chrząszcz - maj 2009 (nr 38)

12
ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA NR.5 (4) MAJ 2009 SZCZEBRZESZYN 3 MAJA 2009

Upload: mateusz

Post on 28-Jun-2015

175 views

Category:

Documents


2 download

TRANSCRIPT

Page 1: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

ORGAN STOWARZYSZENIA PRZYJACIÓŁ SZCZEBRZESZYNA

NR.5 (4) MAJ 2009

SZCZEBRZESZYN

3 MAJA 2009

Page 2: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

2

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

Głośno o maturach Po egzaminie maturalnym z języka wyczytałam polskiego w codziennej prasie można było wyczytać, że wg nauczycieli liceów i uniwersyteckich zadania maturalne były „żenująco łatwe”. W „Dzienniku” z dn. 05.05.2009 wykładowca uniwersytecki Jarosław Klejnocki stwierdza: „To zaprzeczenie idei egzaminu dojrzałości”. Według Tomasza Wroczyńskiego (Uniwersytet Warszawski) „zwycięża ponury pragmatyzm” – matura jest łatwa, by ją wszyscy zdali, bo ci, którzy muszą poprawiać egzamin, sprawiają kłopot( ten sam nr „Dziennika”). T. Wroczyński uważa też, że matura na poziomie podstawowym przestała być weryfikacją, a przecież na podstawie wyników tych egzaminów wyższe uczelnie przyjmują kandydatów na studia.

Na czym polega owa „łatwość” zadań maturalnych? Wynika z faktu, że maturzysta, pisząc pracę, może wykorzystać dołączone fragmenty utworu, nie musi znać całości utworu ( w tym przypadku „Pana Tadeusza” lub I tomu „Chłopów’). Takie sformułowania tematów spowodują, że uczniowie zupełnie przestaną czytać lektury - skoro na najważniejszy egzamin z jęz. polskiego nie trzeba znać największych dzieł literatury polskiej! Poza tym nietrudne było zadanie do wykonania na podstawie tych urywków tekstu.

Można byłoby powiedzieć, że mamy to, czego chcieliśmy…Chciała chyba tego przeważająca część społeczeństwa, nie nauczyciele. Ci bowiem od kilku lat bezskutecznie starają się przekonać młodzież o potrzebie czytania książek. Takiej konieczności na ogół nie widzą też rodzice, wykazując zupełny brak współdziałania z polonistami w tej dziedzinie. No i okazuje się, że Centralna Komisja Egzaminacyjna dostosowała egzamin do poziomu większości maturzystów nie czytających lektur. Tylko czy to jest właściwe „równanie”? Zawsze mówiło się, że równać trzeba do najlepszych… „Gazeta Wyborcza” z dn. 09 -10 maja donosi, że kolejnych uproszczeń zadań maturalnych dokonał dyrektor CKE Krzysztof Konarzewski. Te „poprawki” dotyczyły egzaminu z jęz. polskiego i wiedzy o społeczeństwie, a polegały na wyrzuceniu części polecenia ze sformułowania zadania . Prawa podobno nie złamał, posiadał odpowiednie kompetencje. Czy to jednak słuszne , że takie decyzje może podjąć jednoosobowo, bez konsultacji człowiek, który jest pedagogiem, ale polonistą nie …? Po co, w takim razie, kilka OKE w kraju i tylu współpracowników, konsultantów ze wszystkich przedmiotów? Egzaminatorzy sprawdzający prace z w/w przedmiotów twierdzą , że zmiany wprowadzone w sformułowaniach utrudniają właściwą ocenę prac. Komu na rękę jest łatwa matura, nie spełniająca, wg części nauczycieli, wymogów egzaminu dojrzałości? Na pewno młodzieży, tej niedouczonej, która obowiązek szkolny wypełnia, chodząc „w kratkę” do szkoły. Zadowolone będą też szkoły wyższe mające trudności z dokonaniem pełnej rekrutacji, bo namnożyło się ich , jak grzybów po deszczu; a w tym roku na uczelnie wchodzi niż

demograficzny. W Polsce wzrośnie odsetek osób zdobywających wiedzę na wyższych uczelniach, będziemy wyżej w jakichś statystykach. Czy jednak to jest właściwa droga? J.D. Konstytucja 3 Maja. 3 maja 1791 roku Sejm Wielki uchwalił Ustawę Rządową reformującą dotychczasowy ustrój państwa. Najważniejszym osiągnięciem ustawy było zniesienie liberum veto i wolnej elekcji, wprowadzenie czterech stałych ministerstw, zwiększenie władzy wykonawczej króla, potwierdzenie praw mieszczan, objęcie ochroną prawną chłopów oraz powołanie 100 tysięcznego wojska. Pisano o nim, że ,,nic innego nie jest, jeno siła porządna i obronna, z siły całego narodu wyciągnięta”. Twórcy ustawy – król Stanisław August, Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj, Stanisław Małachowski – przygotowali ją w tajemnicy, a wnieśli na obrady, kiedy posłowie przeciwnego obozu nie wrócili jeszcze do stalicy po przerwie wielkanocnej. Zwolenników zawiadomiono zawczasu. Konstytucja spotkała się z wielkim entuzjazmem. Zaprzysięgano jej ochronę jak kraj długi i szeroki. To druga , po amerykańskiej, konstytucja na świecie. Choć w dwa lata później została obalona, po rozbiorach pozostała testamentem wolności i dumy. Pięć lat w Uniii Europejskiej. 1 maja 2004 roku Polska wraz z 9 krajami wstąpiła do Unii Europejskiej. Było to największe w historii rozszerzenie tej wspólnoty, do której należy dzisiaj już 27 krajów. Wiele się zmieniło w życiu gospodarczym Polski i w indywidualnym życiu każdego z nas od tego czasu. Staliśmy się częścią blisko półmiliardowego społeczeństwa unijnego. Uzyskaliśmy swobodny dostęp do rynku pracy większości unijnych państw, mamy możliwość swobodnego poruszania się po całym terytorium Unii bez kontroli granicznych i celnych. Znacznie przyspieszyła gospodarka, wzrosły zarobki, zmalało bezrobocie, rozwinął się eksport. Rolnicy uzyskali prawo do unijnych dotacji poprawiających efektywność gospodarstw. Do Polski trafiły potężne fundusze pozwalające unowocześniać kraj. Choć nie obyło się bez obaw i nadal słyszy się głosy eurosceptyków, znaczna większość społeczeństwa kraju docenia korzyści wynikające z przynależności do Unii Europejskiej.

