fakty tygodnik koszaliński, numer 42

16
Wiara Jedliński wygra w pierwszej turze? Obecnie urzędujący prezydent cieszy się bardzo dużym popar- ciem Koszalinian. Zde- cydowanie zwyciężył nad rywalami uzysku- jąc wynik 50,4%. Ponad dwukrotnie wyprzedził swojego konkurenta Artura Wezgraja, który według sondażu cie- szy się poparciem tyl- ko 19,1%. Na trzecim miejscu znalazła się Anna Mętlewicz z Pra- wa i Sprawiedliwości. Jedyna kobieta ubie- gająca się o fotel pre- zydenta zdobyła 10%. Tuż za nią z wynikiem 9,6% uplasował się kandydat SLD Adam Ostaszewski. Jan Kazi- mierz Adamczyk zdo- był 1,5% głosów, a Kyle Attenborough ma zero- we poparcie w mieście. Frekwencja według ba- danych w Koszalinie wyniesie 48 procent. Mieszkańców Ko- szalina pytano też jak głosowaliby gdyby jed- nak doszło do drugiej tury. W takiej hipote- tycznej sytuacji według sondażu i tak zwycięży Piotr Jedliński. Obecny prezydent według son- dażu uzyskał 56,2% Ar- tur Wezgraj zaś tylko 26,8%. Sondaż na zlecenie gazety przeprowadzo- no w dniach 29 - 31 października na pró- bie 1000 pełnoletnich mieszkańców Koszali- na. Instytut Badań Ryn- kowych i Społecznych to renomowana firma, która realizowała wiele projektów badawczych między innymi dla Pre- zesa Rady Ministrów, Giełdy Papierów War- tościowych i Minister- stwa Sprawiedliwości. KH Tradycja Głos Koszaliński opublikował w piątek wyniki niezależnego sondażu wyborczego przeprowadzonego przez renomowaną firmę IBRIS. Jeśli po- twierdzą się one 16 listopada obecny pre- zydent Piotr Jedliński wygra wybory już w pierwszej turze. Samorząd Święto Niepodległości Biskup też kocha Koszalin Na plac Zwycięstwa przyszły tłumy Koszalinian. We wtorek zorganizowano oficjalne uroczysto- ści z okazji 96. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Świąteczny klimat panował w całym mieście, także w koszalińskich przedszko- lach. STR. 8 Edward Dajczak, or- dynariusz Diecezji Koszalińsko-Koło- brzeskiej opowiada jak mocno wrósł w Kosza- lin. Wyznaje, że marzył aby był to jego dom i że chce tu umrzeć. Bi- skup czerpie radość ze spotkań z aktywnymi ludźmi począwszy od elit politycznych, po- przez biznesowe, aż do ludzi zaangażowanych w kulturę. Jego szczęś- ciem jest to, że trafił na tych, którzy nie są obo- jętni... Rozmowa STR: 4 - 5 Inwestycja Historia akwaparku Wiele wody upłynęło w Dzierżęcince nim wizja koszalińskiego parku wodnego zaczęła nabierać kształtu. Dopiero w ostatnich latach pasmo po- rażek zaczęło przeistaczać się w sukces. Dokład- nie przeanalizowaliśmy historię tej inwestycji. STR: 7 Pasja Kolej do Rosnowa Miłośnicy koszalińskiej kolejki wąskotorowej dopięli swego. Marzenia o torowisku do Rosno- wa stały się faktem. Symboliczne zakończenie prac połączono z 116. rocznicą uruchomienia Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej i Dniem Ko- lejarza. Atrakcji nie brakowało. STR: 6. Fot: IM Fot: MŁ Fot: WM

Upload: fakty-tygodnik-koszalinski

Post on 06-Apr-2016

228 views

Category:

Documents


0 download

DESCRIPTION

Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

TRANSCRIPT

Page 1: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Wiara

Jedliński wygra w pierwszej turze?

Obecnie urzędujący prezydent cieszy się bardzo dużym popar-ciem Koszalinian. Zde-cydowanie zwyciężył

nad rywalami uzysku-jąc wynik 50,4%. Ponad dwukrotnie wyprzedził swojego konkurenta Artura Wezgraja, który według sondażu cie-szy się poparciem tyl-ko 19,1%. Na trzecim miejscu znalazła się Anna Mętlewicz z Pra-wa i Sprawiedliwości. Jedyna kobieta ubie-gająca się o fotel pre-zydenta zdobyła 10%. Tuż za nią z wynikiem 9,6% uplasował się kandydat SLD Adam Ostaszewski. Jan Kazi-

mierz Adamczyk zdo-był 1,5% głosów, a Kyle Attenborough ma zero-we poparcie w mieście. Frekwencja według ba-danych w Koszalinie wyniesie 48 procent. Mieszkańców Ko-szalina pytano też jak głosowaliby gdyby jed-nak doszło do drugiej tury. W takiej hipote-tycznej sytuacji według sondażu i tak zwycięży Piotr Jedliński. Obecny prezydent według son-dażu uzyskał 56,2% Ar-tur Wezgraj zaś tylko

26,8%. Sondaż na zlecenie gazety przeprowadzo-no w dniach 29 - 31 października na pró-bie 1000 pełnoletnich mieszkańców Koszali-na. Instytut Badań Ryn-kowych i Społecznych to renomowana firma, która realizowała wiele projektów badawczych między innymi dla Pre-zesa Rady Ministrów, Giełdy Papierów War-tościowych i Minister-stwa Sprawiedliwości. KH

Tradycja

Głos Koszaliński opublikował w piątek wyniki niezależnego sondażu wyborczego prz eprowadz onego przez renomowaną firmę IBRIS. Jeśli po-twierdzą się one 16 listopada obecny pre-zydent Piotr Jedliński wygra wybory już w pierwszej turze.

Samorząd

Święto Niepodległości

Biskup też kocha Koszalin

Na plac Zwycięstwa przyszły tłumy Koszalinian. We wtorek zorganizowano oficjalne uroczysto-ści z okazji 96. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Świąteczny klimat panował w całym mieście, także w koszalińskich przedszko-lach. STR. 8

Edward Dajczak, or-dynariusz Diecezji Kosza l ińsko-Koło-brzeskiej opowiada jak mocno wrósł w Kosza-lin. Wyznaje, że marzył aby był to jego dom i że chce tu umrzeć. Bi-skup czerpie radość ze spotkań z aktywnymi ludźmi począwszy od elit politycznych, po-przez biznesowe, aż do ludzi zaangażowanych w kulturę. Jego szczęś-ciem jest to, że trafił na tych, którzy nie są obo-jętni...

Rozmowa STR: 4 - 5

Inwestycja

Historia akwaparku

Wiele wody upłynęło w Dzierżęcince nim wizja koszalińskiego parku wodnego zaczęła nabierać kształtu. Dopiero w ostatnich latach pasmo po-rażek zaczęło przeistaczać się w sukces. Dokład-nie przeanalizowaliśmy historię tej inwestycji. STR: 7Pasja

Kolej do Rosnowa

Miłośnicy koszalińskiej kolejki wąskotorowej dopięli swego. Marzenia o torowisku do Rosno-wa stały się faktem. Symboliczne zakończenie prac połączono z 116. rocznicą uruchomienia Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej i Dniem Ko-lejarza. Atrakcji nie brakowało. STR: 6.

Fot: IM

Fot: MŁ

Fot: WM

Page 2: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Wydawca: Redpress Kamil HońkoKostenckiego 3c/4, 75-368 KoszalinNakład: 20.000 egzemplarzyDruk: Express Media Sp z o.o.Reklama: 884-788-908

Redakcja: Wiesław Miller, Igor Matwijcio, Elżbieta Subocz Grafik: Karolina Grustowskawww.koszalininfo.plhttp://issuu.com/tygodnikfakty

Redaktor Naczelny: Kamil Hońkomail: [email protected]ępca Redaktora Naczelnego:Marek Łagockimail: [email protected]

Fakty Tygodnik Koszaliński Autopromocja2 www.koszalininfo.pl 13.11.2014

Page 3: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Polityka

Lewica na finiszu

Miasto Fakty Tygodnik Koszalińskiwww.koszalininfo.pl 13.11.2014 3

Nordi tryska radością i miłością. Uwielbia ludzi, ich dotyk i zabawy. Bardzo mu brakuje stałego przytulania oraz biegania na spacerkach z opie-kunami. Czasem pociągnie na smyczy, ale tylko dla tego, ze ma niespożyte pokłady energii.

Adopcje

Max to owczarek niemiecki o umaszczeniu ciem-no brązowo-czarnym. Ma krótką sierść i stoją-ce uszy. Trafił do schroniska z powodu śmierci właściciela. Nikt się nie zajął się psem, który zwyczajnie biegał po dworze.

Filipek to jeden z najbardziej potrzebujących podopiecznych. Właściciele pozostawili go w przytulisku bo okazało się, że jest chory. Począt-kowo podejrzewano wściekliznę. Wtedy jego właściciele zrezygnowali z odbioru zwierzaka.

W sprawie adopcji zwierzęcia prosimy o kontakt z koszalińskim schroniskiem tel.: 94 340 34 00 lub email: [email protected].

