka. Na płycie znalazły się
cztery premierowe kompozycje lidera. Tytułowe Kujaviak Goes Funky to zajmująca
całą pierwszą stronę longplaya jazz-rockowa suita napisana w metrum 15/8.
67 P. Brodowski, Paweł Jarzębski – kontrwywiad, Jazz Forum 1978, Nr 1, s. 24.
27
68
Utwór składa się z trzech części – najpierw słyszymy rozpędzonego rockową
energią kujawiaka, później następuje pełna zadumy Gesówka, a na koniec bardzo
68 L. Pilecka, op. cit., s. 13.
28
rytmiczny, ostinatowy Appenzeller’s Dance. Tak o suicie wypowiadał się Wojciech
Karolak: Mój udział w „Kujawiaku” był bardzo sympatyczny: musiałem wygrać
dokładnie wszystkie akordy z nut, bo nigdy nie mogłem nauczyć się tego na pamięć.
Ale lubiłem to grać, zwłaszcza w tej wolnej części oraz w „Appenzeller’s Dance”,
gdzie są takie rhythm-patterns, które same się grają69. Na drugiej stronie płyty
znajdują się kolejno Smutny Jasio, Quiet Afternoon i Zabłąkana owieczka.
Wydawnictwo z 1975 roku obfituje w zawiązania do polskiego folkloru
muzycznego. Chociaż pełen energii Kujaviak na pierwszy rzut oka nie nasuwa
skojarzeń z melancholijnym polskim tańcem narodowym o tej samej nazwie, to już
sam rysunek linii melodycznej kompozycji Namysłowskiego odpowiada faktycznej
charakterystyce kujawiakowych melodii ludowych. Czytelnym nawiązaniem do
folkloru polskiego jest też Zabłąkana Owieczka. Materiał muzyczny utworu
wykorzystuje interwał kwarty zwiększonej, charakterystyczny dla skali góralskiej.
Słyszymy również zwroty melodyczne będące stylizacją góralskiego wykonawstwa,
a także charakterystyczny dla muzyki Podhala sposób realizowania
akompaniamentu. W Smutnym Jasiu pobrzmiewają z kolei echa niegdysiejszej
„namysłowskiej” fascynacji free jazzem, które przejawiają się zwłaszcza podczas
kolektywnej improwizacji zajmującej centralną część kompozycji. Przeważająca
część aranżacji utrzymana jest jednak w nowej, jazz-rockowej konwencji. Quiet
Afternoon to pełna przestrzeni kompozycja, która za pomocą prostych środków
muzycznych wprowadza pełną poetyckiej zadumy atmosferę, zarazem bardzo polską
i bardzo jazzową70. Całość albumu utrzymana jest w konwencji, którą Krystian
Brodacki dość trafnie określił na kartach książki Follow Namysłowski jako „polish
folk – american jazz fusion”71.
Po niedługim czasie również drugi kwintet Namysłowskiego zakończył wspólną
działalność: Wypowiedziawszy, jak można sądzić, wszystko co było w tej formule do
powiedzenia, grupa ta musiała się rychło rozpaść (…). Tę piękną kartę polskiego
jazzu zamknął ich ostatni wspólny występ na Jazz Jamboree ’75. Od zespołu
Namysłowskiego odeszli Szukalski i Bartkowski, a wkrótce w ich ślady poszedł
69 K. Brodacki, Follow…, s. 46. 70 Ibidem, s. 49. 71 Ibidem.
29
Wojciech Karolak72. Miejsce Karolaka zajął niebawem młody pianista Sławomir
Kulpowicz, o którym w 1977 roku Zbigniew Namysłowski wypowiedział się
w następujący sposób: Sławek Kulpowicz jest pianistą bardzo mi odpowiadającym –
łączy McCoy Tynera i Keitha Jarretta, co akurat leży w stylu, w którym gramy
obecnie73. Czesława Bartkowskiego zastąpił z kolei perkusista dawnego kwintetu
Tomasza Stańki – Janusz Stefański. W ten sposób powstał nowy kwartet
Namysłowskiego w składzie: Zbigniew Namysłowski (as), Sławomir Kulpowicz
(p, el. p), Paweł Jarzębski (b) i Janusz Stefański (dr)74. Już na festiwalu Jazz
Jamboree ‘76 zespół zaprezentował nowe kompozycje lidera, takie jak Kulawiec,
Gdy zakwitnie miesiąc maj i Daiquiri75. Kulawiec to kompozycja, której figuracyjna
melodyka wykazywała wyraźne związki z polską muzyką ludową - Przy okazji
o moich ciągotach folklorystycznych… Staram się wykorzystywać motywy ludowe,
dodawać folklorystyczne momenty – ale dzieje się to przypadkowo, nie programuję
w ten sposób – mówił Namysłowski w wywiadzie z 1977 roku, którego udzielił dla
magazynu Jazz. Z kolei o utworze Daiquiri muzyk wypowiadał się następująco:
A co do sugerowania się jazzem światowym… Myślisz pewnie o Daiquiri (…) i to
kojarzy się z Coreą76. Tym samym można stwierdzić, że Namysłowski nie ustawał
w twórczych poszukiwaniach i stale czerpał inspirację z muzycznych dokonań
jazzowej czołówki. W dalszym ciągu w jego twórczości dało się również odczuć
wpływy polskiego folkloru, co nie było jednak zamierzonym zabiegiem
kompozytorskim, a stanowiło jedynie wynik wewnętrznych uwarunkowań
stylistycznych artysty. W styczniu 1977 roku Zbigniew Namysłowski nagrał ze
swoim kwartetem autorską płytę dla Polskich Nagrań.
72 P. Brodowski, Czesław „Mały” Bartkowski: liczą się tylko pierwsi, Jazz Forum 1977, Nr 3, s. 12. 73 K. Czyż, Zeznania…, s. 3. 74 K. Brodacki, Follow…, s. 52. 75 Ibidem. 76 K. Czyż, Zeznania…, s. 3.
30
77
Poszerzony aparat wykonawczy obejmował również pełną orkiestrę smyczkową,
instrumenty dęte, perkusjonalia i gitarę elektryczną. Na albumie znalazło się sześć
autorskich kompozycji lidera: Pod dobrą godziną, Gdy zakwitnie miesiąc maj,
Mango Boogie, Jasmine Flavoured, Upływ czasu i Przejażdżka na UFO78.
Wydawnictwo zostało zrealizowane poza serią Polish Jazz, ponieważ
Namysłowskiemu zależało na stylistycznej swobodzie, nieskrępowanej jazzowymi
wzorcami. Mimo to, jak określił sam kompozytor: Nie wiem, czy rzeczywiście
77 http://www.taisawards.com/obrazek/2/front-jpg-126/, dnia 09.05.2015 r. 78 K. Brodacki, Zbigniew Namysłowski: „nie cierpię pisania”, Jazz Forum 1978, Nr 2, s. 16.
31
zrobiłem coś naprawdę innego, mimo tych smyków i big-bandu79. We wstępie do
utworu Gdy zakwitnie miesiąc maj słyszymy wprawdzie inspiracje muzyką
poważną, niemniej jednak zdecydowana większość materiału muzycznego stanowi
jasne i klarowne odwołanie do jazzowego wykonawstwa. Ponadto znajdujemy na
płycie wszystkie te elementy, które charakteryzują twórczość Namysłowskiego
z drugiej połowy lat 70. Pod dobrą godziną to kompozycja wykorzystująca rockową
rytmikę zarówno we wstępie, jak i podczas partii solowych, które swoją ekspresją
wchodzą na poziom niemalże freejazzowy80. Tak o kwestiach związanych
z improwizacją wypowiedział się sam lider: Jestem (…) zwolennikiem
improwizowania w sposób dynamicznie rozległy. Niekoniecznie od pianissimo do
forte. To forma powinna decydować o dynamice, to znaczy komplikować się
w trakcie rozwoju akcji utworu czy improwizacji. Każda improwizacja powinna
mieć formę zamkniętą i wyrażać jakąś myśl81. Gdy zakwitnie miesiąc maj
rozpoczyna się z kolei smyczkowym wstępem, ażeby po temacie i romantyzującej
improwizacji zaskoczyć słuchacza jazzowym walkingiem. Mango Boogie to
funkowo-jazz-rockowa kompozycja, której podstawowym elementem
konstrukcyjnym jest elektroniczne brzmienie sekcji rytmicznej i operowanie
ósmawkowymi podziałami. To samo możemy powiedzieć również o utworze
Przejażdżka na UFO. Jazz-rockowe wykonawstwo, traktowane w niektórych
środowiskach jako zmierzch jazzu sensu stricto, stanowiło dla Namysłowskiego
naturalną konsekwencję jazzowego idiomu: W tej chwili jazz-rockiem nazywa się to,
co jest grane w określonej manierze i z określoną sekcją rytmiczną, która gra
ósmawkowe podziały, nie jest to więc sposób swingowania wywodzący się z trioli.
Dawniej każda ćwiartka dzielona była na trzy, a nie na dwie ósemki, jak teraz. Ale
takie „fuzje” zdarzały się od narodzin jazzu. Co to było boogie-woogie? A przecież
rock and roll to zwulgaryzowana forma boogie o podobnym sposobie swingowania,
ale bardziej rozkołysanym, ze znacznie wzmocnioną sekcją rytmiczną, grającą ostry
back-beat. A ten back-beat jest obecnie jeszcze mocniejszy w funky, w którym raz
DWA, raz DWA przypomina najprymitywniejszy dixieland… Z tym, że (…) inne są
podziały (…). W zespole Jazz Rockers graliśmy jazz-rock, kiedy jeszcze ten termin
79 Ibidem. 80 Ibidem, s. 19. 81 Ibidem.
32
w ogóle nie istniał82. Na albumie z 1977 roku znalazła się również kompozycja
Jasmine Flavoured, nawiązująca we wstępie do stylistyki dalekowschodniej, którą
dzisiaj określiliby śmy mianem world music. Zasadnicza część kompozycji
wykazuje jednak wyraźne inklinacje do stylu McCoy’a Tynera, a swoim
elektronicznym feelingiem przywodzi na myśl nawet muzykę soulową.
