poludnie bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

8
l Planowanie przestrzenne na cenzurowanym - str. 3 l Kredyt trwalszy niż rozwód - str. 7 l Mistrzyni z Bemowa - str. 8 l ISSN 2082-6516 Rok III nr 13 (37) l 11 PAŹDZIERNIKA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta www.polskieradio24.pl Zadbaj o swój słuch Słabo słyszysz? Masz trud- ności z rozumieniem mowy? A może ktoś z bliskich ma kło- poty ze słuchem? Przeczytaj, w jaki sposób zasięgnąć pomocy! Szacuje się, że około 10 procent populacji niedosły- szy. Oznacza to, że słuch oko- ło 200 tys. Warszawiaków nie jest prawidłowy, choć z pew- nością nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. dokończenie na stronie 4 Wolski Bieg Papieski W sobotę 13 bm., w godz. 11.00– 15.00, Rada i Zarząd Dzielnicy Wola zapraszają na V Wolski Bieg Papieski. Impreza zacznie się na rogu ulic Górczewskiej i Deotymy. W biegu mogą wziąć udział dzieci do 6 lat (600 m), uczniowie szkół podstawowych (800 m), ucznio- wie gimnazjów (1000 m), dorośli (1500 m). W programie występy sceniczne, miasteczko sportowe, dmuchańce, gry i zabawy dla dzie- ci i młodzieży. Rejestracja do bie- gów od godz. 11. Start o godz. 13. Współorganizatorem jest parafia św. Józefa Oblubieńca NMP. Koncert papieski Rada i Zarząd Dzielnicy Włochy zapraszają na Koncert Papieski „Mu- sica italiana sacre e profana” 14 paź- dziernika o godz. 12.30 w kościele św. Franciszka z Asyżu przy ul. Hyn- ka 4. Wystąpią soliści Warszawskiej Opery Kameralnej „Kwartet Prima Vista”. Wstęp wolny. Szkoła za szkołę Znika budynek starej szkoły ceramicznej przy ul. Połczyńskiej. Za to powstanie nowa szkoła - w miejscu, gdzie brakuje miejsc. We wrześniu 2014 r. powita uczniów nowa szkoła przy ul. Zachodzą- cego Słońca (róg ul. Żołnierzy Wyklętych, w pobliżu lotniska). Placówka będzie mogła pomieścić ok. 1000 uczniów. Budynek będzie nowoczesny i energooszczędny z osobnymi wejściami dla młodszych i starszych dzieci. Świetlice i specjal- ne sale dla najmłodszych uczniów w razie potrzeby będzie można przeznaczyć dla przedszkolaków. Gry rozwijają Towarzystwo Miłośników Gier Umysłowych 26 bm. obchodzi jubi- leusz dwudziestolecia działalności. Związane z Ochotą jest otwarte dla wszystkich chętnych, dla któ- rych gry są hobby, relaksem nie tylko umysłowym oraz okazją do interesujących spotkań ze starymi i nowymi znajomymi. W programie obchodów dwudziestolecia TMGU znalazła się m. in. konferencja popularno-naukowa „Homo ludens – gra jest starsza od kultury”. W piśmie i w mowie… …kultura na Bemowie - pod takim hasłem trwają dzielnico- we warsztaty dziennikarskie dla młodzieży szkolnej, które mają odsłonić kulisy zawodu dziennika- rza i pozwolą zdobyć pewne umie- jętności praktyczne. Przed nami jeszcze trzy sobotnie spotkania o godz. 10.00 w sali 423, na IV p. bemowskiego ratusza (ul. Powstań- ców Śląskich 70) - 27 X, 24 XI i 15 XII. Udział w warsztatach jest bezpłatny. dokończenie na stronie 6 Wielka sława to żart… Z Witoldem Matulką, tenorem, gwiazdą scen operowych rozmawia Anna Tomasik - Jak to się stało, że zosta- łeś właśnie śpiewakiem ope- rowym? - Już od dziecka miałem zami- łowania muzyczne. Tę miłość do muzyki mam troszkę w genach. Babcia ze strony taty śpiewała, nawet nagrywała piosenki dla radia. Tato jest również bardzo umuzykalniony i utalentowa- ny, aczkolwiek samouk. Gra na instrumentach, pięknie śpiewa i do dzisiaj jak się spotykamy to razem śpiewamy. Ukończyłem szkołę muzyczną w klasie skrzy- piec, gram też na fortepianie. Śpiewać uczyłem się w Studiu Piosenki w Opolu u znanej dzi- siaj prof. Elżbiety Zapendow- skiej. Początkowo myślałem o muzyce popularnej, chciałem być po prostu piosenkarzem. Moją ówczesną miłością były Ania German oraz Halina Frąc- kowiak. W szkole średniej pod- jąłem decyzję o zdawaniu do Akademii Muzycznej we Wro- cławiu na wydział wokalno-ak- torski. Chciałem pojąć kunszt śpiewania i nauczyć się techniki śpiewania, warsztatu, bo to są podstawy, by móc potem jak najdłużej operować głosem. Kończąc studia byłem już tak zafascynowany muzyką klasycz- ną, operową, że przestała nagle istnieć chęć powrotu do muzyki rozrywkowej. - Był rok 1994. Bogusław Kaczyński został właśnie dy- rektorem Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie, a ty, świeżo upieczony absolwent Akademii Muzycznej, otrzy- małeś angaż w tym teatrze. Łut szczęścia to sprawił czy przypadek? - Na przesłuchania do teatru „Roma” pojechałem zupełnie nieprzygotowany. Pamiętam, że zaprezentowałem wtedy arię z „Krainy uśmiechu”. Pan Bogu- sław poprosił mnie o zaśpiewa- nie arii operowej, której nawet nie wiem dlaczego, ale nie mia- łem na tę okoliczność przygoto- wanej. dokończenie na stronie 2 Obowiązkiem gminy, wynika- jącym z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzen- nym, jest powiadamianie oby- wateli o: 1. podjęciu uchwały, przez Radę m.st. Warszawy, o wszczę- ciu sporządzania miejscowego planu zagospodarowania prze- strzennego lub studium kierun- ków i uwarunkowań zagospoda- rowania przestrzennego; 2. wydaniu zarządzenia Prezy- denta m.st. Warszawy o wszczę- ciu postępowania w sprawie sporządzenia planu lub studium i składania wniosków do planu lub studium; 3. wydania zarządzenia Prezy- denta m.st. Warszawy o rozpa- trzeniu wniosków; 4. wydania zarządzenia Prezy- denta m.st. Warszawy o wyłoże- niu projektu planu lub studium i składaniu uwag; 5. ogłoszenia debaty publicz- nej w sprawie projektu planu lub studium; 6. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o sposobie rozpa- trzenia uwag; 7. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o przyjęciu projektu planu po rozpatrzeniu uwag; dokończenie na stronie 3 Władza czynem powinna potwierdzać podmiotowość obywateli Obowiązki niespełnione Szrotówek na celowniku Żółknące, poskręcane liście kasztanowca, które drzewo traci nazbyt wcześnie, to wynik ataku szkodnika znanego jako szrotó- wek kasztanowcowiaczek. Nazwa trudna do wymówienia, jak walka z tym motylem. Walka jest chy- ba nawet trudniejsza. Wymaga powtarzania i to… „chóralnego”, zwłaszcza gdy kasztanowce two- rzą aleję, skupisko, lub rosną na działkach różnych właścicieli. Jaki jest sposób na szrotów- ka kasztanowcowiaczka? Regu- larne pozbywanie się opadłych liści. Działając systematycznie i wspólnie możemy uratować piękne drzewa, które upodobał sobie kasztanowcowiaczek. Nie wystarczy starannie wygrabić opadłe, porażone liście. Trzeba je usuwać z terenu aktywności motyla, żeby nie przenosił się w nowe miejsca. Jeśli czynności porządkowe powtarza się sta- rannie, to są dobre rokowania pozbycia się szkodnika - przeko- nują specjaliści. Trzeba chcieć. W usuwaniu liści kasztanowca zarządcy wspólnot i spółdziel- ni mieszkaniowych, ogrodów działkowych, właściciele posesji, kierownicy różnych placówek, na których terenie rosną chore kasztany, mogą liczyć na pomoc publiczną. Z terenów placówek oświatowych i opiekuńczych liście kasztanowców zebrane w pryzmy lub zapakowane do worków foliowych mogą być ode- brane przez Zarząd Oczyszczania Miasta po uprzednim uzgodnie- niu z operatorem bezpłatnej info- linii CZYSTOŚĆ: 0 800 800 117. Zgłoszenia dotyczące wywozu chorych liści kasztanowców będą przyjmowane przez ZOM tylko do dnia 20 listopada br. Aby usprawnić akcję w mieście, za- interesowane instytucje mogą zamawiać wywóz chorych liści kasztanowca tylko jeden raz, a zebrane w pryzmy liście mogą pochodzić wyłącznie z terenu zgłaszającej potrzebę placówki. * * * Akcja pod kryptonimem „liść polecony” jest potrzebna. Reguły określone. Ale wydaje się, że jej skuteczności grożą podobne sła- bości „społeczne” jak skuteczne- mu wdrożeniu np. świadomego sortowania śmieci czy bezpiecz- nej utylizacji elektrosprzętu. mb Ochocki Zieleniak cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Uchwyciliśmy kilka kadrów na pamiątkę, bo wkrótce wszystko tu się zmieni. Patrz str. 7

Upload: poludnie-andrzej-roginski

Post on 18-Mar-2016

219 views

Category:

Documents


1 download

DESCRIPTION

Południe Bemowo Ochota Ursus Włochy Wola nr 13 z dnia 11 pazdziernika 2012

TRANSCRIPT

Page 1: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

l Planowanie przestrzenne na cenzurowanym - str. 3 l Kredyt trwalszy niż rozwód - str. 7 l Mistrzyni z Bemowa - str. 8 l

ISSN 2082-6516

Rok III nr 13 (37) l 11 PAŹDZIERNIKA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta

www.polskieradio24.pl

Zadbaj o swój słuchSłabo słyszysz? Masz trud-

ności z rozumieniem mowy? A może ktoś z bliskich ma kło-poty ze słuchem? Przeczytaj, w jaki sposób zasięgnąć pomocy!

Szacuje się, że około 10 procent populacji niedosły-

szy. Oznacza to, że słuch oko-ło 200 tys. Warszawiaków nie jest prawidłowy, choć z pew-nością nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

dokończenie na stronie 4

Wolski Bieg Papieski

W sobotę 13 bm., w godz. 11.00–15.00, Rada i Zarząd Dzielnicy Wola zapraszają na V Wolski Bieg Papieski. Impreza zacznie się na rogu ulic Górczewskiej i Deotymy. W biegu mogą wziąć udział dzieci do 6 lat (600 m), uczniowie szkół podstawowych (800 m), ucznio-wie gimnazjów (1000 m), dorośli (1500 m). W programie występy sceniczne, miasteczko sportowe, dmuchańce, gry i zabawy dla dzie-ci i młodzieży. Rejestracja do bie-gów od godz. 11. Start o godz. 13. Współorganizatorem jest parafia św. Józefa Oblubieńca NMP.

Koncert papieskiRada i Zarząd Dzielnicy Włochy

zapraszają na Koncert Papieski „Mu-sica italiana sacre e profana” 14 paź-dziernika o godz. 12.30 w kościele św. Franciszka z Asyżu przy ul. Hyn-ka 4. Wystąpią soliści Warszawskiej Opery Kameralnej „Kwartet Prima Vista”. Wstęp wolny.

Szkoła za szkołęZnika budynek starej szkoły

ceramicznej przy ul. Połczyńskiej. Za to powstanie nowa szkoła - w miejscu, gdzie brakuje miejsc. We wrześniu 2014 r. powita uczniów nowa szkoła przy ul. Zachodzą-cego Słońca (róg ul. Żołnierzy Wyklętych, w pobliżu lotniska). Placówka będzie mogła pomieścić ok. 1000 uczniów. Budynek będzie nowoczesny i energooszczędny z osobnymi wejściami dla młodszych i starszych dzieci. Świetlice i specjal-ne sale dla najmłodszych uczniów w razie potrzeby będzie można przeznaczyć dla przedszkolaków.

Gry rozwijają Towarzystwo Miłośników Gier

Umysłowych 26 bm. obchodzi jubi-leusz dwudziestolecia działalności. Związane z Ochotą jest otwarte dla wszystkich chętnych, dla któ-rych gry są hobby, relaksem nie tylko umysłowym oraz okazją do interesujących spotkań ze starymi i nowymi znajomymi. W programie obchodów dwudziestolecia TMGU znalazła się m. in. konferencja popularno-naukowa „Homo ludens – gra jest starsza od kultury”.

W piśmie i w mowie…

…kultura na Bemowie - pod takim hasłem trwają dzielnico-we warsztaty dziennikarskie dla młodzieży szkolnej, które mają odsłonić kulisy zawodu dziennika-rza i pozwolą zdobyć pewne umie-jętności praktyczne. Przed nami jeszcze trzy sobotnie spotkania o godz. 10.00 w sali 423, na IV p. bemowskiego ratusza (ul. Powstań-ców Śląskich 70) - 27 X, 24 XI i 15 XII. Udział w warsztatach jest bezpłatny.

dokończenie na stronie 6

Wielka sława to żart…Z Witoldem Matulką, tenorem, gwiazdą scen operowych rozmawia Anna Tomasik

- Jak to się stało, że zosta-łeś właśnie śpiewakiem ope-rowym?