Polityka

Przygarnij przyjaciela z koszalińskiego schroniska

się może powtórzyć? - Jesteśmy otwarci, ale nie na wszystkich, bo są pewne reguły, któ-rych nie chcemy łamać – mówił prezes PiS o ewentualnych koali-cjach powyborczych. WM

Prezes PiS w koszalińskiej galerii

Gospodarz podaro-wał byłemu premierowi własny obraz przedsta-wiający Domek Kata, w którym mieści się Teatr Propozycji „Dia-log”. Zygmunt Wujek, artysta rzeźbiarz, pytał, czy PiS u władzy bę-dzie stawiał na rodzimą sztukę? - Prawem każ-dego narodu jest mieć sztukę odrębną, choć trwa próba uniformiza-

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Spra-wiedliwości niespo-dziewanie odwiedził Koszalin. Spotkanie odbyło się w sobotę w Galerii Zbigniewa Mu-rzyna.

cji. Do niczego dobrego to jednak nie prowadzi. Będziemy więc wspie-rać to, co jest charakte-rystyczne dla Polaków - odpowiedział Jarosław Kaczyński. Polityk wspomaga lo-kalnych kandydatów w

wyborach samorządo-wych. Przypomniał, że za prezydentury Miro-sława Mikietyńskiego w Koszalinie rządziła koalicja PO i PiS. Jego partia miała wówczas swojego wiceprezyden-ta w ratuszu. Czy to

Fot: WM

Reklama

SLD podsumował piąt-kową debatę prezyden-cką. W ocenie Adama Ostaszewskiego była merytoryczna i spot-kała się z dużym zain-teresowaniem miesz-kańców i mediów.

Przewodniczący zwró-cił uwagę na wynisz-czający Koszalin spór pomiędzy władzami, a kanclerzem Politechni-ki Koszalińskiej. Pod-kreślił, że koszalińska lewica jest alternatywą dla obecnie rządzących. Dodał, że w tle cieszą-cej oko fontanny dużo lepiej wyglądałby po-mnik Byliśmy-Jeste-śmy-Będziemy niż be-

tonowy klocek. Piotr Sikorski przed-stawiciel Federacji Młodych Socjaldemo-kratów przypomniał, że we wrześniu mło-dzieżówka uporząd-kowała grób dowódcy I kompanii kosynierów gdyńskich - Józefa Ką-kolewskiego. Wysiłek młodych ludzi może popaść w zapomnienie, bowiem grób przezna-czono do likwidacji. Aby temu zapobiec FMS w porozumieniu z posłem Stanisławem Wziątkiem postanowi-ła złożyć się i dokonać wpłaty przedłużającej istnienie mogiły pod-porucznika. MŁ

Page 4: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński Publicystyka4 13.11.2014Wiara

Rozmowa z księdzem biskupem Edwardem Dajczakiem, ordyna-riuszem Diecezji Ko-szalińsko-Kołobrze-skiej.

- Chodzi czasami ksiądz biskup po Ko-szalinie jako „cywil”? - Często. I nawet kie-dy jestem w kapłańskiej koszuli, to incognito. Chodzę, żeby się do-tlenić. Tak po prostu. Miasto zwykle oglądam szybko, z okna samo-chodu, kiedy gdzieś jadę służbowo. Spacer to moment tylko dla mnie. Chodzę i cieszę się każdą nową rzeczą, jaką widzę. - Jaki jest Koszalin z tej perspektywy? - Przyjechałem tu sie-dem lat temu. Wcześniej znałem miasto „z wi-dzenia”. Widziałem ka-tedrę i jej okolice. Kiedy przyszedłem tu do na-szej diecezji marzyłem o tym, żeby to był mój dom. Zawsze gdy o tym mówię, przytaczam sło-wa mojego świętej pa-mięci Taty. Po mniej więcej roku mojego po-bytu w Koszalinie, gdy do mnie zadzwonił, za-czął wypytywać, gdzie ja w tym momencie je-stem. On nigdy nie był ciekawski. Pomyślałem: „Co się dzieje, że star-szy pan dopytuje, gdzie syn się podziewa?”. Odpowiedziałem: „W domu”. Nastała cisza w słuchawce. Po dłuższej chwili Ojciec powie-dział: „Czekałem, kiedy to powiesz”. - Widocznie On rów-nież tego pragnął dla syna. - Jestem zaskoczony, że tak szybko i tak mocno wrosłem w Koszalin. Naprawdę bardzo do-brze się tu czuję i wiem, że jestem u siebie. Za-skoczyłem nawet kiedyś

jednego z biskupów. Powiedziałem mu, że jadę do domu. Zapytał: „Ale jak ty chcesz doje-chać do domu? Przecież jutro masz zajęcia”. Od-powiedziałem: „No, jak to? Wracam do swoje-go biskupiego domu!”. Zdziwił się, a było to kilka lat temu. To moje wrastanie w miasto sprawia, że cieszę się każdym pozytywnym drobiazgiem. Z satys-fakcją słucham ludzi, którzy się cieszą dobry-mi rzeczami, które się tu dokonują. Mam taką naturę, że ich radość staje się moją radością. - Proboszczowie mó-wią, że znikają im całe rodziny. Kiedyś ci lu-dzie chodzili do kościo-ła, ale przestali. Jeszcze przyjmują księdza po kolędzie, ujawniają się przy pierwszej komu-nii dziecka, ślubie albo pogrzebie. Ale dla Koś-cioła już ich właściwie nie ma. - To jest charaktery-styczne dla postaw re-ligijnych z bardzo zwie-trzałą, letnią wiarą. Coś jeszcze jest, ale nie na tyle mocne i silne, by

motywowało do innego życia, do pewnych czy-nów czy wyborów. Ta reszta, która pozostała z wiary jest tak słaba, że ma ograniczony wpływ na życie człowieka.- W końcówce PRL-u, kościoły były pełne. Po 25 latach wolności i po zmianie ustroju, świą-tynie nie są całkiem puste, ale pustawe. Wypełniają je w więk-szości ludzie w bardzo dojrzałym wieku. Naj-większy problem sta-nowi pokolenie 30- i 40-latków. - Nie mam cienia wąt-pliwości, że tendencja jest zła. W Koszalinie w określoną niedzielę na Eucharystii jest niepeł-ne 20 procent ludzi, ale część z nich pojawia się tam na zasadzie prze-platanki. Chodzą w co którąś niedzielę. Zde-cydowanej większo-ści w Kościele nie ma, to oczywiste. Staram się przede wszystkim pogłębiać wiarę tych, którzy są w Kościele. To tak zwana ewange-lizacja do wewnątrz. Chodzi w niej o to, by ci którzy są byli bar-

dziej świadomie. Sama nauka nie rozwiązuje tej kwestii. Ja to nazy-wam faszerowaniem do poziomu głowy. To nie schodzi do serca. I w tym momencie trudno mówić o wierze. Mówi się w gruncie rzeczy tylko o wiedzy, o prze-konaniach. Często roz-mawiam z młodymi na takiej zasadzie, że oni zadają pytania i prze-kazują je księdzu, a ja odpowiadam na każ-de. Zawsze powtarzam, by tych pytań w żaden sposób nie redagować, nie zmieniać. Chcę odpowiadać na to, co naprawdę interesuje młodzież. I widzę jak na dłoni, że oni nie są kontra, ale po prostu przy pojęciu Boga po-jawia się coś zadanio-wego. Przygotowuję się do pierwszej komunii. Odbyła się pierwsza komunia. Zamknię-ta sprawa. Przerwa. A następnie etap bierz-mowania, znów trakto-wanego jako coś do za-liczenia. Tu nie można mówić o wierze. - Ale potrzeba do-świadczenia religijne-go istnieje. W moim odczuciu ludzie, rów-nież ci młodzi, nie tyle mają problem z wiarą czy z potrzebą wiary, co z Kościołem. - To fakt. I faktem jest również to, że z tymi młodymi problem ma nie tylko Kościół. To żadna pociecha, ale ja po prostu chcę wyjaśnić skąd to się bierze. Szyb-kość zmian mentalnych jest tak duża, że wszyst-kie wspólnoty, włącz-nie z najważniejszą, rodzinną, mają prob-lemy z komunikacją z młodymi ludźmi. Licz-ba rodziców mających takie trudności jest nie-proporcjonalnie więk-sza do tej z czasu mojej

młodości. Z Kościołem dzieje się podobnie. Szybkość zmian powo-duje, że wielu kapłanów czy nawet świeckich zaangażowanych w po-moc dla parafii z mło-dym pokoleniem ma problemy. Jest spraw-dzony pomysł, jak to rozwiązać: dwa czy trzy lata starsi od swoich kolegów i koleżanek młodzi ludzie żywej wiary lepiej radzą sobie z komunikacją z tymi młodszymi niż my, doj-rzalsi wiekowo. - Chciałbym w kon-tekście Koszalina po-rozmawiać o tożsamo-ści. Na czym, według księdza biskupa, moż-na tutaj budować toż-samość lokalną? - Nie ma wątpliwości, że ludzie tutaj miesz-kający mają swoisty sposób reagowania, zu-pełnie odmienny niż w innych regionach Pol-ski. Wiem to z włas-nego doświadczenia. Miałem okazję to ob-serwować, bo pochodzę z okolic Świebodzina i mam tam nadal wielu znajomych. Obserwo-wałem parę miejscowo-ści na Ziemi Lubuskiej, gdzie mieszkańcy byli u siebie od zawsze. Ich myślenie o swojej miej-scowości było zupełnie inne niż ludzi, którzy pojawili się dopiero po 1945 roku. To miało ważne skutki w czasie, kiedy po 1989 roku rozpoczynał się etap sa-morządowy. We wsiach autochtonicznych lu-dzie reagowali zdrowo. Natychmiast zabrali się do roboty, do samoor-ganizacji. Wybierali z głową, odpowiedzial-nie. W tej drugiej czę-ści panowała apatia, a wybory wygrywano za parę skrzynek tanie-go wina lub piwa. Tam nikt nie wiedział, o co