Page 3: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

3

Regina Smoter Grzeszkiewicz Mały słownik historii Szczebrzeszyna – ciąg dalszy

szpital powstańczy Funkcjonował w Szczebrzeszynie w okresie powstania styczniowego, jego organizacją zajmował się Robert Przegaliński. sztambuch doktora Pamiętnik dr Zygmunta Klukowskiego, szczególnie przez niego strzeżony – "nikt nie powołany nie mógł go czytać". Zygmunt Klukowski założył sztambuch po przybyciu do Szczebrzeszyna; wpisywali się doń ludzie z nim zaprzyjaźnieni – partyzanci, lekarze, artyści odwiedzający p.p Klukowskich. Według relacji Izabeli z Bakońskich Gajewskiej, wpisu do sztambucha dokonała również malarka ze Zwierzyńca – Aleksandra Wachniewska tytułem wdzięczności za opiekę lekarską podczas porodu, oraz ona (Izabela Gajewska), chcąc podtrzymać Doktora na duchu po aresztowaniu syna – Tadeusza. Istnienie sztambucha potwierdza również Anna Krycka – współpracownica Zygmunta Klukowskiego. Świstowski Henryk Z zawodu kowal, odbył służbę wojskową w szeregach Wojska Polskiego we Włodzimierzu. Po zakończeniu działań wojennych otworzył w Wielączy zakład usługowy. Z końcem września 1947 roku przekazał nieodpłatnie do Publicznej Średniej Szkoły Zawodowej w Szczebrzeszynie wyposażenie swojego warsztatu, jednocześnie rozpoczął we wspomnianej szkole pracę jako nauczyciel zawodu. Pod jego fachową opieką funkcjonował warsztat kowalsko – ślusarski. Henryk Świstowski zmarł 21 czerwca 1986 roku w Biłgoraju. Śliwina z Pawłowskich Wanda Żyła w latach 1891 – 1962, poetka, pisała także satyry i powieści. Związana jest z Lubelszczyzną; pochodziła z okolic Lubartowa. W Legendzie o rzece Wieprz wspomina Szczebrzeszyn. T "tajna szkoła" Rodzaj placówki edukacyjnej zorganizowanej w szczebrzeszyńskim środowisku partyjnym (PPS) w początkach XIX wieku przygotowującej członków partii "do czytania prasy polskiej i książek". Pierwszą lekturą, jaką czytano w tym środowisku, była

"Gazeta Świąteczna" redagowana od 1881 roku przez Konrada Prószyńskiego (Kazimierza Promyka), innym bardzo poczytnym pismem była "Zorza" – artykuły o działalności Kółka Rolniczego w Szczebrzeszynie zamieszczał na jej łamach Józef Godzisz z Rozłop. Tałanda (...) Felczer - prawosławny, jeśli chodzi o przekonania religijne. Podczas I wojny światowej służył w armii carskiej, gdzie pełnił obowiązki lekarza; w Szczebrzeszynie prowadził prywatną praktykę lekarską *). Groby rodziny Tałandów, m. in. Antoniny zmarłej 12. 07. 1904 roku) znajdują się na miejscowym cmentarzu. Tarbut Żydowskie Stowarzyszenie Kulturalno – Oświatowe zarejestrowane 11 marca 1922 roku. Jego działalność polegała na organizowaniu ochronek dla dzieci, szkół elementarnych i zawodowych, kursów wieczorowych dokształcających, uniwersytetów ludowych, oraz prowadzenie, głównie wśród dorosłych Żydów, pracy oświatowej o różnorodnym charakterze (kluby, biblioteki, koncerty, odczyty i wykłady). Zajęcia prowadzono w zależności od znajomości języka zainteresowanych (jidysz, język polski, język hebrajski). W Szczebrzeszynie oddział Tarbutu powstał w latach dwudziestych XX wieku. Towarzystwo Szerzenia Oświaty "Światło" Założone zostało z inicjatywy Zofii Villaume oraz aptekarza G. Zartha w 1906 roku; członkowie Towarzystwa prowadzili czytelnię, organizowali odczyty na temat zagadnień kulturalnych i zdrowotnych. U Unikowski Jan Proboszcz szczebrzeszyński – jemu przypisuje się przeprowadzenie prac wykończeniowych przy odbudowie spalonego w 1644 roku przez Tatarów kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja. urzędnicy grodu szczebrzeskiego starosta - sędzia mianowany na urząd dożywotnio;

składał przysięgę lojalności królowi i panu miasta. Zakres jego władzy obejmował sprawy karne i majątkowe.

instygator grodzki - oskarżyciel publiczny. podstarości – pomocnik starosty do spraw

administracyjno – fiskalnych. pisarz – pracował głównie podczas posiedzeń sądu;

prowadził kancelarię grodową. regent – kierował kancelarią grodzką , opiekował się

aktami bieżącymi i zarchiwizowanymi. Cdn.

Page 4: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

4

Dzieje gminy Szczebrzeszyn

praca zbiorowa pod redakcją Reginy Smoter

Grzeszkiewicz i Bogusława Garbacika ciąg dalszy Kolonia Lipowiec Kolonia Lipowiec jest najmłodszą ze miejscowością w obrębie administracyjnych granic gminy Szczebrzeszyn. Powstała w latach trzydziestych XX wieku (1935 – 1938?) - przyszliśmy tutaj w grudniu 1938 roku no i zaraz we wrześniu wybuchła wojna – wspomina Karolina Grabowska, jedna z najstarszych mieszkanek Kolonii. Przyszliśmy ze wsi Lipowiec, z domu nazywam się Grela. Ziemia, na której osiedlili się Grelowie i inne rodziny, nadana została im za serwitut – czyli prawo do korzystania z pańskich lasów, łąk i pastwisk, czyli z obszarów serwitutowych. Podczas uwłaszczenia chłopów tereny obciążone serwitutami przeszły pod zarząd właścicieli ziemskich, a chłopi uzyskali jedynie prawo ich użytkowania. W okresie międzywojennym zwrócono chłopom należną im własność, tym sposobem otrzymali ziemię do uprawy i zagospodarowania się. Mieszkańcy Lipowca nie chcieli tej ziemi – tłumaczy Karolina Grabowska – to tak daleko. W Panasówce też był folwark, to mogli nadać, nie chcieli tam, tylko tutaj... Ze trzy lata leżała ta ziemia odłogiem, ale jak już nie można się było z tego wywinąć wtedy każdy brał. Ci, co poprzychodzili mało mieli tej ziemi – moi rodzice mieli 3 ha. Rugałowie półtorej morgi tylko, inni nie po całemu hektarowi, ale się budowali, bo to przed wojną nie było się gdzie podziewać. Lasu rodzice nie otrzymali, materiał na budowę trzeba kupić – rodzice mojej mamy mieli las, więc troszkę jej tego lasu dali, resztę rodzice dokupili. Najwcześniej osiedliła się tutaj rodzina Borsuków. Dzieci z Kolonii Lipowiec nie chodziły przed wojną do szkoły, były za małe. Podczas okupacji chodziłam do szkoły na Brody Duże – uczyłam się tylko ze Sterów,, później zamknęli tę szkołę. Niemcy przegrywali wojnę – to wtedy zamknęli szkołę. Nauczyciel nazywał się Kopyciak, był kierownikiem, moja wychowawczynią była p. Butkowska. Lekcje odbywały się w tej dużej, czerwonej szkole, co jeszcze teraz stoi na Brodach. Dzieci Volksdeutschów (dużo ich było na Brodach) uczyły się osobno – one uczyły się na górze, my na dole. Religii uczyła nas nauczycielka, do komunii przygotowywała mnie moja wychowawczyni. Pracowała też żona p.