- Już od dziecka miałem zami-łowania muzyczne. Tę miłość do muzyki mam troszkę w genach. Babcia ze strony taty śpiewała, nawet nagrywała piosenki dla radia. Tato jest również bardzo umuzykalniony i utalentowa-ny, aczkolwiek samouk. Gra na instrumentach, pięknie śpiewa i do dzisiaj jak się spotykamy to razem śpiewamy. Ukończyłem szkołę muzyczną w klasie skrzy-piec, gram też na fortepianie. Śpiewać uczyłem się w Studiu Piosenki w Opolu u znanej dzi-siaj prof. Elżbiety Zapendow-

skiej. Początkowo myślałem o muzyce popularnej, chciałem być po prostu piosenkarzem. Moją ówczesną miłością były Ania German oraz Halina Frąc-kowiak. W szkole średniej pod-jąłem decyzję o zdawaniu do Akademii Muzycznej we Wro-cławiu na wydział wokalno-ak-torski. Chciałem pojąć kunszt śpiewania i nauczyć się techniki śpiewania, warsztatu, bo to są podstawy, by móc potem jak

najdłużej operować głosem. Kończąc studia byłem już tak zafascynowany muzyką klasycz-ną, operową, że przestała nagle istnieć chęć powrotu do muzyki rozrywkowej.

- Był rok 1994. Bogusław Kaczyński został właśnie dy-rektorem Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie, a ty, świeżo upieczony absolwent Akademii Muzycznej, otrzy-małeś angaż w tym teatrze.

Łut szczęścia to sprawił czy przypadek?

- Na przesłuchania do teatru „Roma” pojechałem zupełnie nieprzygotowany. Pamiętam, że zaprezentowałem wtedy arię z „Krainy uśmiechu”. Pan Bogu-sław poprosił mnie o zaśpiewa-nie arii operowej, której nawet nie wiem dlaczego, ale nie mia-łem na tę okoliczność przygoto-wanej.

dokończenie na stronie 2

Obowiązkiem gminy, wynika-jącym z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzen-nym, jest powiadamianie oby-wateli o:

1. podjęciu uchwały, przez Radę m.st. Warszawy, o wszczę-ciu sporządzania miejscowego planu zagospodarowania prze-strzennego lub studium kierun-ków i uwarunkowań zagospoda-rowania przestrzennego;

2. wydaniu zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o wszczę-ciu postępowania w sprawie sporządzenia planu lub studium i składania wniosków do planu lub studium;

3. wydania zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o rozpa-trzeniu wniosków;

4. wydania zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o wyłoże-niu projektu planu lub studium i

składaniu uwag; 5. ogłoszenia debaty publicz-

nej w sprawie projektu planu lub studium;

6. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o sposobie rozpa-trzenia uwag;

7. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o przyjęciu projektu planu po rozpatrzeniu uwag;

dokończenie na stronie 3

Władza czynem powinna potwierdzać podmiotowość obywateli

Obowiązki niespełnione

Szrotówek na celowniku

Żółknące, poskręcane liście kasztanowca, które drzewo traci nazbyt wcześnie, to wynik ataku szkodnika znanego jako szrotó-wek kasztanowcowiaczek. Nazwa trudna do wymówienia, jak walka z tym motylem. Walka jest chy-ba nawet trudniejsza. Wymaga powtarzania i to… „chóralnego”, zwłaszcza gdy kasztanowce two-rzą aleję, skupisko, lub rosną na działkach różnych właścicieli.

Jaki jest sposób na szrotów-ka kasztanowcowiaczka? Regu-larne pozbywanie się opadłych liści. Działając systematycznie i wspólnie możemy uratować piękne drzewa, które upodobał sobie kasztanowcowiaczek. Nie wystarczy starannie wygrabić opadłe, porażone liście. Trzeba je usuwać z terenu aktywności motyla, żeby nie przenosił się w nowe miejsca. Jeśli czynności porządkowe powtarza się sta-rannie, to są dobre rokowania pozbycia się szkodnika - przeko-nują specjaliści. Trzeba chcieć. W usuwaniu liści kasztanowca zarządcy wspólnot i spółdziel-ni mieszkaniowych, ogrodów działkowych, właściciele posesji, kierownicy różnych placówek, na których terenie rosną chore kasztany, mogą liczyć na pomoc publiczną. Z terenów placówek oświatowych i opiekuńczych liście kasztanowców zebrane w pryzmy lub zapakowane do worków foliowych mogą być ode-brane przez Zarząd Oczyszczania Miasta po uprzednim uzgodnie-niu z operatorem bezpłatnej info-linii CZYSTOŚĆ: 0 800 800 117. Zgłoszenia dotyczące wywozu chorych liści kasztanowców będą przyjmowane przez ZOM tylko do dnia 20 listopada br. Aby usprawnić akcję w mieście, za-interesowane instytucje mogą zamawiać wywóz chorych liści kasztanowca tylko jeden raz, a zebrane w pryzmy liście mogą pochodzić wyłącznie z terenu zgłaszającej potrzebę placówki.

* * *Akcja pod kryptonimem „liść

polecony” jest potrzebna. Reguły określone. Ale wydaje się, że jej skuteczności grożą podobne sła-bości „społeczne” jak skuteczne-mu wdrożeniu np. świadomego sortowania śmieci czy bezpiecz-nej utylizacji elektrosprzętu.

mb

Ochocki Zieleniak cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Uchwyciliśmy kilka kadrów na pamiątkę, bo wkrótce wszystko tu się zmieni.Patrz str. 7

Page 2: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl2

dokończenie ze strony 1Przeprosiłem i powiedziałem,

że mogę zaśpiewać „O sole mio”, na co zgodziły się pozostałe oso-by zasiadające w jury. Do domu wróciłem z nastawieniem, że nic z tego nie wyszło. Aż tu nagle pewnego dnia dostaję telegram z „Romy”, że… zostałem przyjęty! Szok i radość nieprawdopodob-na!

W przesłuchaniach podobno wzięło udział ponad 300 osób, a przeszły tylko dwie, ja oraz Małgorzata Długosz. Dla mnie Bogusław Kaczyński to żyjąca legenda, wielka postać kultury i przede wszystkim wielki znawca muzyki. To było niezwykłe wyróż-nienie i wielkie szczęście, że swoją pierwszą pracę dostałem w jego teatrze i jednocześnie wielkie wyzwanie. Ta niezwykła współ-praca z Panem Bogusławem trwa do dzisiaj. Jestem przez niego zapraszany na największe kon-certy, festiwale – między innymi na Europejski Festiwal im. Jana Kiepury - przystanki po Polsce i nie tylko. Później otrzymałem też angaż do Kameralnej Opery Warszawskiej, w której przez kilka lat byłem solistą.

- Jako jeden z nielicznych artystów w Polsce śpiewasz włoską techniką belcanto. To jest dar natury czy też uczy-łeś się śpiewu tą techniką?

- Belcanto to jest określenie z języka włoskiego, które oznacza piękny śpiew. Technika wokalna belcanto narodziła się we Wło-szech w okresie baroku w śro-dowisku szkoły neapolitańskiej. Jej istota opiera się na pięknie ludzkiego głosu oraz wirtuozerii wokalnej. Technika ta jest opar-ta na pewnego rodzaju legato-waniach, miękkości i krągłości śpiewania, dźwięki są miękkie i delikatne, płynące. Moim pierw-szym nauczycielem śpiewania

tą techniką był prof. Kazimierz Merlak z Akademii Muzycznej we Wrocławiu. To on nauczył mnie, czym jest belcanto i śpiewanie szkołą włoską.

- Piszą o tobie: gwiazda operetki, ulubieniec publicz-ności, amant scen operowych. Oklaskują cię na festiwalach krajowych i zagranicznych.

Czy wielka sława to rzeczywi-ście żart, jak śpiewasz w arii Sandora z operetki „Baron cygański” Johanna Straussa?

- Tak. Wielka sława to żart, ponieważ cała nasza kariera, podobnie jak całe nasze życie, to sinusoida. Raz przeżywamy uniesienia i radość, a za chwilę smutek i przygnębienie. Karie-ra jak i życie to wzloty i upadki. W moim zawodzie również nie obeszło się bez gorszych chwil, po których następowały te lep-sze, piękniejsze.

- Jesteś laureatem wielu prestiżowych nagród i wyróż-nień. Którą z nich uważasz za najważniejszą w swojej do-

tychczasowej karierze?- Brawa publiczności! Mam

wspaniałe nagrody od Związku Artystów Scen Polskich, do któ-rego należę, nagrody ministra kultury i takie specjalne wyróż-nienie, statuetka dla wybitnego artysty, również z ZASP.

- W twoim różnorodnym repertuarze znajduje się wie-

le utworów o kobietach, jak chociażby „Dziewczyny są jak kwiaty”… Jaką rolę w twoim życiu pełnią kobiety?

- Bardzo ważną, ponieważ ko-biety to druga połowa naszego życia. Kocham kobiety, więc dla nich śpiewam. Dla nich też piszą wspaniali kompozytorzy piosen-ki. Wspomnę tu między innymi przepiękną piosenkę „Ty jedna zostań ze mną”, której twórcą jest kompozytor Andrzej Seroczyński, z którym mam wielką przyjem-ność współpracować. Śpiewam - jak przystało na tenorów, po Janie Kiepurze, wielkim polskim tenorze, który to spopularyzował właściwie śpiewanie piosenek

poświęconych przede wszystkim kobietom - śpiewam oczywiście: „Brunetki, blondynki”, „Ninon, ach uśmiechnij się”…

- Wolisz brunetki czy blon-dynki?

- Kolor włosów jest bez znacze-nia. To musi być na pewno ten „błysk” w oku, który nas zauroczy podczas pierwszego spotkania,

pierwszej rozmowy. Jest fanta-styczna rozmowa i nagle czu-jesz, że to jest właśnie to „coś”, drgnienie serca, że to właśnie ta kobieta a nie inna.

- Czy jakaś kobieta zawład-nęła już twoim sercem?

- Nie gniewaj się, ale w sferze uczuć chciałbym zacho-wać trochę prywatności. Proszę o pozostały zestaw pytań (śmiech).

- Pochodzisz z Opolszczy-zny, studiowałeś we Wrocła-wiu, występowałeś w teatrach w Gdyni, Gliwicach i Łodzi. Jak to się stało, że na stałe wylądo-wałeś w stolicy?

- Urodziłem się w Piasecz-nie koło Warszawy. Mając

trzy lata wyjechałem razem z rodzicami do Głubczyc w woj. opolskim, gdzie się wy-chowałem. Ale moim wielkim marzeniem był zawsze powrót do Warszawy. Tak się złożyło, że po studiach pierwszą pracę otrzyma-łem właśnie tutaj, we wspomnia-nym wcześniej teatrze „Roma”.

- Koncertujesz w całej Pol-sce, bywasz w różnych miej-scach. Wszędzie witany jesteś z ogromnym aplauzem. Gdzie jest ta najfantastyczniejsza pu-bliczność?

- Bardzo trudne pytanie, bo publiczność jest zwykle albo bardzo rozgrzana, bo spoty-ka się ze swoim ulubieńcem, albo gorzej rozgrzana. Myślę, że taką największą rzeszę wier-nych fanów, sympatyków to mam w Warszawie. Wszystkie koncerty są zawsze wypełnione po brzegi i jestem przyjmowa-ny niezwykle gorąco właśnie w Warszawie. Tutaj mam taką rzeszę słuchaczy, która wszę-dzie jeździ ze mną, spotykamy się na różnych koncertach, or-ganizowanych w różnych miej-scach Warszawy.

- Dlaczego zamieszkałeś na Ochocie, a nie np. na Żoliborzu czy Mokotowie?

- To był czysty przypadek. Poszukiwałem małego mieszka-nia. Większość mieszkań, które oglądałem, miało po 24 m kw. i takie małe balkoniki. Na Ochocie znalazłem trzydziestoparometro-we mieszkanie z dwoma dużymi oknami i niezwykle uzielenionym podwórzem, które mnie wręcz urzekło. Mam sypialnię oraz po-kój z aneksem kuchennym.

- Masz bogate doświadcze-nie artystyczne i sporą wiedzę w dziedzinie operetki, zarówno z jej historii jak i znajomości artystów reprezentujących ten gatunek muzyczny. Nie myśla-

łeś, żeby tą wiedzą podzielić się z czytelnikami tygodnika „Południe” i zostać jednym z naszych autorów?

- Jeśli redaktor naczelny za-proponuje mi taką współpracę, to oczywiście z wielką przyjem-nością dołączę do grona auto-rów „Południa”! Chciałbym pisać o artystach, takich jak np. Jan Kiepura, który był bardzo mocno związany emocjonalnie z Warsza-wą, także o operetce i artystach, przedstawiać jakieś operetki… Pomysłów na publikacje by się trochę znalazło.

- Najbliższe plany artystyczne?- Powoli zapełnia się mój ka-

lendarz artystyczny na sezon 2012/2013. Wspomnę tylko o koncertach z Panem Bogu-sławem Kaczyńskim. Maestro zaprosił mnie na Europejski Fe-stiwal im. Jana Kiepury, który od tego sezonu jest organizowany w innej formule. Pan Bogusław organizuje festiwal w formie przystanków w różnych miastach Polski. Do grudnia tego roku wystąpię na przystankach Eu-ropejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury w Mielcu, Krakowie, Łodzi, Poznaniu. A 16 listopa-da zaśpiewam w warszawskiej Sali Kongresowej. Wszystkich bardzo gorąco zapraszam. W nowym roku 2013 odbędą się aż trzy przystanki w Rzeszowie. Z tego co mi wiadomo, lista miast z przystankami cały czas się po-większa.

- Czy chciałbyś coś przekazać naszym czytelnikom na zakoń-czenie tej rozmowy?

- Życzę wszystkim przede wszystkim zdrowia oraz chęci do działania i do spotykania się na koncertach z artystami i oczywi-ście ze mną.

- Dziękuję za przemiłą poga-wędkę.

Fot. Leonard Karpiłowski

Wielka sława to żart…

Co ma piernik do wiatraka, co mają łupki do nosorożców? – zapyta zapewne ten, kto zwróci uwagę na tytuł felietonu. Otóż wcale niemało. Wiązadłem są – jak to najczęściej bywa – insty-tucje ekonomiczne, które albo wspierają eksploatację złóż łup-ków i ochronę nosorożców przed kłusownikami, albo nie.

„Ludzie reagują na bodźce” – podkreślał po wielekroć dr William Easterly w swoich dwóch książ-kach rozliczeniowych z (jak ich nazywa) planistami z Banku Świa-towego i innych instytucji tzw. pomocowych. Dla klasycznego liberała to jest „oczywista oczywi-stość”, ale Easterly sam był takim planistą, opracowującym w pocie czoła i z pomocą tasiemców liczb „plany rozwojowe”. Aż wreszcie miał tego dość.