Zelektryfikowane instrumentarium i jazz-rockowe zacięcie to główne cechy, które
zaważą na kierunku, w jakim rozwinie się twórczość Zbigniewa Namysłowskiego
na przełomie lat 70. i 80. Album Zbigniew Namysłowski to ostatni longplay
kwartetu z lat 70. wydany w Polsce, co nie oznaczało wcale końca twórczej pracy
zespołu. Grupa Namysłowskiego dokonała wówczas rekordowej ilości nagrań, które
zaowocowały wydaniem następujących płyt: 1, 2, 3, 4… we Włoszech, Live in der
Balver Höle i Jasmin Lady dla niemieckich wytwórni, amerykańskiej płyty
Namyslovski dla Inner City oraz polskiej płyty EP Kaloryfer – Wiadomości
z pierwszej ręki. Materiał muzyczny z tych albumów to fuzja jazzu z rockiem,
funky i polską muzyką ludową, określona żartobliwie przez Krystiana Brodackiego
jako „Polish folk-jazz fusion”83. Istotnie, wśród folkloryzujących kompozycji
z tamtego czasu możemy wymienić choćby Pastorałkę czy utwór 1, 2, 3, 4…,
kojarzący się z ludową przyśpiewką Leciał pies przez pole, ogonem wywijał84.
Kolejny okres w twórczości Zbigniewa Namysłowskiego przyniesie zdecydowaną
dominację pierwiastków rytmicznych i elektronicznego instrumentarium, co
związane będzie z bezpośrednim wpływem pobytu artysty w Stanach
Zjednoczonych.
82 Ibidem, s. 20. 83 Ibidem. 84 Ibidem, s. 17.
33
3. Lata 80. – fusion i „powrót do źródeł”
W 1978 roku Zbigniew Namysłowski wyjechał do USA, gdzie przez jakiś czas
współpracował z Michałem Urbaniakiem. Po zakończeniu współpracy brał udział
w różnych projektach, założył nawet własny zespół: Za największy swój sukces
uważam to, że udało mi się skompletować grupę złożoną z młodych, bardzo
zdolnych amerykańskich muzyków. W jej skład weszli: Michael Formanek (b) –
uprzednio członek zespołów Dave Liebmana, Herbie Manna i Joe Hendersona,
Harris Simon (el. p) mający przedtem własne trio, studyjny muzyk John Riley (dr)
i Jeff Siegman (g). Graliśmy dużo koncertów, choć niewielkiej rangi, w klubach
jazzowych. To było już w drugim roku mojego pobytu, kiedy przestałem czekać, aż
mi coś załatwią i zacząłem sam chodzić koło swoich spraw85. Ostatecznie jednak
pobyt w Ameryce nie przyniósł ani spektakularnych rezultatów, ani nagrań
płytowych. Mimo to, wywarł pewien wpływ na muzyczne poglądy
Namysłowskiego, który w wywiadzie z 1981 roku powiedział: Przedtem zwracałem
mniejszą uwagę na publiczność, choć w zasadzie zawsze starałem się grać muzykę
komunikatywną. Chodzi o to, aby nie grać tylko samej muzyki dla samego siebie,
lecz przede wszystkim dla publiczności. W USA muzycy bardzo dbają o to, by
muzyka była odbierana przez ludzi i tego chyba się nauczyłem. Niektórzy nazywają
to „commercial”, ale ja uważam, że komunikatywność jest bardzo istotna (…)86.
W styczniu 1980 roku Namysłowski otrzymał z Polski propozycję napisania muzyki
do filmu Ukryty w słońcu w reżyserii Jerzego Trojana. Była to dla saksofonisty
znakomita okazja, żeby na jakiś czas wrócić do kraju. Chociaż z początku miała to
być tylko chwilowa wizyta, ostatecznie okazało się, że Namysłowski pozostał
w Polsce na dobre. W wywiadzie z 1994 roku skomentował tę kwestię
w następujący sposób: Przyjeżdżając do Polski nie miałem wcale zamiaru zostać,
liczyłem się z tym, że będę w Stanach dalej. Przyleciałem, żeby napisać muzykę do
filmu, a nie z zamiarem zakładania zespołu. Ale tak się jakoś zaczęło układać, że
powstał Air Condition. Było to troszeczkę pod wpływem Michała, który natłukł mi
do głowy, że należy teraz grać taką muzykę, jazz-rock i fusion, bo w radiu tylko to
85 W. Królikowski, Zbigniew Namysłowski, Jazz 1980, Nr 5, s. 10. 86 P. Brodowski, Zbyszek Namysłowski…, Jazz Forum 1981, Nr 5, s. 23, 33.
34
puszczają, a nie żaden jazz87. Istotnie, twórczość Namysłowskiego z pierwszej
połowy lat 80. zostanie zupełnie zdominowana przez oddziaływanie amerykańskiej
muzyki fusion. Jest to styl muzyczny, którego początki sięgają 1969 roku. Miles
Davis nagrał wtedy płytę In A Silent Way, w realizacji której wzięli udział Herbie
Hancock, Chick Corea i Joe Zawinul (instrumenty klawiszowe), saksofonista
Wayne Shorter, basista Dave Holland, gitarzysta John McLaughlin i perkusista
Tony Williams. Charakterystycznymi elementami tego wydawnictwa było
wykorzystanie elektrycznego instrumentarium, realizowanie długich odcinków
formy przy użyciu jednej skali, a także zastosowanie linii basu opartej na figurach
ostinatowych i ósemkowego beatu realizowanego na hi-hacie88. Rozwinięciem tej
koncepcji był kolejny album Milesa zatytułowany Bitches Brew, na którym w pełni
zrealizowała się fuzja jazzowego sposobu wypowiedzi z rockową dynamiką. Dla
stylu fusion charakterystyczne było operowanie dużym wolumenem głośności.
Wzmacniacze emitowały z siebie dźwięki o natężeniu niespotykanym dotąd na
jazzowej scenie. Do powszechnego użycia weszły elektryczne i elektroniczne
instrumenty oraz efekty modyfikujące ich brzmienie, takie jak chorus, distortion,
flanger czy octaver. Standardowe instrumentarium obejmowało odtąd elektryczne
fortepiany typu Fender Rhodes, syntezatory, a także gitary elektryczne i basowe.
Wykorzystywano również perkusjonalia, między innymi congi, różnego rodzaju
grzechotki i shakery. Sekcja rytmiczna, na gruncie tak zwanych rhythm patterns,
bazowała na podziałach szesnastkowych i energicznym beacie rockowym,
rezygnując zupełnie ze swingu. Powszechna była także obecność rytmów
latynoamerykańskich i afrykańskich. Poszczególne części utworów opierały się na
powtarzalnych sekwencjach, a melodyka miała charakter riffowy89. Wszystkie te
cechy będą obecne w twórczości Zbigniewa Namysłowskiego z pierwszej połowy
lat 80. Stylistyczny zwrot nastąpił w roku 1985. Występ Namysłowskiego na
festiwalu Jazz Top ’85 określony został na łamach magazynu Jazz Forum jako
„powrót do źródeł”90. Lider zrezygnował wówczas z jazz-rockowej formuły
i zaprezentował program zorientowany wokół dawnych inspiracji, które w latach 60.
zdecydowały o wykształceniu się typowo „namysłowskiej” stylistyki.
Coltrane’owski idiom saksofonowej improwizacji, folkloryzująca melodyka, a także
87 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 25. 88 J. Niedziela, Historia Jazzu…, s. 357. 89 Ibidem, s. 359. 90 A. Szulc, Jazz Top ’85, Jazz Forum 1986, Nr 3, s. 9.
35
skomplikowanie form i podziałów metrorytmicznych stały się odtąd na powrót
wyznacznikiem twórczości Namysłowskiego. Wydawnictwa płytowe zrealizowane
w drugiej połowie lat 80. będzie cechowała stylistyczna różnorodność. Na albumach
będą obecne elementy wywodzące się z obszaru latynoamerykańskiej muzyki
Chicka Corei, stylistyki fusion, a także z hardbopowego wykonawstwa lat 60.
W niektórych kompozycjach usłyszymy swing, basowy walking i stricte akustyczne
instrumentarium, czyli wszystkie te komponenty, których przez tak długi czas
pozbawione było wykonawstwo Zbigniewa Namysłowskiego.
3.1. Air Condition
Kiedy w 1980 roku Namysłowski wrócił ze Stanów Zjednoczonych do Polski,
pierwotnie nie zamierzał podejmować żadnych działań artystycznych, poza
napisaniem muzyki filmowej, na którą dostał zlecenie. Sytuacja rozwinęła się
jednak w sposób nieplanowany – paszport saksofonisty utknął na trzy lata
w Pagarcie, skutecznie uniemożliwiając mu powrót za granicę91. Na muzyczną
odpowiedź Namysłowskiego nie trzeba było długo czekać. Jakiś czas później,
w czerwcu 1980 roku, muzyk nagrał już premierowy materiał ze swoim nowym
zespołem, złożonym polskich muzyków. Tak określił to sam Namysłowski
w wywiadzie z 1999 roku: Mój bilet powrotny przepadł, przepadło też kilka
wyjazdów na festiwale i coś trzeba było robić w Polsce92. Krystian Brodacki
wspominał na kartach książki Follow Namysłowski, że po powrocie saksofonisty ze
Stanów, po raz pierwszy miał okazję spotkać się z nim podczas festiwalu Jazz nad
Odrą ’80, gdzie razem zasiadali w jury konkursowym93. Tam Namysłowski miał
okazję przyjrzeć się panoramie nowych polskich zespołów jazzowych, takich jak
The Quartet, Sun Ship i Laboratorium. Niedługo potem, 2 i 3 czerwca 1980 roku,
w studiu nagraniowym Programu III Polskiego Radia, odbyła się sesja, podczas
której zarejestrowano cztery nowe kompozycje Namysłowskiego, a były to:
Ograniczenie szybkości (Speed Limit), Śliczna różdżkareczka (Pretty Dowseress),
Drabiniarz (Ladderman) i Różowe Próchno (Pink Punk). Datę nagrania można
91 T. Szachowski, Zbigniew…, s. 44. 92 Ibidem, 93 K. Brodacki, Follow…, s. 63.
36
umownie przyjąć za moment powstania nowego zespołu Zbigniewa
Namysłowskiego, który nazwano Air Condition. W sesji wzięli udział:
Namysłowski (as, ss), Wojciech Karolak (keyboards), Wojciech „Malina”
Kowalewski (perc), a także sekcja rytmiczna zespołu Laboratorium – Paweł
Ścierański (g), Krzysztof Ścierański (bg) i Andrzej Mrowiec (dr). Na łamach Jazz
Forum nagranie określono jako krótkie, przebojowe, silnie zrytmizowane (…)
o silnych wpływach funky i disco94. Tym samym Namysłowski rozpoczął nowy etap
twórczości, będący wynikiem silnych amerykańskich inspiracji.