Kopyciaka; do szkoły chodziły dzieci z Brodów Małych i Dużych, z Marynówki i my z Kolonii Lipowiec. W czasie wojny trudno nam się tutaj żyło, męczyła nas "partyzantka", oj tam taka "partyzantka" – tacy różni przychodzili do nas. Kto to był - nie wiem. Brodzkie byli, różni tacy - pod las to się każdy pchał i co było, to zabierali. Bardzo nas męczyli, krowę ostatnią chcieli nam zabrać, ale tato jakoś uprosił... Taki Wojtas był na Marynówce, ukrywał się długo. Ciebień był w Kawęczynie, złapali go, zabrali do więzienia. Na gajówce Krzywe mieszkał gajowy, to mu kożuchy zabrali - Lotz był gajowym i jeszcze drugi był, taki Fijałkowski. Konia nam zabrali później, po wojnie... W czasie wojny to nie bardzo wycierpieliśmy od Niemców – zdawało się, że tutaj wpadną; za Kolonią Niedzieliska była taka wieś Przymiarki, to tam spalili. U nas nic. Przeszło. Żandarmeria wpadała, ale żeby coś komuś zrobili – to nie. Kontyngenty musieliśmy odstawiać – zboże do Szczebrzeszyna, ziemniaki na stację na Brodach. Żydzi byli, póki ich Niemcy nie wybili i nie wyłapali. Chodzili tutaj do lasu, jakąś robotę im naznaczyli. Ci Żydzi byli ze Szczebrzeszyna. Potem ich tutaj więcej nazwozili, gdzieś ze wsi.Przychodzili do nas,ukrywali się troszkę w lesie, ale nie długo bo ich przyskarżyli. Za Przymiarkami (za tą wioską co ją Niemcy spalili) też się ukrywali. Mój tato chodził do lasu przymusowo do roboty, któregoś dnia wrócił i mówi, że Żydów dzisiaj wybili, ktoś przyskarżył. Zaatakowali ich Niemcy w kryjówce – tam ich wybili. Później, jak ich zaczęli wywozić do Bełżca, w Szczebrzeszynie gnali na okopisko - wtedy już nie przychodzili. Dwóch mieszkańców naszej wsi było w niewoli niemieckiej – jeden – Rugała, a drugi - Borsuk. Borsuk wrócił trochę wcześniej, jak Niemcy jeszcze byli, zachorował na nogi i wypuścili go. Rugała wrócił już po wojnie. W czasie wojny mało chodziliśmy do Szczebrzeszyna. Kościół był zamknięty. Sowieci jak przyszli, to go otworzyli. Nieźle nas traktowali, nawet w naszym domu mieszkali. Rżnęli las, zabierali drzewo. Rodziców nie było w domu - wpadli i sami się wprowadzili. My mieszkaliśmy w jednym pokoju, oni zajęli kuchnię. Gotowali, jedli, ale nikogo źle nie traktowali. Kolonia Lipowiec to wieś katolicka – jeden był tylko świadek Jehowy – Borsuk się nazywał. Mieszkał koło nas, podczas wojny i długo po wyzwoleniu. Jego syn wyjechał do Biłgoraja, zabrał go do siebie.

Page 5: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

5

Obecnie w Kolonii Lipowiec mieszka kilkanaście osób, zabudowań jest niewiele. Większość mieszkańców to ludzie starsi, już na emeryturze. Wioska się wyludnia – mówi Jan Czuk - zostają starsi ludzie, młodzi uciekają do miasta. Jestem tutaj od 1979 roku, od tego czasu wioska się nie rozwija, raczej zmniejsza się. W sezonie przyjeżdżają turyści, nawet z Warszawy. Mieszkań nie wynajmują, mieszkają w namiotach. Inny z mieszkańców Kolonii opowiada: czterdzieści lat, jak tutaj przyszedłem. Specjalnie od tego czasu nic się nie zmieniło. Ludzi było trochę więcej, teraz wieś się wyludnia... Kolonia Niedzieliska Powstała jako samodzielna wioska po rozparcelowaniu folwarku – zatrudnieni na folwarku robotnicy otrzymali jakieś grunty, które z czasem zagospodarowali, dając początek niewielkiej wsi. Zamieszkali hen pod samym lasem – tam była dosłownie wioska, ta wioska prawie zaginęła po wysiedleniu. Obecni mieszkańcy Kolonii Niedzieliska są potomkami dawnych fornali. Po wojnie jeszcze tam mieszkała rodzina Kozłów, Kowali, Wawrzyszków a potem przenieśli się w stronę Niedzielisk i tutaj utworzyli wioskę – obecną Kolonię. Teraz już bardzo mało ludzi zostało, poumierali. Tam nie ma przyszłości – lato piękne, cisza, dojazd..., zima jest najgorsza. Młodzi, wiadomo – migrują i Kolonia ginie po prostu śmiercią naturalną. Dawniej była długa, ciągnęła się na przestrzeni kilometra, albo i dłużej. Starsze pokolenie wymarło. Mieszkał tam jeszcze Dorosz (od dwóch lat po zawarciu związku małżeńskiego mieszka w Wielączy), to jeden z młodszych gospodarzy; starzy to Kozłowie, Czapki... - opowiada o Kolonii Niedzieliska Jan Kitka, z Niedzielisk. Okupacyjna rzeczywistość w Kolonii Niedzieliska jest mało znana – ciekawe informacje na ten temat opublikował na łamach ,,Tygodnika Zamojskiego” Mirosław Małek – syn komendanta miejscowej Placówki. Na terenie wsi w okresie kwiecień 1940 – lipiec 1944 (a nawet dłużej) istniała Placówka, której komendantem był Izydor Małek, ps. "Znachor"; oficjalna nazwa Placówki to "Konsolidacja Obrońców Niepodległości – Kadra Bezpieczeństwa - Wojskowy Korpus Służby Bezpieczeństwa Armii Krajowej (KLON – KB – WKSB – AK). Jej skład osobowy wynosił 60 osób, żołnierze zgrupowani byli w trzech plutonach. Dowódcy plutonów: st. Sierżant Tadeusz Baran, ps. "Śmiały" (pełnił obowiązki dowódcy Placówki), plut. Bolesław Musiał, ps. "Murawa",

ppor. WKSB Mieczysław Małek, ps. Junak", "Czerwień". W roku 1942 niedzieliska Placówka przydzielona została do Rejonu Armii Krajowej Mokre ( komendantem był wówczas Eugeniusz Jereczek , ps. "Żubr") – jej żołnierze współpracowali z oddziałem "Wrzosa" i "Podkowy". Brali czynny udział m. in. w uwolnieniu ze szczebrzeszyńskiego aresztu Mieczysława Kamińskiego "Miecza" (Marczewski Henryk, Wejler Józef) oraz

wykonaniu wyroku na trzech agentach gestapo (Jan Wajler, Smoła, Ochmański), zlikwidowali agenta NKWD – Piłata.

