poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

8
l Gry strategiczne w Cytadeli - str. 2 l Pamięci naczelnika Kościuszki - str. 3 l Filmowa Karowa - str. 5, 6 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082 - 6540 Rok VII nr 10 (113) l 24 MAJA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl Targi W dniach od 25 do 27 maja w hali „Warszawianki” przy ul. Puławskiej 101 (Merliniego 2) odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki. Moż- na będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, kręgarzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność. Bar mleczny Dzielnica Śródmieście ogłosiła konkurs na Bar Mleczny w lokalu przy ul. Marszałkowskiej 10/16. Zgodnie z wieloma głosami Za- rząd Dzielnicy Śródmieście podjął decyzję o przeznaczeniu lokalu po dawnym barze Prasowym do konkursu ofert z przeznaczeniem na bar mleczny na 3 lata, z moż- liwością zawarcia dłuższej umo- wy. Taka forma wyboru najemcy – konkurs profilowany – pozwala na określenie stawki wyjściowej na poziomie 12 zł/m2. Rodzice na Bielanach Rada Rodziców Szkoły Pod- stawowej nr 273, wspólnie z Fundacją „Rodzice Szkole” i Mazowieckim Samorządowym Centrum Doskonalenia Nauczy- cieli organizuje 29 maja o godz. 17.00 w SP nr 273 przy ul. Balce- rzaka 1 konferencję pn. „Miejsce i rola rodziców w samorządowej oświacie Dzielnicy Bielany”. W programie m.in. wypraco- wanie stanowiska w sprawach szkolnych stołówek, zapocząt- kowanie działań na rzecz po- wołania Bielańskiego Forum Rad Rodziców, wzorowanego na Ur - synowskim Forum Rad Rodziców. Więcej: www.radarodzicow273.za.pl Powiślańskie spotkania 31 maja o godzinie 17.00 w SP nr 34 im. St. Dubois przy ul. Kruczkowskiego 12b odbę- dzie się koncert „Maj ozdobiony piosenka i muzyką” Wystąpią: Jerzy Sawicki –baryton i pro- wadzenie koncertu, Katarzyna Gawałkiewicz – sopran i Ewa Szpotakowska – fortepian. Komunikacja na EURO 31 maja o godz. 17.00 w Warszawskim Domu Technika NOT przy ul. Czackiego 3/5 sala E, II piętro odbędzie się forum dyskusyjne na temat: „Zasady obsługi komunikacyjnej UEFA EURO 2012”. Temat przedstawi mgr inż. Mieczysław Reksnis. Wstęp wolny dokończenie na stronie 6 „Anna” ruszyła Budowa centralnego odcin- ka II linii metra weszła 16 maja w decydującą fazę - na stacji zlokalizowanej przy rondzie Daszyńskiego pracę rozpoczę- ła „Anna”, pierwsza z czterech tarcz TBM. Długość samego korpusu stacji „Daszyńskiego” to 133 m. Szyb startowy ma 120 m dłu- gości, a demontażowy ok. 21 metrów. „Anna” wydrąży połu- dniowy tunel od ronda Daszyń- skiego do wentylatorni V11, zlokalizowanej przy ul. Świę- tokrzyskiej. Następnie zbuduje połączenie między pierwszą a drugą linią metra. Po zakoń- czeniu prac przy łączniku wyru- szy z szybu przy wentylatorni V11, by dotrzeć na Powiśle. Do wykonania tunelu cen- tralnego odcinka II linii metra w Warszawie użyte zostaną 4 maszyny TBM niemieckiej fir- my Herrenknecht AG. Wybór tej właśnie technologii po- dyktowany jest bardzo niskim ryzykiem osiadania oraz dużą kontrolą parametrów projek- towych. TBM uniemożliwia rozluźnienie i osiadanie terenu wynikające ze zmniejszonego wydobycia urobku w porów- naniu z metodą tradycyjną. Tarcza utrzymuje stateczność przodka oraz nie dopusz- cza wpływu ciśnienia gruntu i wód gruntowych do wnętrza budowanego tunelu. Technika działania tarcz TBM (Tunnel Boring Machine) typu EPB (Earth Pressure Balance – równoważenie ci- śnienia gruntu) składa się z dwóch faz: drążenia tunelu oraz układania jego obudowy. TBM drąży tunel za pomo- cą obracającej się 2 razy na minutę przedniej tarczy skra- wającej, która jest przesuwa- na do przodu przez siłowniki hydrauliczne. Nacisk tarczy na grunt to 350 bar. dokończenie na stronie 5 Spacerując w słoneczne po- południe po zielonych i pełnych uroku Młocinach natrafiam po drodze na coś w rodzaju ogród- ka jordanowskiego dla najmłod- szych. Huśtawka, zjeżdżalnia, piaskownica, domek, samo- chodzik, a nawet mała ścianka wspinaczkowa… Prawdziwy raj dla dzieci. Nie, to niemożliwe, myślę sobie. Dochodzące okrzy- ki radości bawiących się tutaj dzieciaków oraz widok podąża- jących za nimi mam utwierdza- ją mnie jednak w przekonaniu, że to jawa. Oto przy ul. Dzier- żoniowskiej 7 najmłodsi mają swoje wymarzone miejsce do zabawy i nawiązywania kontak- tów z rówieśnikami. - Pomysł na plac zabaw dla dzieci zrodził się z potrzeby, po- nieważ w tym miejscu rzeczywi- ście nie ma dla dzieci niczego, często brak jest nawet chodni- ków, a przecież mieszka tutaj 3,5 tysiąca osób, jest mnóstwo młodych rodzin, mamy ze swo- imi pociechami nie mają gdzie spacerować… Jak moja naj- młodsza córeczka nie chodziła jeszcze do przedszkola to opie- kunka w ramach spaceru cho- dziła z nią po poboczach ulic i siadała na przystanku. I to była w zasadzie jedyna atrak- cja. Nie było miejsca do kon- taktu pomiędzy mamami, rodzicami i zabawy z innymi dziećmi. Pomyślałam, ze fajnie byłoby coś takiego stworzyć. Zdawałam sobie jednak spra- wę, że do realizacji tego pomy- słu niezbędne są pieniądze. Od prawie trzech lat działam w Sa- morządzie Mieszkańców Mło- ciny, a od listopada 2011 roku jestem przewodniczącą jego zarządu. Skierowałam więc z ramienia Samorządu zapyta- nia do dużych sponsorów, ale powiem szczerze, że większość z nich była już zaangażowana w różne tego typu projekty, za- tem odmówili. Wsparcie przy- szło z mniejszych firm, wspól- not mieszkaniowych oraz od rodziców. Odpowiednie miej- sce na plac zabaw w zasadzie czekało na nas. Był to kawałek gruntu stanowiący własność Dzielnicy Bielany, koło ujęcia wody oligoceńskiej, tuż obok terenu kościoła. dokończenie na stronie 2 Raj dla dzieci Z socjologiem Marią Mossakowską, przewodniczą- cą Rady Nadzorczej Warszaw- skiej Spółdzielni Mieszkaniowej rozmawia Andrzej Rogiński - Jubileusz Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wpisał się w Międzynarodo- wy Rok Spółdzielczości. - Minęło już 90 lat od po- wstania Warszawskiej Spół- dzielni Mieszkaniowej, to zna- czy od sformułowania statutu, zarejestrowania go w sądzie i podjęcia przez grupę zdecydo- wanych i z dużym samozapar- ciem działaczy lewicowych bu- dowy tanich mieszkań. Tanich, ale nie slumsów. Po I wojnie światowej głód mieszkaniowy w Warszawie był olbrzymi. Na mieszkanie nie stać było zarów- no ludzi biednych, jak i pracu- jącej inteligencji. Pierwsze ini- cjatywy budowy tych mieszkań zostały podjęte na Żoliborzu. - Standard był bardzo skromny, ale na tamte czasy wysoki. - Skromność mieszkań była rekompensowana zaspoko- jeniem potrzeb socjalnych, kulturalnych i oświatowych mieszkańców. A więc wspólną pralnią, sklepem spółdziel- czym, usługami spółdzielczymi i działalnością kulturalną dla członków spółdzielni - miesz- kańców tych budynków. Właśnie z tym jest zwią- zana druga, bardzo istotna sprawa, prekursorska w ruchu spółdzielczości mieszkanio- wej. Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa podjęła się nie tylko wybudowania dachu nad głową, ale – jako prekursor - wprowadziła jako nierozłączny element funkcjonowania spół- dzielni zaspokajanie potrzeb socjalnych. Aktywność człon- ków spółdzielni opierała się na szeroko rozumianych intere- sach całej wspólnoty. Dlatego wolę tu mówić o wspólnoto- wości. Z tego nowoczesnego podejścia korzystały następne spółdzielnie mieszkaniowe. dokończenie na stronie 7 Warszawa spółdzielcza Spółdzielnia nie uczy egoizmu, lecz współpracy

Upload: poludnie-andrzej-roginski

Post on 20-Mar-2016

227 views

Category:

Documents


8 download

DESCRIPTION

Południe Głos Śródmieścia Bielan Żoliborza nr 10 z dnia 24 maja 2012

TRANSCRIPT

Page 1: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

l Gry strategiczne w Cytadeli - str. 2 l Pamięci naczelnika Kościuszki - str. 3 l Filmowa Karowa - str. 5, 6 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082 - 6540

Rok VII nr 10 (113) l 24 MAJA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta gazetapoludnie.bloog.pl

TargiW dniach od 25 do 27 maja

w hali „Warszawianki” przy ul. Puławskiej 101 (Merliniego 2) odbędą się Targi Medycyny Naturalnej i Kosmetyki. Moż-na będzie skorzystać z porad, diagnozy irydologów, kręgarzy, bioenergoterapeutów, zakupić kosmetyki i zdrową żywność.

Bar mlecznyDzielnica Śródmieście ogłosiła

konkurs na Bar Mleczny w lokalu przy ul. Marszałkowskiej 10/16. Zgodnie z wieloma głosami Za-rząd Dzielnicy Śródmieście podjął decyzję o przeznaczeniu lokalu po dawnym barze Prasowym do konkursu ofert z przeznaczeniem na bar mleczny na 3 lata, z moż-liwością zawarcia dłuższej umo-wy. Taka forma wyboru najemcy – konkurs profilowany – pozwala na określenie stawki wyjściowej na poziomie 12 zł/m2.

Rodzice na Bielanach

Rada Rodziców Szkoły Pod-stawowej nr 273, wspólnie z Fundacją „Rodzice Szkole” i Mazowieckim Samorządowym Centrum Doskonalenia Nauczy-cieli organizuje 29 maja o godz. 17.00 w SP nr 273 przy ul. Balce-rzaka 1 konferencję pn. „Miejsce i rola rodziców w samorządowej oświacie Dzielnicy Bielany”. W programie m.in. wypraco-wanie stanowiska w sprawach szkolnych stołówek, zapocząt-kowanie działań na rzecz po-wołania Bielańskiego Forum Rad Rodziców, wzorowanego na Ur-synowskim Forum Rad Rodziców. Więcej: www.radarodzicow273.za.pl

Powiślańskie spotkania

31 maja o godzinie 17.00 w SP nr 34 im. St. Dubois przy ul. Kruczkowskiego 12b odbę-dzie się koncert „Maj ozdobiony piosenka i muzyką” Wystąpią: Jerzy Sawicki –baryton i pro-wadzenie koncertu, Katarzyna Gawałkiewicz – sopran i Ewa Szpotakowska – fortepian.

Komunikacja na EURO

31 maja o godz. 17.00 w Warszawskim Domu Technika NOT przy ul. Czackiego 3/5 sala E, II piętro odbędzie się forum dyskusyjne na temat: „Zasady obsługi komunikacyjnej UEFA EURO 2012”. Temat przedstawi mgr inż. Mieczysław Reksnis. Wstęp wolny

dokończenie na stronie 6

„Anna” ruszyła

Budowa centralnego odcin-ka II linii metra weszła 16 maja w decydującą fazę - na stacji zlokalizowanej przy rondzie Daszyńskiego pracę rozpoczę-ła „Anna”, pierwsza z czterech tarcz TBM.

Długość samego korpusu stacji „Daszyńskiego” to 133 m. Szyb startowy ma 120 m dłu-gości, a demontażowy ok. 21 metrów. „Anna” wydrąży połu-dniowy tunel od ronda Daszyń-skiego do wentylatorni V11, zlokalizowanej przy ul. Świę-tokrzyskiej. Następnie zbuduje połączenie między pierwszą a drugą linią metra. Po zakoń-czeniu prac przy łączniku wyru-szy z szybu przy wentylatorni V11, by dotrzeć na Powiśle.