Na początku 1980 roku Zbigniew Namysłowski udzielił obszernego wywiadu
dla magazynu Jazz. Znalazły się tam informacje na temat założeń programowych
i motywacji, które zdeterminowały w tamtym czasie jego muzyczną pracę. Okazuje
się, że już od 1979 roku lider planował nagranie longplaya dla wytwórni Inner City
(tej samej, która wydała płytę Namyslovski z 1978 roku). Album miał zawierać
kompozycje utrzymane w stylu określonym jako fusion. Namysłowski
wypowiedział się w tej kwestii następująco: A wracając do niezrealizowanej płyty:
nie miała być ściśle komercjalna. Po prostu bardzo rytmiczny jazz, taki jak obecnie
wszyscy tam (w Ameryce) grają95. Lider zapytany o to, w jaki sposób pobyt
w Stanach Zjednoczonych wpłynął na jego sposób tworzenia i wykonywania
muzyki, odpowiedział: Uważam, że dużo nauczyłem się. Przede wszystkim prostoty,
jeśli chodzi o kompozycję i granie. U nas – przynajmniej ja to tak zapamiętałem –
gra się strasznie „gęsto”. Tymczasem to zupełnie niepotrzebne. Można tyle wyrazić
skromnym materiałem dźwiękowym96. Na koniec redaktor Wiesław Królikowski
zadał Namysłowskiemu pytanie na temat ewentualnych planów płytowych
związanych z krajowym środowiskiem muzycznym. Odpowiedź saksofonisty
brzmiała następująco: Chciałbym zrealizować longplay, który stanowiłby
podsumowanie moich amerykańskich doświadczeń. Byłaby to płyta w stylu, który
tam obecnie dominuje. Taki trochę „commercial jazz”. Zresztą z reguły poza
krótkim okresem fascynacji free jazzem, interesowało mnie uprawianie muzyki
rytmicznej, bardzo komunikatywnej. (…) Chcę się rozejrzeć, może znajdę
odpowiadających mi muzyków. Chcę z powrotem grać. Granie było i jest dla mnie
94 K. Czyż, Namysłowski Goes Punky, Jazz Forum 1980, Nr 4, s. 5. 95 W. Królikowski, Zbigniew…, s. 10. 96 Ibidem.
37
najważniejsze97. Już w sierpniu 1980 roku zespół Namysłowskiego Air Cindition
wszedł do studia Polskiego Radia i nagrał pierwszą płytę długogrającą pod tytułem
Follow Your Kite. 98
Na odwrocie albumu znalazł się krótki opis wydawnictwa w języku angielskim
i polskim. Autor tekstu, Tomasz Tłuczkiewicz, określił materiał w następujący
sposób: (…) Z pewnością nie jest to płyta, na którą trzeba namawiać. Mistrz Polski
w jazzie gra do tańca na czele najlepszych z młodzieży (…). Trudno się z panem
Tłuczkiewiczem nie zgodzić – na nagraniu Namysłowski zrealizował w pełni swoje
muzyczne założenia, dotyczące orientacji stylistycznej. Silnie zrytmizowany
repertuar, oscylujący wokół amerykańskiego „commercial jazz” był
97 Ibidem, s. 11. 98 http://s223.photobucket.com/user/djmigone/media/zbigniewfollowyourkite.jpg.html, dnia 14.05.2015 r.
38
bezkompromisową propozycją lidera dla polskiej publiczności. W sesji nagraniowej
wzięli udział: Zbigniew Namysłowski (as, ss, fl), Władysław Sendecki (Fender
piano, mini moog, clavinet string, p), Krzysztof Ścierański (bg), Dariusz
Kozakiewicz (g), Wojciech Kowalewski (dr, perc) i Jerzy Tański (perc).
W podobnym składzie Namysłowski zaprezentował swój nowy program również na
festiwalu JJ ’80. Na temat swojego udziału w Jazz Jamboree ’80 saksofonista
wypowiadał się w następujący sposób: Napisałem wiele nowych kompozycji.
Muzyka jest chyba trochę bardziej amerykańska, bardziej komercyjna w sensie
rytmicznym, utwory są niezbyt długie99. Nowy styl Zbigniewa Namysłowskiego nie
wszystkim przypadł jednak do gustu. Joachim Berendt w relacji z JJ ’80
wypowiedział się o występie Air Condition w słowach gorzkiej krytyki:
Rozczarowała mnie grupa Zbigniewa Namysłowskiego. Namysłowski utworzył ją po
powrocie z dłuższego pobytu w USA (gdzie bezskutecznie próbował zyskać uznanie).
Bliskim przyjacielem Namysłowskiego w USA był Michał Urbaniak, którego wpływ
wyczuwam w obecnej muzyce znakomitego alcisty – fuzja za wszelką cenę.
I pogardliwe mniemanie, jakoby wyłącznie fuzja była muzyką jutra, a cała reszta
staroświecka i zakurzona100. Nieco bardziej przychylną opinię wyraził na ten temat
Kazimierz Czyż: Słyszy się ostatnio, że Namysłowski stał się muzykiem rockowym,
co jest wierutną bzdurą, bowiem muzykę rockową grał już wiele lat temu, natomiast
obecnie zwrócił się ku stylizacji wciąż swojej muzyki na modłę funky, dobierając
sobie przy tym znakomicie obeznanych z tym gatunkiem muzyków (…). Może to
cokolwiek deprymować tych, którzy znają muzykę Namysłowskiego od lat, ale nie
jest to chyba groźne dla jazzowości jego gry i twórczości, choć można ulec
pozornemu wrażeniu, że coś się jakby spłaszczyło i mogło się ześliznąć w stronę
dyskoteki. Może byłoby to i dobre, bo mielibyśmy wówczas dyskotekę jazzową.
W formowaniu klimatu jazzowego, malowaniu jazzowej melodyki i ekspozycji
jazzowego feelingu niewiele się zmieniło. Może rytmy trochę jakby ostrzejsze (…),
nieco odległe od typowego jazzowego continuum. Również brzmienie byłoby obce
dla kogoś, kto słuchał Namysłowskiego ostatni raz pięć lat temu. Ale w sumie mimo
wielu wątpliwości, jest to Namysłowski – i wcale dobry101. Do wypowiedzi Berendta
Namysłowski odniósł się w wywiadzie z 1981, którego udzielił dla czasopisma Jazz
99 K. Czyż, Jazzowa Polonia, Jazz Forum 1980, Nr 2, s. 13. 100 J. E. Berendt, Jazz Jamboree ’80, Jazz Forum 1980, Nr 6, s. 18. 101 K. Czyż, Jazz Jamboree ’80, Jazz Forum 1980, Nr 6, s. 15, 16.
39
Forum: Jeżeli on spodziewał się tego, że ja będę grał zawsze to samo, to na pewno
do to rozczarowało. To, co gram jest naturalną konsekwencją tego wszystkiego, co
robiłem dotychczas. Narastało to we mnie od wielu lat. Zanim wyjechałem do
Stanów już grałem podobną muzykę ze swoim poprzednim kwartetem. Dziwne więc,
że to Berendta zaskoczyło, bo przecież znał to, co grałem przedtem i moja
poprzednia płyta mu się bardzo podobała, choć rzeczywiście była bardziej jazzowa.
Ale ja nie chcę stać w miejscu i wydawało mi się, że jest to pójście naprzód
w kierunku współczesnego grania jazzu. (…) Poza tym tak się składam że w tej
chwili tak się gra jazz w Ameryce. (…) Nie znaczy to, że są to tego rodzaju utwory,
ale podobne klimaty i sekcja grająca w sposób bardzo rytmiczny, zdecydowany,
podobny jak w zespołach rockowo-popowych. Nie chcę odrzucać niczego, co
powstaje w tej chwili w muzyce rozrywkowej, i w popie, i w rocku. To są wszystko
elementy, które wspólnie z jazzem tworzą nowe kierunki102. Omawiając album
Follow Your Kite należy przyznać, że muzyczna komunikatywność utworów
i atrakcyjność formy idzie tutaj w parze z konstrukcyjnym wyrafinowaniem
kompozycji i jazzowej improwizacji. Nie uległ zmianie również język harmoniczny
Namysłowskiego, który posługuje się oryginalną strukturą progresyjną i stawia
przed muzykami sekcyjnymi nie był jakie wymagania, o czym w jednym
z wywiadów wspominał nawet sam Władysław Sendecki103. W zakresie budowy
utworów, głównym novum jest formalne zdyscyplinowanie, które skutkuje
skróceniem czasu trwania utworów, a tym samym również partii solowych. Podczas
sesji nagraniowej głównym zadaniem improwizujących muzyków z Air Condition
było przede wszystkim eliminowanie zbędnych fraz i formułowanie jak najbardziej
zwięzłych wypowiedzi muzycznych104. Wykorzystanie elektrycznego
i elektronicznego instrumentarium oraz perkusjonaliów nadaje płycie brzmienie
charakterystyczne dla amerykańskiej muzyki fusion. Rockowy charakter pracy
sekcji rytmicznej oparty na szesnastkowych podziałach, nie bez przyczyny
określany jest w recenzjach jako taneczny. Niemniej jednak, po wydaniu płyty
Follow Your Kite zarzucano Namysłowskiemu, że oddalił się on od swoich
muzycznych korzeni, rezygnując z elementów, które stanowiły przecież
o oryginalności jego muzyki (np. ze stosowania wszelkiego rodzaju folkloryzmów).