Kilku żołnierzy z Kolonii Niedzieliska znalazło się na Majdanku – zginęli: Rajkowski, dwóch Berezów, Smolina,Dobosz. Na terenie wsi Niemcy rozstrzelali trzy rodziny: Wróblów, Kowalskich, Szczepanków – łącznie 12 osób. W roku 1944 zostali aresztowani przez NKWD : Władysław Musiał, Bolesław Musiał, Feliks Kowalski, Władysław Baran, Zdzisław Baran, Mieczysław Małek, Stanisław Siuda, Stanisław Kurzawski. Z sowieckich łagrów powrócił po 15 latach jedynie Zdzisław Baran, zaraz po aresztowaniu uciekli Mieczysław Małek i Tadeusz Baran – ukrywali się 6 miesięcy w schronie zaoferowanym im przez Omiotka, pozostali z wymienionej grupy zginęli. Placówka w Kolonii Niedzieliska została powołana 3 maja 1940 roku z inicjatywy mjr. Teofila Musiała "Mat" (późniejszego Szefa Oddziału Organizacyjnego Komendy Głównej OW – KB w Warszawie), bezpośrednio powiązanego z terenem Zwierzyńca i Szczebrzeszyna oraz z osobami "Groma" (Płoński) i "Miecza" (Kamiński). Na komendanta Placówki powołany został st. Sierż. Małek Izydor ps. ,,Znachor”, były ochotnik wojny polsko- bolszewickiej. Na początku była to organizacja o charakterze rodzinnym, grupująca następujące rodziny:

Musiałów – 7 osób, Małków – 5 osób, Baranów – 6 osób.

Taki nabór wynikał ze względów konspiracyjnych. Powstanie Placówki było podyktowane względami patriotycznymi i potrzebą przeciwstawiania się wrogom okupacyjnym. Ponadto duży wpływ miała lokalizacja Placówki. Placówka od strony południowej graniczyła z ogromnym kompleksem leśnym hr. Zamoyskiego, gdzie wkrótce znalazły swoje siedliska poszczególne oddziały partyzanckie AK ("Wrzosa", "Podkowy", "Norberta", "Groma", "Wira" i inne). Od północy

Page 6: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

6

CHRZĄSZCZ NR 5 (4) graniczyła po wysiedleniach z [wioskami] zasiedlonymi Vlksdeutschami, tzw. "czarnymi". Od zachodu było sąsiedztwo dawnych kolonistów niemieckich, a od wschodu wieś polska – Niedzieliska. Przez Kolonię Niedzieliska przebiegała linia kolejowa Warszawa – Lwów; do Zamościa było 17 km, do Szczebrzeszyna 5 km. W 1942 roku zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza i Komendy Głównej OW – KB, Kadra Bezpieczeństwa została podporządkowana Armii Krajowej, z zachowaniem swej autonomii (własna Komenda Główna). Do tego okresu Placówka była podporządkowana bezpośrednio Komendzie Głównej w Warszawie. Kontakt był utrzymywany przez łączników i kurierów. Kurierami byli: Musiał Stefania,, Babka” – matka "Mata"), Mieczysław Małek -,,Junak” ,,Czerwień” , Edward Małek - "Malina" Musiał Maria – siostra "Mata. Z chwilą podporządkowania się AK Placówka administracyjnie podlegała Komendzie Rejonu AK Mokre, Obwód Zamość, Okręg Lublin. Organizacyjnie podlegała Komendzie Głównej KB w Warszawie. Celem działalności Placówki było: likwidowanie grup bandyckich, rabujących miejscową ludność, organizacja likwidacji agenta NKWD, udział w naradach Rejonu i Obwodu oraz koncentracjach, organizowanie łączności kurierskiej z Rejonem, Obwodami i Placówkami, oraz Komendą Główną KB w Warszawie. Dowodzenie Placówką związane było z ogromnym ryzykiem osobistym, jak i narażaniem całej rodziny. Działalność była szczególnie niebezpieczna, gdyż w Kolonii zamieszkiwali Volksdeutsche i stąd duże straty w ludziach, ale bez dalszych konsekwencji, na szczęście. Zginęło 5 ludzi wskazanych nie wiadomo z jakiego powodu przez Volksdeutschów . Niestety po sąsiedzku mieszkali członkowie PPR, o których nic nie było wiadomo a którzy wydali, jako agenci NKWD, 9 członków KB na śmierć. 23 października 1944 roku funkcjo-nariuszeNKWD w nocy przyprowadzoni przez członków PPR do mieszkań według listy, jaką uprzednio przygotowali, dokonali aresztowań członków KB. Pięciu z nich otrzymało wyroki śmierci, które wykonano 14 listopada 1944 roku w Zamościu. Dwóch otrzymało wyroki po 10 lat łagru, z tym, że tylko jeden wrócił - drugi zmarł na dalekiej północy za kołem polarnym po 6 miesiącach. Tej samej nocy zarekwirowano "Znachorowi" kbk, ale nie wiadomo, dlaczego go wtedy nie zaaresztowano. Przyjeżdżali jeszcze 3 kolejne dni, jednak nigdy nie mogli zastać "Znachora", bo się ukrywał. "Znachor" został awansowany do stopnia starszego sierżanta i odznaczony krzyżem AK i Krzyżem Partyzanckim. Zmarł w 1984 roku w wieku 84 lat, gdy już zamieszkiwał w Michalinie i został pochowany na Powązkach. CDN.

Obrazek z mojego dzieciństwa. Urodziłem się w 1933 roku W czasie II wojny światowej byłem w wieku szkolnym. Interesowałem się, tak jak inni chłopcy, wszystkim, co działo się dookoła. Najmocniej w mojej pamięci utkwiły obrazy związane z lotniskiem w Klemensowie. Zostało ono zbudowane przez Niemców w latach 1040 – 1941. Było czynne przez okres trwania działań wojennych. Stąd startowały samoloty z załadowanymi bombami. Samoloty odlatywały na front lub w inne miejsca przewidziane przez Niemców do zbombardowania. Wracające z działań samoloty, aby nie lądować z nie użytymi bombami, gdyż było to bardzo niebezpieczne, zrzucały te ładunki w lesie pomiędzy Kosobudami a Kolonią Lipowiec. Huk był straszny. Mieszkałem w tym czasie w Kolonii Lipowiec. Codziennie słyszeliśmy ten huk, obawiając się, aby nasza wioska nie stała się celem do bombardowania. Na Brodzkiej Górze znajdowały się trzy ,,ziemlanki”, stanowiące kryjówkę dla Niemców strzegących lotniska. Obok nich znajdowały się trzy działka przeciwlotnicze i reflektory, którymi straż oświetlała nadlatujące samoloty, a także teren przylegający do lotniska. Zasięg reflektorów wynosił (jeśli dobrze pamiętam) około czterech kilometrów. My dzieciaki z Kolonii Lipowiec chodziliśmy do szkoły w Brodach Dużych. Codziennie przechodziliśmy koło tych ,,ziemlanek”i koło działek. Często Niemcy zapraszali nas do środka, abyśmy się ogrzali, czasami nawet dawali nam cukierki, lub coś do jedzenia. Trudno było się nam z nimi porozumieć. Czasem to naśmialiśmy się. Ci strażnicy zmieniali się, ale bardzo często trafialiśmy na tych samych. Lotnisko było chronione nie tylko przez posterunek z Brodzkiej Góry. Dookoła lotniska pobudowane były bunkry, gdzie również znajdowali się strażnicy wyposażeni w broń maszynową. Niemcy, jak uciekali, wszytko niszczyli. Resztki jednego z takich bunkrów strażniczych zachowały się. Znajdują się one w Klemensowie, obok kapliczki przy drodze ze Szczebrzeszyna do Zamościa. Jan Borowiec