Do wykonania tunelu cen-tralnego odcinka II linii metra w Warszawie użyte zostaną 4 maszyny TBM niemieckiej fir-my Herrenknecht AG. Wybór tej właśnie technologii po-dyktowany jest bardzo niskim ryzykiem osiadania oraz dużą kontrolą parametrów projek-towych. TBM uniemożliwia rozluźnienie i osiadanie terenu wynikające ze zmniejszonego wydobycia urobku w porów-naniu z metodą tradycyjną. Tarcza utrzymuje stateczność przodka oraz nie dopusz-cza wpływu ciśnienia gruntu i wód gruntowych do wnętrza budowanego tunelu.

Technika działania tarcz TBM (Tunnel Boring Machine) typu EPB (Earth Pressure Balance – równoważenie ci-śnienia gruntu) składa się z dwóch faz: drążenia tunelu oraz układania jego obudowy. TBM drąży tunel za pomo-cą obracającej się 2 razy na minutę przedniej tarczy skra-wającej, która jest przesuwa-na do przodu przez siłowniki hydrauliczne. Nacisk tarczy na grunt to 350 bar.

dokończenie na stronie 5

Spacerując w słoneczne po-południe po zielonych i pełnych uroku Młocinach natrafiam po drodze na coś w rodzaju ogród-ka jordanowskiego dla najmłod-szych. Huśtawka, zjeżdżalnia, piaskownica, domek, samo-chodzik, a nawet mała ścianka wspinaczkowa… Prawdziwy raj dla dzieci. Nie, to niemożliwe,

myślę sobie. Dochodzące okrzy-ki radości bawiących się tutaj dzieciaków oraz widok podąża-jących za nimi mam utwierdza-ją mnie jednak w przekonaniu, że to jawa. Oto przy ul. Dzier-żoniowskiej 7 najmłodsi mają swoje wymarzone miejsce do zabawy i nawiązywania kontak-tów z rówieśnikami.

- Pomysł na plac zabaw dla dzieci zrodził się z potrzeby, po-nieważ w tym miejscu rzeczywi-ście nie ma dla dzieci niczego, często brak jest nawet chodni-ków, a przecież mieszka tutaj 3,5 tysiąca osób, jest mnóstwo młodych rodzin, mamy ze swo-imi pociechami nie mają gdzie spacerować… Jak moja naj-

młodsza córeczka nie chodziła jeszcze do przedszkola to opie-kunka w ramach spaceru cho-dziła z nią po poboczach ulic i siadała na przystanku. I to była w zasadzie jedyna atrak-cja. Nie było miejsca do kon-taktu pomiędzy mamami, rodzicami i zabawy z innymi dziećmi. Pomyślałam, ze fajnie byłoby coś takiego stworzyć. Zdawałam sobie jednak spra-wę, że do realizacji tego pomy-słu niezbędne są pieniądze. Od prawie trzech lat działam w Sa-morządzie Mieszkańców Mło-ciny, a od listopada 2011 roku jestem przewodniczącą jego zarządu. Skierowałam więc z ramienia Samorządu zapyta-nia do dużych sponsorów, ale powiem szczerze, że większość z nich była już zaangażowana w różne tego typu projekty, za-tem odmówili. Wsparcie przy-szło z mniejszych firm, wspól-not mieszkaniowych oraz od rodziców. Odpowiednie miej-sce na plac zabaw w zasadzie czekało na nas. Był to kawałek gruntu stanowiący własność Dzielnicy Bielany, koło ujęcia wody oligoceńskiej, tuż obok terenu kościoła.

dokończenie na stronie 2

Raj dla dzieci

Z socjologiem Marią Mossakowską, przewodniczą-cą Rady Nadzorczej Warszaw-skiej Spółdzielni Mieszkaniowej rozmawia Andrzej Rogiński

- Jubileusz Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wpisał się w Międzynarodo-wy Rok Spółdzielczości.

- Minęło już 90 lat od po-wstania Warszawskiej Spół-dzielni Mieszkaniowej, to zna-czy od sformułowania statutu, zarejestrowania go w sądzie

i podjęcia przez grupę zdecydo-wanych i z dużym samozapar-ciem działaczy lewicowych bu-dowy tanich mieszkań. Tanich, ale nie slumsów. Po I wojnie światowej głód mieszkaniowy w Warszawie był olbrzymi. Na mieszkanie nie stać było zarów-no ludzi biednych, jak i pracu-jącej inteligencji. Pierwsze ini-cjatywy budowy tych mieszkań zostały podjęte na Żoliborzu.

- Standard był bardzo skromny, ale na tamte czasy wysoki.

- Skromność mieszkań była rekompensowana zaspoko-jeniem potrzeb socjalnych, kulturalnych i oświatowych mieszkańców. A więc wspólną pralnią, sklepem spółdziel-czym, usługami spółdzielczymi i działalnością kulturalną dla członków spółdzielni - miesz-kańców tych budynków.

Właśnie z tym jest zwią-zana druga, bardzo istotna sprawa, prekursorska w ruchu spółdzielczości mieszkanio-wej. Warszawska Spółdzielnia

Mieszkaniowa podjęła się nie tylko wybudowania dachu nad głową, ale – jako prekursor - wprowadziła jako nierozłączny element funkcjonowania spół-dzielni zaspokajanie potrzeb socjalnych. Aktywność człon-ków spółdzielni opierała się na szeroko rozumianych intere-sach całej wspólnoty. Dlatego wolę tu mówić o wspólnoto-wości. Z tego nowoczesnego podejścia korzystały następne spółdzielnie mieszkaniowe.

dokończenie na stronie 7

Warszawa spółdzielcza

Spółdzielnia nie uczy egoizmu, lecz współpracy

Page 2: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

26 i 27 maja (sobota 10.00-17.30, niedziela 10.00-17.00) odbędzie się doroczny, orga-nizowany przez Dom Kultury Śródmieście, siódmy już War-szawski Konwent Gier Strate-gicznych „Grenadier” – ple-nerowa impreza historyczna, która od 2010 roku odbywa się na terenie Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej.

Pomysł zorganizowania kon-wentu powstał w 2006 r. w krę-gach miłośników historycznych gier wojennych (wargaming), skupionych wokół Pracowni Mikromodelarstwa i Gier Stra-tegicznych „Strateg” Domu Kul-tury Śródmieście (która istnieje od 1999 r.) oraz Pracowni Mi-kromodelarstwa i Gier Strate-gicznych „Grot” Białołęckiego Ośrodka Kultury i Małopolskiej Grupy Wargamingowej. Inicja-tywa ta zaowocowała dwoma odrębnymi konwentami – „Gre-nadierem” w Warszawie i „Po-lami Chwały” w Niepołomicach pod Krakowem.

„Grenadier”, to spotkanie zainteresowanych historią i mi-litariami osób w każdym wie-ku. Dla jednych to okazja do rozgrywania bitew i turniejów na planszach i makietach, dla innych – do obejrzenia sprzętu, strojów czy rekonstrukcji histo-rycznych. Dla wszystkich okazja do poszerzenia wiedzy o histo-rii Polski i Europy.

W tym roku zobaczymy 9 inscenizacji historycznych, w których udział weźmie po-nad 300 rekonstruktorów, w tym 77 z zagranicy – 36 z Niemiec, 26 z Litwy, 8 ze Słowacji, 4 z Węgier, 3 z Bia-łorusi - oraz ponad 20 sztuk

sprzętu historycznego: park artyleryjski od XIV do XIX w., polskie tankietki TKS i TK-3, samochód pancerny Peugeot 1918, armata 105 mm wz. 29, motocykl Sokół, wóz bojowy KUBUŚ, transporter Half-Track, czołg Sherman, lekki czołg Stuart M3, samochód rozpo-znawczy Humber Mk IV, samo-

chód Dodge, czołg T-34, cię-żarówka Zis-5, czołg niemiecki Pzkfw II, działa pancerne typu Marder i „Hetzer”, transporter Sdkfz 251 (Hanomag), działko plot. 20 mm Flak–38, działa ppanc PAK 36 i PAK 40, nie-miecki samochód pancerny „Adler”, jeżdżąca mina Goliath SdKfz. 303 i motocykle BMW. Odbędą się turnieje i pokazy gier strategiczno-historycz-nych, w których udział weźmie ponad 200 graczy gier bitew-nych, konkursy historyczne, pokazy musztry, fechtunku,

wystawa makiet historycznych oraz warsztaty artystyczno-hi-storyczne dla dzieci i całych rodzin, przygotowane przez animatorów z Pracowni Arty-stycznych Domu Kultury Śród-mieście przy ul. Kredytowej 6. Można będzie też porozma-wiać z uczestnikami powstania warszawskiego.

Współorganizatorami tego-rocznego konwentu są: Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Samorząd Województwa Mazowieckiego, Muzeum Niepodległości, Mu-zeum Wojska Polskiego, Mu-zeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej, Wojskowe Centrum Edukacji Obywatel-skiej, Klub Wojsk Lądowych. W organizację wydarzenia za-angażowanych jest także wiele innych instytucji, patronów me-dialnych i firm, które wspierają

Dom Kultury Śródmieście przy realizacji tej historyczno-edu-kacyjnej imprezy. Nie zabrakło więc i „Południa”.

Pokazy inscenizacji histo-rycznych

Sobota. 11.30 Walki Wojska Polskiego 1939 „Obrona War-szawy”; 13.00 Powstanie War-

szawskie, cz. I „Dni chwały”; 14.30 Walka partyzantów BCh – atak na konwój; 15.30 Ope-racja Market Garden Holandia 1944 – Driel i Nijmegen; 16.30 „Żołnierze wyklęci”.

Niedziela. 11.00 Walki Policji Państwowej na Śląsku w 1939 roku – „Maxgrube”; 12.30 Powstanie Warszawskie, cz. II – walki na pl. Napoleona, barykada z działem pancernym typu „Hetzer”; 14.00 Norman-dia 1944 – Carentan i Falaise (Dywizja Pancerna gen. Macz-ka); 16.00 Bitwa o Berlin.

Gry strategiczne w Cytadeli

Grenadier

www.IGLAKI.plTUJE - JAŁOWCE - CYPRYSIKI

KOLUMNOWE i PŁOŻĄCE

Szkółka Roślin Iglastychul. SYTA 54 Wilanów - Zawady

tel. 662-587-054 22 642-50-62

Zapraszamy codziennie w godz. 10.00 - 20.00

Zależało nam jednak na do-brych sąsiedzkich stosunkach i na szczęście nasze wspólne rozmowy potoczyły się pozy-tywnie. Proboszcz był na oficjal-nym otwarciu, teraz rozmawia z mamami i z dziećmi. Nie prze-szkadzamy sobie, nie robimy na złość. I to naprawdę cieszy – tłumaczy „matka chrzestna” placu zabaw.

Inwestycja, będąca wspól-nym dziełem Samorządu Mieszkańców Młocin, spon-sorów oraz Dzielnicy Bielany, kosztowała ponad 40 tysięcy złotych. Uroczyste otwarcie placu zabaw miało miejsce 10 kwietnia ubiegłego roku. – Ksiądz Jan Ujma, proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Pokoju, poświęcił ogródek. Był też obecny burmistrz dzielnicy Bielany - Rafał Mia-stowski, który ku zaskoczeniu najmłodszych razem ze swoim zastępcą usiadł za kierownicą drewnianego auta – opowiada Mira Kantor-Pikus. I dodaje, że w planach jest również insta-

lacja monitoringu. Nie można przecież zapomnieć o bezpie-czeństwie bawiących się dzieci, jak i o tym, że wandali nigdzie nie brakuje.