chodzi z tą samorząd-nością, po co to. Wtedy dopiero się uczyliśmy samorządności i to była ogromna różnica wi-doczna gołym okiem. Sam na swój sposób doświadczyłem tego braku zakorzenienia. Kiedy moi dziadkowie i moi rodzice mówi-li: „A u nas, w naszym domu, to było tak i tak”, to myśleli o terenach lwow sko - t ar nop ol -skich, skąd pochodzili. Ja o tamtych terenach nigdy nie mówię „W domu”. Kiedy mówiłem „u nas”, to myślałem o mojej wsi na Ziemi Lu-buskiej, o moim domu rodzinnym, a jestem jednym z pierwszych urodzonych w pokole-niu powojennym. Ale nawet to jeszcze nie znaczy, że się siedzi po uszy w tej rzeczywisto-ści. Są dwa, trzy poko-lenia tych młodszych, który tak jak u nas, w Koszalinie, mówią „je-stem koszalinianinem”, ale starsi sercem są na-dal gdzie indziej. Nie odkryliśmy jeszcze głę-bokich zależności spo-łecznych, dopiero się tego uczymy. Dam taki przykład. W niewielkiej miejscowości, z zako-rzenioną społecznością mieszkańców, budowa-no kościół. Mała wieś, jakieś 30 rodzin, nie dałaby rady sfinanso-wać prac. Wieś szybko podzieliła się na kilka grup, które jeździły do sąsiednich parafii, i za zgodą swojego i tam-tych księży probosz-czów, po mszy świętej występowały z apelami o wsparcie. Mówili, że budują, ale ich nie stać i proszą o pomoc. I zdołali ten kościół z tą pomocą wybudować. Gdybyśmy u nas chcieli zorganizować taką kwe-stę to byłaby ona nie

„Cieszę się każdym drobiazgiem. Słucham ludzi, cieszących się dobrymi rzeczami, które się tu dokonują”

Fot: AM

Page 5: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński 5www.koszalininfo.pl

do przeprowadzenia. Nie możemy mówić, że Koszalin nie ma swojej tożsamości, że koszali-nianie jej nie mają, ale stopień wrastania w te ziemie jest nieporów-nywalny. Moim zdaniem jest to sprawa wielopoko-leniowa. Proszę pamię-tać, że wszystkie lata powojenne, praktycz-nie do pęknięcia stare-go systemu, nie sprzyja-ły budowaniu jedności i zaufania, a władzy wca-le nie zależało na wię-zi, bo ona była dla niej raczej niebezpieczna. Kiedy byliśmy zatomi-zowani, łatwiej było nami rządzić, trzymać w strachu. To ma trwa-łe skutki. Podzielę się takim oto doświadcze-niem. Przyjeżdżam na parafię wiejską, w której są cztery kościoły filial-ne. Zajeżdżam do każ-dej wsi. I w każdej wsi jestem w innym świe-cie! Przy tym samy pro-boszczu i tym samym sposobie prowadzenia parafii. W jednej ciepłe przyjęcie, serdeczność, otwartość. Jadę cztery kilometry dalej i czu-ję się, jak w lodówce: jacyś tacy przykuleni ludzie, bez uśmiechu na twarzy, nie mają-cy ochoty na kontakt. Bardzo trudno z takiej różnorodności nasta-

wień budować jednolitą społeczność o głębokiej tożsamości. Ja myślę, że kiedy się w Koszali-nie mówi: „To jest moja mała ojczyzna, mój dom, mój świat, tu są moje groby, moja rze-czywistość”, to ta wspól-notowość i tożsamość powoli narasta, ale mi-nione 70 lat to wciąż za mało, by więź stała się tak silna jak w Wielko-polsce, na Podkarpaciu albo we wschodnich dzielnicach kraju. - Takie apele, jak księ-dza biskupa podczas otwarcia filharmonii w Koszalinie, moim zdaniem, sprzyja-ją budowaniu tożsa-mości. Ksiądz biskup powiedział wtedy do około 500 osób, że to jest miła uroczystość, spotkanie koszalińskiej elity, która się tutaj cieszy z sukcesu, ale też powinna mieć po-czucie odpowiedzial-ności. „Jesteście coś winni tym słabszym, którzy nie konsumują sukcesu”. Jak to ksiądz widzi? Czy rzeczywi-ście koszalińska elita (rozumiana jako poli-tycy, urzędnicy, przed-siębiorcy), wykazuje odpowiednią postawę? Rzeczywiście interesuje się ona słabszymi? Nie myślę tu o tych, którzy znaleźli się na margi-

nesie społeczeństwa z własnej winy, ale po prostu o biednych i nie-zaradnych? - Ale nawet biorąc pod uwagę skrajność, margines w tym typo-wym znaczeniu, to i tak ktoś powinien im po-dać chleb. Moja radość jest w tym, że spoty-kam ludzi aktywnych. Gdybym miał określić, jak ich jest dużo, był-bym nieuczciwy, bo nawet dokładnie ich nie znam. Natomiast począwszy od elit po-litycznych, poprzez bi-znesowe, do ludzi zaan-gażowanych w kulturę, moim szczęściem jest to, że trafiam na tych, którzy nie są obojętni. Może gdzieś się szuka-my w tym wszystkim, być może nie boją się oni wejść w drogę bi-skupowi nawet wtedy kiedy niekoniecznie są praktykującymi kato-likami. Ale tworzymy jakieś wspólne dzieło i myślę, że wciąż jest nie-dobór takich ludzi. Że w tym trudnym naszym świecie, niezasobnym aż tak pod względem materialnym, ale i pod względem kulturowym o to by chodziło, żeby jak to się mówi „pod te strzechy trafić”. Tro-chę takich ludzi w Ko-szalinie znam i jestem szczęśliwy, że oni są.

Mnie nauczył bardzo wiele kardynał nominat Ignacy Jeż, z którym przebywałem całe lata i tak długo miałem z nim kontakt. On mnie fascynował tym, że bę-dąc już emerytem, kie-dy spotkaliśmy się po wakacjach, ciągle za-dawał mi to samo pyta-nie: „To jak to jest z tym młodym pokoleniem? Wróciłeś z Woodsto-cku, mów mi teraz”. On był pasjonatem. Kiedy przyjechałem do Ko-szalina, na spotkaniu z dziennikarzami zada-no mi pytanie: „Kiedy ksiądz biskup zamierza wyjechać?” (chodziło zapewne o fakt, że po-przedni ordynariusze diecezji koszalińsko--kołobrzeskiej arcy-biskup Marian Go-łębiewski i kardynał Kazimierz Nycz szybko awansowali w hierarchii Kościoła i wyjeżdżali do nowych obowiąz-ków – przyp. redakcji). Ja mówię: „Chwileczkę, dopiero co przyjecha-łem” i dodałem: „Ja za-mierzam tutaj umrzeć”.Po południu byłem umówiony na kawę z księdzem Biskupem Seniorem. Wchodzę i mówię: „jacyś dziwni są ci nasi dziennikarze”, a on mi odpowiada: „Oni wiedzą co mó-wią, ale mnie bardziej interesuje, coś ty im odpowiedział?” „Chcę tu umrzeć”. Zaczęliśmy poważną rozmowę. Ja księdza biskupa Jeża znałem jeszcze z Gorzowa, gdy byłem początkującym klery-kiem. Ale tutaj, po owej konferencji prasowej, zobaczyłem człowie-ka niezwykłego, któ-ry opowiada o swoim domu, o Koszalinie, o diecezji, która jest te-raz moja. Wtedy po raz pierwszy dostałem

dobrą lekcję. Zastana-wiałem się, czy ja, facet pod sześćdziesiątkę, mogę przesadzić się jak drzewo w nowe miej-sce? Kiedy patrzyłem na Niego, to wiedzia-łem, że jest to możliwe. Tak opowiadał mi o Koszalinie, o ludziach. Nawet o tych, którzy byli zaangażowani w PZPR. Mówił: „Ja im jako biskup pomagałem być człowiekiem. Tyle ile można było zrobić”. Rozmawialiśmy w za-ciszu domu, w którym teraz jesteśmy. On mnie nauczył jak iść, co ro-bić, by być u siebie, żeby siedzieć po uszy w tym, co się robi. - Mówiąc dosadnie, biskup Ignacy Jeż to był „Gość” przez bardzo duże G. On również znajdował liczne oka-zje, by w skromnej, sza-rej marynarce chodzić po ulicach Koszalina i rozmawiać z napoty-kanymi ludźmi. - I on chodził dużo więcej niż ja. - Wiele osób tak Go pamięta. - Miał trasę i sobie szedł. Pamiętam to jeszcze z Gorzowa, gdzie zawsze przecho-dził obok internatu, w którym mieszkałem. Był niezwykle otwarty na ludzi. - Wróćmy jeszcze do tożsamości, bo ona wpływa także na posta-wy prospołeczne. Mini-mum aktywności oby-watelskiej jest udział w wyborach. Tymczasem w tych samorządowych frekwencja jest niższa niż w parlamentar-nych, co oznacza, że ludzie mają mniejsze poczucie wpływu na poziomie lokalnym niż w skali całego kraju. Jak to zmienić? - To jest chyba jedna z najbardziej bolesnych