W sprawie łupków, od których zacznę, też jest tak, że o sukcesie decydują bodźce dla prywatnych uczestników gry rynkowej. Suk-ces Ameryki w tej sprawie jest tego najlepszym dowodem. Tam mamy inne prawo geologiczne, które daje właścicielom gruntów prawa własności nie tylko do zie-

mi i tego, co jest na powierzchni, ale i do tego, co pod ziemią. Dla-tego więc jest tam znacznie mniej protestów niż w Europie.

Właściciel jakichś gruntów może liczyć się z tym, że skoro szukają w sąsiedztwie łupków, to – jak znajdą – zaproponują wier-cenia i u niego. Będzie to obiet-nicą wcale niemałych dochodów. Royalties za prawo do wierceń, to względnie małe pieniądze, ale za eksploatację na skalę przemysło-wą – to już inna skala dochodów (w USA przekracza nawet 10% wartości wydobytego surowca).

A więc prawa własności pry-watnej wspierają rozwój. Bo jeśli dają słabe bodźce, to ludzie ła-twiej dadzą posłuch ekologom i innym panikarzom, że łupki szkodzą; przeciwwaga w postaci bodźców możliwych zysków z tej działalności produkcyjnej staje się słabsza. Ludzie reagują na bodźce (albo ich brak).

Dalej, Ameryka ma o wiele bar-dziej rozwiniętą kulturę przedsię-biorczości i związaną z tym skłon-ność do podejmowania ryzyka. W biznesie surowcowym znaczną część odkryć złóż realizują małe

i średnie firmy, tzw. dzikie koty (wild-cats). One biorą na siebie wiel-kie ryzyko i jeśli się powiedzie (a co któremuś się udaje!) dochodzą do wielkich pieniędzy. Skłonnych do ryzyka przedsiębiorców jest w Pol-sce dość sporo; gorzej z tymi, którzy współfinansują takie przedsięwzię-cia, też szukając wielkich zysków. U nas w Europie większość pienię-dzy w takich ventures dają państwa (w Polsce też). I dlatego, że mamy za dużo państwa, a za mało kapita-lizmu, idzie nam w Polsce z łupkami tak marnie.

Podobnie jest z ochroną dzi-kich zwierząt w Afryce. Tam też ludzie reagują na bodźce. Jeśli żyjące na swobodzie zwierzę-ta niszczą uprawy, to w braku jakichkolwiek bodźców pozy-tywnych działają antybodźce. I ludność wiejska nawet po cichu sprzyja kłusownikom. W kilku krajach południa Afryki udało się przed laty namówić rządy, by stworzyły bodźce dla miejscowej ludności. A więc dać im koncesje na produkcję pamiątek z rozma-itych safari i przywozić turystów do takich sklepów. Obiecać, że po śmierci słoni wieś w pobliżu ich te-

Łupki, nosorożce i kapitalizmrenów wędrówek otrzyma docho-dy ze sprzedaży ciosów; kość sło-niowa to bardzo cenny materiał rzeźbiarski. Albo prawo do docho-dów z okresowych operacji pozba-wiania nosorożców owych rogów (w odróżnieniu od słoniowych cio-sów, rogi nosorożców odrastają).

Jest wiele sposobów tworzenia bodźców dla ludności terenów nawiedzanych przez dziką zwie-rzynę. Jeśli się to robi, ludność wiejska chroni dzikie zwierzęta; jeśli nie, to nawet – jak napisa-łem – odwrotnie: sprzyja kłusow-nikom. I dlatego np. w Namibii liczba dzikich zwierząt pod ochro-ną rośnie, a np., w Kenii maleje. I nic się tu nie zmieni. Zachodni mrożkowscy postępowcy gotowi są „pomóc” biednym krajom, pod warunkiem, że będą chronić zwie-rzynę na ich antykapitalistyczną, etatystyczną modłę. Państwo-chwalstwo zabija nie tylko bodźce i inicjatywę; zabija też zwierzęta, o które ponoć tak się troszczy.

Jan Winiecki

W bemowskich gimnazjach i liceach odbyły się wybory do Młodzieżowej Rady Dzielni-cy. Uczniowie wybierali swoich przedstawicieli po raz drugi, roz-dzielając 20 mandatów wśród 46 kandydatów. W głosowaniu wzięło udział 1561 uczniów na 2065 uprawnionych. Frekwencji na poziomie 75,59 proc. mogą pozazdrościć dorosłe wybory.

Uczestnictwo w MRD to – jak się zakłada – lekcja wychowa-nia obywatelskiego dla wybie-rających i wybranych. Żyjemy w czasach, gdy postawy god-ne naśladowania, ale i te mniej chwalebne przejawiają coraz młodsi ludzie. Pomysł wybierania rad młodzieżowych, niekiedy ba-gatelizowany, w swym założeniu wychowawczym ma dawać do-rastającym obywatelom wpływ na decyzje podejmowane przez władze dzielnicy. Na tym forum uczniowie mogą zgłaszać inicja-tywy i pomysły, a także rozma-wiać i próbować rozwiązywać problemy. Reprezentacja radnych dzielnicowych uczestniczy także w posiedzeniach Młodzieżowej Rady m.st. Warszawy. Czy wy-

brańcy zasmakują w działalności dla dobra ogółu? Pierwsze spo-tkanie nowo wybranej rady odby-ło się 9 bm. po lekcjach.

Na razie przesyłamy gratulacje dla Cezarego Bakuły, Jakuba Bie-leckiego, Roberta Browarka, Julii Budziłło, Rafała Chrzana, Patrycji Czerskiej, Andrzeja Janoty-Bzow-skiego, Tomasza Konopińskiego, Dagmary Kosińskiej, Kacpra Lipki, Piotra Łukasiaka, Darii Niedbały, Wojciecha Olszewskiego, Klaudii Pręgowskiej, Klaudii Romańczuk, Weroniki Soji, Sebastiana Szelen-bauma, Jakuba Wójcika, Michała Zapały i Michała Zmyślonego.

bem

Rada młodszych

Szkoła na Bemowie

Dorbud S.A. z Kielc zaprojektu-je i wybuduje szkołę podstawową przy ul. Zachodzącego Słońca 25. Obiekt będzie gotowy na przyjęcie uczniów we wrześniu 2014 r. Po-mieści ok. 1000 uczniów. Inwesty-cja będzie kosztowała 34,7 mln zł.

Page 3: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 3

Wraz z początkiem paździer-nika zakończyły się definitywnie wakacje 2012 i studenci powró-cili na uczelnie. Tysiące żaków rozpoczęło nowy rok akademicki w warszawskich szkołach wyższych.

Szczególnie ważnym punktem na akademickiej mapie naszego miasta jest Warszawski Uniwer-sytet Medyczny, będący najwięk-szą i jedną z najstarszych uczelni medycznych w Polsce, którego tradycje sięgają 1809 r. Kształci się tam prawie 9 tysięcy przy-szłych medyków. Uroczysta in-auguracja na WUM-ie odbyła się 5 października. Rok akademicki 2012/2013 otworzył rektor, prof. Marek Krawczyk, przy dźwiękach „Gaudeamus igitur” w wykonaniu chóru akademickiego. Obecni byli rektorzy warszawskich uczel-ni, hierarchowie kościoła katolic-kiego oraz prawosławnego i wie-le znakomitych postaci ze świata medycyny. Gościem specjalnym był prof. Jerzy Buzek, który wy-głosił wykład inauguracyjny, poruszając problemy dzisiejszej Europy i sposoby jej „wylecze-nia”. Zaznaczył, że to zadanie należy już do pokolenia obecnych studentów, którzy, wchodząc w dorosłe życie, będą decydować o Polsce i Europie.

Na uroczystości powitano najmłodszych studentów, którzy dopiero rozpoczynają swoją przy-godę z medycyną. Wybrali oni

trudną drogę, ale jak powiedziała Sylwia Frączkiewicz, studentka I roku medycyny: „Trudno wy-obrazić sobie zawód dający wię-cej satysfakcji i radości i mimo że osiągnięcie celu wymaga żmud-nej i trudnej pracy warto podjąć

to wyzwanie”. Przejście do nowej, akademickiej rzeczywistości nie jest łatwe, jednak osoby czujące powołanie i misję zapowiadają nową, lepszą przyszłość dla pol-skiej medycyny. „Początki są dla mnie trudne. Zupełnie nowe re-alia i tryb nauki, jednak nie wy-

obrażam sobie siebie w żadnym innym zawodzie. A co dla mnie ważne, celem medycyny jest przynoszenie ulgi w cierpieniu i chorobie” to słowa Katarzyny Jabłońskiej, studentki ze Stalowej Woli, która jak wiele osób przyje-

chała do Warszawy, aby medy-cynę móc studiować właśnie na WUM-ie.

Spotykają się tutaj ludzie z różnych stron Polski, ale także obcokrajowcy, co nie stanowi żadnej bariery, ponieważ jedno-czy wspólny cel. Dowodem na to

była wypowiedź Marka Dorożyń-skiego, który podkreślił: „Podoba mi się atmosfera i ludzie, których spotkałem na tych studiach”. Na-leży również zaznaczyć, że War-szawa jest pozytywnie oceniana jako „miasto dla studenta”, które

daje wiele możliwości rozwoju, ale także rozrywki. Na rozpoczy-nający się rok akademicki życzy-my studentom WUM-u wytrwało-ści, systematyczności i zaliczonej anatomii, która jest zmorą na pierwszym roku.

Tomasz Głażewski

Gaudeamus

dokończenie ze strony 18. terminie rozpatrzenia przez

właściwą komisję i radę dzielnicy a następnie komisję i Radę War-szawy.

9. podjęciu uchwały przez Radę m.st. Warszawy o uchwale-niu planu lub studium.

Miasto Stołeczne Warszawa wy-dało niedawno kolorowy informa-tor „Jak powstaje miejscowy plan zagospodarowania przestrzenne-go w Warszawie”. Egzemplarze tego informatora zostały wrzu-cone do płatnej aglomeracyjnej wkładki „Gazety Wyborczej”. Bezpłatnie można go uzyskać w dzielnicowych wydziałach ob-sługi mieszkańców. Niestety część wiadomości w nim zawartych za-wiera zdania nieprawdziwe. M.in. dlatego, że Prezydent Warszawy nie umieszcza w prasie lokalnej obwieszczeń związanych z pro-cedowaniem miejscowych (lokal-nych) planów zagospodarowania przestrzennego. Przykładowo nie są ogłaszane zarządzenia Prezy-denta Warszawy o sposobie roz-patrzenia uwag do planu.

Wymienione ogłoszenia do-tyczące dzielnic mogłyby się ukazywać w tych tytułach prasy lokalnej, które wychodzącej na obszarze tychże dzielnic. Mogły-by. Ale niestety tak nie jest.

Przy okazji zwracam uwagę na definicję prasy lokalnej. Najpierw czego nie zaliczamy do prasy lo-kalnej. Na jednym z portali znala-złem informację, iż dziennik „Me-tro” wraz z dzisiaj już nieistniejącą jego polską mutacją „Metropol” jest gazetą lokalną. Mutacje tej gazety ukazują się w kilkudziesię-ciu największych aglomeracjach świata. Trudno uznać wydanie kra-jowe za wydanie lokalne. W Polsce ukazuje się bezpłatny dziennik „Metro” innego wydawcy, a jego treści czasem odnoszą się do spraw ogólnowarszawskich. Co do

zasady polityczne dzienniki ogól-nokrajowe nie podejmują proble-matyki lokalnej. Ich regionalne czy aglomeracyjne wkładki (grzbiety) w znikomym stopniu ukazują spra-wy lokalne; w zasadzie ogranicza-ją się do markowania. Prasa lokal-na to ta, dla której podstawowym podmiotem jest obywatel konkret-nej lokalnej wspólnoty samorzą-dowej. Warszawa jest gminą, ale nie jest lokalną wspólnotą samo-rządową. Nawet bez okolicznych gmin Warszawa jest aglomeracją. Administracyjnie nasze miasto podzielone jest na 18 dzielnic. Można je uznać za samorządowe wspólnoty lokalne. Wydawcy pra-sy lokalnej adresują treści swoich gazet zazwyczaj do obszaru kilku dzielnic, aby nie utracić swego lo-kalnego charakteru.

Warszawska prasa lokalna ma charakter obywatelski, dysponuje największymi nakładami w mie-ście i jest rozdawana bezpłatnie w największej sieci dystrybucyjnej, a zatem jest najbardziej dostępna i przystępna dla obywateli po-szczególnych dzielnic. Tytuły te są też najbardziej poczytne i spełnia-ją definicje prasy obywatelskiej. Toteż publikowanie wspomnia-nych ogłoszeń w prasie lokalnej jest wskazane nie tylko z powo-dów formalnych, a więc z obo-wiązku który spoczywa na gminie. Przede wszystkim publikowanie ogłoszeń wynikających z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przyczyni się do podniesienia poziomu jawności procesu decyzyjnego, a co za tym idzie, obniży prawdopodobień-stwo możliwości zachowań korup-cyjnych. Przejrzystość procedur podniesie poziom zaufania oby-wateli do władzy samorządowej, jednocześnie zmniejszy poziom niepokojów społecznych i podej-rzeń o niejasne intencje.

Andrzej Rogiński

Obowiązki niespełnione

Proces planowania przestrzen-nego w naszym systemie praw-nym jest uregulowany w miarę demokratycznie. Jest jednak czę-sto wykonywany z naruszeniem zasad demokracji, przepisów ustawowych i Konstytucji oraz wbrew zdrowemu rozsądkowi, a nawet w sposób społecznie szkodliwy, w tym dla uchwalają-cego plan.

Udział obywateli w tym pro-cesie jest często ograniczany przez gminy. Ograniczony do-stęp do informacji w przedmio-cie planowania przestrzennego oraz ograniczana możliwość udziału w procedurze plani-stycznej ograniczają w sposób szczególny prawa obywateli.