Ogródek jordanowski to nie jedyny „odlotowy” pomysł Pani Miry, jak mówią o niej z podziwem niektórzy miesz-kańcy. Jesienią ubiegłego roku zorganizowała akcję w przed-szkolu przy ul. Skalbmierskiej „Przedszkolaki tworzą ogród”. Zrobiła projekt ogrodu przed-szkolnego, wywieszone zosta-ły tablice ze zdjęciami roślin. Dzieci wybierały sobie z tej tablicy roślinkę, za którą płacili rodzice. Finałem było wspól-ne sadzenie tych roślin, razem z burmistrzem dzielnicy. Akcja była jednocześnie edukacyjna, gdyż przed sadzeniem dzieci otrzymywały krótką charakte-rystykę roślinki, jak się nazywa, co lubi. Inicjatorka akcji wierzy, że takie działania rozbudzają w najmłodszych odpowiedzial-ność za otoczenie. - Jestem też członkiem Stowarzyszenia Bie-

lańska Inicjatywa Urbanistycz-na, które zostało zarejestrowa-ne na początku kwietnia br., będziemy zajmować się este-tyką i etycznym podejściem do urbanistyki na terenie Warsza-wy północno-zachodniej i jej części ościennej, np. Łomianek – wyznaje Mira Kantor-Pikus. Chcemy jako Stowarzyszenie próbować tworzyć dobre prak-tyki jeśli chodzi o myślenie w kategoriach projektów urba-nistycznych. Razi mnie np., że powstają bloki koło domków jednorodzinnych, co z estetyką i etyką nie ma nic wspólnego. Nasze Stowarzyszenie chce, by otoczenie tworzyło harmonię, chcemy, by ludzie bardziej zwracali uwagę na to, co się buduje wokół nich. Ja wiem, że przy inwestycjach chodzi też o oszczędności, ale robimy przecież coś, co służyć nam ma przez lata – tłumaczy Mira Kantor-Pikus.

dokończenie ze strony 1Dodatkowo Dzielnica Biela-

ny sfinansowała zakup i mon-taż ogrodzenia oraz sfinan-sowała położenie wykładziny elastycznej. Resztę zapewnili rodzice, mieszkańcy i sponso-rzy. Wszyscy wspólnie razem, porządkowali teren i malowali urządzenia – opowiada z en-tuzjazmem Mira Kantor-Pikus z Samorządu Mieszkańców Młocin, pomysłodawczyni tego przedsięwzięcia, która na Biela-nach mieszka od prawie dwu-dziestu lat. Jej nazwisko miesz-kańcy dzielnicy kojarzą przede wszystkim z rolą społecznika oddanego swojej misji oraz z szalonymi pomysłami, których realizacji zapewne ktoś inny by nie przeforsował tak skutecznie jak ona. – Jestem osobą, która lubi coś robić. Zawodowo pracu-ję w bankowości, jestem zastęp-cą dyrektora zarządzającego i prokurentem w ING Lease Pol-ska. Niektórzy są zdziwieni, że udaje mi się godzić obowiązki rodzinne z pracą zawodową i z

pracą społeczną. Mam czwór-kę dzieci i wspaniałego męża, który mnie wspiera i po pracy pomaga w obowiązkach domo-wych, a to bardzo ważne, że ma się obok kogoś, na kogo można zawsze liczyć. W wolnych chwi-lach, chociaż doba bywa czasem za krótka, oddaję się też innemu hobby, jakim jest aranżacja wnętrz i ogrodów. Najważniej-sze, żeby to, co człowiek robi, miało pozytywny wpływ na otoczenie i na innych – wyznaje Mira Kantor-Pikus.

Wzrok przykuwa rozpościera-jący się za ogrodzeniem placu zabaw spory teren z okazałą budowlą. To kościół Matki Bo-żej Królowej Pokoju. Trochę nietypowe sąsiedztwo jak na ogródek jordanowski. – Na początku proboszcz tutejszej parafii był zaskoczony pomy-słem. Nie dziwię się, nie wie-dział przecież, jaki będzie efekt naszego pomysłu utworzenia tuż za murem kościelnym pla-cu zabaw dla dzieci, była to dla niego wielka niewiadoma.

Mira Kantor-Pikus jest ubie-głoroczną laureatką Nagrody Południa, przyznaną jej właśnie za inicjatywę budowy i współ-finansowania placu zabaw przy ulicy Dzierżoniowskiej 7. – Nie mam czasu, by robić PR wokół siebie, ja po prostu lubię dzia-łać. Nie ukrywam, że byłam zaskoczona, kiedy zadzwonił do mnie redaktor naczelny „Południa” i powiedział o przy-znaniu nagrody. Bardzo mnie ona cieszy, i że ktoś pomyślał, żeby taką zwykłą osobę uhono-rować. Nagroda Południa jest z lustrem i to ma dla mnie wy-miar podwójny. Nie jest tylko nagrodą samą w sobie. Trzeba tak działać, aby można było na siebie w to lustro spojrzeć. Dyplom wraz z lustrem powie-siłam u siebie w pracy. Tego typu nagrody i wyróżnienia są na pewno bardzo motywujące.

Tekst i foto: Anna Tomasik

Raj dla dzieci

W sobotę, 26 maja o godz. 18.00 w Galerii Żoliborz przy ul. Broniewskiego 28 (I piętro nad supermarketem SIMPLY) odbędzie się koncert muzyki włoskiej. W programie usłyszy-my m.in. utwory Mascagniego, Pucciniego, Verdiego (m.in.”Va pensiero” z opery „Nabucco”), słynne i cudowne „Una furtiva lagrima” Donizettiego, a także tematy z filmu „Ojciec chrzest-ny”, pieśni „Santa Lucia”, „Wróć do Sorrento”, „O sole mio” czy słynną piosenkę Marino Mari-niego „Nie płacz, kiedy odja-dę”. Na końcu artyści pożegna-ją się z gośćmi słynnym „Time to say goodbye”. Wystąpią ar-tyści polskich scen operowych, m.in. znakomity tenor Mariusz Cyciura. Wstęp wolny, jednak-że ilość miejsc siedzących jest ograniczona.

W piątek, 1 czerwca w godz.15.00-19.00 Galeria Żo-

liborz zaprasza wszystkie dzieci wraz z rodzicami na Wielkie Przebieranie i modelową sesję zdjęciową. Dzieci będą cha-rakteryzowane i przebierane w 3 różnych stylach, po czym fotograf wykona sesję zdję-ciową. Każde dziecko otrzyma portfolio na płycie, które zosta-nie także przekazane przedsta-wicielowi agencji artystycznej STARS, poszukującej „nowych twarzy” do reklam oraz seriali telewizyjnych (TVP, TVN i Pol-sat). Najlepsze zdjęcia zosta-ną umieszczone na wystawie w Galerii Żoliborz, a zaproszo-ny aktor wytypuje młodych modeli i modelki do dziecięce-go pokazu mody. Oczywiście niezbędna jest zgoda rodzi-ców. Dzieci do sesji zdjęciowej przygotuje agencja artystyczna Sensus Art, a stroje udostępnią firmy: Pepco, Cud Bobas, Adam oraz Galeria Kocie Oczy.

Galeria Żoliborz

Wczasy Ustka i CiechocinekKlub „Złotego Wieku” PCK zaprasza w dniach 10-24 czerw-ca br. do Ciechocinka. Dzieci mają zniżki. Dla zmotoryzowa-nych parking bezpłatny. Ilość miejsc ograniczona. Rezerwacje i bliższe informacje telefoniczne codziennie w godz. 9.00 do 21.00 tel. kom. 600 972 410 oraz we wtorki i soboty w godz. 15.00 do 17.00 osobiście w Klubie „Złotego Wieku” PCK przy ul. Belgijskiej 5, (środkowa klatka schodowa, domofon 32).

Page 3: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie). Jego wykonanie powierzono dy-plomowanemu kamieniarzowi Edwardowi Cybulskiemu. Na kamieniu wyryto napis: „Wiel-

kiemu Bohaterowi Narodu Pol-skiego, Naczelnikowi Insurekcji w 1794 r. Gen. Tadeuszowi Ko-ściuszce walczącemu w obronie

Ojczyzny na Szańcach Warsza-wy”. U podnóża głazu spoczęła urna z ziemią z miejsca urodze-nia Tadeusza Kościuszki, którą osobiście przywiózł Stanisław

Mączyński. Potem złożono kwiaty, była też salwa armat-nia i pokaz grupy rekonstruk-cyjnej Stowarzyszenia Artylerii Dawnej „Arsenał”, a orkiestra OSP z Nadarzyna odegrała hymn.

Lokalizacja kamienia-pomni-ka nie jest przypadkowa. To tutaj właśnie 26 i 28 sierpnia 1794 r., podczas insurekcji ko-ściuszkowskiej, stoczony został zwycięski bój w obronie War-szawy pomiędzy formacjami polskimi, dowodzonymi osobi-ście przez Tadeusza Kościuszkę, a nacierającymi wojskami pru-skimi i rosyjskimi. Marzeniem Stanisława Mączyńskiego było, żeby ów kamień posadowio-ny został na szczycie ostałego jeszcze fragmentu żoliborskie-go szańca. Niestety, Warszaw-ska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jest wieczystym użytkow-nikiem znacznej części „Górek” nie wyraziła na to zgody…

Opiekę nad miejscem bur-mistrz powierzył uczniom i nauczycielom SP nr 267. „Ten skromny kamień posadowiony w miejscu, w którym ponad

dwieście lat temu, przy zna-czącym udziale mieszkańców stolicy i pod osobistym do-wództwem generała rozegrał się zwycięski bój o Warszawę,

jest tu po to, by zachować pa-mięć i dawać świadectwo. Nie chcemy, by dzisiejsze święto, stało się wydarzeniem jedno-razowym. Chcemy, by tak jak wszystkie miejsca pamięci na-rodowej w naszej dzielnicy rów-nież i to, które dziś zwracamy po latach zapomnienia nasze-mu miastu, przede wszystkim wzbogacało edukację i wy-chowanie młodych. Chcemy, by przypominało sprawę, dla której prosty lud Warszawy poszedł tłumnie za swoim wo-dzem, przesądzając o losach bitwy. Dlatego powierzamy je trosce i opiece społeczności najbliższej placówki oświa-towej, trosce uczniów i na-uczycieli Szkoły Podstawowej nr 267 im. Juliusza Słowackie-go. Niech pomnik, zlokalizo-wany w samym środku pięk-nego osiedla Sady Żoliborskie, dzięki Waszym rękom na długo zachowa tę dzisiejsza świeżość, a dzięki Waszym sercom i gło-wom przyczyni się do lepszego rozumienia „skąd nasz ród” – czytamy w akcie powierzenia, skierowanym przez burmistrza

Żoliborza do Marka Zakrzew-skiego, dyrektora wspomnia-nej szkoły.

Tekst: Anna Tomasik Foto: Urząd Dzielnicy Żoliborz

kowskiej, Anna Nalberczak i Grzegorz Hlebowicz - wice-przewodniczący Rady Dzielni-cy Żoliborz oraz radni Adam Buława, Ryszard Mazurkiewicz i Tomasz Taraszkiewicz. Pod

sztandarami przybyła także młodzież z żoliborskich szkół: Szkoły Podstawowej nr 267 im. Juliusza Słowackiego, XVI LO im. Stefanii Sempołowskiej oraz z pobliskiego Technikum Samo-chodowego nr 3. Poświęcenia kamienia dokonał proboszcz parafii św. Jana Kantego. – Chcę podziękować wszyst-kim, którzy przyczynili się do upamiętnienia tego wydarze-nia. Za ich wieloletnie, niestru-dzone starania, by upamiętnić godnie postać wielkiego boha-tera polskiego, jakim był Tade-usz Kościuszko. Cieszę się, że doczekaliśmy tej historycznej chwili – powiedział Krzysztof Bugla, burmistrz Żoliborza.

Autorem projektu kamienia--pomnika jest artysta rzeźbiarz Marek Moderau (m.in.: współ-autor symbolicznego grobow-ca przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, twórca szklanych drzwi z guzi-kiem z orzełkiem z oficerskich płaszczy w Kaplicy Katyńskiej

O upamiętnieniu postaci Tadeusza Kościuszki, bohatera dwóch narodów i naczelnika insurekcji mówiło się już od dawna. Lata mijały i wszyst-ko kończyło się w myśl zasa-

dy „mierzmy siły na zamiary”. Iskierka nadziei pojawiła się dopiero w drugiej połowie 2011 r., kiedy inicjatywą zain-teresował się Krzysztof Bugla, burmistrz dzielnicy Żoliborz.