spraw. Mieszkając na pograniczu Wielko-polski i Ziemi Lubu-skiej obserwowałem, że w tych tradycyjnych wsiach frekwencja była wielokrotnością fre-kwencji na tych tzw. na-szych ziemiach. I tego samego doświadczam w Koszalinie. Jak się nie wrośnie w ziemię moc-no, to troska o nią ma niską skalę. Mój świat, to wtedy tylko moja ro-dzina. Wyraźnie mniej-sza prospołeczność. Doświadczamy tego również w Kościele. Parafianie archidiece-zji poznańskiej są bar-dziej zaangażowani niż przeciętnie u nas. Ta niewiara, że jeden głos jest bez znaczenia, jest szkodliwa. W rzeczy-wistości mój jeden głos pomnożony przez setki czy tysiące ma siłę i jest narzędziem wpływu. - Czyli warto praco-wać nad tym, żeby po-czucie wspólnoty się pojawiło, bo to się być może przełoży się na potrzebę partycypacji społecznej, w zaanga-żowanie choćby tylko w wybory. - W zasadzie we wszystkie działania wspólne. Odwołam się do mojego kościelnego doświadczenia: jeżeli w jakiejś parafii uda-wało się wzbudzać w ludziach poczucie, że to jest ich parafia, ich miejsce, łatwiej było coś wspólnie osiągnąć. Podobnie poza Kościo-łem. Jeżeli ludzie będą myśleć „to jest mój Koszalin”, łatwiej zaka-szą rękawy i powiedzą sobie „zróbmy coś dla tego miasta, dla naszej małej ojczyzny”. To po-mnażanie dobra w czy-stej postaci. Andrzej Mielcarekfragment wywiadu prze-drukowany z andrzej--mielcarek.blogspot.com

„Cieszę się każdym drobiazgiem. Słucham ludzi, cieszących się dobrymi rzeczami, które się tu dokonują”

Page 6: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński6 13.11.2014 7 Dni KoszalinHistoria

Miłośnicy wąskotorówki odbudowali rozkradziony szlakwww.koszalininfo.pl

W lesie pod Rosno-wem świętowano 116. rocznicę uruchomie-nia Koszalińskiej Kolei Wąskotorowej. Dzień Kolejarza połączono z uroczystym zakończe-niem odbudowy toro-wiska.

Przy szlaku kolejo-wym występowały ka-pele ludowe. Niespo-dzianką był nowy skecz kabaretu Koń Polski. Chwilę przed występem Leszek Malinowski i Waldemar Sierański zostali pasowani kawał-kiem szyny na kolejarzy wąskotorowych. Nim zebrani zabrali się za dokręcanie śrub wójt Manowa Roman Kłosowski przypomniał o urokach podróży ko-leją. Wyznał, że 42 lata temu w czasie jazdy wąskotorówką poznał swoją obecną żonę. Członkowie Towa-rzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąsko-torówki mają się czym pochwalić. Aby odbu-dować torowiska do

Rosnowa ułożyli prawie 12 kilometrów szyn o wadze około 400 ton. Zamontowano też 9 tysięcy podkładów i 18 tysięcy podkładek prze-noszących nacisk z szyn na podkłady. Zużyto też 36 tysięcy haków i wkrętów oraz wysypa-no blisko 2 tysiące ton kruszywa. Całość prac zajęła wolontariuszom 5 lat. Do wznowienia roz-kładowego ruchu po-ciągu wąskotorowego konieczne jest jeszcze

wysypanie dwóch tysię-cy ton podsypki i pod-bicie toru. Umożliwi to zwiększenie prędkości do blisko 40 km/h. - 22 listopada wjedziemy drezynami do Rosno-wa. Na trasie wąsko-torówki spędzimy też nadchodzącego sylwe-stra. W drugą niedzielę stycznia będziemy kwe-stować z Wielką Orkie-strą Świątecznej Pomo-cy – zdradził najbliższe plany stowarzyszenia Paweł Gajdzica, prezes TMKW. WM

Fot: WM

Reklama

Page 7: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Reportaż Fakty Tygodnik Koszaliński 713.11.2014 www.koszalininfo.plInwestycja

Długa historia marzeń Koszalina o akwaparku

Zmiany partnerów Historia wizji akwa-parku zaczyna się w 2002 roku. Gdy SLD rządziła pod wodzą nieżyjącego już Hen-ryka Sobolewskiego odnotowano pierwszą wpadkę. Podpisano bowiem umowę z Cen-trum Sportu i Rekreacji w Bydgoszczy na budo-wę akwaparku. Urzęd-nicy musieli mieć oczy mocno przysłonięte świetlaną wizją obiek-tu. Zapomnieli bowiem sprawdzić, że wybrana firma miała jedynie 4 tysiące złotych kapitału. Centrum nie zrobiła nic w kwestii koszalińskiej inwestycji. Prezydent Piotr jedliński zauważa, że ratusz nadal ma kło-poty z odzyskaniem za-sądzonych należności z powodu niedotrzyma-nia umowy.

Nowa ekipa Po zmianie władzy nie sprawdziła się też niemiecka firma Koe-nig. Pod koniec wrześ-nia 2005 r. koszalińska Rada Miejska uchwa-liła, że miasto wraz z Koenig Finanzbeitei-ligungen Gmbh & Co. utworzy spółkę pod nazwą Błękit Bałty-ku. Siedziba miała się mieścić w Koszalinie, a spółka miała funk-cjonować w ramach partnerstwa publiczno--prywatnego. W myśl

Batalia o urzeczy-wistnienie idei parku wodnego w Koszalinie trwa już ponad 10 lat. Długo było to pasmo nieustających przeciw-ności. Obecna ekipa rządząca wyprowadzi-ła jednak inwestycję na prostą. Budowa będzie prowadzona zimą aby akwapark był goto-wy w lipcu przyszłego roku.

koncepcji niemieckich architektów w okoli-cy ul. Gdańskiej miał powstać obiekt w stylu starożytnego Egiptu. Kompleks rekreacyjno--wypoczynkowy miał zyskać kształt piramidy z dachem półprzeźro-czystym, przepuszcza-jącym promieniowanie ultrafioletowe. Majętny właściciel firmy wo-lał jednak adorować perską księżniczkę niż negocjować z Mirosła-wem Mikietyńskim. Niemców zastąpił w rozmowach wrocławski Miastoprojekt, ale spra-wy budowy to nie posu-nęło do przodu. Czarne chmury nad in-westycją nie zniknęły, gdy nowym nadzorcą budowy zostało Przed-siębiorstwo Obsługi Inwestycji z Inwrocła-wia. Nieoczekiwanie firma złożyła wniosek o upadłość, choć zna-na była z realizacji du-żych inwestycji także w regionie środkowo-pomorskim. Między innymi pełniła podob-ną funkcję inżyniera kontraktu w projekcie „Zintegrowana gospo-darka wodno-ściekowa w Dorzeczu Parsęty” na terenie Białogardu.

Kłopotliwe wybory Było aż 12 chętnych do budowy akwaparku w Koszalinie. Komisja przetargowa zdecy-dowała, że Wrocław-skie Przedsiębiorstwo Budownictwa Prze-mysłowego WROBIS wybuduje akwapark za około 85 mln zł. Najtańszą ofertę - ok. 69 mln zł - złożyła ko-łobrzeska spółka ko-mandytowo-akcyjna Kornas Development. Komisja uznała, że za-proponowana przez tę firmę oferta cenowa jest zbyt niska w sto-sunku do przedmiotu robót. Jednak Kornas Development się od-wołał. Krajowa Izba Odwoławcza nakazała wybrać najtańszą fir-mę. W lipcu 2012 r. ZOS podpisał umowę z kołobrzeską spółką na wybudowanie w ciągu dwóch lat akwaparku. Gdy 10 września wbito symboliczne łopaty, za-powiadało się na speł-nienie dawnych obiet-nic wyborczych. Błąd dachu Jesienią zeszłego roku firma Kornas ujawni-ła, że powstanie dachu w kształcie liścia przy

ustalonych kosztach nie może być zrealizowa-ne. Brak odpowiedniej nośności dźwigarów i ścian obiektu tworzył ryzyko potencjalnej katastrofy budowlanej. Potwierdzili to eksper-ci z Politechniki Gdań-skiej. Twórcy wybranej koncepcji architekto-nicznej nie mieli sobie nic do zarzucenia. Po-wstał spór. Prezes Pyża-nowski uważał, że ZOS jako inwestor jest wład-ny dokonywać zmian w projekcie nawet bez zgody biura architek-tonicznego. Ogłoszono przetarg na wykona-nie poprawek do pro-jektu. Gdy w kwietniu ubiegłego roku otwarto oferty wyłoniły się trzy firmy. Komisja przetar-gowa miała 30 dni na sprawdzenie ofert pod względem formalnym, ale wiążąca decyzja nie zapadła. Źródła finansowania Były obawy, że Ko-szalin straci pieniądze unijne w ramach Re-gionalnego Programu Operacyjnego. Jesienią 2011 roku Koszalin, w ramach RPO, otrzymał 8 mln zł z pieniędzy unijnych na realizację

inwestycji. Nadto mia-sto poręczyło spółce ZOS kredyt na sfina-lizowanie budowy. W banku PKO BP zostanie uruchomiona linia kre-dytowa do wysokości 60 mln zł do zapłace-nia pierwszej faktury za wykonane prace. Do czasu zerwania umowy z Kornas Development idea powstania aqua-parku kosztowała ZOS ponad 5 mln zł.