Page 7: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

7

Uroczyste otwarcie Domu Pomocy Społecznej

,,Pod Modrzewiami” w Szczebrzeszynie. W dniu 6 maja 2009 roku odbyło się uroczyste otwarcie Domu Pomocy Społecznej ,,Pod Modrzewiami” w Szczebrzeszynie ul. Błonie 117. Uroczystości rozpoczęto Mszą Świętą koncelebrowaną sprawowaną przez księdza biskupa Wacława Depo, któremu towarzyszyli ksiądz kanclerz Adam Firosz, ksiądz dziekan Jerzy Kołtun, ksiądz proboszcz Ryszard Wróbel. Przybyłych na uroczystość gości powitał dyrektor D.P.S. w Klemensowie Zbigniew Paprocha. Ekscelencjo, czcigodni księża, szanowni Goście!!! To, że w dniu dzisiejszym możemy brać udział w otwarciu nowej siedziby, Domu Pomocy Społecznej w Klemensowie, zawdzięczamy wielu życzliwym ludziom, którym chciałbym w imieniu własnym, w imieniu mieszkańców i personelu podziękować.

Nie byłoby to, proszę państwa, możliwe, gdyby nie śmiała decyzja Zarządu i Rady Powiatu w Zamościu, o znalezieniu, modernizacji czy adaptacji nowej siedziby. Na ręce Starosty Zamojskiego pana Henryka Mateja i prze-wodniczącego Rady Powiatu Pana Kazimierza Mielnickiego składam podziękowanie Radzie

Powiatu i Zarządowi za tę decyzję. Dzisiejsza uroczystość nie byłaby możliwa, gdyby nie darowizna Rady Miejskiej w Szczebrzeszynie. Panie Burmistrzu, dziękuję za przekazanie darowizny na rzecz Powiatu, a w konsekwencji na nową siedzibę domu pomocy społecznej.

Prace nad inwestycją „ Rozbudowa i przebudowa budynku szkolnego wraz z adaptacją istniejących pomieszczeń, dla funkcji domu pomocy społecznej w Klemensowie w miejscowości Szczebrzeszyn” trwały 30 miesięcy i zamknęły się kwotą 3 400 000,00 zł. Raz jeszcze chciałbym podziękować radzie powiatu i zarządowi za przeznaczenie środków w kwocie 1 878 000 zł na tę inwestycję.

Pierwsze zewnętrzne środki w kwocie 750 000,00 zł otrzymaliśmy poprzez Urząd Marszałkowski z Państwowego Funduszu Rehabilitacji osób Niepełnosprawnych. Panie marszałku proszę przyjąć podziękowania dla Zarządu Województwa. Podziękowania składam także dyrekcji Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lublinie. Chciałbym również podziękować obecnemu tutaj wójtowi gminy Biłgoraj, panu Wiesławowi Różyńskiemu, który był w tym czasie jednym z dyrektorów ROPS i służył pomocą w uzyskaniu tych środków.

Kwotę 771 500 zł otrzymaliśmy z rezerwy budżetu państwa. Za tę pomoc składam podziękowania na ręce pani Wojewody Genowefy Tokarskiej. Dziękuję całemu Wydziałowi Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego oraz Wydziałowi Infrastruktury za jakże cenną pomoc. Chciałbym podziękować dyrektorowi generalnemu panu Jarosławowi Szymczykowi za pomoc w uzyskaniu tych środków.

Dziękuję dyrektorowi Departamentu Polityki Społecznej w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej pani Krystynie Wyrwickiej oraz naczelnikowi Departamentu Polityki Społecznej pani Jolancie Łukasik za jakże cenne wskazówki i pokazywanie dróg możliwości uzyskania środków. Ekscelencjo, Czcigodni Księża, Szanowni Goście!!! Inwestycja ciągle trwa. Zostało zrobione wiele, stan w którym dzisiaj jesteśmy, pozwoli nam, aby Dom Pomocy Społecznej „Pod Modrzewiami” w Szczebrzeszynie, spełniał warunki przewidziane w rozporządzeniu Ministra Polityki Społecznej z dnia 19 października 2005 roku, o standardach jakie muszą spełniać domy pomocy społecznej. Poprawią się znacznie warunki bytowe mieszkanek. Poprawią się

Page 8: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

8

również warunki pracy personelu, ale jak Państwo zauważą, przed nami jest jeszcze wiele pracy. na ten cel, będziemy starć się o środki z Regionalnego Programu Operacyjnego. W najbliższym czasie czeka nas wielkie wyzwanie logistyczne, przeniesienie do nowej siedziby. Przewidujemy, że z dniem 1.06. 2009 roku dom pomocy społecznej „Pod Modrzewiami” będzie już normalnie funkcjonował. Uroczystość zaszczycili swoją obecnością następujący goście; Jego Ekselencja ksiądz biskup i towarzyszący mu księża, przedstawiciel Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, przedstawiciele Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, zarządu Starostwa Zamojskiego, Rada Powiatu Zamojskiego, Rada Miasta Szczebrzeszyna, Burmistrz Miasta Szczebrzeszyn, kierownicy instytucji i zakładów pracy Szczebrzeszyna, kierownicy i dyrektorzy instytucji społecznych, i zaprzyjaźnionych domów opieki, sąsiedzi nowego domu pomocy społecznej. Po przecięciu wstęgi, otwarciu domu, Jego Ekselencja ksiądz biskup Wacław Depo poświęcił pomieszczenia. Rozpoczęło się zwiedzanie. Zachwytom nie było końca. Oddany do użytku dom jest jednym z nielicznych, budowanych od podstaw. Spełnia on wszystkie standardy polskie i unijne. W nowym domu mieszkać będzie 65 dotychczasowych mieszkanek Domu Pomocy Społecznej w Klemensowie.

Na zakończenie uroczystości wszyscy goście udali się na poczęstunek. R.