102 P. Brodowski, Zbyszek Namysłowski…, s. 33. 103 T. Szachowski, Zbigniew Namysłowski – Follow Your Kite, Jazz Forum 1982, Nr 4, s. 32. 104 Ibidem.
40
Uznano, że saksofonista został zdominowany przez wpływ uwarunkowań
rynkowych i zatracił swoją muzyczną osobowość105. Z nieco cieplejszym
przyjęciem spotkał się kolejny longplay Namysłowskiego, zatytułowany po prostu
Air Condition, który ukazał się w 1981 roku. 106
Być może wynikało to z tego, że krytyka muzyczna zdążyła już oswoić się z nowym
idiomem twórczości lidera. Pod względem formalno-stylistycznym, album z 1981
roku jest bliźniaczo podobny do wydawnictwa Follow Your Kite. Namysłowski nie
zrezygnował wcale ze swoich „amerykańskich” koncepcji rytmiczno-wyrazowych,
a w zakresie budowy utworów obserwujemy nawet dalej jeszcze posunięte
zdyscyplinowanie formy (czas trwania większości kompozycji wynosi mniej niż 5
105 K. Brodacki, Follow…, s. 65. 106 http://hatteria.pl/zbigniew-namyslowski-condition-plyta-winylowa-uzywana-p-5425.html, dnia 18.05.2015 r.
41
minut, a najkrótsza trwa zaledwie 3 minuty i 36 sekund). Recenzenci określili płyt ę
Air Condition jako bardziej dopracowaną pod względem wykonawstwa. Brzmienie
lidera i sposób konstruowania partii solowych osiąga tutaj wzorcowy wręcz poziom
mistrzostwa107. Lepiej została również oceniona współpraca zespołu jako całości. Po
raz kolejny zasadniczą rolę odegrało zelektryfikowane instrumentarium, które
zdeterminowało warstwę brzmieniową albumu. Niebawem w składzie Air Condition
miały nastąpić istotne zmiany personalne, które w sposób niespodziewany określą
dalszy kierunek rozwoju muzycznej działalności lidera. Zmiany składu zdarzały się
z resztą w Air Condition niemalże przez cały czas funkcjonowania. Pod koniec 1982
roku zespół tworzyli: Namysłowski (as, ss), Wojciech Karolak (el. p), Zbigniew
Wrombel (bg), Adam Lewandowski (dr) i Marek Bliziński (el. g). Uważa się, że to
właśnie oddziaływanie gitarzysty Marka Blizińskiego, związanego mocno z
wykonawstwem mainstreamowym, spowodowało późniejszy zwrot
Namysłowskiego w stronę muzyki stricte jazzowej. W 1983 roku Air Condition
zaprezentowało się podczas festiwalu Jazz Jamboree. Obok Namysłowskiego,
Blizińskiego i Lewandowskiego zagrali wówczas Wojciech Gogolewski (el. p) i Jan
Cichy (bg). W tym właśnie wydaniu zespół działał już aż do samego momentu
rozwiązania. Występ na JJ ‘83 odnotowany został na kartach Jazz Forum przez
Tomasza Szachowskiego: W stosunku do poprzednich wersji Air Condition ta
obecna z Janem Cichym, Wojciechem Gogolewskim i Adamem Lewandowskim
„powraca” jakby z wolna do idiomu jazzowego, co niezależnie od planów lidera nie
odbyło się – na mój nos – bez mainstreamowej presji Marka Blizińskiego108. Sam
Bliziński natomiast wypowiadał się na temat działalności Namysłowskiego w taki
oto sposób: Ostatnio Zbyszek zaczął komponować utwory bardziej jazzowe, czyli
takie, w których coś się dzieje harmonicznie. Takie utwory lubię. Na próbach
otrzymujemy rozpisane głosy, a Zbyszek określa, jaki to ma mieć charakter. (…) Jest
nieugięty, jeśli chodzi o przeforsowanie koncepcji kompozytorskich. Zwłaszcza jeśli
chodzi o perkusję. Bardzo dobrze się zna na perkusji i już niejednego perkusistę
nauczył wielu rzeczy. Uważam go za wybitnego kompozytora. Ma niezliczoną ilość
pomysłów muzycznych, które później składa w nowe utwory. Te pomysły sią na tyle
świeże, że te utwory, będąc strawne dla słuchaczy – jednocześnie nie są płytkie. W
zasadzie gramy tylko jego kompozycje. Zdarza się granie standardów, jak np.
107 T. Szachowski, Zbigniew Namysłowski – Air Condition, Jazz Forum 1981, Nr 4, s. 32. 108 Idem, Jazz Jamboree ’83 – Milestone Jubilee, Jazz Forum 1983, Nr 6, s. 12.
42
Without A Song, ale nie w stylu mainstreamowym – on gra tam bardzo nowoczesne
solówki109. W październiku 1983 roku, podczas tournée po Grecji, zespół nagrał
swoją ostatnią płytę pod tytułem Plaka Nights. Album zrealizowany został w studiu
nagraniowym z Atenach i wydany przez wytwórnię CBS. Pomimo owocnej
współpracy, w połowie 1984 roku Namysłowski oficjalnie ogłosił rozwiązanie
zespołu Air Condition.
3.2. „Powrót do źródeł”
Druga połowa lat 80. odznacza się w twórczości Zbigniewa Namysłowskiego
przenikaniem się elementów fusion i muzyki latynoamerykańskiej, a także – co
warto podkreślić - rozwiązań znanych nam już z wczesnych albumów lidera. Po
rozwiązaniu Air Condition Namysłowski zdecydował się na kilkumiesięczną
współpracę z Jarosławem Śmietaną, jednakże już we wrześniu 1984 roku drogi tych
dwóch silnych muzycznych osobowości rozeszły się na dobre. W tym samym
czasie, przy okazji warsztatów muzycznych w Chodzieży, wykształcił się skład
nowego zespołu Zbigniewa Namysłowskiego. Podobnie jak w latach 60., przybrał
on formułę kwartetu i nazywany był w skrócie The Q. Obok lidera znaleźli się tam
Kuba Stankiewicz (p), Dariusz Oleszkiewicz (b) i Jerzy głód (dr). Po czterech
koncertach w warszawskim klubie Akwarium (19-22 września 1984), grupa
wyjechała w trasę koncertową do Norwegii. Kwartet funkcjonował
w niezmienionym składzie dość długo i dużo koncertował. W połowie października
1986 roku muzycy uczestniczyli wspólnie w XIV Międzynarodowym Festiwalu
Cervantino w Meksyku. Zespół zagrał wówczas 13 koncertów w dużych ośrodkach
kultury, gdzie w wypełnionych do ostatniego miejsca salach koncertowych
towarzyszyła im rozentuzjazmowana meksykańska publiczność. Tak festiwalowe
wydarzenia opisał sam Namysłowski: Wspaniała trasa! Wszędzie wielkie sale,
wszędzie mnóstwo ludzi i wszędzie znakomite przyjęcie od pierwszego utworu aż do
końca dwugodzinnego koncertu. Graliśmy moje kompozycje, które powstały
w okresie istnienia zespołu w obecnym składzie: Czy to blues, Po perturbacjach,
Węgierska Góralka, Clambake, Rachitic March, Cuban Tango Mojito, No One
109 K. Brodacki, Follow…, s. 74
43
Word, Double Trouble i inne. Zwykle największy aplauz zdobywał utwór Nie do
opisania110. Wszystkie wspomniane kompozycje zostały zarejestrowane na dwóch
albumach, które Zbigniew Namysłowski nagrał ze swoim kwartetem w 1987 roku.
Płyta zatytułowana Open zawiera 8 utworów. 111
Oprócz kompozycji lidera, znajdziemy tutaj również standard jazzowy Who Can
I Turn To, co stanowi pewnego rodzaju ewenement w skali płytowego dorobku
Namysłowskiego. Brzmienie kwartetu wzbogacone zostało o perkusjonalia, którymi
po mistrzowsku zarządzał kubański muzyk José Torres. Zestawienie otwiera utwór
Double Trouble Blues – popisowa forma bluesa wykonana w bardzo szybkim
tempie. Namysłowski zastosował tutaj akustyczne instrumentarium, które nadaje 110 Idem, Eskapada do Meksyku, Jazz Forum 1986, Nr 6, s. 28. 111 http://www.discogs.com/Zbigniew-Namys%C5%82owski-The-Q-Open/release/1440157, dnia 15.05.2015 r.
44
wykonaniu klasycznego, postbopowego charakteru. W końcowej części aranżacji
słyszymy równie klasyczny zabieg - czwórki, stanowiące dynamiczną wymianę
zdań pomiędzy perkusjonalistą i resztą składu. Kolejna kompozycja to tango, które
ze względu na wykorzystanie kubańskiego instrumentarium określone zostało jako
Cuban Tango Mojito. Latynoamerykańskie rytmy clave oraz dodatek syntetycznego
brzmienia klawiszy może nasuwać skojarzenia z amerykańską muzyką fusion. Bop
berek to typowa „zbyszkówka” – skomplikowana metrorytmicznie forma, która na
gruncie tematu i improwizacji saksofonowej wykazuje pewne inklinacje do
muzycznego folkloru. Jest to zatem ewidentny przykład stylistycznego odwołania
się do oryginalnej twórczości lidera z lat 60. i 70. 3xSpaghetti to bardziej
nowoczesne granie. Wykorzystanie elektrycznego instrumentarium i riffowa, mocno
zrytmizowana struktura akompaniamentu przywołuje na myśl brzmienie zespołu Air
Condition. Mieszanie się nowoczesnych i klasycznych konwencji jazzowych to
zjawisko typowe dla płyt Namysłowskiego z drugiej połowy lat 80. Obok ironicznej
kompozycji zatytułowanej Very Sad Bossa Nova, naszpikowanej elementami
muzyki latynoamerykańskiej i wpływami fusion, słyszymy standard Who Can
I Turn To, który na gruncie improwizacji saksofonowej w oczywisty sposób
odwołuje się do stylistyki Johna Coltrane’a. Album zamyka folkloryzujące outro Cy
to blues, cy nie blues.