Pomysłodawcą tego histo-rycznego przedsięwzięcia jest Stanisław Mączyński, mieszka-niec Sadów Żoliborskich, który przez ponad dziesięć lat próbo-wał przeforsować swój pomysł. Wreszcie się udało. I w sobotni deszczowy ranek, 12 maja br., na Górkach Włościańskich, u zbiegu ulic Braci Załuskich i Tołwińskiego, Stanisław Mą-czyński wraz z burmistrzem Żoliborza oraz dr hab. Andrze-jem Kunertem, sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, dokonali symbo-licznego odsłonięcia kamienia pamięci Tadeusza Kościuszki. Świadkami tego niecodzien-nego wydarzenia poza licznie przybyłymi mieszkańcami Żo-liborza, byli również: Barbara Borys-Damięcka - senator RP, dr Leszek Szcześniak - prezes Polskiej Fundacji Kościusz-

Pamięci naczelnika insurekcji

nej ustawodawczej pracy, a nie do telewizyjnych popi-sów, wreszcie - do wprowa-dzenia systemu prezydenc-kiego na sprawdzony wzór amerykański, gdzie głową państwa nie jest paprot-ka, a wykonujący obowiąz-ki realnej głowy państwa wybrany przez naród jego przedstawiciel. U nas kunk-tatorstwo partyjne wygrało i dlatego byle poseł może lżyć premiera i prezydenta, przed-stawiciel związków zawodo-wych więzić władze państwo-we, a policja sparaliżowana sytuacją czekać na rozkaz od

tych, którzy ze strachu nie po-trafią podjąć żadnych decy-zji. Cechą charakterystyczną obecnej sytuacji jest brak au-torytetu jakiejkolwiek władzy, a ostatnie wydarzenia dają tego dobry przykład.

Napisałem, że kocham swój kraj, ale państwo polskie zawo-dzi na całej linii. Ono po pro-stu nie jest nasze. To państwo Kaczyńskich, Niesiołowskich, Palikotów i Millerów. To pań-stwo Dudy i abp. Michalika. To państwo zblatowanych dzien-nikarzy i wdzięczących się do nich politykierów. To państwo zastraszonej policji i niesku-

To jest mój krajNa początek uważam za sto-

sowne oświadczyć, że kocham swój kraj. Chciałbym, by była to spokojna kraina, mlekiem i miodem płynąca, ale – nie-stety - nie jest. Cieszę się, gdy widzę dokonujące się prze-miany, ale smucę się, kiedy nasz obecny ustrój zwany de-mokracją, stwarza niebywałe możliwości szkodzenia w tych poczynaniach każdemu, kto w takim postępowaniu upatru-je dla siebie korzyści.

Nie, nie podejrzewajcie mnie o gloryfikację socjali-zmu czy podobnych (łącznie z faszyzmem) ideologii - od zawsze byłem bowiem zwo-lennikiem działań zdrowo-rozsądkowych, odległych od wszelkich doktryn politycz-nych. Istotnie, demokracja teoretycznie najlepiej się sprawdza. Oczywiście pod warunkiem, że nie ulega wynaturzeniom i koniunktu-ralnym modyfikacjom. I tu jesteśmy w domu, tzn. w Pol-sce. U nas demokracja zosta-ła zamieniona w sejmokrację, bo możliwość decydowania o sprawach ważnych powie-rzono partiom politycznym, a właściwie ich przywódcom, desygnującym swych pupili na listy wyborcze. Pytanie: po co w takim razie 460 dar-mozjadów utrzymywanych z pieniędzy podatników? Czy zamiast tej ciżby świętych krów nie wystarczyłoby ze-brać przy jednym stole pięciu partyjnych szefów i w pięć minut ustalać wynik głoso-wania?

Inna rzecz, to groteskowa zależność władzy central-nej od składu Wysokiej (ale tylko z nazwy) Izby. Czy to normalne, że los państwa zależy od większości, jaką w parlamencie mają chwilo-wo zwolennicy urzędującego premiera? Przecież wystarczy, by na skutek osobistych am-bicji kilku posłów, wewnątrz-partyjnych napięć czy zwykłej pomyłki w głosowaniu rząd utracił większość - i władzę! Co wtedy? Nowe wybory, czy-li szaleństwo coraz bardziej prymitywnej propagandy i obietnic, mających na celu zdobycie poparcia bez liczenia się z realiami życia i sytuacji? A co z rozpoczętymi przez poprzedników koniecznymi reformami, co ze stabilizacją ekonomiczną, co z prioryteta-mi polityki zagranicznej?

Wiem, że na te bolączki jest panaceum. To wyrugo-wanie ustalonych w Konsty-tucji szkodliwych pryncypiów ustrojowych. Już wydawało mi się, że do tego zmierzały wyborcze zapowiedzi Plat-formy, ale się pomyliłem. Jednomandatowe okręgi, ograniczenie liczby posłów i skierowanie ich do rzetel-

Do przeczytania jeden Kopff

tecznych sądów. To państwo bez rozumnego przywództwa, sparaliżowanego strachem przed utratą władzy. To pań-stwo - na niby.

Na serio są tylko obywatele. To oni, nie zważając na idioty-zmy pokazywane codziennie przez spragnione sensacji media, wykonują pożyteczną pracę - nie dla Polski, ale po prostu dla siebie. To oni wiążą koniec z końcem mimo kłód rzucanych im pod nogi przez bezkarną administrację skrytą za parawanem bezsensow-nych przepisów i procedur, to oni mają gdzieś oracje ży-

jących na ich koszt polityków i to oni tworzą obraz nasze-go kraju odnosząc sukcesy, o których nie donoszą dzien-niki. To oni - moi i wasi są-siedzi, znajomi i nieznajomi, Polacy z dziada pradziada i ci z pierwszego pokolenia - wszyscy, którym na sercu leży, by nad Wisłą dało się żyć, mimo wszystko w mia-rę normalnie. Ale to także ci obałamuceni wszechobecną propagandą, szerzącą wza-jemną nienawiść, wierzący w każde kłamstwo i pomó-wienie, zainfekowani fałszem i obłudą – ci wszyscy, którzy

w katastro-fie państwa u p a t r u j ą swą szansę na iluzoryczne zwycięstwo. Jakie i po co?

Mógłbym w tym miejscu przypomnieć konfederację tar-gowicką - jej członkowie, po-dobnie jak niektórzy nasi po-litycy, mieli się za „patriotów” ratujących Polskę (z wiadomym skutkiem), ale może lepiej jest zacytować ostrzeżenie Jana Ko-chanowskiego: „O, nieszczęsne Królestwo i zginienia bliskie”. Miejmy się na baczności!

Antoni Kopff [email protected]

Page 4: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

Co to jest ozonoterapia i kiedy jest stosowana?

Centrum Ozonoterapii

Centrum OzonoterapiiPn.-Sob. 9.00 – 19.00

Warszawa, ul. Grochowska 336Przyjęcia po uprzednim

umówieniu telefonicznym:22 618 20 12, 22 110 00 22,

726 705 200www.globmedi.com

W poprzednim wydaniu „Po-łudnia” można było przeczytać o grzybo- i wirusobójczych wła-ściwościach oznou, o gojeniu ran, zastosowaniu ozonu przy leczeniu miażdżycy i zaniku naczyń.

Od czego zależy starzenie człowieka i czy można na ten proces podziałać jakimś wi-docznym sposobem? Już wiemy dokładnie, że proces starzenia w pewnym stopniu zależy od czynnika dziedziczenia, „za-śmiecenia” komórek i innych mniej znacznych powodów. Ale żaden fachowiec nie będzie za-przeczał, że starzenie krwi, zanik naczyń i powstające przy tym niedotlenienie tkanek odgry-wają główną role w starzeniu organizmu. A krew po ozonote-rapii można porównać do krwi dziecka, co potwierdzają wyniki badań biochemii i mikroskopii ciemnopolowej. Krew staje się bardziej płynna, a wysiłek serca przy jej przetaczaniu zmniej-sza się (szerokie zastosowanie przy leczeniu schorzeń serca i nadciśnienia, stanach przed- i pozawałowych). Otóż odmło-dzenie krwi i powstanie naczyń powodują wyraźny wzrost do-tlenienia tkanek, przyspieszenie przemiany materii i wypłukiwa-nie „śmieci” z komórek. Wszyst-ko to doprowadza do odbudo-wy (regeneracji) tkanek, co jest

niczym innym jak procesem odmłodzenia. Już śmiało można mówić nie tylko o efektach ko-smetycznych, ale też o aktywnej zdrowej długowieczności stosu-jących ozon nie tylko jako tera-pię ale i profilaktycznie.

Nie da się pominąć pozytyw-nego działania ozonu na układ nerwowy. Wszyscy wiedzą, że komórka nerwowa jest najbar-dziej wrażliwa na niedotlenie-nie. Występuje bardzo pozytyw-na reakcja nerwowej komórki na dotleniające działanie ozonu. Dlatego ozon stosuje się tak przy zmianach funkcjonalnych układu nerwowego (nerwica, problemy ze snem), jak i przy zmianach organicznych (udary mózgu, paraliże). Pozytywne działanie ozonu na włókna pe-ryferyjne powoduje jego zasto-sowanie przy zaniku wzroku, słuchu i rozpowszechnioną praktykę ozonoterapii nawet przy stwardnieniu rozsianym (wskutek odbudowy mieliny i cofnięcia zmian po atakach). Nowocześni neurolodzy nie będą leczyć żadnych schorzeń neurologicznych bez ozonotera-pii. To samo dotyczy chirurgów. Jaki postępowo nastawiony chirurg zrezygnuje ze skutków przygotowania pacjenta do operacji, zwłaszcza że prze-ciwzapalne, przeciwbliznowe

i bakteriobójcze właściwości ozonu zapobiegają powstaniu najczęściej spotykanych kom-plikacji pooperacyjnych: zapa-leniu, infekcji i powstaniu blizn?

Uznane jest wyraźne dzia-łanie ozonu na układ immu-nologiczny: regulacja odpo-wiedzi immunologicznej (przy alergii) i wzmocnienie odpor-ności (przy częstych przezię-bieniach i zapaleniach).

Ze szczególnym szacunkiem należy powiedzieć o wynikach 15-letniej pracy niemieckich onkologów. Przy połączeniu ozonoterapii ze zwykłą terapią przeciwrakową udało się kilka-krotnie zwiększyć liczbę wyle-czonych pacjentów.

Wniosek może być tylko je-den – powszechne stosowanie ozonu w medycynie jest zjawi-skiem nieodwracalnym.

TSWkrótce poinformujemy

o zastosowaniu ozonu w profi-laktyce i leczeniu chorób ukła-du krwionośnego i serca.

Już nie tylko w dzielnicy Bie-lany, ale i w innych rejonach kraju staje się głośno o Klubie Fotograficznym działającym

przy bielańskiej Bibliotece. Ubiegłoroczne warsztaty zor-ganizowane w Bibliotece Pu-

blicznej im St. Staszica odbiły się szerokim echem. Efektem tego była kolejna wystawa po-warsztatowa. Tym razem zdję-

cia zostały wyeksponowane w Centrum Kultury w Głucho-łazach. Była to również okazja do wspólnego spotkania ludzi połączonych jedną pasją.

Jan Ćwiek, dyrektor Cen-trum gratulował założenia Klu-bu, dla którego nie ma granic czasowych, odległościowych i tematycznych, a idea wzajem-nej pomocy wśród członków Klubu jest godna naśladowa-nia. To jednak nie wszystko.

Klub FotograficznyPo wernisażu uczestnicy przy-gotowali z własnych środków następne trzydniowe warszta-ty plenerowe. Odbyły się one

w Pokrzywnej koło Głucho-łazów. Piękny górzysty teren okazał się wręcz idealny do wy-konania kolejnych niepowta-rzalnych fotografii.

Świetnym talentem orga-nizacyjnym wykazała się Ewa Kisiel-Hys, wdrażając pomysł w życie. Uczestnicy zapowia-dają, iż kolejne warsztaty od-będą się w sierpniu w bielań-skiej Bibliotece.

/B.P./

Dział reklamy tygodnika POŁUDNIE

22 844-19-15 22 844-39-45

[email protected] [email protected]

W Polsce, po reformie ustro-jowej z 1998 r., mamy około 2500 gmin, około 380 po-wiatów oraz 16 województw. Średnio raz na cztery lata idziemy jako wyborcy oddać swój głos na przedstawicieli, którzy w naszym imieniu spra-wują władzę w samorządach. W Polsce mamy również do czynienia z kadencyjnością funkcji Prezydenta. Przepisy jasno tu stanowią, iż jedna osoba może piastować to za-szczytne stanowisko najwyżej dwa razy. W sumie maksymal-nie przez 10 lat.