Ugoda i nowa umowa Spór pomiędzy i spółką Kornas Deve-lopment zakończył się ugodą przed Sądem Re-jonowym w Koszalinie. Strony odstąpiły od dochodzenia roszczeń odszkodowawczych i karnych. Kornas otrzy-ma wynagrodzenie za rozliczenie robót bu-dowlanych. To kwota 233 tysięcy złotych. Tymczasem do szefa delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Szcze-cinie oficjalne pismo skierował Czesław Hoc, poseł Prawa i Sprawied-liwości z Kołobrzegu. Domagał się komplek-sowego sprawdzenia realizacji inwestycji związanej z budową kompleksu wodno-re-kreacyjnego w Koszali-nie.

Kolejny przetarg Tym razem do rea-lizacji inwestycji u pod-nóża Góry Chełmskiej zgłosiła się tylko jedna firma - ponownie War-bud S.A. Złożył ofertę wartą 86 milionów 69 tysięcy złotych. Uprzed-nio wartość swych prac spółka określiła na 127 mln zł. Była to najwyż-sza kwota wśród pre-tendentów do realizacji projektu. Umowa na dokończenie akwapar-ku została podpisana na początku października

2013 roku.

Zmiana szefa ZOS Budowę, którą nad-zorował ZOS, nie miała szczęścia także w spra-wach personalnych. Najpierw zrezygnował Paweł Połaniecki, który odpowiadał za przebieg realizacji inwestycji. Także prezes Jakub Py-żanowski złożył dymi-sję ze stanowiska po 7 latach szefowania spół-ką. Zmiany wynikły na skutek kontroli NIK, która badała przebieg inwestycji i wydała negatywną opinię za okres do połowy 2013 roku. „Nie zgadzam się z wnioskami inspek-torów NIK, a część z nich uważam za wręcz kuriozalne. Odchodzę w przekonaniu, że po licznych problemach, które udało się poko-nać, inwestycja ta jest na najlepszej drodze do sfinalizowania – napisał w oświadczeniu rezyg-nujący ze stanowiska prezes. Nowym szefem ZOS została Monika Tkaczyk, która przez poprzednie dwa lata była dyrektorem Zarzą-du Budynków Mieszka-niowych. O stanowisko ubiegało się troje kan-dydatów.

Roboty także zimą Warbud zapowiada, że kompleks wodno--rekreacyjny będzie gotowy 2 lipca 2015 roku. Nadto podaje, że codziennie u podnóża Góry Chełmskiej pra-cuje około 100 osób. Wkrótce obiekt zosta-nie przykryty dachem, żeby robotnicy mogli prowadzić zimowe pra-ce wewnątrz obiektu. Kompleks będzie mieć powierzchnię ponad 18 tysięcy mkw. Będzie się składał z 5 kondygnacji. Wiesław Miller

Aquapark, który ma być gotowy w połowie 2015 roku, jest w trakcie prac budowlanych i wyposażeniowych. W obiekcie ma się znaleźć niezliczona ilość wodnych atrakcji.

Page 8: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński Fotoreportaż8 13.11.2014Święto

Wesołe, koszalińskie, patriotyczne świętowanieTakich tłumów daw-no nie było na placu Zwycięstwa. We wto-rek zorganizowano oficjalne uroczystości z okazji 96. rocznicy odzyskania przez Pol-skę niepodległości.

Prezydent Piotr Jed-liński przypomniał, że patriotyzm to nie tylko pamięć o historii ojczy-zny. - To myślenie o przyszłości, o rozwoju Polski i naszego regio-nu - mówił do zebra-nych wokół pomnika Marszałka Józefa Pił-sudskiego. Święto wykorzysta-no do wręczenia wy-różnień od organizacji kombatanckich. Me-dal od Stowarzyszenia -Klubu Kawalerów Or-deru Wojennego Virtu-

Fot: IM

ti Militari odebrał płk Dariusz Sienkiewicz, komendant CS SP. Po części oficjalnej rozpoczęło się wesołe świętowanie. Koncert Kapeli Wileńskiej, Bieg Niepodległości oraz pa-rada zabytkowych aut, to tylko niektóre z przy-gotowanych atrakcji. Niestety także w Ko-szalinie doszło do nie-miłych incydentów. Nie było do śmiechu pracownikom służb komunalnych. W kilku miejscach zniknęły bia-ło-czerwone flagi. Braki zastąpiły jednak nowe chorągwie. Straż Miej-ska przypomina, że to przestępstwo. Za znie-ważenie symboli naro-dowych grozi grzywna, a nawet pozbawienie wolności na rok. WM

Reklama

www.koszalininfo.pl

Page 9: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Reklama Fakty Tygodnik Koszaliński 9www.koszalininfo.pl13.11.2014

Page 10: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński Publicystyka10 www.koszalininfo.pl 13.11.2014Służby

Z Piotrem Simińskim, komendantem Straży Miejskiej w Koszali-nie, rozmawia Wie-sław Miller.

- Ostatnio straż miej-ska znalazła się na cen-zurowanym. Są głosy, żeby ją zlikwidować. Czy szuka pan już no-wej pracy? - Naturalnie, że nie. Wokół straży miejskich i gminnych narosło wie-le mitów. Zbyt często oparte są na fałszywych założeniach. Jednostki, które zostały zlikwido-wane, między innymi w Libiążu, Pionkach i Zakroczu, były bardzo małe. Pracował tam je-den albo dwóch straż-ników. W tej sytuacji pod szyldem likwidacji jednostki kryje się reor-ganizacja pracy urzędu. Strażników wcielano np. do wydziału ochro-ny środowiska, gdzie zajmowali się podob-nymi zadaniami na te-renie gminy. Owszem, zlikwidowane zostały również większe jed-nostki w Zielonej Gó-rze, Świnoujściu czy Kamieniu Pomorskim, ale będą reaktywowane. Władze samorządowe zauważyły, że bez straż-ników bardzo ciężko jest utrzymać porządek w mieście, jeśli ma być ono dobrze zarządzane. - Strażnicy mają złą opinię po brutalnej in-terwencji w Szczecinku.

Czy to nie przyczyniło się do krytyki jednostek ze strony polityków? - To incydent. Ktoś nie wytrzymał nerwowo. Człowiek, wobec któ-rego podjęto interwen-cję, był wielokrotnie zatrzymywany i karany pracami społecznymi. Oczywiście, nie pró-buję nikogo wybielać, ale musimy pamiętać, że na co dzień strażni-cy tak nie działają. Ko-szalińska straż miejska rocznie odprowadza 800 osób do izby wy-trzeźwień. Podczas tych zatrzymań nierzadko stosowaliśmy środki przymusu bezpośred-niego i dokonywaliśmy przeszukiwań. - Czy na pańskich podwładnych sypią się skargi? - Trudnych interwen-

cji mamy ponad tysiąc rocznie. Nie było żad-nych skarg w przypad-ku zatrzymań bezpo-średnich. Moi strażnicy z wielkim zaangażowa-niem wykonują swoje zadania. Są po to, by poprawić stan porząd-ku na terenie Koszalina. - Krytykuje się straż-ników, że ich jedyna praca to wystawianie mandatów dla źle par-kujących kierowców, którym trudno znaleźć miejsce postojowe. - Mam przy sobie ze-stawienie statystyczne za ubiegły rok. Podjęli-śmy 5.279 interwencji, w tym z użyciem fotora-daru, wobec kierowców. Akcji porządkowych, np. z utrzymaniem czy-stości, spożywaniem napojów alkoholowych czy wypalaniem odpa-

dów było 4.745. Zatem nie tylko tropimy nie-prawidłowo parkujące auta. Musimy też pa-miętać, że w Koszali-nie od 1990 roku trzy-krotnie wzrosła liczba samochodów. Dzisiaj zarejestrowanych jest blisko 62 tysiące po-jazdów. Jeżeli nie bę-dziemy skutecznie re-spektować przepisów w kwestii prawidłowego zatrzymywania i parko-wania dojdzie do para-liżu miasta. Nie będzie-my mogli przejechać przez osiedla czy wyje-chać ze swojej posesji. Pieszy nie będzie mógł korzystać z chodnika, a wiele zieleńców zosta-nie zniszczonych. Ten obowiązek spoczął na straży miejskiej. Policja takie sprawy kieruje do nas. Nie możemy od-mówić, musimy inter-weniować. - Jeszcze więcej kry-tyki wzbudza obecność fotoradarów na dro-gach. Czy w Koszalinie strażnicy też poprawia-ją budżet miejski? - W ubiegłym roku za przekroczenie pręd-kości ukaraliśmy 207 osób na kwotę 33,8 ty-sięcy złotych. Posiada-my też urządzenie do rejestrowania kierow-ców przejeżdżających przez skrzyżowanie na czerwonym świet-le. Za to wykroczenie ukaraliśmy 282 oso-by. Łącznie za różne