W tym samym roku kwartet Zbigniewa Namysłowskiego nagrał w Stanach
Zjednoczonych płytę Songs of Innocence. Wyjazd do USA pociągnął za sobą
równocześnie nieoczekiwane konsekwencje: Kuba Stankiewicz i Jerzy Głód
rozpoczęli studia w Berklee, natomiast Dariusz Oleszkiewicz zakochał się
w Meksykance i wyjechał do Meksyku112. Tym samym lider pozbawiony zespołu
musiał nawiązać współpracę z nowymi muzykami. Kwartet przechodził kolejne
modyfikacje. Przez jakiś czas na fortepianie grał Artur Dutkiewicz, na kontrabasie
Jacek niedziela, a na bębnach Piotr Biskupski. W późniejszym czasie pojawili się
również Eryk Kulm (dr) i Andrzej Cudzich (b). Tymczasem amerykańskie
wydawnictwo ukazało się w Polsce pod zmienionym tytułem Cy to blues cy nie
blues.
112 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 25.
45
113
Album zawierał sześć kompozycji lidera. Pod względem stylistycznym prezentował
się podobnie do poprzedniej płyty The Q. Wątki fusion (Węgierska Góralka, Nie do
opisania) mieszały się z postbopowym wykonawstwem (Clambake, Po
perturbacjach) i folkloryzmami (Cy to blues cy nie blues). Całość stanowiła ponadto
prezentację nieprzeciętnych możliwości Namysłowskiego-kompozytora, aranżera
i improwizatora.
113 http://www.discogs.com/Zbigniew-Namys%C5%82owski-The-Q-Cy-To-Blues-Cy-Nie-Blues/release/1502996, dnia 15.05.2015 r.
46
4. Lata 1990-2009 - późna twórczość Zbigniewa Namysłowskiego
Aktywna postawa twórcza Namysłowskiego, która charakteryzowała się
nieustannym poszukiwaniem nowych możliwości wyrazowych na gruncie kolejnych
kategorii stylistycznych, przygasała powoli już w drugiej połowie lat 80. W 1984
roku Krystian Brodacki wypowiadał się o saksofoniście w następujący sposób:
W pewnym sensie jest Namysłowski – a przynajmniej do niedawna był – Davisem
polskiego jazzu. Nie chodzi, rzecz jasna, o jakieś podobieństwo muzyczne, lecz
o podobną, stymulującą rolę, jaką w naszym środowisku odgrywa. Każdy jego
kolejny występ na Jazz Jamboree był i jest oczekiwany w napięciu, każda przerwa
w jego występach budziła spekulacje na temat nowych niespodzianek, jakie zapewne
szykuje. „Davisowskie” porównanie miało swoje uzasadnienie również dlatego, że
przez wszystkie lata swojej działalności lider koncentrował wokół siebie zdolnych
muzyków, którzy „terminując” w jego kwartetach i kwintetach, mieli
niepowtarzalną okazję zdobywać cenne muzyczne doświadczenie: (…) podobnie jak
Miles w jazzie światowym – tak Zbyszek w jazzie polskim był i jest nauczycielem
i wychowawcą plejady muzyków, którzy przychodzili do jego zespołów jako artyści
relatywnie mało znani, a opuszczali je jako gwiazdorzy, lub liderzy in spe114.
(…) Namysłowski zawsze otaczał się młodymi, utalentowanymi muzykami pragnąc,
aby wnosili oni do jego muzyki dużą porcję energii. (…) jego kolejne zespoły były po
prostu świetną szkołą dla młodzieży, która po ukończeniu pierwszej lub drugiej
„klasy” ruszała dalej własną drogą115. Po roku 1990, kolejni młodzi muzycy mieli
możliwość rozwijania swoich umiejętności pod okiem Zbigniewa Namysłowskiego.
Można wymienić wśród nich między innymi Cezarego Konrada i Leszka Możdżera.
O ile określenie saksofonisty mianem lidera-pedagoga, miało w tym czasie jeszcze
swoje uzasadnienie, o tyle słowa dotyczące jego nieustannych poszukiwań
i ożywczego wpływu na polskie jazzowe środowisko straciły już w latach 90. na
aktualności. Zbigniew Namysłowski posługiwał się w tym czasie głównie
wypracowanymi już wcześniej schematami komponowania. Tym samym, poza
114 K. Brodacki, Follow…, s. 76. 115 J. Borkowski, Zbigniew Namysłowski Quartet - Without A Talk, Jazz Forum 1992, Nr 3-4, s. 59, 60.
47
„eksperymentalnym” epizodem Mozarta i górali, nie zaprezentował właściwie
niczego odkrywczego. Odwoływał się najczęściej do sprawdzonych
„namysłowskich” rozwiązań, takich jak złożoność formy, zawiłości metrorytmiczne
i elementy folkloru. Poza tym eksploatował stylistykę jazzu nowoczesnego, z której
korzystał już w latach 60. Na wydawnictwach powstałych w latach 1990-2009
pojawiają się niejednokrotnie jazzowe standardy, a także kompozycje lidera, które
znamy z jego wcześniejszej twórczości. Z tego właśnie względu, podsumowanie
późnej twórczości Zbigniewa Namysłowskiego będzie miało charakter bardziej
ogólny i skrótowy, niż omówienie poprzednich etapów jego muzycznej działalności.
4.1. Acoustic jazz
Na początku lat 90. Zbigniew Namysłowski rozpoczął współpracę z Januszem
Skowronem (p), Zbigniewem Wegehauptem (b) i Cezarym Konradem (dr). Był to
z początku zespół stricte akustyczny, co stanowiło znaczącą odmianę w odniesieniu
do działalności lidera z ubiegłej dekady. Po występie w warszawskim Teatrze
Powszechnym, który miał miejsce pod koniec 1990 roku, recenzent zanotował:
Nietypowy był również występ nowego, akustycznego kwartetu Zbigniewa
Namysłowskiego z Januszem Skowronem, Zbigniewem Wegehauptem i perkusistą
Cezarym Konradem. Nietypowy ze względu na swoją „normalność”. Bezlitosny
zazwyczaj egzekutor arcytrudnych kompozycji tym razem odkręcił śrubę i pozwolił
pograć młodszym kolegom na zasadach niemal jamowych. Sam korzystał z tej
swobody z dystyngowaną powściągliwością116. Jesienią 1990 roku, kwartet wystąpił
na festiwalu Jazz Jamboree, w bardziej już „namysłowskim” wydaniu. W relacji
z koncertu czytamy: Zbyszek Namysłowski jak zwykle zachwycił repertuarem
wykonywanym z precyzją szwajcarskiego zegarka, co nie odebrało utworom
świeżości i atrakcyjności brzmieniowej. (…) Całość zaś była polska i zarazem
jazzowa od pierwszej do ostatniej nuty117. Sukcesem był również występ podczas
imprezy Jazz Rock Festiwal w Opolu, który miał miejsce 22 maja 1991 roku: (…)
Idealnie wyważone proporcje brzmienia, oryginalne piękne kompozycje lidera,
świetne improwizacje solowe całej czwórki. Namysłowski, Skowron, Wegehaupt
116 A. Szulc, Jazz z Teatrze, Jazz Forum 1990, Nr 3, s. 7. 117 R. Kowal, Jazz Jamboree ’90. Polska gala, Jazz Forum 1990, Nr 4-5, s. 13.
48
i najnowsze odkrycie – Cezary Konrad, bębny, to zespół dający bogactwo przeżyć
i wielką muzyczna satysfakcję. Warto przytoczyć tytuły utworów, z których składał
się program: Wyjątkowa sytuacja, Half-done Chicken, Bez gadania, Western
Ballad, Under Control Samba (…)118. Większość z wymienionych kompozycji
znalazła się na płycie zatytułowanej Without A Talk, która ukazała się w 1991 roku
nakładem niemiecko-czechosłowackiej spółki P&J Music. Album zawiera siedem
kompozycji Namysłowskiego i jeden standard jazzowy If I Should Loose You.
Materiał zdominowany jest przez brzmienie akustycznego instrumentarium, które
tylko w gdzieniegdzie uzupełnione jest syntetycznym brzmieniem klawiszy.
Słuchając nagrań niejednokrotnie trudno oprzeć się wrażeniu, że słucha się
kompilacji standardów jazzowych, o bardziej niż zwykle tylko złożonej budowie.
Typową „zbyszkówką” z karkołomnym saksofonowym tematem jest jedynie
tytułowe Without A Talk. W większości przypadków po rozbudowanych i nierzadko
naszpikowanych zabiegami aranżacyjnymi tematach w każdym z utworów następuje
szereg partii solowych, zakończonych powtórnym pokazem tematu. Są to już
tradycyjne, bardzo atrakcyjne melodycznie prawie-przeboje, których słucha się
z przekonaniem, że je znamy, że gdzieś kiedyś słyszeliśmy je nie raz. Rytmiczne
łamańce, ulubiony chwyt aranżacyjny Namysłowskiego, grane na luzie, jakby od
niechcenia, w rzeczywistości wymagały nie tylko znakomitego warsztatu, ale i wielu,
wielu prób. Najważniejszą jednak cechą kompozytora jest w moim przekonaniu to,
że będąc otwartym na wszystko, co dzieje się w jazzie i muzyce rozrywkowej tworzy
współczesną muzyke jazzową o cechach indywidualnych, bez cienia naśladownictwa
czy upodabniania się do światowych gwiazd, muzykę rozpoznawalną już po
pierwszych frazach (…)119. Podobna w charakterze jest również druga płyta
kwartetu z gościnnym udziałem skrzypka Macieja Strzelczyka. Wydawnictwo nosi
tytuł The Last Concert i stanowi zapis koncertu, który miał miejsce podczas
festiwalu Jazz Jamboree ’91. Album zawiera siedem autorskich kompozycji
Namysłowskiego: Total Incompetence, Half-done Chicken, Samba Under Control,
Something to Sing, Five in One, What’s in Yemikoy i Samba Przestawianka.