Uregulowania prawne nic nie mówią o kadencyjności za-równo na stanowisku Premiera jak i wielu innych w samorzą-dach terytorialnych. Jest to jednak kwestia, nad którą nale-żałoby się zastanowić. Jeśli bo-wiem uznamy, że zapis ograni-czający możliwość ponownego wybierania konkretnej osoby na stanowisko Prezydenta miał

na celu ograniczenie koncen-tracji władzy przez jedną oso-bę to czemu tego przepisu nie przenieść na niższe szczeble, w tym samorządy?

Oczywiście! W samorządach nie należy pomijać tego, jakim kto jest gospodarzem i jak dba o swoją małą ojczyznę. Z pew-nością znajdą się przykłady osób, które doskonale spraw-dzają się na swoich stanowi-skach przez wiele lat i należy przyznać, że ludzie obdarzeni takim zaufaniem oraz energią działania są „solą tej ziemi”. Wszyscy zgodzimy się również, że jeśli mieszkańcy danego te-renu, ziemi, wybierają swojego wójta, prezydenta czy burmi-strza w wyborach bezpośred-nich i wybrana osoba sprawuje mandat z woli mieszkańców, to wszystko jest w porządku. Oznacza, to że mieszkańcy wierzą takiej osobie oraz doce-niają jej pracę i wysiłki. Istnie-ją jednak absurdy, które - jak

uważam - należałoby skorygo-wać. Dotyczy to sytuacji, kiedy mieszkańcy nie mają de facto wpływu na wybór, a dzieje się tak we wszystkich 16 woje-wództwach na szczeblu samo-rządowym.

Każdy z nas, oddając głos na swojego kandydata w wy-borach do sejmiku, nie wie kto będzie sprawował funkcję mar-szałka. Ba, nawet nie wie, kto będzie się o tę funkcję ubiegał.

Tymczasem Marszałek Woje-wództwa, który jest gospoda-rzem regionu, posiada wyjąt-kowo rozległą władzę. Obecny nasz system wyborczy na po-ziomie samorządu wojewódz-kiego dopuszcza jednak tylko wybór radnych, którzy, sku-pieni w partiach politycznych, decyzję dotyczącą koalicji i składu personalnego Zarządu Województwa podejmują już w zaciszu gabinetów.

Może zatem dojść do sy-tuacji, kiedy wyborcy oddają swoje głosy na konkretnych kandydatów z konkretnych par-tii, a marszałkiem zostaje wy-brana osoba, która nie cieszy się ani zaufaniem, ani popar-ciem społecznym. Może warto zatem się nad takimi sytuacja-mi zastanowić? Może warto dokonać weryfikacji zarówno co do wyborów bezpośrednich na stanowisko marszałka wo-jewództwa, jak i ograniczenia ilości kadencji sprawowania tej zaszczytnej i prestiżowej jedno-cześnie funkcji.

Grzegorz Pietruczuk, radny Sejmiku Województwa

Mazowieckiego

Kadencyjność w samorządzie?

Radca prawny głosi

Po raz kolejny na łamach „Południa” poruszamy temat dziedziczenia udziałów w spół-ce jawnej. Temat ten jest kon-tynuowany, gdyż jest to ciągle popularna forma prowadzenia działalności gospodarczej, któ-ra jednocześnie niesie ze sobą wiele praktycznych problemów prawnych.

Jak pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich ar-tykułów, zasadą jest roz-wiązanie i likwidacja spółki jawnej w razie śmierci któ-regokolwiek ze spadkobier-ców. Skutek ten nie wystąpi jednak, gdy umowa spółki przewiduje kontynuowanie działalności spółki z udzia-łem spadkobierców zmarłego wspólnika. Co może zrobić „nowy” wspólnik, który wstą-pił do spółki jawnej w miej-

sce swojego spadkodawcy, a nie chce dalej uczestniczyć w tej spółce?

Otrzymanie udziału w spółce jawnej może okazać się dla spadkobiercy nie lada kłopotem, szczególnie jeżeli spółka jawna jest zadłużona. Jako „nowy” wspólnik, spad-kobierca zmarłego odpowiada bowiem za długi spółki i to niezależnie od czasu ich po-wstania. Spadkobierca będzie więc odpowiadał zarówno za długi powstałe przed jego przystąpieniem do spółki, jak również za te powstałe po jego przystąpieniu. W przy-padku długów powstałych przed przystąpieniem możliwe jest jedynie ograniczenie kwo-towe jego odpowiedzialności, jeżeli przyjął spadek z tzw. do-brodziejstwem inwentarza.

Od momentu przystąpienia do spółki, spadkobierca staje się jednak praktycznie pełno-prawnym wspólnikiem i na normalnych zasadach odpo-wiada za zobowiązania spółki. Nasuwa się więc pytanie co zrobić, jeżeli spadkobiercy nie odpowiada status wspólnika jawnego?

Najprostszym rozwiązaniem byłoby oczywiście wypowie-dzieć umowę spółki i wszcząć proces jej likwidacji. Nie zawsze musi być to jednak korzystne dla spadkobiercy wspólnika, szcze-gólnie jeśli spółka przynosi zy-ski. Kodeks spółek handlowych daje więc pewien instrument, który pozwala uczestniczyć w zyskach spółki przy jednocze-snym zminimalizowaniu odpo-wiedzialności za jej długi.

dokończenie na stronie 8

Udział w spółce jawnej Korzyść czy zmartwienie dla spadkobiercy?

Page 5: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

transportowany na taśmocią-gi. Podajnik ślimakowy jest zasilany przez 2 silniki hydrau-liczne o mocy ponad 40 kW.

Po wydrążeniu odpowied-niej odległości tarcza drążąca i przenośnik ślimakowy zatrzy-mują się, a uruchamia się mo-duł układający pierścień tunelu. Pierścień będzie składać się 5 elementów oraz tzw. klinu, któ-ry jest mocowany jako ostatni i nadaje konstrukcji szczelność oraz usztywnia tunel. Wykona-ne ze zbrojonego betonu seg-menty są podnoszone i ukła-dane za pomocą obracającego się w dwóch kierunkach dźwigu próżniowego (tzw. erektora). Instalowane są one pod osłoną zewnętrznego pancerza tarczy. Każdy prefabrykat układany jest tak, by ściśle przylegał do poprzedniego pierścienia i elementów nowego pierście-nia. Przerwa powstająca mię-dzy zewnętrzną ścianą tunelu a gruntem, jest wypełniana wiążąco-uszczelniającą zapra-wą, wstrzykiwaną za pomocą

„Anna” ruszyładokończenie ze strony 1

Ostrza, noże i dyski tną-ce znajdujące się na tarczy drążącej są wykonane ze stali o bardzo wysokiej wy-trzymałości, dzięki czemu mogą rozdrabniać każdy na-potkany grunt. Za pomocą dysz umieszczonych w przed-niej części tarczy maszyna może również wstrzykiwać w grunt wodę, plastyfikato-ry, pianę lub beton, które w zależności od charaktery-styki gruntu zmiękczają go lub zagęszczają. TBM posiada 7 linii pian, w tym 5 umiejsco-wionych w głowicy. Przygoto-wywanie podłoża odbywa się na odległości ok. 10 cm od czoła tarczy TBM.

Tarcza odizolowana jest od wpływu ciśnienia gruntu i wód gruntowych. Urobek groma-dzony w komorze urobkowej wytwarza od strony tarczy ci-śnienie, które równoważy par-cie gruntu i wód gruntowych. Stamtąd, za pomocą przeno-śnika ślimakowego grunt jest

wysokociśnieniowych dysz. Dzięki temu tunel jest szczelny oraz osiągnięta jest niezwykła stabilność gruntu. Po ułożeniu pierścienia maszyna odpycha się od niego i rozpoczyna drą-żenie kolejnego etapu. Dzięki osłonom wnętrze tarczy jest całkowicie osłonięte przed wpływem nacisku gruntu oraz wód gruntowych.

Na mierzącym 85 metrów zapleczu maszyny znajduje się wiele urządzeń m.in: agregaty prądotwórcze, pompy, skrzyn-ki rozdzielcze, systemy wen-tylacyjne, laserowe mierniki, pomieszczenia magazynowe, a także urządzenia odpowiada-jące za dostarczanie elementów tunelu i usuwanie urobku, co zapewnia całkowite zabezpie-czenie logistyczne pracy tarczy. Mieści się tam również mostek dowodzenia, gdzie są zbierane i analizowane wszystkie dane i parametry pracy tarczy. Każdy ruch tarczy do przodu powodu-je także przesuwanie się zaple-

16 maja ruszyła pierwsza tarcza TBM, jedna z czterech, które wydrążą tunele centralnego odcinka II linii metra. Ziściło się ma-rzenie ludzi zabiegających najpierw o budowę metra, a następnie o zapewnienie takiego systemu finansowania inwestycji z jakim mamy dzisiaj do czynienia a jednocześnie przyspieszenia tempa budowy dzięki zastosowaniu tarczy.

Uruchomienie inwestycji zawdzięczamy władzom Warszawy i bardzo wielu ludziom, którzy dla naszego miasta pracują. Przed nimi jeszcze sporo odpowiedzialnych zadań. Teraz oczy warsza-wiaków spoglądają na sprawność Konsorcjum AGP, które buduje nasze metro. Chcemy by służyło nam bezpiecznie przez długie lata. Oczekujemy, że prace te zostaną wykonane na czas.

Niedogodności komunikacyjne związane z budową metra ła-twiej znosić wiedząc, że otrzymamy najtrudniejszy, bo centralny, odcinek drugiej linii metra. Teraz Prezydent Warszawy będzie mógł skupić się na przygotowaniu realizacji wschodniego i za-chodniego odcinka tej linii. Natomiast przed Radą Warszawy stoi zadanie wprowadzenia sieci metra do planów rozwoju miasta, do planów zagospodarowania przestrzennego.

Andrzej Rogiński, prezes stowarzyszenia Społeczny Komitet Budowy Metra

cza. Szybkość drążenia tunelu przez TBM to średnio 10-12 m na dobę.

Tarcza TBM EPB zużywa 2,5 MW/h, czyli tyle energii, ile w tym samym czasie potrzebu-je 15-tysięczne miasto. Główny

napęd tarczy TBM to napęd hydrauliczny w postaci 16 par siłowników hydraulicznych. Ca-łość maszyny skrawającej wraz z zapleczem technicznym waży 615 ton, głowica skrawająca 55 ton. Średnica tarczy skra-

wającej: 6,26 m. Długość całej maszyny 97 m, czoło tarczy z komorami głównymi 12 m.

Materiał został opraco-wany na potrzeby strony www.budowametra.pl

Fot. Leonard Karpiłowski

Ulica Karowa, której nazwa wzięła się od „karów”, czyli niewielkich wózków wywo-żących miejskie śmieci nad Wisłę, to jedna z najbardziej malowniczych ulic śródmiej-skiej części Warszawy. Wy-chodzi z Krakowskiego Przed-mieścia obok hotelu „Bristol” i natychmiast podąża ostrym spadkiem w dół. Biegnie na-stępnie zwiniętym ślimakowa-to wiaduktem im. Stanisława Markiewicza, by już na dole, mijając położoną obok niej siedzibę Biura Bezpieczeństwa Narodowego, znów podążać wprost na wschód, w kierunku Wisły. Przecina najpierw ulicę Browarną, następnie zaś Do-brą i kończy się docierając do Wybrzeża Kościuszkowskiego, tuż przed wlotem tunelu. Jest więc łącznikiem, który spina ze sobą ważne dla miasta ciągi

komunikacyjne: Trakt Królew-ski i Wisłostradę.