Page 9: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

Szczebrzeski ślad Królowej Bony. Górkowie, potężna rodzina magnatów wielkopolskich, właściciele Kórnika i Szczebrzeszyna, związali swój los z panowaniem dwóch ostatnich Jagiellonów, których rządy w Polsce przedstawiał emitowany przez TVP serial ,,Królowa Bona”. Czynnym zwolennikiem polityki Zygmunta Starego był Andrzej Górka, kasztelan poznański i starosta generalny Wielkopolski. W 1529 roku był posłem na Litwę w celu ustalenia warunków wspólnej obrony przed Tatarami, a w 1541 roku posłem do Austrii i na Węgry, bydoprowadzić do porozumienia między Izabelą Jagiellonką, wdową po królu Węgier Janie Zapoli, a Ferdynandem Habsburgiem królem Czech. W 1535 roku dowodził oddziałami zaciężnymi podczas wojny z Moskwą w obronie Litwy. Należał do stronnictwa popierającego dynastyczne plany królowej Bony. W grudniu 1529 roku na sejmie piotrkowskim pomógł Bonie przeprowadzić, jeszcze za życia Zygmunta Starego, wybór Zygmunta Augusta na króla polskiego. Na sejmie w 1548 roku obok magnatów Tęczyńskiego i Piotra Kmity występował zdecydowanie przeciw małżeństwu Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną. Politykę Andrzeja Górki i czynne angażowanie się w życie polityczne kraju, kontynuowali jego synowie, którym równocześnie udało się powiększyć znacznie dobra rodowe. Po bezpotomnej śmierci Kmitów mocą dekretu sejmu piotrkowskiego z 1555 roku – Andrzej, Łukasz i Stanisław, synowie Andrzeja Górki, a prawnukowi Elżbiety córki Dymitra z Goraja stali się prawnymi właścicielami Szczebrzeszyna. Nowy właściciel A.Górka (na rzecz którego scedowali bracia swe prawa do Szczebrzeszyna) był gorącym zwolennikiem luteranizmu, protektorem i obrońcą reformacji. Miasto Szczebrzeszyn uczynił ważnym ośrodkiem reformacji i miejscem schronienia prześladowanych wyznawców tego ruchu, w tym także braci arian. Tutaj przebywają przez znaczny czas Feliks Krucigier i F. Stankar – główni ideolodzy reformacji. Celem skutecznego krzewienia haseł reformacji Górka sprowadził duchownych kalwińskich tzw. ministrów, którzy prowadzili dwie szkoły - w Szczebrzeszynie i Turobinie. W Szczebrzeszynie odbył się ślub byłego księdza, znanego pisarza Stanisława Orzechowskiego z Magdaleną Chełmską, pobłogosławiony przez Feliksa Krucigiera. A. Górka, gwałtowny z natury, dysponując olbrzymią siłą militarną, prowadził wiele wojen wewnętrznych, między innymi z królem Zygmuntem Augustem, którego zmusił do uwolnienia matki przetrzymywanej na zamku w Chęcinach.Na pogorszenie stosunków między królową Boną a jej synem królem Zygmuntem Augustem wpłynęło małżeństwo Elżbiety Katarzyny, córki Eliasza Ilii kniazia Ostrogskiego

oraz sprawy związane z Beatą Kościelską nazywaną w przekazach historycznych Halszczką z Ostroga. Otóż wbrew woli obydwu kobiet król Zygmunt August siłą zmusił Halszczkę do poślubienia, w roku 1555, Łukasza Górki – współwłaściciela Szczebrzeszyna. Przestraszone panie (Halszczka z matką) znalazły schronienie na dworze królowej Bony, która również udzieliła im pomocy w ucieczce do Lwowa, gdzie skryły się w klasztorze. Król, po raz drugi używając siły, sprowadził Halszczkę do Szamotuł i oddał ją w ręce męża Łukasza. To jeszcze bardziej poróżniło króla Zygmunta Augusta z królową Boną. Królowa Bona odsunięta od wpływów w państwie, upokorzona i do końca pokłócona z synem opuszcza w 1556 roku Polskę. Wyjeżdża do Bari, wywożąc z sobą olbrzymie bogactwa rodowe. Umiera w dniu 19 listopada 1557 roku w Bari, otruta przez agenta Habsburgów, swego doradcę J. Papacodę. Mimo wszystkich zadrażnień z królem Zygmuntem Augustem Andrzej Górka nadal popierał politykę zagraniczną króla. Po jego śmierci opowiedział się za kandydaturą Piasta przeciw Henrykowi Walezemu. Po ucieczce Walezego z Polski A. Górka poparł wybór Stefana Batorego na króla Polski, pod warunkiem poślubienia przez niego Anny Jagiellonki. Pominięty przez króla przy rozdziale urzędów państwowych i dostojeństw odsunął się od niego. Popierał jednak do końca panowania politykę Stefana Batorego i Jana Zamoyskiego. Losy Elżbiety Katarzyny – Halszczki z Ostroga zostały przedstawione w artykule pod tytułem ,,Legenda o Czarnej Damie ze Szczebrzeszyna” ,,Chrząszcz” Nr 10 i 11 październik, listopad 2007 roku. Aleksander Przysada Regina Smoter Grzeszkiewicz.

Dzieci potrzebne tylko Bogu? Do napisania poniższego tekstu skłoniła mnie lektura artykułu "Małe groby z Lauschied” Lauschied to wieś położona w Nadrenii Palatynacie. Podczas okupacji, jak podaje J. Haszczyński, rodziły się tam dzieci ze związku polskich robotników rolnych wywiezionych przez okupanta do Rzeszy, oraz niemieckich kobiet pozostających w stanie wolnym, bądź oczekujących na powrót mężów z frontu. Do czasu powrotu mężów los tych dzieci został przesądzony – umierały nagle tuż po przyjściu na świat. Jeden z ocalonych dzięki ingerencji swojej babci – Gert Eid odważył się po latach opowiedzieć o tym zdarzeniu autorowi cytowanego w przypisie artykułu. Czytając różne wypowiedzi na temat dzieci niechcianych, zebrałam nieco informacji, które będą tematem moich rozważań. Cofnijmy się nieco w przeszłość do starożytnej Grecji i Rzymu. Oprócz nieślubnych, uśmiercano w tych krajach również dzieci pochodzące z legalnych związków. Zabójstwa niemowląt historycy tłumaczą sprawowaniem absolutnej władzy przez ojca nad rodziną (patria potestat), a zwłaszcza nad życiem nowo narodzonego dziecka.