Właściwie wszystkie utwory, z wyjątkiem lirycznego Something to Sing
wykonanego na flecie poprzecznym, są przykładem nieprzeciętnie
skomplikowanych typowo „namysłowskich” łamigłówek formalno-rytmicznych,
118 A. Schmidt, Wyjątkowa sytuacja, Jazz Forum 1991, Nr 3, s. 5. 119 J. Borkowski, op. cit.
49
które spotkały się z żywiołową reakcją zachwyconej publiczności. Współpracę
z kwartetem Zbigniew Namysłowski wspomina następująco: Był to najtrudniejszy
okres w Polsce – trzeba było przetrwać, a nie było żadnego grania. Ale mnie się
udało załatwić granie w Marriotcie, gdzie otwarto klub jazzowy. Tam przez rok
szefowałem i dzięki temu mieliśmy możliwość pograć dużo standardów. To nie był
dla nas stracony czas. Tam dołączył do nas Czarek Konrad. Jeździliśmy po Polsce,
do Niemiec, graliśmy na festiwalu w Izraelu. Tych wyjazdów pojawiło się sporo,
praca w zespole stała się dla Janusza zbyt męcząca i zawiadomił mnie, że gdybym
znalazł kogoś innego na piano, to on by chętnie odpoczął. I znalazł się Leszek
Możdżer120. Po nawiązaniu współpracy z Możdżerem, kwartet w nowej odsłonie
zrealizował w 1993 roku kolejny album pod tytułem Secretly And Confidentially.
Jak wyjaśnia sam lider: Nazwa pochodzi od tytułu jednej z moich dawniejszych
kompozycji, której nigdy dotąd nie wykorzystaliśmy na żadnej płycie. Za dawnych
rzeczy są tu także Seven Eleven i 1, 2, 3, 4. Reszta to nowe rzeczy. Jest taki temat
w stylu shorterowskim Sip By Sip, jest Pesel taki trochę open, trochę free, jest jeden
taki bardzo grzeczny walczyk A gdyby tak, jest nowa melodia Letter Never Sent na
7/4, no i tytułowe Secretly And Confidentially, grany właściwie w duecie z Leszkiem
Możdżerem (…)121. Na tej płycie Namysłowski nie tylko korzysta ze sprawdzonych,
schematów komponowania, ale odwołuje się nawet do kompozycji powstałych na
wcześniejszych etapach jego muzycznej działalności. Wśród dziewięciu utworów
znajdujemy osiem originals pióra lidera i jeden ogromnie popularny, dający okazję
do ciągle nowych, niekonwencjonalnych aranżacji i harmonizacji (substitute
chords) standard – Autumn Leaves. (…) Co zaś się tyczy kompaktu jako całości:
nagrany tu jazz jest naturalną kontynuacją (…) muzyki koncypowanej przez
Namysłowskiego od początku lat 60. A więc zabawa w rytmy, które w każdym innym
przypadku sprawiałyby wrażenie czegoś nienaturalnego, wydumanego,
antyjazzowego. Tutaj te łamańce stają się dziecinną igraszką, czymś na kształt
jazzowej „Elfenmusik”122. Charakter albumu trafnie oddaje również inna recenzja,
zamieszczona na łamach Jazz Forum w 1996 roku: Na Secretly And Confidentially
znalazło się osiem kompozycji saksofonisty i standard Autumn Leaves, który jest
swego rodzaju stylistycznym wyznacznikiem całej płyty nagranej w grudniu 1993
120 P. Brodowski, Zygmuntowskie…, s. 25. 121 Ibidem. 122 R. Kowal, Zbigniew Namysłowski Quartet – Secretly And Confidentially, Jazz Forum 1994, Nr 9, s. 68.
50
roku. Królują tutaj tajemnicze, „jesienne” klimaty, szerokie płaszczyzny dźwiękowe,
leniwie upływający czas. Namysłowski, Możdżer, Wegehaupt i Konrad nigdzie się
nie spieszą, spokojnie opowiadają swoją historię(…)123. Secretly And Confidentially
to ostatnia z serii konwencjonalnych, kwartetowych produkcji Namysłowskiego
z lat 90. Rok 1994 przyniósł miłośnikom saksofonisty nie lada niespodziankę.
4.2. Muzyczne eksperymenty
Lata 1994-2000 to w twórczości Zbigniewa Namysłowskiego czas obfitujący
w płyty nietypowe, być może zasługujące nawet na miano muzycznych
eksperymentów. Prawie każde wydawnictwo z tamtego okresu podporządkowane
jest pojedynczej koncepcji muzycznej, która determinuje stylistycznie charakter
całego albumu.
Pierwsza realizacja tego rodzaju miała miejsce już w 1994 roku. W maju ’94
kwartet Namysłowskiego nagrał w Teatrze im. Stanisława Ignacego Witkiewicza
w Zakopanem materiał będący połączeniem muzyki jazzowej i tradycyjnego
góralskiego wykonawstwa. W zestawieniu znalazło się osiem utworów, z czego
jeden – Zabłąkana owieczka – to autorska kompozycja lidera, znana z albumu
Kujaviak Goes Funky z 1975 roku. Pozostałe propozycje to autentyczne melodie
„z gór”, w aranżacyjnym opracowaniu Namysłowskiego. Chociaż pomysł
zestawienia ze sobą dwóch tak odmiennych zespołów może wydawać się
przedsięwzięciem karkołomnym, projekt okazał się dużym sukcesem. Góralski
program został zaprezentowany między innymi na Jazz Jamboree ’94, o czym
Roman Kowal pisał na łamach Jazz Forum w następujących słowach: Za
wydarzenie ogromnej wagi uważam występ Zbyszka Namysłowskiego i jego kolegów
(Możdżer, Wegehaupt, Konrad) z podhalańskim zespołem góralskim. Nie chcę
twierdzić, że była to muzyka wielka. Był to raczej uroczy, wymowny melanż
dziwiących się sobie światów muzycznych, które okazały się bliższe niż ktokolwiek
mógłby przypuszczać. Bliższe, dzięki intuicjom lidera i aranżera całości,
Namysłowskiego. Dwa zespoły grały obok siebie, nasłuchując uważnie tego, co
można wykorzystać z pożytkiem dla jazzu i muzyki ludowej in crudo. Z rzadka
123 R. Buczek, Kocham jazz, Jazz Forum 1996, Nr 12, s. 63.
51
jedynie alcista dogrywał na tle góralskiego kwintetu Jana Karpiela Bułecki, bardzo
ostrożnie i muzykalnie ten i ów skrzypek dopowiadał coś do jazzowej frazy. I tu, i tu
improwizacja, muzykalność, skale, smak artystyczny, kultura. Tylko jedna, nieco już
zapomniana kompozycja Namysłowskiego (Zabłąkana owieczka), reszta zaś to
melodie urokliwe prostotą ludowego autentyku: Krywań, Co się stało Boże, Pod
jaworem, Idzie Janko lasem. Z zasady temat podawany raz na ludowo, raz na
jazzowo, trochę improwizacji, powrót obu wersji tematów na zakończenie124. Dla
Namysłowskiego spotkanie z góralami było doświadczeniem niezmiernie cennym,
nie tylko ze względów stricte zawodowych: Co do epizodu góralskiego, był on dla
mnie istotny nie tylko z punktu widzenia muzycznego. Podczas wielu koncertów
i wyjazdów (m.in. Jazz Jamboree, Niemcy, Meksyk, Francja) mogłem poznać
fascynującą osobowość, poczucie humoru i w ogóle mentalność muzyków
góralskich125.
Kolejny album, który ukazał się w 1997 roku, nosił wiele mówiący tytuł Dances
i został niezwykle trafnie zrecenzowany przez Pawła Brodowskiego na łamach Jazz
Forum: Skoczny oberek, posuwiste tango, zamaszysty mazurek, dziarski krakowiak,
zwiewny walczyk, gorąca samba… Program kilkunastu tańców, które Zbyszek
Namysłowski przedstawił już na Jazzie nad Odrą (…) nie oznacza wcale, że jego
zespół przedzierzgnął się nagle w orkiestrę taneczną126. W dalszej części tekstu
recenzent podkreślił, że chociaż utwory z pewnością zachęcają do tańca, służą
raczej wyłącznie do słuchania. W płytowym zestawieniu znalazło się kilkanaście
kompozycji, z czego niektóre to opracowane na nowo „namysłowskie” originals,
które znamy już z wcześniejszych wykonań. Inne napisane zostały w całości na
potrzeby projektu. Niewątpliwie wszystkie łączy jeden wspólny mianownik –
taneczny charakter. Tańce Namysłowskiego są przykładem typowych cech jego
warsztatu kompozytorskiego – mienią się bogactwem faktury, zawiłą linią
melodyczną, zaskakującą harmonią i łamigłówkami metro-rytmicznymi127.Paweł
Brodowski zaliczył projekt do gatunku world music, ze względu na fakt, że
poszczególne tańce, do których muzycznie nawiązuje lider, pochodzą w różnych
części świata – z Polski, Bałkanów, Argentyny, Brazylii, Karaibów i Ameryki
Północnej. Nagranie miało miejsce na przełomie maja i czerwca 1997 roku w studiu
124 R. Kowal, Jazz Jamboree ’94 – Teraz Polska!, Jazz Forum 1994, Nr 11-12, s. 35. 125 T. Szachowski, Zbigniew…, s. 44. 126 P. Brodowski, Tańce do słuchania, Jazz Forum 1997, Nr 10-11, s. 12. 127 Ibidem.
