poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

8
l Kapitał społeczny w spółdzielniach - str. 2 l Urodziny w hostelu „Emma” - str. 7 - 8 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082 - 6540 Rok VII nr 9 (112) l 10 MAJA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl Zadbaj o swój słuch Słabo słyszysz? Masz trud- ności z rozumieniem mowy? A może ktoś z bliskich ma kło- poty ze słuchem? Przeczytaj, w jaki sposób zasięgnąć pomocy! Szacuje się, że około 10 procent populacji niedosły- szy. Oznacza to, że słuch oko- ło 200 tys. Warszawiaków nie jest prawidłowy, choć z pew- nością nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. dokończenie na stronie 4 Galeria Żoliborz Zjawisko pierwszego wraże- nia. Czy wiesz, że na podstawie pierwszego wrażenia, jakie wy- wrze się na rozmówcy, podświa- domie ocenia on ciebie pozytyw- nie lub negatywnie. Co zrobić, aby wywrzeć dobre pierwsze wrażenie? Czy wygląd człowie- ka wpływa na samopoczucie i własna ocenę? Jak kreować swój wizerunek? Jak go popra- wić? Dowiesz się tego na Gali Wdzięku i Urody w Galerii Żoli- borz, w sobotę 12 maja w godz. 12-18. W programie bezpłatne porady i pokazy kosmetyki, tipsów, medycyny estetycznej, fryzur i wizażu oraz prelekcja dr psychologii o tym, jak wywrzeć dobre wrażenie oraz jaki ma to wpływ na pozycję w pracy i w życiu. Wstęp wolny. Linia Z-1 W poniedziałek, 7 maja zo- stała uruchomiona autobusowa linia zastępcza Z-1, łącząca pl. Bankowy z ulicami Stawki i Muranowską. Uruchomienie dodatkowej linii związane jest z wyłączeniem ruchu tramwajo- wego na ulicy Marszałkowskiej. Linia autobusowa Z-1 będzie kursowała trasą: Muranowska 10 – Muranowska - Andersa – pl. Bankowy – Marszałkowska – Królewska 02 – Marszałkowska – pl. Bankowy – Andersa – Świę- tojerska – Bonifraterska – Mura- nowska - Muranowska 10. Fontanny Fontanny na Podzamczu zo- stały już uruchomione 3 bm. Na ścianie wody lasery namalują m.in. puchar UEFA EURO 2012™, stadiony miast gospodarzy czy uczestników - krajów biorących udział w turnieju. Nie zabrak - nie też piłki w grze, bo bę- dziemy mieli okazję zobaczyć animację wodną prezentującą sylwetki piłkarzy z laserowym odzwierciedleniem ruchu piłki. Będzie także laserowa opowieść o chłopcu, który chciał zostać piłkarzem wszystko w połącze- niu z muzyką i światłem. Poka- zy w maju i we wrześniu będą wyświetlane o godzinie 21.00, a w czerwcu, lipcu i sierpniu o godzinie 21.30. Alpinistyka Muzeum Sportu i Turystyki za- prasza przy ul. Wybrzeże Gdyń- skie 4 w Centrum Olimpijskim 11–13 maja na XIX Przegląd Fil- mów Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz „20 lat bez Wandy”. Otwarcie przeglądu odbędzie się 11 maja o godz.18.00 Pilnuj portfela! Podróż podziemną kolejką jest jednym z podstawowych sposobów poruszania się więk- szości mieszkańców Warszawy. Niestety, wśród pasażerów zdarzają się też przestępcy, którzy tylko czekają na nie- uwagę innych. Z pozoru zwykli podróżni, nie zwracając na sie- bie szczególnej uwagi, bacznie obserwują otoczenie. Potrafią sprawnie wychwycić z tłumu osoby rozkojarzone, zmęczone dniem lub mocno zaangażowa- ne w swoją pracę. Stosowane przez kieszon- kowców metody różnią się w zależności od doświadczenia i okoliczności. Doświadczeni sprawcy posługują się przy wy- ciąganiu przedmiotów z kiesze- ni m.in. żyletkami, drucikami, spinkami od włosów, mniej do- świadczeni działają gołą ręką, stosując wyuczone chwyty. Tłok w środkach lokomocji stwarza dogodne warunki nawet dla po- jedynczego i mało doświadczo- nego złodzieja. Natężony ruch na schodach lub w windach pozwala niepostrzeżenie na bez- pośrednie ocieranie się o pasa- żerów będących przy drzwiach, jadących ruchomymi schodami lub wsiadających i wysiadają- cych z wagonów metra. Działanie zespołowe kie- szonkowców zakłada inną tak- tykę. Dzięki blokowaniu wejścia wybrana na przystanku „ofiara” znajduje się pomiędzy spraw- cami. W tej sytuacji pokrzyw- dzony zajęty jest znalezieniem właściwego miejsca, a sprawcy tworzą tzw. „sztuczny tłok”, w czasie którego łatwo doko- nuje się zamierzonej kradzieży. Często jeden z grupy bloku- jących złodziei zachowuje się w sposób prowokujący, odwra- cając uwagę pasażera. Komisariat Policji Metra Warszawskiego koncentruje swoją pracę na przeciwdzia- łaniu takim zjawiskom. Mimo że kradzieże w metrze zdarza- ją się incydentalnie, w trosce o Państwa bezpieczeństwo oraz osób korzystających z podziem- nej kolejki, stale wprowadzamy w życie nowe projekty prewen- cyjne. Wykorzystujemy przy tym wszelkie możliwe formy przeka- zu. Dzięki bliskiej współpracy z organizacjami pozapolicyjny- mi jesteśmy w stanie dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. dokończenie na stronie 2 Po dachu Domu Handlowe- go Sezam w centrum stolicy biegnie dwóch przestępców, choć tylko jeden z nich – Belus (Zdzisław Bene Rychter) tak na- prawdę ucieka. Drugi, Student (Ryszard Faron), to współpra- cownik organów ścigania. Sły- chać dźwięk milicyjnych syren, na skrzyżowaniu Marszałkow- skiej i Świętokrzyskiej, pod Se- zamem, gromadzą się gapie. Belus z ufnością wyciąga rękę do „wspólnika”, lecz ten wymie- rza mu kopniaka, po którym Belus spada na chodnik. Jesz- cze żyje, ale nie ma wątpliwo- ści, że to jego ostatnie chwile; upadku z tej wysokości nikt nie ma prawa przeżyć. Tak kończy się „Przepra- szam, czy tu biją” Marka Pi- wowskiego, pierwszy polski film kryminalno-sensacyjny, zrealizowany tak, jak tego ro- dzaju kino tworzyło się wtedy na Zachodzie – dynamicznie, bez unikania brutalnych scen, no i przede wszystkim bez po- kazywania stróżów prawa jako bohaterów bez skazy. U Pi- wowskiego milicjanci (w tych rolach słynni polscy bokserzy – Jerzy Kulej i Jan Szczepań- ski) szantażem zmuszają do współpracy młodego chłopa- ka, który rozpoczął studiowa- nie z fałszywym świadectwem maturalnym – stąd jego ksywa Student. Dotychczasowi filmo- wi milicjanci w kinematografii PRL byli niemal zawsze karyka- turalnymi „dobrymi wujkami”, a przemoc w ich wykonaniu sprowadzała się do pogrożenia palcem i słów „oj, obywatelu, obywatelu”, trudno się więc dziwić, że prawdziwość dzieła Piwowskiego robiła wraże- nie. Film okazał się rewelacją, szturmem zdobył widzów i jury Festiwalu Polskich Filmów Fa- bularnych w Gdańsku w 1976 roku. Przyjrzyjmy się jak po- toczyły się dalsze dzieje głów- nych bohaterów klasycznego już dziś filmu. dokończenie na stronie 6 Stąd spadł Belus Kupa wstydu W ostatnich latach opinia publiczna uznała nieistniejący wcześniej problem psich kup za dość istotną kwestię społeczną, wymagającą regulacji prawnej. W następstwie tego liczne sa- morządy wprowadziły prawa miejscowe nakazujące właści- cielom sprzątanie po swoich czworonogach pod groźbą kary mandatu, a na ulicach wielu miast pojawiły się specjalne pojemniki przeznaczone na psie odchody. Tymczasem gdy ode- szła zima i nie ma śniegu, jak co roku oczom warszawiaków ukazał się wokół prawdziwy ocean śmieci i psich odchodów. Reporter „Południa” postanowił sprawdzić, jakie koszty każdego roku ponosi miasto na torebki i łopatki do sprzątania po psach oraz na różnego rodzaju akcje medialne i informacyjne zwią- zane ze sprzątaniem psich kup, a także skąd pochodzą pienią- dze przeznaczane na ten cel. - W Warszawie właścicie- le psów nie uiszczają opłaty za posiadanie psa – wyjaśnia Agnieszka Kłąb z Biura Praso- wego Urzędu Miasta st. War- szawy. – Obowiązek sprzątania po psach jest zapisany wprost w Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie miasta stołecznego Warszawy. Nieprzestrzeganie zapisów tego regulaminu grozi mandatem karnym od 20 do 500 zł. Jeśli chodzi o wpływy z tych manda- tów, to trafiają one do „wspól- nego worka” o nazwie budżet i nie są one przeznaczane tylko i wyłącznie na sprzątanie. Na zestawy do sprzątania po psach miasto wydaje rocznie ok. 100 tysięcy zł, zaś na akcje medial- ne i informacyjne ok. 60 tys. zł. Pieniądze pochodzą ze środków Funduszu Norweskiego przy- znanych Urzędowi m.st. Warsza- wy na takie właśnie kampanie. dokończenie na stronie 4

Upload: poludnie-andrzej-roginski

Post on 09-Mar-2016

223 views

Category:

Documents


3 download

DESCRIPTION

Południe Głos Śródmieścia Bielan Żoliborza nr 9 z dnia 10 maja 2012

TRANSCRIPT

Page 1: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

l Kapitał społeczny w spółdzielniach - str. 2 l Urodziny w hostelu „Emma” - str. 7 - 8 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082 - 6540

Rok VII nr 9 (112) l 10 MAJA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl

Zadbaj o swój słuchSłabo słyszysz? Masz trud-

ności z rozumieniem mowy? A może ktoś z bliskich ma kło-poty ze słuchem? Przeczytaj, w jaki sposób zasięgnąć pomocy!

Szacuje się, że około 10 procent populacji niedosły-

szy. Oznacza to, że słuch oko-ło 200 tys. Warszawiaków nie jest prawidłowy, choć z pew-nością nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

dokończenie na stronie 4

Galeria ŻoliborzZjawisko pierwszego wraże-

nia. Czy wiesz, że na podstawie pierwszego wrażenia, jakie wy-wrze się na rozmówcy, podświa-domie ocenia on ciebie pozytyw-nie lub negatywnie. Co zrobić, aby wywrzeć dobre pierwsze wrażenie? Czy wygląd człowie-ka wpływa na samopoczucie i własna ocenę? Jak kreować swój wizerunek? Jak go popra-wić? Dowiesz się tego na Gali Wdzięku i Urody w Galerii Żoli-borz, w sobotę 12 maja w godz. 12-18. W programie bezpłatne porady i pokazy kosmetyki, tipsów, medycyny estetycznej, fryzur i wizażu oraz prelekcja dr psychologii o tym, jak wywrzeć dobre wrażenie oraz jaki ma to wpływ na pozycję w pracy i w życiu. Wstęp wolny.

Linia Z-1 W poniedziałek, 7 maja zo-

stała uruchomiona autobusowa linia zastępcza Z-1, łącząca pl. Bankowy z ulicami Stawki i Muranowską. Uruchomienie dodatkowej linii związane jest z wyłączeniem ruchu tramwajo-wego na ulicy Marszałkowskiej. Linia autobusowa Z-1 będzie kursowała trasą: Muranowska 10 – Muranowska - Andersa – pl. Bankowy – Marszałkowska – Królewska 02 – Marszałkowska – pl. Bankowy – Andersa – Świę-tojerska – Bonifraterska – Mura-nowska - Muranowska 10.