Zacznę do tego, że wszelkie informacje o procedurach uchwa-lania prawa lokalnego, którym jest plan zagospodarowania prze-strzennego, najczęściej nie ukazu-

ją się w gazetach lokalnych tylko ogólnopolskich, gdzie trudno je znaleźć. Brak jest też obwieszczeń o tym fakcie na terenie objętym taką procedurą, choć wymaga tego ustawa.

Po drugie szereg informacji związanych z uchwalaniem miej-scowych planów w ogóle nie jest obwieszczanych w sposób powszechnie dostępny. Niektóre z nich ukazują się jedynie na stro-nie internetowej gminy, a prze-cież nie wszyscy mają dostęp do tej strony.

Budzi moje zastrzeżenia zwłaszcza brak dostępu do osta-tecznego projektu planu po wprowadzeniu do niego uwag zgłoszonych przez obywateli, a rozpatrzonych przez prezyden-ta. Nad projektem planu i uwa-gami odrzuconymi przez prezy-denta czy burmistrza obradują komisje i rada gminy/miasta. Pro-

jekty te najczęściej są ujawniane obywatelom w ostatniej chwili tj. w momencie ogłaszania ter-minu posiedzenia rady na temat zatwierdzenia planu, co następu-je standardowo 7 dni przed sesją rady. Plan ten najczęściej nie jest powszechnie dostępny dla oby-

wateli nawet w Internecie przed posiedzeniem komisji rady, któ-re rozpatrują uwagi odrzucone przez prezydenta. Nie wisi też na żadnej tablicy ogłoszeń gminy. Obywatele więc muszą wystę-

pować o te materiały w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej, co trwa od 7 do 14 dni. Zatem obywatel uzyskuje informację gdy jest już po posie-dzeniu komisji lub sesji rady albo tuż przed. Nie ma więc możliwo-ści przygotowania się do obrad

i zabrania głosu w swojej sprawie.

Powyższe prak-tyki wynikają ze złej pracy sekre-tarzy gmin oraz przewodniczących rad gmin i dzielnic w przypadku War-szawy. To te osoby bowiem odpowia-dają za ogłoszenia, obwieszczenia oraz organizację pracy stosownych rad, jak również za dostęp-ność publicznych dokumentów.

Takie złe prakty-ki mogą być pod-stawą do skarżenia planów i stwierdza-nia ich nieważności z powodów uchy-bień w procedurze ich sporządzania z uwagi na narusze-nie uprawnień oby-wateli. Kierowanie

uwag w tym zakresie do Biura Architektury jest nieuprawnione.

Powszechnie jest też naruszana procedura rozpatrywania uwag zgłoszonych do planu przez oby-wateli, a odrzuconych przez spo-

rządzającego plan prezydenta czy burmistrza gminy.

Ustawa nakazuje rozpatrywa-nie każdej uwagi w odrębnym głosowaniu, a powszechnie jest to czynione hurtem albo wcale. Najczęściej głosuje się cały plan łącznie z odrzuconymi przez pre-zydenta uwagami. Czasem tylko głosowany jest przez radę wnio-sek o przyjęcie uwagi obywatela, ale tylko wtedy, gdy taki postu-lat wniesie radny lub komisja na prośbę składającego uwagę. To kolejne nieprawidłowości mo-gące być podstawą stwierdze-nia przez sąd nieważności planu z uwagi na naruszenie zasad de-mokratycznego państwa prawa. To jest wina złego prowadzenia obrad przez przewodniczących komisji i rad. Kolejną nieprawi-dłowością jest zgłaszanie ustnych poprawek do planu i na tej pod-stawie głosowanie całego planu bez jednolitego tekstu. To kolej-ny asumpt do uchylania planu z uwagi na naruszenie procedur.

Martwi mnie też powszech-ne naruszanie przez gminy władztwa planistycznego. W planowaniu tym gminy czę-sto nie zwracają uwagi na stan własności gruntów i sposób ich użytkowania. Gminy mogą zmieniać planem warunki zago-spodarowania i sposobu użyt-kowania terenu, ale winny to czynić z umiarem, tj. w zakresie uzasadnionym z punktu widze-nia społeczno-gospodarczego. Plany miejscowe ale i studium uwarunkowań i kierunków za-

gospodarowania przestrzenne-go winny brać pod uwagę stan prawny gruntów oraz dotychcza-sowe przeznaczenie, zagospo-darowanie i uzbrojenie terenu, który można zmieniać z istotnie społecznego powodu.

Jest zgodne z prawem ustale-nie na terenach prywatnych ce-lów publicznych, ale nie jest ce-lem publicznymi ustalanie zieleni lub nowych dróg wewnętrznych na terenach prywatnych, bo to nie są cele publiczne.

Nie jest też zgodne z prawem ustalanie w planie innych funkcji niż publiczne, jeśli są one sprzecz-ne z warunkami użytkowania wie-czystego, zwłaszcza co do funkcji.

Wydaje się, że nie jest nato-miast niezgodna z prawem zmia-na np. zabudowy jednorodzinnej na wielorodzinną lub usługową czy odwrotnie, ale by uniknąć na-ruszania interesu prawnego oraz płacenia odszkodowań bądź aby je zmniejszyć należy pamiętać o przepisach przejściowych, które by umożliwiały realne kontynu-owanie dotychczasowego sposo-bu użytkowania budynków przez dopuszczenie możliwości realiza-cji przy nich prac budowlanych, które by pozwalały na utrzyma-nie, a nawet poprawienie ich sta-nu technicznego np. w zakresie termomodernizacji czy dostoso-waniu do przepisów ppoż. albo umożliwienie dostępu dla osób niepełnosprawnych, nawet jeśli obecny sposób użytkowania jest niezgodny z planem.

dokończenie na stronie 6

Aby panował ład w przestrzeni konieczny jest ład procedur

Proces planowania przestrzennego

Władza czynem powinna potwierdzać podmiotowość obywateli

Page 4: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl4

Zespół dyplomowanych fizjo-terapeutów i lekarzy pracujących w firmie Fizjo Med Poland istnie-jącej od 1997 r. udowodnił, że po-prawa rezerwy ruchowej w stawie objętym chorobą zwyrodnienio-wą oraz przywrócenie prawidło-wego napięcia otaczających staw tkanek miękkich powoduje znacz-ną poprawę funkcji oraz redukcję dolegliwości pacjenta. To zmienia dotychczasowe spojrzenie na re-habilitację kręgosłupa i stawów.

Pracowaliśmy nad doborem od-powiednich technik manualnych uznanych w świecie medycznym od kilku lat. W tym okresie pomogliśmy kilku tysiącom ludzi! Dziś wiemy, że wyniki naszych obserwacji oraz do-świadczenie, które posiadamy umoż-liwia nam skuteczne leczenie wielu dysfunkcji narządu. To przełom w rehabilitacji twierdzi Krzysztof Na-rosz szef zespołu terapeutycznego. Techniki, które wybraliśmy do naszej pracy są bardzo subtelne, a co za tym idzie nie powodują powikłań czyli pogorszenia stanu pacjenta. Jednym słowem może być tylko le-piej! Po pierwszej konsultacji wiemy czy jesteśmy w stanie Ci pomóc.

Lekarze, którzy obserwują wy-niki naszej pracy, są zdumieni. Mając dotąd do dyspozycji tylko fizykoterapię zdają sobie sprawę z ograniczeń. Dziś inaczej patrzą

na możliwości rehabilitacji ortope-dycznej.

Najlepsze efekty uzyskujemy w rehabilitacji: stanów zwyrodnie-niowych stawów, dyskopatii, bólu kolan, bólu biodra, bólu głowy, ner-wobólach, rwy kulszowej, zespołu bolesnego barku, łokcia tenisisty i golfisty, zespole cieśni nadgarstka.

A oto kilka opinii naszych pa-cjentów:

Paweł, 51 l.: Jestem neu-rochirurgiem od lat cierpiałem z powodu bólu kręgosłupa, jednak decyzję o operacji odwlekałem. Moi koledzy dali mi wizytówkę Pana Na-rosza i zdecydowałem się na rehabili-tację. Nie zdawałem sobie dotąd spra-wy, że jest możliwe usuniecie moich problemów bez operacji. Polecam.

Maria, 69 l.: Moje kolano nie pozwalało mi wyjść z domu ,ból był tak duży. Córka woziła mnie na rehabilitację do Fizjo Medu i dziś już pierwszy raz od roku sama po-szłam do sklepu! Bardzo Wam dziękuję.

Kazimiera, 72 l.: Od lat leczy-łam swój chory bark nie spalam w nocy ze względu na ból, w dzień nie mogłam ruszyć ręką. Po konsultacji nabrałam nadziei

dziś śpię w nocy spokojnie i nadal pracujemy nad ruchomością. Bar-do się cieszę wspaniali terapeuci. Jestem szczęśliwa, że trafiłam na takich ludzi.

W opini pacjentów najskutecz-niejsi terapeuci w Warszawie.

W dniach od 11 do 24 paź-dziernika prowadzimy konsultacje pacjentów. Liczba miejsc ograni-czona. Obowiązuje telefoniczna rejestracja wizyt!

Przełom w leczeniu stawów i kręgosłupa!Bemowo, ul. Tkaczy 13

ul. Tkaczy 13 (Bemowo Jelonki), tel. 22 666 05 77

www.terapia-manualna.com

Krzysztof NaroszGabinet terapii narządu ruchuul. Tkaczy 13

(Bemowo - Jelonki)22 666-05-77

we cuda.” – mówi Izabela Mar-czyk, dyplomowany audioprotetyk z firmy Fonikon, która specjalizuje się w niesieniu pomocy osobom niedosłyszącym.

Aparat słuchowy może przynieść wielką, pozytywną i natychmiastową różnicę. Bardzo ważnym czynnikiem jest indywi-dualne zaangażowanie pacjenta w proces noszenia aparatu. Im więcej informacji może on do-starczyć o swoich odczuciach i potrzebach, tym lepsze będą rezultaty.

ne urządzenia, potrafiące dosto-sować się do ubytku pacjenta. Wy-bór konkretnego modelu aparatu w znacznej mierze zależy od ro-dzaju ubytku słuchu, ale także od osobistych preferencji pacjenta i jego trybu życia. W każdym

przypadku specjalista audiopro-tetyk zaproponuje najlepsze roz-wiązanie i pomoże dokonać naj-lepszego wyboru.

„W ostatnich latach obserwu-jemy zwiększone zainteresowanie pacjentów naszymi usługami. Noszenie nowoczesnego, miniatu-rowego aparatu słuchowego nie jest już krępujące jak 10 czy 20 lat temu, a jako najczęstsze przyczyny dyskomfortu pacjenci wskazują trudności w komunikowaniu się z rodziną i znajomymi. Nowoczesne technologie nie ominęły aparatów słuchowych, które wyposażone są w bardzo szybkie procesory potra-fiące czynić z dźwiękiem prawdzi-

dokończenie ze strony 1Trudno jest zdefiniować ta-

kie pojęcie jak „normalne sły-szenie”. Istnieje znaczna różnica między zdolnością słyszenia u noworodka i nastolatka. Tak samo jak występują różnice

u ludzi dwudziesto-, czterdzie-sto i sześćdziesięcioletnich. Jak wiele innych rzeczy słuch zmie-nia się na przestrzeni życia, ale zmiany zazwyczaj występują tak wolno, że na początku wca-le ich nie zauważamy. Dopiero, gdy słuch zaczyna wpływać na nasz sposób porozumiewania się z innymi osobami, zaczynamy się zastanawiać, co się dzieje.

Skutecznym rozwiązaniem otwierającym drzwi do świata dźwięków, które wydawały się bezpowrotnie utracone, może okazać się aparat słuchowy. Współczesne aparaty to bardzo zaawansowane i zminiaturyzowa-

Zadbaj o swój słuch

Firma Fonikon zaprasza wszystkie zainteresowane osoby na bezpłatne badanie słuchu oraz konsultację au-dioprotetyczną. Osobom nie-pełnosprawnym proponujemy wizyty domowe. Z uwagi na duże zainteresowanie naszymi usługami prosimy o telefonicz-ne umawianie wizyt.

Zapraszamy do naszych gabinetów:

ul. Ciołka 11 (przychodnia specjalistyczna),

tel. 22 392 75 38

ul. Kartezjusza 2 (przychodnia specjalistyczna),

tel. 22 392 75 09

Przychodnia Specjalistyczna ul. Szczęśliwicka 36, gab. 141

tel. 392-75-39

Posiadamy sieć 12 gabinetów na terenie całej Warszawy.

Zapytaj o najbliższy gabinet: 22 392 76 19.

Psy, a zwłaszcza ich biologicz-ne ślady, bywają utrapieniem, szczególnie dla osób, które nie odczuwają potrzeby posiadania czworonożnego przyjaciela. Pew-nie i miłośnicy psów… obsobaczą takich, którzy nie posprzątali po sobie. Wystarczy, że źle trafią, nie patrząc pod nogi. To pierwsze skojarzenie, a po nim cała lista spraw ważniejszych niż budowa w dzielnicy… psiego parku. Wiado-mość o pomyśle takiej inwestycji dzielnicowej nie wywołała jednak na Ochocie otwartego buntu i de-monstracji oponentów. Na razie trwają konsultacje.

- Gdyby powstało takie miej-sce, właściciele psów, ci nie poczuwający się do obowiązku sprzątania po swoim ulubieńcu w miejscach publicznych, może by też czegoś się nauczyli – opty-mistycznie wyrażają się ludzie spacerujący bez psów w okoli-cach parku Szczęśliwickiego. To jedno z miejsc, gdzie czworonogi mogą się wyhasać, gdy właściciel zignoruje nakaz trzymania psa na smyczy.

- A gdzie miałby powstać taki teren? W parku Malickiego? Na-prawdę? – pytają ci mniej zorien-towani.

Projektowany wybieg dla psów, wyposażony w spe-cjalne urządzenia do zabawy i układania, rzeczywiście miał-by powstać w tym ochockim parku. Informację potwierdza Aleksandra Żurawska z Urzędu Dzielnicy Ochota i przypomina, że w tej sprawie jeszcze przed wakacjami odbyły się pierwsze konsultacje z mieszkańcami.