52
radiowej Trójki. Wzięli w nim udział: nowy, kolejny już kwartet saksofonisty
w składzie: Namysłowski (as, ss, fl), Krzysztof Herdzin (p), Olo Walicki (b)
i Grzegorz Grzyb (dr), a także akordeonista Cezary Paciorek, skrzypek Maciej
Strzelczyk, perkusjonalista José Torres i sekcja rytmiczna kubańskiego zespołu
Habanita. W dalszej części tekstu recenzent informuje: Przekładaniec 14 tańców
otwiera krakowiak Chrząszcz brzmi w Krakowie, a drugie w kolejności jest Der
Schmalz Tango (którym zachwycaliśmy się w połowie lat 70.). S(z)amba pana
Szambelana to, jak sama nazwa wskazuje, brazylijska samba, ale realizowana przy
udziale perkusistów kubańskich. Mazurka Uborka (Mazurek ogórek) łączy klimat
polskiego mazurka z motywami węgierskiego Siedmiogrodu. Duda’s Dance (Taniec
Dudziarza) wykorzystuje dudy, nazywane na Podhalu kozą, bądź niesłusznie kobzą.
Gogoszary (…) to taniec bałkański. (…) Lola pijąca miód, która służyła w latach 60.
jako sygnał zespołu Namysłowskiego, to charleston (…). W Cuban Tango Mojito
odnajdziemy elementy kubańskiej salsy. Bop-berek oznajmia fuzję oberka i bebopu.
Natomiast Waltz for Two nie oznacza wcale metrum dwudzielnego, lecz walc
bostoński na dwa instrumenty (flet i skrzypce). Kujawiak Goes Funky to ów
„kulawiec” ze słynnej płyty z lat 70., lecz okrojony do części Kujawiaka (bez
Gesówki i Appenzeller’s Dance). (…) I wreszcie na koniec tego maratonu Awkward
Dance, czyli niezręczny taniec – majstersztyk polimetryczny, gdzie nakładają się na
siebie trzy różne rodzaje metrum: 5/4, 3,4 i 2/4. Nikt chyba nie próbował tego
tańczyć – nawet sam kompozytor128. Całość albumu podporządkowana jest jednej
nadrzędnej koncepcji, która determinuje dobór repertuaru. Przewodni motyw tańca
jest dla lidera pretekstem do podejmowania kolejnych prób aranżacyjno-
kompozytorskich, utrzymanych w charakterystycznym, „namysłowskim” stylu. Jak
trafnie zauważył Paweł Brodowski, każdy z utworów jest też swojego rodzaju
wehikułem, który ma służyć przede wszystkim jazzowej improwizacji129, o czym
w wywiadzie z 1999 roku wspominał nawet sam Namysłowski: (…) w Tańcach na
koncertach jest znacznie więcej swobody i można sobie poimprowizować, jak kto ma
ochotę. Ale same kompozycje stwarzają pewne ograniczenia. Na pewno swoboda nie
jest taka jak na jam session. Jeśli np. jakiś utwór ma określona skalę melodii, to na
ogół ta skala jest zachowana w improwizacjach130. Chociaż album zawiera utwory
128 Ibidem. 129 Ibidem. 130 T. Szachowski, Zbigniew…, s. 44.
53
charakteryzujące się zwięzłą formą i ograniczonym czasem trwania, podczas
wykonań koncertowych stanowią one jedynie punkt wyjścia dla konstruowania
bardziej rozbudowanych partii solowych: Gdy nagrywaliśmy płytę Tańce, starałem
się zachować krótsze formy, by zmieścić na płycie jak najwięcej utworów. To wcale
nie znaczy, że na koncertach gramy też takie króciutkie solówki, choć muszą być one
zdyscyplinowane, by zmieścić cały program131.
Następny nietypowy projekt, który został zrealizowany przez Zbigniewa
Namysłowskiego, był zderzeniem świata muzyki jazzowej z twórczością
kompozytorską Wolfganga Amadeusza Mozarta132. 133
131 Ibidem. 132 P. Brodowski, Mozart Goes Jazz, Jazz Forum 1999, Nr 9, s. 1. 133 http://www.bkhp.art.pl/patr_proj.html, dnia 19.05.2015 r.
54
21 listopada 1998 roku w Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej
w Warszawie odbył się koncert, podczas którego wykonany został Kwintet
Klarnetowy A-dur KV 581 w opracowaniu Zbigniewa Namysłowskiego
i Krzysztofa Herdzina. Wydarzenie to zostało utrwalone w formie wydawnictwa
płytowego Mozart Goes Jazz. Projekt powstał z inicjatywy klarnecisty Wojciecha
Mrozka, któremu po długich namowach udało się nakłonić autora Piątawki do
opracowania mozartowskiego programu. Namysłowski, który początkowo nie
ukrywał swojej niechęci do kompozycji wiedeńskiego klasyka, odnalazł wreszcie
właściwą sobie metodę, która zaowocowała szeroką panoramą pomysłów: Mozart
Goes Jazz jest świetną lekcją poglądową różnych kierunków jazzu – od bluesa,
poprzez bebop, do rytmów karaibskich. Góralska pointa zaś jest powrotem
saksofonisty do dawniejszych prób z kapelą Jana Karpiela134. Koncepcja projektu
zasadza się ponownie na przeciwstawieniu sobie dwóch różnych podmiotów
wykonawczych – z jednej strony improwizujący kwartet jazzowy, z drugiej strony
muzycy klasyczni. W nagraniu wzięli udział członkowie zespołu Kwartet Camerata
(Włodzimierz Promiński – I skrzypce, Andrzej Kordykiewicz – II skrzypce, Piotr
Reichert – altówka, Roman Hoffman- wiolonczela), Wojciech Mrozek (klarnet) oraz
kwartet Zbigniewa Namysłowskiego w składzie: Namysłowski (as, ss), Krzysztof
Herdzin (p), Olo Walicki (b) i Grzegorz Grzyb (dr). Od samego początku wyraźnie
daje się odczuć zmodyfikowana, „przybrudzona” harmonia jazzowej aranżacji.
Pierwszy temat zaprezentowany jest przez klasyczne instrumentarium w sposób
uwspółcześniony jedynie pod względem harmonicznym, natomiast pokaz drugiego
tematu niesie ze sobą brzmienie zespołu jazzowego, tak bardzo obce mozartowskiej
stylistyce. Trzeba przyznać, że zastosowane w środkowym fragmencie Allegra
kubańskie clave, to rozwiązanie bardzo „namysłowskie”, zakrawające wręcz
o metrorytmiczny mezalians. Druga część Kwintetu Klarnetowego A-dur została
zaaranżowana przez Krzysztofa Herdzina, który w sposób niezwykle subtelny
podkreślił liryk ę mozartowskiej kompozycji. Konstrukcja formalna trzeciej części
konsekwentnie opiera się na skontrastowaniu dwóch stylistycznie odmiennych
zespołów, improwizowanych partii solowych i jazzującej harmonii. Ostatnia część –
Tema con Variazioni, rozbudowana została do pięciu odrębnych wariacji, w których
pobrzmiewają echa muzyki soul, rytmy latynoamerykańskie, blues, a także
134 D. Szwarcman, Lekcja Mozarta i jazzu, Jazz Forum 1999, Nr 12, s. 21.
55
stylizacja kapeli góralskiej z Podhala, gdzie ostro brzmi kwarta lidyjska,
a wiolonczela z altówką i kontrabasem przejmują rolę „basów”135. Ogół
przedsięwzięcia jest przykładem rzetelnej aranżerskiej pracy Zbigniewa
Namysłowskiego i Krzysztofa Herdzina. Lider po raz kolejny sięgnął po
sprawdzone metody kompozytorskie, takie jak metrorytmiczne eksperymenty
(Minuetto w metrum parzystym) i folkloryzujące stylizacje.
W latach 90. ukazało się jeszcze jedno wydawnictwo Namysłowskiego,
zatytułowane 3 Nights. Znalazły się tam 23 autorskie utwory lidera, jednak duża
część spośród nich (na przykład Nie mniej niż 5%, Taniec Dudziarza czy Quiet
Afternoon) to tematy znane już z poprzednich albumów saksofonisty. Z tego
względu zestawienie nie będzie omawiane na kartach niniejszej pracy.
4.3. Albumy wydane po 2000 roku
Kolejne muzyczne przedsięwzięcie saksofonisty, podobnie jak Dances i Mozart
Goes Jazz, podporządkowane jest jednej nadrzędnej koncepcji, która determinuje
dobór repertuaru. W 2003 roku ukazała się płyta Standards, na której znalazła się
tylko jedna kompozycja Namysłowskiego. Pozostałe utwory to (jak sama nazwa
wskazuje) standardy, o których wyborze zadecydowały ówczesne upodobania
lidera: Mnie interesowały te mniej znane (standardy), rzadziej albo prawie wcale
u nas nie grywane, jak na przykład Poinciana czy Flamingo. Wybrałem melodie
z wcześniejszego okresu historii jazzu nowoorleańskiego i swingowe. Intrygowało
mnie jak brzmieć będzie dixieland w wykonaniu moich młodych, na wskroś
nowocześnie myślących i grających muzyków136. Pomimo, iż kompozycje nie
wyszły bezpośrednio spod pióra saksofonisty, to oczywiście wyraźnie da się odczuć
wpływ jego zmysłu aranżacyjnego: Raczej starałem się nie sugerować innymi
sposobami interpretacji. Już taki jestem, że lubię dać coś od siebie137. Tym samym
na albumie znalazły się takie perełki jak I Remember April w metrum 7/4 czy utwór
135 T. Szachowski, Mozart i jazz, Jazz Forum 1999, Nr 10-11, s. 4. 136 A. Bernat, Historia standardów, Jazz Forum 2003, Nr 9, str. 52. 137 Ibidem.
56
All the Stinks UR, będący typową „zbyszkówką” (temat realizowany jest
kwintolami)138.
W 2006 roku wydany został album zatytułowany Assymetry. W notce
zamieszczonej na okładce płyty Namysłowski informuje potencjalnego słuchacza
o swoich motywacjach artystycznych, które miały decydujący wpływ na ostateczny
kształt wydawnictwa: Utarło się wśród muzyków (…), że Namysłowski pisze bardzo
trudne kompozycje (…). Postanowiłem więc dać im wszystkim prawdziwą
satysfakcję, pisząc muzykę tym razem naprawdę trudną, i to nie tyle do słuchania,
ile do grania139. Mamy więc do czynienia z kolejnym albumem, który
podporządkowany jest w całości wyraźnie sprecyzowanemu programowi. Ponieważ
saksofonista znany jest szczególnie ze swojego upodobania do komplikowania
struktury utworów na poziomie metrorytmicznym, na płycie aż roi się od
nieparzystości, zmienności i złożoności140.