FontannyFontanny na Podzamczu zo-

stały już uruchomione 3 bm. Na ścianie wody lasery namalują m.in. puchar UEFA EURO 2012™, stadiony miast gospodarzy czy uczestników - krajów biorących udział w turnieju. Nie zabrak-nie też piłki w grze, bo bę-dziemy mieli okazję zobaczyć animację wodną prezentującą sylwetki piłkarzy z laserowym odzwierciedleniem ruchu piłki. Będzie także laserowa opowieść o chłopcu, który chciał zostać piłkarzem wszystko w połącze-niu z muzyką i światłem. Poka-zy w maju i we wrześniu będą wyświetlane o godzinie 21.00, a w czerwcu, lipcu i sierpniu o godzinie 21.30.

AlpinistykaMuzeum Sportu i Turystyki za-

prasza przy ul. Wybrzeże Gdyń-skie 4 w Centrum Olimpijskim 11–13 maja na XIX Przegląd Fil-mów Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz „20 lat bez Wandy”. Otwarcie przeglądu odbędzie się 11 maja o godz.18.00

Pilnuj portfela!

Podróż podziemną kolejką jest jednym z podstawowych sposobów poruszania się więk-szości mieszkańców Warszawy. Niestety, wśród pasażerów zdarzają się też przestępcy, którzy tylko czekają na nie-uwagę innych. Z pozoru zwykli podróżni, nie zwracając na sie-bie szczególnej uwagi, bacznie obserwują otoczenie. Potrafią sprawnie wychwycić z tłumu osoby rozkojarzone, zmęczone dniem lub mocno zaangażowa-ne w swoją pracę.

Stosowane przez kieszon-kowców metody różnią się w zależności od doświadczenia i okoliczności. Doświadczeni sprawcy posługują się przy wy-ciąganiu przedmiotów z kiesze-ni m.in. żyletkami, drucikami, spinkami od włosów, mniej do-świadczeni działają gołą ręką, stosując wyuczone chwyty. Tłok w środkach lokomocji stwarza dogodne warunki nawet dla po-jedynczego i mało doświadczo-nego złodzieja. Natężony ruch na schodach lub w windach pozwala niepostrzeżenie na bez-pośrednie ocieranie się o pasa-żerów będących przy drzwiach, jadących ruchomymi schodami lub wsiadających i wysiadają-cych z wagonów metra.

Działanie zespołowe kie-szonkowców zakłada inną tak-tykę. Dzięki blokowaniu wejścia wybrana na przystanku „ofiara” znajduje się pomiędzy spraw-cami. W tej sytuacji pokrzyw-dzony zajęty jest znalezieniem właściwego miejsca, a sprawcy tworzą tzw. „sztuczny tłok”, w czasie którego łatwo doko-nuje się zamierzonej kradzieży. Często jeden z grupy bloku-jących złodziei zachowuje się w sposób prowokujący, odwra-cając uwagę pasażera.

Komisariat Policji Metra Warszawskiego koncentruje swoją pracę na przeciwdzia-łaniu takim zjawiskom. Mimo że kradzieże w metrze zdarza-ją się incydentalnie, w trosce o Państwa bezpieczeństwo oraz osób korzystających z podziem-nej kolejki, stale wprowadzamy w życie nowe projekty prewen-cyjne. Wykorzystujemy przy tym wszelkie możliwe formy przeka-zu. Dzięki bliskiej współpracy z organizacjami pozapolicyjny-mi jesteśmy w stanie dotrzeć do szerokiego grona odbiorców.

dokończenie na stronie 2

Po dachu Domu Handlowe-go Sezam w centrum stolicy biegnie dwóch przestępców, choć tylko jeden z nich – Belus (Zdzisław Bene Rychter) tak na-prawdę ucieka. Drugi, Student (Ryszard Faron), to współpra-cownik organów ścigania. Sły-chać dźwięk milicyjnych syren, na skrzyżowaniu Marszałkow-skiej i Świętokrzyskiej, pod Se-zamem, gromadzą się gapie. Belus z ufnością wyciąga rękę do „wspólnika”, lecz ten wymie-rza mu kopniaka, po którym Belus spada na chodnik. Jesz-cze żyje, ale nie ma wątpliwo-ści, że to jego ostatnie chwile; upadku z tej wysokości nikt nie ma prawa przeżyć.

Tak kończy się „Przepra-szam, czy tu biją” Marka Pi-

wowskiego, pierwszy polski film kryminalno-sensacyjny, zrealizowany tak, jak tego ro-dzaju kino tworzyło się wtedy na Zachodzie – dynamicznie, bez unikania brutalnych scen, no i przede wszystkim bez po-kazywania stróżów prawa jako bohaterów bez skazy. U Pi-wowskiego milicjanci (w tych rolach słynni polscy bokserzy – Jerzy Kulej i Jan Szczepań-

ski) szantażem zmuszają do współpracy młodego chłopa-ka, który rozpoczął studiowa-nie z fałszywym świadectwem maturalnym – stąd jego ksywa Student. Dotychczasowi filmo-wi milicjanci w kinematografii PRL byli niemal zawsze karyka-turalnymi „dobrymi wujkami”, a przemoc w ich wykonaniu sprowadzała się do pogrożenia palcem i słów „oj, obywatelu,

obywatelu”, trudno się więc dziwić, że prawdziwość dzieła Piwowskiego robiła wraże-nie. Film okazał się rewelacją, szturmem zdobył widzów i jury Festiwalu Polskich Filmów Fa-bularnych w Gdańsku w 1976 roku. Przyjrzyjmy się jak po-toczyły się dalsze dzieje głów-nych bohaterów klasycznego już dziś filmu.

dokończenie na stronie 6

Stąd spadł Belus

Kupa wstydu W ostatnich latach opinia

publiczna uznała nieistniejący wcześniej problem psich kup za dość istotną kwestię społeczną, wymagającą regulacji prawnej. W następstwie tego liczne sa-morządy wprowadziły prawa miejscowe nakazujące właści-cielom sprzątanie po swoich czworonogach pod groźbą kary mandatu, a na ulicach wielu miast pojawiły się specjalne pojemniki przeznaczone na psie odchody. Tymczasem gdy ode-szła zima i nie ma śniegu, jak co roku oczom warszawiaków ukazał się wokół prawdziwy ocean śmieci i psich odchodów.

Reporter „Południa” postanowił sprawdzić, jakie koszty każdego roku ponosi miasto na torebki i łopatki do sprzątania po psach oraz na różnego rodzaju akcje medialne i informacyjne zwią-zane ze sprzątaniem psich kup, a także skąd pochodzą pienią-dze przeznaczane na ten cel.

- W Warszawie właścicie-le psów nie uiszczają opłaty za posiadanie psa – wyjaśnia Agnieszka Kłąb z Biura Praso-wego Urzędu Miasta st. War-szawy. – Obowiązek sprzątania po psach jest zapisany wprost w Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie

miasta stołecznego Warszawy. Nieprzestrzeganie zapisów tego regulaminu grozi mandatem karnym od 20 do 500 zł. Jeśli chodzi o wpływy z tych manda-tów, to trafiają one do „wspól-nego worka” o nazwie budżet i nie są one przeznaczane tylko i wyłącznie na sprzątanie. Na zestawy do sprzątania po psach miasto wydaje rocznie ok. 100 tysięcy zł, zaś na akcje medial-ne i informacyjne ok. 60 tys. zł. Pieniądze pochodzą ze środków Funduszu Norweskiego przy-znanych Urzędowi m.st. Warsza-wy na takie właśnie kampanie.

dokończenie na stronie 4

Page 2: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

Spółdzielnie wzajemnej pomocyZ Alfredem Domagalskim, prezesem Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej rozmawia Andrzej Rogiński

ciąg dalszy z poprzedniego numeru

- Ostatnio pojawiły się so-cjalne.

- Funkcjonują socjalne spół-dzielnie czy spółdzielcze gru-py producentów. Na świecie występują takie rodzaje, które u nas są zupełnie nieznane i chyba trudno będzie je na nasz grunt przeszczepić. Na przykład spółdzielnie ener-getyczne w Stanach Zjedno-czonych. Odbiorcy energii są współwłaścicielami sieci przesyłowej. My nie znamy tych spółdzielni. Np. spół-dzielnie teatralne we Francji. Spółdzielnie prowadzą teatry. Są niezależne. Mają wpływ na repertuar. Czy spółdziel-nie drobnych handlowców. W stanach Zjednoczonych małe sklepy przetrwały ostrą konkurencję Wal-Martu, prze-cież ogromnej firmy tylko dlatego, że potrafiły się zor-ganizować w spółdzielnie, do-konują wspólnych zakupów, prowadzą wspólny marketing. A więc to jest przykład, jak spółdzielnie znakomicie mogą wspierać, wspomagać drobną przedsiębiorczość, jeśli ludzie potrafią ze sobą współpra-cować. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Każdy kraj ma swoją specyfikę.

- Czyli nawet jeśli tak, w Polsce spółdzielczość przy-nosi ok. jednego procenta dochodu narodowego, to w krajach unijnych jest to sześć procent. Czy możemy powiedzieć, że ten jeden proc. jest nieważny, że te miejsca pracy są nieważne?

- Ubolewam nad tym, że w Polsce demontaż systemu spółdzielczego posunął się aż tak bardzo daleko i że dzisiaj mamy te niespełna 1 procent PKB, ale mimo wszystko to jest znaczący potencjał. To jest prawie 10 tysięcy podmiotów gospodarczych. To jest po-nad 300 tysięcy miejsc pracy, a więc to nie jest rzecz, którą można pominąć i zlekcewa-żyć. Ale to jest także ponad 8 milionów ludzi, którzy sta-nowią dużą strukturę spo-łeczną. To właśnie z punktu widzenia jakości państwa, demokracji, budowy społe-czeństwa obywatelskiego jest niezmiernie ważne. Dzisiaj przykładamy dużą wagę do tworzenia organizacji poza-rządowych. Tak trzeba, bo w społeczeństwie obywatel-skim to organizacje bardzo ważne. Wydajemy ogromne pieniądze, ale tak naprawdę gdyby nie środki europejskie, różnego rodzaju granty to te organizacje pozarządowe mia-łyby znacznie trudniejsze wa-runki albo w ogóle przestałyby istnieć. Natomiast spółdziel-czość stanowi gotową struktu-

rę, która nie wymaga zasilania ze strony państwa. Ona jest do wykorzystania, do uruchomie-nia, tylko trzeba powiedzieć tak: słuchajcie, nie jesteście wcale gorszymi ludźmi od in-nych. Zachęcić ludzi do aktyw-ności w tych spółdzielniach i budowalibyśmy zupełnie nową jakość naszego państwa.

Spółdzielczość jest sposo-bem aktywności gospodarczej

nakierowanej na rozwiązywa-nie problemów tworzącej ją wspólnoty i zaspokajanie pod-stawowych potrzeb jej człon-ków. Jest najbardziej moralną i etyczną formą działalności społeczno-gospodarczej wol-nych ludzi, opartą na ich ak-tywności i pomysłowości, tak bardzo dziś potrzebną dla przy-wrócenia równowagi i zaufania społecznego.

- Czy zatem możemy po-wiedzieć, że w spółdzielniach tkwi kapitał społeczny? W czym on się objawia i w jaki sposób można ten kapi-tał wykorzystać w środowi-sku lokalnym?

- Jeśli mówimy o działalności gospodarczej, to w spółkach prawa handlowego liczy się ka-pitał finansowy. On jest jakby istotą rzeczy. W spółdzielniach to są ludzie, kapitał społeczny. Ludzie tworzą spółdzielnie i oni są solą tej firmy. To jest ogrom-na wartość, zresztą dzisiaj bar-dzo dużo się mówi o kapitale społecznym, natomiast mniej się robi dla niego

- Niektóre wielkie między-narodowe przedsiębiorstwa handlowe zaczynają budo-wać kapitał społeczny wśród pracowników.