Uczestniczyli w nich przedsta-wiciele warszawskiego oddziału Polskiego Związku Kynologicz-nego i stołecznego Biura Ochro-ny Środowiska. Kolejne konsul-tacje w tym miesiącu, a pytania

kierowane są do mieszkańców domów najbliżej parku. Liczy się każdy głos.

Z prośbą o utworzenie wybie-gu dla psów w parku Malickiego wystąpiła jakiś czas temu grupa mieszkańców. Aby poznać opinię większej liczby mieszkańców, nie tylko w psiej sprawie, potrzebne są - zgodnie z prawem - konsulta-

cje. Ta forma dyskusji i rozeznania opinii społecznej na temat utwo-rzenia, lokalizacji oraz wyposa-żenia ewentualnego wybiegu pozwala zawczasu zebrać ewen-tualne obiekcje ludzi, którzy nie

uznają przedsięwzięcia za priory-tet lokalny. Jeśli nie ma totalnej krytyki, negacji, zawsze można szukać kompromisu.

Proponowany wybieg mógł-by mieć powierzchnię od 600 do 1200 m kw. Byłby podzielo-ny na trzy strefy: A, B, C, każda przeznaczona dla psów w innym wieku. Wyposażenie wybiegu to

np. tunel, równoważnie, huśtaw-ki, kółka do skakania, płotki, labi-rynt, tyczki do slalomu – prawdzi-wy psi ośrodek sportu i rekreacji, park kultury i wypoczynku. Na pewno byłby jeszcze hydrant

z poidełkiem i co najważniejsze psie WC. Być może właśnie to miejsce byłoby najbardziej wy-chowawcze dla… dwunożnego „zakończenia” smyczy. Ale żeby tak się stało, potrzebna jest cią-gle praca organiczna na tym

polu. Istniejące w mieście psie wybiegi to wydzielone niewiel-kie, ogrodzone siatką trawniki, z koszem na śmieci i ławką dla ludzi. Można przebywać tam bez smyczy i byłoby wiele powodów do radosnego szczekania, gdyby nie odchody.

Prawdziwy park dla psów w Warszawie, jak dotąd pozo-stawał w sferze marzeń ludzi, którzy widzieli takie miejsca na świecie i nie uznali tego za skrajne dziwactwo. Przymiarki do zorganizowania parku trwały w Śródmieściu, gdzie są psy, ale praktycznie brak miejsca na psie potrzeby i to nie tylko te codzien-

ne, fizjologiczne. Śródmiejskie „psie sny” skończyły się prze-budzeniem w niezmienionych warunkach. Przeważyły bowiem opinie negatywne, w najlepszym razie życzliwie obojętne. Dotąd w Warszawie udało się zorgani-zować sześć wybiegów dla psów, z czego aż trzy na Mokotowie, po jednym na Bielanach, Pradze Po-łudnie i w Białołęce. Ten ostatni jest najmniejszy – ma zaledwie 40 m kw. Dziesięć razy więk-sze psie pole jest na Bielanach w parku Herberta.

Czy Ochota pójdzie psom… na cztery łapy?

Tekst i fot.: Bartek Kwiecień

Konsultacje w sprawie merdających

Do 29. bm. trwa IX Ogólno-polski Festiwal Piosenki Retro im. Mieczysława Fogga. W najbliż-szym czasie będzie można odwie-dzić następujące imprezy:

13. października, godz. 17.00, Dom Spotkań z Historią (ul. Ka-rowa 20) - Spotkanie z Ireną San-tor; godz. 19.30, Teatr Kamieni-ca (al. Solidarności 93) - Tango Notturno, spektakl muzyczny oparty na biografii Poli Negri; 14 października, godz. 12.00, DSH – film „Manewry miłosne” i godz. 14.00 - film – „Co mój mąż robi w nocy”; godz. 18.00, Dom Sztuki (ul. Wiolinowa 14. - w Starym Kinie ze Stanisławem Janickim „Milion”; 16. paździer-

nika, godz. 17.00, Kawiarnia Retrospekcja, ul. Bednarska 28 - Retrowtorek czyli Spotkanie z piosenką retro i godz. 19.30, Teatr Kamienica - „Piękne panie i panowie”, widowisko kabare-towe; 17 października, godz. 15.00-20.00, Pub Bolek, Pole Mokotowskie, al. Niepodległości 211 - Prywatka w stylu retro (mu-zyka lat 20. 30.); 18 październi-ka, godz. 18.00, Teatr Kamieni-ca - Finał Konkursu Wokalnego z gościnnym występem zespołu Voice Band.

Więcej na stronie www.spotka-niazpiosenka.org i Festiwal Pio-senki Retro na facebooku.

Festiwal Retro

Page 5: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 5

www.IGLAKI.plTUJE - JAŁOWCE - CYPRYSIKI

KOLUMNOWE i PŁOŻĄCE

Szkółka Roślin Iglastychul. SYTA 54 Wilanów - Zawady

tel. 662-587-054 22 642-50-62Na hasło „ul. Syta 54” tuja Smaragd 1,6m w cenie 50 zł.

Zapraszamy codziennie w godz. 10.00 - 20.00

W ostatnim czasie opinię pu-bliczną rozgrzewała sprawa trud-nej sytuacji finansowej Centrum Zdrowia Dziecka, które zmaga się z rosnącym zadłużeniem. Ni-kogo nie trzeba przekonywać, że decyzja o ratowaniu tej placówki powinna być – i jest – bezdysku-syjna. Dyrektor Centrum przed-stawił plan naprawczy szpitala na najbliższe dwa lata, a NFZ przeka-zał placówce część kwot za zale-głe nadwykonania. Jest nadzieja, że starania i dobra wola zespołu zarządzającego szpitalem, jego pracowników, Ministerstwa Zdro-wia i NFZ-u doprowadzą do szyb-kiego zażegnania tej kryzysowej sytuacji.

Przy tej okazji warto wspo-mnieć w kilku słowach o planach finansowych placówek służby zdrowia na Mazowszu. Już od kilku lat władze województwa i Warszawy podnoszą, że środki przyznawane przez NFZ dla ma-zowieckich szpitali i przychodni są niewystarczające. W tym roku, dzięki zrozumieniu ze strony Mi-nisterstwa Zdrowia, mazowiecka służba zdrowia otrzymała wspar-cie około 500 mln zł z rezerwy ogólnej. Pozwoliło to zbilansować niezbędne potrzeby. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku zabieg trzeba będzie powtó-rzyć.

Według zatwierdzonego wła-śnie projektu planu finansowego NFZ na 2013 r. województwo mazowieckie jako jedyne w kra-ju otrzyma mniej środków niż przed rokiem, a przede wszyst-kim znacznie mniej niż wynoszą szacowane realne potrzeby.

Na tak trudną sytuację składa się kilka czynników. Pierwszy to – wynikający z ustawy – niekorzyst-ny dla Mazowsza algorytm po-działu środków z NFZ. Na skutek tego nasze województwo jest płat-nikiem kolejnego rodzaju podatku na rzecz innych regionów. Tylko w tym roku mazowiecki odział NFZ otrzymuje z centrali NFZ po-nad 1 mld 200 mln zł mniej niż suma składki zdrowotnej wpłaca-nej do Funduszu przez mieszkań-ców regionu. Jesteśmy w tej chwi-li jedynym województwem, które dopłaca do Funduszu wszystkich innych województw tak znacząca kwotę.

Bardzo istotnym elementem jest migracja pacjentów – ponad 800 mln zł to środki, które przy-pływają do Mazowsza w wyniku migracji z innych oddziałów. Co-raz więcej osób przyjeżdża do Warszawy i całego regionu, by tu skorzystać ze specjalistycz-nych świadczeń medycznych, zwłaszcza w szpitalach dzie-cięcych, które bardzo często są najlepszymi czy jedynymi w Polsce w danej specjalizacji. Opóźnienia w przekazywaniu pie-niędzy za wykonane świadczenia przez inne regionalne oddziały NFZ powodują, że oddział ma-zowiecki musi te świadczenia kre-dytować. Liczba migrujących pa-cjentów z roku na rok wzrasta, co świadczy o potencjale, możliwo-ściach i osiągnięciach placówek służby zdrowia na Mazowszu. Ale opóźnienia w regulowaniu kwot za leczenie pacjentów mogą za-grażać płynności finansowej po-szczególnych szpitali.

To wszystko skłania do re-fleksji, że algo-rytm podziału środków z NFZ dla Mazowsza powinien zo-stać uaktualniony. Jeżeli standar-dem staje się, że do zbilansowa-nia realnych potrzeb, konieczne jest użycie rezerwy, oznacza to, że środki z rezerw powinny zo-stać od razu w tym algorytmie uwzględnione.

Pos. Marcin Kierwiński

Od redaktoraSugeruję posłom, którzy uzy-

skali mandaty od wyborców w Warszawie, aby rozważyli moż-liwość innego sposobu zarządza-nia składkami na ubezpieczenie zdrowotne niż dzisiaj. Skoro pieniądz ma iść za pacjentem – a to podstawowa zasada, którą Państwo zapewniło obywatelom przy wprowadzaniu systemu kas chorych i stosownej odpłatno-ści na ochronę zdrowia każdego z nas - to prywatne pieniądze obywateli wpłacane jako składki na ubezpieczenie zdrowotne po-winny w stu procentach pozostać w województwie ich zamiesz-kania. Samorząd wojewódzki mógłby wyłaniać operatora Wo-jewódzkiego Funduszu Zdrowia – jako dysponenta środków ze składek zdrowotnych w postępo-waniu konkursowym.

Opublikujemy wypowiedzi po-słów warszawskich w tej sprawie. Podamy nazwiska posłów, którzy tematu nie podjęli.

Andrzej Rogiński

Finanse mazowieckiego NFZ

Długo oczekiwane, od przed-wiośnia. Cieszą wrażliwe oczy buj-ną, soczystą zielenią jeszcze przed lub tuż po Wielkanocy. Wystarczy jeden dzień, by rozwinęły się te najodważniejsze, niecierpliwe pąki. Inne, onieśmielone chłodem wieczorów, nocy i przymrozków nad ranem, namyślają się długo, jak postąpić tej wiosny. Bo prze-cież nawet późny kwiecień może sypnąć białym wspomnieniem zimy. Koją do snu przy lekkich

powiewach, spokojnego wiosen-nego wiatru. Wpadają w obłęd i szalone porywy majowych burz. Kiedy indziej zamierają leniwie i bezwolnie w środku gorących dni lata albo w przedwieczornej ciszy - bezszelestnie. Dają bezcenny cień i schronienie przed spiekotą nie do wytrzymania, w najgorętsze dni lipca. Trwają w swej dojrzałej urodzie, dopóki szczodry deszcz obmywa je z kurzu i poi korzenie drzew. Jeśli lato mija powoli i cza-sem nie ustępuje zmianie zapisa-nej w kalendarzu, wiszą sobie dłu-go, dostojnie nie robiąc sobie nic z jesieni, która sprowadza się do nas najpóźniej pod koniec września. Ale któregoś dnia nieuchronnie spada ten pierwszy. Potem drugi, trzeci, następne… i wreszcie sypią się niepoliczone żółknące kształ-ty… Liście.

Najpiękniej jest w sobotnie słoneczne przedpołudnie albo wczesnym popołudniem. No i w niedzielę. W parkowych alej-kach uwijają się miłośnicy jesien-nych bukietów. Trzeba wybierać starannie, by uformować strojnie, wzwyż i stromo lub trzymając się jakiejś innej zasady wypatrzonej może w czasie odległym, które-go wspomnienie powraca – teraz podczas beztroskiego spaceru - z zapomnianego dzieciństwa lub dawno kiedyś odwiedzane-go miejsca. Może nawet gdzieś na końcu świata? Gdzie nie ma takich pięknych wrześniowych i październikowych chwil jak u nas.

Dzieci szukają najpiękniejszych okazów – przedszkolaki, by skleić zwiewną suknię dla Pani Jesieni, a starsze, by odrobić do szkoły pracę z botaniki, cierpliwie susząc, prostując i układając na kolej-nych stronach trochę staroświec-kich zielników. A może raczej w… żółciennikach, czerwiennikach. A dlaczegóż by nie w brązowni-kach? Jeśli tylko przekorna, mała--wielka głowa pozwoli na fanta-

zję, a dobry nauczyciel nie zgani rozbrykanych myśli. No bo kto to słyszał, żeby mieszać do tego brązownika, a może i złotnika? Pewnie któreś pokusi się i przeka-ligrafuje starannie, ponad zwykły zadany obowiązek, nazwę łaciń-ską – równie frapującą i niepojętą, jak przemiana i zanik chlorofilu, w tym, co jeszcze tak niedawno było cudowną komórką „fabryki” pochłaniającej dwutlenek węgla i wypuszczającej tlen.

Dobrze jest brodzić po kola-na w liściach. To przywilej kolan niewyrosłych jeszcze wysoko nad ziemię. Z czasem przyjdzie to zamienić… na wyobrażenie dywanu utkanego z nitek. Splotu delikatnego pod brzozą i grub-szego, prawie supełkowego pod dębem szypułkowym albo rozło-żystym platanem. Ile to możliwo-ści splatania, przemieszania tych wszystkich wątków na osnowie w niezliczonych odcieniach i to-nacjach barw ciepłych! Najlepiej wie tkacz niewidzialny – on, po-dmuch jesiennego wiatru, który cudownie tka te kolorowe nitki. Hm… nitki? Pojawiają się wzory naniesione z palety szalonego malarza - jakiegoś innego po-dmuchu, który jednym zamaszy-stym ruchem powietrza naniósł smugi pasów prostych, poprzecz-nych, ukośnych… To już tajem-nica ludzkiej wyobraźni i chęci dostrzeżenia na połaciach jesz-cze wczoraj przezierającej trawy wzorów tajemniczych, perskich, orientalnych, a może i prostej, niewyszukanej geometrii wyima-ginowanej pod innym słońcem, choć na tej samej naszej Ziemi.