Wydawnictwo, które zamyka dotychczasowy dorobek płytowy Zbigniewa
Namysłowskiego nosi tytuł Nice And Easy i zostało zrealizowane w 2009 roku.
Pierwszy utwór Double Buble nasuwa mimowolne skojarzenia z kompozycją
Double Trouble Blues, którą pamiętamy dobrze z płyty Open, pochodzącej z 1987
roku. Into Circle After Railroad, ST. Joseph Waltz i Cool Aviaq to przykłady
folkloryzujących tematów, które pod względem sposobu prowadzenia linii
melodycznej i rozłożenia akcentów przypominają wykonawstwo ludowe. Ballada
LeBig Song zaskakuje prostotą i liryzmem – śpiewna melodia tematu oddaje
prawdziwie słowiański charakter muzyki Namysłowskiego141. Pomimo tytułu
wydawnictwa, które z definicji nie powinno charakteryzować się złożonością
formalną, niektóre tematy to rozbudowane, dwuczęściowe kompozycje, albo bardzo
„namysłowskie” rytmiczne łamigłówki (Gap in the Line, The Song of the
Pterodactil)142.
138 K. Brodacki, Zbigniew Namysłowski – Standards, Jazz Forum 2003, Nr 7-8, s. 70. 139 B. Chmura, Zbigniew Namysłowski – Assymetry, Jazz Forum 2006, Nr 10-11, s. 71. 140 Ibidem. 141 B. Łojkówna, Jazz i polska muzyka ludowa, Jazz 1971, Nr 9, s. 6. 142 R. Borowski, Zbigniew Namysłowski Quintet, Jazz Forum 2009, Nr 10-11, s. 69.
57
Zakończenie
Celem niniejszej pracy było omówienie stylistycznych przemian, które dokonały
się na gruncie twórczości Zbigniewa Namysłowskiego na przestrzeni ponad
czterdziestu lat jego muzycznej działalności jako instrumentalisty-improwizatora,
aranżera, kompozytora i lidera zespołów.
Tekst podzielony został na cztery główne rozdziały, których treść odpowiada
kolejnym etapom twórczej pracy Namysłowskiego. W pierwszej części pracy
omówione zostały wydarzenia, które wpłynęły bezpośrednio na ukształtowanie
charakterystycznego stylu muzycznej wypowiedzi saksofonisty oraz dokonania jego
kwartetów i wczesne nagrania płytowe. Drugi rozdział przybliżył przemiany
stylistyczne, które nastąpiły w twórczości artysty w latach 70. Uwzględnione zostały
freejazzowe inspiracje, zmiana sposobu funkcjonowania sekcji rytmicznej po roku
1975, a także wprowadzenie elektrycznego i elektronicznego instrumentarium.
W trzeciej części pracy zawarte zostały informacje na temat pobytu artysty
w Stanach Zjednoczonych. Ów epizod wywarł decydujący wpływ na styl muzyki
Namysłowskiego w latach 80. Kompozycje z tamtego okresu odznaczają się silnym
zrytmizowaniem i wpływami amerykańskiego stylu fusion. W drugiej połowie lat
80. twórczość Namysłowskiego stopniowo oddalała się od jazz-rockowych
wzorców i odwoływała się coraz częściej do sprawdzonych metod, wypracowanych
przez artystę jeszcze w latach 60. Na początku lat 90. skutkowało to
wykorzystaniem akustycznego instrumentarium i niekonwencjonalnych
metrorytmicznych rozwiązań na gruncie postbopowego wykonawstwa. Późna
twórczość Namysłowskiego to czas eksperymentalnych projektów
podporządkowanych nadrzędnym koncepcjom stylistycznym. Obok muzyki
góralskiej i mozartowskich aranżacji powstały wówczas albumy Dances, Standards
i Assymetry. Ostatnia dotychczas płyta artysty ukazała się w 2009 roku.
Zbigniew Namysłowski nadal koncertuje, a najważniejsze występy związane są
najczęściej z folkloryzującym aspektem jego twórczości kompozytorskiej. Podczas
koncertu Esperanza+, który odbył się w 2014 roku w Gdańsku, saksofonista miał
okazję wykonać między innymi autorską suitę Kujaviak Goes Funky.
58
Bibliografia
Brodacki K., Follow Namysłowski, Polskie Stowarzyszenie Jazzowe, Warszawa 1984.
Brodacki K., Historia jazzu w Polsce, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2010.
Brodacki K., Wstęp, [w:] L. Pilecka, Zbigniew Namysłowski - Utwory jazzowe na różny zespół instrumentów, PWM, Kraków 1984
Niedziela J., Historia jazzu 100 wykładów, Dobre wydawnictwo, Katowice 2009.
L. Pilecka, Zbigniew Namysłowski - Utwory jazzowe na różny zespół instrumentów, PWM, Kraków 1984
Schmidt A., Historia jazzu, Polihymia, Lublin 2009.
ARTYKUŁY:
Bernat A., Historia standardów, Jazz Forum 9/2003.
Berendt J. E., Jazz Jamboree ’80, Jazz Forum 6/1980.
Borkowski J., Sławiński A., Zbigniew Namysłowski, Radar 8/1965.
Borkowski J., Zbigniew Namysłowski Quartet - Without A Talk, Jazz Forum 3-4/1992.
Borowski R., Zbigniew Namysłowski Quintet – Nice And Easy, Jazz Forum 10-11/2009.
Brodacki K., Eskapada do Meksyku, Jazz Forum 6/1986.
Brodacki K., Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz – od katakumb do filharmonii, Jazz Forum 4/1981.
Brodacki K., Zbigniew Namysłowski: nie cierpię pisania, Jazz Forum 2/1978.
Brodacki K., Zbigniew Namysłowski – Standards, Jazz Forum 7-8/2003.
Brodowski P., Czesław Bartkowski – liczą się tylko najlepsi, Jazz Forum 3/1971.
Brodowski P., Czesław „Mały” Bartkowski: liczą się tylko pierwsi, Jazz Forum 3/1977.
Brodowski P., Mozart Goes Jazz, Jazz Forum 9/1999.
Brodowski P., Paweł Jarzębski – kontrwywiad, Jazz Forum 1/1978.
Brodowski P., Tańce do słuchania, Jazz Forum 10-11/1997.
Brodowski P., Zbyszek Namysłowski: „Nie chcę stać w miejscu”, Jazz Forum 5/1981.
Brodowski P., Zygmuntowskie sprawy, Jazz Forum 1-2/1994.
Buczek R., Kocham jazz, Jazz Forum 12/1996.
59
Chmura B., Zbigniew Namysłowski – Assymetry, Jazz Forum 10-11/2006.
Chmura B., Zbigniew Namysłowski Quartet, Jazz Forum 9/2004.
Chmura B., Zbigniew Namysłowski – Winobranie, Jazz Forum 3/2005.
Chmura B., Zbigniew Namysłowski - Złota kolekcja polskiego jazzu: Sprzedaj mnie wiatrowi, Jazz Forum 6/2005.
Czajkowski S., The Zbigniew Namysłowski Quintet – Winobranie, Jazz 11/1973.
Czyż K, Jazz Jamboree ’80, Jazz Forum 6/1980.
Czyż K., Jazzowa Polonia, Jazz Forum 2/1980.
Czyż K., Namysłowski Goes Punky, Jazz Forum 4/1980.
Czyż K., Zeznania Kapelmistrza, Jazz 2/1977.
Dyakowski P., Instynkt Zbyszka Namysłowskiego, Jazz Forum 7-8/2007.
Kowal R., Jazz Jamboree ’90. Polska gala, Jazz Forum 4-5/1990.
Kowal R., Jazz Jamboree ’94 – Teraz Polska!, Jazz Forum 11-12/1994.
Kowal R., Zbigniew Namysłowski Quartet – Secretly And Confidentially, Jazz Forum 9/1994.
Królikowski W., Zbigniew Namysłowski, Jazz 5/1980.
Łojkówna B., Jazz i polska muzyka ludowa, Jazz 9/1971.
Schmidt A., Wyjątkowa sytuacja, Jazz Forum 3/1991.
Szachowski T., Brylantowy jubileusz, Jazz Forum 9/2014.
Szachowski T., Jazz Jamboree ’83 – Milestone Jubilee, Jazz Forum 6/1983.
Szachowski T., Mozart i jazz, Jazz Forum 10-11/1999.
Szachowski T., Zbigniew Namysłowski, Jazz Forum 10-11/1999.
Szachowski T, Zbigniew Namysłowski – Air Condition, Jazz Forum 4/1981.
Szachowski T., Zbigniew Namysłowski – Follow Your Kite, Jazz Forum 4/1982.
Szwarcman D., Lekcja Mozarta i jazzu, Jazz Forum 12/1999.
Szulc A., Jazz Top ’85, Jazz Forum 3/1986.
Szulc A., Jazz z Teatrze, Jazz Forum 3/1990.
Święcicki M., Zbigniew Namysłowski Quartet, Jazz 10/1967.
STRONY INTERNETOWE:
http://www.bkhp.art.pl/patr_proj.html
http://ecx.images-amazon.com/images/I/61nEYMYeBZL._SY300_.jpg
http://eil.com/shop/moreinfo.asp?catalogid=451117
60
http://fs8.www.ex.ua/show/43447868/43447868.jpg?1600
http://hatteria.pl/zbigniew-namyslowski-condition-plyta-winylowa-uzywana-p-5425.html
http://s223.photobucket.com/user/djmigone/media/zbigniewfollowyourkite.jpg.html
http://www.discogs.com/Zbigniew-Namys%C5%82owski-The-Q-Cy-To-Blues-Cy-Nie-Blues/release/1502996
http://www.discogs.com/Zbigniew-Namys%C5%82owski-The-Q-Open/release/1440157
http://www.taisawards.com/obrazek/2/front-jpg-126/