- Dostrzegają bowiem siłę kapitału społecznego. W Pol-sce to wspólnotowe działanie zostało w pewnym sensie za-stąpione programami lojalno-ściowymi. W spółdzielczości pracujemy wspólnie, mamy określony cel, budujemy wię-zi, uczymy się demokracji, je-steśmy współodpowiedzialni, jesteśmy współgospodarzami. Natomiast w programach lojal-

nościowych przypisujemy ludzi wyłącznie do jakiejś określonej firmy tylko w celach komercyj-nych tej firmy. To jest ta róż-nica, której nasi politycy, nasi decydenci nie doceniają i nie odróżniają.

- Prawdziwa więź występu-je we współdziałaniu.

- Tak. Wartość gospodarki rynkowej polega na tym, że funkcjonują tam podmioty

o różnej formule prawnej i o różnych celach. Kapitalizm to nie jest tylko konkurencja, ale także współpraca. To nie jest tylko współzawodnictwo ale także współdziałanie. Dobrze by było, żeby oprócz egoizmu, który też jest naturalną cechą człowieka, znalazło się miejsce i dla altruizmu.

- Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła rok 2012 Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. Czy w związku z tym spodziewa się Pan, że polski parlament podejmie ustawy przyjazne ośmiu milionom polskich spółdzielców?

- Już się niczego nie spo-dziewam. Wydaje mi się, że Organizacja Narodów Zjedno-czonych zdawała sobie sprawę z faktu, iż w wielu państwach spółdzielczość jest niedoce-niana, że trzeba podjąć dzia-łania, które zwrócą uwagę na system spółdzielczy. I między innymi jednym z celów, po-stawionych przez Organiza-cję Narodów Zjednoczonych, jest zbudowanie świadomości społecznej co do potrzeby i roli systemu spółdzielczego. Także zainspirowanie rządów do przeglądu ustawodawstwa pod kątem przydatności dla funkcjonowania spółdzielni i dla trwałości tych spółdziel-ni. Myślę, że fakt, iż prezy-dent Bronisław Komorowski objął patronat nad tym ro-kiem w Polsce, jest dobrym sygnałem i że to będzie tak-że inspiracja dla polityków, by spróbować pokusić się o refleksję, co można w Polsce zrobić, żeby ten system mógł

się w sposób normalny, wła-ściwy dla niego rozwijać. By służył ludziom, a tym samym i państwu. Przecież zależy nam wszystkim na budowie państwa sprawnego, silnego, przyjaznego ludziom, dobrze funkcjonującego.

- Osiem milionów ludzi, to ogromny potencjał wybor-czy. Czy politycy uwzględnia-ją ten fakt? A może spółdziel-

nie nie potrafią współdziałać ze sobą?

- Niestety ruch spółdzielczy jest bardzo zatomizowany. Do tego zresztą przyczyniły się zmiany prawne, jakie wprowa-dzono po 89-tym roku. I stąd politycy nie czują pewnej siły w tym ruchu i w tym ogrom-nym elektoracie. Ale do cza-su. Kiedyś ten trochę drze-miący kolos może się obudzić i zagłosować w odpowiedni sposób. Spółdzielczość funk-cjonuje trochę na innych za-sadach niż straże pożarne, gdzie jest zbiórka, idziemy wszyscy do lokalu wyborcze-go. Politycy to wiedzą. Stąd dla straży pożarnych tworzy się dobre warunki. Nie mamy o to pretensji, bo to jest jed-na z organizacji autentycznie służących środowiskom lokal-nym.

- Co mogą zrobić sami spółdzielcy, żeby przekonać ludzi do spółdzielczości, żeby w Polsce pogląd o spółdziel-niach był sprawiedliwy? Czy może jest to sprawa informa-cji, edukacji wewnątrz spół-dzielni i na zewnątrz?

- Spółdzielczość popełniła błąd zaniechania. Nam się wy-dawało, że spółdzielczość jest tak oczywistym faktem, że nie trzeba o tym mówić, przeko-nywać, udowadniać. Przez mi-nione lata okazało się, że to nie prawda. Dzisiaj, jeśli nie mówi się o tym, że się jest i co się sobą prezentuje, to się ginie. I spółdzielczość trochę nam uciekła ze świadomości spo-łecznej w ogóle. Natomiast był to też okres trudny, jakby każdy odreagowywał przeszłość. Było

zauroczenie nowym systemem, gospodarką rynkową. Dzisiaj wydaje się, że ludzie zaczyna-ją myśleć trochę inaczej i do-strzegają wartość spółdzielni. Zauważają, że gdyby nie spół-dzielnia, byłoby im znacznie trudniej. I teraz chodziłoby o to, żeby głośno nie mówili tylko ci, którzy mają określone pretensje do konkretnej spół-dzielni. Oczywiście, trafiają się spółdzielnie źle funkcjonujące, tak jak źle mogą działać spółki. Ale trzeba, by ci, którzy dobrze pracują, którym spółdzielnia dobrze służy, potrafili powie-dzieć głośno o tym, jak jest w ich spółdzielni. Dlaczego im się wiedzie dobrze, dlaczego szanują swoją spółdzielnię, dla-czego chcą w niej być. Wresz-cie, dlaczego chcą, by państwo tworzyło dobre warunki do jej funkcjonowania. To trudny pro-ces, bo ciągle jeszcze nie mamy pewności siebie, by przyznać się, iż jestem spółdzielcą, że spółdzielnia jest ważnym ele-mentem w moim życiu, w życiu środowiska lokalnego.

- Czy spółdzielnie mogły-by być bardziej solidarne między sobą, w środowisku lokalnym?

- Nie ulega wątpliwości. Zresztą jedną z międzynarodo-wych zasad spółdzielczych jest właśnie współpraca między spółdzielniami. Musimy nauczyć się ze sobą współpracować. Musimy przełamywać te ba-riery, jakie dzisiaj funkcjonują i budować większą skłonność do

współpracy i współdziałania. To jest trudniejsze niż w systemie kapitałowym, bo w systemie kapitałowym ze sobą współpra-cuje kapitał finansowy. Mówiąc obrazowo: złotówka do złotówki przylega łatwiej niż człowiek do człowieka. Ale jeśli zbudujemy już przekonanie, że to jest po-trzebne i że to nam wszystkim się opłaci, to ta współpraca przyniesie dobre owoce.

- Przy wejściu do budyn-ku przy ul. Jasnej, w którym znajduje się siedziba Kra-jowej Rady Spółdzielczej, tablica informuje, że działa tam Muzeum Spółdzielczo-ści. Czy może warto by było, by uczniowie szkół warszaw-skich przyszli do niego, choć-by w ramach lekcji wychowa-nia obywatelskiego?

- Takie wycieczki się poja-wiają. Przychodzi także bardzo dużo studentów, którzy poszu-kują materiałów dotyczących spółdzielczości. W roku ubie-głym przystąpiliśmy do Nocy Muzeów. Okazało się, że było spore zainteresowanie. Więk-szość była pozytywnie zasko-czona i nie miała świadomości, że spółdzielczość to tradycja, historia, ogromny dorobek. Przygotowujemy w Między-narodowym Roku Spółdziel-czości wystawę, którą chcemy pokazać w Sejmie. Czekamy na zgodę Pani Marszałek. Następ-nie wystawa ruszy w objazd po kraju.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

dokończenie ze strony 1Między innymi publikuje-

my nasze projekty w prasie, portalach internetowych (www.policja.metro.waw.pl), ulotkach bezpośrednio prze-kazywanych pasażerom oraz nośnikach przekazu umieszczo-nych w kolejkach i na stacjach metra. Pojawiające się w pra-sie i na ekranach komunikaty: „Bądź czujny”, Bacz na bagaż”, „Krok w mrok” czy „Chrapka na złodzieja” spotkały się z dużym zainteresowanie mieszkańców Warszawy, a co najważniejsze, zwiększyły czujność pasażerów metra.

Ostatni projekt prewencyj-ny zwrócił na siebie szczegól-ną uwagę. Opierając się na werbalnej formie, a zarazem koncentrując się na treści prze-kazu, okazał się przysłowio-wym „strzałem w dziesiątkę”. Minimalizm przedstawionego poniżej projektu świadomie prowadzi do uzyskania mak-symalnego efektu kampanii. Pasażerowie metra otrzymując lapidarną przestrogę „Pilnuj portfela!” oraz jej anglojęzycz-

ny odpowiednik „Watch your wallet!”, natychmiast koncen-trują się na swoim bezpieczeń-stwie. Co warto zauważyć, pro-jekt nie odnosi się jedynie do portfela, telefonu komórkowe-go czy bezpośrednio pieniędzy, ale rozszerza swoje oddziały-wanie na ogół wartościowych przedmiotów mogących zna-leźć się w zainteresowaniu kie-szonkowca.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze działania w dużej mie-rze uzależnione są od współ-pracy ze społeczeństwem. Każdy sygnał z Państwa strony o nietypowo zachowujących się osobach mogących dokonywać kradzieży sklepowych, kieszon-kowych czy kradzieży bagażu, pozwoli na szybką reakcję Poli-cji, a zarazem korzystnie wpły-nie na poziom bezpieczeństwa w warszawskim metrze. Pa-miętajmy także, że to przede wszystkim od naszej postawy zależy, czy kieszonkowiec zwró-ci na nas uwagę.

Na stronę Komisariatu Policji Metra Warszawskiego można wejść poprzez www.skbm.pl

Pilnuj portfela!

Page 3: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

10 bm. upływa terminzłożenia deklaracji ZUS przez osoby prowadzące działalność

gospodarczą nie zatrudniających pracowników i płacenia składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne (na drukach ZUS-DRA).

15 bm. upływa terminwpłaty składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne przez

osoby prowadzące działalność gospodarczą i zatrudniające pra-cowników.

Ma prawie 40 lat i szereg artystycznych sukcesów na swoim koncie. Miłością jego życia jest sztuka i to przez duże S, dlatego za najważniejszy swój sukces uważa to, że może tworzyć i jednocześnie godnie żyć ze swojej pasji. Urodził się w Częstochowie, pracował w Bydgoszczy i w Warszawie, studiował w Paryżu i w Londy-nie, gdzie mieszka. Do Polski zawitał przy okazji - między innymi - promocji swojego najnowszego tomiku poezji. Frederick Rossakovsky-Lloyd, bo o nim mowa, to artysta wszechstronny: poeta, malarz i rzeźbiarz, nieszukający rozgło-su i poklasku za wszelką cenę. Niezwykle rzadko się zdarza, by ktoś tak umiejętnie potrafił łączyć swoje liczne fascynacje i zainteresowania sztuką z nie-wątpliwym talentem.

Mile więc zaskoczona by-łam, kiedy w piątek, 4 maja do Klubu 1500 m2 w Warszawie przy ulicy Solec 18/20 na wer-nisaż i wieczór autorski Frede-ricka Rossakovskiego-Lloyda „Istnienie otulone niebytem” licznie przybyli sympatycy jego kunsztu artystycznego. – Do dzisiejszego spotkania z Fryderykiem odliczałam już dni. Bardzo się cieszę, że przy-jechał do Warszawy, że będę mogła posłuchać jego wierszy, obejrzeć namalowane przez niego obrazy i oczywiście nie odmówię sobie przyjemności kupienia jego najnowszego tomiku poezji. Jego poprzedni

tomik „Wypominki i wspomin-ki” również posiadam w swo-im domowym księgozbiorze – mówi rozpromieniona Pani Magda, na którą dosłownie wpadam na schodkach pro-

wadzących do klubowej sali. Już w samym wejściu czuje się enigmatyczną atmosferę, światła przyciemnione, że le-dwo kogokolwiek dostrzec, w tle sączy się nastrojowa gi-tarowa muzyka… Żyć nie umie-rać. I zaraz na myśl przywołuję jeden z ulubionych cytatów

Fredericka „Żyć i umrzeć bez żalu”, które to słowa wypowie-dział tysiąc lat temu buddyjski lama.