9

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

Page 10: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

10

Prawo zawsze opowiadało się po stronie mężczyzny- ojca, kobieta nie miała w tej kwestii nic do powiedzenia. Zadajmy sobie w tym miejscu pytanie, jak się czuła, gdy "wyrzucano niemowlę na bruk". Czy była tak rygorystycznie wychowana, że traktowała to jako rzecz naturalną, czy powodowały nią ludzkie, matczyne uczucia? Tego, prawdopodobnie, nie dowiemy się już nigdy. Ówczesne prawo greckie i rzymskie zobowiązywało ojca do zachowania przy życiu chłopca dla potrzeb armii, przy życiu mógł pozostawić także najstarszą z córek. Niemowlęta ułomne albo zbyt wątłe uśmiercano natychmiast po urodzeniu; do wyjątków należało w rodzinie rzymskiej posiadanie dwu córek. W judaizmie dziecko pochodzące ze związku cudzołożnego lub kazirodczego określane jest jako "mamzer". Nie uważa się go za dziecko nieślubne, jest w pełni Żydem, ale zawarcie związku małżeńskiego z osobą, która posiada status mamzera jest niemożliwe, bowiem w myśl prawa mojżeszowego "nie wchodzi do zgromadzenia Pana, ten , kto jest z nieprawego łoża". Za mamzera judaizm uważa także dziecko mężatki żyjącej z innym mężczyzną. Wprawdzie Talmud stwarza pewną możliwość pozbycia się statusu mamzera – można to załatwić za pomocą pieniędzy - "zamożność i wpływy rodziny pozwalają jej pozbyć się swego piętna działając odstraszająco na chętnych do grzebania w cudzej genealogii", ale to przecież nie rozwiązuje problemu. ,,Biblia” nie porusza zagadnienia dzieci zrodzonych na skutek cudzołóstwa. Nie wiadomo, czy zdążyły się w ogóle urodzić, skoro ich matki kamienowano. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku obcowania mężczyzny z kobietą zamężną – karano zarówno kobietę, jak i mężczyznę. Jedyny wyjątek stanowił gwałt dokonany na niezamężnej dziewczynie; gdy w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc, karze śmierci podlegał tylko mężczyzna. Jak wygląda dziś sytuacja niechcianych dzieci w nowożytnym państwie Izrael? Według informacji podawanych przez CFI od czasu ustanowienia państwa Izrael ponad 1,5 mln dzieci zostało zabitych podczas aborcji. Akty prawne zatwierdzające aborcję zostały zaakceptowane przez Kneset w 1978 roku. Najwięcej aborcji dokonywanych jest w Izraelskich Siłach Zbrojnych – kobiety mają prawo do dwóch darmowych aborcji w czasie dwuletniej służby wojskowej. Losy dzieci pozamałżeńskich w przedwojennej Polsce, na określenie których stosowano nazwy "bękart", "pokrzywnik", "wylęganiec" nie zostały dotychczas dokładnie opracowane. Krótkie wzmianki można spotkać m. in u I. Ihnatowicza, S. Kowalskiej – Glikman, oraz u W. Dworzaczka. Baczniejszą uwagę na dzieci nieślubne zwrócono w wieku XII, kiedy Kościół uzyskał kontrolę nad sprawami o rozwód z powodu naruszenia wierności małżeńskiej. Według przeprowadzonych przez Dworzaczka badań informacje o dzieciach nieślubnych pojawiają się nader rzadko; więcej informacji znaleźć można w szesnastowiecznych księgach sądowych i to "przy okazji robienia zapisów na ich rzecz". Dzieci takie należały do ojca, którym bywał zazwyczaj szlachcic – albo nieżonaty, albo bezdzietny, co ciekawsze, akceptował je. Nie ma tutaj mowy o aborcji, czy odtrąceniu. W zapisach jedynie ma miejsce adnotacja: "honest" ("uczciwi") w odniesieniu do narodzonego z nieślubnego szlachecko – plebejskiego

związku dziecka (nie możemy przy tym wykluczyć, matkami bywały często wiejskie dziewczyny), lub ze związku szlachecko – szlacheckiego; o ojcu pisano: "generous" lub "nobilis" W przypadku dokonywania zapisu nieślubnego dziecka przez matkę szlachciankę ojciec pozostawał nieznany. Często dokonujący zapisu robił na marginesie dokumentu uwagi odnośnie matki takiego dziecka. Nieco inaczej wygląda sytuacja w czasach nam bliższych – w okresie międzywojennym. Dokonywano wówczas w Polsce wielu aborcji; obraz tego, co miało miejsce na Zamojszczyźnie przybliżają wspomnienia dr Zygmunta Klukowskiego z okresu jego pracy w szczebrzeszyńskim szpitalu : " przekonałem się, że jeżeli kobieta chce przerwać ciążę, to – z małymi wyjątkami – nic jej od tego nie powstrzyma: ani wstyd, ani obawa, ani względy religijne. I gdy lekarze odmawiali przeprowadzenia odpowiedniego zabiegu, kobiety udawały się do różnych "babek" i akuszerek, które robiąc to niewłaściwym sposobem sprowadzały bardzo ciężkie cierpienie, a nierzadko śmierć...", dodajmy: nie tylko płodu ale i matki. Sytuacja nie uległa poprawie w pierwszych latach po wyzwoleniu – bardzo łatwym, a zarazem skutecznym sposobem uśmiercania niechcianych dzieci było nie- zawiązywanie pępowiny, albo podawanie oseskowi do ssania szmatki/ gałganka nasączonego sokiem z maku – stopniowo coraz mocniejszej dawki, co z czasem usypiało je na zawsze... Jeśli już kobieta zdecydowała się na poród sytuacja matki i "bękarta" wyglądała raczej nieciekawie na tle społeczności, w której przyszło jej żyć. Dużo miała w tej sprawie do powiedzenia najbliższa rodzina – jeśli akceptowała zaistniałe zdarzenie, problemem pozostawało tylko wychowanie niemowlęcia i szukanie środków na jego utrzymanie. Jeśli rodzina zdecydowanie odrzucała "wyrodną" córkę, jej los i tym samym los niemowlęcia mógł być przesądzony. Albo kobieta uśmierciła dziecko, albo popełniła samobójstwo – oczywiście, to tylko moje domysły, równie dobrze mogła je wychowywać, wyjeżdżając na przykład z rodzinnej miejscowości tam , gdzie nikt jej nie znał i próbując sobie ułożyć życie. W chwili obecnej problemem zdaje się pozostawać jedynie moralna strona urodzenia nieślubnego dziecka, ale ta bariera jest coraz częściej przełamywana – młode matki zyskują finansowo – prawną opiekę ze strony państwa. Nie są pozostawione same sobie, a mimo to noworodki bywają uśmiercane, wyrzucane na śmieci... Czym wytłumaczyć takie poczynania przy szeroko rozwiniętej akcji "ochrony życia poczętego", za którą opowiadał się największy autorytet naszych czasów – Jan Paweł II? Czy obawą przed ośmieszeniem w środowisku, czy niechęcią posiadania nieślubnego dziecka, a może tylko zwykłą głupotą? Być może duży wpływ na matkę ma partner, sytuacje takie mogą mieć miejsce w przypadku bardzo młodych dziewczyn. Trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Na zakończenie tego trudnego tematu – wersy – refleksje Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej: "my bez serca młodzi a już starzy chcemy tylko tańczyć i milczeć życie szarpie nas jak kły wilcze lecz któż pozna to po naszej twarzy”...