- Patrz, jaka piękna praca! – Zdaje się krzyczeć obraz stworzo-ny przez niewidzialnego mistrza… patchworkowy, który niepostrze-żenie rozłożył przed nami trzeci podmuch, kręcący w miejscu, niwecząc przy tym dzieło swoich dwóch poprzedników które po-

leciały, goniąc jeden drugiego gdzieś hen daleko. Dalej niż na drugi koniec parku stroić swoje porywiste figle. A może jeszcze dalej? No bo przecież brama roz-warta na oścież. Co tam, że brama zawieszona na solidnych białych filarach, kiedy nie ma żadnego ogrodzenia i można śmignąć bo-kiem jak chcesz, gdzie chcesz…

W poniedziałek rano niektóre alejki parkowe są już starannie pozamiatane. Liście uformowane

w spore kopczyki usypane mniej więcej w równych od siebie odle-głościach. Pracowite ręce zgrab-nie odsłoniły jeszcze wczoraj nieobecną trawę, która ani my-śli żółknąć. Wiatr dzisiaj ucichł. Wyniósł się, jak niepyszny, skoro ludzie potrafią sami hałaśliwym podmuchem parkowych odkurza-czy robić swoje własne porządki.

A co z tymi zgrabionymi liśćmi?***

- Te parkowe i pozbierane z ulic pojadą na zwałkę na koszt miasta – dowiadujemy się w kolejnych dzielnicowych wydziałach ochrony środowiska. Wywiezione do kom-postowni posłużą do wytworze-nia nawozu i wrócą za jakiś czas. W przyrodzie przecież nic nie ginie. Jesienne wywożenie liści kosztuje konkretne pieniądze. Co mają zrobić właściciele ogrodów, zwłaszcza tych zadrzewionych? Ich drzewa, jako pożyteczne choć-by dla przerobienia nadmiaru dwutlenku węgla, nie mogą być wycięte bez zgody dzielnicowego konserwatora przyrody. Miasto troszczy się o drzewa na prywat-nych działkach. Suche liście są prywatną, indywidualną sprawą każdego właściciela. Najtańsza usługa legalnego wywiezienia liści kosztuje… bagatelne 100 zł za metr sześcienny. To wyjaśnia, dlaczego ludzie szukają tańszych rozwiązań, paląc liście lub… Nie. Nie będziemy podpowiadać!

Tekst i fot.: Michał Borzymiński

Żółte, jesienne liścieNie tylko na Ogrodowej

W związku z problemem zamy-kania podwórek przed kierowca-mi poszukującymi bezpłatnych miejsc postojowych, opisanym na przykładzie ul. Ogrodowej 5 w naszej gazecie, otrzymaliśmy wyjaśnienie z Urzędu Dzielnicy Wola m.st. Warszawy.

Grunty miasta z założenia za-chowują walor terenów publicz-nych, ogólnodostępnych – mając jednocześnie jasno zdefiniowane-go właściciela i władającego lub zarządzającego. Poruszamy się w obrębie jasno sformułowanego prawa – w tym wypadku głów-nym odniesieniem jest Ustawa o gospodarce nieruchomościami oraz pochodne tej ustawy, miej-skie akty prawa miejscowego. Dla administrujących czy władających terenami miejskimi jednostek sy-tuacja jest jednoznaczna: szlaban oznacza wyłączenie z dostępu publicznego, co z założenia musi oznaczać, że strona zainteresowa-na szlabanem uzyska dzierżawę - lub inny tytuł prawny do terenu.

Okoliczne wspólnoty zdecydo-wanie odrzucają wariant dzier-żawy, nawet w wersji najniższych

możliwych stawek na poziomie „symbolicznej złotówki”. Wspólno-ty, dzierżawiąc teren decydowały-by same o realiach utrzymania porządku na podwórzu, oczywi-ście działając bez sprzeczności w odniesieniu do Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie m.st. Warszawy. Prze-niesienie na wspólnoty kwestii utrzymania porządku, w tym kosztów, stanowiłoby korzyść dla miasta, jednak taka propozycja mieszkańców oburza.

Ważna jest także kwestia bez-pieczeństwa, która dotyczy każdej lokalizacji, w której mieszkańcy wnioskują o szlaban. Zaintereso-wane wspólnoty z reguły nie po-trafią odpowiedzieć co się będzie działo, kiedy np. o 2:30 w nocy pod zamknięty na kłódkę szlaban podjedzie karetka pogotowia lub straż pożarna. Zlikwidowany szla-ban przy Ogrodowej 5 zamykany był na kłódkę, do której „gdzieś” „ktoś” miał klucze.

ZGN Wola planuje zwrócić się do wszystkich wspólnot z przy-pomnieniem o ciążącym na za-rządcach / właścicielach budyn-ków obowiązku dokonania tzw. „uzgodnień zamiennych” w zakre-sie dróg pożarowych i warunków prowadzenia akcji ratowniczej. W sprawie niezbędnych uzgod-

nień zarządca budynku powinien zwrócić się do Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, a o powziętych ustaleniach po-informować ZGN Wola, jako za-rządcę terenu. Komendant Miejski PSP podkreślał przy podobnych sprawach już wcześniej, że „zgod-nie z art.4 ust. 1 ustawy z dn. 24.08.1991 r. /…/ odpowiedzial-ny za realizację obowiązków z za-kresu ochrony przeciwpożarowej, w tym przygotowania obiektu lub terenu do prowadzenia akcji ratowniczej jest właściciel lub za-rządca budynku. Zatem także do niego należy inicjatywa mająca na celu porozumienie cywilno – prawne z właścicielem terenu ota-czającego obiekt…”

Z perspektywy zarządzającego terenem, czyli ZGN/miasto bez-dyskusyjnie oznacza to konkretną sekwencję postępowania: muszą być znane warunki i wymagania PSP – na podstawie których usta-lone zostaną zasady organizacji ruchu drogowego, w tym określo-ne zostanie, gdzie wolno wjechać a gdzie nie, gdzie wolno zatrzymać pojazd lub nie, w tym również na podwórku przy ul. Ogrodowej.

Monika Beuth-Lutyk, rzecznik prasowy

Urząd Dzielnicy Wola

Listy i Opinie l Listy i Opinie l Listy i Opinie l Listy i Opinie l Listy i

Page 6: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola www.poludnie.com.pl6

dokończenie ze strony 1

O dysleksjiOsoby zainteresowane proble-

mami związanymi z dysleksją mogą wziąć udział w programie Dnia Świadomości Dysleksji 18 października w godz. 16.30-20.00 w Szkole Podstawowej nr 234 im. Juliana Tuwima przy ul. Esperanto 5. O godz. 16.45 (sala nr 33) prezentacja programu „Ortograffiti”, a po nim wykład psychologa oraz bezpłatne porady i konsulta-cje specjalistów – psychologów i pedagogów z Poradni Psycho-logiczno–Pedagogicznej nr 6 oraz reedukatora i logopedy ze Szkoły Podstawowej nr 234.

Zbiórka na neonMieszkańcy Ochoty zachęceni

sukcesem akcji ratowania neonu Syrenki – znaku ochockiej Bi-blioteki Publicznej z ul. Grójec-kiej 81/87 - postanowili znów podjąć współpracę. Teraz starają się przywrócić neon zdobiący niegdyś budynek Kina Ochota. Resztki jego stalowej konstrukcji znajdują się w Neon Muzeum na ul. Mińskiej 25. Celem wspól-nych działań będzie nie tylko naprawienie reklamy, ale także ponowne umieszczenie jej na dachu budynku dawnego kina. Ponieważ koszty rewitalizacji będą znaczne (około 15 tys. zł + VAT), prowadzona jest publiczna zbiórka środków na ten cel.

Mebel-stragan na Filtrową

Konkurs na koncepcję me-bla-straganu przyniósł plon 22 prac. Jury przy ocenie prac bra-ło pod uwagę: funkcjonalność, wielofunkcyjność, trwałość wy-konania, estetykę i koszt reali-zacji. Zwycięzcą konkursu został jednogłośnie Tomasz Krzysztof Kęsy, którego praca została uznana za najlepiej odpowia-dającą wyznaczonym kryteriom i wnoszącą największy potencjał projektowy. Pięć innych prac wyróżniono. Wszystkie prace wyróżnione i praca zwycięska zostaną zaprezentowane 6 li-stopada br.

Jest woda z Czerwonej Drogi

Ujęcie wody oligoceńskiej przy ul. Czerwona Droga znów otwarte. W związku z licznymi pytaniami o jakość wody władze informują, że awaria nie miała na nią nega-tywnego wpływu. Po każdej inge-rencji w system uzdatniania wody wykonywane są badania przez Powiatową Stację Sanitarno-Epide-miologiczną.

Veturilo jedzie do Włoch

Warszawski Rower Publiczny Veturilo cieszy się niemalejącą popularnością. Od wiosny 2013 r. pięć stacji postojowych Vetu-rilo zostanie otwartych również w dzielnicy Włochy. Rozmowy pro-wadzone między Zarząd Dzielnicy z ZTM doprowadziły do porozu-mienia, na mocy którego przez cztery lata będą utrzymywane stacje postojowe warszawskiego roweru.

Artystyczny Dom Animacji, ul. ks. J. Chrościckiego 14 (filia DK „Włochy”)Kino Studyjne ADA: 12.10. godz. 19.00 - film niespodzianka, parasol licen-cyjny; 14.10. godz. 12.30 - Kino Malucha „Na ludowo”; 14.10. godz. 18.00 - „Połów szczęścia w Jemenie”; 16.10. godz.16.30 - film niespodzianka; 19.10. godz. 19.00 - „Yuma”; 20.10. godz.19.00 i 21.10. godz. 12.30 i 14.30 - „Me-rida waleczna”; 21.10. godz.18.00 - „Yuma”

Ośrodek Kultury „Arsus”, ul. Traktorzystów 1414.10. godz. 12.30 - Bajka dla dzieci „Sprzątanie lasu”; 18.10, godz. 19.00 - Występ kabaretu „Pół serio”; 23.10, godz. 19.00 - koncert „Pieśni dawnej Galicji” w wykonaniu Mendy Cohana, Olgi Mieleszczuk oraz Ludwika Skrzyp-ka; 24.10, godz. 18.00 - pokaz filmów dokumentalnych „Kultura Cyganów”, „Kultura Karaimów”, „Kultura Tatarów”

Dom Kultury „Kolorowa”, ul. K. Sosnkowskiego 1616.10, godz. 16.00 - Wieczór autorski i spotkanie z autorką książki „Ocalone z niepamięci” Haliną Cieszkowską; 17.10, godz. 16.00 - Rozgrywki brydżowe w Klubie „Panie kontra Panowie”; 20.10, godz. 16.00 – Kwiatowy bal seniorów

Dom Kultury „Miś”, ul. Zagłoby 1716.10. godz. 12.00 - Spotkanie dla młodzieży z J. Głuskim, dziennikarzem i po-dróżnikiem: „Odkryj swoją pasję - zawód, który mnie interesuje”.16.10, godz. 18.00 - Wernisaż wystawy malarstwa Zbigniewa Jankowskiego; 18.10, godz. 18.00 - Wieczór literacki Joanny Godlewskiej i Sabiny Rokitnickiej; 21.10, godz. 16.00 - Koncert okolicznościowy i bal z wodzirejem z okazji zakończenia Dni Seniora Ursusa.

Okęcka Sala Widowiskowa DK „Włochy”, ul. 1 Sierpnia 36a12.10. godz. 17.00 – Filmowa niespodzianka; 13.10. godz. 18.00 – Koncert w wykonaniu uczniów Studia Wokalnego Agaty Wrońskiej; 14.10. godz. 12.30 – Spektakl dla dzieci „Czarne i białe”; 17.10. godz. 12.00 – Wykład: „ Podróż w nieznane – czy to możliwe?”; 20.10. 10.00 – Ogólnopolski Turniej Tańca Towarzyskiego o Puchar Burmistrza Dzielnicy „Włochy”; 24.10. godz. 12.00 - Wykład: „Interakcje pomiędzy żywnością, suplementami diety a lekami”; Ga-leria Start: do 31.10. – Szczerbak „ 90©”

Ośrodek Kultury Ochoty, ul. Radomska 13/21 21.10. godz. 18.00 - „Był sobie sztetl. Kadry pamięci”. Koncert pieśni żydowskich.

www.polskieradio24.pl11.10.12 Michał Chomyszyn : godz. 11.00 TEKSTY I KONTEKSTY:

gościem PR24 będzie Tomasz Sajewicz – korespondent Polskiego Ra-dia w Pekinie. Rozmowa o Chinach – państwie środka, które stają się największą potęgą gospodarczą świata. Maja Kluczyńska: godz. 15.00 KOBIETY SUKCESU : Akademia Kobiet Niezależnych – przy-kłady działalności i inicjatyw kobiet , które realizują swoje marzenia w biznesie i twierdzą, że każdy może w życiu mieć co chce, pod wa-runkiem, że wie czego chce.

12.10.12 Ewa Worobiec : godz.14.00 ALERT! Sprawa bulwersu-jąca opinię społeczną: proces w/s brutalnej zbrodni biznesmena spod Ciechanowa.

16.10.12 Jacek Cholewiński: godz.17.00 PRZED MECZEM – Pol-ska – Anglia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Gościem będzie Krzysztof Lech (dziennikarz sportowy z TVP ) oraz goście specjalni: kibice reprezentacji oraz sponsorzy polskiego sportu.

17.10.12 Maja Kluczyńska: godz. 19.00 TERAZ ROCK NIEPODLE-GŁOSCI – kampania społeczna: SMAK WOLNOŚCI : piosenki patrio-tyczne kiedyś i współcześnie. Goście: Lukan Zakrzewski – pomysło-dawca projektu, muzyk rockowy, Wojtek Szadkowski – kompozytor i producent piosenki Smak Wolności, Grzegorz Stróżniak – Lombard.