Karowa nieraz występowa-ła w polskich filmach. Waż-ną rolę przyszło jej odegrać w piątym odcinku Stawki więk-szej niż życie, noszącym tytuł Ostatnia szansa. W tej odsłonie przygód polskiego agenta Sta-nisława Kolickiego, ukrytego pod pseudonimem Hans Kloss (Stanisław Mikulski, a ostat-nio także Tomasz Kot w filmie Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć) poznajemy hitlerow-skiego profesora (Henryk Szle-tyński) i jego córkę (Iga Cem-brzyńska), których podczas pobytu w Warszawie chroni niemiecki kapitan Willy Rup-pert (Ignacy Gogolewski), kie-dyś agent polskiego wywiadu, obecnie zmuszony szantażem do wznowienia współpracy z Polakami i nawiązania kon-

taktu z łączniczką Anną (Ewa Wiśniewska). W skomplikowa-nej grze, w której uczestniczą polski ruch oporu i gestapo, największym przegranym jest kapitan Ruppert – gestapow-cy odkrywają jego przeszłość i chcą wykorzystać go do po-mocy w schwytaniu członków polskiego podziemia. Ruppert doskonale wie, że jest już tylko pionkiem w grze, dociera do niego, że nie ma innego wyj-ścia, jak tylko samobójstwo. Nie taka śmierć jest mu jednak pisana – w ostatnim odru-chu sumienia pomaga Annie w ucieczce i ginie podczas pościgu, gdy uciekając przed agentami gestapo wpada w poślizg na plamie oleju. Scena ta nakręcona została na wiadukcie Markiewicza, który idealnie nadawał się do tego, aby pościg za Ruppertem skoń-

czył się tak, jak się skończył – na zakręconym ślimakowato wiadukcie poślizg na plamie oleju musiał zakończyć się po-jechaniem prosto i runięciem z wiaduktu na jezdnię poniżej. Twórcom filmu najwidoczniej żal było jednak rozbijać samo-chód, tak więc wypadek Rup-perta zostaje widzom jedynie zasugerowany, a nie pokazany dosłownie na ekranie.

Kolejny film sensacyjny z udziałem ulicy Karowej nale-ży już do innej epoki. Psy Wła-dysława Pasikowskiego z 1992 roku to mroczna, brutalna opo-wieść o czasie przełomu ustro-jowego. Pasikowskiemu udało się niezwykle trafnie pokazać, jak niedawni koledzy z okrytej ponurą sławą Służby Bezpie-czeństwa stają teraz po różnych stronach barykady.

dokończenie na stronie 6

Karowa. Od Klossa do Grossa

25 bm. upływa termin składania deklaracji VAT oraz opłace-nia podatku VAT; rozliczenia akcyzy za miesiąc poprzedni.

5 czerwca upływa termin: opłaty składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne przez państwowe samorządowe jednostki budżetowe, zakłady budżetowe, jednostki pomocnicze.

10 czerwca (niedziela) upływa termin złożenia deklaracji ZUS przez osoby prowadzące działalność gospodarczą nie zatrud-niających pracowników i płacenia składek na ubezpieczenia spo-łeczne i zdrowotne (na drukach ZUS-DRA)

W każdej aglomeracji miej-skiej rola zieleni jest nie do przecenienia. Tereny zielone na-zywa się wręcz płucami miasta. Na zazielenianie wydaje się też znaczne pieniądze z budżetów gminnych. Dzielnica Bielany, gdy mowa o terenach przyrod-niczych w stolicy, nie wypada na tle innych dzielnic najgorzej. Znajduje się tu ponad 1100 hektarów terenów przyrodni-czych prawnie chronionych oraz 28 pomników przyrody. Dla

porównania: Żoliborz ma około 350 ha terenów o szczególnych walorach przyrodniczych. Po-dobnie Bemowo. Najmniej znaj-dziemy ich na Pradze-Południe (116 ha), a najwięcej, około 3050 hektarów, w dzielnicy Wawer.

Nieźle wygląda również sy-tuacja, gdy chodzi o rezerwaty przyrody. W dzielnicy Bielany zaj-mują one ponad 130 hektarów. Więcej jest tylko w dzielnicach: Usynów, Wilanów i Wawer.

/wra/

Zielone Bielany

Page 6: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

dokończenie ze strony 1

Pod ChopinemRozpoczął się sezonu koncer-

tów pod pomnikiem Chopina. 27 maja o gody. 12.00 wystąpi Antonio do Christofano (Włochy), o 16.00 Lidia Grychtołówna; 3 czerwca Christina Bjorkoe (Da-nia) i Motoko Yoshikawa (Japo-nia), a 10.06. Karol Radziwono-wicz i Piotr Latoszyński.

PrzenosinyW związku z powstaniem

strefy kibica, Teatr Lalka 1 czerwca zawiesza działalność w PKiN. Od 2 do 24.06. spektakle będą grane w dzielnicach Biela-ny, Śródmieście, Wola, Praga.

GruzjaDo 6. czerwca na skwe-

rze ks. Jana Twarowskiego (ul. Krakowskie Przedmieście róg ul. Karowej) będzie można obej-rzeć wystawę „Gruzja - historia i współczesność”. Wystawa pre-zentuje ponad 60 fotografii z przełomu XIX i XX wieku, a także współczesne zdjęcia gru-zińskich krajobrazów i miast.

Kino Luna, Marszałkowska 286.06. godz. 19.00 - „Życie na podsłuchu”, reż. Florian Henckel von Don-nersmarck

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 226.05. godz. 11:15 - Dzień Sąsiada. Staromiejska gra „Pomóż Sąsiadowi”; 29.05. godz. 19:00 - Dyskusyjny Klub Filmów Nieobecnych: „Pocztówka z nieba”, dorobek zmarłego w 2003 roku operatora Koli Nesterowicza widziany oczami mieszkańców rodzinnej wioski i „Jednego życia za mało” (oba reż. Piotr Nesterowicz) o malarzu Stanisławie Hermanowiczu, który stracił wzrok w wieku 25. lat, a mimo to nie przestał malować; 31.05. godz. 11:00 - Niemiec wyszydzony. Polska satyra i dowcip z lat II wojny światowej, prelekcja varsavianisty Karola Mórawskiego

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20Wystawy: do 30.06. – „Warszawski ferment”. Wystawa fotografii Ireny Jarosińskiej: obraz Warszawy lat 50. i 60. oraz niepublikowane kadry z życia ówczesnej awangardy artystycznej; 24.05. godz. 18.00 – Przed-wojenna Warszawa w kolorze. Unikalne materiały filmowe pokazujące Warszawę latem 1938 i 1939 roku; 27.05. godz. 16.00 – „Lekarstwo na miłość”, reż. Jan Batory; 3-6.06. - Wyłącz system, warszawskie Święto Wolności. Szczegółowy program na stronach: www.wylaczsystem.pl i www.dsh.waw.pl.

Zamek Królewski 3.do 31.07. wystawa „Pod wspólnym niebem. Rzeczpospolita wielu naro-dów, wyznań i kultur (XVI-XVIII w.)”

Od życzeń i podziękowań burmistrza Rafała Miastowskie-go oraz zastępcy burmistrza

Grzegorza Pietruczuka rozpo-częło się uroczyste spotkanie z okazji Dnia Bibliotekarza.

Odświętnie i śpiewającoWcześniej przybyłych powi-

tał dyrektor Biblioteki Witold Kon. Punktem kulminacyjnym był jednak recital Joanny Głu-chowskiej. Przy akompania-mencie Dawida Ludkiewicza solistka brawurowo wykonała piosenki z dawnych lat. Reper-tuar został przyjęty niezwykle życzliwie. Klimat panujący w Hiszpanii, Francji i Polsce okresu międzywojennego po-wrócił w rytm melodii i słów piosenek. Światowe szlagiery, wykonywane niegdyś przez Édith Piaf oraz inne gwiazdy estrady były nagradzane grom-kimi oklaskami. Na zakończenie solistka otrzymała od bibliote-karzy bukiet kwiatów. Nie obyło się również bez bisowania.

Zastępca burmistrza Grze-gorz Pietruczuk podziękował za każdy rok wspólnej pracy, a burmistrz Rafał Miastowski za dobre kontakty z czytelnika-mi i rolę, jaką pełnią w krzewie-niu kultury.

Władysław Adamski

Szlaban na takie praktykidziale działek, ale za te działki nie zapłacono ich właścicielom.

Mam nadzieję, że jest to ja-kieś nieporozumienie, i wyra-żam przekonanie, że zostanie ono usunięte przez Prezydenta Warszawy. Jest bowiem nieby-wałe i bezprawne, by gmina (urząd), zwłaszcza bez uchwały rady gminy, żądała opłat za ko-rzystanie z gminnej drogi ogól-nodostępnej, nawet jeśli ta nie jest drogą publiczną.

Zwracam też uwagę, że wraz z zawarciem żądanej przez gmi-nę umowy dzierżawy, inwestor będzie musiał ustawowo płacić również podatek od nierucho-mości oraz przejmie wszelkie skutki odpowiedzialności cywil-nej z niej wynikające.

Zachodzi jednak pytanie, dlaczego te ciężary ma ponosić nowy inwestor, a nie wszyscy mieszkańcy korzystający z tej drogi już obecnie i bez ogra-niczeń, bo droga jest i winna być ogólnodostępna. To jest nierówność obywateli wobec prawa. Chyba że zakłada się, iż inwestor założy szlaban i będzie brał opłaty od innych, bo przecież kodeksowo umowa dzierżawy wiąże się z uzyskiwa-niem pożytku. Możliwy pożytek z drogi, zgodnie z celem dzier-żawy, to opłata za przejazd.

Jeśli miałby to być sposób na zdobywanie pieniędzy na załatanie dziury w budżecie Miasta, to proponuję zamianę wszystkich miejskich dróg pu-blicznych w drogi wewnętrzne. Wtedy dochody w budżecie Miasta wzrosną niepomiernie, bo Urząd będzie kazał wydzier-żawić inwestorowi ze Śród-mieścia cały miejski ciąg dróg wewnętrznych łączących jego inwestycję z najbliższą dro-gą publiczną. A ta znajdować się będzie wtedy w sąsiedniej gminie.

Prawo budowlane żąda, by działka budowlana miała

dostęp do drogi publicznej. Zgodnie z art. 2 pkt 14 ustawy o planowaniu i zagospodaro-waniu przestrzennym za dostęp do drogi publicznej należy ro-zumieć bezpośredni dostęp do tej drogi (czytaj przyleganie) albo dostęp do niej przez dro-gę wewnętrzną (czytaj gminną) lub przez ustanowienie odpo-wiedniej służebności drogo-wej (czytaj przez inne działki). W świetle wskazanego tu prze-pisu nakazywanie dzierżawy drogi wewnętrznej należy więc uznać za niewłaściwe.

Gdyby jednak Urząd trwał przy swoim zdaniu, a Prezydent Warszawy oczekiwał pomocy w zmianie dróg publicznych na wewnętrzne, to proponuję uchylenie uchwał Rady War-szawy o uznaniu określonych dróg za publiczne w trybie art. 101 ustawy o samorządzie gminnym. Uchwały te bowiem zostały przyjęte z rażącym na-ruszeniem przepisów ustawy i prawa materialnego. Wów-czas Miasto mogłoby uzyskać tysiące hektarów do wydzier-żawienia.

Przy okazji informuję, że sze-reg dróg nie jest publicznymi, choć wielu tak myśli. To są jed-nak drogi wewnętrzne. Fakt po-siadania nazwy przez drogę nie oznacza, że jest ona publiczna. Część obywateli - w świetle in-terpretacji prawa przez urząd - nie wie, że ich działki nie są budowlane. Leżą przecież przy drodze wewnętrznej.

W Urzędzie pojawił się po-gląd, by na gminnych drogach wewnętrznych zamiast dzier-żawy ustanawiać odpłatne słu-żebności przejazdu do nieru-chomości. Opłaty z tego tytułu są znacznie wyższe od dzierża-wy. Wynoszą od ok. 500 do 1500 zł/mkw. drogi. Bywa, że zbliżone są do wartości dział-ki. Pojawiają się przypadki ta-kiego postępowania ze strony urzędników. Studium absurdu i bezprawia sięga więc zenitu!-Władza publiczna zamiast słu-żyć obywatelom zamienia się w spółkę, której podstawo-wym celem jest osiąganie zy-sków, a nie realizowanie zadań publicznych samorządu tery-torialnego. Powstała sytuacja, że gmina staje się uczestni-kiem rynkowych działań go-spodarczych. Poprzez swoje władztwo zaskakuje obywateli posunięciami, nie tylko nie konsultując ich, ale i nie in-formując uprzednio obywateli o zmianie polityki w określo-nym zakresie. Powstają gabi-netowe zarządzenia lub powie-laczowe instrukcje. To bardzo zła i naganna praktyka.