- Frederick Rossakovski--Lloyd jest artystą polskiego

pochodzenia. Międzynarodo-wą sławę przyniósł mu cykl stworzonych przez niego po-staci bez twarzy z wydłużonymi głowami, nazywanych przez krytyków „The Noughties”, która to wystawa nawiązuje zarówno do charakteru ma-larstwa artysty jak i pierwszej

dekady XXI wieku. Jak do tej pory ukazało się sześć kolekcji z tej wystawy i w chwili obec-nej większość z nich znajduje się w prywatnych kolekcjach na całym świecie. Kolekcje i najważniejsze wystawy odbyły się między innymi w Londynie, Warszawie, Wrocławiu, Paryżu, Tokio i w wielu innych miastach na całym świecie. Oprócz tego, że Frederick jest wziętym arty-stą rozpoznawanym na świecie, podjął się on także twórczości literackiej. Mimo, iż jest mło-dym człowiekiem wydał już 6 tomików wierszy, które zo-stały przetłumaczone na kilka języków. Działalność literacka artysty nie ogranicza się tyl-ko do poezji. Spod jego pióra wyszły dramaty i opowiadania, z których dwa zostały wysta-wione na deskach teatru zarów-no w Polsce jak i poza granica-mi kraju – w telegraficznym skrócie przybliżyła sylwetkę artysty Katarzyna Zamojska z Fundacji Art Humanitatis, któ-ra była organizatorem imprezy.

Z aplauzem publiczność przyjęła zaprezentowany po raz pierwszy nowy cykl obrazów Rossakovskiego-Lloyda zatytu-łowany „Istnienie otulone nie-bytem”. Artysta zafascynowa-ny malarstwem naiwnym oraz impresjonizmem maluje obrazy przepełnione ironią i typowym dla niego czarnym humorem, w których życie zderza się ze śmiercią, a ruch ze stagnacją. Warto przy okazji podkreślić, że wystawa ta jeszcze w tym roku

trafi do galerii w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku oraz To-kio. Współczesny styl plastycz-ny artysty widoczny jest także w nurcie literackim, czego do-wodem jest najnowszy, siódmy z kolei tomik poezji „Diffido”, przedstawiający świat przez pryzmat braku wiary czy zwąt-pienia.

Próbuję dociec, co takiego fascynującego jest w sztuce sygnowanej nazwiskiem boha-tera wieczoru? – Poezja Frede-ricka jest przepojona emocja-mi, najczęściej tymi szarymi, smutnymi, ta poezja jest dra-matyczna. Ale z drugiej strony przedstawia realny świat, naszą rzeczywistość, jest prawdą o lu-dziach i prawdą o nas samych, ja osobiście identyfikuję się z wieloma utworami Fredericka – mówi Łukasz z Powiśla, który na wernisaż zaprosił również swoją dziewczynę, Ilonę. – Każ-dy tomik wierszy Fredericka to jego podróż w głąb siebie. Bar-dzo cenię go za prostolinijność i szczerość z jakimi opisuje to wszystko, co wokół dostrzega

i widzi, co go irytuje i z czym się nie zgadza. O ile doskona-le rozumiem jego poezję to zdecydowanie trudniej jest mi zrozumieć jego malarstwo, któ-re jak dla mnie jest zbyt abs-trakcyjne, za dużo w nim sza-leństwa, cierpienia, czarnego humoru i smutku. Ale takie też są i jego wiersze – tłumaczy mi jakby nieco zamyślona Agniesz-ka z Bielan.

Były wspólne zdjęcia i ko-lejka po autografy, nie brako-wało też chętnych do nabycia najnowszego tomiku poezji Fredericka „Diffido”. Wernisaż uświetnił występ zespołu Ma-dox oraz kuszące „co nie co” dla podniebienia.

Z ostatniej chwili: mimo licznych wojaży po Polsce i po świecie Frederick dla swoich fanów przygotowuje kolejną niespodziankę. Już w sierpniu na rynku pojawi się jego naj-nowsza powieść, zatytułowana „Niedokończony obraz”.

Tekst: Anna Tomasik Foto: Marek Szlawski

Czarny humor Fredericka

Na początek należy się czy-telnikowi wyjaśnienie: któż to jest ów tytułowy „mellud”. To skrót pochodzący od słów „me-lodia ludowa”, którym ozna-czano przyśpiewki, piosneczki i melodyjki z tzw. skarbnicy folkloru, czyli takie, których autorzy nie zostali zidentyfi-kowani z imienia i nazwiska. Z „melludem” zetknąłem się po raz pierwszy, gdy będąc nie-winnym pacholęciem usiłowa-łem wybrzdąkać na fortepianie kujawiaczka opatrzonego tym podpisem. Nabrałem już wów-czas odpowiedniego dystansu do podobnych utworów. Nie trafiały mi do przekonania wy-wody uczonych w piśmie muzy-kologów wykazujących niezbi-cie, że Szopen, Moniuszko czy Szymanowski czerpali obficie z dokonań anonimowych ludo-wych muzykantów – sam, już nieco później, wolałem słuchać Radia Luksemburg niż zachwy-cać się obowiązkowo „Kuku-łeczką” czy „Ondraszkiem”. Los, jak zwykle przekorny, usadził mnie za radiową konsoletą w rzeszowskiej rozgłośni Pol-skiego Radia. Tam (za karę?) przez trzy lata nagrywałem...

ludowe kapele, z których do dziś słynie Podkarpacie. Chcąc nie chcąc poznałem mnóstwo ludowych przyśpiewek, które do dziś brzęczą mi w uszach, w tym i tę, o której teraz głośno.

Piszę to, nieco rozbawiony dyskusją na temat przeboju, jaki rozbrzmiewa na okolicz-ność mistrzostw Europy w ko-paniu piłki. Niekompetentni dziennikarze zadają głupie py-tania sympatycznym wykonaw-czyniom, oburzeni miłośnicy crash-metalu wyją ze zgrozy, wykwintni znawcy biadolą nad upadkiem kultury, a domorośli prawnicy doszukują się w tej ludowej melodyjce plagiatu z twórczości Wojciecha Kila-ra, który dawno temu ten po-wszechnie znany utwór opraco-wał dla zespołu Śląsk, a ten go przez lata całe odśpiewywał, a nawet odtańcowywał.

Jeżeli do czegoś mógłbym się przyczepić, to do organiza-torów konkursu, którzy stwo-rzyli regulaminową możliwość umieszczenia w nim podobnej propozycji. Aż dziw bierze za-tem, że nie wykonano „Guan-tanamery” z popularnym tek-stem „Tusku, matole, twój rząd

obalą kibole” lub kultowego przeboju „Pooolska - białocze-eerwoni” z melodią spopulary-zowaną przez Pet Shop Boys, a wcześniej przez grupę Villa-ge People, sztandarową ikonę społeczności gejowskiej. No, ale skoro pieśń wystartowała, to wygrała, i wcale się nie dzi-wię! Co prawda, tekst nie po-wstał na zamówienie koła mi-łośników poezji Szymborskiej, ale melodia już jest gwarancją popularności. Bo jak mawiał inżynier Mamoń: lubimy te pio-senki, które już znamy!

Pieśń „Koko, koko, Euro, spoko” okrywa jednak pewna niejasność. Nie wiemy bowiem, kto się podpisał jako jej twór-ca. Jeśli jest to „mellud” - to ra-dziłbym zachować ostrożność, gdyż już raz zdarzyła się zwią-zana z tym autorem afera. Po-pularność pieśni przekłada się na płynące z niej tantiemy, czy-li kasę, a ta wzbudza jak zwy-kle namiętności. W czasach już dość odległych w ZAiKS-ie, czy-li punkcie ściągania należności z tytułu praw autorskich, grupa cwaniaków postanowiła do-brać się do miodu i zarejestro-wała taki właśnie pseudonim.

Ur zędnic za machina na ich konta przelewała wpływy powstałe w wyniku nadawania przez środki przekazu wszystkich lu-dowych melodii całkiem niezłe sumki. Niestety, proceder ten zakończył się wraz z odkryciem przekrętu, a jego pomysłodaw-ców otoczyła środowiskowa infamia.

Dziś, kiedy egzekutorzy tan-tiem są wszędzie, pieśń „Koko, koko, Euro, spoko” również może przynieść złote jaja - py-tanie tylko komu, a więc kto i kiedy je odsiedzi. Na razie na powrocie „melluda” zarabiają dziennikarze, krytycy i pew-nie jakiś płytowy wytwórca. Poczciwym kobietom z zespo-łu Jarzębina wystarczyć musi chwilowa sława.

Przy okazji: ujawniono w ostatnich dniach oficjalną pieśń mistrzostw, wybraną przez UEFA, a wykonywaną przez niemiecką piosenkarkę Oceanę. Może się zdziwicie - ale różnica między tym „hitem” a „Koko” nie jest zbyt wielka!

Za to stadiony są piękne.

Antoni Kopff, [email protected]

Powrót „melluda”Do przeczytania jeden Kopff

W przedświątecznym wyda-niu „Południa” zamieściliśmy artykuł red. Andrzeja Rogiń-skiego „Spółdzielnia Obiadów Szkolnych”, który poruszył bardzo ważny problem likwi-dacji stołówek w warszawskich szkołach. Fakt ten został prze-milczany przez rządzącą stolicą Platformę Obywatelską. Jedy-nie „Południe” zainteresowało się tą jakże ważną sprawą.

Jako radny Warszawy repre-zentujący dzielnicę Mokotów jestem bardzo zaniepokojony tym faktem. Decyzje o likwi-dacji stołówek w warszawskich szkołach zapadają niestety poza wiedzą i zgodą rodzi-ców, co wywołuje największe oburzenie. Decydujący głos w sprawie żywienia dzieci powinni mieć bowiem ich ro-dzice. Niepokojącym jest rów-nież fakt, iż firmy cateringowe mogą windować ceny posił-ków i niestety dzieci z uboż-

szych rodzin będą pozbawione możliwości zjedzenia ciepłego posiłku w szkole. Istotne jest również zagwarantowanie od-powiedniej jakości posiłków – co w przypadku zewnętrz-nych firm cateringowych nie zawsze jest priorytetem. A dobro dzieci powinno być dla nas najważniejsze. Prze-kazanie stołówek szkolnych w ajencję zewnętrznym fir-mom cateringowym wiąże się również z przekazaniem w użytkowanie stołówek szkol-nych. Oburzające jest to, że majątek samorządowy będzie wykorzystany nie przez szko-łę, a przez osoby zewnętrz-ne. Wiele stołówek szkolnych w mokotowskich szkołach jest po remoncie, na co wykorzy-stane zostały środki publiczne. Niepokojący jest również fakt planowanego zwolnienia po-nad 50 pracowników.

dokończenie na stronie 6

Likwidacja stołówek szkolnych

Page 4: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

Zastosowanie ozonu w me-dycynie rozpoczęło się już w czasie drugiej wojny świato-wej, kiedy lekarze zwrócili uwa-gę na jego wybitne właściwo-ści bakteriobójcze. Ozon wtedy stosowano jedynie zewnętrznie w postaci gazu i wody nasyco-nej ozonem, którymi leczono rany. Następnie dostrzeżono grzybo- i wirusobójcze wła-ściwości ozonu. Zaczęto go stosować do sterylizacji urzą-dzeń medycznych i oczyszcza-nia wody pitnej, jako środka, który podobnie jak tlen nie ma działań ubocznych na orga-nizm człowieka.