przewinienie drogowe mandaty otrzymało 536 osób. Dla porów-nania podam, że w tym czasie ukaraliśmy wię-cej, bo 695 osób nad-używających alkoholu, awanturujących się w miejscach publicznych, zachowujących się wul-garnie lub niszczących urządzenia użyteczno-ści publicznej. - Do waszych zadań należy też dbałość o estetykę i ochrona śro-dowiska. Czy Koszalin to miasto brudasów? - W centrum miasta mieszkańcy wyrzuca-li śmieci 20 metrów przy garażach, a przy okazji załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne. Byliśmy jednak pio-nierami w stosowaniu foto-pułapki w kraju. Urządzenie monitoru-jące zakupiliśmy trzy lata temu, aby zamon-tować w miejscach nie-legalnego składowania odpadów. Urządzenie nie tylko robi zdjęcia, ale też nagrywa obraz. Dzięki niej udało się zlikwidować wiele dzi-kich wysypisk. Każdy z zatrzymanych otrzymał najwyższy wymiar kary sięgający pół tysiąca złotych. W przypadku skierowania sprawy do sądu, za takie działania grozi nawet 5 tysięcy złotych kary. - Skoro warto utrzy-mać straż miejską, to czy stan liczebny kosza-

lińskiej jednostki jest wystarczający? - Obecnie pracuje u nas 26 osób. Jesteśmy do dyspozycji przez 7 dni w tygodniu, od godziny siódmej do dwudziestej drugiej. Działamy w systemie dwuzmiano-wym. Jest nas za mało, aby na przykład zabez-pieczać imprezy ma-sowe. Chciałbym, aby było 50 strażników. To optymalna liczba dla naszego miasta. - Jak bilans waszej praca wygląda w staty-stykach? - Podejmujemy rocz-nie średnio 18 tysięcy interwencji. Dyżurny odbiera 10 tysięcy te-lefonów w 12 miesię-cy. W ubiegłym roku ukaraliśmy 2.760 osób, czyli 15,6 proc., a zatem wiele z nich otrzyma-ło jedynie pouczenie. Trudno zatem mówić, że straż miejska jest wy-łącznie represyjna. - Ile wynoszą kosz-ty utrzymania straży miejskiej? - Część osób twierdzi, że prezydent nie podaje takich danych. To nie-prawda. Koszty roczne związane z umundu-rowaniem i utrzyma-niem stanowisk pracy Straży Miejskiej wyno-szą 1.675.351 złotych. Dochód z mandatów tego nie pokrywa, ale nie jesteśmy firmą, lecz instytucją dbającą o po-rządek w mieście.

Reklama

„Bez strażników ciężko utrzymać porządek w mieście”

Page 11: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Publicystyka Fakty Tygodnik Koszaliński 1113.11.2014www.koszalininfo.plPolityka

„Nikt nie wyjdzie od nas bez wsparcia”

- Co Panią skłoniło do startu w Biegu Niepod-ległości? - Od dawna zabiegałam by miasto wypracowało nasze, koszalińskie tra-dycje świętowania uro-czystości patriotycz-nych. Jestem autorem „Sztafety na dzień Fla-gi” - Biało-czerwona łączy pokolenia. Mam nadzieję, wejdzie ona na stałe do obchodów ma-jowych świąt. Bieg Nie-podległości nie jest ko-szalińskim pomysłem ale wpisuje się znako-micie w ogólnopolskie świętowanie. Daje to poczucie więzi narodo-wej i tak traktuję mój udział. Jestem dumna z medalu pamiątkowego, który, być może zaliczy się do moich tegorocz-nych sukcesów, których ukoronowaniem byłby mandat radnej. - Jakimi ideałami kie-ruje się Pani prowa-dząc biuro Piotra Zien-tarskiego? - Od samego począt-ku dewizą jest zasada, że nikt nie wyjdzie bez wsparcia i pomocy, jeśli tylko jest ona możliwa. Największą dla mnie satysfakcją są podzię-kowania przesyłane do senatora za dobrą i sku-teczną pracę. - Czy praca z senato-rem mocno rozbudza chęć zaangażowania w politykę? - Jeśli polityką na-zwać służbę społeczeń-stwu to mój rodowód polityczny jest głębszy niż praca z senatorem. Wręcz odwrotnie, moje doświadczenia na tym polu sprawiły, że otrzy-małam zaszczytną pro-

Z Bożeną Kaczmarek kandydatką do Rady Miasta z okręgu nr 1 rozmawia Kamil Hoń-ko.

pozycję pracy w Biurze Senatora RP. Praca z se-natorem nauczyła mnie tego, że wielka polityka realizowana przez par-lamentarzystów spro-wadza się często do wymiaru problemów jednostki i temu słu-żyć muszą prowadzone biura terenowe. - Co zdecydowało, że postanowiła Pani wy-startować w wyborach? - Propozycję kandy-dowania otrzymałam właśnie od senatora Piotra Zientarskiego. To wynik naszych roz-mów o problemach, z jakimi przychodzą mieszkańcy Koszalina do biura senatora. Naj-częściej są to sprawy bytowe i codzienne. Są one ważne dla jednost-ki, ale nie leżą w gestii senatora RP. W wielu wypadkach o pomoc zwracałam się do rad-nych, z którymi miałam bardzo dobry kontakt. Pomyślałam jednak, że legitymacja społeczna, pozwolił mi na bezpo-średnią reakcję w wielu przypadkach. - Z jakimi problemami mieszkańców swojego okręgu chciałaby Pani walczyć ? - Kandyduję z Przyle-sia. To największa sy-pialnia Koszalina. Na szczęście jest dobrze zarządzana. Nie nasta-wiam się więc na walkę, a raczej na codzienną współpracę z RadamiOsiedla i bezpośredni kontakt z mieszkańca-mi. Chciałabym praco-

wać w Komisji Spraw Społecznych i Rodziny. Bliska jest mi też Ko-misja Kultury, bo chcę mieć wpływ na polity-kę kulturalną Kosza-lina. Od wielu lat je-stem bardzo aktywnym uczestnikiem życia kul-turalnego w mieście. Wiele opinii środowi-ska chciałabym prze-nieść pod obrady rady miasta. Jako wieloletni współpracownik Biura Podróży AVA TOUR, licencjonowany pilot i przewodnik turystycz-ny mam konkretne propozycje w sprawie powołania Rady Tu-rystyki. To ważne jeśli poważnie myślimy o tym, by Koszalin stał się miastem atrakcyjnym dla turysty. - Co dają Pani wy-stępy jako aktorka w „Dialogu”? - W tym roku obcho-dzę jubileusz 5-lecia mojej przygody z tea-trem i jest to spełnienie moich młodzieńczych marzeń o aktorstwie. Nie czas i nie miejsce, by o tym opowiadać. Proszę mi jednak wie-rzyć, że występy w Dia-logu są tym samym, co występy na wielkiej sce-nie. Tu tak jak w każ-dym teatrze jest widz i ja, która pragnie wzru-szyć, rozbawić, zainte-resować. Rozpoznawal-ność i dowody sympatii są tak samo miłe, jak dla profesjonalnych ak-torów. - Czym zajmuję się Pani w Stowarzyszeniu

Przyjaciół Koszalina? - W przeszłości , kiedy byłam jeszcze czynną nauczycielką, odpo-wiadałam za organizo-wanie konkursów hi-storycznych dla szkół i spotkania pokoleń. Byłam nawet wicepre-zesem stowarzyszenia. Zrezygnowałam z peł-nienia funkcji, bo doba za krótka, a nie lubię pełnić funkcji dla same-go ich pełnienia. Jestem więc tylko członkiem i wspieram działania w ramach możliwo-ści. Ostatnio gromadzę dokumentację do kon-kursu organizowanego przez Senat RP o tytuł Strażnika Dziedzictwa Narodowego. Naszym zdaniem w pełni za-sługuje na niego nasz prezes, chociażby za upamiętnienie grobów Powstańców Wielko-polskich. - Jak ocenia Pani po-mysły na kartę i radę seniorów w Koszalinie? - Jestem absolutnie za radą seniorów. Uwa-żam, że młodym pra-cownikom ratusza i młodym dyrektorom różnych instytucji przy-da się głos ludzi, którzy już nie liczą na karierę, a ich zaangażowanie wypływa z prawdzi-wej miłości do miasta. Sama chętnie pracowa-łabym w tej radzie. Jeśli chodzi o Kartę Senio-ra, to szkoda pieniędzy. Wystarczy dowód oso-bisty lub legitymacja emeryta, by korzystać z wielu przywilejów, ja-kie proponują miejskie instytucje i placówki kultury. Ważniejszym problemem jest to, by każdy mieszkaniec, nie tylko emeryt mógł ko-rzystać z filharmonii, na co na razie miasta nie stać. Trzeba więc przyjrzeć się finansom na kulturę.

Tegoroczne studen-ckie otrzęsiny potrwa-ją dwa dni. W środę gwiazdą wieczoru będzie „Czadoman”, dzień później studen-ci będą bawić się przy piosenkach zespołu „After Party”.