Bogdan Żmijewski

Wyrażam ogromne zdziwie-nie i zaniepokojenie w związku z nową pragmatyką Urzędu m.st. Warszawy i dzielnic, wy-nikającą między innymi z inter-pretacji zarządzenia Prezyden-ta Warszawy Nr 2236/2012 i Nr 4240/2012, by zawierać z inwestorami nowych obiek-tów umowy dzierżawy grun-tów na dojazd do inwestycji obejmujące gminne drogi we-wnętrzne, nieuznane dotych-czas za drogi publiczne. Para-doksem jest, że często działki pod tymi drogami były kiedyś własnością inwestorów, któ-rą Miasto Warszawa przejęło w związku z przepisami o po-

Dział reklamy tygodnika POŁUDNIE

22 844-19-15, 22 [email protected] [email protected]

dokończenie ze strony 5Ci, którzy tak jak Franci-

szek Maurer (Bogusław Lin-da) zostali zweryfikowani pozytywnie, przystępują do pracy w policji. Ci, których zweryfikowano negatywnie, są bezrobotni i zagubieni. Taki jest właśnie Olo Żwirski (Marek Kondrat), wieloletni kumpel Maurera. Są wreszcie tacy, jak Gross (Janusz Gajos) – którzy od razu przystępują

do tworzenia w kapitalistycz-nej już Polsce zorganizowanej przestępczości i rozkręcają narkobiznes. Gross w wykona-niu Janusza Gajosa to postać jednoznacznie negatywna, typ zawsze nienagannie ubranego najprawdziwszego bydlaka, który bez mrugnięcia okiem

zabija i torturuje. Pozbawiony pracy Olo Żwirski łatwo daje mu się namówić na przystą-pienie do bandyckiej „firmy”, a jednym z jego pierwszych zadań dla nowego „szefa” ma być zlikwidowanie członka konkurencyjnego gangu nar-kotykowego. Żwirski i Gross omawiają całą sprawę zjeż-dżając samochodem właśnie ulicą Karową, śledząc samo-chód, którym podróżują ich

przyszłe ofiary. Gross nie jest jednak pewien, czy Żwirski jest wystarczająco „twardy”. Naka-zuje więc swojemu kierowcy (Maciej Kozłowski) zatrzymać samochód na dole ulicy, by wprost spytać swojego nowe-go człowieka, czy zabił kiedyś człowieka z bliska. Olo odpo-

wiada mu konkretnie: „Dobra, zrobię to”.

Na koniec warto dodać, że obaj wspomniani w kontekście ulicy Karowej aktorzy przeży-wają obecnie swój znakomity czas – Janusz Gajos uznawany jest przez wielu za najwybit-niejszego żyjącego polskiego aktora, gra w teatrze, filmie, te-lewizji i radiu, jest także peda-gogiem i fotografikiem. Ignacy Gogolewski zaś, po rozstaniu

z Teatrem Polskim i dziewię-cioletnim pobycie w Teatrze Narodowym związany jest obecnie z Teatrem Polonia Kry-styny Jandy, gdzie błyszczy m.in. w sztuce 32 omdlenia wg jedno-aktówek Antoniego Czechowa.

Tekst i fot. Rafał Dajbor

Karowa. Od Klossa do Grossa

Page 7: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Anteny, 601-86-79-80,

22 665-04-89.l Naprawa pralek, lodó-

wek, tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Malowanie, 602-126-214.l Okna, naprawy, doszczel-

nienia, 787-793-700.l Remonty kompleksowe -

solidnie, 799-052-635.l Tynki gipsowe, cementowo-

-wapienne www.budax.pl 511-529-965.

l Usługi księgowe Ochota, 602-288-747.

KUPIĘl Antyki, starocie, za gotówkę,

kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Antyki za gotówkę, obrazy, platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Aktualnie antyki wszelkie za gotówkę, 601-336-063, 504-017-418.

KANCELARIARADCóW PRAWNYCh

metro pl. Wilsona,ul. Słowackiego 5/13 lok. 142

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

l Antykwariat, księgozbiory, dojazd, gotówka, 608-885-800.

l Filatelista, znaczki, pocztów-ki, koperty, 516-400-434.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

SPRZEDAMl Garnki typ. Kohersen,

504-146-310.

PRACA - daml Telepizza zatrudni

osoby przy produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z własnym samocho-dem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awansu. Tel. 605-494-482.

NAUKAl Angielski, 609-776-896.l Matematyka, 505-124-181.l NIEMIECKI, 692-453-735.

NIERUChOMOŚCIl 31,20 mkw. Mokotów

i 31,20 mkw. Wola własnościowe zamienię na 1 około 60 mkw. własnościowe blisko Śródmieścia, 22 625-53-43.

l Dom 120/686 Piaseczno, 798-175-963.

l Sprzedam 3 pok., Natolin – Ursynów, blisko metra, 793-973-996.

FINANSEl Kredyty trudne i prywatne,

668-308-435.

NAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

AUTO-MOTOl Skup aut po 98 r.

Najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonalna obsługa, 500-540-100.

l Kupię każde auto z lat 1998–2012, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka, 500-666-553.

USŁUGIl A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.l Cyklinowanie, 696-500-201.l DEZYNSEKCJA skutecznie,

22 642-96-16.l HYDRAULIK, 797-135-321.l Hydraulika, gaz, glazura,

Zenek, 691-718-300.l Malowanie, tapetowanie,

elektryka, 886-990-486, 22 849-52-71.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

ZDROWIEl Lekarz seksuolog,

22 825-19-51.l PROFESJONALNA POMOC

PSYCHOLOGICZNA - konsultacje. Leczenie nerwic i depresji, 502-821-045, www.mtpracownia.pl

WYPOCZYNEK

RóŻNE

POŁUDNIE na Facebook

http://www.facebook.com/Poludnie.Glos

dokończenie ze strony 1I tak powstawały kluby, te-

atrzyki mieszkańców, pralnie, wzajemna pomoc. Taka wspól-nota mieszkaniowa tworzyła więzi społeczne.

Na przykładzie historii WSM można śledzić w ogóle sto-sunek do spółdzielczości. Jak często był wypaczany. Nie ma co ukrywać: po II wojnie świa-towej większość ciężaru zapew-

nienia mieszkań dla ludzi, dla rodzin, zwłaszcza w miastach, spadła na spółdzielnie miesz-kaniowe. Miało to swoje minu-sy, o których za chwilę powiem. Ale to spółdzielnie mieszka-niowe w sposób najbardziej efektywny budowały najwięcej mieszkań dla rodzin w standar-dach więcej niż przyzwoitych. Tymczasem w okresie powojen-nym słyszeliśmy o bękartach burżuazyjnych, o spółdzielni jako wymyśle burżuazyjnym.

I o ironio, koło się zatoczyło; dzisiaj wcale nie tak rzadko i nie tylko w kuluarach, ale publicz-nie, na różnych forach łącznie z centralnymi, podejmowane są działania przeciwko spółdziel-czości. Z jedną różnicą: teraz mówią, że spółdzielnie miesz-kaniowe są jakoby przeżytkiem komunistycznym.

- Tak mówią ludzie, którzy nie znają historii.

- Nie tylko historii, ale w ogóle istoty spółdzielczości. W okresie Polski Ludowej były utrudnienia, były rozmaite pro-blemy; ale trzeba pamiętać, że rozwinęła się spółdzielczość mieszkaniowa, która wzięła na swoje barki zaspokojenie bardzo dużej części potrzeb mieszkaniowych. Rozwijało się Społem, rozwijała się spółdziel-czość pracy...

- ...aczkolwiek doświad-czyła przy tym niedobrej in-gerencji ze strony państwa.

- Ale przyjęcie na swoje barki problemu mieszkaniowego miało także swoje minusy. Wiązało się to z większą ingerencją władzy w sprawy spółdzielcze, „upań-stwowieniem” samorządności.

- Czyli państwo narzucało swoje decyzje, w tym kadrowe.

Spółdzielnia nie uczy egoizmu, lecz współpracy- To dzisiaj pokutuje. Preze-

sów spółdzielni czasami „przy-wożono w teczkach”. Zaniedba-no samorządność spółdzielczą.

- Dzisiaj się ich znowu wy-biera.

- Formalnie rzecz biorąc byli wybierani. Tylko że wpływ spółdzielców był nieznaczący. Na przykładzie WSM widać, że z jednej strony następowa-ły pozytywne efekty w posta-

ci budowy mieszkań, łącznie z placami zabaw, zielenią, wspieraniem klubów mieszkań-ców, Społecznym Domem Kul-tury na Żoliborzu. Pomimo róż-nych problemów i ogromnego wysiłku inwestycyjnego WSM jednak podtrzymywała dzia-łalność, która legła u podstaw powstania naszej Spółdzielni.

Obydwoje doskonale pamię-tamy też, że wtedy nie było takiej dyscypliny finansowej, jak dziś. Państwo wspomaga-ło spółdzielnie mieszkaniowe dotacjami. Nie było szczegóło-wych rozliczeń kosztów, co roz-luźniało „kręgosłup” rzetelno-ści w prowadzeniu spółdzielni mieszkaniowej. W jakimś tam stopniu, bo to bardziej chodzi o postawy niż jakieś wielkie afery.

Obecnie w ramach niezbęd-nej dyscypliny finansowej, czyli rzetelnego rozliczania się z członkami spółdzielni, na-stąpił duży rozziew między członkostwem spółdzielni a własnością lokalu. Własność lokalu mieszkalnego spowodo-wała duże rozluźnienie w po-czuciu członkostwa spółdzielni.

- Nastąpiło rozluźnienie, a nawet zerwanie poczucia przynależności do wspólno-ty. To jest szkodą, którą usta-wodawca wyrządził społecz-nościom lokalnym.

- Jeśli wczytać się w obecnie obowiązujące ustawy, to widać zamiar sprowadzenia spółdziel-ni do roli administratora lokali. Sprowadzenie spółdzielni do roli firmy remontującej i zbierającej opłaty za usługi eksploatacyjne jest wypaczeniem podstawo-wych założeń funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych

i spółdzielczości w ogóle. Mó-wiąc z przekąsem i z goryczą: nie bawimy się w jakąś pomoc sąsiedzką, w samopomoc, niech nie obchodzi nas, co się dzieje na podwórkach, co się dzieje z naszymi dziećmi itd. Zamknij-my się w swoich mieszkaniach.

- Istnieje groźba likwidacji spółdzielni mieszkaniowych.

- Zgłaszane i podtrzymywa-ne propozycje zmierzają dzisiaj

do tego, żeby w ogóle roz-wiązać spółdzielnie, w pierw-szej kolejności mieszkaniowe. W ich miejsce miałyby powstać jednobudynkowe wspólnoty

mieszkaniowe. Wspólnoty są sensownym podmiotem, gdyż mieszkańcy dotychczasowych domów komunalnych zaczęli dbać o to, co jest w budynku, patrzeć, ile ich co kosztuje.

W Polsce osiedla w centrach miast ogradzane są wysokimi parkanami, czego w zasadzie nie ma w Europie. Nie dziwmy się potem, że jeden na drugie-go prędzej będzie warczał niż pomoże i poda rękę, niż powie dzień dobry i zapyta „w czym mogę pomóc”. Skutki tego czę-sto widzimy w postawach mło-dzieży, ich rodziców. Można powiedzieć, że są organizacje pozarządowe. Jednak one nie zastąpią tej więzi społecznej w miejscu zamieszkania, możli-wości współdecydowania.

A ludzie mają potrzebę przy-należności, nie alienacji, wyklu-czenia. Poczucie samotności - pomimo posiadania sąsiadów za ścianą, piętro niżej, piętro wyżej - jest najgorszą sytuacją, jaka może kogoś spotkać. Jed-nym z niewielu działań, któ-re podtrzymują spółdzielnie mieszkaniowe, jest działalność klubów mieszkańców, wspól-nych spotkań, wzajemnej po-mocy. Najdoskonalej działające organizacje pozarządowe, bar-dzo dobrze w godzinach pracy funkcjonujący urzędnicy nie zastąpią dziury, która powsta-

ła w tkance społecznej. Coraz powszechniejsze są zachowania egoistyczne.

Ponadto mieszkańcy budyn-ków komunalnych ponoszą koszty w obrysie budynku. Członkowie spółdzielni płacą za wszystkie tereny zielone, za place zabaw, płacą za ciągi pieszo-jezdne, utrzymują kluby mieszkańców. A przecież z po-datków członków spółdzielni idą pieniądze na drogi, zieleń, także w osiedlach komunal-nych. Uczciwość i przyzwoitość nakazuje widzieć obie strony. Należą się tu słowa podzięko-wania tym władzom samorzą-dowym, które ze zrozumieniem wspierają działalność społecz-no-kulturalną klubów spół-dzielczych. Przykładem może tu być Dzielnica Bielany.