Stosując ozon do leczenia większości ran, które wcześniej określano jako niegojące się, osiągnięto ich szybkie gojenie bez powstania blizny niezależ-nie od wieku pacjenta. Próby likwidacji blizn jako tkanki, która powstaje w warunkach złego dotlenienia, też odnio-sły wyraźny sukces. Udało się

w 100 procentach zapobiec po-wstaniu blizn pooperacyjnych, po wypadkach. Blizny świeże i rozstępy udaje się wyraźnie zmniejszyć i osiągnąć dobry efekt kosmetyczny. Gorzej z bliznami chemicznymi (na przy-kład po oparzeniu benzyną).

Lekarze w Stanach Zjedno-czonych, w Europie Zachodniej i Rosji, gdzie ozonoterapia jest już powszechnie stosowana, jednomyślnie uznają, że na dzień dzisiejszy medycyna nie zna sposobu bardziej skutecznego w przypadkach gojenia ran (również i ran we-wnętrznych).

Zastosowanie ozonu przy cukrzycy doprowadziło do za-skakujących wyników. Udało się osiągnąć nie tylko wyraź-ne obniżenie poziomu cukru u pacjentów (odpowiednio i zmniejszenia dawek insuliny), ale też zapobieganie powsta-niu różnych powikłań, które zawsze towarzyszą cukrzycy.

Ozonoterapeuci często stwier-dzają przypadki wyleczenia pacjentów ze zdiagnozowaną cukrzycą.

Rewelacyjne właściwości regeneracyjne ozonu (odbudo-wa tkanek) spowodowały jego szerokie zastosowanie przy leczeniu miażdżycy i zaniku naczyń. Jak się okazało po-wstają nie tylko naczynia wło-sowate, ale rozwijają się także obwodnice. Zanikłe z różnych powodów peryferyjne żyły udrażniają się i stają się z po-wrotem widoczne.

TSDruga część w najbliższym

wydaniu „Południa”.

Centrum OzonoterapiiPn.-Sob. 9.00 – 19.00

Warszawa, ul. Grochowska 336Przyjęcia po uprzednim

umówieniu telefonicznym:22 618 20 12, 22 110 00 22,

726 705 200www.globmedi.com

Co to jest ozonoterapia i kiedy jest stosowana?

Centrum Ozonoterapii

cuda.” – mówi Izabela Marczyk, dyplomowany audioprotetyk z firmy Fonikon, która specjalizu-je się w niesieniu pomocy oso-bom niedosłyszącym.

Aparat słuchowy może przynieść wielką, pozytywną i natychmiastową różnicę. Bar-dzo ważnym czynnikiem jest indywidualne zaangażowanie pacjenta w proces noszenia aparatu. Im więcej informacji może on dostarczyć o swoich odczuciach i potrzebach, tym lepsze będą rezultaty.

zowane urządzenia, potrafią-ce dostosować się do ubytku pacjenta. Wybór konkretnego modelu aparatu w znacznej

mierze zależy od rodzaju ubyt-ku słuchu, ale także od oso-bistych preferencji pacjenta i jego trybu życia. W każdym przypadku specjalista audio-protetyk zaproponuje najlepsze rozwiązanie i pomoże dokonać najlepszego wyboru.

„W ostatnich latach obserwu-jemy zwiększone zainteresowa-nie pacjentów naszymi usługami. Noszenie nowoczesnego, minia-turowego aparatu słuchowego nie jest już krępujące jak 10 czy 20 lat temu, a jako najczęstsze przyczyny dyskomfortu pacjenci wskazują trudności w komuniko-waniu się z rodziną i znajomymi. Nowoczesne technologie nie ominęły aparatów słuchowych, które wyposażone są w bardzo szybkie procesory potrafiące czynić z dźwiękiem prawdziwe

dokończenie ze strony 1Trudno jest zdefiniować

takie pojęcie jak „normalne słyszenie”. Istnieje znaczna

różnica między zdolnością sły-szenia u noworodka i nasto-latka. Tak samo jak występują różnice u ludzi dwudziesto-, czterdziesto i sześćdziesię-cioletnich. Jak wiele innych rzeczy słuch zmienia się na przestrzeni życia, ale zmiany zazwyczaj występują tak wol-no, że na początku wcale ich nie zauważamy. Dopiero, gdy słuch zaczyna wpływać na nasz sposób porozumiewania się z innymi osobami, zaczy-namy się zastanawiać, co się dzieje.

Skutecznym rozwiązaniem otwierającym drzwi do świata dźwięków, które wydawały się bezpowrotnie utracone, może okazać się aparat słuchowy. Współczesne aparaty to bardzo zaawansowane i zminiatury-

Zadbaj o swój słuch

Zapraszamy do naszych gabinetów:

ul. Koszykowa 78, tel. 22 425 67 06

ul. Żeromskiego 33, tel. 22 499 66 30

ul. Cegłowska 80, tel. 22 392 91 99

Posiadamy sieć 12 gabinetów na terenie całej Warszawy. Zapytaj o najbliższy gabinet:

22 392 76 19.

Firma Fonikon zaprasza wszystkie zainteresowane osoby na bezpłatne badanie słuchu oraz konsultację au-dioprotetyczną. Osobom nie-pełnosprawnym proponuje-my wizyty domowe. Z uwagi na duże zainteresowanie na-szymi usługami prosimy o te-lefoniczne umawianie wizyt.

Radio odgrywa w naszym codziennym życiu niebagatel-ną rolę. Dostarcza ekspresowo najświeższych informacji. Nim zaczęła się epoka telewizji

przed odbiornikami radiowymi zasiadały całe rodziny. Teraz słuchamy go równie często ja-dąc samochodem.

W celu podkreślenia spo-łecznej roli radia wyznaczo-no w Polsce specjalny dzień. Przypada on w kwietniu. Związane z tym uroczy-stości odbyły się również w bielańskiej Mediatece. Przy-

gotowano specjalny program dla dzieci. Z przedszkolakami spotkała się znana z radiowej Trójki, współprowadząca au-dycję dla dzieci „Zagadkowa

Niedziela”, Katarzyna Pruch-nicka. Zaprosiła najmłodszych na wirtualną wycieczkę po zakamarkach studia nagrań i pokoju reżysera. Dzieci miały okazję obejrzeć również wysta-wę starych radioodbiorników oraz same wykonać obrazkową historię radia. W trakcie „Dnia Radia” specjalnie z myślą o najmłodszych słuchaczach

odtworzono także dwa słucho-wiska. Pierwszym był „Karls-son z dachu” w wykonaniu Edyty Jungowskiej. Drugim „Ptasie radio” przeczytane

przez Irenę Kwiatkowską. Na podstawie słuchowisk Kata-rzyna Pruchnicka wprowadziła wszystkich w kulisy pracy ra-diowców i sposób przygotowy-wania programów. - Spotkanie trwało półtorej godziny. Nikt się nie nudził, a zabawa była przednia – mówi Ewa Buko-wińska z Mediateki.

/B.P./

Dzień radiadokończenie ze strony 1

– Nałożeniem mandatu kończy się teraz co trzecia taka interwencja – mówi Jolanta Borysewicz, st. inspektor z re-feratu prasowego Straży Miej-skiej m.st. Warszawy. W 2010 roku takich mandatów wysta-wiono 125, a mandatem koń-czyła się co 8 interwencja. Wte-dy strażnicy kładli nacisk na edukację, pouczanie, i rozda-wali zestawy do sprzątania po psach. W 2011 roku, ze wzglę-du na to, że działania eduka-cyjne trwały już wystarczająco wiele miesięcy, zaostrzono eg-zekwowanie przepisów wobec właścicieli psów uchylających się od obowiązku sprzątania, stąd zdecydowanie większa liczba mandatów. Odnotowano 1350 zdarzeń dotyczących nie-sprzątania po czworonogach. Z tego tytułu wystawiono 479 mandatów, 631 osób zostało pouczonych, wystawiono 19 wniosków do sądu. Wniosek taki jest wystawiany, gdy ktoś odmawia przyjęcia mandatu Strażnik, aby nałożyć mandat karny, musi sam stwierdzić, że zostało popełnione wykrocze-nie, a więc musi widzieć, jak właściciel psa nie wypełnia swoich obowiązków, tzn. nie sprząta po tym, gdy czworonóg załatwił potrzebę fizjologiczną. Mandaty są nakładane na pod-stawie art. 10 ust. 2 Ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i po-rządku w gminach. Wysokość grzywny nakładanej w drodze mandatu karnego za wykrocze-nie wynosi do 500 zł. W roku bieżącym od 1 stycznia do 22 marca odnotowano 224 takie zdarzenia. Nasi funkcjonariusze wystawili 87 mandatów, 55

osób pouczono, wystawiono 10 wniosków do sądu.

Przedstawiciele SANEPID--u twierdzą zgodnie, że psie odchody stanowią istotny problem ze względu na za-grożenie epidemiologiczne i zanieczyszczenie środowi-ska. W skład psich odchodów mogą wchodzić różnego ro-dzaju organizmy. W większo-ści są to niegroźne dla ludzi bakterie symbiotyczne, ale mogą tam też znajdować się bakterie chorobotwórcze, jak np. salmonella. Kontakt z psimi odchodami stwarza realne ryzyko zakażenia pa-sożytami przewodu pokarmo-wego, m.in. tasiemcem psim, bąblowcem oraz psią glistą, a także bakteriami chorobo-twórczymi z grupy pierwot-niaków. Według badań prze-prowadzonych w USA rzeki i strumienie przepływające przez obszary zurbanizowane zanieczyszczane są wielkimi ilościami bakterii fekalnych pochodzących z psich odcho-dów, zwłaszcza po intensyw-

nych opadach. Szczególnie częste jest skażenie wód pa-łeczką okrężnicy.

Świadomość społeczna niby wzrasta, na społeczną eduka-cję w tej dziedzinie wydaje się rocznie dziesiątki tysięcy „nor-weskich” złotych, coraz częst-sze i coraz bardziej dolegliwe są kary dla właścicieli psów, którym nie chce się sprzątać po swoich czworonogach i tylko otaczająca nas rzeczywistość wydaje się wciąż taka sama. Codzienne życie pieszych mieszkańców Warszawy to jak nieustanny spacer po polu mi-nowym, zwłaszcza na przeło-mie zimy i wiosny.

Na pocieszenie może warto zauważyć, że w różnych ludo-wych „mądrościach” i przesą-dach psie odchody związane są z pozytywnymi konotacjami. Zarówno wdepnięcie w nie, jak też sen o psich odchodach we-dług rożnych senników ma być zapowiedzią powodzenia. Ży-czę więc powodzenia. W stolicy mamy na to ogromne szanse...

Hubert Wiśniewski

Kupa wstydu

Samorząd dzielnicy Śród-mieście postanowił wynająć w trybie bezprzetargowym cztery lokale z przeznaczeniem na prowadzenie w nich działal-ności kulturalnej.

Już zdecydowano, że trzy lokale zostaną wynajęte na-stępującym organizacjom: Fundacji „Nie Zawsze Musi Być Chaos” przy ul. Marszał-kowskiej 19, Fundacji Re-publikańskiej przy ul. Nowy Świat 41 oraz Żoliborskiej Fundacji Promocji Kultury -

44 ART lokal przy ul. Siennej 43A.

Natomiast lokal przy pl. Grzybowskim 2 skierowa-ny zostanie do kolejnej edycji postępowania „Lokal na kul-turę”. Zarząd Dzielnicy uznał bowiem, że „prowadzona w nim działalność powinna w znacznym stopniu uwzględ-niać szczególny charakter tego rejonu Warszawy i jego związek z historią Żydów polskich oraz historią stosunków polsko-ży-dowskich”.