Studenckie otrzęsiny

Motyw przewodni li-stopadowych otrzęsin brzmi: „Z piekła do nieba” – Każdy wy-stęp Czadomana to niepowtarzalne wyda-rzenie. Dostarcza nie-zapomnianych wrażeń i emocji. – Tego dnia w „Kreślarni” odbędzie się oficjalne kotowanie – zapowiedział Łukasz Janocha, przewodni-

czący Parlamentu Stu-dentów Politechniki Koszalińskiej. Dzień później w Klu-bie Studenckim „Kre-ślarnia” zaprezentuje się zespół „After Party”. W ciągu dwóch ostatnich lat zagrał on ponad 700 koncertów. – W czwar-tek żacy będą mogli wziąć udział w kon-kursach z nagrodami, a także pobawić się wraz ze studencką pandą. – informował Łukasz Ja-nocha, przewodniczą-cy PSPK. Listopadowe otrzęsiny poprowadzą „Bolec Brothers”, czyli Michał Górski i Łukasz Janocha. MŁ

Studia

Wyznaczono datę wy-borów do Parlamentu Studentów Politechni-ki Koszalińskiej. Żacy wybiorą swoich repre-zentantów w ostatni czwartek miesiąca – 27 listopada.

Wybory do PSPK

Osoby, które chcą zo-stać członkiem Parla-mentu Studentów Poli-techniki Koszalińskiej mogą składać swoją kandydaturę od 12 do 19 listopada. – Ogłosze-nie list wyborczych na-stąpi 20 listopada. Na-stępnie studenci będą mieć tydzień na kam-panię wyborczą. Będą ją prowadzić od 20 do

27 listopada. – infor-mował Łukasz Janocha, przewodniczący Parla-mentu Studentów Poli-techniki Koszalińskiej. Wybory do PSPK od-będą się w czwartek – 27 listopada. Ogłosze-nie wyników nastąpi dzień później. – Bycie członkiem Parlamentu Studentów to ogromny zaszczyt. Osoby, które chcą kandydować mu-szą wiedzieć, że liczy się to ze sporą odpowie-dzialnością. Zapraszam do zgłoszenia kandyda-tury każdego kto czuje się na siłach – komen-tuje Janocha. MŁ

Studia

Autopromocja

Page 12: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

Fakty Tygodnik Koszaliński Felietony12 13.11.2014

Zaimponował Piotr Uszok, prezydent Ka-towic. Wycofał się z kampanii samorządo-wej, aby w 2015 roku startować w wyborach do parlamentu. Przy-zwoici politycy to rzad-kość. Media pełne ne-gatywnych bohaterów. Przykład to politycy PiS z żądnymi alkoholu żo-nami. Mało szacunku okazał też prezes Jaro-sław Kaczyński. W Ko-szalinie dziennikarze czekali na niego trzy kwadranse, a poświęcił nam trzykrotnie mniej czasu. Dziwili się temu mieszkańcy Mielenka spotkani przeze mnie w galerii Zbigniewa Mu-rzyna, która stała się prawdziwą przystanią PiS. Na ulicach hasła, typu „Miliony dla re-gionu” kuszą nie tylko

Wiesław MillerKurier Szczeciński

miłośników gry w lot-to, którym marzą się szczęśliwe losowania. Zdarza się, że bogaci udają biednych i sypią obietnicą niższych o 500 zł comiesięcznych rachunków za śmieci, energię elektryczną i usługi komunalne. To oczywiście Lepszy Ko-szalin - wszystko w nie-jasnej perspektywie. Nieprzykonujące są też zapewnienia kandy-dującej na prezydenta Anny Mętlewicz z PiS w rychłe i powszechne użycie energii ze źró-

deł odnawialnych. Nie-znośnie przypominają szybko zgasłe nadzieje z wytryskiem ropy pod Karlinem w pamięt-nym 1980 roku. Adam Ostaszewski w czam-buł potępiał działania rządzących miastem, choć wokół powstawały nowe obiekty czy uli-ce,. Wódz Leszek Mil-ler wyjaśnił jednak, że SLD wejdzie w koalicję z każdym, byleby tylko rządzić. Czy PO, która przez 4 lata w mieście panowała samodziel-nie, może czuć się nie-zagrożona, czy podzieli się władzą? Baloniki, ulotki i billboardy znik-ną po 16 listopada. Poe-zję kampanii zastąpi proza życia, która zwe-ryfikuje zasadność po-parcia okazanego przy urnach.

Nie lubię zimy. Pod-czas mrozów cierpią wszystkie łańcuchowe psy, koty wolno żyjące i inne stworzenia. Nie-stety, zima nadchodzi. Przypominam więc o naszych czworonoż-nych i skrzydlatych przyjaciołach. Zwie-rzęta, które przeby-wają w tak trudnych warunkach są przemar-znięte, wygłodzone, pozbawione ciepłego azylu i często skazane na śmierć. Najczęstsze zaniedbania są widocz-ne wobec psów stróżu-jących. Ich właściciele często łamią prawo. Trzymają czworono-gi na łańcuchach, przy dziurawych budach z pustą miską. Psom stróżującym należy za-pewnić ocieploną budę. Podczas silnych mro-

Reklama

zów pobyt w pomiesz-czeniach ogrzewanych jest niezbędny. Nie wol-no też trzymać psów krótkowłosych przy budzie zimą. Pies może przebywać na uwięzi maksymalnie 12 go-dzin. Potem musi mieć możliwość swobodne-go poruszania się. Nie spełnienie powyższych warunków, może być uznane za znęcanie się nad zwierzęciem co podlega karze grzywny do 100.000zł lub karze pozbawienia wolności do 3lat.

Pomagajmy kotom wolno żyjącym. Zimą często zasiedlają piwni-ce. Nie zamykajcie ich przed nimi. Wystarczy suchy koc i miska a nasze piwnice będą po-zbawione gryzoni. W naszym mieście mamy już 16 domków dla ko-tów wolno żyjących. Dokarmiajmy też pta-ki. Wystarczy niewielki karmnik na parape-cie lub drzewie, garść ziaren zbóż i słonina. Jeśli jesteście świad-kami pozostawienia zwierząt bez należytej opieki zawiadomcie służby odpowiedzialne za ochronę zwierząt w Polsce: straż miejską, straż gminną, urząd gminy, policję oraz To-warzystwo Opieki nad Zwierzętami. www.toz-koszalin.pl

Bogumiła TieceSt. Inspektor TOZ

Teka inspektora

Apel ZimowyOkiem oldskulowym

Przy kim krzyżyk?www.koszalininfo.pl

Page 13: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

www.koszalininfo.pl13.11.2014 Różności FaktyTygodnik Koszaliński 13

Reklama

Rozmowa z Krzyszto-fem Gromaszkiem z firmy Ikarius.

- Jakie korzyści zyska-my sięgając po pośred-nika starając się o od-szkodowanie? - Zalety współpracy z firmą odszkodowawczą są bardzo łatwe do za-uważenia. Jej pracow-nicy posiadają wiedzę z zakresu prawa i znajo-mości procedur postę-powań odszkodowaw-czych. Taka współpraca pozwala zaoszczędzić mnóstwo czasu i ner-wów. Samodzielnie do-chodząc swoich praw niestety jesteśmy na to skazani. Poszkodowany zyskuje też pewność, że towarzystwo ubez-pieczeniowe wypłaci odszkodowanie w sa-tysfakcjonującej wyso-kości. - Kiedy najlepiej zgło-sić się do takiej firmy? - Na współpracę z fir-mą odszkodowawczą można zdecydować się w każdej chwili. Kon-takt można rozpocząć zaraz po wypadku lub zdarzeniu wywołują-cym szkodę. Wtedy firma będzie prowadzi-ła za poszkodowane-go całe postępowanie likwidacyjne. Często osoby zgłaszają się jed-

nak dopiero gdy samo-dzielnie zgłoszą szkodę, a kwota zapropono-wanego odszkodowa-nia wydaje się za mała. Wtedy też jesteśmy w stanie pomóc. Ważne jednak by nastąpiło to przed podpisaniem ja-kiegokolwiek porozu-mienia lub ugody. - Czy w ogóle warto zawierać takie ugody? - Nie doradzamy tego robić, jeżeli poszkodo-wany doznał obrażeń skutkujących na całe życie. My zawsze wal-czymy do końca o na-leżne odszkodowanie, także na drodze sądo-wej. Nasz zespół rad-

ców prawnych zawsze zabiega o najwyższe świadczenia. - Kto najczęściej pró-buje zaniżać stawki od-szkodowań? - Ciężko wskazać, kto najczęściej to robi. Fir-my ubezpieczeniowe wręcz mają to w swojej polityce i zwykle zani-żają wysokość świad-czenia na rzecz poszko-dowanego. Występuje to zarówno w szkodach osobowych jak i mająt-kowych. - Jakie jeszcze usługi świadczycie jako Ika-rius? - Nasz zakres usług to także dochodzenie

roszczeń od towa-rzystw ubezpieczenio-wych. Pochodzą one z tytułu krzywd i szkód doznanych na skutek wypadków komuni-kacyjnych czy błędów medycznych, a także wypadków w pracy i rolnictwie. - Z jakimi problema-mi najczęściej się lu-dzie do Was zgłaszają? - Nasi Klienci mają różne problemy. Czę-sto zdarzają się zani-żenia wartości pojazdu przy stłuczkach samo-chodowych. Są też od-mowy wypłaty zadość-uczynień za szkody osobowe i to zarówno z polis OC jak i NNW. Zdarzają się także od-mowy wypłaty świad-czeń z tytułu opie-ki sprawowanej nad poszkodowanym czy świadczeń dla człon-ków rodzin osób, które poniosły śmierć w wy-padkach. - Jak w skrócie wyglą-da procedura współ-pracy? - Cały proces likwida-cji szkody jest bardzo prosty. Na samym po-