Spółdzielcy nie są właści-cielami apartamentów wybu-dowanych przez deweloperów. W większości w spółdzielni typu WSM mieszkają emeryci, nie zawsze mający emerytury przekraczające 1000 zł. War-szawska Spółdzielnia Miesz-kaniowa to dzisiaj ponad 480 budynków, ponad 28 tysięcy lokali mieszkalnych i ponad 28 tysięcy członków.

Osobom, które nie rozumie-ją istoty spółdzielczości, chcia-łabym zwrócić uwagę na spo-łecznościowe fora internetowe. Młode pokolenie potrzebuje kontaktu z innymi, podejmo-wania wspólnych działań. Nie chcą być sami. To nie umniej-sza roli spółdzielni, a tylko ją potwierdza.

Kończąc powstaje pytanie – czy autorzy kolejnych nowe-lizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych świadomie ignorują konsekwencje swoich propozycji? Nikt nie kwestio-nuje potrzeby racjonalizacji i dyscypliny finansowej. Nikt nie kwestionuje transparentno-ści w działaniach spółdzielni. Ale czy posłowie widzą koszty niszczenia więzi osiedlowych ? To może w preambułach kolejnych nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych należy zamieścić słowa – „..to, co nas cieszy, to tylko kasa”?

Warszawa spółdzielcza

Page 8: poludnie srodmiescie nr 10 z dnia 24 maja 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PresspublicaISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 14 czerwca

Tegoroczny turniej piłki siat-kowej dziewcząt ze szkół po-nadgimnazjalnych w ramach XLV Warszawskiej Olimpiady Młodzieży odbył się w hali sportowej XLI LO im. J. Lele-wela.

W meczu finałowym spo-tkały się dwie bardzo sil-ne drużyny z Zespołu Szkół nr 37 im. Agnieszki Osieckiej z Pragi-Południe i XLVI LO im. S. Czarnieckiego z Targówka. Mecz był na bardzo wysokim poziomie. Dziewczęta z obu drużyn był świetnie przygoto-wane, jednak wygrały siatkarki z Zespołu Szkół nr 37 im. A. Osieckiej 2:0.

Trener zespołu z Pragi-Po-łudnie, Kamil Jeż, jest bardzo dumny ze swoich zawodni-czek: – Cały zespół zasłużył na to, żeby zdobyć złoty me-dal. W zeszłym roku nie udało się, zdobyliśmy wicemistrzo-stwo. W tym roku dziewczyny trenowały od września bardzo solidnie. Momentami ciężko się z nimi współpracowało. Dziewczęta mają różne cha-raktery, ale uważam, że przy-gotowały się do tegorocznych zawodów bardzo dobrze. Turniej był bardzo ciężki, bo graliśmy praktycznie codzien-nie. Mecze raz były lepsze, raz gorsze, ale myślę, że całą

postawą zespołu zasłużyliśmy na to złoto.

Mecz o trzecie miejsce zaję-ły siatkarki z XXXVII LO im. J. Dąbrowskiego z wynikiem 2:0.

Zawody piłki siatkowej chłopców ze szkół ponad-gimnazjalnych w ramach XLV Warszawskiej Olimpiady Mło-dzieży odbyły się w pięknej hali „Reduta”. W meczu o pierwsze miejsce spotkali się siatkarze z LXII LO im. gen. Władysława Andersa ze Śródmieścia i za-wodnicy z LXXVIII LO im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej z Bemowa. Lepsi okazali się siatkarze ze Śródmieścia, poko-nując rywali 2:0.

- Nasza drużyna składa się z byłych siatkarzy i gdyby tego nie wygrali byłby wstyd. Uwa-żam, że w meczu finałowym zagrali bardzo dobrze. W eli-minacjach wygraliśmy z Bemo-wem 2:1, dlatego w dzisiejszym meczu chłopcy czuli się bar-dzo niepewnie, ale sprężyli się i dzisiejszy mecz wygrali zde-cydowanie 2:0 – mówi Tamara Chełmecka, trenerka LXII LO ze Śródmieścia.

Dodatkową nagrodą dla najlepszego zawodnika został wyróżniony Jan Wiliński ze Śródmieścia.

Marta Cieślowska

Wyniki i składy:Dziewczęta: Mecz o V

miejsce: XLI LO Bielany-LXX LO Ursynów 2:0; Mecz o III miejsce: XXXVII LO Śród-mieście-LXXVIII LO Bemowo 2:0; Mecz o I miejsce: ZS nr 37 Targówek-XLVI LO Praga Płd. ZS nr 37: Anna Okraska,

Izabela Goc, Glińska Oliwia, Łezka Marta, Cichocka Olga, Wąsowska Ilona, Żak Joanna, Pałczyńska Agnieszka, Siera-kowska Oliwia, Szelest Anna Kamińska Aleksandra, trener Kamil Jeż. XLVI LO: Katarzy-na Korab, Daria Humięcka,

Kinga Malinowska, Karolina Kowalczyk, Dominika Zyskow-ska, Karolina Dylik, Monika Cichocka, Malwina Rudzińska, Adrianna Szatursa, Monika Madejek, Natalia Gapys.

Chłopcy: Mecz o V miejsce: VII LO Ochota-VIII LO Praga Płn. 2:0; Mecz o III miejsce: VI

LO Mokotów-XXXIX LO Biela-ny 2:0; Mecz o I miejsce: LXII LO Śródmieście-LXXVIII LO Be-mowo 2:0 LXII LO (na zdjęciu): Jan Wiliński, Piotr Szumowski, Kosma Piasecki, Rafał Jarkie-wicz, Robert Serzysko, Grze-gorz Hetman, Grzegorz Tar-

kowski, Sebastian Perkowski, Maurycy Zwiep, Kacper Sob-czak, Kuba Franczak, trener Tamara Chełmecka. LXXVIII LO: Mikołaj Danielski, Bar-tłomiej Bogucki, Patryk Sta-chowiak, Przemek Śliwiński, Filip Drożdż, Krzysztof Janicki, Damian Cechniak, Łukasz Ga-

jewski, Hubert Jamrozik, Kamil Dukata, Michał Podgórski, Piotr Madej, Eryk Rycerski, Jakub Jarzębski, Piotr Sawicki, Mateusz Muniowski, trenerzy Krzysztof Gałecki, Krzysztof Twardowski

Piłka siatkowa

12 maja Środowisko „Grupa Kampinos” AK wraz z władzami Dzielnicy Bielany i dyrekcją Kampi-noskiego Parku Narodowego zorganizowało Ognisko Partyzanckie na polanie Opaleń.

W spotkaniu wzięli udział weterani walk o niepodległość na terenie Puszczy Kampinoskiej oraz młodzież z Grupy „Kampinos” AK. Zebrani serdecznie powitali przybyłych na zaproszenie wicebur-mistrza gminy Bielany Marka Lipińskiego i delegację dyrekcji Parku Narodowego. Przy pomniku po-ległych partyzantów odśpiewano wspólnie hymn i złożono wieńce. Pomimo niesprzyjającej pogody zgromadzeni śpiewali przy ognisku piosenki partyzanckie i piekli kiełbaski.

Grali w piłkę nożną przez nie-mal 15 lat. Dwa i pół roku temu z powodu kłopotów finanso-wych zmuszeni byli wycofać się z rozgrywek. Dziś powracają, bo jak mówią „Mamy jeszcze coś do zrobienia na Bielanach”.

Uczniowski Klub Sportowy PUG Bielany, bo o nim mowa, powstał w 1995 r. W swoich naj-lepszych czasach grywał w Lidze okręgowej, w której toczył boje m.in. z Dolcanem II Ząbki, BUG--iem Wyszków, Marymontem Warszawa czy rezerwami Legio-novii. Po dwóch sezonach spę-dzonych w Okręgówce nastąpił spadek do niższej klasy rozgryw-kowej, z której PUG nie potrafił się już podnieść. Wyniki także nie napawały optymizmem, co przy-czyniło się do kolejnego spadku w mazowieckich rozgrywkach. W połowie sezonu 2009/2010 zespół wycofał się z rozgrywek z powodu kłopotów finansowych.

- Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem reaktywowania Klubu PUG Bielany. Wiem, że na Bielanach wciąż jeszcze o nas pamiętają, dlatego uważamy, że jest jeszcze coś do zrobienia dla Bielan. Wiadomo, że pierwsza runda będzie najcięższa. Wciąż jesteśmy na etapie poszukiwania partnerów, którzy mogliby wspo-móc nasz klub, jednak jesteśmy dobrej myśli. Jedno jest pewne: w nowym sezonie na pewno wystartujemy - zapewnia Paweł Milewski, prezes PUG-u, a tak-że jeden z trenerów. Zespół, jak mówią jego przedstawiciele, ma

zostać reaktywowany na nieco innych zasadach. - Najważniejsze jest dobre i spójne zarządzanie Klubem. Wiemy co trzeba zrobić, żebyśmy wrócili na właściwy tor. Poziom piłki nożnej na mazo-wieckich boiskach z roku na rok jest co raz wyższy, co także daje nam odpowiednią motywację do pracy z zespołem – dodaje Łukasz Góral, sekretarz Klubu.

PUG Bielany aktualnie nie ma własnego boiska, jednak, jak

zapewnia Paweł Milewski, nie jest to problem. Przygotowani są także na taki scenariusz, gdy wszystkie mecze rozgrywać będą na wyjazdach. W maju ma odbyć się spotkanie organizacyjne, podczas którego władze klubu, a także trenerzy (obok Pawła Milewskiego - Paweł Muszyń-ski) przedstawią wizję budowy zespołu, a także wstępne zasa-dy, na których będzie opierać się działalność klubu. Ma to być

Trzymajmy kciukiteż formą zachęty do przyłącze-nia się do zespołu. Satysfakcji nie kryje również Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza odpowiedzialny za sport w dziel-nicy Bielany. – Cieszę się z reakty-wacji Klubu – mówi – Na pewno będziemy wspierać tę inicjatywę.

Szczegółowe informacje z pew-nością pojawią się także na stronie internetowej klubu pod adresem; www.pugbielany.futbolowo.pl

/B.P./

dokończenie ze strony 4Tym instrumentem jest

przekształcenie spółki jawnej w inną spółkę osobową, np. spółkę komandytową. Rożni się ona od spółki jawnej tym, że występują w niej dwa rodza-je wspólników: komplemen-tariusz oraz komandytariusz. Komandytariusz, w odróżnie-niu od komplementariusza, co do zasady nie prowadzi spraw spółki ani jej nie reprezentuje. Zarazem jednak jego odpowie-dzialność za długi spółki jest znacznie ograniczona.

Spadkobierca zmarłego wspólnika może w przekształ-conej spółce stać się właśnie komandytariuszem. Jak to zro-bić? Przede wszystkim, spad-kobierca musi zgłosić spółce jawnej żądanie przekształcenia w spółkę komandytową. Zgło-szenie musi nastąpić w ciągu 6 miesięcy od uprawomocnienia się postanowienia o stwierdze-niu nabycia spadku. Spółka ma obowiązek się do tego żądania przychylić. Jeżeli tego nie zro-bi – powinna podjąć uchwałę o rozwiązaniu spółki jawnej i przeprowadzić likwidację.

Podstawową korzyścią dla komandytariusza jest właśnie ograniczenie jego odpowie-dzialności za zobowiązania

spółki, co nie może mieć miej-sca w spółce jawnej. Górną granicę tej odpowiedzialności wyznacza bowiem zapisana w umowie spółki suma ko-mandytowa (np. 2000 zł). Co więcej, jeżeli komandytariusz wniesie do spółki wkład (np. pieniądze, nieruchomości), to w tym zakresie również nie od-powiada za długi spółki. Jeżeli więc spadkobierca wniesie do przekształconej spółki wkład o wartości co najmniej równy zapisanej sumie komandyto-wej, to w ogóle nie będzie on ponosił tej odpowiedzialności.

Reasumując, przekształcenie spółki jawnej w spółkę koman-dytową może być komforto-wym rozwiązaniem dla spad-kobiercy wspólnika jawnego. Wydaje się to być szczególnie korzystne, gdy spadkobierca chce kontynuować działalność swojego ojca, męża itd., ale nie chce ponosić tak surowej odpo-wiedzialności jak jego spadko-dawca.

Joanna Senkowska, radca prawny z Kancelarii

Radców Prawnych Baurska, Senkowska, Szczęsna

i Partnerzy, www.bsskancelaria.pl,

tel. 22 241-17-14

Udział w spółce jawnej

Radca prawny głosi