Lokal na kulturę

Page 5: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

Page 6: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

Dom Kultury Śródmieście, ul. Smolna 9Scena na Smolnej: 12.05. godz. 19.00 - Zespół Man-Tra „Koncert z medy-tacją”, trascendental rock; 13.05. godz. 11.00 - Teatr Duet „Niedźwiedź Strażnik lasu”, interaktywna bajka autorska; 13.05. godz. 17.00 - Grupa Improwizacyjna Lubieto; 14.05. godz. 10.00 - spotkanie z prof. Władysła-wem Bartoszewskim; 14.05. godz. 19.00 - Giełda Satyry Politycznej Mar-ka Majewskiego; 20.05. godz. 11.00 - Fundacja ART „Zgaduj, zgadula jak było za króla – legendy warszawskie”, przedstawienie taneczne; godz. 17.00 - „Ech ty, babo…” dyplom ZPSM im. Fryderyka Chopina; 21.05. godz. 11.00 - „Nie ma jak u mamy”, koncert z okazji Dnia Matki; godz. 19.00 - Jubileusz Literacki Krystyny Rodowskiej; Klub na Hożej: 12.05. godz. 18.00 - „Architektoniczne poszukiwania w fotografii”, wernisaż wy-stawy fotografii Marzeny Wieczorek, Jakuba Malickiego i Tomasza Bucz-kowskiego, wystawa czynna do 7.06; 14.05. godz. 18.00 - Studio Piosen-ki DKŚ „W spodniach czy w sukience”, koncert piosenek z repertuaru Ani Dąbrowskiej; 19.05. godz. 19.00 - Faiver, koncert – nowy projekt Michała Smogorzewskiego, połączenie bluesa i folku w garażowym brzmieniu; 22.05. godz. 19.30 - Stanisław Wiśniewski „Rowerem przez Holandię”, relacja połączona z projekcją multimedialną

Kino Luna, Marszałkowska 2823.05. godz. 19.00 - „Dyskretny urok burżuazji”

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 210.05. godz. 11:00 - Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887), prelek-cja Janusza Macieja Michałowskiego; 12.05. godz.19:00 - Reci-tal Kamila Wasickiego; 13.05. godz. 19:00 - Mike Greene - David Price - Łukasz Wiśniewski. Blues na Niedzielę; 17.05. godz. 11:00 - Sławne kobiety Konstancina, prelekcja varsavianisty Tadeusza Wł. Świątka; 19.05. godz. 16:00 - koncert w wykonaniu zespołu wokal-nego „Ale Babki +…”; 21.05. godz. 9:00 - „Księga twarzy”, szkice Sławomira Mściwoja Gębczyńskiego; 22.05. godz. 19:00 - Kresowa bal-lada 1935, fabularyzowany dokument T. Sołoniewicz pokazujący wieś białostocką w latach 30. XX wieku

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20Wystawy: do 20.05. -„Chodząc po ziemi”. 50 lat fotografii prasowej Aleksandra Jałosińskiego; do 30.06. – „Warszawski ferment”. Wystawa fotografii Ireny Jarosińskiej: obraz Warszawy lat 50. i 60. oraz niepubliko-wane kadry z życia ówczesnej awangardy artystycznej; do 23.09. skwer im. księdza Jana Twardowskiego - Krakowskie Przedmieście w obiektywie Karola Beyera; Tu Radio Wolna Europa: 2–6.05 – pokaz filmów i mate-

riałów archiwalnych poświęconych RWE; 9.05. godz. 18.00 – UKF Wol-ności, w spotkaniu udział wezmą Andrzej Mietkowski, redaktor naczelny portalu Radia Wolności, Maciej Wierzyński, były pracownik Radia Wolna Europa, obecnie dziennikarz TVN24, oraz Jolanta Hajdasz, dziennikarka, autorka książki „Szczekaczka”; 10.05. godz. 16.00 – pokaz krótkometra-żowych filmów młodych reżyserów z Maroka, Libanu, Algierii, dotyczą-cych historii tych krajów; godz. 20.00 – spotkanie na temat niedawnych konfliktów zbrojnych i protestów społecznych, pokaz filmów arabskich artystów; 11.05. godz. 18.00 – „Kino kresowe” – Kawaler księżyca (2010, 50 min); 16.05. godz. 11.00 – „Opowieści z Kresów”. Z pątnikami do Kochawiny, Milatyna, Poczajowa, Podkamienia i Zarwanicy; 17.05. godz. 18.00 – film „Historia jednego myśliwca” reż. Hubert Drapella oraz krótkometrażowy film o czynie zbrojnym Gwardii Ludowej; 20.05. godz. 16.00 – Filmy „Ósmy dzień tygodnia. Warszawa 1956” Jerzego Bossaka i Jarosława Brzozowskiego oraz „Ósmy dzień tygodnia” Aleksandra Forda; 23.05. godz. 18.00 – „Warszawa Teatralna. Ludzie i zdarzenia”. Gośćmi wieczoru poświęconego Elżbiecie Barszczewskiej będą Zofia Kucówna oraz profesor Barbara Osterloff, historyk teatru i prorektor Akademii Te-atralnej im. Aleksandra Zelwerowicza

Muzeum Niepodległości, al. Solidarności 6218.04. godz. 11.00, Muzeum Więzienia Pawiak, ul. Dzielna 24/26 - Fini-saż wystawy: “I trzeba było żyć... Kobiety w KL Ravensbrück”. W progra-mie: Etiuda pamięci o Grażynie Chrostowskiej przygotowana przez Gim-nazjum nr 8 im. Grażyny Chrostowskiej w Lublinie; 19.04. godz. 12.00, Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, ul. Skazańców 25 - Wernisaż wystawy: “Ormianie semper fidelis”; godz. 17.00, Muzeum Niepodległo-ści - Otwarcie wystawy: “Kultura studencka 1956-1989. Obszar wolności twórczej”

Zamek Królewski3.05.– 31.7. - wystawa „Pod wspólnym niebem. Rzeczpospolita wielu na-rodów, wyznań i kultur (XVI-XVIII w.)”. Wśród eksponatów m.in. oryginal-ny akt Unii Lubelskiej, kapa ze stroju ślubnego królowej Bony i różaniec króla Stefana Batorego; 13.05. godz. 15.00, pałac Pod Blachą - Barwy Orientu. Stambuł. Pierwszy krok do Orientu. Spotkanie z Leszkiem Szcza-snym, prezentacja audio–wizualna

Fotoplastikon Warszawski, Al. Jerozolimskie 51, oficynado 30.05. wystawa „Dachy Europy. stereoskopowa podróż po Szwajcarii lat 60.”; 19.05. godz. 19:00-2:00 - Noc Muzeów: „Cuda świata. Stereo-skopowa podróż po najsłynniejszych zabytkach architektury światowej”

Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Grzybowska 9215.05. godz. 17:30 - Przegląd słowackich filmów fabularnych poświęco-nych II wojnie światowej; 16.05. godz. 18:30 - wykład Jarosława Trybu-sia: park marszałka Edwarda Śmigłego–Rydza; 19.05. godz. 19:00-1:00 – Noc Muzeów. 20.30-23.30 - kino plenerowe na dziedzińcu Muzeum. Projekcja wybranych odcinków „Stawki większej niż życie”

Niektórzy lubią malarstwo, inni fotografię, a jeszcze inni wolą grafikę. Wszystko to jednak możemy zobaczyć na pierwszej wystawie prac Iza-beli Szymczak - nieprzeciętnie utalentowanej, początkującej artystki.

Debiutancką wystawę może-my oglądać w Bibliotece przy

al. Reymonta. Na ekspozy-cję składa się ponad 50 prac. Niektóre są ułożone w cyklach wizualizujących znane postacie z baśni. Inne nawiązują styli-stycznie do obrazów wybitnych malarzy. Krótko mówiąc, warto to zobaczyć!

Przygodę z fotografią Izabela Szymczak rozpoczęła w 2008 r., wstępując na Akademię Fo-tografii w Warszawie. Nie rezy-gnując z miłości do malarstwa rozpoczęła też studia w Pol-sko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych na Wydziale Grafiki. - Fotografia jest moim powołaniem i wielką miłością,

podobnie jak malarstwo – mówi autorka prac. – Mój aparat, tak jak i pędzel, dają mi poczucie wolności, szczęścia i ekscytacji. Za ich pomocą mogę na zawsze zatrzymać ulotne chwile, a po-nadto stworzyć własną interpre-tację otaczającego nas świata.

Słów uznania dla początku-jącej artystki nie szczędziła kie-rowniczka placówki, Jadwiga Stypka, która, kontynuując tra-dycję wystaw przy al. Reymon-ta, zorganizowała wernisaż.

Wszystkie składające się na ekspozycję prace powstały w latach 2008-2012. Można je oglądać do końca maja.

- Jestem fotografką, malar-ką i graficzką – mówi o sobie Izabela Szymczak. Faktycz-nie tej pasji nie da się ukryć, potwierdzali zgodnie wszyscy oglądający wystawę w Biblio-tece przy al. Reymonta.

/W.A./

Z miłości i ekscytacji

dokończenie ze strony 1Reżyser Marek Piwowski

długo po „Przepraszam, czy tu biją” kazał czekać widzom na swój kolejny pełnometrażowy film fabularny. W 1993 roku nakręcił „Uprowadzenie Aga-ty”, gorzką komedię opartą na sprawie ucieczki z domu córki wicemarszałka sejmu Andrze-ja Kerna (zmarłego w 2007 roku), która okazała się filmem miałkim i nijakim i przeszła do historii polskiego kina raczej wyłącznie jako ostatni film z udziałem Poli Raksy. Przez całe lata dziewięćdziesiąte XX wieku i na początku nowego stulecia pojawiały się w prasie pogłoski, że Piwowski już nie-bawem nakręci „Rejs 2”. Nic z tego nie wyszło, a reżyser, po przyznaniu się w wywiadzie dla jednego z tygodników w 2007 roku do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, usunął się w cień i przestał brać udział w życiu publicznym.

Zdzisław Bene Rychter (Be-lus) do dziś jest znanym akto-rem filmowym. Zagrał prawie 250 ról w filmach, serialach, spektaklach teatru telewizji, programach telewizyjnych, etiudach szkolnych studentów szkół filmowych. Przeważnie grywa role epizodyczne, ale nie tylko. Pamiętają go świetnie fani Stanisława Barei – Rychter był jednym z niezbyt pracowi-tych robotników w „Alterna-tywach 4” (drugim był Marek Frąckowiak), oraz – w „Zmien-nikach” – kelnerem z Kutna,

zamieniającym wołowinę na gulasz wieprzowy „a la karp specjalite”.

Ryszard Faron, wówczas stu-dent szkoły teatralnej, zaanga-żował się po studiach do Teatru Powszechnego w Warszawie, gdzie stworzył kilka znakomi-tych ról. Przez wiele lat jeździł po szkołach, prezentując swój monodram „Kto następny do piekła” poświęcony proble-matyce alkoholizmu. W latach 1991-1992 i 2008-2010 pra-cował jako aktor Teatru im Le-ona Kruczkowskiego w Zielonej Górze.

Jerzy Kulej i Jan Szczepański jasno świecą na firmamencie największych gwiazd polskiego sportu: gdy podczas benefisu Daniela Olbrychskiego dopadł Kuleja zawał serca, cała Pol-ska życzyła Mistrzowi zdrowia. A Sezam? Wybudowany w 1969 roku, jako element tzw. „ściany wschodniej”, dożywa obecnie swoich ostatnich dni. Decyzja już podobno zapadła – Sezam zostanie wyburzony, a na jego miejscu powstanie skomunikowany bezpośrednio ze stacją powstającej właśnie drugiej linii metra nowocze-sny biurowiec. Nowy wygląd skrzyżowania Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej ma uka-zać się oczom Warszawiaków w 2014 roku. Wówczas „Prze-praszam, czy tu biją” będzie miało walor nie tylko znakomi-tego kina akcji, ale także waż-nego, filmowego dokumentu.