Po wtorkowej porażce w ostat-nim sparingu z Polonią Warszawa na sobotni mecz do Łomianek koszykarki Politechniki pojecha-ły zmotywowane maksymalnie. I ta motywacja sprawiła, że wynik meczu pewny był praktycznie już w pierwszej połowie, wygranej 43-26. Po trzech kwartach pro-wadzenie Politechniki wynosiło

Koszykarki AZS PWaż 36 punktów. Rozluźnienie w ostatniej odsłonie pozwoliło gospodyniom, drużynie SMS Ło-mianki, na zmniejszenie strat o 10 punktów, ale mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Warsza-wianek 87-61.

SMS PZKOSZ Łomianki – AZS Politechnika Warszawska 61:87. Kaczyńska 19, Majewska 10, Sno-

pek 8 (1), Kulińska 7(1), Petryka (1) – Lichomska 14(2), Rudenko 9, Wójcik 6, Rucińska 5(1), Rylska 2, Adamska 0. Sparing: Polonia Warszawa - AZS PW 53:52 Naj-więcej punktów dla AZS - Kuliń-ska, Lichomska, Petryka, Wójcik. Dla Polonii najlepiej punktowała Katarzyna Dulnik.

dokończenie ze strony 3Na daleko idące zmiany

w zmianach funkcji terenu po-trzebny jest też konsensus społecz-ny, by ograniczyć skargi i ryzyko uchylenia planów, bo orzeczenia sadów są nieprzewidywalne.

Złą i niezgodną z prawem praktyką jest ustalanie w pla-nach ogólnej dostępności tere-nów prywatnych, w tym zakaz

ich ogradzania. Niedopuszczalne jest definiowanie na terenach prywatnych powszechnie do-stępnych ciągów pieszych czy zieleni. Orzecznictwo sądów dotyczące władztwa planistycz-nego jest bardzo ciekawe i in-spirujące w kontekście regulacji relacji władza–obywatel. Spro-wadza się ono do zasady, którą w swojej publicystyce wciąż pod-

noszę: jedni nie mogą żyć kosz-tem drugich.

Gminy muszą pamiętać, że ich władztwo planistyczne nie jest nieograniczone i że własność, szczególnie prywatną, należy szanować i że zmiany warunków kształtowania ładu przestrzen-nego niosą ze sobą koszty i obo-wiązki, np. w zakresie wykupu nieruchomości na których jest przewidywana realizacja celów publicznych oraz że nie można jednym czynić dobrze ze startą dla innych.

Wiele planów zawiera też tre-ści niezgodne z przepisami ustaw szczególnych, oraz wzajemnie sprzeczne i wykluczające się za-pisy lub omnipotentne ustalenia, ale to odrębny temat. Mam na-dzieję, że w miarę czasu w pla-nach będzie mniej błędów, choć ta nauka jest społecznie bardzo kosztowna.

Bogdan Żmijewski

Proces planowania przestrzennego

Znowu poleżałem sobie parę dni w szpitalu. Nic niezwykłe-go, bo już przywykłem. I tyl-ko pomiędzy zabiegami, leżąc w czystym, zadbanym pokoju, odczuwałem dotkliwie brak cze-goś, co dałoby mi chwilę odpo-czynku od kłębiących się nienaj-weselszych myśli i uprzyjemniło ciągnące się w nieskończoność nudne dni pobytu. Włączyłem więc radio i znalazłem stację, która pod hasłem „Przebo-je PRL-u” nadawała piosenki z tamtego okresu. Wróciły wspomnienia z lat młodości, odezwały się głosy (większość zza grobu), słowem - zrobi-ło się lirycznie, nostalgicznie i trochę smutno. Bo jakże nie-wielu moich kolegów i przyja-ciół dotrwało do dzisiejszych, wesołych bądź co bądź, czasów.

Przypomniałem sobie więc te wszystkie peregrynacje z tzw. koncertami po kraju. Te zdezelo-wane autobusy, okropne hotele i jedynie otwarte wieczorami re-stauracje dworcowe, te brudne sale i kiepskie nagłośnienie, te wizyty w cenzurze i walki o ho-noraria. I te naprędce klecone programy według uświęconego tradycją i oczekiwaniami widza schematu: prolog, konferansjer, piosenki i coś „do śmichu” - czyli jakiś parodysta lub satyryk-kaba-reciarz, bo taki spektakl miał za-pewnione powodzenie.

Od wielu lat nie biorę udziału w podobnych przedsięwzięciach, zwłaszcza że w naszym kraju ktoś, kto zajmuje się muzyką roz-rywkową, jest po ukończeniu 50 lat skończony. Nawet śp. Jarek Kukulski zaczął wtedy pisać pod pseudonimem, gdyż na dźwięk jego nazwiska macherzy od mediów zawyrokowali, że jego piosenek nie puszczą, bo jest za stary. Takie teraz obowiązują kry-teria. To nie Ameryka. Odeszło też pokolenie estradowych roz-śmieszaczy – dziś ludzi bawią wy-stępy tzw. kabaretów, bazujących na najbardziej prymitywnych żar-tach i wygłupach. Jeden Andrus wiosny nie czyni.

Nie myślcie jednak, że pod wpływem tych przemian stałem się smętnym, zgorzkniałym i kwa-śnym malkontentem. Nic z tych rzeczy! Znalazłem sobie bowiem w tej rzeczywistości rewelacyj-

ny pomysł na dobry humor i teraz Wam go zdradzę. Lu-dzie! Słuchajcie Kaczyńskiego!

Zrazu trak-towałem jego wystąpienia podobnie jak in-nych politycznych celebrytów. Ot, nudzi, pieprzy jak potłuczony w nadziei na promocję w me-diach i jakąś tam frekwencję na swoich wiecowych chałturach. Tak zresztą było, ale teraz pan prezes się rozwinął i rozbudował znacznie swój repertuar, wzboga-cając go o kreacje, o jakie bym go nigdy nie podejrzewał. Ostatnio wystąpił jako promotor talentów ekonomicznych, parę dni później jako żałobnik, a zaraz potem jako twórca nowego rządu, na który nikt (poza nim) nie czeka. W tych rolach był tak zabawny, że do dziś tkwię w podziwie dla jego saty-rycznych dokonań.

Ci wszyscy, którzy postanowili traktować go serio, dużo tracą. Bo tak naprawdę prezesem targa wspomnienie z czasów PRL-u wła-śnie, kiedy to grał w kultowym dzisiaj filmie. Gdyby poszedł za swym powołaniem, ani chybi zostałby wziętym artystą i dziś byłby człowiekiem z ogromnym dorobkiem w dziedzinie, która przynosi popularność i profity. Niestety, źle pokierował swym losem i dlatego ma nikłe szanse, by jego polityczna działalność za parę lat była warta wspomnie-nia. I tylko spoza naburmuszonej maski niespełnionego polityka wyłania się czasem oblicze we-sołka, który z figlarnym błyskiem w oczach serwuje nam dowcip o „premierze Glińskim” i, zary-kując się ze śmiechu, patrzy na ogłupiałych swych zwolenników wpuszczonych w maliny.

Panie prezesie! Śmieję się wraz z Panem, gratulując poczucia hu-moru!

Gdyby się Pan zdecydował na zmianę dotychczasowego emploi - kto wie, może i ja wróciłbym do czasów chałturniczej włóczęgi po Polsce. Teraz i drogi lepsze, i autobusy wygodne, hotele wspaniałe, a restauracje - palce lizać! Napisałbym dla Pana parę piosenek, zinstrumentowanych na dwie Dudy, a promocją zająłby się najbardziej sprawny menedżer - ojciec Rydzyk. Sukces murowa-ny! A i za parę lat radio miałoby co nadawać w audycjach z cyklu „Przeboje III Rzeczpospolitej”!

Pozostaje mi czekać na pańską decyzję. Nie tylko mnie, zresztą.

Z poważaniem -Antoni Kopff, [email protected]

Do przeczytania jeden Kopff

„Kupa śmichu”

Chleb na zakwasie12 października w Szkole Pod-

stawowej nr 166 przy ul. Żytniej 40 odbędzie się uroczysta inau-guracja ogólnopolskiej kampanii „Tydzień chleba na zakwasie”. Fundacja Dobre Życie dla uła-twienia pracy nauczycielom wy-daje co roku książkę o chlebie: jest to raport i poradnik, sprawoz-dania, scenariusze lekcji z kampa-nii przed rokiem plus „wsad me-rytoryczny”.

Page 7: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

POŁUDNIE - Bemowo, Ochota, Ursus, Włochy, Wola 7

l Anteny 601-86-79-80, 22 665-04-89.

l Naprawa pralek, lodówek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

AUTO-MOTOl Każde auto całe lub rozbite,

uczciwie - gotówka, 604-874-874.

l Kupię każde auto z lat 1998 - 2012, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka, 500-666-553.

l Skup aut po 98 r. Najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

USŁUGIl A - Przeprowadzki,

512-139-430.l A - Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.l Cyklinowanie, 663-163-070.l DEZYNSEKCJA skutecznie,

22 642-96-16.

AGD - RTVNAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

l Elektryk tanio, 507-153-734.l Komputerowa pomoc

najtaniej, 503-432-422.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, jesień 25% taniej, 501-255-961.

l Opróżnianie piwnic, garaży, pomieszczeń, wywóz mebli, gruzu, śmieci, 506-223-080.

l Opróżnianie piwnic, strychów, garaży, wywóz mebli, śmieci, gruzu, 503-711-500.

l Tynki gipsowe, cementowo--wapienne, www.budax.pl - 511-529-965.

SPRZEDAMl Działkę 400 mkw. w Arkadii,

507-756-358.l Stół szklany prostokątny,

4 krzesła - 507-756-358.

FINANSEl KREDYTY trudne i prywatne,

668-308-435.l Pozabankowe pożyczki

pod zastaw nieruchomości, 530-127-700.

KUPIĘl Antyki, monety, znaczki,

meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Aktualnie antyki wszelkie za gotówkę, 601-336-063, 504-017-418.

l Antyki za gotówkę, obrazy, platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Kupię każdy złom. Odbiór u klienta, 506-223-080.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l Złom, wszystko co metalowe, dojadę, 503-711-500.

ZDROWIEl Lekarz seksuolog,

22 825-19-51.l PROTETYKA - PROTEZY

z miękką wyściółką, z przyssawka-mi, szkielety bezklamrowe, korony, naprawa protez, 694-898-532.

l TANIO, SZYBKO, GWARAN-CJA. Naprawa protez. Wykonanie nowych protez. Proteza calkowita 300 zł; Proteza szkieletowa 500 zł; 602-646-986.

NAUKAl Komputer Indywidualnie,

692-872-151.

NIERUCHOMOŚCIl Działki nad jeziorami,

blisko Warszawy, 605-099-422.l Sprzedam mieszkanie

Natolin-Ursynów blisko metra, 793-973-996.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

KANCELARIARADCóW PRAWNYCH

ul. Mickiewicza 9 U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

Kredyt trwalszy niż rozwód

Kredyt hipoteczny pozwala do-chodzić bankowi wierzytelności niezależnie od tego, który z mał-żonków po podziale majątku uzy-skał nieruchomość. Umowny lub sądowy podział nieruchomości związany z rozwodem nie powo-duje zmiany odpowiedzialności.

W przeważającej większości młode małżeństwa, podejmując decyzje o uniezależnieniu się, za-ciągają długoletnie kredyty. Nie-kiedy sumy te opiewają na kilkaset tysięcy złotych, które wg umowy z bankiem mają być spłacane przez następne kilkadziesiąt lat.

Z jednej strony trzeba powiedzieć wprost: rzadko się zdarza, by młodzi ludzie dysponowali takimi kwotami, że stać ich na zakup mieszkania od ręki. W takiej sytuacji kredyt wydaje się jedynym rozwiązaniem. Młode pary, decydując się na tak poważ-ny krok, często jednak zapominają o jego konsekwencjach prawnych. Bo jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, miłość może z czasem przeminąć, kredyt pozostanie.

Podczas rozwodu pomiędzy dotychczasowymi małżonkami powstaje rozdzielność majątko-wa. Sąd podejmuje wtedy decy-zję, w jaki sposób wspólne dobra materialne zostaną podzielone pomiędzy małżonków.

W sytuacji zaciągnięcia kredy-tu mieszkaniowego, Sąd może postanowić, komu ową nierucho-mość przyznaje. Trudno jednak, aby małżeństwo wspólnie zajmo-wało mieszkanie, gdy dojdzie do rozwodu. Trzeba więc podjąć de-cyzję, czy mieszkanie będzie spła-cane w dalszym ciągu wspólnie,

czy jednak spłatę zobowiązań weźmie na siebie jedna ze stron.

W takiej sytuacji konieczna jest renegocjacja umowy z bankiem. Wydaje się to najważniejszym ele-mentem omawianej sytuacji, która będzie warunkiem płynnej współ-pracy z bankiem. Pamiętajmy bo-wiem, że w przypadku zaciągania kredytu pomimo ustania związku małżeńskiego stronami umowy jest bank i dwoje partnerów.

Z punktu widzenia instytucji finansowej nieistotne są stosunki między partnerami, a regularna spłata zadłużenia obowiązuje.

Jeżeli zostanie podjęta decy-zja, że kredyt będzie spłacać jed-na z osób, bank określi, czy owa strona posiada zdolność kredyto-wą, wystarczającą do spłaty całej raty w terminie. Wtedy współ-małżonek zostaje zwolniony z ko-nieczności spłaty kredytu, a tym samym mieszkanie w przyszłości, po spłacie kredytu w całości, po-zostanie u osoby, która mieszka-nie spłaciła.

W innym wariancie bank może zaproponować przyjęcie do jednego ze współmałżonków dodatkowego kredytobiorcy. Je-żeli bowiem przyczyną rozpadu małżeństwa było pojawienie się osoby trzeciej, ta właśnie osoba może przejąć część kredytu i tym samym zdjąć z jednego z byłych małżonków obciążenie kredyto-we. Sytuacja ta jest również bar-dziej korzystna dla banku, który ma wówczas większą pewność terminowej spłaty zadłużenia.