Page 11: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

11

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

"Znani i Nieznani" z Markiem Łysiakiem

23 kwietnia 2009 r. w Miejskim Domu Kultury odbyło się spotkanie z cyklu „Znani i Nieznani”. Na spotkanie poświęcone Markowi Łysiakowi złożyły się: wernisaż wystawy fotografii „Słoneczna Chorwacja i Kolorowe Roztocze” oraz krótki koncert piosenki turystycznej. Wystawa będzie udostępniona zwiedzającym do 15 maja 2009 r.

Zapowiedź wydarzeń kulturalnych w miesiącu maju 2009 roku.

W maju 2009 r. zaplanowano do realizacji następujące imprezy i wydarzenia kulturalne: 2.05.2009 - Popołudnie rekreacyjno-sportowe 3.05.2009 - Obchody 217. rocznicy Konstytucji 3 Maja 7.05.2009 - Uroczyste otwarcie boiska Orlik 14-15.05.2009 - XI Spotkania teatralne - Bawmy się w teatr 22-23.05.2009 - Ogólnopolskie Seminarium Jiu-Jitsu 22-23.05.2009 - Udział Orkiestry Dętej w Ogólnopolskim Zlocie Chórów i Orkiestr w Licheniu

SZCZEBRZESKIE TANGO Słychać dawno, że Szczebrzeszyn i to dobre, i to złe. Kto raz przeszedł ulicami, znów powracać tutaj chce. Chcesz mieć kasę – to są banki, duszę zbawić – są kościoły. Spacerować ponad Wieprzem, edukować się – do szkoły. Ref. Miasteczko nasze Szczebrzeszyn się zwie, z tyłu ratusza uliczki są dwie. Czy na Szperówkę pójdziesz, czy Brody, znajdziesz pagórki szczególnej urody. Zauroczyć chcesz dziewczynę, weź na spacer do wąwozu. Serce mocniej jej zabije, gdy przytuli się do brzozy. Taki widok jak z Zamczyska, tylko jeden jest na świecie. Przybywajcie więc turyści, nic lepszego nie znajdziecie. Będzie zalew, to i plaża, i popatrzeć na co będzie, jak dziewczyny w stroju toples będą leżeć w jednym rzędzie. A kapela będzie grała, bo Szczebrzeska zawsze będzie. Przybywajcie więc turyści, nic lepszego nie znajdziecie.

„Szczebrzeskie tango” to piosenka śpiewana przez Szczebrzeską Kapelę Podwórkową , jej autorem jest Jan Cichoń.

Spotkanie po latach

W czerwcu 2009 roku przypada 40 – ta rocznica zakończenia działalności Liceum Pedagogicznego w Szczebrzeszynie. Z tej okazji Dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Zamoyskich Zygmunt Bielecki wraz z grupą absolwentów Liceum Pedagogicznego utworzyli Społeczny Komitet Organizacyjny Zjazdu Koleżeńskiego. W dniach 19–20 czerwca 2009 roku organizowany jest zjazd absolwentów wszystkich roczników Liceum Pedagogicznego w Szczebrzeszynie. Zainteresowani proszeni są o kontakt z sekretariatem Liceum Ogólnokształcącego pod nr tel. 084 6821 024. Wpłat (100 zł.) należy dokonywać w terminie od 1 kwietnia do 31 maja 2009 roku na konto: PKO BP oddział Szczebrzeszyn 17 1020 5356 0000 1902 0118 9828 z dopiskiem „ZJAZD”. Monika Szczepaniak-Derkacz

Page 12: Chrząszcz - Maj 2009 (nr 38)

12

CHRZĄSZCZ NR 5 (4)

Uroczystość otwarcia szczebrzeskiego "Orlika".

Dnia 7 maja 2009 roku odbyła się w Szczebrzeszynie uroczystość otwarcia kompleksu boisk sportowych zrealizowanych w ramach Programu „Moje Boisko – Orlik 2012”.

Uroczystość rozpoczęła się o godz. 1100 wystąpieniem Burmistrza Szczebrzeszyna Mariana Mazura. Burmistrz zwrócił uwagę na szczególną rolę sportu w procesie wychowawczym, jako przeciwwagę dla różnego rodzaju uzależnień. Podkreślił, że Program „Moje boisko - Orlik 2012” daje szansę utalentowanej młodzieży z małych miasteczek i wsi na rozwijanie swoich sportowych uzdolnień. Burmistrz zaznaczył: „Otwierając ten wspaniały obiekt trzeba pamiętać, że droga do sukcesów sportowych nie prowadzi od razu na wielkie stadiony, lecz wiedzie przez małomiasteczkowe boiska. I żeby później być orłem, i mieć tego orła na koszulce, trzeba wcześniej przejść przez orlika”… „Nareszcie mamy obiekt sportowy z prawdziwego zdarzenia, który otwiera nowe możliwości w zakresie rozwoju bazy sportowej i zapoczątkuje kolejne zadanie polegające na gruntownej rozbudowie centrum sportowego ze stadionem miejskim i jego zapleczem”. Następnie głos zabrali zaproszeni Goście, wśród nich: pani Genowefa Tokarska - Wojewoda Lubelski, pan Mirosław Korbut - Dyrektor Departamentu Kultury, Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego, pan Henryk Matej - Starosta Zamojski oraz pan Andrzej Strejlau – były trener reprezentacji Polski w Piłce Nożnej. Goście przekazali prezenty w postaci sprzętu sportowego uczniom Gimnazjum im. Polskich

Olimpijczyków oraz Szkoły Podstawowej Nr 1 im. Henryka Sienkiewicza na ręce Dyrektorów tych szkół.Wykonawca "Orlika" Zakład Budowlano – Drogowy „ZAWAR” z Warszawy już wcześniej przekazał sprzęt sportowy na wyposażenie zespołu boisk. Następnie Burmistrz Marian Mazur oraz zaproszeni Goście dokonali uroczystego otwarcia obiektu przez przecięcie wstęgi, a ks. Jerzy Kołtun – Dziekan Dekanatu Szczebrzeszyn poświęcił zespół boisk. Na zakończenie uroczystości młodzież ze Szkoły Podstawowej, Gimnazjum oraz Miejskiego Domu Kultury w Szczebrzeszynie przygotowała część artystyczną, m.in. pokazy tańca w rytmie hip hop, ciekawe aranżacje gimnastyczne. Nie mogło też zabraknąć sportowego ducha w licznych piosenkach, które rozbrzmiewały echem ze sceny. Po części artystycznej grupy sportowców od razu przystąpiły do testowania boisk, rozpoczynając spontaniczne rozgrywki. Monika Szczepaniak-Derkacz

„Chrząszcz” – miesięcznik informacyjny Wydawca – Stowarzyszenie Przyjaciół Szczebrzeszyna Redakcja –Zygmunt Krasny, Joanna Dawid, Leszek Kaszyca, Zbigniew Paprocha Adres : 22-460 Szczebrzeszyn ul. Pl. T. Kościuszki 1 E-mail: [email protected] Projekt rysunku Chrząszcza – Monika Niechaj