Rafał Dajbor

Stąd spadł Belus

dokończenie ze strony 3Zaniepokojony tym fak-

tem złożyłem interpelację do Pani Prezydent Hanny Gron-kiewicz–Waltz w powyższej sprawie, prosząc o odpowiedź na następujące pytania: Kto podejmuje decyzję o oddaniu stołówek w ajencję? Jaka jest podstawa prawna do podjęcia ww. decyzji? Czym podykto-wany jest fakt przekazania stołówek w ajencję? Dlaczego rodzice nie są jedną ze stron w podejmowaniu decyzji o przekazaniu stołówek w ajencję i ich zdanie nie jest brane pod uwagę? Co z planem zwolnienia pracowników za-trudnionych w stołówkach szkol-nych? Jaki jest interes miasta w tym, by firmom cateringowym

zwiększać popyt na ich usługi?Po publikacji artykułu redak-

tora Rogińskiego rodzice nie zostali pozostawieni sami so-bie. Czekając na odpowiedź od Pani Prezydent pozostaje mieć nadzieję, iż Platforma Obywa-telska może jeszcze zmieni zda-nie w tej sprawie.

Jacek Cieślikowski, radny Warszawy (PiS)

Likwidacja stołówek szkolnych

Teoretycznie można posta-wić obiekt budowlany wcale się na tym nie znając. Można przecież kupić grunt i zlecić komuś budowę pod klucz wraz z projektem i pełną obsługą i o nic się nie martwić. Ale takie wygodne postępowanie jest bardzo kosztowne.

Wykonawca takiego zlecenia, nie znając w pełni problema-tyki, która może wystąpić przy

jego realizacji, dla własnego bezpieczeństwa najczęściej zawyży koszty usługi. Przykła-dem tego w Polsce są krajowe inwestycje drogowe, metro czy oczyszczalnia Czajka. Inwesty-cje te nie miały dokumentacji i pozwoleń na budowę gdy były zawierane umowy ich wyko-nania. Bywa też, że przy dużej konkurencji wykonawca składa ofertę poniżej realnych kosztów,

a potem bankrutuje i zostawia inwestycję rozgrzebaną, którą trudno dokończyć, bo strony się kłócą w sądzie, a podwyko-nawcy ją blokują. Przykładów dookoła mamy bez liku.

Odrębną kwestią jest, że w istocie nigdy nie wiadomo, kiedy inwestycja się zacznie i kiedy zakończy, bo nie wia-domo kiedy będzie zgoda na budowę, choćby z uwagi na protesty.

Inwestycję więc lepiej wcześniej przygotować, tj. uzyskać wszelkie niezbędne pozwolenia związane z zamie-rzeniem budowlanym, w tym zgodę główną, czyli decyzję o pozwoleniu na roboty budow-lane. Uzyskuje się ją na pod-stawie projektu budowlanego dotyczącego architektury, kon-strukcji, instalacji wewnętrznych i zewnętrznych, dróg i zagospo-darowania terenu. Taki projekt można zamówić, ale trzeba wie-dzieć, jak to zrobić, tj. jakie wy-magania określić co do kształtu inwestycji, standardów itp.

dokończenie na stronie 8

Proces inwestycyjny

Page 7: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Anteny, 601-86-79-80,

22 665-04-89.l Naprawa pralek, lodó-

wek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Okna, naprawy, doszczel-nienia, 787-793-700.

l Remonty kompleksowe - solidnie, 799-052-635.

l Tynki gipsowe, cementowo--wapienne www.budax.pl 511-529-965.

l Wywóz - mebli, gruzu, liści, oczyszczanie piwnic, garaży, 600-359-594.

KUPIĘl Antyki, starocie, za gotówkę,

kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Antyki za gotówkę, obrazy, platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Aktualnie antyki wszelkie za gotówkę, 601-336-063, 504-017-418.

KAnCeLARIARADCóW PRAWnyCh

metro pl. Wilsona,ul. Słowackiego 5/13 lok. 142

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

l Antykwariat, księgozbiory, dojazd, gotówka, 608-885-800.

l Filatelista, znaczki, pocztów-ki, koperty, 516-400-434.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l Skup książek - różne dziedzi-ny, każda ilość, 500-808-909.

PRACA - daml Telepizza zatrudni

osoby przy produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z własnym samocho-dem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awansu. Tel. 605-494-482.

nAUKAl Angielski, 609-776-896.l Matematyka, 505-124-181.

nIeRUChOMOŚCIl 31,20 mkw. Mokotów

i 31,20 mkw. Wola własnościowe zamienię na 1 około 60 mkw. własnościowe blisko Śródmieścia, 22 625-53-43.

l Dom 120/686 Piaseczno, 798-175-963.

NAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

AUTO-MOTOl Skup aut po 98 r.

Najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

l Kupię każde auto z lat 1998–2012, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka, 500-666-553.

USŁUGIl A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.l DEZYNSEKCJA skutecznie,

22 642-96-16.l Hydraulika, gaz, glazura,

Zenek, 691-718-300.l HYDRAULIK, 797-135-321.l Malowanie, 602-126-214.l Malowanie, tapetowanie,

elektryka, 886-990-486, 22 849-52-71.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

l Kupię mieszkanie: zadłużo-ne, komunalne, z lokatorem, z lokatorem z przydziały, z moż-liwością wykupu, z dowolnym problemem prawnym lub tzw. dzikim lokatorem. Z dożywotnim zamieszkaniem. 796-796-596 [email protected]

l Sprzedam 3 pok., Natolin – Ursynów, blisko metra, 793-973-996.

l Sprzedam działkę budow-laną 1800 mkw. w pobliżu Magdalenki, 695-205-208 po godz. 18.00.

FInAnSel Kredyty trudne i prywatne,

668-308-435.

ZDROWIel Skuteczna redukcja bólu,

nowość, 699-196-865.

RóŻne

Wczasy Ustka i CiechocinekKlub „Złotego Wieku” PCK zaprasza w dniach 10-24 czerw-ca br. do Ciechocinka. Dzieci mają zniżki. Dla zmotoryzowa-nych parking bezpłatny. Ilość miejsc ograniczona. Rezerwacje i bliższe informacje telefoniczne codziennie w godz. 9.00 do 21.00 tel. kom. 600 972 410 oraz we wtorki i soboty w godz. 15.00 do 17.00 osobiście w Klubie „Złotego Wieku” PCK przy ul. Belgijskiej 5, (środkowa klatka schodowa, domofon 32).

POŁUDNIE na Facebook

http://www.facebook.com/Poludnie.Glos

www.IGLAKI.plTUJe - JAŁOWCe - CyPRySIKI

KOLUMnOWe i PŁOŻĄCe

Szkółka Roślin Iglastychul. SYTA 54 Wilanów - Zawady

tel. 662-587-054 22 642-50-62

Zapraszamy codziennie w godz. 10.00 - 20.00

W kwietniu na ogrodzeniu parku im. Stefana Żeromskie-go na Żoliborzu zawisły zdję-cia z wyprawy Anny Krypy do Etiopii. Tytuł wystawy „Etio-pia – Tybet Czarnego Lądu” jest nawiązaniem do geogra-ficznego położenia Etiopii: to najbardziej górzyste państwo w Afryce.

Anna Krypa, od najmłod-szych lat mieszka na Żoliborzu, z wykształcenia jest artystą grafikiem. Podczas wyjazdu do Etiopii zdobyła najwyższy szczyt kraju – Ras Dashen (4550 m n.p.m.). Na swoim koncie ma także wyjazdy m.in. do Ugandy – tam zdobyła naj-wyższy szczyt kraju Marghe-rita Peak o wysokości 5109 m n.p.m. znajdujący się w masy-

wie Rwenzori – do Mozambiku, Republiki Południowej Afryki a także do Nepalu i w Himalaje. Prezentowane na plenerowej wystawie fotografie pokazują Etiopię w całej rozciągłości, od gór Semien, Lalibeli – świętego miejsca dla wyznawców orto-doksyjnego kościoła etiopskie-go i wykutych w skale kościo-łów z przełomu XII i XIII wieku, po klasztory na wyspach jezio-ra Tana. Na zdjęciach zobaczyć można rozległe płaskowyże, wąwozy i strome urwiska, a także szczyty górskie. To plon 8 dni trekkingu podczas trwa-jącego 2 tygodnie wyjazdu.

Fotografie oglądać można w For-cie Sokolnickiego do połowy maja.

Andrzej Sitko

etiopia

Województwo Mazowieckie jest jednym z większych regio-nów w Europie. Dowodzą tego zarówno obszar, jak i liczba mieszkańców. Walory te ni-gdy nie przekładają się jednak w prosty sposób na ilość inwe-stycji i zamożność. Na przykład taka Rosja! Wielka, ale w sto-sunku do swoich rozmiarów pozostaje krajem niezagospo-darowanego potencjału. Waż-niejsze zdaje się wykorzystanie możliwości.

Mając na względzie dy-namiczny rozwój naszego województwa z prawdziwym zainteresowaniem przyjąłem wiadomość o przystąpieniu Mazowsza do Stowarzyszenia Polskich Regionów Koryta-rza Transportowego Bałtyk- Adriatyk.

Na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że jest to kolej-na inicjatywa o celach dość niejasnych lub co najmniej dziwacznych. Tym bardziej, że

w ostatnich latach nie bra-kowało chybionych decyzji wojewódzkich władz samorzą-dowych! Nie można jednak nie doceniać inicjatywy, której głównym celem jest wspiera-nie rozwoju gospodarczego. Transport to dział generujący nowe inwestycje, wpływający na zwiększenie nowych miejsc pracy, a pośrednio na wyższe wpływy z tytułu podatków od-prowadzanych do kasy samo-rządowej.

W odpowiedzi na moją inter-pelację dotyczącą tego zagad-nienia Marszałek Województwa podzielił taki właśnie punkt wi-dzenia. Korzyści osiągane dzięki bardziej efektywnemu i sprawne-mu transportowi wpływać będą bowiem na chęć do inwestowania i podejmowania nowej działalno-ści. Zdaniem władz wojewódz-twa, dla Mazowsza leżącego na skrzyżowaniu szlaków transporto-wych północ–południe i wschód–zachód oraz posiadającego w swych granicach metropolię warszawską oznacza to wzrost atrakcyjności lokalizacyjnej.

Zawsze uważałem, że zwięk-szenie potencjału gospodar-czego, a tym samym poziomu życia mieszkańców Mazowsza wymaga spojrzenia perspek-tywicznego. I chociaż z nazwy inicjatywa przystąpienia do Stowarzyszenia Polskich Re-gionów Korytarza Transporto-wego Bałtyk–Adriatyk wydaje się dość niewiarygodna, jest niezmiernie cenna i przyszło-ściowa. Fakt, iż składka rocz-na wynosi 20 tysięcy złotych, jest również istotną kwestią. Mazowsze boryka się z trudno-ściami finansowymi i zdecydo-

Od Bałtyku do Adriatykuwanie należy zwracać uwagę na zbyt pochopnie wydawane środki. W tym jednak wypadku korzyści w porównaniu z kwotą składki wskazują, że Mazowsze zrobiło dobry interes. To cieszy.

Gdyby jeszcze Wojewódz-two Mazowieckie nie musiało odprowadzać gigantycznych sum z tytułu podatku wyrów-nawczego, zwanego „janosiko-wym”. Ale to już zupełnie inna historia.

Grzegorz Pietruczuk, radny Sejmiku Województwa

Mazowieckiego www.grzegorzpietruczuk.pl

Głównym celem projektu „Partnerstwo na rzecz eko-nomii społecznej: osiedlowe spółdzielnie socjalne” było opracowanie modelu koopera-cji spółdzielni mieszkaniowych z ośrodkami pomocy społecz-nej i powiatowymi urzędami pracy, a w efekcie utworzenie spółdzielni socjalnych. Przy-czyniło się to do powstania nowych miejsc pracy i zatrud-nienia osób dotychczas bezro-botnych.