czątku Klient przekazu-je nam całą posiadaną dokumentację dotyczą-cą zdarzenia, w którym uczestniczył. Ikarius po bezpłatnej analizie spra-wy powiadamia Klienta, jakie ma szanse na uzy-skanie odszkodowania. Jeżeli weryfikacja jest pozytywna, podpisuje-my umowę o dochodze-nie roszczeń. W imieniu Klienta gromadzimy brakującą dokumenta-cję i zgłaszamy szkodę. Ubezpieczyciel ma 30 dni na odpowiedź i po tym okresie powinien wypłacić tzw. kwotę bez-sporną. Dalej następu-ją negocjacje odnośnie wysokości odszkodowa-nia. Jeżeli nie możemy dojść do porozumienia z towarzystwem ubez-pieczeniowym, spra-wę kierujemy do sądu lub przed komisję wo-jewódzką ds. zdarzeń medycznych. Wszystkie nasze kroki oczywiście konsultujemy z Klien-tem, który na bieżąco jest informowany o po-stępach w sprawie likwi-dacji jego szkody.

„Współpraca pozwala oszczędzić czas i nerwy”Odszkodowania

Podczas policyjnej kontroli 42-letni męż-czyzna za nic nie chciał oddać swojej torby. W środku znajdowały się narkotyki.

Policjanci rutynowo sprawdzali informację o osobach mogących posiadać zakazane substancje. Zatrzymali 42-letniego mężczyznę, który od razu wzbudził podejrzenia. - Sprawca zachowywał się nerwo-wo, a posiadanej przy sobie torby nie chciał wypuścić z rąk - rela-cjonowała Monika Ko-siec, rzecznik KMP w Koszalinie Odebranie torby nie stanowaiło jednak preblemu dla funkcjonariuszy. Kry-minalni znaleźli we-wnątrz „foliowe zawi-niątka” pełne białego proszku. Po zbadaniu potwierdziło się, że to amfetamina. Mężczy-zna został zatrzyma-ny i przewieziony do komendy. Po zebraniu materiału dowodowego sprawa trafiła do proku-ratury. Mężczyzna usły-szał zarzut posiadania narkotyków oraz został objęty policyjnym do-zorem. Takie przestęp-stwo jest zagrożone karą do 10 lat więzienia. MŁ

Nielegalnatorebka

Policja

Page 14: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

www.koszalininfo.plFakty Tygodnik Koszaliński Reklama14 13.11.2014

Page 15: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

13.11.2014 Sport Fakty Tygodnik Koszaliński 15Ręczna Bieg

„To będzie niezwykle ciekawy sezon”

- Jakie są wasze cele na bieżący sezon? - Po kontrowersyjnych rządach byłego prezesa najważniejsze, że klub dalej funkcjonuje. Cel nie został jasno sprecy-zowany przez obecnych włodarzy. Wiadome było, że czeka nas cięż-ki sezon, nie tylko pod względem sportowym. Na szczęście sytuacja stabilizuje się. Możemy skupić się już na tym, by osiągać jak najlepsze wyniki sportowe. - Macie apetyt na ko-lejny brązowy medal mistrzostw Polski? - Po pierwszej rundzie widać, że będzie to nie-zwykle ciekawy i wy-równany sezon. Nawet najniżej usytuowane ze-społy odbierały punkty faworytom. To wpłynę-ło korzystnie na naszą pozycję w tabeli. Liga jest jednak długa. Jesz-cze sporo przed nami. Jeśli kontuzje będą nas

Rozmowa z Joanną Chmiel rozgrywającą drużyny Energa AZS Koszalin.

Aktywne święto

Łącznie linię mety przekroczyło ponad pięciuset biegaczy. Najmłodszy miał tylko 2,5 roku. Nie zabrakło kandydatów na rad-nych: Jacka Wezgra-ja, Jakuba Kowalika i

najbardziej znanej ko-szalińskiej sprinterki - Małgorzaty Hołub. Na dystansie jed-nej mili zwycięzył re-prezentant Koszalina Mateusz Witkowski. Wśród pań bezkonku-rencyjna była Małgo-rzata Hołub. W biegu na 5 kilometrów trium-fował Kamil Teofilak z Bałtyku Koszalin. MŁ

W centrum Koszalina zorganizowano trady-cyjny „Bieg Niepodle-głości”. Na starcie po-jawiły się całe rodziny.

www.koszalininfo.pl

omijały, jesteśmy w sta-nie podjąć walkę o naj-wyższe cele. - Jak układa się współ-praca z trenerem Rei-darem Moistadem? - Pracujemy wspólnie już drugi rok. Trener musiał zapoznać się z ligą, bo styl gry w na-szym kraju różni się od norweskiego. Myślę, że poznał już dobrze in-dywidualne możliwości zawodniczek i stara się maksymalnie wyko-rzystać nasz potencjał.

Na pewno nie ma peł-nego komfortu pracy, bo dysponuje ograni-czonym składem. Bra-kuje wzmocnienia na drugiej linii. Niestety w potyczkach z niektó-rymi zespołami gra się ciężko. Kładziemy więc duży nacisk na defensy-wę i grę z kontry. - W ostatnich spotka-niach praktycznie nie schodziła Pani z boi-ska... - Jesteśmy aktualnie w 11-osobowym składzie.

Właściwie większość z nas jest zmuszona spędzać po 60 minut na boisku. Każdy po-winien dołożyć swoją cegiełkę, by wspólnie osiągnąć sukces. Na tym polega sport ze-społowy. Moją rolą w drużynie jest podej-mowanie decyzji co do rozwiązań taktycznych w ataku i staram się wy-konywać tę pracę jak najlepiej. - Jeżeli nie piłka ręcz-na to? - Trudne pytanie. Na razie nic innego nie jest w stanie jej zastąpić. Na tym etapie mojego życia rozsądek jednak nie pozwala mi jedynie trenować. Dodatkowo pracuję więc zawodo-wo. Jest ciężko oswoić się z myślą, że po za-kończeniu przygody zawodniczej miałabym całkowicie rozstać się z piłką. Na tę chwilę, żadnych konkretnych planów nie mam. Do-póki zdrowie dopisuje cieszę się grą i tym, że możemy dawać radość naszym kibicom.

Futbol

Remisowy wynik w starciu liderówW meczu 14 kolejki koszalinianie zmie-rzyli się w sobotę z Bałtykiem Gdynia. Po zaciętym spotkaniu w Koszalinie padł wynik remisowy 1:1.

Mecz zaczął się fan-tastycznie dla Gwardii. Już w 3 minucie objęła ona prowadzenie, po znakomitym uderzeniu Łukasza Szymańskiego z rzutu wolnego. W ko-lejnych minutach sytu-acji bramkowych mie-liśmy jak na lekarstwo.W 35 minucie Bałtyk doprowadził do wyrów-nania. Długie podanie trafiło do Rusinka, któ-

ry zachowując zimną krew pokonał Sebastia-na Fabiańskiego. Drugie 45 minut było podobne do pierw-szych. Brakowało do-

kładności. Dogodnych sytuacji nie wykorzy-stali w zespole koszaliń-skim: Damian Miętek, Daniel Wojciechowski i Norbert Dondera.

Wynik nie zmienił się już do końca meczu. Było to ostatnie spot-kanie Gwardii Kosza-lin w 2014 roku na własnym boisku. Ko-szalińska drużyna nie wykorzystała szansy wskoczenia na fotel li-dera Bałtyckiej Trzeciej Ligi. Bałtyk Gdynia wyprzedza koszalinian, tylko lepszym bilansem bramkowym. W ostatniej jesiennej kolejce Gwardia zmie-rzy się na wyjeździe z Lechią II Gdańsk. Mecz zaplanowano na sobotę 15 listopada na godzinę 13:00. MŁ

Karate

Karetecy górą

W zawodach wzięło udział ponad 300 za-wodników. Wielu za-prezentowało wysoki poziom tocząc zacięte pojedynki w swoich grupach eliminacyj-nych. Często owocowa-ło to awansem do strefy finałowej. Złoty medal w kon-kurencji Kata chłop-

ców z roczników 2003 i 2004 zdobył Dawid Kołwzan. W tej samej kategorii obok niego na podium stanęli koledzy klubowi - Filip Kondak oraz Oliwier Gabryś. W tej samej kategorii wśród dziewcząt świet-ną formę zaprezento-wała Klaudia Rosińska zdobywając srebrny medal. Jakub Kuziom-ko też wywalczył sre-bro w grupie młodzi-ków wśród stopni 9-7 kyu. Zawody rozegrano w 6 rocznicę śmierci Sensei’a Hidetaka. MŁ

Karatecy z koszaliń-skiej Akademii Karate Tradycyjnego rywa-lizowali w Szczecinie podczas piątego Pu-charu Pomorza. Udało się zdobyć 12 medali.

Page 16: Fakty Tygodnik Koszaliński, numer 42

www.koszalininfo.pl 13.11.2014Fakty Tygodnik Koszaliński Reklama16