Jak już wspomniałam nie-zwykle ważnym elementem

jest renegocjacja umowy z ban-kiem. Ma ona również znaczenie w sytuacji, gdy któraś ze stron nie będzie dysponowała środkami pozwalającymi na regularną spła-tę kredytu lub spłata zostanie za-wieszona. Jeżeli bowiem para nie poinformuje banku o zmianie ich sytuacji prawnej, bank upomni się o swoje pieniądze u każdego współkredytobiorcy.

Trzeba w tym miejscu pod-kreślić jednak, iż przedstawione powyżej sytuacje mogą mieć miejsce, jednak nie muszą. Bank, jako machina finansowa, może jednakże nie musi przychylić się do proponowanych rozmów renegocjacyjnych. Z jego punktu widzenia najważniejsza jest bo-wiem regularna spłata kredytu w jak najmniej skomplikowany sposób i nie zawsze przychyla się on do szukania rozwiązania ko-rzystnego dla rozwodzących się małżonków.

Banki prześcigają się w no-wych ofertach kredytowych, a statystyki biją na alarm. W ostatnich latach nie tylko kredyty stały się coraz bardziej popularne, ale także rozwody za-domowiły się na dobre w naszym społeczeństwie. Czy nie warto czasem jeszcze raz przemyśleć, co się stanie z nieruchomością i kre-dytem, jeśli podejmiemy decyzję o rozstaniu?

Joanna Senkowska – radca prawny

www.bsskancelaria.pl, tel. 22 241-17-14

ul. Mickiewicza 9 lokal U4

Radca prawny głosi

Przeminęło z latem……a właściwie początkiem tegorocznego lata. Skończyła się epoka handlowania na ochockim

Zieleniaku w formie wypracowanej latami. Dla jednych urągająca porządkowi, estetyce po prostu nie do zaakceptowania. Dla innych jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna, wręcz klimatyczna. „Świeży, sprawdzony towar, jakiego nie dostanie się w całej Warszawie” przekonywali starzy kupcy ostatnich klientów, nostalgicznie spoglądających na likwidowane w tym miejscu budki. Klimat się zmieni, ale ludzie powrócą. Jak zawsze. A towar? Będzie bardzo dobry i jeszcze lepszy. Bo Zieleniak zobowiązuje.

Fot. SOWA

Page 8: Poludnie Bemowo nr13 z dnia 11 pazdziernika 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny: Andrzej RogińskiRedaktor prowadzący wydanie:

Michał Borzymiński [email protected]

Redakcja czynna w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00

pt. w godz. 9.00 - 16.00W tych godzinach

przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6516

Wydawca jest członkiem Warszawskiego Towarzystwa

Prasy LokalnejRedakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 25 października 2012 r.

W końcu nawet w okręgówce lu-dzie mają swoją ambicję i niektó-rzy „chcą iść na majstra”.

W okręgówce też bywa gorąco i tragicznie – w miniony weekend na jednym z pomorskich boisk za-słabł Nigeryjczyk. 24-latek zmarł.

- A co z Brianem Marcelinu-sem Obem, Nigeryjczykiem, który grał w pierwszej drużynie Ursusa w poprzednim sezonie? – pytam kibica, związanego z „trak-torkami”.

- Przeniósł się do Calisii. Teraz w Ursusie błyszczy początkujący internacjonał, Jewhen Radionow z Ukrainy.

Pierwsza drużyna Ursusa Warszawa, trzecia piłkarska siła stolicy broni swojej pozycji i po-twierdza aspiracje awansu do drugiej ligi rozgrywek ogólno-polskich. Drużyna, występująca w grupie warszawsko-łódzkiej, tej jesieni nie schodziła jeszcze z bo-iska pokonana. Osiem zwycięstw i dwa remisy, w tym wygrana na własnym boisku z liderem grupy Legionovią. Dzięki temu zwycię-stwu Ursus traci do jak się wydaje najsilniejszego rywala zaledwie jeden punkt, a bilans bramkowy ma gorszy tylko o jedno trafienie. Zwycięstwo z Legionovią przyszło w ostatniej minucie meczu dzięki bramce Rafała Zaborowskiego. Emocje i gra do końca nie są zarezerwowane dla najdroższych piłkarzy ze słynnych klubów gra-jących na największych arenach. Szkoda utraconej szansy w meczu zremisowanym bez bramek na własnym boisku z przedostatnim

Niedzielne przedpołudnie. Zimno i pochmurno. Samoloty startujące z Okęcia szybko nikną w chmurach, tak że nad boiskiem piłkarskim w Ursusie bardziej je słychać niż widać. Na boisku trwa mecz. Co tydzień gra tu pięć--sześć drużyn z jedenastu, które regularnie trenują w sekcji piłkar-skiej KS Ursus. Mecze wciągają raz mniej, a raz bardziej. Kiedy z boiska powieje nudą, zawsze można pogadać z sąsiadem.

Dziś gospodarze Ursus II grają z drużyną z Teresina o mistrzo-stwo grupy II warszawskiej ligi okręgowej. Dla piłkarzy i sędziów niedzielnego meczu (na zdjęciu) kolejne dziewięćdziesiąt minut sportowej walki. A dla kibiców?

Stadion z kameralną atmos-ferą, którą tworzy mała lokalna publiczność, to szczególna arena zawodów. Zawodnicy porozumie-wają się między sobą. Najgłośniej woła „dyrygent” z bramki Ursu-sa. Jego vis a vis jest dojrzałym sportowcem i nie przeszkadza mu nawet, że za bramką stoi przez chwilę fotoreporter. Sędzia zawo-dów jest czujny i pilnuje granicy regulaminowych sześciu metrów. Boczni też pilnują regulaminu i kultury wypowiedzi na ławce rezerwowych. W okręgówce też mogą wyrzucić na trybuny, które zaczynają się… kilka metrów za niskim stalowym ogrodzeniem. Szkoleniowcy przy linii instruują swoich podopiecznych i bywa, że nie ustępują w okazywaniu emocji najbardziej impulsywnym celebrytom fachu trenerskiego.

zespołem w tabeli Wartą Sieradz. Po dziesięciu kolejkach jak na razie w tabeli mamy trzy grupy drużyn. Czołówkę, do której aspi-rują jeszcze Sokół z Aleksandro-wa Łódzkiego i radomska Broń. Potem jest dziewięć zespołów środka i trzech kandydatów na spadkowiczów. Na granicy tych

dwóch grup jest druga druży-na z Warszawy, GKP Targówek. Warszawskie jesienne derby trzecioligowe 20 października na Targówku, a 10 listopada na stadionie przy ul. Sosnkowskie-go pojawi się Broń Radom. Czy dla chłopaków z Ursusa będzie

to mecz o tytuł królów jesieni, a dla kibiców zapowiedź emo-cji na wiosnę? Niedzielny mecz Ursusa II z KS Teresin zakończył się remisem 1:1. Bramki padły w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Ursus II po dziesięciu z piętnastu meczów rundy jesien-nej zajmuje dopiero jedenaste

miejsce w rywalizacji grupowej z pierwszymi drużynami Przyszło-ści Włochy (miejsce 5.) i bemow-skiego Świtu Warszawa (miejsce 13.) Co ciekawe drugie drużyny Przyszłości i Świtu też grają ra-zem w III grupie warszawskiej B klasy. Obie niestety ustępują na

obu frontach graczom z Ożarowa. Ożarowianka jest liderem i w li-dze okręgowej i w B klasie.

Jak na razie zawód swoim ki-bicom sprawiają piłkarze Okęcia występujący w czwartej lidze i Olimpia w lidze okręgowej. Czy większy liczebnie doping wpły-nąłby na sportowe wyniki pił-

karzy? Chyba tak. Ale będzie to możliwe pod warunkiem lepszych wyników na boisku. Wszystko więc w głowach, rękach, barkach i nogach piłkarzy. A także płu-cach i sercach. Zwłaszcza w wa-lecznych sercach!

Tekst i fot.: Michał Borzymiński

Futbol i anatomia

Czasem żeby czegoś dokonać, trzeba wytrwale próbować. Raz, drugi… Do trzech razy sztuka mó-wimy, gdy wreszcie się uda. A tu trzy razy pod rząd! Wygrana za wygraną. Tak wygląda zwycięska seria Julii Lesiuk z Bemowa, mi-strzyni płaskich latawców.

W minioną niedzielę na lotni-sku Warszawa-Babice odbyły się 16. Mistrzostwa Warszawy Mło-dzików w konkurencji latawców płaskich i skrzynkowych. Organi-zatorem zawodów było Bemow-skie Centrum Kultury przy współ-pracy Aeroklubu Warszawskiego i Centrum Usług Logistycznych MSWiA „Lotnisko Warszawa-Ba-bice”. Na starcie stanęło 91 osób.

Latawce, zwłaszcza te mi-strzowskie, potrzebują otwartej przestrzeni – bez drzew i prze-wodów zawieszonych nad ziemią – to jeden z warunków bezpie-czeństwa i przyjemności. Potrzeb-ny jest jeszcze wiatr, bez którego nic nie poleci. Byle nie za duży. Największym wrogiem latawców, pracowicie klejonych z listewek i papieru, zdobionych piękny-mi malowanymi obrazami jest deszcz. W niedzielę na szczęście pogoda dopisała.

Nie mniej ważne jest przygo-towanie placu zawodów, by do-brze mogli się pokazać wszyscy

startujący, a sędziowie i widzowie – najczęściej rodziny i znajomi za-wodników – mieli dobre warunki do obserwacji startów i pokazów.

- Oprócz dwóch podstawo-wych konkurencji: latawców płaskich i skrzynkowych, dla dziewcząt i chłopców w wieku

do lat 14, przeprowadzamy też konkurs latawców akrobacyjnych i „open”, w których startują także starsi zawodnicy – mówi Bogdan Wierzba, koordynator Aeromo-delklubu Artbem, człowiek któ-rego pasja lotnicza udziela się współpracownikom, podopiecz-

nym z Artbemu i gościom imprez lotniczych na Bemowie. Przypo-mnijmy, że we wrześniu odbyły się kolejne udane Dni Małego Lotnictwa na Bemowie. W nie-dzielę na zakończenie imprezy też był ekstra akcent lotniczy: pokaz lotu modelu śmigłowca.

Aby zachęcić do wysiłku naj-młodszych zawodników i do-cenić próby tych młodszych, mniej doświadczonych mode-larzy, nieoficjalnie prowadzona jest klasyfikacja grupy wiekowej do lat dziesięciu. Dzięki temu na podium mogą wejść i ci, którzy

w modelarstwie lotniczym sta-wiają pierwsze kroki i ze starszy-mi, już nastoletnimi zawodnikami raczej nie mieliby szans zwycięsko rywalizować. Chociaż…

Dotychczasowa kariera Julii Lesiuk, uczennicy Szkoły Pod-stawowej nr 82 na Bemowie,

reprezentantki Aeromodelklubu BCK pokazuje, że na najwyższe podium wśród młodzików nie za-wsze trzeba długo czekać! Julka ma dopiero dwanaście lat i trzy tytuły mistrzowskie. Z jej sukce-sów mogą być dumni instruktor pracowni Bartosz Janas i Woj-

ciech Lesiuk, tata Julki (na zdjęciu z córką i jej koleżanką), który sam staruje w oryginalnej konkurencji modelarstwa lotniczego – wy-ścigach zespołowych modeli na uwięzi. Jako mechanik przygoto-wuje dla pilota model samolotu do startu. Wygrana jest sukcesem zespołowym pilota i mechanika.

Na Bemowie wygrał również po raz kolejny najstarszy uczest-nik zawodów (rocznik 1944), występujący w klasie „open” Ta-deusz Widlarz. Zaproszony spe-cjalnie przez Bogdana Wierzbę do zabrania głosu w trakcie imprezy opowiedział o swoich latawcach w formie fantastycznych motyli, które przynoszą mu sukcesy nie tylko w Warszawie, ale i na za-wodach krajowych. Razem z nim startuje jego małżonka, Janina Brodowska-Widlarz. W niedzie-lę na lotnisko przyjechali razem z wnukiem, małym chłopcem, który - wygląda na to - podtrzy-ma rodzinną pasję.

Sześć godzin w latawcowym światku daje uczestnikom za-wodów i widzom sporo emo-cji. To nie tylko poważna walka o mistrzowskie tytuły wszystkich latawcowych młodzików z War-szawy i okolic! To także spotkanie środowiska wyjątkowych ludzi, wśród których byli m.in. Jerzy Kosiński, kierownik sekcji mode-larstwa lotniczego w Aeroklubie warszawskim i Jarosław Darski, szef polskich modelarzy, który wręczał dyplomy, puchary i tro-fea najlepszym.

„Latawce na Bemowie” w tym roku obchodziły piękny jubileusz piętnastolecia istnienia. Przypomnijmy, że zawody lataw-cowe w Polsce, rozgrywane do dziś pod nazwą „Święto Latawca”, mają pół wieku historii i odbywa-ją się pod patronatem Aeroklubu Polskiego. Niegdyś w organizację zawodów bardzo angażowała się spółdzielczość spożywców „Spo-łem”, wpisując różnoraką opiekę nad młodymi modelarzami do planu swoich działań społecz-no-kulturalnych. Jeszcze dziś są w kraju takie miejsca!

Po latach rozgrywania zawo-dów na Bemowie najmłodsi mo-delarze z warszawskich klubów wiedzą, że bemowska impreza to przepustka do mistrzostw Polski. W tym roku – już za dwa tygo-dnie - pojadą do Gliwic. Pomyśl-nych wiatrów i udanych startów!

Tekst i fot.: Bartek Kwiecień

Mistrzyni z Bemowa

FantastykaWypożyczalnia przy ul. Mły-

narskiej 35a zaprasza: 11. bm. o godz. 18.00 na „Warszawskie legendy miejskie XX wieku”, spotkanie z autorem literatury fantastycznej i horroru - Micha-łem Studniarkiem. Rozmowę poprowadzi Katarzyna Rodzik ze Stowarzyszenia Avangarda oraz 15. bm. o godz. 11.00 na „Sło-wiańską Apokalipsę” - spotkanie z pisarzem fantasy oraz tłuma-czem literatury rosyjskojęzycznej, Witoldem Jabłońskim.