Przed rokiem byliśmy za-proszeni na otwarcie Hostelu „Emma”, zarządzanego przez

Spółdzielnię Socjalną „War-szawa”. Po 12. miesiącach postanowiliśmy zobaczyć, co u nich słychać. – Zapraszamy na nasze urodziny – słyszy w słuchawce reporter „Południa”, chcąc umówić się na spotkanie ze spółdzielcami z „Emmy”.

Hostel „Emma” mieści się w centrum, przy ul. Wilczej 25 – 10 minut piechotą od sta-cji metra Centrum i 15 minut od Dworca Centralnego. Jest to położenie znakomite dla tego rodzaju przedsięwzięcia. Na urodzinach zjawia się pra-wie setka gości. Wielu z nich

reprezentuje inne zaprzyjaź-nione spółdzielnie socjalne z Warszawy i z całego kraju. Nastrój jest radosny, atmosfe-ra luźna.

- Spółdzielnia „Warszawa” powstała przy udziale 5 człon-ków założycieli – przypomina Małgorzata Gąsiorowska, prezes, i zaraz dodaje: - Funk-cja prezesa jest u nas umowna i jest tylko dlatego, że taki jest wymóg prawny. Struktura na-szej spółdzielni jest pozioma. Wszyscy mamy takie same pra-wa i obowiązki.

dokończenie na stronie 8

Warszawa spółdzielcza

Urodziny w hostelu „emma”

Page 8: poludnie srodmiescie nr 9 z dnia 10 maja 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PresspublicaISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 24 maja

Ostatnie lata to pasmo suk-cesów sportowych młodzieży z bielańskich szkół. Zarówno w zawodach miejskich oraz wo-jewódzkich ktoś zawsze stawał na podium.

Wiadomo, że osiągnięcie do-brego wyniku wymaga ciężkiej

pracy oraz odrobiny talentu. To stare jak świat stwierdzenie znane jest powszechnie. Nale-ży dodać jednak, że drogę do sukcesu ułatwiają odpowiednie warunki.

- Liczba klubów, obiektów do uprawiania sportu oraz

liczba trenujących mają nie mniejsze znaczenie - zauważa Grzegorz Pietruczuk, zastęp-ca burmistrza dzielnicy Bielany odpowiedzialny m.in.za sport.

W dzielnicy na jeden Klub Sportowy przypada ponad 150 ćwiczących. Statystycznie

daje to Bielanom trzecie miej-sce w Warszawie, tuż za Śród-mieściem i Ochotą. UKS G-8 wygrał również rywalizację z ponad 1000 Uczniowskich Klubów Sportowych w Pol-sce. Władze dzielnicy dbają również o osoby niepełno-

Sportowy renesans sprawne. Z okazji Dnia Osób Niepełnosprawnych organizo-wane są imprezy w Centrum Rekreacyjno – Sportowym. Wydarzenia sportowe, ściąga-ją zawsze na trybuny co naj-mniej kilkaset osób. Ponadto wysokie miejsce w Warszaw-

skiej Olimpiadzie Młodzieży oraz wzrost zainteresowania obiektami sportowymi po-twierdzają, że sport na Biela-nach przechodzi autentyczny renesans.

/ W.A./

dokończenie ze strony 6Realizację projektu trzeba

kontrolować tak pod względem terminowym, jak i właściwych rozwiązań technicznych i postę-powań formalno-prawnych. Na tym też trzeba się znać.

Biuro projektów nie roz-wiąże wszystkich problemów inwestora, którego otacza w tym procesie dżungla prze-pisów. Potrzebni są więc różni eksperci od spraw technicznych i prawno-administracyjnych. Proces przygotowania inwe-stycji polega bowiem na po-zyskaniu dokumentacji związa-nej z planowanym obiektem, pozwalającej rozpocząć roboty budowlane, w tym stosownych projektów, opinii, uzgodnień i decyzji administracyjnych oraz warunków technicznych dotyczących obsługi w media i komunikacyjnej.

Zakres dokumentacji zależy od zamiaru inwestycyjnego oraz uwarunkowań zewnętrz-nych, związanych z lokalizacją i jej otoczeniem. Często skład-nikiem dokumentacji są eks-pertyzy np. hydrogeologiczna, hałasowa, środowiskowa, ziele-niarska, konstrukcyjno-budow-lane i wiele innych oraz różne decyzje administracyjne po-przedzające wystąpienie o po-zwolenie na wykonanie robót budowlanych. Mogą to być de-cyzje o warunkach zabudowy lub lokalizacji celu publiczne-go, lokalizacji wjazdu, zgodzie na umieszczenie infrastruktury w drodze publicznej, środowi-skowych uwarunkowaniach re-alizacji inwestycji, pozwoleniu wodno-prawnym na pobór lub odprowadzanie wód i realizację urządzeń wodnych, uzgodnie-niu projektu z konserwatorem zabytków itp. itd.

Niektóre decyzje uzyskuje się po otrzymaniu pozwolenia na budowę, np. o usunięciu drzew czy o wyłączeniu grun-tów z produkcji rolnej. Proces inwestycyjny jest uwarunko-wany kilkunastoma ustawami i kilkudziesięcioma rozporzą-dzeniami i zarządzeniami. Po-nadto proces ten jest zależny od różnego rodzaju aktów prawa miejscowego, jak miej-scowy plan zagospodarowania przestrzennego, oraz różnymi zarządzeniami dotyczącymi stref ograniczonego użytko-wania, krajobrazu chronione-go, Natura 2000, rezerwatów, parków kulturowych, narodo-wych i krajobrazowych, użyt-ków ekologicznych, zabytków, stref zalewowych itp. oraz stref ochronnych od linii energetycz-nych, gazowych, kolejowych czy metra. Akty te ulegają ciągłym zmianom. Wydawane są też całkiem nowe przepisy. Wiele zmian wynika z regulacji „unijnych”.

Wszystkie te postępowania wymagają dużego doświadcze-nia i czasu. Jeżeli inwestor się na tych sprawach nie zna, to albo musi się poznać, co wyma-ga lat doświadczenia i nauki na własnych błędach, albo zatrud-nić odpowiednią kadrę, albo zlecić te prace inwestorowi zastępczemu. Ale zlecenie ta-kie jest kosztowne.

Rynkowe ceny zlecenia ta-kiego zastępstwa wynoszą od 2,5 do 7,5 proc. wartości inwestycji, zależnie od skali skomplikowania i zakresu zle-cenia. Zlecenie takich spraw nie zawsze też jest skuteczne. Zle-ceniobiorcę też trzeba jednak kontrolować. Dlatego poważni inwestorzy mają swoje etatowe służby od przygotowania in-westycji, wspierane tylko bran-żowymi ekspertami zgodnie z bieżącymi specjalistycznymi potrzebami. Służby te nie tyl-ko nadzorują dokumentacyjne przygotowanie inwestycji od strony formalnej, ale i mery-torycznej. Ustalają założenia projektowe, w tym funkcje i oczekiwane podstawowe roz-wiązania. Dokonują określenia standardów materiałowych, po to, by zmieścić się w prze-widzianych kosztach inwestycji. Architektów trzeba bowiem pil-nować, by kosztem klienta nie projektowali pomników wła-snej chwały.

Służby te dokonują wybo-ru nie tylko projektantów, ale i wykonawców, a nawet do-stawców materiałów budowla-nych przez zakup bezpośredni, by obniżyć koszty. Rozliczają one całą inwestycję, a w części prowadzą obsługę sprzeda-ży, choćby koordynując tzw. zmiany lokatorskie sugerowane przez klientów.

Dzięki takiej organizacji moż-na inwestycje taniej wykonać i zarobić. Tak postępuje więk-szość spółdzielni mieszka-niowych, dzięki czemu mogą oferować taniej mieszkania niż konkurencja i jeszcze zarobić na koszty obsługi zarządzania spółdzielnią.

Należy też pamiętać, że w spółdzielni służby przygo-towania nowych inwestycji – budynków realizują bieżące zadania remontowe. Gdyby spółdzielnie pozbyły się służb inwestycyjnych, to remonty bieżące też byłyby droższe.

Nowym zadaniem tych służb będzie też obsługa nowego ro-dzaju umów na sprzedaż miesz-kań, które wprowadziła usta-wa o ochronie praw nabywcy mieszkalnego lub domu jedno-rodzinnego, o czym opowiem w innym wydaniu „Południa”.

Bogdan Żmijewski

Proces inwestycyjny

dokończenie ze strony 7Spółdzielnia powstała z

inicjatywy grupy znajomych, którzy od wielu lat zaangażo-wani są w różnego rodzaju ru-chy i organizacje wolnościowe i równościowe. Nie chcąc pra-cować dla korporacji i urzędów oraz nie chcąc mieć nad sobą szefów, postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i być sami dla siebie szefami. Nasz hostel to nie tylko miejsce noclegowe, ale idea. Teraz tę ideę wzboga-ciliśmy jeszcze o działania po-

mocowe na rzecz innych nowo powstających spółdzielni so-cjalnych. To nasza misja. Mamy spory bagaż doświadczeń, więc uznaliśmy, że trzeba się nimi dzielić.

- Hostel „Emma” otworzy-liśmy 17 stycznia ub. roku – przypomina Łukasz Wójcicki, odpowiedzialny w spółdzielni „Warszawa” za kontakty z pra-są. - Mieliśmy wtedy 14 miejsc noclegowych na I piętrze i ro-boty budowlane w lokalach na II piętrze. Dziś mamy razem 49

miejsc i bywa tak, że wszystkie są zajęte. Nie ukrywamy, że bardzo wiele dobrego spo-dziewamy się przy okazji EURO 2012. Nasz hostel to spokojne domowe miejsce. Można do nas przyjeżdżać z czworonożny-mi pupilami. Teraz planujemy, żeby hostel „Emma”stał się tak-że miejscem, gdzie odbywają się kameralne imprezy kultu-ralne: minikoncerty, dyskusje na tematy np. historyczne itp. Pytaliśmy o to naszych gości i naszych przyjaciół. Wiemy,

że jest takie zapotrzebowanie. Centralnym miejscem hoste-lu jest salon z aneksem ku-chennym. W salonie znajduje się stanowisko komputerowe i można tu skorzystać z dar-

mowego internetu. Jest tu też ogólnodostępna biblioteczka. Mamy własną stronę interneto-wą www.emmahostel.pl, gdzie można znaleźć nasz niewygóro-wany cennik.

- Rocznica naszej działalno-ści to okres wzmożonych wszel-kich możliwych kontroli z Urzę-du Pracy, Urzędu Skarbowego, PIH-u, Sanepidu, Straży Pożar-nej – wzdycha ciężko Małgo-rzata Gąsiorowska. – Dezorga-

nizuje nam to pracę, ale jakoś się bronimy. Wczoraj była jakaś pani, która kazała nam w każ-dym pokoju na drzwiach umie-ścić cenniki naszych usług. By-łam w wielu placówkach tego

typu na całym świecie i nigdzie czegoś takiego nie widziałam. Ale co tam, zareagujemy pozy-tywnie i na to zalecenie.

- Przedmiotem działalności spółdzielni socjalnej jest pro-wadzenie wspólnego przed-siębiorstwa poprzez osobistą pracę członków-spółdzielców – mówi Lech Antkowiak, z-ca dyrektora Urzędu Pracy m.st. Warszawy. - Członkowie to w znacznej mierze osoby zagro-

żone marginalizacją społeczną. Ich liczba w stosunku do ogól-nej liczby członków powinna wynosić powyżej 50 proc. Mi-nimalna grupa wymagana do założenia spółdzielni to 5 osób,

zaś liczba członków nie może przekroczyć 50 osób. Wszystkie spółdzielnie socjalne powstałe w 2011 roku przetrwały trud-ny początkowy okres swojej działalności, czyli okres bardzo poważnej próby, i wszystkie przetrwały. Powstały i powsta-ją nadal nowe spółdzielnie. Wszystko to należy uznać za nasz wspólny sukces.

Tekst i fot. Hubert Wiśniewski

Urodziny w hostelu „emma”